


Terapia serca 9-dniowa nowenna oddania się Matce Bożej z ks. Dolindo Ruotolo
Wydawnictwo Esprit
Copyright © by Joanna Bątkiewicz-Brożek 2025
Copyright © for this edition by Wydawnictwo Esprit 2025
All rights reserved
Mając na uwadze dekrety papieża Urbana VIII , autorka podkreśla, że fakty opisane i przedstawione w tej książce mają charakter świadectwa wiary. Autorka w żaden sposób nie uprzedza osądu Kościoła w jakiejkolwiek sprawie.
Wszelkie materiały zawarte w książce są objęte prawem autorskim i podlegają ochronie na mocy Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych z dnia 4 lutego 1994 r. (tekst ujednolicony: Dz.U. 2006 nr 90 poz. 631). Kopiowanie, przetwarzanie, rozpowszechnianie wszelkich materiałów z tej publikacji, w całości lub w części, bez pisemnej zgody autora jest w myśl Ustawy zabronione.
Projekt okładki: © Małgorzata Bocian
Materiały okładkowe: Sidney de Almeida / istockphoto.com
Redakcja: Magdalena Kolanko
Korekta: Justyna Jagódka
Skład i łamanie: Kamil Gorlicki
ISBN 978-83-68317-23-7
Wydanie I , Kraków 2025
Druk i oprawa: Abedik
Wydawnictwo Esprit sp. z o.o. ul. Władysława Siwka 27a, 31-588 Kraków tel. 12 267 05 69, 12 264 37 09
e-mail: sprzedaz@esprit.com.pl ksiegarnia@esprit.com.pl biuro@esprit.com.pl Księgarnia internetowa: www.esprit.com.pl
Ty bowiem stworzyłeś nas dla siebie i niespokojne jest ludzkie serce, dopóki w Tobie nie zazna spokoju.
św. Augustyn, Wyznania
A wszyscy, którzy się Go dotknęli, odzyskiwali zdrowie.
Mk 6, 56
I dam wam serca nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza.
Ez 36, 26
Na co czekasz?
Tytułem wstępu
Przytul się do mojego Serca! Matka Boża do księdza Dolindo
Serce. Twoje – od ilu lat bije?
– A ile ci jeszcze zostało? Mam prawie pięćdziesiątkę. To ile przede mną? Dziesięć, dwadzieścia, góra trzydzieści lat? A ty, ile masz jeszcze?
Te pytania usłyszane zza kraty „przypadkowo” wybranego konfesjonału wywołały we mnie burzę. Dochodziła dwudziesta pierwsza, a w Kaplicy Sakramentu Pokuty na Jasnej Górze tłum ludzi wciąż wyczekiwał na swoją kolej. Pomimo przedostających się do wnętrza podmuchów lodowatego powietrza, które wpadały tam przy każdym otwarciu drzwi wraz z solidną porcją świeżego śniegu, było duszno i parno. Tamtego grudniowego wieczoru byłam w drodze do Płocka, gdzie miałam poprowadzić rekolekcje z księdzem Dolindo. Opad śniegu był tak gęsty, że na
trasie z Katowic zwolniłam do dwudziestu kilometrów na godzinę (tak się da jeździć?). Nagle zaczął dzwonić telefon, a na wyświetlaczu pojawił się numer księdza Jarka z Płocka – mijałam akurat tablicę z napisem: „1000 m Częstochowa”.
– Na którą pani będzie? Do dwudziestej drugiej się uda? – zapytał.
– A może być dwudziesta trzecia? Bo wstąpiłabym na chwilę do Częstochowy… – rzuciłam szybko i nie czekając na odpowiedź, skręciłam w zjazd.
Jasna Góra była już pogrążona w mroku. Padające z nieba płatki śniegu zdawały się zagęszczać unoszącą się tu o tej porze nieskazitelną ciszę. Wirowały, mieniąc się w snopach światła rozchodzących się wokół jasnogórskiej wieży. Sceneria rodem z bajki. Weszłam do kaplicy i zaszyłam się w ławce, dołączając do kolejki. Na chwilę zamknęłam oczy. Zawsze przed rekolekcjami biję się z myślami, że się nie nadaję, po co ten ksiądz Dolindo mnie do tego wszystkiego wziął…
I znowu dzieci zostawiłam w domu… i męża… Nagle poczułam na ramionach uścisk.
– Pani Joanna? – szepnął obcy mi mężczyzna. –Dziękujemy za księdza Dolindo! Niech panią prowadzi!
Przyszła moja kolej…
– Na co ty czekasz?! – pytał dalej zza krat zakonnik z oczywistym wyrzutem.
Moje kolana wbiły się w drewniany klęcznik…
– Skąd wiesz, czy za rok lub dwa Bóg nie wezwie cię do siebie?
Zastanawiałam się, w jakim kierunku to wszystko zmierza.
– Dlatego nie zwlekaj!
O! – pomyślałam. – Teraz będzie konkret, po czym zakonnik wyrzucił z siebie niemal nakaz, który tąpnął prosto w moje serce:
– Zawierz się wreszcie Niepokalanemu Sercu Maryi i Jej się zawsze trzymaj!
A skąd ty wiesz, że jestem niezawierzona? – pomyślałam. – I w ogóle czemu mi o tym mówisz, skoro nie było nawet wzmianki z mojej strony na ten temat?
Wracałam do samochodu nieco… zawiedziona. Od dawna bez przerwy ktoś „atakował” mnie pytaniem:
„Zawierzyłaś się Sercu Maryi?”. Uważałam, że tak. Byłam wychowanym w wielu stopniach formacji Dzieckiem Maryi. To potrzeba czegoś więcej? Przez trzydzieści trzy dni nie przebrnę. Nie ma mowy – myślałam. Wezwanie praktycznie z tronu Maryi, Królowej Polski, było jednak przynaglające.
– Dobra, Ty się tym zajmij! – rzuciłam, spoglądając w górę, i zatrzasnęłam za sobą drzwi ośnieżonego samochodu.
Dwa dni po powrocie z Płocka rozmawiałam przez telefon z księdzem Dominikiem Chmielewskim (były
to początki pracy nad książką o Wojownikach Maryi).
Salezjanin mówił, że po świętach jedzie „do Mamy, do Medziugorie”, żeby razem z Nią wejść w nowy rok. „Do Mamy” – uderzyły mnie wtedy te słowa, zwłaszcza
że ksiądz Dominik wypowiedział je tak naturalnie… Mówił o Kimś realnym i bliskim sobie. Jak się później okazało, był to klucz do prawdziwego zawierzenia się
Jej Sercu – o czym przekonasz się dalej. Salezjanin pobłogosławił mnie na koniec rozmowy. Trudno to wyjaśnić, ale kiedy odłożyłam słuchawkę, poczułam nagle obezwładniający pokój i miałam wrażenie, że raz jeszcze otula mnie ta przejmująca cisza z Jasnej
Góry, że słyszę skrzypiące pod nogami płatki śniegu… Zerwałam się na równe nogi, by odszukać książkę, którą podarowano mi przed dwoma miesiącami przy okazji mojej wizyty w poznańskiej siedzibie Fundacji
„Tota Tua”: ODDANIE 33. Konsekracja Niepokalanemu Sercu Maryi z komentarzami ks. Dominika Chmielewskiego SDB. Wbiegłam na strych domu. Książka leżała na półce przygnieciona notatkami. Zaczęłam od razu. I każdego niemal dnia otrzymywałam potwierdzenie – choć rozum się wcześniej buntował – że to jest właściwa droga, co więcej, precyzyjnie wybrany czas na te moje „rekolekcje”1. Jeśli teraz ty trzymasz
1 Na przykład ich dwudziesty czwarty dzień przypadł w niedzielę Chrztu Pańskiego. Tytuł tego dnia brzmiał: „Odna-
tę książeczkę, Pan puka do drzwi twojego serca. To zaproszenie. „Moje
To zdanie pada przynajmniej dwukrotnie w historii objawień Matki Bożej na ziemi. Po raz pierwszy w Fatimie w 1917 roku i po raz drugi w Medziugorie. Na bośniacko-hercegowińskiej ziemi Maryja mówi w czasie pierwszych dni spotkań z dziećmi w 1981 roku: „To, co zaczęłam w Fatimie, dokończę w Medziugorie”2.
wiam i potwierdzam przymierze chrztu świętego”. Z kolei dwudziesty trzeci dzień, sobota, był dniem mojej spowiedzi. Dopiero po niej przeczytałam tytuł tego dnia: „Uznając swoją słabość i grzeszność”. A 9 stycznia, czyli dwudziestego piątego dnia oddania, kiedy mowa była o zmaganiach i wyrzeczeniu się własnych słabości, Bóg udzielił mi pięknej, choć trudnej lekcji: zobaczyłam w praktyce to, czego muszę się wyrzec… Innymi słowy, Bóg szczególnie w tym czasie nade mną czuwał. I choć mój akt konsekracji nie przypadł w dzień maryjny – co zaleca sam Święty Ludwik Maria Grignion de Montfort – mój spowiednik przypieczętował go swoim podpisem 2 lutego, w święto Matki Bożej Gromnicznej.
2 Zob. A. Dybek, Medziugorje – kontynuacja Fatimy, „Medziugorje «Mir». Polski Serwis Informacyjny”, http://www. medjugorje.org.pl/dzial-informacyjny/pisza-o-medziugorju/545-medziugorje-kontynuacja-fatimy.html [dostęp: 29.03.2025].
Jej misja jest zatem – jak pokazała w Fatimie (o czym więcej dziewiątego dnia nowenny) – niewątpliwie związana z Jej Niepokalanym Sercem. Niepokalane Serce Maryi – właśnie o nie toczy się duchowa walka, która nie ma sobie równych. Uświadomiłam to sobie ze zdwojoną siłą, pracując nad książką o Wojownikach Maryi. Najważniejszym w tym kontekście momentem było spotkanie z kardynałem Stanisławem Dziwiszem. Rozmawialiśmy o pięciu poważnych zamachach na Jana Pawła II (tak, było ich aż pięć!). „I za każdym razem chodziło o Niepokalane Serce Maryi!” – powiedział w pewnym momencie sekretarz Wojtyły. Także w przypadku zamachu z 13 maja 1981 roku. Siły zła były zdeterminowane, by zabić człowieka, który skutecznie zawierzał poszczególne kraje, świat i Kościół Niepokalanemu Sercu Maryi…3
Cóż to za niezwykle tajemnicza przestrzeń – Niepokalane Serce Maryi! Ojciec Pio zapytany, czemu tak nalega, by każdy człowiek zawierzył się Niepokalanemu Sercu Maryi, odpowiedział: „Bo to jedyne miejsce na świecie, w którym nie postawił i nie
3 O historii i przebiegu tych zamachów szerzej w mojej książce Wojownicy Maryi. Rycerze Apokalipsy. Historia i tajemnica w rozdziale Wojownik w Bieli.
postawi nigdy swojej nogi szatan, by wyrwać z niego dusze, które tam się schronią… Czeka was tak diaboliczna przyszłość, iż niczym wobec niej jest apokalipsa, dlatego schowajcie się w Sercu Maryi i zawierzcie jemu, tam będziecie bezpieczni” 4. Zatem to najbezpieczniejsza duchowa lokalizacja. Nowa Arka. Dla ciebie i dla mnie.
W komentarzu do piątego rozdziału Księgi Rodzaju ksiądz Dolindo pisze:
Noe, wybrany przez Boga, wybudował arkę, dzięki której świat miał zostać ocalony. Wybudował ją według wskazówek Pana, by wypełnić Jego Wolę. Jezus Chrystus, zanim pojawił się wśród zatapiających fal naszej nicości, na ziemi, sam wybrał błogosławioną Arkę, która miała Go przyjąć – Najświętszą Maryję Pannę, która poczęła Go poprzez zstąpienie Ducha Świętego, a potem dała Go światu. Maryja była naprawdę niedostępną dla wód grzechu arką, bo była niepokalanie poczęta, została szczelnie zamknięta, osłonięta
4 Zdanie to jest cytowane w wielu publikacjach i portalach dotyczących stygmatyka z San Giovanni Rotondo. Tutaj przywołuję pełną treść wypowiedzi ojca Pio za blogiem ojca Livio Fanzagi, dyrektora Radio Maria we Włoszech: https:// blogdipadrelivio.it/ci-scrivono-1040/ [dostęp: 2.04.2025].
z każdej strony przed wszelkimi zasadzkami szatana, i podobnie jak Noe, który zamknął się w arce
Pana, przez Bożą ingerencję przyjęła w swoim łonie Zbawiciela5.
Jeśli zatem Maryja była swoistą arką dla Jezusa, a On zostawił Ją nam jako Matkę na Golgocie (zob. J 19, 26–27), to znaczy, że teraz Ona jest dla nas arką. I ta nowa arka z pewnością odegra szalenie ważną, jeśli nie kluczową,rolę w chwili paruzji.
Zobacz: jeśli – jak pisze Święty Ludwik Maria Grignion de Montfort – przez Maryję Jezus przyszedł na świat po raz pierwszy i przez Nią powróci, to oznacza, że paruzja będzie związana z Nią i z Jej Sercem. Wystarczy sięgnąć do dwudziestego czwartego rozdziału Ewangelii według Świętego Mateusza i do Apokalipsy, by się przekonać, że może to nie być łatwy moment. Dlatego nie ma już czasu do stracenia. Maryja w Medziugorie mówi dziś: „Szczególnie strzegę tych, którzy są mi poświęceni i zawierzeni”6. Nierozsądne zatem byłoby nie konsekrować się Jej Sercu, zwłaszcza gdy widzimy, w jakim stanie są nasze dusze i duchowa warstwa świata. W Sercu naszej Matki jest nie
5 Sac. Dain Cohenel, La Sacra Scrittura. Psicologia-Commento-Meditazione, vol. 1, La Genesi, Napoli 1935, s. 15.
6 Orędzie z 31 sierpnia 1982 roku [w:] Orędzia Matki Bożej z Medziugorja, Warszawa 2012, s. 77.
tylko bezpiecznie – to tam zaczyna się nowe życie każdego serca zawierzonego Maryi. Pięknie ujął to ksiądz Dolindo:
W Twoim Sercu, o Maryjo, rozkwitnę niczym lilia, gdyż Ty jesteś samą czystością; w Twojej miłości ogrzeję moją oziębłość, gdyż Ty jesteś pełna płomieni boskiej miłości. W Twoich dłoniach odnajdę schronienie, bo Ty jesteś Matką miłosierdzia!7
Zwykle po zawierzeniu w pierwszym odruchu serca człowiek pragnie zrobić coś, by inni postąpili tak samo. Tak było i w moim przypadku. Przygotuję coś z pomocą mistrza zawierzenia – księdza Dolindo! Początkowo miałam się posłużyć schematem zaczerpniętym z Traktatu o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny Świętego Ludwika Marii
Grigniona de Montfort. Ta praca jednak nie wychodziła przez miesiące. Pamiętałam, że moje trzydzieści trzy dni nie należały do łatwych także dlatego, że zdarzało mi się pominąć jakiś dzień. To wywoływało we mnie wyrzuty sumienia i frustrację, potem nadrabiałam po dwa dni w jednym. Może warto przygotować
7 Sac. D. Ruotolo, Una profonda riforma del cuore alla Scuola di Maria, Napoli 1993, s. 9.
coś dla takich osób jak ja, coś bardziej skondensowanego? – myślałam. Prawdę powiedziawszy, ilość litanii do odmówienia w trakcie trzydziestotrzydniowych przygotowań do zawierzenia według Świętego Ludwika była dla mnie… trudna. Rozczytywałam się w pismach ojca Dolindo. On nie szedłby tą drogą8. Jego schematem było serce, a drogą – Jezus Sakramentalny.
– Zrób coś z tym – zawołałam do padre pewnego dnia, kiedy po raz kolejny nie byłam w stanie ruszyć dalej – bo przecież widzisz, że sobie nie radzę!
I tak krok po kroku doszłam do dziewięciu dni duchowej terapii serca z ojcem Dolindo. Zakończą się one zawierzeniem Niepokalanemu Sercu Maryi według tekstu księdza Dolindo. Będzie to przy okazji w najgłębszym wymiarze także droga Świętego
Ludwika. Czemu jednak wybrałam schemat dziewięciodniowy? Padre uwielbiał polecać swoim duchowym córkom i synom proste i praktyczne rady
8 Nawiasem mówiąc, jedyną „długodystansową” formą modlitwy, jaką przygotował ksiądz Dolindo, były trzydziestodniowe majowe rozważania przeznaczone dla jego córek duchowych; nigdy nie napisał żadnych trzydziestotrzydniowych rekolekcji – to nie był jego schemat. Wiem, że takie książeczki już powstają z cytatów sztucznie posklejanych z jego komentarzy i zapisków. Tego nie chciałam powielać.
i rozważania najczęściej ułożone w nowenny. Twierdził, że nie chodzi o długość przygotowań (schemat trzydziestu trzech dni Święty Ludwik zaproponował ponad trzysta lat temu – w zupełnie innym kontekście historycznym i społecznym!), ale o to, by w tym czasie uchwycić ten jeden moment, tę chwilę, kiedy twoje serce zabije mocniej i otworzy się na Boga.
I wtedy tak wiele się zmieni!
Otwórz swoje serce
„Otwórz swoje serce, otwórz, aniołeczku” – ksiądz Dolindo zwracał się tak do swoich penitentów za każdym razem, zanim zaczęli wyznawać grzechy. Serce było kluczem do wszystkiego. Serce to też klucz tej nowenny terapeutycznej. Będzie ono punktem odniesienia całej terapii. Bo chcemy, by serce spotkało Serce.
Słowo „serce” pojawia się w Piśmie Świętym ponad tysiąc razy9, zwłaszcza w kontekście modlitwy. W Starym Testamencie serce – obok modlitwy, uczuć, decyzji – łączy się ze słowem „miłość”. A Bóg jest miłością.
9 W języku hebrajskim leb, lebab oznacza centrum człowieka, jego środek. Jest synonimem życia.
Jezus postawił w centrum swojego nauczania właśnie serce. Zobacz, jak wiele ważnych scen na kartach Ewangelii dzieje się na jeziorze Genezaret lub przy jego brzegu. Jeśli spojrzysz na satelitarne zdjęcia tego akwenu, jego zarys wyraźnie przypomina anatomiczne serce człowieka. Czy to przypadek? A to w sercu toczy się burza ludzkiego sumienia i emocji. Stąd pochodzą zamiary, myśli i żądze (por. Mk 7, 21; Mt 15, 19).
Zobacz, jak często Jezus chodzi po nim (jeziorze Genezaret = sercu), ucisza wichury, przeprawia się na drugi brzeg, na jego brzegu naucza, okazuje swoją moc i władzę. Jak potężny symboliczny wymiar ma scena burzy na jeziorze Genezaret! Jest ona szalenie ważna nie tylko dla zrozumienia spisanego przez księdza Dolindo aktu zawierzenia Jezu, Ty się tym zajmij!, ale także dla odnalezienia klucza do skutecznej modlitwy. Modlitwy o piorunujących wręcz efektach.
Czemu w chwili zagrożenia, kiedy na szali jest życie apostołów, Jezus śpi? Czeka na coś. Na okrzyk wiary. Na „Jezu, ratuj!”. To wołanie musi wydostać się z serca: „Jezu, Ty się tym zajmij!”, „Jezu, Ty się mną zajmij!”. Serce i wiara są kluczem do działania Boga.
Będziemy się tutaj zatem uczyć modlitwy sercem.
Wiesz, jaka jest najpiękniejsza modlitwa na świecie? Modlitwa, po której Bóg staje się wobec ciebie bezbronny i po prostu zaczyna działać? Nie da się jej
nawet zapisać. To głębokie i szczere westchnienie, ile sił w płucach. Takie szczere „Aaach!” skierowane do Niego. Spróbuj, a się przekonasz. I jest to styl i duch dolindowy. Padre już jako młody kapłan potrafił ganić ludzi w kościele za bezwiedne powtarzanie (klepanie) litanii. Jest taka scena, w której ujawnia się jego charakterek, co bardzo lubię:
Jest 1917 rok. W katedrze w Neapolu taki tłum, że trudno szpilkę wcisnąć. „Jak wiadomo, w pierwszą sobotę maja ma miejsce cud skroplenia krwi Świętego Januarego, która przechowywana jest w dwóch ampułkach w Kaplicy Skarbca […]; cud powtarza się każdego ranka przez osiem dni” –zaznacza ksiądz Ruotolo.
W 1917 roku cud ma miejsce 5 maja. We wtorek, 8 maja, ksiądz Ruotolo jest w Duomo, klęczy w Kaplicy Skarbca przy balustradzie ołtarza.
„Z bólem obserwowałem niemal obojętność, z jaką obecni tam ludzie oczekiwali na cud” – notuje. Mija ponad godzina, nic się nie dzieje. Dwudziestodziewięcioletni wtedy, krewki kapłan nie wytrzymuje. Wstaje i donośnym głosem zwraca się do tłumu: „Jak możecie oczekiwać, by wydarzył się cud, skoro jesteście tak letni i obojętni? Wisi nad nami gniew Boży, a my nie pokutujemy, nie nawracamy się!”. Ksiądz Dolindo gromi
też zawodzące w dialekcie neapolitańskim babiny z Rodziny Świętego Januarego. […]
Tymczasem w Duomo zalega cisza. Tłum wbija wzrok w młodego księdza. Kapłan intonuje
modlitwę wynagradzającą za apostazję świata: „Wieczny Ojcze, przez wzgląd na najcenniejszą
Krew Chrystusa niech będzie pochwalone Jego
Najświętsze Imię, zgodnie z Jego Wolą i pragnieniem Jego Serca!”. Kiedy wypowiada ostatnie słowo, krew Świętego Januarego zaczyna się natychmiast burzyć. W katedrze rozbrzmiewa donośne
Te Deum10 .
Kapłan doskonale zdaje sobie sprawę, że w naszych czasach modlitwa stała się dla większości ludzi albo mechaniczna, albo nudna – „do tego stopnia, iż wielu z trudem wytrzymuje niekończące się dla nich ceremonie i liturgię, nie mogąc się doczekać ucieczki z Kościoła, końca, jakby siedzieli na cierniach przed Bogiem!”11. Wielu przysypia na różańcu. I choć miliony ludzi modlą się, wypowiadając słowa, to modlitwy te nie zmieniają ani świata, ani ich serca. Tymczasem…
10 J. Bątkiewicz-Brożek, Jezu, ratuj!, Kraków 2023, s. 230–231.
11 Sac. D. Ruotolo, Cosi ho visto l’Immacolata, Napoli 2012, s. 217, cyt. za: J. Bątkiewicz-Brożek, Jezu, ratuj!, dz. cyt., s. 229.
„Modlitwa – pisze ksiądz Dolindo w liście do córek duchowych, przypisując te słowa Maryi właśnie – jest uniesieniem duszy w locie ku zjednoczeniu z Bogiem. W zależności od stopnia tego zjednoczenia modlitwa przyciąga do duszy łaski i Miłosierdzie”12. Dlatego tak mocno wybrzmiewa dziś wołanie Maryi w Medziugorie: „Módlcie się sercem!”. Możesz powtarzać tysiące słów, pięknych i ułożonych przez wybitnych kaznodziejów, i wszystkie ulecą z wiatrem, bo nie będzie w nich twojego serca. O to prosi też Jezus na kartach Ewangelii: „Modląc się, nie bądźcie gadatliwi jak poganie” (Mt 6, 7). Jeśli się dobrze przyjrzeć, to On zostawił nam tylko jedną: Ojcze nasz. Do tego dostaliśmy różaniec, o który także prosi Maryja we wszystkich uznanych przez Kościół objawieniach. A potem Koronka do Miłosierdzia Bożego. Modlitwy liturgiczne czy wszelkie litanie są oczywiście piękne. Trzeba jednak wykazywać czujność, by były wypowiadane sercem, by nie doprowadzić do tak zwanych sterylności i automatyzmu w religii. Pamiętam, jak w pierwszą sobotę pewnego lipca wyciągnęłam syna na Mszę Świętą wynagradzającą za grzechy świata oraz różaniec. Akurat byliśmy w Zakopanem, więc
12 Sac. D. Ruotolo, Cosi ho visto l’Immacolata, dz. cyt., s. 225, cyt. za: J. Bątkiewicz-Brożek, Jezu, ratuj!, dz. cyt., s. 228.
poszliśmy do sanktuarium na Krzeptówkach. Różaniec odmawialiśmy, idąc w procesji ze świecami wokół kościoła. Był już późny wieczór, granatowe niebo. Schodziliśmy po schodach, wzdłuż bujnych krzewów i strzelistych jodeł oraz innych iglaków, otuleni blaskiem palących się płomyczków. Coś przepięknego! Doszliśmy na dół, gdzie w amfiteatrze na tyłach sanktuarium wybudowano otwartą kaplicę. I tam właśnie prowadzący procesję zaintonował Litanię do Świętego Jana Pawła II. Nie wiem, ile ona ma wezwań – wyjątkowo dużo – ale przy którymś z kolei „módl się za nami” syn zaczął niecierpliwie przestępować z nogi na nogę.
– Ile tego jeszcze? – zapytał, kiedy doszliśmy gdzieś do dwudziestego piątego wezwania. – Mamo, przecież Jan Paweł II już to usłyszał tyle razy! Trzeba mu to ciągle powtarzać? Ja bym się wkurzył.
Mówiąc szczerze: ja też. Z własnego doświadczenia wiem, że papież reaguje na zwykłe: „Pomóż!” albo „Ratuj!”, albo po prostu: „Janie Pawle II !” wykrzyknięte z serca. Czyli autentyczne.
Podsumowując – chcę, byśmy razem otworzyli nasze serca i by one zaczęły tęsknić i wołać do Boga i o Boga. Mamy zawierzyć się Sercu Jezusa przez Serce Maryi, a nie umysłowi czy rozsądkowi Bożemu. Sercu – uruchom więc serce. Pójdź za wskazówką
Mamy:
Drogie dzieci! Wzywam was, byście otworzyli drzwi swojego serca na Jezusa, tak jak kwiat otwiera się na słońce. Jezus pragnie napełnić wasze serca pokojem i radością13.
Terapia dolindiańska, czyli
„Jezu, Ty się mną zajmij!”
Padre Dolindo – mistyk codzienności – doskonale rozeznawał, w jakiej kondycji duchowej jest współczesny mu świat. Wiedział też, jak wielu ludzi jest upartych i wszystko chce poukładać po swojemu, a kiedy coś wymyka się im spod kontroli – poddają się, wpadają w czarną otchłań zagubienia, buntu, goryczy. Jest tak i w twoim przypadku?
Dolindo widział, jak zmęczeni są ludzie, jak bardzo podatni na ataki zła, osamotnieni, pogubieni, opuszczeni i jak uporczywie – nawet błądząc – szukają sensu życia i miłości (choć często tego nie rozumieją). W istocie rozpaczliwie szukają swoich korzeni, czyli Boga. Mistyk z Neapolu sam był pokiereszowany i przeorany cierpieniem. Tak po ludzku nadawał się na terapię. Nauki o ludzkim psyche, współczesna psychoterapia miały dopiero zakiełkować. On jednak
13 Orędzie z 25 stycznia 1995 roku [w:] Orędzia Matki Bożej z Medziugorja, dz. cyt., s. 175.
jako kapłan nie lekceważył psychologii. Stosował ją nawet w kompozycji komentarzy do Pisma Świętego.
A ludziom, którzy przychodzili do niego z rozmaitymi problemami, depresjami, chorobami, stawiał jeden warunek. Zawsze. Było nim spotkanie twarzą w twarz z żywym Jezusem Eucharystycznym. Padre miał to przetestowane na własnej skórze – nie ma skuteczniejszego środka niż Jezus.
„Jestem posłany do pogan” – mówił, mając na myśli i tych oddalonych od Kościoła, i tych najbardziej krnąbrnych, wątpiących i z pozoru twardych zawodników. I każdego podprowadzał do Jezusa. Lubię bardzo tę scenę, kiedy padre jest już dojrzałym kapłanem. Pomaga często starszemu bratu, księdzu Elio, w jego parafii przy via Salvatore Tommasi (tam, gdzie dzisiaj obaj są pochowani). To z pozoru błahe wydarzenie, ma jednak wymiar symboliczny:
Wczoraj grupka urwisów włóczyła się wokół kościoła. Biegając, bawiąc się i chichrając, zaczęła się niestosownie gonić w środku. Surowo upomniałem herszta bandy, ale pogorszyło to tylko sprawę. Zobaczyłem, że zaczęli się dobrze bawić i drwić z moich uwag, a wrzawa była jeszcze większa.
Otworzyłem zatem brewiarz i zacząłem się za nich modlić, żeby się uspokoili. Niemal się… złościłem, że musiałem się uciekać do tak potężnego
środka z powodu kilku „płucek”, które chętnie chwyciłbym za kark. Ale uniżyłem się nawet w tej myśli i się modliłem. Stanąłem w drzwiach kościoła, wziąłem różaniec i kontynuowałem modlitwę, pilnując drzwi jak strażnik.
Do Kościoła wtargnął pierwszy urwis i zaczął wrzeszczeć. Chwyciłem go uprzejmie za rękę, pogłaskałem, powiedziałem mu kilka dobrych słów i wysłałem go przed Jezusa. Tak zrobiłem też z pozostałymi. Te małe tygrysy dały się tak poskromić i cały najazd zakończył się modlitwą przed Jezusem Sakramentalnym14.
Nowennę tę nazwałam „terapeutyczną”, gdyż piętnem naszych czasów są kolejki do gabinetów terapeutów. Trafiają tam dziś dzieci, nastolatkowie i dorośli, księża i świeccy. Za każdą wizytę niestety słono płacą, czasem przez długie miesiące terapii.
Psychoterapia to w najgłębszym znaczeniu terapia duszy (gr. psyche – dusza). Męczona udrękami dusza to też poranione serce i często rozregulowane ciało. Wiele osób trafia do gabinetów terapeutów z rozmaitymi zranieniami, bo zostali skrzywdzeni, wykorzystani
14 Sac. D. Rutolo, Fui chiamato Dolindo, che significa dolore… Pagine d’autobiografia del. Sac. Dolindo Ruotolo, Sessa Aurunca – Napoli – Riano 1973, s. 511, cyt. za: J. Bątkiewicz-Brożek, Moja misja trwa, Kraków 2023, s. 388–389.
Na co czekasz?
Tytułem wstępu 7
Dzień 1
„Kocham cię!”
List do ciebie 45
Dzień 2
„Czy chcesz zostać uzdrowiona/uzdrowiony?”
Uzdrowienie relacji w rodzinie 63
Akt zawierzenia Jezusowi 81
Dzień 3
DNA Boga
Czemu jesteś na świecie? 87
Dzień 4
Początek wszystkiego
Zanurzenie się w łonie Maryi 101
Dzień 5
Co widziały twoje oczy? Co słyszały twoje uszy? Co czuło twoje ciało?
Uzdrowienie zmysłów 117
Dzień 6
„Nie pamiętam”
Spowiedź święta 141
Dzień 7
„Ja nie zapomnę o tobie!”
Odrzucenie, opuszczenie, oderwanie 161
Dzień 8
„Maryjo, bądź moją Mamą teraz!”
Kiedy Bóg zabiera… 181
Przeżyj Niebo!
Przeczytaj to, proszę, PRZED OSTATNIM DNIEM nowenny 197
Dzień 9
„Moje Niepokalane Serce będzie twoją ucieczką i drogą”
Zawierzenie się Sercu Mamy 217
Konsekracja Niepokalanemu Sercu Maryi
według Sługi Bożego księdza
Dolindo Ruotolo 235
Żyjemy w czasach, gdy wielu z nas – dzieci, młodzież, dorośli, księża i świeccy – szuka pomocy w gabinetach terapeutycznych. Są jednak takie rany, które nie dają się uleczyć tylko rozmową. Są takie zakamarki duszy, do których nie dociera nawet najlepszy terapeuta.
Właśnie tam wchodzi Bóg. Cicho, bez hałasu. Przez łaskę.
Ta książka to propozycja duchowej terapii serca – dziewięciodniowej nowenny prowadzącej do uzdrowienia wewnętrznego, opartej na duchowym dziedzictwie księdza Dolindo Ruotolo. Każdy dzień to inny temat: od przebaczenia, przez zranienia z dzieciństwa, aż po relacje z najbliższymi i uzdrowienie pamięci. Wszystko zanurzone w modlitwie, ciszy, słowie Boga i konkretnych aktach duchowego działania.
To nie jest modlitewnik „do odklepania”. To przewodnik w głąb siebie – ku zrozumieniu, uwolnieniu i oddaniu wszystkiego Temu, który naprawdę może uleczyć.
Na końcu czeka konsekracja Niepokalanemu Sercu Maryi –jako pieczęć przemiany, która nie tylko zapisana jest na kartkach książki, ale przede wszystkim dokonuje się w sercu modlącego się człowieka.
ISBN 978-83-68317-23-7
sprawdź e-book na esprit.com.pl
Cena: 36,90 zł (5% VAT) www.esprit.com.pl
sprawdź audiobooki na espritaudio.pl