![](https://assets.isu.pub/document-structure/241121123938-46e235127dafe4fe68a2e4f2e7379062/v1/3b2c10f26ea648d36b64350489aaaf50.jpeg)
Holly Ordway
Holly Ordway
przełożył
Łukasz Malczak
Wydawnictwo Esprit
Originally published under the title
Tolkien’s Faith
© 2023 by Word on Fire Catholic Ministries
All rights reserved
Copyright © for the Polish translation by Wydawnictwo Esprit 2024
Copyright © for this edition by Wydawnictwo Esprit 2024
All rights reserved
Okładka: adaptacja projektu autorstwa Rozann Lee i Cassie Bielak Zdjęcie autorki na skrzydełku: hollyordway.com
Redakcja: Justyna Jagódka Korekta: Magdalena Kolanko, Krystyna Stobierska Skład i łamanie: Kamil Gorlicki
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury
ISBN 978-83-68144-79-6
Wydanie I, Kraków 2024
Druk i oprawa: Abedik
Wydawnictwo Esprit sp. z o.o.
ul. Władysława Siwka 27a, 31-588 Kraków tel. 12 267 05 69, 12 264 37 09 e-mail: sprzedaz@esprit.com.pl ksiegarnia@esprit.com.pl biuro@wydawnictwoesprit.com.pl
Księgarnia internetowa: www.esprit.com.pl
Kiedy w 2021 roku ukończyłam książkę Tolkien’s Modern Reading, zaczęłam się zastanawiać nad tematem mojej kolejnej pracy. To właśnie wtedy mój przyjaciel i współpracownik Michael Ward zasugerował, abym rozważyła napisanie biografii Tolkiena skupionej na jego wierze i abym postarała się wydać ją na pięćdziesiątą rocznicę jego śmierci w 2023 roku. Ponieważ już i tak poważnie interesowałam się duchowością Tolkiena, nie trzeba było zbytnio przekonywać mnie do pomysłu napisania takiej książki. Ponieważ jednak zadanie to wymagało ogromnego nakładu pracy w stosunkowo krótkim czasie, potrzebowałam zachęty, którą nieustannie zapewniał mi właśnie Michael. Bez jego wsparcia ukończenie tego projektu byłoby niemożliwe. Za to pragnę wyrazić mu wdzięczność, a także za uwagi do wersji roboczych książki i wreszcie – w szczególności – za wskazanie inicjału ukrytego w monogramie Tolkiena.
W procesie przygotowywania Wiary Tolkiena do publikacji pomocnych było również wiele innych osób. Pragnę zatem podziękować moim kolegom z organizacji Word on Fire, a zwłaszcza Brandonowi Vogtowi, starszemu dyrektorowi do spraw wydawniczych, który od początku wierzył w ten projekt, Jasonowi Paone, redaktorowi Word on Fire Academic, Rozannie Lee i Cassie Bielak za piękną szatę graficzną i okładkę, Edycie McNichol za pomoc w przygotowaniu galerii zdjęć oraz całemu zespołowi redakcyjnemu, w tym Davidowi Augustine’owi, Danielowi Seseske, Carolyn Paluch i Madeleine Cook.
Dziękuję Bradleyowi Birzerowi i anonimowym recenzentom za ich pomocne komentarze; Peggy Haslar, Megan Prahl i Miriam Rutegård za
ich uwagi do pierwszych szkiców niektórych rozdziałów, a także Coltonowi Duncanowi i Michaelowi Hoggattowi za ich cenną pracę w charakterze asystentów badawczych przy glosariuszu. Serdecznie dziękuję fundacji Tolkien Estate za pozwolenie na reprodukcję obrazu Tolkiena Wzgórze. Hobbiton za wodą, a także grzbietu książki Władca Pierścieni i ostatniego zdjęcia Tolkiena, które zostało zrobione w Ogrodzie Botanicznym w Oksfordzie. Jestem wdzięczna Catherine McIlwaine, pracującej w Archiwum Tolkiena przy Bibliotece Bodlejańskiej, za pomoc w przygotowaniu tych zdjęć. Dziękuję również Towarzystwu Tolkienowskiemu, firmie ArenaPAL oraz fundacji Pameli Chandler za pozwolenie na wykorzystanie zdjęcia Tolkiena zamieszczonego na okładce. W prowadzonych przeze mnie badaniach korzystałam z pomocy archiwistów i bibliotekarzy zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i w Ameryce. Wyrazy podziękowania kieruję najpierw do tych z Wielkiej Brytanii. W Oratorium w Birmingham nieocenionej pomocy udzielili mi: Daniel Joyce, br. Zachariasz Heritage i br. Edmund Mirassou, a w Oratorium w Oksfordzie – o. Dominic Jacob. Również w Oksfordzie pomocni mi byli: Robin Darwall-Smith (University College i Jesus College), Amy Ebrey (The Queen’s College), Emily Jennings (Magdalen College), Victoria Northridge (Exeter College), Julian Reid i Julia Walworth (Merton College), pracownicy Zbiorów Specjalnych Biblioteki Weston, zespół zajmujący się skanowaniem i dostarczaniem tekstów w Bibliotece Bodlejańskiej, Jessica Woodward (Pusey House), Helen Drury i pracownicy Centrum Historii Oxfordshire, Siostry Dzieła posługujące w Newman’s College w Littlemore. Poza Oxfordem otrzymałam pomoc od Adama C. Greena z Trinity College w Cambridge, Jan Smith i Jamesa Costina z Uniwersytetu w Aberdeen oraz Caroline Lezny z ośrodka London Global Gateway przy Uniwersytecie Notre Dame. W Stanach Zjednoczonych z wdzięcznością przyjęłam pomoc Laury Schmidt z Marion E. Wade Center w Wheaton College w Illinois, Williama Flissa z sekcji Archiwum i zbiorów specjalnych Marquette University, a także Melanie Zebrowski z University of Dayton.
Wiele innych osób pomagało mi na różne sposoby, za co składam im podziękowania. Do grona tych osób zaliczają się: David Bates, Marie Bates, Steven Beebe, Stephen Bullivant, Joel Clarkson, Joshua Copeland, Austin Freeman, Joe Grabowski, Susan Griffith, Don King, Jennifer Kulzer, Jason Lepojärvi, Alexandra Lloyd, John Martin, Marjorie Mead, Robert Mixa, Giuseppe Pezzini, Hal Poe, Giuseppe Scattolini, Zak Schmoll, Haley Stewart, Olga Watkin i Luke Webster.
Proces pisania Wiary Tolkiena został wzbogacony o możliwość wygłaszania prelekcji poświęconych stopniowi zaawansowania pracy. Z wykładami zagościłam między innymi na wystawie J.R.R. Tolkien. The Art of the Manuscript na Marquette University, Katolickim Uniwersytecie Ameryki, Chrześcijańskim Uniwersytecie w Houston, Uniwersytecie Stanu Tennessee w Chattanooga, Grandpont House w Oksfordzie oraz w Towarzystwie im. C.S. Lewisa przy Uniwersytecie Oksfordzkim.
Pragnę wyrazić wdzięczność za życzliwość i wspaniałomyślność moich kolegów naukowców. Szczególnie dziękuję Johnowi Garthowi, który pozwolił mi wykorzystać swoje niepublikowane badania poświęcone kapelanom wielkiej wojny. Peter Gilliver podzielił się materiałami ze swoich badań archiwalnych numerów gazet, Michaël Devaux użyczył mi fragmentów swoich badań naukowych, które nie zostały opublikowane w języku angielskim, Ryszard Derdziński pomógł mi w odnalezieniu polskich źródeł, a Sebastiano Tassarini udzielił mi pomocy w zebraniu materiałów w języku włoskim.
Badania prowadzone przez biografa z konieczności dotykają szerokiego zakresu tematów. Jestem wdzięczna za specjalistyczne porady o. Jamesa Bradleya w zakresie prawa kanonicznego sprzed 1917 roku, o. Daniela Sedlacka w zakresie przedsoborowej liturgii Mszy Świętej, Paula Shrimptona – na temat Johna Henry’ego Newmana oraz o. Hugh Somerville’a Knapmana w zakresie posoborowego rozwoju liturgii Mszy Świętej w Anglii. Ojciec John Saward, proboszcz parafii św. św. Grzegorza i Augustyna w Oksfordzie, z życzliwością podzielił się wiedzą na temat swojego kościoła w czasach, gdy Tolkien był parafianinem.
Nieżyjąca już Priscilla Tolkien również należała do parafii św. Grzegorza, gdzie przy różnych okazjach miałam przyjemność spotykać ją na mszach. Dziękuję jej za potwierdzenie, że jej ojciec rzeczywiście przyjął imię „Filip” po św. Filipie Nerim, założycielu Kongregacji Oratorium.
Jak przedstawiam na kolejnych stronach, to właśnie kapłan z Oratorium w Birmingham, o. Francis Morgan, stał się opiekunem i ukochanym „drugim ojcem” Tolkiena, wspierając go w jego powołaniu jako oksfordzkiego naukowca. Co więcej, duchowość św. Filipa Nereusza wywarła na Tolkienie głęboki formacyjny wpływ, rozwijając w nim poczucie piękna, zapewniając możliwości rozwoju intelektualnego, a także kształtując ramy jego życia duchowego i literackiego, obejmującego zarówno radości, jak i smutki. Tolkien wiele zawdzięczał oratorianom, przez co wszyscy, którzy zachwycają się tworami jego wyobraźni, pośrednio również im winni być wdzięczni. Spłacając moją część tego długu, dedykuję Wiarę Tolkiena. Duchową biografię Ojcom i Braciom z Oratoriów w Birmingham i Oksfordzie.
Holly Ordway La Crosse, Wisconsin
Dzień św. Johna Henry’ego Newmana
„Ja
W 1953 roku, gdy Władca Pierścieni był przygotowywany do publikacji, Tolkien napisał:
Władca Pierścieni jest oczywiście zasadniczo dziełem religijnym i katolickim; początkowo niezamierzenie, lecz w poprawkach świadomie. Dlatego nie umieściłem w nim, czy też wyciąłem z niego niemal wszystkie wzmianki o czymkolwiek, co mogłoby być „religią”, kultem czy obrzędami w tym wymyślonym świecie. Element religijny został bowiem wchłonięty przez opowieść i jej symbolikę. Co prawda wyrażam się bardzo niezręcznie i sprawiam wrażenie bardziej zarozumiałego, niż jestem w istocie. W gruncie rzeczy zaplanowałem bardzo niewiele; powinienem być wdzięczny przede wszystkim za wychowanie mnie (poczynając od ósmego roku życia) w Wierze, która mnie wykarmiła i nauczyła wszystkiego, co wiem (choć niewielka to wiedza).
To słowo „oczywiście” jest bardzo interesujące: oczywiście jego wiekopomne dzieło jest religijne i katolickie. Dla Tolkiena wydaje się to naturalne i oczywiste, że takie być powinno. Pisze, że Władca Pierścieni nie jest religijny i katolicki powierzchownie, lecz zasadniczo – w swoich korzeniach, w swojej istocie. Ten religijny i katolicki element „został […] wchłonięty przez opowieść i jej symbolikę”, wpleciony w osnowę tekstu; pozostaje ukryty, zapośredniczony. Nie został „świadomie zaplanowany”;
innymi słowy, Władca Pierścieni nie jest alegorycznym przedstawieniem
Ewangelii ani opowieścią dydaktycznie wykładającą chrześcijaństwo. Cały świat Śródziemia wraz ze wszystkim, co w nim znajdujemy, jest przesiąknięty chrześcijańską wizją rzeczywistości, w owej autorskiej wizji zakorzeniony. Według własnych słów Tolkiena to zakorzenienie, ten nieplanowany, ale zasadniczy walor jego dzieła wynika z faktu, iż został wychowany w wierze katolickiej i nią wykarmiony.
Odnosząc się w innym miejscu do inspiracji dla Władcy Pierścieni, Tolkien stwierdził: „W pewnej niższej warstwie: moje lingwistyczne zainteresowania są siłą najpotężniejszą”. Co zatem znajdowało się w warstwie wyższej? Wyjaśnia: „Jeśli mogę tak stwierdzić, z pokorą, religia chrześcijańska (którą wyznaję) jest zdecydowanie najpotężniejszym i ostatecznym źródłem”. Wiara Tolkiena była głęboka i towarzyszyła mu przez całe życie. Był zdeklarowanym chrześcijaninem. Ujmując tę złożoną rzecz najprościej, pokładał wiarę w Jezusie Chrystusie*. Nie wstydził się tego i szczerze deklarował swoją tożsamość religijną w różnych listach i wywiadach: „jestem chrześcijaninem, a właściwie rzymskim katolikiem”; „ja w każdym razie jestem chrześcijaninem”; „jestem chrześcijaninem (można to wydedukować z moich opowieści)”.
* Religia chrześcijańska, rozpatrywana w całej swojej rozciągłości i głębi – historycznie, skrypturystycznie, doktrynalnie, filozoficznie, liturgicznie – jest co najmniej tak złożona jak matematyka (dziecko może nauczyć się podstaw dodawania, ale rozwiązanie wielkiego twierdzenia Fermata zajęło trzysta pięćdziesiąt osiem lat!) Próba streszczającego ujęcia jej w jednym zdaniu jest niezwykle trudna. Skupienie się jednak na Jezusie Chrystusie kieruje uwagę na jej osobowy i historyczny wymiar, a przez to wprowadza niezwykle ważny fakt trynitarnej natury Boga, ponieważ Chrystus oznacza „namaszczony” (Mesjasz w języku hebrajskim), a Jezus może zostać namaszczony tylko wówczas, gdy jest ktoś, kto owego namaszczenia dokonuje (Bóg Ojciec), oraz istnieje „olej”, którym ma być namaszczony (Duch Święty). Więcej informacji na ten temat można znaleźć w opisach chrztu Jezusa w Nowym Testamencie (np. w Ewangelii św. Mateusza – Mt 3, 13–17).
Można to wydedukować z moich opowieści. Stwierdzenie to jest wielce intrygujące. Tolkien zawsze podkreślał, że jego pism nie można odczytywać jako prostych alegorii. Jak dość nonszalancko zauważył, Władca Pierścieni „nie jest […] o «niczym» oprócz tego, o czym jest. Z pewnością nie ma tu żadnych zamierzeń alegorycznych, czy to ogólnych, szczegółowych, tematycznych, moralnych i religijnych, czy też politycznych”. Sam stwierdza: „Nie głoszę kazań ani nie nauczam”. Co więcej, jego opowieści o Śródziemiu są uwielbiane przez miliony czytelników, którzy nie są chrześcijanami, a ich wiedza o tożsamości religijnej Tolkiena może być znikoma lub żadna. Jeśli jego wiarę można „wydedukować” z jego opowieści, to najwyraźniej nie jest to łatwe.
Jak mamy to rozumieć? Jak mamy ujmować związek między jego wiarą a powieściopisarstwem? Niniejsza książka jest właśnie próbą udzielenia na to pytanie odpowiedzi w formie biograficznej. Innymi słowy, książka ta skupia się na życiu Tolkiena – jego życiu wiarą – tak by naświetlić kontekst powstawania jego dzieł. Jak tylko uda nam się pewnie uchwycić jego duchową tożsamość, będziemy mogli uzyskać treściwsze, głębsze, bardziej kompleksowe i zniuansowane zrozumienie jego pism, wraz z ich fundamentalnym, choć ukrytym wymiarem religijnym.
ś Życie
Dotychczas nie powstało żadne pełne opracowanie biograficzne, które szczegółowo przedstawiałoby wiarę Tolkiena. Zatem nader łatwo było do tej pory po prostu nie dostrzegać znaczenia jego życia religijnego, pozwalając, aby nieprzebadane założenia historyczne lub kulturowe barwiły nasze spojrzenie na nie, bądź upatrując w nim czysto prywatnego wyrazu jego osobowości.
Nawet nie zdając sobie z tego sprawy, możemy zaszufladkować Tolkiena jako papierowego katolika, postrzegając jego wiarę jako sztampowe, statyczne tło dla przypuszczalnie bardziej interesujących i dynamicznych aspektów jego życia. Ewentualnie moglibyśmy postrzegać go jako swoistą gipsową figurę świętego, zasługującą na piedestał – postać, której życie
religijne cechowało się doskonałością i idealną równowagą. Jego wiara nie była jednak ani papierowa, ani gipsowa; nie była ani nudna, ani łatwa. Kiedy przyglądamy się całemu jego życiu, deklaracja, którą złożył przeprowadzającemu z nim wywiad dziennikarzowi, mogłaby wydać się wręcz nieunikniona lub oczywista: „Jestem katolikiem. Pobożnym rzymskim katolikiem”, ale w rzeczywistości Tolkien wypracował swoją wiarę z niemałym trudem. Jego duchowe życie przepełnione było dramatami i trudnościami. Na kolejnych stronach zobaczymy, że chociaż Tolkien został wprowadzony w wiarę katolicką przez swoją ukochaną matkę, Mabel, miał jednak wiele powodów, by tę wiarę porzucić i powrócić do Kościoła anglikańskiego, w którym został ochrzczony. Jako młody człowiek został zmuszony do stłumienia żywionej miłości, co mogło zrodzić w nim rozgoryczenie względem katolickiego kapłana pełniącego rolę jego opiekuna. Walczył na froncie pierwszej wojny światowej – pożogi, która pochłonęła większość jego najbliższych przyjaciół i która sprawiła, że niektórzy z najlepszych pisarzy jego pokolenia całkowicie porzucili wiarę chrześcijańską. W czasach gdy status Kościoła Anglii jako reprezentującego religię państwową miał ogromne znaczenie, a katolicy byli społecznie upośledzoną mniejszością, jego kariera, życie towarzyskie, a nawet małżeństwo byłyby o wiele łatwiejsze, gdyby zdławił swoją katolickość lub zamienił ją na coś bardziej konwencjonalnego. Doświadczenie drugiej wojny światowej, w trakcie której tym razem jego synowie służyli w siłach zbrojnych, mogło ostatecznie skłonić go do całkowitego porzucenia wiary. Wskutek zamieszania wywołanego przez Sobór Watykański II i zarzucenia łacińskiej liturgii Mszy Świętej, którą tak ukochał, mógł odrzucić autorytet Kościoła lub zrezygnować z życia katolickiego. Jednakże nie zrobił żadnej z tych rzeczy: jego przekonania rosły w siłę i zyskiwały głębię, nawet gdy doświadczał nowych okazji, by je odrzucić. Jak się przekonamy, ten proces duchowego wzrostu nie był łatwy. Jako student przeszedł jałowy okres, a później, na przestrzeni wielu lat, doznawał trudności, które podsumował słowami: „Nieomal przestałem praktykować religię”. Pełnowymiarowe ujęcie jego wiary pozwala jednak odkryć życie naznaczone determinacją i stanowczością.
„Ja w każdym razie jestem chrześcijaninem”
Takie uczciwe podejście jest istotne, ponieważ duchowość Tolkiena miała kluczowe znaczenie dla jego tożsamości, o czym nieustannie zaświadczają jego rodzina i przyjaciele. Jego córka Priscilla wspomina go jako „pobożnego chrześcijanina” odznaczającego się „silną wiarą religijną”; przy innej okazji podkreśla, że „bardzo dbał o swoją wiarę religijną”. Jego syn John stwierdza, że jego wiara „przenikała całe jego myślenie, przekonania i wszystko inne; […] był zawsze i w najwyższym stopniu chrześcijaninem”.
Jego bratanek Julian zwraca uwagę na „mocną wiarę” i „niewzruszone chrześcijańskie zasady” swojego wuja. Powyższe wypowiedzi znajdują potwierdzenie w słowach jego wnuków: Simon opisuje go jako „pobożnego katolika”; Joanna wspomina „jego głęboką wiarę w Boga”; Michael George stwierdza: „mój dziadek żył głęboką i odżywczą wiarą”.
Jego przyjaciel Robert Havard opisał „głębię uczuć leżącą u podłoża jego rzymskokatolickich przekonań religijnych”. Kapelan, który opiekował się Tolkienem podczas jego pobytu w szpitalu pod koniec życia, stwierdził, że „był wiernym chrześcijaninem i wiernym katolikiem, a znaczenie wiary było dla niego nie do przecenienia. Wypływała z rdzenia jego jestestwa”. Ojciec Martin D’Arcy, jeden z najwybitniejszych angielskich jezuitów XX wieku i kolega z Oksfordu, nazwał Tolkiena „bardzo dobrym katolikiem”.
Najwyraźniej więc wiara Tolkiena była istotną częścią jego życia oraz jego światopoglądu: kształtowała to, co cenił, wybory, których dokonywał, a także sposób, w jaki odnosił się do innych ludzi. Wydaje się, że choćby z tych powodów opis jego oddania religijnemu życiu i praktykom jest interesujący dla czytelników jego opowieści, a przynajmniej dla tych, którzy chcą uzyskać pełniejszy obraz człowieka potrafiącego stworzyć tak wspaniałe i zapadające w pamięć dzieła. Wiara miała dla niego niebagatelne znaczenie, a to jest dobry powód, by miała ona znaczenie i dla nas.
ś„Niemożliwe rozplątanie”
Rola jego wiary jest również doniosła o tyle, o ile pragniemy mieć lepsze pojęcie o samej twórczości Tolkiena. Wyjaśnia on bowiem, że istnieje
pewna „skala znaczenia” rozmaitych faktów istotnych dla zrozumienia dzieła pisarza. W jego przypadku fakty te obejmują – na dole skali –pierwszeństwo, jakie daje niektórym językom przed innymi. Inne fakty –stwierdza – „nawet jeśli wyrażone niejako od niechcenia, są naprawdę znaczące”, takie jak jego wiejskie dzieciństwo przed erą maszyn. Następnie oświadcza: „ważniejsze jest to, że jestem chrześcijaninem”. Wiemy, że jego zainteresowania lingwistyczne oraz wczesne lata spędzone na wsi w hrabstwie Worcestershire miały rzeczywiście formacyjny wpływ na jego wyobraźnię: podkreślenie jednego rodzaju wpływu nie oznacza zaprzeczenia innemu. We własnej ocenie Tolkiena jego wiara miała jednak większą wagę dla zrozumienia jego pisarstwa niż którykolwiek z powyższych faktów.
Świat Śródziemia nie jest religijną alegorią. Nie oznacza to natomiast, że nie jest powiązany z religią chrześcijańską, którą Tolkien faktycznie wyznawał. W rzeczywistości irytowało go, gdy przeprowadzające z nim wywiad osoby tego nie rozumiały. „Oczywiście, że we Władcy Pierścieni jest Bóg. Przedstawiony tam świat jest przedchrześcijański, ale monoteistyczny”. Rozmówca pyta: „Monoteistyczny? Kim więc jest ten Bóg Śródziemia?”, na co zaskoczony Tolkien odpowiada: „Tym jedynym, przecież to oczywiste! Książka opowiada o świecie stworzonym przez Boga – rzeczywistym świecie tej planety”.
Tolkien określił kiedyś Władcę Pierścieni mianem „wzorowej legendy. Takie stwierdzenie brzmi jednak straszliwie zarozumiale”. Powodem, dla którego obawiał się, że może ono brzmieć zarozumiale (nazbyt moralizatorsko), był fakt, iż „wzorowa” dosłownie znaczy, że stanowi wzór godny naśladowania przez innych. Tolkien rozwija tę kwestię w innym miejscu, stwierdzając, że jednym z celów, jakie obrał, pisząc Władcę Pierścieni, było „naświetlenie prawdy oraz zachęta do praktykowania dobrej moralności w tym prawdziwym świecie, a cel ten zamierzam osiągnąć poprzez stary środek zilustrowania tych pojęć przez ich nieznane wcielenia, które mogą je uzmysłowić”. Ważne jest, by tak właśnie uczynić, ponieważ jeśli nasze pojęcia „prawdy” i „moralności” nie zostaną zintegrowane z codziennym życiem, pozostają abstrakcyjne i nieistotne. Jest to kwestia, którą przyjaciel
Tolkiena, Clive Staples Lewis, uwypuklił w swojej książce O modlitwie.
Listy do Malkolma* , pisząc, że „sama koncepcja religii niesie w sobie niebezpieczeństwo”:
Sugeruje ona, że [religia] jest to po prostu kolejna, dodatkowa sfera życia obok sfery finansowej, społecznej, intelektualnej, rozrywkowej i wszystkich innych. Jeśli jednak roszczenia religii są nieskończone, to nie może ona być osobną sferą. Albo jest złudzeniem, albo podlega jej całe nasze życie. Nie ma czynności obojętnych religijnie; są tylko czynności religijne i antyreligijne.
Tolkien nie traktował zatem swojej wiary jako sfery wyodrębnionej z życia. Wątkiem przewijającym się we wspomnieniach tych, którzy go znali, jest integralna więź jego wiary z całą jego osobą; w sposobie, w jaki się przejawiała, nie było nic niezręcznego ani ostentacyjnego. Jego przyjaciel Havard podkreślał, iż jego przekonania były „jawne […], ale nigdy nie na pokaz”. Kapelan szpitalny zauważył, że „nie wykładał on swojej wiary kawa na ławę, mówiąc «i tak to właśnie jest, moi drodzy». Czuło się jednak, że cała jego chluba nie miała najmniejszego znaczenia bez jego wiary”. Clyde Kilby, który pomagał mu w pracy nad Silmarillionem, wspominał: „Nie odbyłem ani jednej wizyty w domu Tolkiena, podczas której rozmowa nie zeszłaby w pewnym momencie swobodnie na temat religii, a raczej chrześcijaństwa. Powiedział mi, że wiele razy otrzymał opowieść w odpowiedzi na modlitwę”. Kilby’ego uderzała również naturalność wiary Tolkiena: „To wychodziło z niego zupełnie spontanicznie: słyszałem, jak kończąc rozmowę telefoniczną z zaprzyjaźnionym księdzem, powiedział: «Niech cię Bóg błogosławi» w najbardziej szczerym tonie”. Tolkien przyznawał (o czym się wnet przekonamy), że czasem nie żył swoją wiarą tak, jak czuł, że powinien, ale też nie była ona jedynie jednym z wielu zajęć
* Tolkien miał poważne zastrzeżenia do fragmentów książki O modlitwie. Listy do Malkolma (zob. rozdz. 34), ale niewątpliwie poparłby twierdzenia Lewisa o wszechogarniającej naturze religii.
w jego bardzo aktywnym życiu. Zrozumienie tego pozwala zyskać dogłębny wgląd w osobowość Tolkiena i jego proces twórczy.
Pewnego razu oświadczył, iż „niemożliwe jest rozplątanie” wiary i sztuki. W ważnym eseju zatytułowanym O baśniach stwierdził, że pisarstwo fantastyczne (a co za tym idzie, wszelka twórczość literacka) to „naturalny aspekt ludzkich działań. […] Człowiek nie utracił praw do fantazji”. Przekonanie to opierał na wierze, że istoty ludzkie zostały stworzone na obraz i podobieństwo Boga, a ponieważ Bóg jest twórczy, nie bylibyśmy w pełni ludźmi, gdybyśmy nie dawali wyrazu tej stronie naszej natury: jak to ujął Tolkien, „tworzymy na swą własną miarę i na swój własny, wtórny sposób, ponieważ my także zostaliśmy stworzeni, i to na obraz i podobieństwo naszego Stwórcy”. Clyde Kilby wspominał, że Tolkien „wierzył, iż kreatywność jako taka jest darem od Boga”.
Sztuka musi odzwierciedlać coś z najgłębszych przekonań artysty, niezależnie od tego, jakie one są – przynajmniej na pewnym poziomie, a także bez względu na ich subtelność bądź zakamuflowanie. W przypadku Tolkiena wiara nie była jedynie zbiorem płytkich opinii, lecz czymś nierozerwalnie związanym z jego prawdziwym charakterem, a także jego własnym pojmowaniem siebie jako autora.
Wynika z tego, że jeśli chcemy w pełni pojąć i docenić pisarstwo Tolkiena, musimy zrozumieć to, co on sam określił jako mające kluczowe znaczenie dla swojej tożsamości: jego wiarę, której nie można oddzielić od jego sztuki.
Zyskując owo zrozumienie, powinniśmy pamiętać, że słowo „wiara” może być rozumiane na kilka sposobów, z których wszystkie są istotne dla naszego przedsięwzięcia. Jako „wiara religijna” może ono odnosić się do przekazanych przez apostołów doktryn i nauk, które obowiązują do dnia dzisiejszego i które katolicy uważają za stanowiące wyczerpujący przekaz autorytatywnie interpretowany przez Kościół, ustanowiony przez Jezusa. Aby zrozumieć duchowość Tolkiena, musimy wiedzieć, jaka była treść tej wiary, zwłaszcza w obszarach, które były ważne dla niego jako osoby lub różniły się od szerszego kontekstu kulturowego i religijnego, w którym przyszło mu żyć. „Wiara” może również odnosić się do
osobistej ufności pokładanej w Jezusie Chrystusie, a także do działania woli w zgodzie z naukami Chrystusa i Jego Kościoła oraz w próbie podążania za nimi; w tym sensie możemy mówić o „wierze Tolkiena” jako o jego osobistym zaangażowaniu w „wiarę religijną”, tak jak ją rozumiał.
Ponadto jako chrześcijanin Tolkien niewątpliwie uważał „wiarę” za dar od Boga, za przemożne bogactwo Jego łaski, wykazane w dobroci względem nas, w Chrystusie Jezusie. „Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę.
A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga” (Ef 2, 8). Świadomość wielowarstwowej faktury „wiary” pozwoli nam docenić niuanse chrześcijaństwa wyznawanego przez Tolkiena.
ś Angielski katolik w XX wieku
Jak zatem mamy rozumieć jego wiarę w całej jej złożoności?
Po pierwsze, aby owo rozumienie umożliwić, musimy w pełni wykorzystać podejście chronologiczne*. Życie religijne Tolkiena nie było statyczne; sam zapewne postrzegał je jako nieustanny proces wzrostu i dojrzewania, przebiegający od wczesnego dzieciństwa „do człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa […], abyśmy już nie byli dziećmi” (Ef 4, 13–14), jak pisze św. Paweł Apostoł. Wiara, którą wyrażał jako dojrzały mężczyzna, miała swoje początki w dzieciństwie, ale przez całe życie była kwestionowana, kształtowana i pogłębiana – stąd właściwe jest podejście narracyjne.
* Chociaż będę chronologicznie przedstawiać życie Tolkiena w wymiarze jego wiary, pozwolę sobie swobodnie wybiegać do przodu, odnosząc się do odpowiednich fragmentów jego twórczości, ilekroć będzie to konieczne dla ukazania związku między jego wiarą a beletrystyką. Co więcej, niektóre rozdziały koncentrują się na określonych zagadnieniach, dzięki czemu możliwe jest pełniejsze zrozumienie poszczególnych aspektów jego duchowości, a te często zakreślają szerszy obszar jego życia, po czym następuje powrót do porządku chronologicznego. Oś czasu życia Tolkiena w Dodatku A przedstawia porządek ściśle następczy, przez co stanowi wygodne źródło podstawowych informacji.
Po drugie, musimy zwrócić szczególną uwagę na mający osobiste znaczenie kontekst. Tolkien był chrześcijaninem żyjącym w coraz bardziej zsekularyzowanym świecie, a precyzyjniej – był katolikiem żyjącym w społeczeństwie, które wciąż było anglikańskie, niemniej w stopniu coraz bardziej szczątkowym. Przyszło mu żyć w czasach, w których następowały znaczące zmiany w sposobie, w jaki Kościół katolicki sam siebie rozumiał i wyrażał; znaczna część jego życia przypadła na okres poprzedzający Sobór Watykański II , ale był też świadkiem zmian dokonywanych w latach obrad i na owe zmiany miał swój pogląd. Ponadto, będąc Anglikiem, a zarazem katolikiem, należał do społeczności wyznaniowej doświadczającej prześladowań, marginalizacji i ograniczeń praw obywatelskich, które nierzadko występowały jeszcze w czasie, gdy Tolkien osiągnął już wiek dojrzały. Wreszcie jego perspektywa została w znacznym stopniu ukształtowana przez bliską więź, jaka przez całe życie łączyła go z Kongregacją Oratorium św. Filipa Neri.
Badając doświadczenie wiary Tolkiena w czasie, miejscu i okolicznościach, w których przyszło mu żyć, lepiej zrozumiemy go jako człowieka, a tym samym będziemy mogli bardziej docenić jego pisarstwo.
Teraz wyłożę moje karty na stół. Sama jestem chrześcijanką i katoliczką; wierzę w to samo, w co wierzył Tolkien, choć z perspektywy Amerykanki żyjącej w XXI wieku. Poważnie myślę i piszę o Tolkienie od trzydziestu kilku lat: interesował mnie, gdy jako agnostyczka robiłam studia licencjackie; jego twórczość była głównym tematem mojej pracy magisterskiej, którą pisałam jako ateistka; później jako protestantka zatrudniona na świeckiej uczelni przez prawie dekadę nauczałam przedmiotów związanych z jego pisarstwem. W tamtych latach wiedziałem tylko tyle, że był chrześcijaninem, ale nie miałam świadomości głębi i charakteru jego duchowości, tego, jak wiele jego wiara dla niego znaczyła, ani tego, jak wpłynęła na jego życie i ukształtowała jego pisma. W tamtym czasie przydałaby mi się taka książka jak ta.
Na przestrzeni ostatnich piętnastu lat dostąpiłam ogromnego przywileju spędzenia dużej ilości czasu w Anglii i – jako katoliczka – regularnie oddawałam cześć Bogu w wielu miejscach, w których czynił to Tolkien.
W oksfordzkim kościele św. św. Grzegorza i Augustyna często siadywałam w tej samej ławce co on. Rozmową zaszczyciła mnie jego córka Priscilla, która sama uczęszczała do tego kościoła aż do śmierci w 2022 roku. Moja wiara została w znacznym stopniu ukształtowana przez angielski katolicyzm, a nawet przez duchowość Oratorium, dzięki czemu zyskałam wgląd w doświadczenia Tolkiena, które w przeciwnym razie byłyby nieuchwytne.
Jednakże moim zamierzeniem nie jest wyrażenie w niniejszej książce własnego i szczególnego punktu widzenia. Pewna doza subiektywności jest oczywiście nieunikniona, ale postaram się przedstawić wiarę Tolkiena w jej własnych barwach, konturach i akcentach tak dokładnie i obiektywnie, jak tylko potrafię. Postaram się wypełnić rolę przewodnika kierującego spojrzenie czytelników na doświadczenia Tolkiena jako angielskiego chrześcijanina wyznania katolickiego, żyjącego w XX wieku i zakorzenionego w dwóch ważnych miejscach, Birmingham i Oksfordzie. W tym miejscu pragnę również zwrócić uwagę na wybór podtytułu: Duchowa biografia.
Niniejsza książka jest biografią duchową, a więc z konieczności skupia się na wierze Tolkiena. Rozmaite wydarzenia pojawiają się w mojej relacji tylko o tyle, o ile są istotne dla rozważań nad jego życiem religijnym. Względny brak szczegółów poświęconych takim kwestiom jak jego praca nauczycielska, osiągnięcia naukowe i badania językoznawcze nie jest odzwierciedleniem ich wagi, ale po prostu niezbędną cechą założonych parametrów niniejszej pozycji. Przedstawiam również zwięzłą oś czasu życia Tolkiena, aby czytelnik mógł sobie w ogólnym zarysie uzmysłowić przebieg jego życia prywatnego i zawodowego (zob. Dodatek A).
Jest to również biografia duchowa: nie zawiera zatem pogłębionego studium ani analizy pism Tolkiena, nawet z duchowościowego punktu widzenia. Jakkolwiek byłoby to interesujące i cenne, wykracza poza zakres niniejszej książki. Starałam się powiązać (stosunkowo zwięzłe) omówienie religijnych aspektów pisarstwa Tolkiena z przebiegiem jego życiorysu, tak by nie czynić z literacko-krytycznych komentarzy celu samego w sobie. Takiemu ujęciu poświęcono już wiele innych badań.
Jest to również – co specyficzne – duchowa biografia Tolkiena. Wspominam o jego żonie i dzieciach tam, gdzie jest to konieczne do zrozumienia życia wiarą samego pisarza, ale niniejsza książka nie rozważa ich własnego zaangażowania w wiarę ani ich życiorysów w oderwaniu od miejsc stycznych z obiektem naszych badań. W swoich badaniach czerpię z szerokiego wachlarza źródeł (z którym zainteresowani czytelnicy mogą zapoznać się w przypisach końcowych i bibliografii), starając się tym samym jak najbardziej przybliżyć do osoby Tolkiena. Najważniejszymi źródłami są oczywiście jego własne słowa w opublikowanych pracach, korespondencji prywatnej, wywiadach oraz wspomnieniach snutych przez tych, którzy znali go najlepiej*. Zwróciłam szczególną uwagę na to, co pisze w swoich listach, które są bogatym źródłem informacji i zapewniają wgląd w jego życie duchowe. Analizując jego prywatną korespondencję, starałam się zawsze pamiętać o chronologii oraz kontekście: kiedy pisał, do kogo i w jakim celu.
Córka Tolkiena, Priscilla, była zdania, że jego listy są niezwykle interesujące, ponieważ zawierają „autentyczne środki zrozumienia” autora; w istocie „jego listy przedstawiają jego autentyczny, świadomy głos”. Zatem jako czytelnicy starający się zrozumieć tego człowieka i jego wiarę stoimy wobec zarówno sposobności, jak i wyzwania. Priscilla ujęła to następująco: „Zastanawiam się, czy fikcja jest bardziej doceniana, ponieważ może tak łatwo poddać się własnym projekcjom, fantazjom i zainteresowaniom czytelnika, ilekroć zaś pisarz przemawia swoim własnym głosem, trudniej jest zignorować to, co rzeczywiście przekazuje, a to może się nam nie podobać”. Jeśli chcemy uzyskać pełniejszy obraz życia Tolkiena, jego osobowości, a ostatecznie jego twórczości, musimy zwrócić uwagę na to, co jego wiara znaczyła dla niego: nie na to, co znaczy dla nas (czy to
* Gotowość Tolkiena do wypowiadania się na temat swojej wiary w publicznych wywiadach i listach wysyłanych do różnych osób ukazuje jego pojmowanie wyznawanego katolicyzmu jako zobowiązania, które co prawda jest osobiste, ale nie prywatne, indywidualne, lecz koniecznie wiążące się z odpowiedzialnością wobec szerszej społeczności.
w sensie negatywnym, czy pozytywnym), ani na to, co chcielibyśmy lub zakładamy, że znaczyła dla niego.
Badając tak powszechnie znaną i lubianą postać, możemy łatwo potknąć się na założeniach lub nieporozumieniach, z których nawet nie zdajemy sobie sprawy. Dlatego staram się tłumaczyć wszystko, co może być niejasne. Proszę o cierpliwość tych, którzy uważają, że od czasu do czasu wyjaśniam to, co wydaje się oczywiste. Z drugiej strony dla tych, którzy uważają, że używam zbyt wielu nieznanych terminów, na końcu zamieściłam glosariusz, który – jak mam nadzieję – okaże się pomocny. Ponadto w Dodatku B zainteresowany czytelnik znajdzie szereg modlitw i fragmentów liturgii, z których w swojej pobożności, według naszej wiedzy, czerpał Tolkien. Tym sposobem przedstawiam pełen obraz rozmaitych ćwiczeń duchowych, które podejmował.
Badając jego życie duchowe, musimy baczyć, aby w możliwie najwyższym stopniu zwracać uwagę na jego doświadczenia w ich chronologicznym, kulturowym, społecznym i eklezjalnym kontekście, nie abstrahując od niego, a zarazem nie wypracowując ahistorycznego bądź statycznego opisu. Łatwo jest wyobrazić sobie Tolkiena odzianego w tweed i palącego fajkę, pochylonego nad średniowiecznym manuskryptem, delektującego się kuflem piwa w towarzystwie C.S. Lewisa w pubie „Pod orłem i dzieckiem”, a nawet w mundurze wojskowym w okopach nad Sommą. Aby jednak dopełnić naszej mentalnej galerii obrazów, musimy w niej zawrzeć takie wyobrażenia jak: Tolkien przyjmujący Komunię Świętą, czytający Biblię, klęczący w ławce podczas Mszy Świętej, modlący się z paciorkami różańca w ręku podczas dyżuru obrony przeciwlotniczej lub stojący w kolejce do konfesjonału. (Pomocna w tym przedsięwzięciu może okazać się galeria zdjęć). Fakt, iż tego typu obrazy mogą nam się wydać raczej obce, nie oznacza, że dla niego były mniej ważne – stąd niniejsza książka jest próbą potraktowania wiary Tolkiena na jej własnych warunkach, bez krytykowania bądź rekomendowania jej.
Nie był świętym, jeśli przez to rozumiemy wyidealizowaną postać prowadzącą rzekomo doskonałe życie. Priscilla zauważyła: „Nie sądzę, byś mógł uzyskać taki obraz mojego ojca nawet z opublikowanych listów.
Z pewnością nie, jeśli przeczytasz wiele z jego listów!”. Gipsowy święty? Nie. Papierowy chrześcijanin? Nie. Złożony, fascynujący, pełen wad, pobożny, zabawny i błyskotliwy człowiek – tak, myślę, że tak. Czytaj dalej i sam zdecyduj, co sądzić o jego życiu i pracy, jeśli spojrzeć na nie we wszechogarniającym kontekście jego wiary.
Kiedy w 1892 roku Tolkien przyszedł na świat, na tronie zasiadała królowa Wiktoria, a morzami władała Britannia z najpotężniejszą na świecie flotą wojenną i handlową. Brytyjczycy panowali nad terytoriami obejmującymi jedną czwartą globu, więc można było bez przesady stwierdzić, iż nad ich imperium nigdy nie zachodzi słońce.
Również Kościół Anglii miał zasięg międzynarodowy. W jakikolwiek zakątek imperium udawali się Anglicy, mieli pewność, że znajdą anglikański kościół, w którym będą mogli się modlić przy pomocy tego samego Modlitewnika Powszechnego – choć niekoniecznie z takim samym rozumieniem praktykowanej wiary. W ramach anglikanizmu wielu duchownych nauczało wiary ewangelikalnej „Kościoła niskiego”, uważając się za zdecydowanie protestanckich; inni postrzegali siebie jako „katolików, lecz reformowanych”, czyli należących do „powszechnego” ogółu wierzących, którego „rzymscy” katolicy stanowią inny, wymagający reformy odłam; jeszcze inni – stronnictwo „Kościoła wysokiego” – nazywali siebie „anglokatolikami” i uważali się za gałąź Kościoła katolickiego, równą gałęzi rzymskiej oraz wschodniej gałęzi prawosławia. Abstrahując jednak od sporów na temat stosowności świec na ołtarzu, tego, czy należy się spowiadać lub jak interpretować Biblię, anglikanie mieli jedną wspólną cechę: ich Kościół został na mocy prawa ustanowiony oficjalnym Kościołem państwowym, którego najwyższym namiestnikiem był monarcha i który był społecznie uznawaną i kulturowo wspieraną religią narodu i całego imperium.
Swoim zasięgiem objął nawet Południową Afrykę, gdzie na świat przyszedł bohater naszej opowieści. W gorącym letnim miesiącu styczniu 1892 roku w anglikańskiej katedrze św. św. Andrzeja i Michała w Bloemfontein ochrzczono noworodka, małego Johna Ronalda Reuela, pierwsze dziecko Arthura i Mabel Tolkienów (zob. zdjęcia 1–4). Wzniesiona zaledwie dwadzieścia sześć lat wcześniej, imponująca budowla była widocznym znakiem imperialnej władzy Wielkiej Brytanii i anglikańskiej pewności siebie. Ojciec Johna Ronalda, Arthur, był kierownikiem oddziału Banku Południowej Afryki. Jak to często bywało w tamtych czasach, zdecydował się na pracę za granicą, aby mieć lepsze perspektywy awansu i bezpieczeństwa finansowego od tych oferowanych w Anglii. Mabel Suffield, jego narzeczona pochodząca z Birmingham w środkowoangielskim regionie Midlands, dołączyła do niego w 1891 roku; pobrali się w anglikańskiej katedrze św. Jerzego w Kapsztadzie, po czym zamieszkali w Bloemfontein, stolicy Wolnego Państwa Orania.
Zarówno Arthur, jak i Mabel wywodzili się ze środowisk nonkonformistycznych, co oznacza, że rodziny Tolkienów i Suffieldów były silnie protestanckie w swym rozumieniu chrześcijaństwa, nie zgadzając się z doktrynami dotyczącymi święceń duchownych, władzy biskupiej i innych cech anglikańskiego establishmentu. Większość Tolkienów była baptystami – odrzucali oni chrzest niemowląt, praktykując w zamian chrzest dorosłych jako symboliczną afirmację przyjętej już osobiście i świadomie wiary chrześcijańskiej. Członkowie rodziny Mabel, Suffieldowie, byli natomiast metodystami, ale jej ojciec, John, przyjął unitarianizm, który co prawda potwierdzał istnienie jednego Boga, ale zaprzeczał Trójcy Osób Boskich (Ojca, Syna i Ducha Świętego). Przynależność do Kościoła anglikańskiego niewątpliwie ułatwiała Arthurowi i Mabel awans zawodowy oraz kontakty społeczne w owej niewielkiej angielskiej społeczności emigrantów żyjących w Afryce Południowej, ale najwyraźniej miała również swe korzenie w autentycznych przekonaniach religijnych młodej pary. Arthur Tolkien pełnił funkcję skarbnika diecezji Bloemfontein, a biskup chciał, aby został członkiem Towarzystwa Szerzenia Ewangelii, anglikańskiego stowarzyszenia misyjnego. Wkrótce po ślubie Mabel
dała dowód siły swej chrześcijańskiej wiary, przyjmując jako anglikanka
chrzest w katedrze w Bloemfontein, podczas którego Arthur był jednym ze świadków. Można domniemywać, że ze względu na unitarianizm jej ojca nigdy wcześniej nie przyjęła chrztu w imię Trójjedynego Boga*.
O duchowości Arthura i Mabel może świadczyć wybór G. Edwarda Jelfa na ojca chrzestnego ich nowo narodzonego dziecka. Jelf uczył w St Andrew’s College, diecezjalnej szkole dla chłopców w Bloemfontein. Zapewniał mocną więź z Kościołem Anglii, a zwłaszcza z jednym z jego nurtów. Ojcem Jelfa był kanonik G.E. Jelf, znany autor kazań i dzieł pobożnościowych oraz przyjaciel wielkiego Edwarda Bouverie Puseya, jednego z najważniejszych członków ruchu oksfordzkiego, katolicyzującego prądu w obrębie anglikanizmu, którego czołowymi działaczami byli między innymi John Keble i John Henry Newman. (Z brzmiącym niczym dzwon nazwiskiem Newmana spotkamy się jeszcze wiele razy w dalszej części opowieści). Wybierając Jelfa juniora na ojca chrzestnego swojego pierworodnego dziecka, Arthur i Mabel zapewnili tym samym Johnowi Ronaldowi w Kościele Anglii duchowy rodowód o bardzo wyraźnym kolorycie. Oprócz Jelfa dziecko miało drugiego ojca chrzestnego w osobie swojego wuja Toma Hadleya, szwagra Arthura, a także matkę chrzestną w osobie Edith Mary (May) Incledon, siostry Mabel**.
Hilary, brat Johna Ronalda, urodził się dwa lata później***, w 1894 roku. Małżeństwo Tolkienów było szczęśliwe, a ich życie wygodne.
* Decyzja Mabel o przyjęciu chrztu w wieku dorosłym wskazuje na świadome odrzucenie unitarianizmu i afirmację teologii trynitarnej, wyrażonej w nakazie Chrystusa skierowanym do Jego uczniów: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (Mt 28, 19).
** Tak się złożyło, że nosiła te same imiona chrzcielne, co przyszła żona Tolkiena –Edith Mary Bratt.
*** Tolkien używał różnych wersji swojego imienia w relacjach z różnymi osobami. Dla rodziny i bliskich przyjaciół był „Ronaldem”; niektórzy przyjaciele i koledzy z klasy nazywali go „Johnem” lub czasami „Johnem Ronaldem”; dla swoich dorosłych przyjaciół i współpracowników był „Tolkienem” lub „Tollersem”. Ponieważ najbliżsi przyjaciele z lat chłopięcych nazywali go „Johnem Ronaldem”,
Arthur zbudował werandę przy domu i zasadził drzewa owocowe w ogrodzie; Mabel organizowała częste obiady i przyjęcia z pomocą personelu domowego, w skład którego wchodzili kucharz, opiekunka do dzieci oraz chłopiec pełniący rolę służącego*.
ś Z Bloemfontein do Birmingham
Niezwykle gorące i suche pory letnie były jednak znacznym obciążeniem dla zdrowia trzyletniego Johna Ronalda, więc w 1895 roku Mabel zabrała obu chłopców i udała się z wizytą do Anglii. Odwiedziny w ojczyźnie miały być krótkotrwałe, ale jak się okazało, chłopcy nigdy więcej nie zobaczyli ani Południowej Afryki, ani swojego ojca.
W lutym 1896 roku Mabel rozpoczęła przygotowania do powrotu do Bloemfontein; mający już cztery latka John Ronald podyktował list do swojego taty: „Mój kochany Tatusiu, tak się cieszę, że wracam do Ciebie. […] Mamusia mówi, że nie poznasz Maleństwa ani mnie, wyrośliśmy na takich dużych mężczyzn. […] Całusy […] Twój kochający Ronald”. List jednak nie trafił do skrzynki pocztowej. Tego samego dnia, w którym został napisany, nadszedł telegram: Arthur poważnie zachorował wskutek nawrotu gorączki – prawdopodobnie tyfusu – i zmarł następnego dnia, 15 lutego 1896 roku.
W doniesieniu prasowym na temat śmierci Arthura wspomniano, że był przy nim obecny dziekan katedry oraz że na krótko przed śmiercią „przyjął sakrament” (to jest Eucharystię), co sugeruje, iż skłaniał się ku Kościołowi wysokiemu, ponieważ podawanie wiatyku chorym nie było praktyką popieraną przez bardziej ewangelikalnie nastawionych
zdecydowałam się używać tego imienia, ilekroć będę odnosić się do Tolkiena w okresie do wczesnej dorosłości.
* Choć w tamtych czasach było to raczej niespotykane, służba domowa znalazła się na rodzinnym zdjęciu, które stało się kartką bożonarodzeniową Tolkienów w 1892 roku. Mabel nie pochwalała uprzedzeń wobec Burów, które zaobserwowała (TFA , s. 16–17).
anglikanów. Arthur dostąpił godnego pochówku w katedrze. Z tej okazji odprawiono „pełne nabożeństwo z udziałem chóru”.
W wieku zaledwie dwudziestu sześciu lat Mabel Tolkien została wdową. Z pomocą rodziny postanowiła stworzyć dom dla swoich dwóch pozbawionych ojca chłopców w przysiółku Sarehole na obrzeżach Birmingham, rozwijającego się przemysłowego miasta w hrabstwie Warwickshire. W tym nowym miejscu nadal praktykowała wiarę chrześcijańską, w każdą niedzielę prowadząc synów do kościoła. Uznała, że warto odbywać „długi spacer”, aby dotrzeć do anglikańskiego kościoła „wysokiego” –czyli takiego, który w swoich zobowiązaniach doktrynalnych oraz stylu liturgicznym odzwierciedlał przekonania ruchu oksfordzkiego. Gdzieś na przestrzeni następnych czterech lat nastąpił moment, gdy zaczęła bliżej przyglądać się Kościołowi katolickiemu, do którego została przyjęta w 1900 roku. Do tego kluczowego punktu w życiu Mabel (a tym samym w życiu Tolkiena) powrócimy jeszcze w dalszej części naszej opowieści. Teraz powinniśmy przede wszystkim zastanowić się, co w owym czasie oznaczało dla niej zainteresowanie katolicyzmem.
Świat angielskiego katolicyzmu ostro kontrastował ze światem anglikańskim, do którego Mabel należała – zakładając, że nic niespodziewanego się nie wydarzy, można by oczekiwać, że w nim pozostanie. Katolicy w Anglii stanowili mniejszość wyznaniową i pod pewnymi względami nadal podlegali ograniczeniom prawnym. Warto pokrótce i choćby częściowo zarysować uwarunkowania historyczne, które niczym ciemne chmury zawisły nad Mabel i jej synami, gdy zamieszkali w domu w Warwickshire.
Trwałe skutki reformacji, która rozpoczęła się w 1517 roku, dawały się odczuć pod każdą szerokością geograficzną, ale nie wszędzie w taki sam sposób*. W krajach takich jak Włochy i Hiszpania katolicyzm pozostał
* W 1517 roku w niemieckiej Wittenberdze augustiański zakonnik Marcin Luter opublikował listę „Dziewięćdziesięciu pięciu tez” kwestionujących określone
religią większości, a kultura nie uległa raczej istotnym zmianom. Jednak w przypadku angielskich katolików reperkusje były – delikatnie rzecz ujmując – znaczne.
Angielski król Henryk VIII był wcześniej tak żarliwym katolikiem, że papież nadał mu tytuł „Obrońcy wiary”*. Kiedy jednak okazało się, że jego żona Katarzyna Aragońska nie może urodzić mu syna, Henryk począł starać się o unieważnienie małżeństwa. Papież odrzucił jego prośbę i odmówił uznania legalności nowego związku króla z Anną Boleyn. W odpowiedzi Henryk odrzucił władzę papieską i ogłosił się głową Kościoła w Anglii. Jak na osobę świecką było to szokujące posunięcie, które podporządkowało Kościół katolicki w Anglii politycznym wymaganiom monarchy. Sir Tomasz More, pełniący przy Henryku VIII funkcję lorda kanclerza, odmówił poparcia tej nagłej zmiany, wskutek czego został stracony przez ścięcie. (More jest kolejną postacią, która jeszcze powróci w opowieści o wierze Tolkiena; zob. zdj. 48). Od tej pory supremacja królewska – w przeciwieństwie do supremacji papieskiej – stała się obowiązującym prawem; katolickie klasztory zostały zniesione, a ich majątek i nieruchomości skonfiskowane przez króla i rozdane jego zwolennikom**.
punkty nauczania Kościoła. Jego chęć do publicznego wyrażenia sprzeciwu wobec doktryny katolickiej, a pośrednio także wobec katolickiej władzy, wzbudziła falę powszechnego protestu (stąd „protestantyzm”) obejmującego całą Europę, który następnie pociągnął za sobą takie postacie jak Jan Kalwin we Francji i Ulrich Zwingli w Szwajcarii, a w Anglii zapewnił polityczną osłonę królowi Henrykowi VIII w jego długotrwałym sporze z papieżem o swój stan cywilny.
* Brytyjski monarcha nosi ten tytuł do dziś. Każda moneta wybita w Wielkiej Brytanii za panowania króla Karola III będzie opatrzona zarówno wizerunkiem głowy monarchy, jak i łacińskim skrótem „Dei Gra Rex Fid Def” (Dei Gratia Rex Fidei Defensor), co znaczy „Z łaski Bożej król, Obrońca wiary”.
** Ten burzliwy okres w historii Anglii mógł stać się inspiracją dla późniejszej opowieści Tolkiena o Númenorze. John Garth zauważa, że „istnieją uderzające podobieństwa między Henrykiem VIII a królem Númenoru, Tar-Calionem (lepiej znanym fanom Tolkiena pod ukutym później imieniem Ar-Pharazôn). W opowiadaniu Tolkiena Zagubiona droga Tar-Calion ogłasza się «Władcą Zachodu»,
Po krótkotrwałym nawrocie „starej religii” za panowania królowej
Marii, której rządy trwały zaledwie pięć lat (1553–1558), na tronie zasiadła córka Henryka VIII , Elżbieta I . Jej panowanie było długie i burzliwe, a po tym, jak w 1570 roku papież ogłosił ją heretyczką, zwalniając tym samym wszystkich katolickich poddanych z lojalności wobec niej, łatwym, a zarazem całkowicie zrozumiałym politycznie posunięciem ze strony Elżbiety było przedstawianie wszystkich katolików jako zdrajców i wrogów państwa*.
Na przestrzeni zaledwie czterech dekad sytuacja uległa zatem całkowitemu odwróceniu. W 1521 roku papież ogłosił Henryka „Obrońcą wiary”; w 1558 roku parlament ogłosił Elżbietę, córkę Henryka, głową Kościoła w Anglii, w miejsce papieża.
W odniesieniu do katolików trudno jest przesadzić z oceną niszczycielskich i długotrwałych skutków tego, co wydarzyło się w Anglii w XVI wieku. Przepisy karne wprowadzone przez Elżbietę stały się bardziej precyzyjne i restrykcyjne. Od tej pory nielegalne było odprawianie Mszy Świętych przez księży lub uczestniczenie w nich przez kogokolwiek. Wymagano cotygodniowego stawiennictwa na nabożeństwach anglikańskich, a za nieobecność groziły wysokie grzywny. Jedyne seminaria, w których można było odbyć studia teologiczne, znajdowały się za granicą. Przyjęcie przez Anglika święceń kapłańskich i powrót do Anglii uznawano jednakże za zdradę stanu, a udzielenie takiemu kapłanowi schronienia było przestępstwem. Powrót na łono Kościoła katolickiego, a także pomaganie komukolwiek w nawróceniu były nielegalne. Rodzicom zabroniono nauczania dzieci „starej religii”. Bez pozwolenia katolicy nie mogli przemieszczać się w promieniu większym niż pięć mil, a także
ale tylko wódz Valarów – archanielski przedstawiciel Boga w świecie śmiertelników – może nosić ten tytuł. Tar-Calion jest w Śródziemiu odpowiednikiem Henryka twierdzącego, że jest głową Kościoła zamiast papieża” (J. Garth, How
J.R.R. Tolkien Came to Write the Stories of „The Rings of Power” ).
* Papieska bulla Regnans in Excelsis miała zastosowanie tylko do Elżbiety; katolicy mogli być lojalni wobec kolejnych monarchów.
ograniczono im możliwości zatrudnienia. Na mocy szeregu ustaw parlamentu wykluczono katolików z zawodów lekarskich i prawniczych, zakazano im piastowania jakichkolwiek urzędów publicznych, a także pełnienia funkcji w armii i marynarce wojennej.
Kary za złamanie tych przepisów nie należały do łagodnych. Zwyczajową sankcją za publiczne i uporczywe popieranie „herezji” była śmierć, czyli coś, co podówczas było kulturowo akceptowane (zdarzało się, że kara główna była również wymierzana protestantom za panowania królowej Marii), ale przepisy karne szły znacznie dalej, obejmując samo praktykowanie wiary, nawet jeśli dotyczyło to zwykłych ludzi, którzy czynili to potajemnie. Przeprowadzano naloty na prywatne domy, licząc na aresztowanie katolików przyłapanych na gorącym uczynku. Powszechne były kary więzienia, rujnujące grzywny i konfiskata mienia. Zdemaskowani księża – a także osoby świeckie – byli torturowani i poddawani egzekucjom. Tolkien z pewnością słyszał o losie, jaki spotkał Humphreya Pritcharda, jednego z męczenników czasów elżbietańskich. Pritchard pracował jako barman w oksfordzkim pubie „Catherine Wheel Inn”. Został schwytany i stracony za udzielanie schronienia księżom. Dziś jego imię upamiętnia niewielka tablica na rogu Holywell Street.
Wszystkie kościoły parafialne zostały przysposobione do nowych przekonań i priorytetów; na masową skalę przystąpiono do niszczenia architektury sakralnej, rzeźb oraz dzieł sztuki. Opracowano nowe artykuły wiary, na które mieli przysięgać anglikańscy duchowni; wiele z tych artykułów zostało celowo sformułowanych w taki sposób, aby wykluczyć „papistowskie” wierzenia*. Skonstruowano prawa kościelne i obywatelskie, a także kompleksowe zmiany w narodowej kulturze religijnej pod kątem
* Na przykład artykuł XXII stwierdza, że „papistowska doktryna dotycząca czyśćca, odpuszczania grzechów oraz wzywania świętych jest zmyśleniem słodkim a próżnym”; artykuł XXV zaprzecza, jakoby bierzmowanie, spowiedź, święcenia kapłańskie, małżeństwo i ostatnie namaszczenie były sakramentami; artykuł XXVIII odrzuca katolicką doktrynę dotyczącą przeistoczenia i zakazuje praktyki adoracji Najświętszego Sakramentu oraz procesji Go niosących. Te nowe artykuły wiary
wykorzeniania praktyk związanych z wiarą katolicką oraz uczynienia słowa „katolik” synonimem zdrajcy i bałwochwalcy. Przepisy karne oraz ograniczenia odbierające prawa obywatelskie obowiązywały przez długi okres i dopiero z czasem były stopniowo znoszone. W 1778 roku przyjęto pierwszą ustawę odwołującą niektóre ograniczenia, ale sprowokowała ona antykatolickie zamieszki nazwane Rozruchami Gordona (tydzień publicznych niepokojów kierowanych przez lorda George’a Gordona, przewodniczącego Stowarzyszenia Protestanckiego), co pokazuje, iż kwestie te były w Anglii wciąż tlącym się zarzewiem poważnych sporów. Ustawa o emancypacji katolików z 1829 roku przywróciła im prawo do zasiadania w parlamencie, podejmowania pracy w urzędach państwowych, a także czynne prawa wyborcze*.
Jeszcze w 1901 roku, gdy John Ronald miał dziewięć lat, przysięga koronacyjna władcy wymagała od wstępującego na tron monarchy (króla Edwarda VII ) oświadczenia, iż „w Sakramencie Wieczerzy Pańskiej nie dokonuje się żadne przeistoczenie substancji chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa […] oraz że wzywanie lub czczenie Dziewicy Maryi lub jakiegokolwiek innego świętego, a także Ofiara Mszy Świętej, tak jak obecnie dzieje się to w Kościele rzymskim, są przesądne i bałwochwalcze”. Podczas koronacji króla Jerzego V w 1910 roku wymóg ten został zniesiony, ale do dziś deklaracja wiary protestanckiej jest zawarta w przysiędze koronacyjnej, a monarcha nadal nie może być katolikiem, chociaż w wyniku ustawy parlamentu z 2013 roku może on teraz zawrzeć związek małżeński z osobą wyznającą katolicyzm. Brytyjscy monarchowie XXI wieku, podobnie jak
zostały zawarte w Modlitewniku Powszechnym, czyli anglikańskiej książce do nabożeństwa.
* Edward Norman zauważa, że „przepisy karne kładły się cieniem na życiu katolickim w Anglii jeszcze długo po ich zniesieniu”; przykładowo do czasu uchwalenia Ustawy wprowadzającej równouprawnienie rzymskich katolików z 1926 roku „majątek zapisany w testamencie na cele, które prawo nadal uważało za «zabobonne» – co mogło oznaczać wszystko, począwszy od zamawiania mszy po budowę klasztorów – podlegał konfiskacie” (The English Catholic Church in the Nineteenth Century, s. 15–16).
Henryk VIII pięć wieków wcześniej, pozostają (przynajmniej w teorii) zwierzchnikami nie tylko państwa, ale i Kościoła.
Dziś, w XXI wieku, wymóg, aby brytyjski monarcha afirmował protestantyzm jako religię państwową, jest jedynie historyczną ciekawostką, a nie wskaźnikiem postaw narodowych. Tolkien urodził się jednak pod koniec XIX wieku, czyli w okresie, w którym – jak ujął to historyk Edward Norman – „nieznajomość doktryn katolickich, obliczona na wzbudzenie sensacji literatura popularna na temat praktyk katolickich, polityczna tradycja wolności obywatelskiej kojarząca katolicyzm z autokracją, zdradą i zniewoleniem intelektualnym: wszystko to sprzyjało powszechnej niechęci do Kościoła Rzymskiego, którą niektórzy określiliby nawet mianem odrazy”.
Ci, którzy wstępowali do Kościoła katolickiego, byli często traktowani przez swoich dawnych współwyznawców z podejrzliwością lub wrogością. Kiedy lord Ripon, były członek rządu i przyjaciel premiera Williama Gladstone’a, został katolikiem, w artykule wstępnym „The Times” oświadczył, iż stracił on zaufanie Anglików, „ponieważ zostać rzymskim katolikiem i pozostać prawdziwym Anglikiem to – nie da się ukryć – warunki prawie nie do pogodzenia”. Historyczka Pauline Adams zauważa, że konwertyci musieli „na poważnie liczyć się z możliwością trwałego wyobcowania ze swoich rodzin”. Siostra Johna Henry’ego Newmana, Harriet, już nigdy więcej się do niego nie odezwała po tym, jak został katolikiem. Konwertytów nierzadko nazywano „apostatami” lub „dewiantami”. Wilfred Childe, który był przyjacielem Tolkiena i pracował z nim na Uniwersytecie w Leeds, był określany przez własnego ojca oboma tymi epitetami. W 1917 roku, kiedy słynny pracownik Uniwersytetu Oksfordzkiego Ronald Knox (Tolkien dobrze go znał) przeszedł na katolicyzm, został wydziedziczony przez ojca.
W późniejszym życiu Tolkien opowiadał o powszechnym nastawieniu do Maryi, Matki Jezusa, z jakim stykał się, gdy był jeszcze dzieckiem: „Wspominało się o Niej tylko jako o obiekcie niestosownej czci rzymskich katolików”. Ta pozornie niewiele znacząca uwaga jest warta odnotowania, bowiem w bardzo rzeczowy sposób reasumuje typ komentarzy
nieustannie wygłaszanych na temat katolików. «Krwawa Maria» to przydomek nadany przez protestantów królowej Marii, której krótkie panowanie – jak widzieliśmy powyżej – oznaczało tymczasowy powrót do katolicyzmu jako religii państwowej. Katolików uważano za bałwochwalców czczących Dziewicę zamiast Boga. Samo określenie „romaniści” było swoistą obelgą sugerującą lojalność wobec Rzymu – obcego miasta z obcym papieskim władcą – w opozycji do uczciwych anglikańskich patriotów. John Ronald zauważył zapewne, jak protestanccy uczniowie zwyczajowo „wbijali szpilki w oczy królowej Marii na ilustracjach w podręcznikach do historii”.
Było kilka wysokich rodów – na przykład Howardowie, Throckmortonowie i Vavasourowie – którym jakimś trafem udało się zachować zarówno tradycję wiary katolickiej, jak i status społeczny. Z reguły jednak w Anglii końca XIX wieku katolicy byli o wiele gorzej sytuowani niż anglikanie (niezależnie od pozycji zajmowanej w hierarchii społecznej), musieli zadowolić się mniejszą liczbą koneksji i pośledniejszymi perspektywami. Zamieszkiwali bardziej obskurne zakątki miast i mogli uważać się za szczęściarzy, jeśli w ogóle dostąpili wolności praktykowania katolicyzmu.
Dla Mabel Tolkien, która niedawno powróciła z Południowej Afryki do ojczyzny i rozważała opuszczenie Kościoła Anglii, otaczająca ją kultura katolicka – taka, jaką była – już w swych zewnętrznych przejawach raczej nie przedstawiała atrakcyjnego obrazu. Nawet architektura i sztuka ustępowały temu, do czego Mabel nawykła, tym bardziej że przejawy anglikanizmu, z jakimi była obyta, stanowiły formy stosunkowo „wysokie”, ponieważ tradycja „wysoka” szła zwykle w parze z naciskiem na piękno budowli i liturgii oraz doskonałość w muzyce. Z kolei budynki związane z kultem katolickim były nowsze, o nierzadko pospolitym lub wręcz brzydkim wyglądzie, wykonane z taniej cegły przykrytej blachą falistą, ewentualnie zaadaptowane po innych zastosowaniach*. Pierwszym
* W dobie reformacji prawie wszystkie historyczne budynki (kościoły parafialne, opactwa, kościoły przyklasztorne, katedry itp.), które niegdyś były świątyniami
budynkiem używanym przez oratorian Newmana w Birmingham była stara destylarnia ginu*.
W 1900 roku Mabel podjęła jednak katechizację katolicką, co było krokiem niezbędnym przed oficjalnym przyjęciem do Kościoła. John
Ronald miał wówczas osiem lat, więc był wystarczająco dojrzały, by wiedzieć, że dzieje się coś ważnego, nawet jeśli nie miał jeszcze pojęcia, jak bardzo zmieni się cały jego świat.
„starej religii” (tj. Kościoła katolickiego w Anglii), zostały przysposobione do służby nowemu Kościołowi Anglii; do 1791 roku katolikom nie wolno było wznosić nowych budynków, a w późniejszym okresie przez pewien czas zabraniano im budowania kościołów z dzwonami lub wieżami (zob. Historic England. 19th- and 20th-Century Roman Catholic Churches, s. 3).
* Więcej o oratorianach powiemy w kolejnych rozdziałach.
Przypisy do rozdziału 1: „Ja w każdym razie jestem chrześcijaninem”
1 Listy, nr 142, s. 282.
2 J.R.R. Tolkien, List do pani L.M. Cutts, 26 października 1956, katalog Sotheby’s English Literature, History, Fine Bindings, Private Press Books, Children’s Books, Illustrated Books and Drawings, 10 lipca 2003, pozycje 474, 297.
3 Listy, nr 195, s. 417; nr 165, s. 359; nr 213, s. 469.
4 Tamże, nr 165, s. 358; nr 329, s. 674.
5 Jeden z czołowych biografów, John Garth, w książce Tolkien i pierwsza wojna światowa. U progu Śródziemia wspomina o wierze Tolkiena, ale (całkiem rozsądnie) nie rozwija szerzej tego zagadnienia ze względu na przedmiot swoich badań. Raymond Edwards z kolei umieszcza wszelkie wzmianki o religii w dodatku. Humphrey Carpenter zauważa wielkie znaczenie wiary dla Tolkiena, ale mimo to przedstawia ją jako w znacznej mierze prywatne przekonanie zrodzone z miłości do matki, wobec czego nie wdaje się już dalej w szczegóły. Philip Zaleski i Carol Zaleski w swojej zbiorowej biografii Inklingów wspominają o wierze Tolkiena, ale nie starcza im miejsca na jej dogłębne omówienie. Bradley Birzer i Joseph Pearce zawierają w swoich badaniach elementy biograficzne, ale w większym stopniu koncentrują się na wątkach pisarstwa Tolkiena.
6 D. Gueroult, An Interview with J.R.R. Tolkien, s. 7.
7 P. Tolkien, An Evening with P. Tolkien, s. 26; taż, Talk Given at the Church House Westminster
8 J.R.R.T. A Film Portrait.
9 J. Tolkien, Related to Tolkien.
10 S. Tolkien, My Grandfather J.R.R. Tolkien; J. Tolkien, Joanna Tolkien speaks, s. 32; M.G. Tolkien, Autobiographical Essay on My Grandfather.
11 R. Havard, Tolkien. A Personal Memoir, s. 61.
12 D. Helen, M. Thomsen, A recollection of Tolkien. Canon Gerard Hanlon, s. 41.
13 M. D’Arcy, Laughter and the Love of Friends, s. 112.
14 D.W. Rogers, I.A. Rogers, J.R.R. Tolkien, s. 125–126.
15 Ch. Plimmer, D. Plimmer, The Man Who Understands Hobbits, s. 35.
16 List Tolkiena do Joyce Biddell, 24 października 1955, katalog Sotheby’s English Literature, History, Children’s Books and Illustrations, Londyn, 12 lipca 2016, s. 148.
17 Listy, nr 153, s. 318.
18 C.S. Lewis, O modlitwie. Listy do Malkolma , tłum. M. Sobolewska, Kraków 2011, s. 46.
19 R. Havard, Tolkien. A Personal Memoir, s. 6.
20 D. Helen, M. Thomsen, A recollection of Tolkien, s. 41.
21 C. Kilby, Tolkien and the Silmarillion, s. 53; tenże, Dr. Clyde S. Kilby Recalls The Inklings, s. 4–5.
22 TCG:C , s. 491.
23 OB , s. 57–58.
24 C. Kilby, Meeting Professor Tolkien.
25 Cytaty biblijne podano za: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Biblia Tysiąclecia , wyd. 5, Poznań 2003 [przyp. red.].
26 Spośród lepszych prac poświęconych wierze Tolkiena znajdującej wyraz w jego beletrystyce warto wymienić: S. Caldecott, The Power of the Ring; B. Birzer, J.R.R. Tolkien’s Sanctifying Myth; R.C. Wood, The Gospel According to Tolkien; The Ring and the Cross, red. P.E. Kerry; C.A. Testi, Pagan Saints in Middle-earth
27 P. Tolkien, The Letters of J.R.R. Tolkien.
28 Tamże.
Przypisy do rozdziału 2: Dwa światy
1 Księgi metrykalne katedry w Bloemfontein podają datę 31 stycznia (zob. R. Derdziński, Tolkien’s Baptism Act!).
2 Zob. TCG:RG , s. 1300.
3 Zob. Biografia , s. 38.
4 Zob. R. Derdziński, Arthur Tolkien (1857–96) as a devoted Anglican.
5 Zob. tenże, Mabel Tolkien (Suffield) baptized in… 1891!.
6 Zob. TCG:C , s. 2. George Edward Jelf urodził się w 1865 roku. Licencjat w dziedzinie nauk humanistycznych uzyskał w 1887 roku w Kolegium Oriel, w którym Newman, Pusey i Keble byli członkami zarządzającymi (Haileybury Register, 1862–1891, red. L.S. Milford, s. 177).
7 Zob. George Edward Jelf. A Memoir by his Wife, s. 9. Spośród jego książek warto wymienić The Secret Trials of the Christian Life (1873) i The Consolations of the Christian Seasons (1880).
8 Biografia , s. 29.
9 Death of Mr. Tolkien, [w:] TFA , s. 19.
10 Zob. Biografia , s. 38.
11 Zob. w szczególności Ustawa o korporacjach z 1661 roku oraz Ustawy o przysięgach z 1673 i 1678 roku. E. Burton, E. D’Alton, J. Kelley, Penal Laws.
12 Zob. J. Gerard, E. D’Alton, Roman Catholic Relief Bill.
13 H. Thurston, The Royal Declaration
14 Zob. Ustawa o sukcesji tronu (2013).
15 E. Norman, The English Catholic Church in the Nineteenth Century, s. 15–16.
16 P. Adams, English Catholic Converts and the Oxford Movement in Mid 19th Century Britain. The Cost of Conversion, s. 143–144.
17 Tamże, s. 52.
18 Zob. J. Wood, Wilfred Rowland Mary Childe, s. 18.
19 Zob. P. Fitzgerald, The Knox Brothers, London 1977, s. 261.
20 Listy, nr 267, s. 576.
21 E. Norman, The English Catholic Church in the Nineteenth Century, s. 21.
22 Zob. Parish History.
Przypisy do rozdziału 3: Wybór Mabel
1 P. Adams, English Catholic Converts and the Oxford Movement in Mid 19th Century Britain. The Cost of Conversion, s. 47.
2 Zob. tamże, s. 29. Archiwista Oratorium w Birmingham potwierdził, że w 1900 roku w Birmingham takie podejście było katolicką praktyką (D. Joyce, wiadomość prywatna, listopad 2019 roku).
3 P. Adams, English Catholic Converts, s. 52.
4 Zob. Parish History. Ojciec Dowling (1828–1904) pełnił posługę w kościele św. Anny od 1859 roku do śmierci w 1904 roku.
5 Zob. tamże.
6 W. Dargue, The Irish Quarter oraz Digbeth, [w:] A History of Birmingham Places and Placenames.
7 Zob. I. Ker, John Henry Newman, s. 350.
8 Parish History.
9 Oficjalnie zatwierdzony przez Episkopat Anglii i Walii „katechizm za pensa” był wielokrotnie wydawany w niemal identycznej formie. Jest prawdopodobne, że
POCZĄTEK: 1892–1916
Rozdział 1 „Ja w każdym razie jestem chrześcijaninem” ......
Rozdział 2 Dwa światy ...................................
Rozdział 3 Wybór Mabel .................................
Rozdział 4 J.R.P.R.T. .....................................
Rozdział 5 Nauka modlitwy ..............................
Rozdział 6 Formacja .....................................
Rozdział 7 Śmierć w domku ..............................
Rozdział 8 Dom na wysokości.............................
Rozdział 9 Mistrz dzikich harców .........................
Rozdział 10 Zachody miłości ...............................
Rozdział 11 Gród wieżami zjeżony .........................
Rozdział 12 Drugi oddech .................................
Rozdział 13 „Jedna wielka rzecz, którą trzeba kochać na ziemi” .....................................
Rozdział 14 „Tą obrączką zaślubiam Cię” ....................
ŚRODEK: 1916–1952
Rozdział 15 Do boju ......................................
Rozdział 16 Stella Vespertina ..............................
Rozdział 17 Demobilizacja .................................
Rozdział 18 „Nieomal przestałem praktykować religię” .......
Rozdział 19 Domowy Kościół ..............................
Rozdział 20 Współpielgrzym ...............................
Rozdział 21 Powołanie akademickie ........................
Rozdział 22 Święci i aniołowie .............................
Rozdział 23 Miłosierdzie i przebaczenie .....................
Rozdział 24 Waleczni .....................................
Rozdział 25 Widoczny mrok ...............................
Rozdział 26 Inklingowie ...................................
Rozdział 27 Modlitwy uwielbienia..........................
Rozdział 28 Parafia Tolkiena ...............................
KONIEC: 1952–1973
Rozdział 29 „Odsłoniłem swoje serce na pociski”.............
Rozdział 30 Ołtarz uznany za prawdziwy
Rozdział 32 Na początku było Słowo .......................
33 Jonasz ........................................
Rozdział 34 „Cios topora przecinający korzenie” .............
Rozdział 35 „Najważniejsze jest Drzewo” .................... 409 Rozdział 36 Lojalność ..................................... 422
Rozdział 37 Nowi przyjaciele, nowe horyzonty .............. 435
Rozdział 38 „Współrozbitkowie w katastrofie morskiej”....... 451
A Oś czasu życia Tolkiena ........................
B Modlitwy i fragmenty liturgii ................... 487
....................................
skrótów bibliograficznych ...............
...................................
ogólny .................................
Holly Ordway w swojej biogra i skupia się na głęboko zakorzenionej wierze katolickiej Tolkiena, która kształtowała jego życie, wybory oraz sposób postrzegania świata. Wiele książek opisujących życie Tolkiena nie poświęca wystarczającej uwagi temu aspektowi, niezbędnemu, by zrozumieć życie i twórczość pisarza.
Tolkien wielokrotnie sugerował, że z jego książek można wywnioskować, iż jest chrześcijaninem, a swoje najważniejsze dzieło – Władcę Pierścieni – określił jako fundamentalnie katolickie. Podkreślał zarazem, że jego książki nie są alegoriami i nie podejmują bezpośrednio tematów religijnych. Książka Holly Ordway opisuje pełen wyzwań i trudności rozwój religijny Tolkiena, począwszy od jego dzieciństwa. Autorka skupia się na różnych aspektach duchowości pisarza: na relacji z matką, która przeszła na katolicyzm, co wywróciło jego dotychczasowe anglikańskie wychowanie; na miłości do protestanckiej dziewczyny, której sprzeciwiał się katolicki wychowawca Tolkiena; na inspirującej przyjaźni z C.S. Lewisem; wreszcie na wyzwaniach, jakie stawiała przed nim wiara w trudnych momentach życia, takich jak udział w I wojnie światowej czy zmiany w Kościele po Soborze Watykańskim II .
Książka bogato ilustrowana fotogra ami z różnych etapów życia Tolkiena jest nie tylko jego biogra ą duchową, ale także studium ukazującym, jak przenikały się jego wiara i twórczość – w nieoczywisty i subtelny sposób.
Cena 99,90 zł (5% VAT ) www.esprit.com.pl Patronat
ISBN 978-83-68144-79-6