7 minute read
Q Wywiad z prezesem WCHiRZ str
O sytuacji i trendach na rynku hodowlanym i inseminacyjnym rozmawiamy z Andrzejem Beahr, prezesem Wielkopolskiego Centrum Hodowli i Rozrodu Zwierząt w Tulcach
Kojarzyć z głową
Advertisement
– Rolnictwo w Polsce w minionych kilkunastu latach diametralnie się zmieniło. Również w kontekście inseminacji. Jaka jest obecna sytuacja na rynku hodowlanym?
– Wzrost oczekiwań i wymagań hodowców, bardzo silna konkurencja z całego świata (ponad 30 firm sprzedających nasienie bydlęce) jest od lat dużym wyzwaniem dla rodzimej spółki jaką jest WCHiRZ. Jednak 65 lat doświadczenie w branży sprawia, że nasza firma cieszy się ogromnym uznaniem wśród hodowców, a rosnąca liczba klientów jest potwierdzeniem zaufania do naszej marki. Chcemy być jak najbliżej hodowcy, doradzać mu w sprawach dotyczących hodowli jak i produkcji mleka w perspektywie wieloletniej.
Z dumą mogę powiedzieć o niezwykle atrakcyjnej ofercie buhajów naszej spółki. Nasze reproduktory od lat zdobywają pierwsze miejsca w rankingach Instytutu Zootechniki. Co więcej, od blisko dwóch lat to nasze krajowe rozpłodniki z rodzimej hodowli uzyskują tytuł lidera rankingu. Myślę tu o dobrze znanych buhajach: Danko Zoom oraz Danko Alians. Sukces naszych reproduktorów jest ogromny, zdobycie pierwszego miejsca w zestawieniu jest niesamowitym osiągnięciem. Warto dodać, że co sezon w rankingu według indeksu GPF konkuruje ze sobą ponad 10 tys. buhajów z całego świata. Rozpiętość uzyskanych wyników wartości hodowlanej jest bardzo duża. Znakomite wyniki buhajów WCHiRZ są potwierdzeniem, że realizowany w polskich stadach przez naszą spółkę program oceny i selekcji buhajów jest bardzo skuteczny!
– Jakie są największe problemy hodowców bydła mlecznego?
– Myślę, że rosnące koszty produkcji mleka. Wojna u naszych sąsiadów na pewno wpłynie na globalny rynek produktów rolnych i żywnościowych. Ukraińska produkcja zbóż jest na tyle istotna, że wpływa na cały światowy rynek żywnościowy. Polsce braki produktów mleczarskich nie grożą. Jednak wojna w Ukrainie bez wątpienia będzie miała wpływ na rynek mleka, m. in. przez rosnące ceny zbóż i ich niedobór na rynkach światowych. Kolejna sprawa to wpływ „Zielonego Ładu” na kondycję polskiego sektora mlecznego oraz szanse na wykorzystanie w pełni polskiego potencjału w produkcji mleka.
– Czy prowadzenie hodowlima wpływ na ekonomię produkcji mleka?
– Rozmawiając z hodowcami, zauważam ciągle pewne nieprawidłowości, które mają olbrzymie przełożenie na opłacalność w produkcji mleka. Mam na uwadze m.in. masowo występujący brak wpływu hodowcy na wybór nasienia do inseminacji w swoim gospodarstwie! Bardzo często przyjeżdża weterynarz czy inseminator prywatny i bez najmniejszych ceregieli inseminuje nasieniem „czarno-białym”, nie pytając o kryteria, preferencje, które by zmierzały ku poprawie i doskonaleniu stada. Wielokrotnie w takich przypadkach aplikowane jest nasienie bardzo niskiej wartości (niski PF), ale też niestety za bardzo duże pieniądze. Musimy zdawać sobie sprawę, że jest to zjawisko w Polsce masowe. Wiele razy na spotkaniach z hodowcami zwracałem uwagę, że tak jak kupują ze starannością materiał siewny zbóż i kukurydzy, tak również powinni nie oddawać absolutnie nikomu „pałeczki” w zakupie
|– Chcielibyśmy, aby polska hodowla wciąż się rozwijała, ma bowiem olbrzymi potencjał, który na to pozwala – mówi Andrzej Beahr, prezes
Wielkopolskiego Centrum Hodowli i Rozrodu Zwierząt w Tulcach. nasienia bydlęcego. Inaczej chwieje się cały fundament w optymalizacji produkcji mleka, długowieczności stada, a w konsekwencji ekonomię zastępuje dzieło przypadku. Wielokrotnie też informowaliśmy, że nasienie buhajów to 1-2% całkowitych kosztów produkcji mleka i naprawdę warto inwestować w dobrą, sprawdzoną genetykę.
– Czy widocznyjesttrendlubmodyw motywacjach zakupowych nasienia buhajów?
– Ostatnie lata pokazują znaczne zainteresowanie nasieniem seksowanym. Chociaż Wielkopolskie Centrum sprzedaje w Polsce największą ilość nasienia seksowanego
C.D. NA STR. 18
PODLASKIE AGRO
C.D. ZE STR. 16
pochodzącego po swoich buhajach, to jednak jako kraj mocno odbiegamy w wolumenach od tego co dzieje chociażby w Europie Zachodniej. Czy wydatek rzędu 100-140 zł jest nie do przeskoczenia, wiedząc, że prawdopodobieństwo urodzenia się jałówki sięga prawie 95%? Czy Polska, jako trzecie co do wielkości stado w Europie, osiągające pułap ponad 8,8 tys. kg mleka od rejestrowanej krowy ciągle musi przywozić tysiące sztuk materiału żeńskiego od zachodnich sąsiadów? W wielu przypadkach słyszałem, że od jałowic importowanych rodzi się coraz więcej buhajków… Kalkulacja związana z użytkowaniem nasienia seksowanego i korzyściami z tego płynącymi jest wyjątkowo prosta i gorąco zachęcam, ażeby się nad nią pochylić.
– Jakie macie Państwo plany na przyszłość? W którym kierunku będziecie podążać?
– Cały czas idziemy w tym samym kierunku. Naszą ambicją jest pozostanie firmą wiodącą na rynku. Dziś jesteśmy absolutnym numerem jeden, jeżeli chodzi o krajowe spółki pozyskujące nasienie buhajów. Współpracujemy z ponad 35 tys. hodowców. Właścicielami naszej firmy również są hodowcy bydła oraz trzody – jest ich ponad 7,1 tys. i jest to w stu procentach kapitał krajowy. Od 2012 r. pracujemy na obszarze całego kraju. Wcześniej obsługiwaliśmy tylko teren województwa wielkopolskiego i lubuskiego. Oferta kierowana do współpracujących z nami hodowców zaspakaja ich najbardziej wymagające oczekiwania. Wprowadzamy cały czas wszelkiego rodzaju innowacje. Nasi pracownicy biorą udział w szkoleniach, które podnoszą ich kwalifikacje. Wyjeżdżamy za granicę na spotkania z hodowcami i związkami, aby podpatrzeć i uczyć się. Jesteśmy obecni w tym świecie hodowlanym i mamy świadomość, że przed nami jeszcze wiele do zrobienia.
Za nami ponad dwuletnia walka z Covidem, który ukazał w pełni naszą bezsilność i kruchość życia, a obecnie trwająca wojna i bestialstwo Rosji na Ukrainie wprowadzają w nasze życie dużo niepokoju i obaw o jutro. W tym wszystkim szukajmy i czyńmy wokół siebie dobro, do którego bez wyjątku zostaliśmy powołani.
– Dziękuję za rozmowę.
rOzmawiała BarBara klem zdjęcie: wcHirz
SaMASZ – bo Klient jest zawsze najważniejszy
Doradca techniczno-handlowy – to stanowisko w firmie SaMasz, które bardzo doceniają Klienci. Trudno się dziwić, bo doradca to ktoś, na kogo zawsze można liczyć: zarówno w momencie, gdy trzeba poradzić się, jaką maszynę kupić, jak wtedy, gdy konieczny jest szybki kontakt z serwisem.
SaMASZ to firma, która ma siedzibę w Zabłudowie koło Białegostoku. To producent wysokiej klasy maszyn zielonkowych takich jak kosiarki dyskowe, bębnowe, przetrząsacze, zgrabiarki oraz maszyn komunalnych – ramion wysięgnikowych, kosiarek bijakowych, głowic roboczych i pługów odśnieżnych. Firma znana jest nie tylko wśród polskich rolników, maszyny SaMASZ cenią sobie użytkownicy na całym świecie. Znana i ceniona – nie tylko ze względu na świetnej jakości dobrze zaprojektowane produkty, ale również z powodu profesjonalnej obsługi Klienta.
O tę obsługę dbają w dużym stopniu doradcy techniczno-handlowi, których SaMASZ zatrudnia w wielu regionach Ploski. Na Podlasiu rolę tę pełni Adam Kowalewski. Choć od początku wiedział, na czym będzie polegała jego praca, przez pierwsze tygodnie poznawał zasady działania całej firmy. Rozpoczął prace na produkcji, pomagał m.in. w montażu wszystkich typów maszyn. Zapisał cały notatnik informacjami, które teraz przydają mu się w pracy. Zna konstrukcję każdej maszyny, wie, jak je uruchomić, zna zasady ich działania, a w razie potrzeby – nie ma problemu z uzupełnieniem oleju. – Znam w nich każdą śrubkę – mówi dziś z dumą. Ale – co równie ważne – zna też pracowników, co upraszcza mu bardzo ewentualny kontakt z centralą firmy.
Dzięki pracy na produkcji poznał budowę i zasady działania maszyn w tak szerokim zakresie, że nie miał wątpliwości, że sobie poradzi, gdy
zaczął już pracę jako doradca techniczno-handlowy. Na tym stanowisku pracuje już ponad 2 lata i rolnicy zdążyli się przyzwyczaić, że zawsze mogą na niego liczyć. Adam zaznacza, że nie jest handlowcem, nie sprzedaje maszyn, ale opowiada o nich, prezentuje je, pomaga w uruchomieniu i pierwszych dniach ich użytkowania. To on ma zadbać o to, by ich możliwości były w pełni wykorzystywane. Gospodarz w razie potrzeby może zadzwonić do niego w każdej chwili – pomoże, doradzi, podpowie, jak skontaktować się z serwisem czy biurem obsługi klienta. – Nie ma opcji, że klient zostanie bez pomocy – zapewnia. – Ale mam też wizyty zaplanowane, umówione dużo wcześniej Adam Kowalewski (z lewej) doradca technicznohandlowy w woj. podlaskim, Marek Majewski menedżer regionu – uśmiecha się Adam Kowalewski. To czas na rozmowy, poznanie gospodarstwa i jego potrzeb. Podczas takich spotkań doradca przedstawia klientowi możliwe rozwiązania, podpowiada, u którego dealera może kupić dokładnie to, co jest mu potrzebne. Ale to nie wszystko. W sezonie Adam organizuje pokazy pracy maszyn wyprodukowanych w SaMASZ-u. – Ja przyjeżdżam z maszyną, rolnik udostępnia pole lub łąkę. Dzięki temu w praktyce każdy może sprawdzić sposób pracy czy wydajność danej maszyny i podjąć decyzję, czy faktycznie znajdzie ona zastosowanie w jego gospodarstwie – mówi Adam Kowalewski. Podkreśla, że bardzo zależy mu właśnie na tej stronie praktycznej każdej umowy: by rolnicy nie przepłacali, by kupowali dokładnie to, co jest im na co dzień potrzebne. Właśnie w ustaleniu tych potrzeb pomagają spotkania, rozmowy, pokazy… – Ważna jest ilość hektarów, liczba krów, rodzaj uprawianych roślin. Klient ma przecież być zadowolony nie tylko w momencie kupowania maszyny, ale i później, podczas jej użytkowania.
C70 M5 Y90 K20 RAL 6017 RGB 71 146 61 Adam Kowalewski, Doradca Techniczno–Handlowy woj. podlaskie +48 573 265 583 adam.kowalewski@samasz.pl
C8 M4 Y0 K80 RAL 073 RGB 82 83 85
C0 M65 Y100 K0 RAL 2011 RGB 238 114 3 PANTONE 152 C