3 minute read

Flisiakiem - str

Czego nauczyła nas pandemia

▲ Prof. zw. dr hab. Robert Flisiak, specjalista chorób wewnętrznych i chorób zakaźnych, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.

Advertisement

Wirus SARS-CoV-2 wywołujący chorobę Covid-19, w niebywałym tempie rozprzestrzenił się na cały świat. O tym, jak minęły nam dwa lata pandemii mówi prof. zw. dr hab. n. med. Robert Flisiak, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.

Marzena Bęcłowicz: Kiedy dwa lata temu wirus SARSCoV-2 pojawił się na świecie nikt nie spodziewał się z jakimi wyzwaniami przyjdzie nam się zmierzyć. Jak ocenia Pan ten czas, z punktu widzenia nauki? Robert Flisiak: Był to czas pełen wyzwań. Nauczyliśmy się wiele nowego o epidemiologii zakażeń i o przebiegu samej pandemii. SARS-CoV-2 „pokazał” nam swoje możliwości zmienności, które wpływały na przebieg pandemii. Jeśli sięgnąć pamięcią wstecz, to nie jest to pierwsza pandemia, jaka dotknęła ludzkość, ale nigdy wcześniej człowiek nie miał takich narzędzi do monitorowania przebiegu choroby i do szybkości działania, jeśli chodzi o profilaktykę, jak teraz. Najpierw mieliśmy testy genetyczne, potem antygenowe. Zarówno jedne, jak i drugie były błyskawicznie doskonalone, gdyż jak wiadomo, oba dawały początkowo dużo wyników nieprzystających do stanu faktycznego. Cały czas trwały też - i nadal trwają - badania nad lekami. Dwa lata to bardzo niewiele, a my mamy już zarejestrowane nowe leki na Covid-19. I najważniejsze - nigdy wcześniej nie udało się tak szybko stworzyć skutecznej szczepionki. Po wielu latach prac nad technologią mRNA wreszcie wprowadzono ją w życie i okazała się niezwykle skuteczna. Trzeba też niestety powiedzieć o tym, że ta pandemia - pomimo rozwoju cywilizacji i poziomu wiedzy, jaką obecnie mamy - ujawniła jak głębokie są pokłady zabobonu, jak wielki jest brak wiary w naukę i ile mamy zupełnie irracjonalnych zachowań.

MB: Koronawirus cały czas mutuje, w efekcie powstają jego nowe warianty. Mieliśmy już Alfa, Beta, Gamma, Delta i Omikron. Czy będą kolejne? RF: Taki scenariusz, że wirus będzie mutował i przybierał nowe, łagodniejsze formy wskazywało początkowo wiele osób, które sądziły, że wielokrotne pasażowanie wirusa doprowadzi do takiej zmiany jego charakterystyki, że przestanie być zjadliwy. Wirusowi „nie zależy” na tym, by zabić swego żywiciela, tylko, by za jego pośrednictwem móc się mnożyć i rozprzestrzeniać. Kiedy pojawiła się szczepionka, dość mocno ograniczyliśmy mu pole manewru. Musiał on więc - mówiąc w przenośni - „dostosować się” do nowych realiów. Takie dostosowanie wirusa odbywa się na zasadzie ewolucji - są miliony mutacji, aż wreszcie jedna z nich jest taka, która pozwala mu na rozprzestrzenianie się pomimo nowych ograniczeń. Wariant Omikron okazał się bardziej zakaźny, ale jednocześnie mniej patogenny.

W tej chwili wielu wirusologów mówi o tym, że możliwości SARS-CoV-2, jeśli chodzi o ewolucję, już się wyczerpały. Jednak niczego w nauce - zwłaszcza w medycynie - nie można być pewnym w 100%. Możemy zakładać, że epidemia SARS-CoV-2 wygaśnie – prawdopodobnie jeszcze nie teraz, ale w ciągu najbliższego roku. Nie znaczy to jednak, że wirus ten zniknie z ziemi.

MB: Czy jesienią tego roku czeka nas kolejna, szósta fala pandemii? Jeśli tak, to co należałoby zrobić zawczasu, by się jej ustrzec? RF: Obecnie nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak sytuacja epidemiczna będzie wyglądać jesienią, ale prawdopodobieństwo, że pojawi się wariant bardziej zjadliwy od Omikrona, jest niewielkie. To, jak powinniśmy się przygotować, zależeć będzie od tego, co się wydarzy. Obawiam się, że znów część szpitali zostanie wyłączona dla potrzeb chorujących na COVID-19.

W Polsce mamy mały margines elastyczności systemu opieki zdrowotnej ze względu na olbrzymie niedobory kadrowe. Pod tym względem jesteśmy na szarym końcu w Europie. Nasza infrastruktura jest w tragicznym stanie – i to w wielu szpitalach. Finansowanie nowych metod leczenia jest niedostateczne. Przestrzeń adaptacyjna, jaką można wykorzystać w przypadku epidemii, jest mała i to właśnie jest głównym powodem, że Polska jest rekordzistą, jeśli chodzi o zgony nadmiarowe. Jeżeli nie zostaną podjęte odpowiednie działania naprawcze, jeśli nie będzie inwestowania w opiekę zdrowotną, to po jesieni nie możemy spodziewać się niczego innego, niż było dotychczas.

MB: Jak Pan ocenia, jak obecna sytuacja (duży napływ do Polski uchodźców wojennych z Ukrainy) wpłynie na przebieg pandemii? RF: Przed wybuchem wojny sytuacja epidemiologiczna na Ukrainie była podobna do tej w innych krajach regionu, a wskaźnik zaszczepienia w dużych miastach, skąd przede wszystkim pochodzą uchodźcy nie był niższy od tego na Podkarpaciu, przez które przewija się najwięcej uciekinierów. Uważam, że nie ma podstaw, aby sądzić, że fala uchodźców wpłynie w sposób istotny na przebieg pandemii. Jeżeli już mamy kogoś się obawiać to antyszczepionkowców, którzy jak wiadomo swoją aktywność w ostatnich dwóch latach opierali o te same źródła wsparcia internetowego, które teraz sieją propagandę prorosyjską. Ewentualne zagrożenie innymi chorobami zakaźnymi (odra, polio, gruźlica) możemy zawdzięczać przede wszystkim osobom odmawiającym sobie lub swoim dzieciom szczepienia, a nie uchodźcom.

MB: Dziękuję za rozmowę.

This article is from: