2 minute read
1 Radziecki czołg ciężki T-10 Tomasz Szulc
1 Radziecki czołg ciężki T-10
Tomasz Szulc
Advertisement
W Związku Radzieckim po zakończeniu II wojny światowej zaprojektowano szereg czołgów ciężkich. Były wśród nich konstrukcje bardzo udane (np. IS-7) i bardzo niekonwencjonalne (np. obiekt 279). Niezależnie od tego 18 lutego 1949 r. podpisano decyzję Rady Ministrów nr 701-270ss, zgodnie z którą przyszłe czołgi ciężkie nie powinny ważyć więcej, niż 50 t, co wykluczało praktycznie wszystkie stworzone wcześniej maszyny. Motywowano to chęcią użycia do ich transportu standardowych platform kolejowych, oraz wykorzystania większości mostów drogowych.
Były też przyczyny, których nie nagłaśniano. Po pierwsze, szukano sposobów na zmniejszenie wydatków na zbrojenia, a czołg ciężki kosztował tyle, ile kilka czołgów średnich. Po drugie, coraz powszechniejszy był pogląd, że w przypadku wojny jądrowej czas użytkowania każdej broni, z czołgami włącznie, będzie bardzo krótki. Lepiej więc było posiadać więcej czołgów średnich i szybko uzupełniać straty, niż inwestować w doskonałe, lecz mniej liczne czołgi ciężkie.
Równocześnie rezygnacja z czołgów ciężkich w przyszłych strukturach wojsk pancernych nie mieściła się w głowach generalicji. Skutkiem tego było podjęcie prac projek towych nad nową generacją czołgów ciężkich, których masa tylko nieznacznie różniła je od czołgów średnich. Na dodatek szybki postęp w dziedzinie uzbrojenia doprowadził do zaskakującej sytuacji. Otóż pod względem możliwości bojowych czołgi średnie szybko doganiały ciężkie. Dysponowały armatami kal. 100 mm, ale pracowano nad kalibrem 115 mm i pociskami o dużej prędkości po czątkowej. Tymczasem czołgi ciężkie miały armaty kal. 122-130 mm, a próby zastosowania armat kal. 152 mm dowiodły, że nie da się ich zintegrować z czołgami o masie nawet 60 t. Próbowano rozwiązać ten problem na dwa sposoby. Pierwszym była budowa dział samo bieżnych (dziś pasowałoby do tych konstrukcji określenie „wozy wsparcia ogniowego”), z potężnym uzbrojeniem głównym w obro towych, ale lekko opancerzonych wieżach. Drugim mogło być zastosowanie uzbroje nia rakietowego, kierowanego, jak i niekierowanego. Do pierwszego rozwiązania nie byli jednak przekonani wojskowi decydenci, a drugie okazało się z wielu powodów trudne do szybkiego zrealizowania.
Jedynym wyjściem było ograniczenie wymagań wobec czołgów ciężkich, czyli pogodzenie się z faktem, że tylko nieznacznie będą one górować nad najnowszymi czołgami średnimi. Dzięki temu można było kolejny raz sięgnąć do perspektywicznych konstrukcji z końca II wojny światowej i na ich bazie stworzyć nowy czołg, lepszy zarówno od IS-3, jak i IS-4. Czołgi obu tych typów były produkowane po zakończeniu wojny, pierwszy w latach 1945-46, drugi 1947-49 i zostały opisane w artykule zamieszczonym w „Wojsko i Technika Historia” nr 3/2019. IS-3 wyprodukowano około 2300 szt., a IS-4 tylko 244. Tymczasem pod koniec wojny Armia Czerwona dysponowała 5300 czołgów ciężkich i 2700 ciężkich dział samobieżnych. Przyczyny ograniczenia wielkości produkcji zarówno IS-3, jak i IS-4 były takie same – ani jeden, ani drugi nie spełniał oczekiwań.
Dlatego w wyniku decyzji rządu z lutego 1949 r. przystąpiono do prac nad czołgiem, który miał łączyć w sobie zalety IS-3 oraz IS-4, a nie dziedziczył wad obu konstrukcji.