3
NR 4 (7) PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 2018
Spis treści
Od redakcji
4 ORIS RObeRT KubIca LImITed edITIOn! Dla fanów motoryzacji i zegarków!
11 ROameR ObchOdzI 130. uROdzIny
Historia i dziedzictwo szwajcarskiej marki
14 buLOVa OceanOgRapheR auTOmaTIc
Maciej Kopyto
Redaktor Naczelny Redaguje zespół: Marzena Kondera, Władysław Meller, Adrian Szewczyk, Jakub Wojdat, Paweł Zgiep DTP Creative Publishing
16 meISTeRSIngeR „pOLand edITIOn 2018”
Redakcja e-mail: redakcja@zegarkiipasja.pl
18 ceRTIna dS ph200m pOweRmaTIc 80
Dział Reklamy e-mail: reklama@zegarkiipasja.pl
20 maSeRaTI
Tegoroczne bestsellery marki oraz limitowany model Trimarano
21 JunghanS pRezenTuJe Nową generację modeli MEGA
22 SaTeLLITe waVe gpS F990
Wyjątkowy zegarek na 100-lecie marki Citizen
24 wywIad z maTThIaSem STOTzem dyrektorem generalnym marki JUNGHANS
27 aTLanTIc wORLdmaSTeR The ORIgInaL auTOmaTIc 30 wywIad z maTeuSzem pIechnIKIem
Autorem książki „Czas na głębokości”
33 dOXa gRande meTRe SKeLeTOn 36 SeIKO pReSage ShIppO enameL 38 TudOR bLacK bay 40 Wizyta W Jaeger-LeCouLtre
WYDAWNICTWO
Zegarki i Pasja, ul. Koszykowa 13/2 40-781 Katowice
www.zegarkiipasja.pl DRUK Drukarnia Intromax ul. Biskupińska 21, 30-732 Kraków ISSN 2543-9316 Copyright © ZEGARKI I PASJA 2018 Wszystkie materiały są objęte prawem autorskim. Przedruk materiałów bez wcześniejszej pisemnej zgody Wydawcy jest zabroniony. Działanie wbrew powyższemu zakazowi spowoduje pociągnięcie do odpowiedzialności prawnej.
ZNAJDŹ NAS W SERWISACH
twitter.com/ ZegarkiiPasja
facebook.com/ ZegarkiiPasja
Manufaktura i zegarki Haute Horlogerie
48 PoraDNiK ŚWiĄteCzNy
Praktyczny, uniwersalny, ponadczasowy prezent? Zegarek!
50 uLySSe naRdIn dIVeR deep dIVe hammeRhead ShaRK 52 PoraDNiK CzęŚć 7
Sposoby rozpoznawania rodzaju szkła
google.com/ +ZegarkiiPasjaPL
C
hoć Polskę zamieszkuje obecnie ponad 38 milionów osób, co plasuje nasz kraj na 8. miejscu w Europie oraz 29. na świecie pod względem liczby ludności, to polscy fani zegarków często mogli czuć się niedostrzegani w aspekcie oferty modeli tworzonych specjalnie dla nich. Na szczęście od kilku lat widać zmiany. Już nie tylko polscy, ale także zagraniczni producenci, w tym także wiodące marki zegarmistrzowskie, dostrzegają nasz potencjał. Dowód znajdziecie zarówno na okładce tego numeru kwartalnika, jak i czytając opracowania publikowane w tym wydaniu, w których prezentujemy aż dwa zegarki przygotowane z myślą o polskich zegarkomaniakach. Zaczynamy być coraz szerzej dostrzegani – to bardzo cieszy!
Prócz wielu nowych, interesujących zegarków oraz marek zegarkowych, które prezentujemy w Magazynie, przygotowaliśmy także dwa wywiady, w tym rozmowę z autorem polskiej książki o zegarkach typu diver. Tak więc powstają coraz liczniej nie tylko zegarki przygotowane specjalnie na polski rynek, ale także specjalistyczne publikacje w naszym języku. To doskonałe wiadomości na koniec 2018 roku i dobry prognostyk na rok przyszły. Jako że niniejsze wydanie ukazuje się właśnie w czwartym kwartale, w okresie przedświątecznym i sylwestrowym, chciałbym, w imieniu swoim oraz całej naszej redakcji, podziękować Państwu za kolejny wspólny rok. Liczymy, że lektura kwartalnika, który trzymacie Państwo w rękach, umili długie jesienne wieczory, a prezentowane przez nas zegarki posłużą za inspirację podczas poszukiwania prezentów pod choinkę.
youtube.com/ zegarkiipasjapl
Redaktor Naczelny MACIEJ KOPYTO instagram.com/ zegarkiipasja
4
ORIS Robert Kubica Limited Edition Dla fanów motoryzacji i zegarków! Adrian Szewczyk
L
imitowane edycje i specjalne wersje zegarków przeznaczone dla polskich fanów czasomierzy pojawiają się coraz częściej. Tego rodzaju wyroby są ukłonem dla konkretnego rynku czy innej grupy odbiorców, wykonywanym przez uznanych producentów branży zegarmistrzowskiej. „Polskie dedykacje” to niewątpliwie powód do radości, a zarazem dowód, że rośnie waga naszego rodzimego rynku zegarkowego na tle innych krajów świata. Posiadanie zegarka z polskim akcentem jest przecież przyjemnym wyróżnieniem dla naszych zegarkomaniaków, nieobojętnym dla patriotycznej części ego każdego z nas. W gronie firm tworzących specjalnie przygotowane dla polskich fanów modele czasomierzy, i to tworzących nie pierwszy raz, jest marka Oris. Dotychczas szwajcarski producent przygotował model Big Crown Żwirko Wigura Limited Edition, poświęcony wspaniałym polskim pilotom, oraz dwie wersje zegarka Oris Propilot Żelazny Limited Edition dedykowane tej wskazanej w nazwie lotniczej grupie akrobatycznej. Teraz Oris postanowił uhonorować człowieka uprawiającego zdecydowanie bardziej „przyziemny”, choć nie mniej widowiskowy sport. Mowa oczywiście o Robercie Kubicy – pierwszym i dotychczas jedynym polskim kierowcy, który wystartował w Grand Prix Formuły 1. Jego debiut nastąpił przy okazji Grand Prix Węgier 2006 na torze Hungaroring.
Za Wikipedią: Robert Józef Kubica (ur. 7 grudnia 1984 w Krakowie) – polski kierowca wyścigowy i rajdowy. Kierowca rezerwowy i rozwojowy zespołu Williams. Mistrz Formuły Renault 3.5 z 2005. W latach 2006–2010 startował w wyścigach Formuły 1, początkowo w zespole BMW Sauber, a w 2010 roku w barwach Renault. Zadebiutował podczas Grand Prix Węgier w 2006 roku, stanął także na najwyższym stopniu podium podczas Grand Prix Kanady 2008. Został laureatem Trofeum Lorenzo Bandiniego za rok 2007, wybrany Najlepszym Sportowcem Polski w 2008 roku. Założył własny zespół kartingowy RK Kart Team. W latach 2013–2016 startował w Rajdowych Mistrzostwach Świata, a w debiutanckim sezonie, za kierownicą Citroena DS3 RRC, został mistrzem świata klasy WRC 2 wraz z pilotem Maciejem Baranem. Wyścigi samochodowe to bardzo widowiskowy sport, dostarczający dużych emocji, ale równocześnie bywa bardzo niebezpieczny. Fani motoryzacji zapewne pamiętają, jak w lutym 2011 roku Robert Kubica uległ bardzo poważnemu wypadkowi, który mocno wyhamował jego karierę. To zdarzenie pokazało też siłę jego charakteru i upór w dążeniu do celu, bo po makabrycznym wypadku i bardzo poważnych obrażeniach Robert wrócił do ścigania. To prawdziwy wojownik. Dziś znów kieruje bolidami Formuły 1 jako kierowca rozwojowy i testowy zespołu Williams, a kibice nadal liczą, że zobaczą Roberta w wyścigu Grand Prix.
5 Po tym krótkim opisie osoby Roberta warto przedstawić markę Oris, choć znamy ją doskonale, i to z samych dobrych stron. Firma powstała w 1904 roku, w Szwajcarii. Od początku istnienia marka rozwijała się bardzo dynamicznie, czego dowodem może być chociażby fakt, iż około 1910 roku zatrudniała już 300 pracowników. Przed wybuchem II wojny światowej firma Oris była jednym z liderów w produkcji zegarków, a w 1970 roku był to jeden z dziesięciu największych producentów zegarkowych na świecie – 800 pracowników wytwarzało ok. 1,2 miliona zegarków i zegarów rocznie. Marka mogła poszczycić się stworzeniem do tego czasu 279 własnych mechanizmów „in-house”, będąc jednocześnie jednym z największych ich producentów w Szwajcarii. W roku 1982 dr Rolf Portmann i szef marketingu Ulrich W. Herzog doprowadzili do odłączenia się marki Oris od grupy ASUAG, pod której skrzydłami znalazła się na skutek kryzysu wywołanego popularyzacją tanich zegarków elektronicznych. W następnym kroku przedsiębiorstwo przekształcono w Oris SA, co otworzyło drogę do stania się producentem niezależnym. Przez wiele lat od uzyskania niezależności w swoich produktach Oris koncentrował się na modyfikowaniu mechanizmów od producentów zewnętrznych, takich jak ETA czy Sellita. Przełom nastąpił z okazji 110-lecia firmy w 2014 roku. To wówczas marka zaprezentowała swój jubileuszowy mechanizm – kaliber 110. Jego podstawową cechą i atutem jest dziesięciodniowa rezerwa chodu, a ciekawostką jest, że w przeciwieństwie do podobnej rezerwy chodu w mechanizmach konkurencji firmie Oris udało się ją osiągnąć przy zastosowaniu tylko jednego bębna i długiej aż na 1,8 m sprężyny napędowej. Obecnie firma oferuje szereg linii produktowych. Biorąc pod uwagę urozmaiconą ofertę marki Oris, można uznać, że niemal każdy miłośnik mechanicznego zegarmistrzostwa znajdzie w niej coś dla siebie. Dotyczy to również miłośników motoryzacji, ponieważ dzięki współpracy z zespołem Williamsa linia powiązana z Formułą 1 już długo funkcjonuje w ramach sportowej części oferty marki Oris.
DOSTRZEGAJĄC OSIĄGNIĘCIA POLAKÓW, MARKA ORIS KOLEJNY RAZ PRZYGOTOWAŁA NIESPODZIANKĘ DLA POLSKICH KLIENTÓW
Czasomierz poświęcony Robertowi Kubicy powstał na bazie modelu Oris Williams F1 Team Day Date. To reprezentant ciekawej kolekcji, który poza atrakcyjnym wyglądem przekonuje wysoką jakością wykonania, do której Oris już nas przyzwyczaił. Także od strony wzornictwa zegarek zachwyca zarówno w aspekcie obiektywnej atrakcyjności, oryginalności i niepowtarzalności. Te ostatnie wskazane własności są dla wielu potencjalnych użytkowników zegarków także bardzo ważne. Przy projektowaniu zegarka starano się podkreślić inspiracje bolidem Formuły 1, bo właśnie to jest podstawową sferą działania Williamsa od 1977 roku. Szerokie i zaokrąglone z profilu uszy koperty, a także obniżony fragment między nimi, oraz specyficzne mocowanie paska inspirowane są opadającym „nosem” bolidu Formuły 1. Taki kształt zwiększa też wrażenie dynamiki modelu. Opisany efekt podkreślony jest dodatkowo poprzez zbliżające się do siebie krawędzie uszu, których boczne linie jakby przechodzą w krawędzie paska.
6 Przy pierwszym kontakcie z zegarkiem wydaje się on być dość prosty i uporządkowany. Można niemal powiedzieć: zbyt skromny. Jednakże przy bardziej szczegółowym spojrzeniu okazuje się, że to tylko wrażenie, bo marka Oris zafundowała nam w przypadku tego zegarka sporo ciekawostek i zegarkowych smaczków, które raczą nas atrakcyjnością dopiero po dokładniejszym przyjrzeniu się temu limitowanemu modelowi. Właśnie przy wnikliwym obejrzeniu wychodzi jedna z cech tego zegarka, która niekoniecznie jest dobra dla producenta. Otóż bardzo trudno oddać najlepsze cechy czasomierza na studyjnych zdjęciach czy tym bardziej na grafikach produktowych. W przypadku tego zegarka nic nie zastąpi „testu nadgarstkowego” – wrażeń oka i dłoni, na której spoczywa czasomierz. Na żywo zegarek wygląda i układa się na nadgarstku po prostu dużo lepiej, niż to wydaje się po obejrzeniu fotografii.
Szczotkowany, wkręcany dekiel jest trójsektorowy. Na najbardziej zewnętrznej jego części wygrawerowano napis „Robert Kubica” i indywidualny numer egzemplarza w ramach limitacji (wynosi ona 250 sztuk). Na pierścieniu utworzonym bliżej środka, oddzielonym od zewnętrznej części wyżłobionym rowkiem, zamieszczono podstawowe informacje o zegarku, a centralną część stanowi przeszklenie, przez które możemy oglądać mechanizm zegarka. Zastosowane serce czasomierza to mechanizm Oris 735 z automatycznym naciągiem, który powstaje na bazie Sellita SW 220-1. Mechanizm ma polakierowany na czerwono rotor, co jest cechą charakterystyczną zegarków tej marki. Na zewnętrznym pierścieniu rotora znalazło się oznaczenie marki. W centralnej części szkła dekla, od spodu nadrukowano podpis Roberta Kubicy, który prezentuje się najlepiej właśnie wtedy, gdy bezpośrednio pod nim znajduje się czerwony rotor.
Koperta, poza opisywanymi w swoim kształcie uszami, jest okrągła i sprawia wrażenie monobloku, szczególnie gdy patrzymy na nią z boku. Jej powierzchnie pokryto bardzo precyzyjnym szlifem w postaci szczotkowania. Z dużą przyjemnością ogląda się jej płaszczyzny, łuki i krawędzie z użyciem lupy, choć oczywiście trzeba zdawać sobie sprawę, że niewiele osób aż tak dokładnie analizuje każdy element zegarka. Ja zawsze lubię podziwiać właśnie obróbkę koperty, szczególnie jeśli jest, tak jak w tym wypadku, na odpowiednio wysokim poziomie. Płaskie boki są ustawione tak, że koperta nieco zwęża się ku dołowi, a ich połączenie z uszami daje wrażenie dobrej kompozycji. Górna, widoczna krawędź koperty jest dwupłaszczyznowa i okala lunetę, która wydaje się być zatopioną w kopercie, wystając ponad nią skośnym polerowanym pierścieniem. To jeden z zabiegów stylistycznych i konstrukcyjnych jednoczenie, który zauważamy nie od razu. Ciekawostką jest także to, że na wysokości koronki koperta w części okalającej lunetę ma obniżenie. Od strony koronki, podobnie jak między uszami, widać wtedy pionową część lunety, którą wyszczotkowano. Element widoczny przy koronce jest dodatkowo przyozdobiony wygrawerowanym i wypełnionym czarnym lakierem napisem „Williams”. Sama koronka jest spora, bardzo wygodna w operowaniu i ma ciekawy kształt. Mimo nacięć ułatwiających jej uchwycenie przypomina mi kształtem koło, oponę bolidu F1. Oczywiście jej czołową powierzchnię opatrzono logotypem marki Oris.
Pasek zastosowany w tym modelu jest nietypowo mocowany do koperty - za pomocą śrub w uszach. Gumowy pasek z wąskim elementem widocznym pomiędzy uszami i z szerokością wyznaczoną poprzez zewnętrzne krawędzie uszu koperty jest wysokiej jakości. Jest wystarczająco elastyczny, a do tego jego powierzchnia nie pokrywa się zbyt łatwo zabrudzeniami czy pyłkami. W okolicach punktów mocowania do koperty obydwie części paska mają odciśnięte logo marki Oris, a jego wzdłużne przetłoczenia, jak wskazywałem wcześniej, kojarzą się z kształtem nosa bolidu wyścigowego. Zapięcie paska to solidna klamra zwalniana przyciskami. Klamra jest odpowiedniej do wagi zegarka masywności i robi wrażenie świetnie wykonanej. Oczywiście ma na swojej powierzchni wygrawerowane logo firmy.
8
Jak to bywa dla większości zegarków, clou projektu stanowi jego tarcza. Choć może w przypadku tego zegarka twierdzenie to nie w pełni się sprawdza, bo bardzo ciekawa jest także opisana powyżej koperta. Jednak „twarz” – tarcza nadaje ton całości projektu zegarka. W modelu poświęconym Robertowi Kubicy postawiono na kolor czarny. To dobry wybór, bo zapewnia nieco uniwersalności, a ciemne tarcze są prawdopodobnie najbardziej lubianymi. Matowy cyferblat jest oddzielony od szkła szafirowego z powłoką antyrefleksyjną pierścieniem dystansowym o skośnej powierzchni również w czarnym kolorze. Wykorzystano go do nadrukowana podziałki minutowej oraz zdublowania małymi kwadracikami indeksów godzinowych, które na tarczy są nałożone jako wydłużone prostokąciki z białej masy luminescencyjnej. Na zewnętrznym pierścieniu tarczy – pomiędzy indeksami a pierścieniem dystansowym – nadrukowano czerwonym lakierem pięciominutowe oznaczenia skali sześćdziesięciominutowej (sekundowej). Zabieg ten zapewnia kontrastowy akcent, a zarazem koresponduje z sekundnikiem o tej samej, czerwonej barwie. Tej wskazówce nadano niezwykle nowoczesny kształt mocno wydłużonego trójkąta. Wskazówki godzinowa i minutowa są proste w kształcie i w części nośnej są wykonane w czarnym kolorze. Mają szerokość, która zapewnia doskonałą czytelność przy odpowiedniej kontrastowości. Tę ostatnią własność, mimo ażurowania przy osi obrotu, zapewniają końcowe części wskazówek obficie wypełnione białą masą luminescencyjną. W półmroku i ciemności świeci ona na kolor niebieski. Intensywność świecenia nie należy do najmocniejszych ze stosowanych w zegarkach, ale w zupełności wystarcza do odczytu wskazań czasu w ciemności. Także długość świecenia jest odpowiednia, bo pozwala odczytać czas nawet po kilku godzinach od naświetlenia. Pomiędzy godziną dwunastą a środkiem tarczy białym drukiem naniesiono nazwę firmy.
10
Tarczę zegarka oglądam zwykle przez lupę. W tym wypadku napisy w powiększeniu wyglądają bardzo dobrze, co świadczy o przykładaniu dużej wagi do szczegółów oraz stosowaniu nowoczesnych technik produkcji. Poniżej nazwy marki znajdziemy wizerunek podpisu Roberta, a pod nim nadrukowane imię i nazwisko sportowca. Na wysokości koronki umieszczono okienka wskazań dodatkowych. W mniejszym, zewnętrznym, na czarnym tle prezentowany jest dzień miesiąca, w szerszym, bliżej środka, także na czarnym tle – dzień tygodnia. Miłośnicy zegarków często twierdzą, że datownik zaburza symetrię, ład i uporządkowanie tarczy. Być może podobny zarzut padnie i w tym przypadku, ale zastosowanie czarnego tła dysków datownika znacząco minimalizuje takie wrażenie. Podsumowując opis tarczy, możemy stwierdzić, że na czarnym tle otrzymujemy tutaj biało-czerwoną kompozycję, która jednoznacznie odnosi się do barw narodowych zawodnika, któremu poświęcono edycję. Biało-czerwone kolory pewnie nie znalazły się tutaj przypadkiem i… bardzo mi się to podoba.
Oczywiście niezależnie od szczególnych cech, jakie nadano limitowanej edycji, wszystkie elementy są bardzo ważne i to one warunkują użyteczność zegarka. Trzeba docenić, że są one wykonane na bardzo dobrym poziomie. Model Oris Robert Kubica Limited Edition to sportowy zegarek, który nie jest zbyt duży i zbyt masywny, dzięki czemu uzyskano wysoki komfort użytkowania. Kopertę o średnicy 42 milimetrów i 12 milimetrów grubości można nazwać uniwersalną, a jej wygodne układanie się na mniejszych nadgarstkach istotnie ułatwiają konstrukcja uszu i wyraźnie skierowane ku dołowi mocowanie paska. Wspomniany pasek jest wygodny w użytkowaniu, a ze względu na materiał, z jakiego go wykonano, pozwala na swobodne korzystanie z zegarka także pod wodą (wodoodporność zegarka to 100 m). Ogólny wygląd zegarka kierowanego na polski rynek, z wyrazistymi akcentami i odwołaniami do naszego kierowcy formuły F1, jest na tyle stonowany i nie rzuca się w oczy, że może śmiało pełnić rolę zegarka codziennego.
11
ROAMER obchodzi 130. urodziny
- Historia i dziedzictwo szwajcarskiej marki Marzena Kondera
K
ażdy jubileusz to wyjątkowa okazja do ciekawych podsumowań i nostalgicznych wspomnień. Szwajcarska marka Roamer, doskonale znana w zegarkowym świecie, świętuje właśnie 130-lecie istnienia. Znana z silnego przywiązania do tradycji i własnych korzeni, co przejawia się przede wszystkim w celebrowaniu rocznic najważniejszych wydarzeń, które miały miejsce w bogatej historii marki. Kiedy spojrzymy na oś czasu i umieszczone na niej kamienie milowe, zauważymy, jak wiele powodów do dumy i pielęgnowania pamięci ma Roamer.
Przedsiębiorstwo datuje swój początek na 1888 rok. Miejscem powstania był kanton Solothurn (także nazywany po francusku Solurą lub po włosku Solettą), w którym Fritz Meyer otworzył pracownię zegarmistrzowską, zatrudniając początkowo zaledwie sześć osób. Głównym zadaniem zespołu Meyera było wytwarzanie elementów zegarków kieszonkowych. Na początku produkcja obejmowała elementy wychwytu cylindrowego, by w kolejnych latach systematycznie poszerzać swoją ofertę. Wówczas były to niezwykle ważne kroki, bo niewiele przedsiębiorstw produkowało kompletne mechanizmy. W niespełna dziesięć lat po uruchomieniu firmy powstał kaliber 38, który zawdzięcza swoją nazwę... wiekowi założyciela, świętującemu w tamtym czasie 38. urodziny. Stworzenie mechanizmu własnej konstrukcji stanowiło przełomowy moment w rozwoju przedsiębiorstwa. Sprawił on, że niewielka manufaktura przeobraziła się z szeregowego podwykonawcy w samodzielnego producenta.
12 Bardzo ważny w historii marki jest rok 1900, kiedy to pod nazwą „Femina” powstał pierwszy zegarek stworzony w całości przez pracowników Meyera. Interesujący jest fakt, że jak sama nazwa mówi, był on przeznaczony dla pań. Swoisty rodzaj biżuterii, ozdoba, szykowny dodatek miał większy popyt niż męskie produkty, a równocześnie służył swojej właściwej roli, czyli wskazywaniu aktualnego czasu. Nie da się zaprzeczyć, że od tego momentu kariera małego wytwórcy nabrała tempa i – co ważne – toczyła się we właściwym kierunku. Dowodem takiego twierdzenia są liczby. Po utworzeniu w 1905 roku spółki z Johannem Stüdelim, wybitnym zegarmistrzem, nazwa firmy zmienia się na Meyer i Stüdeli (MST), a zatrudnienie w ciągu zaledwie roku wzrasta do 120 osób, co stanowi imponujący wynik.
Epokowym przełomem była rejestracja w 1908 roku marki Roamer, której nazwa pozostaje niezmieniona do dziś. Zarządzanie fabryką przeszło wówczas w ręce kolejnego pokolenia – synów Fritza Meyera, którzy korzystając z najlepszych wzorców, rozpoczęli ekspansję marki na rynki poza Szwajcarią. Największych możliwości zbytu upatrywano w Wielkiej Brytanii. Jak się okazało – słusznie, ponieważ wyspiarski kraj był najbardziej chłonnym odbiorcą produktów Roamera aż do lat 70. XX wieku. Kolejne lata przyniosły pierwsze zarejestrowane zgłoszenia patentowe oraz rozbudowę infrastruktury, w której skład wszedł także budynek przy Weissensteinstrasse w Solurze. Dlaczego to istotne? Bowiem to ten dom jest umieszczany we wszelkich informacjach reklamowych do lat 60. XX wieku jako symbol przedsiębiorstwa.
Kolejny ważny moment to rok 1923, kiedy zakłady Roamera produkują już milion zegarków rocznie i rozpoczynają produkcję własnych kopert. Fritz Meyer, umierając w 1926 roku, pozostawił synom wielkie dziedzictwo. Była nim doskonale prosperująca marka z perspektywami i apetytem na kolejne sukcesy. Wydaje się, że potomkowie, nie spoczywając na laurach, wykorzystali te możliwości najlepiej, jak umieli. Dowodem jest przejście z początkiem lat 30. XX wieku na tryb produkcji, który dziś określilibyśmy mianem „in-house”. Od tego momentu Roamer miał wszystkie wykorzystywane do produkcji elementy z własnej fabryki: koperty, mechanizmy i tarcze. Wszystkie te elementy w kolejnych latach były oczywiście udoskonalane, co potwierdzają rejestrowane nowe patenty. Lata 40. to także moment, kiedy firma prezentuje swój patent na wodoszczelną kopertę odporną na kurz. Dekadę później, w 1950 roku, powstaje pierwszy mechanizm w pełni „in-house”, czyli stworzony przez MST kaliber MST 410/411 z automatycznym naciągiem. W 1952 roku nastąpiła zmiana nazwy spółki na ROAMER Watch Co. SA, a trzy lata później premiera modelu Anfibio.
13 Marka Roamer przestaje być stricte rodzinną firmą wraz ze śmiercią synów założyciela pod koniec lat 60. XX wieku. Funkcjonuje jednak nadal. Co więcej, niezmiennie stara się nie ustawać w pogoni za nowymi trendami, zachowując przy tym pełne poszanowanie dla swoich osiągnięć. Lata 60. i 70. to okres, w którym powstało wiele wspaniałych modeli, do dziś stanowiących gratkę dla kolekcjonerów, jak chociażby model Stingray Chronograph. Na kartach historii marki zapisał się także rok 1972, kiedy to powstał pierwszy mechanizm kwarcowy firmy Roamer. Historia marki zatoczyła swego rodzaju krąg, gdy po 125 latach podjęto decyzję o powrocie do dawnych tradycji marki, prezentując kolekcję czasomierzy mechanicznych. Hołdowanie tradycji nie oznacza jednak, że czas stoi w miejscu. Szczególną uwagę poświęcono jakości wykorzystywanych materiałów, co objawia się choćby poprzez zastosowanie szafirowych szkieł, pasków wykonanych ze skóry naturalnej, modnego kauczuku i ceramiki oraz wielu wariantów powłoki PVD. Wyznacznikami marki są także zróżnicowanie stylistyczne tarcz i wskazówek oraz szeroka paleta kolorów wykorzystywanych dla wykonania elementów zewnętrznych zegarków.
Na przypadające w tym roku 130. urodziny marki Roamer przygotowano specjalny zegarek. Jest nim limitowany model „130 years Anniversary Edition”. Jubileuszowy model został wyposażony w mechanizm ETA 2892 z automatycznym naciągiem i posiada gwarantujący wysoką dokładność działania oficjalny certyfikat chronometru. „130 years Anniversary Edition” dostępny będzie w liczbie 600 sztuk w trzech wersjach kolorystycznych. W tej ofercie otrzymamy najbardziej klasyczny w każdym zakątku świata model ze stalową bransoletą, gdzie do wyboru mamy czarną lub srebrzystą tarczę. Natomiast trzeci model wyposażono w kopertę i bransoletę dwukolorową, srebrzysto-złotą.
Nowy model ma zakręcaną koronkę, a jego elementy wzmacniane są węglikiem wolframu. Klasyczna, okrągła koperta z przeszklonym deklem, ukazującym mechanizm, doskonale podkreśla elegancki charakter zegarka, podobnie jak niewielka koronka i klinowate indeksy. Szkło szafirowe to oczywiście absolutny „must-have” w takim czasomierzu. Duże logo, doskonale widoczne na tarczy, uzupełniają okolicznościowy napis „130 years” oraz informacja o certyfikacie COSC. Innymi słowy „130 years Anniversary Edition” to elegancki, ale zarazem dość uniwersalny zegarek mechaniczny szwajcarskiej marki, podkreślający jej bogatą, 130-letnią historię.
14
BULOVA Oceanographer Automatic Dwie wersje „Diabelskiego nurka” Adrian Szewczyk
B
ulova, firma założona przez Josepha Bulova w 1875 roku, przez kolejne dekady swej działalności miała wyraźny wpływ na branżę zegarmistrzowską. Obecnie siedziba firmy znajduje się w Nowym Jorku, a uzupełnia ją 8 biur w innych krajach, zapewniających łącznie dystrybucję zegarków na 65 rynkach na całym świecie. W tym gronie jest oczywiście także Polska. Marka zagościła u nas kilka lat temu, a dziś cieszy się wśród zegarkomaniaków w naszym kraju dużą popularnością. To w pełni zrozumiałe, bo poza tym, że Bulova oferuje zegarki przystępne cenowo, to równocześnie nie można odmówić jej stałego wkładu w rozwój zegarmistrzostwa. Współczesne zegarki Bulova to między innymi modele kwarcowe z wysoce precyzyjnymi mechanizmami, oferującymi precyzję wskazań na wyższym poziomie niż standardowe mechanizmy obecne na rynku, a także z przyjemnym dla oka efektem płynącej sekundy. Ciekawość budzą także nowoczesne i zaawansowane technicznie, świetne mechanizmy elektroniczne o zaokrąglonej linii ich profilu.
WSPÓŁCZESNE ZEGARKI BULOVA TO MIĘDZY INNYMI MODELE KWARCOWE Z WYSOCE PRECYZYJNYMI MECHANIZMAMI
Jednak historia marki z amerykańskim rodowodem jest na tyle bogata, że na fali modnych reedycji zegarków vintage także firma Bulova miała po co sięgnąć do przeszłości. W ten sposób już kilka lat temu powstała seria Archive, której początek dał zegarek Bulova Lunar Pilot Chronograph, zainspirowany czasomierzem noszonym podczas historycznej misji na Księżyc, czyli Apollo 15 z 1971 roku. W ubiegłym roku marka Bulova wprowadziła kolejny model, tym razem to Chronograph C „Stars and Stripes”, który nawiązywał do stylu, jaki obowiązywał w Ameryce, w początkowym okresie eksploracji kosmosu. Teraz producent prezentuje następnego przedstawiciela serii, tym razem niepowiązanego z kosmicznymi wojażami. Nowy model należy do grupy zegarków cieszących się szczególnym powodzeniem – jest reedycją divera. Wzorem dla nowości Bulova jest zegarek do nurkowania powstały w latach 70. XX wieku – okresie bardzo interesującym w aspekcie zegarków, szczególnie modeli sportowych. Bulova ma niemałe doświadczenie w tej dziedzinie, bazujące także na tym, iż była dostawcą trwałych zegarków dla amerykańskiej armii. Wzorem dla dzisiejszego zegarka był model określany mianem „Devil Diver”, czyli „Diabelski nurek”. Przeznaczony do nurkowania pierwowzór z ubiegłego wieku, na którym oparto koncepcję reedycji, wyposażony był w dwubarwną, jednokierunkową lunetę, a informacje na tarczy określające odporność na ciśnienie wody opisano jako „666 stóp” zamiast znanego u nas określenia „200 m”. Właśnie ta liczba – 666 uznawana za „diabelską” – spowodowała, że zegarek otrzymał wspomniany wcześniej przydomek.
15 Teraz postanowiono – jak by to nie zabrzmiało dla nazwy tego wyrobu – wskrzesić ten odważny projekt. Powstał model wyglądający jak przeniesiony żywcem z lat 70., który ma wszystkie lubiane cechy tamtego wzornictwa. Po latach „Diabelski nurek” jest znów dostępny, i to nawet w dwóch wersjach kolorystycznych wykończenia.
Pierwszy model to bardzo ciekawa wersja limitowana. Powstała w liczbie, a jakże... 666 numerowanych egzemplarzy. Wersja ta wymiarami koperty jest bardzo zbliżona do pierwowzoru, który miał około 40 mm średnicy, 13 mm grubości i wyposażony był w mechanizm Bulova z naciągiem automatycznym. Współczesny zegarek ma kopertę o średnicy 40 mm, a jego sercem jest szwajcarski mechanizm Sellita SW 220. Poza bardzo stylową obudową wykonaną ze stali szlachetnej, jego cechą charakterystyczną, jest tarcza w intensywnie pomarańczowym kolorze. Oznaczenie wodoodporności do 666 stóp, napis „snorkel” i ciekawe, dobrze czytelne wskazówki zestawione z nietypowymi, nakładanymi indeksami godzinowymi. Te ostatnie wydają się być wykonane w taki sposób, jakby na metalową część indeksu nałożono szkiełka w postaci wycinka walca, pod którymi znajduje się masa luminescencyjna. Logo firmy pod godziną 12 jest nakładane, a pod nim nadrukowano jeszcze informację o rodzaju naciągu sprężyny mechanizmu. Tarczę osłania wypukłe szkło szafirowe z powłoką antyrefleksyjną. Zegarek oferowany jest wraz ze stalową bransoletą wykonaną z pełnych ogniw. Poza tarczą i kopertą o świetnym kształcie model ten wyróżnia się swoją lunetą. Jest ona bardzo zbliżona do tej zastosowanej w modelu vintage. Ma czarną wkładkę z wyróżnionym jasnym tłem odcinkiem pierwszych 15 minut. Zegarek limitowany wyceniono na kwotę około 6 000 złotych.
Tańszą i również ciekawą alternatywą, której nie ograniczono wielkością produkcji, jest wersja bardziej uwspółcześniona. Zachowując dla niej największy atut pierwowzoru, czyli ogólną stylistykę, charakterystyczny kształt i proporcje, zmieniono istotnie wymiary. Wersja dostępna w stałej sprzedaży ma kopertę o średnicy 44 mm, co jest jednoznaczne z tym, że mamy do czynienia z dużym zegarkiem. Dużym, ale jest to przecież „rasowy nurek”. Sercem tego modelu jest japoński mechanizm wyprodukowany przez firmę Miyota i posiadający automatyczny naciąg sprężyny. Taki wybór oznacza, że poza możliwością uzyskania atrakcyjnej ceny potencjalny nabywca dostaje pewność w zakresie kultury pracy czasomierza, bo to bardzo dobry, trwały i sprawdzony mechanizm.
Dla wersji nielimitowanej obowiązują także inna kolorystyka elementów zegarka oraz inne szczegóły niektórych detali. Ten zegarek ma lunetę z wkładką w dominującym kolorze czarnym, ale pierwszy jego kwadrans wyznaczono czerwonym kolorem. Połączenie tych barw zawsze wygląda atrakcyjnie. Tarcza zegarka jest czarna i zachowuje przy tym podobnie opisane jak w wersji limitowanej informacje, czyli „666 stóp” i „snorkel”. W tych modelach informacja o rodzaju naciągu, która w pomarańczowym modelu była pod logo, znalazła się poniżej osi wskazówek. Dla odmiany pod logotypem marki zobaczymy nazwę modelu, czyli Oceanographer. Także wskazówki są inne – prostsze, ale również bardzo czytelne. Styl indeksów jest taki sam jak dla modelu limitowanego, nadal bardzo charakterystyczny. Trudno znaleźć dziś równie nietypowe indeksy. Datownik pokazuje nam dni miesiąca. Szkło szafirowe chroniące tarczę jest wypukłe i również ma powłokę antyrefleksyjną. Model ten wyceniono na 3 395 złotych, czyli niewiele więcej niż połowa ceny wskazanej dla edycji limitowanej. Oba nowe modele Oceanographer Automatic doskonale oddają ducha i styl zegarków sportowych przeznaczonych do nurkowania z lat 70 ubiegłego wieku. Z racji rozmiarów model limitowany jest na pewno bliższy pierwowzorowi. Wersja uwspółcześniona ze względu na większe wymiary pewnie przypadnie do gustu osobom, które lubią duże, masywne zegarki. Oczywiście ta wersja kusi także istotnie niższą ceną, jednocześnie w pełni oddając klimat, jakiego oczekujemy od zegarka, który ma być podobny do tych z lat 70. XX wieku. To styl charakterystyczny i ciekawy, a dla wielu z nas nostalgiczny i bardzo lubiany. Nielimitowany model Oceanographer Automatic, którego zakup będzie mniej kosztowny i łatwiejszy ze względu na dużą dostępność, zapewnia wszystkie wspomniane wcześniej wrażenia.
16
MeisterSinger „Poland Edition 2018” Edycja specjalna zegarka na polski rynek Adrian Szewczyk
Ś
wiadomość, że polski rynek zegarkowy staje się istotny na światowej mapie zegarmistrzowskiej, jest bardzo miłym uczuciem. Od pewnego czasu pojawiają się limitowane edycje zegarków poświęcone naszym historycznym wydarzeniom, postaciom znanych Polaków czy też z nazwami dni tygodnia w języku polskim. Teraz niewielka, ale będąca liderem w swojej niszy, znana i ceniona u nas firma MeisterSinger przygotowała limitowaną edycję swojego modelu z przeznaczeniem dla fanów w Polsce. Limitacja jest naprawdę mocno ograniczona pod względem liczby, bowiem w serii, która trafi na nasz rynek, będzie stworzonych tylko sześć sztuk tego wyjątkowego zegarka.
Limitacja cieszy tym bardziej, że jako bazę do stworzenia wersji przeznaczonej na polski rynek wybrano bardzo interesujący, udany i już od jakiegoś czasu dostępny model zegarka marki MeisterSinger. W kolekcji firmy jest on oznaczony jako „No1”, więc można przypuszczać, że... nie jest to przypadek. Koperta No1 jest jedną z masywniejszych, jakie znajdziemy w ofercie tego niemieckiego producenta, a to dobra wiadomość, ponieważ zegarek sprawdzi się doskonale jako model casualowy, do użytku codziennego. Zachowując DNA firmy – charakterystyczne jednowskazówkowe prezentowanie czasu, prostą formę i minimalizm – niemiecka marka zaproponowała zegarek wszechstronny. Warto wspomnieć w tym miejscu, iż również w naszym kraju mamy jednowskazówkowe perełki. Wprawdzie myślimy tu o zegarach, a nie zegarkach, ale trzeba przyznać, że są one zdecydowanie wyjątkowe.
17 Najważniejszym z nich jest na pewno zegar astronomiczny znajdujący się w kościele Mariackim w Gdańsku. Centralną część tarczy tego zegara zajmuje planetarium, a tylko jedna wskazówka operuje na dwudziestu czterech polach podziałki godzinowej. Drugim wartym wspomnienia jednowskazówkowym zegarem pracującym w Polsce jest ten zainstalowany na wieży katedry na królewskim Wawelu. Powróćmy do prezentacji limitowanego MeisterSingera. Jego koperta ma 43 mm średnicy. Wąska luneta powoduje, że obszar tarczy jest wizualnie bardzo duży. Średniej długości, relatywnie masywne uszy ze skośnymi zakończeniami podkreślają casualowy charakter zegarka. Zarówno luneta, jak i górne powierzchnie uszu są polerowane na wysoki połysk, a boki koperty precyzyjnie wyszczotkowano. Jakość obróbek i krawędzie to wykończenie na wysokim poziomie, do jakiego przyzwyczaiła nas ta niemiecka firma. Tarcza zegarka ma niecodzienny kolor określany jako Grey Sand. Rzeczywiście, kiedy patrzymy na nią, przychodzą na myśl plaże z szarym piaskiem. To kolor nietypowy, ale okazuje się, że zgrywa się doskonale z indeksami godzinowymi wykonanymi w formie cyfr arabskich. Są one nadrukowane w kolorze niebieskim, jakby nieco zabrudzonym, złamanym. Na ten sam kolor zabarwiono charakterystyczną, długą i masywną, ale bardzo ostro zakończoną wskazówkę. Pod osią wskazówki znajduje się wykonany ozdobną czcionką napis: edition, a pod nim umieszczono okrągłe okienko datownika, w którym pojawiające się cyfry mają ten sam niebieski kolor. W ten sposób otrzymujemy bardzo spójny i przemyślany projekt, po którym widać, że mimo prostej, ascetycznej formy, dbałość o detale była priorytetem podczas jego kreowania.
Kontynuując przyglądanie się tarczy, zauważymy, iż nad osią wskazówek nadrukowano nazwę i dość dużej wielkości logo firmy. Użyto dla nich koloru czarnego, dzięki czemu komponują się one z kolei z podziałką nadrukowaną na krawędzi tarczy. Podziałka, jak zawsze w zegarkach firmy MeisterSinger, jest bardzo wyrazista. Zastosowano wyraźne znaczniki godzinowe, dalej każda godzina podzielona jest na kwadranse, przy czym znacznik drugiego kwadransa, czyli 30 minut, jest nieco dłuższy. Kwadranse są podzielone na trzy części, czyli na 5-minutowe przedziały. Takie oznaczenia definiują metrologiczną dokładność odczytu, jednak precyzyjnie zakończona wskazówka i widoczne obszary pomiędzy 5-minutowymi indeksami pozwalają całkiem łatwo określić czas dokładniej, przynajmniej do poziomu 2,5 minuty. W tym miejscu warto przytoczyć opinię pochodzącą z materiałów promocyjnych MeisterSingera, która sugeruje, iż: „jak wiemy, szczęśliwi mają do czasu nieco luźniejsze podejście”. MeisterSinger oferuje więc zegarki dla osób, które nie muszą liczyć sekund.
Z perspektywy kilkudziesięciu lat życia sam skłaniam się ku takiemu podejściu. Kiedyś bardzo fascynowała mnie możliwie najdokładniejsza praca mechanizmu, co pokazuje zwykle sekundnik. Obecnie, z upływem lat, ten aspekt ma dla mnie mniejsze znaczenie. Czy jest godzina 13:25 czy 13:26, pewnie dla wielu użytkowników nie ma aż tak dużego znaczenia. Nawet gdy umawiamy się na ważne biznesowe spotkanie, to przecież nie na 8:18, tylko raczej na termin określony z dokładnością do 5 minut, a to pozwala stawić się na nie na czas także z MeisterSingerem na ręku.
Skoro omówiliśmy sprawę odczytu czasu, to powróćmy do innych detali zegarka. Tarczę chroni szkło szafirowe z powłoką antyrefleksyjną oraz – co warto podkreślić – lupką nad datownikiem. Spora koronka ma oczywiście naniesione logo firmy. Natomiast stalowy i przeszklony dekiel jest przykręcony sześcioma śrubkami. W kwestii dekla producent zadbał o bardzo przyjemne dodatki. Zegarek ma na deklu wygrawerowane podstawowe informacje: nazwę firmy, poziom wodoodporności, w tym przypadku 5 barów, oraz kraj produkcji, czyli Szwajcarię. Co ważne, pozostałe informacje są umieszczone w języku polskim! Znajdziemy na deklu napis „Polska 2018” i „Limitowana Edycja” wraz z numerem egzemplarza z serii. To bardzo miły akcent i ukłon w kierunku polskich miłośników zegarków. Poza tym na szkle nadrukowano czarnym lakierem kontur granic Polski, a w czterech miejscach, mniej więcej na wysokości Gdańska, Wrocławia, Krakowa i Warszawy, znalazło się logo marki, które nazywam „uśmiechem MeisterSingera”. To elementy, które moim zdaniem powinni docenić miłośnicy zegarków z naszego kraju, bo na taki personalizujący ruch nie decyduje się wiele firm. Uzupełnieniem tego zegarka jest przecierany skórzany pasek w stylu vintage z przeszyciami przy jego końcach. Zapinany jest na klasyczną stalową klamrę z pinem. Limitowana edycja MeisterSingera to model o cechach, które wbrew pozorom niełatwo jest zestawić w jednym zegarku. Prosty, minimalistyczny wzór, „jednowskazówkowiec”, elegancka koperta. Równocześnie, dzięki ciekawym akcentom i nietypowemu kolorowi tarczy w zestawieniu z brązowym paskiem, można określić go jako zegarek uniwersalny, casualowy. Dodatkowo producent zadbał także o należyty poziom pod względem technicznym. Jest to na pewno wart uwagi czasomierz mechaniczny, który powinien zostać doceniony przez fanów zegarków w Polsce. Cena każdego z sześciu dostępnych zegarków wyniesie około 8000 złotych.
Wygląd dekli pozostałych limitowanych egzemplarzy zegarków MeisterSinger dla znanych miast.
18
CERTINA DS PH200M Powermatic 80 Połączenie przeszłości z nowoczesnością Jakub Wojdat
Z
egarki firmy Certina, która w tym roku obchodzi 130-lecie powstania, rozpozna zapewne każdy zegarkomaniak. Jednak wśród wielu powszechnie znanych kolekcji tej marki, jak chociażby DS Action, DS Podium, DS Caimano czy DS-1, znajdą się również takie, o których część z nas mogła zapomnieć lub dotychczas nie zwrócić na nie uwagi. Pewne jest jednak to, że najnowsza wersja DS PH200M to wyrób, obok którego prawdopodobnie nikt nie przejdzie obojętnie. O gustach się nie dyskutuje – wiadomo, sądzę jednak, iż wielu fanów czasomierzy spojrzy na ten model z ogromnym zainteresowaniem, a już z pewnością zrobią to miłośnicy zegarków typu diver.
Ostatnie lata na rynku zegarkowym pokazały, że firmy chętnie powracają do produktów i projektów sprzed kilkudziesięciu lat. Mimo że wydawać by się mogło, iż zegarki noszone dwa lub trzy pokolenia temu nie odnajdą swoich wielbicieli we współczesnym świecie, to rynek pokazuje zjawisko odmienne. Reedycje modeli vintage cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem. Można wręcz zasugerować twierdzenie, że potrafią być one chętniej kupowane przez klientów niż te kolekcje, które są na bieżąco tworzone, oferowane i modyfikowane, a w swoim wyglądzie i specyfikacji dużo bardziej nowoczesne. Marka Certina w tym roku postanowiła przypomnieć nam o złotej erze zegarków mechanicznych, która przypadła na lata 60. i 70. ubiegłego stulecia. Zaprezentowany na tegorocznych targach w Bazylei model DS PH200M jest wskrzeszeniem historycznego zegarka, który obecnie na portalach aukcyjnych i wśród kolekcjonerów marki budzi pozytywne emocje, a jego cena potrafi osiągać kilkukrotnie wyższą wartość niż model, który obecnie ma premierę.
Przygotowując odnowioną wersję, szwajcarski producent podążył nieco z duchem czasu, czyli za modą na zegarki posiadające duże koperty. Stwierdzenie to może nie w pełni odnosi się do nowego divera, ponieważ trudno nazwać zegarek, którego średnica koperty wynosi 42,8 mm, dużym, ale biorąc pod uwagę kopertę zastosowaną w poprzedniej wersji, która miała 40 mm średnicy, to jest to znaczący progres wielkościowy. Powiększenie obudowy nowego modelu jest zabiegiem, który de facto powiększa grono przyszłych nabywców, bowiem bardzo często klienci poszukujący zegarków do nurkowania zwracają uwagę na rozmiar ich obudowy. Ten „stary wymiar” – równe 40 mm – jest często uznawany za rozmiar zbyt mały dla koperty współczesnego zegarka tego typu. Koperta DS PH200M ma okrągły kształt z podłużnymi, wyprofilowanymi uszami. Szczotkowanie powierzchni nadaje mu surowy styl, jaki znamy z zegarków typu vintage. Spoglądając na czasomierz od strony cyferblatu, można odnieść wrażenie, że luneta szkła jest zbyt dominująca ze względu na jej szerokość w stosunku do wielkości tarczy, jednakże obrotowy pierścień i cyferblat doskonale współgrają ze sobą dzięki masywnym podziałkom naniesionym na obydwa te elementy. Na powierzchnię lunety naniesiono skalę sześćdziesięciominutową.
19 Lakierowana tarcza, która została umieszczona znacznie głębiej w stosunku do obrotowego pierścienia, posiada skalę z wyraźnie zaznaczonymi indeksami godzinowymi. Zostały one pokryte warstwą masy luminescencyjnej Super-LumiNova. Ten rodzaj materiału, jak przyzna każdy znawca zegarków, posiada bardzo dobre właściwości świecące, umożliwiając odczyt wskazań w półmroku i ciemności. Wspominając o masie luminescencyjnej, trzeba zaznaczyć, że masywne wskazówki o charakterystycznym kształcie, nazywanym „sword”, również zostały wypełnione tą substancją. Kontrastem do wskazanych czarno-białych detali zegarka są czerwona wskazówka sekundnika oraz bardzo cienki czerwony krzyż, będący przedłużeniem indeksów ułożonych horyzontalnie i wertykalnie. By zachować w swoim produkcie unikalny styl z poprzedniego modelu, firma Certina sięgnęła po mocno wypukłe szkło hesalitowe. Jego zewnętrzna strona została pokryta powłoką NEX Scratchguard, która ma zapobiegać łatwym zarysowaniom powierzchni. W tej chwili oczywiście ciężko jest wyrokować, w jakim stopniu ta powłoka przyczyni się do ochrony przed niechcianymi rysami, ale patrząc na ten model, widzimy, że hesalit był jedynym i doskonałym wyborem. Bez wątpienia szkła szafirowe mają więcej zalet użytkowych niż inne rodzaje szkieł stosowane w czasomierzach, ale tylko dzięki zastosowaniu hesalitu możliwe było nadanie temu zegarkowi typowego stylu lat 60. Szkło zostało pokryte powłoką antyrefleksyjną od strony tarczy.
Warto też rozwinąć skrót stosowany w nazwie nowego modelu. PH200M jest bezpośrednim odniesieniem do słów Pression Hydrostatique 200 mètres, czyli wskazania ciśnienia hydrostatycznego 200 metrów. Jest to określenie, które odnosi się do wodoszczelności, jaką zapewnia producent w tym modelu, czyli 20 atmosfer. Zachowanie tej wartości wymagało od producenta zastosowania oddzielnego pierścienia montażowego dla szkła. Rozwiązanie to jest rzadziej praktykowane niż tradycyjne uszczelki szkła, ale w przypadku zastosowania szkła hesalitowego było konieczne, aby mieć pewność, że mechanizm zegarka będzie bezpieczny także wtedy, gdy ciśnienie zacznie przekraczać 10 atmosfer.
Wprowadzając nowoczesność do modelu PH200M, sięgnięto po sprawdzone rozwiązania, jakie znaleźć możemy od kilku lat w czasomierzach tej marki. Mowa oczywiście o mechanizmie ETA Powermatic 80.111, którego specjalne rozwiązanie zapewnia rezerwę chodu na poziomie aż 80 godzin. Werk ten obecnie jest najczęściej stosowanym mechanizmem w zegarkach z automatycznym naciągiem, które mają na deklu logo żółwia. Właśnie ten symbol został umieszczony na masywnym, zakręcanym deklu tego zegarka. Umieszczenie żółwia na deklu ma symbolizować wysoką jakość i długowieczność czasomierza.
Zegarek Certina PH200M będzie sprzedawany w zestawie z dwoma paskami. Pierwszy z nich jest w kolorze jasnobrązowym, który w swoim wyglądzie oddaje surowy charakter i wyjątkowość modelu. Pasek został wykonany z grubej skóry cielęcej, która wbrew tradycji nie jest przeszywana na całej długości. W tym pasku przeszycia ograniczają się jedynie do pętelek w newralgicznych miejscach, czyli w okolicach mocowania paska oraz w pobliżu stalowej klamry. Dopełnieniem zestawu będzie nylonowy pasek typu NATO w kolorze czarnym, z ciemnoszarym pasem przez środek. Przełożenie zegarka na tego typu pasek to nie tylko całkowita zmiana jego wyglądu, ale również umożliwienie wykorzystania potencjału nurkowego, jaki niesie ze sobą ten ostatnio znowu popularny materiał.
Certina poprzez nowy model PH200M udowadnia, że potrafi stworzyć zegarek idealnie łączący przeszłość z nowoczesnością. Można zakładać, iż nowa wersja z biegiem lat stanie się równie kultowa jak ta poprzednia, poszukiwana przez miłośników marki Certina.
20
MASERATI – tegoroczne bestsellery
marki oraz limitowany model Trimarano Marzena Kondera
A
wangardowe techniczne rozwiązania, dbałość o najmniejsze detale, sportowy charakter i ponadczasowa linia są zawsze obiektami pożądania. Wszystkie te określenia można zamknąć w jednym słowie: Maserati. Jednakże Maserati to nie tylko luksusowe auta, ale od niedawna również zegarki. Pierwsze modele powstały niemal pięć lat temu, a każdego roku odbywają się kolejne premiery nowych czasomierzy, które cieszą się coraz większym zainteresowaniem. Warto zatem poznać tegoroczne zegarkowe bestsellery z logo przedstawiającym trójząb.
Pierwszy z nich to model MASERATI ATTRAZIONE Swiss Made (nr ref. R8871626003). Etykietę Swiss Made zawdzięcza umieszczonemu we wnętrzu koperty doskonale znanemu mechanizmowi Ronda 3540D oraz spełnieniu wszystkich innych kryteriów stawianych przez szwajcarską Federację Producentów. Zegarek ten to typowy model casualowy, do użytku na co dzień. Wyróżniają go: subtelne subtarcze stopera, nakładane indeksy, czytelne wskazówki, a przede wszystkim kolorystyka – grafitowa tarcza i zdecydowanie współgrający z nią pasek w brązowym kolorze.
MASERATI TO NIE TYLKO LUKSUSOWE AUTA, ALE OD NIEDAWNA RÓWNIEŻ ZEGARKI Z LOGO PRZEDSTAWIAJĄCYM TRÓJZĄB NA TARCZY
Kolejny model to GENTLEMAN (nr ref. R8871636004). Jak sama nazwa sugeruje, jest to czasomierz nieco bardziej stonowany w formie, stworzony, by doskonale prezentować się, dyskretnie wyglądając spod mankietu koszuli. Zegarek wyposażony jest w mechanizm Miyota JS15, który umieszczono w kopercie o średnicy 43 milimetrów. Jego tarcza jest utrzymana w delikatnie szampańskim kolorze i trzeba przyznać, że dobrze pasują do niej błękitne wskazówki i niebieski pasek. Trzeci bestseller marki to model TRAGUARDO (nr ref. R8873612010) – jego nazwa oznacza „cel”. Ze względu na swój wygląd jest to model skierowany do osób zdecydowanych i pewnych siebie. Posiada kopertę o znacznych rozmiarach – jej średnica to aż 45 milimetrów. Wydaje się, że właśnie ten model, wyposażony w stoper, jest najodważniejszy w formie ze wszystkich przedstawionych przez markę Maserati. Łączy on w sobie złoty kolor koperty i bransolety z tarczą w kolorze czarnym z czerwonymi akcentami. W tym zegarku projektanci wyraźnie chcieli podkreślić jego indywidualny charakter, poprzez dwukolorowe przyciski stopera, czarny pierścień koperty i złoconą, rzucającą się w oczy bransoletę typu mesh. Dystrybucja w Polsce www.classicwatch.com.pl/maserati
Ostatnim z przedstawianych zegarków jest model Maserati TRIMARANO Limited Edition (nr ref. R8851132003). Jest to zegarek wyjątkowy, gdyż poświęcony wyjątkowemu wydarzeniu – 23 lutego 2018 roku Giovanni Soldini i załoga trimaranu Maserati Multi 70 ustanowili nowy, nieoficjalny rekord czasu przepłynięcia z Hongkongu do Londynu. Stało się to w ciągu 36 dni, 2 godzin, 37 minut i 2 sekund. Limitowany model Trimarano stanowi hołd dla bohaterów tego wyczynu. Kwarcowy zegarek ze stoperem z funkcją Yachtimer (oparty na bazie modułu Epson YM87A) posiada wykonaną z włókna węglowego kopertę o średnicy 41 mm. Tarcza utrzymana jest w typowo marynistycznym stylu i kolorystyce, a jego wodoodporność zapewniono na poziomie 100 metrów. Zegarek w zestawieniu ze zdobionym rysunkami kotwic kevlarowym paskiem wygląda bardzo atrakcyjnie. Limitacja modelu Maserati Trimarano wynosi 2000 sztuk.
21
Premiera: Junghans prezentuje nową generację modeli MEGA Adrian Szewczyk
Z
egarki Junghans z kolekcji MEGA, dzięki odbieraniu sygnału radiowego z zegara „atomowego”, zapewniają wzorcową dokładność chodu. Równocześnie jest to linia, z którą od lat kojarzony jest ten uznany niemiecki producent ze Schrambergu. Pierwszy model MEGA 1, który miał premierę w 1990 roku i rozpoczął wówczas epokę absolutnej precyzji w pomiarze czasu, nadal wygląda nowocześnie. Dziś tę pionierską technologię zaimplementowano do przepięknych zegarków inspirowanych kolekcją Max Bill. Teraz piękny, klasyczny i kultowy czasomierz może być dodatkowo wyjątkowo precyzyjny.
Ikona marki Junghans, projekt Maxa Billa, ceniona jest za inspirowaną Bauhausem skromność i czystość formy, a technologia MEGA zapewnia idealną dokładność wskazań. Prosta, okrągła koperta o bardzo smukłym profilu, z wąską lunetą i krótkimi uszami, podkreśla styl tak samo jak wypukłe szkło plexi i minimalistyczna tarcza z subtelnymi indeksami. Do tego wąskie wskazówki oraz datownik ze wskazaniem widocznym na ciemnym tle. Dopiero po chwili przyglądania się zauważamy, że to nie wszystko. Elegancko udało się bowiem wkomponować oznaczenia dodatkowych funkcji związanych z obsługą zegarka.
Max Bill MEGA wyposażony jest w nowy mechanizm J101 – sterowany sygnałem radiowym. Jego tworzenie to 4 lata prac badawczych i rozwojowych, niemal 30 lat doświadczeń w tej dziedzinie i status pioniera technologii radiowej w zegarkach naręcznych. Dało to efekt w postaci bardzo przemyślanego mechanizmu zbudowanego ze 146 komponentów. Jego płytka jest kontrolowana w 1462 punktach z dokładnością do 5 mikrometrów. Na trzech kontynentach wskazania czasu są korygowane za pośrednictwem sygnału radiowego, którego odchył wynosi 0,006 sekundy na milion lat!
Gdy zegarek znajduje się poza zasięgiem sygnału radiowego, kontynuuje automatycznie pracę z dokładnością porównywalną z bardzo dobrym zegarkiem elektronicznym – do 8 sekund na rok. Technologia Intelligent Time Correction zapewnia, że pozycja sekundnika jest sprawdzana 1440 razy dziennie i w razie konieczności korygowana. Technologia Smart Hand Motion gwarantuje, że zegarek, dzięki sekundnikowi poruszającemu się w półsekundowych taktach, jest zawsze o jedno „tyknięcie” bardziej precyzyjny. Ponadto ruch wskazówki sekundowej i minutowej oraz przeskok daty są uruchamiane na ułamek sekundy przed przeskokiem wskazówek, co wpływa na jeszcze precyzyjniejszy odczyt. Datownik w miesiącach krótszych niż 31 dni automatycznie przestawia się na pierwszy dzień kolejnego miesiąca, więc nie musimy zastanawiać się nad ręczną korektą wskazań tego elementu. W przypadku podróży do innej strefy czasowej wskazania można ustawić za pomocą koronki lub poprzez zapisane strefy czasowej – bez utraty ich poprawności. Przedstawiony zegarek Junghans MEGA to wyrób oferujący naprawdę wielkie możliwości, w którym udało się zachować cechy minimalizmu i elegancji modelu bazowego.
Na koniec dobra wiadomość dla miłośników linii Meister Junghansa – także ona ma przedstawiciela wyposażonego we wszystkie opisywane wyżej cechy i możliwości, jakie zapewnia mechanizm J101. Meister MEGA także gwarantuje absolutną precyzję, urzekając wypukłym szkłem szafirowym, antracytową, wypukłą tarczą ze szlifem słonecznym i nakładanymi czterema głównymi indeksami. By podkreślić zaimplementowane funkcje, na tarczy umieszczono wizerunek mapy świata, a dzięki przeszkleniu dekla widzimy ultranowoczesne serce zegarka.
22
Satellite Wave GPS F990
Wyjątkowy zegarek na 100-lecie marki Citizen Jakub Wojdat
O
bchodzona w tym roku przez markę Citizen okrągła, setna rocznica powstania to nie tylko idealny moment na zaprezentowanie nowej wersji zegarka, ale również idealna okazja, by przypomnieć największe osiągnięcia tego japońskiego producenta. Bez wątpienia jednym z nich jest stworzenie korekty wskazań nazwanej przez producenta technologią „Satellite Wave”. Oczywiście w całej historii firmy Citizen rozwiązanie to nie jest jedynym przełomowym osiągnięciem dokonanym na przestrzeni stu lat funkcjonowania, ale jest jednym z najbardziej zaawansowanych pośród dostępnych obecnie na rynku. Wspomniana technologia Satellite Wave jest kolejnym wielkim krokiem w zakresie poprawy dokładności wskazań czasu. W jaki sposób działa ten system?
Otóż naszą planetę okrążają aż 24 satelity globalnego systemu pozycjonowania GPS. Obiegają one orbitę w ciągu 12 godzin, na wysokości około 20 tysięcy kilometrów. Satelity te są zsynchronizowane z zegarem atomowym, dzięki czemu nadawany przez nie sygnał czasu jest niezwykle precyzyjny. To właśnie sygnał satelitarny, zawierający w sobie informację o dokładnej godzinie i dacie dla wszystkich 40 stref czasowych, został po raz pierwszy odebrany przez zegarki wprowadzone na rynek w 2011 roku przez firmę Citizen. Na otwartej przestrzeni zegarek użytkownika otrzymuje sygnał z satelitów o dokładnym czasie i dacie bez względu na to, czy będzie znajdował się na morzu, czy na lądzie. Nie jedna, a cztery najbliższe pozycji użytkownika satelity decydują o wskazywanym na zegarku czasie. Udział co najmniej trzech nadajników pozwala w sposób prosty na precyzyjne określenie pozycji odbiornika – w tym przypadku zegarka. Synchronizację z sygnałem satelitarnym z powodzeniem można uznać za pionierską w świecie zegarmistrzostwa, szczególnie w zegarku zasilanym światłem (dzięki modułowi Eco-Drive).
Teraz, w stulecie istnienia, marka Citizen stworzyła zegarek, który jest nie tylko hołdem dla pionierskiej technologii zaprezentowanej w 2011 roku, ale również dziedziczy jego wygląd. Citizen Satellite Wave GPS F990, bo o nim mowa, to nowy model stworzony na bazie konceptu pokazanego siedem lat temu. Nieco kosmiczny wygląd zegarka jest czymś oczywistym, jeśli spojrzymy na niego jak na „technologię nie z tego świata”. Pierwsze, co dostrzeżemy, patrząc na czasomierz, to futurystyczna, wielopłaszczyznowa tarcza. Najbardziej zauważalnym elementem jest charakterystyczny podział tarczy na segmenty, inspirowany silnikiem rakietowym. Szkieletowany fragment tarczy uniesiony ponad główną jej warstwą doskonale pozycjonuje na niej wszystkie informacje prezentowane przez zegarek. Przede wszystkim wskazanie czasu, ale znajdziemy tu również wskazanie daty, poziom naładowania akumulatora (Eco-Drive), tryb 24-godzinny, tryb stopera i timera, alarm oraz wszystkie informacje na temat synchronizacji czasu. Pomimo dużej liczby wskazań, jakie prezentuje nowy model, jego tarcza jest niezwykle czytelna. Wielopłaszczyznowość, zastosowanie trzech subtarcz oraz kontrastujących kolorów zapewniło nie tylko unikalny styl, ale przede wszystkim przejrzystość wskazań. Surowość grafitowego podłoża tarczy została skonfrontowana z białymi oznaczeniami funkcji oraz – w zależności od wybranej wersji kolorystycznej zegarka – z zieloną lub miedzianą kolorystyką pozostałych znaczników. Ponadto zarówno wskazówki, jak i indeksy zostały pokryte masą o bardzo dobrych własnościach luminescencyjnych, dzięki czemu odczyt wskazania czasu nie będzie stanowił problemu nawet w ciemności. Na lekko wypukłym szkle szafirowym, na zewnętrznym, „zębatym” pierścieniu, naniesione zostały oznaczenia minut (na wystających zębach) i wszystkich stref czasowych.
Koperta zegarka została stworzona w sposób, który sprawia wrażenie, że górną jej część można oddzielić od korpusu z uszami mocującymi. Choć nadano jej okrągły kształt, to dzięki temu zabiegowi różni się ona od obudowy standardowo stosowanej w znanych nam zegarkach. Wokół tarczy znajdziemy również nietypową, spiralną obręcz przypominającą cewkę – jest to odwołanie do anteny, jaka po raz pierwszy została zastosowana w zegarku Radio Controlled zaprezentowanym w 1993 roku.
Efekt, jaki daje spirala, symbolizująca jednocześnie ruch orbitalny satelity wokół Ziemi, może być podziwiany we wrębach między zębami pierścienia naniesionego na szkło. Dzięki temu zegarek zdaje się nie tylko wykorzystywać technologię z kosmosu, ale sam w sobie być „nie z tego świata”.
Reinterpretując pierwowzór dla współczesnego modelu Satellite Wave, Citizen sięgnął po materiał, który z powodzeniem stosuje w swoich zegarkach, a który również jest jednym z jego znaków rozpoznawczych. Mowa o Super TitaniumTM, który jest materiałem chętnie stosowanym przez markę, a do tego posiada właściwości, jakich nie zapewniają ceramika czy stal szlachetna. Te ostatnie były obecne w protoplaście zegarka. Jak wiadomo, opatentowany przez Citizena Super TitaniumTM wyróżnia się twardością, wytrzymałością i bardzo małym ciężarem. Materiał ten, wykorzystywany przez firmę Citizen, jest utwardzany za pomocą metody Duratect, zapewniającej twardość pięć razy większą niż w przypadku stali, przy zachowaniu połowy jej wagi. Kosmiczny wygląd zegarka został wyeksponowany również za pomocą czarnej powłoki DLC (Diamond-Like Carbon), naniesionej na tytanową kopertę czasomierza i doskonale współgrającą z czarnym kauczukowym paskiem.
Zapewnienie nadzwyczajnej precyzji wskazań opiera się nie tylko na łączności zegarka z satelitami, ale również na ultraszybkim odbiorze sygnału i błyskawicznej korekcie wskazań. Z reguły czas odbioru sygnału z satelity trwa od 3 do 120 sekund. Dzięki specjalnej technologii, opracowanej przez markę Citizen, udało się skrócić go do około trzech sekund, a korekta ustawień wskazówek odbywa się natychmiastowo. Najnowocześniejszy mechanizm marki o oznaczeniu F990 to również ponadprzeciętna precyzja w przypadku braku połączenia z satelitą. Jeśli zegarek zostanie pozbawiony wsparcia nadajnika, to dokładność wskazań wynosi +/– 5 sekund na miesiąc, co jest wynikiem doskonałym. Model Satellite Wave GPS F990, który jest ukoronowaniem 100-letniej historii marki Citizen, został wyprodukowany w dwóch wersjach kolorystycznych, po 1500 sztuk każda. Pierwszy z elementami wykończenia w kolorze zielonym, a drugi – w miedzianym. Zaawansowana i innowacyjna technologia oraz najwyższej jakości materiały wykorzystane w limitowanej serii determinują cenę tych zegarków, która została ustalona na około 10 tysięcy złotych.
24
Wywiad z Matthiasem Stotzem,
dyrektorem generalnym marki JUNGHANS Niemiecki producent zegarków Junghans to przedsiębiorstwo o bogatej historii, którego początki sięgają 1861 roku. O dotychczasowych osiągnięciach marki, premierze nowego zegarka Mega oraz planach na przyszłość rozmawiamy z Matthiasem Stotzem, dyrektorem generalnym Junghansa. Maciej Kopyto, Zegarki i Pasja : Kiedy słyszymy „Junghans”, natychmiast nasuwa się skojarzenie ze stylem Bauhaus i czystą formą projektów Maxa Billa. Czy to słuszne skojarzenie? Matthias Stotz: Jest to zdecydowanie właściwe skojarzenie, ponieważ firma Junghans wdrażała i cały czas hołduje wartościom Bauhausu podczas tworzenia zegarków o czystym, ascetycznym i klasycznym wyglądzie. Junghans koncentruje się na esencji, jednocześnie przywiązując dużą wagę do szczegółów. Nasza współpraca z Maxem Billem trwała od 1956 roku, od ponad pół wieku, co implikuje bardzo autentyczne połączenie z ideą Bauhausu. Ten wpływ jest również doskonale rozpoznawalny w innej linii o nazwie Form, o jeszcze bardziej współczesnym wzornictwie. Jak już wspomniałem, Junghans bardzo mocno czerpie z dziedzictwa projektanta Maxa Billa, ale czy równocześnie marka dba o jego spuściznę? Jeśli tak, to w jaki sposób? – Nie tylko produkujemy zegarki Max Bill, ale mamy także bliski kontakt z synem Maxa Billa, Jacobem Billem, i jego żoną, z którymi współpracujemy w Bill Foundation. Każda modyfikacja lub nowa edycja wyrobów jest zatwierdzana przez Bill Foundation. Wraz z dorocznymi edycjami poświęconymi sztuce honorujemy jego dzieła, wychodząc znacznie poza zegarki, które dla nas zaprojektował. Jesteśmy z tego dumni, a z drugiej strony dowodzi to autentyczności naszej linii zegarków Max Bill. Marka Junghans istnieje od 1861 roku, a osiągnięciami może konkurować z najstarszymi i najbardziej znanymi dziś markami szwajcarskimi, mimo to ustępuje im popularnością poza krajami niemieckojęzycznymi. Jak to zmienić? – Masz rację, Junghans należy do silnych, tradycyjnych marek zegarkowych i jest doskonale znana w historii zegarmistrzostwa. Trzeba tu choćby zaznaczyć, że Junghans był w 1903 roku największym producentem zegarów w świecie, a w 1956 roku trzecim największym producentem chronometrów. Na pewno mamy duży potencjał, aby przywrócić naszej marce blask na arenie międzynarodowej i odzyskać poprzednią pozycję. Każdy rynek jest inny i rządzi się swoimi prawami. Na niemieckim rynku byliśmy mocni dzięki modelom radio controlled, podobnie jak w Japonii. Co ciekawe, rynki, na których utrzymywaliśmy dobrą pozycję, są w dalszym ciągu rynkami wiodącymi w regionach. Z drugiej strony różne rynki wymagają różnego rodzaju podejścia. Osiągnęliśmy już wiele, ale w dalszym ciągu musimy dobrze wykorzystywać nasze możliwości rozwoju.
25 Przez wiele lat silna pozycja Junghansa dotyczyła głównie krajów niemieckojęzycznych. Czy obecna firma Junghans wypracowała strategię dla promocji i obecności także w innych krajach świata? Czy marka ma plany globalnego rozwoju? – Oczywiście, mamy strategię międzynarodową, czego potwierdzeniem są strona internetowa naszej firmy i wszystkie broszury, które są dostępne w kilku językach. Dzisiaj jesteśmy obecni w blisko 30 krajach, ale wciąż poszukujemy kolejnych partnerów na konkretnych rynkach docelowych. Firma Junghans jako niezależna marka współpracuje głównie z dystrybutorami. Nasza niedawno uruchomiona kampania komunikacyjna oznacza rewitalizację i zmianę wizerunku marki, przedstawia ją jako posiadającą jednoznaczną stylistykę produktów. Te nasze kroki uzyskują międzynarodowe uznanie. Etykieta „Made in Germany” jest w Polsce od dawna synonimem produktów wysokiej jakości. Jaka jest natomiast pozycja firmy oraz zegarków Junghans w Polsce w stosunku do innych krajów (poza niemieckojęzycznymi). – Na pewno „Made in Germany” oznacza wysoką jakość, a w Polsce – na rynku naszego najbliższego sąsiada – jest ona powszechnie uznawana. W porównaniu do innych rynków nasza obecność w Polsce wciąż może być silniejsza. Mamy duży potencjał, ponieważ wszystkie oferowane przez nas technologie dobrze się sprawdzają. Dotyczy to w szczególności korekty wskazań zegarków za pomocą fal radiowych, która oferuje wyjątkowe korzyści polskim klientom i miłośnikom zegarków. Niedawno miałem okazję zobaczyć siedzibę firmy Junghans oraz zakłady produkcyjne w Schrambergu. Odnowiony kompleks budynków oraz nowe muzeum marki robią duże wrażenie. Czy Junghans jest ponownie w fazie wzrostu i rozwoju? – Tak, odkąd marka zyskała w 2009 roku nowego właściciela, notujemy stały wzrost i zakładamy dalsze wzrosty w przyszłości. Junghans oferuje wspaniałe zegarki w bardzo atrakcyjnych cenach, a nasz wzrost sprzedaży na rynkach międzynarodowych musi być generowany dzięki większej liczbie wysokiej jakości sklepów i pracy naszych partnerów. Dążymy do dalszego rozwoju i dalszej sprzedaży zegarków, które oferujemy w świetnym stosunku ceny do jakości. Ostatnie lata dowiodły możliwości takiego rozwoju i jesteśmy gotowi do zwiększenia produkcji.
W 100-letnim, odnowionym budynku tarasowym udało się Wam zorganizować niezwykłe muzeum szwarcwaldzkiego zegarmistrzostwa i historii firmy Junghans. Jakie cele przyświecały Wam przy organizacji tego muzeum? Czy są eksponaty, których jeszcze poszukujecie do swojego muzeum? – Jednym z głównych powodów, dla których zaaranżowaliśmy muzeum, była ochrona imponującego, zabytkowego budynku przemysłowego, który bez remontów uległby zniszczeniu. Z drugiej strony mieliśmy wiele zapytań od entuzjastów zegarków i fanów marki Junghans, którzy prosili o możliwość odwiedzenia naszej firmy i zwiedzenia muzeum. Do tej pory takie muzeum było prywatną inicjatywą, ale czuliśmy potrzebę, aby ta wystawa była ogólnodostępna. Teraz tak już jest – muzeum jest otwarte dla publiczności przez cały tydzień z wyjątkiem poniedziałków. Muzeum nie tylko pozwala nam w odpowiedni sposób przedstawić historię naszej firmy, ale także prezentujemy w nim cenną kolekcję zegarów i historię przemysłu Szwarcwaldu, w tym historię produkcji sprężyn spiralnych i rezonatorów kwarcowych. W ten oto sposób ochroniliśmy ważny historyczny budynek, kolekcję zegarów ze Szwarcwaldu, a także zadowoliliśmy osoby chcące poznawać historię marki Junghans. Dla marki jest to ogromne wsparcie w przekazywaniu naszych korzeni, tradycji i wartości. W muzeum mamy ponad 6000 eksponatów. To jest kolekcja, która wystarczyłaby na wyposażenie kilku muzeów. Z drugiej strony na pewno jesteśmy otwarci na wyjątkowe eksponaty, dlatego w muzeum prezentujemy również mechanizmy zegarków naręcznych i kieszonkowych. Jest bardzo niewiele eksponatów, których wciąż nam brakuje i których szukamy, jednak generalnie mamy bardzo reprezentatywną kolekcję dla każdego z tematów prezentowanych w muzeum. Czy przewidujecie przygotowanie mobilnej części ekspozycji z muzeum marki, która będzie przemieszczała się po krajach Europy w celu promocji marki Junghans i osiągnięć zegarmistrzostwa ze Szwarcwaldu? – Nie posiadamy typowo mobilnej wystawy promującej naszą markę, ale zorganizowaliśmy kilka wystaw z partnerami. W zależności od skali projektu, powinno to być nadal możliwe, gdyż jest to dobry sposób na przekazanie bogatej historii firmy Junghans w różnych
26 rejonach świata. Trzeba sobie jednak zdawać sprawę, że wizyty w Muzeum Junghans Terrassenbau nigdy nie da się zastąpić przez nawet doskonale zorganizowaną mniejszą wystawę. Dzięki najnowszym możliwościom technicznym udostępniliśmy ostatnio różne reportaże i filmy dokumentalne, które dzięki przekazowi online pozwalają poznać to fascynujące muzeum. Nawiązując do historii marki i wspomnianych modeli radio controlled – Junghans stworzył w 1990 roku pierwszy zegarek sterowany radiem i jest pionierem w tej dziedzinie. Czy zegarki sterowane falami radiowymi to grupa czasomierzy, które będą sprzedawać się w dużych ilościach, czy to tylko dobra promocja marki? – Na pewno radiowa korekta wskazań jest bardzo ważna i dzięki temu sprzedaliśmy już dużą liczbę zegarków sterowanych radiem. W porównaniu do innych rozwiązań sterowanie radiowe jest dla każdego klienta ogromną zaletą w aspekcie wygody obsługi zegarka. Technologia ta jest zawsze precyzyjna, działa jak wieczny kalendarz i jest pod wieloma względami lepsza od innych współcześnie stosowanych sposobów poprawienia dokładności działania zegarków. Junghans już na zawsze będzie znany jako pierwsza firma, która zbudowała korygowany sygnałem radiowym zegarek na rękę. Stało się to w 1990 roku i w tym pierwszym roku sprzedało się ponad 800 tysięcy takich zegarków, a do dziś sprzedaliśmy ich już ponad 27 milionów. Jestem pewien, że nasza niedawno uruchomiona nowa generacja zegarków sterowanych radiowo będzie również świetnie przyjęta i będzie ważnym produktem dla rynku polskiego. Przy okazji niedawnej wizyty w firmie Junghans miałem okazję uczestniczyć w premierze nowego modelu Radio Controlled z kolekcji Mega. Jakie są Pana oczekiwania od tego zegarka, czym ma on przyciągnąć użytkowników? – W stosunku do nowych modeli mamy duże oczekiwania, ponieważ mocno wierzymy, że klienci docenią niezwykłe własności tych zegarków. Opracowanie nowego, kontrolowanego radiowo mechanizmu „in-house” zajęło nam kilka lat. Nasza nowa generacja Mega łączy elegancki wygląd naszych zegarków widoczny w liniach Meister i Max Bill z zaletami radiowej korekty wskazań. Widoczny dla tych zegarków skok wskazówki sekundnika co pół sekundy przybliża zegarek do wrażenia estetycznego, jakiego dostarczają nam zegarki mechaniczne. Nowy mechanizm Mega J101 oferuje najwyższą precyzję (nawet w trybie działania jako zegarek kwarcowy wynosi ona tylko +/- 8 sekund na rok) i niezawodność. Dzięki wiecznemu kalendarzowi i zaawansowanej konstrukcji mechanizmu pozwala on precyzyjnie wskazać datę dokładnie o północy, ale także dokładnie wskazuje godzinę i minutę. Fascynujące jest też łatwe ustawienie wszystkich światowych stref czasowych. Te wyjątkowe atrybuty naszych wyrobów ucieszą na pewno także ekspertów od zegarków i spodziewamy się, że będą to zegarki używane jako wzorce czasu dla kolekcjonerów zegarków i wygodne zegarki dla klientów, którzy będą cieszyć się ich pięknem i wygodą użytkowania. W zakresie zegarków typu radio controlled marka Junghans odniosła niewątpliwie duży sukces. Jak natomiast wyglądają plany marki związane z zegarkami mechanicznymi. Czy w planach jest stworzenie mechanizmu „in-house”? – Wraz z pojawieniem się wyrobu oznaczonego jako kaliber J101 stworzyliśmy właśnie nowy mechanizm „in-house”. Ponieważ poruszamy się w bardzo atrakcyjnym przedziale cenowym, utrzymanie tego poziomu przy mechanizmach mechanicznych wydaje się bardzo trudne. W dwóch limitowanych edycjach linii Erhard Junghans
zaledwie kilka lat temu udowodniliśmy naszą fachowość w przedziale cenowym od 16 do 18 tysięcy euro, a obecnie wykonujemy częściowe modyfikacje pewnych komplikacji konstrukcji, jak na przykład w modelach Meister Agenda i Meister Kalender. Stworzyć mechanizm mechaniczny „in-house” w firmie Junghans to nie tylko twoje życzenie, ale i moje osobiste jako zegarmistrza. Jednak obecnie nie mogę podać więcej informacji, ale także w tym temacie będziemy na bieżąco informować Was o postępach. Historia pokazuje, że Junghans swego czasu oferował wiele własnych mechanizmów. Czy do stworzenia mechanizmu „in-house” można by wykorzystać historyczne mechanizmy Junghans, np. kaliber 688/J88? – Jesteśmy bardzo dumni z osiągnięć w przeszłości. Oprócz kalibru J88 mamy kaliber J83 z automatycznym naciągiem i certyfikatem chronometru oraz bardzo delikatny mechanizm J85. Dzięki tym wyrobom mamy świetną reputację i jesteśmy wiarygodni. Te mechanizmy mogą być inspiracją dla nowych rozwiązań, ale rewitalizacja któregoś z nich oznaczałaby całkowitą rewizję naszych planów, ponieważ historyczna technologia musi zostać zaadaptowana do dzisiejszych standardów przy jeszcze większej optymalizacji produkcji. Dotyczy to nie tylko mechanizmów, ale także klasycznego wzornictwa zegarków. My nie chcemy budować replik naszych najlepiej rozpoznawalnych starych modeli ani zegarków zabytkowych, a tylko współczesne zegarki. To jest właśnie to, co kolekcjonerzy zegarków na całym świecie doceniają w marce Junghans. Jak radzicie sobie w fabryce z naborem osób do montażu zegarków, jak do serwisu zegarków elektronicznych, a jak do mechanicznych? Rozumiem, że serwis elektronicznych i mechanicznych wykonują zwykle inne osoby? – W naszym regionie, w południowo-zachodnich Niemczech, mamy trzy szkoły zegarmistrzowskie. W jednej z tych szkół nawet raz w tygodniu prowadzę lekcje mistrzowskie. Niezależnie od tego jestem także członkiem komisji egzaminacyjnej izby rzemieślniczej, która wspiera młodych uczniów. Jednocześnie także sami w firmie Junghans szkolimy zegarmistrzów. System edukacji w Niemczech ma strukturę pozwalającą stażystom prowadzić zarówno usługi dla zegarków mechanicznych, jak i elektronicznych. Wynika to z faktu, że rozróżnienie między mechaniką i elektroniką jest bardziej istotne w dziale inżynierii, ale w celach serwisowych można to połączyć. Ostatnio dużo się mówi o udziale firm w targach Baselworld. Firma Junghans od wielu lat jest tam obecna, ale jest zlokalizowana w nieodległym od hal targowych hotelu. Czy i jak planujecie być obecni na Baselworld 2019? – Kiedy w 2010 roku postanowiliśmy powrócić do Bazylei, zarządzający Targami Baselworld nie chcieli albo nie byli w stanie zaoferować nam odpowiedniej lokalizacji, co było dla nas bardzo niefortunną sytuacją. Dlatego zdecydowaliśmy się na swoją siedzibę wybrać Hotel Du Commerce usytuowany tuż obok hali numer 1. W tym miejscu nasi partnerzy mogą cieszyć się spokojną atmosferą i doskonałym cateringiem. My możemy tam nawet zorganizować przyjęcia prasowe, także przed oficjalnym otwarciem targów. Lokalizacja obejmuje całe atrium z ośmioma salami pokazowymi i konferencyjnymi oraz przyjemną atmosferę z dostępem światła dziennego. To są udogodnienia, które są konieczne dla prezentacji naszych nowości. Dlatego planujemy pozostać w tej lokalizacji w 2019 roku. Bardzo dziękuję za rozmowę.
27
Sentymentalna marka, ponadczasowy zegarek ATLANTIC Worldmaster The Original Automatic Paweł Zgiep
A
tlantic to marka darzona w Polsce od pokoleń szczególnym sentymentem. Najlepszym dowodem prawdziwości takiego twierdzenia jest bardzo duża liczba osób, które posiadają i użytkują zarówno współczesne modele, jak i zegarki vintage tej szwajcarskiej firmy. Marka zajmuje szczególne miejsce w sercach zegarkomaniaków w naszym kraju, a wielu tutejszych kolekcjonerów nie wyobraża sobie swoich zbiorów bez modelu Worldmaster.
Prześledźmy zatem choć pokrótce jej historyczne i obecne powiązania z Polską, by lepiej zrozumieć, skąd wziął się ten szczególny sentyment. Przyjrzyjmy się także bliżej modelowi The Original, który uosabia najważniejsze cechy kojarzone z firmą z cyrklem w logo. Historia marki Atlantic rozpoczęła się w 1888 roku, kiedy to jej założyciel Eduard Kummer założył firmę EKB. Nazwa stanowiła jego inicjały oraz pierwszą literę nazwy miasta, w którym przez wiele lat znajdowała się siedziba – Betelach. W pierwszej fazie działalności przedsiębiorstwo EKB produkowało części do zegarków kieszonkowych. Dzięki wysokiej jakości swoich produktów oraz wizji jej założyciela EKB rozpoczęło także produkcję podzespołów do zegarków naręcznych, aby w kolejnym kroku tworzyć już gotowe czasomierze. Dalsze lata to okres rozwoju firmy poprzez rozwój możliwości produkcyjnych i ekspansji na rynki europejskie.
W Polsce firma po raz pierwszy pojawiła się w sklepie z zegarkami już w 1950 roku. Dzięki temu „żelazna kurtyna”, która podzieliła Europę, nie stanowiła już bariery nie do pokonania dla marki Atlantic i jej produktów. Od tego momentu wysokiej klasy zegarki szwajcarskie stały się dla Polaków bardziej dostępne. Nie było to oczywiście jedyne źródło dające możliwość zdobycia szwajcarskiego czasomierza, bowiem były one również sprowadzane na własną rękę, tyle że nie do końca legalnymi kanałami przerzutowymi. Od samego początku polski rynek był dla firmy Atlantic bardzo istotny. Zegarki cieszyły się wówczas coraz większym zainteresowaniem, były dostępne finansowo, a przez lata zdobyły opinię niezawodnych i trwałych. Łącznie te cechy miały z pewnością wpływ na dzisiejszy sentyment, jakim darzona jest marka. Historia ta wyjaśnia także fakt, dlaczego obecnie Europa Wschodnia, z Polską na czele, jest głównym rynkiem zbytu zegarków Atlantic. Nic więc dziwnego, że trudno byłoby znaleźć rodzinę, w której nie było kiedyś lub nie jest obecny dzisiaj chociaż jeden egzemplarz Atlantica. Co więcej, zegarki te bardzo często były przekazywane z ojca na syna, co w naturalny sposób dało początek hasłu marki: „Zegarki dla pokoleń”.
28 Długotrwała obecność wyrobów Atlantic w naszym społeczeństwie skutkowała wieloma ciekawymi historiami związanymi z użytkowaniem zegarków tej marki. Dostrzegł to polski przedstawiciel tego szwajcarskiego producenta i zorganizował jakiś czas temu konkurs pt. „Historia mojego zegarka Atlantic”. Uczestnicy mogli podzielić się ciekawymi przeżyciami i anegdotami związanymi z czasomierzami vintage Atlantic przekazywanymi z pokolenia na pokolenie. Najciekawsze historie zostały opublikowane na stronie internetowej www.atlantic-watch.pl, a ich autorzy stali się posiadaczami zegarka – modelu Super De Luxe.
Powiązanie marki z naszym krajem zostało potwierdzone także faktem, że w 2007 roku jej ambasadorem został utytułowany kierowca rajdowy Krzysztof Hołowczyc. Początkowo znany sportowiec reprezentował markę wyłącznie w Polsce, lecz po dwóch latach stał się twarzą Atlantica w całej Europie. W ubiegłym roku, z okazji 10-lecia współpracy, stworzono wyjątkowy model Driver, sygnowany nazwiskiem naszego rajdowego mistrza Europy z 1997 roku. Model ten opisaliśmy szerzej na łamach portalu oraz w czwartym numerze magazynu „Zegarki i Pasja”, który ukazał się w pierwszym kwartale tego roku.
Skoro mowa o wyjątkowych edycjach zegarków, nie można w tym miejscu pominąć modelu dedykowanego wspomnianej wcześniej grupie „Czasoholicy – Zegarki, Kolekcjonerzy”. Ścisła współpraca pomiędzy założycielami fanpage’a oraz marką Atlantic, reprezentowaną w Polsce przez Grupę Zibi SA, przyniosła efekt w postaci nietuzinkowego czasomierza, na którego tarczy znalazło się logo „Czasoholicy”. O tym wyrobie również mieliśmy przyjemność pisać szerzej w rocznicowym wydaniu magazynu „Zegarki i Pasja” nr 5.
29 Godziny zostały oznaczone indeksami arabskimi, naniesionymi ręcznie na granatowy pierścień. Uzyskano dzięki temu odpowiedni kontrast, bardzo ważny dla łatwości odczytu aktualnego czasu. Na krawędzi tarczy umieszczono podziałkę z zaznaczonymi liczbami arabskimi wartościami podzielnymi przez 5. Wszystkie elementy cyferblatu zostały doskonale skomponowane i niemal idealnie nawiązują do wyglądu swego protoplasty z połowy ubiegłego wieku.
Atlantic Worldmaster The Original posiada kopertę wykonaną ze stali szlachetnej. Jest ona dużo większa w stosunku do modelu vintage, co jest oczywiście efektem zaadaptowania go do dzisiejszych realiów i panującej mody. Zegarek wyposażono w szkło szafirowe o profilu sferycznym. Dzięki temu dobrze zgrywa się z kształtem koperty i tworzy z nią wspólną linię. Sercem tego pięknego czasomierza jest, ceniony za swą niezawodność i wysoką jakość, szwajcarski mechanizm ETA kaliber 2824-2 z naciągiem automatycznym. Pracuje on z częstotliwością oscylacji balansu równą 28 800 wahnięć na godzinę. Mechanizm przy maksymalnym nakręceniu sprężyny naciągowej jest w stanie pracować nieprzerwanie ponad 40 godzin , a jego części ruchome łożyskowane są z użyciem 25 syntetycznych łożysk wykonanych z rubinu. Co ciekawe, mechanizm ten wyposażony jest standardowo w datownik, jednak dla wierniejszego odwzorowania modelu z lat 50. tarcza modelu Atlantic The Original, podobnie jak pierwowzór, nie posiada okna do prezentacji dnia miesiąca.
Wiadomo, że sam sentyment, oparty na pozytywnych wspomnieniach z użytkowania zegarków danej marki, nie wystarczy, aby darzona była ona „wiecznym” uznaniem. Marka musi posiadać w swoim portfolio produkt lub kolekcję wiodącą, będącą jej wizytówką. Jest nim wyrób, który uzyskał status kultowego i jest oferowany w sprzedaży przez szereg lat. Nie inaczej jest w przypadku Atlantica. Spośród wielu świetnych kolekcji należy wyróżnić tytułową dla tego opracowania linię Worldmaster. Jest to jedna z najlepiej rozpoznawalnych kolekcji zegarkowych w naszym kraju. Od połowy ubiegłego stulecia ukazało się wiele jej odsłon. Każdy z Worldmasterów był obiektem pożądania wielu miłośników zegarków, a co ważne – reprezentował aktualne wtedy trendy wzornicze, a niejednokrotnie wręcz kreował nowe. Obecnie w sprzedaży jest kilka różnych wersji zegarków Worldmaster. Chciałbym zwrócić uwagę na jeden wyjątkowy czasomierz, będący rodzajem hołdem dla swego pierwowzoru – wyrobu z lat 50. XX wieku. Jest nim Atlantic Worldmaster The Original o referencji 53754.41.93RB. Kolor écru, jaki nadano tarczy, przywodzi na myśl podstarzałą kartkę papieru, dzięki czemu silnie wzmacnia vintage’ową stylistykę zegarka. W centrum tarczy znalazły się osie trzech smukłych wskazówek w kolorze złota. Sekundnik zakończono czerwonym grotem, który jest jednym ze znaków rozpoznawczych marki, uwielbianym przez jej fanów. Nad centrum tarczy umieszczono archiwalne logo i nazwę kolekcji. Napisy idealnie zgrywają się ze stylistyką modelu podkreślają jego wyjątkowy charakter. Po przeciwnej stronie cyferblatu znalazły się informacje dotyczące zastosowanego rodzaju naciągu mechanizmu i systemu zabezpieczenia przed wstrząsami, a także liczby użytych kamieni łożyskujących.
Klimat vintage jest w dzisiejszych czasach bardzo popularny i lubiany nie tylko wśród fanów zegarków. Pastelowe kolory, tradycyjne kształty, prostota to wartości cenione przez wszystkich. Atlantic The Original doskonale wpisuje się w ten trend i jednocześnie daje nieco więcej: materiały wysokiej jakości, przepiękną stylistykę tarczy oraz kawałek historii. Pozwala on przenieść się w czasie i poczuć ducha lat minionych, będąc jednocześnie pomostem między tym, co było, a tym, co dopiero przed nami. To kolejny trafny krok w działalności firmy Atlantic dla podtrzymania szczególnej więzi z miłośnikami zegarków tej marki, a zarazem pielęgnacji sentymentu, którym ją darzą.
30
Wywiad z Mateuszem Piechnikiem autorem książki „Czas na głębokości”
Maciej Kopyto, Zegarki i Pasja (ZiP): Z racji wspólnej pasji do zegarków vintage znamy się już od dawna, ale chciałbym przedstawić Cię także naszym Czytelnikom. Czym zajmujesz się na co dzień? Czy zegarki to wyłącznie Twoja pasja, czy także sposób na życie? Mateusz Piechnik: Z wykształcenia jestem historykiem sztuki o specjalizacji architektura modernizmu. Niestety, realia rynku pracy i życia były takie, że nigdy nie było mi dane pracować w zawodzie. Pierwsza fascynacja zegarkami to rok bodajże 2008 i – jak to często bywa – zegarek otrzymany w spadku po przodkach. W moim wypadku była to Delbana, która była własnością mojej babci. Od tego czasu zegarki zawsze były blisko mnie. W 2012 roku stały się również sposobem na życie, kiedy założyłem butik internetowy oferujący zegarki vintage. Obecnie działam na kilku płaszczyznach, a przy tym prowadzę działania promocyjne na rzecz wartościowych inicjatyw w social mediach. Staram się również udzielać na rzecz środowiska. W 2017 roku współorganizowałem jeden z odbywających się wówczas w Łodzi festiwali zegarków, działam również w stowarzyszeniu zajmującym się promocją zegarmistrzostwa. Obecny rok niemal całkowicie poświęciłem na przygotowanie książki „Czas na głębokości”. Staram się przy tym nie zaniedbywać zbytnio żony i dwójki dzieci (śmiech).
Rozmawiamy, ponieważ – jak już wspomniałeś – jesteś autorem nowej książki „Czas na głębokości”. Zanim przejdziemy do książki, powiedz, proszę, czy nurkujesz rekreacyjnie lub profesjonalnie, a jeśli tak, to jakie masz w tym względzie doświadczenia? – Nurkuję tylko rekreacyjnie i jak na razie wyłącznie w formule free, czyli bez akwalungu, na wstrzymanym oddechu. Uzupełniam to statycznymi treningami oddechu i ćwiczeniami na basenie. Wynika to z pewnej fascynacji freedivingiem. W młodości jednym z moich ulubionych filmów był „Wielki błękit” Luca Bessona. Mimo to jestem zdecydowanie tzw. weekendowym lub sezonowym nurkiem. Moją ulubioną dyscypliną pozostaje lekkoatletyka, chociaż ostatnio i na to ciężko znaleźć mi czas. Czy Ty, kąpiąc się w morzu lub jeziorze, masz zwykle zegarek na ręku? – Prawie zawsze, czasami vintage, czasami współczesny. Jak zrodził się zatem pomysł na napisanie książki na temat zegarków do nurkowania i dlaczego wybrałeś akurat ten typ zegarków? – Pomysł rodził się stopniowo, nie było żadnej „eureki” ani jabłka spadającego na głowę. Najpierw chyba była refleksja, że kiedy chcę poczytać jakieś dłuższe historyczne opracowanie o zegarkach, to jestem skazany na teksty w języku angielskim. Wynika to z faktu, że w liczącej 38 milionów mieszkańców Polsce nadal bardzo mało pisze się o zegarkach, przynajmniej w tradycyjnej, papierowej formie. Dlaczego zegarki do nurkowania? Te zawsze były mi najbliższe. Lubię solidne, funkcjonalne narzędzia, a stare divery właśnie nimi były. Poza tym, to o zegarkach do nurkowania lubię pisać najbardziej, mogę pochwalić się już kilkoma opublikowanymi artykułami na ten temat, a w życiu zazwyczaj jest tak, że najlepiej czujemy się, robiąc to lub zajmując się tym, co lubimy. Do kogo skierowana jest wobec tego Twoja książka? Poleciłbyś ją osobom, które mają już jakąś wiedzę w tym temacie i chcą ją pogłębić, czy raczej czytelnikom, którzy stawiają pierwsze kroki w świecie diverów? – Założenie od początku było takie, że nie piszę „ciężkiej” publikacji naukowej ani „cegły” akademickiej. Książka ma charakter popularnonaukowy, jednak temat przewodni omówiony jest dokładnie, z różnych perspektyw. Poszczególne rozdziały są rozwijane w taki sposób, że osoba niemająca dużej wiedzy na temat zegarków do nurkowania będzie stopniowo wprowadzana w bardziej szczegółowe zagadnienia z tym związane. Bardziej techniczne wątki rozwijane są w osobnych, uzupełniających tekst tablicach informacyjnych. Zakres omawianej tematyki jest bardzo rozległy, więc liczę, że nawet doświadczeni kolekcjonerzy będą usatysfakcjonowani lekturą. Myślę, że ta książka zafascynuje diverami niejednego czytelnika, a dodatkowo może być doskonałą bazą do bardziej szczegółowych, samodzielnych poszukiwań.
31 Czy to jest pozycja poświęcona historii zegarków do nurkowania oraz ich ewolucji, czy raczej dotyczy modeli współczesnych? – Jest to przede wszystkim książka opisująca historię oraz procesy, które doprowadziły najpierw do powstania, a później ewolucji zegarków do nurkowania. Tematyka zawarta w sześciu chronologicznie ułożonych rozdziałach obejmuje okres niemal 170 lat, od połowy XIX wieku, na roku 2018 kończąc. Jest to nie tylko historia zegarków i ich producentów, ale w dużej mierze także ludzi, którzy ją tworzyli: naukowców, odkrywców, pionierów podwodnych badań, wynalazców i oczywiście nurków, którzy byli głównymi „egzaminatorami” dla powstających wówczas diverów.
Czy to projekt komercyjny, czy raczej forma dzielenia się pasją i chęć zarażenia nią innych? – To jest książka pisana przez kolekcjonera dla kolekcjonerów, przy wielkim udziale i wsparciu krajowego środowiska i osób pozytywnie do tego projektu nastawionych. Przede wszystkim chodzi o propagowanie wiedzy i wspomniane przez Ciebie zarażanie pasją do zegarków, szczególnie do tych tajemniczych, technicznych diverów. Z drugiej strony wydanie książki, które musi poprzedzić korekta, skład, druk i cała masa innych wydatków, jest procesem drogim, a nawet bardzo drogim. Książkę wydaję własnym sumptem, a jej sprzedaż powinna (mam nadzieję) pokryć te koszty. Z tego powodu jest to również projekt komercyjny.
Jestem wielkim zwolennikiem omawiania wszelkich zagadnień na przykładach, dlatego w książce opisanych zostało mniej lub bardziej szczegółowo ponad 100 modeli historycznych i współczesnych zegarków do nurkowania. Jest to bardzo treściwa publikacja.
Zapewne przed przystąpieniem do prac zrobiłeś tak zwany research i sprawdziłeś, czy w Polsce lub na świecie ukazały się już tego typu książki? – Według mojej wiedzy w języku polskim nie powstało żadne opracowanie w formie publikacji na temat zegarków do nurkowania. W języku angielskim istnieje wiele wartościowych publikacji, głównie szczegółowych opracować monograficznych. Po niemiecku ukazała się m.in. książka Konrada Knirima na temat zegarków wojskowych. Jest też obszerne japońskie opracowanie dotyczące zegarków nurkowych produkcji Seiko.
O czym jeszcze dowiemy się, czytając Twoją książkę, i dlaczego powinniśmy po nią sięgnąć? Czy jest w niej zawarte coś, co zaskoczy czytelnika? – Przede wszystkim najrzetelniej, jak potrafię, staram się ukazać w książce aktualny stan wiedzy w zakresie tego typu zegarków. Próbuję jednak formułować własne wnioski i spostrzeżenia, nie bazuję wyłącznie na tezach innych autorów działających w tej dziedzinie. Przede wszystkim książka powinna pomóc zrozumieć cały proces, który doprowadził do powstania współczesnych zegarków przeznaczonych do nurkowania. Mam nadzieję, że chociaż część zawartych w niej informacji oraz moich wniosków będzie czymś nowym i zaskakującym dla czytelników. Brzmi jak bardzo interesująca, ale zarazem fachowa lektura. Skąd czerpałeś wiedzę niezbędną do napisania tak specjalistycznej publikacji? Jak długo trwały prace nad przygotowaniem i wydaniem książki? – Zakres opisywanej przeze mnie tematyki wymagał rozległych badań, dlatego korzystałem z różnego rodzaju źródeł. Przede wszystkim były to: a. Źródła pisane: książki, artykuły w prasie fachowej. b. Źródła ikonograficzne: zdjęcia z epoki, projekty, katalogi producentów, stare reklamy itp. c. Źródła archiwalne: dokumenty, plany, opisy do wniosków patentowych z archiwów urzędów patentowych i towarzystw chronologicznych. d. Własne badania porównawcze. e. Relacje naocznych świadków i uczestników (podrozdział o zegarkach Marynarki Wojennej). f. Źródła internetowe: artykuły i informacje znalezione na różnego typy stronach i forach tematycznych, o ile podane informacje udało się potwierdzić w innych niezależnych źródłach. Divery jako autonomiczny typ zegarków interesują mnie bliżej od kilku lat. Bezpośrednie przygotowanie materiałów pod kątem publikacji zaczęło się w 2017 roku, a sam proces pisania rozpoczął się na początku stycznia 2018.
32
Czy książka pomoże osobom, które po nią sięgną, w podjęciu decyzji co do wyboru zegarka typu diver przy jego zakupie? – Obawiam się, że może raczej taką decyzję utrudnić (śmiech). Po jej lekturze czytelnik może mieć wręcz większy dylemat, gdyż inaczej spojrzy na upatrzony wcześniej zegarek. Otworzą się szersze perspektywy, na horyzoncie pojawi się cała konstelacja zegarków vintage, w których po zweryfikowaniu szczelności można nadal nurkować (wiele razy to sprawdzałem). Może więc bezpieczniejsza byłaby kolejność – najpierw zakup zegarka, a dopiero potem książki. Skoro mówimy o kupnie i posiadaniu divera, wskaż dwa, trzy zegarki, które przychodzą Ci zawsze na myśl, gdy mówisz o zegarkach do nurkowania. Dlaczego akurat te modele? – Przy dwóch, trzech modelach trudno rozwinąć skrzydła. Nie można pominąć wkładu Blancpaina i Rolexa w rozwój współczesnych diverów. Jest ogromna kolekcja nurków marki Omega z modelem Seamaster 600 PloProf na czele. Są wczesne divery, za którymi stoi niesamowita historia, przede wszystkim Panerai. Są wreszcie producenci z Japonii, którzy poszli własną drogą i podbili rynek, oferując tanie i niezawodne zegarki nurkowe. Polski czytelnik nie powinien zapominać o skromnym Wostoku Amfibia, za którym również stoi ciekawa historia, a który jest najczęściej spotykanym w naszym kraju diverem vintage. Zegarki nurkowe to dziesiątki patentów i setki rozmaitych modeli, których nie da się zamknąć w ciasnych ramach. Wracając do książki, wydajesz ją samodzielnie, a jak ją promujesz? Kiedy i gdzie będzie dostępne pierwsze wydanie? – Pomaga mi wiele osób, ale cały projekt od początku do końca prowadzę samodzielnie. Promocja odbywa się w social mediach i zaangażowało się w nią niemal całe krajowe środowisko. Mam duże wsparcie od kolekcjonerów, informacje pojawiają się na forach dyskusyjnych, wspierają mnie portale branżowe, m.in. właśnie Zegarki i Pasja. Planuję również uczestniczyć w targach branżowych i zorganizować kilka wieczorów autorskich. Buduję także sieć dystrybucji stacjonarnej. Jest już kilka ustalonych miejsc, gdzie będzie można nabyć książkę w Warszawie, a obecnie pracuję nad zorganizowaniem takich punktów w Krakowie, Trójmieście i Łodzi. To na początek.
Pierwsze wydanie powinno być gotowe w pierwszej połowie listopada 2018, natomiast już 15 września ruszyła przedsprzedaż książki. Pozwoli mi ona realnie określić wymagany nakład, a czytelnik otrzymuje w ten sposób 100 proc. gwarancji, że nie zabraknie dla niego egzemplarza. Pre-order prowadzony jest m.in. na facebookowym fanpage’u książki - Czas na głębokości, również na największym zegarkowym forum w kraju oraz na moim blogu „Zegarki do nurkowania”. Czy po przeczytaniu pierwszej wersji książki, po pierwszych opiniach innych miłośników na jej temat, odkryłeś coś tak ważnego, że wprowadziłeś to do tekstu? – Wiele takich uwag trafiło do tekstu. Nie było raczej przełomu, który kazałby mi zmienić koncepcję tego opracowania, ale uwagi od recenzentów z pewnością wzbogaciły treść książki. Czy masz już jakieś pierwsze pozytywne opinie lub recenzje? – Tak, mam dużo pozytywnych opinii co do treści publikacji. Regularnie dodaję obszerne fragmenty w formie artykułów na mojej stronie WWW, forach, fanpage’u książki oraz grupach tematycznych. Feedback jest bardzo dobrym „poligonem doświadczalnym”, są uwagi, sugestie. Była też krytyka, i bardzo dobrze, bo pozwoliło mi to dostrzec własne błędy i spojrzeć krytycznie na własną pracę. Czy planujesz wydanie książki w języku angielskim? – Dobre pytanie, nie ty pierwszy je zadajesz. Na początku absolutnie takich planów nie było. Wychodziłem z założenia, że w języku angielskim jest tak wiele dobrych publikacji, że nie będzie zainteresowania teoriami „chłopaka z Polski”. Jednak w trakcie kompletowania zdjęć wielu znajomych z zagranicy pytało mnie o tłumaczenie. Obecnie absolutnie nie wykluczam takiej możliwości, jednak obecnie priorytetem jest dla mnie rynek krajowy i polski czytelnik. Czy planujesz kolejne publikacje? – Tak :) Dziękuję za rozmowę i życzę, aby książka znalazła szerokie grono czytelników!
33
DOXA Grande Metre Skeleton Automatic Limited Edition Adrian Szewczyk
J
eden z 399 zegarków firmy Doxa, szkieletowanych i utrzymanych we współczesnym stylu, na pewno będzie nie lada gratką nie tylko dla miłośników tej szwajcarskiej marki. Przemawia za tym kilka argumentów. Przede wszystkim nowy model Grande Metre Skeleton o numerze referencyjnym DB210BBK to nowoczesny zegarek, który może poszczycić się certyfikatem chronometru wydanym przez COSC. Jednakże nie tylko wysoka precyzja wskazań jest jego atutem. Ważna jest także relatywnie niewielka wspomniana limitacja, a decydujący jest atrakcyjny wygląd. Nawet jeśli nie jest się miłośnikiem zegarków typu skeleton, trudno nie przyznać, iż ten model prezentuje się doskonale.
Szkieletowanie mechanizmu z automatycznym naciągiem wykonano w nowoczesnym stylu, który można określić jako techniczny. Ażurowane elementy tworzą nieco surową, ale i przyciągającą wzrok kompozycję. Wchodzą w jej skład okręgi podkreślające zespół balansu i napędu – bębna sprężyny – oraz powstałe z wycięć płyt długie elementy stylizowane na półmostki, w których osadzono rubinowe łożyska. Dodatkowo elementy składowe mechanizmu, poza kołami przekładni, zostały zabarwione na odcienie szarości i czerni, co potęguje wrażenie nowoczesnego, mającego industrialny charakter projektu. Takie wrażenie pozytywnie wpływa na jego atrakcyjność. Czarny pierścień, umieszczony wokół krawędzi pod szafirowym szkłem z powłoką antyrefleksyjną, został wykorzystany do nadrukowania podziałki minutowej oraz do zamocowania nakładanych, polerowanych indeksów godzinowych w kolorze różowego złota. Te ostatnie świetnie kontrastują z czernią i szarościami. Indeksy w połowie umieszczone są na wspomnianym pierścieniu, a w pozostałej części wystają poza jego zakres, będąc niejako zawieszone nad mechanizmem. Podobnie na ciemnym tle odznaczają się różowozłote, ażurowane wskazówki. Wyraziste są wskazówki: godzinowa i minutowa, a nawet wąski, subtelny sekundnik. Całość projektu podkreśla luneta, która jest lekko skośna i polerowana. Co ważne, jest ona wykonana z 18-karatowego różowego złota. Dla poprawnej kompozycji kolorystycznej i materiałowej lekka, nowoczesna, tytanowa koperta została zabarwiona na czarno.
34 Zegarek zaprojektowany i wykonany w opisany sposób jest przykładem klasycznego zegarmistrzostwa w stylistycznie i technicznie nowoczesnym wydaniu. Szkieletowany, barwiony mechanizm umieszczono w okrągłej kopercie o średnicy 41 mm, co daje wrażenie pewnej tajemniczości. Elementy wykonane z różowego złota oraz te utrzymane w takim kolorze powodują, iż model Grande Metre Skeleton Automatic Limited Edition staje się także mocno awangardowy. Zegarek bez wątpienia przyciąga wzrok. Tytan – lekki metal będący budulcem dość subtelnej koperty z nowocześnie zaprojektowanymi uszami – zapewnia duży komfort użytkowania. Odwołaniem do klasyki jest natomiast czarna koronka z lśniącym onyksowym kaboszonem. Po przeciwległej do koronki stronie, na prostokątnym, matowym elemencie umieszczonym pod szkłem, nieco ponad indeksem godziny dziewiątej, znalazły się nazwa firmy i napis „Chronometre”. Ten ostatni element to potwierdzenie posiadania przez opisywany czasomierz certyfikatu dokładności. Na okręgu okalającym bęben sprężyny naciągowej wygrawerowano informację o limitacji. Nabywając zegarek, w zestawie otrzymujemy równocześnie wysokiej jakości czarny pasek wykonany ze skóry aligatora zapinany na klamrę ozdobioną złotym logo Doxa. Ten zegarek jest kompilacją różnych stylów. Z jednej strony czerpie z klasyki poprzez ukazanie mechanizmu czy zastosowanie osadzonego kamienia w koronce, ale jednocześnie reprezentuje industrialny styl. Grande Metre Skeleton, choć awangardowy, będzie doskonale prezentował się zarówno jako codzienny towarzysz do pracy biurowej, jak i nieco ekscentryczny, przykuwający uwagę dodatek do bardziej formalnych stylizacji.
36
Japońska sztuka rzemiosła
SEIKO Presage Shippo Enamel Limited Edition Paweł Zgiep
K
olekcja Seiko Presage po raz pierwszy ujrzała światło dzienne w 2016 roku. W ciągu dwóch lat, które upłynęły od premiery, japoński producent sukcesywnie wprowadza nowe modele do tej rodziny mechanicznych czasomierzy. Nowe zegarki łączą w sobie główne cechy charakteru i filozofii marki Seiko – szacunek dla tradycyjnego rzemiosła i niepodważalne umiejętności w zakresie zegarmistrzostwa. Poznajmy bliżej modele z serii Presage Shippo Enamel Limited Edition. Nowa kolekcja zawdzięcza swą nazwę wyjątkowym tarczom wykonanym techniką Shippo. Jest to metoda zdobnicza opracowana w Japonii w XVII wieku. Tarcze tworzone w ten sposób wytwarzane są przez wyspecjalizowaną, mającą ponadstuletnią tradycję manufakturę Ando Cloisonne. Jej siedziba znajduje się w mieście Nagoja, zlokalizowanym na wyspie Honsiu i leżącym około 130 kilometrów na wschód od Kioto.
Proces wytwarzania tarcz techniką Shippo jest kilkuetapowy. Na początku warstwa porcelanowego szkliwa nanoszona jest na bazę w formie stalowej tarczy z wygrawerowanym wzorem w postaci fal rozchodzących się ze środka. Po pokryciu całej powierzchni tarcza jest wypalana w temperaturze 800 stopni Celsjusza. Czynność ta jest kilkukrotnie powtarzana w celu równomiernego pokrycia powierzchni oraz uzyskania głębokiego i wyrazistego koloru. Kolejnym, a jednocześnie najtrudniejszym etapem tworzenia tarczy Shippo jest jej polerowanie.
37 Proces ten wykonuje wyspecjalizowany rzemieślnik, a odbywa się on na specjalnym kamieniu polerskim zanurzonym w wodzie i wprawionym w ruch obrotowy. Nietrudno uświadomić sobie, że wymaga to niebywałej precyzji i doświadczenia, zważywszy na fakt, że grubość obrabianego elementu nie przekracza 1 mm. Właśnie dlatego za wykonanie tarcz do zegarków Seiko Presage Shippo Enamel odpowiada jeden człowiek, mistrz w swoim fachu – Wataru Totani. Po zakończeniu pracy uzyskuje się efekt w postaci idealnie gładkiej powierzchni oraz przepięknej gry kolorów emalii, wydobytej dzięki różnicom jej grubości, a wynikającej z grawerunku znajdującego się poniżej. Uzyskany wzór przywodzi na myśl fale rozchodzące się na tafli wody po uderzeniu w nią spadającej kropli. Układ linii w połączeniu z kolorem głębokiego granatu symbolizuje morza i ocean otaczające wyspy Japonii. Te wody na przestrzeni wieków izolowały Japonię od wpływów kultur reszty świata, stanowiąc w tym aspekcie naturalną barierę nie do przebycia. Właśnie te geograficzne uwarunkowania ukształtowały Kraj Kwitnącej Wiśni, pozwalając mu na obranie własnej drogi rozwoju. Technika Shippo jest tego doskonałym przykładem. Poza wspomnianymi walorami estetycznymi tarczy zastosowanej w modelach Presage Shippo Enamel Limited Edition warto również zwrócić uwagę na jej pozostałe elementy. Do oznaczenia godzin wykorzystano ręcznie nakładane indeksy rzymskie. Zostały one nieco wydłużone, dzięki czemu uzyskano ciekawy efekt stylistyczny. Wskazówki posiadają tradycyjny kształt z bardzo delikatnymi krzywiznami. Na stosunkowo cienkim i długim sekundniku umieszczono przeciwwagę w postaci półksiężyca. Pod indeksem „XII” umieszczono logo producenta oraz nazwę kolekcji, a także informację o rodzaju naciągu mechanizmu. Na krawędzi cyferblatu znalazła się delikatna podziałka minut i ich części. Wszystkie elementy zlokalizowane na tarczy tworzą spójną całość i są utrzymane w eleganckim, dostojnym stylu.
W skład nowych Seiko Presage Shippo wchodzą dwa modele o referencjach SPB075 oraz SPB073. Pierwszy z nich wyposażono w mechanizm z naciągiem automatycznym, kaliber 6R15. Charakteryzuje się on rezerwą chodu wynoszącą 50 godzin i pracuje z częstotliwością oscylacji balansu wynoszącą 21 600 wahnięć na godzinę. Mechanizm łożyskowany jest z użyciem 23 syntetycznych łożysk wykonanych z rubinu. Za wskazanie czasu odpowiadają trzy wskazówki osadzone na jednej centralnie umieszczonej osi. Dodatkowo zastosowano datownik prezentujący dzień miesiąca w tradycyjnym oknie zlokalizowanym na godzinie trzeciej.
Drugiego reprezentanta kolekcji Presage Shippo, model SPB073, zaopatrzono w mechanizm Seiko kaliber 6R27, również z naciągiem automatycznym. Wyposażono go w dodatkową komplikację konstrukcji w formie wskaźnika rezerwy chodu oraz inny typ datownika. Oba te dodatkowe wskazania prezentowane są na specjalnych subtarczach. Mechanizmy 6R15 oraz 6R27 znane są między innymi z kultowych modeli Seiko Presage o referencji SPB0XX, inspirowanych pierwszym naręcznym japońskim czasomierzem – modelem Laurel. Mechanizmy wykorzystywane w modelach linii Presage posiadają dodatkowe oznaczenie „Trimatic”. Świadczy to o trzech ważnych elementach opracowanych przez firmę Seiko, które zostały w nich wykorzystane. Znane są one jako: Spron, Diashock oraz magiczna dźwignia. Spron 510 to elastyczny materiał opracowany przez Seiko, wykorzystywany do produkcji sprężyny naciągowej oraz włosa balansu. Charakteryzuje się on lepszą sprężystością, jest odporny na korozję, a dodatkowo jest niewrażliwy na zmiany temperatury występujące w trakcie pracy zegarka.
Diashock to system antywstrząsowy, którego zadaniem jest ochrona balansu, a dokładniej rzecz ujmując – czopów osi balansu, przed uszkodzeniami mogącymi powstać w wyniku silnych wstrząsów lub upadku zegarka.
Magiczna dźwignia to element, który umożliwia bardzo wydajną pracę naciągu – szybkie napinanie sprężyny naciągowej niezależnie od kierunku obrotów wahnika.
Nowe zegarki Seiko Presage Shippo Enamel wyposażono w koperty wykonane ze stali szlachetnej. Ich wyjątkowe, opisywane wcześniej tarcze osłoniono sferycznym szkłem szafirowym z powłoką antyrefleksyjną. Oba prezentowane modele posiadają klasę wodoszczelności wynoszącą 10 atmosfer. Czasomierze oferowane są z ciemnogranatowym paskiem wykonanym ze skóry krokodyla, mającym trzyczęściowe zapięcie motylkowe z zabezpieczeniem. Limitowane modele kolekcji Presage to połączenie piękna zaklętego w ich nietuzinkowych tarczach oraz wysokiej klasy mikromechaniki reprezentowanej przez doskonałe manufakturowe mechanizmy Seiko. Zetknięcie dwóch światów doskonale obrazuje kulturę i ducha Kraju Kwitnącej Wiśni. Model SPB075 to wersja bardziej klasyczna, dla osób preferujących stonowany wygląd, natomiast model SPB073 ze wskazaniem rezerwy chodu to propozycja dla lubiących bardziej urozmaicone tarcze. Liczba wyprodukowanych egzemplarzy Seiko Presage Shippo Enamel została ograniczona do 1500 sztuk dla każdej z opisanych wersji.
38
TUDOR Black Bay
Modele Fifty-Eight, Black Bay S&G oraz 1926 Jakub Wojdat
H
istoria marki Tudor sięga 1926 roku, kiedy to Hans Wilsdorf zarejestrował nazwę „The Tudor”. Prawdopodobnie wszyscy, którym branża zegarmistrzowska nie jest obca, znają to nazwisko, gdyż Hans Wilsdorf jest także założycielem jednej z najlepiej rozpoznawalnych manufaktur – firmy Rolex. Firmę Tudor założył, aby produkować czasomierze o równie wysokiej jakości i precyzji, jakie oferowały modele Rolexa, ale w bardziej przystępnej cenie. Taka strategia firmy obowiązuje po dziś dzień. Najbardziej popularne kolekcje wchodzące w skład oferty Tudora są wybierane nie tylko przez znawców marki, ale również sławne osoby, m.in. Lady Gagę, Davida Beckhama czy Jaya Chou. W ofercie szwajcarskiego producenta znajdują się kolekcje noszące nazwy: Black Bay, Pelagos, Glamour oraz 1926.
Kolekcja Black Bay w tym roku została wzbogacona o nowe modele, o czym informowaliśmy już w poprzednim numerze kwartalnika. Przyjrzyjmy się dwóm z nich. Dokładniej zaprezentujemy tym razem model Fifty-Eight, który odwołuje się do roku 1958, kiedy to został wyprodukowany pierwszy zegarek do nurkowania marki Tudor, oznaczony numerem 7924 i noszący potoczną nazwę „Big Crown”. Jego wodoszczelność wynosiła 200 metrów. Stylistyka współczesnej wersji tego modelu w dużym stopniu nawiązuje do zegarka, który po raz pierwszy pojawił się na rynku 60 lat temu. Koperta ma średnicę 39 mm, co dla zegarków sprzed kilku dekad jest rozmiarem standardowym. Średnica taka jest także i dziś doskonała dla osób o szczupłym nadgarstku, dla których rozmiar koperty powyżej 40 mm jest zbyt duży. Współczesna wersja modelu, utrzymana w stylu vintage, posiada kopertę wykonaną ze stali szlachetnej, której powierzchnia jest satynowana. Została ona zwieńczona obrotowym pierścieniem, wykonanym także ze stali, z wkładką z czarnego anodowanego aluminium z podziałką w kolorze różowego złota. W tej samej kolorystyce została wykonana także tarcza zegarka. Zarówno krawędzie dominujących na niej indeksów, jak i charakterystycznych, kanciastych wskazówek mają ten sam kolor różowego złota co podziałka na obrotowym pierścieniu. Wypełnienie tych elementów masą luminescencyjną zapewnia użytkownikowi łatwość odczytu czasu także w półmroku i ciemności. Tarczę chroni wypukłe szkło szafirowe.
39 Potoczna nazwa kolekcji z lat 50. ubiegłego wieku brzmiała „Big Crown”. Element, od którego wzięła się ta nazwa, został również wyeksponowany w kolekcji z tego roku. Koronka Black Bay Fifty-Eight, oprócz pokaźnego rozmiaru i satynowanego wykończenia, ma także na czole grawerowane logo marki Tudor. Styl czasów ówczesnych został ukazany również poprzez sposób, w jaki wykonano bransoletę zegarka. Dawniej marka Tudor wykonywała bransolety w sposób, w którym widoczne były nity łączące ogniwa. Taki sam zabieg zastosowano też w przypadku nowych modeli. Myślę, że ten drobny element znacząco wpłynął na unikalny wygląd zegarka. Opcjonalnie do wyboru dla tego modelu jest również pasek ze skóry w kolorze brązowym lub syntetyczny, czarno-złoty pasek typu NATO.
Jak zapewne wiele osób wie, firma Tudor od 2015 roku zaczęła produkować mechanizmy manufakturowe. Black Bay Fifty-Eight został wyposażony w mechanizm o oznaczeniu MT5402 z automatycznym naciągiem, którego sprężyna włosowa balansu wykonana została z krzemu. Krzem jest obecnie coraz częściej wykorzystywany przez zegarkowe manufaktury ze względu na doskonałe własności konstrukcyjne i jego antymagnetyczność. Model Black Bay Fifty-Eight MT5402 posiada certyfikat chronometru COSC.
Przeglądając dotychczasową kolekcję Black Bay, można odnieść wrażenie, że przy tworzeniu kolejnych modeli producentowi bardzo ciężko będzie pokazać coś zupełnie nowego. Oczywiście nie chodzi tu o całkowitą zmianę obecnych produktów, a o pewne wzbogacenie i tak obszernej linii marki. Słowo „wzbogacenie” w przypadku wersji Black Bay S&G jest adekwatnym określeniem. Skrót ten odnosi się bowiem do słów „steel & gold”. Złoto to element wyróżniający tę linię. Ten szlachetny kruszec został użyty do wykonania koronki, pierścienia nurkowego oraz środkowej części trójrzędowej bransolety. Tak wybrany materiał, a co za tym idzie – kolorystyka, doskonale uzupełnia bogatą już linię marki. Bardziej „królewska” odsłona kolekcji posiada mechanizm z automatycznym naciągiem, certyfikatem COSC oraz – podobnie jak w poprzednim modelu – sprężyną włosową balansu wykonaną z krzemu. Nosi on oznaczenie MT5612 i oferuje nie tylko wskazanie czasu, ale także datownik.
Warta uwagi jest także seria 1926. Jak sama nazwa wskazuje, linia ta jest odwołaniem do roku, w którym Hans Wilsdorf powołał do życia firmę Tudor. Produkty sygnowane tą nazwą dalece odbiegają od tych przedstawionych w poprzednich akapitach.
Kolekcja 1926 jest synonimem elegancji i wysokiej klasy produktu. W ten sposób firma Tudor pokazuje dbałość o najdrobniejszy detal zegarka. Odzwierciedla się to przede wszystkim w cyferblatach każdego z modeli. Wewnętrzna część tarczy w każdym z nich jest perforowana w charakterystyczną ukośną kratkę, natomiast zewnętrzny pierścień z naniesioną podziałką minutową jest gładki. Na części perforowanej nałożono indeksy godzinowe. Znaczniki godzin parzystych zostały wykonane jako cyfry arabskie, natomiast pozostałe – w zależności od wybranej przez użytkownika wersji – mogą być przedstawione za pomocą pałek lub bardziej szlachetnie – za pomocą diamentów. Na ascetycznych cyferblatach znajdziemy również akcent informujący nas o zastosowanych wewnątrz mechanizmach: ROTOR SELF-WINDING. Słowa te informują nas o zastosowaniu mechanizmu z automatycznym naciągiem. W przypadku kolekcji 1926 to kaliber 2671, posiadający datownik i oferujący rezerwę chodu na poziomie 38 godzin.
Kolekcja 1926 to przede wszystkim różnorodność wielkości kopert, bowiem w jej ramach znajdziemy aż cztery ich rozmiary: 26, 36, 38 i 41 milimetrów. W ramach każdego z rozmiarów mamy możliwość wyboru, czy chcemy posiadać wersję z kopertą wykonaną w całości ze stali szlachetnej, czy nasz zegarek ma być wzbogacony o elementy wykonane z różowego złota. W tej kolekcji „szlachetne” elementy to polerowana luneta szkła oraz trzy węższe części w siedmiorzędowej bransolecie. Połączenie polerowanych powierzchni z satynowanymi w przypadku kopert i bransolet wydaje się być idealnym rozwiązaniem dla tego typu klasycznej elegancji zegarków. Przyglądając się każdemu z opisywanych modeli kolekcji Black Bay, możemy śmiało stwierdzić, że produkty te w niczym nie ustępują zegarkom z charakterystyczną koroną w logo, natomiast oferują swój indywidualny, bardzo charakterystyczny styl, uwielbiany przez wielu miłośników zegarków.
40
Wizyta w Jaeger-LeCoultre
Manufaktura i zegarki Haute Horlogerie Maciej Kopyto
W
ielu kolekcjonerów i miłośników czasomierzy mechanicznych ma swoje ulubione firmy produkujące zegarki, co często wiąże się z doskonałą znajomością ich historii, kultowych modeli tworzonych na przestrzeni lat oraz współczesnej oferty produktowej. Znamy historyczne i współczesne nazwy kluczowych kolekcji, potrafimy wymienić niemalże jednym tchem modele, które stały się ikonami, co więcej – osoby, które stale śledzą poczynania ulubionej marki, są zapewne także w stanie dokładnie określić parametry techniczne niemal każdego modelu czasomierza. Krótko mówiąc, jest znaczne grono miłośników zegarków, którzy dysponują ogromną wiedzą na temat tej – nazwijmy to – „widocznej” i powszechnie dostępnej części działalności każdej z firm zegarkowych.
Poznawanie działów manufaktury oraz jej wyrobów zaplanowane było w ośmiu etapach:
O ile niemalże każdy fan zegarków ma możliwość podziwiać finalne wyroby jego ulubionych marek na zdjęciach produktowych w publikacjach online i czasopismach, na żywo w gablotach butików lub na targach branżowych, a z największą radością na własnym nadgarstku, to możliwość poznania oraz zobaczenia na żywo procesu tworzenia zegarków od kuchni jest już sytuacją unikatową, której doświadcza niewielu. Dzięki zaproszeniu, które otrzymaliśmy od szwajcarskiej firmy Jaeger-LeCoultre (JLC), mieliśmy niecodzienną możliwość odwiedzenia siedziby tej znakomitej marki oraz poznania poszczególnych procesów tworzenia jej zegarków. Teraz możemy zaprezentować Wam miejsca, urządzenia i ludzi, którzy odpowiadają za powstawanie zegarków JLC.
Zaplanowana wizyta była bardzo intensywna i obejmowała wszystkie najważniejsze etapy tworzenia czasomierzy, a także miejsca związane z historią i dziedzictwem marki. Oczywiście podczas naszego pobytu w fabryce odbywała się tam normalna praca, dzięki czemu mogliśmy obserwować mistrzów w danej dziedzinie w akcji.
Jednakże zanim powstaną wspaniałe zegarki prezentowane nam od lat, które następnie stanowią obiekt westchnień milionów osób na świecie, najpierw muszą one zostać… wyprodukowane. To – jak mawia klasyk – „oczywista oczywistość”.
Manufaktura Jaeger-LeCoultre mieści się niedaleko Genewy, w Vallée de Joux. Nasza międzynarodowa, ośmioosobowa grupa dziennikarzy wyruszyła w podróż z Genewy do siedziby firmy we wtorkowy poranek, a dojazd do manufaktury trwał około godziny. Kiedy zbliżaliśmy się do manufaktury, ukazał nam się rozległy kompleks różnej wielkości budynków. Siedziba szwajcarskiego przedsiębiorstwa mieści się do dziś w tym samym miejscu, gdzie firma powstała na początku XIX wieku. Początki Jaeger-LeCoultre sięgają 1833 roku, kiedy to na granicy szwajcarskiej Jury swój zakład założył Antoine LeCoultre. Twórca obecnie znanej i prestiżowej marki był bez wątpienia wybitnym zegarmistrzem, ale także wynalazcą i wizjonerem. Dowodem na to może być chociażby stworzony przez niego w 1844 roku mikrometr – pierwszy przyrząd zdolny do pomiaru długości z dokładnością do jednego mikrona, wykorzystywany przez Antoine’a LeCoultre do udoskonalenia produkcji części do zegarków. Na przestrzeni 185 lat istnienia Jaeger-LeCoultre marka ta może pochwalić się znacznie większą liczbą stworzonych i opatentowanych przełomowych rozwiązań technicznych.
1) Warsztat obróbki metalu, 2) Warsztaty dekoracji: Côtes de Genève, „Clous de Paris”, szlif słoneczny, ślimakowy itd., 3) Zespół montażu palet kotwicy: Jaeger-LeCoultre to jedna z ostatnich firm tradycyjnie wytwarzających kotwice do zegarków, w tym samodzielnie osadzająca jej palety, 4) Warsztaty unikatowego rzemiosła: osadzanie kamieni szlachetnych, grawerowanie, emaliowanie, giloszowanie, 5) Warsztaty tworzenia prestiżowych komplikacji konstrukcji mechanizmów, 6) Prezentacja najnowszej kolekcji Jaeger-LeCoultre, 7) Wizyta w Galerii Dziedzictwa z udziałem Stéphane’a Belmonta, dyrektora ds. dziedzictwa i rzadkich egzemplarzy czasomierzy, 8) Kolekcja ATMOS i warsztaty renowacji zegarków vintage.
1. WaRSZTaT OBRóBKi METalu Pierwszym działem, który mogliśmy zobaczyć był dział wykrawania, oraz obróbki plastycznej metalu. Choć jest to jeden z najbardziej kluczowych etapów w procesie tworzenia elementów czasomierzy, jest on w moim odczuciu zarazem najmniej efektowny. W dużej wielkości hali znajdowały się maszyny tłoczące oraz wielopiętrowe regały na których leżały równo ułożone, różnej wielkości, zwinięte pasy stali oraz innych metali. Materiały te wykorzystywane są do wykonania kopert oraz wszelkich elementów tarcz i mechanizmów w procesie obróbki w specjalnie do tego przystosowanych maszynach.
W celu wykonania elementów metodą wykrawania, wykorzystywane są odpowiednie stemple i matryce. Dla wytworzenia jednego elementu potrzebny jest jeden komplet narzędzi. Jak się pewnie domyślacie, biorąc pod uwagę mnogość modeli zegarków i liczbę elementów wykrawanych z których się składają, takich kompletów stempli i matryc musi być ogromna liczba.
I w istocie tak jest – pracownik odlewni pokazał nam urządzenie, które wyglądało jak dużych rozmiarów winda z wieloma piętrami, a na każdym z nich leżały dokładnie ułożone oraz ponumerowane komplety stempli i matryc odpowiadające za jeden konkretny element. Wspomniana winda oraz liczba jej pięter wypełniona kompletami robiła duże wrażenie.
41
42
2. WaRSZTaTy DEKORaCJi Po zapoznaniu się z działem obróbki metalu przeszliśmy do warsztatów dekoracji. Jest to miejsce, w którym wykonane w procesie wykrawania elementy poddawane są kolejnej obróbce, aby surowe podzespoły uzyskały efektowny i elegancki wygląd. Pracujący tu specjaliści do dekoracji poszczególnych elementów wykorzystują maszyny, ale część prac wykonywana jest ręcznie. W warsztatach wykonuje się obróbkę powierzchniową, w tym między innymi wszelkiego rodzaju szlify dekoracyjne.
Wśród wielu zaprezentowanych nam elementów na szczególną uwagę zdecydowanie zasługuje klatka tourbillonu, a w zasadzie proces jej tworzenia. Aby uzyskać ultralekki, bardzo mały i dokładnie wyważony szkielet klatki tourbillonu, specjaliści Jaeger-LeCoultre najpierw wykonują element z lekkiego stopu aluminium, a następnie jest on odpowiednio i bardzo precyzyjnie docinany oraz ręcznie wykańczany.
Proces wykonania jednej klatki z racji wysokiego poziomu precyzji zajmuje kilka tygodni! Obróbce w warsztacie dekoracji, także termicznej, podlegają wszystkie elementy mechanizmów: od śrubek i najmniejszych kół zębatych, przez bębny napędowe i wahniki, aż po mostki, półmostki i płyty główne. Praca odbywa się przy użyciu specjalistycznych narzędzi, z wykorzystaniem mikroskopów, dzięki którym specjaliści w zakresie dekoracji mogą nadawać atrakcyjny wygląd nawet niewielkim elementom.
3. ZESPół WyTWaRZaNia KOTWiC Kolejnym punktem naszej wizyty był dział, w którym wyszkoleni i doświadczeni pracownicy zajmują się montażem palet kotwicy, co ważne – czynność tę wykonują ręcznie!
Warto w tym miejscu podkreślić fakt, iż Jaeger-LeCoultre jest jedną z ostatnich firm montujących w ten znany od wieków, tradycyjny, ręczny sposób palety kotwicy. Proces ten wymaga oczywiście wielkiego skupienia oraz precyzji, ale to właśnie dzięki temu JLC może szczycić się mianem autentycznej manufaktury. Prócz kotwic w zakładzie tym projektowane oraz wykonywane są także pozostałe elementy zespołów wychwytu i balansu, w tym sprężyny włosowe oraz koła balansu.
Mieliśmy okazję zobaczyć na żywo między innymi innowacyjny balans typu „H” (Gyrolab), którego prototyp marka Jaeger-LeCoultre zaprezentowała w 2007 roku; wykonany jest z platynoirydu – jednego z najgęstszych i nietoksycznych minerałów. Jeśli chce się być w gronie najznakomitszych marek zegarkowych globu, nie można wyłącznie nadążać za trendami i powielać znane rozwiązania, trzeba je tworzyć, a trendy wyznaczać.
44 4. WaRSZTaTy uNiKaTOWEGO RZEMiOSła W manufakturze Jaeger-LeCoultre funkcjonuje także osobny warsztat unikatowego rzemiosła (Atelier des Metiers Rares). To miejsce, w którym tworzone są niesamowite, unikatowe mikrodzieła sztuki zarówno zegarmistrzowskiej, jak również malarskiej, emalierskiej i jubilerskiej. Osadzanie na kopertach drogocennych kamieni szlachetnych, misterne, ręcznie malowane obrazy na deklach lub tarczach zegarków, emaliowanie tarcz, giloszowanie i zdobienie płyt mechanizmów, grawerowanie kopert oraz dekli… to tylko najważniejsze z wykonywanych tu czynności.
Przyglądając się ręcznej pracy jubilerów obrabiających i osadzających kamienie szlachetne, czy też obserwując powolne, skrupulatne i niezwykle precyzyjne odwzorowywanie obrazów przez malarza na deklu modelu Reverso, każdy odczuwa autentyczny, ogromny szacunek i podziw dla niezwykłych umiejętności rzemieślników Jaeger-LeCoultre. To właśnie dzięki nim powstają naprawdę unikatowe dzieła sztuki zegarmistrzowskiej.
5. WaRSZTaTy TWORZENia PRESTiżOWyCH KOMPliKaCJi KONSTRuKCJi MECHaNiZMóW W czasie wizyty w warsztatach tworzenia prestiżowych komplikacji konstrukcji mechanizmów mogliśmy wysłuchać prezentacji przeprowadzonej przez głównego zegarmistrza manufaktury Jaeger-LeCoultre oraz zobaczyć najpiękniejsze, najbardziej skomplikowane technicznie, a zarazem najdroższe modele tej marki.
To czasomierze wyposażone w mechanizmy najtrudniejsze do zaprojektowania i skonstruowania, często z wieloma komplikacjami konstrukcji, wymagające wielu miesięcy lub nawet lat pracy.
45 6. NaJNOWSZa KOlEKCJa JaEGER-lECOulTRE Po obfitującej w niesamowite wrażenia wizycie w działach produkcji, na kolejnym etapie zwiedzania została nam zaprezentowana aktualna, nowa kolekcja tej marki.
W kontekście modeli, jakie widzieliśmy wcześniej, czasomierze należące do najnowszej kolekcji JLC mogą wydawać się nieco „zwyczajne”, ale mając za konkurencję zegarki z zegarmistrzowskiego szczytu, wszystko inne może wydawać się „powszechne”. W ramach nowej kolekcji mogliśmy zobaczyć m.in. zegarki z kolekcji Reverso, a także interesujący model damski wyposażony w tourbillon.
46
7-8. WiZyTa W GalERii DZiEDZiCTWa, W KTóREJ PRZEWODNiKiEM Był STéPHaNE BElMONT, DyREKTOR DS. DZiEDZiCTWa i RZaDKiCH EGZEMPlaRZy CZaSOMiERZy, ORaZ KOlEKCJa aTMOS i WaRSZTaTy RENOWaCJi ZEGaRKóW viNTaGE. Ostatnim etapem naszej wizyty była interesująca „podróż w czasie”, czyli odwiedziny w Galerii Dziedzictwa marki Jaeger-LeCoultre. Jest to miejsce, które powstało w siedzibie manufaktury relatywnie niedawno. Jest to nowa inicjatywa firmy z Le Sentier.
Podczas naszej wizyty na ostatnim etapie zwiedzania towarzyszył nam Stéphane Belmont, dyrektor ds. dziedzictwa i rzadkich egzemplarzy czasomierzy. W interesujący sposób opowiadał o dziejach marki oraz o przełomowych dla niej momentach. W ramach Galerii Dziedzictwa mieliśmy także okazję podziwiać niesamowitą kolekcję zegarów ATMOS, czyli czasomierzy, których mechanizmy pracują przy wykorzystaniu różnicy temperatury w pomieszczeniu, w którym się znajdują. Nawet nieznaczna różnica temperatur powstająca w pomieszczeniu, w którym znajduje się zegar Atmos, powoduje nakręcanie się jego mechanizmu. Co więcej, mechanizmy te nie mają możliwości „dokręcania” manualnego.
Zwieńczeniem wizyty była możliwość zobaczenia niewielkiego, nowo powstałego działu zajmującego się renowacją historycznych zegarków Jaeger-LeCoultre. Choć warsztaty renowacji zegarków vintage nie są dużym działem, to uważam, że mają wielką przyszłość. Kolekcjonowanie zegarków vintage jest od dawna popularne w krajach zachodniej Europy i za oceanem, a staje się coraz bardziej popularne także w Polsce. To ewidentny trend ogólnoświatowy.
Podróż do manufaktury Jaeger-LeCoultre oraz możliwość zobaczenia od środka procesu tworzenia zegarków marki tak prestiżowej i uznanej w świecie zegarmistrzostwa była niewątpliwie niecodziennym przeżyciem. Cała relacja z wizyty w Jaeger-LeCoultre znajduje się na portalu www.zegarkiipasja.pl
48
Praktyczny, uniwersalny, ponadczasowy prezent? Zegarek!
S
weter w renifery, wyciskarka do soków, jedwabna piżama, wełniane skarpetki, perfumy… to tylko kilka z całej listy przedmiotów, które w styczniu, tuż po świętach, nagle zaczynają nagminnie pojawiać się na internetowych portalach aukcyjnych. W opisie przedmiotu wystawionego na licytację jako przyczynę sprzedaży podaje się bardzo często prozaiczny powód – „nietrafiony prezent gwiazdkowy”. Wybór prezentu, nie tylko tego gwiazdkowego, to coraz trudniejsze zadanie. Żyjemy w czasach, w których sklepowe półki uginają się od dostępnych różnego rodzaju towarów, co więcej – nie musimy nawet wychodzić z domu, aby dzięki Internetowi wybrać i kupić niemal dowolny przedmiot. Ogromna dostępność różnego rodzaju przedmiotów to niewątpliwie wspaniały symbol współczesnych czasów, ale zarazem powód coraz większych rozterek, kiedy chcemy kupić dla kogoś prezent, a szczególnie kiedy chcemy nabyć coś wyjątkowego.
Od podarunków najczęściej oczekujemy, aby były praktyczne, uniwersalne i służyły obdarowanemu bardzo długo. Jeśli dodatkowo będzie to przedmiot ładny i budzący emocje, to można powiedzieć „sukces gwarantowany”.
ZEGaRKi HauTE HORlOGERiE Modele urzekające wyglądem oraz aspektami technicznymi. Przykład kunsztu tradycyjnego zegarmistrzostwa i demonstracja niezwykłych umiejętności najlepszych zegarmistrzów na świecie.
Girard-Perregaux Constant Escapement
Co spełnia te wszystkie warunki? Oczywiście, że zegarek!
HyT H1 alinghi
Zenith El Primero Tourbillon Skeleton
Dla niej
Chanel Première Camélia Skeleton White gold Dla niej
Biorąc pod uwagę powyższe sugestie, przygotowaliśmy zegarkowy poradnik świąteczny prezentujący wybrane zegarki dla kobiet i mężczyzn, w różnych przedziałach cenowych, dopasowane do osób o różnych upodobaniach.
Jaeger-leCoultre Rendez-vous
ZEGaRKi KlaSyCZNE i ElEGaNCKiE Modele dla osób, które przede wszystkim cenią elegancję, zarówno w pracy, jak i poza nią. Czasomierze na wyjątkowe okazje, będące dyskretnym dodatkiem w przypadku mężczyzn lub pełniące rolę biżuterii na damskim nadgarstku.
Dla niej
Chopard ladies Classic
iWC Portofino automatic Dla niej
Rolex Cellini
Maurice lacroix Fiaba Date 28 mm Mother of Pearl Watch Dla niej
Panthere de Cartier
Frederique Constant HyBRiD Manufacture Patek Philippe Complication
Jaeger-leCoultre Geophysic True Second
49 ZEGaRKi CaSualOWE (Na CO DZiEń) Zegarki pasujące do wielu różnych stylizacji, zdecydowanie bardziej uniwersalne. Modele, które z powodzeniem mogą towarzyszyć nam na co dzień, zarówno w pracy biurowej, jak również podczas spędzania wolnego czasu.
Oris Divers Sixty-Five (World Clean-up Day)
atlantic Speedway Royal Mechanical
Carl F. Bucherer Manero Flyback Certina DS-1 Powermatic 80
Roamer Superior Day Date
Junghans Meister Driver automatic Dla niej
Dla niej
Doxa Calex lady
Bulova ladies Watch Pink Heart
MeisterSinger lunascope automatic
ZEGaRKi SPORTOWE Modele, które doskonale sprawdzą się podczas wszelkiego rodzaju aktywności sportowej i rekreacji. Mają wszelkie cechy, które gwarantują im odporność na niekorzystne warunki użytkowania, a brud, kurz i woda nie są im straszne. ulysse Nardin Marine Chronograph
Tissot T-Sport PRS 516 automatic
Citizen PROMaSTER altimeter
Dla niej
Seiko PaDi Samurai automatic
Montblanc Timewalker Chronograph uTC
Casio G-SHOCK GST-W120l-1aER
Certina DS-8 Chronograph
Dla niej
Orient Sport lady FaC0a003W0
50
Ulysse Nardin
Diver Deep Dive Hammerhead Shark Adrian Szewczyk
W
materiałach opisujących nowy model do nurkowania firma Ulysse Nardin chętnie używa słowa „bardzo”. Bardzo solidny, bardzo funkcjonalny, bardzo techniczny, bardzo sportowy. Faktycznie, trudno się z tym opisem nie zgodzić, gdy zobaczymy nowego reprezentanta kultowej już kolekcji Ulysse Nardin DIVER. Jest on bowiem zdecydowanie męskim, wysoce niezawodnym – jako profesjonalny instrument do nurkowania – i wyjątkowo odważnym pod względem wyglądu zegarkiem sportowym. Wyposażono go w nowoczesne rozwiązania techniczne zarówno w zakresie budowy koperty, jak i zastosowanego mechanizmu. Model ten posiada dodatkowo zawór helowy, dzięki czemu oferuje wodoodporność aż do 1000 metrów. Pod wodą sprawdzi się na pewno doskonale. A jak będzie na co dzień?
ULYSSE NARDIN BUDOWAŁA SWOJĄ WCZESNĄ RENOMĘ JAKO WYTWÓRNIA WYSOCE PRECYZYJNYCH URZĄDZEŃ, POTWIERDZAŁA JĄ NIEZAWODNOŚCIĄ OFEROWANYCH CHRONOMETRÓW MORSKICH
Związki manufaktury Ulysse Nardin z morzem są bardzo silne i jak by to nie zabrzmiało w kontekście tego modelu – głębokie. Będąc uznanym pionierem innowacji zegarmistrzowskiej od 1846 roku, firma Ulysse Nardin budowała swoją wczesną renomę jako wytwórnia wysoce precyzyjnych urządzeń, potwierdzała ją niezawodnością oferowanych chronometrów morskich. Chronometry morskie to podstawowe przyrządy nawigacyjne, które pomagały marynarzom w określeniu długości geograficznej. Współcześnie manufaktura z Le Locle jest znana między innymi z dokonań, jakie osiągnęła niejako pod wodą, właśnie ze względu na tworzenie zegarków w ramach kolekcji Diver.
Prezentowany w niniejszym opracowaniu zegarek to tegoroczna nowość marki Ulysse Nardin pokazana na SIHH 2018. Model Diver Deep Dive Hammerhead Shark wyposażony jest w mechanizm własnej produkcji firmy, oznaczony jako kaliber UN-320. Jego cechą charakterystyczną jest opatentowana konstrukcja wychwytu wykonanego z krzemu. Sprężyna włosowa balansu również wykonana jest z tego innowacyjnego materiału, co jest ugruntowaniem pozycji pioniera tej szwajcarskiej manufaktury w dziedzinie wykorzystania krzemu w zegarmistrzostwie. Mechanizm spełnia także warunki własnej, wewnętrznej weryfikacji jakości, co potwierdzone jest pieczęcią Ulysse Nardin.
Koperta, mimo okrągłego kształtu, ma motyw przewodni w postaci prostych linii, ostrych krawędzi i kolokwialnie mówiąc: „kantów”. To nadaje jej techniczny wygląd, tworzy także poczucie wytrzymałości i ponadprzeciętnej odporności całej konstrukcji. Takie odczucia potęgują parametry zegarka, w tym wspomniana wodoodporność do 1000 metrów. Zegarkowi nadano lubiany przez wielu miłośników marki surowy styl. Świetnie wyglądają masywne, kanciaste uszy, a wrażenie profesjonalizmu potęgują zawór helowy znajdujący się na godzinie dziewiątej oraz rozbudowana osłona koronki z zabezpieczeniem. Koronka jest umieszczona na godzinie drugiej. Także doskonale prezentuje się obrotowy pierścień, który w tego typu zegarkach najczęściej występuje z perforacją bocznej krawędzi. Tutaj zastąpiono go dwunastoma wyraźnymi wypustkami o trapezowym kształcie, pozwalającymi na pewne operowanie pierścieniem nawet w rękawicach.
51 Wypełnienie pierścienia jest charakterystyczne dla wyrobów marki Ulysse Nardin, oparte na znanym z innych modeli motywie fal. Indeksy są w postaci wystających, metalowych elementów zatopionych w masie z gumy. Koperta jest bardzo masywna, jednakże jej ewentualnej zbyt dużej wadze starano się zapobiec poprzez zastosowanie do jej wykonania tytanu.
Tarcza zegarka jest równie imponująca i nietypowa jak koperta. Pod godziną dwunastą widać wyrazistą nazwę firmy wraz z logo w postaci kotwicy. Indeksy godzinowe to powtórzenie motywu trapezowego w wydłużonej wersji, pokryto je masą luminescencyjną. Czas prezentują szerokie i czytelne wskazówki, także obficie wypełnione masą świecącą. Obok indeksu godziny trzeciej umieszczono niewielkie okrągłe okienko datownika. Optycznie powiększono je nieco przez wyraźne fazowanie krawędzi. Na tarczy wzrok najbardziej przyciąga tarcza małego sekundnika umieszczona pomiędzy indeksami czwartym i szóstym. Tarczę tę tworzy szeroka srebrzysta obwódka wystająca ponad powierzchnię, na której naniesiono podziałkę sekundową. Na jej wewnętrznej, skośnie ustawionej powierzchni umieszczono napis: „hammerhead shark” – czyli rekin młot (głowomłot pospolity).
Dekiel, który jest przykręcany sześcioma śrubkami, wykonany został także zgodzie z koncepcją całości projektu zegarka, czyli prezentuje bardzo surowy styl. Na jego zewnętrznym pierścieniu wygrawerowano podstawowe informacje o cechach tego modelu wraz z informacją o edycji limitowanej. Centralną część zajmuje – a jakże – wizerunek rekina młota, tyle że w groźnie wyglądającym ujęciu od przodu. Sprawia to wrażenie, jakby ryba młot mknęła prosto na nas, przywodząc na myśl torpedę.
Imponujący pod każdym względem nowy zegarkowy projekt manufaktury Ulysse Nardin oferowany jest wraz z gumowym paskiem utrzymanym w kolorystyce tarczy i wypełnienia lunety, czyli w lekko złamanym kolorze niebieskim. Charakterystyczny dla marki Ulysse Nardin jest metalowy element wstawiony po obu stronach paska, zaraz za uszami. Pasek ma specjalny element, który w zakresie długości dostosowuje się do zmian rozmiaru nadgarstka podczas nurkowania. Taka własność jest cenna ze względu na zmniejszanie się objętości kombinezonu lub pianki nurka przy większej głębokości.
Wygląd limitowanego do 300 egzemplarzy modelu Diver Deep Dive Hammerhead Shark jest surowy i niezwykle charakterystyczny. Patrząc na niego nawet krótką chwilę, można śmiało powiedzieć, iż robi on piorunujące wrażenie. Zegarek ten przeznaczony jest dla miłośników aktywnego wypoczynku i wszystkich sportów wodnych. To model, który powinien szczególnie spodobać się mężczyznom poszukującym zegarka wykonanego przez prestiżową markę i stylistycznie nietuzinkowego.
Wewnątrz mikrotarczy sekundnika zobaczymy małą srebrzystoniebieską szachownicę, a ponad nią znajduje się czerwony sekundnik, także wypełniony masą luminescencyjną. W dolnej połowie minitarczy czerwonym lakierem nadrukowano sylwetkę tytułowego rekina młota. Motyw ten pojawia się także na pozostałej części tarczy, a widoczny jest w przypadku spoglądania na nią pod różnymi kątami. Piętnaście lekko wystających wizerunków rekina zdobi tarczę, której powierzchnię stanowi wytłoczony wzór w postaci wąskich równolegle i poziomo ułożonych linii. Także na osłonce zabezpieczającej koronkę znajdziemy wygrawerowany oraz wypełniony czerwonym kolorem wizerunek rekina. Na części tej osłonki, widzianej od frontu, wygrawerowano napis „1000 M”, który również zabarwiono na czerwono.
52
Poradnik część 7
Sposoby rozpoznawania rodzaju szkła Władysław Meller
P
rawdopodobnie każdy z nas, użytkowników zegarków, bez problemu powie, jaki rodzaj szkła posiada jego zegarek (lub zegarki). Więcej problemu może sprawić udowodnienie poprawności takich twierdzeń. W takich sytuacjach oczywiście zwykle sięgamy do katalogów producentów i informacji o produktach.
Takie sytuacje wydają się być dość prostym sposobem na rozwianie wątpliwości, jednak jak rozpoznać rodzaj szkła w nie naszym zegarku, który trzymamy w ręku, i kiedy nie mamy dostępu do żadnego źródła informacji? Jak odróżnić szkło szafirowe od mineralnego bez dostępu do danych katalogowych? Rozpatrując rodzaje szkieł stosowanych w zegarkach, trzeba cofnąć się do początków stosowania szkieł z plexi (czyli z tworzyw sztucznych). Ze wspomnień mojego ojca zegarmistrza wiem, że kiedy w zegarkach zaczęły królować szkła z plexi, niektórzy zegarmistrze bali się, że taka zmiana – zastosowanie niepękających przecież szkieł – odbierze im znaczący zarobek wynikający z wymiany pękniętych szkieł mineralnych, czyli wykonanych ze szkła. Jak się później okazało, liczba szkieł z plexi w zegarkach produkowanych przez prywatnych rzemieślników w Polsce, a potem wymienianych w zakładach zegarmistrzowskich, była bardzo duża, a utrzymywanie ich pełnego asortymentu zapewniało godne profity.
Faktem jest także, że częstotliwość wymian, pomijając mniejszą twardość plexi w stosunku do szkieł mineralnych, spowodowana była także niższą w stosunku do fabrycznych jakością szkieł wykonywanych przez rzemieślników. Te fabryczne, zwykle produkowane metodą wtryskową, były grubsze i twardsze, a rzemieślnicze, produkowane poprzez wygrzewanie i formowanie płyt z plexi, były stosunkowo cienkie i delikatne. Odróżnienie szkła szklanego od szkła z plexi nigdy nie stwarzało problemu. Podobnie też było w latach osiemdziesiątych, kiedy to do łask wróciły szkła szklane – mineralne. Po pierwsze, szkła szklane były zwykle płaskie lub sferyczne, a szkła z plexi miały kształt grzybka. Inna też, i bez problemu wyczuwalna przez każdego użytkownika zegarków, była temperatura i twardość szkieł mineralnych w odróżnieniu od szkieł z plexi.
Wprowadzenie szkieł szafirowych spowodowało zdecydowaną zmianę statystyki rodzaju tych elementóww zegarkach. Pierwsze szkła szafirowe pojawiały się w wyrobach najbardziej prestiżowych marek, a z czasem trafiały do wyrobów coraz szerszego kręgu firm. Zmiany te były dość powolne i wynikały z trudności w procesie obróbki szafiru, a co za tym idzie - z kosztów produkcji szkieł szafirowych.
We współcześnie produkowanych zegarkach, w aspekcie rodzaju stosowanych szkieł sytuacja wydaje się być dość stabilną. Szkła plexi spotykamy tylko w wyjątkowych modelach zegarków, szkła szafirowe w wyrobach prestiżowych i niektórych bardziej popularnych. Szkła mineralne w zegarkach popularnych i modowych. Trochę inaczej ma się sprawa, gdy chcemy odróżnić szkło szafirowe od mineralnego. Popularną odpowiedzią na pytanie o rozpoznanie tych dwóch rodzajów jest sugestia, że „rysując pilnikiem, nie zarysujemy szkła szafirowego”. Tak, to prawda, tyle tylko, że jeśli mamy szkło mineralne, to je zarysujemy, a jeśli go nie zarysujemy, to może tylko dlatego, że… zbyt słabo operowaliśmy pilnikiem? Pewności nie mamy, niestety. Dodatkowo przy tego rodzaju próbach zwykle też może ucierpieć koperta zegarka.
Oddzielną kwestią jest obecność powłoki antyrefleksyjnej, która może znajdować się na powierzchni zewnętrznej szkła. Taka powierzchnia przy „próbie pilnika” na pewno ulegnie zniszczeniu. Stanie się to niezależnie od rodzaju szkła, jakie potencjalnie będziemy badać. Do czasu szerokiego stosowania powłok antyrefleksyjnych rodzaj materiału szkła można było poznać poprzez obserwację kropli wody na jego powierzchni. Dla szkła szafirowego kropla była skupiona, dla szkła mineralnego rozlewała się płasko po większym obszarze.
Przy szerokim stosowaniu powierzchni antyrefleksyjnych ten sposób wziął w łeb. Jak w takim razie można dzisiaj, bez potrzeby zaufania do informacji przekazanej przez producenta, z dużą dozą pewności odróżnić szkło mineralne od szafirowego?
Szkło szafirowe ma różną (lepszą) w stosunku do szkła mineralnego przewodność cieplną, czyli lepiej przewodzi ciepło. Znając tę zasadę, nie można dziwić się, że niektórzy fachowcy zegarkowi poznają rodzaj szkła... przykładając zegarek do czoła lub też porównując temperaturę dwóch zegarków poprzez przyłożenie do ich szkiełek palca. Przy porównaniu materiałów przebywających przez dłuższy czas w tej samej temperaturze otoczenia te lepiej przewodzące ciepło wydają się być chłodniejszymi. Sposób ten jest poprawny, tyle że miernik dość wątpliwy w aspekcie pewności określenia!
54 Zdecydowanie pewniejszym sposobem rozpoznawania rodzaju szkła jest użycie dość popularnego w sklepach jubilerskich przyrządu. Wprawdzie producent tegoż urządzenia nie rekomenduje go do takich sugerowanych przez nas czynności, ale z doświadczenia wiemy, że pomiar jest jednoznaczny i skuteczny. Urządzeniem, o którym tu mowa, może być przykładowo tester do diamentów Mini-Mate PRESIDIUM. Co wskazuje tester w zależności od badanego materiału? Przy testowaniu diamentów na skali pomiarowej wskazania sięgają koloru zielonego z napisem „DIAMOND”. Przy testowaniu szafiru – szkła szafirowego zegarka – na wyświetlaczu króluje kolor czerwony (zielony nie jest podświetlony). Dla szkła mineralnego skala nie podświetla się.
Zgodnie z przekazem producenta działanie testera oparte jest na zasadzie przewodnictwa cieplnego, czyli dokładnie tej własności, o której wspominaliśmy wcześniej.
Niezależnie od bezpiecznej dla producenta urządzenia opinii co do poprawności wskazań, wiele osób z grona czytelników może osobiście przetestować działanie opisanego (lub podobnie działającego) urządzenia, a jesteśmy przekonani, że wyniki potwierdzą podaną regułę. Wiedza na temat rodzaju posiadanego w naszym zegarku szkła jest niezwykle istotna ze względu na sposób oraz czynności, w jakich możemy korzystać z niego każdego dnia – większej troski i dbałości wymagają modele posiadające szkła wykonane z plexi, a mniejszej te, które posiadają szkła wykonane z szafiru. Tester do diamentów Mini-Mate PRESIDIUM dla przygotowania niniejszego materiału autorowi opracowania użyczyła firma PAT z Częstochowy. Za takie wsparcie publikacji bardzo dziękujemy!