What's the Gossip among the Shells, by Liliana Bardijewska - Zielona Sowa

Page 1


What’s the Gossip among the Shells by Liliana Bardijewska

- low preview - sample translation


O CZYM MUSZ A , I M LE SZU


Tekst: Liliana Bardijewska Ilustracje: Dorota Szoblik Redakcja: Agnieszka Skórzewska Korekta: Adam Tyszka Projekt graficzny i DTP: Agencja Wydawnicza i Reklamowa AKCES © Copyright by Liliana Bardijewska, Warszawa 2014 © Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Zielona Sowa Sp. z o.o., Warszawa 2014 All rights reserved Wszystkie prawa zastrzeżone. Przedruk lub kopiowanie całości albo fragmentów książki możliwe jest tylko na podstawie pisemnej zgody wydawcy. ISBN 978-83-7895-859-8 Wydawnictwo Zielona Sowa Sp. z o.o. 00-807 Warszawa, Al. Jerozolimskie 96 tel. 22 576 25 50, fax 22 576 25 51 wydawnictwo@zielonasowa.pl www.zielonasowa.pl Druk: Polska


Liliana Bardijewska

O CZYM M A U , I SZ L E M U Z S

Ilustracje: Dorota Szoblik



R OZ DZ IA Ł PIERWSZ Y

Mocno zadyszany, bo cały w biegu

– Zdążę! Muszę zdążyć! – powtarzał sobie Krab Szkrabek, biegnąc co sił na wszystkich swoich ośmiu pałąkowatych nogach. Dokąd się tak spieszył? Jesteście ciekawi? Więc biegnijmy za nim! Najpierw – przez gąszcz morskich traw, a potem przez las ukwiałów, które łaskotały go swoimi czułkami. awy! – chichotał, osła– Nie! Nie dzisiaj! Dziś nie mam czasu na zabawy! iee zważając na n zaczepki niając się swoim pancerzykiem i biegł dalej, nie tych podmorskich figlarzy. szystkich odcieniach czerAż znalazł się w gaju koralowców we wszystkich ralowo, ale Szkrabek nawet wieni. Naokoło zrobiło się pięknie i koralowo, d siebie. tego nie zauważył, bo pędził dalej przed

5


– Jak sądzisz, w których koralach jest mi bardziej do twarzy? – zapytała go zalotnie Ośmiornica Marica, która nigdy niczego nie była pewna, ale w odpowiedzi usłyszała tylko: – ...szę się! I tyle go widziała! Zabulgotał, zafurkotał i zniknął jak kamień w wodę. – Czy on powiedział: spieszę się? – upewniła się Meduza Zuza, poprawiając różowe falbanki i halki rozkołysane szkrabkowym biegiem. – Tak sądzisz? – znów nie była pewna Ośmiornica Marica, która lubiła polegać na zdaniu przyjaciół. – Chyba tak sądzę – przytaknęła Meduza Zuza, ale też bez przekonania. Po czym obie wróciły do przerwanego zajęcia, czyli wybierania korali. Zostawmy je i biegnijmy dalej, bo Szkrabek już znika nam z oczu! Na nasze szczęście musiał trochę zwolnić, bo drogę przecięła mu ławica lśniących szprotek. – Po co tak pędzisz? Po co? Po co? Po co? – zamigotały wokół niego jak srebrzyste znaki zapytania. – ...szę się... – rzucił im w pędzie i znów przyspieszył kroku, szybko zostawiając je w tyle. – Dziwak. Po co biegać samemu, skoro można pływać razem? – zdziwiła się ławica i popłynęła w swoją stronę. A Szkrabek pędził dalej, aż dogonił majestatycznie wiosłującego Żółwia Galapagosa. – Witaj, młody. Dokąd się tak spieszysz? – zapytał niespiesznie,

6


7


ale Szkrabek rzucił tylko swoje „...szę się” i nawet a n nie zwolnił. Żółw Galapagos wcale się nie zdziwił, bo b bardzo stary i niejedno w życiu widział. był Pokiwał tylko majestatycznie głową i zanuc filozoficznie: cił – Lewa, prawa, jak kto woli, grunt to spieszyć się powoli! Ale Szkrabek już go nie słyszał, bo dobiegał właśnie do podmorskiego pałacu Króla Neptuna. – Stój! Kto idzie?! – spróbował go zatrzymać dowódca p pałacowej straży Homar Omar, kłapiąc groźnie wielkimi s szczypcami. – ...szę się! – odkłapnął mu Szkrabek i jak tsunami śmignął wzdłuż pałacowego muru. – Tu nie wolno biegać! Już ja cię kiedyś złapię! – Jak zwykle pogroził mu ogonem Homar Omar i jak zwykle nie ruszył się z miejsca, bo tak naprawdę bardzo lubił Szkrabka, podobnie jak wszyscy inni mieszkańcy Podmorza. Tymczasem Szkrabek dotarł do pastwiska koników morskich, które powitały go wesołym rżeniem. Uwielbiały ścigać się z nim po podmorskich równinach. Na jego widok zeskoczyły z gałązek


białego koralowca i ruszyły z kopyta za nim, nie pytając dokąd, ani po co. Co za widok! Szkrabek gna na swoich ośmiu nogach, a stado koników skacze krok w krok nad nim i śmieje się od ucha do ucha! Ale przepływająca w pobliżu Żaba Buba nawet się nie uśmiechnęła, tylko pouczyła swoją najmłodszą kijankę Marzenkę: – Pamiętaj, moja mała: tak jak babka twa z prababką – zawsze pływaj tylko żabką! – Tak, mamuńciu – dygnęła grzecznie kijanka Marzenka, ale nie mogła nie podskoczyć raz i drugi, patrząc na skoczny galop koników morskich. Co widząc, Żaba Buba uśmiechnęła się pod nosem i tylko ona wiedziała, dlaczego. A Szkrabek dobiegł właśnie do podnóża wielkiej góry, najwyższej w całym Podmorzu – ba, wyższej nawet niż morze – na szczycie której stała latarnia morska. I zaczął się wspinać po stromych zboczach. Tutaj koniki stanęły dęba i zawróciły na swoje pastwiska, bo nie lubiły wspinaczek po górskich urwiskach. W przeciwieństwie do Krewetki Marietki, która urządziła sobie przytulną norkę w skalnej rozpadlinie na wysokościach. – Jak miło, że wpadłeś – uśmiechnęła się do Szkrabka, spiekając raczka.

9


– ...szę się! – rzucił jej w locie i pobiegł wyżej, nie zważając na jej nadąsaną minkę. A wyżej rozciągała się wielka kolonia małży. Przyssane do skalnej grani hodowały najpiękniejszą kolekcję różowych pereł w całym Podmorzu. Słysząc niepokojący ośmionogi tupot, dowódca straży Małż Żorż natychmiast zarządził alarm: – Baczność! Spocznij! Muszle stul! Na to hasło – klap, klap, klap – w jednej chwili zatrzasnęły się wszystkie małże, zamykając na dziesięć spustów swoje drogocenności. A było czego strzec, bo w każdej muszli, jak w kolebce, dojrzewała malutka różowiutka perełeczka. Najmniejsze były wielkości ziarnka piasku, inne – łebka szpilki, ale były też dojrzałe perły, wielkie jak ziarna grochu! Chcecie zobaczyć? Ba, każdy by chciał, ale na co dzień muszle są szczelnie zamknięte przed ciekawskimi oczami. – Alarm odwołany! Niebezpieczeństwo minęło! – zameldował dowódca straży, bo Szkrabek, nie oglądając się na perły, pomknął dalej w górę.

10


Chlup, chlup, chlup – mlasnęły z ulgą małże i otworzyły swoje kolebki. A w każdej kryła się lśniąca perełka... Prawda, że śliczne?... Można patrzeć i patrzeć, i patrzeć... Ale zaraz, zaraz, gdzie podział się Szkrabek?! Zniknął jak sen, podczas gdy my podziwialiśmy perły! No cóż, w tym rozdziale już go nie dogonimy. Może uda się w którymś z następnych...

11


R OZ DZ IA Ł DRUGI

Bardzo majestatyczny, bo o majestacie

Pałac Króla Neptuna był najpiękniejszy w Podmorzu. I wcale nie dlatego, że był jedyny! Miał koronkowo-koralowe mury, strzeliste wieże, zwieńczone spiralnymi muszlami, i schody... Nie, schodów w pałacu nie było. Były za to na każdym piętrze wspaniałe bramy, pięknie rzeźbione przez rybę piłę, którymi Król Neptun mógł sobie wygodnie wpływać i wypływać. Czy to do sali audiencyjnej z bursztynowym tronem na pierwszym piętrze, czy to do sypialni z wodnym łożem i baldachimem na drugim piętrze, czy też do jadalni z dłuuuugim stołem wykładanym masą perłową na piętrze trzecim. Piętra od czwartego do szóstego zajmowała Księżniczka Idalka, ze wszystkimi swoimi książkami, fidrygałkami i fatałaszkami. Zaś ostatnie należało do ochmistrzyni Ostrygi Frygi. W podziemiach pałacu natomiast stacjonowała królewska gwardia przyboczna pod dowództwem nieustraszonego Homara Omara. Wszystkim im żyło się w pałacu wygodnie i nikt nie miał powodów do narzekania. Podobnie jak inni mieszkańcy Podmorza. Aby jednak t być tego całkowicie pewnym, Król Neptun w każdy poniedziałkowy

12


poranek zasiadał na bursztynowym tronie, by wysłuchać meldunku Homara Omara o sytuacji w Podmorzu. Tak też było i dziś. Król zasiadł, Księżniczka Idalka przysiadła na poręczy tronu, ochmistrzyni Ostryga Fryga stanęła obok w świeżo wypolerowanej muszli, a dowódca Homar Omar uroczyście wmaszerował do sali, regulaminowo poszczękując szczypcami. – Co nowego na zachodzie? – zapytał zwyczajowo Król Neptun. – Na zachodzie bez zmian – zameldował zwyczajowo Homar Omar. – A cóż słychać na wschodzie? – zapytał według protokołu Król Neptun. – Na wschodzie nie słychać nic – zameldował według protokołu Homar Omar. – A na północy? – ziewnął Król. – Melduję, że też nic – szczęknął Homar Omar. – Czyli że na południu też nic – podsumował Król i już chciał zamknąć posiedzenie, kiedy odezwała się Ostryga Fryga swoim ostrym i wyjątkowo nieprzyjemnym głosem: – O, przepraszam! Na południu miał miejsce incydent! – Czyli co? – zapytał dla porządku Król Neptun, z góry znając odpowiedź. ć. Została zlokalizowazlo – Naszą południową granicę naruszyła sieć. meldował krótko Homar Hom na, skonfiskowana i zneutralizowana! – zameldował Omar, wojowniczo błyskając szczypcami. un trzy razy stuknął trójzęZadowolony z odpowiedzi Król Neptun ąc audiencję. Wszyscy, rówbem w posadzkę, tym samym kończąc

13


nież zadowoleni, rozeszli się do swoich zajęć, jak co dzień rano. Tylko Księżniczka Idalka spróbowała cichaczem wymknąć się spod oka ochmistrzyni i zaszyć się w pałacowej bibliotece, bo książki mogła czytać całymi dniami i nocami. Ale wszechwidząca Ostryga Fryga natychmiast przywołała ją do porządku. – Teraz w planie zajęć jest lekcja botaniki i gramatyki w pałacowym ogrodzie, a następnie szkolenie kulinarno-gramatyczne w pałacowej kuchni – przypomniała swoim ostrym i nieznoszącym sprzeciwu głosem, bo gramatykę uważała za królową nauk. Chcąc nie chcąc, Księżniczka Idalka popłynęła więc do ogrodu, gdzie już na nią czekała Ośmiornica Marica w swoich nowych koralach. Nie było lepszej od niej ogrodniczki w całym Podmorzu. Łopaty, szpadle, grabie i motyczki tylko śmigały w jej ośmiu ramionach. Na co dzień niezdecydowana i nigdy niczego niepewna, wśród rabatek Ośmiornica była w swoim żywiole. Tu wiedziała wszystko o wszystkim i chętnie się tą wiedzą dzieliła. Zwłaszcza z Księżniczką Idalką. – Tu posiejemy, tu wyrwiemy, tu wkopiemy, tu przytniemy, tu podwiążemy, a tu

14


15 15


podciągniemy – powitała radośnie Księżniczkę, wręczając jej motyczkę i sekator. Cóż było robić – z westchnieniem żalu za biblioteką Księżniczka Idalka zanurkowała wśród bujnych grządek i rabatek, na których krzewiły się wszechbarwne wodorosty, algi i ukwiały. Zdziwiła ją jedna pusta grządka, ale nim zdążyła o cokolwiek zapytać, Ośmiornica Marica udzieliła jej wyczerpującej odpowiedzi: – Tam skopiemy, wykopiemy, przekopiemy, odkopiemy, ukopiemy, nakopiemy, dokopiemy, rozkopiemy, zakopiemy, okopiemy i wkopiemy... – Nagle przerwała i, celując ósmym ramieniem w Księżniczkę, zapytała podchwytliwie: – I co potem zrobimy? Księżniczka Idalka nie dała się jednak zaskoczyć, bo nauczyła się zadanej na dziś lekcji gramatyki i wyrecytowała jak z nut: – Potem wsadzimy, przesadzimy, zasadzimy, podsadzimy, wysadzimy, dosadzimy, nasadzimy, rozsadzimyy i posadzimy morską sałatę! Co słysząc, uszczęśliwiona Ośmiornica delikatnie uściskała Księżniczkę, bo o lepszej uczennicy nie mogła marzyć. – A więc: za łopatki i na rabatki! – zakrzyknęła ochoczo i zaczęła wywijać wszystkimi swoimi ramionami jak stuśmiornica.

16


A Księżniczka Idalka, cóż... Mogła ją tylko podziwiać i zachwycać się urodą skrzydlatych wodorostów i roztańczonych ukwiałów. I tak do godziny dwunastej,, kiedy do ogrodu nadpłynęła Meduza Zuza – królewska kuchmistrzyni – po świeże warzywa i owoce morza. Wraz z Ośmiornicą Maricą zbierały całe kosze smakowitych wodorostów, kolorowych alg i dorodnych krasnorostów. – Co dziś będzie na obiad? – zapytała zaciekawiona Księżniczka Idalka. – Dziś nauczymy się robić pieczyste z glonu i torcik z planktonu! – odrzekła z dumą Meduza Zuza, powiewając swoimi różowymi falbankami. – Pycha! Palce lizać! – mlasnęła łakomie Ośmiornica Marica, ostrożnie układając glony w osiemdziesiątym ósmym koszu. – Księżniczko, czas do chochli! – zaśmiała się Meduza Zuza i popłynęła przodem prosto do kuchennej bramy na trzecim piętrze. Księżniczka Idalka pomachała więc na pożegnanie Ośmiornicy Maricy i pospieszyła za nią. A za nimi ruszyły wypełnione koszyki i kosze na osiemdziesięciu ośmiu grzbietach nieocenionych gwardzistów królewskiej gwardii pod dowództwem Homara Omara. – Baczność! Spocznij! W górę do kuchni marsz! – rozkazał i nie musiał dwa razy powtarzać, bo ten rozkaz gwardziści znali na pamięć.

17


A w dodatku uwielbiali kuchnię Meduzy Zuzy, jak wszyscy mieszkańcy pałacu. Nawet ochmistrzyni Ostryga Fryga, której niełatwo było w czymkolwiek dogodzić. Ciekawi jesteście, co działo się potem? To zajrzyjcie przez kuchenne okno. Tylko ostrożnie, żeby nie przeszkadzać w tym kulinarnym balecie. Tak, balecie! Bo Meduza Zuza była prawdziwą primabaleriną chochli i patelni. W swoich różowych tiulach i falbankach unosiła się lekko i zwiewnie nad garnkami i brytfankami, zgrabnie żonglując na zmianę łyżką, nożem, widelcem i kopyścią.

18


Tutaj dowodziła ona i nikt inny. A cały pułk gwardii tylko czekał na jej rozkazy. – Co teraz musimy zrobić? – zapytała Księżniczkę z wyczekującym uśmiechem, a ta bez wahania wyrecytowała wyuczoną lekcję: – Pokroić, ukroić, przekroić, wykroić, dokroić, przykroić, odkroić i skroić! – Doskonale! – pochwaliła ją Meduza Zuza. – A teraz zechcą panowie wykonać! – zwróciła się grzecznie do gwardzistów Homara Omara, którzy ochoczo kłapnęli szczękami i przystąpili do siekania wszystkiego, co tylko się dało. Nie minęła minuta, a już wszystkie warzywa i owoce morza leżały w garnkach, rondlach i brytfankach równiutko pokrojone w kosteczkę. Teraz do akcji wkroczyła Meduza Zuza ze swoimi kulinarnymi piruetami i arabeskami. Tu dosypała, tam zamieszała, a tu dodała, tam ujęła, tu wrzuciła szczyptę, tam dolała kroplę. I już po chwili w kuchni zaczęły się unosić smakowite aromaty. Rozchodziły się coraz dalej i dalej, aż doszły do sali tronowej i do samego Króla Neptuna. – Poznaję – pociągnął nosem monarcha. – Pieczyste z glonu...

19


20


Chapter 1

Out of breath, keep rushing

"I will make it! I gotta make it!", Cribby Crab kept repeating himself, scuttling as fast as he could on his eight bending legs. Why was he in such a hurry? Are you curious? Let us follow him, then! First - across the field of sea grass and next through the forest of anemones which tickled him with their antennae. "No, not today! I don't have time for playing games today!", he chuckled, covering himself with his shell and he rushed on, paying little attention to the little pranksters' taunts. Finally, he found himself in a grove of corals coming in all shades of red. Water around him had become beautifully corally, but Cribby didn't even notice it, as he scuttled on. "What do you think, which corals suit me best?", Opus the Octopus asked. Poor creature was never sure of anything. All she got as a reply was: "... urry!" And off he went! The crab bubbled, flapped and vanished into thin water. "Did he just say: "I'm in a hurry"?", Susie the Medusa wanted to make sure she heard it well, fixing the pink hem of her dress, waving now because of the crab zipping by. "You think so?", Opus was still unsure and she really liked when friends reassured her. "I guess I think so", Susie nodded hesitantly. Then they both returned to what they had been doing before, that is picking corals. Let us leave them alone and try to chase down Cribby, who seems to be already almost out of sight! Fortunately, he has slowed down now, as a shoal of shiny sprats crossed his path. "Why are you in such a hurry? Why, oh, why?", they glimmered around him as though they were silvery question marks. "... urry...", spat Cribby and quickened his pace again, leaving them behind. "Such a weirdo. Why running alone when you can swim together?", the shoal wondered and headed their way. And our Cribby rushed along and soon swam close to Galapagos Turtle.


"Welcome, young man. Where are you hurrying?", - Turtle asked lazily, but all Cribby replied was his short "...urry" and didn't even slow down. Galapagos was not surprised. He was old and had seen a lot in his life. That's why he only waved his head majestically and commented philosophically: "left to right and here you go" if you hurry, keep it slow!" But Cribby could no longer hear him, as he was approaching King Neptune's underwater palace. "Halt! Who's coming?", the leader of palace guards, Lobby Lobster, tried to stop him, snapping his pincers menacingly. "...urry!", - Cribby snapped back and whizzed along palace walls like a tsunami wave. "Running is not allowed here! I will catch you one day!", Lobby threatened like he always did, and as usual, he didn't even flinch as he really liked Cribby, no less than other inhabitants of Undersea. Meanwhile, Cribby managed to reach a sea horse pasture and received a joyful neighing welcome. They loved chasing him across underwater plains so, when they saw him, they jumped off a white coral and started off following him, without asking where and why. What a view! Here is Cribby scuttling on his eight limbs and a bunch of sea horses are jumping neck in neck behind him with the widest of grins! However, Booba Frog didn't even smile at this sight as she swam by, but only instructed her youngest tadpole, Mary: "Remember what your great-grandma used to say, my dear:, if you wanna swim a mile - only do the frog stroke style! "Yes, mom", Tiddy Tadpole bowed gently but she couldn't resist jumping once or twice, looking at the galloping sea horses. Booba Frog only smiled secretly and nobody but herself knew why she did so. Cribby was right at the foot of a large hill, the greatest mountain of the Undersea, even higher than the sea itself. On top of the hill stood a lighthouse. Then he started climbing its steep slope. Sea horses reared up and returned to their pastures as hiking along mountain cliffs was not their favourite pastime. This can't be said about Imp the Shrimp who had built herself a cosy ledge in one of the cracks. "How nice of you to pop in", she smiled at Cribby, blushing a little. "... urry!", he snorted as he chased upwards, disregarding her grumpy expression.


Above lay a large colony of mussels. They were sucked to a mountain cliff and were looking after the most glorious collection of pink pearl to be found in the Undersea. Upon hearing the eight-legged tramping, the main guard, Muscle Mussel raised the alarm: "Attention! At ease! Mussels closed! Clap! Clap! Clap! All mussels slammed shut, locking their valuables, and rightfully so, as each of them hid one little pink pearl. The smallest were the size of a grain of sand, others the size of pinhead, but some were fully mature, as big as peas! Would you like to see them? Well, everybody would, but mussels are usually tightly closed from prying eyes. "Alarm canceled! Danger gone!", the guard announced, as Cribby paddled on, not even glancing at the pearls. "Splash, splash, splash!", the mussels opened with relief, each showing their glowing pearls... Pretty, aren't they? One could just look and look and look... But wait a minute! Where has Cribby swam? He disappeared like a dream when we were looking at the pearls! Well, we aren't going to chase him down in this chapter anymore. Maybe we can make it in some of the following ones...


Chapter 2 Very majestic, as it treats of majesty King Neptune's palace was the most beautiful one in the Undersea. Not because it was the only one! It had coral-laced walls, towering spires furnished with spiral mussels and stairs... No, there were no stairs in the palace. But there were glorious gates on each level, carefully carved by a sawfish for King Neptune to enter and leave the palace easily. He could enter the audience hall with amber throne on the first floor, his bedroom with waterbed and canopy on the second floor or dining room with a looooong table laid with pearls on the third floor. Floors four to six were occupied by Princess Ideal, with all her books, trinkets and furbelows, whereas top floor belonged to the housekeeper Oily Oyster. In the basement of the palace, royal guards stationed, lead by the brave Lobby Lobster. They all lived in the palace happily and nobody had any reasons to complain. The same could be said about all other inhabitants of the Undersea. However, in order to make sure it remains so, every Monday morning King Neptune sat on his amber throne to hear Lobby Lobster's report on what's going on in the Undersea. The same happened today. The King sat down, Princess Ideal perched on the throne's armrest, housekeeper Oily Oyster stood next to a freshly polished mussel and Lobby Lobster marched into the hall ceremonially, rattling his pincers as the rules required. "What's new in the West?", King Neptune asked, as usual. "All quiet in the Western front", replied Lobby Lobster, as usual. "And what's new in the East?", asked King Neptune, as the protocol required. "Nothing new in the East", replied Lobby Lobster, as the protocol required. "And in the North?", King Neptune yawned. "I report, nothing new either", - Lobby Lobster rattled. "I'm guessing same goes for South", said the King and was about to close the hearing when Oily Oyster announced with her exceptionally unpleasant voice: "Excuse me, there has been an incident in the South!" "Meaning what?", asked King Neptune, already knowing the answer. "A net has been found to cross our southern border. It has been located, confiscated and neutralized!", Lobby Lobster informed briefly, flashing his pincers combatively.


King Neptune was satisfied with that reply so he knocked his trident against the floor three times, ending the audience. All of the gathered, equally satisfied, scattered to do their everyday chores. Only Princess Ideal tried sneaking out unnoticed by the housekeeper to hide in the library and read books, which she could do days and nights. However, the omnipotent Oily Oyster scalded her immediately. "There is a lesson of botany and grammar right now in the palace garden, next you have grammar-cuisine training in the kitchen", she reminded with her harsh, unquestionable voice, as she believed grammar to be the queen of sciences. Whether she liked or not, Princess Ideal had to swim to the garden, where Opus Octopus was already expecting her, wearing her new string of beads. There was no better gardener than her in the whole Undersea. Shovels, spatulas, racks and hoes whizzed in eight of her skilled tentacles. Normally insecure and undecided, the octopus was in her element when gardening. Here, she knew everything and was eager to share her knowledge with others. Especially with Princess Ideal. "A little trimming here, a little sowing there, a little tying here, a little pulling there", she announced as she greeted the Princess, handing her in a hoe and shears. What could the poor creature do? Thinking about the library, with a sigh, Princess Ideal dove into lush flowerbeds, full of multi-color seaweed, algae and anemones. She was surprised by an empty flower bed but before she could ask a question, Opus Octopus explained elaborately: "We're gonna dig it up, dig it down, dig it through, dig it over, dig it off, dig it along and then dig it back...", she paused, pointing her eighth tentacle at the Princess and asked her a tricky question, "And what do we do then?" Princess Ideal was not taken aback, as she had just learnt her grammar lesson and recited without a stutter. "We dig it in, dig it away, dig it on, dig it under, dig it round and then we can plant the sea lettuce!" The Octopus, satisfied, hugged the Princess gently, as she could never dream of a better student. "So, let's grab the shovels and hit the flowerbeds!", she announced happily and started waving all her tentacles as if she had a hundred of them. And Princess Ideal... well, she could only observe her and admire the beauty of winged seaweed as well as dancing anemones. And so it was until twelve o 'clock, when Susie


Medusa, royal cook, came to collect fresh fruit and vegetables. Together with Opus Octopus, they picked basketfuls of tasty seaweed, colourful algae and ripe sponges. "What's for dinner today?", Princess Ideal asked curiously. "We are going to teach you how to make algae roast and plankton cake!", Susie Medusa announced proudly, her pink frills waving. "Yummy! So tasty!", Opus Octopus smacked her lips hungrily, as she gently placed the algae in basket number eighty. "Time to grab the ladle, Princess!", Susie Medusa laughed and swam forward, straight to the kitchen gate on the third floor. Princess Ideal waved goodbye at Opus and rushed behind Susie. Then, eighty eight invaluable royal guardsmen led by Lobby Lobster carried the baskets, all filled to the brim. "Attention! At ease! Upwards to the kitchen, march!", he ordered and needed not to repeat twice as this was an order known very well to his soldiers. In addition, they loved Susie's cooking, just like all other palace dwellers, including housekeeper Oily Oyster, who was very hard to please. Are you curious what happened next? Then peep through the kitchen window, but be careful not to interrupt the culinary ballet. Yes, ballet! Susie Medusa was a real prima ballerina of pan and ladle. Dressed in her pink tulles and frills, she hovered lightly and swiftly among pots and trays, juggling knives, forks, and spoons with great precision. This was where she and no one else was the boss. And the whole squadron of guards was there to follow her orders. "What do we have to do now?", she asked the Princess, smiling with anticipation and Ideal recited without any hesitation: "Cut it up, cut it off, cut it through, cut it away, cut it over and cut it along!" "Perfect!", Susie Medusa applauded, "and now, gentlemen, execute!", she addressed the Lobby Lobster's guardsmen politely. They clicked their pincers eagerly and began chopping everything in sight. Not a minute had passed before all vegetables and fruit were in pots, trays and saucepans, chopped in even square pieces. Now, Susie Medusa went on to perform her culinary pirouettes and arabesques. She added, removed, sprinkled, sprayed and dropped and soon tasty scents started to emerge from the kitchen. The spread farter and farter until they reached the crown hall and King Neptune himself. "I recognize this...", the King sniffed. "It's the algae roast."


"Yes, your majesty!", Lobby Lobster rattled his pincers and glanced at the clock impatiently as it still was one hour till dinner time. The hour passed very slowly in his view, but Princess Ideal thought it flew like a flash, because when you do what you love, time whizzes by. Have you noticed? Princess Ideal loved baking cakes together with Susie Medusa. "Today we will teach you how to make plankton cake", Susie had promised and she kept her word. Firstly, she dictated the list of ingredients the Princess carefully noted down in her culinary notebook. 99 decagrams of plankton, a dozen turtle eggs, five spoonfuls of fresh whale oil, a bunch of dried algae and a bowl of red caviar for decorating. Then, wooden spoons and whisks got into action. Princess Ideal mixed yolks with algae to form soft mass and Susie Medusa, using all her arms, whipped the whites. Then they mixed it with plankton, carefully adding whale oil, placed in a tray and put in the oven for half an hour. When the cake was ready, they cut it with the sharpest knife into three layers and spread algae cream onto all of them. Finally, Princess Ideal decorated the cake with red caviar and placed it in the fridge to get chilled and as majestic as the King's taste itself. Right when the clock struck two the dinner was ready! So were the eaters. All chairs around the looooooong table in the dining hall were occupied within seconds. King Neptune sat at the head of it and the tray with algae roast landed in the very middle. Well, it isn't nice to look anyone in their plates. Let the court enjoy the culinary art of Susie Medusa while we, in the meantime, try to find Cribby Crab. Maybe we can track him down in chapter three?


For more information, please visit our Rights Catalogue:

http://issuu.com/zielonasowa/docs/rights_ca talogue_2015 OR write an email: marta.broniarek@zielonasowa.pl Marta Broniarek-WoĹşniak Rights Specialist


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.