Mikołajek nie nudzi się w szkole
Goscinny Sempé
Tytuł oryginału Les Récrés du Petit Nicolas
Pierwsze wydanie we Francji: 1961
Mikołajek, postaci, przygody i charakterystyczne elementy świata Mikołajka są dziełem René Goscinnego i Jeana-Jacques’a Sempé.
© 2012 IMAV éditions / Goscinny – Sempé
Prawo rejestracji i korzystania z marek związanych ze światem Mikołajka zastrzeżone dla IMAV éditions. Le Petit Nicolas® jest znakiem zarejestrowanym. Wszelkie prawa do reprodukowania lub imitowania marki i wszelkich logotypów są zastrzeżone.
www.petitnicolas.com
Adaptacja okładki Maria Gromek
Redaktorka nabywająca i prowadząca Magdalena Kilian-Antoine
Korekta
Sylwia Stojak
Kinga Kosiba
Łamanie Dawid Kwoka | DAKA – Studio graficzne
Opracowanie bibliografii Anna Skawińska
Copyright © for the translation by Barbara Grzegorzewska
Copyright © for the Polish edition by SIW Znak sp. z o.o., 2023
ISBN 978-83-240-9346-5
Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl
Więcej o naszych autorach i książkach: www.wydawnictwoznak.pl
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37
Dział sprzedaży: tel. 12 61 99 569, e-mail: czytelnicy@znak.com.pl
Wydanie I (Znak), Kraków 2023
Druk i oprawa: OZGraf
Mikołajek nie nudzi się w szkole
Przełożyła Barbara Grzegorzewska
2023
Kraków
Goscinny Sempé
Mikołaj
„No bo co w końcu, kurczę blade!”
Alcest
„To mój najlepszy kumpel, jest gruby i bez przerwy je”.
Euzebiusz
„Jest bardzo silny i lubi dawać kolegom w nos”.
Gotfryd
„Ma strasznie bogatego tatę, który kupuje mu wszystko, co zechce”.
Ananiasz
„Jest najlepszym uczniem w klasie i pupilkiem naszej pani, my go nie za bardzo lubimy”.
Jadwinia
„Jadwinia jest bardzo fajna, chyba kiedyś się z nią ożenię”.
Joachim
„Bardzo lubi grać w kule.
Trzeba przyznać, że dobrze sobie radzi: kiedy strzela – bum! –to prawie zawsze trafia”.
Rufus
„Ma gwizdek z kulką, a jego tata jest policjantem”.
Kleofas
„Jest najgorszy z całej klasy. Kiedy pani wywołuje go do tablicy, to potem nie wolno mu wychodzić na przerwę”.
Mama
„Lubię być w domu, kiedy pada deszcz i kiedy przychodzą goście, bo wtedy mama robi na podwieczorek mnóstwo pysznych rzeczy”.
Tata
„Tata wychodzi z biura później niż ja ze szkoły, za to nie musi odrabiać lekcji”.
Bunia
„Bunia jest strasznie fajna, daje mi mnóstwo rzeczy i wszystko, co mówię, okropnie ją śmieszy”.
Pan Blédurt
„To nasz sąsiad, bardzo lubi przekomarzać się z tatą”.
Pani
„Pani jest taka ładna i dobra, kiedy się za bardzo nie wygłupiamy!”
Rosół
„To nasz opiekun, nazywamy go tak, bo wciąż mówi: »Spójrzcie mi w oczy«, a na rosole są oka. Starsze chłopaki na to wpadły”.
Mecz
Alcest wylatuje ze szkoły
DZIŚ
W SZKOLE STAŁO SIĘ COŚ STRASZNEGO : wyrzucili Alcesta!
To się zdarzyło przed południem, na drugiej przerwie.
Graliśmy wszyscy w zbijaka, wiecie, na czym to polega: ten, kto ma piłkę, próbuje trafić nią w kolegę, a potem kolega, jeżeli złapie piłkę, próbuje zbić następnego. To bardzo fajna zabawa. Nie grali tylko Gotfryd, którego nie było, Ananiasz, który na przerwie zawsze powtarza lekcje, i Alcest, który jadł właśnie swoją ostatnią przedpołudniową kanapkę z dżemem. Alcest zawsze zostawia największą kanapkę na dużą przerwę, która jest trochę dłuższa od pozostałych. Piłkę miał Euzebiusz, co się nie za często zdarza – Euzebiusz jest bardzo silny, więc staramy się go nie zbijać, bo jak on rzuca, to można nieźle oberwać. No i teraz Euzebiusz
wycelował w Kleofasa, a Kleofas padł jak długi na ziemię, osłaniając rękami głowę.
9
Piłka przeleciała nad nim i – bum! – uderzyła w plecy Alcesta, i Alcest wypuścił
z ręki kanapkę, która upadła na ziemię dżemem na dół. To się Alcestowi nie spodobało: zrobił się cały czerwony i zaczął krzyczeć, a wtedy Rosół, nasz opiekun, przyleciał pędem zobaczyć, co się stało, tylko że nie zauważył kanapki, wdepnął w nią, poślizgnął się i o mało się nie wywalił. Rosół bardzo się zdziwił, że ma but umazany dżemem. A wtedy Alcest, to było niesamowite, zaczął wymachiwać rękami i wrzasnął:
– Psiakrew, cholera! Nie może pan patrzeć pod nogi? Ślepy pan czy co, kurczę blade?!
Alcest był strasznie wściekły, bo trzeba powiedzieć, że u niego z jedzeniem nie ma żartów, szczególnie jeśli chodzi o kanapkę z drugiej przerwy. Rosół też nie był
zadowolony.
– Spójrz mi w oczy – zwrócił się do Alcesta – i powtórz, co powiedziałeś.
– Powiedziałem, że, psiakrew, cholera, nie ma pan prawa deptać po moich kanapkach! – krzyknął Alcest.
Wtedy Rosół wziął Alcesta za ramię i kazał mu ze sobą iść. Przy każdym kroku słychać było „plask, plask” od tego dżemu na bucie.
A potem pan Mouchabière zadzwonił na koniec przerwy. Pan Mouchabière to nasz nowy opiekun, jeszcze żeśmy nie zdążyli wymyślić mu śmiesznego przezwiska. Weszliśmy do klasy, ale Alcesta wciąż nie było. Nasza pani bardzo się zdziwiła.
– A gdzie jest Alcest? – spytała.
Właśnie mieliśmy jej odpowiedzieć, kiedy otworzyły się drzwi i do klasy wszedł dyrektor z Alcestem i Rosołem.
10
– Wstać! – powiedziała pani.
– Siadać! – powiedział dyrektor.
Dyrektor nie miał zadowolonej miny, Rosół też nie.
Alcest był cały zapłakany i pociągał nosem.
– Drogie dzieci – powiedział dyrektor – wasz kolega
odezwał się niezwykle ordynarnie do Ros… do pana Dubon. Nie znajduję żadnego usprawiedliwienia dla takiego
braku szacunku wobec zwierzchnika i osoby starszej wiekiem. W związku z tym wasz kolega zostaje wyrzucony ze szkoły. Nie pomyślał, oczywiście, jak wielki ból sprawi swoim rodzicom. A jeśli w przyszłości się nie poprawi, skończy w więzieniu jak wszystkie nieuki. Niech to będzie dla was przykładem!
A potem dyrektor kazał Alcestowi zabrać swoje rzeczy. Alcest zrobił to, płacząc, i wyszedł razem z dyrektorem i Rosołem.
Było nam wszystkim bardzo smutno. Pani też.
– Spróbuję to jakoś załatwić – obiecała.
Nasza pani czasem jest jednak strasznie fajna!
Kiedy wyszliśmy ze szkoły, zobaczyliśmy Alcesta: czekał na nas na rogu, jedząc bułeczkę z czekoladą. Miał bardzo smutną minę, kiedy żeśmy do niego podeszli.
– Nie poszedłeś jeszcze do domu? – spytałem.
– No nie – odpowiedział Alcest – ale będę musiał, bo zaraz ma być obiad. Jak
powiem to wszystko rodzicom, to na pewno nie dadzą mi deseru. Ojejku, co za dzień, jak rany koguta…
11
I Alcest poszedł, powłócząc nogami i żując bez przekonania. Mieliśmy wrażenie, że zmusza się do jedzenia. Biedny Alcest, bardzo było nam go żal.
Po południu zobaczyliśmy, że do szkoły przyszła mama Alcesta: trzymała Alcesta za rękę i nie wyglądała na zadowoloną. Weszli do gabinetu dyrektora, a Rosół razem z nimi.
Trochę później siedzieliśmy w klasie, kiedy wszedł dyrektor z Alcestem uśmiechniętym od ucha do ucha.
– Wstać! – powiedziała pani.
– Siadać! – powiedział dyrektor.
I wyjaśnił nam, że postanowił dać Alcestowi szansę. Powiedział, że robi to z myślą o rodzicach naszego kolegi, których bardzo zasmuciła perspektywa, że ich dziecko może zostać nieukiem i skończyć w więzieniu.
– Wasz kolega przeprosił pana Dubon, który był tak dobry, że przyjął jego przeprosiny. Mam nadzieję, że wasz kolega doceni tę wyrozumiałość, a to, co się stało, będzie dla niego ostrzeżeniem i nauczką, i że w przyszłości okupi swoim zachowaniem ciężki błąd, jaki popełnił dzisiaj. Prawda?
– No – odpowiedział Alcest.
Dyrektor spojrzał na niego, otworzył usta, westchnął i wyszedł.
My żeśmy się okropnie ucieszyli, zaczęliśmy mówić wszyscy naraz, ale pani uderzyła linijką w biurko i powiedziała:
12
– Siadać, wszyscy. Alceście, idź na swoje miejsce i bądź grzeczny. Kleofasie, proszę do tablicy.
A potem zadzwonił dzwonek na przerwę i zbiegliśmy wszyscy na dół, oprócz
Kleofasa, który dostał karę, jak zawsze, kiedy jest pytany. Na dziedzińcu Alcest jadł kanapkę z serem, a my zapytaliśmy go, jak było u dyrektora, i wtedy przyszedł
Rosół.
– No, już – powiedział – zostawcie kolegę w spokoju. Sprawa jest załatwiona.
Idźcie się bawić!
I wziął Maksencjusza za ramię, a Maksencjusz potrącił Alcesta i kanapka z serem upadła na ziemię.
Wtedy Alcest spojrzał na Rosoła, zrobił się cały czerwony, zaczął wymachiwać
rękami i wrzasnął:
– Psiakrew, cholera! Znowu pan zaczyna? To jakiś obłęd! Pan jest niepoprawny, kurczę blade!
Rosół się odwrócił, podniósł do góry rękę i krzyknął:
– Kompania, na moją komendę! Naprzód… marsz!
Cena 39,99 zł