„Chwytanie szczęśliwych dni”
26 stycznia 1926 roku czterdziestu naukowców wraz z garstką dziennikarzy wspięło się po schodach do warsztatu na poddaszu jednego z domów przy Firth Street w londyńskim West Endzie, aby obejrzeć tam gońca, który nazywał się William Taynton i stroił miny na ekranie. W „Timesie” napisano, że obraz był „nikły i często niewyraźny”. Mimo wszystko wydarzenie to stanowiło jeden z punktów zwrotnych XX wieku. „Możliwe jest”, pisano dalej w doniesieniu prasowym, „transmitowanie i natychmiastowe odtwarzanie ruchomych obrazów”. Wspomniana nieliczna widownia była świadkiem narodzin telewizji, czy też, jak to określił gospodarz tego pokazu, szkocki inżynier elektryk John Logie Baird, „telewizora”1.
Trzy miesiące później, w odległości niecałej mili od tamtego miejsca, nastąpiła chwila o podobnej historycznej doniosłości – i tak samo dziś rozlega się jej echo. We wczesnych godzinach porannych w środę 21 kwietnia urodziła się brytyjska księżniczka. Dzisiaj wydać się może nieprzypadkowe i znamienne, że pierwsza monarchini epoki telewizji pojawiła się na świecie w tym samym czasie co medium, dzięki któremu znają się wszyscy na tej planecie. Zapewne świadczy to również o tym, ilu kolejnych epok świadkiem była królowa. W 1926 roku naród brytyjski jeszcze się nie otrząsnął ze strat poniesionych w czasie pierwszej wojny światowej. Połowa ówczesnej ludności tego kraju urodziła się za panowania królowej Wiktorii (której syn Artur, książę Connaught, miał być jednym z ojców chrzestnych nowo narodzonej księżniczki). W Blackpool żył wtedy jeszcze pewien sędziwy żołnierz, który
mógł opisać przebieg szarży lekkiej brygady (w czasie wojny krymskiej), ponieważ brał w niej udział*. W Alabamie na łamach „Journal of American Folklore” miano opublikować historię ostatniego znanego żyjącego człowieka z ostatniego transportu niewolników z Afryki do Stanów Zjednoczonych, Cudjoe’a Lewisa. Tak wyglądał świat w czasie, gdy księżniczka Elżbieta Aleksandra Maria z Yorku przyszła na niego w londyńskim domu swojego dziadka ze strony matki, przy Burton Street 17.
Jej matka, księżna Yorku, bardzo pragnęła doczekać się córki. Księcia Yorku wprawiło w zachwyt to, że został ojcem. „Nie podejrzewasz nawet, jaką niezmierną radością przepełniła Elżbietę i mnie nasza mała dziewczynka”, napisał do swojej matki, królowej Marii2.
Dziecko to znalazło się na trzecim miejscu w linii sukcesyjnej, choć niewiele osób przypuszczało, że kiedykolwiek obejmie tron. Dziedzic króla Jerzego V, książę Walii – znany wszystkim jako David – był najatrakcyjniejszym kawalerem do wzięcia na całym świecie. Zakładano, że pewnego dnia założy własną rodzinę. Jednak ci, którzy lepiej znali prawdziwego Davida, słyszeli o jego hulaszczym życiu prywatnym oraz miłostkach z mężatkami i podejrzewali, że może nigdy nie doczekać się potomka. Mimo to mogli oczekiwać, że następny z trzech braci, zwany Bertie, książę Yorku, będzie miał kolejne dzieci i spłodzi syna, który znajdzie się przed swoją siostrą w kolejce do tronu.
Jednak ludzie, którzy znali historię, pamiętali, że wprawdzie król Jerzy III miał piętnaścioro dzieci, ale ostatecznie brytyjski tron przypadł jedynej córce jednego z jego młodszych synów. „Mam przeczucie, że to dziecko będzie królową Anglii”, zanotował w dzienniku Chips Channon, słysząc tradycyjny salut królewskich dział na cześć córeczki Yorków, „i, być może, naszą ostatnią władczynią”3.
Podobne myśli nawiedziły już wkrótce także króla Jerzego V. Ale na razie król wraz z całym monarszym rodem radował się z narodzin księżniczki w czasie bardzo poważnego kryzysu w kraju. Nie dość, że węgiel był arcyważny dla brytyjskiej produkcji przemysłowej, to jeszcze przy jego wydobyciu pracowało więcej ludzi niż w jakiejkolwiek innej branży w Wielkiej Brytanii. W obliczu spadku wydobycia i konkurencji ze strony tańszego węgla z importu właściciele kopalni zamierzali obniżyć płace i wydłużyć
* Mowa o urodzonym w Wrexham Edwinie Hughesie, znanym w okolicy jako Balaclava Ned, który został ranny podczas tej szarży i musiał dobić swojego konia, a któremu udało się jednak powrócić do swojej jednostki, 13 Pułku Lekkich Dragonów. Zmarł w 1927 roku.
34 Królowa
naszych czasów
czas pracy. Królewska komisja do spraw przemysłowych wpadła na ten sam pomysł. Kongres związków zawodowych uznał wtedy, że pora rzucić wyzwanie całemu systemowi, i poparł górników. Wezwał do strajku powszechnego; wszystkie zakłady produkcyjne i transport miały przerwać pracę na minutę przed północą 3 maja 1926 roku.
Ze współczesnej perspektywy łatwo o przeoczenie powodów, dla których wśród przedstawicieli ówczesnej brytyjskiej klasy średniej i wyższej zapanowały paniczne nastroje. Nie upłynęła jeszcze dekada od rewolucji bolszewickiej i egzekucji rosyjskiej rodziny królewskiej. Związek Sowiecki powstał zaledwie cztery lata wcześniej. Czy to samo co w Rosji miało się wydarzyć w Wielkiej Brytanii? Polityk z Partii Konserwatywnej Duff Cooper zapisał w swoim dzienniku, że żona zapytała go, czy wchodzi w rachubę ucieczka z kraju. „Odpowiedziałem, że nie, póki nie zaczną się rzezie”4. Kiedy w gazetach takich jak „Daily Mail” ostrzegano przed nadciągającą rewolucją, drukarze unieruchamiali prasy. Wśród niektórych działaczy związków zawodowych zapanował tak jawny rewolucyjny ferwor, że kierownictwo Partii Pracy odmówiło poparcia strajku. Król świetnie zdawał sobie sprawę z tego, że jedna iskra może doprowadzić do straszliwych rozruchów. „Proszę spróbować przeżyć za ich pensje, zanim zacznie ich pan osądzać”, odparł w dniach przed ogłoszonym strajkiem właścicielowi kopalni, hrabiemu Durham5. Zaczął nakłaniać konserwatywnego premiera Stanleya Baldwina do unikania agresywnych poczynań wobec związkowych przywódców oraz ich funduszy. Rozsądek wziął górę i po upływie nieco ponad tygodnia kongres związków zawodowych odwołał strajk, a pozostawieni bez poparcia nieszczęśni górnicy musieli w następnych miesiącach sami (i bezowocnie) walczyć o swoje prawa.
„W ciągu ostatnich dziewięciu dni wybuchł strajk, który objął cztery miniony ludzi, ale nie padł ani jeden strzał ani nikt nie zginął”, zapisał król w swoim dzienniku. „To pokazuje, jaki wspaniały mamy naród”6.
Rozgoryczenie na lewicy i wśród społeczności górniczej w całej Wielkiej Brytanii utrzymywało się jednak przez pokolenia, o czym nowa osoba w rodzinie królewskiej, czyli Elżbieta, miała się później przekonać sama. Ale to, że polityczna burza minęła, sprawiło, że jej chrzciny w pałacu Buckingham 29 maja odbyły się w dużo radośniejszej atmosferze. W ceremonii tej wzięli udział król i królowa oraz rodzice chrzestni dziecka, a Elżbieta płakała wniebogłosy i trzeba ją było uspokajać za pomocą wody koperkowej. Jedna z biografek przyszłej monarchini, Sarah Bradford, napisała: „Wtedy po raz ostatni Elżbieta zrobiła publiczną scenę” 7. Jej ojciec także w następnych dniach zaprezentował się publiczności jako pierwszy (i ostatni) przedstawiciel
„Chwytanie szczęśliwych dni” 35
rodziny królewskiej, stając w szranki wśród zawodników turnieju tenisowego w Wimbledonie. Książę Yorku i jego koniuszy, podpułkownik lotnictwa Louis Greig, wcześniej zwyciężyli w deblu w mistrzostwach Królewskich Sił Powietrznych, a tłumy kibiców liczyły na to, że powtórzą ten sukces na wimbledońskim korcie numer 2. Jednak obaj zagrali bardzo słabo i przegrali wszystkie sety z dwoma przeciwnikami, którzy łącznie mieli 110 lat8. Od tego czasu książę bez reszty skoncentrował się na swoich oficjalnych obowiązkach. Jego córeczka skończyła dopiero trzy miesiące, kiedy podano do wiadomości, że Yorkowie wyruszą w daleką drogę, do Nowej Zelandii i Australii. Nowa siedziba Parlamentu w nowej australijskiej stolicy, Canberrze, wymagała oficjalnego otwarcia przez członka brytyjskiego rodu królewskiego, a książę Walii dopiero co powrócił z wyprawy po świecie. Wspomniany wyjazd miał stanowić ważną próbę dla księcia i księżnej Yorku. Książę od lat dziecięcych borykał się z wadą wymowy; jąkał się, przez co publiczne wystąpienia bardzo go stresowały, powodując nieprzespane noce i długotrwałe przygnębienie w czasie poprzedzającym każde z ważniejszych przemówień. Mimo wszystko tego wymagały od niego sprawowane obowiązki, a spośród wszystkich dzieci Jerzego V książę Yorku był najsumienniejszy. W październiku 1926 roku książę spotkał po raz pierwszy Lionela Logue’a, australijskiego logopedę, a historia ich wzajemnych relacji stała się kanwą filmu Jak zostać królem (The King’s Speech) z 2010 roku. Terapia szybko przyniosła rezultaty. Niespodzianie książę przestał się lękać wyjazdu do Australii; wręcz nie mógł się go doczekać9. Z kolei księżna coraz bardziej obawiała się pozostawienia córeczki w kraju, a wyjazd jawił się jako koszmar. „Dzieciątko było takie słodkie, gdy bawiło się guzikiem munduru Bertiego [księcia Yorku], że patrzyłam na to zupełnie załamana”10, napisała do królowej Marii tuż po wyruszeniem w tej rejs w styczniu 1927 roku. Była to dla niej najtrudniejsza lekcja dotycząca ciemnych stron życia w rodzinie monarszej.
Nieobecność Yorków w kraju odniosła jednak pewien pozytywny skutek. Pozostawili Elżbietę pod opieką dziadków, rodziców księcia, którzy uwielbiali to dziecko. Władcza królowa Maria, rzadko ulegająca sentymentom, była oczarowana tym „maleństwem o pięknej cerze i ze ślicznymi płowymi włoskami”11. Szorstki na ogół król też nie krył zachwytu. Wielu historyków zwracało uwagę na jego napięte stosunki z własnymi dziećmi. Te dorastały w odseparowanym od świata York Cottage, dość skromnym, nieatrakcyjnym domu w majątku Sandringham. We wczesnych latach powierzono je sadystycznej niańce, która szczypała Davida, żeby płakał przed rodzicami, podczas gdy Bertie był „zaniedbywany do tego stopnia, że wyglądał na
36 Królowa naszych czasów
zapuszczonego” 12. Takie wychowanie poskutkowało wytworzeniem się silnej więzi między dwoma starszymi braćmi a ich siostrą, księżniczką Marią. Z czasem, gdy na świat przyszło młodsze rodzeństwo, reżim nieco zelżał, niemniej królewskie dzieci do końca życia lękały się ojca. „Oto i dzieciątko!” –wołała królowa Maria na widok przynoszonego jej codziennie niemowlęcia, natomiast król z dumą pisał o każdym wyrzynającym się zębie Elżbiety jej nieobecnym rodzicom13.
Jeszcze długo po powrocie Yorków z tej wyprawy (w trakcie której dostali tony zabawek dla swojego dziecka14) Elżbieta miała bliski kontakt z babką. Gdy król został wysłany do Bognor w 1928 roku, aby tam doszedł do siebie po bardzo poważnej operacji na otwartej klatce piersiowej, jego wnuczka pojechała razem z nim, gdyż uznano, że dopomoże to rekonwalescencji. Uwielbiał patrzeć, jak dziecko buduje zamki z piasku. Elżbieta z kolei przepadała za jego papugą Charlotte i cairn terrierem Snipem. „W jej otoczeniu nie było bardziej jej oddanego niewolnika niż król”, zauważyła autorka publikacji poświęconych osobom z socjety, lady Cynthia Asquith, w swojej autoryzowanej biografii księżniczki. Wyjawiła, że pewnego razu zastano króla na czworakach, usiłującego się wcisnąć pod kanapę. „Szukamy spinki do włosków naszej Lilibet [Elżbietki]”, wyjaśnił15. To właśnie król rozbudził w niej na całe życie uwielbienie dla koni, gdy na czwarte urodziny sprezentował księżniczce jej pierwszego kucyka szetlandzkiego, Peggy. I choć książę i księżna Yorku starali się nie rozpuścić córki, to każdy chciał ją jakoś rozbawić. Pewnego dnia w Windsorze zachwyciło ją, kiedy oficer gwardii podszedł marszowym krokiem do jej wózka i zapytał: „Czy Jej Książęca Wysokość zezwala mi odejść?”. „Tak, proszę!”, odpowiedziała, a po chwili dodała: „Czyż Lilibet nie powiedziała tego głośno?”16.
Niektórzy uważają, że przezwisko, które przylgnęło do księżniczki na całe życie, zawdzięczała Jerzemu V; inni twierdzą, że sama we wczesnym dzieciństwie wypowiadała podobnie swoje imię – „Tillabet”17. Tak czy owak, Lilibet się ostało. Podobno mała Elżbieta wymyśliła własny przydomek dla króla: Grandpa England („dziadzio Anglia”). Według biografa Jerzego V
Kennetha Rose’a mimo wszystko w relacjach tych dwojga nadal było coś formalnego. Życząc swojemu dziadkowi dobrej nocy, Elżbieta zwracała się ku drzwiom, dygała i powiadała: „Ufam, że Wasza Wysokość będzie spał dobrze”. Historię o „dziadziu Anglii” opowiadała królewska guwernantka Marion Crawford, ale z kolei księżniczka Małgorzata zaprzeczyła jej prawdziwości. „Zbytnio się go obawiałyśmy, by nazywać go inaczej niż «dziadkiem»”, wyjawiła w rozmowie z Elizabeth Longford18.
„Chwytanie szczęśliwych dni” 37
Narodziny Małgorzaty 21 sierpnia 1930 roku miały położyć kres skupianiu czułych uczuć rodziny wyłącznie na Elżbiecie. Księżna Yorku chciała rodzić w zamku Glamis, szkockiej siedzibie swojego ojca hrabiego Strathmore oraz rodu Bowesów-Lyonów już od XIV wieku. Przeżyła bardzo szczęśliwe dzieciństwo w tej bajkowej twierdzy na żyznej lesistej równinie Strathmore, na północ od Dundee.
Dawna i staroświecka tradycja oficjalnej weryfikacji narodzin w rodzinie królewskiej nadal obowiązywała, a zgodnie z nią ówczesny minister spraw wewnętrznych John Clynes, były przywódca laburzystów, miał być obecny przy porodzie (oczekując w jednym z sąsiednich pomieszczeń). I zjawił się tam za wcześnie, ponad dwa tygodnie przed tym, jak dziecko przyszło na świat. Ten były tkacz musiał bezczynnie spędzić prawie pół miesiąca w pobliskim zamku Cortachy, jako gość hrabiny Airlie, oczekując na wezwanie do Glamis. Później wspominał obrazki niemal z czasów feudalnych, gdy pracownicy majątku wystrojeni w kilty jeździli konno wokół wąwozów z płonącymi pochodniami, zapalając latarnie w czasie burzy z piorunami na znak narodzin dziecka płci żeńskiej19. Yorkowie chcieli nadać córeczce imiona Anna Małgorzata, lecz król oznajmił, że nie podoba mu się Anna, co przesądziło sprawę20. Nowo narodzona dziewczynka otrzymała imiona Małgorzata Róża.
Pierwszy raz po ponad trzech stuleciach dziecko z bezpośredniej linii sukcesyjnej urodziło się na północ od granicy angielsko-szkockiej, co z pewnością wzbudziło entuzjazm w Szkocji. Jednak nie stanowiło tajemnicy to, że Yorkowie (oraz reszta rodziny królewskiej) mieli nadzieję, że na świat przyjdzie chłopiec. Wtedy też – choć nikt o tym głośno nie mówił – przyszło ludziom na myśl, że wobec czteroletniej przerwy między narodzinami obu księżniczek Yorkowie mogą się już nie doczekać syna i dziedzica. Perspektywa panowania kolejnej, po Wiktorii, królowej nie wzbudzała szczególnego zachwytu. Jak zauważył książę Yorku na temat swojej starszej córki w rozmowie ze swoim przyjacielem, pisarzem Osbertem Sitwellem, „nie sposób się nie zadumać, że historia się powtarza”21. W następnym roku na cześć młodej księżniczki nazwano pierwszy kawałek lądu, gdy duży wycinek Antarktydy został Ziemią Księżniczki Elżbiety (dalszy obszar o powierzchni prawie 438 tysięcy kilometrów kwadratowych – Ziemię Królowej Elżbiety – miała otrzymać z okazji diamentowego jubileuszu). Rok później jej wizerunek po raz pierwszy zamieszczono na znaczku pocztowym: pojawiła się na nowofundlandzkim znaczku o wartości sześciu centów w falbaniastej sukience, z zabawką w rękach.
38 Królowa
naszych czasów
Tę stopniową zmianę w zapatrywaniach na przyszłość monarchii wzmocnił fakt, że książę Walii jakoś nie znajdował sobie żony. Przeciwnie, coraz bardziej oddawał się hulaszczemu życiu playboya, co od dawna stanowiło utrapienie królewskiego rodu.
W czasie podróży po Afryce w 1928 roku książę pozostał nieporuszony na wieść o tym, że król poważnie choruje, a on sam powinien niezwłoczne powrócić do kraju. „Nie wierzę w ani słowo z tego wszystkiego”, powiedział do asystenta swojego głównego sekretarza, Alana „Tommy’ego” Lascellesa, który był przerażony tym, co usłyszał, i tego nie ukrywał. „Spojrzał na mnie”, napisał później Lascelles, „wyszedł bez słowa i spędził resztę wieczoru na uwieńczonym sukcesem uwodzeniu pani Barnes, żony miejscowego komisarza. O czym sam mnie poinformował, następnego poranka”22. Po powrocie do Londynu Lascelles wdał się ze swoim pryncypałem w kłótnię, której powodem było zachowanie tego ostatniego. Na koniec przestrzegł go, że „utraci angielski tron”, i złożył rezygnację z piastowanej funkcji. Książę zauważył w odpowiedzi: „Przypuszczam, iż faktycznie jestem dość nieodpowiednim człowiekiem na księcia Walii”23. Mimo swojej wielkiej popularności zdawał sobie z tego sprawę. W 1931 roku na przyjęciu w jednej z wiejskich posiadłości w Leicestershire księciu przedstawiono pewną amerykańską parę, Wallis Warfield Simpson i jej męża Ernesta*. Jak sam później wspominał, nie od razu zjednał sobie Wallis. Nie rozbawił jej jego żart o centralnym ogrzewaniu w Ameryce i powiedziała mu o tym – ale niezbyt długo okazywała księciu chłód24.
Życie w domostwie Yorków płynęło w miłej i spokojnej atmosferze. Księżniczka Elżbieta z zadowoleniem powitała nową siostrę w pokoju dziecięcym, jeśli wierzyć w zaaprobowaną przez rodzinę królewską opowiastkę dla dzieci autorstwa Anne Ring z 1930 roku, The Story of Princess Elizabeth25:
„«Mam cztery latka i siostrzyczkę – Małgorzatę Różę – i będą ją nazywała Pączkiem», oznajmiła księżniczka jednego z gości. Dlaczego «Pączkiem»? «Cóż», odpowiedziała z zadumą, «ona jeszcze nie jest prawdziwą różą, prawda? Dopiero pąkiem»”.
Po powrocie z Australii książę i księżna przeprowadzili się razem z małą
Elżbietą do nowego domu przy Piccadilly 145, w pobliżu Hyde Parku. Pokoje dziecięce były tam domeną Clary Knight. Urodzona w Hertfordshire,
* Spisując swoje wspomnienia w późniejszych latach życia, jako książę Windsoru, wskazał rok
1931 jako datę tego spotkania. Z kolei oficjalny biograf Jerzego VI John Wheeler-Bennett zaznaczył, że księżna Windsoru twierdziła stanowczo, że oboje poznali się w 1930 roku.
„Chwytanie szczęśliwych dni” 39
niedaleko wiejskiej posiadłości rodziny Bowesów-Lyonów w Anglii, opiekowała się księżną i jej młodszym bratem, gdy byli małymi dziećmi, potem pracowała u jednej ze starszych sióstr księżnej i wreszcie wróciła do swej dawnej podopiecznej. Była w każdym calu typową brytyjską piastunką, związaną przez całe życie z jedną i tą samą rodziną, cierpliwą, z pozoru zawsze w stroju do pracy i zawsze na służbie, nazywaną grzecznościowo „panią” (choć nigdy nie wyszła za mąż). Dzieci pod jej opieką niezmienne nazywały ją Alah (albo Ahla) – wersją imienia Clara w dziecinnym wydaniu. „Była o wiele bardziej dystyngowana niż jej młodzi chlebodawcy”, wspominała później królewska guwernantka Marion Crawford26. Początkowo Alah korzystała z pomocy gosposi, równie szczerej i prostolinijnej rudowłosej córki kolejarza Margaret MacDonald, nazywanej przez księżniczkę Bobo.
Wraz z pojawieniem się księżniczki Małgorzaty Alah zajęła się młodszym z dzieci, natomiast Bobo skupiła się na opiece nad Elżbietą. Przez prawie siedemdziesiąt lat, aż do śmierci Bobo w 1993 roku, łączyła je nierozerwalna więź. W tamtych wczesnych latach zatrudniano także w roli niańki Małgorzaty siostrę Bobo Ruby. Dopełniła ona składu sprawnego, sumiennego personelu górnej kondygnacji domu przy Piccadilly 145, gdzie każda z księżniczek miała dużą oszkloną szafkę na swoje najcenniejsze pamiątki. Do zabawek Elżbiety należały ołowiane żołnierzyki, lalki od królowej Marii oraz miniaturowa srebrna kołyska z tortu przygotowanego na jej chrzciny27.
W przeciwieństwie do wielu dzieci ze swojego pokolenia i wyższych klas społecznych księżniczki często widywały rodziców, którzy pokazywali im się nie tylko przed ułożeniem do snu. Każdego poranka (aż do dnia ślubu księżniczki Elżbiety) dziewczęta rozpoczynały dzień od odwiedzin w sypialni księcia i księżnej na to, co Marion Crawford nazywała „pohuśtaniem”28. Wymowne, że głównym przedmiotem chluby w salonie jadalnym siedziby Yorków, którego okna wychodziły na Piccadilly, nie było płótno któregoś ze starych mistrzów ani też wizerunek jednego z przodków; był nim uroczy portret pięcioletniej księżniczki Elżbiety z psem pędzla Edmonda Brocka29. Do dzisiaj to ulubione dzieło jest w posiadaniu rodziny królewskiej (nie należy do zbiorów Royal Collection) i wisi w jednym z prywatnych pokojów*.
W 1931 roku król przydzielił Yorkom do użytku jako wiejską rezydencję Royal Lodge w Wielkim Parku Windsorskim. Dom ten, będący realizacją ekscentrycznego pomysłu księcia regenta Jerzego oraz jego siedzibą, którą nazywał „chatą”, wymagał poważnej renowacji, jednak rychło stał się dla
40 Królowa naszych
czasów
* Patrz s. 1 wkładki z ilustracjami.
Yorków ulubionym ustroniem, z którego księżna miała korzystać do końca życia. Książę został zapalonym ogrodnikiem i w weekendy zapędzał swoją rodzinę, służbę, a nawet osobistego detektywa do różnych prac wokół wspomnianej posiadłości30. Jego małe córki od 1932 roku miały jeszcze jeden powód, by uwielbiać to miejsce, po tym, jak mieszkańcy Walii na szóste urodziny sprezentowali księżniczce Elżbiecie dwukondygnacyjny, kryty strzechą domek. Ten Y Bwthyn Bach, w zasadzie dziecinny domek do zabawy, był w istocie małym dziełem sztuki, równie wspaniałym jak domek dla lalek królowej Marii*. Z elektrycznością i instalacją wodno-kanalizacyjną, był wyposażony w odbiornik radiowy, komplet dzieł Beatrix Potter w miniaturze, pościel z wyhaftowanymi inicjałami księżniczek, miniaturowy okręt z herbem Elżbiety oraz zminiaturyzowany akt darowizny od burmistrza Cardiff dla „Jej Wysokości księżniczki Elżbiety z Yorku, zwanej dalej «obdarowaną»…”31.
W realnym świecie, z dala o tego zaczarowanego monarszego ogrodu, król znowu miał powody do wielkiego niepokoju. Rozpętał się ogólnoświatowy kryzys gospodarczy, doszło do krachu na giełdach, a władzę przejmowali dyktatorzy. W Wielkiej Brytanii rosło bezrobocie, zapanowała panika bankowa, a w łonie mniejszościowego rządu laburzystowskiego nastąpił rozłam. Skłoniło to Jerzego V do prób interwencji politycznej, dzisiaj już do nie pomyślenia. W istocie to sam monarcha nakłaniał do zawiązania wielopartyjnej koalicji i utworzenia rządu „narodowego” pod kierownictwem laburzysty Ramsaya MacDonalda (którego szybko wyrzucono z jego własnej partii).
Później król bronił swych działań, argumentując, że kraj stanął w obliczu nadzwyczajnego zagrożenia. Mimo wszystko historyk i konstytucjonalista Vernon Bogdanor uważa, że monarcha przekroczył wtedy swe uprawnienia. „Rząd narodowy, choć wywarł pozytywny wpływ na giełdy, nie był w rzeczywistości «narodowy», gdyż nie uzyskał poparcia ze strony Partii Pracy”, przekonuje. W związku z tym król w tym konkretnym przypadku okazał się stronniczy32. Inni twierdzili i nadal twierdzą, że Jerzy V postąpił słusznie. W swoim studium poświęconym monarchii konstytucyjnej były redaktor
„Timesa” Charles Douglas-Home napisał, że Wielką Brytanię dzieliły wtedy od bankructwa godziny: „Król nie uczynił nic więcej ponad udzielenie pomocy i porady – stanowczej rady, być może – politykom, którzy potrzebowali
* Ten największy domek dla lalek na świecie został zaprojektowany przez sławnego brytyjskiego architekta sir Edwina Lutyensa i wykonany z udziałem 1,5 tysiąca rzemieślników i artystów. Królowa Maria dostała tę budowlę w prezencie w 1924 roku; zaprezentowano go publicznie na Wystawie Imperium Brytyjskiego i do dziś można go oglądać w Windsorze.
„Chwytanie szczęśliwych dni” 41
określonej i jasnej wskazówki w kwestii, co do której pewnie by się wahali, gdyby pozostawiono ich samych sobie”33.
Na użytek opinii publicznej król gorliwie dbał o wizerunek rodziny monarszej pilnie oddającej się obowiązującym powinnościom. Pod koniec 1932 roku z Sandringham wygłosił swoje pierwsze orędzie na święta Bożego Narodzenia. Jego tekst został ułożony przez Rudyarda Kiplinga, który nadał mu klimat pogawędki przy kominku w familijnym gronie (choć złożonym z jednej czwartej ludności ówczesnego świata), a nie imperialnej oracji. „Mówię teraz ze swego domu i z serca do was wszystkich; do kobiet i mężczyzn pośród śniegów, na pustyni czy na morzu, gdzie może docierać tylko głos fal radiowych”, zaczął. Emisję tej audycji zaplanowano na trzecią po południu – dziś także tradycyjną godzinę królewskich wystąpień – gdyż o tej porze większość mieszkańców brytyjskiego imperium nie spała i mogła słuchać radia.
Na Wielkanoc następnego roku w królewskich pokojach dziecięcych zagościła nowa osoba. Yorkowie uznali, iż nadszedł czas, by zatroszczyć się o edukację swoich córek. Została im polecona pewna guwernantka, świeżo upieczona absolwentka jednej z uczelni kształcących nauczycieli. Wcześniej pracowała dla przyjaciół rodziny Yorków i zrobiła świetne wrażenie na jednej z sióstr księżnej. Marion Crawford miała wiele cech, które odpowiadały Yorkom: potrafiła rozmawiać z dziećmi ich językiem i pochodziła ze Szkocji, stanowiąc uosobienie rozsądku i zdrowia oraz kompetencji w wychowaniu księżniczek z królewskiego rodu. Jej młody wiek – dwadzieścia trzy lata –również zdecydowanie przemawiał na jej korzyść. Książę w czasach swojego dzieciństwa musiał znosić różnych podstarzałych prywatnych nauczycieli. Jak to ujęła później Marion Crawford: „Szukał kogoś energicznego”34. Nowa guwernantka przybywała na wiosnę 1933 roku na miesięczny okres próbny, rychło stała się znana jako Crawfie i pozostała na siedemnaście lat. Poznała królewskie sekrety oraz dzieci i dorosłych z rodu panującego. I dopiero gdy odeszła na emeryturę, na której zaoferowano jej dożywotnio mieszkanie w pałacu Kensington, zaczęto ją utożsamiać z bezwstydną niedyskrecją, gdy opublikowała swoje wspomnienia pod tytułem The Little Princesses (Małe księżniczki).
Nowa guwernantka szybko zaprowadziła swoje porządki. Alah i Bobo stworzyły w pokojach księżniczek beztroską atmosferę, a mała Elżbieta często jeździła na wyimaginowanych kucykach (od Crawfie, podobnie jak od wszystkich innych, z królem włącznie, oczekiwano odgrywania roli kucyka).
Księżniczka Elżbieta lubiła schludność i czystość. Do jej ulubionych zabawek
42 Królowa naszych czasów
należały jej szufelka i zmiotka, świąteczny prezent od hrabiny Airlie, damy dworu królowej Marii 35. Oszczędność i zapobiegliwość wpajano jej od wczesnych lat. Księżniczki miały nawet specjalne pudełko na używany papier i wstążki do opakowywania prezentów. Zadanie Crawfie polegało na pokierowaniu początkową nauką księżniczek. „Nikt nigdy nie miał pracodawców, którzy wtrącali się tak rzadko”, napisała, niezbyt subtelnie komentując mizerny wkład królowej matki w edukację córek. „Bardzo mnie to niepokoiło. Jednak znalazłam wspaniałą sojuszniczkę w osobie królowej Marii”36. Babcia dzieci zawsze interesowała się tym, czego się uczyły, i rychło zorganizowała rodzinne spotkanie dla ocenienia nowej guwernantki. Towarzyszący jej król wydał wtedy jedyne proste polecenie: „Na litość boską, proszę nauczyć Małgorzatę i Lilibet schludnego pisania, to wszystko, o co panią proszę. Żadne z moich dzieci nie ma ładnego charakteru pisma. Lubię pismo z charakterem”37.
Dla Elżbiety opracowano rozkład zajęć, skrupulatnie sprawdzony przez królową Marię, w którym dużo czasu zostało przewidziane na naukę arytmetyki i historii. Mająca niemalże obsesję na punkcie rodowodów królowa, która studiowała drzewo genealogiczne swojego rodu równie namiętnie, jak król przeglądał swoje albumy ze znaczkami, twierdziła z uporem, że genealogia „bardzo interesowała dzieci”38. Crawfie oszczędzono jednak obowiązku nauczania francuskiego. Yorkowie zatrudnili dodatkowo nauczycielkę tego języka, której Elżbieta nie cierpiała. „Pewnego dnia dobiegły z sali lekcyjnej osobliwe odgłosy”, wspominała Crawfie. Poszła tam i zastała „znudzoną do cna” Lilibet, która wylała sobie na głowę zawartość całego kałamarza, na co roztrzęsiona mademoiselle „otępiała z przerażenia” 39. Kiedy Małgorzata w końcu nie musiała już korzystać z wózka, w którym dobra Alah uparcie chciała ją wozić, dołączyła do swojej siostry w nauce. Zdarzały się też edukacyjne wycieczki, w tym przejażdżka londyńskim metrem. Zaczęły się kształtować dwa zdecydowanie odmienne charaktery: Elżbieta była dzieckiem pilnym i posłusznym, zawsze opiekuńczym wobec Małgorzaty – dziewczynki pyskatej, bystrej i starającej się zwrócić na siebie uwagę; ta ostatnia miała wyimaginowanego przyjaciela, którego nazywała „kuzynem Halifaksem”. Zwykle obie żyły w zgodzie, ale – jak każde rodzeństwo – miewały zwady. Także kiedy dochodziło do bójek, Crawfie dostrzegała odmienne skłonności obu księżniczek: Elżbieta miała „szybki lewy sierpowy”, natomiast Małgorzata niekiedy próbowała gryźć40.
Ponadto Małgorzatę bardzo interesowały stroje, które z kolei mało zajmowały Elżbietę (i wtedy, i w całym jej życiu). Lady Anne Glenconner,
„Chwytanie szczęśliwych dni” 43
przyjaciółka księżniczek w latach dzieciństwa, bardzo lubi pewne zdjęcie, na którym wszystkie trzy bawią się jeszcze jako dziewczynki. Na tej fotografii młoda księżniczka Elżbieta ze zmarszczonym czołem z wyrzutem spogląda na Małgorzatę, która znowu zerka na pantofle lady Anne. Po latach, kiedy lady Anne była już damą dworu księżniczki Małgorzaty, pokazała jej tę fotografię. „Byłam zazdrosna”, przyznała Małgorzata, „bo miałaś srebrne buciki, a ja brązowe”41. Z czasem w życiu księżniczek zagościł ulubiony projektant ich matki Norman Hartnell. Poznały się z nim, gdy Elżbieta została zaproszona jako druhna na ślub młodszego brata swojego ojca. Jerzy, książę Kentu, żenił się z grecką księżniczką Mariną (Maryną). Małgorzata była zachwycona przebiegiem tej ceremonii; Elżbieta nie.
Ślub ten był z wielu powodów ważnym wydarzeniem. Utrzymuje się na ogół, że właśnie wtedy księżniczka Elżbieta po raz pierwszy spotkała księcia Grecji Filipa, kuzyna panny młodej*. Jego ojciec, książę grecki i duński Andrzej, był wujem panny młodej. Musiał udać się na wygnanie do Francji po wojskowym przewrocie w Grecji, kiedy Filip był jeszcze niemowlęciem. W tamtym czasie rodzina Filipa pozostawała rozrzucona po całej Europie, a jego matka trafiła do szpitala psychiatrycznego i nie widziała syna przez wiele kolejnych lat. Filip rozpoczął swój pierwszy semestr w nowej szkockiej prywatnej szkole publicznej Gordonstoun. Wtedy jednak wszystkich bardziej obeszło to, że książę Walii przedstawił królowi i królowej Wallis Simpson, będącą nowym obiektem jego uczuć (choć wciąż jeszcze zamężną). Wcześniej w owym roku kochanka księcia Thelma Furness wyjechała w trzymiesięczną podróż do Stanów Zjednoczonych i poprosiła swoich przyjaciół, Ernesta i Wallis Simpsonów, żeby dotrzymywali księciu towarzystwa. Po powrocie lady Furness zorientowała się, że Wallis zajęła jej miejsce. Książę postarał się o to, by oboje Simpsonów zaproszono na ślub jego brata, a w królewskiej rodzinie dobrze wiedziano, jakimi pobudkami się kierował. „Ta kobieta pod moim dachem!” – pieklił się potem król, wściekły z powodu tego, że jego syn obnosi się z romansem z zamężną rozwódką42. I nie jego jednego oburzało zachowanie księcia. Liczne osoby z rodziny panny młodej zbulwersowało to, że książę w czasie uroczystości ślubnej odpalił papierosa od świecy w prawosławnej cerkwi43. Był to tylko kolejny przejaw nawracającego problemu: książę Walii miał wszystko w nosie. Do tego czasu król zdążył się
* Niewykluczone, że Elżbieta poznała księcia Filipa jeszcze wcześniej. Yorkowie spędzali letnie wakacje nad morzem w Holkham, siedzibie ojca lady Anne Glenconner, hrabiego Leicester, w Norfolk. Lady Anne wspomina, że mały książę Filip i jego siostry również często tam bywali.
44 Królowa naszych czasów
już o tym przekonać, jak zaznaczył Alan Lascelles, który zrelacjonował rozmowę między Jerzym V a dworzaninem Ulickem Alexandrem* na początku lat trzydziestych. „Mój najstarszy syn nie będzie moim następcą”, powiedział król Alexandrowi. „On abdykuje”44. W ostatnim okresie panowania król mówił to samo także innym.
Jerzy V zabronił księciu publicznego pokazywania się z panią Simpson podczas zorganizowanych w 1935 roku obchodów dwudziestej piątej rocznicy swego wstąpienia na tron. Był to pierwszy królewski jubileusz od czasów uroczystości z okazji sześćdziesięciolecia panowania królowej Wiktorii u schyłku poprzedniego stulecia. W oczach „rozbawionego towarzystwa” z kręgu jego najstarszego syna, a także intelektualistów takich jak Beatrice
Webb czy H.G. Wells, Jerzy V był władcą beznamiętnym, zachowawczym, powściągliwym, niezbyt ciekawym świata. Jako głowa największego imperium nigdy nie przejawiał ochoty do zagranicznych wojaży. Nie znosił „zagranicy”. Od końca pierwszej wojny światowej aż do chwili śmierci, siedemnaście lat później, opuścił kraj na zaledwie osiem tygodni, z czego pięć spędził na rekonwalescencji, zgodnie z zaleceniem lekarzy. Także jego horyzonty kulturalne były ograniczone. Z oper lubił te najkrótsze (takie jak Tosca) i wolał przygodowe książki Johna Buchana od dramatów Szekspira. W początkach jego panowania doszło do sławetnego nieporozumienia, kiedy premier poprosił króla, aby ten wysłał życzenia urodzinowe „staremu Hardy’emu”; autor Z dala od zgiełku (udekorowany Orderem Zasługi) kończył wtedy siedemdziesiąt lat. Monarsze powinszowania niezwłocznie przesłano do Alnwick w hrabstwie Northumberland, ku wielkiemu zdumieniu innego pana Hardy’ego, producenta królewskich wędek, który ani nie kończył siedemdziesiątego roku życia, ani w tym czasie nie obchodził urodzin45 . Nie wiadomo, czy właściwy Thomas Hardy otrzymał życzenia od króla.
Lista rzeczy, których król nie lubił, była bardzo długa, jeśli wierzyć wspomnieniom jego najstarszego syna. Znajdowały się na niej „lakierowane paznokcie, kobiety palące w miejscach publicznych, koktajle, ekscentryczne kapelusze, jazz oraz coraz powszechniejszy zwyczaj weekendowych wyjazdów” 46. Jednakże, jak wskazywał oficjalny biograf króla Harold Nicolson, właśnie z powodu tej prostodusznej, przewidywalnej zwyczajności władca ten był tak uwielbiany jako „silny, dobrotliwy patriarcha”47. To tłumaczy wyrazy masowego uwielbienia dla monarchy podczas obchodów
* Sir Ulick Alexander był rewidentem księcia Kentu do 1936 roku, a następnie zarządzał królewskimi finansami aż do czasów objęcia tronu przez Elżbietę II.
„Chwytanie szczęśliwych dni” 45
jego srebrnego jubileuszu w 1935 roku, kiedy król przez kilka dni odwiedzał różne miejsca w stolicy. Entuzjastyczne reakcje ludzi, zwłaszcza tych z uboższych dzielnic, całkowicie go zaskoczyły. „Nigdy nie zdawałem sobie sprawy z tego, że oni czują coś takiego”, powiedział bliski łez48. W jubileuszowym wystąpieniu radiowym zwrócił się do swoich poddanych: „Dziękujemy wam z głębi naszego serca za wielką lojalność i – jeśli wolno mi tak się wyrazić – za miłość, którą dzisiaj i zawsze nam okazujecie”.
Wkrótce Jerzy V znowu podupadł na zdrowiu, a jego stan pogorszył się po śmierci jego ulubionej siostry, księżniczki Wiktorii, w grudniu. Zdołał jeszcze złożyć przez radio tradycyjne życzenia na Boże Narodzenie, lecz wkrótce potem zaległ w łóżku z powodu silnego przeziębienia. I już nie wyszedł ze swojej sypialni. 20 stycznia poprowadził z łoża naradę Tajnej Rady (ostatnią w życiu). „Życie króla w spokoju dobiega kresu”, oznajmili niebawem dziennikarze rozgłośni BBC. Po latach wyszło na jaw, że dobiegło końca prędzej, niż mogło, za sprawą królewskiego lekarza, lorda Dawsona of Penn49. Przyspieszył śmierć króla końską dawką morfiny, w wyniku czego monarcha skonał na krótko przed północą. Dawson chciał, aby śmierć króla obwieszczono w odpowiedni sposób w „Timesie”, a nie w mniej szacownych popołudniówkach, które poinformowałyby o tym jako pierwsze, jeśliby monarcha umarł kilka godzin później*. Odprowadzony na stację przez kondukt, w którym znalazł się jego ukochany kucyk Jock, zmarły król powrócił do Londynu, gdzie rodzina królewska przeszła za jego trumną aż do Westminsteru. Gdy zbliżano do tego miejsca, oficjalny biograf Jerzego V Harold Nicolson zauważył coś, co określił jako „najstraszliwszy omen”50. Krzyż zdobiący brytyjską koronę imperialną obluzował się i spadł do rynsztoka. „Chryste, co jeszcze się wydarzy?” – rzucił pod nosem nowy król, który podniósł ten krzyż i wsunął go do kieszeni51. Milion ludzi szło w kondukcie za zmarłym monarchą. Księżniczkę Elżbietę zabrała ze sobą jej matka, aby przypatrzyła się chwili, w której synowie Jerzego V staną na straży u czterech rogów jego trumny. „To było wspaniałe. I wszyscy zachowywali się tak cicho”, opowiedziała Crawfie. „Zupełnie jak gdyby król spał”52. Nazajutrz, ubrana w nowy czarny płaszczyk i beret, księżniczka w gronie niewielu uczestników właściwego pochówku patrzyła, jak trumnę składano w krypcie pod kaplicą św. Jerzego w Windsorze.
* Mimo że jako utalentowany chirurg ocalił królowi życie w 1928 roku, to Dawson, przewodniczący Royal College of Physicians, miał swoich przeciwników. Jeden z nich ułożył znaną rymowankę: „Lord Dawson of Penn / Wielu zgładził zgoła / I dlatego śpiewamy / Boże, chroń króla”. Prawnukiem Dawsona jest aktor Damian Lewis.
46 Królowa naszych czasów
Za panowania Jerzego V, jak wskazał Vernon Bogdanor, kolejno zdetronizowano pięciu cesarzy, ośmiu królów i kilkunastu innych dynastycznych władców. Jerzy V przez cały czas spał w spokoju we własnym łożu. W jego pogrzebie wzięło udział pięciu królów (Danii, Norwegii, Bułgarii, Rumunii i Belgii); zaledwie kilka lat później ich królestwa zostały najechane i podbite. Los ten nie stał się jednak udziałem imperium Jerzego V. Był on konserwatystą przez małe „k”, który mimo wszystko stworzył ród Windsorów i ustanowił Order Imperium Brytyjskiego (dla osób obu płci ze wszystkich klas społecznych). Pod żadnym pozorem nie sprzeciwiał się pierwszemu rządowi laburzystowskiemu w historii Wielkiej Brytanii. Uwielbiał ordynarne poczucie humoru przywódcy związkowców Jimmy’ego Thomasa i miał łzy w oczach, kiedy w roku jego jubileuszu ustąpił ze stanowiska pierwszy laburzystowski premier. „Liczyłem, że będzie mnie pan rozumiał i wspierał”, powiedział do Ramsaya MacDonalda. „Był pan pierwszym premierem, którego szczerze polubiłem” 53. Niezależnie od tego, czy księżniczka Elżbieta naprawdę nazywała go „dziadziem Anglią”, czy też nie, przydomek ten wydawał się trafnie odzwierciedlać odczucia wielu poddanych tego króla i cesarza (także daleko od Anglii). Jego usposobienie odpowiadało bowiem ich preferencjom – był umiarkowany, pragmatyczny, a do tego nieufny wobec raptusów zarówno z lewicy, jak i prawicy.
W ostatnich latach życia nieustannie trapiły go głębokie obawy dotyczące dwóch spraw. Jedną z nich była perspektywa wojny, drugą zaś obsesja jego najstarszego syna na punkcie pani Simpson. Jak powiedział król, co posłyszała hrabina Airlie: „Modlę się do Boga, żeby najstarszy z moich synów nigdy się nie ożenił i aby nic nie stanęło między Bertiem i Lilibet a tronem”54. Podobną myśl wyraził w rozmowie z księciem Kentu: „Zobaczysz, że David wszystko zaprzepaści”55. Jeszcze bardziej przewidujący charakter miała uwaga rzucona w towarzystwie Stanleya Baldwina: „Po mojej śmieci ten chłopak zmarnuje się w ciągu dwunastu miesięcy”56.
Tak właśnie rozpoczął się okres zwany w historii „rokiem trzech królów”. Edward VIII, gdyż takie imię wybrał David jako nowy władca, wystąpił na tron na fali powszechnej życzliwości. Jednak ci, którzy znali go bliżej, nie mieli złudzeń: „Sercem jestem dziś z ks. W. [księciem Walii], który strasznie nie chce zostać królem”, pisał Chips Channon dwa dni przed koronacją Davida. „Osamotnienie, wyobcowanie, poczucie izolacji będą czymś prawie nie do zniesienia dla tego drażliwego i niepozbawionego wyobraźni człowieka. Nigdy nie widziałem bardziej zakochanego mężczyzny” 57. Z perspektywy czasu młodszy brat Davida uważał, że Edward VIII nigdy nie chciał być
„Chwytanie szczęśliwych dni” 47
królem i po prostu nie zdążył ustąpić mu miejsca, nim było już na to za późno. „Nigdy nie zamierzał wstępować na tron”, powiedział Bertie windsorskiemu bibliotekarzowi Owenowi Morsheadowi. „Śmierć papy pokrzyżowała jego plany. Byłoby stosunkowo prościej, gdyby zrzekł się tronu jeszcze jako książę Walii”58.
Plany koronacji, mającej się odbyć w maju, zaczęły nabierać kształtu. Nowy król nie przepadał za pałacem Buckingham, gdzie sporadycznie zajmował Apartament Belgijski na parterze. Wolał spędzać większość czasu w Fort Belvedere, swojej siedzibie na skraju Wielkiego Parku Windsorskiego. Podobnie jak rezydencja Yorków, Royal Lodge, była to dość niecodzienna budowla w stylu georgiańskim, choć panująca tam rozpasana, koktajlowa atmosfera różniła się skrajnie od tej rodzinnej i „pantoflowej” w nieodległym domu królewskiego brata. Codzienne życie obu księżniczek nie uległo większym zmianom. Niezależnie od dramatów rozgrywających się w rodzinie ojca brały udział w herbatkach i wakacjach z osobami z klanu Bowesów-Lyonów, z którego pochodziła ich matka. Margaret Elphinstone, córka siostry księżnej, Marii, była rówieśniczką Lilibet i obie razem bawiły się w ogrodzie. „Kiedy miałyśmy siedem, osiem, dziewięć lat, całymi godzinami zabawiałyśmy się w «chwytanie szczęśliwych dni», co polegało na łapaniu liści spadających z drzew, więc musiałyśmy biegać jak szalone”, wspominała wiele lat potem59. „A później, w domu, wymyślałyśmy małe przedstawienia i występowałyśmy w nich. Pamiętam, jak pewnego razu miałam przenieść królową [księżniczkę Elżbietę] przez próg, bo odgrywałyśmy ślub. I oczywiście jej nie utrzymałam”.
Księżniczka Elżbieta i jej siostra na pewno rzadziej widywały wujka Davida po tym, jak objął tron. Króla rozwścieczyły zapisy w testamencie ojca, który pozostawił wielkie sumy pieniędzy swoim braciom, jemu zaś, Davidowi, dożywotnio odsetki z królewskich majątków. Ale Edward VIII zajmował się głównie panią Simpson. W maju po raz pierwszy wprowadzono wpis o niej do kroniki dworskiej, gdy uczestniczyła w kolacji z premierem. Wkrótce potem zaczęła się starać o uzyskanie rozwodu ze swoim mężem Ernestem. Następnie król i pani Simpson wyruszyli na letnią wyprawę po Morzu Śródziemnym, o czym radośnie donosiła amerykańska prasa, choć przed brytyjską opinią publiczną wyprawę tę skrywano. Jak długo jednak można było utrzymać sprawę w sekrecie? Brytyjscy obywatele z innych krajów zaczęli nadsyłać premierowi pełne wzburzenia listy o postępowaniu swojego króla60. Do bardzo kłopotliwej sytuacji doszło we wrześniu, kiedy książę i księżna Yorku udali się na otwarcie nowej izby chorych w Aberdeen. Początkowo w ceremonii tej miał wziąć udział król, który ostatecznie uchylił
48 Królowa naszych czasów
się od tego, posługując się nieszczerą wymówką, że nadal przeżywa żałobę po ojcu. Lecz tego samego dnia pewien fotoreporter zauważył go, jak przybył na stację w Aberdeen, aby zabrać stamtąd panią Simpson i innych swoich przyjaciół na przyjęcie w posiadłości Balmoral. Widok króla przedkładającego życie towarzyskie nad powinności wobec poddanych wywołał wielkie wzburzenie, gdy następnego dnia stosowne zdjęcie ukazało się w gazecie, tym bardziej że obowiązkowi Yorkowie udali się na otwarcie wspomnianej placówki. Edward VIII podpadł także personelowi królewskich majątków, kiedy radykalnie okroił liczbę zatrudnionych, zarówno w Balmoral, jak i w Sandringham. 27 września rozegrał się kolejny akt tego dramatu. Pani Simpson uzyskała warunkowe unieważnienie swojego małżeństwa w Ipswich, co stanowiło pierwszy formalny krok na drodze do rozwodu. I znów brytyjska prasa bardzo mało pisała na ten temat, a znaczna część brytyjskiej opinii publicznej wciąż o niczym nie wiedziała. Z kolei środki masowego przekazu na świecie rozdmuchiwały sensacyjne wieści. L’Amour du Roi va bien („Miłość króla kwitnie”), napisano w jednej z francuskich gazet 61. Wszędzie rozumiano, że po załatwieniu formalności rozwodowych król będzie mógł się ożenić. 16 listopada król poinformował premiera Stanleya Baldwina, że istotnie taki ma zamiar, a jeśli rząd się temu sprzeciwi, wtedy jest gotów abdykować. Baldwin był tym tak wstrząśnięty – „Dziś usłyszałem od króla rzeczy, których nigdy nie spodziewałem się usłyszeć” – że po tej rozmowie poszedł prosto do łóżka62.
W następnych tygodniach w kołach politycznych w Wielkiej Brytanii nie mówiono o niczym innym, a dwa przeciwne obozy stawały się coraz bardziej nieprzejednane. Mając wsparcie bardzo wpływowych magnatów prasowych, w tym lordów Rothermere’a („Daily Mail”) i Beaverbrooka („Daily Express”) oraz niektórych czołowych polityków w rodzaju Winstona Churchilla, król żył nadzieją, że kiedy wieści o jego romansie się rozejdą, przeciągnie naród na swoją stronę. Premier, Kościół i, co najważniejsze, przedstawiciele rządów wielu dominiów – zwłaszcza Australii – nie godzili się z pomysłem ślubu króla z dwukrotną rozwódką63. Pani Simpson pod wpływem nalegań stronników króla wyjechała na Riwierę Francuską do czasu, aż kwestia nie doczeka się rozstrzygnięcia. Philip Ziegler w swojej biografii Edwarda VIII dobrze opisał dramatyczne spory w łonie obu obozów, a także nerwową, podszytą złudzeniami atmosferę panującą w Fort Belvedere. Wiadome fakty przeniknęły do drukowanej prasy na początku grudnia po tym, jak gazety opublikowały treść kazania mało znanego biskupa Bradford. Duchowny dał wyraz zatroskaniu z powodu nieczęstych wizyt króla w kościele – ale prasa
„Chwytanie szczęśliwych dni” 49