Błogosławieni, święci, szczęśliwi

Page 1



kard. G r zego r z

RYŚ BŁ OG OS ŁAWIENI, Ś WIĘC I, S Z C Z ĘŚ LIWI

Wybór i opracowanie KATARZYNA WĘGLARCZYK

Wydawnictwo Znak Kraków 2023


Projekt okładki Adam Gutkowski goodkowskydesign.com

Opieka redakcyjna Katarzyna Węglarczyk Korekta Justyna Jagódka Łamanie CreoLibro

Copyright © by kard. Grzegorz Ryś © Copyright for this edition by SIW Znak sp. z o.o., 2023 ISBN 978-83-240-6769-5

Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl Więcej o naszych autorach i książkach: www.wydawnictwoznak.pl Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37 Dział sprzedaży: tel. (12) 61 99 569, e-mail: czytelnicy@znak.com.pl Wydanie I, 2023. Printed in EU


SPIS TREŚCI

Słowo na początek, czyli o tym, czym jest, a czym nie jest świętość. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

9

NAUCZYCIELE WIARY

Sedno tajemnicy Piotra. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 31 Dlaczego naprawdę Piotr był szczęśliwy . . . . . . . . . . . 43 Święty Piotr mimo zwątpienia uczy nas, czym jest wiara (a święty Jan też ma w tym swój udział) . . . 53 O świętym Pawle, czyli jak się zrodził największy misjonarz w dziejach świata . . . . . . . . . . . . . . . . . . 61 Jak święty Krzysztof zrozumiał, ile waży Pan Jezus. . . . 71 O tym, jak święty Bernard uczył chłopa modlitwy. . . 79 Odwrócenie porządku u świętego Franciszka. . . . . . . 81 O Jadwidze, która była Marią i Martą . . . . . . . . . . . . . 93 Pokora królowej. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 113 Czym nas zawstydza Stanisław Kostka . . . . . . . . . . . . 117 O Małej Teresie, która wiedziała, że Pan Jezus nie jest książką. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 127 5 Spis treści


O maleńkiej Faustynie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 135 Święta Faustyna przestrzega, żeby nie kraść Bożych darów . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 145 ŚWIADKOWIE MIŁOSIERDZIA

O świętym Mikołaju, który był dobrym człowiekiem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 155 Święty Marcin z Tours pokazuje, że pieniądz nie jest najważniejszy. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 161 Jak święty Marcin nie chciał odprawić mszy świętej . . . 165 O świętym Wojciechu, któremu nic się w życiu nie udało. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 169 Święta Rita z Cascii uczy nas jedności i pojednania . . 191 Rada Jana Kantego. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 203 Święty Franciszek i święty Brat Albert uczą nas, czym nie jest, a czym jest ubóstwo. . . . . . . . . . . . . 205 O tym, jak Adam Chmielowski stał się Bratem Albertem i jaką rolę odegrał w tym papieros. . . . . 219 O tym, czego trzeba się najbardziej obawiać według Brata Alberta . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 233 Stanisława Leszczyńska zaprasza nas do Modlitwy Pańskiej. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 237 Czy Ulmowie zginęli na marne? . . . . . . . . . . . . . . . . . 247 MISTRZOWIE CODZIENNOŚCI, POMOCNICY W TRUDNOŚCIACH

O świętym Józefie, który trudności zamieniał w szanse. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 255 6 Spis treści


Jak święty Józef widział Boga w warsztacie ciesielskim . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 263 O Józefie, który buduje dom, umie milczeć i wie, kiedy może zejść ze sceny. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 265 Gdybyśmy mogli być jak Perpetua! . . . . . . . . . . . . . . . 277 O świętym Benedykcie i jego maleńkiej regule. . . . . . 281 Jak Franciszek z Asyżu naprawiał Boży dom. . . . . . . . 289 Czego uczy nas Franciszek w Pieśni słonecznej . . . . . . . 303 Święty Franciszek przypomina, co jest źródłem prawdziwej radości. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 319 W trudnych chwilach wspomnijcie na Ritę. . . . . . . . . 321 O świętym Karolu Boromeuszu, który reformował Kościół, choć się nie nadawał i nie zasługiwał. . . . 323 Słowo na zakończenie, czyli o tym, żeby nie kopiować świętych . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 327 Od redakcji . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 329



SŁOWO NA POCZĄTEK, CZYLI O TYM, CZYM JEST, A CZYM NIE JEST ŚWIĘTOŚĆ1

Co się mieści w słowie „świętość”? Zacznę od bardzo osobistej refleksji: dwa momenty w życiu uświadomiły mi, co oznacza świętość, kim są święci. Pierwszy moment był na pierwszym roku w seminarium. Jak się przychodzi do seminarium, ojcowie duchowni bardzo dbają o to, żeby klerykom dawać dobrą lekturę do czytania. Wśród tych lektur są teks­ ty o świętych. Ja dostałem książkę o świętym Alojzym Gonzadze. Nic nie wiedziałem o tym świętym, więc chętnie ją przeczytałem. Zaraz na początku było 1

Konferencja wygłoszona 23 lipca 2016 roku w katedrze w Łodzi w ramach festiwalu „Paradise in the City”. 9

Słowo na początek, czyli o tym, czym jest, a czym nie jest świętość


napisane, że święty Alojzy, kiedy był niemowlęciem, to w piątki nie ssał piersi matki, bo pościł. Pomyślałem: okej, to nie dla mnie, bo ja się dobrze odżywiam, nawet w piątki! Zamknąłem tę książkę, poszedłem do ojca duchownego i mówię: „Ojcze, więcej nie czytam książek o świętych, bardzo proszę nie dawać mi już takich książek”. Później zdarzyła mi się dość podobna przygoda, mianowicie czytałem sobie Żywoty świętych starego i nowego zakonu napisane przez księdza Piotra Skargę. To kiedyś była podstawowa lektura dla katolików w Polsce. Skarga pisze o świętej Kindze, że kiedy tylko mama ją urodziła, to święta Kinga uklękła i zmówiła Ojcze nasz po łacinie. Ja się z trudem uczyłem łaciny na studiach; myślę: ta to miała dobrze… Ledwo się urodziła, już umiała! Te moje pierwsze spotkania ze świętymi nie były więc najlepsze. Ale kiedyś przydarzyło mi się spotkanie z osobą naprawdę świętą, choć nie jest ona ani kanonizowana, ani beatyfikowana. To był chyba jeden, jedyny moment w moim życiu, kiedy siedząc w archiwum nad jednym dokumentem, popłakałem się. Ja rzadko płaczę, ale wtedy się wręcz poryczałem. A osoba, której dotyczy ten dokument, jest mi szczególnie bliska 10 Słowo na początek, czyli o tym, czym jest, a czym nie jest świętość


z dwóch powodów. Wtedy jeszcze ich zresztą nie znałem. Pierwszy powód jest taki, że była ona siostrą księdza, który mnie ochrzcił – widzicie więc, że historia nie jest odległa. A drugi powód jest taki, że w czasie drugiej wojny światowej w podziemiu miała ona pseudonim „Ryś”. To była kobieta pochodząca z południa Polski, z Orawy. Nazywała się Józefa Mikowa, z domu Machaj. W czasie wojny przeprowadziła się razem z mężem do Krakowa. Wcześniej pracowali we wsi Lipnica Wielka i uczyli tam ludzi wszystkiego, począwszy od rolnictwa, ogrodnictwa, do podstaw kultury. Mąż pani Józefy był z wykształcenia muzykiem, zbierał pieśni orawskie, był zafascynowany gwarą orawską. A ona, oprócz tego, że uczyła najprostszych rzeczy dotyczących gospodarstwa domowego, była też katechetką, przekazywała wiarę – jako świecka osoba. Gdy wybuchła wojna, włączyli się w działanie armii podziemnej. Najpierw został aresztowany mąż – zginął w Oświęcimiu; potem została też aresztowana pani Józefa. Przetrzymywano ją w Krakowie w budynku, gdzie do dziś mieści się więzienie – tak zwane więzienie Montelupich. Potem przewieziono do Zakopanego. Tam przesłuchiwali ją między innymi jej byli uczniowie, których przygotowywała do bierzmowania. 11 Słowo na początek, czyli o tym, czym jest, a czym nie jest świętość


Wyobraźcie sobie, że potrafili w czasie tortur bić ją po głowie krzyżami, które dostali od niej na to bierzmowanie… Po kilku miesiącach tortur w Zakopanem przywieziono ją z powrotem do Krakowa na Montelupich. I właściwie jeden z ostatnich epizodów, jakie można o niej wyczytać, to był ten fragment dokumentu, przy którym się popłakałem. Panią Józefę zamknięto na tydzień do izolatki, bez jedzenia i bez picia. Po tygodniu naraz otwarły się drzwi i do celi ktoś wrzucił kawałek czarnego chleba. Pierwsza jej myśl była taka, żeby się na ten chleb rzucić i go pochłonąć. Przez tydzień nic przecież nie jad­ ła. Ale zaraz potem przyszła jej druga myśl: że może ten chleb jest naszpikowany jakąś chemią i że chodzi o to, żeby w końcu na zeznaniach zaczęła sypać, podawać nazwiska ludzi z całej siatki, żeby zadenuncjowała tych, którzy walczyli w podziemiu z Niemcami. Odłożyła więc ten chleb. I wtedy drzwi się otwarły jeszcze raz i od strażnika, który ją pilnował, usłyszała słowa: „Szczęść Boże!”. Domyśliła się, że to musi być Ślązak, którego wcielono do armii niemieckiej, i że to jednak nie jest podstęp. Ale ciągle się jeszcze bała. Uklęknęła więc w celi i pomodliła się mniej więcej tak (jest zapis tej modlitwy): „Panie Jezu, od półtora roku nie mam możliwości przyjmować Cię 12 Słowo na początek, czyli o tym, czym jest, a czym nie jest świętość


w Komunii Świętej. Niemcy zabrali mi wszystko, ale przede wszystkim zabrali mi tę możliwość przyjmowania Ciebie. Teraz chcę więc spożyć jako duchową Komunię z Tobą ten czarny chleb wrzucony ręką żołnierza do mojej celi”. I na kolanach, kawałek po kawałku, zjadła ten chleb jak Komunię. Myślę, że rozumiecie, czemu mogłem się popłakać. To był jeden z ostatnich posiłków w jej życiu. Kiedy po tygodniu, całkowicie wycieńczoną, osłabioną, przeniesiono ją do szpitala więziennego, poznała tam kobietę, która ją zadenuncjowała. Przyszła się przyznać i powiedziała, dlaczego to zrobiła. Mianowicie dlatego, że z kolei jej męża Niemcy aresztowali i zagrozili, że go zabiją, jeśli ona nikogo nie wsypie, nie poda żadnego nazwiska. I ta kobieta powiedziała do pani Mikowej: „Podałam ciebie, bo wiedziałam, że na tobie się skończy, że ty nikogo nie wsypiesz”. Jest opis – pozostawiony przez innych więźniów – pojednania tych dwóch kobiet, które płaczą, a pani Józefa przebacza tej drugiej. I tam, w tym szpitalu, Niemcy ją w końcu zabili zastrzykiem. Jej brat, ksiądz, był proboszczem parafii przy kościele Mariackim w Krakowie. Niemcy wydali mu ciało siostry. Kiedy je odbierał, usłyszał od niemieckiego oficera takie zdanie: „Gdybyście mieli dziesięć takich kobiet w Polsce, nas by tu nie było”. 13 Słowo na początek, czyli o tym, czym jest, a czym nie jest świętość


Pani Mikowa jest pochowana w Krakowie, na Cmentarzu Salwatorskim. Nieraz, przechodząc tamtędy, wstępuję, żeby się pomodlić przy jej grobie. Mam takie poczucie, że – niezależnie od tego, że nie została beatyfikowana ani kanonizowana – jej życie to jest absolutnie czysta Ewangelia. Jednak to nie jest koniec tej historii. Możecie sobie wyobrazić, że ponieważ ta osoba mnie bardzo zainteresowała, zacząłem szukać więcej informacji o niej. I kiedyś przyniesiono mi jej pamiętnik z czasów, kiedy miała lat może dwadzieścia, może dwadzieścia dwa (zginęła, kiedy miała czterdzieści pięć). Dopadłem ten pamiętnik, pochłonąłem go w trzy godziny i… byłem załamany. Bardzo mnie rozczarował. Nie dość, że nie było w nim nic wielkiego, to jeszcze były rzeczy, których wolałbym o niej nie wiedzieć. Na przykład to, do jakiego stosunku do Żydów ją w rodzinie wychowano. Mówię wam o tych dwóch doświadczeniach, żeby pokazać pewne podstawowe napięcie. Można mówić o świętych w taki sposób, że ktoś się świętym urodził. I nie wiem, jak jest z wami, ale mnie to zupełnie nie pociąga, bo ja się święty nie urodziłem. Ale można też mówić o świętych w taki sposób, żeby pokazać, że ktoś się świętym staje. 14 Słowo na początek, czyli o tym, czym jest, a czym nie jest świętość


Święty to nie jest człowiek bez grzechu. Nie ma takich świętych! Święta bez grzechu jest Maryja i święty bez grzechu jest po trzykroć Święty Bóg objawiony w Jezusie Chrystusie z Nazaretu. Innych świętych bezgrzesznych nie ma. Każdy z tych ludzi dopiero s t a w a ł s i ę świętym. Święty to jest ktoś, kto odkrywa, że wiara to jest d r o g a do Boga. Słuchałem kiedyś katechezy, którą głosił jeden z teologów Domu Papieskiego, ojciec Wojciech Giertych. Mówił za świętym Tomaszem, że są trzy rodzaje wiary w Boga2. Pierwszy to wiara w to, że Bóg istnieje. Drugi – to wiara Bogu. To już jest bardzo dużo, jeżeli ktoś może powiedzieć, że wierzy Bogu. Czytam słowo Boga i mówię: wierzę Ci! Ale jest też trzeci rodzaj wiary, po łacinie nazywa się credo in Deum – wierzę „w stronę Boga”. (Teraz się przydaje ta łacina, którą święta Kinga umiała od łona matki!) „Wierzę w stronę Boga” to znaczy: moja wiara prowadzi mnie do Niego; staram się być coraz bliżej Niego. Czasami ta droga wygląda tak, że robię dwa kroki do przodu, cztery do tyłu, ale potem znowu do przodu. Ciągle mam poczucie, że moja wiara jest przede mną. Że może kiedyś – Pan Bóg da – dojdę 2

Zob. też w rozdziale Odwrócenie porządku u świętego Franciszka. 15

Słowo na początek, czyli o tym, czym jest, a czym nie jest świętość


do celu. Kościół jest po to, żeby mi towarzyszyć na tej drodze. To jest bardzo ważne. Przez wieki w Kościele mówiono o świętych w taki sposób, jakby ludzie się świętymi rodzili. Podobnie o grzesznikach mówiono, że od urodzenia byli absolutnie do niczego. Pamiętam książkę o Marcinie Lutrze, na którą kiedyś trafiłem – po jej przeczytaniu człowiek miał wrażenie, że ten mały Marcin, kiedy tylko wyszedł z łona matki, od razu myślał, jak tu rozwalić Kościół. „Zaraz go rozwalę, tylko dajcie mi możliwość, poczekajcie, niech tylko podrosnę!” Albo się rodzisz świętym, albo się rodzisz zatraconym grzesznikiem – i to jest w ostrym kontraście ze sobą. Tylko że nikt w to dzisiaj nie wierzy. Do świętości idzie się pewną drogą. To jest pierwsza rzecz, którą chciałem dziś powiedzieć. Nie gorszcie się grzechami świętych. Bóg ma niesamowitą słabość do grzeszników. Ostatnio słuchałem, jak José Prado Flores zwany Pepe mówił o tym, że Bóg kocha morderców. Zobaczcie, kogo Bóg wybiera. Mojżesz – morderca. Dawid – morderca. Szaweł – morderca. Najwięksi bohaterowie historii zbawienia… Nie czcimy ich dlatego, że byli mordercami, ale czcimy Boga, który potrafi z mordercy zrobić opokę dla ludu Bożego. Nieraz ludzie wpadają rozgorączkowani, mówią, 16 Słowo na początek, czyli o tym, czym jest, a czym nie jest świętość


że odkryli, kogo ten Kościół czci. Kościół czci nawróconego człowieka. Za każdym razem. Druga rzecz. Ze świętymi jest jednak pewien kłopot, i to podwójny. Po pierwsze, święci nigdy nie widzą się jako święci; zawsze myślą o sobie, że są grzesznikami. Po drugie, jak myślę, święci za życia bardzo rzadko uważani są za świętych. Święci zawsze zachowują się w sposób dziwny, mało zrozumiały. Kilka przykładów. Co myślicie o Franciszku z Asyżu, kiedy rozbiera się do naga na rynku przed katedrą, oddaje ostatnią suknię swojemu ojcu i mówi: „Już nie jesteś moim ojcem. Mam ojca, który jest w niebie”? Zrobilibyście to swojemu tacie? Nie chodzi o tę goliznę na rynku – to może i było malownicze – ale czy zrobilibyście to waszym ojcom? Co myślicie o świętej Ricie?3 Rita straciła męża, bo rody w okolicy były skłócone i mąż został zabity przez sąsiadów. To był fragment wojny sąsiedzkiej, trwającej z pokolenia na pokolenie. Zabijali się nawzajem skutecznie, w każdym pokoleniu syn miał obowiązek zabić sąsiada, bo on kiedyś zabił jego dziadka. Rita miała dwóch dorastających synów. Wiedziała, że rosną na 3

Zob. też rozdział Święta Rita z Cascii uczy nas jedności i pojed­ nania. 17

Słowo na początek, czyli o tym, czym jest, a czym nie jest świętość


przyszłych morderców. Wiecie, jak się modliła? „Panie Boże, gdyby mieli być mordercami, to ich wcześniej zabierz”. Modlilibyście się tak za swoje dzieci…? Co o tym myślicie? Pasuje wam to do obrazka? Tacy mają być święci? Kolejny przykład to święty Mikołaj – historia, która mnie zawsze wciąga4. Nie wiem, co wam mówili rodzice, jak byliście mali; mnie mówili tak: ­„ Jeśli byłeś grzeczny, Mikołaj da ci prezent, jeśli byłeś niegrzeczny, dostaniesz rózgą”. Czyli Mikołaj to jest symbol sprawiedliwości. Za dobre wynagradza, za złe karze. Zwyk­le w ikonografii Mikołaja przedstawia się jako trzymającego w ręce trzy złote kulki. Jako młody chłopak mieszkał blisko domu wdowca, który miał trzy córki. Rodzina klepała biedę, więc wszystkie córki po kolei lądowały na ulicy jako prostytutki i tak zarabiały na życie. Mikołaj patrzył na to z boku i nie mógł tego znieść. Sam był z bogatego domu. Przez trzy noce z rzędu wrzucał więc po gałce złota sąsiadowi przez okno, żeby każda z dziewcząt miała pieniądze na posag. Nie mówcie zatem, że Mikołaj dawał prezenty grzecznym dzieciom! Mikołaj 4

Zob. też rozdział O świętym Mikołaju, który był dobrym człowie­ kiem. 18

Słowo na początek, czyli o tym, czym jest, a czym nie jest świętość


dawał prezenty prostytutkom – po to, żeby mogły zacząć nowe życie. Ostatnim człowiekiem, który go rozumiał (poza kardynałem Konradem Krajewskim, oczywiście), był, jak sądzę, wspomniany już skądinąd krakowski ksiądz Piotr Skarga. Założył on Bractwo Miłosierdzia, a przy tym bractwie uruchomił fundusz, który nazywano skrzynką świętego Mikołaja. Pobożni krakusi składali tam ofiary, a Skarga szedł z nimi na ulice, „wyłapywał” młodociane prostytutki i dawał im pieniądze, żeby mogły przestać się poniewierać i zacząć normalne życie. Słowo honoru, nie wiem, czy można by to dzisiaj zrobić w pobożnym Krakowie. Gdybyśmy powiedzieli: „Zbieramy pieniądze na prostytutki”, pierwsi zaprotestowaliby ci najpobożniejsi w mieście. To w ogóle nie pasuje do kanonu! „Niech smarkule idą do jakiejś roboty! Mają dwie ręce, dwie nogi, mają głowę? To do pracy!” Nikt by się dziś nie zapytał o to, o co pytał ksiądz Skarga pod koniec szesnastego wieku: dlaczego te dziewczyny są na ulicy? Najprościej jest kogoś osądzić i potępić. Ale Skarga rozumiał, o co chodziło świętemu Mikołajowi: nie dajesz podarunków grzecznym dzieciom. Dajesz podarunki dzieciom niegrzecznym. 19 Słowo na początek, czyli o tym, czym jest, a czym nie jest świętość


(Kiedyś mówiłem to na kazaniu podczas wizytacji w jednej parafii i potem dostałem ochrzan od proboszcza i wszystkich rodziców. „Ksiądz biskup właśnie rozwalił nam całą naszą pedagogikę”. Ale dzieciaki były przeszczęśliwe). Święci są zdumiewający. Z jednej strony mamy Franciszka, który mówi swojemu tacie: „Dość, nie jesteś już dłużej moim ojcem, masz tu ostatnią suknię”; z drugiej strony, jak przyjedziecie do Krakowa, znajdziecie tam relikwie Pier Giorgia Frassatiego, błogosławionego. Świetny młody człowiek, również bardzo niekonwencjonalny. Jak trzeba było, to potrafił w gębę dać. Nie uczył się najlepiej, nie znał łaciny od poczęcia, nie przeszedł z jednej klasy do drugiej… Nie pasował do modelu. Raz w życiu się zakochał i nie miał odwagi ożenić się z tą dziewczyną, bo wiedział, że ani mama, ani tata jej nie zaakceptują. Czytasz to i myślisz: niemożliwe, no, na litość boską… niemożliwe! Facet, który potrafił na ulicy prać faszystów po gębie, był tak związany z rodzicami, że zrezygnował z miłości swojego życia, żeby tylko ich nie denerwować. Święci to ludzie, o których najczęściej nie wiadomo, co myśleć. Jeśli jesteście od początku do końca przewidywalni, to zróbcie coś ze sobą, bo to nie rokuje dobrze! Trzeba być trochę nieprzewidywalnym! 20 Słowo na początek, czyli o tym, czym jest, a czym nie jest świętość


Lubię też historie ze starożytności, lubię opowiadać o takich ludziach jak Perpetua i Felicyta. Gdy poszły na męczeństwo, Perpetua miała dwuletniego synka, a Felicyta urodziła dziecko w więzieniu. Gdy ją aresztowano, była w zaawansowanej ciąży. Wiedziała, że planowo nie zdąży urodzić przed igrzyskami, na których chrześcijanie mieli być zabijani. Dlatego ona i wszyscy chrześcijanie w więzieniu modlili się, żeby urodziła wcześniej. I urodziła – w ósmym miesiącu. Gdy ją wyprowadzano na arenę, mleko kapało jej z piersi… Rozumiecie coś z tego? Bo ja niewiele. To, co nas w tych wszystkich historiach zastanawia, poraża, to – trzeba użyć tego słowa – radykalizm. Nie fanatyzm, ponieważ święci nie są fanatykami. Szaweł był fanatykiem, był gotów zabijać innych dla swoich poglądów, a Paweł był radykalny. Skąd się ten radykalizm bierze? Tylko stąd, że Paweł został zdobyty przez Jezusa. Jest taki tekst Grzegorza Wielkiego o tym, że Maria Magdalena – w przeciwieństwie do apostołów – kilka razy zaglądała do pustego grobu i patrzyła na ławę, na której położone było ciało Jezusa. Apostołowie raz zajrzeli i poszli do domu, myśląc, że wiedzą już, o co chodzi. Nic nie wiedzieli. A ona bez przerwy patrzyła na tę ławę, która była pusta, zostały tylko płótna. 21 Słowo na początek, czyli o tym, czym jest, a czym nie jest świętość


Grzegorz skojarzył to zaglądanie do grobu z tekstem Pieśni nad Pieśniami, kiedy ukochana mówi: „Szukałam mojego ukochanego na moim łożu, ale go nie znalazłam”. Maria Magdalena w tym ujęciu widziała tę ławę w grobie jako swoje łoże ślubne z Jezusem, a grób – jako sypialnię, jak miejsce, gdzie się spędza noc poślubną. Na krzyżu – pisze bowiem Grzegorz – Chrystus jest nowym Adamem, a my jesteśmy nową Ewą – i zawarte zostaje małżeństwo między Chrystusem a każdą i każdym z nas, po kolei. Wiecie, byłem w tym grobie wiele razy w życiu i do głowy mi nie przyszło, żeby patrzeć na niego jak na łoże poślubne. Tak może myśleć tylko ktoś, kto jest zakochany do wariactwa. Dlaczego Maria Magdalena była tak zakochana w Jezusie? Dlatego że On ją pokochał jako pierwszy. Wyrzucił z niej siedem złych duchów – siedem, czyli całą pełnię zła. Potem pozwolił jej wędrować z Nim i utrzymywać Go ze swojego mienia. Nieraz się nad tym zastanawiałem. Skąd Maria Magdalena miała pieniądze? Pochodziła z Magdali; Jezus mieszkał w Kafarnaum, gdzie było cztery tysiące mieszkańców, ale położona kilka kilometrów dalej Magdala to było potężne miasto, czterdziestotysięczne. Tam było z kim uprawiać nierząd… Wzięlibyście pieniądze na 22 Słowo na początek, czyli o tym, czym jest, a czym nie jest świętość


Kościół z prostytucji? W średniowieczu była zasada: jak się kogoś ekskomunikowało, to nie brało się od niego ani grosza. Ekskomunikowany nie mógł dać na składkę. Chodziło o powiedzenie: mamy cię w nosie, nic od ciebie nie chcemy. A Jezus brał pieniądze od Marii Magdaleny, zarobione tak, jak zarobione. I ona się czuła przy Nim kimś. Odkrywała, że i w niej jest jakieś dobro. Dlatego była tak zakochana, że nie odeszła od tego grobu, dopóki Go nie spotkała. Tradycja mówi, że Maria Magdalena po wniebowstąpieniu Jezusa trzydzieści lat życia spędziła w pustelni, była pustelnicą. Nie pokutując, jak to się zwykle pokazuje; nie o to szło. Chodziło o to, że jak cię w życiu ktoś tak pokochał, to potem żadna inna miłość cię nie zaspokoi. Ona potrzebowała tych lat, żeby być sam na sam z Jezusem – choć inaczej niż wcześniej, bo zmartwychwstał i wstąpił do nieba. Trzydzieści lat mogła Go słuchać, w absolutnej ciszy, i się nie nudziła. Została zdobyta. Zostajesz zdobyty – wszystko inne przestaje być ważne. Radykalizm Pawła jest szokujący. Przeczytajcie sobie List do Filipian, gdzie Paweł pokazuje, że nic od tej pory się nie liczy. Nic się już nie liczy, jest tylko Jezus, który go zdobył. 23 Słowo na początek, czyli o tym, czym jest, a czym nie jest świętość



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.