2 minute read

INTRODUKCJA

Next Article
BE I CACY

BE I CACY

••• KONIEC DZIENNIKA WSCHODNIEGO? / MIŁOSZ ZIELIŃSKI

Luty nie był najlepszym miesiącem dla Lublina. Wciąż tkwimy w koronawirusowej pandemii i choć niby obostrzenia złagodzono, to chyba ani dla kultury, ani dla naszego codziennego życia nie przyniosło to większych zmian. Nasza wolność wciąż jest mocno ograniczona, o powrocie do teatrów czy na koncerty wciąż możemy tylko pomarzyć – ekonomiczny sens tego typu wydarzeń, realizowanych w realiach ograniczenia liczby widzów o połowę, jest znikomy. Dodatkowo, pozostaje pytanie, czy widzowie chcieliby przyjść, a także – czy w sytuacji ponownego wzrostu liczby zachorowań i śmierci, realizowanie spektakli, koncertów czy nawet projekcji filmowych byłoby moralnie usprawiedliwione. Mam co do tego poważne wątpliwości. I choć tęsknię za powrotem kultury do normalności, uważam, że na taką decyzję jest za wcześnie.

Advertisement

Niestety, koronawirusowa rzeczywistość, do której chyba już przywykliśmy, to nie jedyna zła informacja dla Lublina. Z dużą przykrością przyjąłem informacje o zmianach w naszym rynku medialnym. Najpierw nastąpiło przejęcie Kuriera Lubelskiego przez państwowego giganta paliwowego – spółkę Orlen. Na razie nie odczuwamy jeszcze tej zmiany, ale biorąc pod uwagę doświadczenie ostatnich lat, to jak zniszczone zostały publiczna telewizja i radio (z nieodżałowanym Programem 3 Polskiego Radia)... można się domyślać, że niezależność Kuriera jest poważnie zagrożona. A gdy wydawało się, że gorzej w lubelskich mediach już być nie może... gruchnęła wiadomość o Dzienniku Wschodnim.

Nie ukrywam, że uważam tę gazetę za jedno z najbardziej opiniotwórczych i krytycznych w Lublinie. Dużym szacunkiem darzyłem Dziennik za jego działalność na rzecz ochrony przyrody w Lublinie, za obronę Górek Czechowskich przed zabetonowaniem, za bezkompromisowość, ale i wysoki poziom merytoryczny. Działania redakcji były bez wątpienia solą w oku dla wielu. Bez wątpienia było tak dla władz miasta, którym dziennikarze patrzyli na ręce, nie bali się wytykać błędy czy krytykując kontrowersyjne decyzje o wycinkach zieleni. Jednak swoją postawą dziennikarze Dziennika Wschodniego podpadli także prywatnemu biznesowi, w szczególności ludziom związanym z rynkiem deweloperskim. Jak się okazało... to właśnie te środowiska doprowadziły do zniszczenia tej gazety.

Z dużym szacunkiem śledziłem walkę redakcji o utrzymanie Dziennika Wschodniego, przez długi czas wręcz myślałem, że będzie to walka zwycięska. Niestety... gdy okazało się, że ani redaktor naczelny ani dziennikarze nie mają zamiaru poddać się presji, nie są gotowi sprzedać (dosłownie) swojej niezależności... właściciel części udziałów postanowił wykorzystać kruczki prawne – Dziennik Wschodni został postawiony w stan likwidacji. Zszokowany patrzyłem na relację z sytuacji, w której likwidator, pod ochroną policji i ochroniarzy wymienia zamki, wynosi dokumentacje, „aresztuje” redakcyjne komputery i laptopy... Był to przerażający i smutny spektakl uśmiercania gazety.

Obawiam się, że jak tak dalej pójdzie, o wolnych mediach będziemy mogli zapomnieć. Nie tylko w Lublinie, ale i w całej Polsce. I jest to niestety bardzo zła wiadomość dla nas wszystkich. Bez czwartej władzy nasz kraj będzie dużo gorszym miejscem do życia.

This article is from: