2 minute read
BE I CACY
••• FORMA OTWARTA – FORMA ZAMKNIĘTA / KOZIARA TARARARA
Chyba w każdym małżeństwie zdarzają się ciche dni, fochy zakończone wykwitem miłości. Gorzej gdy permanentny brak porozumienia eskaluje kolejne konflikty, które z kolei przeradzają się w patologiczny konkurs zadawania ran solonych dla wzmocnienia efektu. Wtedy warto pomyśleć o separacji, a jak to nie zadziała rozwód będzie konieczny. Podział wspólnego majątku czasami bywa kłopotliwy i trudny do przeprowadzenia, ale nigdy nie jest niemożliwy.
Advertisement
To, że nie ma chemii między antagonistycznymi plemionami rozlokowanymi między Odrą a Bugiem i nad rzeką Wisłą z przyległościami nie od dziś wiadomo. Wieloletnia obopólna niechęć, a nawet nienawiść, różnica priorytetów, wartości i kierunków działania, brak jakiejkolwiek chęci porozumienia wskazuje na to że trzeba się rozstać (na razie czasowo) nie ma na to rady. Jako, że wszystkich łączy i ogranicza szerokość i wysokość geograficzna nie bardzo się można rozejść na prawo i lewo. Przyszedł mi do głupi, ale nie beznadziejny pomysł:
Ta część społeczeństwa, która ma światłowstręt, gardzi kolorami, którą razi słońce, ma lęki przed obcymi, preferuje izolację, przedkłada zamknięcie nad otwarciem mogłaby się udać w podróż do wnętrza Ziemi. Wiadomo, że już nie długo wyjdą stamtąd górnicy, bo co było tam do wygrzebania już wygrzebali, a że już dość długo się ociągali z manifestacją swojej frustracji niebawem wsiądą do autobusów po to, by w stolicy rytualnie podgrzać atmosferę płonącymi oponami. I to będzie znakomity moment, by podczas ich nieobecności czmychnąć do opuszczonych kopalni i tam skorzystać z otwartych podziemnych portali. W programie na początek do wyboru niebywałe atrakcje: Ciemności Egipskie, Wczesnochrześcijańskie Katakumby czy Mroki Średniowiecza.
Bliżej korzeni i przodków i najważniejsze, że u siebie ze swoimi i nawet jakby komuś było ciasno to grzebnie łopatą i powiększy sobie przestrzeń życiową. Wszędobylski mrok i ciemnota sprawi, że wszyscy poczują się jak jedna wielka rodzina, w której serce i wiara mówi więcej niż mędrca szkiełko i oko. Myślę, że nawet w takich okolicznościach mydło nie będzie konieczne, a nawet niewskazane, by na czuja rozpoznawać ziomali. Dla wszystkich z ujemnym fototropizmem na pewno starczy miejsca, a jeśli nie, to jest gdzie drążyć. Miast tradycyjnie horyzontalnie rozlokowanej społeczności funkcjonowalibyśmy w dwóch niezależnych, samorządnych światach jak rośliny składające się z części podziemnej (jak to brzmi) i naziemnej. Solidny korzeń tłoczyłby narodowe soki do naziemnej części, która by kwitła i owocowała, a nasienie z czasem wracałoby do podziemia. Naturalna doskonała harmonia i koegzystencja.
Antagonistyczne plemiona mogłyby w ten sposób współpracować nie widząc się i nie plując na siebie nawzajem, każdy wypełniłby swoją niszę i społeczną rolę i cieszył się życiem, jak nigdy dotąd. Z czasem stalibyśmy się światowym wzorem do naśladowania dzierżąc w dłoni ukorzenioną Palmę Pierwszeństwa. Oczywiście każda z tych przestrzeni ma swoje wady i zalety decyzję o wyborze części naziemnej czy podziemnej każdy podejmowałby na podstawie testu, który określałby jego naturalną przynależność. Aktualnie mamy już wiele nieczynnych kopalń i jaskiń, resztę się wykopie w zależności od potrzeb i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie na ziemi i pod ziemią. Odizolowanie przeciwstawnych antagonistycznych obozów poprawiłoby wzajemne relacje, z czasem można by nawet zaryzykować wspólne spotkanie np. w Jaskini Raj.