3 minute read
Zlot Drużynowych
Hydepark
Zlot Drużynowych Chorągwi Łódzkiej
Advertisement
Maciej Kowalski
drużynowy 24 TGZ ,,Słoneczne Promyki” społecznik i uczeń liceum
Zacznijmy zmieniać świat!
W tych słowach zawiera się nmyśl przewodnia tegorocznego Zlotu Drużynowych Chorągwi Łódzkiej w Załęczu Wielkim. Funkcyjni z całej chorągwi spotkali się, by poznaćhistorie niezwykłych ludzi –światozmieniaczy. To właśnie ich losy natchnęły mnie do działania, ale zacznijmy od początku.Od dawna uważałem, że potrzebna jest forma działania skracająca dystans między drużynowymi chorągwi. To fakt -spotykaliśmy sięprzy różnych okazjach, ale zawsze z drużynami. To skutkowało poświęcaniem niemal całego czasu podopiecznym. Kto zrozumie problemy wodza gromady lepiej niż inny wódz gromady? Z tą myślą wysłałem zgłoszenie na zlot. Z niecierpliwością czekałem na rozwój wydarzeń. Po przyjeździe do Załęcza poznaliśmy swoje zastępy i zaczęliśmy przygotowanie posiłku. Dostaliśmy przepisy od chorągwianego Zespołu Fit i sami musieliśmy z dostarczonych produktów uszykowaćsobie jedzenie. Nie obyło siębe z drobnych wpadek, np. zamiast kiełków dostaliśmy... kiwi!. Tamtego dnia mieliśmy zajęcia z instruktorem LNT [Leave No Trace, ruch odpowiedzialnego biwakowania -przypis redakcyjny]. Wiele zagadnień tam poruszonych mnie zaskoczyło, np. rozpalanie ogniska na kurtce lub płachcie. W sobotę mieliśmy grę terenową- gwóźdź programu. Trasa składała się z paru punktów. Dostaliśmy wyprawkę i
jajko, którym mieliśmy się opiekować. Na punktach mieliśmy 2 rodzaje zadań–umysłowe i manualne. Osobiście uważam umysłowe za ciekawsze, ale z drugiej strony przy manualnych było więcej frajdy.Nasz patrol nazywał się Nonan, bo była nas 9 plus jajko nazwane Metan. Po wykonaniu zadania otrzymywaliśmy karty wynalazków oraz krótkie biografie światozmieniaczy. Sąt o osoby, które swoim życiem udowodniły, że można zostawić świat lepszym, niż się go zastało. Myślę, że to główny cel każdego drużynowego. Gdy doszliśmy do ostatniego punktu, czekałn as spływ kajakowy do bazy. Cała gra była oparta na propozycji programowej ,,Światozmieniacze. Cel: dobro”. Składają się na nią gotowe konspekty zajęć dla wszystkich grup metodycznych. Trudno przeprowadzić i przygotować zbiórkę o problemach światowych, ponieważ tylko mała grupa ludzi posiada informacje do tego potrzebne. A ta propozycja daje nam gotowe narzędzia do wychowywania w tym kierunku. W Załęczu Wielkim była wystawa o światozmieniaczach. Do tej pory pamiętam historię kobiety, która stworzyła przedsiębiorstwo z niczego i dała pracę wielu kobietom. Tacy ludzie to bohaterowie, mimo braku peleryny. To właśnie pojedyncze jednostki, biorące sprawy w swoje ręce zaczynają zmiany, które rosną i czasami przeradzają się w wielkie światowe ruchy. Też możemy być światozmieniaczami, tylko przestańmy się bać działać! Po obiedzie zaczęło się to, co wspominam najlepiej –zajęcia metodyczne. Zuchmistrzowie i zuchmistrzynie sklejali słowa z chrupek kukurydzianych. Stworzyliśmy kolaż dotyczący sfer rozwoju dziecka, a na koniec zrobiliśmy własne misie z ręczników. Coś wspaniałego! Nie zauważyłem nawet kiedy nadszedł ostatni dzień zlotu. Każdy wiedział, że to nastąpi, ale nikt tego nie chciał. Przywitaliśmy ten dzieńsłużbą. Można było wybrać jej rodzaj, ja zdecydowałem się na ekologię. Dostaliśmy deski i narzędzia i musieliśmy stworzyć własne karmniki. Po służbie nadszedł czas na zabawę. Ogromne bierki, gra w komandosa i hokej w mydle to coś, czego bardzo mi brakowało. Znowu poczułem sięj ak mały harcerz, któremu wiecznie wystawał mundur ze spodni. Gdy stanąłem na apelu koń-
czącym zlot, gdzie każdy miałgranatowy lub zielony sznur, uświadomiłem sobie, że moje błędy i problemy w byciu drużynowym popełniają także inni, każdy sięz nimi musi zmierzyć. Do tej pory podnosi mnie to na duchu. Gdy wróciłem ze zlotu miałem nowe pomysły, więcej ambicji i motywacji. Poznałem ciekawych ludzi i zebrałem kolejne wspaniałe wspomnienia. Całe to przedsięwzięcie uświadomiło mi na nowo to, że mam takie same problemy jak inni i są różne sposoby na ich rozwiązanie. Mam nadzieję, że zlot będzie się odbywać co roku, bo czuję, że wielu drużynowym przyda się spotkanie z instruktorami, którzy dmuchną w ich harcerskie żagle, spotkanie z innymi kreatywnymi drużynowymi i po prostu niezwykłymi ludźmi. Mam nadzieję, że za rok spotkamy się w Załęczu Wielkim, tak więc do zobaczenia i czuwaj