Mała Piętnastka

Page 1

MAŁA PIĘTNASTKA 70. ROCZNICA TRAGEDII NA JEZIORZE GARDNO



MAŁA PIĘTNASTKA 70. ROCZNICA TRAGEDII NA JEZIORZE GARDNO

1


Redakcja: Zbigniew Dolaciński, Piotr Dziewulski, Anna Jakubowska-Rapkiewicz Korekta: Anna Skurska Opracowanie graficzne: Piotr Dziewulski

Prezentowane w publikacji dokumenty, pamiątki i fotografie pochodzą ze zbiorów Komisji Historycznej Chorągwi Łódzkiej ZHP, Komisji Historycznej Hufca ZHP Łódź-Polesie, a także zbiorów drużyn harcerskich im. Joanny Skwarczyńskiej oraz prywatnych.

Pełna wersja opracowania dostępna na stronie www.lodzka.zhp.pl.

Chorągiew Łódzka ZHP ul. Stefanowskiego 19 90-537 Łódź tel. (+4842) 636 32 62 tel. kom: (+48) 501 899 336 www.lodzka.zhp.pl

2

Łódź 2018


SPIS TREŚCI SŁOWO OD KOMENDANTA CHORĄGWI ŁÓDZKIEJ ZHP.......................................................................5

TRAGEDIA NA JEZIORZE GARDNO 18 LIPCA 1948 ROKU......................................6 OKOLICZNOŚCI POPRZEDZAJĄCE KATASTROFĘ........................................................................................7 PRZEBIEG KATASTROFY..........................................................................................................................................8 WYDARZENIA PO KATASTROFIE........................................................................................................................9 LISTA OFIAR KATASTROFY NA JEZIORZE GARDNO.................................................................................11 LISTA URATOWANYCH HARCREK...................................................................................................................12 LOKALIZACJA GROBÓW OFIAR WYPADKU................................................................................................13

70 LAT PÓŹNIEJ..................................................................................................................... 14 „PAMIĘĆ TRWA DŁUŻEJ NIŻ LUDZIE” – CEZARY PAWLAK.....................................................................15 ROCZNICA GODNA UPAMIĘTNIENIA – KS. MIECZYSŁAW RADOCHOŃSKI..................................17 MAŁEJ PIĘTNASTCE – DANIEL GŁOWACKI . ................................................................................................18 MOJA POWINNOŚĆ… – ZBIGNIEW DOLACIŃSKI....................................................................................20 TRAGEDIA HARCEREK MAŁEJ PIĘTNASTKI NA JEZIORZE GARDNO – DARIA KOLUS I MAGDALENA DROŻDŻYK................................................................................................................................22 MAŁA PIĘTNASTKA – PROJEKT FILMOWY – MARTA GIEC......................................................................23 LIST DO JOANNY – MAŁGORZATA GOLICKA-JABŁOŃSKA...................................................................24

FRAGMENTY WSPOMNIEŃ DRUHEN Z MAŁEJ PIĘTNASTKI................................ 26 DRUHNA ZETKA.....................................................................................................................................................27 DRUHNA BARBARA...............................................................................................................................................28 DRUHNA HANNA...................................................................................................................................................29 DRUHNA WIESŁAWA.............................................................................................................................................29

DRUHNA JOANNA SKWARCZYŃSKA – PATRONKA MOJEJ DRUŻYNY.......... 31 SPIS DRUŻYN HARCERSKICH IM. J. SKWARCZYŃSKIEJ............................................................................32 DLACZEGO WŁAŚNIE DRUHNA JOANNA? – KS. ADAM SKWARCZYŃSKI, STEFANIA SKWARCZYŃSKA...............................................................................................................................33 46 ŁÓDZKA DRUŻYNA HARCEREK „KNIEJE” – ALEKSANDRA LEDZION.......................................37 43 RADOMSZCZAŃSKA DRUŻYNA HARCEREK „PŁOMIENIE” – WERONIKA OPIC....................38 1 BRZEZIŃSKA DRUŻYNA HARCEREK STARSZYCH „PERŁY” – AGNIESZKA SOŚNICKA..........38 10 BYDGOSKA DRUŻYNA HARCEREK „ARKADIA” – ANETA HOFFMANN....................................39 17 GDAŃSKA DRUŻYNA HARCEREK „ŁĄKA” – BARBARA LESZCZYŃSKA.....................................40 XXV ŁÓDZKA DRUŻYNA HARCEREK „PROMIENISTE” – MAGDALENA STĘPIEŃ..........................41 169 WARSZAWSKA DRUŻYNA HARCEREK „INKASKI” – ZOFIA BARAŃSKA..................................42 1 ZAWADCZAŃSKA DRUŻYNA HARCEREK „POLANA” – MARTA CEGLAREK..............................43

3


HYMN MAŁEJ PIĘTNASTKI My jesteśmy Mocne Dęby Co nad Wisły stoją brzegiem I tamują złe powiewy Stając wzdłuż zwartym szeregiem Nie oddamy naszej wiary Ani harcerskiego ducha Bowiem silne są nasze konary A więc nic nam zawierucha

Jedna z klas Szkoły Powszechnej nr 161, r. niezn.

4


SŁOWO OD KOMENDANTA CHORĄGWI ŁÓDZKIEJ ZHP W powojennej historii Związku Harcerstwa Polskiego nie było tak wielkiej tragedii jak ta, która wydarzyła się 18 lipca 1948 roku na obozie łódzkich harcerek 15 Żeńskiej Drużyny im. „Zośki” nad Jeziorem Gardno. Mówiły o sobie „Dęby”, taki śpiewały hymn i takie były ich uczynki i plany – dające trwałe efekty, wymagające wytrwałości i siły, wyciągające swe opiekuńcze ramiona do słabszych. Mówiono o nich jednak Mała Piętnastka dla odróżnienia od druhen, które działały w liceum. Czasy, w których przyszło im spędzić dzieciństwo – wojna i Pierwsze, biedne lata po niej – sprawiły, że zapewne były znacznie dojrzalsze i poważniejsze niż znane nam dziś 8–14-latki. Jednak i ich pragnienie rozpoczęcia szczęśliwego, beztroskiego życia także było większe. Łatwo sobie wyobrazić, jaką radość mogło im sprawić zobaczenie pierwszy raz w życiu morza, od którego dzielił ich podczas obozu letniego już tylko rejs łodziami przez jezioro… W 2018 roku mija 70 lat od tych tragicznych wydarzeń. Wielu ludzi dobrej woli, by przywołać pamięć o zmarłych i zadbać o miejsce ich zbiorowego Pochówku, połączyło swoje siły. Wśród nich nasi harcerze – seniorzy i liczni darczyńcy. Trudno byłoby nam jednak o sukces, gdyby nie decyzja Towarzystwa Opieki nad Starym Cmentarzem w Łodzi o włączeniu kwatery grobowej naszych harcerek do bieżącego planu renowacji. Jesteśmy bardzo wdzięczni. Dziś, stojąc przy odnowionych płytach nagrobnych Małej Piętnastki z tablicą epitafijną w tle, życzmy sobie wzajemnie, aby nasz braterski krąg już nigdy nie musiał się jednoczyć wobec tak tragicznych historii. Cześć ich pamięci! hm. Natalia Patorska-Grzelewska Komendant Chorągwi Łódzkiej ZHP

5


TRAGEDIA NA JEZIORZE GARDNO 18 LIPCA 1948 ROKU

6


OKOLICZNOŚCI POPRZEDZAJĄCE KATASTROFĘ Tragiczny rejs zorganizowany został dla harcerek z Łodzi, członkiń 15 Łódzkiej Żeńskiej Drużyny Harcerskiej nazywanej Małą Piętnastką, działającej przy Szkole Powszechnej nr 161 w Łodzi (wszystkie harcerki były jej uczennicami). Przebywały one w lipcu 1948 r. na obozie letnim w Gardnie Wielkiej, położonej na południowym brzegu jeziora Gardno. 17 lipca, podczas ogniska, ogłoszono harcerkom, że następnego dnia, w niedzielę popłyną na wycieczkę przez jezioro Gardno do Rowów, aby zobaczyć morze – zupełnie nieznane dziewczynkom, którym większość dzieciństwa zabrała wojna. Na ognisku tym odgrywały scenkę teatralną o Wandzie, co nie chciała Niemca i utonęła w Wiśle. Niewinny teatrzyk stał się tragiczną przepowiednią. Harcerki miały popłynąć przez jezioro dwiema łodziami rybackimi, które przygotowali do drogi   Legitzmacja szkolna uczennicy pracownicy miejscowego gospodarstwa rybnego. Szkoły Powszechnej nr 161 Większa łódź była motorowa, z kabinką, mogła pomieścić 12–14 osób, druga – mniejsza, płaskodenna i bez napędu – najwyżej 6–7. Obsadę łodzi stanowili przewoźnik i mechanik. Rejs uległ opóźnieniu, mechanik dopiero instalował silnik na większej łodzi. W efekcie, zamiast o planowanej godzinie 10 rano, rejs w dniu 18 lipca rozpoczął się około 16, co sprawiało, że jego sens był wątpliwy. W obu łodziach, których pojemność sięgała 20 miejsc, były łącznie aż 42 osoby – 36 dziewczynek, nauczycielka Eugenia Leszewska (dwie najmłodsze dziewczynki były jej bratanicami), pomagająca jej dorosła harcerka Teresa Czyżykowska, dwie miejscowe kobiety: pracująca w kuchni obozowej Halina Kowal i partnerka jednego z przewoźników (określana jako żona) Rozalia Zabłocka oraz dwaj przewoźnicy – sternik i mechanik. Przewoźnik i mechanik byli przesiedleńcami, nie mieli wystarczającego doświadczenia na wodzie. Przed rejsem byli ostrzegani przez rybaków (zarówno Polaków, jak i Niemców, którzy wtedy jeszcze byli mieszkańcami Gardna), że zabierają za dużo osób na łodzie, i że nie powinni tak płynąć. Przewoźnik odrzucał wszelkie ostrzeżenia. Opiekunka innej drużyny harcerskiej uznała rejs za niebezpieczny i zawróciła swoją grupę z wycieczki.

7


PRZEBIEG KATASTROFY Obie łodzie miały pokonać ponad 7 km do Rowów, przez całe jezioro Gardno na jego przeciwny, północno-zachodni kraniec.Większa łódź holowała mniejszą na łańcuchu o długości zaledwie dwóch metrów, co uniemożliwiało wykonanie sprawnego zwrotu. Od początku przeciążone łodzie silnie się kołysały. W trakcie rejsu dziewczynki podniosły alarm, że większa łódź przecieka i pod ich nogami zbiera się woda. Zaraz potem stanął silnik i mechanik nie potrafił go uruchomić, a fale na jeziorze rozkołysały łodzie jeszcze bardziej. Przewoźnik i mechanik nie panowali nad sytuacją, próbowali wybierać wodę czerpakiem, a ich nerwowe rozmowy wywołały przerażenie dzieci. Przewoźnik zaczął przerzucać dziewczynki z przeciekającej motorówki do drugiej, mniejszej łodzi. Gdy przerzucił ich kilka, mniejsza łódź, gwałtownie przeciążona, nabrała wody całą szerokością burty i błyskawicznie się przewróciła, rufą uderzyła o dno, a podtrzymywany łańcuchem dziób pozostał na powierzchni: ostatnia z przenoszonych dziewczynek wylądowała już prosto w wodzie. Szarpnięcie tonącej łodzi, fale i miotanie się pasażerów spowodowały po chwili wywrócenie się do góry dnem większej, przeciekającej łodzi motorowej. Do wywrotki doszło już w znacznej odległości od brzegu, określanej orientacyjnie nawet na 2 km. Na łodziach nie było środków ratunkowych. Z dziewczynek, wychowywanych w czasie okupacji i mieszkających w położonej z dala od wód Łodzi, prawie żadna nie umiała pływać. Jedynym punktem oparcia była przewrócona do góry dnem łódź z silnikiem. Dziewczynki usiłowały więc wczołgać się na tę łódź, na której schronienie znaleźli też obaj mężczyźni. Zofia Jackowska (wówczas Erdman), harcerka, która przy próbie przeniesienia jej do mniejszej łodzi wpadła od razu do wody, usłyszała od jednego z przewoźników, że przewrócona łódź też zatonie. Ponieważ dziewczynka trenowała pływanie sportowe, postanowiła sama popłynąć do brzegu. W tym czasie liczne dziewczynki szamotały się w wodzie wokół wywróconej łodzi, usiłując się jej złapać, przy czym łapały się wzajemnie i odruchowo wciągały pod wodę. Inna z harcerek zachowała zimną krew i widząc, co się dzieje wokół łodzi, desperacko odpłynęła. Mimo, że w zasadzie nie umiała pływać, zdołała utrzymać się sama na wodzie i w ostatniej chwili, gdy już traciła oddech, została uratowana, choć potem przez długi czas chorowała. Krzyki tonących niosły się po jeziorze i rybacy z Gardny Wielkiej natychmiast popłynęli na ratunek, biorąc wszelkie łodzie, jakie tylko znaleźli na brzegu. Jako jedną z pierwszych wyratowali Zofię Erdman, która przepłynęła sama znaczną część drogi do brzegu, a potem podejmowali z wody kolejne ofiary,dopóki starczyło miejsca   Irena Piecek

8


w ich łodziach i transportowali je na brzeg. Tam zajmowali się nimi mieszkańcyGardny Wielkiej, którzy przybyli na pomoc.W tym czasie nikt z ratujących nie znał zasad reanimacji – udzielający pomocy nie mieli pojęcia, jak przywrócić ofiarom oddech, a co zapewne pozwoliłoby ocalić więcej harcerek. Ostatecznie udało się uratować 15 dziewczynek, które utrzymały się na wodzie lub na przewróconej łodzi oraz przewoźnika i mechanika. Śmierć poniosły 4 dorosłe kobiety i 21 dziewcząt. Zwłoki dwóch najmłodszych dziewczynek (bratanic nauczycielki) wyciągnęli rybacy z kabinki wraku łodzi motorowej, nurkując. Ocalałe pamiętały, że Eugenia Leszewska utonęła, próbując wyciągnąć bratanice. Jezioro Gardno jest bardzo płytkie (maksymalna głębokość to zaledwie 2,6 m), toteż albo w trakcie akcji ratunkowej albo jeszcze tego samego dnia znaleziono ciała wszystkich ofiar. Podniesiono i sprowadzono na brzeg też obydwie przewrócone łodzie.

WYDARZENIA PO KATASTROFIE Na miejsce tragedii przyjechał starosta słupski Andrzej Przybylski, który pokierował dalszą akcją i sporządził dokładny raport o okolicznościach katastrofy. Ze Słupska przyjechał też lekarz, który z pomocą mieszkańców Gardny Wielkiej zajął się uratowanymi: umieszczono je w pobliskiej sali gimnastycznej i zadbano, aby nie zasnęły, chroniąc je przed opóźnionymi skutkami zalania wodą płuc. Potem na polecenie starosty ocalałe dziewczynki przeniesiono do innego obozu harcerskiego w pobliskiej wsi Sie  Akt zgonu Haliny Piecek cie pod opiekę tamtejszych wychowawców. Stamtąd odbierały je rodziny. Z Łodzi na miejsce katastrofy przyjechali prezydent miasta Eugeniusz Stawiński i I sekretarz łódzkiej PPR – Ignacy Loga-Sowiński. Ciała ofiar złożono w przywiezionych z Łodzi trumnach i dwa dni po katastrofie przewieziono do Łodzi. Z uwagi na upały zalecono ich natychmiastowe pochowanie (bez przeprowadzania sekcji, gdyż przyczyna śmierci była oczywista). 22 lipca 1948 r. (w dniu Narodowego Święta Odrodzenia Polski) odbył się w Łodzi zbiorowy pogrzeb 17 harcerek, zorganizowany przez łódzką chorągiew harcerską przy pomocy władz miasta oraz kurii biskupiej, która przekazała kwaterę na pochówek. W uroczystościach wzięło udział około 25 tysięcy osób, poprowadził je biskup Kazimierz Tomczak z udziałem 40 księży. W trakcie pogrzebu dochodziło do dramatycznych scen, rozpaczające matki mdlały, a nieznana osoba rozpuściła plotkę, że niektóre trumny są puste i nie wszystkie

9


ofiary znaleziono. Aby uspokoić zdesperowane rodziny, trumny na cmentarzu otwarto, zadając kłam plotce. Podczas tego pogrzebu na Starym Cmentarzu przy ul. Ogrodowej w Łodzi zostały pochowane obok siebie: 12-letnie Krystyna Milerowicz, Zofia Pacuszka, Halina Piecek; 13-letnie Anna Bogdanowicz, Halina Broszkiewicz, Elżbieta Czernik, Krystyna Jencz, Maria Kozłowska, Lidia Niepołomska, Joanna Skwarczyńska; 14-letnie Anna   Karta pocztowa Lidii Niepołomskiej Jaziewicz, Irena Piecek, Barbara Szabłowska, Anna do matki z tragicznego obozu Ślisiewicz, Krystyna Walewska oraz 15-letnie Aleksandra Kozłowska i Teresa Zapolska. Pozostałe ofiary, na życzenie rodzin, zostały pochowane oddzielnie: 13-letnia Halina Wizner w innym miejscu na tym samym cmentarzu, 21-letnia harcerka-opiekunka Teresa Czyżykowska i jej bratanica, 14-letnia Teresa Sokołowska na cmentarzu i Dołach, a nauczycielka, 37-letnia Eugenia Leszewska oraz jej bratanice – 10-letnia Teresa i 8-letnia Elżbieta Leszewskie na cmentarzu św. Anny na Zarzewie. Dwie ostatnie ofiary katastrofy, 19-letnia Halina Kowal i 42-letnia Rozalia Zabłocka były mieszkankami Gardny Wielkiej i tam odbyły się ich pogrzeby. W relacjach, jakie bezpośrednio po katastrofie (20 i 21 lipca 1948 r.) przekazywał „Dziennik Łódzki”, wśród ofiar wymieniana była także Aldona Markiewicz, komendantka obozu. Jej nazwiska nie ma na późniejszych listach ofiar. W relacjach tych jezioro Gardno nazywano „Korbno”, a Gardnę Wielką „Ustroniem koło Słupska”, chociaż nazwy Gardno i Gardna Wielka figurowały już na pierwszych polskich mapach z 1945 r. Niezwłocznie po katastrofie powołano dwie komisje do zbadania jej przyczyny. Jedną powołały władze Łodzi, drugą premier Józef Cyrankiewicz. Jednak przeprowadzone śledztwo trwało krótko, bowiem okoliczności były oczywiste. Ocalałe harcerki zostały na miejscu przesłuchane. Od dwóch z nich – Zofii Erdman i Barbary Wacek – pochodzą najdokładniejsze relacje z samego przebiegu zdarzenia, ale nie przesłuchiwano ratujących dziewczynki rybaków. 30 i 31 sierpnia 1948 r. przed sądem w Słupsku odbył się proces. Przewoźnik Wacław R. został skazany na 5 lat więzienia za spowodowanie katastrofy: zabrał na łodzie nadmierną liczbę pasażerek, źle je rozlokował, doprowadził do wywrócenia łodzi, przy czym przeciekającą motorówkę zabrał z gospodarstwa rybackiego bez wiedzy zarządcy. Sam zarządca,Wacław T. , został skazany na 2 lata więzienia za przyczynienie się do katastrofy, gdyż to on skierował opiekunkę harcerek w sprawie rejsu do przewoźnika, chociaż wiedział, że ten nie ma koncesji na przewóz ludzi łodziami. Przewoźnik w ten sposób dopuścił do rejsu, który w ogóle nie powinien mieć miejsca. Mechanik łodzi również był oskarżony, ale nie stanął przed sądem, gdyż zbiegł podczas przewożenia go do aresztu w Słupsku. Nigdy nie został ujęty, prawdopodobnie uciekł poza granice Polski. Źródło tekstu: https://pl.wikipedia.org/wiki/Katastrofa_łodzi_na_jeziorze_Gardno

10


LISTA OFIAR KATASTROFY NA JEZIORZE GARDNO HARCERKI

1. Elżbieta Leszewska 2. Teresa Leszewska 3. Krystyna Milerowicz 4. Zofia Pacuszka 5. Halina Piecek 6. Halina Wizner 7. Anna Bogdanowicz 8. Halina Broszkiewicz 9. Elżbieta Czernik 10. Krystyna Jencz 11. Maria Kozłowska 12. Lidia Niepołomska 13. Joanna Skwarczyńska 14. Teresa Sokołowska 15. Anna Jaziewicz 16. Irena Piecek 17. Barbara Szabłowska 18. Anna Ślusiewicz 19. Krystyna Walewska 20. Aleksandra Kozłowska 21. Teresa Zapolska

lat 8 lat 10 lat 12 lat 12 lat 12 lat 13 lat 13 lat 13 lat 13 lat 13 lat 13 lat 13 lat 13 lat 14 lat 14 lat 14 lat 14 lat 14 lat 14 lat 15 lat 15

Wspólna mogiła harcerek Małej Piętnastki przed postawieniem pomnika nagrobnego

OPIEKUNKI

22. Teresa Czyżykowska 23. Eugenia Leszewska

lat 21 lat 37

MIESZKANKI GARDNY WLK.

24. Halina Kowal 25. Rozalia Zabłocka

19 lat 42 lata

Symboliczna mogiła „harcerek z Łodzi” w Gardnie Wielkiej, widok z lat 50. XX w.

11


LISTA URATOWANYCH HARCREK

1. Anna Beniowska 2. Hanna Bojarska ob. Nowak 3. Barbara Chmielecka 4. NN. Chmielewska 5. Zofia Erdman ob. Jackowska 6. Łucja Januszewska 7. Teresa Kalińska 8. Barbara Wacek ob. Wacek-Kozińska 9. Anna Krzemionkowska 10. Aleksandra Lesińska 11. Barbara Maciaszczyk 12. Wanda Matusiak 13. Mirosława Nowak 14. Romualda Ostalska 15. Teresa Sas 16. Anna Wasilewska 17. Halina Weinrauder 18. Antonina Wyżykowska

Plakietka Harcerskiej Służbie Polsce

Kartonik z Krzyżem Harcerskim przekazywany rodzinom ofiar w pierwszą rocznicę katastrofy

12


LOKALIZACJA GROBÓW OFIAR WYPADKU STARY CMENTARZ RZYMSKOKATOLICKI PW. ŚW. JÓZEFA W ŁODZI,

Kwatera 1, linia 5, nr 28–35

Elżbieta Czernik Anna Bogdanowicz Halina Broszkiewicz Joanna Skwarczyńska Aleksandra Kozłowska Lidia Barbara Niepołomska Anna Ślusiewicz Barbara Szabłowska

lat 13 lat 13 lat 13 lat 13 lat 15 lat 13 lat 14 lat 14

Kwatera1, linia 6, nr 21–29

Irena Piecek Halina Piecek Krystyna Milerowicz Krystyna Walewska Teresa Zapolska Zofia Elżbieta Pacuszka Anna Teresa Jaziewicz Maria Agnieszka Kozłowska Krystyna Jadwiga Jencz

lat 14 lat 12 lat 12 lat 14 lat 15 lat 12 lat 14 lat 13 lat 13

Kwatera 13C, front od strony kwatery 13A, nr 8 Halina Teresa Wizner lat 13 CMENTARZ RZYMSKOKATOLICKI PW. ŚW. WINCENTEGO W ŁODZI (DOŁY) kwatera 38, front od kwatery 28H, nr 8–9

Teresa Czyżykowska Teresa Sokołowska

lat 21 lat 14

CMENTARZ RZYMSKOKATOLICKI PW. ŚW. ANNY W ŁODZI (ZARZEW) Kwatera 57, linia 2, nr 22–24.

Terenia Leszewska Eugenia Leszewska Elżunia Leszewska

lat 10 lat 37 lat 8

13


70 LAT PÓŹNIEJ

14


„PAMIĘĆ TRWA DŁUŻEJ NIŻ LUDZIE” Każde miasto posiada w swej historii zapisane karty zdarzeń, których ślady odnajdujemy we wspomnieniach przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Bezcenną wartością staje się ich utrwalenie w wymiarze materialnym, w taki sposób, aby stanowiły wartość ponadczasową – dziedzictwo kulturowe danego miejsca. Szczególnym miejscem pamięci i historii naszego miasta jest najstarsza łódzka nekropolia – trójwyznaniowy Stary Cmentarz przy ulicy Ogrodowej. Łączy on w sobie zarówno wartości historyczne jak i zabytkowe. Przemierzając jego trzy części odnajdujemy ślady niezwykłej historii wielokulturowej Łodzi – pomniki pamięci „ojców założycieli miasta”, jego włodarzy i elit finansowych, ludzi nauki i kultury, tych którzy przyczynili się do jego rozwoju. Są również szczególne miejsca pamięci uczestników walk niepodległościowych, powstańców listopadowych i styczniowych, obrońców ojczyzny po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku. Świadectwem wartości zabytkowych Starego Cmentarza jest znacząca liczba pomników nagrobnych i kaplic grobowych, które należą do reprezentatywnych przykładów sztuki sepulkralnej w wymiarze europejskim. Wśród wielu ważnych dla historii naszego miasta miejsc na Starym Cmentarzu zbiorowa mogiła harcerek, upamiętniająca Tragedię, jaka się wydarzyła 18 lipca 1948 roku na jeziorze Gardno. Osobiście poznałem i przeżyłem tę historię jako dziecko, kiedy mój dziadek po raz pierwszy zaprowadził mnie na Stary Cmentarz. Tak jak tysiące łodzian, był uczestnikiem pożegnania kilkunastu harcerek łódzkiej drużyny, które utonęły w czasie wycieczki po jeziorze. Historia dziewczynek mocno utkwiła mi w pamięci. Od tamtego momentu zawsze, kiedy byłem na Starym Cmentarzu, odwiedzałem to miejsce, a w czasie święta Wszystkich Świętych zapalałem symboliczny znicz pamięci. Dzisiaj towarzyszą mi moje trzy córki i mam nadzieję, że one także będą pamiętać. Historia mojego życia tak się potoczyła, że po ukończeniu historii na Uniwersytecie Łódzkim moim pierwszym miejscem pracy było muzeum wnętrz fabrykanckich – Rezydencja „Księży Młyn” (obecnie Pałac Herbsta). Odkryłem wówczas wartości, jakie posiadają łódzkie zabytki. Zaangażowałem się w powstanie społecznego Towarzystwa Opieki nad Starym Cmentarzem przy ulicy Ogrodowej, które od ponad dwudziestu lat organizuje kwestę na rzecz ratowania zabytków naszej najstarszej nekropolii. Jako historyk, edukator w Muzeum Miasta Łodzi oraz nauczyciel historii w Zespole Szkół Bernardyńskich w Łodzi starałem się, by ważną częścią działalności Towarzystwa Opieki nad Starym Cmentarzem była organizacja działań i wydarzeń edukacyjnych dla dzieci i młodzieży łódzkich szkół. Ich efektem jest przede wszystkim dzień wolontariatu szkolnego w czasie corocznej kwesty, przyznawane patronaty nad zabytkowymi pomnikami nagrobnymi oraz organizacja spacerów tematycznych po Starym Cmentarzu. W moim przypadku zawsze na szlaku zwiedzania znajduje

15


się kwatera z mogiłą łódzkich harcerek i opowieść o wydarzeniu, które wpisało się w historię naszego miasta, i o którym warto pamiętać. Działania Towarzystwa Opieki nad Starym Cmentarzem zmierzają do zachowania jak największej ilości zabytkowych pomników nagrobnych poprzez organizacje prac konserwatorskich w oparciu o społeczne fundusze pozyskane w czasie kwest listopadowych. Mamy też świadomość, że poza pomnikami posiadającymi wartości zabytkowe, istnieją również pomniki pozbawione tych wartości, za którymi przede wszystkim stoją ludzie oraz wydarzenia ważne dla historii naszego miasta i godne upamiętnienia.Tym samym od wielu lat Towarzystwo Opieki nad Starym Cmentarzem uwzględnienia w corocznych wyborach konserwatorskich zarówno treści historyczne w odniesieniu do postaci i wydarzeń oraz wartości artystyczne danego obiektu. W nawiązaniu do hasła 23. kwesty na Starym Cmentarzu w 2017 roku „Przywracamy pamięć i utrwalamy wartości”. Od kilku lat w kweście na Starym Cmentarzu bierze udział grono harcerzy seniorów Chorągwi Łódzkiej, które przy tej okazji wskazuje na potrzebę odnowienia kwatery harcerek Małej Piętnastki.To dzięki ich staraniom pomnik nagrobny harcerek łódzkiej drużyny został wpisany do ewidencji zabytków przez Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków.To ważny zapis podkreślający znaczenie tego pomnika dla historii miejsca jakim jest zabytkowa łódzka nekropolia, zobowiązujący do jego zachowania oraz sprawowania nad nim opieki. Osobiście poparłem również inicjatywę umieszczenia tablicy epitafijnej upamiętniającej tragiczną historię łódzkich harcerek w 70. rocznicę wydarzenia na jeziorze Gardno. W czasie poprzedzającym przygotowania do organizacji 23 kwesty na Starym Cmentarzu, otrzymałem kilkanaście listów i pism od środowiska harcerskiego z prośbą do Towarzystwa Opieki nad Starym Cmentarzem o podjęcie inicjatywy przeprowadzenia prac renowacyjnych przy pomniku harcerek Małej Piętnastki. Podpisało się pod nimi blisko 80 osób. Najbardziej wzruszające pochodziły od bezpośrednich świadków tamtych wydarzeń. Szczególnie zapamiętałem odręczny zapis cudem ocalałej wówczas harcerki, która dziś napisała: pozostały na zawsze młode i na zawsze w naszej pamięci. Ale pamięć naszego pokolenia razem z nami niebawem zniknie. Aby ją utrwalić dla przyszłych pokoleń, musimy zadbać o sprawy materialne. O pomniki zmarłych. Idee tą realizuje od początku swego istnienia Towarzystwo Opieki nad Starym Cmentarzem przy ulicy Ogrodowej. W czasie trwania 23 kwesty złożyliśmy publiczną deklarację podjęcia prac renowacyjnych przy pomniku harcerek Małej Piętnastki oraz realizację projektu tablicy pamiątkowej. W ten sposób będziemy mogli godnie uczcić 70. rocznicę tragicznych wydarzeń na jeziorze Gardno i utrwalić pamięć tej historii dla przyszłych pokoleń, pamiętając, że „pamięć trwa dłużej niż ludzie”. O AUTORZE: Cezary Pawlak – prezes Towarzystwa Opieki nad Starym Cmentarzem w Łodzi, historyk, absolwent UŁ, pracownik Muzeum Miasta Łodzi, koordynator projektów wystawienniczych, historycznych i edukacyjnych.

16


ROCZNICA GODNA UPAMIĘTNIENIA Mija 70. rocznica największej tragedii – utonięcia 21 harcerek i 4 osób dorosłych w wodach jeziora Gardno w dniu 18 lipca 1948 roku. Harcerki przebywały na obozie letniego wypoczynku, który został zorganizowany przez hufiec łódzki, po raz pierwszy na tzw. Ziemiach Odzyskanych. Zadaniem obozu było poznanie tych ziem, które wróciły do Polski po wojnie. To tragiczne wydarzenie w tamtym czasie wstrząsnęło i okryło żałobą całą Polskę. Po latach, dzięki staraniom łódzkich harcerzy – seniorów z kręgu „Pułaszczaków”: hm. Wiesława Tomaszewskiego, phm. Daniela Głowackiego, Zbigniewa Dolacińskiego, przy udziale społeczności lokalnej Gardny w dniu 17 października 2009 roku dokonano odsłonięcia tablicy upamiętniającej to wydarzenie. Tablica jest umiejscowiona na granitowym głazie narzutowym przy kościele parafialnym w Gardnie Wielkiej. Mottem pamiątkowej tablicy ufundowanej przez Chorągiew Łódzką są słowa św. Pawła do Filipian „Nasza ojczyzna jest w niebie”. Tablica zawiera nazwiska wszystkich osób, które tragicznie zginęły, jednocześnie informując o wieku, w jakim byli uczestnicy tragedii. Pamiątkowy monument osadzony jest na planie jeziora Gardno, którego zarys tworzy 25 kamieni symbolizujących 25 ofiar tego wydarzenia. Uroczystość odsłonięcia pamiątkowego monumentu była szczególnym wydarzeniem lokalnym. Zgromadziła społeczność z okolic Łodzi i Słupska ze szczególnym udziałem drużyn harcerskich. Wydarzenie to przyczyniło się do zwiększenia zainteresowania tragedią na jeziorze Gardno, poszukiwaniem zapisków już historycznych, jak też licznych odwiedzin harcerzy z Łodzi i Pomorza oraz licznych turystów – wczasowiczów z różnych zakątków kraju. Po latach ta tragedia nabrała wymiaru przenośni chrześcijańskiej. Nawiązuje do wyprawy harcerek, które nie dopłynęły do Rowów, lecz popłynęły w stronę nieba. Godna podkreślenia była decyzja lokalnych władz oświatowych i dyrekcji miejscowej szkoły podstawowej o wyborze na patronkę druhny Joanny Skwarczyńskiej. Druhna Joanna stanowi przykład heroizmu młodej harcerki, która do końca walczyła o życie każdej uczestniczki tego tragicznego rejsu do Rowów. Przepiękna postać druhny zastępowej łódzkiej drużyny Mała Piętnastka i jej niedługa historia życia została opisana i zawarta w publikacji „Chrześijanie” t. IX wydanej przez wydawnictwo ATK z 1982 roku. Harcerki „Małej Piętnastki” spoczywają na Starym Cmentarzu w Łodzi, Rozalia Zabłocka – kucharka z obozu harcerskiego – w Gardnie Wielkiej. Miejsce spoczynku żony przewoźnika, Haliny Kowal, nie jest znane. O AUTORZE: ks. Mieczysław Radochoński – magister teologii, proboszcz Parafii Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Gardnie Wielkiej. Dzięki wysiłkowi i pomocy księdza i jego parafian obok kościoła w Gardnie Wlk. stanął obelisk poświęcony tragedii.

17


MAŁEJ PIĘTNASTCE Krąg Starszyzny Harcerskiej „Pułaszczacy” z Hufca Łódź-Bałuty Chorągwi Łódzkiej ZHP, po otrzymaniu wiadomości od hm. Jana Mrugasiewicza, komendanta kręgu seniorów z Lęborka, że w miejscowości Gardna Wielka, na placu kościelnym, znajduje się skromny symboliczny grób z tabliczką „Ś.P. tragicznie zmarłych 21 harcerek z Małej Piętnastki z Łodzi 18.07.1948 r.”, podjął decyzję wyjazdu i zbadania tam na miejscu możliwości godnego upamiętnienia tej tragedii. W dniach 8–10 maja 2009 roku „Pułaszczacy”: hm. Wiesław Tomaszewski, Zbigniew Dolaciński i phm Danielem Głowacki – komendant kręgu oraz zabrany po drodze wspomniany wyżej hm. Jan Mrugasiewicz odbyli wizję lokalną w Gardnie Wlk. Poczyniono wtedy z księdzem Mieczysławem Radochońskim i dyrektorem miejscowej szkoły podstawowej Panią Małgorzatą Ziółkowską, następujące ustalenia: W miejscu skromnego krzyża z tabliczką postawiony zostanie kamienny obelisk, którego projektem i wykonaniem zajmie się proboszcz ks. Mieczysław Radochoński w kontakcie z Chorągwią Łódzką. Na obelisku zawisną tablice pamiątkowe sfinansowane przez naszą chorągiew oraz krzyż harcerski ufundowany przez „Pułaszczaków”. Po mszy świętej w dniu 17 października 2009 roku w Gardnie Wlk. nastąpi uroczyste odsłonięcie i poświęcenie obelisku. Szkoła Podstawowa im. Joanny Skwarczyńskiej w Gardnie Wlk. zaprosi gości tego wydarzenia na uroczystą tematyczną akademię. Uroczystości 17 października 2009 roku w Gardnie Wlk. uświetniły poczty sztandarowe: Szkoły Podstawowej im. Joanny Skwarczyńskiej w Gardnie Wlk., Chorągwi Łódzkiej ZHP i Kręgu Starszyzny Harcerskiej „Pułaszczacy”. Delegacji Chorągwi Łódzkiej z udziałem druhen i druhów: Wiesława Tomaszewskiego, Roberta Koszka, Anny Kobalczyk, Kazimierza Małachowskiego, Klaudii Rybak, Aleksandry Ledzion i Joanny Zaleskiej przewodniczył phm. Daniel Głowacki. Poświęcenia obelisku dokonał ks. Mieczysław Radochoński w asyście ks. prałata Jana Giriatowicza ze Słupska oraz ks. Zdzisława Dmuchały. Obecni byli przedstawiciele władz administracyjnych powiatu Słupsk, gminy Smołdzino, poseł na Sejm RP Witold Namyślak, mieszkańcy i młodzież szkolna, harcerze ze Smołdzina i Słupska. Chorągiew Gdańską reprezentowała hm. Krystyna Andruszkiewicz. Była także liczna delegacja seniorów z komendantem hm. Janem Mrugasiewiczem z Lęborka. Po tej uroczystości goście zostali zaproszeni do sali gimnastycznej szkoły, gdzie odbyła się multimedialna prezentacja pt. „Z historii szkoły” oraz uroczyste ślubowanie na sztandar i pasowanie na ucznia Szkoły Podstawowej im Joanny Skwarczyńskiej w Gardnie Wlk.W dalszej części był pełen wzruszeń program słowno-muzyczny poświęcony tragicznemu wydarzeniu na jeziorze i patronce szkoły – druhnie Joannie Skwarczyńskiej. Całość była mistrzowsko przygotowana i wykonana. Na tej uroczystości hm.Wiesław Tomaszewski przekazał dla szkoły opracowanie historii 16 ŁDH (z której wywodzi się nasz krąg),a phm.Daniel Głowacki ofiarował ks. M. Radochońskiemu jego wizerunek z pobytu w Chorągwi Łódzkiej oraz kartusze

18


z krzyżem harcerskim dla szkoły i kręgu z Lęborka. Przekazano także kilka egzemplarzy książki „Po latach” pod redakcją dh. Zbigniewa Dolacińskiego, którą krąg wydał, by upamiętnić losy harcerek Małej Piętnastki. Od ks. Jana Giriatowicza otrzymaliśmy w darze książkę pt.: „Druhna Joanna”. Z gościem tej uroczystości, mieszkańcem Gardny Wlk. panem Michałem Szajterem (w roku 1948 rybakiem ratującym tonących) nagraliśmy wywiad filmowy, który jest w posiadaniu kręgu „Pułaszczacy”. Nasz krąg podejmował szereg działań w celu odnowienia kwatery grobowej Małej Piętnastki na Starym Cmentarzu w Łodzi: Z naszej inicjatywy decyzją Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Łodzi z dnia 10 grudnia 2013 roku kwatera Małej Piętnastki została wpisana do ewidencji zabytków ruchomych. Corocznie, od roku 2013 w porozumieniu z Towarzystwem Opieki nad Starym Cmentarzem, seniorzy harcerscy z kręgu „Pułaszczacy” i kręgu im. „Szarych Szeregów” oraz z Komisji Historycznej naszej chorągwi podejmują kwestowanie na Starym Cmentarzu w dniu Święta Zmarłych. Również z naszej inicjatywy, jako członków Wspólnoty Skulskiej w styczniu 2018 roku został złożony wniosek Chorągwi Łódzkiej ZHP o tabliczkę epitafijną poświęconą pamięci ofiar tragedii na Jeziorze Gardno w Mauzoleum Harcerstwa w Skulsku. Uroczyste odsłonięcie tablicy sfinansowanej ze środków Chorągwi Łódzkiej ZHP nastąpiło w dniu 9 czerwca 2018 roku. O AUTORZE: Daniel Głowacki – wieloletni Komendant Kręgu „Pułaszczacy” i Kierownik Referatu Seniorów Chorągwi Łódzkiej ZHP (do 2016 r.). Propaguje wraz z członkami kręgu – seniorami ZHP ideę upamiętniania miejsc związanych z harcerstwem. Bez inicjatywy tego właśnie kręgu nie odbyłoby się wiele opisanych powyżej sukcesów. Druh Daniel współpracuje także z przedstawicielami społeczności lokalnej na łódzkich Bałutach na rzecz godnego i wypełnionego wydarzeniami kulturalnymi życia w starszym wieku.

Tablica pamiątkowa w Mauzoleum Pamięci Harcerstwa w Skulsku

19


MOJA POWINNOŚĆ… Lipiec 1948 roku. Moją rodzinę ledwie musnął powiew tragedii na Jez. Gardno. Moja siostra przebywała wówczas na jednym z obozów żeńskich tego zgrupowania Łódzkiej Chorągwi ZHP. Brak wiadomości od niej powiał niepokojem, ale wszystko się dobrze skończyło. Tak straciłem z pola zainteresowania tę tragedię. Po prostu życie wyznaczało inne zadania. Jednak nadszedł listopad 2008 roku i propozycja druha Daniela Głowackiego, by razem z nim włączyć się w stworzenie nowego obiektu pamięci tej tragedii tam, gdzie się to stało – w Gardnie Wielkiej. Chcieliśmy, by w miejsce istniejącej mogiłki ziemnej z zardzewiałym krzyżem z rury stalowej, stworzyć obiekt godny pamięci tragicznie zmarłych harcerek Małej Piętnastki i pozostałych osób. W maju 2009 roku wybraliśmy się z pakietem propozycji do Gardny Wielkiej na spotkanie z proboszczem tamtejszej parafii, ks. Mieczysławem Radochońskim. Z proboszczem dlatego, że mogiłka znajdowała się w obrębie placu przynależącego do kościoła. Spotkało nas miłe przyjęcie oraz deklaracja, że ksiądz zajmie się naszą prośbą i propozycją, ale uczyni to w ramach możliwości swoich i tutejszych parafian. Tablice na obelisk postanowiła ufundować Chorągiew Łódzka ZHP. Krótko mówiąc, jako krąg, nie mieliśmy już nic do roboty. Nie mogę tego powiedzieć o sobie. Powstało we mnie niezrozumiałe przeświadczenie, że jestem coś winien tym harcerkom, że powinienem coś uczynić, by pozostał ślad ich obecności, ich tragedii. Tak powstała jednodniówka „Po latach” wydana w dzień uroczystego odsłonięcia obelisku w Gardnie Wielkiej (17 października 2009 roku). W końcu została wydana czterokrotnie w liczbie co najmniej 120 egzemplarzy i trudno dzisiaj przecenić jej wartość dla sprawy. To było dla Gardny Wielkiej, a co dla Łodzi? Stan techniczny kwatery grobowej, na skutek upływu wielu lat od jej zaistnienia, wymagał pilnego remontu przed postępującą rujnacją jej elementów. Dlatego stało się to przedmiotem naszego zainteresowania. Naszego tzn. Kręgu Starszyzny Harcerskiej a konkretnie dwóch ludzi – mnie od roboty i hm. Daniela Głowackiego, komendanta kręgu od reprezentacji i wystąpień   Pomnik w Gardnie Wielkiej na zewnątrz.

20


Pierwsze podejście z prośbą o remont kwatery do władz Łodzi w 2010 roku było nieskuteczne (bo nie mogło być, co ustaliliśmy po fakcie). Natomiast wystąpienie o uznanie kwatery grobowej za zabytek stało się faktem i decyzją Łódzkiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków z dnia 9 października 2012 roku, karta ewidencyjna ww. obiektu została włączona do wojewódzkiej ewidencji zabytków ruchomych. Niestety nie do rejestru zabytków, ale dobre i to.W tym czasie, bezpośrednio na kwaterze, dokonano ewidencji placu grobowego i wykonania projektu tablicy epitafijnej w 2 wersjach wraz z komputerową wizualizacją całości kwatery dla przyszłych potrzeb wystąpienia o renowację. Nadszedł rok 2017 i Dzień Myśli Braterskiej. Niepowtarzalna okazja wystąpienia doTowarzystwa Opieki nad Starym Cmentarzem przy ul.Ogrodowej w Łodzi,o ujęcie w planie renowacji obiektów grobowych tego cmentarza na rok 2018 także renowacji kwatery grobowej harcerek Małej Piętnastki, ze względu 70. lecie tragedii i moralny obowiązek spoczywający tyle samo na mieszkańcach naszego miasta, co i na bractwie harcerskim łódzkiej chorągwi. Inicjatywę moją poparli podobnym wystąpieniem hm. Natalia Patorska-Grzelewska – Komendanta Chorągwi Łódzkiej ZHP, hm. Daniel Głowacki w imieniu KSH „Pułaszczacy”, hm. Anna Jakubowska-Rapkiewicz w imieniu seniorów ZHP naszej chorągwi i wiele innych osób w tym rodziny i przyjaciele Zmarłych oraz drużyny harcerskie im. J. Skwarczyńskiej. Stało się. W dniu18 listopada 2017 roku pan Cezary Pawlak, Prezes TONSC, w sali lustrzanej Pałacu Poznańskiego, na specjalnym uroczystym posiedzeniu Towarzystwa złożył oświadczenie o włączeniu do planu renowacji obiektów grobowych na rok 2018 także kwatery grobowej harcerek Małej Piętnastki.

Pozostaje mi złożyć tylko meldunek: Druhny... więcej nie potrafię, więcej nie mogę.

Jeszcze tylko apel o pieniężne wsparcie i wspomożenie Towarzystwa. Tylko tyle i aż tyle. Na koniec. Zaistnienie epitafijnej tablicy pamiątkowej, zniesie wreszcie anonimowości, przywróci imię spoczywającej w mogile zbiorowości harcerek oraz stanie się hołdem czci, pamięci i przestrogi dla potomnych. O AUTORZE: Zbigniew Dolaciński – senior, członek Kręgu Starszyzny „Pułaszczacy” z Łodzi. Wielki orędownik i współorganizator zbiórki funduszy na rzecz renowacji kwatery grobowej harcerek Małej Piętnastki i umieszczenia przy niej tablicy epitafijnej. Wcześniej współinicjator postawienia obelisku w Gardnie Wielkiej. Redaktor jednodniówki „Po latach” oraz niniejszego opracowania poświęconych tragedii. Niezastąpiony łącznik działań różnych środowisk, ludzi dobrej woli i instytucji dla osiągnięcia ww. celów.

21


TRAGEDIA HARCEREK MAŁEJ PIĘTNASTKI NA JEZIORZE GARDNO 70 lat temu podczas katastrofy na Jeziorze Gardno zginęło 25 osób – harcerek i osób cywilnych. Celem ich podróży była miejscowość Rowy, gdzie miały po raz pierwszy zobaczyć morze. Po zakończeniu wojny nastolatki miały przed sobą świetlaną przyszłość. Wreszcie mogły żyć pełnią życia, niestety jednak wypadek wszystko zniszczył. Jesteśmy zdruzgotane, przerażone faktem, że ludzie, którzy zostali obdarzeni bardzo dużym zaufaniem w tak tragiczny w skutkach sposób zawiedli. Dziewczynki wraz z pilnującymi je kobietami oraz przewoźnikami wsiadły na łódkę, wypłynęły nią w stronę morza, w stronę spełnienia marzenia. Wydaje nam się, że był to dla nich moment bardzo piękny, beztroski. Po okrutnych czasach wojny nastała chwila wolności i braku zmartwień, chwila, która w tamtych czasach była nieosiągalna. Nic nie wskazywało na tak tragiczny koniec. Przecież wojna się już skończyła, nic im już nie groziło. Zapewne marzyły o wielodzietnej rodzinie, kochającym mężu, domu z ogródkiem, miały przed sobą całe życie. Harcerki pragnęły odpocząć i zobaczyć morze, którego jeszcze nie miały przyjemności zobaczyć. Niestety ludzka nieodpowiedzialność odebrała im te możliwości. Nie wyobrażamy sobie odejść bez pożegnania z rodziną i przyjaciółmi. W przypadku tych dziewczynek niestety tak było. Gdy poznałyśmy historię harcerek, zdałyśmy sobie sprawę, jak życie może być nieprzewidywalne. Nie wiemy, czego możemy się spodziewać i co może się wydarzyć. Życie jest niewyobrażalnie kruche i wątłe, dlatego uważamy, że należy korzystać z niego całymi garściami, cieszyć się   Uczennice Szkoły Powszechnej najmniejszymi drobnostkami, które sprawią, że na naszych nr 161 twarzach pojawi się uśmiech. Iść do przodu i nie oglądać się za siebie, nie myśleć „co by było gdyby…” Nie mamy takich umiejętności, by móc cofnąć czas, więc należy myśleć o tym, co tu i teraz. Cieszyć się każdą chwilą, bo nie wiemy, kiedy nas zabraknie na tym świecie. Czytając o nich, przypomniałyśmy sobie tragedię, która wydarzyła się w zeszłym roku w Suszku, gdzie zginęły dwie harcerki z Łodzi, w równie młodym wieku. Sytuacje takie zdarzały się, zdarzają się i najpewniej będą się zdarzać. Najważniejsze jest jednak to, byśmy próbowali im zapobiegać, a jeśli już się staną, to byśmy je pamiętali i brali za przestrogę. O AUTORKACH: Daria Kolus i Magdalena Drożdżyk – uczennice II klasy XII LO im. Stanisława Wyspiańskiego w Łodzi (była siedziba SP 161, w której uczyły się harcerki Małej Piętnastki). Obydwie bardzo interesują się geografią, a w wolnym czasie poświęcają się podróżowaniu.

22


MAŁA PIĘTNASTKA – PROJEKT FILMOWY Od kiedy tylko dowiedziałam się o łódzkiej drużynie harcerskiej Mała Piętnastka oraz jej tragedii, jej losach i historii osób z nią związanych, silnie wpłynęły na moją wyobraźnię i wrażliwość. Chociaż na stałe mieszkam w Łodzi, a pochodzę ze Słupska, to o tragedii dowiedziałam się podczas wycieczki rekreacyjnej po Kaszubach. Nigdy nie zapomnę momentu kiedy przystanęłam z rowerem na górce przy kościele w centrum Gardny Wielkiej, gdyż moją uwagę przykuł imponujący kamienny obelisk z tablicą, na której wygrawerowany był tekst: „Pamięci 23 łódzkich harcerek i 2 mieszkanek Gardny Wielkiej, ofiar utonięcia na jeziorze Gardno 18 lipca 1948 r.”. Wtedy coś się we mnie zmieniło już na trwałe. Jako filmowiec i humanista odczuwam silne poczucie obowiązku, by zająć się tą sprawą i nadać jej zasłużony rozgłos oraz wagę poprzez projekt filmu fabularnego. Film, który pragnę zrobić, w sposób wierny, sumienny i uczciwy przedstawiłby konsekwencje ludzkiej nieodpowiedzialności prowadzące do tragedii, której łatwo można było uniknąć. Pierwsze informacje na temat harcerek zebrałam z prasy. Następnym krokiem było zwrócenie się do harcerstwa w Łodzi. Od samego początku bardzo pomógł mi Krąg Starszyzny Harcerskiej „Pułaszczacy”, z którym nawiązałam sprawną współpracę za pośrednictwem Chorągwi Łódzkiej ZHP. Druhowie Zbigniew Dolaciński i Daniel Głowacki pomogli mi w nawiązaniu kontaktu z ocalałymi harcerkami Małej Piętnastki, zbieraniu wiedzy i materiałów dokumentalnych. Gromadzę przydatne informacje o jeziorze Gardno, o wsi Gardna Wielka, a przede wszystkim o dziewczętach z Małej Piętnastki, by mieć solidne podwaliny, niezbędne do napisania scenariusza filmowego. Zdaję sobie sprawę, że na obecnym poziomie zaangażowania, kiedy minął już prawie rok, od kiedy wykonałam pierwsze ruchy w sprawie Małej Piętnastki, najcenniejsza rzeczą jest czas. Czas, który trzeba poświęcić na dalsze zbieranie materiałów archiwalnych, wywiady z ludźmi związanymi z drużyną, poszerzanie wiedzy z zakresu historii Polski w celu umiejętnego odzwierciedlenia jej w scenariuszu oraz samą pracę nad tekstem filmowego scenariusza. Wysiłek, który nieustannie należy wkładać w rozwój nad projektem filmowym poświęconym Małej Piętnastce to długa i żmudna droga. Nie brak mi cierpliwości i wytrwałości, ale już teraz wiem, że wsparcie ze strony instytucji oraz finansowe zaplecze są niezbędne, aby prace mogły postępować. Dlatego otrzymane przeze mnie stypendium od Narodowego Centrum Kultury na pracę nad scenariuszem do filmu traktuję jako pierwszy poważny krok i zobowiązanie, by historię harcerek w sposób godny przedstawić i upamiętnić. O AUTORCE: Marta Giec – absolwentka montażu filmowego w ŁSF – obecnie kończy studia doktoranckie na Wydziale Reżyserii w tejże uczelni. Od 2008 roku zajmuje się niezależną działalnością filmową w Łodzi. Założyła i przewodniczyła grupie sVHS. Po kilku latach indywidualnego rozwoju, powołała niezależną inicjatywę filmową Łódzki Zespół Filmowy.W ramach ŁZF wyprodukowała i wyreżyserowała w 2017 roku swój pełnometrażowy debiut fabularny pt. „Varia”.

23


LIST DO JOANNY Kochana Joanno, piszę do Ciebie, bo weszłaś nieoczekiwanie w moje życie i otworzyłaś nieznane dla mnie karty z przeszłości Twojej rodziny. Na pewno wiesz, musisz to wiedzieć, że w 2013 roku wydałam książkę o Twoich przodkach pod tytułem „Tak trzeba”.To było motto życiowe Twojej Mamy Stefanii, zgodnie z którym żyła i które Tobie przekazała. W książce piszę sporo o Tobie. Nie wiem, czy jesteś z tego zadowolona? Byłaś taka skromna i nie lubiłaś się chwalić swoimi sukcesami. Przeciwnie, skrzętnie je ukrywałaś. Podobno potrafiłaś poprosić o niższy stopień z języka francuskiego, żeby słabszej koleżance nie było przykro, pamiętasz? Spieszyłaś z pomocą wszystkim, którzy jej potrzebowali: chorym, starszym, mniej zdolnym. Od dziecka marzyłaś o tym, aby być aktorką. Już we Lwowie grałaś w podziemnym teatrze rolę Lilusi w „Ich czworo” Gabrieli Zapolskiej. Po przyjeździe do Łodzi ponownie zagrałaś w tej sztuce - już na scenie Łódzkiego Teatru Kameralnego, obok Miry Zimińskiej. Niewiele osób wiedziało o tym ile trudu kosztowały Cię próby i występy na scenie. O której musiałaś wstać rano, aby z Julianowa zdążyć na poranną mszę świętą w Kościele Jezuitów przy ulicy Sienkiewicza, potem pojechać do szkoły przy Narutowicza, pomóc koleżankom w nauce, po południu pobiec na próby do teatru na ulicy Przejazd, wieczorem, jeśli nie było spektaklu, znów jechać na korepetycje z matematyki, bo przecież w domu się nie przelewało i trzeba było pomóc rodzicom. Całe szczęście, że na Sienkiewicza, blisko teatru, mieszkała twoja przyjaciółka Zosia Ederman „Zetka”, do której często po lekcjach wstępowałaś. Stamtąd było blisko na wieczorny spektakl do teatru. Do domu wracałaś późnym wieczorem i często zasypiałaś ze zmęczenia w tramwaju. „Zetkę” poznałam w 2012 roku. Dużo mi o Tobie opowiedziała. W 1947 roku Film Polski ogłosił konkurs na rolę do filmu „Ulica Graniczna”. Zgłosiło się kilkanaście tysięcy dziewcząt, ale do finału doszłaś tylko Ty i Maja Broniewska. Oglądałam kasetę z Twoim kilkuminutowym występem. Wtedy po raz pierwszy Ciebie zobaczyłam. Jaka byłaś ładna! Reżyser Aleksander Ford wybrał Maję. Porażką podobno się nie zmartwiłaś. Ciekawe, czy gdybyś przeżyła tę tragedię na jeziorze Gardno, zostałabyś aktorką? Miałaś tyle innych talentów. Umiałaś prawie wszystko: gotowałaś, robiłaś przetwory, pisałaś na maszynie, w wieku 10 lat grałaś w brydża. Zarobione pieniądze, jeśli Ci zostały, przeznaczałaś na prezenty dla bliskich. Uwielbiałaś ich obdarowywać. Mama była dla Ciebie niedościgłym wzorem, ojca kochałaś miłością córki, dla Marysi miałaś siostrzane uczucia, ale przyznaj, że czasami potrafiłaś być wobec niej złośliwa. Mimo swojej delikatności potrafiłaś być wybuchowa niczym gejzer wulkanu. Całe szczęście, że ta złość szybko Ci przechodziła. Czy wiesz, że zostałaś patronką kilkunastu drużyn harcerskich w Polsce? Pewnie tak. Harcerstwu oddałaś się bez reszty. W 1946 roku wstąpiłaś do 15 Łódzkiej Żeńskiej Drużyny Harcerskiej, tak zwanej Małej Piętnastki. Dla swoich podopiecznych byłaś wzorem do naśladowania. Wymagałaś wiele, ale też opiekowałaś się nimi jak najczulsza starsza siostra. Ogarnięta

24


ideą Harcerskiej Służby Polsce, kreśliłaś dla harcerek programy, studiowałaś literaturę. Na obozach opiekowałyście się wiejskimi dziećmi, organizowałyście ogniska dla mieszkańców. Prosiłaś mamę, aby napisała piosenki dla twojego zastępu. Pamiętasz? Właśnie tutaj miałaś pole do wykazania się swoją dojrzałością, bogatym życiem duchowym i zdolnością do poświeceń.18 lipca 1948 roku ratowałaś tonące koleżanki na jeziorze Gardno bez chwili namysłu, bez wytchnienia. W pewnej chwili nie wypłynęłaś.... Tyle lat minęło od tego dramatu, a Ty ciągle żyjesz, patronujesz innym. Pierwsze w Polsce wybrały Ciebie za swoją patronkę druhny z 46 Łódzkiej Drużyny Harcerskiej ZHP „Knieje” przy Szkole Podstawowej nr 41 im. Władyslawa Jagiełły. Druhna Anna Kobalczyk słusznie   Joanna w roli Lilusi w sztuce uważała, że ze względu na wyznawane przez Ciebie „Ich czworo”, Łódź 1946 wartości i charakter idealnie nadajesz się na bohaterkę dnia codziennego. Dziewczęta chcą być podobne do Ciebie. Ustanowiły harcerskie sprawności, a po Polsce wędrują Twoimi śladami. W czerwcu 2014 roku łódzka drużyna zaprosiła na zlot do Łodzi harcerki z drużyn, które noszą Twoje imię, a jest już ich w Polsce kilkanaście. Byłam na nim, wiesz? Rozmawiałyśmy o Tobie, o nich, o tym jakie mają plany na życie. Bardzo mi się te młode druhny podobały. Napiszę Ci jeszcze na koniec, że od wielu lat mieszkam w domu, w którym mieszkała Twoja siostra Marysia, a teraz zajmuje mieszkanie wnuczka Marysi, Ewa z mężem i malutkim synkiem Witusiem. Niedaleko przy ulicy Narutowicza stoi dom, w którym mieszkali aż do końca Twoi Rodzice: Stefania i Tadeusz Skwarczyńscy. No widzisz, jak to się z życiu składa. Patrzę na Twoje zdjęcie, to z profilu, z opuszczonym na plecy warkoczem, i myślę, jaka szkoda, że Ciebie tu nie ma. Tyle miałybyśmy sobie do powiedzenia. A może Ty do mnie napiszesz, dasz mi jakiś znak? Droga Janusiu, czekam. O AUTORCE: Małgorzata Golicka–Jabłońska – autorka książki o przodkach Joanny Skwarczyńskiej, absolwentka etnografii UŁ, reporterka, autorka reportaży ze świata, a ostatnio cyklu książek biograficznych opisujących niezwykle losy polskiej inteligencji. Członek Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego i Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Uhonorowana m.in. Brązowym Medalem „Zasłużony kulturze Gloria Artis”.

25


FRAGMENTY WSPOMNIEŃ DRUHEN Z MAŁEJ PIĘTNASTKI

26


DRUHNA ZETKA W lipcu 1948 roku drużyna Mała Piętnastka z Łodzi miała obóz harcerski w Gardnie Wielkiej koło Słupska. W niedzielę 18 lipca 1948 roku, późnym popołudniem, w czasie wycieczki nad morze do Rowów, gdzie miały pojechać harcerki, wydarzył się wypadek. Łódki, którymi płynęły dziewczynki były przeciążone – zabrano na nie zbyt dużo dzieci. Na skutek przeciążenia i dużej fali na jeziorze łódki się wywróciły i dzieci wpadły do wody, a większość z nich nie umiała pływać. Zanim przypłynęła pomoc potopiły się, zginęły. Jestem jedną z tych harcerek, które się uratowały. Kiedy łódź się przewróciła wpadłam do wody i zaczęłam płynąć do brzegu. Na szczęście spotkałam płynących na pomoc rybaków, którzy mnie uratowali. Umiałam pływać, bo byłam zawodniczką w klubie pływackim i to mnie uratowało, dzięki temu żyję.Wydarzenie to utkwiło mi w pamięci na całe życie. Straciłam całą drużynę, wiele koleżanek ze szkoły, czułam się bardzo osamotniona po tej tragedii. Przypominam zawsze wszystkim, że konieczna jest nauka pływania już w szkole podstawowej. Tak samo ważna jak umiejętność chodzenia i biegania. Zapamiętałam na całe życie, że to umiejętność pływania uratowała mi życie. Uczmy pływania! Zorganizujmy zespoły, których celem będzie obowiązkowa nauka pływania naszych dzieci i wnuków, oswojenie ich z wodą. Starsze dzieci i młodzież niech uczestniczą w kursach ratownictwa wodnego (i nie tylko wodnego). To tragiczne zdarzenie uczy, aby na przyszłość unikać wycieczek zorganizowanych bez zagwarantowania bezpieczeństwa uczestników. Zwracajmy uwagę na warunki atmosferyczne i na prognozy meteorologiczne, obecnie jest możliwość śledzenia prognoz pogody nawet w telefonach. Uczmy się obserwować naturę i nie lekceważmy ostrzeżeń. Zwracajmy uwagę na to, czy opiekunowie naszych dzieci i wnuków są odpowiedzialni. Oni w tej tragedii też mają swoją niechlubną kartę! Czuwaj! O AUTORCE: Zofia Jackowska z d. Erdman – zastępowa w Małej Piętnastce zawodniczka klubu YMCA w sekcji pływackiej E. Majchrzaka. Ocalała z tragicznego wypadku łodzi dzięki swoim pływackim umiejętnościom i zmierzającym na pomoc rybakom. W dorosłym życiu geograf i klimatolog, specjalista tyflologii i psychologii specjalnej.

27


DRUHNA BARBARA Ilekroć zapalam światła na grobach (trzech cmentarzy: Zarzewie, Doły, Stary) moich koleżanek, druhen z Małej Piętnastki, które pochłonęło Jezioro Gardno, wspomnienia zawsze mącone są niekończącymi się pytaniami…dlaczego? Dlaczego dzień 18 lipca 1948 roku, który mógł być cudownym spotkaniem nad nieznanym morzem i najwspanialszą przygodą przepłynięcia łódkami jeziora, stał się dniem wielkiej tragedii? Dlaczego ja - jedna z najmłodszych, 12-latka, otrzymałam w cudowny sposób drugie życie, a inne koleżanki nie? Dalsza niezliczona ilość pytań do później starości… dlaczego? Brak doświadczenia i wyobraźni naszej opiekunki? Nieodpowiedzialność władających sprzętem? Umieszczenie 42 osób na 2 małych łódkach z niesprawnym silnikiem, długie oczekiwanie, wielkie jezioro, ledwo widoczny przeciwległy brzeg. To się musiało stać, gdy silnik przestał pracować, woda wdzierała się do kabiny, panika, rozhuśtana łódka… To, co potem muszę przemilczeć, tylko ten muł na dnie, na nas, w nas… Zetka, najodważniejsza pływaczka dopłynęła do brzegu z meldunkiem. Rybacy przypłynęli po nas i po te, którym Pan Bóg wyznaczył inne zadanie na niebieskich szlakach. Otulone kocami, pod pierzynami w domach gospodarzy, a później w szkole pod opieką druhen z innych obozów odzyskiwałyśmy siły. Po wakacjach szkoła przywitała nas stertą drobiazgów przywiezionych z obozu, brakiem Krysi i Halinki w klasie, dyskretnym przemilczaniem lata, próbą harcerskich zbiórek (XV Łódzka Żeńska Drużyna Harcerek z klas licealnych robiła co mogła), z których dwie były wspólne. Pierwsza w domu profesor Skwarczyńskiej w wyjątkowo ciepłej atmosferze (dostałam białą bluzeczkę po Joasi, którą traktowałam jako talizman), druga w lesie w Modlinie, gdzie przejęte reorganizacją przysięgałyśmy, że do czerwonej Organizacji Harcerska Związku Młodzieży Polskiej należeć nie będziemy. Okres studiów, aktywnego uprawiania sportu, pracy nauczyciela geografii namiętnie wędrującego z młodzieżą po kraju nie przyćmił przeżyć, a może właśnie pogłębił refleksje i nadał czynom pełniejszy wymiar, uważniejsze podejmowanie ryzykownych decyzji. Dziękuję Panu Bogu za cud ocalenia i ludzi spotkanych w moim życiu. Kocham ludzi, mimo dręczących pytań „dlaczego?”. Kocham wodę (dziwi to wielu), tylko ten muł! P.S. Druhowie seniorzy, którzy podjęliście trud upamiętnienia Małej Piętnastki serdecznie dziękuję za inicjatywę i tak wiele dokonań. O AUTORCE: Barbara Wacek-Kozińska – nauczycielka geografii, harcerka Małej Piętnastki uratowana z tragicznego wypadku łodzi przez rybaków. W chwili wypadku miała 12 lat.

28


DRUHNA HANNA Kwatera 1, linia 5, groby 28-35, linia 6, groby 21–29. Rząd młodziutkich twarzyczek, ich oczy patrzą w nasze oczy, od nas zależy, co w nich wyczytamy. Otóż myślę, że wiem, jakie przekazują słowa: Pamięć, szacunek, ale i PRZESTROGA, NIGDY WIĘCEJ! Od nas zależy, czy zmarłe tragicznie dzieci oddały życie na próżno, czy nie. Żyjący powinni odczytać właściwą naukę wypływającą z ich ofiary. Oby śmierć tych dziewcząt nie zmieniła się wyłącznie w kultywowanie martyrologii. Trzeba, aby była ostatecznym zakończeniem lekkomyślności w podejmowaniu działań, braku przewidywania, braku przezorności i ubezpieczenia, braku umiejętności wyjścia z sytuacji niebezpiecznych, braku właściwego przygotowania do wszelkich akcji życiowych. Życie, które dane jest tylko raz. Życie piękne, ale i pełne niebezpieczeństw. Od nas wiele zależy, jakie będzie. Od dorosłych zależy, jak będą żyły dzieci i młodzież. Nie zmarnujmy tej możliwości. O AUTORCE: Hanna Nowak z d. Bojarska – inżynier chemik, harcerka Małej Piętnastki uratowana z tragicznego wypadku przez rybaków. W chwili wypadku miała 14 lat, nie umiała pływać.

DRUHNA WIESŁAWA Jestem bardzo wdzięczna, ponieważ ciągle walczę, by zachować pamięć o nich. Dzwoniłam nawet do Dyrektora szkoły, do której chodziłyśmy. Ta tragedia wszystkimi bardzo wstrząsnęła. Pani Wiznerowa, do końca nie mogła się z tym pogodzić. Po śmierci córki Halinki leczyła się psychiatryczne, jeszcze długo po tragedii chodziła do szkoły, dopytywała, odprowadzano ją domu. Kiedyś spotkałyśmy się przy grobie i Pani Wiznerowa kazała nam odejść. Ona nie mogła nawet na nas patrzeć, nie mogła się pogodzić, że jej córki już nie ma, a wciąż widzi jej koleżanki. Tydzień przed tym dramatem Pan Wizner odwiedził Halinkę na obozie. Halinka szła smutna, odprowadzając tatę. On chciał zabrać ją do domu, ale Halinka odpowiedziała: „Zostanę, za kilka dni się zobaczymy”. Halinka Broszkiewiczówna była Żydówką, przetrwała całą wojnę w Warszawie. Przyjechała po okupacji z rodziną do Łodzi, mieszkała na Piotrkowskiej 33, chodziłam tam. Ona była zastępową w Małej Piętnastce. Rodzice bali się, że mogło jej się coś stać, ale uprosiła u rodziców pozwolenie na wyjazd na obóz. Harcerki odjeżdżały z Dworca Fabrycznego. Pani Broszkiwiczowa miała złe przeczucia, wróciła na stację zabrać Halinkę, ale pociąg już odjechał Ja nie pojechałam na ten obóz tylko dlatego, że miałam wcześniej opłacone kolonie w Kolumnie. Moja mama powiedziała: „Gdybyś powiedziała wcześniej, nie pojechałabyś na kolonie”. Umówiłam się z Halinką Wizerówną, że jak ona wróci z obozu to odwiedzi mnie na koloniach.

29


One nie chciały płynąć, chciały pójść pieszo do tych Rowów albo wynająć wóz drabiniasty od miejscowych gospodarzy. Przyjechały rano, cały dzień przewoźnik reperował tą pseudo motorówkę. Około szesnastej wsiadły. Do motorówki przywiązana była sznurkiem druga łódka. Gdy dziewczęta zobaczyły, że do łódki nabiera się woda, zaczęła się straszna panika, rozkołysana łódka przewróciła się przykrywając część harcerek. To był coś strasznego. Jedna wspierała się na głowie drugiej, by móc utrzymać się na powierzchni. Pani Leszewska kilka razy nurkowała, próbując otworzyć drzwi kabiny, w środku były między innymi jej dwie małe bratanice. Przyszli im z pomocą harcerze z przeciwka, ale za późno. Co poniektóre, będące na brzegu dawały znaki życia, ale nie było lekarza. Ludność miejscowa nosiła je i przytulała, a one się dusiły. Kiedy lekarz w końcu przybiegł to stwierdził zgon. One leżały w katedrze słupskiej, ludność miejscowa kupiła im białe trumny. Rodzice tam pojechali i siedzieli, tuląc te trumny, jak tylko mogli. Pojechałam tam niedługo po tym wydarzeniu, nie mogłam iść po płytach tej katedry, wiedząc, że stały tam ich trumny. Pogrzeb odbył się bardzo szybko. Odśpiewałyśmy „Płonie ognisko w lesie”, gdy trumny były opuszczane, potem wystąpiła drużynowa, która powiedziała: „Ognisko zgasło i już nigdy się nie zapali”. Urządziłyśmy spotkanie wspomnieniowe o nich. Te, które się uratowały, mdlały. Uroczystość została przerwana. To był dramat. Ela Czernikówna – mama pozwoliła, tato nie bardzo się godził, ale pozwolił jej jechać. Krysia Milerowiczówna – jej rodzice ze starszą siostrą pojechali do Ciechocinka, ona pojechała na ten obóz. „Niepotrzebna ta śmierć była, zupełnie niepotrzebna” – tak powiedział ksiądz, który był na pogrzebie. Bardzo jest mi żal tych wszystkich moich koleżanek. Wiele lat później, mąż zabrał mnie nad to jezioro. Nie miałam odwagi dojść do brzegu… To jest dla mnie cały czas dramat. Bardzo długo chodziłam na ten grób, póki miałam siłę, odnawiałam litery, dbałam o porządek. Anka Ślusiewiczówna – ona ma dwóch braci, którzy urodzili się po jej śmierci i oni też opiekowali się jej grobem. Krysia Walewska też ma brata, który urodził się, kiedy ona była na obozie, więc nie mogli się nawet poznać, ale opiekował się grobem. Ani Jaziewiczóny siostra, która także opiekowała się grobem, jest bardzo chora. Teraz jej dzieci przychodzą, ale to już jest trochę inaczej. Potrzeba pielęgnować nie tylko groby harcerek, ale także pamięć o tych wydarzeniach i konsekwencjach nieprzemyślanych działań opiekunów dzieci i młodzieży. O AUTORCE: Wiesława Łukaszczyk z d. Florczak – polonistka, harcerka Małej Piętnastki. Nie uczestniczyła w tragicznym obozie. Koleżanka szkolna Halinki Wiznerówny.

30


DRUHNA JOANNA SKWARCZYŃSKA - PATRONKA MOJEJ DRUŻYNY

Zlot drużyn im. J. Skwarczyńskiej, Łódź 2014

31


W ruchu harcerskim działa kilkanaście drużyn, które za swoją patronkę wybrały dh. Joannę Skwarczyńską – zastępową z 15 Łódzkiej Żeńskiej Drużyny Harcerek, jedną z ofiar katastrofy na Gardnie. Drużyny kontaktują się ze sobą, odwiedzają groby Małej Piętnastki sprzątając i zapalając znicze czy składając kwiaty, wzorują się na swojej patronce. Także poprzez nazwę drużyny oddają cześć pamięci druhny Joasi „Szarotki”. Zjawisko to obserwujemy w całej Polsce, choć nie do końca jest jasne, dlaczego spośród tylu druhenek o niezaprzeczalnych przymiotach charakteru, które pracowały w Małej Piętnastce, to właśnie druhna Joanna Skwarczyńska została symboliczną postacią tej drużyny i tej tragedii.

SPIS DRUŻYN HARCERSKICH IM. J. SKWARCZYŃSKIEJ ZWIĄZEK HARCERSTWA POLSKIEGO: 46 Łódzka Drużyna Harcerska „Knieje” im. Joanny Skwarczyńskiej „Szarotki” 43 Radomszczańska Drużyna Harcerek im. Joanny Skwarczyńskiej „Płomienie” 1 Brzezińska Drużyna Harcerek Starszych „Perły” (od 2018 r. w trakcie zdobywania bohatera) ZWIĄZEK HARCERSTWA RZECZYPOSPOLITEJ: 10 Bydgoska Drużyna Harcerek „Arkadia” im. Joanny Skwarczyńskiej „Szarotki” 1 Koszalińska Drużyna Harcerek „Ogrody” im. Joanny Skwarczyńskiej 17 Gdańska Drużyna Harcerek „Łąka” im. Joanny Skwarczyńskiej 1 Zawadczańska Drużyna Harcerek „Polana” im. Joanny Skwarczyńskiej „Szarotki” 169 Warszawska Drużyna Harcerek „Inkaski” im. Joasi Skwarczyńskiej XXV Łódzka Drużyna Harcerek „Promieniste” im. Joanny Skwarczyńskiej 8 Opolska Drużyna Harcerek „Źródło” im. Joanny Skwarczyńskiej „Szarotki” 14 Poznańska Drużyna Harcerek „Róża Wiatrów” im. Joanny Skwarczyńskiej 123 Warszawska Drużyna Harcerek „Górska Szarotka” im. dh. Joasi Skwarczyńskiej (od 2015 r. nie istnieje) 15 Konińska Drużyna Harcerek „Mała Piętnastka Metamorfoza” im. Joanny Skwarczyńskiej (od 2016 r. nie istnieje) 6 Płocka Drużyna Harcerek „Emet” im. dh. Joanny Skwarczyńskiej (od 2014 r. nie istnieje) KRĄG HARCERSKI „DRZEWO POKOJU”: 18 Niezależna Gdyńska Drużyna Harcerek „Veris” im. Joasi Skwarczyńskiej „Szarotki”

32


DLACZEGO WŁAŚNIE DRUHNA JOANNA? KS. ADAM SKWARCZYŃSKI, STEFANIA SKWARCZYŃSKA Wobec powyższego pytania mogą stawać kolejne roczniki harcerek, których drużyny obrały ją sobie za patronkę, a tym bardziej osoby postronne, które niewiele słyszały na jej temat. Okrągła, 70. rocznica jej odejścia, stwarza sprzyjającą okazję ku temu, by poszukać odpowiedzi na powyższe pytanie. Ułatwi nam to książka – interesujące nas teksty ukazały się drukiem najpierw w serii wydawniczej „Chrześcijanie” (ATK, Warszawa 1982, t. IX), a potem w nowej redakcji jako 170-stronicowa książka wyd. Michalineum (w roku 1998, a więc w 50. Rocznicę śmierci) pt. Druhna Joanna. Joanna Skwarczyńska (1935–1948). Książka jest stale w sprzedaży. Gablota z pamiątkami po Joannie znajdowała się w domu księdza Adama Skwarczyńskiego, który chętnie wysyłał duże zdjęcie dziewczynki oraz cząsteczkę jej szarego mundurka drużynom harcerskim, które o nie prosiły. Zdumienie może budzić fakt, że Joanna, która niecałe dwa lata była harcerką, a na „wieczne czuwanie” odeszła jako zaledwie trzynastoletnia, aż tak mocno zapisała się w pamięci sobie współczesnych! Nie tylko natychmiast zanurzyli się oni we wspomnieniach, pisanych prozą i wierszem, ale nawet uznali ją za swoją skuteczną orędowniczkę przed tronem Boga. Jak wspomina matka, grób Joasi przez pierwsze lata obwieszony był czymś w rodzaju „wotów” dziękczynnych za jej orędownictwo. Sięgnijmy teraz po najbardziej wymowne świadectwo o życiu Joanny – to, które wyszło spod pióra jej matki. Jeśli nawet jest bardzo syntetyczne – być może charakterystyczne dla znanego pedagoga uniwersyteckiego (polonistki) – nie pomniejsza to jego wartości. Wprost przeciwnie - zmusza do głębszych przemyśleń, a w jego świetle świadectwa pozostałych osób stają się bardziej wyraziste. Może ono pełnić rolę małego przewodnika po całym życiu dziewczynki, a nie tylko po tych jego epizodach, które zdołały sobie utrwalić inne osoby z jej otoczenia. I tak, dla przykładu, jeden rzut oka na mundurek harcerski Joanny, zawieszony w gablocie pod jej dużym zdjęciem, potwierdza spostrzeżenie jej matki. Nie uprany i nie reperowany, wyglądałby mimo to bardzo przyzwoicie, gdyby nie ciemniejąca plama na piersiach. Ciało dziewczynki wydobyto przecież z zamulonego, grząskiego dna jeziora. Jak pisze Pani Stefania, nie nosi na sobie śladów walki o życie z tonącymi wokoło koleżankami, tak charakterystycznych dla wszystkich pozostałych mundurków ofiar tragedii na jeziorze Gardno. A dlaczego ich nie nosi…? Można przypuszczać, że Joanna nie walczyła o utrzymanie się przy życiu ziemskim, gdyż w tym momencie zaczął się dla niej… lot ku Niebu! Na tę chwilę czekała i dobrze się do niej duchowo przygotowała. I stąd mogłoby płynąć jej przesłanie do wszystkich harcerzy, jakże ewangeliczne: „Czuwaj! – gdyż nie znasz dnia ani godziny, a ziemia jest ci dana głównie w tym celu, byś na niej zasłużył sobie na Niebo”. Harcerska jednodniówka nie pozwala na obszerniejszy artykuł. Niech więc mówią nie słowa, lecz strzałki, którymi wyróżnimy te uwagi matki Joasi, na które warto zwrócić szczególną uwagę (szesnaście spośród dwudziestu sześciu). Będzie to nawiązanie do kolorowych strzałek, znalezionych w jej harcerskim notatniku. Pewno miały służyć do podchodów, a więc i wskazywać drogę…

33


» Joanny życie wewnętrzne... Kryła je przed ludźmi, nie mówiła o źródle, zapewne bojąc się słów uznania. Zorientowaliśmy się po śmierci, że niemal co dzień chodziła do komunii św., bo wychodziła z domu o świcie bez śniadania i wytrwale znosiła wszystkie skarcenia za to, byle ustrzec swej tajemnicy. Zapewne z tego względu chodziła nie do kościoła julianowskiego, ale do OO. Jezuitów, gdzie ją zobaczyła też Teresa Dmochowska koło 6 rano. Potem szła do szkoły, gdzie przed lekcjami uczyła słabsze koleżanki. » Miała nastawienie misyjne. Przed wyjazdem do Gardna starała się zorganizować wspólną komunię świętą. Zorganizowała. Pociągnęła koleżanki do Boga, działając bardzo subtelnie „od niechcenia”. » Bolała ją krzywda Boga. Tuż przed wyjazdem do Gardna wybuchnęła łzami, że na zakończenie roku nie pozwolono szkole iść do kościoła pod pozorem deszczu. „Jak gdybyśmy nie mokły tyle razy dla pochodów”. » Miała w sobie ducha umartwienia, lecz kryła się z tym. Szalenie lubiła lody. Wiosną 1948 roku – aż do śmierci – wyrzekła się ich. Wiadomo było w domu, iż „lodów nie jada” – nie wiadomo było dlaczego. » Joanny pokora. Nie znam stworzenia mniej o sobie mniemającego, strzegącego się pokusy zadowolenia z siebie i zarozumiałości. Potrafiła wybuchnąć gniewem na pochwałę. Pamiętam, że kiedy raz w takiej sytuacji podsunęłam jej myśl, że ten gniew wynika stąd, iż pochwała równa się podkreśleniu jednorazowej „doskonałości”, a ona pewnie w głębi duszy uważa, że wszystko robi doskonale – schyliła główkę z bólem i powiedziała: „może tak jest, jak mamusia żartuje”. » Każdy był więcej wart od niej. Zawsze znalazła w nim cechy, które w nim uważała za wyższe od swoich. Gorąco i szczerze umiała uznawać i podziwiać. A nade wszystko kochać. » Miłość i poczucie odpowiedzialności za drugiego, za równych sobie wiekiem i młodszych. Za starszych i dorosłych. Umiała ludzi prowadzić spojrzeniem, grą twarzy. Znam kogoś dorosłego, kto twierdzi, że ta dziewczynka doprowadziła świadomą akcją do jego zupełnej przemiany wewnętrznej – ostatecznie dokonanej już po jej śmierci. Śp. H. Eile, który ją znał jako dziewczynkę, wziął ze sobą do grobu tajemnicę jej wpływu na siebie. Nie rozumiem jak to możliwe, ale powiedział przed śmiercią o niej: „Są dzieci, które przebiegają drogę człowiekowi, aby go pociągnąć w jasność”. Działała i modliła się za błądzących. Bóg dał jej łaskę wyproszenia nawrócenia na łożu śmierci ateisty i – według opinii – naprawdę niedobrego człowieka. » Unikała krytyki drugich. Wypowiadała się o drugich ujemnie tylko przymuszona obowiązkiem. Natomiast postawa uznania była jej postawą zwykłą.Wbrew całej komendzie harcerstwa zdecydowano unisono wyrzucić którąś z dziewcząt z Organizacji. 12 letnia Joanna ośmieliła się przeciwstawić tym argumentem: „Jeśli my ją odrzucimy – kto weźmie odpowiedzialność za jej dalsze losy, dokąd pójdzie?” I wygrała sprawę. » Nie było granic jej ofiarności i bohaterskiego poświęcenia. Wyrzeczenie się ambicji dobrego stopnia, aby nie upokorzyć koleżanki słabszej (szkoła), zniżenie się do niveau zespołu na prywatnych lekcjach angielskiego, aby się nie wyróżnić, wyrzeczenie się długo oczekiwanej radości – wycieczki na Śnieżnik – i to dwukrotnie. Za każdym razem były chore w obozie i „ktoś musiał z nimi zostać – czemuż nie ona?”.Wyrzeczenie się niedzielnej, od dawna organizowanej, wycieczki z Łodzi, aby pomóc pani D. w urządzeniu imienin męża; wyrzeczenie się odpoczynku

34


po ciężkim obozie, aby wyręczyć przy trojgu małych dzieci zapracowaną matkę bez pomocy domowej. Wyrzeczenie się lepszej sukienki na rzecz tańszej, aby nie obciążać mamusi pracą. Wyrzeczenie się słodyczy dla innych na obozie, etc. etc. » Joanna nie miała nic swego. Sukienki, bluzki, książki, pieniądze należały do tego, kto ich potrzebuje. Wszystko dawała, „pożyczała” z jakąś ujmującą tkliwością, dziękowała w domu za pomoc w niesieniu pomocy... Zresztą słysząc zasadę, że „moje jest tak długo moje, dopóki nie znajdzie się ktoś, kto tego bardziej potrzebuje”. Potrafiła z prostotą i przeraźliwą konsekwencją wypożyczać rzeczy siostry i matki, brać dla biedaków pieniądze... Ano, święci nie są wygodni... » Joanna uważała, że każde dobro należy się raczej drugiemu niż jej. Umiała się cieszyć z cudzego powodzenia, tam nawet, gdzie było ono jej kosztem. Gdy jej powiedziałam, że Ford do Ulicy Granicznej wybrał Maję, a nie ją, odpowiedziała z uroczym uśmiechem: „Jak to dobrze, Maja taka ładna”. » Joanna była mężna. Już w Łodzi, wzięła na siebie niepopełnioną winę za całą klasę – za ucieczkę ze szkoły na „prima aprilis”. Gotowa była ponieść karę za koleżankę słabszą, dla której byłoby to katastrofą. Nazwisko jej nie zostało ujawnione nigdy, Joanna natomiast została chwilowo pozbawiona jakiejś godności szkolnej. Joanna umarła ratując inne, mimo, że mogła myśleć tylko o sobie. Świadkiem jej postawy w ostatniej chwili, oprócz zeznania świadków, jest jej mundurek – podczas gdy wszystkie dziewczęta, uratowane i zmarłe, miały ubrania poszarpane we wzajemnej instynktownej walce o miejsce przy łańcuchu czy motorówce, Joanny mundur jest jak nowy. Nie brała udziału w walce o swoje życie. Ratowała inne, na siebie brakło jej czasu. » Joanna była przedziwnie czysta i wstydliwa. Jej uroda i urok przyciągały do niej zainteresowania i „westchnienia”. Joanna wstydziła się nawet wiedzieć o tym. Czarująca w swojej naiwnej dziewiczości. » Joanna była tytanem pracy – żyła ideą, pracowała dla Boga, drugich i sprawy. » Jej pełnia wewnętrzna tak rzucała się w oczy, że po dwumiesięcznym jej niewidzeniu, a było to na miesiąc przed jej śmiercią, przychwyciłam się na myśli, że przed nią nie ma już przestrzeni duchowej do pokonania, że osiągnęła jakiś szczyt. Doprowadziła do tego, że żyła już poza sobą. » Joanna była cierpliwa w cierpieniu, chorobie. Ciężko parokrotnie chorowała, raz zdawało się, że śmiertelnie. Nigdy się nie poskarżyła, nie jęknęła, bała się kogokolwiek absorbować sobą, jakby swoją cichością chciała przeprosić, że choruje. Martwiła się ceną lekarstw, lekarza, kosztem pogrzebu. I to jej życzenie Bóg spełnił. Jej pogrzeb był na koszt miasta… » Joanna miała niebywałe poczucie hierarchii wartości. Umiała pokazać drugiemu pierwszeństwo najprostszych, nudnych obowiązków przed efektownym gonieniem za celami dalszymi. » Joanna umiała milczeć. Ujawniała siebie przede wszystkim czynami, a „moderowała” drugich ekspresją oczu i twarzy. Milczała wobec niepokoju, bólu, wewnętrznych umartwień, w których się tylko paliła jak ogień. » Joanna kryła swoje powodzenie. Po jej śmierci dowiedzieli się najbliżsi, że była ogólnopolską laureatką za opracowane ognisko harcerskie, które reprezentowało Polskę na terenie międzynarodowym. Zdołała ukryć w harcerstwie swój kontakt ze sceną tak, że w obozie w Olbertynie dostała w zastępstwie chorej dziewczynki główną rolę ze względu na… piękne swoje warkocze. No, a potem olśnienie... Zdołała przemilczeć w domu swoją rolę w harcer-

35


stwie łódzkim i swoje sukcesy wśród asów harcerstwa na zjeździe zakopiańskim, gdzie dziecko 12-letnie wśród dorosłych przeforsowało kilka swoich tez. » Była zawsze dzieckiem. Prawdziwe dziecięctwo, prostota, nic z Wunderkinda, dojrzałość duchowa w ramach pełnego dziecięctwa. » Wiedziała, że wkrótce umrze. Powiedziała mi to w rok po jej śmierci jej koleżanka. Podobno w Gardnie na parę dni przed śmiercią powiedziała jej: „Wiem, że niedługo umrę. Idzie o to, aby z radością oddać Bogu wszystko, co mi dał”. Jak dziecko parało się w sobie z tą okrutną tajemnicą? Jak godziło ją z niegasnącym na twarzyczce uśmiechem, z promiennością, która garnęła w zaczarowany krąg jej miłości dorosłych, rówieśników, dzieci, nawet koty przybłędy? » Joanna była twarda i wytrwała. Każde zadanie sobie postawione doprowadzała do końca nie licząc trudów, wysiłków, nocy bezsennych, nie zrażając się przeszkodami. » Joanna była opiekuńcza. Nie znam drugiej istoty, która by w tym stopniu umiała brać całkowitą odpowiedzialność i ogarnąć opieką wszelką troskę. Opieka nad dziećmi, towarzyszkami. Nad siostrą, nade mną. Nikt nigdy w życiu nie okazał mi takiej troski i nikt się mną tak nie opiekował, jak ona. Przynosiła jedzenie, gdy o nim zapomniałam, robiła kawę bez wezwania, okrywała wieczorem cieplej, gdy było zimno. Przy chorej zmieniała okłady co kwadrans; przesiedziało 12-letnie dziecko przy mnie chorej, nie dając się zastąpić nikomu. I to opiekuństwo zostało jej udziałem w niebie, opiekuje się nadal stamtąd w wyraźny sposób. » Rozkochana w pięknie – sama była poezją i pięknem. Pięknem duchowym, niepokojącym wszelką małość. Niczego nie słyszało się tak często, jak określenia tego tak prostego dziecka: niepokojąca; zapewne: niepokojąca tajemnicą Boga. » W sumie Joanna nie ma (odpowiadającego sobie) modelu w hagiografii. Jest sama sobą. Rozkwitła świętością w sposób sobie tylko właściwy z ziarna, które posiał w niej Bóg.

Joanna zap. w byłym rodzinnym majątku w Sanoku, 1947 lub 1948

36


46 ŁÓDZKA DRUŻYNA HARCERSKA „KNIEJE” IM. JOANNY SKWARCZYŃSKIEJ „SZAROTKI” ALEKSANDRA LEDZION Joanna Skwarczyńska (zwana Ślipek, Bobo, Szarotka), 13-letnia harcerka z Małej Piętnastki, jest postacią, która przez ponad 10 lat towarzyszyła mojej harcerskiej drodze. Od IV klasy, kiedy wstąpiłam do drużyny, stała się dla mnie bardzo bliską osobą. Miała wpływ na wiele moich działań i zachowań. Z Joasią „spotykałam się”: w ciągu roku szkolnego na zbiórkach, na zajęciach obozowych, podczas odwiedzania kwatery na Cmentarzu Starym oraz w trakcie rozmów z Radą Drużyny. Miała Ona wpływ na moją pracę z drużyną, jak i na pracę mojej drużyny. Co roku, 18 lipca, obchodzimy z drużyną, tak zwany „Dzień Patronki”. Tego dnia szczególną uwagę zwracamy na naszego Ślipka oraz jej koleżanki. Wieczorem, przy ognisku, wspominamy te wspaniałe dziewczyny i opowiadamy o wydarzeniach na jeziorze Gardno. Dla mnie jest to dzień szczególny i pełen przemyśleń o tym, co działo się w 1948 roku, co dzieje się obecnie i jak będzie w przyszłości. To właśnie 18 lipca w 2008 roku, na swoim pierwszym obozie harcerskim, złożyłam Przyrzeczenie Harcerskie, które stało się początkiem mojej, trwającej do dzisiaj, drogi pełnej przygód. Spotykając się w harcerskim gronie, często zadajemy sobie pytania dotyczące wpływu Joanny Skwarczyńskiej oraz pozostałych druhen z Małej Piętnastki na kształtowanie nas jako harcerek. Zastanawiamy się: Czego powinnyśmy się od nich uczyć? Czy ich drużyna podobna była do naszej? Co należy wynieść z tragedii na jeziorze Gardno? Są to trudne pytania. Odpowiadając na nie rozmawiamy godzinami. Okazuje się, że każde pokolenie ma inne spojrzenie na wpływ Joasi i druhen z Małej Piętnastki na nas. Inaczej ocenia go kadra, czyli osoby dorosłe, patrzące z perspektywy opiekunów. Dziewczęta z drużyny natomiast identyfikują się z Joasią i jej koleżankami. Podejście harcerek z mojej drużyny do Bobo i do Małej Piętnastki, według mnie, jest skutkiem pracy z tak młodą bohaterką, jaką jest 13-letnia Joanna Skwarczyńska. To właśnie wiek w jakim zginęła Joasia sprawia, że Szarotka jest tak bliska harcerkom ze szkoły podstawowej. Dziewczęta uważają, z czym się zgadzam, że mają podobne jak Ona radości, troski i problemy. Opowiadając moim harcerkom z drużyny o Joasi, zawsze zwracam uwagę na zachowania naszej bohaterki (opisane w książkach, listach i wspomnieniach) będące, według mnie, gotową receptą na wyjście z wielu sytuacji. Szarotka, której nie było dane spędzić wielu lat wśród rodziny i przyjaciół, żyje w naszej pamięci do dziś. Joasia jest dla nas wzorem godnym naśladowania. Jestem pewna, że dzięki życzliwości wielu ludzi i podjętym działaniom pamięć o naszej bohaterce i druhnach z Małej Piętnastki będzie trwała jeszcze bardzo długo.

37


43 RADOMSZCZAŃSKA DRUŻYNA HARCEREK „PŁOMIENIE” IM. JOANNY SKWARCZYŃSKIEJ WERONIKA OPIC Druhna Joanna Skwarczyńska – zastępowa zastępu „Mrówki” i „Mewy”, przyboczna Małej Piętnastki, uzdolniona harcerka, a przede wszystkim uosobienie ideałów. Ogarnięta pracą dla ojczyzny, nie szukała własnego sukcesu. Zawsze pogodna, serdeczna, troskliwa. O Joannie warto pamiętać z powodu niespotykanych przymiotów osobowości, skupionych w jednej istocie, przedwcześnie zagarniętej przez śmierć podczas ratowania innych. Tragedia na Jeziorze Gardno miała miejsce 70 lat temu. Podczas obozu zginęły harcerki – w tym także Joanna. Podczas zajęć nad jeziorem, drużyna pływała łódkami. W jednej z nich znajdowało się zbyt wiele osób, dlatego zaczęła tonąć.Wszystkich ogarnął strach… Każdy mógł pomóc, a jednak tylko Joanna, 13 letnia dziewczyna, miała tyle odwagi, tyle miłości i braterstwa w sobie, aby poświęcić swoje życie dla ratowania innych. Nawet dziś, 70 lat po tej tragedii, taki czyn jest uznawany za wielki. Moja drużyna – 43 Radomszczańska Drużyna Harcerek „Płomienie” – nosi imię właśnie Joanny Skwarczyńskiej. Jako młode harcerki podziwiamy jej zaangażowanie w życie harcerskie oraz najważniejszy, bohaterski czyn - śmierć po to, by ratować innych. Dla nas Druhna Joanna była i zawsze będzie bohaterką. My będziemy dążyć do tego, aby osiągnąć to, co Ona przekazywała. Według jej dewizy: „Wszystko dla innych, nic dla siebie”, pragniemy wzorowo wypełniać obowiązki wynikające z naszej służby, pomagać w imię braterstwa oraz przekazywać te ważne wartości innym, właśnie tak, jak robiła to druhna Asia.

1 BRZEZIŃSKA DRUŻYNA HARCEREK STARSZYCH „PERŁY” AGNIESZKA SOŚNICKA Jak powszechnie Wiadomo, każda drużyna w ZHP nosi, bądź powinna nosić imię wybranego przez siebie bohatera. Powstają w ten sposób żywe pomniki zasłużonych w naszych dziejach ludzi. W wychowaniu taki obyczaj ma dodatkowe znaczenie. Pozwala on konkretyzować ogólne idee, a także sprowadzić je do losów jednego człowieka. Ważnym aspektem jest dobór odpowiedniego bohatera, nie może być on przypadkowy. Powinna być to osoba, która w pewien sposób będzie bliska danej jednostce, z którą będzie można się utożsamić. Po długich rozmowach nasza drużyna doszła do wniosku, że odpowiednią bohaterką będzie dh. Joanna Skwarczyńska. Przez niektórych uważana za „trudnego w pracy” bohatera, a przez innych zapomniana. Co skłoniło nas do takiego wyboru? Dh. Joanna zginęła jako nastolatka, czyli była prawie rówieśnicą naszych harcerek. Uważamy, że dzięki temu „perełką” będzie znacznie łatwiej utożsamić się z nią. Jako młoda harcerka miała ogromny bagaż doświadczeń życiowych oraz harcerskich. Była sumienna, odpowiedzialna, pracowita. Pomimo młodego wieku imponowała

38


ludziom starszym od niej, była wzorem dla swoich podopiecznych. Liczył się dla niej drugi człowiek, a nie własne dobro czy wygoda. Chciałybyśmy, aby w obecnych czasach życiorys dh. Joanny Skwarczyńskiej stawał się inspiracją dla młodych harcerek, a jej osobisty przykład był jak Krzyż Harcerski, który będzie prowadził je przez życie.

10 BYDGOSKA DRUŻYNA HARCEREK „ARKADIA” IM. JOANNY SKWARCZYŃSKIEJ „SZAROTKI” ANETA HOFFMANN Nasza przygoda z poznawaniem Joanny rozpoczęła się w 2007 roku, kiedy rozpoczęłyśmy proces zdobywania patronki. Miałyśmy do wykonania zadania związane z poznaniem Joasi. Od 11 listopada 2008 roku jesteśmy 10 Bydgoską Drużyną Harcerek „Arkadia” im. Joanny Skwarczyńskiej „Szarotki”. Co robimy i jak działamy? Każda harcerka ma do zdobycia 3 sprawności: Ślipka*, Szarotkę** oraz Joannę***. Z kolejną sprawnością wzrasta poziom trudności i zaangażowania. W trakcie zdobywania dowiadujemy się, kim była Joanna, z czego zasłynęła, jakie były jej pasje, co robiła jako harcerka i jak wyglądało jej życie. Oprócz nabywania wiedzy, staramy się postępować tak jak ona, np. bierzemy udział w Mszy Świętej w intencji Szarotki. Co roku na obozie, 18 lipca, obchodzimy Dzień Patronki. Najczęściej na jednych z zajęć w formie gry terenowej powtarzamy sobie najważniejsze fakty i wydarzenia z życia Joasi. Na drugich zajęciach skupiamy się na zainteresowaniach Ślipka. Na tegorocznym obozie harcerki podzielone na patrole miały za zadanie przygotować przedstawienia teatralne. Wieczorem, podczas ogniska obejrzałyśmy inscenizacje i podsumowałyśmy cały dzień. Taka forma dnia obozowego bardzo przybliża każdej z nas życie Joanny. W trakcie roku odbywają się zbiórki zastępów oraz drużyny poświęcone Janusi. Każda harcerka w próbie na stopień ochotniczki ma także zadanie, by przeczytać książkę „Druhna Joanna”. Dzięki temu, dowiadujemy się kim była i jak była postrzegana przez innych ludzi. W czerwcu 2014 roku reprezentacja naszej drużyny wzięła udział w Zlocie Szarotek, czyli drużyn, których patronką jest Joasia. Zlot odbywał się w rodzinnym mieście Joanny. Odwiedziłyśmy miejsce pochówku Małej Piętnastki, rodzinny dom Ślipka oraz kościół, w którym codziennie rano uczestniczyła we Mszy Świętej. Odbyło się spotkanie autorskie z autorką książki „Tak trzeba” – Małgorzatą Golicką-Jabłońską. Otrzymałyśmy pamiątki, zeszyt od matematyki, który należał do Szarotki, oraz książkę z dedykacją od Pani Małgorzaty. Mogłyśmy zobaczyć kawałek sznura Janusi i listę osób ostatniego obozu 15 Łódzkiej Żeńskiej Drużyny Harcerskiej. Bardzo dobrze wspominamy ten zlot, ponieważ poznałyśmy inne drużyny, których również wzorem do naśladowania jest Joanna Skwarczyńska.

39


Dlaczego akurat Joasia? Krótkie życie Kalinki pokazuje, jak wiele można uczynić, będąc dzieckiem. Żyła zaledwie 13 lat, a swoim postępowaniem budziła wielki podziw. Łatwiej jest brać przykład z osoby, która będąc w naszym wieku, robiła wielkie rzeczy. Możemy tak jak Szarotka dobrze się uczyć, modlić się, pomagać rodzicom, koleżankom, zdobywać stopnie, sprawności, podejmować się nowych funkcji oraz być wiernymi Polsce, harcerstwu i społeczeństwu. Dążymy do tego, aby każda harcerka z naszej drużyny „zaprzyjaźniła się” z Joanną i wzorowała się na jej pięknym i dobrym życiu.

17 GDAŃSKA DRUŻYNA HARCEREK „ŁĄKA” IM. JOANNY SKWARCZYŃSKIEJ BARBARA LESZCZYŃSKA Kiedy myślę o Joasi, zawsze widzę jej portret, który kiedyś wisiał u nas w harcówce. Pod zdjęciem widniał napis „Prowadź Joanno i przeprowadź”.Wspominając to, stwierdzam, że Joasia zawsze była bliska naszej drużynie, nie była zwyczajną patronką. Dla mnie Joasia od początku mojej przygody harcerskiej była kimś wyjątkowym. Swoją chustę dostałam właśnie nad Gardnem, zostawiłam tam nawet guzik od kołnierzyka! Teraz, jako drużynowa, dumnie noszę w kieszonce pod Krzyżem Harcerskim różaniec, który miała przy sobie w ostatnich chwilach. Każdego roku w czasie obozu, 17 lipca (od numeru drużyny), odmawiamy całą drużyną różaniec, podając sobie koraliki z rąk do rąk. Te chwile zawsze pamięta się już do końca wyjazdu. Traktujemy Joasię jako wzór do naśladowania, dlatego wprowadziłyśmy w naszym ZZ-cie harc Joasi. Tak jak ona, chcemy pracować nad sobą na ścieżce harcerskiej wiary, chcemy poprawiać nasze Wyniki w szkole, poprawiać relacje rodzinne oraz spełniać się w swoich pasjach. Motywując się wzajemnie, powoli dążymy do naszych celów. Całą drużyną realizujemy sprawności drużyny, odpowiednio Ślipek*, Szarotka**, Joanna*** Dzięki nim poznajemy Joasię pod różnym kątem. Jest ona zawsze obecna pośród nas. To pomaga nam traktować ją jako starszą koleżankę, siostrę, po prostu harcerkę. Myślę, że jako drużyna mamy wielkie szczęście, mając Joasię za patronkę. Na każdym kroku uczy nas wytrwałości w dążeniu do celu, chęci niesienia pomocy i po prostu radości oraz dumy z bycia harcerką.   Świadectwo szkolne Joanny ukończenia siódmej klasy

40


XXV ŁÓDZKA DRUŻYNA HARCEREK „PROMIENISTE” IM. JOANNY SKWARCZYŃSKIEJ MAGDALENA STĘPIEŃ XXV Łódzka Drużyna Harcerek „Promieniste” im. Joanny Skwarczyńskiej działa na łódzkich Chojnach od 19 października 2011 roku. Postać Joanny była z nami od początku, bo już przy powstaniu drużyny wiedziałyśmy, że chcemy, by została naszą patronką. Jej imię zostało nadane drużynie równo trzy lata po powołaniu – 19 października 2014. Nazwa drużyny to „Promieniste”. Matka Joanny mawiała, że mogłaby ona być „patronką promienności” – tak też my chcemy w naszych działaniach pozytywnie oddziaływać na środowisko, nieść nadzieję, pomoc i pogodę ducha. Promieniste harcerki noszą na swoich mundurach plakietki z logiem drużyny – jest to połączenie lilijki ZHR i szarotki. Przyszywamy również sprawności drużyny zdobywane równolegle z trzema pierwszymi stopniami – są to Lilusia*, Szarotka** oraz Joanna***. Ich wizualizacja na mundurze to rozwijający się kwiat szarotki. W ostatnich latach nasza drużyna nawiązała współpracę z 46 ŁDH, z którą brałyśmy udział w Zlocie Szarotek oraz w spotkaniu z harcerką Małej Piętnastki – druhną Zetką. Od „Kniei” nauczyłyśmy się „Piosenki o Joannie”, którą śpiewamy na początku każdej zbiór  Dziennik Joanny ki oraz na powitanie dnia na obozach i biwakach. Podczas do zapisywania lekcji obozów nasze zastępy współzawodniczą w Turnieju o Złotą Szarotkę. Zastęp, który wygra Punktację, dostaje trofeum przechodnie, które dumnie nosi na swoim proporcu aż do następnego obozu. W rocznicę tragedii na jeziorze Gardno, podczas akcji letniej, odbywa się Dzień Patronki, podczas którego wszystkie nasze działania poświęcone są Joannie. Kończymy go zawsze pływającym ogniskiem na wodzie. Z wodą związane są także nadania mian puszczańskich i ważne wydarzenia w drużynie, które odbywają się w pobliżu jeziora. Nasze harcerki można spotkać 1 listopada przy grobie Małej Piętnastki, gdzie pełnimy warty honorowe. To tylko zarys naszych działań związanych z Joanną, która dla naszych harcerek jest kimś więcej niż patronką drużyny – przede wszystkim jest przykładem, jak w zwykłą codzienność wpuścić promyk słońca.

Naszywka sprawności harcerskiej

41


169 WARSZAWSKA DRUŻYNA HARCEREK „INKASKI” IM. JOASI SKWARCZYŃSKIEJ ZOFIA BARAŃSKA Przyznam się, że jeszcze do niedawna nie znałam prawie żadnych szczegółów dotyczących tragedii harcerek Małej Piętnastki, ani nawet dokładniejszego jej przebiegu. Tak naprawdę moja wiedza na jej temat składała się z kilku ogólnych faktów, paru nazwisk i niedokładnego zarysu tego, co wydarzyło się na Jeziorze Gardno. Szukając dokładniejszych informacji o wstrząsającej historii harcerek, znalazłam nazwiska i wiek dziewczynek oraz kobiet, które zginęły tamtego lipcowego dnia. Z każdym nazwiskiem liczba lat malała, kończąc na ośmioletniej Elżbiecie Leszewskiej. Życie najmłodszej z ofiar tej tragedii skończyło się, zanim dziewczynka przeżyła chociażby swoje 10 pierwszych lat. Prócz Elżbiety tragedia ugodziła w 20 harcerek w wieku od 10 do 15 lat. 20 dziewczynek, a co za tym idzie, 20 matek i 20 ojców, którzy wysłali swoje dzieci na obóz. Obóz, który miał okazać się dla nich wspaniałą przygodą, nawiązaniem nowych kontaktów i rozwinięciem swojej zaradności i kreatywności. Rodzice byli pewni, że ich córki cudownie spędzają czas. Myśleli tak również 18 lipca, gdy wypełnione harcerkami i przewoźnikami dwie łodzie rybackie odbijały od brzegu Jeziora Gardno. Przez niedokładność, lekkomyślność i niewiedzę dziewczynki nie wróciły już do domu. Nie spotkały się z rodzicami, rodzeństwem. Pozostawiły swoje szkolne koleżanki i kolegów, by nigdy ich już nie zobaczyć. Joanna Skwarczyńska była jedną z harcerek Małej Piętnastki. Gdy zginęła, miała zaledwie 13 lat. Joanna jest swego rodzaju symbolem katastrofy harcerek. Ukazała nam postawę godną bohaterki, którą tak naprawdę była. Nie ulegając panice, starała się pomóc harcerkom sparaliżowanym przez strach. Przezwycięży  Karta pocztowa Joanny do matki ła to, co tak często umyka nam w stresujących i niebezpiecznych chwilach, a czasami nawet w życiu codziennym. Egoizm, niepokój, zniewalająca panika, strach, niepewność, rozpacz. Zginęła, ale do końca broniła swoich przekonań i udowodniła, że naprawdę jest im wierna. A tego brakuje nam dzisiaj najbardziej. Jej wiek i historia, że dla młodych ludzi (w tym harcerek) jest wzorem, którego naśladowanie jest powodem do dumy. Historia jest dla nas wstrząsająca nawet po tylu latach. Jednak dzięki niej możemy nauczyć się bardzo wiele, zwłaszcza tego, że czasem drobna lekkomyślność i nieuwaga mogą doprowadzić do tragedii, która może być wspominana przez kolejne lata.

42


1 ZAWADCZAŃSKA DRUŻYNA HARCEREK „POLANA” IM. JOANNY SKWARCZYŃSKIEJ „SZAROTKI” MARTA CEGLAREK Jak zwykle przyszłam na zbiórkę swojej drużyny pół godziny przed czasem, ponieważ nie mogłam się doczekać, co tym razem będziemy robić. Miałam wtedy około 12 lat. Nasza drużynowa kazała usiąść w kręgu – zaczął się kominek. Uwielbiam do teraz wpatrywać się w płomienie ognia podczas odśpiewywania „Płonie ognisko”. Gitara przestała grać i po chwili druhna rozpoczęła swoją opowieść. Mówiła o harcerce, która mogłaby chodzić z nami do szkoły, o harcerce, która była taka jak my. Pamiętam jak wiele z nas wzruszyło się, gdy usłyszało, jak zginęła Joanna Skwarczyńska. Drużynowa powiedziała, że od teraz będziemy zdobywać jej imię aby stała się patronką drużyny. Ze zbiórki wróciłam z ogromnym parciem, że chcę zostać zastępową i być tak dobra dla swoich druhen jak, była Joanna. Niestety, temat zdobywania patronki drużyny ucichł. Sytuacja nie zmieniła się nawet po przekazaniu drużyny w ręce przybocznej. Ciągle z tyłu głowy gdzieś miałam sylwetkę harcerki, która oddała swoje życie za inne harcerki, niestety nie pamiętałam jak ona się nazywa. Słyszałam jej imię raz na zbiórce. Nie byłam pewna, czy nie ominęła mnie zbiórka, podczas której drużynowa powiedziałaby, że zdobyłyśmy imię. Zostałam zastępową, więc postanowiłam zrobić o tej druhnie zbiórkę zastępu. Udało się! Znalazłam imię i nazwisko oraz głębszy życiorys harcerki, o której słyszałam dawno temu. Moje druhny miały te same łzy, które miałam ja, gdy pierwszy raz usłyszałam jej historię. Wspaniale! Widziałam, że stała się ona dla nich autorytetem jak dla mnie. W 2015 roku zostałam drużynową 1 Zawadczańskiej Drużyny Harcerek „Polana”. Przyszedł ten czas, który zna każda instruktorka ZHR. Czas, w którym trzeba podjąć decyzję, na jakie miano chcemy pracować podczas zbliżającego się roku. Razem z przyboczną i zastępowymi postanowiłyśmy się starać o miano srebrnej koniczynki. Było to dla nas wyzwanie, ponieważ nasza drużyna przez wiele ostatnich lat była drużyną zielonej koniczynki. Przeczytałyśmy wymagania i pojawiło się wyzwanie. Musimy zacząć zdobywać patronkę drużyny, żeby osiągnąć założony cel. Bez zastanowienia zaproponowałam, aby to Joanna Skwarczyńska została patronką naszej jednostki. Zastęp zastępowych drużyny też nie miał żadnych wątpliwości po poznaniu jej historii. Nie było na co czekać – w ciągu tygodnia przygotowałyśmy cały tryb zdobywania patronki, nasza komendantka Związku Drużyn zatwierdziła plan i zaczęło się! Ustaliłyśmy 6 wydarzeń związanych z patronką. Każda harcerka otrzymała planszę, na którą dostawała naklejkę za uczestniczenie w wydarzeniu z patronką. Czas zdobywania imienia był bardzo inspirujący. Pierwszym zadaniem było przygotowanie przedstawienia teatralnego przez Zastęp Zastępowych dla reszty drużyny. Dzięki niemu, tak jak Joanna, zastępowe mogły spróbować swoich sił w aktorstwie. Spektakl miał premierę na wigilii harcerskiej. Wszyscy byli zachwyceni. Kolejnymi zadaniami była zbiórka drużyny oraz ognisko z Mariankami, żeby promować postać niezłomnej harcerki także poza światem harcerskim. Oprócz tego stworzyłyśmy nową obrzędowość związaną z patronką. Co roku na obozie obchodzimy dzień

43


poświęcony Joannie Skwarczyńskiej. Wstajemy o wschodzie słońca, zakładamy nowe chusty – granatowe z białymi obwódkami – i losujemy imię druhny z naszej drużyny, dla której robimy miłą niespodziankę. Chusty zdejmujemy wraz z zachodem słońca. Zakończeniem zdobywania patronki było zimowisko w 2017 roku, które całe poświęciłyśmy Joannie. Tam zdobyłyśmy sprawność drużyny, którą wcześniej udało nam się stworzyć i zatwierdzić w Kwaterze Głównej. Ostatniej nocy zimowiska na naszych mundurach pojawiły się malutkie szarotki górskie, które upamiętniają to zimowisko i moment uzyskania jej imienia. 21 kwietnia 2017 roku komendantka Związku Drużyn nadała nam imię oraz prawo do posługiwania się nim również na proporcu. Nowe harcerki z ogromnym zaangażowaniem poznają historię Joanny, zdobywają sprawność drużyny. Druhna Skwarczyńska jest dla nich autorytetem.

Wiersz o Joannie Józefa Szczawińskiego

44



W powojennej historii Związku Harcerstwa Polskiego nie było tak wielkiej tragedii jak ta, która wydarzyła się 18 lipca 1948 roku na obozie łódzkich harcerek 15 Żeńskiej Drużyny im. „Zośki” nad Jeziorem Gardno. Mówiły o sobie „Dęby”, taki śpiewały hymn i takie były ich uczynki i plany – dające trwałe efekty, wymagające wytrwałości i siły, wycigające swe opiekuńcze ramiona do słabszych. Mówiono o nich jednak Mała Piętnastka dla odróżnienia od druhen, które działały w liceum. Czasy, w których przyszło im spędzić dzieciństwo – wojna i pierwsze biedne lata po niej sprawiły, że zapewne były znacznie dojrzalsze i poważniejsze niż znane nam dziś 8–14-latki. Jednak i ich pragnienie rozpoczęcia szczęśliwego, beztroskiego życia także było większe. Łatwo sobie wyobrazić, jaką radość mogło im sprawić zobaczenie pierwszy raz w życiu morza, od którego dzielił ich podczas obozu letniego już tylko rejs łodziami przez jezioro....

2


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.