Kurier Czaplinecki – Styczeń 2014
NR 89
Styczeń 2014 1
W NUMERZE:
fot. archiwum UMCzaplinek
a n a w o t y c i l y w u ł a a n i n f o I I Str X X s a z c d o p . . S r A 4 1 R 0 I ę m r 12.01.2 i f z e z r p P Ś WO
►► XXII finał WOŚP; ►► Nowa linia energetyczna; ►► Rozwalanie budżetu; ►► Ratuj Życie z Nami; ►► Praktyki w KTP; ►► O podatku rolnym; ►► No i doigrałem się; ►► Narodziny CzOK-u Cz.4;
►► Powód do zadowolenia; ►► Bal u emerytów; ►► Hubertus 2013; ►► Z Comeniusem na Łotwie; ►► Edukacja przyrodniczo – leśna; ►► Odlot bez recepty;
►► Stawiają Zosię na nogi; ►► Miejsce dla młodzieży; ►► Najlepsi po raz drugi; ►► Obradował Zarząd Powiatu; ►► Zajęcia dodatkowe znikną!
2
Kurier Czaplinecki – Styczeń 2014
Biuro Rachunkowe BT
,
Tadeusz Berczynski Bieg³y rewident upr. nr 167/5416
Œwiadczymy us³ugi w zakresie:
- prowadzenie ksi¹g rachunkowych i podatkowych - doradztwa podatkowego - doradztwa w zakresie organizacji rachunkowoœci - wype³niania rocznych zeznañ podatkowych 78-550 Czaplinek ul. Kochanowskiego 20/13 tel./fax 94/ 375 56 71
Kom. 605 210 029 e-mail: btbiuro@onet.pl www.btbiuro.pl
Zapisy do Niepublicznego Przedszkola
„EDUKACJA”
w Czaplinku przy ul. Akacjowej 6 (osiedla Wiejska)
dzieci 2,5-5 lat, na rok szkolny 2013-2014 Kontakt: 606
483 438
INSTALATOR - Firma instalacyjna Elektryka – Hydraulika – Technika Grzewcza Autoryzowany instalator:
JUNKERS, VAILLANT , AUER z instalacje gazowe z instalacje i pomiary elektryczne z instalacje hydrauliczne z kotły co z kotły pulsacyjne auer z pompy ciepła z technika solarna mgr inż. HUBERT MIERNIK tel. 887 968 334 e-mail: hubert.miernik@poczta.fm
Kurier Czaplinecki – Styczeń 2014
3
I co z tym Nowym Rokiem? Nowa linia energetyczna Nowy Rok za rogiem stoi i nikogo się nie boi. Ani ZUS-u, ani Tuska, ani Niemca, ani Ruska. On jest bowiem całkiem nowy i na wszystko jest gotowy. Nie chce walczyć ani burzyć, chce obywatelom służyć. Ma w swych planach wielkie zmiany, i dla taty i dla mamy, dla młodzieży i seniorów, niemowlaków i pastorów. Zmiany takie, by się wszystkim lepiej żyło i co noc miłego śniło. By w deszczowe dni jesienne świat uśmiechał się promiennie. Aby każdy: duży, mały, miał na własność dom wspaniały, a radości i humoru, by nie zbrakło w tymże domu. By marzenia o kosmosie nie skrywały już gosposie. Czy to wszystko jest realne? – zapytacie Oczywiście, nie inaczej!!! Jak mu tylko bilion dacie!!! Nowy Roku – bądź bogaty, by starczyło nam na raty, na codzienność i na święta. Bądź bogaty – Zapamiętaj! M. Kamiński
3100 zł na WOŚP za pierwszą stronę!
P
o raz kolejny Redakcja „Kuriera Czaplineckiego” przeznaczyła pierwszą stronę styczniowego numeru na licytację w trakcie czaplineckiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Nasza strona osiągnęła najwyższą kwotę! 3100 zł!!! W tym roku zebrane środki zostaną przeznaczone na zakup specjalistycznego sprzętu dla dziecięcej medycyny ratunkowej i godnej opieki medycznej seniorów. Mieszkańcy Gminy Czaplinek, jak co roku aktywnie włączyli się w akcję WOŚP i nie przechodzili obojętnie obok barwnych puszek wolontariuszy, którzy od wczesnych godzin rannych z wielkim zaangażowaniem kwestowali na rzecz tak szlachetnej, zakrojonej na skalę światową inicjatywy. Tegoroczny„dyrygent” czaplineckiej WOŚP – Dawid Siwek wraz z asystentką Patrycją Chrzanowską z wielkim entuzjazmem, energią i swobodą poprowadzili XXII finał, w tym również wspomnianą licytację. Podczas popołudniowego spotkania mieszkańców naszej gminy w Hali Widowiskowo-Sportowej zaprezentowały się: młodzieżowa grupa taneczna z Centrum Tańca „TOP-TOYS” z Czaplinka i Złocieńca, Zespół Ludowy „Jarzębinki” z Broczyna pod kier. Janusza Kucharskiego, grupa teatralna działająca w Szkole Podstawowej w Broczynie pod kier. Małgorzaty Iwanickiej, uczniowie Społecznego Ogniska Muzycznego działającego przy CzOK pod kierunkiem Jerzego Bogaleckiego, Teatr „YES” działającego w CzOK pod kierunkiem Ewy Tamulewicz, soliści z Ośrodka Kultury działających pod kier. Bartka Michalczyka, Zespół Śpiewaczy „Marianki” pod kier. Mariana Sujeckiego, dzieci i młodzież ze Studia Tańca „KLIF”, którego instruktorem jest Zdzisława Harańczyk, zespół taneczny „To-To” z CzOK pod kierunkiem Justyny Kuzio oraz zespół „Green Fabric” pod kier. Tomasza Iwanickiego. Dla miłośników walk wschodnich wielu wspaniałych wrażeń dostarczył pokaz walk karate w wykonaniu zawodników z Klubu Karate „Kyokushin” ze Złocieńca (filia Czaplinek). Najmłodsi orkiestrowicze opanowali kolorowy, dmuchany zamek, a wszystko to za sprawą CEMiJ „ROKO” Marka Majczyny. Niesamowicie ekscytującym punktem, który zapewnił publiczności wiele emocji była przeprowadzona w przerwie programu artystycznego licytacja gadżetów WOŚP. Uzbierana kwota w wysokości 9.900 zł powiększy konto Orkiestry. Za najwyższe kwoty zostały zlicytowane następujące gadżety: strona tytułowa „Kuriera Czaplineckiego” – 3100 zł (nabywca Firma IRAS), koszulka oraz medal Jana Dymeckiego - 3 000 zł (nabywca Kabel-Technik-Polska), maskotka - 1000 zł (nabywca Firma Rimaster). W tym dniu razem zebrano do puszek i z licytacji 16.453,98 zł. Na zakończenie 22. Finału Wielskiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Czaplinku nie zabrakło symbolicznego „światełka do nieba”. Niezawodną ekipą w tym wydarzeniu okazała się oczywiście Ochotnicza Straż Pożarna. Po niedzielnym finale, jeszcze przez dwa dni toczyły się „licytacyjne boje” na stronie internetowej allegro.pl! Wszystkie wystawione przedmioty, atrakcje ofiarowane przez czaplineckich darczyńców, cieszyły się wielkim powodzeniem, a za najwyższą kwotę wylicytowano samochód pożarniczy w wersji GLM – 3533, 33 zł. Łączna kwota uzyskana z tej licytacji internetowej wyniosła 7036, 88 zł. Nasze wsparcie i zaangażowanie w tym szczególnym dniu to największe dobro, jakim można obdarować drugiego człowieka. Podsumowanie finansowe czaplineckiego XXII finału WOŚP zamknęło się kwotą 19.987,31 zł. Redakcja
Czaplinek - Mirosławiec
Z
akończyła się budowa linii napowietrznej 110 KV w Mirosławcu i Czaplinku. 13.01.2014 r. inwestycję uroczyście przekazano do eksploatacji. Inwestycję przeprowadził Enea Operator z siedzibą w Poznaniu. W ramach projektu wybudowana została, wzdłuż drogi wojewódzkiej nr 177, dystrybucyjna linia napowietrzna o długości prawie 28 kilometrów i napięciu 110 kV. Całkowity koszt inwestycji wyniósł blisko 20 mln zł, w tym wsparcie z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Zachodniopomorskiego na lata 2007-2013 to kwota 5,8 mln zł. Realizacja zadania, którego wykonawcą była olsztyńska spółka Eltel Networks, trwała od stycznia 2013 roku. Odbiory i próby techniczne odbyły się w listopadzie. Po ich zakończeniu linię włączono do systemu zasilania. Prezes Zarządu Eltel Networks Tadeusz Madaj, podkreślił w swoim wystąpieniu wzorcową współpracę z lokalnymi samorządami: Czaplinka, Wierzchowa i Mirosławca na etapie projektowania i realizacji inwestycji, która może posłużyć jako przykład dla innych, możliwość skrócenia do minimum czasowego na procedury z tym związane ze strony lokalnego samorządu. Linia stanowi połączenie pomiędzy Głównym Punktem Zasilania (GPZ) w Mirosławcu i Czaplinku zapewniając tym samym bezpieczeństwo energetyczne dla powiatu wałeckiego i części drawskiego. Enea Operator zapewnił, że ulegnie ograniczeniu również czas przerw w dostawach energii elektrycznej. Przed realizacją inwestycji, cały obszar zasilany był tylko jedną linią 110 kV wybudowaną w 1968 roku. Taki układ powodował, że w przypadku awarii lub konieczności konserwacji sieci, właściwie wszyscy odbiorcy byli pozbawieni prądu. Nowa linia zamknęła pierścień sieci przesyłowej 110 KV na trasie Piła - Złotów - Szczecinek - Złocieniec - Czaplinek - Mirosławiec - Wałcz - Piła, umożliwiając zasilanie naszej gminy z dwóch stron.
- Dzięki przeprowadzonym przez Enea Operator inwestycjom na terenie Pomorza Zachodniego udało się zbudować przewagę konkurencyjną nad innymi regionami w Polsce. Pozwala to na postrzeganie Pomorza Zachodniego jako miejsca przyjaznego przedsiębiorcom i prowadzonym przez nich biznesów. Realizacja przedsięwzięć tego typu to zarówno podnoszenie atrakcyjności inwestycyjnej województwa zachodniopomorskiego jak i poziomu oraz standardu życia jego mieszkańców - mówił marszałek Województwa Zachodniopomorskiego Olgierd Geblewicz. W wyniku zakończenia inwestycji dostęp do wybudowanej sieci uzyskało 60 tysięcy osób. To przede wszystkim mieszkańcy i turyści powiatu wałeckiego i części powiatu drawskiego. Zbigniew Dudor
4
Kurier Czaplinecki – Styczeń 2014
Rozwalanie budżetu 2014
R
ok temu napisałem artykuł pt. „Budowanie budżetu 2013”, gdzie przedstawiłem cały proces powstawania uchwały budżetowej. Z uwagi na ograniczone możliwości dochodowe samorządu, przy wielkich, kosztownych i potrzebnych zamierzeniach inwestycyjnych, zawsze powstają dylematy na co skierować zasadniczy wysiłek. Podczas konstruowania i uchwalania budżetu ubiegłorocznego udało się uniknąć większej ingerencji radnych w jego „poprawianie”. Niestety, artykuł o budowaniu tegorocznego budżetu należy zatytułować jak powyżej. Tym razem większość opozycyjna, pomna przykrych dla siebie, ubiegłorocznych doświadczeń, zwarła szeregi i poprawiła, a raczej „rozwaliła” budżet wedle własnych wyobrażeń. Wzorem lat ubiegłych, po komisji zblokowanej (17 grudnia), a przed sesją budżetową (19 grudnia), czyli 18 grudnia u radnego Wojtowicza odbyło się spotkanie koalicji opozycyjnej, gdzie dokonano innych, niż podczas wcześniejszych posiedzeń komisji, ustaleń. Tak, jak przez całą kadencję, radnym opozycyjnym i teraz przyświecała idea, aby burmistrzowi jak najmniej udało się zrobić. Udowodnię to, choćby na przykładzie planowanych tegorocznych inwestycji. Biorąc pod uwagę najpilniejsze potrzeby inwestycyjne naszej gminy, nie zawsze uwzględniające partykularne (polityczne) interesy poszczególnych radnych, zaproponowałem w projekcie budżetu przedstawionym radnym w połowie listopada przyjęcie m.in. następujących zadań o wartościach: –– modernizacja ujęcia wody i stacji wodociągowej w Rzepowie wraz z budową sieci wodociągowej do Piaseczna – za ponad 847 tys. zł (w tym już uzyskane dofinansowanie 522 tys.); –– projekt budowlany modernizacji ujęcia i stacji wodociągowej w St. Drawsku – 60 tys. zł; –– projekt budowlany sieci kanalizacyjnej do Siemczyna i Niwki – 80 tys. zł; –– przebudowa chodnika w ul. Pławieńskiej od ul. Rzeźnickiej do MOW z poszerzeniem jezdni w okolicy GCR – 75 tys. zł (jest to wkład własny gminy do inwestycji ZZDW); –– dalsza przebudowa ulic Polnej i Szczecineckiej – 100 tys. zł (także wkład gminy do inwestycji ZZDW); –– przebudowa ul. Leśników od ul. Rzeźnickiej do ul. Bema – 270 tys. zł (jest to 50% udziału gminy w inwestycji powiatu); –– - przebudowa drogi w Psich Głowach – 180 tys. zł (1/3 wkładu gminy we wspólną inwestycję powiatu i województwa); –– przebudowa ul. Mickiewicza od ul. Pławieńskiej do ul. Staszica z wykonaniem zatoki postojowej – 250 tys. zł; –– projekt budowlany budowy drogi wraz z oświetleniem w ul. Pięciu Pomostów od Ośrodka Drawtur do Ośrodka Kusy Dwór – 100 tys. zł; –– projekt budowlany ciągów pieszych na Osiedlu 700-lecia – 15 tys. zł; –– budowa zielonej siłowni w parku miejskim przy ul. Wałeckiej – ok. 70 tys. zł (uzyskane dofinansowanie to ponad 45 tys.); –– budowa pomostów w Siemczynie, St. Drawsku i Ostrorogu – 200 tys. zł (będzie dofinansowanie z LGD w wys. ponad 58 tys. zł); –– budowa placów zabaw w Żerdnie, Niwce, Trzcińcu i Piasecznie – ponad 146 tys. zł (są już umowy na dofinansowanie do 3 placów na ponad 95 tys.); –– budowa placu zabaw w Broczynie – prawie 50 tys. zł (dofinansowanie ponad 32 tys.); –– budowa zielonej siłowni na Oś. Wieszczów – ponad 97 tys. zł; –– przebudowa sieci kanalizacyjnej w ul. Paska – 220 tys. zł; –– budowa sieci wodociągowej w ul Dworcowej i projekt budowlany kanalizacji do Broczyna – 175 tys. zł; –– projekt budowlany modernizacji oczyszczalni ścieków – 150 tys. zł; –– projekt budowlany instalacji fotowoltaicznej dla obiektów użyteczności publicznej – 40 tys. zł; –– remonty bieżące obiektów kultury (świetlice wiejskie i amfiteatr) – 100 tys. zł. Po konsultacjach i dyskusjach przeprowadzonych podczas obrad komisji branżowych Rady Miejskiej i komisji zblokowanej, uwzględniając wnioski i poprawki radnych, oraz po weryfikacjach projektów zaproponowałem podczas sesji następujące zmiany w powyższych zapisach: - projekt budowlany sieci kanalizacyjnej do Siemczyna i Niwki – zmniejszenie do 40 tys. zł. Jednak R. Aleszko wnioskował o wyłączenie tego projektu z budżetu, uzasadniając to realizacją innych inwestycji. Ja natomiast podtrzymałem swoje stanowisko argumentując, że posiadanie gotowych projektów budowlanych zwiększa w przyszłości szanse na dofinansowanie. Niestety, za wnioskiem radnego głosowali: Aleszko, Cylkowska, Głowa, Kalina, Kowalski, Matułojć, Marciniak, Polewacz i Wojtowicz; –– przebudowa drogi w Psich Głowach – zmniejszenie do 150 tys. zł – zaakceptowano; –– przebudowa ul. Mickiewicza – zwiększenie do 347 140 zł, poszerzenie zakresu robót kosztem rezygnacji z budowy zielonej siłowni - zaakceptowano; –– remont elewacji budynku Ośrodka Zdrowia – 20 tys. zł. Radny Kowalski stwierdził, iż dalsze inwestowanie w budynek Ośrodka Zdrowia jest bezzasadne. Wniosek o remont elewacji zgłosił prezes ZNM A. Tuchalski, i podczas jego uzasadniania na komisji zblokowanej nie było głosów przeciwnych! Obecnie jest to najbrzydszy budynek gminny w tym rejonie miasta. Wjeżdżając do Czaplinka od strony Wałcza widzimy w większości pięknie odnowione elewacje budynków prywatnych i bloków spółdzielczych.
Budynek przychodni ze starą elewacją będzie wspaniałą wizytówką naszego miasta przez cały 2014 rok za sprawą radnych, którzy byli za wykreśleniem tej pozycji z budżetu: Aleszko, Cylkowska, Głowa, Kowalski, Matułojć, Marciniak, Polewacz i Wojtowicz; –– przebudowa sieci kanalizacyjnej w ul. Paska – zmniejszenie do 200 tys. zł zaakceptowano; –– dotacja dla CzOK-u na prowadzenie zajęć tanecznych – 20 tys. zł - zaakceptowano; –– remonty bieżące obiektów kultury (świetlice wiejskie i amfiteatr) – zwiększenie o 84,5 tys. zł (na zakup kontenera-świetlicy do Byszkowa – 40 tys. zł i remont świetlicy w Psich Głowach – 44,5 tys. zł. Przegłosowano tę propozycję 9 głosami, zwiększając wydatek na zakup kontenera o 20 tys. zł. Teraz przyszła kolej na „radnego sprawozdawcę” M. Kowalskiego reprezentującego, jak sam określił - „grupę Radnych”, referującego ustalenia przyjęte na wspomnianym, utajnionym spotkaniu u radnego Wojtowicza, który po kolei proponował następujące poprawki: - wykreślenie projektu budowlanego budowy drogi w ul. Pięciu Pomostów wraz z oświetleniem – za byli: Aleszko, Cylkowska, Głowa, Kalina, Kowalski, Matułojć, Marciniak, Polewacz i Wojtowicz (9 radnych). Kolejny już raz radni opozycyjni wycięli z budżetu ten projekt. Jesteśmy gminą czerpiącą niebagatelne dochody z turystyki, dalej stawiamy na jej rozwój. Podstawą tegoż jest rozbudowa infrastruktury, w tym budowa dróg. Dojazd do dwóch ośrodków wypoczynkowych prowadzi drogą o nawierzchni, jaką posiadają drogi prowadzące na pola orne. Ta ulica z taką nawierzchnią to wstyd dla nas wszystkich wobec turystów z połowy Europy. Ale niektórzy radni ubzdurali sobie, że burmistrz buduje drogę dla siebie! Owszem, mieszkam przy ul. Pięciu Pomostów, ale na moim odcinku są płyty jomb i oświetlenie od lat 70-tych. Projekt budowlany dotyczyłby zupełnie innego miejsca!; –– wykreślenie projektu budowlanego instalacji fotowoltaicznych dla obiektów użyteczności publicznej – za 9 radnych j.w. Mimo rezygnacji radnych podczas sesji 30 października z projektu budowy instalacji fotowoltaicznej na oczyszczalni ścieków, spróbowałem jeszcze raz wprowadzić do budżetu chociaż projekt budowlany. Niestety, odporność na potencjalne zwiększenie dochodów budżetowych pozostała. Pozytywne przykłady sąsiednich gmin i powiatu nie przekonały betonu. Znowu inni nas wyprzedzą; –– zmniejszenie wydatków na obsługę Rady Miejskiej o 20 tys. zł. Za było 11 radnych, przeciw był B. Kalina i W. Mierzejewski. Tu akurat było łatwo zrezygnować z części funduszy na diety. Kadencja kończy się przecież w połowie listopada, to następny burmistrz i następna Rada Miejska będą się martwić z czego wypłacać diety następcom. Tym radnym te 20 tys. już nie będzie potrzebne. Piękna zagrywka pod publiczkę! Kampania wyborcza rozpoczęta!; –– wykreślenie wykonania projektu budowlanego ciągów pieszych na Oś. 700-lecia. To akurat nie udało się, ponieważ za wnioskiem było tylko 6 radnych: Aleszko, Głowa, Kowalski, Marciniak, Polewacz i Wojtowicz; –– zmniejszenie dotacji o 15 tys. zł dla Niepublicznego Przedszkola „Edukacja”. Tutaj Radny popisał się wyjątkową ignorancją. Przy pracy nad czwartym już budżetem powinien wiedzieć, że dotacja, i jej wysokość to ustawowy wymóg! Jak niepyszny musiał się z tej propozycji wycofać. Z uzyskanych tą drogą środków (+ 40 tys. z rezygnacji projektu kanalizacji do Siemczyna i Niwki) radny Kowalski proponuje za 190 tys. zł zrealizować inwestycję w postaci modernizacji ujęcia i stacji wodociągowej w Czarnem Wielkiem, która to może kosztować 460 tys. zł. Skąd wziąć brakujące 270 tys. zł Radny już nie dopowiedział. Ta inwestycja nie ma szans na realizację. Oczywiście ta niedorzeczność budżetowa została przegłosowana przez następujących radnych: Aleszko, Cylkowska, Głowa, Kowalski, Łomaszewicz, Matułojć, Marciniak, Polewacz i Wojtowicz. Na takie numery mieszkańcy Czarnego Wielkiego i okolic chyba nie dadzą się nabrać? Ponadto „sprawozdawca” zaproponował, aby z funduszu na remonty świetlic wiejskich i amfiteatru, wydzielić 100 tys. zł na remont świetlicy w Pławnie. W tej sytuacji nie byłoby ani grosza na bieżące remonty świetlic i dachu amfiteatru. Po emocjonującej dyskusji nad rozwiązaniem problemu, która z uwagi na prezentowane absurdalne rozwiązania, powinna być przedmiotem osobnego studium, ogłoszono pauzę. Po przerwie radny Aleszko wpadł na genialny pomysł, aby zmniejszyć udział gminy w projektowanej przebudowie ul. Polnej – Szczecineckiej ze 100 tys. zł do 80 tys. (wcześniej wynegocjowaliśmy u Marszałka zmniejszenie naszego udziału z 200 tys. zł do właśnie 100 tys.). Z uzyskanych 20 tys. przeznaczyć 15 tys. zł na remonty świetlic i amfiteatru (!). Przyjęto ten zamiar głosami radnych: Aleszko, Cylkowska, Głowa, Kowalski, Matułojć, Marciniak, Polewacz i Wojtowicz. To kuglarstwo może nas kosztować rezygnację ZZDW z realizacji powyższej inwestycji. Na pewno ucieszą się z tego mieszkańcy ulic Polnej i Szczecineckiej, dla których zamieszkiwanie tam jest prawdziwą przyjemnością. Takie rozwiązanie ucieszyło „sprawozdawcę” i wnioskował ponownie o przeznaczenie 100 tys. zł na remont świetlicy w Pławnie. Za głosowali: Aleszko, Cylkowska, Głowa, Kowalski, Matułojć, Marciniak, Polewacz i Wojtowicz. Przegłosowano kolejną niedorzeczność budżetową. Na remont świetlicy potrzeba 276 tys. zł. Skąd wziąć resztę? Ta inwestycja także nie będzie możliwa do zrealizowania. Tę kolejną zagrywkę wyborczą radny Wojtowicz kupił w ciemno, ale mieszkańcy Pławna na pewno nie dadzą się nabrać! Po poukładaniu wszystkich „poprawek” uchwała budżetowa została przyjęta jednogłośnie 13 głosami, pod nieobecność radnych: G. Gabrysia i Cz. Chochoła. W następnym Kurierze przedstawię Czytelnikom strukturę budżetu na 2014 rok. Adam Kośmider
Kurier Czaplinecki – Styczeń 2014
Ratuj Życie z Nami
W
okresie od października do grudnia 2013 roku grupa ratownicza RESCUE-ZDR TEAM działająca przy Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych w Czaplinku realizowała kolejny już projekt, tym razem zatytułowany „Ratuj Życie z Nami”. W ciągu trzech miesięcy intensywnych działań młodzi ratownicy, którzy w większości są uczniami klasy IA o profilu ratownictwa medycznego, przeszkolili 1300 osób - dzieci, młodzieży i osób dorosłych z terenu powiatu drawskiego. Prawidłowe wzywanie pomocy, tamowanie krwotoków, prowadzenie resuscytacji krążeniowo-oddechowej oraz zastosowanie defibrylatora AED to tylko niektóre z tematów, które były poruszane podczas spotkań. Wszyscy uczestni-
5 cy mieli możliwość pracy z najnowszym sprzętem oraz środkami opatrunkowymi, dodatkowo każdy otrzymał certyfikat potwierdzający uczestnictwo w szkoleniu. Realizując projekt grupa RESCUE-ZDR TEAM odwiedziła: –– Przedszkole w Złocieńcu, –– SP w Czaplinku, –– SP w Broczynie, –– SP w Wierzchowie, –– SP w Nowym Worowie, –– Gimnazjum w Wierzchowie, –– OSW w Trzcińcu, –– OSW OHP w Mielenku Drawskim, –– SOSW w Bobrowie –– PDDSORK w Drawsku Pomorskim, –– PZERiI w Czaplinku Kwota dofinansowania projektu była stosunkowo niewielka - 3000zł, jednak działania młodych
Praktyki w Kabel Technik Polska
S
zeroko zakrojony program współpracy między KTP a ZSP w Czaplinku owocuje wymiernymi rezultatami. Praktyczna wiedza i umiejętności oraz wysoko wykwalifikowani pracownicy, to efekt zbliżenia instytucji oświatowej z prywatną. Dzięki nawiązanej współpracy uczniowie ZSP w Czaplinku, poznają tajniki zawodu elektromechanika. Cykl praktyk i szkoleń w Firmie, w której roczna sprzedaż wynosi 36 mln euro a jej kontrahentami są m.in. Bombardier Transportation, Volvo Construction Equ-
Jeszcze o podatku rolnym
Z
godnie z obietnicą z poprzedniego numeru chciałbym powrócić do tematu podatku rolnego. Przypomnę, że już na starcie, podczas sesji 30. października radni strzelili sobie „samobója” (a w zasadzie nam mieszkańcom!) podejmując uchwałę w sprawie obniżenia ceny skupu żyta stanowiącej podstawę obliczenia podatku rolnego na 2014 rok o 14,28 zł. Burmistrz proponował kwotę 65zł, radni zdecydowali 55 zł. Ta dziesięciozłotowa różnica uszczupliła dochody gminy o ok. 138 tys. zł! Jeśli potraktować tę kwotę, jako wkład własny w inwestycję (lub np. remont świetlicy w Pławnie), to tylko przy 50% dofinansowaniu ze źródeł zewnętrznych mamy już inwestycję za 276 tys. zł!!! Kierownik Referatu Podatków na zblokowanej komisji przedsesyjnej przedstawiła nawet symulacje szacunkowe wzrostu podatku rolnego w gospodarstwach rolnych o zróżnicowanej wielkości, tj. od gospodarstwa o pow. 1,6956 ha do gospodarstwa o pow. 216,4338. Z powyższej symulacji wynikało, że przykładowo dla gospodarstwa rolnego o pow. 19,56 ha fizycznych podatek rolny przy obniżeniu ceny żyta do kwoty 65 zł wzrósłby o 56 zł w skali roku w stosunku do podatku z roku 2013, a przy obniżonej cenie żyta do kwoty 55 zł podatek ten w roku 2014 zmaleje o 56 zł, natomiast w gospodarstwie rolnym o pow. 216,4338 ha fizycznych przy cenie żyta 65 zł podatek wzrósłby o 1 459,70 zł w roku 2014, a przy cenie żyta 55 zł kwota podatku w 2014 r. zmaleje o tę wartość w porównaniu do roku 2013. Czy wskazane wzrosty podatku rolnego przy proponowanej cenie żyta 65 zł to byłoby duże obciążenie dla rolnika? Odpowiedzcie sobie Państwo sami. Owszem, dochody rolników spadły w 2012 r. o 5 %. wobec roku poprzedniego. Według wstępnych szacunków, w 2013 roku dochody ponownie się obniżyły, głównie producentów zbóż. W sumie jednak od 2005 r. dochód rolników wzrósł o 70 %! Sprawdźcie Państwo (doskonała okazja - rozliczamy
ratowników z Czaplinka pokazują, jak niewiele potrzeba, by wykonać tak wiele pracy oraz nauczyć setki osób ratowania ludzkiego życia i zdrowia. Projekt dofinansowano ze środków Programu „Działaj Lokalnie VIII” Polsko - Amerykańskiej Fundacji Wolności, realizowanego przez Akademię Rozwoju Filantropii w Polsce oraz Ośrodka Działaj Lokalnie w Złocieńcu. Dawid Siwek ipment, Volkswagen AG, Philips Lighting, MAN, tworzy nową jakość edukacji. Firma inwestuje w szkolną młodzież po to, żeby w niedalekiej przyszłości posiadać wysokiej klasy fachowców. Ważne jest to, że KTP traktuje swoich podopiecznych bardzo poważnie nie tylko wymagając uczenia się zawodu, ale także traktując uczniów jak swoją zawodową kadrę – dzięki temu młodzież korzysta m. in. z takich przywilejów jak bony świąteczne. Obopólne korzyści (dla szkoły - jakość edukacyjna, dla KTP – pracownik profesjonalista) potwierdzają możliwość łączenia celów edukacyjnych z gospodarczymi. Robert Patrzyński
PIT-y za rok 2013, sięgnijmy po ten za 2005 r.), czy wasze wynagrodzenia czy też emerytury również wzrosły w tym okresie na podobnym poziomie? Rozczarujecie się sromotnie! Na poziom dochodów duży wpływ ma eksport - za granicę jest obecnie sprzedawane 30 % produkcji żywności. Spadek dochodów rolników w ubiegłym roku był głównie spowodowany zmniejszeniem się dopłat bezpośrednich i wyższym opodatkowaniem rolnictwa. Dopłaty bezpośrednie stanowią ok. 50 % dochodów. Dochody zależą od rodzaju produkcji rolnej, są też bardzo zróżnicowane regionalnie. W 2012 r. znacznie wzrosły w stosunku do 2011 r. dochody w gospodarstwach specjalizujących się w uprawie zbóż, roślin oleistych oraz w chowie trzody chlewnej, natomiast spadły w gospodarstwach specjalizujących się w chowie bydła mlecznego. Eksperci Instytutu oszacowali, że w 2013 r., w wyniku spadku cen, zmniejszyła się opłacalność produkcji roślinnej, prawdopodobnie stratę ponieśli producenci żyta. Jednocześnie poprawiła się opłacalność produkcji mleka, ale zwiększyły się straty w produkcji żywca wołowego i wieprzowego. Bardzo istotnym aspektem w tych rozważaniach jest również średnia cena gruntów ornych, która ciągle rośnie i obecnie w skali kraju wynosi średnio 21 956 zł za 1ha. A przypomnijmy sobie ceny z przed 20 lat – 1100 zł/ ha! Po wejściu do Unii w 2005r. cena wynosiła 5 607 zł/ha. Natomiast w naszym województwie zachodniopomorskim kształtuje się obecnie na poziomie 18 914 zł/ha. Z danych Agencji Nieruchomości Rolnych, na terenie gminy Czaplinek ceny transakcyjne sprzedawanej ziemi przez ANR w br. wyniosły ok. 25 000 zł/ha. Niestety, tego aspektu nasi radni nie uwzględnili, podejmując uchwałę o obniżeniu podatku! Życzyłbym sobie, aby każda rodzina w naszej gminie posiadała nieruchomość w postaci mieszkania, domu, czy też ziemi wartości 500 000 zł, czyli 20 ha, za którą podatek wzrósłby o 56 zł! Zbigniew Dudor
6
Kurier Czaplinecki – Styczeń 2014 6
No i doigrałem się
C
zeka mnie cela w tiurmie i wieczne społeczne potępienie. Być może podwiozą mnie tam kibitką, gdyż jako osoba całkowicie niepełnosprawna sam się tam nie dowlokę. We wczesnym dzieciństwie już raz coś takiego przeżyłem, ale był to transport na wozie drabiniastym, w ówczesnych czasach komfort, 75 lat temu w grudniu 1939 r. Ale przewinienie też niebagatelne, bo rodzice nie podpisali volkslisty, i na długie 5 lat zostaliśmy przez hitlerowców wywiezieni do majątku niemieckiego barona. Mam nadzieję, że teraz będę mógł zabrać pastę i szczoteczkę do zębów oraz moje kule, bo jakoś muszę się poruszać. W mamrze nie będą mieli dużej ze mnie pociechy, ze względu na niepełnosprawność, ale mogę się przydać do redagowania np. więziennej gazetki ściennej. Wyrażony publicznie mój strach przed ww. dolegliwościami budzi na pewno ciekawość, co też ten Antoniewicz przeskrobał? Ano nabroił. Stała się rzecz niesłychana, pan Józef obraził Pana! Pana Sebastiana Matułojcia, publicznie, jednego z rajców naszej gminy. Otóż pan Radny uważa, że opinie moje zawarte w artykule KCz Nr 87 pt.: „Czaplinecki bumerang” są w jego mniemaniu nieprawdziwe, i że naraziły Go, pana radnego Matułojcia na utratę zaufania publicznego. Nie będę wnikał, czy coś się traci czego może nie ma, a może jest, a tylko ja tego nie zauważyłem. W każdym bądź razie pan radny Matułojć udzielił pełnomocnictwa kancelarii adwokackiej ze Szczecinka, która w jego imieniu ma mnie postawić przed wymiarem sprawiedliwości. Kancelaria pismem z dnia 9.12.2013 r. wezwała mą osobę pod groźbą dochodzenia dalszych roszczeń przed sądem, do usunięcia skutków naruszenia dóbr osobistych poprzez umieszczenie sprostowania w najbliższym numerze Kuriera Czaplineckiego. Miałoby to wyglądać tak: „Ja Józef Antoniewicz przepraszam Pana Sebastiana Matułojcia za to, że naruszyłem jego dobre imię w opublikowanym w numerze 87 Kuriera Czaplineckiego artykule „Czaplinecki bumerang. O strefie ciszy ponownie”, co naraziło go na utratę zaufania społecznego. Informacje tam zawarte dotyczące osoby Pana Sebastiana Matułojcia są bezpodstawne i nieprawdziwe”. Oświadczenie tej treści powinno zostać umieszczone na jednej z pierwszych trzech stron Kuriera Czaplineckiego. Powinno być wyraźne, a czcionka duża (co najmniej „13”). Oświadczenie powinno odznaczać się od pozostałych publikacji, reklam, ogłoszeń itp. Nie spełniłem oczekiwań mecenasa pana Matułojcia, bo Nr 88 był już złożony i zamknięty, ale najważniejsza przyczyna to fakt, że w moim przekonaniu nie było tam nic nieprawdziwego. Wszak prawda zawsze się obroni. Krytyka boli i nikt jej nie lubi, zwłaszcza gdy dotyczy ona nas samych, i gdy jesteśmy przekonani o naszej nieomylności. Krytyka jest działaniem społecznie pożytecznym i pożądanym, i nie jest bezprawna, jeśli stanowi środek do ochrony uzasadnionego interesu społecznego. Zostało to zdefiniowane w Wyrokach Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego oraz Ustawie o Prawie Prasowym. Krytyka i wolność krytyki są praktyczną realizacją wolności słowa i wypowiedzi gwarantowanej konstytucyjnie. Jest to urzeczywistnienie prawa obywateli do informowania. Prawo prasowe chroni krytykę i zakazuje jej tłumienia. Zgodnie
z Orzeczeniem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka poszerzono jego zakres, gdzie granice krytyki są szersze w stosunku do radnych, posłów, burmistrza czy rady. Mam niezbywalne prawo do wyrażenia mojej indywidualnej oceny, gdyż wolno mi więcej, działając w imieniu społecznym. Starając się o wybieralne stanowisko, trzeba mieć grubą skórę i liczyć się z tym, że będzie się pod stałą oceną społeczną. Moim nie tylko prawem, ale i obowiązkiem jest przypominanie w dzień i w nocy, że radnemu wolno mniej i że nie wolno mu mieszać swoich indywidualnych interesów z interesami i potrzebami ludzi, którzy wybierając radnego, zaufali mu. W moim artykule stwierdziłem, że radny kupił działkę przy j. Czaplino, co jest prawdą, a zniesienie ciszy jest mu widocznie na rękę, bo tak przecież głosował. Natomiast interpretacja tego zapisu przez pana Radnego mnie nie interesuje. W ocenie pana mecenasa ze Szczecinka pan Matułojć wykonuje funkcje publiczne. Ależ ja tego nie neguję, taka jest rola radnego! Otóż panie Adwokacie cała rzecz w tym, że pan Radny nie całkiem uważnie przeczytał cały mój artykuł lub błędnie go zinterpretował. Lokalna społeczność to mieszkańcy tego okręgu wyborczego, którzy na pana Matułojcia głosowali. Ze wstydem przyznaję, że ja i moja rodzina także daliśmy się zwieść głosując na Niego. Rada Osiedlowa zwróciła się imiennie do pana Radnego z przypomnieniem, że jest on zobowiązany do reprezentowania interesów swoich wyborców, i że wolą ich jest utrzymanie ciszy na j. Czaplino. Pan Matułojć zlekceważył wolę swoich wyborców - kilkadziesiąt podpisów, obrażając się na mnie za słowa „że ma gdzieś interes swych wyborców”. A jak miałem napisać? Że ma w nosie? Albo jeszcze dosadniej się wyrazić? „Gdzieś” to po polsku znaczy w bliżej nieokreślonym czasie, miejscu lub przestrzeni. Ubodło pana radnego Matułojcia stwierdzenie, że głosuje rzadko zgodnie z interesami miasta i gminy. To jest moją, Antoniewicza oceną, do której mam prawo po analizie chociażby kilku publikacji na ten temat. Szanowny Panie Matułojć żyjemy już na całe szczęście w XXI w. Wszystkie Sesje Rady Miejskiej oraz komisje są protokołowane, wyłożone też są listy obecności, proszę więc samemu zrobić rachunek sumienia. W tym samym numerze Kuriera, obok mojego, znajduje się artykuł pana Adama Kośmidra, naszego burmistrza, który informuje, jak ze szkodą dla miasta, bez racjonalnego uzasadnienia radni z Pana ugrupowania utrącili projekt instalacji fotowoltaicznej w oczyszczalni ścieków, czy też stworzenia dodatkowej zachęty do utworzenia domu pomocy społecznej. Co prawda pan radny Matułojć nie głosował, ale absencja w głosowaniu to też głosowanie. Dwa lata temu głośna była szeroko komentowana na łamach Kuriera sprawa sztucznego lodowiska w Czaplinku. Powszechne oburzenie na łamach Kuriera Czaplineckiego powodował fakt, że pan Matułojć, nauczyciel WF był przeciwny. Burmistrz mimo obstrukcji Radnych znalazł sponsorów na wkład finansowy i proszę patrzeć, jaką teraz dzieciaki mają bezpieczną frajdę. W Nr 88 Kuriera Czaplineckiego pan Wiesław Krzywicki zwraca uwagę na totalną opozycję wśród naszych niektórych radnych, do których należy mój adwersarz. Ile można by było dla mieszkańców i ich dobra więcej dokonać, gdyby nie złośliwa obstrukcja, która budzi podejrzenie „Nie, bo nie”. Zdarza się często nie tylko u nas, że radni stają się oddzielną grupą społeczną, mającą
własne interesy, ambicje skupione na ich realizacji, a nie realizują podstawowych potrzeb i wniosków wyborców. Można te ambicje zrozumieć, bo celem każdego ugrupowania jest dorwanie się do władzy, stanowisk i ośrodków decyzyjnych. Ale nie może być zgody na filozofię: nie ważne czy dobrze, czy źle, byle nasze było na wierzchu. Dlatego tak ważne jest wsparcie lokalnego medium, jakim jest Kurier Czaplinecki. Ujawnia wszelkie nieprawidłowości, pokazuje sprawy dobre i złe. Może na jego łamach zabrać głos każdy z mieszkańców, prezentujących różnorakie poglądy i stanowiska, co nieraz budzi kontrowersje. Zdziwił więc mnie nieprzemyślany atak na moją skromną osobę, gdyż sądzę, że takie artykuły jak mój „Czaplinecki bumerang” są potrzebne dla higieny trzeźwego myślenia i prawidłowej oceny pracy władzy uchwałodawczej (RM) i wykonawczej (Ratusza). Pan mecenas ze Szczecinka zarzuca mi mało elegancki język, którym się posługuję, a wyrażone moje opinie stanowią ponoć rażące naruszenie zasad sztuki dziennikarskiej. Otóż mój artykuł nie był przeznaczony ani dla frywolnych, ani dla cnotliwych panienek. Był wyrazem protestu wobec bezdusznego potraktowania sprawy ciszy na j. Czaplino. Mnie osobiście po tym artykule spotkała duża doza uznania, aprobaty i sympatii oraz podziękowania nawet od osób nieznanych. Ugruntowało to moje przekonanie, że był potrzebny. Pan adwokat zrobił ze mnie dziennikarza. Niesłusznie, bo nim nie jestem, nie mam ku temu wykształcenia i ambicji. Z zawodu i wykształcenia jestem tylko ichtiologiem, a nieskładny język to wina tego, że maturę z języka polskiego zdawałem prawie 60 lat temu. Nie znam zasad sztuki dziennikarskiej i etyki tego zawodu, o to dba redakcja. Zawsze byłem i jestem wrażliwy na potrzeby ludzi wymagających wsparcia, a tych ludzi jest zawsze więcej od zadowolonych. Potrzebna jest odwaga, a ona ma swoją cenę, bo wygodniej jest troszczyć się tylko o siebie i płynąć z prądem. Tak to wygląda Panie radny Matułojć. Już raz 20 czerwca 1968 r. wykazałem się taką odwagą. Mimo groźby utraty kierowniczego stanowiska w POM sprzeciwiłem się ówczesnym władzom. Zorganizowałem ludzi i nie dopuściliśmy do bezprawnej eksmisji na ul. Poznańskiej. W pokazowym politycznym procesie Sąd w Szczecinku skazał mnie na 6 miesięcy aresztu w zawieszeniu na 4 lata. To był wyrok na potrzeby ówczesnych władz. Jestem dumny z tego wyroku. Pana albo wtedy nie było na świecie, albo jeszcze boso latał za orkiestrą, nie dochodzę lat. O dziwo zdobyłem wtedy uznanie w zakładzie pracy, dalej awansowałem. Za działalność społeczną i zawodową otrzymałem odznaczenia resortowe, wojewódzkie oraz państwowe, w tym Srebrny i Złoty Krzyż Zasługi. Sądzę, że niczym nieuzasadnione groźby sankcji pod moim adresem, to próba zamknięcia buzi przed zbliżającymi się wyborami samorządowymi. Postraszyć tych ze Stowarzyszenia Przyjaciół Czaplinka. Bez obaw, ja nie startuję, a koledzy nie są tacy strachliwi. Całe szczęście, że żyjąc w demokracji nikt mi nie zabroni własnych ocen. Nie można teraz mówić, że kto ma władzę i pieniądze, ten ma rację w Sądzie. U nas nie można kupować życzliwości urzędników sądowych. Na szczęście. Ponieważ wszystko odbywa się jawnie i oficjalnie, co jest uznane za coś oczywistego, bo doczekaliśmy się sądów niezawisłych. Ja nie mam i nie będę miał adwokata, będę bronił się sam. W przyszłość patrzę optymistycznie. O ile jednak znajdę się w pierdlu, to przyrzekam czytelnikom Kuriera Czaplineckiego dostarczyć efektownego reportażu z mego tam pobytu. Józef Antoniewicz
Kurier Czaplinecki – Styczeń 2014
7
Edukacja przyrodniczo-leśna w każdym wieku
N
adleśnictwo Czaplinek koordynuje edukację przyrodniczą społeczeństwa kształtując świadomość ekologiczną oraz potrzebę ochrony najcenniejszych walorów krajobrazu, uświadamiając jednocześnie wszystkie grupy wiekowe, o potrzebie gospodarowania lasami na zasadach zrównoważonego rozwoju. Zaspokajanie potrzeb przemysłu drzewnego przy zachowaniu najcenniejszych fragmentów rodzimej przyrody, to niezwykle skomplikowane zadanie, które z powodzeniem realizujemy bazując na doświadczeniach leśników kilku pokoleń. W 2013 roku Nadleśnictwo Czaplinek wystąpiło z wnioskiem do Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w
kument ten będzie miał ogromny wpływ na możliwość realizowania wielu inwestycji w granicach w/w obszaru. Pierwszym etapem projektu była prelekcja wizualno-dźwiękowa fotografa, przyrodnika, członka Komitetu Ochrony Orłów Pana Cezarego Korkosza, która miała za zadanie przybliżenie problematyki i zachęcenie młodzieży do kolejnych etapów akcji. W części terenowej delegacje z każdej szkoły pod opieką leśników w leśnictwie Piaseczno, niedaleko miejscowości Głęboczek
Szczecinie, o dofinansowanie działań edukacyjnych oraz budowy leśnego centrum edukacyjno-turystycznego pod nazwą „Hubertówka Zofiówka”. Jak zawsze wsparcia udzieliła nam: Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Szczecinie Wydział Spraw Terenowych w Złocieńcu, Gmina Czaplinek, Klub Przyrodników Ostoja Pomorska, Zespół Parków Krajobrazowych Województwa Zachodniopomorskiego, Gmina Borne Sulinowo, Gmina Złocieniec. Dzięki pomocy w/w partnerów udało się pozyskać środki finansowe, dzięki którym możliwa była pełna realizacja planowanych działań i inwestycji. W ostatnich miesiącach starego roku zrealizowano projekt pt. „Debata oksfordzka REMIZA w ramach ogniskowo kompleksowej metody ochrony lasu na leśnych siedliskach naturowych”. Ten skomplikowany temat był skierowany do gimnazjalistów z Czaplinka, Łubowa i Silnowa. Polegał na przybliżeniu młodzieży tematyki związanej z ochroną ptaków, które są przedmiotem ochrony w ramach obszaru Natura 2000 Ostoja Drawska obejmującego swym zasięgiem wiele gmin między innymi Czaplinek, Złocieniec, Borne Sulinowo. Z końcem grudnia zakończyły się konsultacje społeczne dotyczące treści zarządzenia Planu Zadań Ochronnych dla tego obszaru. Do-
wybudowały od podstaw remizę dla ptaków. Praca młodzieży polegała na posadzeniu kilkuset sadzonek drzew i krzewów gatunków owocodajnych
Zwieńczeniem budowy remizy było powieszenie kilkunastu budek dla ptaków między innymi dla sowy włochatki - naturalnego wroga gryzoni. W trzecim etapie przedstawiciele uczniów z poszczególnych gimnazjów spotkali się w Gimnazjum w Czaplinku na tytułowej debacie oksfordzkiej, dyskutując nad potrzebą ochrony ptaków w realiach rozwoju gospodarczego kraju. Każda ze stron prezentując inne stanowisko, wygłaszała swoje argumenty, próbowała jednocześnie podważyć założenia przedstawione przez przeciwników. Ta forma utrwalenia zdobytej wiedzy spotkała się z dużym zainteresowaniem wśród młodzieży, która chcąc kontynuować i rozszerzać zakres projektu postanowiła podzielić się ciekawostkami dotyczącymi ptaków z uczniami ze Szkoły Podstawowej w Czaplinku. Dzięki uprzejmości Pana Aleksandra Fudały oraz Pani Grażyny Latos gimnazjaliści: Anna Malarska, Izabela Drabiszczak, Tomasz Wodzyński zaprezentowali zdobytą wiedzę w formie prezentacji. Wszyscy uczestnicy zostali nagrodzeni sprzętem turystycznym i sportowym. Szkoły otrzymały drewniane tablice edukacyjne, umieszczone przed placówkami. Gimnazjum w Czaplinku, jako gospodarz trzeciego etapu otrzymała wysokiej klasy tablicę multimedialną do prowadzenia zajęć o charakterze przyrodniczym.
niezbędnych do zapewnienia bazy pokarmowej ptakom. Całość nowopowstałej uprawy została ogrodzona przez leśników wcześniej okorowanymi przez gimnazjalistów słupkami, w celu ochrony sadzonek przed zwierzyną płową (sarna, jeleń, daniel), która bez grodzenia szybko dokonałaby zniszczeń żerując na smakowitych pędach.
Szczególne podziękowania za poświęcony czas i nieocenioną pomoc należą się Pani Ewie Lemisz-Suska i Panu Wiesławowi Giwojno z Gimnazjum w Czaplinku oraz Pani Dyrektor Gimnazjum w Silnowie Dorocie Chrzanowskiej. Tomasz Lubczyński
8
Kurier Czaplinecki – Styczeń 2014
Niemały powód do zadowolenia
W
sobotę 14 grudnia odbyło się przedświąteczne spotkanie zespołu redakcyjnego Zeszytów Siemczyńsko-Henrykowskich. Dodatkową okazję ku temu stanowiło wydrukowanie III i nadzwyczajnego tomu periodyku. Zebrani dokonali oceny dotychczasowych dokonań oraz omówili zamierzenia na następny rok. Niewiele czasu minęło od 9 września 2012 r. kiedy to w Siemczynie, w trakcie konferencji naukowo-dydaktycznej „W trosce o nasze dzieci” (odbywała się ona w ramach Europejskich Dni
stępujących osób: redaktor naczelny- Bogdan Andziak; zastępcy redaktora naczelnego: Marian P. Romaniuk, Wiesław Krzywicki; sekretarz redakcji - Robert Dyduła; członkowie redakcji: Magdalena Bekier, Maryla Witek, Zdzisław Andziak, Zbigniew Januszaniec, Jarosław Leszczełowski, Zbigniew Mieczkowski, Jerzy Jan Nałęcz, Kamil Połeć i Waldemar Witek. Zeszyty ukazują się dzięki zaangażowaniu i wsparciu finansowemu Henrykowskiego Stowarzyszenia w Siemczynie z jego przewodniczącym
Dziedzictwa), uroczystym aktem powołano ten periodyk, a już mamy 4 tomy o łącznej objętości 644 stron! To sukces, ale jeszcze większym jest pozyskanie przez redakcję zespołu znamienitych naukowców i publicystów, którzy nieodpłatnie publikują swe prace w Zeszytach. Także zespół redakcyjny, rozrósł się i dzisiaj składa się z na-
Zdzisławem Andziakiem oraz Hotelowi Pałac Siemczyno reprezentowanym przez Adama Andziaka. Wysoki poziom edytorski zapewnia natomiast szczecinecka drukarnia „Tempoprint” (tu także drukuje się „Kurier Czaplinecki”). Wszystkim im, jako twórcom niemałego sukcesu wydawniczego należą się słowa uznania
i podziękowania oraz życzenia dalszej wytrwałości i pomyślności. Ostatnio wydany III tom Zeszytów opatrzony jest słowem wstępnym Bogdana Zdrojewskiego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, co jest świadectwem wysokiej rangi periodyku. Tom ten zawiera wiele interesujących artykułów dotyczących historii i dziedzictwa kulturowego naszej małej ojczyzny oraz relacje z ważnych siemczyńskich wydarzeń jak: Henrykowskie Dni, Europejskie Dni Dziedzictwa, czy też 40-lecie parafii Matki Boskiej Różańcowej w Siemczynie. Tom nadzwyczajny pod tytułem „Henrykowscy Golczowie”, którego autorem jest nasz znamienity lokalny historyk Jarosław Leszczełowski, jest, jak to określił autor: „…opowieść o dawnych dziejach rodziny Golczów, Siemczyna i jego okolic oraz fascynującej historii granicznego skrawka wielokulturowej Rzeczpospolitej Obojga Narodów.” Przedmowę do tej opowieści dał znamienity historyk polski prof. dr hab. Marian Marek Drozdowski, a kończy ją słowami: „Jako historyk biografista z zadowoleniem zalecam Szanownym Czytelnikom lekturę interesującej pracy Pana Jarosława Leszczołowskiego „Henrykowscy Golczowie”. Służyć ona będzie znacznemu rozszerzeniu wiedzy o naszych dziejach ojczystych na pograniczu polsko-niemieckim.” Periodyk dostarczany jest do kilkudziesięciu placówek naukowych i bibliotecznych w kraju, a osoby zainteresowane mogą go nieodpłatnie otrzymać w recepcji Przypałacowego Hotelu. Zeszyty Siemczyńsko-Henrykowskie chronią przed zapomnieniem nasze lokalne dziedzictwo kulturalne i historyczne, inspirują do eksplorowania dziejów naszej małej ojczyzny oraz stanowią cenne źródło wiedzy o jej dziejach. W imieniu redakcji zachęcam do interesującej lektury zeszytów oraz do publikowania w nich własnego dorobku, przemyśleń i opinii, a także uwag krytycznych. Wiesław Krzywicki
Kurier Czaplinecki – Styczeń 2014
9
Hubertus 2013 w Kole Łowieckim „Myśliwiec”
W
listopadowy poranek spotkali się myśliwi i pasjonaci Koła łowieckiego „Myśliwiec” w Czaplinku, aby jak co roku polowaniem uczcić święto swojego patrona Świętego Huberta. Po zbiórce, w stałym od lat miejscu, myśliwi udali się na cmentarz aby zapalić znicze na grobach tych, którzy odeszli do krainy wiecznych łowów. Następnie myśliwi udali się na miejsce polowania, które prowadzili Prezes Koła Bogusław Ptak oraz Łowczy Koła Marek Kapusta. Po przypomnieniu regulaminu polowania, losowaniu stanowisk, po sygnale „Apel na łowy” rozpoczęło się to szczególne dla myśliwych spotkanie. W tym roku aura była łaskawa i polowanie trwało do godzin popołudniowych, a udział w nim wzięło 53 myśliwych. Po zakończonych łowach wszyscy spotkali się na nowo wybudowanej przez Nadleśnictwo Czaplinek Hubertówce Zofiówce. W obecności gości zaproszonych, myśliwych, ich rodzin oraz wszystkich sympatyków łowiectwa, Łowczy koła złożył Prezesowi meldunek o przebiegu polowania. Ogłoszono króla polowania. Został nim Zbigniew Ptak. W poszanowaniu tradycji myśliwi oddali hołd zwierzynie, a sygnaliści odtrąbili pokot dla każdego gatunku upolowanej zwierzyny. Głos zabrał również obecny na spotkaniu Burmistrz Czaplinka Adam Kośmider, a Prezes koła podziękował wszystkim myśliwym za organizację polowania oraz za koleżeńską atmosferę. Polowanie zakończono sygnałem „Darz Bór”, a Bogusław Ptak zaprosił wszystkich zgromadzonych na biesiadę myśliwską. I jak co roku przy myśliwskich potrawach i śpiewach wspominano to i poprzednie spotkania hubertowskie. Koło Łowieckie Myśliwiec w Czaplinku istnieje już 66 lat. Koło dzierżawi trzy obwody łowieckie o pow.15 tys. ha, w tym 3,5 tys. ha lasów na terenie Nadleśnictw Czaplinek, Borne Sulinowo. Członkowie koła nie tylko polują, ale również dbają o zwierzynę i jej otoczenie. W tym celu uprawiane są poletka, każdego roku zakupuje się na okres zimowy karmę (kukurydzę, ziemniaki, buraki, sno-
pówkę), sieje owies i rzepak, aby w okresie ciężkiej zimy pomagać zwierzętom przetrwać trudny okres. Karma wykładana jest do paśników, a w lizawkach znajduje się sól witaminizowana - bardzo ważna dla zwierząt w okresie zimy. W poprzednich latach koło introdukowało, czyli wprowadziło na dzierżawiony teren 17 szt. danieli, które wzbogaciły łowiska. Nadal na naszych obwodach łowieckich jak i w innych jest brak zajęcy. Aby wzbogacić łowiska zakupiono i wypuszczono 80 szt. zajęcy. W związku z tym przez okres pięciu lat nie poluje się na ten gatunek zwierzyny. Koło Łowieckie Myśliwiec jak i każde koło pracuje w oparciu o przygotowywane na każdy rok plany pozyskania zwierzyny. Sporządzane są one przez koło łowieckie, a następnie opiniowane przez Burmistrza Czaplinka, uzgadniane w Zarządzie Okręgowym PZŁ, a następnie zatwierdzane przez Nadleśnictwo Czaplinek. Taki plan ustalany jest na podstawie przeprowadzanej każdego roku inwentaryzacji zwierzyny.
Sylwester emerytów i nie tylko
W
dniu 31.12.2013 r. w Czaplineckim Ośrodku Kultury odbyła się zabawa sylwestrowa pod patronatem Klubu Emerytów i Rencistów. Głównym pomysłodawcą i organizatorem tej imprezy były „Marianki”. Dla niewtajemniczonych „Marianki” to chór, którego szeregi zasilają młodzi duchem, pełni wigoru i pasji oraz pozytywnej energii posiadacze legitymacji ZUS-owskiej. W przeważającej części stanowią go przedstawicielki płci pięknej, w kluczowych momentach wspierane basem sześciu „rodzynków”. Ale wracając do zabawy sylwestrowej, „Marianki” zadbały nie tylko o podniebienia gości przygotowując smaczne, ciepłe jedzonko oraz kuszące przekąski, ale również o wystrój sali i stołów. Własnoręcznie wykonały ko-
W tym sezonie nasze łowiska odwiedziły łosie, wilki oraz żubr. Członkowie koła prowadzą również działalność edukacyjną. Spotykają się z młodzieżą, przy okazji różnych imprez opowiadają o ochronie zwierząt, ale również mówią o szkodach jakie zwierzyna leśna czyni na polach uprawnych i terenach leśnych. Za wszystkie wyrządzone przez zwierzynę szkody koło łowieckie ponosi odpowiedzialność finansową i po oszacowaniu tych szkód wypłaca odszkodowania. Tak więc członkowie koła łowieckiego „Myśliwiec” w Czaplinku nie tylko polują, ale starają się wzbogacać łowiska, pomagają przetrwać zwierzynie okres zimy, prowadzą działalność edukacyjną. Dbają o tradycje i zwyczaje łowieckie oddając hołd upolowanej zwierzynie, a coroczne polowania hubertowskie są podsumowaniem ich pracy oraz możliwością spotkania się w szerszym gronie nie tylko myśliwych, ale również ich rodzin, gości zaproszonych oraz sympatyków łowiectwa. Kapusta Krystyna
tyliony, które dodały strojom uczestników elegancji i szyku. Do tańca przygrywał zespół Pana Mariana Sujeckiego, wyciskając z niejednego amatora sylwestrowych wygibasów ostatnie poty. O udanej zabawie świadczył stale pełny parkiet, świetna atmosfera, no i słowa uznania Pana Burmistrza Adama Kośmidra oraz osób niebędących członkami klubu, a uczestniczących w sylwestrowej zabawie. Jednym słowem „Marianki” sprawdzają się nie tylko w roli chórzystów, ale także profesjonalnych organizatorów imprez. Zamiarem całego Klubu Emerytów i Rencistów jest kontynuowanie swojej działalności. Seniorzy pragną nadal prowadzić aktywny tryb życia, brać udział w wycieczkach krajoznawczych, wyjazdach do teatru, opery i na pływalnię. Chcą czynnie uczestniczyć w festynach i różnego rodzaju imprezach organizowanych przez miasto. Mają tyle energii i chęci do działania, że może im tego pozazdrościć niejeden nastolatek. I oby tak dalej! Marian Kamiński
10
Kurier Czaplinecki – Styczeń 2014
Z Comeniusem na Łotwie – dziennik z podróży
W
połowie grudnia uczniowie z czaplineckiego Liceum Ogólnokształcącego wraz z opiekunkami wzięli udział w kolejnej wymianie międzynarodowej w ramach projektu „Walking hand in hand can take us to Fair(y)land”. Gospodarzami piątego już spotkania projektowego byli Łotysze. Uczennice klasy 2a LO – uczestniczki wymiany - stworzyły w formie dziennika relację z tej niezwykłej przygody. SOBOTA: Wylot z Polski, nad którą szalał huragan, nie należał do najłatwiejszych. Samolot z poznańskiego lotniska Ławica zabrał nas w okrojonym składzie - Monika Latos, Nina Marcewicz, p. Alicja Giwojno i p. Anna Proniuk. Ryga powitała nas śniegiem i mrozem. Po ulokowaniu się w hotelu i doprowadzeniu do porządku poszłyśmy na tradycyjną łotewską kolację, przy okazji podziwiając uroki miasta. NIEDZIELA: Niedziela była dniem, w którym poznałyśmy grupy z Grecji i Włoch. Wyruszyliśmy wspólnie na zwiedzanie pałacu w Rundale, zwanego Łotewskim Wersalem. Miano to absolutnie nie jest przesadzone. Pałac jest naprawdę piękny i zadbany, zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz. W krajobrazie pełnym śniegu i słońca prezentował się niezwykle magicznie. Niestety, nie zobaczyliśmy pałacowych ogrodów, których czas świetności przypada na lato. Po zwiedzaniu wstąpiliśmy do małej restauracji. Mieliśmy czas na lepsze poznanie naszych międzynarodowych znajomych. Na początku nie było to łatwe, ale gra w karty i gorąca herbata z miodem pomogły przełamać pierwsze lody. Do Rygi powróciliśmy pod wieczór i rozdzieliliśmy się – każdy miał czas dla siebie. My – Polki – wybrałyśmy zwiedzanie stolicy po zmroku. Wszystkie zgodnie uznałyśmy, że jest piękna. Szczególnie zachwyciło nas stare miasto. Następnie udałyśmy się na kolację. Dzień był udany, więc humory nam dopisywały i posiłek przebiegł we wspaniałej atmosferze. Potem udałyśmy się do hotelu, aby zregenerować siły przed poniedziałkowym spotkaniem z naszymi partnerami. PONIEDZIAŁEK: Rano około godziny 8.00 opuściłyśmy autobusem Rygę, aby na 10.00 dotrzeć do Cesis - miasta, w którym odbywał się projekt. Po przybyciu wszyscy mieliśmy chwilę, żeby zanieść swoje rzeczy do domów, w których mieliśmy mieszkać i o godzinie 11.30 byliśmy z powrotem w szkole. Uczniowie opowiedzieli nam o systemie edukacji w ich kraju, szkolnych tradycjach, a także o znanych Łotyszach. Następnie wszyscy przygotowali tradycyjne potrawy ze swojego kraju i odbył się międzynarodowy bufet. Miałyśmy okazję spróbować potraw greckich, hiszpańskich, włoskich i łotewskich, same natomiast częstowałyśmy różnymi rodzajami pierogów oraz chlebem ze smalcem i kiszonymi ogórkami. Po najedzeniu się do syta wzięliśmy udział w ice-breaking games, przy których mieliśmy okazję się lepiej poznać z innymi uczniami. Po południu gospodarze zabrali nas na spacer po mieście i spotkanie w centrum kultury, które przyciąga dzieci i młodzież
niebanalną ofertą dodatkowych zajęć – od malarstwa, po taniec towarzyski. Po wszystkich zajęciach mieliśmy czas wolny, który spędziliśmy z partnerami i ich rodzinami. WTOREK: Plan na wtorek przewidywał pobyt w Rydze, więc wyjechaliśmy o 8.00 autobusem do stolicy, aby o 10.30 stawić się na wykładzie, dotyczącym praw kobiet. Wolontariuszki z fundacji „Marta” opowiedziały nam o wielu przypadkach łamania tych praw, oraz o tym, jak należy temu przeciwdziałać. Następnie udaliśmy się na obiad, a po nim na piesze zwiedzanie miasta. Odwiedziliśmy również bożonarodzeniowy jarmark w starym mieście, gdzie panował bardzo wesoły nastrój świąteczny. Podziwialiśmy piękne zabytki i historyczne zakątki Rygi, oprowadzani przez naszych łotewskich partnerów, którzy wcześniej przygotowali się do pełnienia roli przewodników. ŚRODA: Dzień rozpoczęliśmy świątecznym jarmarkiem w szkole naszych partnerów. Rozpoczął się on o 9 i trwał około godziny. Przez ten czas mieliśmy okazję do zakupienia różnych rzeczy, poczynając od przekąsek, przez biżuterię, kończąc na ozdobach choinkowych. Wszystkie przedmioty były wykonane własnoręcznie przez uczniów szkoły, a dochód z jarmarku został w całości przekazany potrzebującym. Następnie pojechaliśmy autobusem do podziemnych bunkrów sowieckich w Ligatne. Na miejscu spotkaliśmy się z przewodnikiem, który oprowadził nas po podziemnym kompleksie. Wszyscy z zainteresowaniem go słuchali, bowiem mówił bardzo ciekawie i dowcipnie. Kompleks przeznaczony był dla najwyższych urzędników partii socjalistycznej i miał stanowić dla nich schronienie w wypadku wybuchy bomby atomowej. Oczywiście nigdy nie został wykorzystany, ale stanowi niesamowite świadectwo tamtych czasów. Jest bardzo rozległy i mimo, że nie dane nam było obejrzeć wszystkich jego zakątków, doskonale dało się odczuć niesamowitą atmosferę podziemnego miejsca, które niegdyś było pilnie strzeżoną tajemnicą rządową. Po zwiedzaniu udaliśmy się do położonej niedaleko restauracji. Mieliśmy okazję zjeść ciepły posiłek, porozmawiać i wymienić się wrażeniami. Następnie, pokrzepieni, wyruszyliśmy w drogę powrotną do Cesis, gdzie zwiedzaliśmy zamek. Wszyscy byli już lekko zmęczeni przedpołudniowymi wrażeniami, ale pani przewodnik zaraziła nas swoim entuzjazmem i z zaciekawieniem słuchaliśmy jej opowieści. Mieliśmy nawet okazję posłuchać prób młodzieżowego chóru, który akurat ćwiczył w jednej z sal zamku. Ze szczytu wieży zamkowej mogliśmy natomiast podziwiać panoramę miasta. Gdy zakończyliśmy naszą podróż w historię, udaliśmy się wraz z partnerami do szkoły. Tam, przez około dwie godziny, próbowaliśmy swoich sił w różnego rodzaju robótkach ręcznych. Mogliśmy sprawdzić nasze zdolności plastyczne, projektując kartki świąteczne, cierpliwość, wykonując bransoletki, czy kreatywność, tworząc ozdoby świąteczne. Nasze dzieła zabraliśmy ze sobą, więc każdy ma teraz pamiątkę z warsztatów. Wieczór spędziliśmy na prywatnych spotkaniach w restauracjach bądź domach naszych partnerów, których rodzice starali się nam uprzyjemnić czas na wiele różnych sposobów. CZWARTEK: Czwarty dzień naszego pobytu na Łotwie rozpoczęliśmy od wycieczki autobusowej do fabryki w Adazi, produkującej najpopularniejsze chipsy na Łotwie. Zostaliśmy podzieleni na dwie grupy: jedna zwiedzała fabrykę, podczas gdy druga miała czas na lunch.
Na początek usłyszeliśmy trochę teorii na temat chipsów – ich wartości odżywczych, składu i sposobu produkcji. Potem wyruszyliśmy w niezwykłą podróż, w czasie której mogliśmy przekonać się na własne oczy, jak z ziemniaka powstają chipsy. Towarzyszyliśmy ziemniakom od momentu ich umycia, przez krojenie, pieczenie, doprawianie aż po pakowanie. Podziwialiśmy niesamowite maszyny, które wykonywały nasze ulubione przekąski i oczywiście całą grupę ludzi, którzy nad pracą maszyn czuwali. Zwieńczeniem zwiedzania była degustacja różnych wyrobów. Z uśmiechami na twarzach opuściliśmy fabrykę obdarowani paczkami chipsów. Dwugodzinna podróż powrotna do Cesis minęła nam bardzo szybko. Udaliśmy się do domów, gdzie mieliśmy czas na przygotowanie z naszymi partnerami typowych łotewskich potraw świątecznych. O godzinie dziewiętnastej spotkaliśmy się ponownie w szkole, wraz z naszymi świeżo przygotowanymi smakołykami. Odbyła się prezentacja dań typowych dla każdego kraju. Każdy z nas pragnął już spróbować wszystkich pysznie wyglądających potraw. Niestety, musieliśmy się jeszcze na jakiś czas wstrzymać, zaplanowano bowiem rozdanie certyfikatów i drobnych upominków dla każdego uczestnika projektu. Gdy napełniliśmy już swoje żołądki, przystąpiliśmy do zabawniejszej części naszego spotkania – nauki narodowych tańców łotewskich. Okazało się, że nawet najprostsze kroki sprawiały nam pewne problemy. Było dużo śmiechu, szczególnie przy bardziej skomplikowanych figurach. Każdy z nas jednak na pewno coś z tej nauki zapamiętał. I to nie tylko obolałe i podeptane stopy. Jeśli kiedyś będziemy mieli okazję tańczyć narodowe tańce łotewskie, będzie nam o wiele łatwiej, bowiem pierwszy raz mamy już za sobą, a ten zawsze jest najtrudniejszy! Był to ostatni wieczór, który mogliśmy spędzić wspólnie, więc zrobiliśmy sobie mnóstwo wspólnych pamiątkowych zdjęć, które za jakiś czas z miłym uśmiechem będziemy oglądać. Zakończeniem tego niezwykłego wieczoru były nasze pożegnania, pełne szczerych uścisków, ciepłych słów i smutku, jaki zawsze pojawia się w takich momentach. Ostatecznie rozeszliśmy się do domów około północy, ale bogatsi o nowe doświadczenia i ze szczerymi uśmiechami na twarzach. PIĄTEK: Po bardzo ciekawym i wesołym tygodniu niestety przyszedł czas na pożegnanie i powrót do Polski. Na szczęście odbył się on bez żadnych komplikacji i około godziny 17.30 byłyśmy już w Poznaniu. Wyjazd był wyjątkowo udany, na pewno zapamiętamy go na długo i będziemy bardzo miło wspominać. Miałyśmy okazję lepiej poznać kulturę, obyczaje łotewskie oraz mentalność obywateli tego kraju. Musimy szczerze przyznać, że Łotwa zrobiła na nas bardzo duże wrażenie i z pewnością chcemy do niej jeszcze kiedyś wrócić. Monika Latos, Nina Marcewicz
Kurier Czaplinecki – Styczeń 2014
11
Burzliwa historia narodzin CzOK-u (Część 4)
W
poprzednich numerach ukazały się trzy części artykułu o narodzinach Czaplineckiego Ośrodka Kultury. Dziś przedstawiam czwartą - ostatnią już część, skupiając się na motywach uzasadniających zawarte w tytule stwierdzenie, że historia tych narodzin rzeczywiście była burzliwa. * * * Powstanie Czaplineckiego Ośrodka Kultury w sposób zdecydowany wpłynęło na działalność Klubu „Drawian”, który przez wiele lat zabiegał o powstanie profesjonalnej placówki kulturalnej w mieście. Połączony został potencjał wynikający z kulturalnych zainteresowań społeczników – pasjonatów z nowymi możliwościami, które pojawiły się wraz z utworzeniem ośrodka kultury. Klub ten przekształcony został w 1982 roku w Czaplineckie Towarzystwo Kultury „Drawianie”. Współpraca „Drawian” z CzOK-iem zaowocowała w latach osiemdziesiątych wieloma cennymi inicjatywami. Do najcenniejszych zaliczyć należy pomysł zorganizowania w 1986 roku obchodów 700-lecia Czaplinka. Zgodnie z propozycją „Drawian”, prologiem uroczystości rocznicowych miały być coroczne „Dni Czaplinka”. Już w lipcu 1982 roku odbył się cykl imprez, który można uznać za początek realizowania tego pomysłu, ale pierwsze oficjalne „Dni Czaplinka” zorganizowano w lipcu 1983 roku. „Dni Czaplinka” traktowane do 1985 roku jako prolog obchodów 700-lecia miasta, po 1986 roku weszły na stałe do kalendarza czaplineckich imprez. „ Przeglądając kronikę Czaplineckiego Towarzystwa Kultury „Drawianie” z lat 1968 - 1989 znalazłem w niej stwierdzenie, że decyzja o utworzeniu Czaplineckiego Ośrodka Kultury zapadła w 1979 roku. Podobne stwierdzenie trafiło również do rozdziału zatytułowanego „Czaplineckie Towarzystwo Kultury „Drawianie” w książce „Czaplinek 1945 -2009. Cz.II Trud wrastania”. Postanowiłem poszukać śladów tamtych dni w innych kronikach. Zacząłem od „Kroniki miasta Czaplinka” przechowywanej w czaplineckiej Izbie Muzealnej. W tomie III tej kroniki, obejmującym lata 1978 -1979, z interesującego nas tematu znalazłem tylko pięć czarno-białych zdjęć dokumentujących katastrofę budowlaną, która miała miejsce w 1979 roku podczas rozbudowy „Domu Strażaka – przyszłego Ośrodka Kultury. Załączam jedno z tych zdjęć.
Widzimy, że runęła część murów dobudówki wznoszonej przy sali widowiskowej. Zdjęcia w kronice opatrzone są krótkim podpisem o następującej treści: „Czerwiec 1979 r. Katastrofa budowlana na obiekcie Domu Strażaka. Straty materialne wyniosły 80 tys. zł. Ofiar w ludziach nie było”. Z podpisu można wnioskować, że w czerwcu 1979 roku prace budowlane przy tym obiekcie traktowane były przez autora
kroniki jeszcze jako rozbudowa „Domu Strażaka”, a nie jako budowa Ośrodka Kultury. Co ciekawe, na dokumentujących katastrofę budowlaną zdjęciach z 1979 roku nie widzimy jeszcze istniejącego dziś zadaszenia nad wejściem do podziemnej części zajmowanej przez strażaków. Jak już napisałem wcześniej, załogę przyszłego Ośrodka Kultury zaczęto kompletować już w sierpniu 1980 roku. Można na tej podstawie wnioskować, że koncepcja utworzenia CzOK-u dojrzała prawdopodobnie po czerwcu 1979 roku, ale przed sierpniem 1980 roku. Jest to oczywiście tylko hipoteza. Nie można wykluczyć (a nawet jest to dość prawdopodobne), że pomysł przeznaczenia rozbudowującego się „Domu Strażaka” na placówkę kulturalną ma znacznie wcześniejszy rodowód, z tym że musiało upłynąć wiele czasu, zanim wyłoniła się ostateczna oficjalna koncepcja dotycząca profilu tej placówki. Próbując dotrzeć do materiałów wyjaśniających tę kwestię, przeanalizowałem materiały informacyjne zawarte w „Kronice Czaplineckiego Ośrodka Kultury” (przechowywanej w CzOK-u). Znajdujemy tu cały szereg zapisów rzucających światło na proces decyzyjny, którego efektem było utworzenie CzOK-u. A oto podsumowanie zapisów w kronice, która sporo miejsca poświęca okolicznościom powstania Ośrodka Kultury. Formalne podstawy do utworzenia tej placówki dała uchwała Miejskiej Rady Narodowej w Czaplinku z 29 października 1980 roku, powołująca Czaplinecki Ośrodek Kultury z dniem 1 stycznia 1981 roku. Na tej podstawie Naczelnik Miasta Czaplinka decyzją z 20 listopada 1980 roku utworzył zakład budżetowy, a 21 listopada 1980 roku zatwierdził statut CzOK-u. Na jednej z pierwszych stron kroniki znajdujemy jednak wycinek prasowy z artykułem, z którego dość jednoznacznie wynika, że chociaż formalne urzędowe decyzje w tej sprawie zapadły w 1980 roku, to koncepcja prowadząca do utworzenia Czaplineckiego Ośrodka Kultury - jako miejsko-gminnej placówki - zaczęła rodzić się w trakcie dyskusji na szczeblu miejscowych władz już w 1979 roku. Jest to artykuł koszalińskiej dziennikarki Walentyny Trzcińskiej pt. „Na pół roku przed pobudką” opublikowany w „Głosie Pomorza” z 22 sierpnia 1980 roku. Dziennikarka szeroko opisuje okoliczności, w jakich narodził się pomysł utworzenia w Czaplinku miejsko-gminnego domu kultury przy wykorzystaniu obiektu należącego do miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej. Z opisu można wyciągnąć wniosek, że pomysł ten był rezultatem dość burzliwych dyskusji na szczeblu ówczesnych władz miejskich i gminnych. Tu trzeba wyjaśnić, że w tamtym czasie władze gminne i miejskie funkcjonowały jako dwie odrębne struktury. Współpraca obu tych struktur nie zawsze była łatwa. Tym razem obie strony jednak zgodziły się – chociaż nie od razu - że w Czaplinku potrzebna jest placówka kulturalna obejmująca swą działalnością zarówno miasto jak i teren gminy. Przypuszczam, że nie bez znaczenia w dyskusjach o formule działalności czaplineckiego domu kultury miał fakt, że do rozbudowy „Domu Strażaka”, już z myślą o urządzeniu tu domu kultury, zaangażowane zostały środki zebrane przez mieszkańców Czaplinka. Z tego powodu, pierwotna koncepcja przewidywała prawdopodobnie, że powstanie dom
kultury działający tylko na rzecz miasta. Domysł ten potwierdza dziennikarska relacja, z której wynika, że wniosek w sprawie połączenia działań gminy i miasta w zakresie kultury – sformułowany już w 1979 roku - wysunięty został przez stronę gminną. Tak pisze dziennikarka o losie tego wniosku: „[...] Trochę trwało zanim uradzono, że taka konsolidacja rzeczywiście obu stronom powinna przynieść pożytek. Wreszcie jednak zdecydowano – będący właśnie w budowie obiekt przeznaczony na czaplinecki dom kultury z powodzeniem może pełnić funkcję miejsko-gminnej placówki.[...]”. Jest rzeczą charakterystyczną, że Walentyna Trzcińska jeszcze nie używa w swym artykule sformułowania „Czaplinecki Ośrodek Kultury”, lecz pisze po prostu o budującym się domu kultury. Może to być dowodem na to, że nazwa „Czaplinecki Ośrodek Kultury” powstała dopiero później, gdy podejmowano decyzje formalne. Z artykułu wyraźnie wynika, że utworzenie w Czaplinku domu kultury było przesądzone już w sierpniu 1980 roku, mimo że – jak już wiemy - oficjalne decyzje władz miejskich w tej sprawie zapadły dopiero w październiku i w listopadzie. Z dniem 1 sierpnia 1980 roku powołany został już nawet dyrektor „domu kultury w budowie”. Bardzo wymowne są podtytuły umieszczone nad dwoma fragmentami artykułu. Jeden z nich brzmi „Strażackie – znaczy wspólne”. W części artykułu, opatrzonej takim podtytułem, autorka podjęła próbę scharakteryzowania okoliczności, w których zrodziła się koncepcja przekształcenia Domu Strażaka w dom kultury, pisząc: „[...] ... znana ze swej aktywności społecznej czaplinecka OSP otworzyła wybudowany w czynie społecznym Dom Strażaka. To znaczy – otworzył swoje podwoje parterowy budyneczek zawierający w swoim wnętrzu sporą salę wyłożoną pięknie parkietem i dysponującą niezbyt dużą scenką. Odbyło się w tej sali trochę zebrań i trochę zabaw. Do tej pory nad stanem obiektu czuwa społecznie strażacka brać i – szczerze mówiąc – dziś niezbyt wielką ma ochotę na organizowanie publicznych zabaw. A tymczasem – poza tą salą i kilkoma zakładowymi świetlicami – innych obiektów kulturalnych w Czaplinku nie ma. Nie ma i wbrew oczekiwaniom mieszkańców nie będzie. Jak wiadomo, nie pora teraz myśleć o nowych, kosztownych inwestycjach. A znów parterowa sala Domu Strażaka też nie za wiele funkcji może spełniać: odbywają się w niej próby orkiestry i kapeli, sylwestrowe zabawy... I to wszystko, bo cóż można innego w tych warunkach zrobić? Właśnie dlatego przystąpiono w swoim czasie do rozbudowy Domu Strażaka – w dobudowywanej części znajdzie swoją siedzibę czaplinecki dom kultury – dla miasta i dla gminy zarazem. Bo strażacy ze zrozumieniem przyjęli propozycję władz miejskich i gminnych, aby przy włączeniu środków miasta i gminy, wykorzystywać nowy obiekt w sposób szerszy i doskonalszy. - Dla siebie zachowamy dwa pomieszczenia w piwnicach – mówią czaplineccy strażacy – z reszty będą korzystać wszyscy...[...]”. Drugi podtytuł brzmi: „Własny milion”. Od razu domyślamy się, że chodzi tu o kwotę miliona złotych, zgromadzoną przez mieszkańców Czaplinka na budowę domu kultury. Tak zatytułowany fragment artykułu zaczyna się następującymi zdaniami: „Mieszkańcy Czaplinka opodatkowali się w swoim czasie dobrowolnie, zebrane zaś pieniądze przeznaczyli na budowę nowego domu kultury. Część funduszy wykorzystano na dofinansowanie rozbudowy Domu Strażaka, część przeznaczona jest na przebudowę i wyposażenie miejscowego amfiteatru.” Zdania te już znamy z przytoczonego wcześniej fragmentu rozdziału poświęconego CzOK-owi zawartego w książce „Czaplinek 1945-2009. Część III. Ku społeczeństwu obywatelskiemu”. Na tym możemy zakończyć opis burzliwych dziejów powstania CzOK-u. Można jeszcze tylko dodać, że czaplinecki amfiteatr administrowany jest przez Czaplinecki Ośrodek Kultury i stanowi istotną część składową jego bazy materialnej. Ale dzieje czaplineckiego amfiteatru – tak splecione z losami CzOK-u - zasługują na odrębny opis. (Koniec) Zbigniew Januszaniec
12
Kurier Czaplinecki – Styczeń 2014
Odlot bez recepty „Nie od tego, co się przeżyło zależy szczęście, ale od tego, jak się na to patrzy. W dzisiejszym świecie najważniejszym przedmiotem w szkole powinno być nauczanie dzieci godności, i o tym, że nie tylko kretyni mogą być szczęśliwi”. Psycholog: Iwona Majewska-Opiełka
S
tatystyka nie pozostawia najmniejszych złudzeń: ponad 750 tys. uczniów próbowało narkotyków, 400 tys. odurzało się lekami. W roku szkolnym 2013/14 w gimnazjach uczy się 1,14 mln uczniów, a w szkołach ponadgimnazjalnych – 1,31 mln. Jeśli więc odsetek gimnazjalistów, którzy sięgnęli po marihuanę lub haszysz, wynosi 24,3%, to dla rocznika oznacza ponad 92 tys. uczniów – przyjmując, że do kl. I-III chodzi ich podobna liczba. Analogicznie do szkół ponadgimnazjalnych – ponad 163 tys. Ilu z tej liczby wyjdzie poza granicę eksperymentowania? Niemal wszyscy słyszeli o dopalaczach, a 15,3% uczniów klas trzecich gimnazjów i 21,6% uczniów klas drugich szkół ponadgimnazjalnych było co najmniej raz w sklepie sprzedającym takie środki. Jednak uczniowie wcale nie potrzebują narkotyków, by znaleźć się w odmiennym stanie świadomości. Wystarczą leki wydawane bez recepty. Zjawisko nasiliło się w ciągu ostatnich 2 lat. Prasa alarmuje. Wśród gimnazjalistów panuje moda na odurzanie się lekami na kaszel. Wiele z nich zawiera bowiem substancje, które po przedawkowaniu działają jak narkotyki! Najgorsze jest to, że tabletki i syropy są tanie i można je dostać bez recepty. Farmaceuta ma prawo odmówić ich sprzedaży, jednak to tylko teoria. Pastylki na gardło z kodeiną są bardzo groźne. W przypadku stosowania w celach niemedycznych uzależniają zarówno psychicznie jak i fizycznie – mówi dr Marek Jędrzejczak, farmaceuta. Zdaniem Ministerstwa Zdrowia faktyczna skala tego zjawiska jest trudna do określenia, gdyż liczba zatruć jest niewielka, a dostępność leków powszechna. W opinii dr Magdaleny Łukasik-Głębockiej z Oddziału Toksykologii i Chorób Wewnętrznych Szpitala im. F. Raszei ZOZ Poznań – Jeżyce nadużywanie dekstrometorfanu (składnika m.in. syropów na kaszel) i benzydaminy (składnika środków higieny intymnej, zwanego na forach benzą) niepokojąco narasta i dotyczy przede wszystkim dzieci i młodzieży. Większość rodziców, wychowawców, a nawet lekarzy jest nieświadoma zagrożenia ze strony tych łatwo dostępnych środków. Dlatego rodzice i wychowawcy powinni mieć świadomość zupełnej swobody w dostępie do informacji – głównie za sprawą Internetu – na temat leków i środków chemicznych mogących wywołać halucynacje. Wystarczy wpisać acard, sudafed, acodin i wyskakuje 15 postów z informacją, jak zażyć, żeby stargało. Niektórzy młodzi ludzie eksperymentują, czytając ulotki pod kątem przeciwwskazań i jeśli są tam wymienione stany, które ich interesują, np. opóźnienie reakcji, zaburzenia widzenia, halucynacje, stosują te środki w większej ilości, a doświadczenia wymieniają na różnego rodzaju forach. Tam też internauci używają wulgarnych nazw, jak „cipacz” lub „cipeks”, a chodzi o specyfik „tantum rosa”, który służy do kobiecej higieny intymnej. Na tych przykładach widać, jak daleko sięga pomysłowość młodych ludzi w poszukiwaniu środków, które można wykorzystać do odurzania się, wywoływania stanów odmiennej świadomości. Konkluzja raportu z kontroli NIK jest następująca: w większości skontrolowanych szkół profilaktyka narkotykowa jest nieskuteczna – ogranicza się do poruszania tematu podczas lekcji wychowawczych, przy czym jedna trzecia prowadzących je nauczycieli i wychowawców nie uczestniczyła w żadnych szkoleniach. Ponadto krajowy program na lata 2011-16 w przypadku szkół nie do końca spełnia swoją funkcję. Jest zbyt ogólnikowy i sformułowany w sposób niepozwalający na ocenę stopnia jego wykonania i skuteczności. Oczywiście szkoły nie mogą być jedynym miejscem przeciwdziałania narkomanii, chociaż są do tego predestynowane. Zdumienie ogarnia człowieka, że powołano do życia gimnazja. Powołanie tych szkół o trzy lata obniżyło wiek inicjacji narkotycznej. Nie jest to, bezpośrednia przyczyna, ale to czynnik, który bardzo sprzyja inicjacji narkotycznej. Po pierwsze, przejście gimnazjalne naraziło nasze dzieci na duży stres. Po drugie, gimnazjum daje im poczucie, że są już bardzo dorosłe, bo skończyły podstawówkę. Młodzież eksperymentuje z wieloma specyfikami. Wychodząc z założenia, że nie są to substancje narkotyczne sensu stricto, jak amfetamina, heroina, LSD czy kokaina. Rzadziej korzysta z alkoholu i upija się, jak to się zdarzało na imprezach rodzicom, gdy byli w ich wieku. Natomiast coraz częściej młodzi ludzie sięgają po jakieś tabletki kolorowe – ekstazy – i eksperymentują z lekami. - Gimnazjaliści w Internecie: „Przedwczoraj wzięłam to z kumpelą. Wzięłam 8 i potem jeszcze 9 pastylek i popiłam alkoholem. Po godzinie miałam drgawki, cholernie spięte ciało, na
wszystko wy…, lekkie zwidy i jak ktoś do mnie gadał, nic nie rozumiałam (…). Ogólnie nie radzę wam tego brać, cholernie boli żołądek, a jak to weźmiecie, to już nie będzie odwrotu. To zwykły lek, który ryje banie”. „Ostatnio coś mi się w mózgu zrąbało. I od około miesiąca mam haliuny na trzeźwo. Widzę twarze, ręce, cienie, plamy światła. Nawet w dzień. I wyczytałam, że to mogła być benza właśnie, którą ostatni raz brałam jakieś … półtora miesiąca temu? I to dwie saszetki, bo akurat były w domu, a wcześniej pół roku od tamtego razu. Przez miesiąc, kiedyś brałam często, zdecydowanie za często i organizm ciągle wymęczony, brzuch boli non stop, więc jadę na przeciwbólowych tabsach, żebra wyssało z głodu, a rzygać się chciało na sam widok jedzenia”. Przykłady można mnożyć. Ostrzegam, że zjedzenie kilkunastu pastylek na kaszel naraz może nawet zabić. Jakie są objawy przedawkowania? 1. Oczy są wpatrzone w jeden punkt, nieobecne źrenice są mocno powiększone. 2. Dziecko zaczyna seplenić, rozmawiać samo ze sobą, Zdarza się, że widzi rzeczy, których nie ma i o tym opowiada. 3. Ruchy są powolne, nogi robią się jak z waty. 4. Dziecko staje się obojętne na rzeczy, które je kiedyś interesowały. Pojawia się oderwanie od rzeczywistości, apatia. To jeszcze nie koniec zagrożeń. E-papierosy są poza kontrolą i zainteresowaniem służb. Żadna nie sprawdza tego, co ładuje się do „olejków inhalacyjnych”, ani nie interesuje się komu są sprzedawane. W efekcie e-papieros to dziś modny gadżet wśród niepełnoletniej młodzieży. Urządzenia te stały się dla niej hitem. Niestety, coraz częściej wykorzystywane są nie tylko do inhalacji nikotyną, ale też różnego rodzaju substancjami psychoaktywnymi, w tym tzw. dopalaczami. Mimo to, jeszcze niedawno żadna instytucja państwowa nie poczuwała się do odpowiedzialności za to, co sprzedawane jest pod nazwą e-papierosy i do kogo trafiają. Główny Inspektorat Sanitarny zlekceważył pytania w tej kwestii, twierdząc, że są „durnie”. E-papierosami dotąd nie zainteresował się nawet … fiskus. W efekcie choć stanowią substytut wyrobów tytoniowych, w przeciwieństwie do nich nie są obłożone akcyzą. Doktor Łukasz Balwicki z Polskiego Towarzystwa Programów Zdrowotnych mówi: „Często zdarza się, że użytkownicy e-papierosów nie wiedzą, co w nich jest, jak są dystrybuowane, skąd pochodzą (…). To, co jest napisane na opakowaniach e-papierosów, nijak ma się do ich zawartości (…). Jednak to, co mnie najbardziej oburza, zwłaszcza jako lekarza, to powszechna dostępność do tego produktu, bez żadnych wiekowych ograniczeń”. Z raportu Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową wynika, że z e-papierosów korzysta już nawet 900 tys. Polaków. W stosunku do poprzedniego roku (2012) liczba e-palaczy wzrosła o 1 procent. W październiku 2013 r. Parlament Europejski przegłosował projekt regulacji dotyczącej e-papierosów. Według niego, miałyby one być sprzedawane na zasadach zbliżonych do tych, które rządzą sprzedażą zwykłych wyrobów tytoniowych. Komisja Europejska nalega, by pójść o krok dalej i e –papierosy poddać takim restrykcjom jak produkty lecznicze. - Leczyć zamiast karać – pod takim hasłem znowelizowano Ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii. Uchwalone w kwietniu, a wprowadzone w grudniu 2011 r. przepisy dały prokuratorom nową możliwość – umarzania postępowań w najbardziej błahych przypadkach. Chodzi o art. 62a ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, który pozwala umorzyć postępowanie, kiedy dotyczy nieznacznych ilości narkotyków przeznaczonych na własny użytek sprawcy. Co więcej, prokurator może odłożyć sprawę na półkę, zanim w ogóle rozpocznie śledztwo. Pod warunkiem, że orzeczenie wobec sprawcy kary byłoby niecelowe ze względu na okoliczność popełnienia czynu, a także stopień jego społecznej szkodliwości. Chodzi o to, by ścigać z całą stanowczością dilerów, a nie tych, którzy mają drobne ilości dla siebie. Depenalizacja posiadania małej ilości narkotyków to przyjmowanie mniejszego zła i zabawa w ciuciubabkę. Prawo nie zna pojęcia częściowo legalnie, częściowo nielegalnie. Nowelizacja ustawy narkotykowej to kolejny bubel polityków. Chodzi o to, że nie ustalono jasno, co należy rozumieć jako „nieznaczną ilość narkotyków”. W efekcie prokurator musi brać na siebie ciężar takiej, a nie innej interpretacji przepisów. A wystarczyło rozwiązanie, jakie zastosowano w przypadku prowadzenia auta po spożyciu alkoholu, kiedy jasno określono dopuszczalną dawkę. Szkoda, że działania państwa mają charakter akcyjny. Poważną debatę na temat narkomanii zepchnięto na margines, a w ślad za tym także, poważne działania. Telewizja publiczna również nie nadaje stałych programów edukacyjnych o problemach związanych z narkomanią, uzależnieniem od leków, z których wiedzę czerpaliby rodzice i młodzież. „Dziś na rynku mamy wszystko, co jest na Zachodzie, narkotyki są łatwo dostępne… no, może kłopoty byłyby ze świeżą meskaliną, bo kaktusy są w Meksyku, ale i to można załatwić – kwestia kasy. Narkotyków ani ludzi nie da się zaszufladkować: te nie uzależniają – ci się nie uzależniają (…). Są jednak tacy, którzy uzależniają się od pierwszego razu (…). Dlatego trzeba młodych chronić, pokazywać, jak cienka jest granica, po przekroczeniu której może już nie być powrotu” - Adam Nyk, specjalista terapii uzależnień „MONAR” w Warszawie. Brunon Bronk
Kurier Czaplinecki – Styczeń 2014
13
Powiat Drawski – Morze Pięknych Jezior
Uczniowie czaplineckiego ZSP stawiają Zosię na nogi
U
czniowie Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Czaplinku postanowili przyłączyć się do akcji zbierania środków finansowych na aparat do chodu dla Zosi. Zawiązał się Komitet Organizacyjny zbiórki publicznej na rzecz Zosi Okulewicz. Po uzyskaniu stosownych zezwoleń od Burmistrza Czaplinka Adama Kośmidra przystąpili do pracy. Łącznie zebrali kwotę 3730, 61zł. Zosia Okulewicz urodziła się z zespołem wad wrodzonych, do których należą przepuklina oponowo rdzeniowa, duże wodogłowie, zespół Arnolda-Chiariego typu II oraz agenezja ciała modzelowatego. Od dnia urodzin dziewczynki jej rodzice robią wszystko co w ich mocy, a często jeszcze więcej niż wydawać by się mogło że można, aby życie ich córki było zbliżone do funkcjonowania każdego zdrowego dziecka. Podczas zajęć praktycznych w Powiatowym Centrum Kształcenia Praktycznego i Ustawicznego w Czaplinku, uczniowie klas gastronomicznych pod okiem instruktorów wykonywali wypieki, które następnie oferowali pracownikom różnych zakładów pracy: BS Sp. z o.o. (25.11.2013 r.), Rimaster (29.11.2013 r.), Kabel-Technik-Polska (6.12.2013 r.) oraz MGOPS (25.11.2013 r.). Dodatkowo w Powiatowym Centrum
Kształcenia Praktycznego i Ustawicznego wykonywane były potrawy wigilijne, które młodzież sprzedawała na Jarmarku Bożonarodzeniowym (14.12.2013 r.). - W każdym z zakładów pracy spotkaliśmy się z ogromną życzliwością, zainteresowaniem oraz przychylnością osób, do których zwracaliśmy się po wsparcie – mówi Dyrektor ZSP Robert Patrzyński. - Doceniliście państwo naszą inicjatywę i umiejętności kulinarne. Podczas Jarmarku Bożonarodzeniowego byliście Państwo częstymi gośćmi na stoisku Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych. Pierogi, barszczyk, gołąbki kusiły aromatem, amatorów wigilijnych potraw nie zabrakło. Efektem tej zbiórki jest zgromadzona kwota 2121,99zł, która w całości została przekazana na konto Fundacji Dzieciom „Zdążyć z pomocą” tytułem – darowizna na leczenie Zosi Okulewicz. Składamy zatem serdeczne podziękowania pracownikom firmy Kabel –Technik –Polska, Rimaster, BS Sp. z o.o., MGOPS oraz uczestnikom Jarmarku Bożonarodzeniowego – dodaje Dyrektor. Równolegle ze zbiórką publiczną uczniowie zdecydowali, że zostaną ŚWIĘTYMI MIKOŁAJAMI. Postanowili zrobić prezent dla Zosi - pieniądze, które mieli przeznaczyć na prezenty mikołajkowe dla siebie nawzajem, zebrali i wpłacili na konto Rady Rodziców działającej przy ZSP
Miejsce dla młodzieży w Czaplinku
M
odernizacja i wyposażenie pomieszczenia po byłej stołówce na salę rekreacyjno-taneczną przy Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym w Czaplinku – taka inwestycja zostanie zrealizowana w ramach Programu Operacyjnego RYBY na lata 2007-2013. W dniu 23
grudnia 2013 roku w Szczecinie podpisano umowę o dofinansowaniu, które wyniesie 73 950,00 zł. Beneficjentem jest Powiat Drawski, a podczas spotkania podpisy pod umową złożyli członek Zarządu Województwa Zachodniopomorskiego Jarosław Rzepa oraz Starosta Stanisław Cybula i Wicestarosta Andrzej Brzemiński. Zmodernizowana i wyposażona sala będzie miejscem spotkań sportowych, kulturalnych, szkoleniowych, dzięki czemu zwiększy się aktywność mieszkańców w sferze społ. – kulturalnej. W wyremontowanej i wyposażonej sali zaplanowano organizację imprez sportowych, rekreacyjnych, kulturalnych cyklicznych. W 2014 r. zostanie zorganizowany kurs tańca dla uczniów Gimnazjum Publicznego w Czaplinku, Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Czaplinku oraz wychowanek MOW. Poprzez realizację projektu zostaną stworzone warun-
Obradował Zarząd Powiatu Sto trzydzieste posiedzenie Zarządu Powiatu Drawskiego odbyło się 7 stycznia 2014r. Postanowiono m.in. o ogłoszeniu otwartych konkursów ofert na realizację zadań publicznych w bieżącym roku. Zarząd zdecydował o ogłoszeniu konkursów w zakresach: wspierania i upowszechniania kultury fizycznej - przeznaczając na to zadanie z budżetu 65 tys. zł, kultury, sztuki, ochrony dóbr kultury i dziedzictwa narodowego - przeznaczając z budżetu 20 tys. zł, ochrony i promocji
Najlepsi po raz drugi
7
stycznia 2014 roku Związek Powiatów Polskich ogłosił wyniki ogólnopolskiego rankingu powiatów za 2013 rok. Samorząd Powiatu Drawskiego potwierdził poziom, ponownie odnosząc zdecydowane zwycięstwo. Nasz powiat, w kategorii do 60 tysięcy mieszkańców, zdobył 53 710 punktów. Na miejscu II znalazł się Powiat Gołdapski osiągając 38 785 pkt, zaś na III Powiat Lubański z wynikiem 35 625 punktów. Uroczyste ogłoszenie wyników połączone z wręczaniem dyplomów odbędzie się podczas Kongresu Regionów, który będzie miał miejsce w Świdnicy. Planowany termin to 10-12 czerwca 2014 roku. Powiat Drawski zachował przy tym dwa tytuły: Dobry Polski Samorząd oraz SUPER POWIAT. Wyróżnienie Su-
zdrowia - przeznaczając 15 tys. zł, działalności na rzecz osób w wieku emerytalnym i działalności na rzecz osób niepełnosprawnych - przeznaczając 40 tys. zł oraz promocji i organizacji wolontariatu - przeznaczając z budżetu 20 tys. zł. Jako Przewodniczącego Komisji wskazano Wicestarostę Drawskiego Andrzeja Brzemińskiego. Ogłoszenie o konkursie opublikowane zostało w internetowym Biuletynie Informacji Publicznej Starostwa. Zarząd podjął uchwały, w tym w sprawie zaopinio-
per Powiat jest przyznawane, jeśli dany samorząd uzyskał największy procentowy udział realizacji kategorii zawartych w Rankingu Powiatów i Gmin prowadzonym przez Związek Powiatów Polskich. Dzięki temu systemowi, w sposób szczególny zostają uhonorowane te samorządy, których działania skupiają się na zrównoważonym rozwoju, gdyż ich wkład w realizacje działań ocenianych w rankingu jest wielopłaszczyznowy (obejmuje większość kategorii). To rodzaj uhonorowania „liderów wśród liderów”. Honorowy Patronat nad Rankingiem sprawują Newsweek Polska, Dziennik Warto Wiedzieć oraz Magazyn Gospodarczy FAKTY. W ostatnich latach Powiat Drawski systematycznie pojawiał się w klasyfikacji Rankingu. I tak, w 2007 roku powiat zajął 29 miejsce, w 2008 r.- 12, w 2009 - 10, w 2010 - 13, a w 2011 - 11 w Polsce. W 2012 roku, podobnie jak obecnie – pierwsze.
w Czaplinku, z którego to konta zostały one przelane na konto Fundacji Dzieciom „Zdążyć z Pomocą” jako darowizna dla Zosi Okulewicz. „Uczniowie Mikołajowie” zgromadzili kwotę 1608, 62zł.
ki do powołania na terenie Ośrodka Koła sportowego i tanecznego. Młodzieżowy Ośrodek Wychowawczy w Czaplinku (MOW) jest placówką oświatową przeznaczoną dla 48 dziewcząt z orzeczeniem o niedostosowaniu społecznym oraz o upośledzeniu umysłowym w stopniu lekkim. W skład MOW wchodzą szkoły: Gimnazjum Specjalne, Zasadnicza Szkoła Zawodowa Specjalna o kierunku kucharz oraz internat. Wspólne organizowanie zajęć w zmodernizowanej sali, współpraca wychowanek MOW z mieszkańcami pozwoli na socjalizację wychowanek i utrwalenie poprawnych norm społecznych w jakie zostaną wyposażone podczas spotkań. Całość kosztów operacji to 87 000,06 zł. Kwota dofinansowania w ramach przyznanej pomocy to 85 % kosztów kwalifikowalnych operacji i wynosi 73 950,00 zł. Termin realizacji operacji: kwiecień-październik 2014r. Tekst i fot.: Biuro Prasowe Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego wania zamiaru pozbawienia kategorii drogi powiatowej i wyłączenia jej z użytkowania jako drogi powiatowej, w sprawie upoważnienia nowych Dyrektorów jednostek organizacyjnych powiatu do zaciągania zobowiązań, w spr. przekazania tym jednostkom ostatecznych kwot dochodów i wydatków tych jednostek wynikających z uchwały budżetowej na rok 2013 oraz w spr. planu finansowego zadań z zakresu administracji rządowej oraz innych zadań zleconych ustawami do realizacji w 2014 roku. Zarząd zaaprobował również projekt uchwały Rady Powiatu Drawskiego w sprawie określenia rozkładu godzin pracy aptek ogólnodostępnych na terenie Powiatu Drawskiego. Ponadto Zarząd rozpatrywał inne sprawy, w tym m.in. wniosek Klubu Walki WASHI w Broczynie o bezpłatne użyczenie hali sportowej w Złocieńcu i dofinansowanie zakupu nagród i promocji Złocienieckiej Gali Walki – K1 rules, wniosek Gminy Złocieniec o dofinansowanie koncertu noworocznego, projekty odpowiedzi na wnioski Radnych i Komisji Rady. Analizowano także rozliczenie bonu oświatowego Powiatowego Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego w Drawsku Pomorskim, informację na temat wyników sprzedaży sprzętu przez PCKZiU w Drawsku Pomorskim, informację na temat aktualnej sytuacji w PKS Złocieniec oraz informację nt. planów zadań ochronnych dla obszarów Natura 2000. Zarząd obradował w składzie: Stanisław Cybula (Starosta), Andrzej Brzemiński (Wicestarosta), Zofia Uryn, Halina Samek i Wiktor Woś. Wiktor Woś
14
Kurier Czaplinecki – Styczeń 2014
Życie i twórczość Jana Subocza, mieszkańca Czaplinka
J
an Subocz urodził się na Wileńszczyźnie, z zawodu jest energetykiem. Jego ojciec jeszcze przed II wojną światową był polskim ułanem, służąc w 23 Pułku Ułanów Grodzieńskich w Podbrodziu. Następnie, w czasie II wojny światowej, uciekając przed wcieleniem do armii radzieckiej, wstąpił do polskiej armii i razem z frontem doszedł do Czaplinka. W 1947r. ojciec Pana Jana sprowadził do Czaplinka całą swoją rodzinę razem z małym wtedy Jankiem. Rodzina Pana Jana otrzymała gospodarstwo (teren przy obecnej torfowni), gdzie wspólnie gospodarowali. Dzieje rodziny Pana Jana to typowe losy Polaków – przesiedleńców z kresów wschodnich. W Czaplinku mały Janek rozmawiał jeszcze po białorusku. Tu w szkole podstawowej uczył się nie tylko języka polskiego, jego talent wokalny odkryła nauczycielka muzyki Pani Irena Grzegorzewska, kiedy zaśpiewał rosyjską piosenkę. Jego kariera wokalna jednak została na kilka lat uśpiona, lecz rozwijał się muzycznie, grając od piątej klasy szkoły podstawowej w zespole mandolinistów, który prowadził Pan Stanisław Czajka. Na zajęciach poznał m.in. utwory muzyki klasycznej, które ceni i kocha do dzisiaj. W 1959 r. wyjechał do Szczecina, by kontynuować
naukę w średniej szkole energetycznej. Wtedy właśnie zaczął pogrywać na gitarze, perkusji i występować na różnych akademiach i imprezach szkolnych. Jego wrodzony talent i zamiłowanie do muzyki doprowadziły do tego, że rozpoczął pracę w zespole muzycznym, z którym koncertował, grał na weselach i w barach. Jako młody człowiek zasmakował życia artysty, które spowodowało, że przerwał naukę, pracował jako elektryk i grał w zespole. Już przed wojskiem poznał wielu muzyków, którzy do dziś znani są na polskiej scenie. Nadszedł czas na odbycie służby wojskowej w Kwidzynie. W wojsku od razu wciągnięto Pana Jana do zespołu „Ensamblo”, gdzie otrzymał pseudonim „Breweria”. Z „Ensamblo” koncertował w różnych miejscach, pozostając w nim dłużej niż trwała Jego zasadnicza służba wojskowa. Z zespołem uczestniczył w Festiwalu Piosenki Radzieckiej, zdobywając w eliminacjach powiatowych I miejsce, następnie w wojewódzkich w Gdańsku V miejsce oraz uczestnicząc w eliminacjach ogólnopolskich w Zielonej Górze. W Kwidzynie grał też w innych zespołach jako wokalista i gitarzysta, a od czasu do czasu grając również na perkusji. W końcu powrócił do Czaplinka. Tu kontynuował swoje muzyczne zamiłowania, grając w Zespole „Kontakty 67” przy Zakładzie Przemysłu Elektronicznego „Kazel”. W tym okresie miał również osiągnięcia, uczestnicząc jako rezerwista w Konkursie Piosenki Radzieckiej, grając na gitarze, wyśpiewał II miejsce w Szczecinku, kwalifikując się do kolejnego etapu w Koszalinie. Od 1972 r. Pan Jan przestał grać i śpiewać estradowo. Postanowił ukończyć szkołę średnią i się
ustatkować. Technikum Energetyczne w Szczecinie ukończył ostatecznie w Koszalinie. Rozpoczął pracę w Zakładzie Energetycznym w Czaplinku, gdzie pracował do emerytury. Jego działalność muzyczna sprowadzała się wyłącznie do drobnych występów dla przyjaciół podczas okazjonalnych spotkań towarzyskich, imprezach z okazji Dnia Energetyka. Z tej też okazji stworzył parafrazę piosenki „Złoty pierścionek”, która funkcjonowała jako hymn energetyków pt. „Złoty śrubokręt”. Hymn ten miał okazję zaśpiewać wspólnie z dawnymi członkami Zespołu „Czerwono-Czarni” na uroczystej gali w Kołobrzegu w 1998 r. z okazji Dnia Energetyka, podczas której Pan Jan został również odznaczony odznaką „Zasłużony dla Energetyki Polskiej”. Odznaczenia tego dokonywała Pani Anna Sztark, pochodząca z Czaplinka, a ówczesna Wojewoda województwa koszalińskiego. Pan Jan, obecnie wielki samotnik w muzycznym dziele twórczym, samouk, gdzie jeszcze jako młody chłopak uczył się śpiewać z płyt niemieckich – nie rozumiał słów, lecz kopiując linię melodyczną ćwiczył swój głos i wrażliwość muzyczną. Jak to bywa, życie artysty nigdy nie jest „usłane różami”. Ponownie zaczął śpiewać przed dużą publicznością w 2013 r., ulegając namowom Pani Janiny Gąszcz, wystąpił w amfiteatrze podczas „Dni Czaplinka”. Publiczność była zachwycona, mieszkańcy Czaplinka mile zaskoczeni talentem wokalnym Pana Jana. Koncertował także w Pałacu w Siemczynie, a ponownie zaśpiewał z okazji Obchodów Narodowego Święta Niepodległości 11 listopada br. w Czaplineckim Ośrodku Kultury. R.
Zajęcia dodatkowe w przedszkolach znikną?
nie wszyscy mogą studiować, chociaż to sarkastyczny i prosty przykład. Na skutek obecnej interpretacji w/w przepisów dziesiątki tysięcy ludzi w skali kraju straci pracę. Szczególnie trudno to zrozumieć w czasach kryzysu, kiedy małe i duże firmy upadają, bo po prostu nie wytrzymują konkurencji. A teraz rząd jedną ustawą zniszczy nie tylko przedsiębiorców, ale całą niszę gospodarki, która dobrze działa od wielu lat. Ucierpi spora grupa ludzi, którzy są specjalistami w swoich dziedzinach i swoją fachową pracą wspierają rozwój małych dzieci za stosunkowo niewielkie pieniądze: 26 – 30 zł. Masakra. Nie dość, że bije to w dzieciaki, to jeszcze w ludzi, którzy z pasją pracują na rzecz dzieciaków. Naszym szczęściem jest to, że każdy durny przepis można obejść. Ale po co lawirować na pograniczu prawa? Czy chodzi o to, aby prokurator miał zajęcie? Już dzisiaj myśli się o kombinacjach, np.: realizację opłat za darowizny rodziców… ale po co to robić, kiedy można mieć dobre prawo? Będzie to więc nadal bólem głowy rodziców, ponieważ gminy nie mają wystarczających środków finansowych. Przedszkola to tylko czubek góry lodowej. Państwo niestety nie wspiera w sposób wystarczający edukacji szkolnej oraz nauki. Jerzy Kotlęga
N
auczyciele zajęć dodatkowych w przedszkolach zostaną zapewne bez pracy. Nowe przepisy zabraniają przedszkolom publicznym organizować zajęcia, za które rodzice płacą dodatkowo. Rząd postanowił zmniejszyć opłaty pobierane przez przedszkola i w efekcie za szóstą i siódmą godzinę zajęć (pięć godzin jest darmowych), którą dziecko spędzi w placówce, rodzice zapłacą maksymalnie złotówkę. Kwota ta, moim zdaniem, nie wystarczy na opłacenie zajęć dodatkowych, których prowadzenie zlecane jest firmom, czy nauczycielom zewnętrznym. Jest to spowodowane tym, że od 1 września weszła w życie ustawa, wedle której rodzice, za każdą godzinę spędzaną przez dziecko w przedszkolu, mają płacić maksymalnie 1 złotówkę. Dyrektorzy przedszkoli już zostali poinstruowani, żeby nie podpisywać żadnych umów na dodatkowe zajęcia. Takowe, wraz z wejściem ustawy, znikną w ogóle z przedszkoli. Dotychczasowe zajęcia dodatkowe były dla dzieci dobrowolne i odbywały się poza tzw. podstawą programową, określoną przez Ministerstwo Edukacji. Dodatkowe zajęcia to m.in.: języki obce, rytmika, zajęcia artystyczne i sportowe (szachy,
piłka nożna, pływanie, judo), itp… Faktem jest to, że rodzice płacili za te zajęcia – zdecydowanie mniej, niż musieliby płacić prywatnie lub popołudniami, ale płacili. Faktem jest i to, że spora część rodziców nie była w stanie opłacić swoim dzieciom zajęć z angielskiego czy też rytmiki. Samorządy już zapowiadają, że mimo rządowych dotacji nadal nie dopinają się im budżety na wychowanie przedszkolne. Oznacza to, że tam zajęć dodatkowych już nie będzie. Szkoda, ponieważ mają one ogromny wpływ na rozwój dzieci. Na opłacanie tych zajęć niestety nie było stać Państwa, płacili więc rodzice. Dzisiaj Państwa nadal nie stać na ich opłacanie, a rodzice, zgodnie z nowym prawem, już nie mogą. Jest to typowe dla obecnej władzy „rozwiązywanie” problemu. Ciach i nie ma… Jest to równanie w dół, w dzisiejszym świecie kompletnie niezrozumiałe. Pozbawia się szansy wszystkie dzieci, bo niektóre nie mogą. Zamiast przyjąć rozwiązania finansowe wspomagające tych rodziców, których na nie stać na opłacanie dodatkowych zajęć, ogranicza się dostęp do rozwoju wszystkich dzieci. Skandal. Na tej samej zasadzie można zlikwidować uniwersytety, ponieważ
KURIER CZAPLINECKI - miesięcznik lokalny, kolportowany bezpłatnie, dostępny w formie elektr.: www.kurierczaplinecki.dsi.net.pl; www. dsi.net.pl; www.czaplinek.pl. Tel. redakcji 603 413 730, e-mail: redakcjakuriera@wp.pl. Redaguje Zespół. Wydawca: Stowarzyszenie Przyjaciół Czaplinka. Konto: Pomorski Bank Spółdzielczy O/Czaplinek 93 8581 1027 0412 3145 2000 0001, NIP 2530241296, REGON 320235681, Nr rej. sąd.: Ns-Rej Pr 25/06. Nakład: 1700 egz. Druk: TEMPOPRINT, 78-400 Szczecinek, ul. Harcerska 2, tel./fax: 94 374 41 80, e-mail: tempoprint@ tempoprint.pl. Redakcja zastrzega sobie prawo zmiany tytułów, skracania, redakcyjnego opracowywania i adiustacji otrzymanych tekstów, selekcjonowania i kolejności publikacji. Nie zwracamy materiałów nie zamówionych i nie ponosimy odpowiedzialności za treść listów, reklam i ogłoszeń. Drukujemy tylko materiały podpisane, można zastrzec personalia tylko do wiadomości redakcji. Nadesłane i publikowane teksty i listy nie muszą odpowiadać poglądom redakcji. Ceny reklam: moduł podstawowy (10,3 x 4,5) w kolorze – 60 zł, czarno biały – 30 zł, ogłoszenie drobne – 10 zł, kolportaż ulotek – 200 zł.
Kurier Czaplinecki – Styczeń 2014
15
Zapraszamy do Piekarni-Cukierni w Czaplinku przy ul. Sikorskiego 15
Poniedziałek - Piątek: Sobota: w sezonie:
Godziny otwarcia: Pn.-Pt.: 8:00÷19:00 Sobota: 8:00÷14:00 ul. Zbożowa 3, 78-550 Czaplinek, tel. 94 37 22 874 czaplinek@apekacentrumzdrowia.pl www. apekacentrumzdrowia.pl
7:00 - 16:00 7:00 - 15:00 7:00 - 19:00