1050-lecie chrztu Polski;
Znani czaplinianie;
Nowe zasady;
Otwarcie Parku Linowego;
Podziękowania;
Korporacja Kalifat;
Sprawozdanie burmistrza Krupińskiego (cz. 3);
Samorządowy ból głowy;
Kłopotliwe pytania;
Nowe eksponaty.
2
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Kurier Czaplinecki - Maj 2016
Kurier Czaplinecki - Maj 2016
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
1050-lecie chrztu Polski polskim kalendarzu historycznym wiele jest świąt państwowych i kościelnych o doniosłym znaczeniu zarówno dla państwa jak i kościoła. Jubileusz chrztu Polski to święto szczególne i niepowtarzalne w swym charakterze, to wiekopomne wydarzenie jest także źródłem naszej tożsamości narodowej. Chrzest Polski w 966 roku, to największe wydarzenie w dziejach naszego kraju nie tylko w sensie religijnym, ale także w aspekcie politycznym. Przed 966 rokiem ziemie polskie zamieszkiwało wiele różnych plemion słowiańskich rywalizujących miedzy sobą praktycznie o wszystko. Waśnie i zatargi między plemionami i nawet poszczególnymi rodami, oraz łupieżcze wyprawy były niemal codziennością. Ponadto rodzące się państwo Polan, ustawicznie było nękane licznymi najazdami feudałów niemieckich, pod pozorem szerzenia nowej wiary. Pod tym pretekstem ziemie polskie stały się areną wyniszczających i okrutnych wojen i barbarzyńskich grabieży. Z powieści historycznych Józefa Ignacego Kraszewskiego, Karola Bunscha i wielu innych pisarzy, z mroków średniowiecza wyłania się obraz tajemniczej, wręcz legendarnej krainy. To kraina rozdarta wewnętrznymi konfliktami i obcymi najazdami, ale także poszukująca źródeł tożsamości między jej plemionami. Tuż przed chrztem Polski Mieszko I doznał dwóch dotkliwych porażek z Wieletami pod dowództwem saskiego awanturnika i banity Wichmana, krajowi Polan groziło wielkie niebezpieczeństwo. W tej trudnej sytuacji, pierwszy władca Polski Mieszko I okazał się zręcznym dyplomatą oraz dalekowzrocznym politykiem. Po zawarciu przymierza z Czechami w 965 roku poślubił czeską księżniczkę Dobrawę, a w następnym roku przyjmuje chrzest z rąk biskupa Jordana. To najdonioślejszy akt w historii polskiego narodu, którego następstwem było utrwalenie się poczucia tożsamości narodowej plemion słowiańskich i początkiem idei zjednoczenia. Poprzez chrzest Polska weszła do wspólnoty państw chrześcijańskiej Europy, zyskała nowych sprzymierzeńców. W ówczesnym świecie tylko
NOWE ZASADY – NOWE KŁOPOTY d 1 maja 2016 r. w Polsce obowiązują nowe zasady obrotu ziemią. Weszła w życie ustawa, która miała w zamyśle ograniczyć spekulacyjny obrót ziemią oraz uchronić przed jej wykupem przez obcokrajowców, a tym samym ograniczyć windowanie cen. Na 5 lat wstrzymano sprzedaż państwowych gruntów, wprowadzono także nowe zasady prywatnego obrotu ziemią. Nieoczekiwanie okazuje się, że na skutek nowej ustawy, działki nie objęte miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego jako tereny budowlane stały się z mocy prawa automatycznie gruntami rolnymi, które będą mogli nabywać tylko rolnicy z wyjątkiem małych działek do 0,3 ha. Ustawowo tereny miejskie stały się więc gruntami rolnymi. Ograniczono w ten sposób możliwości sprzedaży i kupna ziemi nawet w miastach. Według portalu money.pl aż 70% ziemi w Polsce nie jest objęte planami zagospodarowania przestrzennego, a więc grunty nawet w centrach miast stały się gruntami rolnymi. Pojawiły się też problemy z dostępem do kredytu na wybudowanie domu na działce rolnej, a także w przypadku inwestycji dotyczących nieruchomości rolnych. Banki nie udzielają kredytów ponieważ nowa ustawa o obrocie ziemią nie pozwala na wpisanie banku do księgi wieczystej z hipoteką. Wpisanie banku do hipoteki zabezpieczało do tej pory bank w wypadku braku spłaty kredytu. Wiele banków wstrzymało nawet udzielanie kredytów nie tylko na wnioski złożone po 30 kwietnia, ale na wszystkie kredyty budowlane. Banki idą „na przeczekanie”. Dotyczy to także tzw. działek siedliskowych, które występują w mniejszych miejscowościach. Banki obawiają się, że w przypadku zerwania umowy kredytowej przez klienta, staną się właścicielem nieruchomości której praktycznie nie będzie można sprzedać.
3
w ramach wspólnoty państw chrześcijańskich można było prowadzić politykę zagraniczną jako niezależne państwo. Przyjęcie chrześcijaństwa miało także wpływ na naszą kulturę, wiedzę oraz normy etyczne, sprzyjało jednoczeniu się kraju, jego rozwojowi i postępowi. To już wtedy Polska znalazła swoje miejsce w cywilizowanej, chrześcijańskiej Europie. Jubileusz 1050-lecia chrztu Polski był w kraju uroczyście obchodzony jako najważniejsze wydarzenie w dziejach Polski. W Gnieźnie pierwszej stolicy Polski miała miejsce 14.04.16 r. uroczysta inauguracja tego doniosłego jubileuszu. Gniezno było także stolicą kościelną, tu powstało pierwsze arcybiskupstwo w Polsce, na czele którego stanął Radzim Gaudenty, przyrodni brat św. Wojciecha. W Katedrze Gnieźnieńskiej została odprawiona msza św., w której uczestniczył prezydent Polski, premier oraz posłowie i senatorowie i wiele czołowych osobistości ze świata polityki, kultury i samorządów różnych szczebli. Po raz pierwszy zabrzmiał dzwon Mieszka i Dobrawy. W drugim dniu obchodów 15.04.16 r. w Poznaniu po raz pierwszy poza Warszawą obradowało Zgromadzenie Narodowe, podczas którego prezydent Andrzej Duda wygłosił okolicznościowe orędzie do narodu. Według poznańskiego historyka prof. Tomasza Jasińskiego to właśnie w Poznaniu 02 stycznia 968 r. powstało pierwsze biskupstwo w Polsce. Wśród historyków w temacie dotyczącym chrztu Polski, nie ma jednoznacznych i zgodnych opinii. W ocenie tych wydarzeń występuje wiele sprzeczności i kontrowersji, co jest zresztą normalne. Z tych odległych, średniowiecznych czasów zbyt mało zachowało się przekazów i informacji. Cenne przekazy zawierały Kroniki Thietmara, Widukinda, Ibrahima ibn Jakuba, Alfreda Wielkiego, Galla Anonima i mnicha Helmonda z Bzowa. Pomimo tych wielu sprzeczności wśród różnych teorii i opinii, jednak chrzest Polski przyspieszył powstanie naszego państwa, o ile nie umożliwił. Dzięki niemu już w średniowieczu Polska była liczącym się państwem cywilizowanej Europy. Ryszard Mrówka Źródła: Polska - Losy państwa i narodu – Henryk Samsonowicz Świat Wiedzy – Kolekcja Marshalla Cawendisha
Pozostaje więc wybudowanie domu ze środków własnych lub ustanowienie innego zabezpieczenia niż hipoteka. Najprawdopodobniej sporo młodych ludzi przestanie budować sobie domy. Część z nich pewnie wyjedzie z Polski. Sytuacja ta wpłynie także na spowolnienie rynku budownictwa, wyposażenia wnętrz, dekoratorstwa oraz sprzedaż mebli. Niejako przy okazji nowa ustawa „zafunduje” wszystkim Polakom, nie tylko tym budującym sobie domy, „nowe kłopoty”, ponieważ z tego powodu w Polsce możliwe jest spowolnienie gospodarcze które dotknie nas wszystkich. Wydaje się, że konieczna jest pilna nowelizacja ustawy „o obrocie ziemią…”. Jerzy Kotlęga
PODZIĘKOWANIE ekcja Osób Niepełnosprawnych przy Stowarzyszeniu AMETYST w Czaplinku pragnie z całego serca podziękować za wsparcie finansowe udzielone na rehabilitację naszych podopiecznych. Dziękujemy: Firmie Agrofreeze S.A. z Kołomąt, Firmie Norson w Czaplinku, Firmie Rimaster Poland w Czaplinku, Pomorskiemu Bankowi Spółdzielczenu w Czaplinku. Dzięki Państwa pomocy możliwa będzie dalsza rehabilitacja osób niepełnosprawnych. Z wyrazami wdzięczności: Marta Głowacka Renata Łuczyszyn Teodozja Karbowiak Krystyna Krupska Leszek Rasztubowicz
4
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Kurier Czaplinecki - Maj 2016
SPRAWOZDANIE BURMISTRZA KRUPIŃSKIEGO (cz. 3) zytelnikom, którzy nie czytali dwóch pierwszych części tego artykułu należy się wyjaśnienie. Artykuł „Sprawozdanie burmistrza Krupińskiego” oparty jest na informacjach zawartych w archiwalnych materiałach sprawozdawczych Kazimierza Krupińskiego sprawującego funkcję burmistrza Czaplinka w latach 1946–1950. *** Zainteresowanie wielu Czytelników wzbudziła zacytowana w poprzedniej części artykułu wzmianka o przekazaniu dla organizacji „Służba Polsce” 60-osobowej łodzi motorowej. W materiałach sprawozdawczych burmistrza Krupińskiego znajdujemy informację o jeszcze jednej łodzi motorowej. Mówi o niej następujący fragment: „Zorganizowano Ligę Morską, której prezesem był sędzia Żmudziński, a doświadczony marynarz Tołłoczko borykał się nad zabezpieczeniem przed wyszabrowaniem łodzi, zaś statek na 50 osób został przekazany bezinteresownie Bydgoszczy”. Informacje zawarte w przytoczonym zdaniu wymagają kilku wyjaśnień. Siedzibą czaplineckiej Ligi Morskiej była przystań obecnego Ośrodka Sportów Wodnych; „doświadczony marynarz Tołłoczko” to oczywiście znany wszystkim pionier powojennego żeglarstwa w naszym regionie - Antoni Tołłoczko, którego imię nosi obecnie Ośrodek Sportów Wodnych w Czaplinku. Interesująca jest wzmianka o sędzi Żmudzińskim. Co w powojennym Czaplinku mógł robić sędzia? Nie wszyscy wiedzą, że na piętrze budynku Banku Spółdzielczego (róg ulic Górnej i Sikorskiego) do 1950 r. znajdował się Sąd Grodzki. Co ciekawe, z sądem tym współpracował Sąd Obywatelski działający społecznie przy Zarządzie Miejskim. Burmistrz Krupiński w swym sprawozdaniu napisał m.in.: „Miasto nasze może poszczycić się zorganizowaniem pierwszego w Polsce Sądu Obywatelskiego, który powstał w roku 1947”. Wróćmy teraz do wzmianki o łodzi motorowej określonej przez burmistrza jako „statek na 50 osób”. Z innych źródeł wiemy, że przed wojną pływały po j. Drawsko dwie wycieczkowe łodzie motorowe: „Moewe” (czyli „Mewa”) oraz „Reiher (czyli „Czapla”). To prawdopodobnie o tych wycieczkowych łodziach pisze burmistrz Krupiński. Z zachowanych fotografii wynika, że były to łodzie mieszczące dość dużą liczbę pasażerów, co tłumaczy użycie przez burmistrza w odniesieniu do jednej z nich sformułowania „statek”. Oglądając przedwojenne pocztówki z łodziami motorowymi „Moewe” i „Reiher” można jednak zwątpić, czy łodzie te mogły wziąć na pokład aż tylu pasażerów. Rodzi się przypuszczenie, że burmistrz Krupiński po prostu z nieznanych nam powodów zawyżył liczby osób, które mogły pomieścić te łodzie. Jest jednak jeszcze jeden ciekawy trop. W książce Lothara Raatza „Tempelburg. Die Geschichte einer pommerschen Kleinstadt” z 1983 r. na str. 72 znajdujemy informację, z której wynika, że przedwojenny właściciel łodzi motorowej „Moewe” - Gustav Zemke - posiadał także wycieczkową łódź motorową o nazwie „Nixe” (czyli „Nimfa Wodna”). Jak ta łódź wyglądała? Czy była większa od tych łodzi motorowych, których wizerunki znamy z pocztówek? Tego nie wiemy. W sprawozdaniu burmistrza znajdujemy takie oto ciekawe zdanie: „Dla zabezpieczenia majątku publicznego i prywatnego miasto utrzymuje Przymusową Straż Pożarną przekształconą w roku 1946 z Ochotniczej, a wyposażoną w motopompę, 400 metrów nowego węża, ciężarowy samochód pogotowia i inny niezbędny sprzęt i umundurowanie”. Z innych źródeł wiemy, że czaplinecka Ochotnicza Straż Pożarna powstała już w maju
1945 r. Siedziba strażaków mieściła się w południowej części budynku przy ul. Moniuszki 26. W budynku tym od strony ulicy znajdowały się dwie bramy, za którymi znajdowały się pomieszczenia, w których garażował samochód strażacki oraz przechowywany był sprzęt gaśniczy. Zastanawiają motywy, którymi kierował się Zarząd Miejski przekształcając Ochotniczą Straż Pożarną w Przymusową Straż Pożarną. Może w niestabilnej sytuacji powojennej było zbyt mało ochotników do służ- Przedwojenna łódź motorowa „Moewe”. Czy o tej łodzi pisał burmistrz Krupiński? by w straży? Jednak dość decydowała przede wszystkim aktywność szybko okazało się, że przymusowy charakter miejscowych pasjonatów. W tym miejscu Straży Pożarnej nie zdał egzaminu i ponowwarto dodać, że już w 1953 r. powstał w Czanie ochronę przeciwpożarową powierzono plinku Społeczny Komitet Budowy Domu ochotnikom. W III części książki „Czaplinek Kultury, któremu nie udało się jednak dopro1945 -2009”, w rozdziale zatytułowanym wadzić do budowy placówki kulturalnej mi„Ochotnicza Straż Pożarna” Pan Ryszard mo zebrania na ten cel znacznych środków Góralczyk nazwał powołanie Przymusowej finansowych. Czaplinecki Ośrodek Kultury Straży Pożarnej nieudanym eksperymentem powstał dopiero w 1981 r. w wyniku rozbui podał kilka informacji, które pozwalają dowy powstałego w 1973 r. Domu Strażaka. przypuszczać, że w Czaplinku przez pewien Podczas rozbudowy Domu Strażaka z przeokres działali jednocześnie zarówno strażacyznaczeniem na siedzibę CzOK-u wykorzystaochotnicy jak i osoby powołane przymusowo no m.in. środki zebrane przez Społeczny Kodo pełnienia służby strażackiej. mitet Budowy Domu Kultury. Trwające kilW wyłaniającym się ze sprawozdania kadziesiąt lat perypetie poprzedzające poburmistrza Krupińskiego obrazie trudnych lat wstanie Czaplineckiego Ośrodka Kultury powojennego Czaplinka niektóre informacje opisałem w czteroczęściowym artykule mogą zaskakiwać. Okazuje się, że w czasie, „Burzliwa historia narodzin CzOK-u”, opugdy borykano się z olbrzymią liczbą probleblikowanym w „Kurierze Czaplineckim” mów i gdy trzeba było niemal od podstaw (w czterech kolejnych numerach: od organizować wszystkie dziedziny życia mian-ru 86 z października 2013 r. - do n-ru 89 sta, nie zapominano o rozrywkach i o kultuze stycznia 2014 r.). rze. W sprawozdaniu znajdujemy informację Wspomniany przez burmistrza Krupińo zorganizowanej w 1947 r. Bibliotece Miejskiego amatorski teatr rewiowy miał jednak skiej dysponującej księgozbiorem liczącym w Czaplinku gdzie występować. Burmistrz ponad 1500 tomów sfinansowanych częściopisze bowiem w swym sprawozdaniu, że wo przez Zarząd Miejski, a częściowo przez w roku 1946 „...Zarząd Miejski odbudował państwo. W innym miejscu sprawozdania i urządził Dom Ludowy i scenę teatralną przy czytamy, że „...Zarząd Miejski zakupił komul. Jeziornej...”. Informuje on również, że plet instrumentów muzycznych dla orkiestry ”dla młodzieży wyremontowano budynek dętej i opłacał przez rok kapelmistrza”. Ale z salą teatralną przy ul. Słonecznej”. Oba te to jeszcze nie wszystko. W materiałach sprabudynki już dziś nie istnieją. Z innych źródeł wozdawczych jest również mowa o założeniu wiadomo, że sale w tych obiektach w okresie amatorskiego teatru rewiowego, który występowojennym często służyły do urządzania pował nie tylko w Czaplinku, ale także - jak zabaw tanecznych, które dla organizatorów pisze burmistrz Krupiński - „...wyjeżdżał na były, oczywiście, źródłem dochodu, ale spełwystępy publiczne poza granice miasta do niały z pewnością ważną funkcję społeczną. innych powiatów, gdzie cieszył się ogromnym Przyczyniały się do integrowania mieszkańpowodzeniem”. Burmistrz wymienił nawet ców i pozwalały im choć na krótko oderwać nazwiska osób najbardziej zaangażowanych się od niełatwej powojennej rzeczywistości. w działalność amatorskiego teatru. Byli to: Ludzie zapewne tęsknili już za normalnością. zdemobilizowany lekarz wojskowy Antoni *** Sitnicki, aptekarz Stefan Morawski z małżonArtykuł ten - co Czytelnicy z pewnością zaką, aptekarz Przemysław Kowalczyk oraz uważyli – nie jest zwykłym streszczeniem sekretarz Komitetu Miejskiego PPS Francisprawozdania powojennego burmistrza. Obfiszek Bobola. Podana przez burmistrza Krutuje on w liczne dygresje poświęcone ciekapińskiego informacja o amatorskim teatrze wostkom wybranym z tekstu sprawozdania. rewiowym działającym w Czaplinku w Okazało się bowiem, że spojrzenie z perspekpierwszych latach powojennych może się tywy czasu na materiały sprawozdawcze nam dziś wydać dość zaskakująca, ale z druopracowane 66 lat temu przez burmistrza giej strony trzeba mieć świadomość, że jeszKrupińskiego stworzyły okazję do różnych cze przez trzydzieści kilka następnych lat refleksji i poszukiwań. Takiej okazji nie możw mieście nieposiadającym Domu Kultury, na było przeoczyć. o wizerunku miejscowego życia kulturalnego Zbigniew Januszaniec
Kurier Czaplinecki - Maj 2016
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
5
Kłopotliwe pytania do zbłąkanych radnych cichła już nieco wrzawa rozpętana w prasie i w Internecie wokół torów sportowych na byłym powojskowym lotnisku Broczyno i na byłym wysypisku śmieci Niwka. Wobec tego po opadnięciu emocji i wyczerpaniu się inwencji twórczych różnych autorów, jest teraz czas na opis zdarzeń i przypomnienie tego, co działo się i co dzieje się na tych obiektach. Początek fali to wniosek radnego Konrada Fujarskiego z dnia 23 lutego br. o udostępnienie informacji dotyczącej powstania toru szutrowego w obrębie lotniska w Broczynie. Widać odpowiedzi, jakie otrzymał, nie w pełni zadowoliły Radnego, skoro postanowił poskarżyć się z red. Krzysztofowi Bednarkowi. Ten natychmiast złapał wiatr w żagle. 18 i 25 marca, oraz 1 kwietnia ukazały się w Głosie Drawska artykuły opisujące w konwencji afery funkcjonowanie torów sportowych na Niwce i lotnisku Broczyno. Już w samych tytułach, podtytułach i nagłówkach roi się od różnych „sensacji”, kłamstw, półprawd i niedomówień. Nie ma sensu odnosić się do tych wszystkich bzdur, powypisywanych w artykułach, bo od początku (błędnie lub celowo) założono, że działania sportowo-organizacyjne podejmowane na obu obiektach są nielegalne i pachną brzydko bezprawiem. Uzmysłowię tylko oponentom, że funkcjonujące tory sportowe na Niwce i Broczynie, to nie są tory wyścigowe, to nie są tory próbne ani żadne inne, dla których przygotowania i realizacji potrzebne byłyby jakiekolwiek projekty bądź zezwolenia. Żadne, przywoływane przez Pana red. Bednarka prawo, nie nakazuje niczego legalizować, bo nie były nigdy potrzebne żadne zgody i pozwolenia. Czy jeżeli nazwiemy jakąś ścieżkę torem motocrossowym, to ona natychmiast takim się stanie? Niestety, zasada czarodziejskiej różdżki tutaj nie zadziała. Jeżeli
Spotkanie z Adamem Małyszem - 24.09.15 r.
cokolwiek nazwiemy pałacem, domem, drogą, halą itp., to Prawo budowlane będzie weryfikowało te obiekty nie na podstawie miana czy nazwy, lecz na podstawie określonych cech fizycznych i prawnych. Onego czasu cesarz Kaligula mianował swego konia Incitatusa senatorem, czy przez to koń stał się rzeczywiście senatorem i pełnił takie obowiązki? Czy zabierał głos podczas debat, czy głosował? Może sobie radny Fujarski pospołu z red. Bednarkiem dywagować i bredzić, bo przecież dla poczytności gazety potrzebna jest sensacja, ale nie będzie to miało żadnej mocy sprawczej. Na szczęście, urojenia i poglądy powyższych person nie mają jeszcze rangi prawa ustawowego ani miejscowego, przynajmniej w Gminie Czaplinek.
Spotkanie z Kubą Przygońskim - 5.11.15 r.
Jak rzeczywiście wygląda sytuacja na terenie byłego lotniska wojskowego w Broczynie? Latem b.r. Fundacja „Młodzi Rajdowcy” z Drawska Pom. wystąpiła z propozycją urządzenia na terenach lotniska toru szutrowego do prowadzenia treningów i zawodów dla pojazdów sportowych. Po uzyskaniu zgody Burmistrza, podjęto działania organizacyjne i pierwsze prace fizyczne. Wydałem pozwolenie na wytyczenie za pomocą równiarki trasy dla samochodów terenowych, quadów i motocykli, oraz wycięcie kilkunastu drzewek (wyczerpując stosowne procedury). Wykonano prace, które nie były inwestycjami oraz żadnymi pracami budowlanymi, i nie zmieniały rzeźby terenu. W praktyce sprawdzano możliwości i celowość funkcjonowania takiego obiektu. Uruchomiono marketing sportowy - powstały tor sprawdzany był przez znakomitych rajdowców: Adama Małysza i Jakuba Przygońskiego, którzy byli zachwyceni obiektem i zadeklarowali przeprowadzanie tutaj swoich treningów. Zainteresowanie obiektem wyrazili także użytkownicy aut terenowych i quadów z naszej Gminy i okolic. Dało to asumpt organizatorowi i twórcy przedsięwzięcia Fundacji Młodzi Rajdowcy z Drawska Pom., do sformalizowania projektu. Podjęto negocjacje dotyczące formy korzystania z terenu, jego wielkości i ceny za użytkowanie. 18 marca b.r. między Fundacją a Gminą została zawarta umowa użyczenia wydzielonej z lotniska działki o powierzchni 5,65 ha. Za korzystanie z terenu Fundacja będzie płaciła Gminie podatek od nieruchomości. Treningi i zawody odbywają się na podstawie opracowanego regulaminu, i są każdorazowo ubezpieczane przez organizatora. Ponadto, cały teren lotniska, podobnie jak wszystkie obiekty na trenie Gminy, jest objęty ubezpieczeniem OC.
6
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Kuba Przygoński na torze
Na lotnisku funkcjonuje także od lutego br. 25 metrowa strzelnica sportowa, której gospodarzem jest Klub Strzelecki LOK Kaliber 22. W tym przypadku także nie wykonywano żadnej inwestycji, ani żadnych prac budowlanych. Wykorzystano obwałowania istniejącego ukrycia dla samolotów jako wały strzelnicy. Strzelnica posiada zatwierdzony Regulamin, i decyzję dopuszczającą do użytkowania obiektu. Klub działa na podstawie zawartej z Gminą umowy na zarządzanie obiektem. Podobnie w przypadku Niwki. Jest to teren po wysypisku śmieci i nieużytek, gdzie pozyskiwano nielegalnie piasek, obecnie udostępniony dla uprawiania sportów motorowych. Organizowane tutaj od października 2011 r. zawody cross country odbywają się na trasach przełajowych, w naturalnych warunkach terenowych. Nie ma tutaj żadnej infrastruktury, i nie prowadzono tutaj żadnych prac ziemnych, które zmieniałyby rzeźbę terenu. Zebrano tylko z tego terenu zalegające śmieci (co mogło stwarzać pozory prac ziemnych), w ramach rekultywacji gminnego wysypiska odpadów komunalnych. Obiekt Niwka funkcjonuje już od prawie 5 lat, co roku odbywają się co najmniej dwie imprezy. Tor znakomicie wpisał się w sportowy pejzaż naszej Gminy. Zawody tutaj przeprowadzone relacjonował wiele razy także red. Bednarek. O tym co się dzieje i planuje na lotnisku mieszkańcy Gminy i Radni RM byli na bieżąco informowani, m.in. na Wrotach Czaplinka, Sesjach RM (informacje z prac burmistrza) i podczas Komisji. Dlaczego akurat teraz się obudzili, pytając o legalność funkcjonowania obiektów? Dlaczego akurat teraz niektórym Radnym zaczęły one przeszkadzać? Dlaczego akurat teraz Głos Koszaliński robi z tego sensację? Dlaczego red. K. Bednarek manipuluje informacją? Dlaczego nikt nie zwrócił się bezpośrednio do mnie o wyjaśnienie wątpliwości, bo w końcu to ja znam tematy najlepiej, jako gospodarz Gminy? Dlaczego w inkryminowanych artykułach nie uwzględniono wyjaśnień innych osób, a oparto się na relacjach atakujących burmistrza Radnych? Może dlatego, że Gmina nie podpisała na ten rok ze Spółką Polska Press umowy o świadczeniu usług wydawniczych, i nie będzie już dofinansowywała Głosu Koszalińskiego oraz Głosu Drawska? A może rozpętano histerię wokół toru na Niwce, aby zagłuszyć sprawę nielegalnej wycinki drzew nad j. Czaplino? Może red. Bednarek zajmie się tym problemem, gdzie rzeczywiście mogło dojść do złamania prawa? Pytania można mnożyć, tylko po co? Oczywistym jest, że mamy do czynienia z pospolitą walką polityczną, wywołaną przez radnych opozycji. Panowie radni M. Czerniawski i K. Fujarski, składając donosy na Burmistrza (a de facto na Gminę)
do RIO czy prasy, czerpią z niedoścignionych wzorców swoich starszych kolegów partyjnych, donoszących na własny rząd do Brukseli. Może chcą w ten sposób odwrócić uwagę od wyczynów na naszym podwórku swojego partyjnego kolegi, działając na zasadzie: łapać złodzieja!? Panowie Radni to oczywiście nie jest kaliber krajowy, więc pozostaje im tylko przysłowiowe sikanie do mleka. Nie mogą pogodzić się z wynikami ostatnich wyborów samorządowych. Nie mogą się pogodzić z odrzuceniem przeze mnie ich zalotów w postaci pewnej propozycji kadrowej, jaką mi złożyli nazajutrz po ostatnich wyborach samorządowych. Ponadto zapewne mają własne ambicje i wizję urządzenia gminy, gotując się już do najbliższych wyborów samorządowych. Radny Fujarski obłudnie w swoich wypowiedziach podaje, że nie jest przeciwny torom, chodzi mu tylko o przestrzeganie prawa. Podobnie rady Czerniawski, nie jest przeciwny projektowaniu i budowie pomostów, chodzi mu tylko o przestrzeganie prawa. Bezwstydne przekonanie o słuszności swojej, jedynej racji i bezczelne zachowania, to nie ostatni problem wspomnianych Radnych. Radni przystępując do wykonywania mandatu składali przysięgę: "Wierny Konstytucji i prawu Rzeczypospolitej Polskiej, ślubuję uroczyście obowiązki radnego sprawować godnie, rzetelnie i uczciwie, mając na względzie dobro mojej gminy i jej mieszkańców". Dodali także do tekstu przysięgi formułę "Tak mi dopomóż Bóg". Czy Radni: K. Fujarski i M. Czerniawski rzeczywiście wypełnili uczciwie
Kurier Czaplinecki - Maj 2016
swoje obowiązki? Czy rzeczywiście działali zgodnie z interesem mieszkańców i gminy? Na to pytanie niech odpowie sobie każdy z mieszkańców z osobna. Podnoszono problem zarabiania na obiektach lotniska. Ale czy na każdym obiekcie sportowo -rekreacyjnym Gmina może, czy też musi zarabiać? Czy będzie kiedykolwiek zarabiała na stadionie miejskim - nie, na zielonych siłowniach - nie, na pomostach - nie, na ścieżkach pieszo-rowerowych nie, na zielonym orliku - nie, na plaży miejskiej nie, na torze Niwka - nie, na strzelnicy Broczyno nie itp. Natomiast częściowo zarabiamy na funkcjonowaniu takich obiektów jak: hala widowiskowosportowa, lodowisko, Ośrodek Sportów Wodnych. Będziemy także zarabiać na torze szutrowym. Reasumując, w ramach reakcji na krytykę odpowiadam, że działania Burmistrza i gminy Czaplinek oraz współpracujących podmiotów, realizowane na obiektach terenowych zlokalizowanych w Niwce i Broczynie nie naruszają zasad prawa, a w szczególności prawa budowlanego. Kto ma wiedzę lub wątpliwości, że jest inaczej, a leży mu na sercu dobro gminy i jej mieszkańców, niechaj złoży stosowne zawiadomienia, od RIO poczynając, poprzez prokuraturę, na UE kończąc. Publikacje, które dotychczas w tych sprawach ukazały się na łamach Głosu Koszalińskiego i Głosu Drawska, tudzież w Internecie, uważam za skandaliczne! Godzą one przede wszystkim w interes ekonomiczny Gminy, psują wizerunek władzy uchwałodawczej i wykonawczej. Zbydlęcenie życia społecznego i politycznego w Polsce sięga zenitu. Zdziczenie obyczajów w polityce krajowej przenosi się, niestety, na nasze życie społeczne w gminie. Czegoś takiego w naszej gminie jeszcze nie było. Konstruktywna opozycja powinna funkcjonować zawsze, ale styl i sposób działania opozycji w obecnej Radzie Miejskiej budzą zażenowanie i wstyd! Nic nie może usprawiedliwiać działań na szkodę Gminy i jej mieszkańców. Mam świadomość, że tylko śmiałe, odważne i niestandardowe, a niekiedy ryzykowne, ale zawsze zgodne z prawem decyzje, mogą zapewnić optymalny rozwój Gminy. I ja takie wyzwania podejmuję. Stare przysłowie arabskie mówi: psy szczekają a karawana jedzie dalej. I w rzeczy samej – żadne ujadanie nie pomoże, tory na Niwce i lotnisku oraz strzelnica będą działały, bo powinny i muszą działać! Ta karawana musi jechać i będzie jechać dalej!
Otwarcie strzelnicy - 23.01.16 r.
Adam Kośmider Burmistrz Czaplinka
Kurier Czaplinecki - Maj 2016 <><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
poprzednim numerze została zamieszczona informacja nt. naboru do Szkółki Żeglarskiej prowadzonej przez Czaplineckie Bractwo Żeglarskie dla dzieci w wieku od 7 do 12 lat. Poniższy artykuł stanowi namacalny dowód, iż wiele osób wywodzących się z naszego środowiska związanych jest zawodowo „z wielką wodą” poprzez to, iż właśnie pierwsze kroki żeglarskie stawiali na łódkach klasy „Optymist” na naszym akwenie - j. Drawsko!!! Przypomnę, zajęcia teoretyczne i praktyczne odbywają się dwa razy w tygodniu po dwie godziny w Ośrodku Sportów Wodnych. Żeglarstwo to wspaniały sport dający ogromne możliwości, uczący koleżeństwa, współdziałania w grupie, budowania wzajemnego zaufania, a także może stanowić zalążek dalszej kariery zawodowej. Zapisy do szkółki nadal przyjmują: Stanisław Wawrzyńczak – Bosman Ośrodka Sportów Wodnych, ul. Nadbrzeże Drawskie 1, tel. 506 074 856 oraz Andrzej Cogiel - Komandor Czaplineckiego Bractwa Żeglarskiego, instruktor żeglarstwa Polskiego Związku Żeglarskiego, tel. 602 519 511. Niech ten artykuł będzie inspiracją dla młodych ludzi przy wyborze swojej dalszej drogi życiowej, a także otworzy cykl artykułów - „ Znani Czaplinianie”, by przybliżyć naszym czytelnikom nietuzinkowe sylwetki osób, związanych z Czaplinkiem. Czekamy na Państwa artykuły! Jednocześnie gratuluję rodzicom - Państwu Genowefie i Ryszardowi Polak – możecie być dumni ze swojego syna Jacka!!! Zbigniew Dudor
Kapitan Jacek Polak ierwszy transport amerykańskiego gazu ziemnego w eksporcie do Europy, zrealizowano statkiem Creole Spirit - ciekawym, nowatorskim pod względem technicznym i dowodzonym przez polskiego kapitana. W ostatnich dniach liczne media na świecie, a także polskie, poświęciły niemało uwagi historycznemu, pierwszemu amerykańskiemu eksportowemu ładunkowi LNG, jaki dotarł do Europy, a konkretnie do Portugalii. Gazowiec Creole Spirit, z pierwszym ładunkiem skroplonego gazu ziemnego z USA, wpłynął 27 kwietnia do portu Sines.
Kapitan Jacek Polak w sterówce gazowca
Jednak nie tylko sama dostawa była ważna. Interesujący jest także sam statek. Jest to bowiem pierwszy w świecie statek z silnikiem głównym typu MEGI. Za skrótem tym kryje się statek typu "M", wyposażony w silnik główny z elektronicznie sterowanym wtryskiem paliwa gazowego (M-type, Electronically Controlled, Gas Injection). Statki klasy MEGI zaprojektowano z myślą o znaczącej poprawie efektywności energetycznej (obniżeniu spalania paliwa) i wyposażono w silniki napędu głównego o mniejszej emisji substancji szkodliwych do atmosfery w porównaniu do innych jednostek napędowych stosowanych dotychczas w morskim transporcie LNG. Jak twierdzi armator, silniki MEGI oferują właścicielowi lub czarterującemu oszczędności w eksploatacji dużego gazowca LNG rzędu 20 000 USD na dobę, nawet przy dzisiejszych,
7
Gazowiec LNG Creole Spirit tuż przed przekazaniem przez koreańską stocznię
niskich cenach paliwa. Gazowce klasy MEGI Teekay'a, przy ładowności 174 000 m³, są też obecnie jednymi z największych, jakie mieszczą się w śluzach nowo rozbudowanego Kanału Panamskiego. Teekay podszedł bardzo poważnie do przejęcia pierwszego w świecie gazowca LNG klasy MEGI. Na Creole Spirit zastosowano najnowszą, najbardziej zaawansowaną technikę. Wszyscy oficerowie spędzili wiele czasu na licznych kursach i symulatorach nabywając wiedzę i wstępną praktykę w eksploatacji najnowocześniejszych gazowców LNG. Przypisani zostali przez armatora do obsady Creole Spirit już na bardzo wczesnym etapie budowy statku. Kontrakt na budowę statku między Teekay LNG Partners i Daewoo Shipbuilding & Marine Engineering (DSME) podpisany został pod koniec lipca 2013 r. Położenie stępki odbyło się 4 marca 2014 r. Już w 10 dni później, na statku rozpoczęto instalację pierwszego z dwóch silników głównych typu MEGI (Creole Spirit to jednostka dwuśrubowa i dwusilnikowa). Wodowanie Creole Spirit miało miejsce 29 maja 2015 r., a 10 grudnia zakończyły się próby morskie i próbny załadunek skroplonego gazu. Wkrótce potem statek był już przekazany czarterującemu - amerykańskiemu potentatowi gazowemu Chaniere i wyruszył w dziewiczą podróż z kotwicowiska Janseungpo w Korei Południowej do Singapuru. Wprowadzono go do eksploatacji w transporcie ładunków z terminalu Sabine Pass LNG - pierwszej instalacji skraplającej i eksportowego terminalu LNG, które otrzymały zgodę na eksport LNG z USA. Po Creole Spirit Teekay odbierze ze stoczni jeszcze osiem podobnych gazowców klasy MEGI. Dodajmy, że Teekay, to armator z flotą o łącznej wartości ok. 12 miliardów USD, należącą do największych w świecie w niektórych segmentach rynku należących do jego specjalności. Są to głównie jednostki offshore (w tym FPSO, FSO, zbiornikowce wahadłowe), gazowce LNG i LPG oraz zbiornikowce naftowe i produktowce. Polskim mediom umknął jednak przede wszystkim interesujący dla polskiego odbiorcy fakt... Otóż statkiem, który zrealizował pierwszy transport amerykańskiego LNG w eksporcie do Europy, o którym mówiły gospodarcze serwisy informacyjne na całym świecie, dowodzi Polak - kapitan żeglugi wielkiej Jacek Polak. Wiadomo, że kapitan Polak "odbierał" statek ze stoczni i wprowadzał go do eksploatacji. Statek, pod dowództwem polskiego kapitana, przejęty został przez armatora od stoczni 29 lutego br. Portal Morski uzyskał potwierdzenie w oddziale Teekay w Szkocji, że polski kapitan dowodzi gazowcem Creole Spirit do chwili obecnej i oczywiście dowodził także statkiem w historycznym rejsie z pierwszym ładunkiem LNG z USA dla Europy. Jako doświadczony, ceniony i cieszący się najwyższym zaufaniem jednego z największych w świecie operatorów zbiornikowców - kanadyjskiego, notowanego na nowojorskiej giełdzie armatora Teekay - kapitan Jacek Polak niejednokrotnie już obsadzany był w odpowiedzialnej roli "armatorskiego kapitana - oblatywacza", który rozpoczynał pracę na nowych statkach już w stoczni, w końcowym okresie ich budowy i dowodził nimi w chwili odbioru przez armatora oraz w początkowym okresie eksploatacji. Był więc tzw. "commissioning captain" (kapitanem wprowadzającym statek do eksploatacji). Tak też było z nowym gazowcem Teekay'a - Creole Spirit. Poniżej przytaczamy rozmowę z kapitanem Jackiem Polakiem, którą opublikowano na łamach oficjalnej strony armatora Teekay przy okazji wprowadzenia Craole Spirit do eksploatacji. - Jakie jest Pańskie doświadczenie w pracy na jednostkach LNG? - Moja praca na gazowcach LNG rozpoczęła się prawie 20 lat temu. W 1998 r.
8
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
zacząłem współpracę z Dorchester Maritime, a następnie Teekay i tak przez ostatnie 16 lat. Pracowałem na wielu typach statków LNG: np. z różnymi systemami ładunkowymi (zbiorników) - No. 96 i Mark III, na turbinowcach parowych, na Q-flex'ach (jednostkach z typoszeregu, do którego należą także statki przywożące gaz z Kataru do terminalu w Świnoujściu), na gazowcach typu TFDE (tri-fuel diesel electric propulsion). - Jakie jest najbardziej znaczące rozwiązanie techniczne wprowadzone na statkach w czasie Pańskiej kariery? - Byłem świadkiem wprowadzenia większości innowacyjnych rozwiązań w branży transportowej LNG w ciągu ostatnich lat. Od starszych rozwiązań z odparowanym gazem ze zbiorników ładunkowych (BOG) spalanym w kotłach parowych na turbinowcach przez m.in. instalacje powtórnego skraplania (reliquefaction plants) na statkach typu Q-flex po napędy spalinowo-elektryczne (DFDE/TFDE). Cieszę się, że Teekay dał mi możliwość pracy na tych wszystkich jednostkach. Gazowiec Creole Spirit jest bardzo zaawansowany technicznie, ponadto szybki, niezawodny w dowodzeniu i zwrotny. Po próbach morskich nie mogłem doczekać się wprowadzenia jednostki do eksploatacji. - Czy Creole Spirit i technologie na nim wprowadzone można porównać z innymi statkami LNG, na których Pan pracował? - Statki typu MEGI są znacznie bardziej wydajne od obecnych jednostek. Wprowadzenie tej klasy wpłynie na obniżenie ogólnych kosztów operacyjnych każdego właściciela, jak i czarterującego - cieszę się, że jestem częścią tego projektu! - W jakich aspektach statek jest niecodzienny, "nieznany", inny, może lepszy? - Statek jest fantastyczny, lepszy, niż jakikolwiek, na którym pracowałem.
Kapitan Jacek Polak
OTWARCIE PARKU LINOWEGO kwietnia br. w Czaplinku miało miejsce oficjalne otwarcie Parku Linowego Tarzania. Do Parku przybyli mieszkańcy oraz turyści, którzy postanowili zmierzyć się z przeszkodami zainstalowanymi pomiędzy drzewami. Park Linowy Tarzania zlokalizowany jest przy ul. Parkowej, tuż przy jeziorze Drawsko. Dla amatorów aktywnego wypoczynku na świeżym powietrzu do wyboru są trzy trasy: żółta, gdzie cały tor znajduje się na wysokości ok. 0,5-1m, niebieska – 2-4 m oraz czerwona – 6-11 m. Na trasie znajduje się wiele atrakcji, takich jak np. belki złośliwe, mosty birmańskie, meandrujące pale, zjazdy tyrolskie, ścianki wspinaczkowe i wiele innych atrakcji. Jest to zatem rozrywka zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Swoją kondycję fizyczną oraz umiejętność pokonywania przeszkód ruchomych na wysokościach postanowili sprawdzić
Kurier Czaplinecki - Maj 2016
Wszystko, co znajduje się na pokładzie, każde urządzenie oraz to, dlaczego zostały zainstalowane jest zrozumiałe dla całej załogi oraz oficerów, ponieważ do kompletowania specjalistów przystąpiono w pierwszych etapach budowy tego statku. W Teekay dostawa pierwszego na świecie gazowca LNG typu MEGI traktowana jest bardzo poważnie. Tzw. "niespodziewane awarie" nie są żadnym wytłumaczeniem. Jesteśmy gotowi do wykonywania zamierzonego działania tak, aby osiągnąć cel i zadowolenie klientów. - Jakie są Pana przewidywania co do przyszłościowych kierunkach rozwoju projektowania gazowców LNG? - Creole Spiritjest pierwszą jednostką LNG typu MEGI. Pierwszą, ale na pewno też nie ostatnią. Teekay posiada w wachlarzu zamówień osiem kolejnych takich jednostek. Technologia wprowadzona na statku znajdzie zastosowanie w przyszłości, kiedy to coraz więcej statków na świecie wykorzystywać będzie LNG jako główny napęd. Nie mam żadnych wątpliwości. - Dlaczego zdecydował się Pan zostać marynarzem? - Dorastałem w małym miasteczku nad drugim, najgłębszym jeziorem w Polsce. Odkąd skończyłem osiem lat, wolny czas spędzałem na małych żaglówkach klasy Optimist. Inspirowały mnie także książki o odkrywcach i marynarzach, a zwłaszcza te Josepha Conrada. Miałem marzenie, by zostać marynarzem, podróżować, a także odwiedzając różne kontynenty poznawać wiele różnych kultur. - Co lubi Pan najbardziej przebywając na morzu? - To, że nie ma czasu na nudę. Każdy dzień jest inny od poprzedniego i codziennie znajduję się w innej sytuacji, dzięki czemu wciąż uczę się nowych rzeczy. Wyobrażenie o pracy marynarza jako o zwiedzaniu świata nie została spełniona w stu procentach ze względu na ilość wymaganego nakładu pracy w porcie, jednak praca ta daje możliwości poznania wielu osób różnych kultur. Mój rekord do tej pory to 11 narodowości podczas rejsu na pokładzie statku Methane Spirit. - Co chciałby Pan robić w czasie wolnym? Jakie jest Pana ulubione zajęcie? - Wolny czas chciałbym poświęcić mojej rodzinie, na co nie zawsze mogę sobie pozwolić. Oprócz tego, chciałbym pozostać w bliskim kontakcie z moimi wykładowcami Akademii Morskiej, gdzie uczę się nowych technologii, testuję systemy nawigacyjne, które dopiero wprowadzane są na niektórych statkach pasażerskich i w najbliższej przyszłości instalowane będą na statkach towarowych, np. NAVDEC (Navigational Decision Support System) [system opracowany na Wydziale Nawigacyjnym AM w Szczecinie i wdrażany przez spółkę Sup4Nav system wspomagania decyzji w rozwiązywaniu sytuacji kolizyjnych na morzu - red.]. Jeśli chodzi o mnie, to lubię wszystko, co związane jest z wodą: kajaki, narty wodne, łodzie motorowe, jachty i nurkowanie. Źródło: http://www.portalmorski.pl
również Burmistrz Czaplinka Adam Kośmider oraz Zastępca Burmistrza Zbigniew Dudor. Okazało się, że dla Burmistrzów trasa o najwyższym stopniu trudności nie stanowi żadnych przeszkód, a gdy stanęli już na stabilnym gruncie stwierdzili, że ten rodzaj wysiłku fizycznego dostarcza potężnej dawki adrenaliny i stanowi doskonałą, niezapomnianą rozrywkę. Chociaż cała aktywność w parku linowym odbywa się na wysokości, to jest to jak najbardziej bezpieczne. W Parku wykorzystywany jest atestowany sprzęt alpinistyczny najwyższej klasy. Goście korzystający z tras linowych wyposażeni są w zestaw asekuracji: uprząż biodrową, lonże asekuracyjne, specjalistyczne karabińczyki, bloczek zjazdowy oraz kask. Przed wejściem na wyznaczoną trasę każdy przechodzi też podstawowe szkolenie poprowadzone przez odpowiednio przeszkolonych instruktorów. Wiosna w pełni, zachęca do aktywności fizycznej, my zachęcamy Państwa do odwiedzenia nowego Parku i wypróbowania swoich sił na wybranej trasie. Katarzyna Kibitlewska
Kurier Czaplinecki - Maj 2016
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Społeczeństwa Zachodu uznały, że imigranci pozwolą żyć w luksusie – przechodzić na wczesne emerytury i cieszyć się słońcem Grecji i Hiszpanii.
Korporacja Kalifat alifat to system prawno – polityczny kojarzony z czasami potęgi islamu w dawnych wiekach. Na wielu muzułmanów działa to jak magnes na opiłki. Zbliża się podbój „dar al harb” /domeny wojny/ przez „dar al Islam” /domenę pokoju/. Pobożny muzułmanin ma obowiązek włączyć się do tych zmagań, bo dżihad jest solą islamu. Skąd się wzięło to Państwo Islamskie? Jakim cudem zdołało wyrządzić tyle zła w tak krótkim czasie? Wróg wyłonił się z odmętu długich lat tyranii, deptania sprawiedliwości i katastrofalnych błędów politycznych na Bliskim Wschodzie. Z chaosu, w jakim pogrążył się Irak po obaleniu przez Amerykanów reżimu Saddama Husajna. Jest jeszcze jedno praźródło: „Nic dziwnego, że PI, jedna z najbardziej krwiożerczych organizacji dżihadystycznych w historii, wyrosło na znaczącą siłę w Syrii i Iraku, czyli w krajach, gdzie przez dekady rządzili wyznawcy ideologii baasistowskiej”. /op. cit. Polityka nr 17, 2015, s.60/. Baasizm to program modernizacji krajów arabskich, łączący idee nacjonalistyczne, postępowo – socjalistyczne i laickie z hasłami jedności i panarabizmu. Odwoływali się do niego przywódcy partii Baas w Iraku i Syrii (m.in. Husajn). Rządy baasistowskie dźwignęły oba kraje cywilizacyjne, ale ostatecznie okazały się tyraniami. W ten sposób posiany został wirus przemocy, który dziś karmi się już ideologią islamistyczną, czyli całkowitym zaprzeczeniem baasizmu. Państwo Islamskie jest ekspertem od strachu, pisze Patrik Cocburn, a australijski premier Tony Abbott nazwał Państwo Islamskie „apokaliptyczną sektą śmierci”. Niemiecki pisarz, dziennikarz i polityk chadecki Jurgen Todenhoeffer, opowiadał po powrocie z Mosulu, że takiego entuzjazmu, jaki wzbudza PI, nigdy dotąd nie widział. „To dla mnie niepojęte, ale gotowi do walki obywatele wielu krajów Zachodu i innych stron globu przybywają do Syrii i Iraku niemal codziennie. Widziałem w ich rękach broń maszynową produkcji niemieckiej, któregoś dnia mogą ją wycelować w nas”. Nie wszyscy Irakijczycy i Syryjczycy wyznający sunnizm zachwycali się dżihadystami, lecz jeszcze bardziej lękali się armii irackiej dowodzonej przez szyitów, szyickich milicji dowodzonych przez Irańczyków, armii syryjskiej i syryjskich milicji walczących po stronie reżimu Asada. Obecna, wymierzona w PI koalicja Amerykanów z Arabią Saudyjską, Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi i Turcją, jest rozbieżna politycznie, bo muzułmańscy koalicjanci USA tak samo zaciekle zwalczają reżim Asada, Kurdów syryjskich i lokalne siły walczące z PI, jak czyni to samo Państwo Islamskie. Wiceprezydent USA Joe Biden otwarcie powiedział: ”wciskano miliony dolarów i tony sprzętu bojowego komukolwiek, kto tylko chciał walczyć z Asadem”. Chętne były ugrupowania powiązane z Al-Kaidą i dżihadystami napływającymi na front z innych regionów. PI tracące już siły w Iraku, zdołało się odbudować w Syrii. Amerykanie popierali „umiarkowanych” gotowych walczyć z PI i z Asadem. Tyle, że „umiarkowani” to byli sklepikarze, ale nie bojownicy. Dziś toczy się tam zastępcza wojna sunnicko – szyicka z Iranem w tle. Dżihadyści potrafią nie tylko siać strach. Umiejętnie wykorzystują błędy Zachodu. Od 2012 r. było już jasne, pisze Cocburn, że reżim Asada ma poparcie islamistów libańskich, Iranu oraz Rosji i szybko nie upadnie. Jesteśmy świadkami reaktywacji sił ekstremistycznych typu Al-Kaidy i rosnącej dominacji skrajnie nietolerancyjnej wersji islamu, saudyjskiego wahabityzmu, będącego doktryną religijną utworzoną ok. 1744 r. w Niedżdzie (Arabia Saudyjska) przez Muhammada Abdal – Wahhaba, głosząca powrót do „pierwotnej czystości” islamu, do prostoty i surowości obyczajów, uznająca Koran i hadisy /opowieść o czynach albo słowach Mahometa i jego towarzyszy/ za jedyne źródło wiary. A to oznacza, że wojna dotknie także niemuzułmanów i będzie miała daleko idące skutki w polityce globalnej. Tak już się stało. Częściej, niż nam się wydaje, zamachowcy zwierzają się innym ze swoich planów. Jednak na ogół nie traktujemy tych słów poważnie. Wojna islamu z resztą świata zaczęła się od ataku na wieże Word Trade Center. Celem było sprowokowanie USA do wypowiedzenia wojny islamskiemu światu i rozsławienie na cały świat „sprawy” Al-Kaidy. Kolejne zamachy: 202 ofiary na wyspie Bali (2002 r.), 191 w Madrycie (2004 r.), 52 w Londynie (2005 r.). Po tych zamachach politycy uspokajali: wojna z islamskim terroryzmem zbliża się do końca. Jak bardzo się mylili, pokazały następne ataki w różnych miejscach naszego globu. Państwo Islamskie (ISIS) grozi Europie. To ono stało za zamachami w Paryżu czy w Brukseli. I zapowiada kolejne, jeszcze bardziej krwawe ataki. Państwo Islamskie jest kolejną mutacją dżihadyzmu, która powstała na bazie Al-Kaidy i Islamskiego Państwa Iraku i Lewantu (ISIL). Kontroluje dziś prawie wszystkie terenu zamieszkiwane w Iraku przez mniejszość sunnicką i nie zamierza z nikim dzielić się władzą. Budowniczym Państwa Islamskiego jest nieżyjący już – zginął w 2006 r. namierzony przez Amerykanów – Abu Musab az – Zarkawi, który stał na czele AlKaidy Iraku (przemianowanej na Państwo Islamskie Iraku). Ta iracka odnoga AlKaidy z czasem usamodzielniła się do tego stopnia, że między jej liderami a Ajmanem az Zawahirim (zastępcą, a później następcą Bin Ladena) dochodziło do spięć, a w końcu do odłączenia się organizacji córki. Dowódcą ISIL od 2010 r. był Abu Bakr al-Baghdadi. Dziś przewodzi Państwu Islamskiemu. Karierę zawdzięcza talentom organizacyjnym, a także buntowi
9
sunnitów syryjskich przeciwko reżimowi prezydenta Asada. Militarnie PI okazało się dużo sprawniejsze niż Al-Kaida, z której się wyłoniło. Trzy lata temu Baghdadi został ogłoszony przez swych entuzjastów kalifem, czyli głową muzułmańskiego państwa. Państwo Islamskie (Islamic State, IS) to najbogatsza organizacja terrorystyczna świata, ale nie jest typową grupą terrorystyczną, ponieważ ma pewne cechy państwa. Kontroluje określone terytorium, ściąga podatki z ludności, a także dysponuje strukturami władzy politycznej. Brakuje mu szczelnych granic oraz uznania przez społeczność międzynarodową. Bojownicy zabiegają o pozyskanie ludzi, w tym również z krajów europejskich. Najpierw naprawiają drogi. Likwidują chaos i bandytyzm. Dopiero później wprowadzają szariat. Kobiety mają zasłaniać twarze i wychodzić z domu tylko w męskim towarzystwie. Mężczyźni mają zapuścić brody. Zakaz palenia sziszy i gry w karty. Podczas modłów nie wolno chodzić po ulicach, biura i sklepy mają być zamknięte. Do szkoły można chodzić tylko przy meczecie. Barbarzyńskie kary wymierza się publicznie. PI oczekuje bezwzględnego posłuszeństwa i zwalcza inne ugrupowania, które uważa za rywali. Projekt „kalifat” jest kosztowny, skąd zatem dżihadyści biorą na to pieniądze? Jak wskazuje raport Agencji Reutera z 2014 r. nawet jedna trzecia z ok. 3 mld $, jakie rocznie inkasuje IS, pochodzi z wydobycia i sprzedaży ropy naftowej, której na terenie historycznej Mezopotamii i w okolicach jest pod dostatkiem. Raport Reutera wskazuje, że IS przejęło kontrolę nad polami roponośnymi, na których przed zintensyfikowanymi atakami koalicji antyterrorystycznej wydobywano ok. 60 tys. baryłek dziennie. IS kontroluje teraz 10% irackiego oraz 60% syryjskiego potencjału naftowego. Do tego należy doliczyć kilka rafinerii i wiele szybów naftowych. Całą infrastrukturę przemysłu naftowego kontrolowaną przez Państwo Islamskie obsługuje ok. 1,5 tys. ludzi. Surowiec jest następnie sprzedawany na czarnym rynku, a klientów nie brakuje. Ropę sprzedawaną przez IS można kupić kilka razy taniej, niż wynosi cena tego surowca. W 2015 r. Państwo Islamskie pobierało od 10 do 35 $ za baryłkę, co dawało ok. 50 mln $ wpływów miesięcznie. Im niższa cena ropy na rynkach światowych, tym gorzej dla IS. Konwoje z ropą, podobnie jak szyby naftowe i infrastruktura naftowa stały się głównym celem ataków koalicji antyterrorystycznej, w której główną rolę odgrywają Amerykanie, Rosjanie i Francuzi. By zrekompensować utracone dochody z syryjskich pól naftowych, Państwo Islamskie buduje przyczółek w Libii. Najboleśniej odczuwa to Tunezja, która po dwóch krwawych zamachach na turystów straciła wpływy z turystyki, sektora dającego 14% PKB. Państwo Islamskie wydobywa też gaz ziemny i również sprzedaje go na czarnym rynku. To samo dotyczy innych surowców, takich jak siarka czy fosforyty. Od samego początku istnienia PI opiera działalność na porwaniach dla okupu oraz na aktywności przestępczej, uderzającej głównie w lokalnych biznesmenów i duchownych, a także w zagranicznych rezydentów. Innym intratnym źródłem dochodu są narkotyki, głównie opium i heroina. Wprawdzie islam zakazuje używania środków odurzających, ale dźihadystom nie przeszkadza w zarabianiu na ich przemycie. Następnym źródłem nielegalnych zysków jest sprzedaż zrabowanych antyków. Starożytne obiekty w Iraku czy Syrii są niszczone dopiero po ich obrabowaniu. Wcześniej ogołaca się je z cennych przedmiotów artystycznych i sprzedaje łupy dilerom zajmującym się nielegalnym obrotem dziełami sztuki. Miliony wpływają do skarbca dżihadystów z tytułu zakatu. To religijny podatek, który odprowadzają muzułmanie na potrzeby wspólnoty. Niemuzułmanie płacą specjalny podatek z tytułu „ochrony”. Zamożni chrześcijanie – 4,25g złota rocznie. Do tego dochodzą wpływy z konfiskat, donacje, łupy wojenne. W ręce PI wpadło dużo sprzętu wojskowego i broni, porzuconej przez trzy irackie dywizje latem 2014 r. oraz przez wojska i rebeliantów w Syrii. Ostatnie źródło dochodów to podatki nakładane na podbitą ludność, wymuszenia i darowizny z innych krajów arabskich. Mieszkańcy Mosulu źle znoszą rygorystyczne rządy dżihadystów. Ci, którzy nie stosują się do surowych nakazów (np. w kwestii wyglądu lub zakazu palenia papierosów), są karani wysokimi mandatami i trafiają na tydzień do aresztu. Jeśli niepokorna osoba wpadnie drugi raz, czekają ją baty oraz miesięczne więzienie. Drobni przedsiębiorcy dzielą się także codziennym utargiem, a jeśli ktoś wyjedzie z miasta na dłużej niż 15 dni, jest narażony na utratę dobytku. Najlepsze budynki przejęli funkcjonariusze i bojownicy Państwa Islamskiego – nie wyłączając domów pozostawionych przez chrześcijan oraz jazydów, którzy uciekli z miasta. Według algierskiego dziennikarza Kamela Daouda, o ile „matką” PI jest amerykańska inwazja na Irak, o tyle „ojcem” jest wahabicki kompleks religijny. Zanosi się na wojnę długą, trudną i bez wyraźnego zwycięzcy. Weiss i Hassan, autorzy książki: „PI: Armia terroru” uważają nawet, że „armia strachu” pozostanie z nami bezterminowo. Twierdzenie, że nie przyjmując uchodźców, wyeliminujemy zagrożenia związane z terroryzmem, jest naiwne i bardzo egoistyczne. Dowodem na to jest fakt, że polskie służby ustaliły, iż podczas papieskiej mszy w Brzegach miało dojść do ataku terrorystycznego. Jak donosi „Fakt” z 6.05.2016 r. islamiści chcieli przejechać terenowymi samochodami przez bramki i wjechać w tłumy pielgrzymów, którzy pod koniec lipca zjadą się na Światowe Dni Młodzieży. Polskiemu wywiadowi udało się poznać zamierzenia zamachowców dzięki współpracy z zagranicznymi służbami, które pozyskały fragmenty rozmów islamistów podsłuchanych przez elektroniczny system szpiegowski Echelon. Potrzebujemy solidarności i współpracy, by móc razem walczyć z zagrożeniami. Opracował: Brunon Bronk
10
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
SAMORZĄDOWY BÓL GŁOWY niektórych szkołach podstawowych oddziały klas pierwszych w ogóle nie zostaną otwarte. Jednak miejsc w przedszkolach czy zerówkach dla 6–latków zabraknąć nie może. W I klasach od 1 września 2016 r. będzie znacznie mniej dzieci niż w latach ubiegłych. Szacuje się, że spadek liczby uczniów, w stosunku do dnia dzisiejszego osiągnie poziom aż 70%. Nie poprawi tej sytuacji nawet prawna, zgodna z ostatnią nowelizacją ustawy o systemie oświaty, możliwość utworzenia w roku szkolnym 2016/17 klas pierwszych już przy 7 uczniach w szkołach wiejskich. W miastach klasę pierwszą można będzie utworzyć nawet już przy 11 uczniach. Samorządowcy z kwaśnym uśmiechem przyjmują takie rozwiązania. Mogli to zrobić i do tej pory, tylko jak zawsze na własny koszt. Jeśli dzieci będzie mniej, jak znam życie, gmina może wskazać inną szkołę jako miejsce realizacji obowiązku szkolnego, niż ta w obwodzie, w którym mieszka dziecko. Dziecko może też trafić do klasy łączonej, w której będzie się uczyć z drugoklasistami, tyle, że będzie realizować w tym samym czasie inny program niż starsi uczniowie. Problem mało liczebnych klas będzie „rolował” każdego roku. Zagrożone są miejsca pracy nauczycieli uczących w klasach I, II i III. Za 3 lata problem ten dotknie także nauczycieli klas czwartych, w następnym roku klas piątych… itd. Po kilkunastu latach z rozwiązaniem tego problemu będą borykać się licea i technika, a następnie szkoły wyższe. Stabilizację pracy szkół w najbliższych latach zapewni przekonanie jak
Kurier Czaplinecki - Maj 2016
największej liczby rodziców dzieci 6–letnich do posłania dzieci 1 września do szkoły a nie do przedszkola. Samorządy chcąc uniknąć „pustych” klas zachęcają dzisiaj rodziców 6–latków, by posłali je do szkoły. Ruszają programy wsparcia dzieci rozpoczynających naukę w szkole. Organizowane są akcje informacyjne z udziałem specjalistów, dni otwarte w szkołach, a także „jednodniowe szkoły” dla sześciolatków wraz z zajęciami pokazowymi. Rodzice mogą zobaczyć, jak wyglądają sale lekcyjne, a także omówić i wynegocjować warunki pobytu dzieci w szkole i świetlicy. Z myślą o sześciolatkach w szkołach wprowadza się całodzienną opiekę w oddzielnych świetlicach, bezpłatny dowóz dzieci do szkoły spoza obwodu szkolnego, wyposażenie szkół w podstawowe artykuły papiernicze, godziny dodatkowych, nieodpłatnych zajęć dla pierwszoklasistów oraz opiekę podczas ferii i wakacji. Planowane jest także dodatkowe zatrudnienie pedagogów i logopedów. Pojawiają się spoty promocyjne, plakaty oraz ulotki informacyjne. Furorę robi kampania: „Jestem już za mądry na przedszkole! Świetnie odnajdę się w szkole”. W części samorządów trwają także przygotowania do przenoszenia nauczycieli nauczania początkowego ze szkół do przedszkoli. Niektórzy planują ograniczenie etatów, a inni delikatnie sugerują, aby nauczyciele w nowym roku szkolnym skorzystali z rocznego urlopu dla poratowania zdrowia(!). Trwająca od wielu lat kampania na rzecz inicjacji szkolnej dzieci sześcioletnich spowodowała, że dzisiaj mamy w Polsce dużo szkół lepiej przygotowanych do tego procesu. Wydano ogromne pieniądze na remonty, adaptacje oraz doposażenie. Wszystko po to, aby jak najlepiej przygotować się na przyjęcie 6-latków. O tym na dniach zadecydują samodzielnie rodzice. Jerzy Kotlęga
Nowe eksponaty w Izbie Muzealnej ezioro Tajemnic – pan Adam Tuchalski przekazał do Izby Muzealnej kotwicę stalową. Jak mówi A. Tuchalski - „Kotwicę osobiście wydobyłem z j. Drawsko w 2006 r. przy trzcinach, w zatoce przy miejskiej oczyszczalni ścieków. Kotwica znajdowała się na niewielkiej głębokości, więc zawadziłem o nią nogą pływając obok łodzi. Fakt ten jest dość interesujący z uwagi na niewielką głębokość pozostawienia kotwicy w tym miejscu”. Podobna kotwica znajduje się w Ośrodku Sportów Wodnych, jako cokół pod tablicę upamiętniającą patrona OSW. Na widokówkach z czasów przed 1945 r. widać, że po j. Drawsko pływały cztery duże dwumasztowe łodzie żaglowe. Zakładając, że takie łodzi miały na wyposażeniu odpowiednie kotwice, można założyć, że pochodzi ona z którejś z nich. Pan Marian Łącki przekazał do Izby Muzealnej uprząż konia, oraz fragmenty korony pieca kaflowego. Pan M. Łącki zna wartość zabytków, dlatego szybko ocenił, że znalezione ceramiki mają walor historyczny i przekazał je do Izby Muzealnej. Korona z pieca kaflowego pochodzi prawdopodobnie z początku XVIII wieku. Izba Muzealna dziękuje Panom A. Tuchalskiemu i M. Łąckiemu za przekazanie eksponatów. Romuald Czapski
Ceramika przekazana do Izby Muzealnej
Nabór do SZKÓŁ ZAOCZNYCH „EDUKACJA” - dla Dorosłych na semestr jesienny 2016/2017 tel. 606 483 438, edukacjaczaplinek.pl Nabór do szkół na rok 2016/2017 po gimnazjum i szkole podstawowej - 3-letnie po ZSZ - nauka trwa 2 lata SZKOŁA POLICEALNA 2-letnia po szkole średniej Technik rachunkowości Technik BHP (nowy kierunek) Wszystkie szkoły posiadają uprawnienia szkół publicznych. Zajęcia co 2 tygodnie (piątek od 15:15 i sobota od 8:00). Dodatkowe informacje: Telefon: 94 375 59 92 lub 606 483 438 www.edukacjaczaplinek.pl (podanie do pobrania) PRZYJDŹ, ZAPISZ SIĘ - BEZ EGZAMINÓW WSTĘPNYCH!!! Nabór trwa od maja do września.
Kurier Czaplinecki - Maj 2016
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
11
KURIER CZAPLINECKI - miesięcznik lokalny, kolportowany bezpłatnie, dostępny w formie elektr.: www.dsi.net.pl; wwwczaplinek.pl. Tel. Redakcji 603 413 730, e-mail: redakcja.kuriera@wp.pl. Redaguje zespół. Wydawca: Stowarzyszenie Przyjaciół Czaplinka. Konto: Pomorski Bank Spółdzielczy O/Czaplinek 93 8581 1027 0412 3145 2000 0001, NIP 2530241296, REGON 320235681, Nr rej. sąd.: Ns-Rej Pr 25/06. Nakład 1700 egz. Druk: Przedsiębiorstwo Prywatne „Grażyna” - Waldemar Sopoćko, tel. 502 532 969. Redakcja zastrzega sobie prawo zmiany tytułów, skracania redakcyjnego, opracowania i adiustacji otrzymanych tekstów, selekcjonowania i kolejności publikacji. Nie zwracamy materiałów nie zamówionych i nie ponosimy odpowiedzialności za treść listów, reklam, ogłoszeń. Drukujemy tylko materiały podpisane, można zastrzec personalia tylko do wiadomości redakcji. Nadesłane i publikowane teksty i listy nie muszą odpowiadać poglądom redakcji. Ceny reklam: moduł podstawowy (10,3 x 4,5) w kolorze - 60 zł, czarno-biały - 30 zł, ogłoszenie drobne - 10 zł, kolportaż ulotek - 200 zł.