Zasłużeni dla Gminy; Zofia Langowska; 10-lecie Kuriera; Miejsce na mural;
Akademia rysunku;
Elektrownie wiatrowe;
Czaplinek na igrzyskach;
List czytelnika;
Złota Orfa;
Odmienne stany świadomości.
2
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Nici SILHOUETTE
Kurier Czaplinecki - Październik 2016
Kurier Czaplinecki - Październik 2016
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
ZASŁUŻENI DLA GMINY CZAPLINEK ładze Czaplinka, poczynając od pierwszych powojennych lat, w różny sposób honorował swoich zasłużonych mieszkańców i innych obywateli, którzy przysłużyli się Czaplinkowi. Ustanawiano tytuły honorowych obywateli, medale i dyplomy honorowe za zasługi, czy też medale okolicznościowe. Na podstawie najstarszych, zachowanych dokumentów można przyjąć, że pierwszymi osobami, które Uchwałą Miejskiej Rady Narodowej w 1947 r. otrzymały Obywatelstwo Honorowe Miasta Czaplinka były: Henryk Dąbrowicz - poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, Kazimierz Starecki – Inspektor Osiedleńczy Ziem Odzyskanych, Józef Ziobro - Przewodniczący Powiatowej Rady Narodowej w Szczecinku, Stanisław Dominiak Górski - Starosta Powiatowy w Szczecinku. Następnie w latach 60-tych ponownie nadano tytuły Honorowych Obywateli. W 1966 r. podczas sesji Miejskiej Rady Narodowej w kinie „Piast” odbyło się uroczyste podjęcie uchwały o nadaniu tytułów Honorowych Obywateli Miasta Czaplinka dla: Piotra Jaroszewicza – ówczesnego wicepremiera rządu RP, Kazimierza Masiowskiego – uczestnika walk o wyzwolenie Czaplinka, Stanisława Łastowskiego - uczestnika walk na Wale Pomorskim, Michała Jekiela – uczestnika walk na Wale Pomorskim, Alojzego Srogi – pisarza i uczestnika walk o wyzwolenie Czaplinka. Dwa lata później honorowe obywatelstwo nadano Januszowi Hrynkiewiczowi – Ministrowi Przemysłu Maszynowego. W połowie lat dziewięćdziesiątych postanowiono powrócić do tradycji nadawania honorowego obywatelstwa. Uchwałą Rady Miasta i Gminy w Czaplinku Nr XVIII/117/96 z dnia 27 sierpnia 1996 r. ustanowiono tytuł „Honorowego Obywatela Miasta Czaplinka”. Dotychczas przyznano ten tytuł 23 osobom. W 1996 r. tytuł otrzymali: Joachim Wegener – Burmistrz Bad Schwartau, Andrzej Skowroński – Prezes „Elektrimu S.A.”, Henryk Stempowski – uczestnik walk o wyzwolenie Czaplinka; w 2001 r. ks. Jan Hubner – Proboszcz parafii w Czaplinku; w 2003 r.: Jadwiga Badziągowska – pedagog i wychowawczyni, Jan Paweł II – papież, Piotr Kasprowicz – działacz społeczny (pośmiertnie), ks. Kazimierz Lewandowski – Dyrektor MOW w Trzcińcu, Gunter Tomaschewski – Dyrektor Urzędu w Bad Schwartau, prof. Heinz Pack – Prezes Stowarzyszenia Byłych Mieszkańców Czaplinka, Wacław Mirowicz – pedagog i wychowawca (pośmiertnie); w 2004 r. Hans Marten – Przewodniczący Partnerstwa Niemiecko-Polskiego; w 2005 r. Marek Sztark – Prezes Regionalnego Towarzystwa Wspierania Rozwoju Pomorza Zachodniego; w 2011 r.: Jurgen Habenicht – Przewodniczący Rady Miejskiej w Bad Schwartau i Gerd Schuberth – Burmistrz Bad Schwartau; w 2012 r.: Axel Gieseler – Radny Rady Miejskiej w Bad Schwartau, Viktor Kaczkowski – Dyrektor Muzeum i Archiwum Miejskiego w Bad Schwartau, Ingo Belka – były Zastępca Burmistrza Grimmen, Benno Ruster – Burmistrz Grimmem, Heino Schutt – były Burmistrz Marlow, Achim Winkler – Zastępca Burmistrza Marlow; w 2013 r. ks. Leszek Zioła – Dyrektor Zespołu Szkół Salezjańskich; w 2016 r. Andre Gerstner – Prezes Kabel-Technik-Polska.
Oprócz honorowego obywatelstwa, samorząd nadawał także honorowe medale mieszkańcom zasłużonym dla miasta i gminy. I tak Uchwałą Miejskiej Rady Narodowej Nr XX/36/79 z dnia 21 czerwca 1979 r. ustanowiono medal honorowy „Zasłużony dla Miasta Czaplinka”. W Regulaminie nadawania medalu przyjęto następujące zasady wyróżniania: - za osiągnięcia w organizacji produkcji i ruchu racjonalizatorskim, w inicjowaniu i szerzeniu postępu technicznego; - za osiągnięcia w organizowaniu i realizowaniu czynów produkcyjnych i społecznych, w pracy na rzecz poprawy gospodarności, ładu, porządku i estetyki miejsc pracy i zamieszkania; - za konsekwentne działanie i wyniki osiągnięte w organizacjach samorządowych, społecznych, związkowych i młodzieżowych; - za szczególne zasługi w rozwoju oświaty, nauki, kultury, służby zdrowia oraz polepszania warunków socjalno-bytowych ludzi pracy. Wyróżnienie nadawało Prezydium Miejskiej Rady Narodowej na wniosek organizacji politycznych, społecznych, samorządowych i młodzieżowych oraz zakładów pracy. Medale wręczano podczas akademii i uroczystości miejskich, na sesjach MRN, posiedzeniach plenarnych Komitetu Miejskiego, oraz na uroczystych spotkaniach załóg zakładów pracy ze społeczno-politycznym i administracyjnym kierownictwem miasta. Upoważnionymi do wręczania medali byli Przewodniczący MRN i jego Zastępcy, Naczelnik Miasta i Sekretarze KM PZPR. Medale przyznawane od 1979 r., po raz ostatni nadano w dniu 03.08.1989 r. Wobec braku ścisłej dokumentacji i ewidencji przyznawanych wyróżnień, udało się ustalić, że wyróżnienie otrzymało co najmniej 146 osób. Medalem wyróżniono również 6 osób prawnych. Także w przypadku nadawania tytułu zasłużonego dla miasta i gminy Czaplinek, postanowiono po przemianach ustrojowych dokonać zmian. Rada Miasta i Gminy Czaplinek Uchwałą Nr XIX/125/96 z dnia 21.10.96 r. ustanowiła tytuł – „Zasłużony dla Gminy Czaplinek”. Tytuł był nadawany przez Radę Miejską w formie uchwały, stałym mieszkańcom Gminy Czaplinek, którzy: - wnieśli szczególny wkład w rozwój społeczny, gospodarczy i kulturalny Gminy Czaplinek; - poprzez osobiste osiągnięcia w dziedzinie gospodarki, kultury i sztuki, sportu, a także w ramach wykonywanego zawodu przyczynili się do promocji gminy w kraju i za granicą. Z wnioskiem o nadanie tytułu mogli występować: Przewodniczący Rady Miejskiej, Burmistrz Czaplinka, Komisje Rady Miejskiej, Kluby Radnych, a także mające siedzibę w Gminie Czaplinek statutowe władze organizacji społecznych, politycznych, zawodowych i stowarzyszeń. Dokumentem stwierdzającym nadanie tytułu był dyplom „Zasłużony dla Gminy Czaplinek”, potwierdzony wpisem do księgi oraz okolicznościowym medalem. Wyróżnienie wręczali Przewodniczący RM i Burmistrz. Dotychczas, na powyższych zasadach, tytuł „Zasłużony dla Gminy Czaplinek” otrzymało 40 osób fizycznych i 3 osoby prawne. W 1998 r.:
3
Zofia Langowska – działaczka społeczna, Henryk Nurkiewicz (pośmiertnie) – działacz społeczny; w 2003 r.: Wiesław Żegalski (pośmiertnie) – działacz samorządowy, Alicja Gryglewicz – pedagog i wychowawczyni, Jan Popowski – działacz społeczny, Antoni Winnicki – działacz społeczny, Helena Daniuk – pedagog i wychowawczyni, Stanisław Czajka – kombatant i pedagog; w 2004 r. Czesław Życzko – kombatant; w 2005 r.: Edward Dejczman – działacz społeczny, Leon Konieczny – kombatant i działacz społeczny; w 2006 r. Alina Karolewicz – działaczka kultury, pedagog i wychowawczyni; w 2007 r. Zenon Rychliczek (pośmiertnie) – działacz samorządowy; w 2008 r. następujący kombatanci i podopieczne ZKRPiBWP: Józef Bolechowski, Leon ChamierCiemiński, Adolf Ciszewski, Ryszard Derbot, Alfons Jurewicz, Stanisław Kapusta, Wacław Kudzin, Jan Materek, Edward Mirkowski, Franciszek Musioł, Józef Okulewicz, Bronisław Orlicki, Władysław Piotrowski, Anastazja Rabczyńska, Antoni Sobieszczuk, Helena Życzko, Stefania Nowicka, Barbara Pieczyrak, Feliks Kosiński; w 2009 r. Zasadnicza Szkoła Zawodowa w Czaplinku im. Stefana Czarnieckiego; w 2012 r. Czesław Makarewicz – kombatant; w 2013 r.: Genowefa Polak – pedagog, wychowawczyni, działaczka społeczna i samorządowa, Krystyna Wójtowicz – pedagog, wychowawczyni i działaczka społeczna, Izabela Małkowska – pedagog i wychowawczyni, Wiktor Woś – działacz społeczny i samorządowy, Stanisław Mikołajczyk – działacz społeczny i samorządowy, Zbigniew Januszaniec – działacz społeczny i historyk, Jan Dymecki – zasłużony sportowiec; w 2016 r.: Kiwanis International Klub Czaplinek, Caritas Parafialna w Czaplinku. Zasady i tryb przyznawania tytułów honorowych były kilkakrotnie nowelizowane uchwałami podczas Sesji RM w dn. 21.10.96 r., 28.03.03 r. i 05.06.09 r. W 2015 r. postanowiono ujednolicić przepisy nadawania tytułów. 24 września 2015 r. Rada Miejska podjęła Uchwałę Nr XII/105/15 w sprawie trybu i zasad nadawania tytułów „Honorowy Obywatel Miasta Czaplinka” i „Zasłużony dla Gminy Czaplinek”. Zgodnie z przyjętym Regulaminem, tytuły nadaje Rada Miejska na wniosek Kapituły, którą tworzą: Przewodniczący RM, Burmistrz Czaplinka, Sekretarz Gminy, Przewodniczący stałych komisji RM. Tytuły ewidencjonuje się w księgach prowadzonych przez Biuro Rady Miejskiej.
4
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Wnioski do Kapituły w sprawie przyznania tytułów mogą składać: Przewodniczący RM, Burmistrz Czaplinka, stałe komisje RM, jednostki organizacyjne gminy, organizacje społeczne, polityczne i stowarzyszenia posiadające osobowość prawną, działające na terenie Gminy Czaplinek, oraz grupa co najmniej 50 wyborców Gminy Czaplinek.
Wręczenia Aktu Nadania tytułu „Honorowy Obywatel Miasta Czaplinka” i Dyplomu „Zasłużony dla Gminy Czaplinek” dokonuje w imieniu RM jej Przewodniczący oraz Burmistrz Czaplinka podczas Sesji RM, lub wyjątkowo przy okazji ważnych uroczystości gminnych. Tytuł „Honorowy…” jest nadawany osobom szczególnie zasłużonym dla rozwoju miasta i Gminy Czaplinek. Nadaje się go obywatelom polskim, którzy nie są stałymi mieszkańcami Gminy Czaplinek, obywatelom innych państw. Tytuł „Zasłużony…” jest wyrazem uznania wybitnych zasług dla rozwoju gospodarczego, społecznego i kulturalnego gminy oraz tworzenia wspólnego dobra. Nadaje się go mieszkańcom gminy oraz organizacjom, stowarzyszeniom i instytucjom działającym na terenie Gminy Czaplinek. Może być nadawany pośmiertnie. Aby podnieść rangę nadawanych tytułów, oraz w związku z wyczerpaniem się zapasów medalu dla „Zasłużonych dla Gminy Czaplinek”, zdecydowano przygotować nowe odznaki, także dla „Honorowych Obywateli Miasta Czaplinka”. Zadanie opracowania nowych odznak powierzono naszemu lokalnemu pasjonatowi historii Maciejowi Zakrzewskiemu. Po wstępnej akceptacji pierwowzorów i zgłoszeniu uwag przez Radnych
Kurier Czaplinecki - Październik 2016
Rady Miejskiej, naszego historyka Zbigniewa Januszańca i urzędników, definitywny kształt odznakom nadał ratuszowy informatyk Zbigniew Krasoń. Ostatecznie zaproponowano Radnym do wyboru po cztery możliwe warianty z każdej z odznak. Po konsultacjach internetowych i burzliwej dyskusji podczas komisji RM, zwyciężyły następujące propozycje: odznaka dla zasłużonych w wariancie AD, i odznaka dla honorowych w wariancie AC. Odlania w mosiądzu odznak o wymiarach: średnica 70 mm i grubość 5 mm, oraz dostarczenia eleganckich etui, podjęła się pracownia ARTAL Metaloplastyka z Łodzi. Na XXIV Sesji Rady Miejskiej w dniu 29 września b.r. podjęto Uchwałę Nr XXIV/217/16 o nowych pamiątkowych odznakach, adekwatnych do nadawanych tytułów honorowych. Szerzej o historii tytułów dla zasłużonych osób traktuje opracowanie Wiesława Krzywickiego i Adama Kośmidra, zamieszczone w III cz. książki o Czaplinku „Ku społeczeństwu obywatelskiemu” w podrozdziale „Zasłużeni dla Gminy Czaplinek” str. 126-140. Ponadto historię czaplineckich medali opisał Zbigniew Januszaniec w ostatnim Kurierze Czaplineckim Nr 121. Adam Kośmider
Zofia Langowska laureatką ósmej edycji nagrody im. kard. nom. Ignacego Jeża października br. odbyła się gala w koszalińskiej Filharmonii, na której wręczone zostały trzy statuetki. Laureatami ósmej edycji nagrody zostali: Szkoła Katolicka w Koszalinie, Alicja Kuczkowska z Wałcza i Zofia Langowska z Czaplinka. Nagroda, ustanowiona przez bp. koszalińsko-kołobrzeskiego Edwarda Dajczaka, Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana” oraz diecezjalną Caritas, przyznawana jest osobom fizycznym i instytucjom z terenu diecezji w uznaniu za działalność społeczno-kulturalną lub charytatywną. Jej celem jest upamiętnienie dokonań i osoby pierwszego biskupa diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej oraz promowanie działalności na rzecz drugiego człowieka, który zmarł 9 lat temu, 16 października 2007 roku, w Watykanie. „Radość płynie z Nadziei” - to motto i zarazem tytuł tych jedynych w swoim rodzaju nagród. Kontynuatorzy spuścizny pierwszego ordynariusza diecezji odebrali gratulacje i statuetki z rąk bp Pawła Cieślika. Podczas gali wręczono także stypendia zdolnym uczniom i studentom z terenu diecezji, które są przyznawane i finansowane przez Fundację im. kard. Ignacego Jeża. …Biskup Ignacy umiał być człowiekiem dyscypliny, wiele od siebie wymagał, czynił dobro, był światłem, które oświeca i ogrzewa. Wykorzystał czas swojego
życia. Był twórcą diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, wszedł do historii jako niezwykły świadek, budowniczy mostów i człowiek pojednania. Wypowiadamy dzisiaj słowa szczególnej wdzięczności ludziom działania, ludziom wielkich inicjatyw, tym, którzy tworzą dobro i nim się dzielą. Z serca im gratuluję i życzę Bożego błogosławieństwa – mówił bp Paweł Cieślik. Koszaliński „Katolik” to numer jeden nie tylko jako pozycja w rejestrze szkół wyznaniowych. To także lider rankingów wojewódzkich i ogólnopolskich. Jej pomysłodawcą i realizatorem jest ks. prałat Kazimierz Bednarski, proboszcz koszalińskiej parafii pw. Ducha Świętego, przy której działa placówka. Alicja Kuczkowska z Wałcza, nauczycielka, zawsze działała „nadprogramowo”, nie szczędząc czasu dla swoich uczniów, zwłaszcza dzieci niepełnosprawnych i ich rodziców. Znają ją w środowisku wszyscy, uśmiechają się do dziarskiej rowerzystki, można ją spotkać w drodze między instytucjami, urzędami i sponsorami, szukającej przyjaciół dla kolejnego przedsięwzięcia. Zofia Langowska poświęciła życie pracy z młodzieżą, zwłaszcza trudną, pozbawioną szans na poprawę życia, wywodzącą się z rodzin patologicznych. Jako kurator sądowy stworzyła dla swoich podopiecznych bezpieczny azyl najpierw w swoim mieszkaniu, później na plebanii u oo. salezjanów w Czaplinku. Zafascynowana postacią św. o. Jana Bosko, sięgała do stworzonego przez niego systemu wychowawczego. Marzył jej się dom, w którym będzie można pracować z młodzieżą z problemami. Zrujnowany pałac w Trzcińcu wymodlili. – Odeszłam ze szkoły tak, jak stałam, bez oszczędności, w pełnym zaufaniu Panu Bogu. Nie było tam nic, ani okien, ani drzwi. Codziennie wyruszałam w trasę po materiały budowlane i coś do jedzenia. Najpierw salezjanie stukali się w głowę, po dwóch latach przejęli ośrodek – wspomina emerytowana bibliotekarka. Kiedy Młodzieżowy Ośrodek Wychowawczy stanął stabilnie na nogach, mogła zająć się następnym projektem. W Rzepczynie, znów w zrujnowanym obiekcie, stworzyła Policealne Studium Rzemiosł Artystycznych i kolejny ośrodek przekazany salezjanom. Z żalem myśli o tym, że nie udało się stworzyć ośrodka dla dziewcząt w Bierzwnicy, ale nie przestaje marzyć o domu dla tych, którzy opuszczają ośrodki wychowawcze. Trzeci rok czeka na pozwolenie na remont budynku starej szkoły w Kluczewie, martwi się wieloletnim sporem sądowym z wykonawcą prac przy poprzednich projektach, ale nie traci ducha. – Nieraz spotykam się ze swoimi dawnymi podopiecznymi. Pokazują z dumą rodziny, mówią o wyprostowanym życiu, nierzadko o powrocie do Pana Boga. Właśnie dla nich warto to wszystko robić – mówi Zofia Langowska. Źródło: koszalin.gosc.pl Opracował: Zbigniew Dudor
Kurier Czaplinecki - Październik 2016
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
5
10 LAT KURIERA CZAPLINECKIEGO! rzed dziesięciu laty, 29 września 2006 roku, ukazał się pierwszy numer "KURIERA CZAPLINECKIEGO" miesięcznika Stowarzyszenia Przyjaciół Czaplinka, które powołane zostało do życia niespełna 2 miesiące wcześniej. W artykule wstępnym Redakcja tak przedstawiła cele stawiane miesięcznikowi: "W naszym gminnym środowisku brakowało powszechnie dostępnego, lokalnego środka informacji, niezależnego od miejscowych władz samorządowych. Nie było miejsca, gdzie mogłaby rodzić się lokalna opinia publiczna... Z "Kurierem Czaplineckim" chcemy dotrzeć do każdego domu i utrzymywać stałą więź ze wszystkimi obywatelami". Akurat tamtej jesieni odbywały się wybory samorządowe i wielu orzekło, że miesięcznik ma tylko ułatwić jego założycielom wybór do władz i po wyborach przestanie ukazywać się. I patrzcie Państwo, minęło 10 lat, a on nadal regularnie ukazuje się!
Pierwsze numery liczyły 12 stron, a ich nakład wynosił 1.000 egz. Potem w miarę wpływu reklam, a później także dofinansowania, wzrosła objętość do 24 stron, a nakład do 2.000 egz. Zmieniali się też Redaktorzy Naczelni i skład Redakcji. Ale nie zmieniło się zaangażowanie społeczne członków redakcji, współpracowników i kolporterów. Nie uległa też zmianie jego szata graficzna i to, że jest nadal czasopismem bezpłatnym. Z czasem zaczął się ukazywać "Kurier" w formie elektronicznej w Internecie na stronach www.wrota.czaplinek.pl oraz dzięki Panu Adamowi Cyganowi na stronach portalu Drawskie Strony Internetowe. Godzi się wymienić osoby, które przyczyniły się do powstania i życia
"Kuriera Czaplineckiego". W pierwszych pracach organizacyjnych nad powołaniem miesięcznika brali udział: Zofia Snarska, Andrzej Szwaja, Wiesław Krzywicki, Brunon Bronk, Andrzej Rosiak, Zygmunt Figarski, Adam Kośmider, Romuald Czapski i Janina Żwirko. W dalszych latach w pracach zespołu redakcyjnego brali udział: Zbigniew Dudor, Waldemar Wiśniewski, Marcin Kowalski, Ryszard Mrówka, Michał Uliński i Przemysław Krupa. Duży wkład w kształtowanie oblicza miesięcznika wnoszą też współpracownicy nie związani bezpośrednio z Redakcją, a w szczególności Zbigniew Januszaniec. Obowiązki Redaktora Naczelnego pełnili kolejno od: 24.10.06 r. - Romuald Czapski, 13.10.07 r. - Zbigniew Dudor, 07.03.11 r. - Marcin Krężel, 22.03.12 r. - Marcin Kowalski, 12.03.13 r. Przemysław Krupa, 14.01.14 r. - Romuald Czapski. Przez strony czasopisma przewinęła się ogromna liczba ponad 420 autorów, z których wielu publikowało wielokrotnie. Były wśród nich takie znakomitości jak: Andrzej Halter ("Żagle"), Anna Tatarkiewicz (autorka książek, publicystka i tłumaczka), Zygmunt Broniarek (dziennikarz amerykanista), prof. Andrzej Malinowski (wybitny polski antropolog), dr Andrzej G. Kruszewicz (ornitolog i pisarz), dr Janusz Bielak (Politechnika Koszalińska), dr Stanisław Nowak i dr Stanisław Tuzinek (obaj z Uniwersytetu Technologiczno-Humanistycznego w Radomiu) i inni. Do najpłodniejszych autorów, publikujących od pierwszych numerów do dzisiaj należą: Zbigniew Januszaniec, Wiesław Krzywicki, Zbigniew Dudor, Adam Kośmider, Józef Antoniewicz, Brunon Bronk, Ryszard Mrówka, Jerzy Kotlęga. Ogólna ilość dotychczasowych publikacji różnych autorów to 3075 artykułów. Niebagatelna rola przypada dystrybutorom Kuriera, dzięki którym dociera on bezpłatnie i na czas do najdalszych zakątków naszej Gminy. Należą do nich: Andrzej Szwaja, Ryszard Mrówka, Wiesław Krzywicki, Michał Olejniczak, Wiesław Runowicz, Robert Chabowski i inni. Szczególną rolę przy kolportażu miesięcznika odgrywa Leszek Uszakiewicz. To on przyjmuje nakład z drukarni, rozdziela go na poszczególne kierunki i także dostarcza do końcowych, wybranych odbiorców. "Kurier" jest czasopismem bezpłatnym i może być wydawany tylko dzięki pracy
społecznej oraz opłatom wnoszonym przez reklamodawców i darczyńców, z których wielu nie ma konieczności ogłaszania się, ale rozumie potrzebę istnienia takiego pisma. Rekordzistą jest firma Beneko, reklamująca się od pierwszego numeru, następnie istniejący od pierwszych numerów do dzisiaj: Stalex, Rimaster, Iras, Alfa – Centrum Finansowe, Rolety W. Kurcin Złocieniec, Salon Lamp Wałcz, Wulkanizacja Auto Usługi z Czaplinka, Szkoły Zaoczne „Edukacja”, Instalator – Firma instalacyjna H. Miernik, dr n. med. M. Tomczak, Biuro Rachunkowe T. Berczyński, „Stary Drahim” R. Swęd, i wielu wielu innych. Wszyscy ci, dzięki którym "Kurier Czaplinecki" ukazywał się od 10 lat zapewne dobrze wiedzą, że demokracja to wspólnota ludzi, którzy budują przyszłość. I wszystkie media, czy to prasa, czy radio, czy telewizja, czy Internet są główną siłą kształtującą tę wspólnotę. Prasa, a także inne media, są warunkiem koniecznym do istnienia demokracji. Z okazji dziesięciolecia istnienia "Kuriera Czaplineckiego" odbyło się 15 października b.r. w Ośrodku Sportów Wodnych uroczyste spotkanie
członków Stowarzyszenia Przyjaciół Czaplinka, współpracowników "Kuriera Czaplineckiego", współpracujących organizacji oraz jego sponsorów. Spotkanie prowadził Prezes Zarządu SPCz Bernard Bubacz, a bogatą historię "Kuriera Czaplineckiego" przedstawił Adam Kośmider, który był przez wiele lat główną siłą motoryczną jego powstania i jego dokonań. Okolicznościowe gratulacje złożył Redakcji Kuriera Andrzej Cogiel – Komandor Czaplineckiego Bractwa Żeglarskiego. Wręczano także medale wybite z okazji 10-lecia SPCz. Jubilatowi "Kurierowi Czaplineckiemu" zasłużonemu w rozwoju naszej czaplineckiej demokracji składam podziękowania za dotychczasowe dokonania na tej arcyważnej społecznej niwie i życzę następnych 10 lat owocnej i pełnej sukcesów pracy. Wiesław Krzywicki
6
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Kurier Czaplinecki - Październik 2016
MIEJSCE NA MURAL Nr 120 "Kuriera Czaplineckiego" z sierpnia b.r. opublikowałem artykuł poświęcony słynnemu muralowi, który powstał w 2015 r. na poznańskiej Śródce. Autorem muralu jest dr hab. Radosław Barek z Wydziału Architektury Politechniki Poznańskiej. Ten niezwykły mural w radykalny sposób zmienił krajobraz tej części miasta. Od razu stał się nową atrakcją turystyczną Poznania i szybko wzbudził duże zainteresowanie na całym świecie. W artykule zwróciłem uwagę na to, że Pan Radosław Barek od wielu lat współpracuje z czaplineckim środowiskiem i wyraziłem nadzieję, że mógłby zaprojektować mural również dla Czaplinka. Śródecki mural powstał na pustej ścianie odsłoniętej w wyniku wyburzenia fragmentu zwartej zabudowy. Sprawił, że ściana psująca wcześniej przestrzeń miejską - stała się ozdobą miasta. W swoim artykule zwróciłem uwagę na to, że w Czaplinku mamy również dużą ścianę oczekującą na zagospodarowanie, wskazując jako miejsce na mural - południową pierzeję Placu 3 Marca, między ul. Wałecką a ul. Złocieniecką. Okazało się jednak, że w Czaplinku jest znacznie lepsze miejsce na mural. Poniżej opisuję okoliczności, w których powstał nowy pomysł oraz jego ogólny zarys.
Już w końcu lat 60-tych na bocznej ścianie budynku Sikorskiego 14 znajdował się skromny mural z mapą okolic Czaplinka.
opisującym dzieje kilkunastu zabytkowych obiektów na terenie miasta. Najważniejszą częścią warsztatów było szkicowanie z natury wybranych budynków ołówkiem, węglem i pastelami. Młodzież wykonywała szkice korzystając ze wskazówek udzielanych przez Radosława Barka, który jest nie tylko znanym architektem, ale także znakomitym rysownikiem specjalizującym się w tematyce architektonicznej. Prace młodzieży zostały wyeksponowane w przypałacowej sali konferencyjno-koncertowej w Siemczynie. Korzystając z obecności Radosława Barka dyskutowano również na temat muralu, który mógłby zmienić wygląd czaplineckiego śródmieścia. W efekcie dyskusji zrodziła się nowa koncepcja dotycząca jego lokalizacji. Stwierdzono, że świetnym miejscem na efektowny mural jest pusta boczna ściana budynku przy ul. Sikorskiego 14, zamykająca od strony północnej lukę w zabudowie tej ulicy, powstałą w 1961 r. w wyniku wyburzenia starych domów o konstrukcji ryglowej. Od strony południowej lukę tę zamyka niezagospodarowana ściana wzniesionego w 1974 r. Domu Handlowego. Tę pustą ścianę można byłoby również wykorzystać na mural. Co więcej, dwie dawne oficyny,
Ogólny widok luki w zabudowie przy ul. Sikorskiego.
W pierwszej połowie września, w ramach tegorocznych Europejskich Dni Dziedzictwa, zrealizowany został w Czaplinku - pod patronatem Henrykowskiego Stowarzyszenia w Siemczynie oraz Gimnazjum w Czaplinku - projekt pod hasłem „Pamięć miejsc i ludzi”. Projekt realizowany był przez czaplinecką polonistkę Alinę Karolewicz oraz poznańskiego architekta Radosława Barka i miał formę warsztatów dla młodzieży szkolnej. W trakcie warsztatów młodzież miała m.in. możliwość zapoznania się z przygotowanym na tę okazję opracowaniem Zbigniewa Januszańca pt. „Życiorysy czaplineckich domów”,
Dom Handlowy z 1974 roku z niezagospodarowaną boczną ścianą.
odsłonięte w 1961 r. w wyniku prac rozbiórkowych, mają dwie otynkowane ściany skierowane w stronę ul. Sikorskiego. Na tych ścianach również można byłoby umieścić kompozycje harmonizujące z muralami na ścianach ograniczających lukę w zabudowie ulicy Sikorskiego. W ten sposób murale – nawiązujące, oczywiście, do historycznej zabudowy czaplineckiej starówki - nie tylko w sposób zdecydowany poprawiłyby wygląd śródmieścia Czaplinka, ale mogłyby stać się dodatkową atrakcją turystyczną naszego miasta. Mało estetyczne ściany, psujące dziś wygląd głównej ulicy Czaplinka, mogłyby stać się oryginalną ozdobą miasta. Liczę na to, że pomysł ten zainteresuje Radnych i Burmistrza Czaplinka. Pusta ściana budynku przy ul. Sikorskiego 14 oraz sąsiedniej oficyny odsłoniętej w 1961 roku w wyniku prac rozbiórkowych.
Zbigniew Januszaniec
Kurier Czaplinecki - Październik 2016
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Akademia Rysunku profesora Barka uż szósty raz Henrykowskie Stowarzyszenie w Siemczynie wzięło udział w zakrojonym na kontynentalną skalę cyklu przedsięwzięć o nazwie Europejskie Dni Dziedzictwa, będącym wspólnym działaniem Rady Europy i Komisji Europejskiej. Tym razem Pałac Siemczyno był inicjatorem projektu edukacyjnego opracowanego i przeprowadzonego przez Alinę Karolewicz z Czaplinka i Radosława Barka z Poznania. Do udziału w projekcie zaproszono młodzież i dorosłych zainteresowanych doskonaleniem umiejętności plastycznych w oparciu o historię naszego miasta. Zaczęliśmy od wędrówki malowniczymi uliczkami naszego miasteczka szlakiem wyznaczonym przez wybitnego znawcę historii regionu, pana Zbigniewa Januszańca. Czerpiąc wiedzę z opracowanego przez niego materiału poznawaliśmy ciekawostki historyczno-architektoniczne dotyczące kilkunastu obiektów z bogatą przeszłością. Na przykład, że najstarsza część budynku obecnego gimnazjum powstała niemal 150 lat temu od razu jako szkoła, wtedy oczywiście niemiecka, że okna w ryglowej kamienicy przy ul. Drahimskiej otwierają się na zewnątrz, by wiatry je uszczelniały, a nie otwierały, że pałacyk nad j. Drawsko, urzekający tajemniczą wieżyczką, był kiedyś pensjonatem, a przez wiele lat pełnił funkcję niewielkiej latarni, rozświetlającej drogę przez mrok rybakom i żeglarzom. Kolorowe kamieniczki przy Rynku i Deptaku okazały się być dawnymi siedzibami sądu, hotelu z restauracją, szkoły, straży pożarnej, czy nawet powojennych komitetów partyjnych. Zadbany dom, w którym dziś jest sklep z antykami, to typowa dziewiętnastowieczna budowla łącząca dom rodziny zajmującej się rolnictwem i kuźnię, stąd aż trzy bramy prowadzące na podwórko i metalowe, ręcznie kute kółka na zewnętrznej części elewacji, służące do przywiązywania koni. Dzięki uprzejmości i ogromnej wiedzy właścicielki domu z 1841 roku, znajdującego się przy ul. Studziennej, poznaliśmy kilka tajników budownictwa szachulcowego, tak typowego dla naszych terenów przed kilkoma wiekami. Słoneczna sobota przyniosła grupie młodych rysowników pierwsze spotkanie z Mistrzem – prof. Radosławem Barkiem, architektem z Politechniki Poznańskiej, członkiem Związku Pastelistów Polskich, autorem muralu na poznańskiej Śródce, uznanego niedawno za jeden z Siedmiu Cudów Polski. Profesor zabrał nas na wędrówkę po mieście swoimi ścieżkami. Zaczęliśmy od Rynku, ale zatłoczone i pełne samochodów miejsce tym razem nie zachwyciło wrażliwej na piękno młodzieży. Na dłużej grupa zatrzymała się przy wikarówce -
jednym z najstarszych budynków miasta. Kolejne miejsce - zbieg ulic z widokiem na jezioro - to szkice z zastosowaniem perspektywy powietrznej, później rondo z piękną pierzeją ul. Wałeckiej i paskudną, pełną chaotycznych reklam ścianą dawnego kina, na której może kiedyś powstanie czaplinecki mural. Jeszcze dłuższy, jakże przyjemny przystanek nad j. Drawsko, szkicowanie poskręcanych korzeni lub grubych pni starych, pobudzających wyobraźnię drzew i już wkraczamy na malowniczą, zachowującą dawną zabudowę ul. Słoneczną. Tu możemy zastosować wszystkie zasady przekazywane przez cały dzień przez Profesora. Zajmujemy stanowiska w miejscu, gdzie Słoneczna jak rzeka rozwidla się, by nieco niżej toczyć nurt ul. Młyńskiej. Skąpany we wrześniowym słońcu tradycyjny dom z dwuspadowym dachem i otoczonym drewnianym płotem ogródkiem, przypięty jakby do zbocza masywu górskiego z uskakującymi co chwila szczytami rynien i kominów, z mieniącymi się kolorami elewacjami i wylewającymi się z okien kępami surfinii, to znakomity materiał do ostatnich tego dnia rysunków. Wrażliwa młodzież pracuje niemal w milczeniu, opiekunowie pochylają się nad pracami, coś subtelnie korygują, coś sugerują, dyskretnie pomagają uporządkować tańczące jeszcze linie perspektywy. W poniedziałek grupa spotyka się po lekcjach. Rozstawiamy stanowiska pracy na szkolnym korytarzu i ruszamy do rysunkowego boju. Oglądamy nasze ołówkowe szkice domów z ciekawą historią, przypominamy wiadomości o nich, toczymy niespieszne rozmowy o tajemniczym do tej pory pięknie naszego miasteczka, a Profesor wyznacza kolejne zadania. Dziś będziemy rysować węglem (niby wiemy, co to jest, ale jak się tym posługiwać, to już chyba nie), w dodatku mamy skonfrontować to, co znamy z teraźniejszości, z obrazami przeszłości wybranych przez nas budynków, zapisanymi na starych, czasem stuletnich pocztówkach. Spokój i kompetencje Profesora w połączeniu z otwartością i entuzjazmem młodzieży dają znakomite rezultaty. Powstaje cała seria czarno-białych, ujarzmiających niesforną perspektywę i przybliżających przeszłość rysunków, przy których węglowy pył nabiera znaczenia metafory. Umiejętności młodych rysowników rosną w tempie galopującym. Po siedmiu wtorkowych lekcjach uśmiechnięci młodzi plastycy biegną na spotkanie ze swoim Mistrzem. Wrześniowy upał rozświetla szeregi stuletnich domów, jakby stworzonych do pastelowego obrazowania. Prof. Barek ostrzega jednak –
7
żadnych kolorowanek. Dziś prace czaplineckich nastolatków mają być bajeczne barwnymi snami, a dotychczasowe szkice tylko bazą, którą należy przetworzyć za pomocą emocji i fantazji. Jak znane nam budynki mogłyby wyglądać, gdyby wolno im było pozbyć się szarości i nobliwej patyny? Gdyby tęcza była belką zastrzału w ryglowej kamienicy? A pałacyk zamiast bloków miał w tle błękitnopierzastą przestrzeń nieba? Takie zadanie to piękne wyzwanie, więc jego wykonanie to przyjemność. Pokory jednak można się nauczyć, gdy człowiek widzi, co Profesor potrafi wyczarować w ciągu kilkudziesięciu sekund, używając „zwykłych” pasteli z uczniowskiego pudełka! Młodzi szybko się uczą, podpatrują, naśladują, przetwarzają po swojemu. Powstają bajecznie piękne prace. Aż żal, że
trzeba iść do domu, by odrabiać lekcje na jutro… I już środa. Ostatni dzień pracy z Profesorem. Co dziś wymyśli? I znów zaskoczenie. Zadaniem grupy jest przygotowanie kompletnych materiałów do tablic informacyjnych, które może kiedyś zawisną na najważniejszych i najpiękniejszych budynkach Czaplinka, tych, którymi zajmujemy się od tygodnia, i które stały się nam tak bliskie. Szkice węglem i pastele już mamy, są też informacje historyczne, potrzebne będą jeszcze napisy – szyldy. Trzeba ich liternictwo dostosować do charakteru budynków i do naszego ich odbioru. Czy dawny sąd ma zadziwiać secesyjnymi wywijasami, czy raczej klasyczną powagą w kolorze sepii? A ul. Słoneczna? Dlaczego nie miałaby być świetliście żółta? A szkoła? Hmm… Dobre pytanie. Próba pierwsza, druga, trzecia, pomysł, materiał, kształt, węgiel czy pastele? Młodzi składają jedno do drugiego – co tam kiedyś było, jakie funkcje budynek pełni teraz, jakie jest jego otoczenie, jak jest postrzegany przez mieszkańców, a jak przez nas? Jak to pokazać plastycznie? Myślą, próbują, proponują. Wystawa plastycznych efektów projektu „Pamięć miejsc i ludzi” zawiera prace Nadii Kozłowskiej, Aleksandry Pity, Julii Dul, Jagody Zasławskiej, Jakuba Harańczyka i Miłosza Krelli, uczniów Gimnazjum w Czaplinku. Wędruje ona po okolicy, cieszy barwnością, świeżością spojrzenia na wiekowe obiekty i zmusza do zadumy nad przemijaniem, które wcale nie jest nieuchronne. Oglądali ją uczniowie w swojej dwustuletniej szkole i na placu przed nią, między potężnymi, pamiętającymi wiele drzewami, zatrzymywali się przy niej spacerujący deptakiem mieszkańcy miasta, podziwiali uczestnicy konferencji EDD w Pałacu Siemczyno. Anna Rawska, dziennikarka Radia Koszalin, czaplineckie rysowanie przeszłości uczyniła tematem swojej audycji, redaktor Bednarek opowiedział o nim w „Głosie Drawska”. A tych kilkoro nastolatków już zawsze patrzeć będzie na swoje miasteczko przez tańczącą perspektywę pastelowych marzeń. Alina Karolewicz
8
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Czaplinek na Igrzyskach dniach 16 – 18 września w Łodzi odbyły się XXIV Ogólnopolskie Igrzyska Młodzieży Salezjańskiej. W rozgrywkach uczestniczyło 1070 zawodników i zawodniczek z 35 miast polski. „Salos” Czaplinek również uczestniczył w tych Igrzyskach i odniósł wielki sukces. Po zakwalifikowaniu się w kwietniu do Igrzysk ogólnopolskich, nasze siatkarki wywalczyły w Łodzi wicemistrzostwo kraju organizacji „Salos” w kategorii – kadetek.
Kurier Czaplinecki - Październik 2016
W sobotę 17.09.2016 r. zwyciężyły „Salos” Suwałki 2:1, a następnie „Salos” Łódź 2:0. Zajmując pierwsze miejsce w grupie, w niedzielę rozegrały zacięty finał z faworyzowanym klubem sportowym – „Salos” Lublin, zwycięzcą dwóch ostatnich Igrzysk i reprezentanta Polski na Igrzyskach Światowych w Turynie i Bratysławie, który z łatwością uporał się z przeciwniczkami z Ostrowa Wlkp. i Ełku. Mecz rozpoczął się niespodziewanie wysokim prowadzeniem drużyny z Czaplinka, i w efekcie wygraniem pierwszego seta. Jednak bardziej doświadczony zespół (gra w lidze kadetek woj. mazowieckiego) zdołał przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Mecz zakończył się wynikiem 2:1 dla Lublina. Polały się łzy rozpaczy, lecz po dłuższej chwili dziewczęta radowały się z osiągniętego wyniku. To największy sukces siatkówki dziewcząt w rozgrywkach „SALOS” w historii istnienia organizacji lokalnej. Skład zespołu z Czaplinka: Małgorzata Prymaczek (C), Wiktoria Senkowska, Zuzanna Zarzycka, Aleksandra Lech, Patrycja Pietrzak, Julia Massel, Agata Podstawska, Aleksandra Rogowska, Natalia Piasecka. Trenerem drużyny jest Dariusz Łacny. Zwycięzca - „Salos” Lublin będzie reprezentował Polskę na Igrzyskach Światowych w hiszpańskiej Sevilli. Zarząd SL „SALOS” w Czaplinku, trener oraz zawodniczki pragną ogromnie podziękować sponsorom: Panu DARIUSZOWI PATALANOWI i firmie AGRICON oraz DYREKCJI BANKU SPÓŁDZIELCZEGO w Czaplinku, bez wsparcia których udział w Igrzyskach byłby niemożliwy. Bardzo dziękujemy, Przyczyniliście się Państwo do tego, że będąc tam, odnieśliśmy sukces, a to najważniejsze koło napędowe do dalszej pracy. Dariusz Łacny
ZŁOTA ORFA astają pierwsze dni wiosny, na tę chwilę niecierpliwie czekają stęsknieni wędkarze. Pierwsza ryba złowiona w kwietniu, to idący do tarła lub wracający – jaź. Biorąc go do ręki nie rozróżniamy prawie praktycznie od płoci. Gdy się lepiej przyjrzymy to widzimy, że ma mocniejszą budowę, jest masywniejszy. Ma jednak drobniejszą łuskę o srebrnym kolorze, ze złotym odcieniem, co świadczy o miejscu przebywania. Najważniejszą cechą odróżniającą od płoci są czerwone oczy, która to ma oczy żółte. Jaź dorasta do dość dużych rozmiarów, jako że jest rybą długowieczną, żyjącą nawet do 20 lat i stąd poławiamy sztuki o wymiarze nawet do 1 m i 8 kg wagi. Wędkarze często po złowieniu ryby w pierwszej chwili mają zamiar zgłosić na złoty medal płoć, lecz po dokładnym obejrzeniu stwierdzają, że coś jest nie tak. W zasadzie jaź jest rybą rzeczną, ale często spotykany w jeziorach, gdzie przebywa w partii czystej, zimnej wody, niedaleko brzegów, najchętniej w okolicach roślinności wodnej, szuwarach i oczeretach. Latem najczęściej spotykamy jazie w rzece, w strumieniach łączących jeziora. Lubi mniej wartki prąd. Na zimę pozostaje w rzekach, w głębszych, spokojnych miejscach koryta, ale najchętniej wpływa na przezimowanie do jezior na głębsze miejsca. Spotykamy jazia nawet przy ujściach rzek w trochę słonawych wodach morskich. Jaź jest gatunkiem występującym w całym zlewisku Morza Bałtyckiego, a nawet Białego i Oceanu Lodowatego Północnego. Tarło odbywa
w miesiącach kwiecień – maj. Tradycyjnie w tych samych miejscach rzek – jest rybą stadną, więc znane są tarliska, ochronione często przed kłusownikami, którzy znacznie ograniczyli populację tej ryby. Tarło odbywają w słoneczne dni, przy bezwietrznej pogodzie, zawsze wieczorem i wczesnym rankiem. Ikra składana jest na podwodnej roślinności przy brzegach rzeki lub w starorzeczu, rozsypana równomiernie na dużej przestrzeni, tak aby jej nie wyjadły inne ryby. Ikra o średnicy 1,2 – 2 mm składana jest przez osobniki 3-4 letnie. Przy temp. wody 6-10ºC larwy wylęgają się długo, bo prawie do 1 miesiąca. Milionowy wylęg jest masowo pożerany nawet przez własnych rodziców, czy przez rajcujące na skrzekowiskach żaby. Jazie są rybami wymagającymi dość dużo tlenu w wodzie, ale jednocześnie są wyjątkowo odporne na zanieczyszczenia naszych wód, a w szczególności rzek, stąd często spotykamy go w okolicach ścieków. W zasadzie jaź jest rybą wszystkożerną, a że chętnie przebywa w rzekach w okolicach zatopionych drzew i gałęzi, pod nawisami nadwodnych drzew i krzewów, obficie korzysta z rzucanych przez wiatr owadów i ich larw. Wszelkie drobne zwierzęta wodne, ikra innych ryb, oraz jętki, chruściki, motyle, ślimaki, chrząszcze, których tyle jest na przybrzeżnych drzewach, pozwalają jaziowi na szybki wzrost, zwłaszcza, że żyje na ogół w mniej wartkim prądzie i nie musi tyle energii zużywać na jego pokonywanie. Jazie żerują stadnie na głębokości 1m – max. 2 m wśród roślinności podwodnej ale w nocy wychodzą na mielizny. Wzrok mają tak dobry, że nie umknie im nic, co smakowitego spadnie do wody. Jaź tak jak i amur częściowo żywi się także młodymi pędami i liśćmi podwodnych roślin, a że jest też kanibalem, nie przepuści swym młodszym pobratymcom. Jaź, także znany kiedyś jako jaź – białek złoty, przez rybaków nazywany marchewką, hodowany w stawach rośnie szybko. Jest piękny, kolorowy, traktowany jako ryba ozdobna – popularnie teraz zwą go złotą orfą z uwagi na złoto – pomarańczową barwę. Często spotykamy orfę w parkowych sadzawkach, w przydomowych oczkach wodnych, fosach wokół jakieś zabudowy. W odróżnieniu od kolorowych karpi, prycha na widok zbliżającego się człowieka
– po prostu jest dzika – płochliwa. Kolorowe karpie hodowane przez człowieka przez tys. już lat dają się nawet pogłaskać. Złota odmiana jazia – orfa ma mięso niesmaczne w odróżnieniu od jazia żyjącego na wolności w czystej wolnej wodzie – jazia białego.
Jaź posiada dość smaczne mięso, ale jest bardzo ościsty. Bardzo często oprawiając ryby mylimy kości szkieletu z jej ośćmi. Prawie to samo, ale coś innego. Kości stanowiące szkielet ryby są zazwyczaj twarde, wypełnione jak u wszystkich stworzeń kostno – szkieletowych szpikiem, który jest niezbędny w funkcjonowaniu organizmu. Ości zaś są skostniałymi ścięgnami elastycznie pełnymi, czego nie możemy powiedzieć o szkielecie kostnym. Ości rybie są proste lub w kształcie litery „Y”, służą rybom do wzmocnienia pracy mięśni, więc mają ich dużo. Rybom rzecznym czy drapieżnym ości są pomocne w wykonaniu nagłych, szybkich, silnych skurczy mięśni, pomocnych w gwałtownym zaatakowaniu zdobyczy lub, by mięśnie silnie pracowały w pokonywaniu wartkiego, szybkiego prądu rzeki. Jazie nie mają okresu ochronnego i łowić je można przez cały rok, ale latem żerują najlepiej wczesnym porankiem lub późnym wieczorem w zależności od aktywności owadów, na które polują. Sprzęt na jazie nie musi być wyszukany, wystarczy jak na płocie czy klenia, z tym, że musi być raczej lekki, żyłka 1,5 – 2,2 mm. Przynęta raczej zwierzęca. Czerwone czy czarne pijawki, ruchliwe czerwone dżdżownice, raczki, malutkie żywczyki kiełbie, larwy różnych owadów lub kilka larw chruścika, czy smacznych ślimaczków. To już nie znaczy, że nie skusi się na groch, łubin, pęczak czy pszenicę. Branie jest raptowne, mocne zanurzenie, przy którym należy szybko zaciąć. Ważne jest staranne znalezienie miejsca żerowania jazia. Pamiętajmy także o dobrym ukryciu się, gdyż ryba jest bystra i bardzo podejrzliwa. No i na koniec coś dla spinningistów i dla muszkarzy. Jaź
Kurier Czaplinecki - Październik 2016
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
znakomicie daje się łowić na spinning. Używamy najczęściej najmniejszych rozmiarów obrotówki lub woblerki. Ale jazie najlepiej biorą na sztuczne muchy, imitujące owady, jętki, motyle, chruściki. Takie połowy wymagają jednak od wędkarza wiele sprytu i temperamentu łowieckiego, a tego uczymy się po długich wędkarskich latach doświadczeń. Rekord Polski to sztuka o wymiarze 63 cm i wadze 3,70 kg. Na złoty medal zasługuje okaz 55 cm i wadze 3 kg, srebrny 50 cm i wadze 2,5 kg, a na brązowy odpowiednio 45 cm i 2 kg. Moje przygody z jaziem były sporadyczne, ale na tyle emocjonalne, że pamiętam do dziś. Nie wędkarskie, bo nieduże sztuki łowiłem często przy polowaniu na krasnopióry, czy płocie. Nawet ja, znający się na rybach początkowo zawsze byłem zaskoczony, „co to za dziwna płotka na haczyku”. Waleczny do końca, prący w oczerety lub rosnące grążele. Najzabawniejszą przygodę miałem we
wczesnych latach 60-tych pełniąc obowiązki ichtiologa w Gospodarstwie Rybackim w Złocieńcu. Miesiąc maj. Węgorze w tym czasie czują wolę bożą i ciągną z jezior strumieniami, rzeczkami do morza. W taki parny poburzowy dzień, aby dorobić do pensji razem z rybakiem zawodowym na rzece (bez nazwy) zastawiliśmy przestawę na węgorza. To inaczej żak z drobniejszych sieci, z większą ilością komór i dwoma skrzydłami, zagradzający cały strumień. Potocznie nieraz nazywany skrzydlakiem. Pierwszy raz latarką sprawdzamy około północy, w matni jest już kilka węgorzy, po 1-szej jest ich bardzo dużo, zacieramy ręce z uciechy. Sprawdzamy w środku nocy – klapa, w matni pusto. Okazało się, że piżmak przegryzł sieć i węgorze skorzystały z okazji i się ulotniły. Gdy im dopisało szczęście w cieśninach na Bałtyku i Duńczycy ich nie wyłowili, to Oceanem Atlantyckim dotarły do Morza Sargassowego, gdzie na dużej głębokości dokonały godów.
ELEKTROWNIE WIATROWE W ODWROCIE edług danych Urzędu Regulacji Energetyki na koniec 2015 r. w województwie zachodniopomorskim funkcjonowało 75 instalacji wiatrowych o łącznej mocy około 1300 MW, co stanowi 92 % mocy zainstalowanej we wszystkich rodzajach odnawialnych źródłach energii - OZE (1400 MW). Moc zainstalowana w elektrowniach wiatrowych w województwie stanowi około 28 % mocy zainstalowanej w elektrowniach wiatrowych w kraju (4582 MW). W 2014 r. Regionalne Biuro Gospodarki Przestrzennej Województwa Zachodniopomorskiego oszacowało, że potencjał możliwości lokalizacji elektrowni wiatrowych w naszym województwie wynosi około 2600 MW. Oszacowanie to przeprowadzono uwzględniając strefę ochronną od zabudowy mieszkaniowej - 1000 m, a także wzięto pod uwagę obszary leśne, wody, pas wybrzeża morskiego, tereny zajęte dla potrzeb komunikacji, przyrodnicze obszary chronione, obszary Natura 2000 (dla których są ustanowione plany zadań ochronnych
LIST CZYTELNIKA W marzeniach o Raju Na okoliczność kradzieży oświetlenia z amfiteatru, kradzieży pięćdziesięciu pięciu świerków z działki Władysława. Na okoliczność zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia. Zapewne większość z nas, a już na pewno wszyscy chrześcijanie nie raz zastanawiali się, marzyli, rozmarzali jak to być w Raju? Chwiejni, marni, inaczej pojmujący czyjąś własność, łudzą się: a wyspowiadam się, a tamten też jest niedobry, a jak on to zrobił, że tyle ma, a ja nic. W ten sposób usprawiedliwiając swoje marne życie i jeszcze gorsze postępowanie, kradną i niszczą, leniwią się, i tak naprawdę są paskudnymi pasożytami tej pięknej ziemi, ludzi pracy i czynu.
9
Nam pozostało zacerować dziurę i poczekać do rana. Efekt, tylko 3 węgorze, ale w pułapce było parę ładnych kg dorodnych jazi. To było miłą niespodzianką, bo tyle jazi jednorazowo nie złowiłem. Węgorz wędrował na tarło, a jaziom było po drodze z tarła. Do magazynu zdaliśmy 1 węgorza, bo coś nam się należało za całonocną przygodę. A że byłem wówczas jeszcze na własnym wikcie, miałem kilkudniową wyżerkę. Jazie poszły do magazynu PGRyb. jako płocie, bo w klasyfikacji jazie nie miały własnej rubryki. Często kupując w sklepie rybnym płocie, zauważamy jakiegoś ładniejszego odmieńca, smaczny jak płoć ale bardziej ościsty. Dobre panie domu znajdą na niego sposób, najczęściej w kotletach rybnych. „Damy radę”, jak to się teraz powszechnie mówi, nawet ościstemu jaziowi. Józef Antoniewicz
wprowadzających ograniczenia dla rozwoju energetyki wiatrowej), obszary kulturowo-krajobrazowe, tereny zamknięte, obszary i obiekty infrastruktury, farmy i elektrownie wiatrowe istniejące jak i te, które są w trakcie budowy oraz linie napowietrzne. Z analizy uchwalonych już miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego wynika, że potencjał możliwości lokalizacji elektrowni wiatrowych można oszacować nawet na poziomie - 5800 MW. Ustawa z dnia 20 maja 2016 r. o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, określa warunki i tryb lokalizacji i budowy takich elektrowni. Odległość, w której mogą być lokalizowane i budowane elektrownie wiatrowe od budynku mieszkalnego jest równa lub większa od dziesięciokrotnej wysokości elektrowni wiatrowej. Odległość ta wymagana jest również przy lokalizacji i budowie elektrowni wiatrowej w sąsiedztwie obszarów objętych ochroną przyrody. Przy założeniu, że średnia wysokość realizowanych elektrowni wiatrowych wynosi około 150 m (w najwyższym położeniu wirnika), okazuje się, że minimalna odległość lokalizacji wiatraka, według nowych przepisów wynosi aż 1500 m. Okazuje się, że potencjał lokalizacyjny dla
rozwoju energetyki wiatrowej w województwie zachodniopomorskim wynosi obecnie ok. 300 MW. Jeżeli w lokalnym planie zagospodarowania przestrzennego przewiduje się lokalizację elektrowni wiatrowej, to i tak organ administracji architektoniczno-budowlanej odmawia wydania pozwolenia na budowę, a organ prowadzący postępowanie w sprawie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach odmawia zgody na realizację przedsięwzięcia, jeżeli ta inwestycja nie spełnia wymogów odległościowych określonych w ustawie. Najprawdopodobniej (według TPA Horwath) gminy utracą potencjalne wpływy m.in. z podatku od nieruchomości oraz z udziału w podatkach PIT i CIT, które mogłyby być uiszczane przez właścicieli nowopowstałych instalacji wiatrowych. Tylko z tytułu wpływów z PIT gminy już w latach 2018-2020 stracą łącznie ponad 200 mln zł, a od 2020 r. będą traciły prawie 100 mln zł każdego roku. Dodatkowo brak zastępowania starzejących się instalacji wiatrowych nowymi mocami sprawi, że strata w stosunku do podatku od nieruchomości, który płaciłyby nowe farmy wiatrowe, będzie rosła. W 2041 r. suma ta sięgnie 240 mln zł, co sprawi, że w połączeniu z utraconymi przychodami z podatku od nieruchomości w związku z niewybudowaniem farm wiatrowych w systemie aukcyjnym, gminy będą traciły nawet 340 mln zł każdego roku. Jerzy Kotlęga
Ja w swych rozmyślaniach, analizowaniu trudności życia codziennego, trudności które w dużej mierze stwarzają nam ci inaczej pojmujący świat, podzielę się swoimi spostrzeżeniami i uwagami w kierunku tych inaczej pojmujących, no cóż, pasożytów. Nazywajmy ich tak jak należy, pomimo tej poprawności politycznej, którą nam często serwują ci, którym zależy na ich głosach itp. Oni nie rozumieją, stają się coraz bardziej bezczelni, roszczeniowi i bezwzględni w swych postępkach. Jest takie mądre a zarazem stare powiedzenie: „Głupich się nie sieje, oni sami przychodzą na świat”. Taka piękna prawda. Zadam Wam takie pytanie, jeśli każdy z Nas mógłby decydować, czy mogą się rodzić złodzieje, pijacy, nieroby, pasożyty itp., to jaka byłaby odpowiedź? Nie chcemy złodziei, pijaków, nierobów i wszelkich innych pasożytów zatruwających tę piękną ziemię. Zatruwających nam życie, które i tak mamy często niełatwe.
Złodzieja - nikt mądry i dobry by nie zasiał Pijaka - nikt mądry i dobry by nie zasiał Nieroba - nikt mądry i dobry by nie zasiał Pasożyta - nikt mądry i dobry by nie zasiał Nie mi kwestionować wyroki Boskie i porządek jaki ma być w Raju, ale samo przez się nasuwa, jeśli porządek i Raj to nie dla złodziei, pijaków, nierobów i wszelkiej maści pasożytów. Was po prostu nikt nie chce. Głoście te słowa, może dojdzie coś do uszu tych inaczej pojmujących życie na ziemi. Może ocalimy kilku, a póki jeszcze jesteśmy na tej naszej pięknej ziemi to i nam będzie się lżej żyło, jak będzie mniej np. złodziei. Wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Bożego Narodzenia, Szczęśliwego Nowego Roku życzy Wam okradziony nie tylko ze świerków, ale i z wielu, wielu innych rzeczy. Pracowity, dobry chrześcijanin Władysław Banasik. Fundator nagrody 2.000 zł za wskazanie złodzieja świerków.
10
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Odmienne stany świadomości arkotyki mogą wspomagać umysł, myślenie i percepcję, ale tylko na krótką metę. Potem, jak lichwiarzowi, mózg musi spłacić dług. Z przykrymi odsetkami. Tanie i łatwo dostępne mieszanki psychoaktywnych substancji, nazywane potocznie dopalaczami, są równie groźne jak twarde narkotyki, jednak o wiele słabiej zbadane, ponieważ producenci często zmieniają ich skład, tworząc nowe koktajle chemiczne i obchodzą w ten sposób zakazy sprzedaży konkretnych substancji. W Europie co cztery dni powstaje nowa substancja psychoaktywna, która jako dopalacz staje się legalnym zamiennikiem narkotyków. Utrudnia to badania i opracowanie sposobów ratowania osób zatrutych dopalaczami. Z punktu widzenia medycyny o wiele bardziej bezpiecznymi pod tym względem środkami są narkotyki. Doraźnie stosowane stymulanty mogą się okazać pomocne na przykład w skupianiu się na rozwiązywaniu trudnego zadania. Lotnikom w czasie II wojny światowej podawano amfetaminę, bo dzięki niej zachowywali większą uwagę i czujność w czasie misji. Stąd też popularność tego narkotyku i jego pochodnych wśród studentów przed egzaminami. Po egzaminach młodzież chętniej sięga po psychotropowe środki uspokajające typu trawka. Problem pojawia się, gdy doraźne stosowanie przechodzi w długotrwałe. Wówczas zaczynają powstawać niepokojące zmiany w mózgu. Przyjemność zażywania narkotyków zależy od dopaminy. Im więcej się jej uwalnia w mózgu, tym bardziej jesteśmy usatysfakcjonowani. Nieważne, czy chodzi o zakup nowego auta, butów, udany seks, zwycięstwo w zawodach sportowych, czy wypalenie skręta – w każdym z tych przypadków dopamina wprawia nas w błogi nastrój. Amerykańscy naukowcy z Uniwersytetu w Nowym Jorku zauważyli jednak, że osoby regularnie palące marihuanę przestają odczuwać dopaminową przyjemność. Wszystko przez to, że ich mózgi coraz słabiej reagują na dopaminę. Podatne zjawisko zaobserwowała u pacjentów zażywających amfetaminę i kokainę doktor Nora Volkow, szefowa Narodowego Instytutu Uzależnienia Narkotykowego (NIDA), a prywatnie wnuczka rewolucjonisty Lwa Trockiego. Badania jej zespołu potwierdziły, że narkotyki niszczą receptory dopaminowe w mózgu i upośledzają mechanizm uwalniania dopaminy. Palenie opium może dostarczać wielu przyjemności, ale nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że w ten sposób funduje sobie również fosforylację białek tau w neuronach – podkreśla prof. J. Vetulani, neurobiolog i biochemik z Instytutu Farmakologii PAN i wyjaśnia: - Mówiąc inaczej, oznacza to, że choroba Alzheimera u takiego palacza może się pojawić nie w wieku 80 lat, ale na przykład dwie lub trzy dekady wcześniej. Jeśli bierzemy ecstasy, to raczej nie myślimy o tym, że każda dawka uszkadza nam trochę neuronów serotoniny, czyli tak zwanego hormonu szczęścia. W wieku
30 albo 40 lat mamy ich jeszcze dość dużo, ale w okolicach pięćdziesiątki czy sześćdziesiątki, ta liczba zaczyna gwałtownie spadać i pojawiają się stany depresyjne lub napady agresji. Bo tym właśnie przejawia się zmniejszenie poziomu serotoniny w mózgu – podkreśla neurobiolog z PAN. Brytyjscy naukowcy po badaniach przeprowadzonych z udziałem 600 miłośników ecstasy wykazały, że ma ona niepokojący wpływ na mózg. Otóż sieje trwałe spustoszenie w pamięci – zarówno krótko, jak i długotrwałej. Zaburzenia te zaobserwowano u trzech osób na cztery. Najgroźniejsze są jednak dopalacze. Nowe narkotyki, które wchodzą w skład dopalaczy działają o wiele szybciej – stąd nazwa dopalacze – i z o wiele większą mocą niż tradycyjne narkotyki. Syntetyczne kannabinoidy, które udają marihuanę, mogą być nawet kilkaset razy silniejsze niż kannabinoid THC zawarty w marihuanie i mogą powodować znacznie poważniejsze spustoszenia w organizmie. W 2015 r. dopalaczami zatruło się na Pomorzu osiem razy więcej osób niż w 2014 – alarmuje Sanepid. Latem zeszłego roku w ciągu 4 dni, od 9-12 lipca, do szpitali w województwie śląskim trafiło ponad 200 osób z powodu zażycia dopalacza o nazwie „Mocarz”. Akcja „Dopalacze kradną życie”, mająca zniechęcić do zażywania tych substancji trwa. Ale ludziom nadal się wydaje, że produkty dostępne w legalnej sprzedaży są bezpieczne. To nieprawda, o czym świadczy liczba zatruć. Sprzedawcy dopalaczy często zmieniają ich nazwy. Jeszcze kilka miesięcy temu można było kupić „Mocarza” czy „Głowę Boga”, dziś królują „kryształ i „ryż”. Handlarze nie ukrywają, że szukają stałych odbiorców. Eksperci przyznają, że zatruć może być więcej. Wysyp substancji psychoaktywnych, który trwa od roku 2008, sprawia, że rządy nie są w stanie nadążyć z regulacjami prawnymi. W ub.r. w Polsce uaktualniono listę substancji nielegalnych o ponad 100 związków. Z tego też względu ich udział w rynku spadł, bo producenci dopalaczy modyfikowali chemicznie swoje produkty, tworząc nowe, by wymknąć się przepisom. I to się szybko nie skończy, bo choć ciągle wchodzą nowe substancje, to niestety nadal jest jeszcze dużo możliwości ich modyfikacji. Z tego powodu nikt nie zbadał dokładnie, jakie są konsekwencje zażywania dopalaczy. Badacze tego zagadnienia opierają się między innymi na opisach skutków działania, które użytkownicy publikują na portalach internetowych. Zaburzenia rytmu serca, podniesione ciśnienia krwi, wybuch agresji skierowanej przeciwko innej osobie albo przeciw sobie samemu – to norma. Ale można też spotkać takie porównania, że po zażyciu dopalacza człowiek zachowywał się jak bestia. Specyfiką dopalaczy jest to, że szybko znikają z organizmu, więc są niewykrywalne. Dlatego czasem trudno określić, co faktycznie było przyczyną jakiegoś nieszczęśliwego zdarzenia. Europejskie Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii (EMCDDA), które zajmuje się nie tylko narkotykami, ostatnio co roku wykrywa około 100 nowych substancji
Kurier Czaplinecki - Październik 2016
psychoaktywnych. Najliczniejszą grupą wśród nowych substancji psychoaktywnych są syntetyczne kannabinoidy – od 2008 r. wykryto 160 substancji, które sprzedaje się jako legalne zamienniki konopi indyjskich. Drugą pod względem liczebności grupę stanowią syntetyczne katynony. EMCDDA monitoruje 103 substancje z tej grupy. One też jak wszystkie dopalacze – są sprzedawane jako substancje nie przeznaczone do spożycia przez ludzi, ale jednocześnie reklamuje się je jako legalne zamienniki środków pobudzających: amfetaminy, tabletek ecstazy i kokainy. W Polsce furorę robi mefedron. Do 2010 r. był on w naszym kraju legalną substancją i sprzedawano go jako dopalacz. W momencie wprowadzenia na listę substancji zakazanych nie zniknął jednak z obrotu. Jego spożycie rośnie, chociaż jest droższy od amfetaminy. Syntetyczne katynony, a do tej grupy należy mefedron, stanowiły 30% całkowitej ilości przechwyconych substancji psychoaktywnych, czyli ponad tonę. Samego mefedronu skonfiskowano 222 kg. W Polsce nie ma badań dotyczących użycia mefedronu. Ale sami narkomanii a także terapeuci twierdzą, że wśród substancji pobudzających zajmuje on obecnie pierwsze miejsce. Szczególnie upodobała go sobie młodzież. Mefedron jest tańszy od kokainy, ale droższy od amfetaminy. Amfetamina kosztuje 30-40 zł za gram, mefedron od 300-100 zł. Jednej osobie gram mefedronu wystarczy na dwa dni, drugiej na godzinę. Użytkownicy mefedronu twierdzą, że uzależnia od pierwszego razu i porównują go pod tym względem do heroiny. Efektami działania mefedronu są: pobudzenie, euforia, gonitwa myśli, słowotok, sny na jawie. Negatywne skutki to drżenie rąk, zmiany temperatury ciała, szczękościsk, niepokój, paranoja, stany depresyjne, napady płaczu. Działa on toksycznie bezpośrednio na układ nerwowy powodując – w najlepszym przypadku – drżenie rąk, a w najgorszym – paraliż mięśni oddechowych i śmierć. Według Europejskiego raportu narkotykowego z 2016 r., w Polsce z powodu używania narkotyków zmarło w poprzednim roku 225 osób w wieku 15-64 lata. Najwięcej osób straciło życie z tego powodu w Wielkiej Brytanii – 2332. Polska pod względem umieralności z powodu narkotyków należy do krajów mniej zagrożonych. W Internecie trwa burzliwa dyskusja na temat środków psychoaktywnych. Jeden z internautów napisał na forum: „Największa wada mefedronu to jego zajebistość”. Inny zapytał: „Ziomki, co na rynku daje mocniejsze p… na wejściu od mefedronu?”. Otrzymał odpowiedź: „Nic, jeśli mówimy o wciąganiu”. Inny dodał: „Wspaniale wspominam ten kop w mordę przy wejściu”. Ten „kop w mordę” kusi coraz więcej młodych ludzi. Według ostatnich ogólnopolskich badań z 2015 r., 10% uczniów w wieku 15-16 lat używało kiedykolwiek dopalaczy. Mefedron dominuje w środowisku młodych, ale większość ludzi biorących narkotyki nie używa dopalaczy. Najlepsza wiadomość na koniec jest taka, że większość młodzieży w ogóle nie sięga po narkotyki. Opracował: Brunon Bronk
KURIER CZAPLINECKI - miesięcznik lokalny, kolportowany bezpłatnie, dostępny w formie elektr.: www.dsi.net.pl; wwwczaplinek.pl. Tel. Redakcji 603 413 730, e-mail: redakcja.kuriera@wp.pl. Redaguje zespół. Wydawca: Stowarzyszenie Przyjaciół Czaplinka. Konto: Pomorski Bank Spółdzielczy O/Czaplinek 93 8581 1027 0412 3145 2000 0001, NIP 2530241296, REGON 320235681, Nr rej. sąd.: Ns-Rej Pr 25/06. Nakład 1700 egz. Druk: Przedsiębiorstwo Prywatne „Grażyna” - Waldemar Sopoćko, tel. 502 532 969. Redakcja zastrzega sobie prawo zmiany tytułów, skracania redakcyjnego, opracowania i adiustacji otrzymanych tekstów, selekcjonowania i kolejności publikacji. Nie zwracamy materiałów nie zamówionych i nie ponosimy odpowiedzialności za treść listów, reklam, ogłoszeń. Drukujemy tylko materiały podpisane, można zastrzec personalia tylko do wiadomości redakcji. Nadesłane i publikowane teksty i listy nie muszą odpowiadać poglądom redakcji. Ceny reklam: moduł podstawowy (10,3 x 4,5) w kolorze - 60 zł, czarno-biały - 30 zł, ogłoszenie drobne - 10 zł, kolportaż ulotek - 200 zł.
Kurier Czaplinecki - Październik 2016
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
11
Nagroda!!! 2.000 zł za wskazanie złodzieja 40 szt. 3-letnich świerków z działki 107 obręb Nowe Drawsko przy drodze E163 między tablicą: Działki nad Jeziorem Drawsko, a trafostacją słupową. Skradziono je 2 do 5.10.2016 r.
Kontakt: nr tel. +48 603183683