Sołtys Roku;
Wystawa tura;
IRAS CUP 2017;
Nowa moneta;
Megaferma polityczna;
Mamuci kiełb;
Historia ul. Wałeckiej;
Festyn Radości;
Profilaktyki c.d.; Czaplinek wyprzedził; Młodzi bezrefleksyjni.
2
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Kurier Czaplinecki - Czerwiec 2017
2017-2018
Nici SILHOUETTE
Kurier Czaplinecki - Czerwiec 2017
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
SOŁTYS ROKU 2016 dumą informujemy, że Sołtys Siemczyna Michał Olejniczak znalazł się w gronie najlepszych gospodarzy wsi w Polsce. W konkursie „Sołtys Roku 2016”, organizowanym przez „Gazetę Sołecką” oraz Krajowe Stowarzyszenie Sołtysów, wyróżnionych zostało 12 samorządowców z całego kraju. Celem konkursu jest promowanie najbardziej aktywnych i wyróżniających się sołtysów, którzy pracują na rzecz społeczności lokalnej. Uroczystość wręczenia dyplomów oraz statuetek odbyła się 19 czerwca br. w Warszawie, w gmachu Senatu. Panu Michałowi towarzyszył Burmistrz
IRAS CUP 2017 olejny turniej IRAS CUP 2017 za nami. Przyszedł więc czas na podsumowanie. Z pewnością możemy uznać, że była to wyjątkowo udana i zorganizowana impreza, której towarzyszyła nie tylko rywalizacja sportowa. W tym roku mieliśmy przygotowanych mnóstwo atrakcji. Ale może od początku. Tradycyjnie wszyscy uczestnicy oraz goście przywitani zostali na czaplineckim rynku przez Burmistrz Czaplinka Adama Kośmidera. Stąd zespoły przemaszerowały w barwnym korowodzie wraz z orkiestrą dętą na stadion miejski. Tam uroczystego otwarcia turnieju dokonała prezes KS Iras Czaplinek Dorota Buca oraz przywitała gości specjalnych. W tym samym dniu odbyły się pierwsze mecze. Podczas rozgrywek rywalizowało blisko 500 zawodników. W sumie w zawodach udział wzięło 30 zespołów z Polski i dwie drużyny zza naszej zachodniej granicy. Nowością tegorocznej edycji było odegranie hymnów Polski i Niemiec. W trzech kategoriach wiekowych (2005, 2006, 2007) rozegrano 147 spotkań, co łącznie dało 3270 minut rywalizacji podczas, których padło ponad 400 bramek. Naszym ambasadorem był Piotr Świerczewski, 70-cio krotny reprezentant Polski, zdobywca srebrnego medalu na olimpiadzie w Barcelonie, zawodnik między innymi FC Basti, AS Saint Etienne, Olympique Marsylia, Lecha Poznań oraz Siergiej Szyprowski, bramkarz, który grał między innymi w takich drużynach jak Szachtar Donieck, Karpaty Lwów, Hutnik Kraków czy Pogoń Szczecin. Obecnie prowadzi własną szkółkę bramkarską. Patronat honorowy nad turniejem objął prezes ZZPN pan Jan Bednarek. Mieliśmy ponadto wielu znakomitych gości, o których należy z pewnością wspomnieć. A byli nimi: Miłosz Stępiński obecny selekcjoner reprezentacji Polski kobiet; Damian Wróbel scout Football Academy Manchester; Prezes KOZPN Grzegorz Maciejasz, któremu z tego miejsca serdecznie dziękujemy za nieodpłatną obsadę sędziów podczas całego turnieju i wielkie wsparcie naszej imprezy. Pan Grzegorz zapewnił, że w następnym roku także będzie mocno wspierał turniej IRAS CUP. Byli wśród nas również: Burmistrz Czaplinka Adam Kośmider, Z-ca Burmistrza Zbigniew Dudor, Starosta Powiatu Drawskiego Stanisław Kuczyński oraz Pan Ireneusz Gacki sponsor turnieju, na którego wsparcie zawsze możemy liczyć. Naszymi patronami medialnymi byli: Telewizja Gawex, Radio Eska, Polskie Radio Koszalin, Głos Koszaliński oraz Serwis Głosu Koszalińskiego GK24. Jedną z ważnych części imprezy był na pewno mecz charytatywny, zorganizowany przez KS Iras Czaplinek pomiędzy trenerami a zespołem czaplineckich Vip-ów z Piotrem Świerczewskim na czele. Podczas meczu odbyła się zbiórka pieniędzy dla małego Franka pod hasłem „POMÓŻMY USŁYSZEĆ ŚWIAT FRANKOWI”. Organizatorzy przygotowali dla uczestników liczne atrakcje: rejs statkiem spacerowym po j. Drawsko, tor wodny, ognisko, pokaz Freestyle, koncert zespołu „Piękni i Młodzi”, występ Ivana Komarenki, oraz zawody strzeleckie z broni pneumatycznej, zorganizowane przez klub strzelecki LOK „KALIBER 22” wraz ze Stowarzyszeniem strzelecko-kolekcjonerskim „Czapla” z Czaplinka. Najlepszym zespołem w zmaganiach strzeleckich, w poszczególnych rocznikach okazali się: - Salos Poznań – rocznik 2006 - Błękitni Stargard – rocznik 2005 Podsumowując rywalizację sportową podczas turnieju piłki nożnej, klasyfikacja pierwszej trójki w poszczególnych rocznikach przedstawia się następująco. ROCZNIK 2007 1. Salos Poznań 2. Błękitni Stargard 3. Kotwica Kołobrzeg Iras 08 Czaplinek uplasował się na miejscu 12, a ich starsi koledzy Iras 07 Czaplinek na miejscu 10. ROCZNIK 2006 1. Żaki Szczecin
3
Czaplinka – Adam Kośmider oraz Przewodniczący Rady Miejskiej w Czaplinku Wacław Mierzejewski. Zmiany, jakie zaszły w ciągu minionych sześciu lat w Siemczynie, to przede wszystkim zasługa osób, takich, jak Pan Michał Olejniczak - osób odpowiedzialnych i aktywnych, którym leży na sercu dobro Ojczyzny: tej małej i tej wielkiej. To wielki sukces zarówno Pana Sołtysa, mieszkańców Siemczyna, jak i całej gminy Czaplinek. Cieszymy się, że ciężka praca Pana Michała i Jego zasługi zostały docenione także na szczeblu ogólnopolskim. Raz jeszcze gratulujemy i życzymy powodzenia w wypełnianiu społecznego mandatu. Więcej na ten temat w następnym Kurierze. Redakcja 2. Drukarz Warszawa 3. AP Chlebnia Grodzisk Maz. Iras Czaplinek na 11 miejscu. ROCZNIK 2005 1. Pogoń Szczecin 2. Stal Szczecin 3. Błękitni Stargard Iras Czaplinek uplasował się na 9 miejscu. Na zakończenie turnieju każdy z uczestników otrzymał medal wraz z dyplomem ze zdjęciem swojej drużyny. Każdy zespół otrzymał pamiątkowy puchar, a pierwsza trójka turnieju otrzymała dodatkowo nagrody rzeczowe. Były też nagrody indywidualne dla najlepszego zawodnika, strzelca oraz bramkarza. Uhonorowani zostali strzelcy 100-tnych bramek w poszczególnych rocznikach. W roczniku 2005 zdobył ją zawodnik KS Iras - Filip Smuga. Nagrodzono najmłodszego uczestnika, którym okazał się zawodnik KS Iras Filip Cabaj. Nagrodę za najładniejszą bramkę zdobył Marcel Hajdasz z KS Iras. Docenieni zostali także kibice, którzy najlepiej, najgłośniej i najradośniej dopingowali swoje drużyny. Statuetkę w tej kategorii zdobyli kibice Stali Szczecin. Organizatorem turnieju był KS Iras, a współorganizatorem Gmina Czaplinek. Z pewnością nie odbyłby się ten turniej, gdyby nie nasi sponsorzy, na których mogliśmy również liczyć w poprzednich edycjach, i którym serdecznie dziękujemy za wsparcie. A byli nimi: PARTNERZY TECHNICZNI: ADMIRAL Hurtownia artykułów sportowych - Grzegorz Maciejasz , GOALKEEPER Szkółka Bramkarska Siergiej Szypowski, P.H. Na Maxa Piotr Kukuła, Phinance S.A. Dominik Urban, OW KUSY DWÓR Krzysztof Kusa. SPONSORZY: ADLEX - Salon Meblowy, AKADEMIA SZTUKI FLORYSTYCZNEJ Edyta Kozak, AUTO-NET - Sklep Motoryzacyjny Wojciech Meszka, AUTO STODOŁA - Marek Żynis, BENEKO - Bernard Bubacz, CAFFE BAR - Jan Trocki, DALIA - Karolina Bujnowska, DORAS - Miętowa Szafa - Dorota Buca, FAST FOOD – Wojciech Kusa, GACEX - Łukasz Gacki, GOALKEEPER - Szkółka Bramkarska Siergiej Szypowski, HIPNOTERAPIA – Marek Aleszko, KONKRET - Andrzej Krella, Magdalena Kaczmarek, MALOWANIE PROSZKOWE - Jarosław Bojdo, MEBKUS - Mirosław Kusa, MOTO STYL Piotr Białach, MOYA - Stacja Paliw w Czaplinku - Sylwia Czech, Nadleśnictwo Czaplinek, Pomorski Bank Spółdzielczy w Świdwinie o/Czaplinek, RICHTRANS P.P.H.U. - Ryszard Hanusewicz, Robert Jaroszyński, RUMPIX - Paweł Cimachowicz, Tomasz Stefanik, SADOGRÓD - Jacek Sadowski, SALON FRYZJERSKI - Grzegorz Gabryś, SALON FRYZJERSKI - Stanisław Oleszkiewicz, STAROSTWO POWIATOWE. Sympatycy sportu: TCS - Cezary Sobolewski, Tur - Plast Czaplinek Grzegorz Turowski Tomasz Suska, ŻABKA P.H.U - Antoni Rodziewicz, ŻBIK FU - Paweł Żbikowski. Szczególne podziękowania dla firmy Kabel – Technik - Polska głównego sponsora naszej imprezy, który jest z nami od samego początku oraz dla firmy IRAS pana Ireneusza Gackiego. Pragniemy również gorąco podziękować wszystkim, którzy zaangażowali się w organizację tego wspaniałego turnieju. W szczególności podziękowania należą się Pani Prezes Dorocie Buca, Zarządowi KS Iras Czaplinek, trenerom. Waldemarowi Chrzanowskiemu - koordynatorowi turnieju, Gminie Czaplinek, CzOK, Straży Miejskiej, Referatowi Sportu i Rekreacji UM, strażakom, grupie RESUCE - ZDR, Radkowi Pawłowiczowi i wszystkim tym, którzy włożyli choć małą cegiełkę w organizację tego turnieju a nie zostali wymienieni. Wielkie dzięki tym rodzicom, którzy byli, pomagali i poświęcili swój czas – dzięki, dzięki, dzięki!!! Osobne podziękowania należą się również wszystkim drużynom, które uczestniczyły w naszym turnieju oraz kibicom. To dzięki Wam odbył się tak piękny i emocjonujący turniej. Zapewniliście nam wiele niezapomnianych wrażeń. W następnym numerze Kuriera fotorelacja z turnieju. Do zobaczenia za rok na IV edycji IRAS CUP 2018 !!! Erwin Biegajło
4
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Megaferma polityczna ytuł zaczerpnąłem z Głosu Drawska (02.06.17 r.), gdzie Pan Redaktor trafnie przewiduje i opisuje początek zmagań kandydatów o fotel burmistrza Czaplinka. Bowiem niestety, dyskusja wokół hipotetycznej Megafermy, zamiast przybrać postać cywilizowanej dyskusji i wymiany racji, stała się przedmiotem działań politycznych. Już w Internecie przebierają nogami wszelkiego rodzaju nieudacznicy, dotychczas niewybieralni, którzy wietrzą dla siebie szansę wyboru i dostępu do koryta, które tak barwnie przedstawiono w postaci mema w Internecie. Na świniach jak na rumakach chcą wjechać do Ratusza na fotel burmistrza czy radnego. 24 maja b.r. odbył się pierwszy w historii tej kadencji dyżur Starosty (ciekawe kiedy i gdzie będą następne oraz z jaką tematyką? W kolejce do wymiany są przecież włodarze Kalisza Pom. i Wierzchowa). „Dyżur” został starannie zaplanowany. Zapewniono obecność kamery i odpowiednią frekwencję. Stawiła się Lobelia i zwołani zostali nauczyciele ZSP (kto był, widać na zdjęciach w Internecie). Wystosowano zaproszenia do uczestnictwa w „dyżurze” do Radnych, pomijając Burmistrza Czaplinka, chociaż dominującym tematem miała być, i była Megaferma. Podczas „dyżuru”, po sterowanej dyskusji, Starosta osobiście przeprowadził „głosowanie”. Kto jest „przeciw Megafermie” – ręce podnieśli pracownicy Starostwa, niektórzy „spędzeni” na tą okoliczność nauczyciele ZSP łącznie z dyr. R. Patrzyńskim i oczywiście obecni przeciwnicy Megafermy, głównie z Lobelii. Nie zapytał Pan Starosta kto „się wstrzymał”, nie zapytał też, kto nie chce wziąć udziału w tej hucpie. Komentowanie, że Burmistrz i Zastępca wstrzymali się od głosu jest jawnym nadużyciem. Ciąg dalszy manipulacji, to moje wyjście w trakcie „dyżuru” na zaplanowane wcześniej w UM spotkanie. Starostę informowałem, że na pół godziny muszę wyjść. W relacji na stronach Starostwa kamera pokazuje moje wyjście z odpowiednim komentarzem, ale mojego powrotu już nie notuje, bo po co? Miał to być sąd kapturowy nad Burmistrzem, bo bez mojego udziału i prawa do obrony swojego stanowiska. Częściowo się udał, poprzez dobór uczestników i zmanipulowany materiał dokumentacyjny. Czym się różnił ten „dyżur” od agitacji wyborczej, której uprawianie na terenie placówek oświatowych jest zabronione?! Podniecają się Internauci oraz nieznający istoty rzeczy mieszkańcy gminy deklaracją Starosty, który oświadczył, że nie podpisze i nie wyda pozwolenia na budowę Megafermy, choćby miał to przypłacić utratą stanowiska. Składa Pan Kuczyński taką deklarację, ponieważ doskonale wie, że nie rodzi ona żadnych skutków prawnych. Jest to tylko chwyt wyborczo-piarowski (jak mówi klasyk: „ciemny lud to kupi”). Odbył Pan Starosta na początku kadencji za pieniądze podatników szkolenie z piaru w nadmorskim kurorcie, razem z ekipą urzędników Starostwa, tworzącą teraz „sztab wyborczy”, i mamy tego efekty, przekraczające granice śmieszności. Nikt nie może odwołać Starosty ze stanowiska za odmowę wydania pozwolenia na budowę. Nie może tego zrobić Prezydent, Premier, Marszałek ani Wojewoda, nawet Sąd. Starostę wybierają Radni Powiatowi, i tylko oni mogą go odwołać. Stanowisko może utracić tylko w ściśle przewidzianych Ustawą przypadkach. Jeżeli Pan Starosta jest człowiekiem honoru, i rzeczywiście nie chce Megafermy, to powinien złożyć inną deklarację – jeśli na moje biurko trafi do podpisania decyzja o pozwoleniu na budowę Megafermy, wyczerpująca wszystkie procedury formalno-prawne, to złożę dymisję ze stanowiska Starosty. Starosta może sobie pajacować, ja natomiast traktuję urząd Burmistrza poważnie i odpowiedzialnie. I przy podejmowaniu jakiejkolwiek decyzji nigdy nie powiem „nie bo nie”. Dzień później po sławetnym „dyżurze” Starosty Drawskiego, przypominającym nie mniej sławny „obiad drawski” prezydenta Lecha Wałęsy, odbyła się Komisja Rozwoju Gospodarczego. Na salę obrad przybyło ponad 90 osób. Prym wiedli członkowie Stowarzyszenia Lobelia, którzy byli głównymi animatorami frekwencji. Przybyło też wielu mieszkańców gminy Czaplinek, w tym przedsiębiorcy, żywotnie zainteresowanych problematyką Megafermy. Niestety, moje informacje i wyjaśnienia nie pomogły w zrozumieniu istoty problemu. Może dlatego, że zacietrzewienie niektórych osób było nie do opanowania i swoim zachowaniem zdominowali wszystkich uczestników obrad. Wypowiadał się także specjalista z dziedziny projektowania i budowy obiektów związanych z hodowlą trzody chlewnej, którego firma stawia takie obiekty na terenie Europy i nawet poza nią. Obiektywnie i obszernie przedstawił problematykę technik i technologii, oraz wymogów środowiskowych, jakie obowiązują przy stawianiu tego rodzaju obiektów. Na zakończenie stwierdził, że taki obiekt na naszym terenie nie ma szans na powstanie. Reakcje niektórych przeciwników Megafermy na Jego wystąpienie na sali i później w Internecie przejdą do historii jako przykłady bezdennej głupoty i niezrozumiałej, zaślepionej nienawiści. Jak ci ludzie mogą później iść do kościoła i przekazywać sobie znak pokoju?
Kurier Czaplinecki - Czerwiec 2017
Na zakończenie Komisja przyjęła wniosek, w którym wyraża swoje negatywne stanowisko odnośnie budowy Megafermy. Zobowiązano jednocześnie Burmistrza do wysłania tego wniosku i stanowiska do potencjalnego inwestora, co zostało wykonane. Protokół z tej Komisji jest dostępny na stronach UM. 12 czerwca b.r. na Rynku odbyła się demonstracja przeciw lokalizacji Megafermy na terenie gminy Czaplinek. Oficjalnie nie wiadomo kto był organizatorem tej manifestacji. Podobno było to spontaniczne spotkanie. Ale do przyjścia na rynek nawoływała Lobelia, jakieś nowo powstałe stowarzyszenie, pojedynczy internauci, porozwieszano z informacją plakaty i banery. Pan Starosta osobiście lobował po zakładach pracy, czego wynikiem było wydelegowanie na manifestację pracowników, niekoniecznie mieszkających w naszej gminie. Burmistrza na to spotkanie nikt nie zapraszał. Umawiałem się natomiast z TVP3 na wywiad w Ratuszu i tu na telewizję czekałem. Tłum żądał jednak obecności Burmistrza na Rynku. Inicjatywę wykazał Michał Ślozowski, który przyszedł zaprosić mnie do ludzi, jednak nie był w stanie sprecyzować, kto jest organizatorem tej imprezy. Wyszedłem na Rynek mając świadomość, że zgromadzenie jest nielegalne. Do kamer i przez mikrofon niewiele udało mi się powiedzieć, z uwagi na napastliwe zakłócanie moich wypowiedzi. Sytuacja stawała się niebezpieczna i mogło dojść do niekontrolowanych wydarzeń. Iskrą mogło być parcie do rękoczynu przez jakiegoś osobnika, którego jednak unieszkodliwił Pan Michał, któremu dziękuję za przytomną reakcję. Mimo przeszkód przedstawiłem swoje stanowisko, które jednak nie przekonało zgromadzonych. Ze względów formalnych nie mogłem opowiedzieć się za lub przeciw Megafermie, ale zadeklarowałem, że nigdy nie podejmę jakiejkolwiek decyzji wbrew interesom mieszkańców i gminy. Dokumentu o warunkach zabudowy nie przygotowuje Burmistrz czy urzędnicy, lecz uprawniony urbanista. Dlatego wystąpiłem do Niego o interpretację prawną w tym zakresie. Dla rejonu Żelisławia, Łąki i Niwki nie ma opracowanego miejscowego planu, a studium przewiduje tylko działalność rolniczą i turystyczną. W tych warunkach, według Jego opinii, wydanie decyzji o warunkach zabudowy dla tego rodzaju inwestycji nie byłoby zgodne z prawem. Na tym obszarze Megafermę można zbudować tylko na podstawie mpzp, którego na dzień dzisiejszy nie ma. Zatem, aby uniemożliwić w przyszłości budowanie na tym terenie ferm przemysłowych, Zarząd Stowarzyszenia Przyjaciół Czaplinka podjął 23 czerwca b.r. Uchwałę, w której apeluje do Burmistrza o podjęcie prac planistycznych zmierzających do uniemożliwienia lokowania w przyszłości na terenie Gminy obiektów mogących znacząco negatywnie oddziaływać na stan środowiska naturalnego, biorąc pod uwagę zapisy obowiązującej Strategii Rozwoju Gminy Czaplinek. Ponadto, Klub Radnych „Stowarzyszenie Przyjaciół Czaplinka” wystąpił z inicjatywą uchwałodawczą opracowania dla tego obszaru miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, którego zapisy uniemożliwią realizowanie tego rodzaju inwestycji. Wobec tego, na najbliższej Sesji RM wprowadzę do porządku obrad projekt uchwały o przystąpieniu do opracowania mpzp dla rejonu Żelisławia. Jeżeli Rada Miejska podejmie uchwałę, to z punktu formalnoprawnego problem Megafermy przestanie istnieć. Adam Kośmider
Nabór do SZKÓŁ ZAOCZNYCH „EDUKACJA” - dla Dorosłych na semestr jesienny 2017/2018 tel. 606 483 438, edukacjaczaplinek.pl Nabór do szkół na rok 2017/2018 LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCE po gimnazjum i szkole podstawowej - 3-letnie po ZSZ - nauka trwa 2 lata SZKOŁA POLICEALNA 2-letnia po szkole średniej Technik rachunkowości Technik BHP (nowy kierunek) Wszystkie szkoły posiadają uprawnienia szkół publicznych. Zajęcia co 2 tygodnie (piątek od 15:15 i sobota od 8:00). Dodatkowe informacje: Telefon: 94 375 59 92 lub 606 483 438 www.edukacjaczaplinek.pl (podanie do pobrania) PRZYJDŹ, ZAPISZ SIĘ - BEZ EGZAMINÓW WSTĘPNYCH!!! Nabór trwa od maja do września.
Kurier Czaplinecki - Czerwiec 2017
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
HISTORIA UL. WAŁECKIEJ (cz. 2) poprzednim numerze „Kuriera Czaplineckiego” przedstawiłem Czytelnikom najstarsze dzieje ul. Wałeckiej. Dziś przedstawiam dalszy ciąg historii tej czaplineckiej ulicy. W następnym numerze ukaże się trzecia część dziejów ul. Wałeckiej. *** Od 1878 r. znaczenie ul. Wałeckiej wzrosło w związku z zakończeniem budowy linii kolejowej Runowo - Chojnice (tzw. Pommersche Centralbahn, czyli Pomorskiej Kolei Centralnej). Ul. Wałecką poprowadziła trasa w kierunku czaplineckiego dworca oddalonego od centrum miasta o ok. 3 km. W czasie, gdy do Czaplinka dotarła kolej, zabudowa miejska kończyła się w rejonie dzisiejszej ul. Czarnkowskiego. Dalej rozciągały się podmiejskie grunty rolne. W miarę rozwoju miasta przy biegnącej wśród pól ul. Wałeckiej sukcesywnie wznoszono kolejne, przeważnie wolno stojące budynki, których większość zachowała się do dziś, dlatego możemy zaobserwować, że począwszy od dzisiejszej ul. Czarnkowskiego domy budowano w większej odległości od jezdni niż na obszarze zwartej zabudowy miejskiej. Na południe od zbiegu z ul. Czarnkowskiego, przy około 300-metrowym odcinku ul. Wałeckiej nie ma jednak zbyt wielu domów, gdyż dużą część podmiejskich pól sąsiadujących z tą ulicą zagospodarowano w inny sposób. Po nieparzystej stronie ulicy urządzony został tartak z rozległym składowiskiem drewna. Tu warto dodać, że początkowy odcinek ul. Wałeckiej aż do rejonu bramy wjazdowej na teren tartaku i stojącej w pobliżu tej bramy przydrożnej kapliczki, otrzymał - prawdopodobnie w latach trzydziestych XX w. - nawierzchnię z kostki, którą po II wojnie światowej (około 1968 r.) zastąpiono asfaltem. Według relacji długoletnich mieszkańców Czaplinka były tu dwa rodzaje kostki brukowej. Początek ulicy pokryty był sztuczną kostką ciemnego koloru, ale już w sąsiedztwie dzisiejszego placu szkolnego ulica utwardzona była kostką z naturalnego kamienia. XVIII-wieczna przydrożna kapliczka z krucyfiksem i z metalową chorągiewką z napisem F. LENTZ PACPPC 1748 poddana została w maju 2017 r. gruntownemu remontowi. Teren dawnego tartaku – działającego do II wojny światowej – pozostawał niezabudowany aż do 1987 r., kiedy wzniesiono Metalowa chorągiewka wieńcząca szczyt kapliczki przy ul tu szkołę podstawoWałeckiej. Stan po renowacji przeprowadzonej w maju 2017 r. wą. W pierwszych latach powojennych niezabudowany teren byłego tartaku używany był jako tzw. „targowica zwierzęca”. Na tej targowicy mieszkańcy Czaplinka zwykle kupowali od rolników prosięta do przydomowych hodowli. Dniami targowymi były wtorki i piątki. W tym miejscu rozbijane były również namioty wędrownych cyrków i rozstawiano karuzele objazdowych „wesołych miasteczek”. W 2007 r. obok szkoły, także na terenie należącym niegdyś do tartaku, wzniesiono halę widowiskowo-sportową. Na placu szkolnym sąsiadującym z ul. Wałecką ustawiony jest samolot myśliwski, podarowany szkole w pierwszym okresie jej istnienia przez lotniczą jednostkę wojskową z Mirosławca. Z tartakiem sąsiadował założony w XIX w. duży cmentarz ewangelicki, rozciągający się od ul. Wałeckiej aż do brzegu j. Czaplino. Do II wojny światowej określano go nazwą „nowy cmentarz” dla odróżnienia od „starego cmentarza” zlokalizowaneAleja lipowa w parku przy ul. Wałeckiej. go przy ul. Szczecineckiej. Po 1945 r. nieczynny cmentarz przy ul. Wałeckiej przez szereg lat zarastał krzakami, aż w latach siedemdziesiątych XX w. przekształcono go w park. Kamienne belki pochodzące z rozbiórki nagrobków wykorzystane zostały podczas prowadzonych w tamtych latach prac przy umacnianiu nabrzeża j. Drawsko. W parku znajdują się piękne aleje lipowe.
5
O krajobrazie parzystej strony tego odcinka ul. Wałeckiej do dziś w dużym stopniu decyduje to, że z ulicą tą sąsiadowały ogrody wybudowanego w końcu XIX w. szpitala. Szpital powstał jako fundacja urodzonego w Czaplinku fabrykanta Karla Heinricha Schultza. W budynku tym przez szereg lat funkcjonował również dom opieki. W 1949 r. dawny budynek szpitalny stał się siedzibą Publicznej Średniej Szkoły Zawodowej. Na terenie dawnych ogrodów znajdują się obecnie boiska szkolne czaplineckiej „zawodówki”. Na południe od szpitalnych ogrodów, vis á vis cmentarza leżały grunty uprawne dużego ogrodnictwa, które funkcjonowało jeszcze przez szereg lat powojennych. Pozostał dzięki temu rozległy niezabudowany teren graniczący z dzisiejszą ul. Bydgoską. Na tym terenie, od strony ul. Grunwaldzkiej w 1989 r. wzniesiono budynek, w którym początkowo mieścił się żłobek, a od 1991 r. do czasów obecnych - przedszkole, natomiast od strony ul. Wałeckiej w 2013 r. wybudowano sklep „Netto” z parkingiem. Na odcinku między ul. Bydgoską a Poznańską przy ul. Wałeckiej stoi rząd pięciu prawie jednakowych budynków mieszkalnych z charakterystycznymi dachami Róg ul. Wałeckiej i Poznańskiej wg pocztówki z lat 30-tych XX w. naczółkowymi. Co ciekawe, trzy podobne domy postawiono – zapewne w tym samym okresie - również przy ul. Czarnkowskiego. Nie ma zgodności wśród miłośników dziejów Czaplinka na temat daty powstania tych budynków. Obok poglądu, że są to domy z końca XIX w. istnieje również pogląd, że domy te powstały prawdopodobnie dopiero w latach 20-tych lub 30-tych XX w. Prawie do końca lat siedemdziesiątych XX w. przy zbiegu z ul. Poznańską kończyła się miejska zabudowa parzystej strony ul. Wałeckiej. Dalej rozpościerały się podmiejskie pola uprawne. Dopiero w latach 1978-79 wzniesiono tu pierwsze trzy spółdzielcze bloki mieszkalne (n-ry 54, 56 i 58). W 1980 r. powstał kolejny blok mieszkalny - nr 58A, który początkowo oznaczony był numerem 60. Te 4 budynki dały początek dużemu spółdzielczemu Osiedlu „Wałecka”, liczącemu dziś około 1,5 tys. mieszkańców. Z osiedlem sąsiaduje oddany do użytku Budowa bloku nr 58A przy ul. Wałeckiej w 1981 r. budynek (fot. z 1979 r. lub z pocz. 1980 r.) przychodni lekarskiej stojący w pobliżu zbiegu ul. Wałeckiej z Poznańską. W latach 1983-1990 powstało 6 kolejnych bloków mieszkalnych wzniesionych w głębi osiedla z numeracją przypisaną do ul. Kochanowskiego, która przed powstaniem osiedla była zwykłą drogą polną biegnącą od ul. Wałeckiej w kierunku ul. Pławieńskiej. Osiedlowe bloki nie zakończyły powojennej ekspansji zabudowy na podmiejskie pola. W 2013 r. po parzystej stronie ul. Wałeckiej na przedłużeniu osiedla mieszkaniowego powstał sklep „POLO” z parkingiem i z myjnią bezdotykową.
Budowa przychodni przy ul. Wałeckiej (fot. z sierpnia 1979 r.)
6
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Kurier Czaplinecki - Czerwiec 2017
Przemieszczając się dalej wzdłuż ul. Wałeckiej miniemy wylot ul. Słowackiego, która podobnie jak ul. Kochanowskiego również powstała dopiero po II wojnie światowej w wyniku przebudowy dawnej drogi polnej łączącej ul. Wałecką z ul. Pławieńską. Przebudowa ta dokonana została prawdopodobnie w końcu lat siedemdziesiątych XX w. w związku z budową przez czaplinecki PGR Osiedla Wieszczów. Na południe od zbiegu z ul. Słowackiego znajdują się zabudowania samotnej posesji oznaczonej numerem 60 i pełniącej w przeszłości funkcję zagrody rolniczej. Na ścianie budynku umieszczona jest data 1914, która jest prawdopodobnie datą budowy lub gruntownej przebudowy budynku. Po przeciwnej stronie ulicy znajduje się tartak, którego południowa granica jest jednocześnie południową granicą obszaru zabudowanego leżącego po nieparzystej stronie ul. Wałeckiej. Gdy miniemy posesję nr 60 oraz tartak, dalszy ciąg ul. Wałeckiej bardziej kojarzy się z szosą wylotową niż ulicą miejską. Decydują o tym rozciągające się po obu stronach pola oraz widok na j. Czaplino. Ponadto od rejonu tartaku droga prowadzi w dół zbocza jeziornej doliny kierując się w stronę oddalonego o ok. 400 m przesmyku między j. Czaplino a j. Młyńskim. Zanim jednak dotrzemy do przesmyku, na trasie naszej wędrówki napotkamy jeszcze rozstajne drogi czyli miejsce, w którym od ul. Wałeckiej odbiega ul. Dworcowa prowadząca w kierunku stacji kolejowej. Tu dodam, że chodnik przy ul. Wałeckiej, na odcinku od wylotu ul. Słowackiego do rozwidlenia z ul. Dworcową, powstał dopiero w końcu lat osiemdziesiątych XX w. w związku z budową osiedla domków jednorodzinnych przy ul. Spokojnej i Dworcowej. Wcześniej biegła tędy wzdłuż jezdni wąska gruntowa ścieżka. W latach dziewięćdziesiątych chodnik otrzymała również ul. Dworcowa.
Z ul. Dworcową związany jest cały szereg ciekawostek. Ulica ta powstała w 1878 r. (w związku z wybudowaniem kolei) i składa się z dwóch wyraźnie różniących się odcinków. Przyjrzyjmy się pierwszemu, długiemu i szerokiemu odcinkowi wysadzonym drzewami (głównie lipami), prowadzącemu od ul. Wałeckiej do zakrętu przy zagrodzie rolniczej znajdującej się już blisko torów. Z analizy lokalnej sieci drogowej wynika, że ten odcinek ul. Dworcowej powstał najprawdopodobniej w oparciu o biegnącą tędy dawną drogę do Byszkowa, biorącą swój początek przy zbiegu z trasą do Wałcza. Do takiego wniosku skłania fakt, że znajdująca się za torami droga gruntowa biegnąca do Byszkowa leży dokładnie na przedłużeniu tego odcinka ul. Dworcowej. Ten około 750-metrowy fragment ul. Dworcowej już przed II wojną światową posiadał nawierzchnię asfaltową (w postaci kostki bitumicznej). Nawierzchnia ta w latach osiemdziesiątych XX w. została pokryta warstwą wysokiej jakości asfaltu przez Gdańskie Przedsiębiorstwo Robót Drogowych, które budowało w tamtym czasie pasy startowe na wojskowym lotnisku w pobliskim Broczynie. Nawierzchnia ulicy zbudowana z takiego samego asfaltu co pasy startowe, wciąż jest w świetnym stanie technicznym i mimo upływu czasu nie wymaga żadnych napraw. Przez wiele powojennych lat budynki stojące przy tym odcinku ul. Dworcowej przypisane były do ul. Wałeckiej. Oznacza to, że dzisiejsza ul. Dworcowa była w tamtym czasie ulicą bezimienną. Sprawę nazewnictwa i numeracji znajdujących się tu posesji unormowano prawdopodobnie dopiero w latach siedemdziesiątych, na co może wskazywać treść uchwały Miejskiej Rady Narodowej z 2 czerwca 1970 r. w sprawie nadania nazw ulic. W uchwale tej wymieniona została m.in. ul. Dworcowa. (cdn.) Zbigniew Januszaniec
Wystawa rogu i kości tura
W 1931 r. w Niemczech zoologowie bracia Lutz i Heinz Heck rozpoczęli hodowlaną próbę odtworzenia tura. W następnych latach nazizmu patronuje temu projektowi Goering. Uzyskano zwierzęta podobne do zapisów o turach i w 1942 r. wpuszczono do Puszczy Białowieskiej. Część osobników przetrwała wojnę, ale do 1946 r. została wybita. Pozostały tylko sztuki na terenie Niemiec i są obecnie trzymane w zwierzyńcach Niemiec, Francji, Belgii i Holandii pod nazwą bydło Hecka. Romuald Czapski
d paru dni można obejrzeć Izbie Muzealnej wystawę, na której prezentowany jest róg i kości tura znalezione przez pana Jerzego Kucę w okolicy Broczyna. Wystawiony róg pochodzi jak wszystko wskazuje, od dość dużego osobnika. Takie znaleziska są bardzo rzadkie. Początkowo tury żyją na terenie Azji i Europy, a nawet w północnej Afryce (znaleziska kopalne). Z powodu rozwoju rolnictwa i polowań, tury już we wczesnym średniowieczu w Europie są rzadkością. Ostatni osobnik w zachodniej Europie zostaje zabity w Bawarii w 1470 r. Najdłużej przetrwał do XVI w. na terenie Mazowsza, gdzie był objęty przywilejem książęcym. Ostatni tur pada z przyczyn naturalnych na Mazowszu w 1627 r. Muzeum w Koszalinie w swoich zbiorach posiada róg tura, ale mniejszy.
Miasto Czaplinek ma nową monetę pamiątkową ój wspaniały Kolega, numizmatyk, kolekcjoner, kibic, zwiadowca historii i dobry człowiek Maciej Zakrzewski wydał drugi numizmat związany z Czaplinkiem. Pierwszy "7 Czapli" został wydany w 2010 r. w nakładzie 2500 sztuk. Ta moneta praktycznie jest już niedostępna na rynku. Podczas poprzedniej emisji zostało wydanych również 100 sztuk tego numizmatu w edycji posrebrzanej. Nowa emisja jest kontynuacją serii, którą
tworzą lokalni pasjonaci. Nowy numizmat „5 Czapli” jest tylko w nakładzie 500 sztuk. Jego średnica to 39 milimetrów. Nasze j. Drawsko jest drugim najgłębszym jeziorem w Polsce i pełne różnych tajemnic. Do tego nawiązuje nowo wydana moneta. Jeśli chcecie kupić monetę „5 Czapli” to śpieszcie się, bo niedługo jej nie będzie. Wszelkie informacje dotyczące wymienionych monet, można otrzymać pod nr tel. 604 418 849. Marcin Krężel
OGŁOSZENIE DROBNE „VICTORIA CYMES” Sp. z o.o. w Wałczu zatrudni mechanika maszyn spożywczych i elektryka. Tel. 67 2501024
Kurier Czaplinecki - Czerwiec 2017
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
MAMUCI KIEŁB poprzednim wydaniu Kuriera Czaplineckiego, w artykule „Kiełbie we łbie” opisałem rybę liczną w naszych wodach - kiełbia. Brzana, bo ją chcę teraz przedstawić, z wyglądu na pierwsze wejrzenie to kiełb, dlatego też często była nazywana kiełbiem morskim lub wiślanym. Obie te ryby wywodzą się z rodziny karpiowatych. Różnice są jednak bardzo duże. Brzana posiada dwie pary krótkich wąsów. Paszcza umieszczona poziomo, dolna warga wysuwalna, piaskowo-szare ubarwienie pozbawione jednak cętek. Wargi są grube, szorstkie, twarde, gdyż służą do zeskrobywania z twardego podłoża delikatnych glonów. Ryba za ich pomocą potrafi przewracać małe kamienie poszukując pod nimi drobnych zwierzątek wodnych. Zasadniczą różnicą jest jednak to, że jest rybą żyjącą w innym środowisku. Brzana żyje w rzekach charakteryzujących się silnym prądem i twardym podłożem dna. Zdecydowanie unika zarówno zbyt chłodnych pstrągowych górskich strumieni i potoków, jak też wolno płynących mulistych odcinków rzek. Żerujące stadko brzan, stale wędruje przy dnie szukając tam pożywienia. Gdzie w rzece szukać tej ryby? Przede wszystkim na tzw. ostrogach, miejscach wybrukowanych przez naturę kamieniami. Spotykamy je także w wyżłobionych rynnach, korytach, gdzie nurt jest silny, a dno twarde, żwirowate. Łowiąc w latach 50-tych na Warcie w okolicach Międzychodu, szukaliśmy jej przy główkach, sztucznie wybudowanych z kamieni koło filaru, wówczas drewnianego mostu, w wyrwach brzegowych. Doskonale te ryby dają znać o sobie, gdzie się aktualnie znajdują, wyskakując ponad lustro rzeki z charakterystycznym furkotem, jakby zrywało się do lotu stado kuropatw. Występuje w całej Europie, z wyjątkiem krajów skandynawskich oraz rzekach basenu Morza Śródziemnego. W polskich rzekach zgłoszonych medalowych okazów najwięcej złowiono właśnie w Warcie, Wiśle, naszej Drawie i Gwdzie. Spotkamy ją w Drwęcy, Pilicy, Nidzie, Noteci. Brzany osiągają znakomite wymiary, chociaż rośną dość wolno, mogą dochodzić do 8 kg, a nawet więcej. Na ogół, złowione okazy to 1-2 kg, a sztuki 1-1,5 liczą sobie już co najmniej 10 lat. Do tarła, które trwa od maja do końca czerwca, a nawet lipca, przystępują samce w 2 lub 3 roku życia, natomiast samice 4-5 roku. Na tarło brzany wędrują na ogół nie do źródeł rzeki, ale do odcinków o dostatecznie wartkim prądzie i dobrze natlenionej wodzie. Ikrę składają na dnie, na kamieniach lub w żwirze. Ikra początkowo kleista, około 9.000 szt. na kg wagi ciała. Po zapłodnieniu jej przez samce urywa się i płynie z prądem rzeki, wykluwając się szybko, bo już po 6 dniach. Co charakterystyczne to fakt, że ikra jest silnie trująca. Także mięso ryby z okolicy brzucha, gdzie była ikra w czasie tarła jest trujące. Samce tak jak wiele ryb z rodziny karpiowatych w czasie tarła dostają tzw. wysypkę perłową, białą szorstką w dotyku. Wymiar ochronny brzany wynosi 40 cm, okres ochronny od 1 stycznia do 30 czerwca. Rekordowa złowiona sztuka to okaz o wadze 7 kg i 85 cm długości. Okaz na złoty medal to 4 kg, srebrny 3 kg i 2,5 kg brązowy. Dzienny limit połowu 3 szt. W górnej partii rzek, w niektórych rzekach na Podkarpaciu lokalnie tylko występuje ryba brzanka. Bardzo zbliżona biologicznie. Wszak to ta sama rodzina, ale dorasta tylko do 250 g wagi. W odróżnieniu od brzany posiada w swym ubarwieniu, tak jak u kiełbia, charakterystyczne ciemne plamki lub cętki. Jest pod całkowitą ochroną. Ciekawostką jest fakt, że brzanka wraz ze swym partnerem na dnie rzeki moszczą sobie gniazdo. Pyszczkiem przenoszą i usuwają drobne kamyki (widać, że nie obce jest im prawo Archimedesa). Do tego gniazda składają ikrę. Co ciekawe, przyłączają się do tego inne ryby, nawet innego gatunku, a że robią to kilkakrotnie, mają gwarancję, że nie wszystka ikra może być skonsumowana przez inne drapieżniki, i tym samym mają pewność zachowania gatunku. Brzana żywi się mieszanym pokarmem dennym, w którym przeważają larwy ochotek, trochę podjada ikry innych ryb, larwy chruścików, jest rybą wszystkożerną, wydłubuje spod kamieni pijawki, ślimaki, małże, drobne skorupiaki i przeróżne robale. Ale łowi się je także na pokarm roślinny; groch, łubin. Nie pogardzi pęczkiem białych czy czerwonych robaczków, konikiem polnym. Przepada za żółtym serem – mówią, że najlepszy ementalski, bo „50 lat temu innego nie było”. Tajemnica dość wolnego przyrostu ryb tkwi w tym, że strefa żerowania przy dnie rzeki nie jest za bogata w przysmaki, które preferuje brzana. Jest to ryba niesłychanie atrakcyjna – z wędkarskiego punktu widzenia. Jej wrzecionowate, sprężyste ciało i duże płetwy wskazują na nie byle jaką krzepkość. W zmaganiach z wędkarzem jest rzeczywiście niezmordowana, zwłaszcza, że walczy w bystrzynie rzecznej, jak w moim wypadku połowach na Warcie. Zaliczyłem kilka sztuk, ale ani jedna nie przekroczyła 1 kg, emocji jednak było co nie miara. Brzana bezlitośnie wykorzystuje każdy błąd, czy próbę wyjęcia z wody „na siłę”. Typowym brzanim „numerem” jest pozorna
7
Kiełb
Brzana
rezygnacja z walki i raptowna ucieczka, gdy wydawało się, że już była w zasięgu ręki. Dlatego zawsze stawałem na krańcu rzecznej główki „ostrogi” trzymając rybę w bystrzynie, aby nie skręcała między nią a brzegiem, gdzie często były zaczepy, znoszone przez prąd gałęzie lub na samym brzegu rosnące krzaki wikliny. Przed laty trafiały się wędkarzom ogromne sztuki. Z mniejszymi dawano sobie radę, ale te rekordowe z reguły rwały żyłki albo prostowały haczyki. Zacięta, ogromna brzana ciągnie z siłą parowozu i w mgnieniu oka wysuwa kilkadziesiąt metrów żyłki z kołowrotka. Walka z takim okazem trwa nieraz dziesiątki minut. Łatwiej wyjąć z wody trzykrotnie większego suma niż brzanę. Ryba raz po raz ponawia ucieczkę, staje na głowie, waląc ogonem w przypon, to znów „nurkuje” przy dnie i nie daje się ruszyć z miejsca. Tak lekko naprężoną wędkę trzymamy nie szarpiąc – kto kogo przetrzyma, ryba na ogół po kilku minutach pęka. Dla wyholowania takiego przeciwnika potrzeba sporego kunsztu i doświadczenia. Zbyt zapalczywym wędkarzom rzadko to się udaje. Brzana jak zaznaczyłem powyżej, ma bardzo kiełbowy pysk, ale okolony grubą, szorstką i twardą wargą. Z siłą ryby jak i twardością jej warg musi się liczyć każdy wędkarz. Trudno wbić w te wargi haczyk, więc powinien być dobrze naostrzony. Kiedy jednak ryba już zostanie zacięta to prędzej złamie haczyk lub go wyprostuje niż wysunie się z zakłucia. Mając więc brzanę na wędce należy skupić całą uwagę na walce. Ważne, aby mieć na szpuli kołowrotka odpowiednią ilość żyłki i wyregulowany hamulec, gdyż przy nagłym zrywie tej dynamicznej, sprężystej ryby, żyłka rwie się i strzela jak z bicza. Brzana jest też uważana chyba za najsilniejszą w polskich rzekach i wraz z karpiem rwie najwięcej wędek. Ze względu na tarło i okres ochronny wędkarze praktycznie mogą ją łowić od lipca do października. Nie jest wybredna w żerowaniu, najlepiej żeruje o zmroku, rano i w nocy, gromadnie przesuwa się pod prąd przeczesując linię brzegową wg wybranych tras (wędkarze je znają), w dzień przebywa w korycie głównym rzeki i tam nie próżnuje przeorywując kamieniste dno. Tak jak kiełb, brzana lubi lekkie zmącenie wody, dlatego lepsze są brania przy opadach i podniesieniu się stanu wody. Ze świetnych połowów tych ryb słynęły kiedyś właśnie Warta, Nida i Bug. Niestety katastrofalny stan naszych rzek przetrzebił liczne niegdyś skupiska brzan. Dziś ryby te stopniowo zanikają choć na szczęście nie całkowicie wyginęły. Ogromna siła tej ryby sprawia, że sprzęt wędkarski musi być solidny, jakkolwiek nie przesadnie ciężki. Ważne, aby żyłka na przypon była dobrej jakości lecz nie grubsza jak 0,30. Haczyki bardzo ostre nie rozginające się, nie przehartowane – najlepiej kute. Wędzisko z kołowrotkiem 4-5 m długości. Zakładamy ciężarki o wadze 200 g, a nawet cięższe. W zależności od siły prądu żyłka główna 0,40, najlepiej łowić na przepławankę. Przynęta musi leżeć na dnie. O przynętach już pisałem, więc wspomnę jeszcze o nęceniu ryb. Wybieramy miejsca o dnie żwirowatym, kamienistym, ryby zawsze dają znać, gdzie się znajdują, bo częste wspomniane już furkotanie i spławianie jest widoczne. Nęcimy grochem, kaszą, pociętymi rosówkami, robakami, stężałą krwią w nasyconych w glinie kulkach. Brzany mają taki wyostrzony węch (nie od parady mają wąsiki), że wyczują każdą rzuconą zanętę. Brzanę z powodzeniem można także łowić na spinning - małe błystki. Mięsa brzany tak jak zaznaczyłem wyżej, w czasie tarła lepiej nie spożywać. Ale klasyfikując ją w klasie kulinarnej, jest smaczna a nawet bardzo smaczna, ale oścista. A może inaczej. Oścista ale niebywale smaczna. Kosztowałem jej wielokrotnie w latach 50-tych. Warta była czysta, ryby nie śmierdziały tak jak teraz fenolem. Tu jest więc miejsce dla wszystkich, którzy kochają naturę i przyrodę, od nas zależy jaka ona będzie, niszczy się ją szybko, ale ona regeneruje się bardzo wolno, taka jaką ona jest to przecież miliardy, miliony lat ewolucji – szanujmy więc ją. Józef Antoniewicz
8
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Kurier Czaplinecki - Czerwiec 2017
„Radość przeżywa się tylko wtedy, gdy sprawia się ją innym” Karl Barth
Festyn Radości w Trzcińcu rzciniec to niewielka i cicha miejscowość leżąca w południowej części gminy Czaplinek, o dość ciekawej i bogatej przeszłości historycznej. Centralnym i zarazem najbardziej godnym uwagi miejscem we wsi jest pałac, w obecnej formie zbudowany około 1924 roku, na miejscu dawnej siedziby pierwszych właścicieli wsi. Przed pałacem znajduje się piękny park, był też okazały sad, jest także dość solidne boisko. Przed 1945 r. w pałacu mieściła się szkoła dla młodzieży (Fuhrerschule), a raczej ośrodek szkoleniowy dla młodzieży zrzeszonej w organizacji nacjonalistycznej. Boisko znajdujące się obok pałacu służyło nie tylko jako obiekt sportowy, ale było także placem szkoleniowym dla owej młodzieży, porażonej wirusem pogardy i nienawiści do wszelkich innych nacji narodowych. Trzciniec znany jest obecnie z imprez kulturalnych o jedynym w swoim rodzaju niepowtarzalnym charakterze, dzięki działalności na naszym terenie Salezjańskiego Ośrodka Wychowawczego w Trzcińcu. Takie uroczyste spotkania integracyjne jak coroczny „Festyn Radości”, a przede wszystkim „Boski Festiwal”, to wspaniałe świadectwa naszej kultury, nie tylko tej lokalnej, ale daleko wykraczające poza granice naszej gminy. Co to jest „Festyn Radości” i jakie jest jego przesłanie? Już ze stron internetowych Salezjańskiego Ośrodka Wychowawczego możemy się dowiedzieć, że jest to wspaniała okazja, by docenić i podziękować wszystkim sponsorom i darczyńcom wspomagającym placówkę. To również ważny czynnik umacniający integrację z miejscowym społeczeństwem, jak i samych mieszkańców między sobą. Wieloletnią tradycją Salezjańskiego Ośrodka Wychowawczego były dni wdzięczności organizowane
z okazji święta Matki Bożej Wspomożenia Wiernych 24 maja, od 10 lat mają formę czerwcowych „Festynów Radości”. Motywem przewodnim tegorocznego „Festynu Radości” było hasło „R jak Rodzina”, nie tylko dlatego że większość konkurencji, zabaw i różnych gier była zdominowana przez rodziny. To również ważne przesłanie, że prawdziwa satysfakcja i radość z życia znajduje się właśnie w rodzinie. W pięknej scenerii miejscowego parku w niedzielę 11.06.17 r. przed pałacem odbyła się uroczysta msza prymicyjna celebrowana przez ks. Przemysława Malinowskiego SDB. Wszystkich zaproszonych gości oraz mieszkańców okolicznych sołectw i jak i gminy serdecznie przywitał ks. mgr Wiesław Psionka SDB. Wśród zaproszonych gości był Starosta Drawski Stanisław Kuczyński oraz Burmistrz Czaplinka Adam Kośmider wraz z małżonką. Z radnych Rady Miejskiej w Czaplinku obecni byli Małgorzata Głowa i Tomasz Marciniak. Po uroczystej mszy rozpoczął się ciekawy program artystyczny, atrakcyjne gry i zabawy oraz konkurencje sportowe z udziałem zarówno dorosłych, młodzieży jak i dzieci, w tym także rodzin. Część ogólnego programu o charakterze artystyczno-rozrywkowym w sposób profesjonalny prowadziła pedagog szkoły mgr Renata Dębowska, osoba o dużym doświadczeniu w tej profesji. Było strzelanie z wiatrówki, przeciąganie liny, mecze piłki nożnej i siatkowej, zawody strongmenów, rzut garnkiem do celu i wiele innych atrakcji. Dla dzieci dmuchany zamek, malowanie buzi i popisy wokalne, zespołowe jak i solo, wiele różnych niespodzianek i ciekawych stoisk. W popisach wokalnych klasą dla siebie był uczeń IV klasy Dominik Milczach, wykonawca piosenek zarówno w języku polskim jak i włoskim, czym wzbudził zachwyt widzów. Bardzo ładnie zaprezentowało się kółko teatralne ze Szkoły Podstawowej w Broczynie, działające pod opieką Małgorzaty Iwanickiej. Młode artystki wypadły wspaniale, brawo Pani Małgosiu. Dużą atrakcją był występ
śpiewającego duetu, Ali i Joanny Lipeckich, córki i mamy, to było coś pięknego, doskonale wpisującego się w „R jak Rodzina”. Ciekawie zapowiadał się konkurs zumby, wystąpiła tylko jedna pani, ale za to profesjonalistka. Imponująco prezentuje się izba pamięci w tutejszym pałacu, są tu najstarsze kroniki ośrodka, różne pamiątkowe zdjęcia o znaczeniu już historycznym. Duże wrażenie robi widok ogromnej ilości różnych pucharów oraz przedmiotów jak i dyplomów, otrzymywanych w formie nagród i wyróżnień. To wszystko dokumentuje aktywną działalność wychowanków ośrodka na polu kultury, oświaty, sportu i pracy twórczej. Tegoroczny „Festyn Radości” upłynął w miłej, życzliwej i prawdziwie rodzinnej atmosferze. Wyrazy dużego uznania dla ks. mgr Wiesława Psionki oraz dla całej kadry Salezjańskiego Ośrodka Wychowawczego w Trzcińcu, składa Redakcja „Kuriera Czaplineckiego”. Ryszard Mrówka
Kurier Czaplinecki - Czerwiec 2017
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Profilaktyki ciąg dalszy... ażdego roku samorządy gminne podejmują działania skierowane do młodych ludzi w kwestii zagrożeń przy zażywaniu różnego rodzaju środków psychoaktywnych. Organizowane są przedsięwzięcia profilaktyczne zarówno na terenie szkół, jak i poza nimi. Gmin na Komisja Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w Czaplinku rekomenduje coraz to nowsze programy profilaktyczne, aby przyczynić się do zminimalizowania skutków zażywania substancji psychoaktywnych. Jesteśmy aktywni w tej kwestii i będziemy, gdyż zdrowie naszych młodych
9
mieszkańców jest wykładnią naszego działania. Ku przestrodze pewnym stereotypom postanowiliśmy dać się wypowiedzieć młodym ludziom i poprosić ich o przekazanie swoich doświadczeń w kontaktach z substancjami psychoaktywnymi a może i przekazanie przestrogi, że to nie jest droga do szczęścia. Weszliśmy w okres wakacyjny a w nim wiele nowych znajomości, nowych doświadczeń i przeżyć. Życzę wszystkim Czytelnikom Kuriera Czaplineckiego, aby po powrocie z wakacji nie musieli być smutni, że przez podjęcie jednej złej decyzji, ich życie się załamało. Niech poniższe świadectwo będzie przestrogą dla nas przy wyborze wakacyjnych przygód i dróg. Życzę bezpiecznych wakacji. Wiesław Runowicz Przewodniczący GKPiRPA w Czaplinku
„Ja i moje zmiany” Mam na imię Monika. Jestem od roku wychowanką Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Czaplinku i pochodzę z Olsztyna. W tym roku kończę 17 lat. Jest 7 czerwca 2017 r., niebawem będą wakacje. Powiem nawet, że już je czuję. Nie pozwolę nigdy aby przebiegły w taki sposób jak wakacje w ub.r. Wiem, że jesteście ciekawi mojej historii i dlatego z chęcią przeleję ją na papier i się nią podzielę. Trafiłam do ośrodka 3 maja w ub.r. Przed rozprawą w sądzie spędziłam noc w izbie policyjnej a potem policjanci zawieźli mnie na sprawę. Stałam na wokandzie i nie wiedziałam co sędzia do mnie mówiła. Byłam w szoku i pod wpływem narkotyków. Noc nie wystarczyła, aby pozbyć się substancji z organizmu. Po rozprawie i w kajdankach, policjanci zawieźli mnie do izby, gdzie spędziłam kolejne trzy doby. Kiedy 2 maja dowiedziałam się, że wyrokiem sądu umieszczono mnie w ośrodku w Czaplinku 400 km od domu przeżyłam dramat. Jak policjant powiedział mi o tym, zrozumiałam że to jest koniec z moimi wybrykami i życiem wieczornymi imprezami. Dotarło do mnie, że powinnam żyć jak inne dziewczyny w moim wieku. Nie mogłam pogodzić się z tym, że moja młodsza siostra zostanie sama w Domu Dziecka z ludźmi których nie zna. Było mi przykro, gdy o tym myślałam. Wiedziałam, że mama teraz jest w ciągu i pije, i że nie zajmie się nią tak jak powinna. Przepłakałam całą noc. Dużo myślałam. Nazajutrz wyjechałam do Czaplinka. Zostałam tu przyjęta bardzo miło. Nie spodziewałam się takiego przyjęcia. Dziewczyny miłe i kulturalne, otoczyły mnie przyjaźnią. Nie spodziewałam się tego, gdyż wcześniej słyszałam, że biją i kradną. Nauczyciele pomogli mi zdobyć trochę ocen, abym mogła zdać do trzeciej gimnazjum. A teraz opowiem najważniejsze, dlaczego się chcę zmienić. W wakacje zeszłego roku zostałam urlopowana do domu i był to błąd, gdyż u mamy mogłam robić co chciałam. Mama piła cały czas. Trzeźwiała tylko do pracy, a na mnie nie zwracała uwagi, co robię i gdzie jestem, lub o której wracam. 23 czerwca tak się upiłam, że zasnęłam w autobusie. Kierowca obudził mnie na pętli, na końcu miasta, czułam się podle. Po powrocie do domu ,,wciągnęłam kreskę’’ i zażywałam przez cały tydzień nie zważając na to, że patrzy moja młodsza siostra, która wierzyła, że to ja dam jej przykład. Nie miała takiej bliskiej osoby. Dowiedziałam się, że chcą mnie odwieźć do ośrodka, więc spakowałam się w pośpiechu i uciekłam. Spałam u obcego mi człowieka, który chciał ode mnie czegoś więcej, ale się nie zgodziłam.
Poszłam do znajomej. Pewnego dnia, tak się odurzyłam, że nic nie pamiętam. Na ulicy potrącił mnie samochód. Zaczęłam sobie przypominać jak się nazywam. Zawieźli mnie do szpitala, leżałam pod kroplówką. Zrobiono mi również badania ginekologiczne, aby sprawdzić, czy nikt nie zrobił mi krzywdy. Dzięki Bogu badania nic nie wykazały. Nie zmieniło to faktu, że nie pamiętam kilku godzin tamtego dnia. W trudnych dla mnie chwilach odwiedził mnie mój były chłopak. Już jest dobrze, bo dalej jesteśmy razem. Wróciłam do ośrodka. Przez pierwsze dni schodziły ze mnie narkotyki. Czułam się jakby w nocy coś do mnie przychodziło i nie dawało mi spać. Jest to uczucie nie do opisania. Miałam tak za każdym razem, gdy przestawałam brać. To jest bardzo trudne do przeżycia. Wtedy zrozumiałam że ja już tak nie chcę. Chcę zmienić swoje życie i być innym człowiekiem. Chcę z uśmiechem na twarzy powiedzieć, że jestem szczęśliwa i wolna. Wolna oznacza czysta od narkotyków. Przez kilka miesięcy przemyślałam wiele spraw i wiele zrozumiałam. To był mój rachunek sumienia. Zrozumiałam, że mam kogoś kto mnie kocha w dobrych i złych momentach mego życia. To moja siostra i chłopak, i im na mnie zależy. Nie zamierzam wracać do tego co było. Chcę skończyć szkołę i zacząć życie na nowo. Myślę że już zaczęłam, bo nie biorę, nie piję, nie palę papierosów i nie ciągnie mnie do tego. Dziękuję ludziom, którzy rozmawiali ze mną i naprowadzili mnie na dobre myślenie. Ośrodek dał mi bardzo wiele a pomogli mi ludzie w nim pracujący. Osoby, które tu pracują to anioły właśnie dla takiej młodzieży jak ja, którą diabeł chciał wziąć tak trochę na swoją stronę. Z siebie też jestem dumna, bo wypracowałam u siebie wiele pozytywnych zmian. Będę się starała tego nie zepsuć i zbuduję w sobie mur i siłę, aby powiedzieć tamtemu życiu nie. Moje opowiadanie miało na celu pokazać, jakie są zagrożenia i z czym dzisiejsza młodzież się boryka. Ile trzeba czasu i ciężkiej pracy aby wyjść z nałogu. Ta historia mówi, że warto zmienić swoje życie, aby być szczęśliwym. Powiem Wam tylko, że wszystko siedzi w głowie, bo jeśli sama nie chcesz nikt Cię nie zmieni. Na koniec powiem co dawały mi używki. Czułam się lepiej, zapominałam o swoich problemach, ale gdy trzeźwiałam to one wracały, więc trzeba było znowu, aby nie było czuć schodzenia narkotyków. Narkotyki zabrały mi uczucia, nie czułam że kocham, że robię źle, ale dzięki miłości moich bliskich czyli siostry i chłopaka, odbuduję wszystko i będę żyć normalnie. Dziękuję za przeczytanie mojego opowiadania i mam nadzieję, że przyda się w rozwiązywaniu Waszych problemów. Monika
Czaplinek wyprzedził Polskę
A potrzeba z pewnością jest. Na każdy dyżur prawnika przychodzi kilka osób, a w skali roku z porad organizowanych przez Urząd Miasta korzysta około 70 osób. Czasami ludzie przychodzą ze sprawami drobnymi, aczkolwiek istotnymi z ich punktu widzenia, innym razem porady dotyczą ważnych dla życia i zdrowia spraw. Wystarczy wspomnieć jednego z mieszkańców gminy, który będąc osobą bardzo schorowaną, po udarze, dotkniętą niedowładem znacznej części ciała został uznany przez lekarza orzecznika ZUS za osobę zdolną do pracy. Prawnik tak pokierował postępowaniem tego człowieka, ewidentnie skrzywdzonego przez ZUS, że sprawa sądowa zakończyła się jego pełnym sukcesem, a organ rentowy wycofał się ze swojej kuriozalnej decyzji. „Zastanawiałem się czy wobec organizowania przez Powiat, i finansowanych z jego budżetu porad prawnych, należy w dalszym ciągu utrzymywać poradnictwo organizowane przez Urząd” – mówi Burmistrz Adam Kośmider. „Najprościej było to sprawdzić utrzymując porady w dotychczasowym kształcie, czyli dla wszystkich. Okazało się, że zainteresowanie nimi nie było mniejsze niż przed otwarciem punktu powiatowego. Można się zastanawiać z czego to wynika. Myślę, że z jednej strony z faktu, iż w praktyce niewiele osób może korzystać z porad organizowanych przez Starostwo, a z drugiej nasz punkt porad przez kilka lat funkcjonowania wyrobił sobie określona renomę. Z tego co słyszę z rozmów z mieszkańcami, udzielono realnej pomocy szeregu osobom, a nie tylko załatwiano sprawy byle uznać je za załatwione” – kończy swoją wypowiedź Burmistrz. Jeszcze kilka lat temu mieszkaniec Czaplinka, aby skorzystać z szeroko pojętych usług prawnych zmuszony był jechać do Szczecinka, Drawska Pom., Wałcza lub w najlepszym razie Złocieńca. Obecnie w Czaplinku są cztery miejsca, w których taką pomoc może otrzymać. Dziś ma do dyspozycji kancelarię Adwokacką oraz Notarialną, w której notariusz również bezpłatnie zobowiązany jest do udzielania porad w kwestiach odnoszących się do spraw związanych obrotem nieruchomościami. Powiatowy punkt bezpłatnych porad prawnych dla określonej grupy osób. Gminny punkt udzielania bezpłatnych porad prawnych, który jest czynny w każdą pierwszą środę miesiąca, od godz. 15.00 do obsłużenia ostatniego klienta i mieści się przy ul. Rynek 1 w pomieszczeniu GKRPA. Zapewne to istotna zmiana jakości życia w gminie Czaplinek.
d dwóch lat działa bezpłatne poradnictwo prawne finansowane z budżetu Państwa, a organizowane przez Powiat. Szczytny cel jaki przyświecał Sejmowi, wówczas zdominowanemu przez Platformę Obywatelską, by zapewnić pomoc prawną ludziom, których na to nie stać, w praktyce nie został osiągnięty. Przyczyną tego jest bardzo znaczne ograniczenie kręgu osób, którym darmowa pomoc prawna przysługuje. Praktyka wykazała, że aby skorzystać z tego dobrodziejstwa należy mieć mniej niż 24 lata albo więcej niż 65, bądź też korzystać z pomocy społecznej. Co z tego, że większość osób posiadających problemy prawne jest akurat w wieku pomiędzy 24 a 65 lat, i nie każdy kogo nie stać na prawnika, korzysta z pomocy społecznej. Nie pierwszy to raz i zapewne nie ostatni, gdy nasz ustawodawca tworzy przepisy z założenia korzystne dla społeczeństwa. Jednak jak to często bywa, przysłowiowy „diabeł tkwi w szczegółach” i przepisy przynoszą korzyść jedynie nielicznym. Na długo przed tym, zanim Sejm poprzedniej kadencji „uszczęśliwił” społeczeństwo bezpłatnym dostępem do prawników, ten sam pomysł wcieliły w życie władze samorządowe Czaplinka zapewniając mieszkańcom Gminy rzeczywisty, a nie iluzoryczny dostęp do bezpłatnych porad prawnych. Bezpłatne poradnictwo prawne – był to jeden z punktów programu wyborczego Burmistrza Adama Kośmidra, jeszcze w trakcie pierwszej kampanii wyborczej. A że Burmistrz obietnic dotrzymuje, to od ponad sześciu lat mieszkańcy Czaplinka mogą bezpłatnie raz w miesiącu skorzystać z bezpłatnej porady prawnej. Wszyscy, bez wyjątku, nie muszą wykazywać swojego stanu majątkowego, czy okazywać jakichkolwiek dokumentów, by dostać się do prawnika. „Zauważyłem rozmawiając z mieszkańcami miasta, że wielu z nich potrzebuje pomocy prawnej, jednak z uwagi na pewne oddalenie Czaplinka od miejscowości gdzie swoje siedziby mają sądy, dostęp do najprostszych informacji prawnych jest bardzo ograniczony. Nie zawsze chodzi tu o barierę finansową, ile o uciążliwości związane z dojazdami do Drawska lub Szczecinka, gdzie prawników jest bez liku. Teraz sytuacja uległa zmianie, bo mamy w Czaplinku kancelarie zarówno notarialną, jak i adwokacką. Jednak wychodzę z założenia, że od przybytku głowa nie boli i skoro jest potrzeba bezpłatnych porad prawnych to w dalszym ciągu one będą” mówi Burmistrz Adam Kośmider.
Zbigniew Dudor
10
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Młodzi bezrefleksyjni la młodych ludzi to, co teraz dzieje się w Polsce, jest w porządku. Często są to ludzie niedojrzali mentalnie. Ich poglądy pochodzą głównie z Internetu i prasy brukowej. Są karykaturalni, ilustrują nasilający się dziś poważny problem, czyli wzrost nacjonalizmu i ksenofobii. Polacy nie są specjalnie zakochani w demokracji, ponieważ jej tradycje są u nas bardzo słabe. Potrzebny jest nam silny polityk, który będzie to wszystko mocno trzymał. Ludzie muszą mieć ideologię, żeby się zdefiniować. Mogą to być symbole, postacie historyczne czy prądy. Nie da się prowadzić skutecznej polityki na bazie tego, że w kranie leci ciepła woda. Natomiast potrzeba im prostych haseł, symboli, prostego komunikatu. Musimy znaleźć sposób, by dotrzeć do ludzi, którzy stracili nadzieję, którzy boją się o przyszłość. Świat jest skomplikowany i ciągle zachodzą w nim niepokojące procesy. Ludziom trudno zrozumieć zjawisko masowej emigracji z krajów ogarniętych wojną. Większość Europejczyków jest cicha i skromna, ale są tacy, którzy chcą osłabić, a nawet zniszczyć zjednoczoną Europę, wierzą w to, co robią, są bardzo zdeterminowani, głośni i sprytni. Struktura świata stała się bardziej skomplikowana i to powoduje, że inaczej dojrzewamy. Kiedyś nie trzeba było dokonywać w swoim życiu takiej liczby wyborów. Mamy – podobno – większą wolność i więcej możliwości, ale korzystanie z wolności wymaga wielkiej dojrzałości. Chociażby dlatego, że musimy nauczyć się szanować cudzą wolność. „Będziemy potrzebować odpowiedzialności i za siebie, i za drugiego człowieka, bo za bardzo skręcamy w stronę indywidualizmu – „ja tak chcę”, „ja będę tak żyć”, uznając w chwili decyzji tylko swoją potrzebę za ważną. A przecież mamy ich wiele – ilu z nas żałuje, że przez swoją niedojrzałą krótkowzroczność straciło związek, relacje z dziećmi, nie ma przyjaciół. Obniża się również gotowość do zachowania zgodnie z powszechnie uznawanymi standardami i normami – łatwo ukryć zrobienie komuś krzywdy w gąszczu mediów społecznościowych, w sieci. Nie oglądamy przecież łez, które wywołaliśmy, nie obejmuje nas ostracyzm naszego środowiska. Czy coś tracimy? Może sumienie, wrażliwość. Taka decyzja może być wynikiem dobrego kontaktu z samym sobą i właśnie dojrzałości do pewnych wyborów. Ale może to być również wyrazem niedojrzałości, reakcja ucieczkowa, strach. To również może być powodem, ale miarą dojrzałości jest spokój wewnętrzny, a w tym przypadku człowiek go nie osiąga. O młodym pokoleniu często słyszymy, że jest inne, nierzadko stawiamy znak równości między młodymi a osobami niedojrzałymi. Młodzi wchodzą na rynek pracy z zupełnie innymi oczekiwaniami i innym przygotowaniem. Zmieniają miejsca pracy, jeżdżą po świecie, piszą blogi. Dla nas – naszego pokolenia – to właśnie oznaka braku dojrzałości. Dzięki Internetowi, dostępności biletów lotniczych młodzi mają możliwość pracy w dowolnym miejscu na Ziemi. Dla nich praca to nie biurko i harówka od 8 do 16. Czyli redefiniuje się sama praca, a młodzi nie muszą się do tego dostosowywać. Oni w tym wzrastają. Dla nich to jest naturalne. Nastąpił rozjazd pokoleniowy. Łatwo podtrzymywać podziały, jeśli ludzie nie znają własnej historii. Ważna jest solidarność. Kiedy któreś środowisko jest pod presją, należy solidarnie sobie radzić z tą sytuacją, ale tej solidarności nie ma. Budowanie atmosfery zagrożenia, prymitywnej i rasistowskiej propagandy, według której ci uciekający przed wojną ludzie przyjeżdżają do Europy, żeby nam poderżnąć gardła i zgwałcić córki, okazuje się bardzo skuteczne. Bo Polacy o Syrii nic nie wiedzą, a sytuacja na Ukrainie pokazała nam, że wszystkie umowy międzynarodowe są nic nie warte i tak naprawdę silniejszy zawsze stawia na swoim. Wszyscy się przestraszyli, a media zręcznie ten strach podsycają twierdząc, że wszyscy muzułmanie to terroryści. To tak, jakby powiedzieć, że wszyscy złodzieje samochodów to Polacy. Jeśli nie damy się skusić nacjonalizmowi i będziemy trzymać się razem, ponad 400 mln Europejczyków może stawić czoło każdemu globalnemu wyzwaniu. Trzeba dotrzeć do ludzi, którzy stracili nadzieję, którzy boją się o przyszłość. Chodzi nie tylko o to, że dziś nie mają pieniędzy. Ludzie boją się tego, że będzie się im żyło gorzej, że w przyszłości będą biedni. Jest praca w strefach
Kurier Czaplinecki - Czerwiec 2017
ekonomicznych, ale one świecą pustkami, bo ludzie wolą wyjechać do Niemiec, niż w nich pracować. Na ich miejsce ściąga się Ukraińców, bo warunki pracy są tak złe, że nikt nie chce tam robić. Dziś absolwent szkoły średniej czy uczelni na prowincji idzie do agencji pracy tymczasowej i jedyne propozycje, jakie dostaje, to praca w hali za 2 tys. zł w warunkach, które urągają przepisom BHP. Ogólna wiedza o świecie, o przeszłości, o historii własnej mocno podupadła. Historia powszechna w szkole kończy się na powstaniu warszawskim, interpretowanym w tej chwili już tylko w jeden sposób, zgodny z pronacjonalistycznym profilem nauczania. To jest przerażające. Strach człowieka ogarnia na myśl, że Stany Zjednoczone podczas prezydentury Donalda Trumpa, wycofają się z Europy. Możemy liczyć na to, że tak się nie stanie, że to tylko przesilenie polityczne a nie wojskowe, bo niestety jesteśmy krajem frontowym. Unia powstała nie po to, by wprowadzić wspólną walutę, jednolity rynek, czy znieść kontrole graniczne. Powstała, by w Europie nigdy więcej nie wybuchła wojna. To jest oczywiste dla starszego pokolenia, ale nie dla dzisiejszych dwudziestoparolatków, którzy narzekają, że mówienie o pokoju to gadanina dla starych ludzi, że trzeba mówić o znoszeniu opłat za roaming /możliwość korzystania z telefonu i Internetu poza granicami Polski/, o startupach /projektach własnego biznesu/. Nie doceniamy młodych ludzi. Dla nich ideologia nie ma już takiego znaczenia jak dla mojego pokolenia, ale oni są idealistami. Wierzą w wartości, w Europę. O następne pokolenia musimy zadbać, aby uchronić je przed historyczną amnezją. Jeśli nie pozna historii, to politycy, którzy instrumentalizują przeszłość, będą w stanie sprzedać ludziom każdą bajkę. Musimy nauczyć nasze dzieci krytycznego myślenia. By nie wierzyły ludziom tylko dlatego, że są przywódcami partii, ale by zadawały pytania, by sprawdzały, czy to, co mówią, jest prawdą. Jeśli elita tego kraju mówi, że imigranci roznoszą choroby, nic dziwnego, że na forach internetowych pleni się czysty faszyzm. Wraca również antysemityzm. Buduje się mit powstańczej Polski, która była biała, katolicka i antykomunistyczna. W Polakach umarła wiara w możliwość przekształcania świata. Trzeba się dostosować albo zginąć. Ta destrukcja społeczeństwa jest efektem elitaryzmu. Tego, co się szumnie nazywa etosem polskiego inteligenta, a ten jest stworzeniem, które nade wszystko śmiertelnie boi się polskiego ludu. Uważa, że jedyną formą komunikacji jest prawienie kazań. W szkołach, w polityce cała machina społeczna działa tak, żeby w żaden sposób nie upodmiotowić ludzi, nie pozwolić im mówić co myślą. Jesteśmy społeczeństwem zakneblowanym. Więc nie wolno mówić o zbrodniach Polaków w czasie wojny. Polacy mają być niewinni. Ten naród naprawdę nie potrzebuje więcej ciemnoty, więcej zabobonów, nie potrzebuje więcej myślenia dogmatycznego. Przeciwnie – potrzebuje otwarcia, otwartego myślenia, otwartego spojrzenia na świat. Młodzi ludzie obyczajowo są liberalni, korzystają z przywilejów młodości w relatywnie bogatym kraju. Ale ideologicznie są szalenie konserwatywni. W dużym stopniu wynika to z ignorancji i zastępowania edukacji selektywnym, wypaczonym nauczaniem historii. Smutne, że mamy do czynienia z bardzo młodymi ludźmi, dla których to, co teraz się dzieje w Polsce, jest w porządku. Marszałek Józef Piłsudski powiedział: „Polacy nie są zorganizowanym narodem, wobec czego znaczy u nich więcej nastrój niż rozumowanie i argumenty; sztuką rządzenia Polakami jest zatem wzniecanie odpowiednich nastrojów”. Opracował: Brunon Bronk
KURIER CZAPLINECKI - miesięcznik lokalny, kolportowany bezpłatnie, dostępny w formie elektr.: www.dsi.net.pl; wwwczaplinek.pl. Tel. Redakcji 603 413 730, e-mail: redakcja.kuriera@wp.pl. Redaguje zespół. Wydawca: Stowarzyszenie Przyjaciół Czaplinka. Konto: Pomorski Bank Spółdzielczy O/Czaplinek 93 8581 1027 0412 3145 2000 0001, NIP 2530241296, REGON 320235681, Nr rej. sąd.: Ns-Rej Pr 25/06. Nakład 1700 egz. Druk: Przedsiębiorstwo Prywatne „Grażyna” - Waldemar Sopoćko, tel. 502 532 969. Redakcja zastrzega sobie prawo zmiany tytułów, skracania redakcyjnego, opracowania i adiustacji otrzymanych tekstów, selekcjonowania i kolejności publikacji. Nie zwracamy materiałów nie zamówionych i nie ponosimy odpowiedzialności za treść listów, reklam, ogłoszeń. Drukujemy tylko materiały podpisane, można zastrzec personalia tylko do wiadomości redakcji. Nadesłane i publikowane teksty i listy nie muszą odpowiadać poglądom redakcji. Ceny reklam: moduł podstawowy (10,3 x 4,5) w kolorze - 60 zł, czarno-biały - 30 zł, ogłoszenie drobne - 10 zł, kolportaż ulotek - 200 zł.
Kurier Czaplinecki - Czerwiec 2017
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
11