Rok z quadem;
Wigilijny pstrąg;
Tradycje świąteczne;
Najpiękniejszy dzień;
Apel SPCz;
M. Ciszewski SDB;
Socjopaci;
VIII Gala Wolontariatu;
Księga z Bielawy (cz.6); Gościnna Łotwa; Wieści z sesji.
2
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Kurier Czaplinecki - Grudzień 2018
PRYWATNY GABINET OTOLARYNGOLOGICZNY dr n. med. Izabela Kulec-Kaczmarska 78-500 Drawsko Pomorskie ul. Poznańska 1b Rejestracja telefoniczna 500 067 815
ul. Grunwaldzka 4
Nici SILHOUETTE ul. Tęczowa 5 - 7 lok. 4 78-600 Wałcz
Kurier Czaplinecki - Grudzień 2018
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
3
ROK Z QUADEM azywam się Karolina Karolewicz, jestem mieszkanką Czaplinka i dwukrotną zdobywczynią drugiego miejsca w Pucharze Polski Cross Country w klasie Quad 2k Junior. Brzmi poważnie, prawda? I trochę nieprawdopodobnie? Często spotykam się z taką opinią. Ludzie się dziwią, że taka drobna i skromna dziewczyna z małego miasteczka może pokonywać w bardzo trudnych wyścigach quadowych „poważnych” męskich zawodników. A jednak tak się dzieje już od kilku lat. Wszystko jest możliwe, gdy człowiek ma pasję. Pozwolą Państwo, że podzielę się kilkoma informacjami o tym, jak przebiegł mi ostatni rok. Sezon 2018 mogę zaliczyć do udanych, mimo, że wystartowałam w niewielu zawodach. Ten rok zaczęłam miłym akcentem, ponieważ udało mi się nawiązać współpracę z lokalnym serwisem motocyklowym Moto Renovatio, który obiecał wspierać mnie w naprawach quada, koniecznych po niemal wszystkich zawodach, a także po wielu treningach. Patronat medialny nade mną objął portal „Ścigacz.pl”. Udało mi się również pozyskać sponsorów na ubranie termoaktywne od „Gmoto.pl”, gogle firmy „100%” i rękawice Leatt, a także olej i inne produkty marki Ipone do pielęgnacji sprzętu, co było dla mnie naprawdę dużą pomocą. Również Gmina Czaplinek przyczyniła się do moich tegorocznych sukcesów. Niestety, sport ten jest bardzo kosztowny, a ja jako studentka nie jestem w stanie sama zarobić tyle, by móc startować w każdych zaplanowanych zawodach. Dlatego postanowiłam skupić się głównie na Pucharze Polski Cross Country w klasie Quad 2k Junior przeznaczonej dla osób do 21 roku życia. Wyścig w tej dyscyplinie trwa 1,5 godziny bez przerwy, a trasa głównie prowadzi nie po torze motocrossowym, a po poligonach i lasach, gdzie są liczne zjazdy, podjazdy i wąskie zakręty, przez co liczy się nie tylko prędkość, ale też jazda techniczna. Pierwsze rundy tego cyklu odbyły się w Chełmnie w dniach 7-8 kwietnia. Była to okazja do sprawdzenia się po dłuższej przerwie od startów. Chełmno, znane ze swojej wymagającej trasy i tumanów kurzu, w tym roku również nikogo nie zaskoczyło. Pierwszego dnia wystartowałam na dobrej pozycji, po czym zablokowała się w moim quadzie skrzynia biegów, przez co inni zawodnicy mnie wyprzedzili i musiałam gonić ich z samego końca. Drugi dzień to planowa jazda od początku do końca w równym tempie, co zaowocowało trzecią pozycją na mecie. Kolejne zawody, które miały miejsce dwa tygodnie później w moim ulubionym, piaszczystym Żaganiu, rozpoczęły się dość pechowo. Na okrążeniu zapoznawczym złapałam „gumę” w tylnym kole, a sędzia nie chciał pozwolić na zmianę koła przed startem. Nie dałabym rady przejechać ponad 10-kilometrowego okrążenia bez powietrza, żeby zjechać do DEPO, dlatego myślałam, że to już koniec mojego wyścigu. Ostatecznie jednak sędzia pozwolił zmienić koło na linii startu, ale po tym, jak wszyscy zawodnicy już wyruszą. Mimo że miałam dość dużą stratę czasową do moich przeciwników, postanowiłam dać z siebie wszystko, by chociaż trochę to nadrobić. W niedzielę ze startu wyszłam na drugiej pozycji i na takiej również zakończyłam te zawody. 2-3 czerwca b.r. odbyły się zawody, który były jak najbardziej udane. Tym razem na szczęście bez żadnych większych przygód i awarii. Mimo upalnej pogody jechało mi się bardzo dobrze, było ściganie i walka o pozycję do ostatnich minut wyścigu. W sobotę zajęłam 3 miejsce, w niedzielę natomiast wyścig został skrócony do godziny. Udało mi się na ostatnim okrążeniu wyprzedzić bardzo mocnego zawodnika, dzięki czemu ostatecznie stanęłam na drugim stopniu podium. Ostatnie rundy tego cyklu odbyły się w pobliskim Kaliszu Pom. Zawody jak zawsze świetnie zorganizowane przez Motosport Kalisz Pom. przyciągnęły tłumy uczestników, tym bardziej, że zdobyte punkty do klasyfikacji generalnej były mnożone razy 1,5. W sobotę zaliczyłam dobry start i zaciętą walkę o miejsce. Ostatecznie wyścig ukończyłam na 3 pozycji. Pod koniec niefortunnie
wyrzuciło mnie na leżące drzewo, a kierownica tak uderzyła mnie w nogę, że w niedzielę musiałam zacisnąć zęby i startować z mocnym stłuczeniem. Niestety, walkę o podium uniemożliwiła mi poważna awaria, są rzeczy, których nie można przewidzieć. Na szczęście, mimo pęknięcia linki gazu, udało mi się zrobić wystarczającą ilość okrążeń, aby zdobyć rozstrzygające punkty i utrzymać drugą pozycję w klasyfikacji generalnej sezonu. W tym roku postanowiłam również spróbować swoich sił w całkiem nowej dla mnie dyscyplinie - quadcrossie, gdzie wyścig odbywa się tylko po torze motocrossowym i trwa 20 minut + 2 okrążenia. W mojej klasie startuje ponad 30 osób, więc konkurencja jest bardzo duża, przez co wzrasta również podejmowane ryzyko. W przerwach pomiędzy zawodami Pucharu Polski Cross Country udało mi się wystartować w trzech wyścigach - dwa razy w Chojnie i raz w Rajkowych. W tej dyscyplinie liczy się przede wszystkim szybka jazda, umiejętność wyprzedzania i podejmowania ryzyka, co, nie ukrywam, bardzo lubię. Mimo, że nie zajęłam tam czołowych miejsc, to zabawa była świetna i na pewno dużo mnie te starty nauczyły. Jak co roku nie mogło mnie zabraknąć też na Polskim Dakarze w Mielnie. Jest to impreza, która przyciąga wielu zawodników ze względu na możliwość legalnej jazdy po plaży. Ja szczególnie lubię te zawody, bo największą frajdę mam z jazdy właśnie po piaszczystych terenach. W sobotę udało mi się zdobyć 3 miejsce w klasie Quad Open, natomiast w niedzielę od początku miałam problemy z quadem. Wyścigu nie ukończyłam z powodu przebitych obydwu tylnych opon. W dniach 16-18 listopada b.r. wzięłam udział w jednych z najbardziej znanych targów motoryzacyjnych - Warsaw Moto Show w Ptak Warsaw Expo - największym centrum targowo-kongresowym w Europie Środkowej. Zostałam zaproszona do Strefy Kobiet, gdzie na moim stanowisku można było zrobić sobie zdjęcie na quadzie, dostać ulotkę z moim zdjęciem przygotowaną przez gminę Czaplinek i ze mną porozmawiać. Piątek jak zawsze, był dniem prasowym, podczas którego odsłaniane były m.in. premierowe modele nowych samochodów. Jest to dzień zwyczajowo przeznaczony dla dziennikarzy i wycieczek szkolnych. W sobotę i niedzielę w naszej strefie odbywały się panele tematyczne przeznaczone nie tylko dla zwiedzających, ale również dla wystawców i zawodników. Dotyczyły one m.in. historii kobiet w motosporcie, bezpieczeństwa na quadach i crossach. Najciekawsze dla mnie były dwa tematy: jak pozyskać sponsorów, oraz jak wyróżnić się w social mediach. Dały mi one dużo do myślenia i na pewno zdobytą wiedzę wykorzystam w przyszłości. Pomiędzy tymi wydarzeniami na scenie prowadzone były wywiady z zawodniczkami, które reprezentowały różne dyscypliny - drift, rajdy terenowe i wyścigi motocrossowe. Nie ukrywam, że wywiady i sesje fotograficzne były dla mnie bardzo stresujące, ale powoli oswajam się z kamerą i obiektywem. Oficjalnych informacji na temat liczby zwiedzających jeszcze nie ma, ale można przypuszczać, że było ich ponad 160 tys. Dziękuję wszystkim, którzy odwiedzili moje stoisko, to naprawdę ważne wiedzieć, że to co się robi znajduje poparcie innych. 1 grudnia 2018 r. w Centrum Olimpijskim w Warszawie odbyło się oficjalne Zakończenie Sezonu Motocyklowego, podczas którego odebrałam puchar za zajęcie drugiego miejsca w tegorocznym Pucharze Polski Cross Country w klasie Quad 2k Junior. Był to zaszczyt móc uczestniczyć w takim wydarzeniu i wejść na podium w otoczeniu czołówki polskiego motosportu. Jeszcze kilka zdań o planach na kolejny sezon. Chciałabym wystartować w Mistrzostwach Strefy Zachodniej Polski w Quadcrossie i, o ile budżet oparty na życzliwości i hojności ewentualnych sponsorów pozwoli, także w Pucharze Polski Cross Country w klasie Quad Open. Pragnę z całego serca podziękować wszystkim, którzy mnie w tym sezonie wspierali. Moje sukcesy to również Wasza zasługa. Motywacja, jaką dostaję od kibiców jest naprawdę ogromna. Zapraszam na mój fanpage na facebooku (Karolina Karolewicz #846), gdzie dodaję relacje ze zdjęciami z zawodów i treningów. Karolina Karolewicz
4
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Kurier Czaplinecki - Grudzień 2018
Tradycje bożonarodzeniowe oraz zwyczaje świąteczne i wigilijne radycje bożonarodzeniowe, zwyczaje świąteczne i wigilijne na Boże Narodzenie w Polsce są bardzo ważne. Są pielęgnowane i przekazywane z pokolenia na pokolenie od lat. Najpopularniejsze zwyczaje wigilijne i bożonarodzeniowe to na pewno zostawianie wolnego miejsca przy stole, czy łamanie się opłatkiem. Istnieje jednak wiele innych, mniej znanych zwyczajów bożonarodzeniowych. Wiele pięknych tradycji wiąże się z wigilijnym stołem, nakrytym białym obrusem. Przykład to wkładanie siana pod wigilijny obrus. W niektórych rejonach Polski umieszczano je również pod stołem lub na ławach. Przypominało to ubogie warunki, w jakich narodził się Zbawiciel. W pewnych miejscowościach sianem przyozdabiano także posadzkę kościołów. Zwyczaj ten jako relikt pogaństwa został zniesiony przez biskupa krakowskiego J. Olechnowskiego. Potrawy wigilijne to wielowiekowa tradycja. W zależności od regionu, na świątecznych stołach mogą znaleźć się różne dania. Wszędzie jednak muszą być one postne. Zgodnie z tradycją, wszystkie wigilijne potrawy mają swoją określoną symbolikę. A to oznacza, że w wigilię trzeba spróbować każdej potrawy. Zgodnie z tradycją na wigilijnym stole powinno znaleźć się 12 potraw wigilijnych. Ich zestaw różni się od siebie w zależności od regionu. Choć jest też wiele dań wigilijnych, które powinny znaleźć się na każdym świątecznym stole, jak chociażby: karp smażony, barszcz czerwony z uszkami, ryba po grecku, czy groch z kapustą. Jedną z najbardziej rozpowszechnionych tradycji wigilijnych i świątecznych jest łamanie się opłatkiem. Nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Zwyczaj ten kultywowany jest m.in. na Słowacji, Litwie, Białorusi, Ukrainie, w Czechach, czy we Włoszech. Pierwsze wzmianki o łamaniu się opłatkiem w Polsce pochodzą z końca XVIII w. Zwyczaj łamania się opłatkiem podczas wigilii swoje korzenie bierze z początków chrześcijaństwa. Choć w tym okresie nie był on jeszcze łączony z Wigilią, a istniał jako symbol komunii duchowej wspólnoty chrześcijańskiej. Opłatek znany z teraźniejszych czasów wytwarzany był zdecydowanie później. Pierwotnie rolę opłatka pełnił błogosławiony chleb, który błogosławiono i dzielono się nim z wiernymi. Na Podlasiu do dziś pielęgnowany jest zwyczaj bożonarodzeniowy związany z resztkami wieczerzy. Według tej tradycji, resztki wieczerzy ustawiano koło pieca. Przed nim stawiano ławkę i posypywaną ją piaskiem lub popiołem. Następnie resztki wieczerzy pozostawiano przez całą noc. Zgodnie z tą tradycją wierzono w nawiedziny zmarłych. Po pozostawionych śladach na ławce, starano się odgadnąć kto z przodków przybył się posilić resztkami z wieczerzy. Na Mazurach oraz Warmii nadal praktykuje się zwyczaj świąteczny wyciągania słomek spod obrusa. Według tej tradycji pod obrus kładziono słomki, które po wieczerzy wigilijnej biesiadnicy wyciągali. Osoba, która wyciągała słomkę prostą miała wieść życie proste i pozbawione niebezpieczeństw. Jeżeli słomka była przekrzywiona, wieszczyło to życie kręte i niełatwe. Wolne miejsce przy stole jest zwyczajem świątecznym powszechnie znanym. Zgodnie z tą tradycją przy wigilijnym stole należało postawić jedno wolne miejsce dla zagubionego gościa czy wędrowca. Wolne miejsce przy stole symbolizuje również pamięć o naszych bliskich, którzy nie mogą być z nami w czasie wigilii. Symbolika wolnego miejsca przywodzi również na myśl pamięć o zmarłym członku rodziny.
Wiele rodzin w Polsce wieczerzę rozpoczyna dopiero po ukazaniu się na niebie pierwszej gwiazdy. Ten świąteczny zwyczaj powstał na pamiątkę gwiazdy betlejemskiej, którą mieli ujrzeć Mędrcy zmierzający do Betlejem. Zwyczaj związany z parzystą liczbą osób nie jest już dziś praktykowany, ale dawniej było inaczej. Ta świąteczna tradycja szczególnie była praktykowana w domach szlacheckich. Zgodnie z tym zwyczajem bożonarodzeniowym, nieparzysta liczba osób przy stole miała jednej z nich przynieść cały rok nieszczęść. Szczególnie obawiano się liczby 13, która według biesiadników miała być szczególnie feralna. W sytuacji, kiedy liczba była nieparzysta, zapraszano do stołu osobę ze służby, aby uniknąć związanego z nieparzystą liczbą nieszczęścia. Śpiewanie kolęd to chyba jeden z najmilszych świątecznych zwyczajów. Przy okazji również jeden z najbardziej znanych i do dziś praktykowanych. Tradycję śpiewania kolęd do Polski prawdopodobnie przynieśli franciszkanie, którym zawdzięczamy również zwyczaj budowania wigilijnych szopek. Przez cały okres Bożonarodzeniowy towarzyszy nam choinka. Dziś trudno wyobrazić sobie święta bez niej, jednak nie zawsze pamiętamy o jej głębokiej symbolice. Nawiązuje ona do biblijnego drzewa życia dającego nieśmiertelność, a jednocześnie do krzyża Chrystusa. Śmierć Zbawiciela na drzewie krzyża dała człowiekowi nadzieję na odzyskanie nieśmiertelności. Kolejny zwyczaj to palenie świecy wigilijnej. Wywodzi się on z Holandii, gdzie w Wigilię ustawiano przed wejściem do domu lampion lub zwykłą świecę. Obyczaj ten przyjmowany jest ostatnimi czasy przez polskie rodziny. Wystawianie świecy na oknie od ulicy ma na celu zaproszenie do domu nieznanych, będących wszak naszymi bliźnimi. Katolickimi obyczajami przesycona jest nie tylko Wigilia, lecz cały okres Bożonarodzeniowy, trwający zgodnie z prawem kościelnym do niedzieli po 6 stycznia. Jednym z tych zwyczajów jest świąteczna szopka lub żłóbek. Jego pomysłodawcą był sam św. Franciszek z Asyżu. Wpadł on na ten pomysł w bożonarodzeniową noc w 1223 r. w miejscowości Greccio. Pierwszy żłóbek był prawdziwy – „składał się” z prawdziwego osła, wołu i oczywiście siana. Dziś w większości w żłóbkach nie ma zwierząt. Zdarzają się jednak chlubne i cieszące niezwykłą popularnością wyjątki. opracowanie Redakcja
APEL zanowny Panie Burmistrzu! Jednym z zadań i celów statutowych Stowarzyszenia Przyjaciół Czaplinka, jako organizacji apolitycznej, jest „dobro i rozwój wspólnoty mieszkańców miasta i gminy Czaplinek, w tym obrona słusznych interesów osób, rodzin i grup społecznych”. Swoje cele Stowarzyszenie realizuje m.in. poprzez „monitorowanie ważnych dziedzin życia miasta i gminy”. Dlatego z niepokojem przyjęliśmy wiadomość o wypowiedzeniu stosunku pracy Sekretarz Gminy Pani Katarzynie Getka. Decyzję tę, z punktu widzenia organizacji pozarządowej, uważamy za niezrozumiałą, zbyt pochopną i szkodliwą dla Gminy, podjętą i spowodowaną motywami pozamerytorycznymi. SPCz funkcjonuje w przestrzeni społecznej naszej Gminy od 2006 r. Zawsze współpraca na linii Sekretarz Gminy – Stowarzyszenie była niezwykle przyjazna, merytoryczna i twórcza, co owocowało realizacją wspólnych z Urzędem Miejskim wielu projektów dla dobra naszej lokalnej społeczności. Wobec tego, apelujemy do Pana Burmistrza o ponowne rozpatrzenie swojej decyzji, tak, aby dobro Gminy nie zostało narażone na poważne straty. Zarząd SPCz – 05.12.2018 r.
UBEZPIECZENIA CZAPLINEK CEZARY RADZISZEWSKI ul. Kościuszki 19, tel. 784-889-303 E-mail: cradzisz@gmail.com
Kurier Czaplinecki - Grudzień 2018
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
5
Pamiątkowa księga z Bielawy (cz. 6) zytelników, którzy nie znają poprzednich części artykułu, z pewnością zainteresuje informacja, że pamiątkowa księga, o której mowa w tytule, prowadzona była w latach 1959 - 2002 przez mieszkańca wyspy Bielawy - Jana Kujawskiego. W pięciu poprzednich częściach artykułu zaprezentowane zostały wpisy z tej księgi na tle wydarzeń związanych z wyspą. Część 6 poświęcona jest kilku ostatnim stronom księgi. *** Z poprzedniej części artykułu wiemy, że w ostatnim okresie prowadzenia pamiątkowej księgi nie było już w niej zbyt wielu wpisów. W zasadzie zostały one już dość wyczerpująco opisane, ale chciałbym poświęcić jeszcze kilka słów niektórym interesującym wpisom z ostatnich stron księgi. Na fot. nr 1 zaprezentowana jest notatka z 11.01.1998 r. sporządzona przez księdza Szymona Spalonego podczas wizyty duszpasterskiej (kolędy). Treść notatki: "Z wizytą kolędową, modlitwą i błogosławieństwem Bożym przybyłem dnia 11.01.1998 do mieszkańców. Niech Bóg wspiera swoimi darami na dalsze lata wyspowego życia. x Szymon Spalony SDB". W tamtym czasie Stare Drawsko z pobliską wyspą Bielawą należało do parafii Czaplinek. Ciekawe, w jaki sposób ksiądz Szymon Spalony dotarł do mieszkańców wyspy? Jeżeli jezioro Drawsko było już zamarznięte i lód był wystarczająco mocny - ksiądz mógł dojść na wyspę po lodzie. Jeżeli jezioro nie było jeszcze zamarznięte – musiał popłynąć łodzią.
2. Pamiątkowa księga otwarta na stronach z wpisami dziennikarzy i reporterów.
nie wierzyłem, że można żyć tak naturalnie pięknie", sporządzona w imieniu zespołu realizacyjnego TV POLSAT. Może zastanawiać tak duża liczba wizyt dziennikarzy i reporterów w stosunkowo krótkim czasie. Prezentuję je jako ślady, które mogą być przydatne przy poszukiwaniu artykułów prasowych i reportaży telewizyjnych, które z pewnością powstały w wyniku tych wizyt i – jak należy sądzić – przetrwały w archiwach. Na ilustracji nr 2 widzimy pamiątkową księgę otwartą na stronach z wpisami dziennikarzy i reporterów. Wpisy w pamiątkowej księdze z Bielawy kończą się w 2002 r. Ilustracja nr 3 przedstawia ostatni wpis z tej księgi z datą 15.09.2002. Goście z Kłodzka, zachwyceni pobytem na wyspie, zakończyli ten wpis słowami "Do zobaczenia za rok". Niestety, ciekawa historia pp. Kujawskich dobiegała właśnie końca. Pan Jan już od kilku miesięcy był samotny, gdyż Pani Aleksandra zmarła w lutym 2002 r.
1. Wpis dokumentujący wizytę kolędową z 11 stycznia 1998 r.
Ciekawy wpis znajdujemy również pod datą 24.08.1999 r. W tym dniu do księgi wpisał się Longin Komołowski, pełniący wówczas funkcję ministra pracy i polityki socjalnej. Z krótkiego jednozdaniowego wpisu wynika, że wraz z małżonką odwiedził on pp. Kujawskich po 9-letniej przerwie, i że zobaczył się z nimi "z dużym wzruszeniem". Znał ich jeszcze z czasów, gdy był właścicielem domku letniskowego na Bielawie. W roku 1999 i w pierwszej połowie 2000 r. dom pp. Kujawskich przeżył prawdziwy najazd dziennikarzy i reporterów. W sierpniu 1999 do pamiątkowej księgi wpisała się reporterka i pisarka Magda Omilianowicz z Koszalina oraz Jacek Krzemiński z "Rzeczypospolitej". Z 16.11.1999 r. pochodzi wpis (z załączoną wizytówką) Susanne Gelhard – korespondentki Telewizji Niemieckiej ZDF. Z wpisu wynika, że korespondentce towarzyszyła ekipa telewizyjna. Jako następny wpisał się Adam Kasprzyk z RMF FM. Pod datą 24.02.2000 umieszczony jest wpis o treści "Pozostaje tylko zazdrościć - ALE SZCZERZE. Piękne miejsce, piękny sposób na życie. POWODZENIA" z podpisami Antoniego Górkiewicza i Sławomira Pankowskiego (?) z TVP Koszalin. W tym samym dniu do księgi wpisało się dwóch reporterów z telewizji RTL 7 (podpisy mało czytelne), a także Katarzyna Bonda – reporterka z czasopisma "Super Express", która również pozostawiła w księdze swą wizytówkę. Na tej samej swój pobyt u pp. Kujawskich udokumentował również Maciej Piąsta z "Rzeczpospolitej" pisząc "Dziękuję za mile spędzone chwile. Czas tu zwalnia, odpoczywa". Znajdujemy tu również wpis Jarosława Jaza z tygodnika "Nowy Kurier" oraz wizytówki Bogumiła Kurylczyka z krakowskiej redakcji "Gazety Wyborczej", Małgorzaty Święchowicz z "Gazety Pomorskiej" oraz Mirosława Domagały z Telewizji Polskiej Poznań. Na następnej stronie pod datą 28.02.2000 trzech członków ekipy telewizji TVN podpisało się pod wpisem o treści: "NIGDY NIE SĄDZIŁEM, ŻE ZNAJDĘ SIĘ U PANA BOGA ZA PIECEM. ŻYCZĘ ABY W ZDROWIU I SZCZĘŚCIU ŻYCIE PŁYNĘŁO TU DALEJ W SPOKOJU I ODERWANIU OD CAŁEGO ŚWIATA". Pod datą 6.03.2000 w imieniu telewizyjnej ekipy z TVP 2 wpisała się do księgi Dorota Adamkiewicz. Serię dziennikarskich wpisów z tego okresu kończy notatka z 22.06.2000 r. o treści: "Zawsze myślałem, ale nigdy
3. Ostatni wpis w pamiątkowej księdze z 15 września 2002 r.
W lipcu 2004 r. zmarł Pan Jan. Pamiątkową księgą Pana Kujawskiego zaopiekował się jeden z jego synów, który oprawił ją w twardą okładkę. Przekazał on tę księgę Panu Romanowi Perłakowi ze Starego Drawska, który zamierza wyeksponować ją, wraz z innymi pamiątkami związanymi z gospodarstwem pp. Kujawskich, w specjalnej gablocie umieszczonej w prowadzonym przez niego lokalu gastronomicznym "U Romka", specjalizującym się w daniach rybnych. (cdn) Zbigniew Januszaniec
OGŁOSZENIE DROBNE Sprzedam: płyty gramofonowe, DVD - filmy, grandle oręż dzików, książki i stare monety. Tel. 692 208 148
6
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
WIGILIJNY PSTRĄG d wieków ustaloną tradycją było, że na stole wigilijnym prym wiódł karp oraz sporządzony na wszelkie sposoby śledź. Z biegiem czasu zmieniają się nasze obyczaje kulinarne, bo obecnie najchętniej spożywaną rybą wigilijną w Polsce staje się pstrąg. Nie ten nasz rodzimy, potokowy, ani pstrąg źródlany, ale pstrąg tęczowy. Nie jest to ryba autochton, bo tak jak źródlany – ojczyzną jego jest Ameryka Północna, a ściślej Kalifornia. Do Europy został sprowadzony około 1880 r. Po pierwszych importach nastąpiły następne w celu odświeżenia krwi, przy czym pomieszano różne gatunki górskiego pstrąga tęczowego i stalogłowego. Różnica polega na tym, że ten pierwszy jest rybą osiadłą, trzyma się miejsc zarybienia. Natomiast ten drugi ucieka do morza, a do rzek wstępuje na tarło, aby z powrotem wrócić do morza. Z tym tarłem także jest różnie, bo u nas w zasadzie prawie się nie wyciera, gdyż samica, mimo że ma ikrę, to jej nie składa. Pstrągi tęczowe spotykane u nas w Polsce, to przeważnie uciekinierzy ze stawów ze sztucznej hodowli lub z celowych zarybień. Pstrągi tęczowe zostały rozpowszechnione na całym świecie. Są na każdej półkuli i występują wszędzie oprócz Antarktydy. Najwięcej jest ich na Kamczatce. Sprzyja temu fakt, że są dość odporne na klimat zimny, ale znoszą też temperaturę do +25 stopni. Praktycznie w Polsce przypadkowo można pstrąga tęczowego spotkać wszędzie, tak w rzekach jak i jeziorach, w zbiornikach retencyjnych i zaporowych. Ale najchętniej przebywają w dolnych partiach rzek, a szczególnie w przybrzeżnych wodach niezbyt zasolonego Bałtyku, czy fiordach norweskich. Zaletą pstrąga jest to, że bardzo szybko przyrasta, szczególnie w 2 roku życia. W zasadzie z kształtu niczym szczególnym nie różni się od przedstawionych już w Kurierze sylwetek pstrągów potokowych i źródlanych. Pstrąg tęczowy nie ma ubarwienia tak efektownego jak wymienieni wyżej, niemniej jest rybą o pięknych barwach. Rozsiane dość gęsto na srebrnym tle rozmaitej wielkości czarne cętki, szeroki pas beżowy po bokach ciała składa się w połączeniu z tęczowymi blaskami na piękną całość. Są pozbawione czerwonych cętek. Grzbiet jest na ogół niebiesko – szary lub zielono – szary. Rada dla kupujących. Pstrągi wyhodowane w naturalny sposób są piękniej i wyraziściej ubarwione jak te, które są karmione sztucznie, ubarwienie zależne także od wieku i miejsca przebywania. Pstrąg tęczowy ma mięso białe, bardzo smaczne ale nie takie jak pstrąg potokowy, smak mięsa zależy od pożywienia. Silnie karmiony jest o gorszym smaku, aby się go pozbyć powinien być przez 3 tygodnie trzymany w czystej wodzie, ale rzadko hodowcy to robią. Widzimy czasem w supermarkecie, a szczególnie w naszym „Netto” pstrąga łososiowatego. To jest na ogół pstrąg norweski hodowany w klatkach w fiordach norweskich, a mięso ma zabarwienie łososiowe, bo karmione są taką samą paszą „granulki” jak łosoś. W każdym jednak wypadku pstrągi są jednymi z najsmaczniejszych ryb słodkowodnych, bo posiadają między innymi kwasy omega 3. Najlepsze są sztuki mniejsze, bo duże mogą być przekarmione. Oczywiście najsmaczniejsze są pstrągi tzw. stalogłowy, czyli wędrowne, które na ogół żywot pędzą taki sam jak łososie, z tym że nie wchodzą tak głęboko w górę rzek i po tarle z powrotem wracają do morza. Pstrągi osiadłe, czyli żyjące w warunkach naturalnych mają podobny smak. Może się przenosić z wód słodkich do morza i odwrotnie, może być stale w jeziorze. Zresztą warunki w jakich żyją, także mają niebagatelny wpływ na przeżycie, wiek oraz wielkość. Na ogół osiągają długość 40-60 cm, z wagą przeciętnie 4,5 kg, ale spotyka się też osobniki 1,5 m o wadze 30 kg. Na Sachalinie złowiono pstrąga tęczowego o wadze 46 kg (potwór). Długość życia średnio 6-8 lat, ale spotyka się osobniki staruszki, bo wszystko zależy od środowiska i warunków w jakich żyją. Największy złowiony u nas pstrąg tęczowy miał długość 75 cm i ważył 7,30 kg. Pstrągi tęczowe, jako ryby obce inwazyjne nie mają okresu ochronnego, ale wędkarze nie mogą sobie pofolgować, bo obowiązuje wymiar ochronny wynoszący 40 cm i nie można złowić więcej jak 4 szt., wliczając w to inne gatunki pstrągów ze względu na wyżej wymienione walory. Jest rybą rozpowszechnioną na całym świecie, jeden szkopuł w tym, że nie wszędzie się rozmnaża w warunkach naturalnych. W Polsce raczej nie, choć u ujścia rzek zaobserwowano tarło. Dojrzałość płciową osiąga wcześnie, bo już po 2 latach. Samica składa 600-3000 szt. dużej ikry 3-6 mm. Wybiera żwirowate miejsca u ujścia rzek, wykopuje ogonem dołek, gdzie składa ikrę. Po zapłodnieniu przez samca, samica zakrywa ikrę kamyczkami i drobnym piaskiem czy żwirem. Wylęg następuje zależnie od temperatury wody. Na naszej półkuli tarło trwa od grudnia do maja – przeważnie w maju, a na półkuli południowej tarło trwa od sierpnia do listopada. Ta trudność (samice na ogół nie składają ikry) w naturalnym rozmnażaniu się stworzyła konieczność sztucznego. Wychowuje się
Kurier Czaplinecki - Grudzień 2018
więc duże tarlaki, wyciska ręcznie ikrę – zapładnia na sucho i umieszcza w aparatach tzw. kalifornijskich. Wylęg tak jak reszty ryb, zaraz po wylęgu karmi się zapasem woreczka żółtkowego – w naturze trzyma się gniazda do jego wyczerpania, potem żywi się drobnym zooplanktonem. W wylęgu sztucznym karmi się małymi okruszkami. W paszy jest białko, witaminy i oleje, trzeba uważać, aby nie przekarmiać. Większe karmi się granulatami, których główną treścią jest na ogół mączka rybna. Wychowany narybek wówczas można przeznaczyć do zarybiania rzek, jezior. Ale zazwyczaj do przeznaczonych do tego zbiorników w pobliżu rzek. Zbiorniki są przeważnie betonowe – woda rzeczna przepływa przez ten zbiornik, przez system kanałów, są to obiekty otwarte. Ale są też obiekty zamknięte, gdzie woda krąży między zbiornikami i po odfiltrowaniu ponownie jest wykorzystana. Ten system pozwala hodować pstrąga tam, gdzie jest chłodniejszy klimat. Ale coraz bardziej są popularne fermy tuczu pstrągów na morzu w pływających klatkach. Wspomniałem o tej hodowli w fiordach norweskich i na Bałtyku. W czasie hodowli ważne jest, aby w czasie cyklu produkcyjnego 3 lub 4 razy oddzielać sztuki szybciej rosnące. Okazy 400 g są już przeznaczone do handlu. Po raz pierwszy z pstrągiem tęczowym spotkałem się podczas pracy – pełniąc obowiązki ichtiologa w Gospodarstwie Rybackim w Złocieńcu we wczesnych latach 60-tych. Wykorzystano zbiorniki koło starego młyna i rzekę Drawę. Nie mam z tego okresu dobrych wspomnień i przez jakiś czas odrzucało mnie od pstrąga. Wówczas nie było czystej skomponowanej granulowanej paszy jak teraz. Podstawową paszą była krew z rzeźni. Krew mieszało się z trocinami bukowymi i taką rzucało dla pstrągów. Trociny były dlatego, aby nie było za dużo skondensowanego białka, bo nadmiar szkodził na układ trawienny pstrągów. Ponadto karmiono odławianymi rybami, przeważnie uklejami, krąpiem i wszelkim chwastem rybim, przedtem krojonymi w specjalnej rozdrabniarce. Tak pasza, jak i te pstrągi pachniały na km. Teraz są hodowane wręcz w sterylnych warunkach. Wiele o obecnej hodowli pstrąga mógłby powiedzieć mój przyjaciel z ławy szkolnej – Pan Maciej Bukowski, który zakładał hodowlę pstrąga w Miastku, pracując tam jako ichtiolog. Potem przez ponad 10 lat był dyrektorem Państwowego Gospodarstwa Rybackiego w Czaplinku, aby z powrotem wrócić do hodowli pstrąga nad morzem, szefując sieci farm pstrągowych w Darłowie. Pstrąg jak to rybka - wiele Panu Maciejowi uciekało ze stawów, więc i cały ten teren słynie teraz w Polsce jako atrakcyjny do wędkowania. Sporo także w ostatnich latach PRL zarybiano tym gatunkiem pstrąga Morze Bałtyckie. „Morski” tęczak w krótkim czasie wyrasta w słonej wodzie do pokaźnych rozmiarów. Parokilowe okazy gromadzą się w pewnych okresach, zwłaszcza w czasie jesiennych sztormów w strefach przejściowych, gdzie wędkarze łowią je z falochronów, bądź też pstrągi wpływają do niektórych rzek. Ze sportowego punktu widzenia spotkanie z dużym tęczakiem oznacza wspaniałą, pełną niezapomnianych emocji przygodę wędkarską. Pstrąg tęczowy jest niezmordowany. Walczy niesłychanie efektownie. Raz po raz wyskakuje wysoko w powietrze i wielokrotnie ponawia ucieczki. Tęczaki reagują na latające owady, więc łowimy na muchy, ale łowi się je też na każdą odmianę spinningu. W naturze bowiem pstrąg nie jest wybredny, bo podstawą wyżywienia tego drapieżnika są różnego rodzaju owady, larwy owadów, ważki, jętki, żaby, kijanki, robaki. Nie jest takim kanibalem jak pstrąg potokowy, ale pobratymcowi mniejszemu nie przepuści, tak jak każdej innej rybce. O sprzęcie do połowu nie będę pisał, bo szeroko omawiałem to przy pstrągach oraz troci i łososiu. Tutaj stosuje się taki sam - te same żyłki, kije i przynęty. W życiu złowiłem tylko jednego ponad 1 kg pstrąga tęczowego będąc w odwiedzinach u kolegi w Gospodarstwie Rybackim w bydgoskiem. Pstrąga złowiłem na rzece Brdzie w okolicach Mylofu. Jest tam zapora i zakład hodowli pstrąga, więc nic dziwnego, że są w rzece. Był dość krótki i gruby, ale walczył jak szatan. Zarzuciłem pod zwalone drzewo, które sięgało prawie do 1/3 rzeki. Wyskoczył spod kożucha utworzonego z piany i gałęzi, jak to bywa w rzece. Wszystko trwało sekundy. Błysk ciała ryby. Szarpnięcie i prawdziwy kangurzy skok przez wystające z wody gałęzie. Do dziś się zastanawiam, jakim cudem nie zaplątał żyłki w te gałęzie, i jakim cudem się nie zerwał? Ale miałem przygodę z pstrągiem także tu w Czaplinku. Swego czasu, niestety nieżyjący już dyrektor PGRyb. w Czaplinku - Pan Jacek Godziemba-Czyż pochwalił się mi, że do jednego jeziora, a mianowicie do Krzemienka wpuścił około 200 szt. narybku. A że miałem tam łódkę, zapytał, czy czasem nie złowiłem pstrąga. Zgodnie z prawdą o pstrągach zapomniałem, aż po paru latach będąc pięknego wrześniowego dnia na rybach w najgłębszej (15 m) części jeziora zaobserwowałem dziwne zjawisko. Co rusz nad powierzchnię z ogromnym pluskiem wyskakiwały bardzo duże ryby. Z daleka wyglądało to na liny. Ale liny tak nie żerują. Podpłynąłem bliżej, przez lornetkę zobaczyłem, że są to olbrzymie pstrągi, w tym pięknym dniu zrobiły koncert polowań na owady. Cały w pląsach zacząłem spinningować, co rusz zmieniając przynętę i nic. Pstrągi się naigrawały, bo wyskakiwały co rusz z innej strony łodzi. Zmęczony, zrezygnowany dałem spokój. Do dziś
Kurier Czaplinecki - Grudzień 2018
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
zastanawiam, się jaki popełniłem błąd, to wspomnienie nie daje mi spokoju. Tęczaki można znaleźć nie tylko w typowych pstrągowych kryjówkach, ale w miejscach odsłoniętych. Wolno je łowić cały rok, najlepsze miesiące są letnie od czerwca do września, ale największe okazy trafiały się na progu zimy. Dosyć pstrągowych wspomnień. Na wigilię trzeba coś upichcić ze pstrąga. Na ladzie w zasadzie nigdzie go nie brakuje. Pstrągi można wędzić, wędzone na zimno są potem krojone na delikatne plastry. Ale pstrągi mniejsze są wędzone na gorąco, to są pstrągi z wód słodkowodnych, są smaczniejsze. Nie znam się na
7
sztuce kulinarnej z pstrąga. Wiem, że można piec, można gotować, grillować, ugotować na parze, gotować w wodzie zalewając wywarem z warzyw. Mięso nadaje się na pulpety, pieczeń rzymską, medaliony. Pstrąga można zapiec z papryką, pomidorami, jajkiem, warzywami, grzybami, można marynować po grecku, ale najlepiej smakuje pstrąg z patelni, tak normalnie po chłopsku. A że niedaleko Święta i Wigilia Bożego Narodzenia oraz Nowy Rok, więc załączam życzenia zdrowia i wszelkiej pomyślności w tym nowym roku 2019. Józef Antoniewicz
VIII Gminna Gala Wolontariatu grudnia br. w Czaplineckim Ośrodku Kultury już po raz ósmy odbyła się Gminna Gala Wolontariatu. Niezwykły moment podziękowań ludziom, którzy zazwyczaj stoją w cieniu, ale swoim sercem i zaangażowaniem sprawiają, że życie innych staje się lepsze. W tym roku aż 35 osób odebrało statuetki Wolontariusza 2018. Coroczna gala i towarzyszące jej wręczanie statuetek aniołów odbywa się w Czaplinku od 2011 r. W ciągu tych kilku lat uhonorowanych zostało dziewięćdziesięciu czterech wolontariuszy. Tegoroczną Galę poprowadziły wychowanki Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego - Wiktoria i Anita, którym idea wolontariatu jest bardzo bliska z racji włączania się MOW-u w wiele imprez na terenie naszej gminy poprzez nieodpłatną pomoc. Oficjalnego otwarcia dokonał Burmistrz Czaplinka Marcin Naruszewicz. W swoim wystąpieniu wyraził on uznanie wobec niezwykłej postawy czaplineckich wolontariuszy, gdyż swoją pracę wykonują z potrzeby serca, nie oczekując za nią wynagrodzenia. Jednocześnie złożył podziękowania wszystkim dotychczas wyróżnionym za ich zaangażowanie na różnych płaszczyznach życia społecznego, za ich działalność charytatywną i wolontariacką. W swoim wystąpieniu wspomniał również o inicjatorce odbywającej się od 8 lat Gali Wolontariatu pani Katarzynie Getce. Nadszedł czas odczytania nazwisk tych, którzy w mijającym roku zasłużyli na wyróżnienie. Statuetki oraz symboliczną różę wraz z gratulacjami i podziękowaniami wręczał Burmistrz Czaplinka Marcin Naruszewicz. W tym roku tytuł Wolontariusza otrzymali: Szymon Lorkiewicz, Marcin Badziągowski, Andrzej Kuśmider, Magdalena i Krzysztof Cichaczewscy, Aleksy Waszajło, Zygmunt Skibicki, Józef Tynny, Czesława
WIEŚCI Z SESJI listopada b.r. odbyła się II Sesja Rady Miejskiej. Sesja przede wszystkim miała charakter organizacyjny. Podczas Sesji podjęto uchwały powołujące Komisje RM i ich składy, i tak: 1. Komisję skarg, wniosków i petycji tworzą: Krystyna Kryczka - przewodnicząca, Wacław Mierzejewski, Władysław Wojtowicz. 2. Komisję Rewizyjną tworzą: Marcin Czerniawski – przewodniczący, Maciej Bernat, Aleksandra Ławrukiewicz, Sebastian Matułojć, Władysław Wojtowicz. 3. Komisję Oświaty, Kultury, Sportu i Turystyki tworzą: Ewa Sobczak, - przewodnicząca, Anna Kucharczyk, Anna Minkiewicz, Aleksandra Ławrukiewicz, Szymon Pastuszek, Maciej Bernat, Wacław Mierzejewski. 4. Komisję Finansów i Budżetu tworzą: Wacław Mierzejewski – przewodniczący, Sobczak Ewa, Anna Minkiewicz, Marcin Czerniawski, Sebastian Matułojć, Tomasz Marciniak, Zdzisław Łomaszewicz. 5. Komisję Rozwoju Wsi i Rolnictwa tworzą: Zdzisław Łomaszewicz - przewodniczący, Anna Kucharczyk, Krystyna Kryczka, Tomasz Marciniak, Władysław Wojtowicz. 6. Komisję Organizacyjną, Rozwoju i Infrastruktury Gminy Czaplinek tworzy 12 radnych. Radny Wacław Mierzejewski nie wyraził zgody na pracę w tej komisji. W związku z tym, że Pan Jarosław Tarnowski zrzekł się mandatu radnego, odbędą się wybory uzupełniające. Wówczas osoba, która uzyska mandat radnego po wyrażeniu zgody na pracę w powyższej komisji, zostanie do niej dokooptowana. Podjęto uchwałę w sprawie ustalenia wysokości wynagrodzenia dla Burmistrza Czaplinka - 12 głosami „za”, przy 2 głosach ,,wstrzymujących się'' (Tomasz Marciniak, Maciej Bernat) w obecności 14 radnych. W skład wynagrodzenia burmistrza zgodnie ostatnią nowelizacją przepisów w tym zakresie wchodzą następujące składniki: - wynagrodzenie zasadnicze w przedziale 3400 – 4700 zł; - dodatek funkcyjny w wysokości do 1900 zł; - dodatek specjalny w przedziale 20% - 40% wynagrodzenia zasadniczego i dodatku funkcyjnego; - dodatek za wieloletnią pracę. Podczas spotkania Radnych przed sesją sugerowano przyznanie Burmistrzowi uposażenia w wysokości ok. 8 tys. zł, tak aby nie zarabiał mniej niż Skarbnik czy Sekretarz. Przewodniczący Rady w porozumieniu z Burmistrzem uzgodnili, że projekt uchwały ustalającej wysokość wynagrodzenia oparty będzie o najwyższe możliwe stawki, czyli: 4700 + 1900 + 2640 (40%) + 470 (max. za
Hamerska, Leszek Repecki, Bożena Suberlak, Michał Kryczka, Anna Welk, Bronisława Astramowicz, Jan Krupa, Mirosława Gawrońska, Tomasz Suska, Stanisław Oleszkiewicz, Ireneusz Gacki, Dorota Buca, Aleksandra Ławrukiewicz, Arkadiusz Szczepański, Sławomir Juszczak, Franciszek Kuzio, Barbara Krupka, Romuald Czapski, Wiesław Spera, Jadwiga Fulczyńska, Jerzy Latosiński, Wiesław Sobol, Katarzyna Getka, Małgorzata Andreasik, Adam Olkowski, Radosław Dawidowicz, Marcela Bzdyrek. Uroczystość miała też piękną oprawę artystyczną – dla gości wystąpiła Aleksandra Pita, uczennica Ogniska Muzycznego w Czaplinku, rozwijająca swe talenty pod kierunkiem pana Jerzego Bogaleckiego. Na zakończenie VIII Gali Wolontariatu zrobiono wspólne pamiątkowe zdjęcie, a następnie wszyscy obecni udali się na mały poczęstunek. Serdeczne podziękowania za pomoc w organizacji VIII Gminnej Gali Wolontariatu składamy Anicie i Wiktorii, wychowankom MOW Czaplinek, Aleksandrze Picie oraz panu Jerzemu Bogaleckiemu, a także pracownikom Czaplineckiego Ośrodka Kultury. Katarzyna Kibitlewska przepracowane lata) = 9710 zł. Nigdy jeszcze w historii Gminy nie zdarzyło się, aby jakikolwiek burmistrz pobierał maksymalne wynagrodzenie, tym bardziej na starcie. Pan Przewodniczący taką decyzję motywował następująco: „jaka płaca, taka praca”. Taka zasada obowiązuje przy naborze na stanowiska menadżerów i prezesów, gdzie poszukuje się fachowców z bardzo wysokimi, specjalistycznymi kwalifikacjami, i gdzie pracuje się wyłącznie za pieniądze. W samorządach wygląda to trochę inaczej. Startujący w wyborach na wójta czy burmistrza nie występują przecież w roli najemników, gdzie uposażenie stanowi zasadniczą motywację. Tu starują pasjonaci, którzy mają do spełnienia określoną misję, a pensja jest tylko rekompensatą za poświęcenie dla gminy własnego czasu, zdrowia i dobra rodziny. Jak później zmotywować Burmistrza do lepszej pracy, i jak nagrodzić za dobrze wykonywane obowiązki? Może lepiej było zacząć od maksymy: „jaka praca, taka płaca”? I po jakimś czasie zaproponować podwyżkę. Swoim Zarządzeniem Burmistrz przyznał Zastępcy Burmistrza uposażenie w wysokości 8126 zł, też w max. możliwej ustawowo wysokości. Pierwszą decyzją personalną nowego Burmistrza było wypowiedzenie stosunku pracy Sekretarz Gminy p. Katarzynie Getka, co umotywował utratą zaufania. Została natychmiast odsunięta od wykonywania obowiązków służbowych z 3-miesięcznym wypowiedzeniem, bez obowiązku świadczenia pracy. Taką formułę stosuje się wobec kryminalistów, aferzystów i ludzi, którzy mogliby jeszcze swoimi decyzjami zaszkodzić firmie. Zaufanie traci się do podwładnych zazwyczaj po pewnym okresie czasu, kiedy można ocenić, czy dalsza współpraca jest możliwa. Zdaje się, że motywy zwolnienia były dość przyziemne, nie związane z kompetencjami Pani Sekretarz. Czy stać Gminę na wypłacanie pensji urzędnikowi, który nie świadczy pracy? Czy taka rozrzutność to gospodarność? Decyzja ta wywołała w Gminie falę niepokoju, na bazie której powstały oddolne „ruchy społeczne”, biorące w obronę p. Katarzynę. Trwa akcja zbierania podpisów pod petycją do Burmistrza. Nie wszyscy jednak chcą podpisywać – boją się o siebie, bądź o swoich najbliższych. Zwłaszcza, że szykują się w Ratuszu następne zwolnienia. W sztuce wojennej istnieje pojęcie „działań nieregularnych” (podobne do partyzanckich). Do takiego rodzaju walki przechodzą pododdziały, które zostały rozbite, dostały się w okrążenie lub zostały zrzucone na tyły wroga w celu prowadzenia dywersji, działań wywiadowczych lub siania terroru. Gdy taka grupa wchodzi do wsi, to pierwsze co robi – wiesza sołtysa. Po to, aby na wstępie sterroryzować miejscową społeczność, wymusić posłuszeństwo i współpracę oraz odebrać chęć stawiania oporu. Jako żywo, przypomina mi to obecną sytuację w Gminie, aczkolwiek w innym, nieco łagodniejszym wymiarze. Adam Kośmider
8
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
„Dla Wszystkich” Święta Bożego Narodzenia - to tajemnica, której niepodobna ani zrozumieć, ani sobie wymyślić. Dlaczego jest Święto Bożego Narodzenia? Dlaczego wpatrujemy się w Gwiazdę na niebie? Dlaczego śpiewamy kolędy? Dlatego, żeby się nauczyć miłości od Pana Jezusa, żeby podawać sobie ręce, żeby się uśmiechać do siebie, żeby sobie przebaczać. Ks. Jan Twardowski
Najpiękniejszy dzień w roku iskupi rzymscy IV w. ustanowili Święto Bożego Narodzenia jako dzień narodzin Jezusa Chrystusa. Jest ono wielkie, uroczyste o bardzo pięknej, bogatej i różnorodnej obrzędowości. W tradycji polskiej obchody tego dnia poprzedzane są spotkaniami opłatkowymi. W Czaplinku 8 grudnia 2018 r. w nowej, świątecznie wystrojonej sali, przy pachnącej igliwiem, pięknie ustrojonej choince spotkali się emeryci i goście zaproszeni. Na Wieczerzę Wigilijną przybyli do nas: Burmistrz Czaplinka Marcin Naruszewicz z Małżonką, Z-ca Burmistrza Jarosław Tarnowski, były Burmistrz Czaplinka Adam Kośmider z Małżonką, przyjaciele i sponsorzy: Bernard Bubacz z Małżonką, przedstawiciel Nadleśnictwa Czaplinek, Ewa Ślozowska oraz delegacje z zaprzyjaźnionych kół ze Złocieńca, Sośnicy, Łubowa i Czaplineckiego Klubu Seniora.
GOŚCINNA ŁOTWA otewska szkoła w Cesis zorganizowała tygodniową wymianę młodzieży w ramach realizacji projektu Erasmus+ „Flying with the wings of Mythology through time and space”. Było to kolejne spotkanie współpracujących ze sobą szkół z Sardynii, Hiszpanii, Islandii, Finlandii, Łotwy, Grecji i Polski. Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych w Czaplinku reprezentowali Kamil Juszczak i Jakub Kłoss wraz z opiekunami Alicją Giwojno i Celestyną Tomkowską. Program pobytu szkół partnerskich w Cesis był bogaty w żywe lekcje historii, wyprawy turystyczne, spotkania z ciekawymi ludźmi. Uczniowie i nauczyciele zapoznali się ze szkołą w Cesis i systemem edukacyjnym Łotwy. Wzięli udział w spacerze historycznymi ścieżkami miasta, zwiedzili zamek i uczestniczyli w spotkaniu z burmistrzem Cesis. Gospodarze zabrali uczestników projektu na inspirującą wyprawę do Muzeum i Rezerwatu w Turaidzie, leżącego w niewielkim miasteczku położonym w dolinie rzeki Gauja. Tam zwiedzili zamek oraz ogród Dainu, czyli park rzeźb poświęconych łotewskim ludowym pieśniom i bohaterom. Przystanek w Siguldzie przysporzył wielu wrażeń, ponieważ goście obejrzeli tor bobslejowy i uczestniczyli w treningu zawodników. Uczestnicy projektu z przyjemnością odkrywali zaułki ryskiej starówki. Na każdym kroku spotykali zabytkowe budowle, stare spichlerze, opustoszałe placyki, dziedzińce. Na wyszczególnienie zasługują przepiękne kamieniczki, np. Trzej Bracia, czy Dom Bractwa Czarnogłowych, kościoły św. Piotra, św. Jakuba, ryska katedra - największa w krajach nadbałtyckich, zamek ryski, mury obronne, pomnik wolności zwany Mildą, czy prawosławna cerkiew katedralna. Gospodarze zorganizowali
Kurier Czaplinecki - Grudzień 2018
Wigilia wpisała się w naszą tradycję jako wieczór prawdziwego zbliżenia ludzi, wzajemnego odpuszczania win, czasu miłości, zadumy, refleksji, przemyśleń, „skąd jesteśmy, dokąd idziemy”. Dlatego przewodniczący naszego Koła Marian Sujecki poprosił wszystkich o powstanie, podanie sobie rąk na znak pojednania i miłości. Łamanie się opłatkiem i życzenia poprzedziły wspólne biesiadowanie przy stole zastawionym tradycyjnymi, smacznymi potrawami, przygotowanymi przez koleżanki i kolegów z Koła. W świątecznej, bożonarodzeniowej atmosferze, przy wspólnie śpiewanych kolędach upłynął czas. Jak co roku towarzyszyła nam piękna oprawa muzyczna w wykonaniu Mariana Sujeckiego, Jerzego Bartosiaka i chóru śpiewaczego „Marianki”. Dużo serdeczności, ciepła, radości i wzajemnej życzliwości pozwoliło uczestnikom spotkania jeszcze bardziej zacieśnić więzy międzyludzkie, wprowadzić w świąteczny nastrój. Henryka Rosiak i Genowefa Polak
wycieczkę do Muzeum Sztuki Użytkowej oraz Biblioteki Narodowej Łotwy, która jest nazywana przez Łotyszy Zamkiem Światła (nazwa nawiązuje do łotewskiej pieśni) i stanowi przykład niezwykłej myśli architektonicznej. W stolicy Łotwy panuje już świąteczny nastrój i zimowa aura, co można było zaobserwować, odwiedzając liczne kiermasze, a przy okazji odmrażając sobie nosy. Międzynarodowe wymiany uczniów w ramach projektu Erasmus + to nie tylko zabawa, ale również praca. Nauczyciele przeprowadzili zajęcia rękodzielnicze oraz edukacyjne przybliżające mitologię krajów partnerskich. Odbyła się również Debata Oxfordzka przygotowana przez grupę z Czaplinka, której temat brzmiał: Mity są wciąż aktualne w Europie XXI w. Nie zabrakło międzynarodowego bufetu, na którym kraje partnerskie zorganizowały ucztę narodowych smaków. Łotewscy gospodarze zaoferowali swoim gościom mnóstwo atrakcji. Wzbogacili ich wiedzę o informacje z historii, kultury, obyczajów swojego kraju. Jedną z ciekawostek niech będzie fakt, że Łotwa 18 listopada 2018 r. świętowała setną rocznicę odzyskania niepodległości. Uczniowie przez cały okres pobytu mieszkali w domach swoich łotewskich kolegów, dzięki czemu zwiększyli swoje kompetencje językowe, nawiązali nowe znajomości, otworzyli się na obyczajową i kulturową różnorodność. A wszystko odbywało się w atmosferze serdeczności i przyjaźni. Przełamywanie barier i własnych ograniczeń oraz doświadczanie i uczenie się otwartości jest największą wartością tego spotkania. Celestyna Tomkowska, Alicja Giwojno
Henrykowskie Stowarzyszenie w Siemczynie z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia i zbliżającego się Nowego Roku 2019 składa serdeczne życzenia zdrowia, pomyślności i sukcesów wszystkim ludziom dobrej woli oraz przyjaciołom i sympatykom naszego Stowarzyszenia. Życzymy także, żeby św. Mikołaj pamiętał o Was wszystkich i szczodrze obdarował wymarzonymi prezentami. Zdzisław i Bogdan Andziakowie
Kurier Czaplinecki - Grudzień 2018
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Ks. prof. Marian Ciszewski SDB historyk renesansu i wychowawca akademicki arian Ciszewski urodził się 30 stycznia 1940 r. jako syn Feliksa i Heleny z domu Michałek we wsi Kolonia Apolonia w powiecie łuckim. Kilkanaście miesięcy później, w czasie działań wojennych, zginął jego ojciec. Po wojnie, wraz z matką i pięciorgiem starszego rodzeństwa, został przesiedlony na teren Ziem Odzyskanych. Zamieszkał w Czaplinku, w dawnym województwie koszalińskim. Gdy w maju 1945 r. umarła matka, mały Marian pozostał pod opieką siostry Kazimiery i brata Wacława. Po ukończeniu szkoły podstawowej w Czaplinku, rozpoczął naukę w Liceum Ogólnokształcącym w Szczecinku, ale już w 1957 r. wstąpił do nowicjatu Księży Salezjanów w Czerwińsku nad Wisłą. Następnie kontynuował naukę w Korespondencyjnym Liceum Ogólnokształcącym w Kutnie, gdzie w 1960 r. zdał egzamin dojrzałości. Po maturze podjął studia filozoficzne w Wyższym Seminarium Duchownym Księży Salezjanów w Kutnie-Woźniakowie. Po praktyce asystenckiej w szkole zawodowej w Łodzi i w nowicjacie w Czerwińsku odbył studia teologiczne w seminarium salezjańskim w Lądzie nad Wartą. W międzyczasie ukończył też dwuletnie Zaoczne Studium Bibliotekarskie w Łodzi (1963). W 1967 r. otrzymał święcenia kapłańskie. W roku szkolnym 1967/68 pełnił obowiązki wikariusza w parafii Pychowice koło Krakowa; w tym czasie był słuchaczem Studium Liturgicznego w Krakowie. W 1968 r. ks. Ciszewski związał się na stałe z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim, podejmując studia filozoficzne. Wybrał seminarium prof. Stefana Swieżawskiego, znakomitego historyka filozofii średniowiecznej i renesansu, którego twórczość w dużej mierze wyznacza podstawowy zakres problematyki, która będzie przedmiotem przyszłej twórczości i wykładów monograficznych ks. Ciszewskiego. Wykorzystuje przy tym refleksję metodologiczną w zakresie historiografii filozoficznej, wyrażoną najpełniej w dziele prof. Swieżawskiego „Zagadnienie historii filozofii”, oraz praktyczne standardy prowadzenia seminarium przyjęte przez prof. Swieżawskiego. Ceni także jego postawę życiową i osobisty kontakt, utrzymywany przez lata choćby na spotkaniach uczniów i współpracowników Profesora głównie w Laskach, a u schyłku życia w jego warszawskim mieszkaniu. Studia filozoficzne zwieńczył ks. Ciszewski dyplomem magisterskim, uzyskanym w 1971 r. na podstawie pracy „Arystotelizm chrześcijański” Jerzego z Trapezuntu, napisanej pod kierunkiem prof. S. Swieżawskiego. Nowym wyzwaniem naukowym było przygotowanie pracy doktorskiej. W tym celu doskonalił sprawność w zakresie języków włoskiego i francuskiego. Ogromna praca badawcza przyniosła znakomity owoc, gdyż 29 września 1983 r. Rada Wydziału Filozofii Chrześcijańskiej nadała ks. mgr. Ciszewskiemu stopień naukowy doktora nauk humanistycznych w zakresie filozofii na podstawie pracy Kardynała Bessariona interpretacja filozofii Platona i Arystotelesa. Kolejny etap pracy naukowej ks. dr. Ciszewskiego wyznacza długa praca nad rozprawą habilitacyjną p.t. Franciszka de Silvestris koncepcja nieśmiertelności duszy ludzkiej. Przedstawił ją na kolokwium 30 listopada 1995 r. Pozytywną decyzję Rady Wydziału Filozofii zatwierdziła Centralna Komisja Kwalifikacyjna 25 marca 1996 r. W tymże roku za jej uzyskanie został nagrodzony przez Rektora Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Dorobek piśmienniczy ks. prof. Ciszewskiego, jeśli chodzi o liczbę publikacji, nie jest zbyt liczny, ale za to każda z tych publikacji jest trwałym dziedzictwem historiografii filozoficznej. Jak bowiem wyznaje: „W swojej pracy twórczej starałem się zawsze o to, by moje publikacje opierały się przede wszystkim na osobistej analizie źródłowych tekstów, a nie tylko na opracowaniach, aby nawet niewielki wkład do dziedziny wiedzy którą się zajmuję, nie był bezużytecznym powtarzaniem rzeczy znanych, lecz w nowym oświetleniu wnosił do niej prawdziwe i trwałe treści”. Może jest w tym wierny wezwaniu Pliniusza Młodszego: non multa, sed multum, co tłumaczy wyjątkowy respekt jakim darzy słowo pisane, a jeszcze bardziej drukowane, które jako element trwały nie może być byle jakie. Za przedmiot szczegółowych badań ks. Profesor wybrał szczególny tygiel intelektualny, jakim jest włoska kultura filozoficzna, wyjątkowo żywa, twórcza i ciekawa w wieku XV i XVI. Wybór jest nieprzypadkowy, koresponduje znakomicie z umysłowością ks. prof. Ciszewskiego, skupionego na analizie problematyki Boga i człowieka
9
oraz nierozerwalnie z tym złączonego ratio et fides. Tłumaczy to poświęcenie szczególnej uwagi problematyce nieśmiertelności duszy, stanowiącej jeden z najbardziej newralgicznych tematów filozoficznoteologicznych renesansu. Ks. Profesor jest autentycznym nauczycielem akademickim, który hojnie dzieli się ze swymi, niezmiernie poważnie traktowanymi studentami, własną aktywnością badawczą, co jest gwarancją, by zajęcia dydaktyczne nie ulegały trywializacji. Uwidacznia się to w skromnym samoograniczeniu tematyki wykładów monograficznych i seminariów do kultury filozoficznej renesansu, co owocuje rzetelnym i wyjątkowo starannym wykonaniem. Ks. prof. Ciszewski za każdym razem wybiera nowy temat wykładów monograficznych, a recenzenci zwracają uwagę na pietyzm promotora w ostatecznym przygotowaniu prac dyplomowych prowadzonych pod jego kierownictwem. Szczególną wagę przywiązuje ks. Profesor do „usługowych” wykładów prowadzonych przez przeszło ćwierćwiecze na niemal wszystkich wydziałach KUL w zakresie kursorycznego wykładu historii filozofii, traktowanego z powagą i troską, wręcz pasją jako przedmiot formacyjny. Stanowi on przecież istotne narzędzie wdrażania przyszłych twórców kultury i świadomych uczestników życia społecznego w fundamentalny element kultury europejskiej, jakim jest historia filozofii, a przy tym istotny instrument racjonalizacji światopoglądu. Poświęca temu zajęciu ogromnie wiele serca i czasu, egzaminując wytrwale przez dziesiątki lat, co roku przeciętnie ponad tysiąc studentów. Ks. prof. Ciszewski, podtrzymując wiernie związki ze swym Zgromadzeniem, przez ponad czterdzieści lat prowadzi także wykłady w rodzimym seminarium zakonnym. Od 1996 r. przyjmuje egzaminy doktorskie z filozofii na Wydziale Prawa, Prawa Kanonicznego i Administracji. Od 1974 r. jest członkiem korespondentem Wydziału Filozoficznego Towarzystwa Naukowego KUL, a od 1999 r. członkiem założycielem Polskiego Towarzystwa Tomasza z Akwinu. Ks. Profesor, nauczyciel akademicki i salezjanin, najmilej wspominający swoją krotką pracę duszpasterską z małymi dziećmi, jest autentycznym wychowawcą uniwersyteckim, oddając się tej misji wiernie i z ogromnym sercem, choć bez szumnego rozgłosu. Z okazji przypadających w 2010 r. 70-tych urodzin dziękowano ks. prof. Ciszewskiemu „za troskę ogromną i najgłębszy szacunek dla każdego słuchacza, dla jego godności człowieka, niezależnie od pochodzenia, narodowości, poglądów i przekonań religijnych”, za „przedkładanie pozytywnej pracy badawczej ponad wszelkie polemiki; za umiejętność dostrzegania zawsze tego, co dobre w drugim człowieku, i za nieustanne promieniowanie radością, spokojem i dobrocią, przez co roznieca i wyzwala dobroć w każdym rozmówcy”; za to, że jest „niezwykłym człowiekiem, który nie poucza, lecz uczy; nie oświadcza, lecz wyjaśnia; nie moralizuje, lecz żyje Ewangelią”. Przygotowano na podstawie opracowania ks. prof. Stanisława Janeczka z „Roczników filozoficznych”, tom LVIII, numer 1 - 2010
„Jedynie człowiek wielkiego serca wyciągnie pomocną dłoń”
PODZIĘKOWANIE Pragnę podziękować z całego serca wszystkim Ludziom, którzy mnie finansowo wsparli, a tym samym pomogli dokonać zakupu wózka inwalidzkiego tak bardzo dla mnie niezbędnego w życiu codziennym. Dzięki Wam mój świat nie będzie zamknięty w czterech ścianach mojego domu. Pozwoliliście mi cieszyć się życiem. DZIĘKUJĘ. Ireneusz Gręda
10
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Socjopaci są wśród nas ocjopata łączy: bezwzględność w osiąganiu własnych korzyści, obojętność na krzywdę innych i narcyzm”. Współczesna kultura nie sprzyja pełnej indywidualizacji, podsyca narcyzm i zachowania egotyczne. Źródeł takiego stanu rzeczy można szukać zarówno w wadliwie funkcjonującym sposobie edukacji, jak i w rosnących wpływach kultury popularnej i nowych mediów, z celebrytami, którzy przejęli rolę autorytetów w kształtowaniu postaw i wzorów aspiracji. Skoncentrowany na sobie narcyz nie jest w stanie współczuć innej osobie, rozumie co najwyżej „innych, takich jak on” (co ciekawe, to właśnie „innym, takim jak ja” najbardziej ufają użytkownicy serwisów społecznościowych). Niestety, sprawa nie jest prosta. Powodem odrzucenia liberalnej demokracji i liberalizmu jako ramy organizującej relacje społeczne są deficyty tkwiące w jednostkach tworzących społeczeństwo. Na skutek błędów wychowawczych, niedostatków edukacyjnych, braku kontaktu ze sztuką i kulturą nie wszyscy stali się pełnymi, samosterownymi osobami, zdolnymi do racjonalnej analizy faktów i podejmowania adekwatnych, racjonalnych decyzji. Jedna z najważniejszych filozofek liberalizmu Marta C. Nussbaum w najnowszej książce „Monarchia strachu. Filozof patrzy na kryzys polityki” twierdzi, że kultura narcyzmu nie jest skutkiem deficytów psychologicznych mieszkańców współczesności, tylko została ukształtowana przez kapitalizm epoki masowej produkcji, który wyprodukował masowe społeczeństwo. Cechą tego systemu jest rosnąca autonomia kapitału i nowej, nieznanej wcześniej siły – techniki, a tego zjawiska nie da się skutecznie kontrolować. Do pomocy rządzący mają doborowych prawników, wśród których nadrzędną wartością jest skuteczność, a wątpliwości etyczne są domeną słabeuszy. Socjopaci nie są szatanami, ale ludźmi. Ich cechy osobowości, choć zazwyczaj skrzętnie ukryte, nie występują wcale tak rzadko. Szacuje się, że socjopaci stanowią 1-2 % populacji. Czyli jeśli znamy 1000 osób, to 10 – 20 z nich ma skłonności socjo- lub psychopatyczne. Z kolei Martha Stout, autorka książki „Socjopaci są wśród nas” uważa, że ta grupa jest jeszcze liczniejsza. „Według aktualnych szacunków, to nieuleczalne zaburzenie charakteru występuje u około 4% populacji, czyli u jednej na 25 osób” - pisze. Większość z nich to pozornie przykładni ojcowie rodzin i przedstawiciele prestiżowych zawodów. Zestaw ich cech sprzyja zajmowaniu pozycji wiążących się z wysokimi kompetencjami społecznymi, uznaniem i władzą. Czym jest definiowana jako „brak sumienia”, osobowość socjopatyczna? Jak podaje Martha Stout, jest to zestaw przynajmniej trzech spośród następujących cech: - niezdolność do przestrzegania norm; - nieuczciwość i skłonność do manipulacji, impulsywność; - agresja; - lekkomyślne ignorowanie bezpieczeństwa swojego i innych; - nieprzyjmowanie odpowiedzialności za własne czyny; - brak wyrzutów sumienia. Brak sumienia nosi również inne nazwy, najczęściej stosowane to socjopatia i, trochę bardziej znana, psychopatia. Socjopaci bardzo zręcznie manipulują otoczeniem. Potrafią promieniować urokiem osobistym, charyzmą, inteligencją. Osoby o cechach socjopatycznych nie przyjmują odpowiedzialności za swoje czyny, nawet kiedy zostają przyłapani na gorącym uczynku. Prawdziwa natura socjopatów ujawnia się w związkach, przyjaźniach czy relacjach z podwładnymi. Jako przełożeni charakteryzują się bezwzględnością – podwładny takiego szefa nie ma prawa do zmęczenia, choroby czy braku czasu. - Współczesne społeczeństwo promuje cechy socjopatyczne – uważa Elżbieta Grabarczyk. – Tam, gdzie liczy się skuteczność, takie cechy są bardzo często nagradzane. Efektywność, bezwzględność i nieokazywanie emocji są u mężczyzn nie tyle akceptowane, ile wręcz chwalone. W walce o stanowisko Burmistrza Czaplinka również stosowano różne metody, aby rywalizację wygrać. Manipulacja, niedomówienia i kłamstwa miały w tym pomóc, zwłaszcza na początku rywalizacji i podczas I tury wyborów.
Kurier Czaplinecki - Grudzień 2018
Na pewno nie każdy polityk to socjopata – choć być może świat polityki zorganizowany jest tak, by trudniej było przetrwać osobom, które cechują się wrażliwością lub niską odpornością na stres. Cechy socjopatyczne mogą iść w parze z chęcią posiadania władzy, decydowania o sprawach innych ludzi. Polityka zasadza się na realizowaniu interesu wspólnego, nie grupowego. Lokalne czy grupowe mogą być sposoby realizowania tego interesu. Tymczasem, jeśli popatrzymy na polską scenę polityczną, to zobaczymy, że strony próbują pokazać własny interes grupowy jako interes wspólny. Wspólne zadanie powinno być ponad emocjami. Pracować trzeba umieć z każdym. Nie ma lepszego sposobu na minimalizowanie podziałów niż wspólna praca. Można się nie lubić, można się nie zgadzać, ale to nie wyklucza wzajemnego szacunku. Żaden język nie jest odporny na eskalację brutalności. W każdym języku można wyrazić dosłownie wszystko, także dowolną podłość. Nie łudzę się, że jest jakaś bariera, którą język może postawić. Jako uczestnik życia społecznego, osoba już z pewnym doświadczeniem życiowym z przykrością obserwowałem brutalną nagonkę na Stowarzyszenie Przyjaciół Czaplinka i byłego Burmistrza. Kłamstwa, negacja, populizm i składanie obietnic bez pokrycia. Taka była kampania wyborcza w Czaplinku, chociaż nie tylko. Dziś często bez ogródek używa się obelg, nieraz wulgarnych i brutalnych wobec swoich przeciwników. Chciałbym uwierzyć w to, że nowo wybrany Burmistrz i Rada Miejska będą rządzić gminą mądrze, co przełoży się na poprawę warunków życia wszystkich mieszkańców gminy w sferze materialnej, mentalnej i wizualnej. Żeby uchronić się przed wpływem socjopatów Polakom pozostaje na razie ograniczone zaufanie do ludzi wykazujących opisywany przez specjalistów zestaw cech. Pytanie tylko, czy w świecie, który uprzywilejowuje antyspołeczne cechy osobowości, ich przedstawiciele są faktycznie zaburzeni, czy raczej świetnie przystosowani. Być może, żeby strącić tzw. socjopatów z piedestału, należałoby zacząć od zrewidowania stawianych sobie i innym wymagań. Większość z nas naprawdę ma sumienie. Większość ludzi naprawdę potrafi kochać. Powinniśmy okazywać szacunek ludziom życzliwym i moralnie odważnym. Nie pozwólmy, by ktoś bez sumienia, a nawet kilka takich osób, przekonały nas, że wszyscy ludzie to dranie, bo to jest obrzydliwe kłamstwo. Na zakończenie warto zadedykować sentencję ze „Sztuki wojny” Sun Tzu: „Poznaj siebie i poznaj wroga, a zwyciężysz w stu bitwach; poznasz tylko wroga, a zwyciężysz w dziesięciu bitwach; nie poznasz wroga i nie poznasz siebie – przegrasz każdą bitwę”. Opracował: Brunon Bronk
12 listopada 2018 r. zmarła po długiej i ciężkiej chorobie IRENA SOROKO Irena Soroko z domu Żaczek ur. się 05.05.56 r. w Czaplinku. Przez wiele lat sprawnie kierowała stołówką nieistniejących już Zakładów Podzespołów i Urządzeń Teletechnicznych TELKOM-TELCZA w Czaplinku. Była życzliwa ludziom, energiczna i pracowita, a także lubiana przez pracowników. Była aktywną działaczką związku zawodowego SOLIDARNOŚĆ i była bardzo zaangażowana w sprawy pracownicze, a także w starania o uratowanie zakładu przed upadłością. 16 listopada 2018 r. Irena Soroko pochowana została na czaplineckim cmentarzu, a w ostatniej drodze towarzyszyła jej rodzina oraz liczne grono przyjaciół. Głęboko zasmuceni Jej śmiercią składamy Jej najbliższym serdeczne wyrazy współczucia. Czemu tak się zdarza, że nasi bliscy przed nami odchodzą z życia, pozostawiając pustkę i smutek? Łączymy się w bólu z Rodziną Zmarłej i ogromnie Jej współczujemy.
Zarząd Stowarzyszenia Byłych Pracowników Zakładów TELCZA w Czaplinku
KURIER CZAPLINECKI - miesięcznik lokalny, kolportowany bezpłatnie, dostępny w formie elektr.: www.dsi.net.pl; wwwczaplinek.pl. Tel. Redakcji 603 413 730, e-mail: redakcja.kuriera@wp.pl. Redaguje zespół. Wydawca: Stowarzyszenie Przyjaciół Czaplinka. Konto: Pomorski Bank Spółdzielczy O/Czaplinek 93 8581 1027 0412 3145 2000 0001, NIP 2530241296, REGON 320235681, Nr rej. sąd.: Ns-Rej Pr 25/06. Nakład 1700 egz. Druk: Przedsiębiorstwo Prywatne „Grażyna” - Waldemar Sopoćko, tel. 502 532 969. Redakcja zastrzega sobie prawo zmiany tytułów, skracania redakcyjnego, opracowania i adiustacji otrzymanych tekstów, selekcjonowania i kolejności publikacji. Nie zwracamy materiałów nie zamówionych i nie ponosimy odpowiedzialności za treść listów, reklam, ogłoszeń. Drukujemy tylko materiały podpisane, można zastrzec personalia tylko do wiadomości redakcji. Nadesłane i publikowane teksty i listy nie muszą odpowiadać poglądom redakcji. Ceny reklam: moduł podstawowy (10,3 x 4,5) w kolorze - 60 zł, czarno-biały - 30 zł, ogłoszenie drobne - 10 zł, kolportaż ulotek - 200 zł.
Kurier Czaplinecki - Grudzień 2018
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku 2019 wszystkim byłym pracownikom Zakładów TELCZA w Czaplinku oraz ich bliskim i przyjaciołom firmy składamy życzenia zdrowia, nieustającej pomyślności, życzliwości ludzkiej i miłości rodzinnej. Zarząd Stowarzyszenia Byłych Pracowników Zakładów Telcza w Czaplinku
11