78. rocznica Sybiru; Wspomnienie o A. Kownackim; Uzależnienia; Żołnierze wyklęci;
90-tka J. Komorowskiego;
Ferie w CzOK-u;
KK OOP dla G. Polak;
Coraz grubszy świat;
O pocztówkach (cz. 2);
Lobelia - kim jesteśmy.
2
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Kurier Czaplinecki - Luty 2018
PRYWATNY GABINET OTOLARYNGOLOGICZNY dr n. med. Izabela Kulec-Kaczmarska 78-500 Drawsko Pomorskie ul. Poznańska 1b Rejestracja telefoniczna 500 067 815
Nici SILHOUETTE ul. Tęczowa 5 - 7 lok. 4 78-600 Wałcz
Kurier Czaplinecki - Luty 2018
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
3
78. ROCZNICA MASOWYCH DEPORTACJI olejne pokolenia Polaków wojnę znają jedynie z filmów, podręczników oraz opowieści uczestników tych tragicznych wydarzeń. 10 lutego 2018 r. w całej Polsce obchodziliśmy 78. rocznicę rozpoczęcia masowych deportacji na Syberię. Nazwa Sybir jest umowną nazwą ogromnego obszaru usytuowanym na wschód od Uralu i Morza Kaspijskiego, na północy od Chin, na południe od Oceanu Lodowatego. To wieczne zmarzliny Syberii, stepy Kazachstanu, a także krańce Rosji z takimi ośrodkami jak Murmańsk czy Władywostok były miejscami zamieszkania. Na te przepastne, odległe o tysiące kilometrów obszary trafiali na przestrzeni wieków zesłańcy Rzeczypospolitej Polskiej, nazywający później siebie Sybirakami. Zesłanie – deportacja jako forma kary istniała w Rosji od początków XVI w. Przez wieki Polacy doświadczali zsyłek, katorgi, deportacji i wysiedleń „na Sybir”. Pierwszymi Polakami zesłanymi na Syberię byli jeńcy wojenni z czasów wojny z Rosją króla Stefana Batorego. W XVII i XVIII w. wywożono jeńców uczestników walk polsko – rosyjskich, a także zwolenników króla Stanisława Leszczyńskiego. Po stłumieniu insurekcji kościuszkowskiej, zesłanych zostało na Syberię prawie 20 000 jej uczestników. Na Syberię zesłano także prawie 9 tys. polskich jeńców, wziętych do rosyjskiej niewoli po przegranej przez Francję wojnie w 1812 r. Po stłumieniu powstań: listopadowego oraz styczniowego zsyłano na katorgę dziesiątki tysięcy powstańców, z których więcej niż połowa do kraju już nie wróciła. Nie szczędzono wywózek i w 1905 r.
Wspomnienie o A. Kownackim iedy zaczynałem pracę w 1973 r. to był wówczas ZUK (Zakład Usług Komunalnych). W tym czasie, jak mnie pamięć nie myli, to kierownikiem zakładu był pan Daniuk. Pamiętam jak przyszedłem, i pan Daniuk powiedział – Tam na placu stoi ciągnik (a był to ciapek C-328), niech Pan po placu pojeździ na próbę. Ja powiedziałem – Panie, ja tu nie przyszedłem dla zabawy, bo ja praktycznie tym ciągnikiem jeździłem prawie od pierwszej klasy szkoły podstawowej. I tak zaczęła się moja praca w ZUK, następnie ZGKiM, potem ZGK. Na początku lat osiemdziesiątych przyszedł do pracy pan Andrzej Kownacki na stanowisko dyrektora, wtedy już ZGKiM. Cóż mogę powiedzieć był to Dyrektor, i jak człowiek, konsekwentny, znający swoje obowiązki i wymagający, ale strasznie nie lubił tego, jak ktoś Go bujał. Jeśli do Niego się przyszło i powiedziało – Panie Dyrektorze potrzebuję to czy tamto, On wysłuchał i nigdy nie wysyłał z kwitkiem. Mogę tu podać nie
Jak to jest z uzależnieniem? żywki różnego rodzaju, głównie roślinne, towarzyszyły ludziom od pradziejów. Nasi dziadowie spożywali grzyby halucynogenne i inne substancje narkotyczne, ale też alkohole: miody, piwo czywino. Był to ważny aspekt funkcjonowania społeczeństwa. Substancje te pomagały budować poczucie wspólnoty, mierzyć się ze stresem, kontaktować się ze strefą sacrum. Niektórzy biolodzy uważają nawet, że spożywanie alkoholu uchroniło ludzkość przed niektórymi epidemiami i chorobami. To tylko jedna strona medalu. Picie alkoholu i zażywanie środków psychoaktywnych ma też drugą stronę - tą mroczną. Może kiedyś alkohol rzeczywiście uchronił nas od jakiejś epidemii, ale w zamian zostawił chorobę i to spotykaną na całej szerokości geograficznej - chorobę alkoholową, i to o bardzo destrukcyjnym wpływie. Alkoholizm coraz częściej przestaje być kojarzony z marginesem społecznym, dotyka bowiem coraz częściej osoby dobrze sytuowane, na kierowniczych stanowiskach. Psychologowie wskazują na dwie przyczyny takiego stanu. Po pierwsze, żyjemy w kulturze opartej na bardzo mocnej tradycji. Nasze spotkania zawodowe, przez które dążymy do sukcesu, do wypracowania największego zysku, przyczyniają się do zaniedbania wypoczynku, braku kontaktu z rodziną, przyjaciółmi, przyrodą. Brak relaksu i stres powoduje osamotnienie, tracimy dystans do rzeczywistości i sięgamy po alkohol. Drugim czynnikiem jest proponowany przez masową kulturę wzorzec spędzania wolnego czasu. Dziś liczą się doznania. Szukamy więc rozładowania napięcia, zwłaszcza po tygodniu pracy i aby je osiągnąć sięgamy po alkohol lub inne środki odurzające. Przychodzi ulga, ale na dłuższą metę jest to strategia zgubna. Osoba spożywająca często alkohol i zażywająca środki psychoaktywne zaczyna odczuwać zamiast ulgi coraz większe cierpienie. Nie tylko dlatego, że nie może przestać pić. W jej organizmie dochodzi do szybkiego rozwoju zmian chorobowych, które dotyczą zarówno zmian sfery fizycznej jak i psychicznej człowieka. Tworzy się obniżenie zdolności przeżywania uczuć i zanik motywacji do działania. Wiele osób w zaawansowanym stadium uzależnienia uskarża się także na reumatoidalne bóle stawów, niemożliwość skoncentrowania myśli, drażliwość i otępienie oraz dolegliwości narządów wewnętrznych. Wielu alkoholików jest przekonanych, że mają nad piciem władzę, że piją z wyboru a nie
W trakcie II wojny światowej na Syberię trafiła ludność przymusowo przesiedlona z ziem polskich w toku wywózek przeprowadzonych w lutym i czerwcu 1940 r., oraz w maju i czerwcu 1941 r. Nieznana jest dokładna liczba osób deportowanych. Na pewno są to setki tysięcy. Wśród nich znalazła się także moja Mama wraz z rodziną. Przez niemal dwa lata w 1940 i 1941 r. zesłano na Syberię znacznie więcej Polaków niż przez poprzednie trzy wieki. Śmiertelność wśród zesłańców z lat 40-ych była znacznie większa niż za carskich czasów. Nie wolno więc zapomnieć o Tych, którzy są świadectwem martyrologii narodu, ale i siły jego przetrwania, zdolności poświęcenia swojego życia dla Ojczyzny. Mieszkańcy województwa zachodniopomorskiego pamiętają o Sybirakach. Ulica Sybiraków istnieje w wielu miejscowościach, podobnie jak różnego rodzaju miejsca pamięci: pomniki, obeliski i krzyże poświęcone Sybirakom. W całej Polsce jedynie 11 szkół podstawowych, 21 gimnazjów, 10 szkół ponadgimnazjalnych nosi imiona związane z Sybirakami. Jak co roku, 10 lutego złożyłem wiązankę kwiatów, niestety bez mojej Mamy – Sybiraczki. Jej stan zdrowia nie pozwala na udział w uroczystościach. Pamięć o bolesnych życiowych doświadczeniach Sybiraków niech będzie drogowskazem dla pokojowego współistnienia przyszłych pokoleń… „Pamięć zmarłym, żyjącym pojednanie” – to szlachetna idea, głoszona przez Związek Sybiraków, skupiający w swoich szeregach ludzi tak okrutnie doświadczonych przez los, zjednuje Sybirakom szacunek. Pamiętajmy o Sybirakach i tych żyjących, i tych których nie ma już wśród nas. Oni także mieli wpływ na to, że dzisiaj żyjemy w wolnej Polsce. Jerzy Kotlęga jeden przykład. Choćby jak ja w 1985 r., kiedy zacząłem budować dom jednorodzinny. Przyszedłem i powiedziałem – Panie Dyrektorze, potrzebuję po godzinach pracy skorzystać z ciągnika zakładowego, i czy można kupić z zakładu materiały budowlane? Bo przecież w tamtych czasach nie można było kupić prawie żadnych materiałów budowlanych. Pan Kownacki powiedział – Napisz podanie, ja Ci pomogę. Kiedy On ze mną rozmawiał, zawsze pierwszy rękę podał, zapytał się – Jak tam panie Bogdanie? To ja mówię – Dziękuję panie Dyrektorze, Pan mi pomaga. To mi powiedział – Panie Bogdanie, Ty jesteś obrotny pod każdym względem i proszę w razie potrzeby przyjść do mnie. Krótko przed śmiercią byłem u pana Kownackiego w domu, bo zabierałem stare meble. Pan Kownacki mnie poznał i powiedział – Bogdan, to Ty jeszcze jeździsz u nas. Pamiętał, że ja pracowałem w ZGK-u. I dlatego szkoda, że tacy ludzie odchodzą od nas, od rodziny i swoich najbliższych. Zostań w naszej pamięci, zostań z Panem Bogiem, spoczywaj w Pokoju. Szkoda, że nie na ziemi czaplineckiej, gdzie mieszkałeś i pracowałeś. Bogdan Traktorzysta (Bogdan Sasin)
z przymusu, i nikomu nie robią krzywdy. Tymczasem, jak się szacuje w naszym kraju, choroba alkoholowa może dotyczyć już 18% społeczeństwa. Polska należy do tych państw, gdzie spożycie alkoholu na jednego mieszkańca jest największe. Światowa Organizacja Zdrowia (ICD-10) podaje następujące objawy choroby alkoholowej. Do rozpoznania potrzebne jest stwierdzenie trzech z poniższych objawów w czasie ostatniego roku: - silna potrzeba napicia się; - trudność w kontrolowaniu picia; - złe samopoczucie po piciu (stan abstynencki), - występowanie tolerancji polegającej na potrzebie spożywania coraz większych dawek; - zaniedbywanie przyjemności i zainteresowań z powodu picia; - picie mimo wiedzy o jego szkodliwości. Osoby nadużywające alkohol i narkotyki w młodym wieku mogą niestety bardzo szybko wpaść w sidła uzależnienia. Według badań do uzależnienia dochodzi już po 2-3 latach picia. Młoda osoba uzależniona jest najczęściej rozbita emocjonalnie, ma niskie poczucie wartości. Czasem przejawia silną agresję. Nie jest świadoma swoich potrzeb i emocji. Bywa też, że osoba która jakiś czas nie piła (np. w związku z podjętym leczeniem) i wydawało się, że pokonała nałóg, wraca do niego. Jest to bardzo niebezpieczny proces. Ponowne wejście w nałóg potęguje bowiem jego oddziaływanie na psychikę i organizm ludzki. Pamiętać należy, że wyjście z uzależnienia jest możliwe w każdym stadium choroby. W naszej gminie organizowane są przez GKPiRPA różnego rodzaju akcje służące zapobieganiu jakiegokolwiek uzależnienia. Organizujemy prelekcje i warsztaty szkolne, teatry profilaktyczne i pogadanki. Przygotowujemy się do parafialnych rekolekcji profilaktycznych. W biurze komisji w każdy czwartek od godz. 16.00 przyjmuje interesantów przewodniczący komisji. W pierwszy i drugi poniedziałek miesiąca od godz. 16.00 można skorzystać z porady psychologa- terapeuty. Dlaczego alkoholizm i narkomania są chorobami wstydu i wielu stara się je ukryć? Nie można schować czegoś co jest widoczne dla wszystkich. Dróg do zerwania z uzależnieniem jest wiele. Warto z którejś skorzystać. Pomogliśmy już wielu osobom. Zachowujemy anonimowość. Pracujemy dla wspólnego dobra. Przewodniczący GKPiRPA w Czaplinku - Wiesław Runowicz
4
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Kurier Czaplinecki - Luty 2018
ŻOŁNIERZE WYKLĘCI – CZY PRZEKLĘCI? arzec od zawsze kojarzy się nam z rocznicą wyzwolenia Czaplinka. To już 73 lata. Ale początek marca to dla niektórych powód do świętowania „Narodowego Dnia Żołnierzy Wyklętych”. Ideologiczna dominacja jednej opcji politycznej sprawiła, że dla niektórych jest to obiekt czci i świętowania. Jeszcze kilkanaście lat temu wydawało się niemożliwe publiczne wynoszenie pod niebiosa żołnierzy NSZ, bo mało kto pamięta hańbę NSZ kolaborujących z hitlerowskim okupantem. Do „sukcesów” nielicznych tych patriotów zaliczyć można jedynie zdobycie w maju 1946 r. na krótko – Hrubieszowa. Było to możliwe dzięki sojuszowi z UPA. Bo wiosną 1946 r. tak zwane „podziemie niepodległościowe” zawarło z Ukraińską Podziemną Armią (UPA) braterstwo broni przeciwko Armii Czerwonej i Wojsku Polskiemu. Ukraińcy odpowiedzialni za ludobójstwo Polaków na wschodniej Ukrainie, w Galicji i na Wołyniu to najlepsi sojusznicy tzw. „żołnierzy wyklętych”, bohaterów miłościwie nam dziś panujących. Po zakończeniu najstraszniejszej w dziejach świata wojny nikt w Polsce nie chciał już walczyć. Tymczasem próbuje się nam narzucić wizję całego narodu skupionego wokół „niepodległościowego podziemia”, który niby pragnął walczyć z nową władzą. BZDURA. Była wtedy alternatywa, albo odbudowa strasznie zniszczonego kraju w ramach istniejącego systemu lub wojna. Pamiętajmy, że o naszej państwowości, o strefie wpływu zadecydowały w Jałcie i Poczdamie ówczesne zwycięskie wielkie mocarstwa. Drugą alternatywą było kontynuowanie walki i czekanie na III wojnę światową. „Żołnierze wyklęci” nie ukrywali, że bardzo tego pragnęli. Śpiewali nawet w swoich pieśniach. „Jedna bomba atomowa i wrócimy znów do Lwowa – Druga mała, ale silna i wrócimy też do Wilna”. W owym czasie postawy wrogie PRL w społeczeństwie polskim powszechne nie były. Ludzie chcieli się uczyć, pracować, ułożyć sobie życie rodzinne, gdyż Polacy rozrzuceni byli po całym świecie. Ludzie unikali polityki. Pytam, czy to źle, że mieszkańcy po wojnie chcieli wracać do normalności? Po każdej wojnie snują się po spalonej ziemi niedobitki o zrujnowanej psychice, bandy zdemoralizowanych byłych żołnierzy, partyzantów, którzy bez mordowania nie wyobrażali sobie innego życia. Nikt jednak w żadnym normalnym kraju nie robi z nich bohaterów, oczywiście oprócz Polski. Kim jest żołnierz bez dowództwa, bez rządu, bo nawet imigracyjny na uchodźctwie w Londynie ich się wyrzekał i nie jego wykonywali rozkazy. Co to za żołnierz, który strzelał do własnych współbraci, bo się w pewnych sprawach nie zgadzał. Jakoś nie było tej III wojny światowej, więc z jej braku strzelali zza węgła, a to do chłopa, który wziął ziemię z reformy rolnej, a to do milicjantów, to do gospodarza, który nie chciał dać jajek i słoniny, a to do baby z dziećmi, bo nie wiedziała, gdzie jest jej chłop, bo nie wrócił jeszcze z wojny. A jak nie było nikogo w pobliżu to do bociana, bo miał czerwony dziób lub indora z czerwoną grdyką. Powszechne było dezorganizowanie władzy w terenie, niepewnie czuł się urzędnik organizującym administrację, niepewnie czuł się nauczyciel uczący ówczesnych analfabetów na wsi. Napadano na banki wiejskie, mleczarnie, gorzelnie, wszędzie tam gdzie można było coś zrabować. Mordowano żołnierzy Wojska Polskiego wracających z rehabilitacji po ranach z walk z Niemcami. Napadano na Posterunki Milicji. Jakoś mniej atakowano żołnierzy Armii Czerwonej – tacy oni aż bohaterscy nie byli, chyba, że trafił się jakiś samotny ranny. Dowódcy tych band to synowie lub właściciele przedwojennych folwarków ziemskich, oficerowie, bo trzeba wiedzieć, że w Polsce sanacyjnej nie było możliwe, by syn chłopa, czy prostego mieszkańca miasta mógł zostać oficerem. Większość składu osobowego tych oddziałów, to byli zwykli młodzi chłopcy, przeważnie niepiśmienni. W owym czasie chłopom wmawiano, że walczą w dalszym ciągu o wolną, niepodległą Polskę. O atmosferze wtedy panującej świadczy fakt, iż Polacy z radością witali wkraczającą Armię Czerwoną jako wyzwolicieli. Są pewne wartości i postawy, które wyznaczają człowieczeństwo w każdym czasie. Nie ma i nie powinno być pozwolenia na mordowanie ludzi z przyczyn politycznych. Najgorsze to fakt, że dzisiejsza młodzież nie bardzo ma pojęcie, o co w tym czasie właściwie chodziło. Charakterystyczne było niesamowite okrucieństwo. Główne oddziały NSZ, w tym słynna Brygada Świętokrzyska, wycofały się z kraju razem z Niemcami. Pozostały w kraju mniejsze oddziały wraz z WIN. Armia Krajowa „AK” odcinała się na ogół od tych poczynań. Żołnierze AK skorzystali z rozkazu rządu tymczasowego w Londynie i demobilizowali się, masowo wstępowali do organizowanej na terenie kraju II Armii Wojska Polskiego, aby w jej szeregach dalej walczyć z hitlerowcami. NSZ oraz oddziały WIN stawiali na walkę zbrojną z państwem, jakie wtedy
było. Wyroki śmierci wydawano wówczas za pracę na rzec Polski Ludowej, oby tylko. Nie przestrzegano żadnych reguł, żadnych praw, bo najwięcej ofiar stanowili zwykli obywatele, w tym większość kobiet i dzieci. Bojówki „Kurasia”, „Lelka”, „Łupaszki”, „Żbika”, „Klona”, „Huzara”, „Burego”, „Tygrysa”, „Zemsty”, „Roli”, „Młota”, „Sokolika”, „Cygana”, „Ponurego” i dziesiątki innych hersztów leśnych zdemoralizowanych oddziałów grasowało na terenie kraju. Nie będę szczegółowo opisywał tych zbrodni, bo są ich setki, a nawet tysiące w skali kraju w pierwszych latach po wojnie. Opisy tych zbrodni dokumentuje Piotr Zychowicz w książce „Skazy na pancerzach - Czarne karty epopei Żołnierzy Wyklętych”. Pan Bazyli Pietruczuk w książce „Księga hańby”, Stanisław Wałach w książce „Był w Polsce czas”. Warto też sięgnąć do książki Jacka Kuronia „Wiara i wina”, który między innymi opisuje, jak chore na gruźlicę dzieci żydowskie, przez całą wojnę ukrywały się pod podłogami, jechały do sanatorium w Zakopanem. Na terenie Obidowej zatrzymali ich chłopcy „Ognia”, a ten rozkazał cały autobus dzieci i osoby towarzyszące rozstrzelać. Tych „bohaterskich” czynów „Ognia” na Podhalu i Słowacji było tak dużo, że do dziś jest tam znienawidzony. O czym świadczy fakt, że pomnik „Ognia” jest pilnowany przed stałym bezczeszczeniem. Prześladowano inne narodowości, opiszę jedno takie charakterystyczne. Oddział dowodzony przez „Zuba” wymordował 27 partyzantów GL, którzy zachęcali do wspólnego uderzenia na Niemców, którzy w tym czasie wymordowali 1300 osób cywilnych, kobiet, starców, dzieci. We wsi Hajnówka „Bury” nakazał 40 chłopom furmankami zrabowaną żywność wywieźć do lasu. Tam nastąpiła selekcja. Ci co nie umieli przeżegnać się po katolicku zginęli od strzałów w głowę, reszta po pogrzebaniu ponad 30 ciał uszła wolno „bez koni i podwód” ale zostawiono im kalesony. Setki takich zdarzeń, nie będę ich przytaczał, są zbyt drastyczne, można przeczytać w wydawnictwach przytoczonych wyżej. Minęło już 70 lat od tych wydarzeń, pamięć spalonych wiosek, wymordowanych rodzin wciąż trwa, mimo nachalnej propagandy. Badania socjologiczne, różnego rodzaju ankiety, opinie ludzi, którzy dzwonią do telewizji, radia, zabierają głos w prasie, czy w Internecie są jednoznaczne, zwłaszcza ludzi starszych pamiętających ten czas lub rodzin pomordowanych. W mniemaniu tych ludzi to nie są „żołnierze wyklęci” – są to „żołnierze przeklęci”. Teraz na modnej już mocy ustawy dekomunizacyjnej ich imieniem oznacza się nazwy szkół, ulic, placów, czy budynków użyteczności publicznej. Cóż takiego wielkiego dokonali ci czczeni „żołnierze wyklęci”. Walczyli z ówczesnym reżimem, walczyli o majątki, latyfundia Potockich, Radziwiłłów na Kresach Wschodnich, o rozparcelowane folwarki w kraju. Ale czy dlatego trzeba było palić, gwałcić, mordować całe rodziny, matki z dziećmi. Ładne mi bohaterstwo. Po zwycięstwie nad hitlerowskimi Niemcami z mozołem zostały odbudowywane struktury państwa Polskiego, które zostało uznane przez wszystkie państwa świata. Polska została członkiem założycielem ONZ. Na pewno nie mieliśmy do końca pełnej suwerenności, ale była Polska. Gdyby nie Armia Czerwona, której ponad 600 tys. żołnierzy poległo na naszej Polskiej Ziemi, gdyby nie Wojsko Polskie, które przyszło ze wschodu to wątpię, czy my bylibyśmy na świecie. Niemcy chcieli nas w pierwszej kolejności zmarginalizować (potrzebna była bezwolna siła robocza), a potem wymordować, bo Polacy po Żydach byli w pierwszej kolejności do eksterminacji, gdyż teren Polski obejmował planowaną „Wielką Rzeszę Niemiecką”. Jaka jest krótka pamięć niektórych piszących i tworzących historię od nowa. W Polsce w owym czasie trwała wojna domowa, a ona zawsze i wszędzie rządzi się własnymi prawami. W Hiszpanii po Franko, czy w Republice Południowej Afryki umiano to załatwić kulturalnie i w sposób demokratyczny. Nam marzy się model syryjski – za mało mamy bohaterów i męczenników. Była różnica w ferowaniu wyroków. Ówczesne władze robiły to podparte wyrokami sądowymi, druga dokonywała samosądów. Jedno i drugie było złe. Bo co to za wyroki sądowe, jeśli nie robiły tego niezawisłe sądy. Częściowo zostało to naprawione po odwilży października 1956 r. – dużo osób zostało zrehabilitowanych, ale wyroków śmierci się nie cofnie. Takim przykładem zbrodni sądowej była sprawa rotmistrza Pileckiego i słynnej już Inki. Nie można jej jednak zakwalifikować w jednym worku z „żołnierzami wyklętymi”, bo oni są właśnie przykładem zbrodni politycznej. Po wspomnianej odwilży struktury UB zostały zlikwidowane, a co gorliwsi surowo ukarani, może nieraz za łagodnie, bo objęła ich amnestia. Widzimy więc jak bardzo jest źle, gdy sądy są przychylne władzom. Mam tu na myśli fakt, gdzie nasi ówcześni praktycznie zlikwidowali trójpodział władzy. Mnożą się więc nam „Żołnierze Wyklęci” a historie kreuje IPN oraz tzw. „ośrodki niezależne”, prasa, radio i TV- niby niezawisłe. Teraz próbuje się nam wmówić, że ktoś inny był przywódcą naszej transformacji ustrojowej. Historia zatacza krąg a jest powiedzenie, zresztą zgodne z prawdą historyczną, że „historia zjada własne dzieci”. Tak zresztą było z Rewolucją Francuską. Ludzie z okresu transformacji są pomijani w najlepsze, zapominani. To
Kurier Czaplinecki - Luty 2018
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
samo dotyczy Armii Krajowej. „AK” to jest w dzisiejszej ocenie historyków epizod. Liczą się „żołnierze wyklęci”. O Armii Ludowej i Gwardii Ludowej wolę nie wspominać, bo przecież oni walczyli z hitlerowskimi Niemcami. Jaka jest różnica między łzami matek żołnierzy wyklętych, AK-owca czy AL.-owca. Takie sortowanie ludzi to absurd i świństwo, kiedyś to Polacy zrozumieją. Słowa pamięć, szacunek – straciły na wartości. To nieustanne w Polsce męczeństwa, ten etos pozabijanych, przegranych wojen. Polityka historyczna doprowadziła wielu do zmian umysłowych, wymyślanych coraz nowszych rocznic. A może by wspomnieć o sprzedajnych elitach – hetmana Radziwiłła a może Potockiego. Historia lubi się powtarzać. Widzimy dziś pełne frazesów patriotyczne hasła. Wyrasta nowa arystokracja, niektórzy to już książęta. Ale ta narracja im pasuje. Powstaje nowa klasa wybranych, do tego jest im potrzebny ten etos. Szlachta, słoma z butów wystaje, ale mają herb. Można zacytować: „Dwa psy w tarczy, jeden sra a drugi warczy”. Polityka historyczna to ciągłe manipulowanie zaszłymi wydarzeniami dla aktualnych celów politycznych, jest to w moim przekonaniu zubożenie historii Polski, ignorowanie dorobku wielu pokoleń Polaków. Ta presja ideologiczna w szkołach od rana do wieczora, katowanie żołnierzami wyklętymi i wszelką martyrologią. Do czego to prowadzi, widzimy po podpisaniu ustawy o IPN. Mamy coraz więcej wrogów na świecie. Na siłę wciska nam się wszelkie obrzędy patriotyczne, bo te obchody budzą coraz większe kontrowersje. Nic wie dziwnego, że mogła powstać u nas młodzieżowa organizacja „Duma i Nowoczesność”
5
propagująca obrzędy faszystowskie w podopolskich lasach. Te pełne frazesów patriotyczne hasła. Dotyczy to zwłaszcza elementów polityki historycznej dotyczące PRL. A wszystko co wiąże się z PRL jest także szlakiem bojowym Armii Polskiej. Dowodem – kwatera żołnierska na naszym cmentarzu. Cała pamięć o tych wydarzeniach jest niszczona. Masowa histeria i fobia dotknęła pomników, a przecież były one wyrazem uznania dla tych co nam przynieśli wyzwolenie. Nazwa ulic z ich imieniem to teraz zbrodnia, znikają z pamięci osoby nie mające nic wspólnego z komunizmem. Kruczkowski – pisarz znany w świecie, okupację spędził w Stalagu w pobliskim Bornem Sulinowie, Kasprzak – stracony na stokach cytadeli warszawskiej za walkę z caratem rosyjskim, Lange – światowej sławy ekonomista, czy Czwartaków – walczących w hiszpańskiej wojnie domowej z faszystami. I tak można by mnożyć dziesiątki przykładów. Na pewno w ocenie kilku, kilkudziesięciu lat będzie to oceniane jako czarny okres naszych czasów. Niektórzy mówią, że zachowują się jakby byli głupsi jak naprawdę są, a to jest żałosne. Namnożyło się nam specjalistów od historii, socjologii, psychologii społecznej. Każdy w swoim mniemaniu wydaje sądy. Mówią, że historię piszą zwycięzcy, lecz dzisiejszą piszą ideolodzy. Naszą wielobarwną historię zastępują swoją, a to jest i żałosne, i obrzydliwe. Całe pocieszenie w tym, że jak nie za 10-20 to 100 lat ten okres zostanie oceniony prawidłowo, bo tak było i jest zawsze w historii na świecie. Józef Antoniewicz
JUBILEUSZ 90-LECIA JÓZEFA KAROLA KOMOROWSKIEGO marca jubileusz 90-lecia urodzin będzie obchodził jeden z najbardziej zasłużonych mieszkańców Czaplinka Józef Karol Komorowski. Urodził się 19 marca 1928 r. w Krośniewicach pow. Kutno, jako średni z trójki synów Tomasza i Heleny. Ojciec był handlowcem, natomiast matka zajmowała się domem i wychowywaniem synów. W 1939 r. mieszkali w Gostyninie, który po napaści Niemiec został włączony do Rzeszy (Warthegau). Chcąc zniemczyć te ziemie okupanci wysiedlali polska ludność. Dotknęło to też rodzinę Komorowskich, którzy musieli w godzinę opuścić dom pozostawiając dorobek życia dla niemieckich osiedleńców. Przewieziono ich do obozu przejściowego w Łodzi, a potem do Dąbrowy Tarnowskiej na terenie utworzonej przez okupantów Generalnej Guberni, skąd udało się im uciec na wieś do dziadka Józefa Komorowskiego. W marcu 1943 r. i jego wysiedlono, a rodzinę Komorowskich wywieziono na roboty przymusowe do Francji (podobny los spotkał 28 tys. Polaków). Tu cała rodzina pracowała w gospodarstwie rolnym w miejscowości Bouvellement. Po wyzwolenia przez wojska USA na początku 1945 r., Józef zgłosił się do polskiego oficera łącznikowego przy Armii Amerykańskiej, otrzymał kartę powołania i skierowano go do koszar w Cassene Besiers w Paryżu, gdzie Józefa, który nie miał jeszcze 17 lat, skierowano do polskiej szkoły junaków w Palestynie. Przebywał tam w szkołach junackich (Polish Young Solidiers School) w obozie Qsimo (nazwa polska - Barbara) 20 km na północ od Gazy, w Nazarecie i okresowo w Jerozolimie. Były tam różne kierunki kształcenia, a Józef wybrał gimnazjum kupieckie, które mieściło się w Nazarecie. W 1947 r., po podziale Palestyny i powstaniu państwa Izrael, polskie zmilitaryzowane jednostki podległe Armii Brytyjskiej, zostały przeniesione do Wielkiej Brytanii. Szkołę Józefa przeniesiono do obozu opuszczonego przez Amerykanów w Fowimere (20 km na południe od Cambridge) i włączono ją do istniejącej tam szkoły o podobnym kierunku nauczania. W 1948 r. szkołę rozwiązano, a żołnierzy, którzy dotychczas byli na żołdzie brytyjskim, zdemobilizowano. Można było pozostać w Anglii i podjąć tu pracę, wyjechać do Kanady, Australii czy Południowej Afryki lub wrócić do Polski. Józef wybrał powrót do kraju. W czerwcu 1948 r. dotarł do Czaplinka, gdzie po powrocie z Francji w 1946 r. zamieszkali jego rodzice. Ojciec Józefa najpierw prowadził własną działalność gospodarczą, potem pracował w Gminnej Spółdzielni w Czaplinku, następnie w Państwowym Gospodarstwie Rybackim, a po przejściu na emeryturę w 1960 r. wrócił z żoną do Krośniewic. Tu, w nowym miejscu, Józef podjął naukę w nowo powstałym Liceum Administracyjno - Gospodarczym w Złocieńcu. Potem wyjechał do Warszawy, gdzie pracował od 1951 do 1954 r. w Domu Wojska Polskiego. Wrócił do Czaplinka w 1954 r. i podjął pracę jako Główny Księgowy w utworzonym rok wcześniej Państwowym Ośrodku Maszynowym. Przepracował na tym stanowisku 36 lat - do przejścia w 1990 r. na emeryturę. W dużej mierze Jego zasługą był wspaniały rozwój POM i jego sukcesy gospodarcze. Od POM-u zaczął się rozwój gospodarczy Czaplinka. I to nie tylko gospodarki rolnej ale i czaplineckiego przemysłu, który korzystał z doświadczonej kadry POM, oraz z pomocy w rozbudowie. W POM były rozwinięte różne formy świadczeń socjalnych i bytowych dla pracowników i ich rodzin. Działały tam PTTK, klub żeglarski i inne organizacje społeczne. Kadra POM organizowała także Wojewódzką Bazę Zaopatrzenia i Zbytu Przedsiębiorstw Mechanizacji Rolnictwa w Czaplinku. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ub.
wieku był POM nie tylko wytwórcą skomplikowanych maszyn dla wielkotowarowego rolnictwa, ale także dostawcą konstrukcji stalowych dla Portu Północnego i Rafinerii Gdańskiej, FSM Tychy i Huty Katowice. Oprócz pracy zawodowej Józef Komorowski był bardzo aktywnym działaczem społecznym pełniąc szereg odpowiedzialnych funkcji, a m.in: - był radnym pięciu kadencji Miejskiej Rady Narodowej w latach 1960-1984 i pełnił obowiązki przewodniczącego komisji i okresowo zastępcy przewodniczącego; - przez 20 lat był przewodniczącym Koła Terenowego Stronnictwa Demokratycznego w Czaplinku; - przez dwie kadencje był Prezesem Koła PTTK w Czaplinku; - przez cztery lata był Prezesem Klubu Sportowego "Lech" w Czaplinku; - będąc na emeryturze był założycielem i pełnił non profit funkcję Prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej "Bratek" w Czaplinku; - był jednym ze współzałożycieli Stowarzyszenia Przyjaciół Czaplinka; - aktywnie uczestniczył we wszelkich inicjatywach społecznych jak: budowa pawilonu Liceum Ogólnokształcącego, budowa Ośrodka Zdrowia i Szkoły Podstawowej. W aktach erekcyjnych wmurowanych w fundamenty tych obiektów widnieje jego podpis. Za pracę zawodową i społeczną był wielokrotnie nagradzany i wyróżniany. Otrzymał: Srebrny i Złoty Krzyż Zasługi, Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, Odznakę Honorową "Za Zasługi w Rozwoju Województwa Koszalińskiego", Medal Zasłużony dla Miasta Czaplinka. British - War Medal 1939/45. Za zasługi w działalności w stowarzyszeniach zawodowych, sportowych i turystycznych otrzymał: Srebrną odznakę "Zasłużony w Rozwoju STOWARZYSZENIA KSIĘGOWYCH W POLSCE", Odznakę "Zasłużony Działacz Stronnictwa Demokratycznego", Odznakę "Zasłużony Działacz Frontu Jedności Narodu", Odznakę Tysiąclecia, Srebrną i Złotą Honorowe Odznaki PTTK, Odznakę 100-lecia Zorganizowanej Turystyki w Polsce, Złotą Odznakę Honorową Zachodniopomorskiego Związku Piłki Nożnej, Brązową Odznakę "Zasłużony Działacz Kultury Fizycznej", Odznakę Zasłużonego Działacza LZS,Złotą Odznakę Honorową LZS. Józef Komorowski jest wpisany do KSIĘGI HONOROWEJ DZIAŁACZY LUDOWYCH ZESPOŁÓW SPORTOWYCH ZIEMI KOSZALIŃSKIEJ. W 1956 r. Józef Komorowski zawarł związek małżeński ze swoją pracownicą Olgą, która urodziła dwóch synów. Jubilat doczekał się czwórki wnuczek i dwójki prawnuczek. Józef Komorowski był zawsze pogodnym, uczynnym i przyjaznym ludziom człowiekiem. Czaplinek stał się jego małą ojczyzną. Wielce przyczynił się do jej rozkwitu i zapisał trwale w annałach miasta i gminy. Może być wzorem dla mieszkańców naszej gminy. Drogi Przyjacielu życzymy Ci wielu lat życia w zdrowiu i szczęściu wśród przyjaciół i życzliwych ludzi. Stowarzyszenie Przyjaciół Czaplinka
6
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Kurier Czaplinecki - Luty 2018
KRZYŻ KAWALERSKI ORDERU ODRODZENIA POLSKI DLA GENOWEFY POLAK ie ma chyba w Czaplinku osoby, która by choć raz nie zetknęła się z Panią Genowefą Polak. Większość mieszkańców zna ją bardzo dobrze jako niestrudzonego społecznika, osobę pełną dobrej energii i niezłomnego człowieka. Na-
uczyciel, wychowawca, radna gminy Czaplinek, radna powiatowa, ale przede wszystkim Człowiek o wielkim sercu, optymistka, dla której nie istnieją słowa „nie da się”. Zawsze zaangażowana w sprawy społeczne zarażała i zaraża swoją energią mieszkańców naszego miasta, otaczając opieką potrzebujących – niepełnosprawnych, emerytów, kombatantów. W 2014 roku, doceniając jej wkład w życie mieszkańców Burmistrz Czaplinka Adam Kośmider składa wniosek do Prezydenta Rzeczypospolitej o nadanie Pani Genowefie Krzyża Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski. Jest to polskie państwowe odznaczenie cywilne, nadawane za wybitne osiągnięcia na polu oświaty, nauki, sportu,
kultury, sztuki, gospodarki, obronności kraju, działalności społecznej, służby państwowej oraz rozwijania dobrych stosunków z innymi krajami. Decyzja o nadaniu zapada latem 2017 roku, a uroczystość wręczenia wyznaczona zostaje na 9 lutego 2018 roku. W imieniu Prezydenta RP Andrzeja Dudy „za działalność samorządową, związkową i społeczną” uroczyście odznacza ją prezydencki minister Adam Kwiatkowski. Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski nie jest pierwszym odznaczeniem w bogatym życiu
Pani Genowefy. Na przestrzeni wielu lat swojej działalności na niwie społecznej była wielokrotnie honorowana zarówno przez władze państwowe jak i samorządowe. Do najważniejszych wyróżnień należą: Złoty Krzyż Zasługi (1991 r.), Krzyż Za Zasługi dla ZHP (1989 r.), Odznaka za Zasługi za Pracę na Rzecz Partnerstwa z miastem Bad Schwartau (2012 r.) oraz tytuły honorowe: „Zasłużony dla Gminy Czaplinek” (2013 r.) i „Zasłużony dla Powiatu Drawskiego” (2014 r.). Magdalena Urlich
Kurier Czaplinecki - Luty 2018
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
O pocztówkach (cz. 2) pierwszej części artykułu "O pocztówkach" przyjrzeliśmy się najstarszym dziejom pocztówek, nie tylko czaplineckich. Druga część artykułu poświęcona jest przede wszystkim widokówkom z Czaplinka. *** Zanim skupimy się na pocztówkach związanych z Czaplinkiem, podam ciekawostkę związaną z powstaniem nazwy "pocztówka". W 1900 roku, z okazji wystawy kart pocztowych w Warszawie ogłoszony został konkurs na polską nazwę karty pocztowej. Ze zgłoszonych 296 (!) propozycji jury składające się z wybitnych językoznawców, członków redakcji wydanego w 1900 r. "Słownika Języka Polskiego", wybrało pięć: listówka, otwartka, liścik, pisanka i pocztówka. Postanowiono poddać te nazwy ocenie publiczności zwiedzającej warszawską wystawę. Największe poparcie zwiedzających wystawę uzyskała nazwa "pocztówka". Autorem zwycięskiej nazwy – jak podają autorzy wielu publikacji - był Henryk Sienkiewicz, który zgłosił swą propozycję pod pseudonimem "Maria z B." (lub "M. z B."). Nazwa przyjęła się i funkcjonuje do dziś. Obecnie funkcjonują trzy podstawowe rodzaje kart pocztowych: zwykłe kartki korespondencyjne, pocztówki okolicznościowe np. świąteczne oraz widokówki. Szczególnym zainteresowaniem miłośników historii cieszą się dawne widokówki przedstawiające obiekty już nieistniejące bądź takie fragmenty miasta, których wygląd uległ radykalnym zmianom. Na ilustracji nr 1 widzimy widokówkę z początku lat 40-tych XX wieku, przedstawiającą nieistniejący już pawilon przy plaży miejskiej nad j. Drawsko, wzniesiony w 1937 r. Został on
7
Piotrowicza "Czaplinek – dawniej Tempelburg na pocztówkach". Po II wojnie światowej nastąpił trwający szereg lat okres, w którym turyści odwiedzający Czaplinek często bezskutecznie starali się kupić widokówki z naszego miasta. W 1960 r. zarząd miejscowego Koła PTTK postanowił zmienić tę sytuację. Tak napisał o tym Piotr Kasprowicz w kronice "Polska Naszych Dni czyli Rzecz o Czaplinku 1286 – 1980": " W kioskach "Ruchu" tłok. Turyści szukają widokówek z Czaplinka. Są, lecz z różnych okolic kraju, a z Czaplinka brak. /.../ W wyniku dyskusji na ten temat w zarządzie Koła PTTK, wykonania zdjęć do reprodukcji podjęli się Władysław Tuchalski i Henryk Dojas. Zakłady Wytwórcze PTTK we Wrocławiu podjęły się wykonania pocztówek i zakwalifikowały tylko zdjęcia H. Dojasa. Ustalono, że nakład nie przekroczy 30 tysięcy sztuk. Termin wykonania IV kwartał 1961 r.". W dalszej części kroniki Piotr Kasprowicz pisze: "Nadeszły pocztówki za pobraniem. Takiej kwoty nie posiadało ani PTTK ani Prezydium, toteż w porozumieniu z prezesem ds. handlu Ireneuszem Meisnerem scedowano przesyłkę na rzecz Gminnej Spółdzielni. Rzecz charakterystyczna, że widokówki w ilości 30 tysięcy rozeszły się w ciągu jednego sezonu. /.../ W trzy lata potem ukazały się widokówki z Czaplinkiem w kioskach Ruchu". Treść ostatniego zdania z tego cytatu związana jest z tym, że – jak się ocenia - przedsiębiorstwo "RUCH" było w tamtym czasie największym wydawcą, producentem i dystrybutorem widokówek w skali kraju. Najstarsze powojenne widokówki były czarno-białe. Spójrzmy na dwie widokówki pochodzące ze zbiorów czaplineckiej Izby Muzealnej. Ta, którą widzimy na ilustracji nr 3 przedstawia wygląd północnej pierzei rynku w Czaplinku
3. Północna pierzeja rynku wg stanu z lat 60-tych XX w. na pocztówce z początku lat 70-tych (ze zbiorów Izby Muzealnej w Czaplinku)
według stanu z lat 60-tych. Wydana została przez Biuro Wydawnicze "RUCH" na początku lat 70-tych. Z kolei na ilustracji nr 4, widzimy widokówkę z początkowym fragmentem ul. Wałeckiej, wydaną również przez Biuro Wydawnicze "RUCH". Pochodzi ona z początku lat 70-tych, ale w Izbie Muzealnej znajduje 1. Pawilon przy plaży miejskiej na pocztówce z lat 40-tych XX w. (źródło: Wł. Piotrowicz, "Czaplinek – dawniej Tempelburg na pocztówkach")
rozebrany w latach 70-tych. Na ilustracji nr 2 widzimy natomiast pocztówkę z 4.10.1928 r. przedstawiającą początek ul. Wałeckiej. Tak wyglądał w przeszłości ten fragment miasta. Dopiero w wyniku powojennych wyburzeń powstał tu
4. Początek ul. Wałeckiej wg stanu z lat 60-tych XX w. na pocztówce z początku lat 70-tych (ze zbiorów Izby Muzealnej w Czaplinku)
2. Początek ul. Wałeckiej na pocztówce z 4.10.1928 r. (źródło: Wł. Piotrowicz, "Czaplinek – dawniej Tempelburg na pocztówkach")
Plac 3 Marca, na którym w 2007 r. urządzone zostało duże owalne rondo. Warto przyjrzeć się niektórym szczegółom widocznym na tej pocztówce. Po lewej stronie, przy rozwidleniu ulic, widoczna jest pompa uliczna, natomiast po prawej stronie ulicy, obok dwukołowego wózka (w sąsiedztwie budynku noszącego obecnie nr 9) – widzimy urządzenie, które można zidentyfikować jako przydrożny dystrybutor paliwa (!). Pocztówki nr 1 i nr 2 pochodzą z albumu Władysława
się również starsza wersja tej samej widokówki pochodząca z lat 60-tych. W latach 70-tych ukazały się kolorowe widokówki z Czaplinka. Jedną z nich, wydaną przez Biuro Wydawnicze "RUCH", z fragmentem ul. Sikorskiego prezentuje ilustracja nr 5. Jest to widokówka z 8.05.1975 r. ze zbiorów własnych autora. Na widokówce uwieczniony został dawny wygląd zieleńca założonego w miejscu budynków wyburzonych w 1961 r., a także mural z mapą okolic Czaplinka namalowany w końcu lat 60-tych na bocznej ścianie budynku Sikorskiego 14. Ze zbiorów Izby Muzealnej pochodzi barwna widokówka z czaplineckim rynkiem, zaprezentowana na ilustracji nr 6. Widokówka dokumentuje wygląd wschodniej części rynku z lat 1979-1981. Datowanie to określone zostało na
8
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Kurier Czaplinecki - Luty 2018
5. Fragment ul. Sikorskiego na pocztówce z 8.05.1975 r. (ze zbiorów autora)
podstawie wyglądu kościoła i jego otoczenia. Na pocztówce widzimy, że kościół ma już dach z blachy, a przy kościele stoi postument z figurą Matki Boskiej. Dachówkę na kościelnym dachu zastąpiono blachą miedzianą w 1979 r. W tym samym roku ustawiony został postument z figurą. Wygląd okien (zwłaszcza układ podziałów powierzchni okiennych) świadczy natomiast jednoznacznie o tym, że są one jeszcze przed wymianą oszklenia przeprowadzoną w 1981 r. Warto zwrócić uwagę na widoczne na widokówce scenki z życia codziennego
6. Pocztówka dokumentująca wygląd wschodniej części rynku wg stanu z lat 1979-1981 (ze zbiorów Izby Muzealnej w Czaplinku)
mieszkańców oraz na zaparkowane pojazdy, dające wyobrażenie o kształcie polskiej motoryzacji przełomu lat 70-tych i 80-tych. (cdn.) Zbigniew Januszaniec
Ferie w CzOK-u zieci i młodzież, którzy spędzali tegorocznie ferie zimowe w gminie Czaplinek, po raz kolejny mogli skorzystać z bogatej oferty zajęć przygotowanych dla nich przez Czaplinecki Ośrodek Kultury. Niezwykle cieszy nas fakt, że z naszej oferty skorzystało ponad 50 osób, a nasi feriowicze z uśmiechem wracali do nas każdego dnia. Pierwszy tydzień spotkań dla grupy dzieci skupiony był wokół zabaw sportowych (m.in. wspinaczki na linach), plastycznych oraz ekologicznych. Odwiedziła nas również wspaniała grupa młodzieży z Rescue Team ZSP Czaplinek, aby pokazać młodszym koleżankom i kolegom podstawy udzielania pierwszej pomocy. Młodzież, która odwiedzała nas podczas ferii, popołudniami brała natomiast udział
w warsztatach integracyjno-teatralnych oraz wieczorze filmowym. Ukoronowaniem pierwszego tygodnia ferii była wyprawa do Nadleśnictwa w Czaplinku oraz spotkanie z sympatycznymi przedstawicielami Koła Łowieckiego nr 7 Myśliwiec, którzy przygotowali dla dzieci ognisko i poczęstunek. Drugi tydzień ferii rozpoczął się grą w painball halowy dla młodzieży przygotowaną przez Marcelinę z BeActive oraz warsztatami artystycznymi dla dzieci. Przez kolejne dni dzieci brały udział m.in. w warsztatach techniczno-plastycznych, małym laboratorium, warsztatach kulinarnych oraz dyskotece karnawałowej. Młodzież kontynuowała spotkania teatralne oraz przygotowała dyskotekę w stylistyce lat 70-tych. Nagrodą za udział w feriach organizowanych przez Czaplinecki Ośrodek Kultury był wyjazd do Parku Rozrywki „Pomerania” w Dygowie.
Mamy nadzieję, że ferie w CzOK-u sprawiły dzieciom i młodzieży wiele radości i zechcą nas odwiedzać w przyszłości. Warto nadmienić, że po raz kolejny udział w naszych zajęciach oraz wyjazd do parku rozrywki były bezpłatne, a w organizacji zajęć pomogli nam nasi przyjaciele, którym pragniemy serdecznie podziękować. A zatem wielki ukłon kierujemy w stronę: - Grupy Rescue Team ZSP w Czaplinku za prowadzenie zajęć; - Koła Łowieckiego nr 7 Myśliwiec w Czaplinku, które po raz kolejny zorganizowało ognisko, poczęstunek oraz śnieżne zabawy dla dzieci; - Nadleśnictwa w Czaplinku za gościnę, pana Kamila Lipskiego za opowieści o pracy leśników; - Zarządu koła PZW nr 10 w Czaplinku za udostępnienie miejsca na spotkanie przy ognisku; - Pani Moniki Szuty za podarowanie materiałów do przygotowania karmnika; - Pani Celestyny Tomkowskiej oraz pani Justyny Urlich za opiekę nad dziećmi podczas wyjazdu do Dygowa. Aleksandra Łuczyńska
Kurier Czaplinecki - Luty 2018
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
CORAZ GRUBSZY ŚWIAT edług Światowej Organizacji Zdrowia otyłość to epidemia. Na świecie żyje ponad 700 mln osób otyłych, z czego 108 mln to dzieci, a liczba ta co roku rośnie. W Polsce ponad 60% mężczyzn i blisko 50% kobiet cierpi na nadwagę lub otyłość. Zajmujemy tym samym siódme miejsce w Europie. Wbrew skojarzeniom ten tekst nie będzie dotyczył tylko bogatych społeczeństw takich jak Stany Zjednoczone, Wielka Brytania czy Włochy. Od wielu lat słyszymy, że tzw. zachodni styl życia, polegający na siedzeniu przy biurku, pośpiesznym zjadaniu kalorycznych posiłków w biurowych stołówkach czy ulicznych barach oraz braku aktywności fizycznej, nieuchronnie prowadzi do nadmiaru kilogramów i wielu chorób z tym związanych. Z kolei skojarzenia z krajami Trzeciego Świata to głodujące dzieci ze wzdętymi brzuszkami, konwoje humanitarne ONZ, niedożywienie spowodowane kurczącymi się terenami odpowiednimi dla zwierząt hodowlanych. Ten prosty podział ma niewiele wspólnego z prawdą. Epidemia otyłości dotarła do krajów dawnego Trzeciego Świata i wiele wskazuje na to, że będzie tam przybierać na sile. Nadwagę ma ponad połowa dorosłej populacji globu. Aż w 73 krajach świata liczba osób otyłych podwoiła się w ciągu 37 lat, powodując około 4 mln przedwczesnych zgonów związanych bezpośrednio z otyłością. „New York Times” opublikował niedawno dane badań amerykańskiego Narodowego Centrum Danych o Zdrowiu. Liczba osób otyłych najmniej wzrosła od 1980 r., „zaledwie” 2,7 razy, ale Amerykanie już wtedy byli po prostu grubsi niż reszta świata. Dla porównania jednak wskaźnik ten dla Chin wynosi 7,7 razy, Mali aż 15,5 razy! W innych rozwijających się krajach jest podobnie. Otyłość dawno przestała być problemem tylko bogatych. W wielowymiarowym zjawisku przybierania na wadze można dostrzec kluczową zależność – tycie dotyczy tych, którzy żyją w sposób typowy dla cywilizacji Zachodu. Jedzą przemysłowo przetworzoną żywność, zawierającą dużo tłuszczów i węglowodanów prostych, a za mało się ruszają. Siedzący tryb życia czy nawet uwarunkowania genetyczne przyczyniają się do wzrostu liczby osób z nadwagą. Magazyn „Business Insider” doniósł niedawno, że aż 75% światowego rynku spożywczego pokrywa sprzedaż towarów przetworzonych. Prym wiodą giganci, tacy jak Nestle` czy PepsiCo. 10 największych firm spożywczych na świecie odpowiada za 15% (wg Banku Światowego) lub nawet 30% (wg Światowej Organizacji Zdrowia) transakcji na światowym rynku. Jeszcze niedawno te firmy nie miały monopolu na rynkach krajów rozwijających się. Dzisiaj Kraje Południa padają ofiarą specyficznej odmiany globalizacji, czyli upowszechnienia się taniej żywności, a więc produktów wytwarzanych masowo przez Nestle` czy PepsiCo. Stopniowe bogacenia się byłych republik Trzeciego Świata spowodowało rozrost ich rynku i wzrost konsumpcji, przez co stały się one atrakcyjnym celem dla światowych liderów. Tanie, niskiej jakości produkty spożywcze, zwłaszcza słodycze i gotowe dania są łatwo dostępne w każdym zakątku świata. Nie jest tajemnicą, że koncerny te otrzymały wydatną pomoc w swojej ekspansji ze strony rządów i organizacji międzynarodowych z Bankiem Światowym na czele. Ten sam Bank udzielał wsparcia finansowego sieciom handlowym, takim jak Lidl czy Kaufland, które dzięki temu miały zaopatrywać rynki dawnych krajów komunistycznych w tanie produkty spożywcze. Innym znanym beneficjentem współpracy z politykami jest Nestle`. Koncern wielokrotnie udostępniał zapasy swoich produktów na potrzeby konwojów humanitarnych. Doskonałym studium zjawisk związanych z epidemią otyłości jest Brazylia – symbol sukcesu postkolonialnej gospodarki. Jednym z największych osiągnięć tamtejszych rządów była systemowa walka z ubóstwem i niedożywieniem. Dzięki znanym na całym świecie rządowym programom wsparcia i bonom żywnościowym, od 2003 r. ze skrajnego ubóstwa udało się wyciągnąć aż 36 mln Brazylijczyków. Poprawa jakości życia i łatwy dostęp do masowo produkowanego jedzenia spowodowały, że dziś aż 57% populacji Brazylii ma nadwagę, a przeszło 20% mieszkańców jest otyłych – donosił niedawno „Washington Post”. Carlos Montero, profesor zdrowia publicznego z Uniwersytetu w Sao Paulo podkreśla, że ekspansja wysokokalorycznego jedzenia doprowadziła nie tylko do epidemii otyłości czy wzrostu zachorowań na cukrzycę, ale również do niespotykanego wcześniej zjawiska tzw. ukrytego niedożywienia. Dotyczy ono osób, których waga ciała jest zbyt wysoka, ale monotonna, szkodliwa dieta, oparta najczęściej na węglowodanach daje objawy podobne do wygłodzenia. Organizmowi nie dostarcza się witamin i ważnych składników odżywczych, przez co np. kości czy system immunologiczny są w niewiele lepszym stanie niż u osoby mocno niedożywionej. Prognozy na najbliższe dekady są jeszcze gorsze. Trend dominacji największych światowych korporacji spożywczych raczej się nie odwróci, zwłaszcza że konsumpcja w krajach Trzeciego Świata będzie się zwiększać. Zmiany klimatyczne powodujące pustynnienie obszarów hodowlanych mocno ograniczą wewnętrzną produkcję żywności, głównie w Afryce, przez co mieszkańcy tych krajów zwrócą się jeszcze bardziej w kierunku żywności przetworzonej. Do wzrostu liczby otyłych przyczyni się też postępujące wyludnianie się wsi i masowa migracja do miast.
9
Najmniejszy odsetek osób otyłych mieszka w Japonii i w Chinach, choć w tych ostatnich wraz z bogaceniem się społeczeństwa i przejmowaniem zachodniego stylu życia sytuacja zaczyna zmieniać się na niekorzyść. W Europie najszczuplejsi są Skandynawowie, a najgrubsi Brytyjczycy, Maltańczycy, Grecy, Węgrzy i Czesi. Polacy plasują się w pierwszej dziesiątce. Według badań Natpol z 2011 r. 22% polskiej dorosłej populacji stanowią ludzie otyli. Ciekawostką światową jest fakt, że Polinezyjczycy mają tzw. thrifty gene, czyli gen otyłości, który przy niedoborze żywności pozwalał im przetrwać, ale w epoce nadmiaru taniego, niezdrowego jedzenia stał się przekleństwem. Ten gen odpowiedzialny jest i za otyłość, i za współwystępującą z nią cukrzycę typu 2. Współczesny człowiek nie zużywa na co dzień zbyt dużo energii, a w czasach powszechnej dostępności pożywienia dostarczamy więcej kalorii, niż jesteśmy w stanie spalić. Trzeba też uświadomić sobie, że otyłość to samonakręcający się mechanizm, bo większość ludzi z nadmiarem kilogramów ma rozregulowany metabolizm. Otyłość to takie perpetuum mobile: im więcej ważysz, tym masz większy apetyt. Podstawową przyczyną nieposkromionego głodu jest nadmierne wydzielanie insuliny, tzw. hiperinsulinomia. Jeśli ktoś produkuje w nadmiarze insulinę i zjada szybko duży posiłek, dostarcza sobie za dużą dawkę energii, która powoduje znaczny wzrost poziomu insuliny. To powoduje, że stężenie glukozy we krwi błyskawicznie spada i znów pojawia się głód. Dlatego wiele osób otyłych może nie jeść całkiem długo, ale jak już zacznie, to nie potrafi skończyć. Osoby ze skłonnością do tycia powinny zrezygnować z jedzenia słodyczy, tak jak niepijący alkoholicy z alkoholu, a ekspalacze z tytoniu. Słodycze bowiem, poprzez przedstawiony wyżej mechanizm insulinowy, napędzają apetyt. Najgroźniejszy jest cukier, bo jego nadmiar bardzo szkodzi dziecięcemu mózgowi – dowiedli naukowcy. Mózg dzieci z notorycznie podwyższonym poziomem cukru rośnie wolniej, a więc zmniejszają się zdolności poznawcze i uczenie się. Chociaż u zdrowych dzieci jedzących nawet dużo słodyczy do takich zmian nie dochodzi, warto pamiętać, że długotrwałe objadanie się słodkościami może zakończyć się otyłością i cukrzycą typu 2., w której organizm przestaje sobie radzić z nadmiarem dostarczanego mu cukru. A przypadki cukrzycy typu 2. wśród dzieci są coraz częstsze. Polskie dzieci jedzą nieprawidłowo – w ich dietach znajduje się za dużo tłuszczu i cukru – mówi prof. Halina Weker, kierownik Zakładu Żywienia Instytutu Matki i Dziecka. A to nie służy zdrowiu oraz dobrym wynikom w nauce. Zespół naukowców z USA i Chin opublikował w piśmie „Neurology” pracę, z której wynika, że w mózgu dorosłych z cukrzycą typu 2. zachodzą zmiany ograniczające zdolność do przyswajania nowych informacji. Nie ma powodu sądzić, by mózg dziecka był bardziej odporny. Otyłość jest chorobą i trzeba ją leczyć – mówi prof. dr hab. Barbara Zahorska – Markiewicz. To jest choroba neurologiczno – fizjologiczna i otyły pacjent ma na pewno towarzyszące jej dolegliwości: zagrożenie chorobami układu krążenia, ryzyko wystąpienia zakrzepicy i zawału, cukrzycę typu 2. i nadciśnienie oraz nadmiar złego cholesterolu we krwi. Osoby z otyłością brzuszną są znacznie bardziej narażone na raka, choroby serca i depresję. Jeśli tych dolegliwości nie wykryto, znaczy to, że pacjenta źle zbadano. Wraz z rozwojem cywilizacji staliśmy się wygodni. Do sklepu jeździmy samochodem, kupujemy gotową, przetworzoną żywność, którą jemy, gapiąc się w telewizor. Bierna rozrywka i niezdrowe jedzenie to zabójcza mieszanka. Z badań Brytyjczyków wynika, że w krajach o większych nierównościach spożycie kalorii na osobę jest znacząco większe. Ale to nie wszystko, nierówności powodują stres, a zestresowany organizm odkłada tłuszcz, szczególnie w okolicach brzucha. Poza tym zmiana stylu życia prościej przychodzi ludziom będącym w dobrym stanie emocjonalnym i mającym poczucie bezpieczeństwa, o co łatwiej tam, gdzie nie ma dużego rozwarstwienia. Dodać też trzeba, że w egalitarnych społeczeństwach, a do takich należą Skandynawowie, państwo inwestuje w zdrowe nawyki obywateli, odgórnie wprowadzając już w szkołach programy edukacyjne dotyczące zdrowego stylu życia. Skandynawskie miasta zaprojektowane są w sposób przyjazny dla pieszych i rowerów, a nie dla samochodów. Bardziej masowa jest również aktywność fizyczna, np. narty biegowe czy nordic walking, a dzieci w przedszkolu i szkole wychodzą codziennie na dwór niezależnie od panującej pogody. To Skandynawowie są też pomysłodawcami słodkich niedziel, podczas których pozwalają dzieciom na żywieniowe odstępstwa. Dzięki temu zwyczajowi dzieciaki są nie tylko szczuplejsze, ale mają też zdrowsze zęby. Przykład państw skandynawskich pokazuje, że na szczupłą sylwetkę mają wpływ nie tylko indywidualne decyzje, ale także publiczny system promocji zdrowia i wsparcia dla swoich obywateli. Powinniśmy jeść zdrowo – niezależnie od pory roku. Trzeba zadbać o różnorodność i urozmaicenie posiłków. Przez urozmaiconą dietę rozumiem, że dostarczamy organizmowi wszystkich niezbędnych składników odżywczych, które wzmacniają odporność, chronią przed atakiem wirusów i bakterii. O każdej porze roku warto jeść warzywa i owoce, bo to doskonałe źródło błonnika, składników mineralnych i witamin antyoksydacyjnych. A może warto skorzystać z doświadczeń Skandynawów i zastosować ten system w Polsce? Wybór należy do nas. Opracował: Brunon Bronk
10
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Lobelia – kim jesteśmy i co robimy? to z Was - czytelników nie słyszał o Stowarzyszeniu Ludzi Nieobojętnych “Lobelia”? Ale czy wiecie, czym tak naprawdę zajmujemy się na co dzień? Nigdy dotąd nie działaliśmy dla poklasku i rozgłosu, niemniej jednak chcemy przedstawić Wam w skrócie część z naszych dotychczasowych działań i interwencji, żeby choć trochę przybliżyć działalność naszego stowarzyszenia. Do tej pory interweniowaliśmy w wielu drobnych sprawach, jak na przykład w sprawie przydomowej oczyszczalni ścieków przy sali i świetlicy wiejskiej w Broczynie. Budynek ten stanowił własność gminy i zamieszkiwało go 20 osób. Aktywnie współpracujemy z Przytuliskiem dla bezdomnych zwierząt w Pławnie. Podjęliśmy współpracę ze Stowarzyszeniem Otwarte Klatki. Wspólnie przygotowaliśmy pogadanki dla młodzieży z naszego gimnazjum. W 2015 r. dwaj członkowie “Lobelii” wykupili konia, któremu groziła sprzedaż do rzeźni. Obecnie koń ma się dobrze, jest zdrowy i zadowolony. Sponsorujemy i organizujemy Dzień Dziecka, wspieramy czaplineckie „Morsy bez forsy”. Zbieraliśmy meble i wyposażenie kuchenne dla osób potrzebujących z terenu naszej gminy. W 2013 r. zorganizowaliśmy bal charytatywny, a w 2015 r. piknik charytatywny na rzecz nieuleczalnie chorych dzieci z terenu naszej Gminy - rodzeństwa Mateusza i Natalii. Jesteśmy niezmiernie wdzięczni sponsorom, darczyńcom i wszystkim ludziom dobrej woli, którzy przyczynili się do sukcesu obu tych imprez. Zajmowaliśmy się również „dużymi sprawami” mającymi wpływ na większą liczbę mieszkańców. Prowadziliśmy między innymi korespondencję z prezydentem RP Bronisławem Komorowskim w temacie dostępu do informacji publicznej, występowaliśmy do Najwyższej Izby Kontroli (NIK) o przeprowadzenie kontroli działań burmistrza oraz Rady Gminy pod względem legalności, gospodarności i rzetelności w zakresie procedury przygotowania i uchwalania zmian w studium gminy i planu wiatrakowego. Prowadziliśmy rozmowy z ENEA Operator Sp. z o.o. w sprawie budowy linii napowietrznej 110kV Mirosławiec – Czaplinek. Udało się nam uzyskać odsunięcie inwestycji od obszaru NATURA 2000 Interweniowaliśmy u Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej w sprawie ochrony i przywrócenia funkcji lotniska w Broczynie. Lotnisko było promowane przez nas poprzez nawiązanie kontaktów z angielską szkołą latania Blackbushe. Lotnicy z tej szkoły lądowali na pasie w Broczynie. Wspieraliśmy działania Stowarzyszenia Lotniczego z Czaplinka oraz Lotniczej Amatorskiej Federacji Rzeczpospolitej w Bornem Sulinowie. Uczestniczymy od wielu lat jako strona w postępowaniach sądowo – administracyjnych dotyczących budowy farm wiatrowych na terenie naszej gminy. Dzięki naszym działaniom mamy, póki co, gminę wolną od szkodliwego wpływu wiatraków i zniszczonego krajobrazu. Na bieżąco uczestniczymy w konsultacjach społecznych związanych z prawem energetycznym, a w szczególności z ustawą o odnawialnych źródłach energii. Korespondujemy w tej sprawie z Ministrami Gospodarki, Środowiska, Zdrowia. Nawiązaliśmy kontakt z Polskim Towarzystwem Ochrony Przyrody „SALAMANDRA” w Poznaniu i Ogólnopolskim Towarzystwem Ochrony Ptaków w Warszawie w sprawie opinii i uwag do Raportu o oddziaływaniu na środowisko planowanego zespołu elektrowni wiatrowych „FW Trzciniec”. W październiku 2017 r. delegacja Stowarzyszenia "Lobelia" brała czynny udział w posiedzeniu Podkomisji Sejmowej - Parlamentarny Zespół Górnictwa i Energetyki. Tematem posiedzenia były "Perspektywy rozwoju energetyki wiatrowej, uwarunkowania prawne część II". W wystąpieniu nasi przedstawiciele poruszyli m.in. aspekt położenia gminy Czaplinek, jako unikatowego zakątka przyrodniczego w otulinie Drawskiego Parku Krajobrazowego i Natury 2000, konieczność ochrony tych niepowtarzalnych walorów, a także zagrożeń dla ludzi i środowiska płynących z planowanych instalacji turbin wiatrowych. W dniu 07.12.2017 r. w Drawsku Pom. przedstawiciele Stowarzyszenia “Lobelia” uczestniczyli w spotkaniu konsultacyjnym na temat wypracowania koncepcji rozwoju odnawialnych źródeł energii dla
Kurier Czaplinecki - Luty 2018
powiatu drawskiego, przedstawiając konstruktywne rozwiązania w kierunku wdrożenia mikroinstalacji w naszym regionie. Interweniowaliśmy w imieniu mieszkańców w sprawie szkodliwego wykorzystywania szmat jako surowca energetycznego w gorzelni w Miłkowie. Złożyliśmy wnioski do opracowywanego projektu Planu Zadań Ochronnych dla obszaru PLB Natura 2000 „Ostoja Drawska” (kod obszaru PLB 320019) oraz Jeziora Czaplineckie (kod obszaru PLH320039). Od ponad roku działamy w kierunku utworzenia kilkukilometrowej, profesjonalnej ścieżki edukacyjnej wokół jeziora Krzemno. Współdziałamy w tej sprawie z Nadleśnictwem Świerczyna. Ścieżka prowadzić będzie od miejscowości Psie Głowy, wzdłuż jezioro Krzemno do jeziora Kaleńsko. Opracowanie ścieżki edukacyjnej będzie zawierać między innymi ciekawostki historyczne i przyrodnicze. Szczególną uwagę przywiązujemy do ochrony jezior lobeliowych. Z tym samym nadleśnictwem współdziałamy również na rzecz powiększenia Drawskiego Parku Krajobrazowego o 5903 ha (59 km kw.). Jest to istotne ze względu na występowanie na wnioskowanym terenie bardzo bogatej szaty roślinnej, jak i świata zwierzęcego. Waloryzacja przyrodnicza wskazuje na obecność licznych roślin objętych ochroną prawną, a także gniazdowanie wielu, rzadko spotykanych gatunków ptaków. Zlokalizowanych jest tu wiele jezior, w tym lobeliowych, charakteryzujących się występowaniem reliktowych roślinności i bardzo czystymi wodami. Są one unikatowymi siedliskami przyrodniczymi chronionymi obligatoryjnie w ramach prawa Unii Europejskiej. Poza jeziorami wymienić należy także występowanie licznych rzek, małych potoków, źródlisk, mokradeł, torfowisk i lasów. Bytują tu gatunki dzikiej flory i fauny objęte ochroną w ramach Dyrektywy Siedliskowej, Dyrektywy Ptasiej i Konwencji Berneńskiej. Na omawianym obszarze występują liczne pomniki przyrody, obiekty kulturowe i archeologiczne, w tym niedawno odkryte w Pławnie „kręgi” sprzed 2000 lat. Z całą pewnością obszar wnioskowany do włączenia w granice DPK byłby jednym z najcenniejszych obszarów parku. Działamy na rzecz uporządkowania sytuacji prawnej jezior Nawsie i Psarskie oraz utworzenia dla tych jezior obwodów rybackich. Złożyliśmy wnioski do Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego Gminy Czaplinek obejmującego obszary ewidencyjne w części obrębów: Broczyno, Machliny, Łazice, Pławno, Psie Głowy i Trzciniec, dotyczące m.in. umieszczenia w planie zapisów jasno regulujących lokalizację biogazowni rolniczej, w której może być zastosowany proces technologiczny umożliwiający granulację osadu pofermentacyjnego przy niedopuszczeniu do zastosowania jako substratu odpadów i produktów poubojowych, pomiotu drobiu, martwych zwierząt, pomedycznych materiałów biologicznych, ścieków komunalnych oraz zapisów ściśle określających obsługę komunikacyjną biogazowni tj. dowóz substratów i odbiór materiału poprocesowego jako niepowodującą uciążliwości dla środowiska i okolicznych mieszkańców. Prowadzimy szereg działań zmierzających do poprawy stanu środowiska przyrodniczego terenów w pobliżu fermy trzody chlewnej w Byszkowie. Wierzymy, że nasze działania przyczyniają się do poprawy jakości życia wszystkich mieszkańców gminy. Cieszymy się z każdego gestu Waszego poparcia. Ochrona przyrody jest dla nas priorytetem a zachowanie jej dla przyszłych pokoleń w możliwie jak najlepszym stanie będzie dla wszystkich największą nagrodą. Do napisania tego tekstu skłoniły nas opinie, które Burmistrz Czaplinka zamieścił na łamach wcześniejszych numerów Kuriera. Możecie osądzić sami czy dbamy jedynie o własny interes i czy faktycznie nie stać nas na wysiłek dla sprawy ochrony środowiska (patrz: Kurier Czaplinecki wydanie z marca 2017 r.)? W imieniu Stowarzyszenia „Lobelia”: Małgorzata Dar, Wiesława Mróz i Bożena Szczepańska
KURIER CZAPLINECKI - miesięcznik lokalny, kolportowany bezpłatnie, dostępny w formie elektr.: www.dsi.net.pl; wwwczaplinek.pl. Tel. Redakcji 603 413 730, e-mail: redakcja.kuriera@wp.pl. Redaguje zespół. Wydawca: Stowarzyszenie Przyjaciół Czaplinka. Konto: Pomorski Bank Spółdzielczy O/Czaplinek 93 8581 1027 0412 3145 2000 0001, NIP 2530241296, REGON 320235681, Nr rej. sąd.: Ns-Rej Pr 25/06. Nakład 1700 egz. Druk: Przedsiębiorstwo Prywatne „Grażyna” - Waldemar Sopoćko, tel. 502 532 969. Redakcja zastrzega sobie prawo zmiany tytułów, skracania redakcyjnego, opracowania i adiustacji otrzymanych tekstów, selekcjonowania i kolejności publikacji. Nie zwracamy materiałów nie zamówionych i nie ponosimy odpowiedzialności za treść listów, reklam, ogłoszeń. Drukujemy tylko materiały podpisane, można zastrzec personalia tylko do wiadomości redakcji. Nadesłane i publikowane teksty i listy nie muszą odpowiadać poglądom redakcji. Ceny reklam: moduł podstawowy (10,3 x 4,5) w kolorze - 60 zł, czarno-biały - 30 zł, ogłoszenie drobne - 10 zł, kolportaż ulotek - 200 zł.
Kurier Czaplinecki - Luty 2018
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
11