Z księgi wierzeń i obyczajów pszczelarzy polskich „Płynie rzeka czasu i płat po płacie unosi pianę przeszłości. W jej bystrzu i wirach stare obyczaje, pieśni i wierzenia pogrążają się, niby liście nenufarów i nie wypływają już nigdy”. F. A. Ossendowski
Pszczoła uważana był za dzieło Boga, które posiada duszę.
Przyczynienie się do śmierci pszczoły stawiano na równi z krzywoprzysięstwem lub zabójstwem człowieka. Mawiano „grzech jakby kto pscołe zmarnował”. Pszczoła nie zdycha, lecz jako istota duchowa, tak jak człowiek, umiera. Za uśmiercenie pszczoły chrześcijanin musiał ponieść karę. Składał on w intencji przebłagalnej wosk do miejscowego kościoła lub rozebrany do naga stał uwiązany powrozami do drzewa bartnego, cierpiąc dotkliwie od ukąszeń komarów. Wyduszaniem dymem pszczół zajmowali się zwykle handlarze żydowscy, gdyż ich nie obciążano moralnie za ten czyn.
W Wigilię Bożego Narodzenia wierzono, że pszczoły nie tylko potrafią przemówić ludzką mową, ale także wysłuchać i zrozumieć ludzkie życzenia. Proszono je zatem, by spokojnie przezimowały ciężkie mrozy, a następnie obficie obdarzyły gospodarza miodem i woskiem. Aby odgadną ile rojów pszczół będzie w pasiece po zimie należało w noc wigilijną rzucić łyżkę kutii o sufit i złapać spadającą na dłoń. Liczba schwytanych w locie ziaren pszenicy oznaczała liczbę przyszłych rojów. W pierwszym dniu Bożego Narodzenia do wylotka każdego ula wkładano opłatek, ponieważ „pscoła ma zasługę od Boga”. Pasiecznik chuchał także w wylotek, mówiąc: „Chrystus nam się narodził”.
Pierwszym gościem w pasiece był ksiądz lub zakonnik, który święcił miejsce pracy pszczół i ich opiekuna. Obrządek poświęcenia pasieki lub boru bartnego należało ponawiać po każdym nieszczęściu, takim jak pożar lasu bartnego, wydarcie roju, ucieczka świeżo osadzonych rodzin pszczelich, nieoczekiwana śmierć właściciela pasieki lub boru. Przy tej okazji obdarowywano duchownego woskiem na „światło do kościoła”.
W celu zapewnienia dobrobytu w nowo założonej pasiece gospodarz zakopywał w rogach pasieki plaster czerwiu, odrobinę miodu, próchno z podkurzacza i gęsie pióro. Niektórzy zakopywali po plastrze miodu i po naczyniu ze święconą wodą. Przed wschodem słońca czyniono znak krzyża w czterech rogach nowego pasiecznika. Miejsce powierzano w opiekę świętemu Ambrożemu, Antoniemu i Bartłomiejowi. Bartnik czynił znak krzyża na piersi i na korze drzewa, rozpoczynając dzianie barci. Aby zatrzymać rój pszczół w pasiece sięgano po wodę święconą, uprzednio użytą do chrztu dziecka. Pokrapiano nią pszczoły, które w zetknięciu z rozpryskiwaną w powietrzu wodą wykazywały tendencję do skupiania się i pozostawania na miejscu w obawie przed nadciągającym deszczem. Do innych sposobów zapobiegania ucieczkom roju należało wieszanie na ulu melisy i ogórecznika, owijanie ula nicią poświęconą podczas Pasterki, kładzenie wosku z kościelnej świecy pod daszkiem ula w dzień Matki Boskiej Gromnicznej.
Pojawienie się rojów pszczół w opustoszałej pasiece odczytywano jako nagrodę za przeżyta cierpienia człowieka.
Zakazane były jakiekolwiek prace w pasiece między zachodem a wschodem słońca. Wyjątek czyniono przy przewożeniu rodzin pszczelich na pożytek. Polskie prawa bartne wstrzymywały także wszelkie oporządzanie pasieki w niedzielę i święta. Najwcześniej pobierano miód na świętego Bartłomieja (24 sierpnia). Wówczas bartnicy gromadnie udawali się na mszę, niosąc w naczyniach miód. Ustawiano go w darze na stopniach ołtarza. Zgodnie z powiedzeniem: „Pierwsza ryba, pierwsze grzyby i pierwszy miód dla księdza, druga ryba, drugie grzyby i drugi miód dla popa”.
W dniu 8 grudnia w dniu świętej Marii składano w darze dla Kościoła wosk majowy „maryjny”. Ponownie przed dniem 2 lutego, czyli świętem Matki Boskiej Gromnicznej. Wosk płonący w świecach kościelnych miał rozjaśnić bartnikom drogę do Chrystusa. Aby odczynić zły urok rzucony na pasiekę przez złego człowieka należy przed zachodem słońca obejść ul trzykrotnie, a następnie polać go wodą z węglem lub wodą święconą, użytą przy chrzcie dziecka. W XII i XIII wieku osobę, posądzoną o rzucanie uroku na pszczoły skazywano na karę śmierci.
Nieszczęście mogło wedrzeć się do pasieki na skutek wypożyczania przedmiotów pasiecznych lub przez sprzedaż miodu złemu człowiekowi. Aby uchronić się przed ryzykiem złego uroku trzymano w pasiece rój, z którego nigdy nie sprzedawano miodu i nie częstowano nim osób postronnych. Pobierano chociażby symboliczną opłatę za miód lub rój darowany nawet przyjacielowi. Miodem z pierwszego miodobrania częstowano zawsze dzieci.
Zabranie przez bartnika-czarownika garści ziemi spod ula było równoznaczne z „zabraniem szczęścia”. Kandydat na bartnika musiał wykazać się przed związkiem bartniczym pochodzeniem od rodzin ślubnych, dobrą sławą rodziny i osobistą, a także zobowiązać się do płacenia daniny oraz uczestnictwa w sądzie bartnym. Bartnicy ubierali się w kurtki z kraciastego płótna nazywane „świtnem”. Na nogi nakładali „nogawice”, czyli spodnie z kraciastego materiału. Na stopach mieli uplecione z łyka lipowego obuwie, nazywane „postołami” lub „łapciami”. Głowę ochraniała czapka z daszkiem, do której mocowano lnianą chustę, służącą do ochrony głowy przed atakami pszczół.
Rabusiów miodu osądzał sąd bartny, w skład którego wchodzili sami bartnicy. W obecności sędziego wysłuchiwano oskarżyciela i oskarżonego. Jeśli doszło do udowodnienia przestępstwa ,każdy z bartników dotykał powrozu, symbolicznie oddając głos za pozbawieniem rabusia życia przez powieszenie. Najłagodniejszą karą za tego rodzaju przestępstwo było wyrzucenie z puszczy i pozbawienie praw obywatela Rzeczypospolitej bartnej.
Gdy w zimie umrze pszczelarz, ktoś z rodziny budzi pszczoły w ulach, bo inaczej umierają one wraz ze swoim opiekunem. Przy wynoszeniu trumny z domu należało zatrzymać się przy pasiece, a jeden z domowników miał obowiązek wypowiedzieć w imieniu zmarłego: „Żegnam was moje pszczółki”. Do wozu z nieboszczykiem zaprzęgano wałacha, a nie klacz, która stałaby się jałowa. Zgodne współżycie między bartnikami regulowały przepisy prawa bartnego. Jabłonowskie prawo bartne z ksiąg ławniczych dóbr Jabłonna, rozpoczętych w roku 1639 po pożarze, który strawił poprzednie akta (w tym prawdopodobnie dawniejszy zapis owego prawa), przedstawia się następująco: „1. Na przód kiedy kto lubo z bartników jeden drugiemu, lubo i kto inszy postronnych, pszczoły wyłupi winien gardło za taką szkodę. 2. Kiedy choinę [sosnę – przyp. aut.] utnie bartną, lubo i suchą, złotych polskich dwa winny [były przekazywane na potrzeby kościoła w Chotomowie- przyp. aut.] i chojnę powinien stawić temuż bartnikowi. 3. Kiedy kto komu znak zepsuje powinien dać winy złotych polskich dwa dworowi, a między Bartniki drugie dwa i w kunie powinien siedzieć przez niedziel trzy na każdą niedzielę przez Mszę poko się odprawi.
4. Kiedy kto komu gałąź na surowej sosni utnie, powinien dać winy dworowi groszy pięćdziesiąt i do kościoła wosku wrębów dwa. 5. Item, gdy kto znajdzie pszczoły rojące się, lub też w drewnie, winien je oddać bartnikowi. Za które powinien nagrodzić, to jest dać złotych polskich dwa, że to w nagrody. 6. Item, gdy kto znajdzie pszczoły w pustym drzewie, a wydrze, powinien dać grzywien do kościoła 3, do dworu 5.” Huberta Wajs, Bartnicy z Jabłonny i ich "prawo bartne" z XVIIXVIII w., "Sylwan" nr 10, 1984 Fragment książki „Chotomów, Jabłonna od wieków razem”, pod red. Poli Cudnej-Kowalskiej, Chotomów-Jabłonna 1998
Od początku XVII wieku przyjął się zwyczaj ustawiania uli figuralnych, przedstawiających postać świętego Ambrożego, Bartłomieja, Floriana, Jana, Franciszka i Rocha. Narzeczona, chcąc sprawdzić charakter kandydata na męża, prowadziła go pod lipę, na której osiadł rój pszczół. Gdy pszczoły zachowywały się spokojnie, oznaczało to dobre cechy charakteru mężczyzny, takie jak wierność, cierpliwość i rozwaga.
Obrzędowość pszczelarska, przez którą należy rozumieć zespół obyczajów i przesądów, dotyczących pszczoły i jej opiekuna, miała początek w czasach pogańskich, rozwinęła się w okresie chrześcijańskim. W XIX wieku wraz z wykarczowaniem ogromnych połaci puszczy do przeszłości odeszła obyczajowość i wierzenia, które leżały u podstawy Rzeczpospolitej bartnej.
Bibliografia:
F. A. Ossendowski, Puszcze polskie, Wydawnictwo polskie, Wydawnictwo LTW 2011 R. Wróblewski, Wierzenia i obyczaje pszczelarzy polskich, „Sądecki Bartnik”, Nowy Sącz 1998