5 minute read

Edukacja przywilejem czasu pokoju

zdjęcia: Natalia Makowe

Hal yna Malynovska

Advertisement

Brzmi to nieco paradoksalnie, ale wojna niejako dała dostęp do edukacji. Po inwazji wojsk rosyjskich na Ukrainę, kiedy nauka, nawet zdalna, stała się niemożliwa, szkoły w wielu krajach otworzyły swoje podwoje dla ukraińskich uczniów. Nauka za granicą, niegdyś tak trudno dostępna i wymarzona dla większości ukraińskich dzieci, stała się rzeczywistością. Powstaje jednak pytanie, czy nadal jest to tak pożądane? Jak dzieci widzą zagraniczną szkołę, do której trafią nie z własnej woli, tylko dlatego, że nie mają innego wyjścia?

Dla mnie to wszystko wygląda bardzo tragicznie. Widzę, co się dzieje z dorosłymi. Jaka głęboka czerń kryje się za uśmiechem w ich oczach. Wyobraźcie sobie stan psychiczny dzieci, które zostały tak brutalnie wyrwane z ich rzeczywistości. Z tego beztroskiego stanu, który my dorośli nazywamy „dzieciństwem”. Czy warto w tych okolicznościach mówić o tak banalnej rzeczy, jak szkoła? Kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę, brutalna rzeczywistość w jednej chwili zmieniła życie milionów ludzi. Nie tylko dorosłych, ale również dzieci. Wybiła im dziurę w duszy, której raczej nie da się zszyć tak łatwo, jak rozdartą lalkę… W tym samym czasie setki tysięcy dzieci musiały opuścić swoje przytulne łóżka, zostawić swoje ulubione książki i zabawki. Z przyjaciółmi pożegnać się na zawsze. Wejść w nowe życie na równi z dorosłymi jako uchodźcy wewnętrzni lub w obcym

kraju, gdzie język jest niezrozumiały, obcy ludzie, nowe zasady…

Psychologowie twierdzą, że psychika dzieci jest elastyczna, dlatego łatwiej przystosowują się do nowych warunków niż dorośli. Jednak spójrzcie na tych małych Ukraińców: niektórzy z nich stracili domy; ktoś był zmuszony mieszkać w piwnicy lub metrze dłużej niż jeden dzień; wielu z nich pokonało długą i trudną drogę, by w końcu znaleźć się bezpiecznie gdzieś za granicą, gdzie nie ma nikogo z rodziny poza matką. I te dzieci znajdują siłę, aby poznawać świat, uczyć się, nawiązywać przyjaźnie i ufać. Ci mali ludzie budzą we mnie mieszane uczucia. Przede wszystkim żal i smutek z powodu utraconej beztroski dzieciństwa, ale jednocześnie podziw dla ich niezłomności i siły ducha. Trzeba przecież pamiętać, że niektóre z tych dzieci musiały zobaczyć śmierć na własne oczy…

Co najbardziej imponuje mi w ukraińskich dzieciach to fakt, że nie straciły ochoty do nauki. Chodzi o uczniów i studentów, dla których nauka jest głównym zajęciem. Oczywiście przede wszystkim powiecie, że to inicjatywa rodziców. Wojna sama w sobie nie jest również powodem, żeby całkowicie przerwać edukację. Musimy przyznać, że nie byłoby rezultatu, gdyby nie same dzieci. Od rosyjskiego ataku proces edukacyjny w Ukrainie został zawieszony. W kraju ogłoszono dwutygodniowe tzw. „wakacje”. Później Ministerstwo Edukacji opracowało rekomendacje dla placówek oświatowych. Szkoły i uczelnie mogły wznowić proces edukacyjny zgodnie z warunkami bezpieczeństwa obowiązującymi w ich regionie. Na przykład zachodnie regiony musiały zorganizować ten proces w taki sposób, aby uczniowie i studenci wewnętrznie przesiedleni również mieli dostęp do edukacji.

We wrześniu możliwe było przywrócenie procesu edukacyjnego w ukraińskich placówkach oświatowych w trybie stacjonarnym. Dzieci, które pozostały na terenie Ukrainy, mogły ponownie usiąść w szkolnych ławkach, ale lekcje tam częściej trwały nie od dzwonka do dzwonka, tylko od alarmu do alarmu. Dlatego najważniejszym zadaniem podczas przygotowań do roku szkolnego stała się kwestia bezpieczeństwa uczniów. Każda szkoła musiała przygotować schron lub opracować najszybszą i najbezpieczniejszą drogę do najbliższego schronu. Wiązało się to z nowym wymogiem – podpisaniem przez rodziców oświadczenia zwalniającego nauczyciela z odpowiedzialności za ucznia, który z powodu własnych przekonań odmawia pójścia do schronu podczas nalotu.

Na początku listopada Rosja zadała druzgocący cios ukraińskiemu systemowi energetycznemu. W związku z tym nauka online również stała się praktycznie niemożliwa. Dotyczy to nie tylko tych uczniów, którzy są na terytorium Ukrainy, ale także dzieci, które wyjechały za granicę. Przecież tylko część z nich poszła do szkoły w nowym miejscu zamieszkania. Większość kontynuowała naukę w swoich szkołach zdalnie.

Jeśli chodzi o matki, które uciekały przed wojną i wywiozły swoje dzieci za granicę, dla nich na pierwszym miejscu była kwestia bezpieczeństwa. Wszyscy mieliśmy nadzieję, że ten horror skończy się za kilka miesięcy. Nikt nie myślał o szkole, większość dalej uczyła się zdalnie. Dopiero gdy stało się jasne, że sytuacja się nie poprawia, a matka musi znaleźć pracę, aby przetrwać w nowych warunkach, pojawiło się pytanie, gdzie umieścić dziecko?

I tu trzeba odnotować wsparcie polskich pedagogów, nauczycieli i wychowawców. Okazało się kolosalne. Ani jedna szkoła nie odmówiła przyjęcia ukraińskiego dziecka, które po 24 lutego przybyło na teren powiatu. Każdy uczeń, bez względu na to, w którym momencie włączył się w proces edukacyjny, od razu otrzymał wszystko, czego potrzebował. To nie tylko przybory szkolne, lecz także biurko, szafka na rzeczy osobiste, miejsce w jadalni. To wszystko sprawia, że dzieci ukraińskie mogą się czuć pełnoprawną częścią społeczeństwa.

Obecnie w powiecie cieszyńskim w szkołach średnich i zawodowych uczy się około 100 ukraińskich uczniów. Liczba uczniów w szkołach podstawowych wynosi około 900.

Muszę podkreślić, że tych liczb nie można uznać za pewne. To tylko przybliżona liczba dzieci, które zostały zarejestrowane w systemie na początku roku szkolnego. Nazwałabym je „stałą zmienną” w zależności od tego, jak zmieniają się plany ukraińskich rodzin, których przyszłość jest niepewna. Dziś tutaj — jutro wracamy do domu. A wraz z nadejściem zimy zasada ta może zadziałać w odwrotnym kierunku – nowa fala uchodźców, którzy zmuszeni są szukać schronienia, aby przetrwać zimę.

Decyzję o powrocie do domu, do rodzinnego kraju, częściej podejmowali rodzice dzieci w wieku szkolnym, a dokładniej klas I-VII, którzy są w stanie nadrobić zaległości bez większych konsekwencji. A doświadczenie zagranicznej szkoły pozostało w ich pamięci jedynie jako ciekawa przygoda. Jednocześnie większość matek, które mimo chęci powrotu do ojczyzny pozostały za granicą, swoją decyzję motywowała właśnie kwestią wykształcenia. I tutaj mówimy o dwóch kategoriach rodzin. Pierwszą i najczęstszą jest ta, w której dziecko skończyło szkołę i stanęło przed wyborem szkoły wyższej. A wraz z początkiem wojny pojawiła się możliwość podjęcia studiów za granicą. Chociaż jednocześnie warto zwrócić uwagę na ciekawy fakt, że jest różnica między wymarzoną uczelnią zagraniczną a studiowaniem tam, tylko dlatego, że zbombardowana została twoja uczelnia w Ukrainie.

Druga kategoria to matki dzieci w wieku przedszkolnym. Problem polega na tym, że psychika dziecka, choć elastyczna, jest dość wrażliwa. Poza tym przedszkola nie mogą pracować zdalnie, a kiedy zobaczyłam, jak te wszystkie dzieci razem z nauczycielami biegły podczas kolejnego alarmu do schronu w sąsiednim domu, długo nie mogłam dojść do siebie. Kiedy więc istnieje możliwość, aby nie narażać dziecka na powtarzającą się traumę, oczywiście matki wybierają ich bezpieczeństwo.

Chociaż edukacja wydaje się przywilejem czasu pokoju, to nie znaczy, że wojna jest przeszkodą nie do pokonania dla tych, którzy naprawdę chcą się uczyć. A wśród ukraińskich dzieci takich jest wiele.

This article is from: