Tramwaj cieszynski nr 02 03:2017

Page 1

MIESIĘCZNIK DLA ŚLĄSKA CIESZYŃSKIEGO WYDANIE PROMOCYJNE Nr 2/3, luty–marzec 2017

Cena: Bezpłatny www.tramwajcieszynski.pl

Polska Scena w Czeskim Cieszynie

· Panujący nam wielki SMOG · Miejsca przyjazne dzieciom · MOSIR


Jedno pytanie do... .÷ LO<LSEÄ¡ JIÅ¿QCÄ¡=;GS H;MTSG =TSN?FHCEIG $?D =?F?G D?MN I>JIQC?>Æ— H; HOLNOD;=? C=B JSN;HC; ENŤL? T; H;MTSG JIÅ¿L?>HC=NQ?G GIA÷ EC?LIQ;ă >I M;GILT÷>ŤQ =TS N?Æ™ CHHS=B CHMNSNO=DC H;MT?AI JIQC;NO $?Æ™?FC G;MT N;EC? JSN;HC? MEIHN;ENOD MCÄ¡ TɬH;MT÷ L?>;E=D; ;ɬGS JIGIÆ™?GS QɬI>JIQC?>TC H; HC? 4;JSN;HC; GIÆ™H; QSMSÅ”;ă >LIA; G;CFIQ÷

L?>;E=D; A;T?N;=I>TC?HH; JF

Pytanie czytelnika: #F? JÅ”;=C 'C;MNI C?MTSH T; QSH;D?G JF;=O H; N?L?HC? >;QH?AI >QIL=; *%-

2GSRZLHGĺ *LTSJIGHCDGS Æ™? QɬTQC÷TEO TɬLITJI=TÄ¡=C?G LI<ŤN <O>IQF;HS=B 4CHN?ALIQ;H?AI 1Ä¡TÅ”; *LT?MC;>EIQ?AI JLTS OFC=S ";D>OE; JLT?HC?MCIHI QMTSMNEC? JLTSMN;HEC ;ONI<OMIQ? Tɬ>INS=B=T;M @OHE=DIHOD÷=?AI JF;=O H; N?L?HC? >;QH?AI >QIL=; *%- JLTS OFC=S I<L?=EC?D H; ENŤLSG G; MCÄ¡ QɬJLTSMTÅ”IÅ¿=C TH;D>IQ;ă A;F?LC; B;H>FIQ; 4AI>HC? Tɬ JF;H?G JL;=? JIQCHHS T;EIÅ›=TSă MCÄ¡ EIÅ›=?G LIEO $?>H;E >I N?AI =T;MO 'C;MNI GOMC QSH;DGIQ;ă JF;= H; ENŤLSG ;ENO;FHC? TH;D>OD÷ MCÄ¡ JLTSMN;HEC $?MN NI I<MT;L IɬJIQC?LT=BHC G ;ɬIJÅ”;NS QSHIMT÷ TÅ” =TSFC TÅ” Êš 0 . T; G *IH;> NI CHQ?MNIL JÅ”;=C 'C;MNO JI>;N?E I> HC?LO=BIGIÅ¿=C

)>JIQC?>TC O>TC?FCÅ”; ,?H;N; %;LJCÅ›ME; Tɬ*LIGI=DC /LTÄ¡>O 'C;MN;

2

Wydarzenia

TRAMWAJ $*&4;:ÿ4,* Å” **

Kultura

Sport


Cieszyński Tramwaj wraca! Po raz kolejny zapraszamy Państwa do wycieczki z naszym Tramwajem. Wehikuł czasu przeniesie nas wstecz do czasów „Złotej dekady Reformacji”. Zabierzemy czytelników za mury historii więzienia cieszyńskiego. Spotkamy sie również na rozmowie z burmistrzem Cieszyna – Ryszardem Macurą. Możecie wybrać się z nami na „Drugą strone lustra”, by zobaczyć prawdziwy teatr Sceny Polskiej. Nawiedzi nas duch dybuka, prosto z desek bielskiego teatru. Poszukamy miejsc przyjaznych dzieciom i rodzicom. A dla kondycji wybierzemy się na wyprawę górską z Ozzim. Życzymy miłej podróży. - Załoga Tramwaju

ZAŁOGA TRAMWAJU: DYSPOZYTOR: Wojciech Krawczyk

Rozkład Jazdy: Kierunek Jazdy Reformacja czy utopia?

4-6

Wyższa Brama Wizjoner z Czech - czyli pochwała jednostki Złote dekedy Reformacji Z dziejów cieszyńskiego więziennictwa - więzienie w czasie okupacji Cieszyn na półmetku kadencji Charytatywnie w Cieszynie Przejście podziemne pod torami w pobliżu ciągu ul. Bielskiej w Chybiu Mama Mia pizzeria (art. spons.) Kartka z zeszytu - Ruch oporu

7 8-9 10-11 12-13 14-15 16-17 18-19 20

Stary Targ Dwacet piyńć

21

Mijanka na Rynku MOTORNICZY: Urszula Markowska KONDUKTORZY: Dominika Rychły

Magdalena Kozak

Fryderyk Dral PASAŻEROWIE: Adam Miklasz, Bogdan Słupczyński, Amelia Witos, Michael Morys-Twarowski, Szymon Krupka, Florianus, Macin Mońka, Robert Kania, Patrycja Cichy-Szept, dr hab. Bogusław Dziadzia, Iwona Czarniak.

ZAJEZDNIA: ul. Zamkowa 3A/9 Cieszyn

BAZA: Fundacja LOKALSI ul. Bielska 184 Cieszyn

Panujący nam wielki - SMOG Narodowy Program Rehabilitacji

22-24 25

25lecie Straży Miejskiej w Cieszynie

26-27

Przystanek Kultura Po drugiej stronie lustra DyBBuk Echo kulturowego fenomentu PRL-u Życie czyli nieustająca katastrofa BookBook prezentuje Rodziną do 2piętra (art. spons.)

28-32 33-35 36-37 38-39 40-41 42-43

Torebka jakby Damska Miejsca przyjazne dzieciom i rodzicom Modnie czy wygodnie? Ważniejsza męskość czy trendy modowe? Dzikie kobiety, romantyczni mężczyźni... Nadaj paczkę (art. spons.) Samotny tata, ale czy na pewno samotnty? Stawianie baniek - magiczne rytuały, czy niedoceniony sposób na powrót do zdrowia? Żurawina Well Done (art. spons.)

44 45 46-48 49 50-51 52-53 54-56 57

Wyprawy z Tramwajem Górskie wyprawy z Ozzim - Szlakiem harcerskim na Błatnią Czy to przypadek rządzi turystyką? Ślusarnia (art. spons.)

58-59 60-61 62

Gimnastyka z Tramwajem MOSiR Co z cieszyńskim sportem? Trzyniec powalczy o mistrzostwo

63 64-65

Kolorowanka - konkurs z nagrodami

66

ŹRÓDŁO OKŁADKI: www.fotopolska.eu

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

3


KIERUNEK JAZDY

Reformacja i utopia Florianus

Zapoczątkowana w 1517 roku przez Marcina Lutra reformacja miała na celu ideową weryfikację i moralną odnowę chrześcijaństwa.

4

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017


KIERUNEK JAZDY Chrześcijanie odchodzili od Kościoła rzymskiego nie tylko dlatego, że kwitła w nim rozpusta, korupcja i inne świętokradcze nadużycia. Chodziło także o prawdziwość kościelnych dogmatów i realność sakramentów, koncepcję mszy świętej, celibat księży, autorytet Biblii, o stosunek Boga do człowieka i drogę człowieka do zbawienia. Tradycyjne dogmaty zostały przez reformatorów odrzucone lub podważone. Jedność chrześcijan w podstawowych przeświadczeniach przestała być możliwa. Do błyskawicznego rozpowszechnienia się reformacji w Europie bardzo przyczynił się wynalazek Guttenberga. Dzięki kaznodziejom, którzy w swoim podręcznym bagażu mieli drukowane książki i broszury, reformacyjne idee szybko dotarły także na Śląsk, a za sprawą księcia Wacława III Adama luteranizm stał się niebawem religią dominującą w Księstwie Cieszyńskim. Nastała złota era cieszyńskiego luteranizmu. Charakterystyczne dla reformacji na Śląsku było to, że nie przybrała ona form rewolucyjnych, ale dokonywała się w sposób oględny i umiarkowany – pisał ewangelicki historyk kościelny ks. Andrzej Buzek. Przez dziesiątki lat tolerowano wszędzie obok nowego – nabożeństwo dawne, o ile tylko znajdowało zwolenników. Wyznanie ewangelickoaugsburskie przyjmowane było w księstwie powszechnie, podobno bez oporu i bez przemocy, zarówno przez szlachtę, mieszczaństwo jak i chłopstwo, ale zakonników przepędzono, a ich majątek – przynajmniej w Cieszynie - skonfiskowano. Za to dola poddanych księcia polepszyła się. Zniesiono wiele obowiązujących przedtem podatków i świadczeń na rzecz Kościoła rzymskiego. Miejscowe kościoły w większości zostały przejęte przez ewangelików, a część skonfiskowanego majątku zakonnego książę przekazał na rzecz szpitala miejskiego w Cieszynie, gdzie podobno leczono także ubogich.W miastach nadal mieszkali mieszczanie wyznania katolickiego, którzy nie byli prześladowani. Historycy uznają czas panowania Wacława III Ada-

ma, który umarł przedwcześnie w 1579 roku, za okres rozwoju gospodarczego i stabilizacji. Ale historycy rzadko bywają bezstronni, przemilczają fakty niewygodne dla jednej lub drugiej strony, w zależności od swoich sympatii i przynależności, bo historycy to też ludzie. Politykę Wacława III Adama kontynuowała księżna Sydonia Katarzyna, jego owdowiała żona, a później ich syn, książę Adam Wacław, który przejął władzę w księstwie w 1594 roku po osiągniąciu pełnoletności. Jednak religijne wiary, porządki prawne i ustroje polityczne nie są na tym świecie wieczne ani nawet długotrwałe. Ludzie także zmieniają swoje poglądy w zależności od swoich potrzeb i ambicji, presji otoczenia lub nawet kapryśnego widzimisię. A możnowładcy i politycy kierują się w działaniu częściej swoim interesem niż dobrem publicznym. Tak też było w przypadku cieszyńskiego księcia Adama Wacława. Przebywając na Boże Narodzenie 1609 roku w Pradze na dworze dogorywającego, szalonego cesarza Rudolfa II, nagle i niespodziewanie zmienił swoją religię z ewangelicko-augsburskiej, w której był wychowany i którą przedtem zdecydowanie popierał, na katolicką. Po nowym roku książę pan wrócił do Cieszyna, odwołał reformację w swoim księstwie i rozpoczął jego rekatolizację. Napotkał jednak na twardy opór ze strony wszystkich miejscowych stanów – szlachty, mieszczaństwa jakoż i chłopstwa. W praktyce na katolicyzm początkowo nawrócił się tylko książęcy dwór, kontrreformacją zaś miały się zająć przywrócone do Cieszyna zakony.

dę cuius regio eius religio, czyli czyje panowanie, tego wyznanie. Jednak wyznanie ewangelicko- augsburskie zakorzeniło się wśród miejscowej ludności na Śląsku Cieszyńskim mocno i głęboko. Sprowadzeni na nowo księża i zakonnicy z trudem przywracali katolicyzm, ani mieszczaństwo ani chłopstwo nie kwapiło się do powrotu na łono rzymskiego Kościoła. W 1617 roku umarł książę Adam Wacław, a w następnym roku, po defenestracji praskiej, wybuchła wojna trzydziestoletnia - krwawa wojna religijna w środku Europy. Związany z nią chaos i okrucieństwo nie ominęły Księstwa Cieszyńskiego. Przechodzące wojska paliły i plądrowały miasta, które przechodziły z rąk do rąk. Raz przejmowała je władza katolicka a raz ewangelicka. Kontrreformacja i rekatolizacja jednak postępowała. Historycy podają, że w 1629 roku księżna Elżbieta Lukrecja wydała statut zakazujący niekatolikom obejmowania miejskich urzędów i przyjmowania ich do rzemieślniczych cechów. Dla wielu mieszczan cieszyńskich oznaczało to wygnanie. Z dnia na dzień cieszyńscy ewangelicy stali się uchodźcami. Z tego roku pochodzi słynny Lament mieszczan cieszyńskich, którzy to dla prawdy Bożej od swych majątków do innych krajów iść musieli, ułożony przez jednego wygnańca dla ewangelii świętej roku pańskiego 1629. Są to napisane po czesku dwie długie lamentacje ewangelickich uchodźców z Cieszyna, którzy idąc na wygnanie między innymi tak śpiewali:

W 1610 roku skończyła się złota era cieszyńskiego luteranizmu. Zamknęła się trwająca ponad pół wieku epoka reformy chrześcijaństwa w Księstwie Cieszyńskim, po czym nastąpiła kontrreformacja. Konwersja księcia rozpoczęła tu ciężkie czasy antyluterańskiej reakcji. Oznaczało to także koniec pewnego porządku prawnego i ustroju społeczno-politycznego w księstwie. Adam Wacław wprowadził zasa-

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

5


KIERUNEK JAZDY Wrodzy w złości tyrani Stąd nas wypędzają I nasze majętności Sobie przywłaszczają. Musimy tutaj wszystko, Co nasze zostawić, Między narody cudze Z płaczem się wyprawić. O ty miły Cieszynie Już stąd wychodzimy I tylko sam Pan Bóg wie Kiedy się wrócimy. O Cieszynie, Cieszynie, Z tobą się żegnamy, Wszechmogącemu Bogu Ciebie powierzamy. Jednak ewangeliccy uchodźcy z 1629 roku już do Cieszyna nie wrócili.Tak skończył się pewien duchowy, a zarazem społeczny i polityczny eksperyment. Reformacja, która próbowała odnowić chrześcijaństwo i wybudować wedle nowych zasad civitas Dei -państwo Boże - na ziemi, okazała się nie tylko w Księstwie Cieszyńskim projektem utopijnym. W XVI wieku utopijne idee rozpowszechniły się w Europie po tym jak w 1516 roku - na rok przed wystąpieniem Lutra – angielski prawnik i humanista Thomas More (nazywany również Morusem) opublikował po łacinie dzieło pod tytułem „Książeczka zaiste złota” i niemniej pożyteczna jako przyjemna o najlepszym ustroju państwa i nieznanej dotąd wyspie Utopii. Od tytułu tej zaiste złotej książeczki pochodzą słowa utopia i utopijny. Jak wyjaśnia niezawodny Słownik wyrazów obcych Władysława Kopalińskiego, utopia to niezmiernie odległe miejsce – okolica, wyspa, kraj – stworzone w wyobraźni. A także państwo idealne, zwłaszcza w dziedzinie praw, rządów i stosunków społecznych. Tym słowem określa się każdą mrzonkę, plan albo pomysł wzniosły, idealny, ale utopijny czyli nieżyciowy, nierealany, nieziszczalny, fantastyczny. Jednak w książeczce Tomasza Morusa wiele jest idei

6

społecznych, ekonomicznych i politycznych, które pozostają – po pięciu stuleciach - nadal atrakcyjne, aktualne, godne nie tylko przemyślenia, ale nawet wcielenia w życie. Przecież głównym celem całego ustroju społecznego Utopii – pisał w 1516 roku Tomasz Morus – obok zaspokojenia koniecznych potrzeb ogólnych jest zapewnienie wszystkim obywatelom jak największej ilości czasu, aby, oderwawszy się od trosk materialnych, mogli poświęcać się kulturze duchowej. Na wyspie Utopia pracuje się tylko sześć godzin. Z pracy na roli i upraw starcza jednak żywności dla wszystkich.Wolnego czasu nie marnuje się na głupstwa i próżniactwo. Hazard jest zabroniony. Utopianie w wolnym czasie kształcą się naukowo. Dla przyjemności słuchają muzyki. Od wiosny do jesieni spędzają sporo czasu w przydomowym ogrodzie. Wszyscy umieją pracować na roli, ale zajmują się też rzemiosłem. Rozwój przemysłu uważany jest w Utopii za zło. Nie ma własności prywatnej ani pieniędzy. Nie ma też szlachty, panuje całkowita równość i równy dostęp do dóbr. Metale szlachetne są bezwartościowe. Ze złota robi się łańcuchy dla niewolników, którzy wykonują nieczyste prace. Życie gospodarcze organizuje państwo, zarządcy wybierani są demokratycznie, ich kadencje nie trwają długo. Książę też jest wybieralny i może sprawować władzę do końca życia pod warunkiem, że nie jest despotą. Jego dom nie wyróżnia się przepychem a jego szata wykwintem. Wszyscy żyją skromnie, ale dostatnio i dbają o zachowanie dobrych obyczajów. Władze miejskie pomagają najuboższym i wielodzietnym rodzinom. Kobiety nie muszą gotować, bo posiłki oferuje się wszystkim w wielkich jadłodajniach. Prawa są nieliczne i bardzo proste. Unika się wojen i przemocy. Pogardza się myśliwstwem i rzeźnictwem. Do wojen wynajmuje się żołnierzy z innych krajów. Panuje tolerancja religijna, ateizm jest jednak zabroniony jako bezrozumny. Za fanatyzm religijny grozi wydalenie z wyspy. Kapłanów – tak samo jak urzędników – wybiera się w tajnym głosowaniu. Kapłani są nieliczni i nie mają żadnych przywile-

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

jów. Są to ludzie najbardziej świątobliwi. Nie muszą przestrzegać celibatu. Kapłanami mogą być także starsze kobiety. Ceremonie są skromne. Małżeństwa zawiera się po dokładnym zapoznaniu się kandydatów i ich dokładnym, wzajemnym obejrzeniu się nago. Rozwody są możliwe po wnikliwym rozpatrzeniu sprawy przez senat. Wszyscy szanują zdrowie. Wielkie ośrodki zdrowia znajdują się na obrzeżach miast. Pacjenci wolą leczyć się w szpitalu niż w domu, bo opieka lekarska jest bardzo staranna. Śmiertelnie chorzy mogą sami pozbawić się życia. Zwłoki zmarłych poddaje się kremacji. Pogrzeby nie są smutne. Utopianie są bowiem przekonani, że po śmierci czeka ich niezmierne szczęście. W XVI wieku zasady podobne do tych z wyspy Utopia przyjmowały różne wspólnoty protestanckie. Chociaż w zeszłym roku nie obchodzono hucznie jubileuszu 500lecia pierwszego wydania „Złotej Książeczki” Tomasza Morusa, nadal warto ją uważnie czytać i poważnie dyskutować. Co więcej, Utopia powinna być lekturą obowiązkową w szkołach jako pewien ideał nowożytnego, europejskiego ładu społecznego. W bieżącym roku cały protestancki świat obchodzi jubileusz 500lecia reformacji. 2017 rok ogłoszono rokiem reformacji na Śląsku, a Cieszyn jako jedno z dwóch (obok Wrocławia) miast w Polsce wpisano do ekskluzywnego,międzynarodowego grona miast reformacji. Jednak na razie jakoś specjalnie nie przejawia się to na jego ulicach,w działalności jego instytucji i w życiu publicznym jego mieszkańców. Cieszmy się reformacją, poznawajmy jej idee, historię i kulturę. Bo właśnie dzięki reformacji Śląsk Cieszyński jest krainą wielowyznaniową i wielokulturową a przez to bardziej cywilizowaną i bardziej europejską. A także bardziej pluralistyczną i demokratyczną, inną i ciekawszą niż reszta Polski. Na Śląsku Cieszyńskim nadal potrzebujemy ducha reformacji do normalnego i godziwego życia, bo nadal potrzebujemy do szczęścia starych, dobrych, mądrych utopii.


WYŻSZA BRAMA

Wizjoner z Czech czyli pochwała jednostki. Adam Miklasz

Początek roku – czyli czas, kiedy mój mózg mimowolnie wchodzi na szlak podsumowań. Trafiają się te przyjemne, w tym roku miałem bowiem sporo szczęścia do podróży i udało mi się zobaczyć kilka całkiem ciekawych miejsc. Najbardziej ze wszystkich inspirujące znajduje się całkiem niedaleko, bo kilkadziesiąt kilometrów na południe od Cieszyna. Nie najciekawsze, nie najpiękniejsze – lecz właśnie najbardziej inspirujące. Świat w erze rewolucji elektronicznej zmienia się na naszych oczach. Zmieniają się priorytety. Również te, związane z turystyką. Obecnie podróżują niemal wszyscy. Co więcej – podróżują często. Jeszcze sto lat temu turystyka była rozrywką elitarną. Głównym celem tułaczki było poznanie egzotycznej cywilizacji (cóż, wtedy wszystko, co za najbliższą rzeką, bywało egzotyczną cywilizacją!), obcowanie z unikatowymi pejzażami, oraz dziełami sztuki i dorobkiem kulturowym. Teraz, kiedy wszystkie atrakcje zostały już obejrzane, opisane, sfotografowane i ocenione, ważniejsze okazują się inne bodźce. Eksperci, badający zjawiska we współczesnej turystyce mówią niemalże jednym głosem – dla współczesnego podróżującego odbiorcy najbardziej liczą się narracja oraz emocje. Powiedzmy sobie szczerze – ilu z nas posiada na tyle wysublinowaną wiedzę z dziedziny historii i historii sztuki, aby móc obiektywnie ocenić wartość oglądanego zamku, czy kościoła? Nie wstydzę się przyznać, że sam często mam z tym problem. Ufamy więc opiniom ekspertów (przewodnikom żywym, papierowym i elektronicznym) – to dzięki ich narracji wiemy, że jeden napotkany zabytek ma niepowtarzalną warość, a inny jest nic nieznaczącym kiczem. Obiektywnie mogą zachwycić jedynie atrakcje, wizualnie działające na zmysły – spektakularne pejzaże, krajobrazy, strzeliste zamki na skale, wszystko co wysokie, rozległe, wielkie. W pozostałych przypadkach zdani jestśmy na narrację. Miejsce, o którym wspomniałem w nagłówku, to znajdujący się niedaleko Nowego Jiczyna Sztramberk. Polecę banałem, który może być cytatem z niemal każdego przewodnika, lub bloga podróżniczego: „Sztramberk to niezwykle urokliwe miasteczko z doskonale zachowaną średniowieczną zabudową”. To wszystko prawda – miasteczko ma niezaprzeczalny urok, ma również doskonale zachowaną średniowieczną zabudowę. Pozwolę sobie teraz na śmiałą tezę – jestem prze-

konany, że każdy z czytelników odwiedził kilka podobnych urokliwych miasteczek z równie doskonale zachowaną zabudową, nieprawdaż? Czym więc Sztramberk wyróżnia się w stosunku do innych podobnych miejsc? Narracją właśnie! Ponad sto lat temu pojawił się w Sztramberku lekarz, Adolf Hrstka, który przyjechał na placówkę ze środkowych Czech. Był to jeszcze czas, kiedy na Adolfów Ha nie patrzono podejrzliwie, został więc przyjęty z odpowiednią czcią i zaufaniem. Z ogromnym pożytkiem dla miasteczka. Hrstka nie ograniczał się jedynie do piastowania ciepłej posadki publicznej i pobierania zasłużonej pensyjki – z ogromnym zapałem i entuzjazmem włączył się w kreowanie rozwoju miasta. Był wizjonerem, który przewidział rozwój masowej turystyki i oczekiwania przyszłych włóczykijów. Objął funkcję prezesa lokalnego oddziału Klubu Czeskich Turystów, później realizował swoje wizje jako burmistrz (czes. - starosta) miasta. Odrestaurował zamek właśnie z myślą o przyszłych turystach, odwiedzających miasteczko. Stworzył produkt turystyczny, prawdziwą markę terytorialną „Sztramberk”. Wiedział, jakie znaczenie ma narracja, obrazek, hasło, mit, legenda: obecnie smakołyk regionalny, czyli „piernikowe ucho” jest zblitką słów, przyciągającą do miasteczka tysiące turystów. Intuicja podpowiada mi, że chwytliwa legenda o Tatarach, którzy wracając spod Legnicy potracili tu żywoty oraz uszy, obcięte niewiernym, to również jego sprawka. Sztramberk miał szczęście, miał swojego Hrstkę – kogoś, kogo brakowało w innych, pewnie równie atrakcyjnych miejscach. Przyznam się, że bardzo krzepi mnie historia tego jegomościa – potwierdza ona bowiem tezę, że jednostki mają moc sprawczą i mogą mieć ogromny wpływ na otoczenie. Czasem warto więc zaufać ambitnym. Czy znajdzie się ktoś taki w Cieszynie? Niestety – do weryfikacji dojdzie za minimum kilkadziesiąt lat, odpowiedzi na to pytanie mogę więc nie dożyć...

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

7


WYŻSZA BRAMA

Złote dekady Reformacji Michael Morys-Twarowski

Kiedy w połowie XVI wieku książę Wacław Adam przeszedł na luteranizm, katolicy stracili świątynie, a majątki kościelne i klasztorne uległy konfiskacie. W Orłowej mnichów, którzy nie chcieli opuścić klasztoru, rozstrzelano.

Foto: wikipedia.com

W starszych publikacjach można przeczytać, że Reformacja bardzo szybko zapuściła korzenie w Księstwie Cieszyńskim. Odnosi się wrażenie, że kiedy w 1517 roku Marcin Luter przybijał do drzwi w Wittenberdze swoje słynne tezy, to echo walenia młotem niosło się na cieszyńskim zamku.

8

Tymczasem triumf luteranizmu nastąpił dopiero kilka dekad później za sprawą księcia Wacława III Adama. Urodził się w 1524 roku. Formalnie Księstwo Cieszyński odziedziczył jako czterolatek, faktycznie objął rządy dopiero w wieku 21 lat. Wychowywał się w Wiedniu na dworze czeskiego króla Ferdynanda Habsburga, zagorzałego katolika, ale wśród krewnych miał wyznawców obu religii. Przykładowo, brat matki cieszyńskiego księcia – wielki mistrz krzyżacki Albrecht Hohenzollern – przeszedł na luteranizm. Tymczasem brat babki, polski król Zygmunt Stary, pozostał katolikiem. Nie wiemy i pewnie nigdy nie dowiemy, co sprawiło, że książę Wacław Adam zmienił wyznanie. Czy zaważyły na tym tylko kwestie finansowe (bo porzucenie katolicyzmu przyniosło mu niezłe profity), czy jednak był to efekt głębszych przemyśleń.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

Książę – zbieracz kościelnych i klasztornych majątków W każdym razie już w 1545 roku Wacław Adam, już protestant, zabrał się za zbieranie majątków kościelnych i klasztornych. Wygnał z Cieszyna dominikanów i przejął ich majątek. W rękach księcia znalazły między innymi folwark Mnisi (dzisiejsze Mnisztwo) i część Krasnej. Piwowar zakonników oddał miastu, ogrody klasztorne przejęli mieszczanie (dzisiejsze Nowe Miasto). Oprócz tego zawłaszczył sobie majątki cieszyńskich bernardynów, z kościoła parafialnego wygonił księży katolickich i zaczął sobie ostrzyć zęby na posiadłości benedyktynów z Orłowej. Wprawdzie przepędził zakonników, ale w ich obronie interweniował polski król Zygmunt Stary. Z tego powodu po kilku latach Wacław Adam zwrócił im część posiadłości. Jednak gdy w 1560 roku opat Andrzej Burzyński spróbował odzyskać resztę, wściekły książę wygnał go, a zakonników, którzy nie chcieli opuścić klasztoru, kazał rozstrzelać. Szlachta w większości zmieniła wyznanie, idąc w ślady księcia Wacława Adama. Nieliczne rody pozostały ka-


WYŻSZA BRAMA tolickie, jak np. Grodzieccy z Grodźca czy Klochowie z Ustronia. Podobnie było wśród mieszczan i chłopów. Jednak co ciekawe, dwaj katoliccy święci z Księstwa Cieszyńskiego przyszli na świat w mieszczańskich rodzinach w okresie szczytowych wpływów Reformacji. Pierwszym był Jana Sarkander (rocznik 1576) ze Skoczowa, którego rodzina zdecydowała się wyemigrować na Morawy, drugim Melchior Grodziecki (Grodski) z Cieszyna, urodzony około 1581 roku. Następcy księcia Wacława Adama za pomocą środków prawnych starali się utwierdzić triumf Reformacji w Księstwie Cieszyńskim. W 1584 roku wdowa po księciu, Sydonia Katarzyna, wydała Porządek kościelny, w którym za jedyną religię Księstwa uznawała luteranizm. Z kolei książę Adam Wacław, syn Wacława Adama, stwierdził, że w miastach nie będą tolerowane inne wyznanie niż ewangelickie. Odpowiednie edykty wydał dla Cieszyna (1598), Jabłonkowa i Strumienia.

Nieoczekiwana zamiana miejsc Nadszedł jednak rok 1609, kiedy ten sam Adam Wacław porzucił luteranizm i przeszedł na katolicyzm. Podobnie jak w przypadku ojca pojawiają się pytania, czy o konwersji przesądziły potencjalne korzyści materialne, czy był to efekt duchowej przemiany. W tym przypadku również nie uzyskamy rozstrzygającej odpowiedzi. Do Księstwa Cieszyńskiego wrócili dominikanie, którym książę oddał Mnisztwo i Krasną. W samym Cieszynie katolicy odzyskali wszystkie świątynie; Adam Wacław pozwolił zatrzymać luteranom zbudowany przez nich kościół św. Trójcy. Przeciwko zmianie wyznaniowego kursu żywiołowo protestowały władze miejskie Cieszyna. Okazały swemu władcy nawet niedawny edykt, wedle którego żadne inne wyznanie oprócz

ewangelickiego nie będzie tolerowane w mieście. Adam Wacław dokument – jak pisze kronikarz Alojzy Kaufmann – „potraktował w ten sposób, że gdy mu go pokazano, oderwał zeń swoją pieczęć, a sam przywilej pokrajał na drobne części. Całość, opakowaną w żałobny welon, wraz z własnym srebrnym kielichem komunijnym, zawiniętym w lnianą chustę, odesłał Radzie Miejskiej”. Kontrreformacja w wykonaniu Piastów cieszyńskich w praktyce nie była zbyt intensywna ani dotkliwa dla protestanckich mieszkańców Księstwa Cieszyńskiego. Sytuacja zmieniła się drastycznie w 1653 roku po śmierci księżnej Elżbiety Lukrecji i objęciu przez Habsburgów bezpośrednich rządów w dawnym piastowskim państewku – wtedy rozpoczął się najczarniejszy okres w dziejach protestantyzmu na Śląsku Cieszyńskim. Zarówno reformacja, jak i kontrreformacja w naszym regionie to dwie strony tego samego medalu. To elity, często mając na uwadze doczesne korzyści, chciały mieć decydujący głos w tej kwestii. Część mieszkańców Księstwa Cieszyńskiego nie ugięła się, trwając przy katolicyzmie (w czasie reformacji) albo luteranizmie (w czasie kontrreformacji) – gotowa znosić różne przykrości albo nawet udać się na przymusową emigracją. Inni autentycznie dawali się nawrócić, ich konwersje były dobrowolne. Wreszcie znajdowali się tacy, dla których sprawa, do której świątyni uczęszczają i jak ma wyglądać msza/nabożeństwo, było kwestią drugorzędną. Zresztą trzeba się zastanowić na ile niepiśmienne w większości społeczeństwo rozumiało zawiłości teologicznych sporów. O ile dzisiaj słowo tolerancja religijna w kontekście Śląska Cieszyńskiego powtarzane jest do upadłego, to warto pamiętać, że i Reformacja, i kontrreformacja przebiegały w zgoła nietolerancyjnej atmosferze, a w obu przypadkach motorem napędowym zmian była wola elit. Z przekonaniami zwykłych mieszkańców nikt specjalnie się nie liczył.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

9


WYŻSZA BRAMA

Więzienie w czasie okupacji Więzienie cieszyńskie w czasie hitlerowskiej okupacji stanowiło ogniwo systemu gnębienia i łamania oporu podbitych narodów. Nie należało do najcięższych miejsc katorgi i eksterminacji, natomiast stanowiło przejściowy etap pomiędzy celami w urzędzie gestapo, a obozem koncentracyjnym. Było świadkiem wielu cierpień, bólu i krzywdy tysięcy ludzi.

Z dziejów Cieszyńskiego więziennictwa Urszula Markowska

Wybuch II wojny światowej nie był zaskoczeniem, państwo polskie czyniło przygotowania do niej od wielu miesięcy przed 1 września 1939 roku. Podobne przygotowania robiły władze więzienne, w tym personel więzienia w Cieszynie. W sierpniu 1939r. ostatni naczelnik więzienia Franciszek Władyka przygotowywał zakład do ewakuacji. Więźniów politycznych narodowości niemieckiej przetransportowano do Tarnowa, kryminalnych z niskimi wyrokami zwolniono przedterminowo, zaś z wysokimi wyrokami zatrzymano. Naczelnik więzienia z grupą dozorców opuścił Cieszyn przed południem 1 września, a na miejscu pozostało ok. 100 osadzonych. Nadzór objął były naczelnik Karol Bełtowski wraz z dozorcą Jerzym Mendrochem i kilkoma starszymi dozorcami. Już pierwszego dnia wojny nadzór nad więzieniem przejęły władze niemieckie. Około go-

10

dziny 16, po wkroczeniu wojsk niemieckich do Cieszyna, w kancelarii sądu stawił się Józef Strzelec – członek komórki NS – DAP i zażądał podporządkowania się jego rozkazom. Sprawy gospodarcze więzienia objął Robert Majeranowski. W budynku więzienia pojawili się umundurowani Niemcy z grupy specjalnej wraz z dwoma cieszyńskimi Niemcami Erykiem Borthem i W. Krywalskim. Funkcjonariuszy Służby więziennej wcielono do niemieckiej służby z zachowaniem przedwojennych stopni służbowych. Polscy strażnicy w więzieniu wykonywali wszystkie czynności z wyjątkiem konwojowania, doprowadzania do transportu i egzekucji. Stanowili około połowy załogi, nie mając przy tym żadnej decyzyjności wobec więźniów. Polskim strażnikom pozwolono na pracę w umundurowaniu przedwojennym z dystynkcjami do stopnia przodownika. Z czapek i guzików

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

przy mundurach zniknął polski orzełek, a w zamian nosili oni symbol PSD, co oznaczało „polska straż więzienna do wykonywania kary pozbawienia wolności”. Pod koniec listopada 1939r. przybył do Cieszyna doświadczony niemiecki pracownik więziennictwa Alfred Ringk z Bawarii. Oceniany był przez więźniów jako „sprawiedliwy”, nie znęcał się nad nimi. Wobec podwładnych był surowy i wymagający. Kierował cieszyńskim więzieniem do 27 stycznia 1945 roku, kiedy wobec zbliżających się Rosjan, opuścił Cieszyn wraz z niemieckim personelem zabierając całą dokumentację. W trakcie remontu zakładu w 2005 roku wymieniano część belek dachowych i pod jedną z nich znaleziono księgę. Jest to tzw. „książka ruchu” jednego z oddziałów. Zapisy w niej rozpoczynają się w lipcu 1934, a kończą 29 maja 1940 roku.


WYŻSZA BRAMA

Foto: Archiwum Zakładu Karnego

Przez cieszyńskie więzienie przewinęło się w czasie okupacji ponad 12 tysięcy osób. Codziennie zatrzymywano nowych, a raz w tygodniu, zazwyczaj w piątki odsyłano kilkunastu lub kilkudziesięciu więźniów do obozów koncentracyjnych bądź innych więzień. Transport odbywał się drogą kolejową z dworca Cieszyn Zachodni, na który osadzeni konwojowani byli pieszo przez miasto. W więzieniu cieszyńskim zdecydowaną większość stanowili Polacy. Przebywali w nim też: Czesi, Słowacy, Niemcy, Francuzi, Włosi, Ukraińcy i Żydzi. Podstawy zatrzymania były różne. Od akcji specjalnych np. „polowania” na Żydów przez zatrzymania za antypaństwowe wypowiedzi, słuchanie radia, obrazę partii i narodu niemieckiego, przedłużanie urlopów czy uchylanie się od służby wojskowej, aż do tych cięższych, współpracę z bandami lub przynależność do band. Oprócz tego zatrzymywano za przestępstwa kryminalne: zabójstwa, kradzieże, gwałty. Więźniów z Cieszyna zazwyczaj transportowano do Mysłowic skąd kierowani byli do obozu koncentracyjnego w Oświęcimu lub do innych więzień. Zatrudnianie więźniów do wykonywania zadań dla III Rzeszy było prio-

rytetem dla administracji niemieckiej. Po otrzymaniu wyroku każdego więźniea przydzielano do odpowiedniego „komanda” czyli grupy roboczej. Pracowali w celach na terenie więzienia. Wewnątrz działały: koszykarstwa, pracownia torebek damskich, stolarnia, świniarnia i piekarnia. Przez cały okres okupacji grupy więźniów kierowano do pracy w fabrykach na terenie Cieszyna. Pracowali również w 80 - hektarowym gospodarstwie rolnym w Mizerowie koło Pszczyny. Tu pod nadzorem 2 strażników pracowało i mieszkało na stałe ok. 50 więźniów. Największą filią cieszyńskiego więzienia było komando w hucie trzynieckiej. Więźniów ulokowano w zabytkowym zameczku Bessów w Końskiej, na terenie już wtedy włączonym do huty. Pracowało tam ok. 250 więźniów. Śmiertelność wśród więźniów była spora. Ciała zmarłych składano w „marowni”, pomieszczeniu obok garażu skąd przewożono je na cmentarz przy kościele w Cieszynie Bobrku. Tam chowano zmarłych w pojedynczych lub zbiorowych mogiłach. Duży wpływ na życie więzienne mieli dozorcy. W większości byli to zweryfikowani przez Niemców Ślązacy. Szczególnym zaufaniem cieszył się Jerzy Mendroch, gorliwie wykonujący polecenia okupanta i budzący lęk wśród więźniów. Jednak obok służbistów i osób znęcających się nad więźniami, znajdowali się dozorcy pomagający osadzonym, przekazując informacje rodzinom poza więzieniem. Dostarczali też żywność i papierosy. Jedną z nich była dozorczyni Stefania Piskorczyk z Cieszyna, wyjątkowo” ludzka i ofiarna” w opinii więźniów. W latach okupacji powszechnie stosowano wobec więźniów karę karceru. Przedwojenne pomieszczenie przebudowano tworząc karcer bez okien z betonową podłogą i wmurowanym podestem do spania. Kilkudniowy pobyt z ograniczona racją żywnościową i dodatkową chłostą był najdotkliwszą karą stosowana w tym więzieniu. Ostatnie miesiące okupacji zmieniły atmosferę

w więzieniu. Duże grupy osadzonych wywieziono do budowy umocnień na Pomorzu Zachodnim. W grudniu 1944r. wstrzymano transporty do Oświęcimia, zwolniono osadzonych, którym kara kończyła się w styczniu i lutym 1945 roku. W dniu 25 stycznia, wobec zbliżającego się frontu zwolniono kobiety. Dnia 27 stycznia 1945 roku więzienie opuścili niemieccy urzędnicy i kierownictwo, zabierając ze sobą dokumentację więzienną. Władzę nad pozostałymi więźniami przejęło gestapo. W więzieniu zapanował terror. W garażu więziennym rozstrzelano kilku osadzonych m.in. Karola Witoszka z Hażlacha. Więźniów wywożono do Mirowa na Morawy. Ostatni taki transport opuścił Cieszyn 2 maja 1945 roku. W tym dniu więzienie opustoszało i kiedy władze polskie zajmowały gmach sądu oraz więzienia - nie znaleziono żadnych dokumentów dotyczących więźniów. Z biegiem lat świadkowie tamtych zdarzeń i sami więźniowie tworzyli na nowo historię tego miejsca ale i pamięć o więźniach. Tam mógł przecież trafić każdy. Wystarczyło być złapanym na słuchaniu radia czy słowach znieważających okupanta. To był ciężki czas dla wszystkich mieszkańców. I im właśnie winni jesteśmy pamięć i przekazywanie tej historii młodemu pokoleniu. Już dzisiaj zachęcam do śledzenia historii więzienia w Cieszynie. W następnym numerze opowiemy wspomnienia Alojzego Frosa uwięzionego w ZK w Cieszynie w czasach okupacji.

Foto: Archiwum Zakładu Karnego

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

11


WYŻSZA BRAMA

Cieszyn na półmetku kadencji Urszula Markowska

Od zaprzysiężenia Burmistrza Ryszarda Macury minęły już nieco ponad dwa lata. Półmetek kadencji oraz nowy rok to dobry czas na podsumowanie tego, co się już wydarzyło, a także na planowanie tego co w przed nami. W poniższym wywiadzie pytamy Burmistrza o najważniesze inwestycje zrealizowane w Cieszynie, o to jak przedstawia się gospodarka i jej gałęzie, a także o wydarzenia, nie tylko kulturowe.

Wiele wydarzyło się przez dwa lata kadencji, wiele projektów zostało zrealizowanych, a także jest zaplanowanych. Co jest jednak najważniejszą z inwestycji? Ryszard Macura: Jednym z najważniejszych efektów pracy jaki udało się osiągnąć jest sprawa kolei. Cieszyn na nowo został przywrócony na mapę kolejową Śląska i Polski. Na pewno będziemy walczyć także o kolejne odcinki. Może nie jest to efekt widoczny w tym momencie, ale za 10, 15 lub 20 lat będziemy się cieszyć z tego, że ocaliliśmy kolej dla Cieszyna. Każda miejscowość taka jak Cieszyn, Skoczów, Wisła, Ustroń powinny być podpięte do tej sieci, żeby dość swobodnie się przemieszczać. Wymagają tego względy gospodarcze, turystyczne i coraz częściej ekologiczne. Względy gospodarcze, bo swoboda przemieszczania się jest warunkiem prawidłowego rozwoju wolnego rynku. Względy turystyczne, bo południowa część województwa należy do najczęściej odwiedzanych zakątków Śląska i Polski. W końcu względy ekologiczne, bo znacząca część zanieczyszczeń, to efekt spalania samochodów, które można byłoby częściowo zastąpić transportem publicznym.

12

Czy uda się zwiększyć częstotliwość przejazdów pociągów, żeby prawdopodobna była wymiana samochodów na środki transportu publicznego? RM: Jest taka możliwość. Najpierw jednak musimy osiągnąć jak najszybsze czasy przejazdów z Cieszyna do Katowic, z Cieszyna do Bielska i do innych miejscowości. Perspektywicznie możemy wykorzystać te linie dla szynobusów na trasie Cieszyn-Wisła, Cieszyn-Jabłonków, Cieszyn-Źywiec. To przed nami. Na pewno pójdziemy w tą stronę. Jak podsumuje Pan gospodarkę na przestrzeni ostatnich dwóch lat? RM: Zauważalny jest wzrost gospodarczy. Nie zależało to przede wszystkim od burmistrza czy od Rady Miejskiej, ale podejmowaliśmy cały szereg działań, słuchając przedsiębiorców i reagując. Wzrosły dochody z tytułu podatku dochodowego od osób prawnych, tak było w 2015, jak i w 2016 roku. Co więcej, spadło bezrobocie z poziomu powyżej 9% w 2014 r., do ok. 8% w 2015 r., a w tej chwili poziom bezrobocie szacowany jest poniżej 7%. To powoduje, że przedsiębiorcy pytają nas o pracownika. W związku z tym będziemy organizować wiosną 2017 roku targi rynku pracy, tak żeby pracodawcy mogli się zaprezentować i korzystać z tych pracowników, którzy z jednej strony poszukuję pracy, a z drugiej strony mogą być cennym kapitałem przedsiębiorstwa.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

Jak przedstawia się aktualnie budżet Cieszyna z porównaniem do ubiegłych lat? RM: Przeszliśmy z deficytu na poziomie około 5 mln w 2015 roku do nadwyżki budżetowej na poziomie blisko 15 mln zł. To efekt działań oszczędnościowych, które dla wielu jednostek były bolesne, ale były konieczne. Bez tego nie było by nas stać na inwestycje w roku 2017. Część nadwyżki w 2016 roku to też efekt opóźnienia w uruchomieniu projektów europejskich. Środki nie zaangażowane w roku 2016 zostaną zainwestowane w bieżącym roku. Jak wygląda turystyka w naszym mieście? RM: Obserwujemy stały wzrost liczby turystów. Są to wnioski pochodzące z obserwacji lokalnych podmiotów gospodarczych oraz gastronomicznych, których przybywa w Cieszynie. Jak obecnie przedstawia się handel w Cieszynie? RM: Jeżeli chodzi o sektor handlu, to mamy kilka zmartwień, gdyż w kontekście funkcjonowania dużych sieci handlowych, niekoniecznie da się konkurencyjnie prowadzić swoją działalność w niewielkich sklepikach. Na ten proces nie mamy większego wpływu. Staramy się jednak, aby w perspektywie powstania w Cieszynie średniej wielkości galerii handlowej, szukać takich rozwiązań dla centrum miasta, aby ono żyło i nie wiązało się z pustostanami. Stąd z jednej strony zaprosiliśmy do współpracy


WYŻSZA BRAMA mieszkańców Cieszyna, w tym przedsiębiorców, aby w ramach Gminnego Programu Rewitalizacji, znaleźć sposoby na ożywianie i upiększanie naszego miasta. Z drugiej strony, już na początku 2015r., zaproponowaliśmy rozwiązanie, które najemcom lokali użytkowych pozwala wypowiadać umowy najmu i w konsekwencji obniżać czynsz, jeżeli przemawiają za tym warunki rynkowe. Dzięki temu zachowaliśmy ideę wolnej konkurencji, a najemcom daliśmy szansę na obniżenie czynszu. Co było największą inwestycją pod względem finansowym? RM: Wielkich sukcesem zakończyło się rozliczenie inwestycji dotyczącej porządkowania gospodarki ściekowej miasta. To zdecydowanie największa finansowo inwestycja ostatnich lat. Na początku 2015 roku nie osiągnęliśmy jeszcze efektu ekologicznego. Nie było podpiętej odpowiedniej ilości mieszkańców do sieci. Nasze służby pracowały nad osiągnięciem tego efektu i przygotowywały dokumentację. Kontrole zewnętrzne badające nasze dokumenty podkreślają rzetelność ich przygotowania. Jest to ważne, bo dzięki pracy tych urzędników Cieszyn nie będzie musiał zwracać kilkudziesięciu milionów zł dofinansowania. Co z innymi, drobniejszymi inwestycjami? RM: Do użytku oddana została sala gimnastyczna przy SP nr 1. Oddaliśmy również dwa odcinki dróg powiatowych z naszym zaangażowaniem miasta. Są to fragmenty ulicy Frysztackiej i Pikiety. To inwestycje, na które mieszkańcy Cieszyna czekali już od kilkunastu lat. Realizujemy programy termomodernizacyjne, m.in. docieplenia kilku budynków, również budynków użyteczności publicznej. Jest to wymiana okien w SP nr 3, modernizacja dachu w SP nr 4 oraz nr 6, termomodernizacja Przedszkola nr 2. To są inwestycje, których wartość sięga setek tysięcy, a nawet milionów

złotych. Wyremontowaliśmy kwaterę wojskową na cmentarzu, co szacujemy na około 100 tys. zł. Staramy się odnawiać miejsca pamięci, bo to ważne dla Cieszyna – miasta historycznego. Ruszyliśmy z projektem modernizacji murów oporowych. Ze względu na finanse projekt ten był przez wiele lat odkładany. Po 10 latach wróciliśmy do niego. Efektem jest pierwszy z murów przy Młyńskiej Bramie. Realizować będziemy kolejne projekty odnawiania murów oporowych. Dofinansowujemy zabytki. Nie są to wielkie kwoty w skali miasta, ale jest to znacząca pomoc m.in. przy realizacji odnowy organów w Kościele Jezusowym. Czy na przestrzeni tych dwóch lat zmienił się wizerunek miasta? RM: Miasto zmienia się nieustannie. Nie jest to co prawda radykalna zmiana, ale odpowiadająca naszym możliwościom i roztropności. W 2015 r. przeznaczyliśmy kilkadziesiąt tysięcy na nową choinkę i kilka punktów oświetleniowych. W 2016 roku kilkadziesiąt tysięcy zainwestowanych zostało na doświetlenie fontanny z Florianem i kilku punktów ozdób świątecznych. Tak będzie też na pewno w roku 2017. Nie chcemy jednak robić tego radykalnie. W kontekście innych potrzeb miasta. Małe kroki wydają się roztropniejsze. Jakie były najważniejsze wydarzenia o charakterze kulturalnym i nie tylko? RM: Udało się znaleźć nową siedzibę dla Zespołu Pieśni i Tańca Ziemi Cieszyńskiej. Dziś może funkcjonować w warunkach takich jak chciał. Za nami duże wydarzenia – Światowe Dni Młodzieży, Europasja, posiedzenie połączonych synodów Kościoła Ewangelicko Reformowanego i Ewangelicko Augsburskiego (co jest wydarzeniem historycznych, o którym będziemy za 50, czy 100 lat czytać w historii tych dwóch kościołów, a być może w historii Polski). Pojawił się w Cieszynie Festiwal Folklorystyczny

i prawdopodobnie zagości na dłuższy czas, obchodziliśmy 170lecie browaru. Ponadto nadal chcemy wspierać te przedsięwzięcia, które były realizowane na Wzgórzu Zamkowym jak Skarby z Cieszyńskiej Trówły, czy Śląska Rzecz. Tradycyjny festiwal Kino na Granicy, Święto Trzech Braci – to już sztandarowe imprezy. Rozpoczęliśmy ogólnopolską inaugurację roku reformacji, właśnie w Cieszynie. Pojawiły się nowe pomysły jak Festiwal Murali. Mural przy sądzie jest dobrym tego efektem. Korzystamy również z nietuzinkowych pomysłów fundacji i stowarzyszeń. Fundacja Volens to przecież realizator jednych z najlepszych zlotów blogerów turystycznych. W ubiegłym roku pojawiły się w Cieszynie Food Trucki, które cieszą się dużą popularnością. Czego nie udało się zrealizować? RM: Od lat czekamy na dworzec kolejowo-autobusowy. W końcu rozpoczęliśmy prace budowlane, ale rzeczywiście ze względu na przesunięcia w ogłaszaniu konkursów na pozyskanie środków europejskich, inwestycja musiała dłużej czekać na rozpoczęcie, niż pierwotnie to zakładaliśmy. Poczyniliśmy istotne zmiany w obszarze funkcjonowania w Cieszynie sportu, ale mimo wielu korzystnych efektów nie udało nam się jeszcze zakończyć procesu kształtowania systemu szkolenia sportowego. Na pewno poprawiać musimy sposób informowania mieszkańców Cieszyna o wydarzeniach, które w naszym mieście się dzieją, bo mimo ich wielości, ciągle spotykamy się z opiniami o uśpieniu Cieszyna. Listę niedosytów można byłoby jeszcze kontynuować, ale prawie zawsze różnica między oczekiwaniami czy marzeniami a efektami jest wynikiem możliwości finansowych czy też organizacyjnych. Żyjemy w określonych realiach, które czasami ograniczają nasze chęci i zdolności. Najważniejszy jest jednak stały postęp.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

13


WYŻSZA BRAMA

Charytatywnie w Cieszynie Fryderyk Dral, Dominika Rychły

Za nami jedne z najpopularniejszych akcji charytatywnych w Polsce, które miały również miejsce na terenie Cieszyna. 10 i 11 grudnia nastąpił finał „Szlachetniej Paczki”, a 15 stycznia na cieszyńskim rynku odbył się finał WOŚP.

Foto: Fryderyk Dral

Szlachetna paczka Centrum dowodzenia i dystrybucji znajdowało się w Szkole Podstawowej nr 6 w Cieszynie –Pastwiskach, gdzie zostało udostępnionych wiele pomieszczeń dla Rejonu Cieszyna i Okolic. Sponsorami w naszym regionie były: drukarnia z Jaworza, drukarnia Eurodruk z Ustronia, a także drukar-

14

nia z Kalisza oraz Eurospar Cieszyn, lokalna Castorama, hurtownia Beskid, Mokatte oraz szereg hurtowni papierniczych i restauracji, w tym Korbasowy Dwór. W naszym powiecie utworzone zostały trzy rejony: 1. Rejon Cieszyn i Okolice 2. Rejon Skoczów 3. Rejon Istebna/Trój wieś. W Cieszynie liderami byli pani Iwona oraz pan Adam. Warto zaznaczyć, że wszystko pochodzi z na-

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

szego regionu począwszy od darczyńców, sponsorów, wolontariuszy oraz innych ludzi dobrej woli. W rejonie Cieszyn udało się pozyskać 25 osób, które podołały tym odpowiedzialnym zadaniom, jakie spoczywają na barkach wolontariuszy. W ciągu dwóch dni wolontariusze w naszym rejonie odwiedzili 78 rodzin, obdarowując ich setkami wspaniałych paczek.


WYŻSZA BRAMA

WOŚP Podczas finałowej niedzieli (15.01) odbyło się wiele imprez, w które zaangażowało się mnóstwo osób, chcących nieść pomoc. Zorganizowano wiele atrakcji dla dzieci. Była specjalna strefa dziecka, warsztaty ceramiczne oraz teatralno-baletowe. Odbyła się również akcja, w której seniorzy czytali dzieciom.

Foto: Fryderyk Dral

Było to symbolicznym połączeniem, ponieważ orkiestra w tym roku grała dla najmłodszych, a także dla seniorów. Nie zabrakło wydarzeń spotowych, jak turnieje siatkówki na UŚ i tenis stołowy w Schronisku Młodzieżowym. Jednak zdecydowanie największą atrakcją była kąpiel morsów na płycie rynku w specjalnych basenach strażackich. A przez cały dzień wokół rynku odbywała się

sztafeta. Woluntariuszami byli najczęściej uczniowie szkół, ale były to również dzieci i strasze osoby, a nawet radni. W tym roku udało się pokonać rekord Cieszyna. Zebranych zostało około 20 tysięcy złotych więcej niż poprzednim razem. Choć nadal trwają licytacje niektórych rzeczy. Łączna kwota, którą zebrano podczas tegorocznego finału w Cieszynie wynosi 76 568 zł.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

15


WYŻSZA BRAMA

Przejście podziemne pod torami w pobliżu ciągu ul. Bielskiej w Chybiu Katarzyna Uchyła Wójt Gminy Chybie – Janusz Żydek od dłuższego czasu usilnie zabiega o zmianę niekorzystnych konsekwencji planowanej modernizacji linii kolejowej zwłaszcza dla ruchu pieszego i rowerowego w ciągu obecnej ul. Bielskiej. Przypomnijmy, iż od kilku lat trwają prace związane z planowanym przedsięwzięciem polegającym na przebudowie linii kolejowej Katowice – Zwardoń oraz Katowice – Zebrzydowice – granica państwa.

W tym celu wójt Chybia zwracał się kilkukrotnie o pomoc do posłów i radnych Sejmiku Województwa Śląskiego, uzyskując w ten sposób wsparcie m.in. od Wiceministra Pracy, Rodziny i Polityki Społecznej – Stanisława Szweda oraz poseł na Sejm RP – Małgorzaty Pępek. Jednym z jego działań było również zorganizowanie spotkania przedstawicieli urzędu oraz Rady Gminy Chybie ze służbami kolejowymi w Chybiu 18 maja br. W spotkaniu uczestniczyli m.in. Z-ca Dyrektora Projektu – Marek Kuśka z PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. – Centrum Realizacji Inwestycji Region Śląski, Mieczysław Rudy z PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. - Zakład Linii Kolejowych w Sosnowcu, Radosław Mrózek ze Stowarzyszenia „Kolej na Śląsk” oraz Jerzy Gościński z portalu silesiainfotransport.pl.

16

Następnie wraz z prezesem Stowarzyszenia „Kolej na Śląsk” Radosławem Mrózkiem osobiście udał się na rozmowy do Warszawy z Dyrektorem Biura Planowania Strategicznego PKP Polskie Linie Kolejowe S.A.– Maciejem Kaczorkiem W sierpniu br. z kolei wójt gminy Chybie zgłosił na piśmie uwagi podczas konsultacji społecznych w ramach procedury oddziaływania na środowisko przedsięwzięcia Przebudowa/Budowa lnii kolejowej Katowice – Zwardoń oraz Katowice – Zebrzydowice - granica państwa. Ostatecznie, po niestrudzonej walce o wprowadzenie do projektu przejścia dla pieszych i rowerzystów w gminie Chybie jak najbliżej ulicy Bielskiej wszystkie te starania i działania zakończyły się wielkim sukcesem, gdyż

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

28 listopada 2016 r. Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Katowicach wydał decyzję ustalającą środowiskowe uwarunkowania realizacji przedsięwzięcia dla tzw. szybkiej kolei. Decyzja jest niezwykle obszerna – posiada 66 stron + 44 strony załączników, a z punktu widzenia Gminy Chybie najistotniejsze są następujące zapisy:

Uwagi Wójta Gminy Chybie: Nałożenie obowiązku wykonani przejścia podziemnego dla pieszych wraz ze ścieżką rowerową w km 60+505 linii kolejowej E65/CE-65 nr 93 (jednocześnie w km 12+805 linii kolejowej nr 150) w zamian za przeznaczony do likwidacji przejazd kolejowy w poziomie szyn w km 60+447 na linii nr 93 (w km 12+747 linii 150).


WYŻSZA BRAMA

Foto: Katarzyna Uchyła

Odpowiedź inwestora: Na wniosek wójta gminy Chybie doprojektowano przejście podziemne. W związku z powyższym do dokumentacji środowiskowej – raportu o oddziaływaniu na środowisko i jest uzupełnień – dołącza się rysunek z zaznaczonym przebiegiem ww. linii kolejowych z naniesionym zaznaczeniem zaprojektowanego przejścia podziemnego dla pieszych wraz ze ścieżką rowerową (…) Przejście to połaczone jest chodnikami z ciągami pieszymi dotychczasowej drogi. Wejście do przejścia zapewniaja schody oraz pochylnie.

Według informacji PKP PLK S.A. z lutego 2015r. rozpoczęcie robót na odcinku Zabrzeg – Chybie - Zebrzydowice – granica państwa planowane jest (po opracowaniu dokumentacji budowlanej i pozyskaniu pozwolenia na budowę)

w II kwartał 2019 r., a zakończenie całego projektu w 2023 roku. Oczywiście teraz wszystko zależy od pozyskania na cel modernizacji linii kolejowej dofinansowania środkami UE. W przypadku pozytywnej decyzji w tej sprawie prace zapewne ruszą; gdyby jednak PKP PLK S.A. nie otrzymało dofinansowania, stan obecny (także w najbardziej nas interesującym zakresie) nie ulegnie zmianie.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

17


WYŻSZA BRAMA

SMAKI ZAMKNIĘTE W PIZZY Woda, mąka, sól to podstawowe składniki służące do przygotowania białego, płaskiego chleba o okrągłym kształcie. To danie obecne na wszystkich europejskich stołach, które jednak przybiera różne nazwy i smaki, w zależności od lokalnych tradycji. Mamma Mia niewielka pizzeria przy ul.Stawowej 60 w Cieszynie zaprasza w swoje progi na najlepszą pizzę i domowe obiady. Zamówienia przyjmujemy pod numerem:

785 717 717

W godzinach 12.00-16.00 OBIAD DNIA - nie wyjdziesz głodny!!!

18

Pizza miała swoje początki w Grecji. Choć nierozerwalnie związana jest z Włochami, to już w starożytnej Grecji wypiekano płaskie placki, które skrapiano oliwą i posypywano ziołami. Włosi z Neapolu w XVII wieku dodali świeże pomidory i nadali nazwę „pizza”. Każdy Włoch wie, że wypromowaniu potrawy pomogła królowa Małgorzata Sabaudzka (koniec XIX w). Neapolitański piekarz Esposito przygotował dla niej pizzę. Na cieście ułożył dodatki w kolorze włoskiej flagi: czerwone pomidory, białą mozarellę i zieloną bazylię. Królowa była zachwycona. Na popularność pizzy na świecie zapracowali włoscy emigranci, którzy zawieźli ją do Ameryki Północnej. Zachwycili się nią również amerykańscy żołnierze, TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IIktórzy 2017 stacjonowali we Włoszech w czasie II wojny światowej.


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE Prawdziwa włoska pizza, a ta podawana w polskich lokalach, to dwa różne światy. Różnica jest w rodzaju mąki, sosie pomidorowym, w przyprawieniu. I w minimaliźmie przy stosowaniu dodatków. My lubimy mocno doprawione, a Włosi wprost przeciwnie. I żaden Włoch nie zbezcześci pizzy keczupem.

O popularności Mamma Mia poza smakiem pizzy przesądza także rozbudowana oferta innych dań, którą doceniają stali, jak i nowi klienci tej pizzerii. Dodatkowym atutem tego miejsca jest tradycyjna domowa kuchnia a dla prawdziwych smakoszy słodkich dań restauracja poleca rozbudowaną kartę naleśników. Dobre położenie lokalu i otwartość na gości sprawia, że nie trzeba czekać na specjalne okazje by udać się do tej restauracji na posiłek. Zdecydowanie sprzyjają temu niewygórowane ceny. Restauracja położona jest na jednym poziomie co ułatwia wejście do lokalu i poruszanie się po nim z wózkiem dziecięcym. Z pewnością jest to spore ułatwienie również dla osób niepełnosprawnych. Miła i profesjonalna obsługa zatroszczy się o każdego gościa. Domowa atmosfera i bardzo dobre jedzenie z pewnością zachęcą do powrotów.

Jak poznać dobrą pizzę? Ciasto musi być cieniutkie, obłożone tak, by nie było dookoła brzegów niepokrytych farszem. Sos z miąższu pomidorów, delikatnie doprawiony oregano. Do tego mozzarella. Kiedy taka, gorąca margherita trafi prosto na stół , można ją jeszcze delikatnie skropić oliwą z oliwek. Margherita to najprostsza

W codziennym zabieganiu z braku czasu stajemy w porze obiadowej przed nudną kanapką czy sztuczną zupką z torebki. Chcąc zjeść prawdziwy obiad wystarczy zamówić, a dobry, domowy posiłek zostanie dowieziony na miejsce. W menu restauracji można znaleźć regionalne dania tj: golonko beskidzkie, żurek po beskidzku, schab panierowany XXL, karczek z kluskami i modrą kapustą.

pizza. W tej prostocie tkwi jej siła. Chcąc sprawdzić, czy pizzeria robi dobrą pizzą, wystarczy zamówić margheritę. Jeśli jest dobra, to każda inna też będzie smaczna. Pizza by była naprawdę smaczna powinna być jedzona w towarzystwie. Właściciel pizzerii Mamma Mia zadbał , aby smaczną pizzę można było jeść w miłej atmosferze lokalu lub w domowym zaciszu, dlatego oferowana jest również możliwość dowozu.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

19


KARTKA Z ZESZYTU

„Pomimo oczywistych faktów, przez nieznajomość historii regionalnej nie odczuwamy, że to nas dotyczy, dotyczyło, albo dotknęło naszych rodzin.”

Ruch oporu Nikola Dąbrowska uczennica 2 klasy L.O. im M. Kopernika w Cieszynie Mimo wszelkich zabiegów okupanta by nie dopuścić do powstania ruchu oporu, dzielni mieszkańcy naszego regionu i tak zaczęli powoływać do życia organizacje konspiracyjne. Było to jednak szczególnie trudne ze względu na pilnie strzeżoną granicę pomiędzy Śląskiem a Generalną Gubernią (utrudniało to kontakty ze zwierzchnikami z konspiracji), stosunkowo znaczną ilość ludności niemieckiej czy szeroko rozbudowany aparat policyjny i administracyjny. Mimo to, zaczęły powstawać drobne i większe organizacje konspiracyjne. Praca ich, polegała na pomaganiu rodzinom pozbawionych przez okupanta ojców, ułatwiano przedostawanie się przez granicę, gromadzono i ukrywano broń z okresu kampanii wrześniowej a także wszelkie działalności propagandowe i konspiracyjne. Do pierwszych takich naszych organizacji należała Tajna Organizacja Wojskowa oraz Organizacja Orzeł Biały. Jednak lekkomyślne zakonspirowanie oraz sprawne działania wywiadu niemieckiego, sprawiły że wielu członków zostało aresztowanych. Kolejną większą organizacją jaką utworzono był Związek Walki Zbrojnej, który tworzył na terenach dzisiejszego Śląska porucznik rezerwy mgr Józef Karol. Utworzył inspektorat cieszyńsko–zaolziański. Zginął jednak w willi w 1940r. W ręce gestapo dostało się wiele dokumentów ZWZ, co pozwoliło na aresztowanie setek osób i wysłanie ich do obozów. Paweł Musioł który stał na czele obwodu Cieszyn–Zaolzie, był pilnie poszukiwany. Został aresztowany w 1941r. i zgilotynowany w 1943r. Organizacja była rozbita. Mimo to Polacy niezrażeni dalej trwali w działaniach oporu. Jednak co z komunistami, którzy wszak działali na tych terenach jeszcze przed wojną? Czy siedzieli bezczynnie z założonymi rękami? Otóż nie. Początkowo skupili się na zrzeszaniu członków swoich organizacji i zwolenników. Z inicjatywą wyszli komuniści z Bielska, którzy połączyli wiele grup, działających wcześniej oddzielnie. Utworzono koło Przyjaciół Związku Radzieckiego. Aktywność koła bardzo nasiliła się po tym jak Niemcy zbrojnie wkroczyli na teren Związku Radzieckiego. Komuniści zaczęli się jednoczyć, prowadzili działalności uświadamiające, propagandowe, zbierano fundusze i rzeczy które miały pomóc rodzinom więźniów politycznych, a także szły na dożywianie jeńców radzieckich z kopalni karwińskich. Zaczęły rozwijać się także konspiracje lewicowe, socjalistyczne popierane przez komunistów i koło Przyjaciół Związku Radzie-

20

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

ckiego. Jednak tak jak i w przypadku poprzednich konspiracji, także te były ukrywane ze zbyt małą starannością, przez co nieraz zostały rozbite a członkowie aresztowani. W 1942r. ZWZ został przekształcony w AK, a Cieszyn dostał się do Inspektoratu Rybnickiego. Zaczynały aktywnie działać oddziały partyzanckie, zwłaszcza na Beskidzie Śląskim. Grupa „Czantoria” liczyła 12 partyzantów, ale była jedną z najaktywniejszych miejscowych grup. Miała własne bunkry, rozbrajała służbę leśną, wymierzała sprawiedliwość czy to donosicielom czy żandarmom, nieraz też konfiskowali żywność Niemcom lub ich sympatykom. Jednak w listopadzie 1943r. policja, wojsko, niemieckie SS napadły na bunkier Czantorii. Zginęło 7 partyzantów reszcie udało się uciec. Rok później jednak, działalność partyzancka na ziemiach Śląska Cieszyńskiego bardzo się wzmogła. Porażki Niemców stanowiły dodatkową motywację do walki. Duże znaczenie też miały oddziały dywersyjne i wywiadowcze wojsk radzieckich. Na terenach Śląska Cieszyńskiego zaczęły się tworzyć grupy ruchu oporu takie jak Armia Ludowa, Bataliony Chłopskie które utworzyły oddział „Czantoria”. Działania konspiracji były coraz to dotkliwsze dla okupanta. Organizowany liczne napady (nawet na wojsko!) a także wykonywano wyroki na zdrajcach, kolaborantach i szpiclach. Zaczęto też organizować akcje zbrojne. Duży wpływ na polskich partyzantów mieli radzieccy skoczkowie spadochronowi, którzy współpracowali z polskim ruchem oporu. Polacy niejednokrotnie dostarczali im informacji o ruchach wojsk niemieckich, byli przewodnikami czy tłumaczami. Pierwszy zrzut skoczków odbył się w nocy z 16/17 sierpnia 1944r, następny desant odbył się niecały tydzień później koło Ustronia. Skoczkowie ukryli się w lesie koło Brennej, gdzie bezowocnie poszukiwali ich żołnierze niemieccy. Polacy zaopiekowali się nimi i skutecznie chronili przed Hitlerowcami z wyjątkiem jednego skoczka, który połamał ręce i nogi i dostał się za pośrednictwem zdrajców w ręce policji, gdzie został zakatowany. Z kolei spadochroniarze zaopatrywali partyzantów w broń, organizowali wspólne wypady przeciwko Niemcom i przede wszystkim dawali nadzieję. Liczba partyzantów ciągle wzrastała, zwłaszcza na przełomie roku 1944 i 1945. W kwietniu 1945r. Niemcy w końcu zostali wyparci przez Armie Czerwoną. Trwająca 2071 dni okupacja niemiecka skończyła się...


STARY TARG

Gdo sie za swój jynzyk wstydzi takim niech sie każdy brzidzi

SZPACYRKYM PO CIESZYNIE

Dwacet piyńć Fryderyk Dral

Coby sie zwiedzieć wszecko ło chałupach przi Głymboki trzeja piyrsze wedla nich przynś i sie im s bliska przizdrzić. Jedna s piekniejszych chałup mo nomer dwacet piyńć i postawióno zustała w downych rokach przez Franza Stillera eszcze za Austryji. Nejprzód była tam yno kawiarnia i gospoda, a po tym jak tyn Franz prziszeł ku pinióndzóm przebudowoł jóm na wielki dwupiyntrowy hotel “Austria”. Fórt jednokowóż było mu było tego stawianio mało i coby nawszczewnicy przed spanim mieli eszcze wiyncyj uciechy znaszeł plac na sale kóncertowóm w kierej duchali w trómpety wojocy s cieszyńskigo regimyntu. Poczytołech też ło tym, że w szternostym roku przed piyrszóm wojnóm zahoczył ło tyn hotel aji nasz Józef Piłsudski, kierymu podarziło sie jakosi zamiyszać Austryjokóm w czepaniach

i wychcieć na nich zwól do zegnanio do kupy polskich wojoków s kierych zrobił legionowóm brygade. Za socjalizmu jak isto wszedcy tustelocy pamiyntajóm na parterze był dóm towarowy, a wyżyj kwartyry dlo ludzi. Dzisio sóm tam wszelijaki maści rozmajte biura w kierych aji znaszli se plac dwa wybrańcy narodu polskigo, kierych ciynżko je tam trefić. Je też tam biuro łod asekuracyji “Hestia”, a wedla ni egzystuje “Dziennik Zachodni”, nejstarszo powojynno gazeta na Śląsku. Zaroz wedla sóm dwiyrze w kierych idzie zwekslować nasze pinióndze na taki kierymi poradzymy płacić w całej Europie i aji w Ameryce. S tym wekslowanim trzeja dycki kapke poczkać i sie nie śpiychać, bo dziynnie ty kursy inakszyj stojóm i szkoda naszych złocioków wydować na darymo.

Tóż miyjcie sie wszedcy dobrze i podkómy sie zaś za miesiónc

SŁOWNICZEK: zwiedzieć–dowiedzieć, wedla–obok, przizdrzić–przyjrzeć, postawióno–wybudowana, nejprzód–najpierw, fórt–ciągle, nawszczewnik–gość, duchali–dmuchali, podarziło–udało, czepań–głowa, zwól–pozwolenie, wszelijaki–różne, asekuracyja–ubezpieczenie, dwiyrze–drzwi, wekslować–zamieniać, dyckić–zawsze,

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

foto: Fryderyk Dral

21


MIJANKA NA RYNKU

Panujący nam wielki SMOG Urszula Markowska

Smog snujący się nad polskimi miastami stał się ostatnio bardzo medialnym tematem. Co wiemy o tych zanieczyszczeniach powietrza? Czy my sami nie powodujemy takich zanieczyszczeń działając na szkodę ludzi ale przede wszystkim najbliższych?

Mitem jest powtarzana od lat informacja, że smog wisi tylko nad Krakowem czy Warszawą. Niestety szybciej udałoby się wymienić miejsca czyste niż te zanieczyszczone. Tylko dobrze przewietrzone nadmorskie miasta mogą szczycić się w miarę czystym powietrzem. Cała reszta kraju oddycha brudnym, a nawet bardzo brudnym smogiem. Zawsze znajdzie się ktoś, kto przypisze przesadę tym stwierdzeniom. Niestety 33 z 50 miast najbardziej zanieczyszczonych leży w Polsce. To wynik raportu Światowej Organizacji Zdrowia WHO, który już kilka miesięcy temu nagłośniła Polska Zielona Sieć. Może na początek warto dowiedzieć się z jakim smogiem mamy do czynienia. To nic innego jak zanieczyszczenia antropogeniczne utrzymujące się w powietrzu w wyniku niesprzyjających zjawisk atmosferycznych: bezwietrznej pogody czy mgły szczególnie w okresie grzewczym. Brzmi to jednak mało przekonująco. Mamy dwa rodzaje smogu: typu londyńskiego i typu Los Angeles. To z czym my mamy do czynienia to smog typu londyńskiego. Nazwa pochodzi od stolicy Wielkiej Bryta-

22

nii. W 1952r. w wyniku panującego tam smogu zmarło 12 tysięcy osób. To spowodowało drastyczne zmiany w wyniku których dzisiejszy Londyn jest czystszy niż polskie uzdrowiska. Rabka Zdrój to miejsce w którym od lat nawet w okresie zimowym rodzice leczą dzieci z astmą, alergią i innymi

schorzeniami pulmonologicznymi. A to właśnie w Rabce norma rakotwórczego benzapirenu jest ponad ośmiokrotnie przekroczona. Zakopane natomiast, miasto sportów zimo-

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

wych i miejsce przepełnione turystami odnotowuje ok. 900% normy. Dla porównania w Londynie stężenie benzoapirenu jest na poziomie 20% normy. Smog jest problemem wielu miast, nie tylko tych dużych. W pierwszej dziesiątce rankingu zasmogowanych miast nie ma Krakowa. Jest za to Żywiec i Pszczyna, Nowy Targ. Niestety nie ma w Polsce miast i wsi czystych, są tylko nieprzebadane. Sucha Beskidzka od lat zmaga się z dość wysoko przekroczonymi normami. By uniknąć niechlubnej pozycji i nacisków mieszkańców na zmiany władze miasta postanowiły urządzenie do pomiaru zapylenia zlikwidować. Jak to mówią „co z oczu to z serca”. Smog jednak z Suchej Beskidzkiej nie zniknął a mieszkańcy nadal smogiem oddychają. Istnieje wiele badań epidemiologicznych, które potwierdzają, że w czasie wysokich stężeń pyłów umiera znacznie więcej ludzi. Smog ma też inne następstwa zdrowotne, takie jak: częstsze alergie, zaburzenia płodności, a nawet poronienia oraz zmniejszenie wagi urodzeniowej no-


MIJANKA NA RYNKU worodków. Smog w naszym kraju nie jest zjawiskiem nowym, ale dopiero od kilku lat mówi się o nim więcej. Można śmiało rzec, że jest stary jak węgiel. Wielu ludzi myli fakty dotyczące roli węgla w zanieczyszczeniu powietrza podkreślając, że Niemcy spalają go dużo więcej a mają mimo to czystsze powietrze. Takie informacje mają na celu wykluczenie negatywnego wpływu polskiego węgla na powietrze. Prawdą jest, że Niemcy spalają go więcej od nas ale spalają go głównie w elektrowniach zaopatrzonych w dobre filtry. Ma to co prawda zły wpływ na zmiany klimatyczne ale pozwala ludziom oddychać czystszym powietrzem. U nas oprócz spalania węgla w elektrowniach (nadal niewyposażonych w filtry) ok 10 milionów ton węgla spalanych jest w gospodarstwach domowych. Na rynek trafi a złej jakości węgiel, który nie byłby dopuszczony do sprzedaży np. w Czechach. Do ogrzewania używa się wysokoemisyjnego drewna oraz odpadów co jest nielegalne. Pomimo regulacji ustawy śmieciowej nadal palimy plastik czy inne szkodliwe śmieci.

Smog, którym oddychamy na co dzień możemy porównać do palenia papierosów. Oddychając polskim powietrzem stajemy się biernymi palaczami. I tak przeciętny warszawiak bez względu na wiek wypala ok. 1000 papierosów rocznie. Krakowianin czy zakopiańczyk wypala ok. 2-3 tysiące rocznie.

Jak chronić się przed największym stężeniem smogu? Warto na ten temat dowiedzieć się jak najwięcej. Przydatna staje się aplikacja informująca o stanie powietrza w naszym otoczeniu. Nie powinniśmy w smogu biegać czy nawet spacerować. Szczególnie w tym czasie w domu powinny pozostać osoby starsze, dzieci i kobiety w ciąży. Warto zaopatrzyć się w maskę z filtrem HEPA, a także w oczyszczacz powietrza.

Co my jako obywatele możemy zrobić? 1. Zainwestować w czystsze ogrzewanie. Warto zapytać w swojej gminie o dotacje, które można na ten cel pozyskać. 2. Ocieplić dom- w ten sposób możemy zmniejszyć zapotrzebowanie na ciepło nawet o 40%. Taka inwestycja powinna zwrócić się w ciągu 8 lat. 3. Unikać palenia w kominku w czasie epizodu smogowego. Warto również zadbać o dobrej jakości drewno. 4. Używać ekologicznych środków transportu. Jeśli to możliwe trasę pokonać pieszo. Realne emisje w ruchu miejskim są często wyższe od odnotowanych w testach. 5. Edukować znajomych, sąsiadów a przede wszystkim dzieci. Wypracowane za młodu dobre nawyki przyniosą efekty w przyszłości. Działania oddolne i konstruktywny dialog z władzami lokalnymi już wiele razy pokazał, że naprawdę można wiele osiągnąć.

Niestety polski rząd od lat „obija” się w kwestii walki ze smogiem. Alarm smogowy ogłaszany jest dopiero przy stężeniu pyłów zawieszonych równym 600% normy. Dla porównania taki alarm we Francji przy 160% normy. Od lat czekamy na rozporządzenia normujące jakość kotłów i paliw dostępnych na polskim rynku. Dzisiaj jesteśmy śmietniskiem Europy. Z ustawy

antysmogowej, dzięki której sejmiki województw mogą określić UCHWAŁĄ dopuszczalne kotły i paliwa na danym obszarze skorzystał Kraków. Taką uchwałę w ostatnich dniach przyjął jednogłośnie Sejmik Małopolski. Ustawa ta zakłada, że od 1 lipca w całym regionie małopolskim będzie można montować w nowych domach wyłącznie piece do ogrzewania na paliwa stałe, spełniające najwyższe normy emisyjne. Stare kotły muszą zostać wymienione do 2023 r.

Jak wygląda walka ze smogiem w Cieszynie? Zapytaliśmy o to Burmistrza Miasta Ryszarda Macurę. -W Cieszynie staramy się radzić sobie z problemem na różnych płaszczyznach. Między innymi stawiamy na edukację. O ile w zeszłym roku prowadziliśmy kampanie informacyjną kierowaną do mieszkańców za pomocą mediów. W tym roku przygotowane będą broszury i materiały edukacyjne kierowane przede wszystkim do szkół. Dorośli przyzwyczajeni do wyrobionych nawyków często nie chcą niczego zmieniać albo wręcz potrzeby tych zmian nie widzą. Nie ma na to wpływu urzędnik, ale może mieć dziecko. Dzieci edukują swoich rodziców i upominają. To dobra droga – podkreśla burmistrz.

Regularnie badany jest poziom zanieczyszczenia powietrza przez Miejskie Centrum Zarządzania Kryzysowego. Stąd ostatnia reakcja 9 stycznia, podjęta wówczas, gdy osiągnęliśmy tzw. poziom informowania, czyli poziom przekraczający 200µg/m3 średniodobowego stężenia pyłu zawieszonego PM10. Z reguły zdarza się to raz lub kilka razy w roku przy niesprzyjających warunkach atmosferycznych. 9 stycznia przekroczyliśmy ten próg alarmowy,

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

23


MIJANKA NA RYNKU Regularnie badany jest poziom zanieczyszczenia powietrza przez Miejskie Centrum Zarządzania Kryzysowego. Stąd ostatnia reakcja 9 stycznia, podjęta wówczas, gdy osiągnęliśmy tzw. poziom informowania, czyli poziom przekraczający 200µg/m3 średniodobowego stężenia pyłu zawieszonego PM10. Z reguły zdarza się to raz lub kilka razy w roku przy niesprzyjających warunkach atmosferycznych. 9 stycznia przekroczyliśmy ten próg alarmowy, ale już 10 stycznia zanotowaliśmy spadek stężenia. Niestety znajdujemy sięw miejsc o przemysłowym charakterze, co z pewnością nam nie sprzyja. Na szczęście nie znaleźliśmy się na liście tych miast najbardziej zanieczyszczonych. Niestety ten poziom pyłów w naszym mieście i tak jest zbyt wysoki, dlatego staramy się podejmować takie działania, by go zmniejszyć – mówi burmistrz. Niestety problem palenia w piecach „czym popadnie” ma różne przyczyny. Zdarza się, że jest to złe przyzwyczajenie ale też powodem jest zła sytuacja ekonomiczna. Niestety my sami nie wymagamy i nie upominamy sąsiadów pomimo wiedzy, że

24

palą w piecu produktami niedozwolonymi. Uprawnienia do tego by piec sprawdzić jak i sprawdzić rodzaj spalanego paliwa ma Straż Miejska. Niestety do tej pory nie zostali wyposażeni w urządzenia, które mogłyby taki piec sprawdzić. Czy jest szansa na zakup takich urządzeń?

– Mamy sporo sygnałów o potrzebie zakupu takiego sprzętu i potrzebie takich kontroli. Z pewnością działania Straży Miejskiej będą ukierunkowane w tą stronę. W minionych latach strażnicy byli szkoleni w zakresie reagowania na zanieczyszczenia środowiska. Szczęśliwie zmienia się mentalność ludzi w podejściu do czystości powietrza i to co nie raziło 10 lat temu teraz razi a mieszkańcy sami zgłaszają problem. Dzisiaj mówimy o tym bardzo głośno i dobrze, że tak jest. Myślę, że to jest element tej edukacji, który sprzyja dobrym zmianom. Ponadto ciągle staramy się zachęcać mieszkańców do wymiany pieców. W ostatnich latach wydaliśmy miliony złotych na wymianę pieców i docieplanie budynków. Przede wszystkim robimy to w budynkach wielorodzinnych. Zauważalny jest w tych miej-

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

scach efekt ekonomiczny i ekologiczny. Stąd w tym roku przygotowujemy się do wymiany pieców w kolejnych wielorodzinnych budynkach w centrum miasta. Zakwalifikowaliśmy kilka takich budynków do realizacji w Regionalnym Programie Operacyjnym. Inwestycja ta kosztować będzie ponad półtora miliona złotych. Przygotowujemy się również do możliwości korzystania z funduszy Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska.

Czy Rada Miejska Cieszyna może bądź chce przyjąć uchwałę antysmogową? Pójdzie w ślady Małopolski? Przyjęcie przez Radę Miejską Cieszyna specjalnej uchwały antysmogowej na razie nie jest jeszcze potrzebne. Na tym etapie wystarczą regulacje na poziomie ustawodawstwa ogólnokrajowego. Te działania są dla Cieszyna wystarczającym rygorem. Trzeba zdać sobie sprawę, że przyjęcie takiej ustawy jest bardzo kosztowne nie tylko dla miasta ale i mieszkańców – podkreśla burmistrz.


MIJANKA NA RYNKU

Narodowy program rehabilitacji Iwona Czarniak

Osoby ze schorzeniami kardiologicznymi czy onkologicznymi po leczeniu szpitalnym są wysyłane na dalsze leczenie ambulatoryjne lub sanatoryjne. Osoba po amputacji kończyny zostaje skierowana na rehabilitację i naukę życia z protezą, jednak dla osób, które straciły wzrok takiego standardu nie ma.

Czy wszystkie osoby niepełnosprawne niezależnie od rodzaju niepełnosprawności mają jednakowy dostęp do rehabilitacji?

Na wniosek środowiska niewidomych został powołany Parlamentarny Zespół do spraw osób z z niepełnosprawnością wzroku.

wszystkim osobom niewidomym i słabowidzącym do świadczeń gwarantowanych. Szczególnie tym, którym grozi utrata widzenia.

Człowiek, który stracił wzrok otrzymuje raz na pół roku białą laskę, która jest finansowana przez NFZ w cenie do stu złotych i to by było na tyle. Nie ma mowy o finansowaniu szkoleń mających na celu naukę poruszania się z tą laską w terenie. Niezwykle ważne jest szkolenie z czynności dnia codziennego chociażby po to, aby słabo widzący lub ociemniały wykonywał czynności związane z codziennym życiem samodzielnie, no i jeszcze jedno szkolenie niedoceniane a jednak bardzo ważne – szkolenie z pisma punktowego. To ostatnie umożliwia odczytywanie nazw leków.

Jednym z wielu problemów, jakim zajmuje się zespół jest rehabilitacja osób niewidomych.

Cieszyńskie Koło PZN zrzeszające niewidomych i niedowidzących z całego powiatu może być przykładem na to, że środki, jakimi dysponuje są kroplą w morzu potrzeb. Jest coraz więcej osób, które potrzebują szkoleń po to, aby ich życie było w miarę normalne.

Prezes Zarządu głównego PZN Anna Woźniak-Szymańska na spotkaniu z Prezydentem Polski powiedziała: – Nasze marzenia nie dotyczą tylko zaspokajania podstawowych potrzeb, edukacji, rozwoju zawodowego. Dzisiaj marzymy o systemowych rozwiązaniach, takich, jak Narodowy Program Rehabilitacji, który gwarantowałby równy dostęp

Trzeba mieć nadzieję, że taki stan rzeczy ulegnie zmianie i każdy ociemniały, niewidomy lub słabo widzący będzie mógł skorzystać z rehabilitacji.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

25


MIJANKA NA RYNKU

Straż Miejska w Cieszynie po Jubileusz XXV-lecia Dominika Rychły

Straż Miejska istnieje w Cieszynie już od 25 lat. Została utworzona dokładnie 15 maja 1991 roku, zarządzeniem Burmistrza Miasta - dr Jana Olbrychta. Możliwość tworzenia w miastach straży pojawiła się wraz z reaktywacją samorządu gminnego w 1990 roku. Został nałożony wtedy obowiązek zapewnienia ładu oraz porządku publicznego.

Pierwszym komendantem cieszyńskiej Straży Miejskiej został mgr Piotr Dylong, następnie w latach 1992-1996 funkcję tą przejął Pan Andrzej Rzepka, a od sierpnia 1996 r. do dnia dzisiejszego strażą kieruje mgr Kazimierz Płusa. W czerwcu 1991 na ulicach Cieszyna pojawili się pierwsi strażnicy i od tego czasu realizują swoje zadanie, którym jest ochrona porządku publicznego na terenie gminy. W tym czasie było to 12 strażników. Obecnie w cieszyńskiej Straży Miejskiej zatrudnionych jest 24 strażników, 2 operatorów monitoringu miejskiego oraz 3 osoby do obsługi administracyjnej oraz finansowo-księgowej (dane na koniec 2016r.).

26

Co jeszcze zmieniało się na przestrzeni 25 lat? Po pierwsze od października 2010 roku siedzibą Straży Miejskiej nie jest budynek Urzędu Miejskiego przy ulicy Kochanowskiego 14, lecz ten odpowiednio przystosowany oraz wyremontowany przy ulicy Limanowskiego 7. Wraz ze wzrostem liczby funkcjonariuszy oraz zadań pomieszczenia przy ulicy Kochanowskiego okazały się niewystarczające, a także stanowiły duże utrudnienie w wykonywaniu obowiązków służbowych. Z biegiem czasu zaczął zmieniać się również sprzęt, potrzebny do wykonywania czynności służbowych oraz umundurowanie. Pierwszymi samochodami strażników były pojazdy, takie jak Nysa, następnie F-126p, Polonez, Renault

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

Kangoo. Obecnie pojazdami służbowymi są Skoda, samochód ciężarowy Opel i specjalny Renault Trafic. Zmienił się też zakres realizowanych zadań oraz system pracy. Początkowo strażnicy pracowali od poniedziałku do piątku w godzinach 6–22 (sobota i niedziela była dniem wolnym). Obecnie pracują całodobowo we wszystkie dni, łącznie z niedzielami i świętami. W historii Straży Miejskiej w Cieszynie można znaleźć kilka ważnych momentów. Jednym z nich z pewnością jest umowa o współpracy z Miejską Policją w Czeskim Cieszynie. Gdy zniesiono kontrolę graniczną, zdecydowano o stworzeniu wspólnego posterunku


MIJANKA NA RYNKU

Foto: Archwiwum Straż Miejska

oraz o prowadzeniu wspólnych patroli po obu stronach Olzy. Chociaż posterunek funkcjonował do lipca 2008 roku, to współpraca nie została zakończona, lecz przeniesiona na inny grunt.

Jak obecnie wygląda praca strażników? Polega ona na patrolowaniu miasta przez całą dobę i realizowaniu wielu zadań, wynikających z ustawy o strażach gminnych. Co ciekawe rocznie podejmowanych jest około 7 tysięcy interwencji, ujawnianych przez strażników, zgłaszanych drogą telefoniczną lub mailową lub przekazywanych przez mieszkańców osobiście. W okresie zimowym, który jest niezwykle trudny dla bezdomnych, kontrolowane są miejsca potencjalnego ich przebywania i często udzielana jest im pomoc. Straż Miejska zmaga się również z drugim aktualnym problemem, jakim jest smog, poprzez kontrole pieców CO i palenisk pod kątem spalania odpadów. Kolejnymi zadaniami realizowanymi przez strażników miejskich są: reakcje na zakłócenia porządku publicznego, ujmowanie osób stwarzających zagrożenie, informowanie o istniejących zagrożeniach, interweniowanie w przypadku zagrożeń budowlanych, kontrolo-

wanie placów zabaw, a także czuwanie nad bezpieczeństwem dzieci w drodze do szkoły. Te wszystkie powyższe zadania mają na celu ochronę zdrowia i życia ludzi. Warto jednak wspomnieć jeszcze o innych działaniach, takich jak interwencje związane z niewłaściwym utrzymaniem zwierząt, udzielaniem im pomocy, likwidowanie nielegalnego handlu, interwencje w zakresie porządku i czystości, czy likwidacja „dzikich” wysypisk śmieci. Na koniec warto wspomnieć o działaniach profilaktycznych, jakie prowadzi Straż Miejska w Cieszynie. Przykładowo w 2016 roku strażnicy miejscy zrealizowali 44 przedsięwzięcia o charakterze profilaktycznym, skierowane głównie do dzieci i młodzieży z cieszyńskich szkół. W ramach działań profilaktycznych strażnicy codzienne w dniach nauki szkolnej zabezpieczali przejścia dla pieszych, położone w pobliżu szkół: SP 1, SP 4, SP 6, SP 3 oraz okazjonalne przy SP 2 i SP 7. Celem tych działań było zapewnienie dzieciom bezpiecznego dojścia do szkół. Strażnicy patrolowali również tereny wokół gimnazjów i szkół średnich pod kątem zachowania młodzieży i eliminacji osób niepożądanych.

Strażnicy Miejscy pomimo wykonywania tylu ważnych zadań nadal nie są szanowani, tak jak na przykład policjanci, do których większość z nas czuje respekt. Kojarzą nam się oni raczej z patrolowaniem miasta i wystawianiem mandatów za złe parkowanie, czy przejście w niedozwolonym miejscu. Choć oczywiście również te zadania należą do ich obowiązków i dzięki nim mogą zapewnić ład i porządek publiczny. A jednak często przez ich wykonywanie ludzie wyładowują na nich swoje frustracje, podważając przydatność Straży Miejskiej. Warto jednak zaznaczyć, że poprzez wykonywanie takich zadań jak, pomoc udzielana osobom bezdomnym i kontrolowanie potencjalnych miejsc ich przebywania, strażnicy ratują ludzkie życie. Na pewno każdy z nas chce by nasze dzieci bezpieczne docierały do szkół. Za to również odpowiadają strażnicy, pomagając im przejść przez pasy w tych najbardziej ruchliwych miejscach. Ważnymi interwencjami, o których warto jeszcze wspomnieć to kontrole pieców pod kątem spalanych w nich odpadów. Przecież temat smogu jest nadal aktualny, a takie kontrole mogą przynieść korzyści nie tylko środowisku, ale również naszemu zdrowiu, które jest bardzo cenne.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

27


PRZYSTANEK KULTURA

Po drugiej stronie lustra Urszula Markowska

„Jeśli dwóch ludzi roz mawia, a reszta słucha ich roz mowy - to już jest teatr.”

Gustaw Holubek

Tu w Cieszynie oraz Czeskim Cieszynie jesteśmy świadkami światowego fenomenu, jakim bezsprzecznie

jest

istnienie

Sceny Polskiej, jako profesjonalnego polskojęzycznego zespołu teatralnego działającego poza granicami

kraju.

Finansowa-

ny jest przez państwo, na terenie którego ma siedzibę, w tym przypadku przez Urząd Wojewódzki w Ostrawie. Pomimo, że nie wróżono Scenie Polskiej długiej drogi trwa i działa 66 lat. Ponad 55 lat nierozerwalnie z tym miejscem trwa i tworzy aktor, reżyser, kierownik artystyczny i dyrektor – Karol Suszka

28

Foto: Arch. K.n.G.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017


PRZYSTANEK KULTURA Ukończył PWST w Warszawie i miał co prawda możliwość pozostania w Teatrze Narodowym i grania w renomowanych teatrach w Polsce, jednak postanowił wrócić na Zaolzie, do swej rodzimej Sceny Polskiej Teatru Cieszyńskiego, gdzie jako adept aktorstwa rozpoczynał swoją karierę. Tutaj w sposób istotny przyczynił się do profesjonalizacji ekipy aktorskiej. Na przełomie problematycznych lat 70. i 80., kiedy sytuacja teatru była pod każdym względem niełatwa, już jako kierownikowi artystycznemu Sceny Polskiej, udało mu się stworzyć taki repertuar, który pomimo wszelkich ograniczeń politycznych oraz trudności organizacyjnych i finansowych zyskał sobie popularność wśród widzów. Jego działalność jednak nie jest związana wyłącznie z teatrem w Czeskim Cieszynie, ale także z kreacjami aktorskimi oraz kierownictwem literackim, czy działaniami reżyserskimi w kilku teatrach na terenie Polski i Czech. W swoim dorobku artystycznym może się pochwalić wyreżyserowaniem ponad stu sztuk oraz zagraniem około dwustu ról w samych tylko spektaklach Sceny Polskiej. To właśnie dyrektor Karol Suszka zaprosił mnie w tą niezwykłą podróż do świata swojego teatru. Budynek jakby uśpiony w zimowym śnie sprawiał wrażenie pustego. Wchodząc natknęłam się na grupę czeskich aktorów biegających w popłochu po korytarzu przygotowując się do próby.

Poczułam się jak Alicja w krainie czarów, która przeszła na drugą stronę lustra. Weszłam do zupełnie innego świata, niewidzialnego dla innych. Ten niewidzialny świat staje się czasem rzeczywistością bo jak mówi dyr. Suszka – w Polsce w Ministerstwie Kultury niewiele o nas wiedzą, nawet tego w jakim języku gramy.

Tutaj pod jedną dyrekcją oraz samodzielnych kierowników artystycznych działają trzy zespoły: czeski, polski oraz Scena Lalek – Bajka. Tutaj też jesteśmy niewidzialni. W polskim Cieszynie na 100 ankietowanych osób 70 nie wie, że parę set metrów dalej jest jedyny polski zawodowy teatr poza granicami Rzeczpospolitej Polski.

Moja podróż stała się tym bardziej niezwykła ale i zobowiązująca do tego by to co uda mi się zobaczyć przekazać innym. Sercem każdego teatru niewątpliwie jest scena. I tam zaczęliśmy nasze zwiedzanie. Trwały próby do czeskiego spektaklu i nagle stanęliśmy obok artystów zmagających się z własnymi rolami. Nad głowami wisiały platformy z lampami a po ścianach pełzły niekończące się liny. Przenikająca czerń nie rozpraszała a nawet dawała poczucie spójności. Perspektywa widowni z tego miejsca jest zupełnie inna. Jako mała dziewczynka marzyłam o tym by stanąć na prawdziwej teatralnej scenie i dzisiaj to marzenie spełnił Pan Karol. Naprzeciwko sceny mieści się kabina elektryczno-akustyczna. Stąd pracownicy zdobią każdy spektakl dźwiękiem i światłem. Spektakl to nie tylko aktorzy i reżyser. Na ich sukces pracuje ogromna ilość ludzi. Wszystko musi być dotknięte ludzką ręką. Teatr raczej broni się przed rozwiązaniami mechanicznymi. Używane jest tylko to co konieczne. Reszta to praca ludzi. Teatr

musi mieć swoje tętno. Budynek teatru jak się okazało to niekończący się labirynt korytarzy i pomieszczeń. Każde z nich odkrywało swoja tajemnicę. Atelier, garderoby, rekwizytornie, warsztat stolarski, pracownia krawiecka. I tu pozwolę się zatrzymać na chwilę. Obok pracowni krawieckiej znajdują się wypełnione po brzegi, od sufitu po ziemię magazyny kostiumów. Dopiero tam uświadomiłam sobie ilość wystawionych sztuk. Każda kobieta dostałaby kolorowego zawrotu głowy. Zobaczyłam też niezwykle mozolną pracę pani w perukarni i to jak powstają wąsy i wszelkie zarosty oraz piękne fryzury aktorek. Moje serce skradły makiety scenografii wykonane z ogromną dokładnością i precyzją. Każde kolejne pomieszczenie uświadamiało mi, że znajduję się w fabryce. W teatrze pracuje ok. 200 osób. Każdy spektakl i pomysł powstaje tu od podstaw. Budynek sam w swojej wielkości daje duże możliwości. Jest miejsce na dodatkową scenę do prób a nawet dużą kawiarnię. Zawędrowaliśmy w kolejne magiczne miejsce na scenę lalek- Bajka. Otworzył się dla mnie kolorowy świat, wypełniony ciepłymi barwami i dużą ilością światła. Niewielkich rozmiarów sala i scena ustawiona blisko młodych widzów daje niezwykły kontakt z żywym teatrem, którego po prostu można dotknąć. W teatrze od kilku już lat trwają prace nad budową większej sceny i widowni dla najmłodszych. Poznając to miejsce rozumiem coraz lepiej sens dbania o kulturę. Rozumiem jak ważne miejsce zajmuje w społeczności i jak wielki ma na nią wpływ. Oprócz tajemniczego, trochę zaczarowanego świata Alicji w krainie czarów po tej stronie lustra poczułam oddech historii. Ale w tym miejscu rozumie się jeszcze jedno – jak wielkie znaczenie ma prawdziwy patriotyzm i jakie znaczenie ma on dla ludzi mieszkających na obcych ziemiach. Pierwszym kierownikiem artystycznym Sceny Polskiej był Władysław Niedoba. On doskonale rozumiał i czuł potrzebę tego miejsca.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

29


PRZYSTANEK KULTURA

Jak mówił – „…od Bogumina po Mosty, czekano na nas jak na dobrych przyjaciół, ambasadorów polskiego słowa”. A pierwsze słowa jakie padły ze sceny, wypowiedział aktor Janusz Bobek i brzmiały one:

„No więc jak Panie Władziu?”. Tą misję czują tu nadal wszyscy. Z każdym krokiem mojej wyprawy i rozmowy z dyrektorem Suszką przekonywałam się, że to miejsce jest niezwykłe bo ktoś zbudował to wszystko na niezwykłych pokładach miłości przede wszystkim do własnego kraju i własnego języka.

– Scena Polska trwa na pewno dzięki niezwykłym umiejętnościom organizacyjnym, wysokiemu profesjonalizmowi naszych twórców, dzięki patriotyzmowi, przywiązaniu i szacunku do tego co jest nasze. Przywiązaniu i szacunku do ziemi przodków, do tego co rozumiemy, czego doświadczamy i gdzie urodziliśmy się. To „nasze” przyświecało Władysławowi Niedobie i jego współtowarzyszom w tworzeniu zawodowego teatru, by móc powiedzieć, to jest nasz Teatr, nasza Scena i nasz widz. A to duże wyzwanie – podkreśla dyrektor Karol Suszka.

Z tym jakże mądrym przesłaniem zakończyłam swoją niezwykłą podróż na drugą stronę lustra. Nie sposób niestety wszystkiego opisać bo wtedy musiałaby powstać książka. Zachęcam każdego do pójścia do teatru by samemu przekonać się jak niezwykłe jest to miejsce. Foto: Fryderyk Dral

30

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017


PRZYSTANEK KULTURA

Foto: Fryderyk Dral

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

31


PRZYSTANEK KULTURA

Fryderyk Jan Dral Tyn”Tyjater” je nasz czy cudzy ? Napad po naszymu to je tako wiec, w kieróm roz sie cylnie, a po drugi uciecze nóm to kansi do luftu.Tyn dzisiejszy napad ni może ni kaj uciyc, bo bydzie to ło „Tyjatrze”, kiery mómy za Olzą. I uż snoci prziszeł taki czas, coby sie spytać tusteloków czy tyn „Tyjatetr” je nasz czy możne jakisi cudzy. Moc ludzi ani nie wiy, że Zaolziocy w rokach pińdziesióntych tak drepsili wedla tematu tyjatralnego, że podarziło sie im go postawić. Stoji łón tam dzisio przy ulicy Ostrawskiej w Czeskim Cieszynie, uż dobre wiyncyj niż pińdziesiónt roków. Dobre by było, coby uż sie wszedcy u nas ło tym zwiedzieli i zaczli tam do niego chodzić i łogłóndać to, co wystawio pón dyrektor Karol Suszka. Możne, że jak sie zwiedzóm ło tym, że je to tam u nich cztyry razy łacniejsze, to uż na prziszły szpektakel chybi biletów, a możne aji ludzie bydóm sie do niego tak ciś, że wytargajóm dwiyrze s futrami. Byłoby to dobre, skyrs tego, coby pokozać naszymu dyrektorowi Andrzejowi Łyżbickiemu jako sie to robi, coby przedować łacne bilety. Bo podziwejcie sie jak to robióm Zaolzioki, że w jejich „Tyjatrze” robi przeszło sto ludzi i ku tymu majóm yno połówke ziców tego co je u nas, a wyndóm na swoji.Możne, że je to tymu, że łóni prawie sztyrysta roków terminowali u Austryjoków i cosi s tego szporowanio w jejich czepaniach zustało. Isto też tymu nie dziwoczóm s blichtrym i do dzisia nie zawadzo im to,że wlazuje sie do jejich „Tyjateru” przez alumuniowe dwiyrze. Widać to aji w postrzodku kaj je to tak wyszpekulyrowane, coby sie yno dziwać na scyne i nie łoglóndać ścian a ni powołu na kierych nic nima do łoglóndanio. Jak nad tym tak porozmyślocie to możne, że przyjdziecie s tym do porzóndku i uż od dzisia bydziecie yno szpacyrować do „Teśinskeho Divadla”, coby zaszporować kapke piniyndzy, a przi tym rozruszać swoji klepety na czeski ceście.

Repertuar Scena Polska Teatru Cieszyńskiego

Repertuar Scena Bajka

24.02.2017 Premiera Bajka dla Kołderki SL 17:00

12.02.2017 Skąpiec 17:30

27.02.2017 Bajka dla Kołderki SL 10:00

14.02.2017 Skąpiec 10:00 19:00

28.02.2017 Bajka dla Kołderki SL 10:00

18.02.2017 Skąpiec 17:30

27.02.2017 Mały Książe 15:00

26.02.2017 Rajska Jabłonka 17.30 Foto: Karin Dziadková

32

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017


PRZYSTANEK KULTURA

Dybuk – przemówi na scenie bielskiego teatru Z Pawłem Passinim reżyserem spektaklu „DyBBuk” rozmawiają Urszula Markowska i Piotr Ryncarz.

„Dybuk nie przychodzi. Żeby nas ożywił, żeby nas podniósł w górę, żeby nam dodał wiary w nieśmiertelność, że istnieje coś poza, coś ponad. Że nie tylko to tu. Nie tylko to. Chociaż może nie.(…)”

Według żydowskich wierzeń dybuk to zbłąkana dusza człowieka który w obliczu nagłej śmierci nie potrafiąc dokonać własnego rachunku nawiedza ciało żyjącego człowieka. Dybuk w wierze żydowskiej kieruje się szlachetnością, chce spełnić daną obietnicę, czy taki będzie właśnie bielski „DyBBuk”? Paweł Passini: „Dybuk” jest historią o spotkaniu dwóch światów, świata żyjących i świata umarłych. Sztuka która powstała pod tym tytułem a której autorem jest Szymon An-ski, opowiada o spotkaniu jeszcze innych światów. Można powiedzieć, że „Dybuk” jest dla literatury żydowskiej tym, czym „Dziady” dla literatury polskiej. Jest tą przestrzenią, w której spotyka się racjonalizm i wierzenia ludowe. Jest tekstem, w którym pytamy o granice wiary i w którym też pytamy o to, co człowiek może zrobić, jaką moc ma w świecie, a co jest od niego niezależne. „Dybuk” był pierwszym spektaklem, na który mogli chodzić ortodoksyjni żydzi, dla których teatr oprócz Purimszpil, był zamknięty, i taki też chcemy żeby był nasz bielski „DyBBuk. Opowiada on

o spotkaniu dwóch światów, żydowskiego, który funkcjonuje w zasadzie szczątkowo, ale o którym myślimy, śnimy, marzymy, który w naszych głowach kojarzy się często z tańczącymi chasydami i rzewnymi pieśniami i tym wszystkim co w takim folklorze żydowskim funkcjonuje. Ten drugi świat, to ten realistyczny w którym prowadzimy tę rozmowę. Dzisiaj nie tylko Bielsko-Biała zadaje sobie takie pytania, dlaczego to nasze życie jest takie niewyraźne? Dlaczego nie dzieje się nic ciekawego, o czym latami moglibyśmy rozmawiać, dlaczego nie przychodzą dybuki? Zatem jeden świat, świat Anskiego, to ten, w którym dybuk ma być wypędzony, a drugi świat, to ten w którym bohaterowie mówią „Bardzo chciałabym by przyszedł dubuk i coś się wydarzyło w naszym zwykłym życiu”.

Foto: Krzysztof Ściłowicz

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

33


PRZYSTANEK KULTURA Czy będzie to sztuka też nieszczęśliwej miłości? Czy dramaturg, Artur Pałyga piszący ten spektakl, po raz kolejny rozliczy się z historią? PP: Myślę, że to będzie spektakl o miłości, która jest związana z pewną wspólną historią. Niestety miłości trudnej, ponieważ jedna ze stron nie żyje. Będzie to wątek miłosny na pewno dla nas istotny, bo przecież Chanan i Lea to żydowscy Romeo i Julia. To jest opowieść o tym, czy miłość może przekroczyć grób i czy nie jest tak, że czasem przekracza.

A to rozliczenie się z historią? Czy autor porusza ten temat?

PP: Nie wiem, czy tu trzeba mówić o rozliczaniu się z historią. Kilka tekstów Artura Pałygi, które miałem przyjemność reżyserować, zaczynając od spektaklu „Nic co ludzkie”, czy rękopisu pt. „Strach” Grossa, odwoływały się mocno do tego momentu w naszej historii, w którym zaczynaliśmy mówić o rzeczach, o których nie wolno było mówić wcześniej. Ta historia w końcu zaczęła się pojawiać ale towarzyszył temu strach. Parę lat minęło i jesteśmy wszyscy w innym miejscu. Już sporo udało się powiedzieć. W tym momencie to nie jest odkłamywanie historii. Myślę, że to zastanowienie się, jak to jest być, żyć w tej historii już odkłamanej nieco, jakie się z tym wiążą emocje. Jak to jest być np. w Bielsku

i mieć w samym środku miasta pizzerie, która na ścianie ma słowo którego nie rozumiemy i tylko ci którzy znają język wiedzą, że tam jest napisane koszerne. To jakby żyć z taką obecnością tych duchów i wspomnień o nich. Jak mówisz historia została w pewnym sensie odczarowana za sprawą Grossa, czy w jakiś sposób Pasikowski rozprawił się z ”Pokłosiem”, ale to dalej pokazuje, że ten niepokój odbioru tematu kultury żydowskiej nadal jest. Na ile bielski „Dybuk” będzie przywracaniem do życia ich i ich historii? Będziemy uderzać w sumienia czy w serca?

Foto: Tomasz Żurek. Wrocławski Teatr Współczesny

34

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017


PRZYSTANEK KULTURA PP: Nie będziemy uderzać w sumienia mieszkańców, raczej w ich serca. Szukam takiej przestrzeni w naszych duszach, w których ten świat żydowski wydaje nam się tak bliski i tak atrakcyjny. Szukam odpowiedzi na pytanie dlaczego wciąż na nowo bardzo nas ciągnie do tej tematyki. Ludzie nie maja wpływu na to, że dziedziczą pewien bagaż historii. Oczywiście, może nam się on nie podobać. Możemy się na to „boczyć”, czy nawet obrażać ale podejmowanie tego tematu nazywa się w psychologii przepracowaniem. Jest wciąż spora liczba Polaków, których ten temat fascynuje. Dzieje się tak dlatego, że dostrzegamy sporo elementów rytualnych, uporządkowanych. Tradycja żydowska jest niezwykle przejrzysta i czytelna. Odpowiada jasno na pytanie, co jest dobre a co złe. A my jednak wciąż w tym zagmatwanym świecie pozostajemy z odwiecznym dylematem. Patrząc na inne społeczności tradycyjne spoglądamy z lekkim politowaniem ale i szacunkiem a może nawet zazdrością, że można żyć w świecie gdzie wszystko jest przejrzyste.

diencję, ale w tym czasie zmarł a Abulaffi trafił do więzienia na 40 dni. Wiele takich „brylantów” wiedzy zostało przy okazji odkrytych. Zatem ten „DyBBuk” to będzie Wasz, bielski dybuk.

Na jakiego „DyBBuka” bielska publiczność ma się przygotować?

Kogo zobaczymy w obsadzie tej sztuki?

PP: Przede wszystkim nad spektaklem nadal pracujemy. To co jest bardzo ważne w tej sztuce, to wychodząc od tekstu An-skiego i czytając go bardzo wnikliwie, za sprawą pióra Artura Pałygi przepisujemy „DyBBuka” na nowo i dopisujemy pewne fragmenty. Świat od tamtej pory bardzo się zmienił. Z pewnością będzie w tym spektaklu wiele elementów, które w pełni będą zrozumiałe tylko dla mieszkańców. To właśnie do Bielska został sprowadzony rękopis kabanistycznej księgi znaków „Sefer ha-ot” wg. Abulaffiego. To jest niezwykle wartościowy tekst. Sam Abulaffi udał się do papieża, żeby przekonać go, że chrześcijanie i żydzi powinni wyznawać wspólną religię. Papież zgodził się przyjąć go na au-

W swoich reżyseriach słyniesz z tego, że rozpętujesz na scenie burzę i doskonale wiesz, skąd przyszły chmury. Tak będzie tym razem? Będą emocje, będą łzy?

PP: Mam nadzieje, że tak bo to bardzo emocjonują historia. Szukam w teatrze rozwiązań ostatecznych. Akurat w sytuacji Dybbuka sytuacja ostateczna jest sytuacją wyjściową, co kusi by opowiadać o tych historiach nie do końca wprost a czasami tak, że nie wiadomo, czy to było serio, czy to było żartem. Myślę, że ten rodzaj żydowskiego humoru czy wrażliwości na to, że rzeczy się mienią, będzie tym czego będziemy tutaj szukać. Z pewnością skorzystamy z tego bogactwa jakim niewątpliwie jest zespół aktorski tutejszej sceny.

PP: Praktycznie cały zespół teatru w Bielsku. Gościnnie w roli Lei wystąpi Ilona Lewandowska a w roli Chanana Paweł Janyst. Autorką scenografii jest Elbruzda. Muzykę piszemy razem z Danielem Słonimskim. Ważne jest, że autorem tekstu jest bielszczanin, Artur Pałyga, który pisze i zmienia ten tekst na scenie podczas prób. Autor już wcześniej parę razy odkrywał żydowską historię Bielska. Sam wchodząc w historię Bielska dzięki pojawieniu się Jacka Proszyka, strażnika tej pamięci, dowiedziałem się wielu niezwykłych rzeczy. Jedną z nich jest historia, która wydarzyła się w bielskim getcie. We władzach getta znalazły się osoby, które chciano chronić. Był to między innymi poeta i kompozytor. Ich zadaniem było przyjmowanie podań od ludzi. Mieszkań-

cy przynosili pisma, w których opisywali swój głód, zimno i to wszystko na co byli narażeni. Niestety nie mieli żadnej mocy sprawczej by pomóc więźniom getta. Na drugiej stronie tych podań powstawały więc wiersze a na jednej z kartek został zapisany przez kompozytora fragment melodii. Według ustaleń Jacka Proszyka jest to oryginalna melodia i ta melodia właśnie po raz pierwszy zabrzmi w tym spektaklu. Jest to prawdziwa obecność tych duchów. To jest danie im głosu. Jest też taka koncepcja, która w języku żydowskim nazywa się Tikun. Jest sposobem naprawy świata. Polega na tym, że we wszystkim co istnieje w świecie są iskry i człowiek swoją mocą sprawczą może wydobywać z nich ten element świetlisty, boski. Bardzo często ta praca z pamięcią historyczną zyskuje charakter naprawczy. Wydobywanie pewnych rzeczy wtedy nie służy temu by zaburzać rzeczywistość, w której funkcjonujemy, czy wywracać ją do góry nogami ale służy temu by świat stawał się jednak lepszy i coraz bardziej zrozumiały. Na pierwszej próbie pokazałeś aktorom pewne elementy obrządku liturgicznego żydów. Czy to pomogło w rozumieniu tego co grają? PP: Tak. Ten odzew jest silny i pozytywny. Jest dużo energii ale i oczekiwań. Tworzy się bardzo unikalny język tego spektaklu. Na tym etapie pracy czekam na każdą kolejna próbę. Trzeba przyznać, że Artur Pałyga wyjątkowo dobrze czuje teatr i kocha teatr. W dodatku pisze teksty dla aktorów, których zna co jest wyjątkowo komfortową sytuacją. Z pewnością sztuka ta będzie niezwykle emocjonującym przeżyciem. Zapraszamy serdecznie na premierę „DyBBuka” do Bielskiego teatru 11 marca o godz. 19 oraz na kolejne przedstawienia. Wierzę, że sztuka szybko nie zejdzie z afisza i będzie mógł ją zobaczyć każdy. Zapraszamy również na spotkanie 6 marca o godz. 18. Tuż przed premierą opowiemy więcej o spektaklu i o tym co udało nam się jeszcze w Bielsku odkryć.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

35


PRZYSTANEK KULTURA

Echo kulturowego fenomenu PRL-u Dominika Rychły

Rok 1969 - szara rzeczywistość PRL-u, brak perspektyw dla jedynego w Chybiu kina „Unia”. Jednak w tym czasie pojawia się 23-letni Franek Dzida z pomysłem, który ma ożywić codzienność młodych ludzi. Wraz z Józefem Orawcem i Kazimierzem Pudełko zakłada dyskusyjny klub filmowy, który w krótkim czasie staje się Amatorskim Klubem Filmowym „Klaps” i zyskuje miano fenomenu kulturowego. Franciszek Dzida- człowiek z charyzmą, obdarzony talentem artystycznym, pełen wiary w to, że film może być sposobem na szczęśliwe życie. Stał się liderem klubu, którego celem była realizacja amatorskich filmów, propagowanie tej twórczości w wiejskich kręgach, a także uświadamianie ludzi jak odbierać filmy i co to znaczy być świadomym i życzliwym widzem, wrażliwym na artystyczne piękno. Kręcenie filmów rozpoczęło się w czasie, gdy pierwszą kamerę dla „Klapsu” ufundował Józef Orawiec. O czym były filmy młodych chłopaków z Chybia? Nie o polityce, czy historii lecz o nich samych, o życiu młodych ludzi. Pojawiały się nawet wątki o śmiałej tematyce, co w tych czasach wywoływało ogromne zaciekawienie. Od tego momentu klub rozwija się, zyskuje coraz to nowszych członków i fanów. Pojawiają się festiwale, a razem z nimi również liczne nagrody. Do współpracy przy produkcji filmów dołączają tacy znani polscy aktorzy,jak na przykład Jerzy Stuhr, Jan Nowicki, Anna Guzik oraz Piotr Machalica. Choć nie zabrakło momentów trudnych, które przyniosły ze soba lata 90. Kradzież sprzętu filmowego, zderzenie z nowymi władzami GOK-u oraz śmierć przyjaciela „Klapsu”, reżysera filmu „Amator”, Krzysztofa Kieślowskiego zachwiały klubem. Jednak nie trwało to długo. Z czasem w miłośników filmu zaczęła napływać nowa energia i „Klaps” znowu zaczął żyć swoim życiem. Co wyróżniało klub spośród wszystkich amatorkich klubów w Polsce? Na pewno to, że spośród około 170 klubów był i jest do tej pory jedynym działającym na wsi.

36

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

Franciszek Dzida Foto: Arch.AKF Klaps


PRZYSTANEK KULTURA Co zmieniało się w „Klapsie” z perspektywy czasu? Na początku filmy były nieme. Jednak przyszedł czas kiedy przemówiły, a Franek z łatwością łapał tego typu nowości. Przede wszystkim „Klaps” stał się klubem, który skupia osoby w różnym wieku, jest wielopokoleniowy. Nie ma w nim żadnych barier czy ograniczeń wiekowych. Dzieci i młodzież mogą uczyć się i czerpać wiedzę od bardziej doświadczonych członków klubu. Warsztaty stały się czymś codziennym, a nie okazjonalnym, jak na przykład te pod namiotami, w plenerze, gdzie przyjeżdżali operatorzy, aktorzy i inne osoby związane z filmem. Franciszek Dzida Foto: Arch.AKF Klaps

Franciszek Dzida Foto: Arch.AKF Klaps

Co jest największym sukcesem klubu? Nie można w tym miejscu wymienić tylko jednej rzeczy. Szereg nagród jakie do tej pory zdobył „Klaps” nie da się tak łatwo podzielić na te ważne i mniej ważne. Dla jednych mogła to być znajomość z Krzysztofem Kieślowskim, która była cenna dla Franka i całego klubu. Inni twierdzą, że jest to liczba osób jaka przewinęła sie przez „Klaps”. Mnóstwo ludzi miało możliwość przeżyć wspaniałą przygodę, realizować się, rozwijać, sprawdzić swoją dojrzałość i nabrać wrażliwości artystycznej. Jednak niewątpliwym sukcesem jest to, że klub istnieje do dzisiaj i nadal tętni życiem. Jaka przyszłość rysuje się przed „Klapsem”? Plany są ambitne. Gotowe już są projekty dwóch filmów na ten rok. Trwają różnież prace nad stworzeniem klubowego archiwum, które powoli zapełnia się prawdziwymi perełkami. Na pewno będzie realizowana dalsza produkcja fotograficzna, planowany jest także wyjazd na plener fotograficzny. Na koniec warto wspomnieć o trwających przygotowaniach do jubileuszu 50-lecia, który „Klaps” będzie obchodził już za dwa lata. Wróćmy jeszcze na chwilę do dnia 10 czerwca 1969 roku, kiedy Franciszek wraz ze swoimi przyjaciółmi pewnie nie wiedział, że klub, który właśnie rozpoczyna swoją działalność będzie znany w całym kraju, a przede wszystkim przetrwa tyle czasu i nadal będzie realizował jego główne założenia. Pomimo jego fizycznej nieobecności, wchodząc do pomieszczeń „Klapsu” oczyma wyobraźni można się przenieść w lata młodości Franka i dać się porwać filmowej pasji.

Franciszek Dzida Foto: Arch.AKF Klaps

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

37


PRZYSTANEK KULTURA

Życie, czyli nieustająca katastrofa... Bogusław Słupczyński

Laureatką ubiegłorocznego plebiscytu na Książkę Roku „Radiowego Domu Kultury” została Anna Cieplak. Wśród docenionych autorów byli m.in. Filip Springer, Szczepan Twardoch, Olga Drenda czy Kim Gordon. Anna Cieplak mieszka i pracuje w Cieszynie. Przeczytałem książkę Anny Cieplak „Ma być czysto”. Ania żyje w mieście, w którym raczej wiele osób książek nie pisze. Ania napisał już drugą. Pierwsza to „Zaufanie” (2015).

przerwy 0 : 1” - serialu, w którym chłopak wychowywany tylko przez matkę – tramwajarkę, wchodzi w środowisko półświatka.

To bardzo radosne, że w naszym mieście mieszka pisarka. W naszym mieście w ogóle mieszka kilku artystów, co dla samego miasta nie ma jakiegoś specjalnego znaczenia. Ci artyści - intelektualiści, ciągle coś komunikują i społecznie robią – organizują, pomagają, wzywają, protestują czasami, uświadamiają i edukują... I tak mało kto ich słucha i tak wiele na marne, ale od czasu do czasu coś stworzą. Ania napisała książkę. Kiedy chcę sobie przypomnieć obrazy poświęcone dzieciom i młodzieży, wtedy kiedy byłem dzieckiem lat 70-tych, to świat biedy i tzw. patologii był widoczny w filmach np. „Małe dramaty” Nasfetera – bieda prowincji, „Stawiam na Tolka Banana” według A. Bahdaja, w którym młodzież z warszawskich melin dostaje szansę od losu „wyjścia na ludzi” „Nie zaznasz spokoju” w reżyserii Mieczysława Waśkowskiego, rzecz o środowisku warszawskich gitowców, czy „Do

To oczywiście filmowe narracje z okresu komuny, teraz takich „problemów nie ma”, a więc nie ma filmów i prawie nie ma książek. Przepraszam był jeden film, dość głośny - „Cześć Tereska”. Generalnie ten problem zagoniony jest to tabloidów, kolumn sensacji i patologii, które jak wiadomo czytelnika najbardziej interesują; w stylu: „Zatłukł na śmierć swoje 8 miesięczne dziecko”. Daje to też poczucie, że problem jest w miarę daleko „gdzieś tam”. My jesteśmy inni i bezpieczni. A Ania napisał książkę o dzieciach, o nas, tu i teraz. Blisko. Czytałem i właściwie nieustannie miałem wrażenie koszmaru, który znam lub którego domyślam się: sprali absurdów, irracjonalnych postaw, zagubienia, słabości, braku sensu i celu życia, przypadkowości, głupoty, hipokryzji dorosłych i systemu.

Życie w „Ma być czysto” jest jak rozlana rtęć. Za każdym dotknięciem ucieka i rozpryska się na drobinki. Zero kontroli przygotowanych do pełnienia ról życiowych i społecznych dorosłych. Foto: Okładka książki „Ma być czysto”

Na czytelników Tramwaju Cieszyńskiego czekają darmowe książki pod numerem: 577 148 965 38

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017


PRZYSTANEK KULTURA Zachowawczy ojciec Maciek, chytra, bezczelna i głupia - jego pierwsza żona Exela w roli matki sterującej życiem na odległość przynajmniej kilku osób. Magda, niedoszła matka i nowa pół-żona Maćka z problemami. Usiłująca sklejać życie każdego z osobna. Co chwila potykająca się o własne nogi. W gruncie rzeczy rozumiejąca sytuację, ale biegnąca na oślep we mgle problemów, bez celu. Dzieci, młodzież - chciałoby się im współczuć, ale niestety przypominają dzikie zwierzątka i to te nie o miłym futerku. Ania Cieplak pozornie kreuje niby dwa światy „wychowawcze”, ale stawia wspólny mianownik beznadziejności. Jedyna różnica polega na kasie; pieniądzach. Kasą, jak w każdym Bantustanie, można dużo załatwić. Czasami nawet można się uratować. Ale jak uratować duszę? Julka mieszka z Magdą i Maćkiem i czasami z...Exelą. Dom inteligencko – artystyczny? Raczej post – punkowski, tolerancyjny, inteligencki. Oliwka mieszka z rodzeństwem u zarobionego na jakimś werku, prostego ojczyma Rycha. Matka Oliwki w Reichu pracuje i rzadko przyjeżdża. W domu pałęta się jeszcze „obsrane” i zaniedbane rodzeństwo. Wokół dziewczyn kręci się Chomik szukający seksualnej bliskości, chociaż w ogóle nie wie o co mu chodzi. Wycięty z plastiku model chłopako - mężczyzny tzw. Żółty i wreszcie Karol – libidinalny przystojny debil, któremu do pustego łba wkładają nacjonalistyczną papkę. Infantylny seks, jaranie trawki, alkohol, wulgaryzmy, imprezki i ...słodycze. Dzieci – śmieci i tysiące erzaców, pozorów.

Dzieci wychodzą na świat nie ze swoich pozornych domów, ale z syfu i nor internetu. Sieć to azyl, to wolność, to tożsamość, to dom. Tu nikt nie ma dostępu. Smsy, instragam, fejs, snapchaty. Kuratorzy, różni MOP-siarze, obijają się od o drzwi, papierów, telefonów. Bezradność. Dzieci się wymykają do sieci,

tam jest ich dom. Gnieżdżą się w internecie. Mieszkają w telefonie. Wiek dojrzewania ma tu tylko pozorne znaczenie, bo dojrzewać nie mają do czego?! Nawet dorośli nie dorośli. Kiedy przypomnimy sobie literaturę typu „Ten obcy” Ireny Jurgielwiczowej, to wiemy że ktoś nam kiedyś przedstawiał możliwość jakiejś „naprawy” , „szansy”, bo można było jeszcze odnaleźć wartości i autorytety. W świecie opisanym przez Anię, nie ma nic. Pogubieni ludzie. Wszechogarniająca bezradność celnie opisana w procederze „aresztowania” dzieci za kradzież batonika w sklepie. System nie może nic, ale jak już dopieprzy to ślepo i głupio, na całego bezradnie. Oliwka trafia do Ośrodka Wychowawczego – pierwszego więziennego stopnia wtajemniczenia. I „spoko”. Jest załatwione. Nikt specjalnie się nie burzy, tak już po prostu jest. Tak się kończy bezradny, ślepy lot ćmy do światła. W opowieści nie ma lepszego i gorszego domu. Domy, dorośli są słabi. Julki nie da się odizolować od paskudnej dzieciarni ulicy. No bo co? Getto? Zresztą jest już za późno. Wszyscy, ale to wszyscy jesteśmy przeżarci chaosem w naszych relacjach, w uczuciach, postawach. Magda, Maciek, Rycho, kuratorki, a nawet Exela coś usiłują skleić, poradzić sobie, po swojemu. Na próżno. Panuje wszechogarniający amok i lęk. Od początku ma się wrażenie, że wszystko prowadzi do jakiejś katastrofy. Typuję, że będzie to Julka. Jednak życie jest beznadziejne jak energia zombi, nic nie jest w stanie zdarzyć się do końca i naprawdę. Tylko cząstkowo, głupio i tym gorzej. Debil Karol ciągnie Julkę do lasku. Julka ma jeszcze szczęśliwy odruch, ucieka, ma wypadek. To punkt zero. Potem już „normalnie”, odbicie po traumie - wyjazd na obóz językowy. Ania nie prowadzi swoich bohaterów do katastrofy. Samo życie jest katastrofą. Ania Cieplak czerpie garściami z życia. Wie o czym pisze. Jednak zabrakło mi w tej powieści tła. Krajobrazu ulicy,

przestrzeni miasta, blichtru „unijnego”, pozornego „łososiowego koloru” humanizmu w dizajnie naszych prywatnych i publicznych przestrzeni. Zabrakło mi też zwyczajnej estetyki „syfu” kiczu i tandety tak przecież wszędzie wyraźnych. Dwie sceny zapadły mi mocno w pamięci. Oczywista porażka wychowawcza Magdy z Julką, po konflikcie na placu zabaw, kiedy okazuje się, że macocha nie ma szans, nigdy nie będzie liczyć się naprawdę. Dojmująca samotność i rozczarowanie. Historia kończy się filmowo, w nadmorskim kurorcie, chyba adriatyckim, gdzie Magda i Maciek przyjeżdżają ostudzić sumienie, odnowić się. Niestety przyjeżdża też Exela. Pewna „klasa społeczna” ciągnie w pewne miejsca. Maciek i Magda obserwują ludzi i zakładają się o prawdopodobne scenariusze życia obserwowanych, a właściwie o powody i okoliczności przyjazdu do adriatyckiego raju. Nie ma ucieczki. Błoga, słoneczna cisza przed przed nieustanną katastrofą życia. Przyszłość jest do przewidzenia. Rycho pójdzie znowu do roboty, Exela będzie polować do końca na Magdę, Magda będzie latać w poczuciu winy za Julką, Maciek będzie godził wodę i ogień. Kim będzie Oliwka? Wiadomo. Julka ma szansę dołączyć do Oliwki, niejako z drugiej strony. Będzie dobrze zapowiadającym się kandydatem na naprawiacza, uzdrawiacza świata. Koło się zamknie. Jest jednak jeden problem - geny Exeli.

Ania pisze lekko, swobodnie. Wiemy, że ona rozumie i szanuje to życie, które odkrywa. Nikogo i niczego nie osądza. Nie wypisuje recept. Narracja bogata w język dzieciaków ulicy. Opowieść pisana krótkimi setami. Dobrze się czyta, ale trudno uwierzyć Ani, że będzie dobrze.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

39


PRZYSTANEK KULTURA

prezentuje „ Kto czyta ksią żki, żyje podwójnie”

Umberto Eco

Na czytelników Tramwaju Cieszyńskiego czekają darmowe książki pod numerem: 577 148 965

Bosacka po polsku Kuchnia polska TO JEST TO! Różnorodna, arcysmaczna, coraz bardziej nowoczesna. Zmienia się tak samo dynamicznie jak nasz kraj i bez kompleksów wytrzymuje konkurencję najbardziej znanych kuchni europejskich.

W ostatnich latach wydano wiele książek znakomitych szefów kuchni propagujących nowoczesną kuchnię polską, ale często są to propozycje nie dla kucharzy amatorów ale dla zaawansowanych, wyposażonych w kosmiczny sprzęt. Trudno w przeciętnym polskim M3 operować ciekłym azotem, pistoletem wędzarniczym, strzelającym cukrem czy maszyną sous vide. Moja książka jest dla tych wszystkich, którzy mają w kuchni sprzęt podstawowy - nóż, deskę do krojenia, garnek i blender. Którzy kochają tradycyjną kuchnię polską, ale chcą zaskoczyć siebie i gości dobrze znanymi daniami przyrządzonymi i podanymi inaczej. Zatem noże w dłoń, para buch, wyobraźnia w ruch! Witajcie w świecie kolorowych pierogów, tatara z lubczykiem i śledzi z kawiorem. Niech smak pstrąga w maku i tęczowych gołabków będzie z Wami! – Kasia Bosacka

40

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017


PRZYSTANEK KULTURA

Nina Majewska-Brown Nina Majewska-Brown to absolwentka wydziału polonistyki na Uniwersytecie im. A Mickiewicza, przez lata pracowała w różnych wydawnictwach, a obecnie wychowuje synów i prowadzi dom. Autorka książek: „Wakacje”, „Zwyczajny dzień” oraz „Jak się nie zakochać”.

Wakacje to jej świetny debiut literacki, pierwsza część losów barwnej bohaterki, Niny Braun, kobiety po przejściach. To opowieść, która w zabawny sposób demaskuje nasze kompleksy, każdy odnajdzie w niej cząstkę siebie, rozpozna najgłębiej skrywane sekrety, ale pokocha je i zacznie się z nich śmiać.

Zwyczajny dzień to kontynuacja „Wakacji” barwnej i zmysłowej opowieści o poszukiwaniu i dawaniu miłości, szczęścia, akceptacji, o budowaniu świata na nowo, gdy ten dotychczasowy, tak bardzo bezpieczny i przewidywalny, niespodziewanie się rozpada.

Jak się nie zakochać to trzecia część historii Niny Braun. Miłość skrada się niepostrzeżenie, z najmniej spodziewanej strony i w najmniej oczekiwanym momencie. Czy mimo podszeptów rozsądku Nina da się porwać uczuciu?

Make Life Harder. Przewodnik po polityce i nie tylko, ale tez Make Life Harder, czyli Maciej i Lucjan – samozwańczy eksperci zajmujący się wszystkimi zagadnieniami: lifestyle’u, mody i urody oraz mniej istotnymi problemami społeczno-egzystencjalnymi, takimi jak religia, polityka, przemijanie i śmierć. W swojej kolejnej książce Make Life Harder zapraszają na emocjonujący rejs po meandrach polskiej polityki. Dowiesz się między innymi, jaka jest różnica między Barackiem Obamą a Jarosławem Kaczyńskim, ile flipchartów znajduje się w siedzibie Platformy Obywatelskiej i dlaczego KORWIN nigdy nie wejdzie do sejmu. Będzie to dla ciebie przygoda intelektualna na miarę wywiadu rzeki z Leszkiem Kołakowskim albo przynajmniej koncertu Stachursky’ego w Mielnie. A nawet jeśli się z niej niczego nie dowiesz, to przynajmniej od czasu do czasu radośnie zarechoczesz pod wąsem.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

41


Rodziną do

Choć Polacy w sondażach deklarują ni�miennie, że rodzina i dzieci to jest to, co w życiu najważniejsz e, to gdy w zatłoczonej knajpce pojawia się mama z płacz ącym maluchem, zwykle ok�uje się, że z miłością do dzieci w narodzie bywa różnie. Pełne nagany spojrzenia, pomruki ni�adowolenia – ze świecą w ręku szukać rodzica, który nie doświadczył podobnych reakcji otoczenia choć r� w życiu. Gdy dodać do tego brak ni�będnego rodzicom w� osażenia (np. przewij aków), ubogie menu i narastające znudzenie malucha tym, że trzeba grzecznie siedzieć w miejscu (bo kącik zabaw nie istnieje), stres związany z wyjściem może szybko przeros nąć przyjemność. Aby tego uniknąć, na miejsce odpoczynku warto wybierać knajpki, które stworzono zarówno z myślą o małych, jak i dużych.


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE Nareszcie i do nas przyszła moda na rodzinne kawiarnie. Niestety wciąż pozostają one w zdecydowanej mniejszości, ale Skoczów już takim miejscem może się poszczycić i przede wszystkim mogą z tego miejsca cieszyć się rodzice, dzieci ale i mieszkańcy.

2 piętro to wyjątkowa kawiarnia gdzie mały człowiek jest pełnoprawnym gościem, a na mamę z wózkiem nikt nie patrzy wilkiem. Kawiarnia mieści się na ostatnim piętrze Teatru Elektrycznego w Skoczowie. Schody jak się okazuje nie stanowią żadnego problemu ponieważ wygodna i obszerna winda pozwala wyjechać wózkiem na górę. Jest to spore ułatwienie również dla osób niepełnosprawnych.

Ale oprócz kaw w menu znajdziemy długa listę herbat czy soków wyciskanych ze świeżych owoców. Dużym atutem są koktajle, które nie tylko pięknie wyglądają ale przede wszystkim są zdrowe, często dostosowane do diet klientów. Dla tych, którzy chcą wesoło spędzić czas z przyjaciółmi również przygotowano propozycje w postaci gier planszowych, które ostatnio wracają do łask. Pomysł ten cieszy się dużym zainteresowaniem o czym świadczą telefony z rezerwacją wybranej gry.

Kawiarnia kusi również słodkościami bez stosowania chemicznych ulepszaczy. By nie znudzić gości stałą ofertą, codziennie pojawia się ciasto i deser dnia co często staje się miłym zaskoczeniem dla klientów. Pomyślano również o tych, którzy chcą spędzić czas w ciszy i spokoju. Stworzono cichy zakątek (strefa ciszy), gdzie można przy kawie spokojnie porozmawiać z dala od gwaru np. bawiących się dzieci.

Wnętrze kawiarni jest ciepłe i przyjazne, nie brakuje również elementów nowoczesnych.

Na każdym kroku widać pasje właścicieli w tworzeniu tego miejsca. I od tego chyba należy zacząć. Pan Dariusz z córką Olą połączyli wspólne pasje i stworzyli miejsce o którym zawsze marzyli. Udało się to dzięki determinacji i cierpliwości, ale i niezwykłej przyjaźni jaka ich łączy. Pierwszą wspólna pasja jest zamiłowanie do dobrej kawy. I to widać. Dbają o profesjonalne szkolenia pracowników, a kawa jaką serwują jest wyjątkowo smaczna.

W porze obiadu można również zjeść tutaj np. smaczne domowe pierogi. 2pietro to miejsce w którym miła i profesjonalna obsługa troszczy się o każdego gościa. I tak, można się poczuć w tym miejscu jak wyjątkowy gość. Tak samo wyjątkowo trak-

towane są dzieci. Dla nich przygotowane jest specjalne menu co daje szanse na własny wybór, ale i stanowi formę edukacyjną. Dobrze przygotowany kącik z zabawkami i grami jest sposobem na miłe spędzenie czasu, a rodzic w tym czasie może poczytać książkę lub prasę dostępną dla każdego.

Z całą pewnością można polecić to miejsce każdemu. 2piętro to propozycja kierowana nie tylko dla rodzin z dziećmi choć dla nich jest z pewnością miłym zaskoczeniem. Zadbano tu

również o wyposażenie łazienki w przewijak oraz środki higieniczne dla dzieci. Jest to dobrze przemyślana przestrzeń, której nadano wyjątkowy charakter. Właścicielom udało się stworzyć po prostu miłe miejsce pełne ciepła i dobrej atmosfery z wyjątkowo dobrym menu i pyszną kawą.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

43


TOREBKA JAKBY DAMSKA

Miejsca przyjazne dzieciom i rodzicom

Miejsce przyjazne dziecku to takie, w którym dziecko jest mile widziane i oczekiwane. Gdzie ma swoją przestrzeń. Gdzie nikt nie patrzy krzywo, gdy mały człowiek zapłacze lub głośno wyrazi swoje emocje. A rodzic spotka się z uśmiechem i życzliwością. Takim miejscem może być kawiarnia, restauracja, przychodnia, basen, uczelnia, sklep, hotel czy urząd. Nawet w banku czy aptece można pomyśleć o udogodnieniach dla rodziców z dziećmi, choćby przygotować kącik dla najmłodszych na czas robienia zakupów przez rodzica czy oczekiwania w kolejce do okienka. Oczywiście inne wymogi mamy dla hotelu a inne dla urzędu, wiele zależy od obiektu, ale przede wszystkim od przychylności osób tam pracujących. Tak więc, miejsce przyjazne dziecku oznacza, że dana strefa została przystosowana do potrzeb rodzica i dziecka. Budynek powinien posiadać specjalny podjazd, albo windę dla wózków oraz

44

stanowisko, gdzie można go bezpiecznie zostawić. W lokalu możemy się spodziewać enklawy dla rodzica i maleństwa, żeby go przewinąć czy spokojnie nakarmić. W każdym miejscu elementem ważnym dla mamy i maluszka jest przewijak. Daje on poczucie bezpieczeństwa, pozwala zachować intymność i nie zakłóca komfortu innych. Dla nieco większych pociech to stoliczek, przy którym można usiąść, aby zająć się zabawą, układaniem puzzli czy malowaniem. Stałym elementem kawiarni czy restauracji oczekujących na najmłodszych gości są specjalne krzesełka a nawet bezpieczne, plastikowe naczynia i sztućce. Menu jest przygotowane specjalnie dla milusińskich a porcje zmniejszone i dostosowane do wieku. Niektóre lokale dysponują nawet podgrzewaczami do butelek. Wszystkie udogodnienia sprawiają, że chętniej z dziećmi wychodzimy z domu,

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

jednak nic nie zastąpi uśmiechu oraz miłej, cierpliwej obsługi. To przede wszystkim ludzie tworzą klimat i aurę, w której rodzice z dziećmi czują się akceptowani, gdzie jest bezpiecznie i komfortowo. Bez tego nawet najlepiej wyposażone miejsce będzie puste. Chcemy dotrzeć do takich miejsc i promować je, bo DZIECI SĄ WAŻNE! Tak samo jak ich rodzice. Jeśli znacie takie miejsca podzielcie się tym z nami. Mamy nadzieję, że przy Waszej pomocy uda się stworzyć listę, a może i mapę miejsc przyjaznych dziecku i rodzicom na Śląsku Cieszyńskim. Czekamy na zgłoszenia. Każde sprawdzimy. Jeśli miejsce spełni oczekiwania, odznaczymy je naklejką i opiszemy na łamach Tramwaju Cieszyńskiego. A na koniec roku w plebiscycie internetowej Gazety Codziennej będzie można zagłosować na MIEJSCE ROKU PRZYJAZNE DZIECIOM.


TOREBKA JAKBY DAMSKA

DAMSKO-MĘSKI PUNKT WIDZENIA Modnie czy wygodnie? Ważniejsza męskość czy trendy modowe? Wielu projektantów mody męskiej uważa, że moda powinna zaskakiwać i przełamywać kolejne bariery. Obserwujemy ostatnio modę męską , która jest bardziej kobieca choćby leginsy czy lekkie szyfonowe koszule choć bardziej przypominają bluzki damskie. Gdzie jest ta granica? Co wypada mężczyźnie założyć a czego nie? W czym jest męski a co może go ośmieszyć? Czego prawdziwy mężczyzna założyć nie powinien?

Maciej Szufladowicz przedsiębiorca

Paulina Skupień studentka germanistyki

W dzisiejszych czasach wygląd jest ważny. Dużo mówi o człowieku i często określa jego charakter. Dodaje pewności siebie i odwagi. Każdy przedział wiekowy rządzi się jednak zasadami których łamanie bardziej ośmiesza niż, dodaje męskości. Starszy pan w rurkach czy koszulach zbyt mocno rozpiętych wygląda po prostu śmiesznie. Myślę, że każda okazja wymusza inny rodzaj stroju dlatego szafy męskie zapełnione są podobnie jak kobiece. Inaczej ubieram się do pracy a inaczej na wyjście z przyjaciółmi. Myślę jednak, że nawet najlepszy strój można zepsuć źle dobranymi butami. To chyba jest problem wielu

facetów. Tak samo jest z biżuterią. Czasem przesada kłuje w oczy i nie ma nic wspólnego z męskością. A chyba o to chodzi. Moda, modą ale ważne by było wygodnie i męsko. Mam wrażenie, że ta granica pomiędzy męskością a kobiecością trochę się zaciera nawet w modzie. Ja chcę czuć się wygodnie, pewnie i przede wszystkim męsko. Chcę być atrakcyjny i podobać się przede wszystkim mojej ukochanej. Dlatego też, kiedy na wspólne wyjście ona zakłada sukienkę i szpilki ja nie mogę wbić się w dres, którego ona szczerze nie cierpi. Myślę drodzy Panowie, że to jest sposób na modę…podobać się ukochanej kobiecie.

Czy moda idzie w parze z męskością? Wiele razy możemy spotkać się z krytyką modnego stylu u mężczyzn. Z drugiej strony nie podoba nam się kiedy ktoś ubiera się niemodnie i stawia przede wszystkim na wygodę, a nie na to jak wygląda i się prezentuje. Jednak czy modne ubieranie się nie powoduje, że zatracamy męskość? Nie do końca tak musi być. Można nosić modne ubrania, a jednocześnie być cały czas męskim. Moim zdaniem te dwie rzeczy można połączyć wtedy gdy strój mężczyzny jest schludny i czysty. Świadczy o tym na przykład dobrze wyprasowana i dopasowana koszula, która powinna być

niezbędnikiem każdej męskiej szafy. Strój powinien być również dobrany odpowiednio do okazji. Trzeba wiedzieć kiedy możemy założyć wygodny dres, a kiedy pokazać klasę i zabłysnąć eleganckim garniturem. Męskość to też przede wszystkim gesty i zachowanie. Jest wiele postaw za pomocą których można ją wyrazić. Jednak strój jest czymś na co zwracamy szczególną uwagę. Nawet nie znając kogoś oceniamy go po tym jak się ubiera. I na koniec kwestia dbania o siebie. Nie chodzi tu o różne skomplikowane zabiegi. Po prostu o podstawową codzienną higienę. Panowie, dbajcie o siebie!

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

45


TOREBKA JAKBY DAMSKA

Dzikie kobiety, romantyczni mężczyźni? Popkultura a zmiana obrazów miłości. dr hab. Bogusław Dziadzia

Ten krótki tekst powstały na okoliczność Walentynek traktuje o miłości, bez uzurpowania sobie prawa do rozstrzygnięć odnośnie materii której dotyczy. Przedmiot i zjawisko miłości nie podlega, a może lepiej by nie podlegał, jednoznacznym rozstrzygnięciom. Czy mówilibyśmy o genach, z których składa się fizyczna struktura naszego jestestwa, czy o kulturowym determinowaniu wzniosłych uczuć czy złudzeń i tak nie dotkniemy istoty sprawy, jeśli sami miłości nie doświadczymy.

Bowiem nie ma chyba tragiczniejszej odmiany miłości od tej która jest li tylko teorią. Aczkolwiek może lepsza teoria niźli druga z dramatycznych form miłości o jakich można pomyśleć – miłość jako funkcja organizmu. Ta, która za sprawą hormonów doprowadza do miłosnego zaślepienia, gdzie dopamina z testosteronem miesza seksualność z romantycznym zaangażowaniem, a oksytocyna wdrukowuje w umysł zaufanie. Dlatego też nie zapytamy o to co oznacza miłość, poprzestając na lakonicznym; czy można miłość wymyślić? A jeśli tak, czy jest to miłość czy opowieść o miłości? O ile to rozróżnienie ma jakiekolwiek znaczenie. Nawiązując do wspomnianej w tytule popkultury można mieć co do tego uzasadnione wątpliwości.

Kultura popularna ma i miała swój udział w przemianach form miłości. Głównie da się to zauważyć w przewartościowaniach w obszarze stereotypów dotyczących tradycyjnych ról społecznych oraz płciowych. Nie daje nam jednak jasnych przesłanek jak myśleć i pozostawia bezradnych wobec świata pełnego sprzeczności. A sprzeczności tych jest nader wiele. Wskażmy te aż nazbyt wyraźne (a i niejednokrotnie zabawne).

46

Wyemancypowane silne kobiety, pozujące na twardzieli typu macho, dziwią się brakiem dostrzegania w nich kobiecości. Z drugiej strony, kobiety wbite we wzorce rodem z retuszowanych komputerowo magazynów ilustrowanych, przesłonięte warstwami kosmetyków, modnych ubrań i operacji plastycznych, obrażają się na przedmiotowe postrzeganie ich powierzchowności. Równolegle zanegowany układ patriarchalny, ów z centralną postacią dominującego mężczyzny, wymusił zdjęcie z niego maski (niestety, co trzeba tu podkreślić, często pozorowanej maski) samca alfa na rzecz jednostki potrafiącej okazywać uczucia, zajmować się prozaicznymi pracami jak pranie, gotowanie, czy zmienianie dziecku pieluchy. Jednocześnie mężczyźni oddający pole „męskiej dominacji” narazili się na śmieszność i kpinę postrzegających je kobiet, na umniejszenie swej atrakcyjności. Dominujące w popkulturze wzorce męskości to wciąż intelekt (w tym szeroko pojęta zaradność życiowa) i siła. Wzorcowa kobieta w tej samej popkulturze co

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

raz częściej ukazywana jest jak „modelowy” mężczyzna. Jednocześnie musi być zmysłowa i piękna. Wypadkową okazuje się być transgendrowa osoba o sile mężczyzny i urodzie kobiety? Nic z tych rzeczy. Popkulturowy obraz prze-

wartościowania ról społecznych, gdzie kobiety stały się wyzwolone, niemal dzikie, a zniewieściali mężczyźni romantyczni, jest jednym z wielu uproszczeń na które pozwala sobie dyskurs medialny, z których to dla czytania rzeczywistości społecznej niewiele wynika – podobnie jak z dramatycznych scen zawartych w baśniach Braci Grimm nie możemy wysnuwać wniosków o XIX-wiecznym społeczeństwie. Często mówiąc o kulturze lat ostatnich, feminizacji i demaskulinizacji, wykazujemy małą wnikliwość i słabą pamięć o tym, że w minionych stuleciach nie brakowało silnych, dominujących kobiet w rodzaju Elżbiety I, Katarzyny II Wielkiej czy Lukrecji Borgii. Tak samo jak wielu było rozemocjonowanych uczuciowo mężczyzn, nawet takich popełniających samobójstwa po lekturze „Cierpień młodego Wertera”.


PRZYSTANEK KULTURA

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

47


TOREBKA JAKBY DAMSKA Kultura popularna to jarmark wzorców i podręcznik dramatycznych skrótów myślowych. W tym samym polu mamy przecież serię „Seks w wielkim mieście”, rozliczne romantyczne komedie, stawiającą na głowie relacje rodzinne „Modę na sukces”, turecki serial „Wspaniałe stulecie”, jak i powieść „Dziewczyna z tatuażem”. Szaleństwem jest próba określenia ogólnego modelu popkulturowej kobiety czy mężczyzny. Wyławiając z popkulturowej oferty (na chybił trafił) jakiś wzór mężczyzny, w jednej ręce trzymam postać wiecznie szowinistycznego Jamesa Bonda, a w drugiej Ryśka z Klanu. O czym na tej podstawie tak naprawdę można powiedzieć? Pamiętajmy, że wobec miłości, dalecy być musimy od nacechowanego egoizmem stosunku do własnych potrzeb, w tym własnego ciała. W prawdziwą miłość wpisana jest odpowiedzialność, a nawet altruizm – owa zdolność do uwolnienia obiektu miłości od siebie. Mówiąc metaforycznie,

miłość to przekleństwo albo dar od Boga (najgorzej jeśli jedno i drugie). Dlatego nawet nie powinniśmy udawać, że mówiąc o miłości myślimy o tym czy innym układzie relacji pomiędzy płciami. Dla miłości nie ma znaczenia czy mówimy o związku hetero czy homoseksualnym, rozlicznych opcjach związku pomiędzy trans, meta, bi, itp. Mamy wszak miłość do zwierząt (nie mylić z zoofilią), potrafimy kochać domy (zwłaszcza rodzinne), samochody (swoje, choć niejednokrotnie wolimy nieosiągalny obiekt marzeń), drzewa (niekoniecznie w formie dendrofilii), a nawet widok gór czy „malachitową łąkę morza” (czymkolwiek jest i gdziekolwiek się znajduje – choć zawsze pełni wdzięczności Baczyńskiemu za tę metaforę). Znamy też miłości te wzniosłe; jak miłość do ojczyzny, miłość matczyna czy ojcowska. Pośród jej odmian jest i miłość heroiczna oddająca życie za życie. Łączona w popkulturze miłość z seksu-

48

alnością jest dla mediów użytecznym utowarowieniem afektu. Seks, choć może być miłości dopełnieniem, nie jest jej warunkiem koniecznym. Ten kto metaforykę i biznes popkultury traktuje jako źródło swoich postaw zapada się w ułudzie. Kultura popularna częstokroć w najzwyklejszy sposób kłamie. Niemal wszystko boleśnie upraszcza. Z drugiej strony, być może to nasz sposób jej czytania nie pozwala dostrzec innych, nie rozpoznanych na pierwszy rzut oka obecnych w niej wzorów miłości. Skoro kultura popularna tylko pasożytuje na rzeczywistości dając nam same domniemania zamiast prawdy, można by zapytać, czy dawniej dystrybuowane (głównie w literaturze jako masowym pośredniku) wzory miłości były prawdziwe? Czy może równie jak w popkulturze zdane na konwencje i fikcję? Bywało z tym różnie. Miłość ma tam wiele twarzy. Jest wzniosła jak i ślepa. Zawsze prawdziwa, bowiem każdy rodzaj jej pozoru przekreśla istotę tego czym jest. Bywa owa miłość rodzajem spełnienia, radością, sensem życia pośród rozlicznych meandrów mniej lub bardziej nieznośnej egzystencji. Bywa też obłędu rażeniem pioruna, również tego gorzkiego, niczym Makbeta miłość do władzy. Ta dawna zawarta w literaturze miłość buduje wzniosłe dzieła kultury, jak Petrarki sonety pisane do Laury, korespondencję Abelarda z Heloizą, Szekspira dramaty. I nie ma znaczenia dla wielkości owych dzieł zrodzonych w imię i ku czci miłości, realność afektu. Fikcja tam nawet silniejsza od realności. Tak naprawdę nie mają wagi wątpliwości przyjaciela Petrarki, Giovanniego Boccaccio autora Dekameronu, co do istnienia wspomnianej Laury, tak jak i nie ma znaczenia fakt czystej imaginacji Szekspira piszącego dramat Romeo i Julia, dla pielgrzymek kierujących się pod słynny balkon w Weronie. Miłość i wyobrażenia o niej ważniejsze są od historycznych zdarzeń. Jak zakorzenienie w jakimś miejscu jest jednym z najpierwszych warunków samoidentyfika-

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

cji, miłość być może jest jedną z takich pierwszych atawistycznych potrzeb.

Może więc dzień 14 lutego powinien być okazją głębszego zastanowienia się nad istotą miłości? Bez wnikania czy to święto pochodzi z amerykańskiej popkultury (bo tą drogą i wedle tych wzorów w latach 90tych XX wieku dotarła ta tradycja do Polski), czy źródeł jej należy szukać na dawnych obszarach Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii (rozkwitem w wieku XVIII) czy starożytnego Cesarstwa Rzymskiego. Czasem refleksji, może rozmarzenia (?), bez usilnego wpisania się w społeczne role i pozycje jakie „obrządek” walentynkowy wymusza. Jednocześnie z przymrużeniem oka traktując wszelkie tego dnia zwyczaje czyniące miłość trywialną.

Pośród morza czerwonych serduszek, kartek okolicznościowych, ciepłych słów, namiętnych smsów i maili, warto być może gdzieś przez chwilę wspomnieć hymn o miłości z listu Świętego Pawła do Koryntian, z prostym przesłaniem, że mając wszystko lecz bez miłości, w istocie jesteśmy niczym. Rozpoznana czy nie, miłość jeśli nas dotknie (lub przeklnie), jest czymś oczywistym, niczym ta mieszanina azotu i tlenu wokół. Maria Pawlikowska-Jasnorzewska mówiła o tym tak:

„Nie widziałam cię już od miesiąca. I nic. Jestem może bledsza, trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca, lecz widać można żyć bez powietrza!”. Jakkolwiek jednak radujemy się lub cierpimy za sprawą miłości, warto pamiętać, znów odwołując się do Św. Pawła: „(...) trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy: z nich zaś największa jest miłość.” Kończąc ten krótki tekst, proszę zwróćmy uwagę, jak z tej perspektywy brzmi towarzyszące walentynkom amerykańskie „Happy Valentines Day”.


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE

Nadaj paczkę Dzień Kobiet, urodziny czy zbliżające się Święta Wielkanocne są dobrą okazją, by zrobić prezent bliskiej osobie. W coraz bardziej pędzącym i zglobalizowanym świecie ludzie z różnych zakątków globu czekają na miły podarunek, szczególnie na taki dawany z miłością. Jak pokonać tak znaczące odległości? Teraz to bardzo proste. Wystarczy wysłać paczkę.

www.paczki123.pl Numer telefonu: 512 790 260

Na Czechach i Słowacji świat się nie kończy, dzisiaj biznes nie zna granic, stąd wprowadziliśmy do oferty specjalne stawki na wszystkie kraje Unii Europejskiej. Jednak nie tylko klient biznesowy jest dla nas ważny. Wychodząc z założenia, że coraz więcej rodzin rozsianych jest po całej Europie, ofertę tę udostępniliśmy także osobom fizycznym, czyli zwykłym mieszkańcom naszego regionu. Z uwagi na fakt, iż nasz magazyn znajduje się w Cieszynie, mogą oni w prosty sposób nadać paczkę do Polski i wszystkich krajów Unii Europejskiej w niezwykle atrakcyjnej cenie. W budynku starej cegielni na cieszyńskim Bobrku otwarliśmy punkt nadawczy Paczki123. Wystarczy podejść lub podjechać samochodem i identycznie jak na poczcie nadać przesyłkę, chociażby z prezentem dla bliskiej osoby. Co więcej, paczkę taką można u nas także spakować – udostępniamy kartony, taśmy, folie, słowem pełny serwis. Chcemy, by nasz klient poczuł, iż może nam zaufać i dzięki temu często do nas wracał. Stąd zależy nam na tym, by nasze paczki sprawnie i tanio dotarły do zagranicznego odbiorcy w ciągu całego roku. Tylko tyle i aż tyle.

Gdzie i jak zrobić to najprościej i najtaniej? Z doświadczenia wiadomo przecież, że przesyłka międzynarodowa do tanich nie należy. Wystarczy skierować swoje kroki do punktu nadania paczek Paczki123 w Cieszynie, w starej cegielni przy ul. Kościuszki 33. To najlepszy wybór. Dlaczego?

NADAJ PACZKĘ

Zacznijmy od początku. Nasze doświadczenie z przesyłkami międzynarodowymi jest bardzo bogate. Pod marką Olza Logistic specjalizujemy się w wysyłkach do Czech i na Słowację. Te dwa kraje znamy od podszewki, nasza kadra składa się z Polaków mieszkających od urodzenia w Republice Czeskiej. Dzięki naszemu doświadczeniu orientujemy się zarówno w problematyce czeskiej jak i polskiej. Potrafimy dobrze radzić naszym klientom, bo większość problemów znamy z autopsji. Jesteśmy na miejscu i jako pierwsi zauważamy nowe zmiany czy trendy na rynku. Dziś mamy kilkaset zadowolonych klientów, którzy chętnie korzystają ze wszystkich naszych usług. Nadal jesteśmy otwarci na wyzwania, a potrzeby naszych Klientów pomagają nam wyznaczać coraz to nowe ścieżki rozwoju. Naszym celem jest pozyskanie zaufania kolejnych partnerów, dla których będziemy mogli stać się rzetelnym doradcą. Jeśli więc prowadzisz biznes i chcesz wprowadzić swoją ofertę na rynek czeski i słowacki, jesteśmy dla Ciebie najlepszym partnerem.

Niemcy od 40 zł

Polska od 18 zł Anglia od 41 zł Holandia od 38 zł

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

49


TOREBKA JAKBY DAMSKA

Samotny tata, ale czy na pewno samotny? Patrycja Cichy-Szept

Samotny ojciec. Ale jak to samotny? … Przecież ma dziecko. Syna lub córkę, albo ma kilkoro dzieci, może ma jakąś rodzinę, przyjaciół . Być może ma psa, kota i dużo pracy. Utarło się powiedzenie: jestem samotny, samotna. Przyzwyczailiśmy się do tego, żeby wręcz epatować nieszczęściem, problemami, tym co trudnego w życiu nas spotkało. Lubimy mówić o tym, że zostaliśmy oszukani, opuszczeni, zdradzeni, że jesteśmy chorzy, bez środków do życia no i samotni.

50

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017


TOREBKA JAKBY DAMSKA Co znaczy samotny rodzic? Utarło się takie określenie. Gdy go słyszymy, od razu wiadomo, że kobieta, lub mężczyzna wychowuje dziecko lub dzieci bez drugiej połowy, bez partnerki, partnera, męża, biologicznego ojca lub rodzonej mamy. Któreś z nich odeszło. Najczęściej jest tak, że odchodzi ojciec i wtedy kobieta jest samotną matką. Zdarza się jednak, że to kobieta szuka lepszego życia, wyjeżdża, związuje się z kim kto nie akceptuje jej dziecka, a jest bardzo zakochana, choruje lub po prostu umiera. Można wydobyć z tego dwa aspekty i na dwa sposoby odnieść się do bólu i samotności drugiej osoby. Po pierwsze i najważniejsze trzeba skarżącej się osobie uwierzyć, że to, o czym mówi naprawdę czuje. Nawet jeśli nie do końca zgadzamy się z tym, co mówi, jeśli widzimy, że ma pomoc i wsparcie i wcale tak źle sobie nie radzi, jeśli widzimy że rodzina chętnie pomaga i wszystko nie jest tak straszne jak przedstawia nam samotny tata, to naszym obowiązkiem jest wziąć pod uwagę jego uczucia. My sobie możemy widzieć i myśleć co innego. Jeśli jednak ktoś cierpi i głośno o tym mówi, a proszę mi wierzyć, że okazywanie uczuć, bolączek, porażek zwłaszcza dla mężczyzn jest niezwykle trudne, to tak, jakby się przyznał do tego, że odniósł klęskę, że w czymś nie jest dobry! Czemuś nie podołał. Gdy wiec mówi: jestem samotnym ojcem, nie radzę sobie z… nienawidzę jej za to, że odeszła. Nie potrafię wybaczyć jej choroby, śmierci, życiowych decyzji. Przez nią dzieci nie mają matki. To jeśli ktoś tak mówi, naprawdę tak jest i on to naprawdę czuje. Nie można mówić: poradzisz sobie, nie jest tak źle, kogoś na pewno sobie znajdziesz, weź się w garść. To są straszne stwierdzenia, które nie mają ze współczuciem czy z podnoszeniem na duchu nic wspólnego. W takiej sytuacji lepiej powiedzieć: wiem, wyobrażam sobie co możesz czuć. Powiedz, jak mogę ci pomóc? Lub nie mówić nic, po pro-

stu być wsparciem. Czyny wszakże mówią o wiele więcej niż słowa… zwłaszcza wobec mężczyzn. Kobiety lubią słowa, lubią słyszeć o tym jakie są dzielne, jak sobie radzą, jakie piękne, jakie mądre i kochane. Kobiety tego potrzebują. Facet niejednokrotnie woli pomilczeć i zabrać się z kumplem za jakąś konkretną robotę. Mężczyzna musi czuć, że daje radę, że działa, że jest wojownikiem, który mimo chwilowych trudów nie poddaje się, idzie dalej. Robi wszystko, żeby jego dzieci mimo, że bez matki – miały jak najlepiej. On wie, że przecież prędzej czy później sobie kogoś znajdzie. Wie jednak że kobieta którą pokocha choćby była najwspanialsza na świecie nigdy nie będzie prawdziwą mamą jego dzieci. A może jednak? … Mężczyźni też płaczą. I mają do tego prawo. Nie jest im łatwo być ojcem i matką. Samotnej mamie też nie jest łatwo być ojcem. Dzieci potrzebują obojga rodziców. Jeśli więc to możliwe, trzeba zapewnić kontakt z tym, który odszedł. Lub ktoś z rodziny, może przyjaciel, przyjaciółka powinien zapewnić dawkę swojej w tym przypadku kobiecej energii. Nie ma siły, żeby samotny tata stał się kobietą. Tego nie można od niego oczekiwać i on sam nie musi, naprawdę nie musi wymagać od siebie takich cudów. Chłopak nigdy nie będzie dziewczyną (nie wnikam teraz w zawiłości różnych schorzeń i nienaturalną płciowość). Mężczyzna nie będzie matką i nie musi nią być. Naprawdę! Dobrze, jeśli nauczy się gotować, lub jeszcze lepiej, jeśli to po prostu lubi, dobrze gdy nauczony jest w dzieciństwie przez swoich rodziców tego, że nie ma obowiązków damskich i męskich. Że żadnym wstydem jest włączyć pranie i pozmywać naczynia. Lub ze zmywarki wyjąć. Mama, która uczy tego swojego syna daje mu najlepszy prezent i najcenniejsze „wiano” na dorosłą drogę życia. Jest wówczas dobrym partnerem i najlepszym ojcem. I gdy w jego życiu zdarzy się to wielkie nieszczęście, że zostanie sam z dzieckiem, nie będzie na siłę szukał kobiety, obo-

jętnie jakiej, byle była, bo przecież ktoś musi prać, prasować i zmywać gary. Nie tędy droga drodzy samotni panowie, gdy tak postąpicie, skrzywdzicie i siebie i swoje dziecko. Bądźcie niezależni od kobiet, to samo mogę napisać do kobiet: bądźcie niezależne od mężczyzn. Wtedy będzie mogli/mogły powiedzieć: Jestem z tobą, ponieważ chcę, ponieważ cię kocham, bo jesteś najwspanialszym rodzicem dla mojego dziecka, a nie dlatego, że muszę. Tak więc: współczujmy, ale nie prawmy kazań, bądźmy uważni na samotnego rodzica i nie dawajmy mu pustych pociech, bo to w niczym nie pomaga, słuchajmy. Miejmy otwarte serce. I potarzajmy sobie, innym: Nie musisz być ojcem i matką. Możesz jako samotny tata nauczyć się wszystkiego, ale kobieca energia i czułość jest poza twoim zasięgiem. Nie oczekuj od siebie wszystkiego. A jednocześnie bądź niezależny i nie szukaj sobie nowej żony i nowej mamy dla swojej pociechy tylko dlatego, że z czymś sobie nie radzisz. I to jest właśnie ten drugi aspekt. Pozwól samotnemu ojcu lub pozwól sobie tato, który sam (lecz przecież nie samotnie) wychowujesz dziecko – rozwinąć skrzydła. Pielęgnuj swoje pasje, swoje talenty. Graj w piłkę, ćwicz, biegaj, czytaj, rozwijaj się. Wtedy, nawet jeśli twoje życie będzie podobne do życia domowej kury, zachowasz siebie i pewnego dnia twój syn lub twoja córka powie: Tato, jesteś moim bohaterem. Chcę być taki jak ty. Tylko szczęśliwy rodzic ma szczęśliwe dziecko. A szczęście i spełnienie ma wiele aspektów, daje je nie tylko miłość, choć jest w życiu najważniejsza, ale również realizacja samego siebie, pielęgnowanie pasji i … szacunek oraz miłość do samego siebie. Jak tatą bez mamy ma wychowywać dziecko? Normalnie! Nie udawać że jest mamą i tata jednocześnie. Powiedzieć: nie jestem kobietą, tego aspektu nie rozumiem, ale postaram się zrobić wszystko, żeby ci w tym pomóc, a jeśli sam nie będę potrafił, poproszę o pomoc: (i tu można wymienić zaprzyjaźniona ciocię, babcie, przyjaciółkę etc.)

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

51


TOREBKA JAKBY DAMSKA

Stawianie baniek – magiczne rytuały, czy niedoceniony sposób na powrót do zdrowia? Magdalena Kozak, Patryk Kozłowski

W dzisiejszych czasach nikt nie ma czasu na bańki, to sprawia, że nasze następne pokolenia mogą żyć bez tej wiedzy, a przez to już nigdy nie mieć wyboru. Leczymy się na szybko, powierzchownie, by efekt był w tym danym momencie. Mając zegarki, dla których wiecznie jesteśmy gdzieś spóźnieni nie obchodzi nas, że jesteśmy chorzy czy zdrowi. To sprawia, że zamiast rozchorować się maksymalnie raz do roku chorujemy przewlekle, co bardziej osłabia nasze serce, płuca i inne narządy.

Gdybyśmy przyjęli, że wszystko co mówią nam o medycynie dziś – mówię tu o przeciętnej wizycie u lekarza rodzinnego, od którego dostajemy listę leków

52

do wykupienia – cokolwiek by nam się nie działo – i owszem – tylko do wykupienia, bo do leczenia, to tylko tego powierzchownego. Jesteśmy przekonani

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

o tym, że nasz system jest zbudowany tak, że wszystkim zależy na naszym zdrowiu i sprawności intelektualno - fizycznej. Przypominam, że każda pato-


TOREBKA JAKBY DAMSKA logia, czy to zdrowotna czy psychiczna czy zawodowa, tworzy nam grono instytucji i specjalistów w danym sektorze pracy, którzy „usiłują” daną patologię wyeliminować więc będą to robić tak długo jak tylko brak efektów będą mogli kamuflować. Więc jesteśmy tylko ogniwem napędzającym farmaceutyczne królestwo, które rozwija się równie prężnie jak świat rozrywki i technologii. Zdrowie nie

jest czymś co trzeba nieustannie przywracać. Zdrowie jest nam dane (zazwyczaj) na starcie. Reszta jego losów, to nasze podejście do niego, oraz warunki zewnętrzne. 20 przeziębień w przeciągu 4 lat nie sprawi, że będziesz sprawniejsza/ szy niż Twoi dziadkowie są teraz – oni mieli jeszcze trochę wspólnego z prawdziwą żywnością i leczeniem za czasów ich rozwijających się organizmów, a swoje choroby wyleżeli cierpliwie. Twoja odporność prawdopodobnie wyczerpała już swój limit chorób, przypadający na około 60-80 lat życia, więc musisz zwracać na nią uwagę nieco częściej niż Twoi przodkowie

procesie, lecz myśl o nich lub ich widok (w przypadku gdy nigdy się jeszcze nie próbowało) może trochę przerażać. Chciałabym wypędzić Was z błędu, jest to bezbolesny sposób, jedynie odczuwalne jest zasysanie skóry do bańki. Najważniejsze w całym groźnie wyglądającym rytuale jest wytwarzająca się w bańce próżnia. Zawsze jest ta sama niezależnie czy wykonamy to poprzez:

Trzy rodzaje baniek:

Jak bezpiecznie wykonać? Krok po kroku. • •

• bańki szklane ogniowe podpalane ogniem (te najbardziej skuteczne ale jednocześnie niebezpieczne ze względu na pracę z ogniem). Umieszcza się zawiniętą gazę na przedłużeniu, podpala i podstawia pod bańkę na 2-3 sekundy, przykłada skóry, ciśnienie wzrasta wraz z zużyciem tlenu i zostają przyssane. Te bańki to bańki numer 1, mają najsilniejsze działanie.

Bańki nie są alternatywną medycyną, alternatywną medycyną jest to co zaproponowano nam po bańkach. Każdy z nas wie, że wraz z potem nasze toksyny wychodzą z organizmu. Media za to propagują postawę człowieka bez kropli wilgoci „wszystko bez potu” – by zapomniał, że składa się z wody i że może z tej wody sukcesywnie ze swojego organizmu wszystko wypłukać. Więc wybierając tak przestarzałą technologię jak WYGRZANIE się w łóżku dajemy sobie szansę na wyleczenie. Bańki to sprawa poważna więc sińce wygrzane być muszą, inaczej mogą prowadzić do powikłań, np. z anginy może się nam zrobić zapalenie płuc. Zabieg ten obliguje nas do pozostania w domu na 3 dni. Do momentu aż nie znikną nam sińce powinniśmy je mieć dobrze zasłonięte. Są one naturalnym efektem w tym

• bańki szklane bezogniowe bez użycia ognia, (są one najbezpieczniejsze), mają one specjalną pompkę, która zasysa powietrze bez użycia ognia,

• bańki gumowe (podciśnienie powstające w wyniku rozprężania się gumy),

Jak one działają?

Poprzez wessanie skóry do środka bańki, zostają pobudzone receptory nerwowe oraz niewielka ilość krwi zostaje wciągnięta do tkanki podskórnej. Organizm zaczyna traktować ją jako ciało obce więc stymuluje układ odpornościowy do walki, zwalczając infekcję.

Umyć bańki ciepłą wodą z dodatkiem mydła, najlepiej szarego. Natłuścić delikatnie skórę (czymś niepodrażniającym np. olejem kokosowym) Ilość dla dorosłego określa się do 30 baniek i około 15-30 min zabiegu. Dzieciom zaleca się do 6 baniek (nie zaleca się poniżej pierwszego roku życia). Dzieciom stawia się 6 małych baniek (po 3 bańki - nad, pod i między łopatkami po obu stronach na 10 minut oraz dziecko musi być szczelnie okryte). Podpalamy bańkę od spodu (2-3 sekundy) za pomocą nasączonej spirytusem gazy umocowanej na jakimś przedłużeniu podkładamy pod bańkę umiejętnie przykładając w miejsca o większej ilości tkanki tłuszczowej. W zależności od przypadłości można je stawiać na klatce piersiowej lub na plecach (przeziębienie, zapalenie płuc/oskrzeli). Najważniejsze by nie stawiać ich w okolicy serca, łopatek, wzdłuż kręgosłupa, obojczyków, pękniętych naczynek, oraz zmian skórnych (pieprzyki, brodawki). Po zabiegu posmarować sine miejsca spirytusem, po czym natłuścić (np. olejem kokosowym) Zastosowanie tej metody zobowiązuje do wygrzania pleców i nie wychodzenia z domu przez 3 dni.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

53


TOREBKA JAKBY DAMSKA

Żurawina Amelia Witos

Jeden z najzdrowszych owoców o zadziwiających właściwościach. Owoce tej niedocenianej krzewinki zawierają znaczne ilości witamin (A, C, B1, B2, B6, E), sole mineralne (wapń , żelazo, sód, potas, fosfor, magnez, jod), karetonoidy, pektyny i kwasy organiczne. Ponadto żurawina jest dobrym naturalnym lekiem na grypę, przeziębienie i ogólne wzmocnienie organizmu. Przeciwdziała próchnicy. Posiada właściwości antybakteryjne i przeciwgrzybicze, zalecana jest przy infekcjach dróg moczowych i chorobach serca. Zawartość związków działających przeciwutleniająco chroni organizm przed wolnymi rodnikami i tym samym zmniejsza ryzyko wystąpienia nowotworów. Warto ją spożywać profilaktycznie. Owoce żurawiny coraz czę ściej służą jako suplement diety przy odchudzaniu. Tak więc żurawina powinna mieć swoje stałe miejsce w naszej diecie. Najczę ściej stosuje się ją jako dodatek do mięs, serów i pasztetów. Popularna jest w postaci suszonej, soku bądź konfitury. Dodana do filiżanki aromatycznej herbaty nada jej specyficzny, kwaskowaty smak. Ale o tej porze roku można znaleźć jeszcze mrożoną . Co z niej zrobić? My proponujemy koktajl z żurawiny, płatków owsianych i mleka migdałowego, to znakomity pomysł na pełne zdrowia, zimowo - walentynkowe śniadanie. Zaś uroczystą kolację niech uwieńczy sernik z musem żurawinowym. Zaskakująco pyszne! No i ten kolor! 54

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017


TOREBKA JAKBY DAMSKA

Sernik z musem żurawinow ym Na spód pot rzebujesz 160 g ciastek czekoladowych z nadzieniem typu Oreo, Neo 30 g masła, roztopionego Ciastka i masło wrzucić do malaksera i zmiksować do otrzymania masy ciasteczkowej o konsystencji mokrego piasku. Tortownicę o średnicy 23 cm wyłożyć papierem do pieczenia. Na papier wysypać ciasteczka. Wyrównać, dokładnie wklepać w dno formy, schłodzić w lodówce do czasu przygotowania masy serowej. Formę dwukrotnie owinąć z zewnątrz folią aluminiową- sernik będzie pieczony w kąpieli wodnej, więc woda nie może się dostać do formy.

Składniki na masę serową: 500 g twarogu tłustego lub półtłustego, zmielonego przynajmniej dwukrotnie 250 ml śmietany kremówki 36% 3 duże jajka 3/4 szklanki drobnego cukru do wypieków 2 łyżeczki ekstraktu z wanilii 3 łyżki mąki pszennej W misie miksera umieścić wszystkie składniki, powinny być w temperaturze pokojowej. Zmiksować do połączenia lub wymieszać rózgą kuchenną; nie miksować zbyt długo, aby nie napowietrzać masy serowej napowietrzony sernik mocno urośnie, a potem opadnie. Sernik po upieczeniu powinien być równy jak stół. Masę serową przelać na ciasteczkowy spód i piec w temperaturze 160ºC przez około 45 minut w kąpieli wodnej. (Formę z sernikiem wkładamy do większej formy lub naczynia żaroodpornego, do którego nalewamy wrzącej wody do połowy wysokości formy z masą serową). Cała powierzchnia sernika powinna być wypieczona i ścięta. W razie konieczności lekko wydłużyć czas pieczenia. Wyjąć z piekarnika i wystudzić.

Mus żurawinow y: 300 g żurawiny (świeżej lub mrożonej) świeżo wyciśnięty sok z połowy małej cytryny 1/2 szklanki cukru 3 łyżeczki żelatyny w proszku 300 ml śmietany kremówki 36%, schłodzonej W garnuszku umieścić żurawiny, sok z cytryny i cukier. Zagotować, mieszając, do rozpuszczenia się cukru i popękania żurawiny. Przetrzeć przez sitko, dokładnie, do pozbycia się skórki i powstania gładkiego puree. (Ostatnio dostałam w prezencie przecierak do owoców, polecam gorąco. Nigdy nie lubiłam przecierania przez sitko:)) Żelatynę zalać wodą do jej pokrycia, odstawić na 10 minut do napęcznienia. Postawić na palniku i podgrzewać, mieszając, do całkowitego rozpuszczenia się żelatyny. Nie doprowadzać do wrzenia (żelatyna straci swoje właściwości żelujące). Zdjąć z palnika, pozostawić do przestudzenia. Wymieszać dokładnie z jeszcze ciepłym puree. Odstawić do wystudzenia. Śmietanę kremówkę ubić na sztywno. Powoli dodawać do wystudzonego puree, bardzo delikatnie wymieszać. Mus żurawinowy wyłożyć na wystudzony sernik, wyrównać. SchłodzićCIESZYŃSKI przez 12 godzin w lodówce. TRAMWAJ • II 2017

55


TOREBKA JAKBY DAMSKA

Shake z żurawiny, płatków owsianych i mleka migdałowego.

Składniki i proporcje: 1 szklanka żurawiny świeżej lub mrożonej ½ szklanki płatków 1 szklanka mleka migdałowego 1 łyżka miodu 1 łyżeczka soku z cytryny ½ skórki startej z cytryny ¼ łyżeczki cynamonu 1 łyżeczka wiórek kokosowych

Umieść wszystko prócz wiórek kokosowych w blenderze i zmiksuj. Przelej do szklanek i podawaj posypane wiórkami kokosowymi.

Foto: Szymon Krupka

56

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017


Bądź na bieżąco z Co wydarzyło się w Miejskiej Bibliotece ? W godzinach nocnych z 29/30 stycznia w Bibliotece Miejskiej w Cieszynie czujniki dymu zasygnalizowały niewielki pożar w pomieszczeniu wypożyczalni. Z relacji pani dyrektor biblioteki, Izabeli Kuli wynika, że to niebezpieczne zdarzenie wywołała prawdopodobnie niekonserwowana od lat instalacja kominowa.

Ul. Głęboka: Budowa sieci cieplnej Rozpoczynają sie prace projektowe nad budową sieci cieplnej wraz z przył ączeniami do budynków przy ulicy Gł ębokiej. Inwestycja ma wpłyną ć na ograniczenie niskiej emisji w Śródmieściu Cieszyna, co powinno zmniejszyć uciążliwy w obecnym okresie smog.

PODKŁADOWCA zbiera filcowe podkładki na stół. Projekt: Aleksandra Michałowska

NIEBANALNE PREZENTY Z POMYSŁEM www.welldone.co Sklep producenta czynny codziennie od 9:00 do 17:00 ul. Wałowa 4, 43-400 Cieszyn tel: 501 771 619


WYPRAWY Z TRAMWAJEM

Górskie wyprawy z Ozzim Szlakiem harcerskim na Błatnią Szymon Krupka

Z i m a w pe ł ni. Tegorocz na sprzyja a matorom bia ł ego szale ń stwa, górale si ę c ie sz ą, region si ę rozwija. C hocia ż mome n ta mi „ śnie ż na pa n i” za ba rdzo c hce pod k re śli ć stycz niową domi nac ję, nie powi n no to na s z n iec h ę ca ć do a k tywności fizycz ne j. Ta k sobie pom yśla ł e m, ż e ta k a górsk a wyc iecz ka, to ta k ż e doskona ł a okaz ja, aby dokona ć oczyszcze n ia. N ie t yl k o re sta rtu i n tele k tual nego, ale uciecz ki przed smogie m, k tóry w m roź n ie, bezwie t rz ne d ni spowija niebo Śl ą ska C ie szyń skiego. J a k to m oż l i we, ż e zi m ą przy wyż owe j pogodzie z moic h Oc hab nie wida ć gór? Odpowied ź je st prosta i za raze m przyk ra – smog. Dlatego ta ka k il k ugodzi n n a uciecz ka, moż e być dla na s ratu n kie m, z ł apa nie m oddec h u, a w k oń c u wspom nia n ym oczyszcze nie m. Foto: Szymon Krupka

Długo zastanawiałem się jaką wyprawę zaproponować miłośnikom gór. Konsultacje z moim psem - Ozzim nie przyniosły pożądanego efektu. Kompan moich wypraw najchętniej siedziałby przy kominku i co jakiś czas wyglądał na zewnątrz, szukając wiosny. A do niej jeszcze tak daleko. Jest taki szlak, mało znany, magiczny i tajemniczy. „Odkryłem” go dwa lata temu. Mimo bliskości osiedli, Beskidy są tam dzikie, natura nienaruszona, a turystów przemierzających ścieżkę jak na lekarstwo. Nie jest oznaczony na wszystkich mapach. Widnieje np. na mapie Beskid Śląski, skala 1:25 000 (jak sztabowa). Opracowana i wydana przez Studio PLAN z Wrocławia. Mapę można zakupić na stronie www.galileos.pl. Chociaż mój egzemplarz zdobyłem na stacji benzynowej w Skoczowie;-).

58

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

Zaczynamy przy ośrodku obozowym Hufca ZHP Katowice w Jaworzu-Nałężu, który położony jest w pięknej dolinie Jesionki. Dojazd jest bardzo łatwy. Od Cieszyna lub Bielska-Białej, wybieramy „starą drogę” DK1. W Jaworzu (ul. Bielska) na skrzyżowaniu (na światłach) skręcamy w ulicę Cisową i jedziemy praktycznie do końca na duży leśny parking. Wcześniej łukiem mijamy Kaplicę w Nałężu. Historia jej powstania sięga roku 1829. W 1910 roku w wyniku pożaru obiekt niemal doszczętnie spłonął. W 2000 roku podjęto decyzję o znaczącej przebudowie, która niestety całkowicie zmieniła jej dawny wygląd. Moim zdaniem na minus, który nie ma nic wspólnego chociażby z namiastką architektury góralskiej. Po bezpiecznym zaparkowaniu naszego pojazdu ruszamy ulicą Grabka, trzymając się charakterystycznego symbolu „H”, oznaczającego szlak harcerski. Po około 400 metrach marszu wchodzimy w be-


WYPRAWY Z TRAMWAJEM skidzki las i tu zaczyna się niespodzianka. Bierzemy głęboki oddech, patrzymy na setki starych buków i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki „wiatr niesie” historię tej góry. 13 maja 1946 roku, dziesięć dni po słynnej defiladzie z okazji Święta 3 Maja, podczas której żołnierze Narodowych Sił Zbrojnych dowodzonych przez Henryka Flame „Bartka”, przemaszerowali przez centrum Wisły na szczycie rozegrały się dramatyczne wydarzenia. Oddział NSZ dowodzony przez „Wilejkę” i „Edka” starł się z plutonem kompanii operacyjnej Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej z Katowic. Bilans walk był następujący: jeden zabity partyzant, dziewięciu rannych milicjantów. Walki upamiętnia krzyż i tablica – 500 metrów od schroniska PTTK na Błatniej. Do 1989 roku poświęcona milicjantom poległym „w walkach z bandami Bartka”. Obecnie możemy przeczytać: „Pamięci żołnierzy z oddziału Edwarda Biesoka „Edka” ze Zgrupowania Narodowych Sił Zbrojnych pod dowództwem kpt. Henryka Flame „Bartka”, którzy 13 maja 1946 roku stoczyli walkę z funkcjonariuszami Milicji Obywatelskiej”. Te wydarzenia oraz miejsce pamięci do dzisiaj wywołują dyskusję historyków i świadków tamtych dni. Na ten temat można przeczytać wiele publikacji. Ocena stron i czasów nie jest jednak tematem tego artykułu. Uważam jednak, że każdy powinien poznać tę historię. Wracam jednak do magicznego bukowego i współczesnego lasu. Ścieżka harcerska (szlak „H”), dość ostrym podejściem wiedzie nas do pierwszego wąwozu, w którym płynie strumien. Przy zachowaniu dużej ostrożności pokonujemy po kamieniach przeszkodę, podziwiając niezwykłą naturę tego miejsca. Po około 30 minutach marszu do góry, powtórka – może jeszcze piękniejsza, niezwykła. Krystalicznie czysta woda spływa w dół z serca góry. Co jakiś czas pokonujemy cieki wodne i małe strumyki. W końcu dobrze oznaczoną ścieżką po 1.30 godzinnym marszu dochodzimy do rozległej polany – szczyt Wielka Cisowa 878 m.n.p.m. Wchodzimy na

czerwony szlak. Na chwilę zatrzymujemy się w miejscu pamięci walk z 1946 roku. Po chwili obowiązkowej refleksji, ruszamy dalej, po 15 minutach docieramy do schroniska PTTK na Błatniej. Schronisko powstało w latach 1925-1926 - zostało wybudowane przez Niemieckie Towarzystwo Przyjaciół Przyrody „Naturfreunde” z Aleksandrowic. Budowniczym był cieśla z Jaworza nazwiskiem Krechut. W czasie II wojny światowej Niemcy zajęli schronisko do celów wojskowych. Pod koniec wojny budynek został zniszczony, ponownie otwarty już w sierpniu 1945 roku. W latach 1959-1962 nastąpiła rozbudowa schroniska. Obecnie schronisko dysponuje 50 miejscami noclegowymi. Tu zatrzymujemy się na zasłużony odpoczynek. Ostatnio byłem tu z kolegą i razem doceniliśmy wyjątkowy smak kwaśnicy:-) Polecamy! Za oknem przy dobrej pogodzie, rozpościera się imponujący widok na Beskid Śląski i Morawsko – Śląski. Tu zawsze pięknie zachodzi słońce. Tu w czasie słoty „od trosk na dole jesteś mgłą oddzielony”:-). Schronisko ma swój niepowtarzalny klimat i jest jednym z moich ulubionych. Czas ruszać w drogę. Po 300 metrach podejścia, dochodzimy na szczyt Błatnia – 917 m.n.p.m. Z góry podziwiamy rozległą panoramę. Na północy przy dobrej pogodzie doskonale widać – śląskie morze (Jezioro Goczałkowickie). Na zachodzie i południu widok Beskidu Śląskiego zapiera dech w piersiach. Schodzimy z powrotem do schroniska, mijamy je, następnie Pomnik Pamięci. Trzymamy się czerwonego szlaku, którego zakończeniem jest nasz parking w Jaworzu-Nałężu. Po drodze mijamy zabytkowe kapliczki oraz beskidzką drewnianą zabudowę. Malowniczym szlakiem przez Mały Cisowy – 829 m.n.p.m oraz Czupel – 746 m.n.p.m dochodzimy do skrzyżowania szlaków. Zielony przez Górki Wielkie widzie do Skoczowa. My kontynuujemy marsz - szlakiem czerwonym. Ostatni fragment przed metą jest stromy. Zachowując ostrożność żegnamy bukowy las i historię tej niezwykłej góry, na którą wchodząc raz, powrócimy wielokrotnie. Zapewniam Was! Mijamy ośrodek ZHP i dochodzimy do pa kingu. Do zobaczenia na beskidzkich szlakach!

Foto: Szymon Krupka

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

59


WYPRAWY Z TRAMWAJEM

Czy to przypadek rządzi turystyką? Adam Miklasz

Wiele osób uważa, że światem rządzi przypadek. Czy to prawda? Nie ma we mnie dość odwagi, nie uważam się za takiego myśliciela, aby z otwartą przyłbicą ruszać w obszary filozofii, ocierającej się o teologię. Wiem jednak, że przypadkowe zdarzenia mogą mieć ogromny wpływ na rozwój nie tylko turystyki, ale i rzeczywistości wokół. W jaki sposób? Zamknijmy oczy i rozruszajmy naszą wyobraźnię…

Katowickim koncertem zakończył tournee po Polsce coraz bardziej popularny bałkański piosenkarz Zdrapko Zdrapković. Kiedy w konkursie Eurowizji wywalczył dla swojego kraju zaszczytne drugie miejsce, stał się w Molwanii prawdziwym bogiem. Wszyscy nucili jego najpopularniejsze hity (‘Wciąż czuję zapach twoich stóp’, ‘Mój wąs niejedną wstrząsł’), molwańscy chłopcy próbowali nieudolnie naśladować charakterystyczny ruch biodrami, zakochane molwańskie nastolatki całowały plakaty, wiszące nad każdym molwańskim łóżkiem. Niestety, podczas drogi powrotnej kierowcę zaskoczyła śnieżyca. Jego pojazd, w okolicach Cieszyna, wpadł w poślizg i z dużą prędkością rąbnął w drzewo. Zdrapković poniósł śmierć na miejscu, a cała Molwania pokryła się żałobą. Piosenkarz został uznany za drugą najważniejszą postać w historii kraju (tuż za Carem Zdrapkomirem II, który odkrył dla świata masowe egzekucje na obiektach sportowych, a przed ‘Czarnym Saszą’, rekordzistą świata w zjadaniu szyszek na czas). Cieszyn stał się niespodziewanie prawdziwą mekką dla dziesiątek tysięcy turystów z Molwanii. Co roku, w dzień śmierci artysty, odbywały się masowe pielgrzymki molwańskich wielbicieli Zdrapkovicia. Dzięki umowie o partnerstwie, zawartej między burmistrzem Cieszyna a prezydentem Lutnblag (stolicy Molwanii), w miejscu wypadku powstał gigantyczny betonowy (nawiązujacy do artystycznych tradycji Molwanii) pomnik piosenkarza. Po kilku latach w każdej cieszyńskiej restauracji znaleźć można było menu w trzech językach polskim, angielskim i molwańskim. Popularnością cieszyły się szkoły językowe z wykładowym molwańskim. Rzutcy cieszyńscy przedsiębiorcy ścigali się w produkcji sandałów

60

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

z owczej skóry, produktu, którego najbardziej brakowało molwańskim pielgrzymom podczas pobytu na Śląsku Cieszyńskim. Turystyka i handel kwitły, a duch Molwanii unosił się nad Wzgórzem Zamkowym. Jeden z mieszkańców ulicy Menniczej, po suto zakrapianej imprezie, postanowił posprzątać. Zebrał do worka wszystkie śmieci i udał się z nimi na podwórze. Kiedy dotarł do bramy wejściowej stanął jak wryty, po czym ryknął z przerażenia! Zawołał konkubinę, sąsiadów, aby upewnić się, czy kształt odbitego na bramie kosmity jest li tylko poalkoholowym omamem, czy też prawdą. Rosnąca grupa gapiów uspokoiła go - był daleki od stanu delirium, to działo się naprawdę. Parę godzin później przed kamienicą pojawiły się pierwsze, szukające sensacji, wozy transmisyjne najpopularniejszych telewizji. Teren podwórza został zagrodzony. Chociaż eksperci telewizyjni cynicznie i brutalnie wykpili teorię pojawienia się na Menniczej przybysza z kosmosu, który zderzył się z drzwiami i pozostawił po sobie odbicie, to jednak miłośnicy ufologii wiedzieli swoje. Każdy chciał na żywo zobaczyć słynną bramę. Cieszyn nie mógł się opędzić od nawiedzonych miłośników teorii spiskowych. Byli wprawdzie dość uciążliwi dla mieszkańców, jednak właściciele hoteli oraz restauracji zacierali ręce. Ufo-pizza, Kawa Latte a la’ Venus, Galaktyczny Pokój w popularnym hostelu… Urzędnicy miejscy, z początku mocno zdystansowani do całego wydarzenia, wreszcie poddali się i zmienili profil kampanii promocyjnej miasta. Hasło: “Cieszyn - miasto bez galaktycznych granic” docierało do najdalszych zakątków globu...


WYPRAWY Z TRAMWAJEM Ale popłynął… Niech zmieni dilera… Wiem, co myśli wielu czytelników po przeczytaniu powyższego tekstu. Czy poniosła mnie wyobraźnia? Pewnie tak - felieton ma jednak to do siebie, że można nieco przejaskrawiać, hiperbolizować. Byłbym jednak daleki od określania tych finezyjnych przykładów mianem kompletnych bzdur. Przykład? Przenieśmy się do rumuńskiego Maramuresz - regionu dosłownie zabitego dechami. Znajdziemy tam kilkaset podobnych do siebie wiosek, każda może pochwalić się zabytkową drewnianą cerkiewką oraz niepowtarzalną aurą, wziętą wprost z dziewiętnastego wieku. Pomiędzy tymi wioskami znajduje się Sapanta - wioska, jakich wiele. Tam właśnie żył sobie lokalny artysta Stan Patras. Ów człowiek, jakieś 80 lat temu, wpadł na pomysł zdobienia grobów wesołymi, mocno naiwnymi malowidłami. W ten sposób, zupełnie nieświadomie, stworzył Wesoły Cmentarz - gigantyczną atrakcję turystyczną, proponowaną jako rumuńskie ‘must see’ przez wszystkie możliwe przewodniki. Wioska przestała być jedną z wielu - przed cmentarzem wylano kolejną porcję asfaltu, aby pomieścić dziesiątki autokarów, nadjeżdżających ze wszystkich stron świata. Pozostałe wioski, puszące się drewnianą cerkiewką, patrzą z zazdrością i zdumieniem na fenomen Sapanty. Biznes się kręci.

I jak tu, na Śląsku Cieszyńskim, nie narzekać na szczęście? Przez ostatnie stulecia mieliśmy swoich cieszyńskich Stanów Petrasów, ludzi, którzy często nieświadomie budowali potęgę regionu. W tym wyścigu o turystę jesteśmy na uprzywilejowanej pozycji - nie musimy się bawić w wymyślanie kretyńskich atrakcji, nie musimy czekać na przypadek czy zrządzenie losu, ani kombinować z fikcyjnymi historiami. Paleta atrakcji do wykorzystania jest naprawdę szeroka - wystarczy nowoczesna, dostosowana do współczesnych potrzeb narracja, stworzenie spójnej marki turystycznej i w tym szerokim peletonie będziemy jednymi z liderów. W odpowiedzi na pytanie w nagłówku - przypadek często determinuje rozwój turystyki, lecz nam, mieszkańcom dawnego Księstwa Cieszyńskiego, nie jest wcale potrzebny do szczęścia.

Podróżowanie i turystyka stały się czynnością masową - a oferta jest przebogata. Wyścig o turystę trwa i wszyscy chcą mieć u siebie atrakcję turystyczną. Obecnie liczy się narracja - magnesem nie musi być już kościół, zamek, czy muzeum. Atrakcję turystyczną można wykreować wszędzie - nawet w szczerym polu. Liczy się jedynie kreatywność i operatywność inicjatorów. Niegdyś podkrakowska Nowa Huta była jedynie zbudowanym na socrealistyczną modlę modelowym miastem dla robotników. Plus - niepotrzebnym ciężarem dla zabytkowego Krakowa. Obecnie, dzięki odpowiedniej, choć mocno kiczowatej, narracji (‘modelowe miasto socjalistyczne’) popularnością rywalizuje z największymi atrakcjami królewskigo grodu. Organizuje się już wycieczki po brazylijskich favelach, tripy do Czarnobyla, powstają idiotyczne muzea (Muzeum Zupek Chińskich, Muzeum Gnomów, Muzeum Penisów w Petersburgu, z największą atrakcją - odlanym penisem Rasputina). Turyści pielgrzymują do ‘największego kija hokejowego na świecie, przeróżnych krzywych domów, podziwiają bałkańską pomnikomanię (pomniki Samanthy Fox z wielkim cycem, Rambo czy Bruce’a Lee), całują rzekome magiczne kamienie, podziwiają pomnik chłopca gwałcącego żółwia (gdzieś w Massachusetts) czy kosmiczne koła wyrzeźbione w zbożu. Majątek w branży turystycznej zbili nawet twórcy nieistniejącego państwa - czyli wspomnianej wcześniej Molwanii! Trzech Australijczyków napisało satyryczny przewodnik po wymyślonym przez nich kraju (‘Molwania - kraina nietknięta przez współczesną stomatologię’), będący zbiorem negatywnych stereotypów, dotyczących Europy wschodniej. Książka niespodziewanie stała się tak wielkim bestsellerem, że autorzy postanowili stworzyć kolejne fikcyjne państwa (m.in latynoskie San Somberero oraz środkowoazjatycki Moustachistan).

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

61


Początki polskiego rzemiosła sięgają czasów wczesnopiastowskich. Wtedy właśnie na ziemiach polskich zaczęły wyodrębniać się grupy osób specjalizujących się zawodowo w wyrobie konkretnych produktów. Najwcześniej rozwinęło się kowalstwo oraz hutnictwo. W początkowym okresie produkcja skierowana była przede wszystkim na potrzeby rodziny oraz najbliższych sąsiadów. Z czasem jednak, wraz z utrwaleniem się stosunków feudalnych zapotrzebowanie na wyroby rzemieślnicze zaczęło wzrastać. Rozwój średniowiecznych miast oraz konieczność organizowania produkcji i zbytu, przyczyniły się do powstawania cechów - organizacji skupiających właścicieli warsztatów rzemieślniczych oraz usługowych. Na-

zwa „cech” wywodzi się od niemieckiego słowa „zeichen” czyli znak, gdyż każdy z powstających cechów wyróżniał się odpowiednim symbolem kojarzącym się z zawodem wykonywanym przez jego członków. Przez wieki „cech” zmieniał zasady funkcjonowania na płaszczyźnie również ustawowej. Cechy zrzeszają się w izbach rzemieślniczych. Obecnie w strukturach Związku Rzemiosła Polskiego funkcjonuje 479 cechów. Niestety coraz większą rzadkością są tabliczki na zakładach usługowych bądź produkcyjnych informujących o wykonywanej usłudze czy „Cechu” do którego rzemieślnik należy. Świadczy to również o tym, jak trudno o wykwalifikowanych czeladników, czy mistrzów, którzy mogą nauczyć zawodu młode pokolenie.

„Człowiek pracujący rękoma to robotnik; człowiek pracujący rękoma i umysłem to rzemieślnik; a człowiek pracujący rękoma, umysłem i sercem to artysta.” Louis Nizer

Na szczęście ludzie zaczęli dostrzegać różnice między usługą indywidualną a masową. Powraca moda na przedmioty niepowtarzalne stworzone przez człowieka a nie maszyny. Przykładem takiego rzemieślnika jest Pan Leszek Polok. Od 28 lat prowadzi przedsiębiorstwo zajmujące się produkcją wyrobów ślusarskich. W zakładzie powstają: bramy, ogrodzenia, furtki, balustrady, zadaszenia, kraty, akcesoria ogrodowe. Oferta fimry zawiera usługu ślusarskie: od małych - czyli ot-

wierania drzwi, po wielkie jak budowa hal produkcyjnych. Pan Polok sporo uwagi poświęca się w tym miejscu również kowalstwu artystycznemu. Swojej pracy poświęcił całe życie. Dla Pana Leszka to nie tylko praca ale przede wszystkim pasja. I widać to w każdym elemencie, który tworzy. Przez te wszystkie lata zdobywając ogromne doświadczenie firma zyskała zaufanie klientów. Pracuje na to nie tylko właściciel ale również wykwalifikowana kadra pracowników. Gwarantujemy jakość i zapraszamy do współpracy.

Nr tel: (33) 85 80 109, 661 164 878, Adres: ul. Hallera (baza SKR) Cieszyn


GIMNASTYKA Z TRAMWAJEM

Co z cieszyńskim sportem ? Dominika Rychły

W ostatnim czasie dużo się mówi na temat zmiany jaka nastąpiła w organizacji cieszyńskiego sportu. Słyszane są różne opinie i odrębne zdania. Jedni twierdzą, że zmiana z pewnością przyniesie w przyszłości korzyści, a inni, że to tylko przysłowiowy strzał w kolano. A jak jest naprawdę?

Zacznijmy od faktów. Zgodnie z za-

rządzeniem Burmistrza Miasta Cieszyna z dnia 19 października 2016 roku rostała zrealizowana uchwała w sprawie likwidacji jednostki budżetowej MOSiR w Cieszynie. Przestała ona oficjalnie istnieć końcem 2016 roku. W związku z tym większość zadań tej jednostki przejął powołany Wydział Sportu Urzędu Miasta. Naczelnikiem wcześniej wymienionego wydziału został Cezary Cienciała, dotychczasowy doradca Burmistrza do spraw kultury fizycznej, sportu i rekreacji. Jednak warto wspomnieć, że część zadań przejęło również Schronisko Młodzieżowe. A dotychczasowy Dyrektor MOSiR został zatrudniony w Wydziale Sportu Urzędu Miejskiego na stanowisku ds. organizacji imprez. Jakie cele założyła sobie nowa jednostka? Przede wszystkim ma ona teoretycznie ograniczyć wydatki. Pozostałe jej plany obejmuje promowanie sportu wśród dzieci i młodzieży, stworzenie oferty szkoleń, zajęć sportowych oraz

Foto: Fryderyk Dral

imprez. Wspomagać ona będzie organizacje pozarządowe zajmujące się sportem oraz będzie się starać o pozyskiwanie środków pozabudżetowych. Lecz to tylko niektóre z założeń. Ogłoszone zostały również przez nią konkursy na realizację zadań publicznych, takich jak konkurs z zakresu kultury fizycznej, czy turystyki i krajoznawstwa. Przeznaczono na nie 450 000 zł, z czego największą kwotę w zakresie kultury fizycznej, czyli 4 000 zł otrzymał Cieszyński Mityng Pływacki. Natomiast z zakresu turystyki i krajoznawstwa największą przyznaną kwotą jest 2 400 zł dla Cieszyńskiego Rajdu Rodzinnego oraz Górskiego Rajdu Młodzieżowego. O dotację na swoją działalność w zakresie szkolenia sportowego ubiegały się różne cieszyńskie kluby. Nawiększą ilość z tej kwoty przeznaczono, takim klubom jak CKS „Piast” (piłka nożna) - 34 000zł, STELA Cieszyn (koszykówka) - 48 800 zł oraz VC Victoria MOSiR Cieszyn (siatkówka) - 39 600 zł. Wymienione dotacje, co prawda odbiegają znacznie od wnioskowanej kwoty, ale są w pełni zrozumiałe.

W przeciwieństwie do przeznaczania 39 100 zł na Łyżwiarstwo Figurowe oraz 35 700 zł na Karate Shotokan. Czy w takim razie cieszyński sport zyska na przejrzystości i podjęte kroki zapewnią jego lepsze funkcjonowanie? Ważne jest zmiejszenie wydatków czy jakość? Cieszyński sport może dużo stracić przez niejasności w finansowaniu poszczególnych dyscyplin, przede wszystkim na stabilności w organizowaniu zajęć sportowych dla dzieci i młodzieży. Choć wszyscy wiemy, że sport nad Olzą już kuleje i nie będzie mu sprzyjał chaos oraz zamieszanie. Może lepiej po prostu postawić na dyscypliny bardziej popularne i najpierw zadbać o to by one były na odpowiednim poziomie, a dopiero później przeznaczać odpowiednie kwoty na popularyzowanie tych mniej znanych. Na razie możemy jedynie dywagować i prowadzić zacięte dyskusje, które raczej nie prowadzą do niczego dobrego. Ale trzeba mieć świadomość, że została zrobiona rzecz rewolucyjna. A co dalej z cieszyńskim sportem pokaże tylko czas...

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

63


GIMNASTYKA Z TRAMWAJEM

Trzyniec powalczy o mistrzostwo Marcin Mońka

Być może słowa, że zakochałem się w tym regionie byłyby za mocne, ale bardzo dobrze czuję się na Śląsku Cieszyńskim – przyznaje pochodzący z Gdańska napastnik HC Oceláři Trzyniec, HC Frýdek-Místek oraz reprezentacji Polski.

Marcin Mońka: Grasz w dwóch zespołach, ekstraligowym HC Oceláři Trzyniec oraz I-ligowym HC Frýdek-Místek, który jest trzyniecką farmą. Która z ról bardziej Ci odpowiada – lidera we Frýdku czy napastnika czwartej formacji w Trzyńcu? Aron Chmielewski: To bardzo trudne pytanie, dotyczące zarówno kwestii rozwojowych, finansowych, zdobywania doświadczenia oraz przede wszystkim walki o najwyższe cele. I ciężko na takie pytanie odpowiadać, bo każdy element w tej układance jest ważny. Jestem zadowolony z tego, że jadąc do klubu farmerskiego mogę robić to, co robię, i zawsze chcę jak najlepiej wykonywać obowiązki. Trenerzy we Frýdku-Mistku chcą, abym był liderem zespołu i wpływał na jego grę. I na razie się to udaje. Przyjeżdżając z kolei do Trzyńca też chcę dać z siebie wszystko i zyskiwać doświadczenie. Swoje szanse staram się wykorzystywać, choć nie ma ich wiele. Na pewno jednak trenerzy widzą, że po dwóch latach pobytu w lidze czeskiej rozwinąłem się, i być może za jakiś czas będę grać jeszcze więcej. Choć wszyscy dobrze wiedzą, że w klubach ekstraligi jest ogromna konkurencja o miejsce w składzie. MM: Na co w tym sezonie stać trzynieckich Stalowników?

64

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

Foto: Robert Kania

ACH: Jestem w tym klubie trzeci sezon, i tak dobrego składu, jakim dysponuje klub w tym roku, jeszcze tutaj nie było. Stąd celem numer jeden jest walka o mistrzostwo kraju. Być może właśnie presja, z jaką na co dzień spotykają się zawodnicy sprawia, że nie zawsze osiągamy wyniki, które satysfakcjonowałyby zarówno nas – zawodników, jak i trenerów oraz kibiców. Mówiąc hokejowym żargonem – po prostu czasem nogi nam nie jadą. Rozmawialiśmy zresztą z trenerem na ten temat i byliśmy zgodni, że rzeczywiście jest lepiej, gdy słabszy okres gry zdarza się w trakcie sezonu, a nie w czasie playoffów. Wszystko dzieje się w głowach zawodników, jesteśmy znakomicie przygotowani, jednak być może gdzieś coś się w naszych głowach od czasu do czasu poluzuje. Zawsze przychodzi jednak czas, by wszystko z powrotem wróciło na swoje miejsce. Dlatego jestem przekonany, że w tym sezonie powalczymy o mistrzostwo. MM: Bywasz postrzegany jako spokojny gracz, którego trudno wyprowadzić z równowagi. A jednak zdarzają się mecze, gdy poza hokejem na tafli lodowej musisz stoczyć pojedynek bokserski...


GIMNASTYKA Z TRAMWAJEM ACH: Nie jestem skory do bitek na lodzie, zdecydowanie bardziej interesuje mnie czysta gra i zdobywanie goli, ale gdy trzeba rzucić rękawice, to nie unikam takich gestów. Stąd też w tym sezonie publiczność we Frýdku-Mistku widziała mój pojedynek z zawodnikiem z Przerowa, który na lodzie pojawił się tylko po to, aby ze mną się bić. Czasami to taktyka trenerów, którzy wysyłają bitkarzy na lód, by atakując najlepszych strzelców osłabiać zespół rywala. Po to jednak trenuję na siłowni oraz od czasu do czasu boks, aby umieć się po prostu przed takimi atakami bronić. MM: Kilka miesięcy temu na świat przyszła Noemi. Pojawienie się córki zmieniło Cię jako człowieka i sportowca? ACH: Narodziny Noemi wpłynęły na mnie tak, że otrzymałem dodatkowe chęci do ciężkiej pracy, by zapewniać córce wszystko to, co jest jej potrzebne i niezbędne. Człowiek zyskuje świadomość, że rodzina się powiększyła i trzeba włożyć jeszcze więcej wysiłku, aby dać rodzinie bezpieczeństwo. Oczywiście zawsze miałem takie podejście do życia, teraz pojawiła się właśnie ta dodatkowa motywacja, by działać na więcej niż 100 procent możliwości. Dla każdego sportowca bardzo istotny jest sen. I tu nastąpiła duża zmiana. Musiałem zapomnieć o tym, że można sobie dłużej pospać (śmiech). Ale z kolei zacząłem doceniać przespane noce – gdy mała fajnie śpi, również i my jesteśmy wówczas wyspani.

MM: Na Śląsku Cieszyńskim jesteś już trzeci rok. Wiele osób, które tutaj trafiają, szybko zakochują się w tym regionie. To również Twój przypadek? ACH: Być może słowa, że zakochałem się w tym regionie byłyby za mocne, ale bardzo dobrze się tutaj czuję. Może sam Trzyniec nie jest najpiękniejszym miastem, bo przecież to przemysłowy ośrodek, ale wystarczy przecież kilkanaście minut podróży, by znaleźć w zupełnie innym świecie, pośród gór i natury. Mam tutaj już wielu znajomych i przyjaciół, i dzięki nim poznaję specyfikę każdego miejsca. Przed laty zakochałem się w Gdańsku, z którego pochodzę, w którym się urodziłem i wychowałem, potem moją miłością stał się Kraków, bo przecież w Cracovii występowałem przez kilka sezonów. Śląsk Cieszyński też zajmuje specjalne miejsce w moim sercu.

MM: Niedawno Noemi wypowiedziała pierwsze słowo. Pewnie ten „tata” sprawił Ci wiele radości... ACH: Oczywiście, że tak. Ale zawdzięczam to zapewne żonie Paulinie, która bardzo często opowiada o mnie córce podczas mojej nieobecności w domu. Również gdy oglądają razem mecze, zawsze gdy pojawiam się na lodzie, Paulina stara się pokazać córce, jak tata gra. Myślę więc, że Noemi wciąż słyszy to słowo i dlatego je tak ładnie wymówiła (śmiech). MM: W kwietniu reprezentacja Polski wystąpi na mistrzostwach świata w hokeju na lodzie. Po raz kolejny będzie walczyć na zapleczu światowej elity. Na co stać kadrę podczas tego turnieju? ACH: Zawsze powtarzam, że celem każdych mistrzostw jest awans do grona najlepszych drużyn na świecie. Uważam jednak, że tegoroczne mistrzostwa będą najcięższe od kilku lat. Ze światowej elity spadły Węgry oraz Kazachstan, niezwykle zmotywowani by awansować będą Austriacy, którzy już w zeszłym roku chcieli szybko powrócić do grona najlepszych. To teoretycznie trzy silniejsze od nas zespoły. Do tego gospodarze – Ukraińcy, którzy na papierze są może od nas słabsi, ale będą grać przed własną publicznością. I Koreańczycy, którzy przed rokiem pokazali, że wzmocnieni graczami naturalizowanymi potrafią grać w hokej. TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2017

65


KONKURS – Jeleń szuka żony

KONKURS DLA NASZYCH CZYTELNIKÓW TRAMWAJU CIESZYŃSKIEGO Z NAGRODAMI OD KOH-I-NOOR

Wymyśl imię dla żony Jelenia Zenka. Pokoloruj ich miłość, a najciekawsze prace z najbardziej wyróżniającym się imieniem, zostaną 3 pierwsze miejsca. Nagrodą główną za: I MIEJSCE - kredki akwarelowe 3713 (w komplecie z temperówką i pędzelkiem) 36 kolorów II MIEJSCE kredki progresso aquarell 12 kolorów w metalowej kasecie. III MIEJSCE kredki magic 3408/13 Zgłoszenia wraz z danymi (imię nazwisko, numer telefonu) prześlij na adres: redakcja@gazetacodzienna.pl



OKLEJANIE SAMOCHODÓW carxpress.pl

ul. Bielska 184, 43-400 Cieszyn t tel. +48 33 47 99 440 www.spot.net.pl t /agencja.reklamowa.spot

OKLEJANIE CZĘŚCIOWE I CAŁOŚCIOWE, ZMIANA KOLORU

OKLEJ ANI E SAMOCHODÓ W carxp ress.p l

STRONY WWW MU LTIMEDIA toroxp ress.p l

TABLIC E REKL AM OW E bo ar dxpr ess .p l

DR UK CYFR OW Y

printxpr ess .p l

ODZIEŻ REKL AM OW A prom oxpr ess .p l

DE KO RACJ E WNĘTRZ decoxp ress.p l


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.