miesięcznik A
RCHITEKTURA & BIZNES
WYDAWCA PUBLISHER Firma Wydawniczo-Reklamowa „RAM”, sp. z o.o. 30-015 Kraków, ul. Świętokrzyska 12, p. 513
Konto Bank Account No.
BANK PEKAO SA nr 96 1240 4533 1111 0000 5426 6812 NIP 677-000-91-35 Redaktor naczelny Wydawnictwa „RAM”, Prezes President of Board and Editor-in-Chief
na okładce: „Torre David / Gran Horizonte”
[patrz s. 48] proj.: Alfredo Brillembourg, Hubert Klumpner (Urban‑Think Tank), Justin McGuirk, Iwan Baan fot.: Iwan Baan
Romuald LOEGLER
Konsultant merytoryczny, Dyrektor wydawniczy Andrzej KADŁUCZKA
13. Biennale Architektury w Wenecji
Dyrektor ekonomiczny
13th International Architecture Exhibition, La Biennale di Venezia
Publishing Director
Business Development Director
redaktorka wydania/issue editor: Małgorzata TOMCZAK
Ewa WCISŁO
BIURO WYDAWCY OFFICE
w następnym numerze/in the next issue
tel. 12 630-23-61
biblioteki
RAM.biuro@architekturaibiznes.com.pl
Kierownik Biura Wydawcy Publisher’s Office Manager Małgorzata ŚLUSAREK
libraries
m.slusarek@architekturaibiznes.com.pl
11[244]2012
REDAKCJA EDITORIAL OFFICE 30-015 Kraków, ul. Świętokrzyska 12, p. 512, 516 tel. 12 630-23-60, 12 632-88-67; fax 12 632-69-30 redakcja@archibi.pl / redakcja@architekturaibiznes.com.pl
Redaktorka naczelna Editor-in-Chief Małgorzata TOMCZAK malgosia@archibi.pl / m.tomczak@architekturaibiznes.com.pl tel. 12 630-23-60
Sekretarz redakcji i redaktorka działu Wydarzenia Editorial Assistant and Features Editor
Magda BRONIATOWSKA
magda@archibi.pl / m.broniatowska@architekturaibiznes.com.pl tel. 12 630-23-60
Redaktorka Editor Marta KARPIŃSKA marta@archibi.pl / m.karpinska@architekturaibiznes.com.pl tel. 12 632-88-67
Redaktorka Editor Katarzyna BARAŃSKA katarzyna@archibi.pl / k.baranska@architekturaibiznes.com.pl tel. 12 632-88-67
Redaktorka Editor Beata SEWERYN beata@archibi.pl / b.seweryn@architekturaibiznes.com.pl tel. 12 632-88-67
Opracowanie graficzne Art Editor Lubomir NIKOLOV lubomir@architekturaibiznes.com.pl; tel. 12 630-23-63
Redaktor techniczny Technical Editor / DTP / IT Rafał PASTERNAK rafal@architekturaibiznes.com.pl; tel. 12 630-23-63
Korekta Proofreading Antonina DYCZEK Tłumaczenia angielskie English translations Jerzy JURUŚ Korespondenci Correspondents: Kaja PAWEŁEK (Warszawa), Anna CYMER (Warszawa), Michał DUDA (Wrocław), Marcin SZOSKA (Nowy Jork), Anna PLESZKO (Berlin), Marcin M. KOŁAKOWSKI (Lincoln), Anna POPIEL-MOSZYŃSKA (Paryż), Agnieszka STĘPIEŃ (Navarra), Aureliusz KOWALCZYK (Tokio)
PROMOCJA I REKLAMA PROMOTION & ADVERTISING 30-015 Kraków, Świętokrzyska 12, p. 514 tel./fax 12 632-69-30, tel./fax 12 630-23-64 reklama@architekturaibiznes.com.pl
Kierownik działu Head of Division Renata KIEPURA r.kiepura@architekturaibiznes.com.pl; tel. 12 632-86-60
Grażyna FRYCZ g.laszczyk@architekturaibiznes.com.pl; tel. 12 630-23-65
Stanisława SUCHAN-NOWAK s.suchan@architekturaibiznes.com.pl; tel. 12 634-39-59
Anna DRELICH a.drelich@architekturaibiznes.com.pl; tel. 12 632-69-30
Iwona MIELNICZEK i.mielniczek@architekturaibiznes.com.pl; tel. 12 630-23-64
T
egoroczne weneckie biennale za nami. Wystawa, której głównym kuratorem został David Chipperfield i po której można się było spodziewać rzetelnego, spokojnego i mało efekciarskiego spotkania z architekturą, raczej nie spełniła pokładanych w niej nadziei. Nośne hasło common ground zapowiadało szukanie egalitarnych strategii w najnowszych światowych projektach. Tymczasem otrzymaliśmy zestaw instalacji próbujących interpretować hasło przewodnie, które, jak na ironię, nie układały się w postulowany common ground. Nie wiadomo tak naprawdę, co chciał nam powiedzieć Chipperfield. Około siedemdziesięciu instalacji to tyle samo odrębnych historii opowiedzianych przez zaproszonych architektów, artystów i krytyków, którzy sprawiali wrażenie posiadania dużej swobody i dowolności w konstruowaniu swoich miniwystaw. Niektóre prezentacje bardzo wciągały, niektóre zwyczajnie nudziły, inne wręcz irytowały próbą podtrzymania status quo w byciu na siłę stararchitektem. Mimo że tegoroczne biennale niczego szczególnego nie wniosło do obiegu myśli architektonicznej, pojawiło się w nim kilka ciekawych wątków, na które warto zwrócić uwagę. Najciekawsze prace ukazywały tło społeczno‑polityczne, gdzie architektura staje się płaszczyzną negocjacji. To chyba zresztą jest najciekawsze w naszych czasach, że pluralizm różnorakich postaw i poglądów doprowadza do powstawania sieciowego forum ponadnarodowej współpracy. I to na biennale dało się wyraźnie odczytać.
Sekretarz ds. imprez architektonicznych Architectural Event Manager
Szymon WYSOKIŃSKI
s.wysokinski@architekturaibiznes.com.pl; tel. 12 632-34-02
Koordynator ds. imprez architektonicznych Architectural Event coordinator
Marta BĄK
m.bak@architekturaibiznes.com.pl; tel. 12 632-34-02
KOLPORTAŻ I PRENUMERATA CIRCULATION & SUBSCRIPTIONS
30-015 Kraków, Świętokrzyska 12, p. 517 tel: 12 632-82-45, 12 630-23-62 prenumerata@architekturaibiznes.com.pl
Kierownik działu Head of Division Rafał ZAWIŚLAK r.zawislak@architekturaibiznes.com.pl; tel. kom. 604 118 742
NAŚWIETLANIE: DM SYSTEM — Kraków DRUK: LEYKO — Kraków Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam i ogłoszeń. Redakcja zastrzega sobie prawo adiustacji nadesłanych tekstów. Materiałów nie zamówionych redakcja nie zwraca. Wszystkie materiały publikowane w A&B są objęte ochroną prawa autorskiego.
W PRENUMERACIE TANIEJ! 2 lata 1 rok 6 miesięcy
270,00 zł (170,00 zł)* 150,00 zł (90,00 zł)* 78,00 zł (45,00 zł)*
* ceny dla uczniów i studentów
Małgorzata Tomczak
protokół rozbieżności Pictographs — Statements of contemporary architects Valerio Olgiati
48
architektura & biznes 112012
główna wystawa biennale Arsenał oraz Pawilon Główny w Giardini Marta Karpińska „Common Ground” oznacza również „płaszczyznę porozumienia”. Tylko czy w trakcie tegorocznego biennale udało się
fot.: Francesco Galli © La Biennale di Venezia
taką płaszczyznę choćby zarysować?
architektura & biznes 112012
49
fot.: Francesco Galli © La Biennale di Venezia
protokół rozbieżności
powyżej:
Gateway Norman Foster, Carlos Carcas, Charles Sandison, Fernando Pocostales, Elena Ochoa Foster, Antonio Sanz, Katy Harris, Spencer de Gray
na stronie obok:
London Streets and Skies
fot.: Francesco Galli © La Biennale di Venezia
Gort Scott, Robert McKillop, Renzo Piano Building Workshop
50
po lewej:
Uncouscious Places Thomas Struth
architektura & biznes 112012
architektura & biznes 112012
51
fot.: Francesco Galli © La Biennale di Venezia
52
architektura & biznes 112012
fot.: Iwan Baan © La Biennale di Venezia
protokół rozbieżności
fot.: Iwan Baan © La Biennale di Venezia
na tej rozkładówce:
Torre David/ Gran Horizonte
fot.: Iwan Baan © La Biennale di Venezia
Alfredo Brillembourg, Hubert Klumpner (Urban‑Think Tank), Justin McGuirk, Iwan Baan
architektura & biznes 112012
53
fot.: Katarzyna Barańska
protokół rozbieżności
powyżej i po lewej:
Public Works: Architecture by Civil Servants
fot.: Francesco Galli © La Biennale di Venezia
Reinier de Graaf, OMA
54
architektura & biznes 112012
na tej stronie:
The Banality of Good: Six Decades of New Towns, Architects, Money and Politics
fot.: Francesco Galli © La Biennale di Venezia
fot.: Katarzyna Barańska
Crimson Architectural Historians (Ewout Dorman, Annuska Pronkhorst, Michelle Provost, Simone Rots, Wouter Vanstiphout, Cassandra Wilkins)
architektura & biznes 112012
55
protokół rozbieżności fot.: Francesco Galli © La Biennale di Venezia
T
ytuł „Common Ground” dla 13. Międzyna‑ rodowej Wystawy Architektury w Wenecji wymyślił Richard Sennett, znany socjolog miasta, autor wydanej także w Polsce książki „Cia‑ ło i kamień. Człowiek i miasto w cywilizacji Zacho‑ du“. Miejskie przestrzenie oraz zagadnienia ciągło‑ ści wspólnego architektonicznego dziedzictwa (jego pamięci, odniesień, wpływów, reprodukcji) to lejt‑ motywy głównego pokazu tegorocznego biennale, co nie jest zaskakujące, biorąc pod uwagę dokonania i pasje Davida Chipperfielda, kuratora tej ekspozy‑ cji. Można odnieść wrażenie, że część weneckiej wystawy, na którą składają się dość liczne prezen‑ tacje dotyczące zagadnień współdziałania i twórczej wymiany, jest także jakąś konsekwencją szesnastu lat żmudnej pracy brytyjskiego architekta nad od‑ budową i renowacją berlińskiego Neues Museum [por. A&B 12/2011], która to realizacja stanowi bo‑ daj największy sukces w jego bogatym dorobku. Ten sukces wyniknął nie tylko z pietyzmu, z którego sły‑ nie Chipperfield w swoim podejściu do architekto‑ nicznego tworzywa, ale również z jego umiejętności mediacji i prowadzenia konstruktywnego dialogu. A biorąc pod uwagę zarówno delikatną materię, jaką w sensie symbolicznym i konserwatorskim stanowi Neues Museum, jak i ilość oraz sprzeczne interesy zaangażowanych w proces jego odbudowy graczy, naprawdę trudno nie docenić umiejętności negocja‑ cyjnych kuratora tegorocznego biennale. Podkreśla on zresztą wielokrotnie w swoim kuratorskim tek‑ ście, że architektura wymaga współpracy na bardzo wielu poziomach. Do istoty współdziałania odwo‑ łuje się sam tytuł wystawy — „Common Ground”
56
(wspólny grunt) oznacza w końcu także „płaszczy‑ znę porozumienia”. Tylko czy w trakcie tegoroczne‑ go biennale udało się taką płaszczyznę choćby za‑ rysować? Czy pojawiło się jakiekolwiek światełko w tunelu w kwestii — jak to ujął sam Chipperfield — „ewidentnego braku konsensusu pomiędzy bran‑ żą a społeczeństwem”? Brytyjski architekt podkreśla, że punktem wyj‑ ścia przy pracy nad problematyką wystawy stał się dla niego kontekst Wenecji, miasta, które zastygło w swoim historycznym kształcie i które, jak napi‑ sał, „zawstydza nas swoim pięknem, przypominając nam o możliwościach architektury”. Splendor Sere‑ nissimy oszałamia, ale jeśli mamy się odnosić do jej kontekstu, to może warto przypomnieć, że Wenecja leży we Włoszech, kraju, który symbolizuje druga litera „I” dodana w zeszłym roku do złowrogiego akronimu „PIIGS”, oznaczającego kraje strefy euro z najgorszą sytuacją budżetową. Patrząc choćby z tej perspektywy, wystawa Chipperfielda, przy jego jak najlepszych kuratorskich intencjach, wydaje się być w ogólnym oglądzie nonszalancko oderwana od rze‑ czywistości i wyjałowiona z istotnych treści. Oczy‑ wiście, wśród sześćdziesięciu dziewięciu projektów pokazanych w przestrzeniach Arsenału i Pawilonu Głównego w Giardini można znaleźć porywające wizualnie i intelektualnie komentarze na temat architektury w kontekście globalnych problemów współczesności. Jednak jako całość „Common Gro‑ und” nie niesie żadnego spójnego przekazu, którego można by oczekiwać chociażby po tak obiecującej wymowie tytułu weneckiej ekspozycji, a dodatko‑ we rozczarowanie wynika z rozdźwięku pomiędzy
postulowanym przez Chipperfielda odejściem od po‑ zbawionych refleksji autoprezentacji gwiazd archi‑ tektury a rzucającą się w oczy obecnością na bien‑ nale takich właśnie wystąpień.
Urbi et orbi „Common Ground” otwiera widowiskowa instalacja „Gateway”, kuratorowana przez samego Normana Fostera. Na wszystkich czterech ścianach stworzo‑ nego w przestrzeni Arsenału black boxu wyświetla‑ ne są setki fotografii udostępnionych na prośbę Sir Normana przez artystów, fotografów, krytyków, architektów i urbanistów z całego świata, które re‑ żyser Carlos Carcas (współautor hagiograficznego dokumentu z 2010 roku „How Much Does Your Buil ding Weigh, Mr Foster?”) skomponował w postaci dynamicznych sekwencji obrazów przedstawiają‑ cych zglobalizowaną panoramę współczesnych ob‑ szarów zurbanizowanych oraz sposobów ich użytko‑ wania. A więc: fawele i dostojne europejskie starów‑ ki, rozlewające się po horyzont slumsy i kosztowne architektoniczne ikony, nędza południowej półkuli i dobrobyt Północy, masowe uniesienia — te reli‑ gijne i te stadionowe, te kulturalne i te z użyciem koktajli Mołotowa. Do tego dochodzi wyświetlana na podłodze i kolumnach Arsenału artystyczna pro‑ jekcja autorstwa Charlesa Sandisona przedstawiają‑ ca ruchomą sieć tysięcy przemieszczających się ni‑ czym mrówki w mrowisku nazwisk twórców, którzy od czasów starożytnych do współczesności kreują wspólny grunt światowego dziedzictwa. Jaka kon‑ kluzja wypływa z tej efektownej układanki wzmoc‑ nionej dramatycznym podkładem dźwiękowym? Że architektura & biznes 112012
Elbphilharmonie, Herzog & de Meuron geniusz twórczy zbawi ten świat? Wątpliwe, choć pewnie zawsze warto mieć nadzieję. Iluzji dotyczących siły architektury pozbawia inna sekwencja obrazów — rozlokowane w czte‑ rech przestrzeniach Arsenału fotografie Thomasa Strutha z cyklu „Uncouscious Places”, nad którym pracuje on od końca lat 70. ubiegłego wieku, do‑ kumentując puste, pozbawione ludzi przestrzenie miejskie na całym świecie, począwszy od mono‑ chromatycznych ujęć europejskich metropolii, na kolorowych przedstawieniach urbanistycznych megastruktur w Ameryce Południowej i Azji skoń‑ czywszy. Współczesne weduty Strutha w bezlitoś‑ nie rzeczowy sposób pokazują przygnębiający obraz miasta wytworzony siłą mechanizmów będących poza jakimkolwiek zasięgiem architektów czy ur‑ banistów, co w kontekście najważniejszej architek‑ tonicznej imprezy na świecie jest szczególnie doj‑ mujące. Nawiasem mówiąc, pod względem statusu Thomas Struth jest w świecie fotografii tym, kim w architekturze są Chipperfield czy Zumthor (na biennale sportretowany w krótkim filmie Wima Wendersa), a jego wielkoformatowe zdjęcia, ku‑ powane za astronomiczne pieniądze w galeriach sztuki, zdobią gabinety prezesów takich czy in‑ nych korporacji, których budynki są nieodłącznym elementem wielu bezdusznych pejzaży miejskich, tak znakomicie uchwyconych przez niemieckiego fotografa. Paradoks, którego paralelę zapewne moż‑ na bez trudu odnaleźć w dokonaniach niejednego obecnego na biennale architekta. Jeżeli jesteśmy już przy wizualnych sposo‑ bach prezentacji architektury, to wydaje się, że to architektura & biznes 112012
właśnie fotografia stanowi, jeśli nie dominujące, to na pewno mocno obecne medium na tegorocznym biennale. Chodzi tu nie tylko o współpracę cenio‑ nych artystów z czołowymi architektami (zdjęcia Andreasa Gursky’ego przedstawiające zaprojek‑ towaną przez Normana Fostera siedzibę HSBC w Hongkongu pokazywane w Pawilonie Głównym czy eleganckie kadry Gabriele Basilico w Arsenale prezentujące naszpikowany budynkami znanych projektantów kampus Novartisu w Bazylei), ale także o sposób filmowania architektury czy pejza‑ ży miejskich długimi, statycznymi, „fotograficzny‑ mi” ujęciami, który w ostatnich latach stał się chyba czymś w rodzaju obowiązującego stylu. Takie po‑ dejście widać w filmie Roberta McKillopa, współ‑ tworzącym w ramach głównej wystawy biennale ciekawy projekt „London Streets and Skies”, który pokazuje, jak wieżowiec The Shard (najwyższy bu‑ dynek w UE) projektu Renzo Piano dominuje nad zróżnicowanym krajobrazem londyńskich dzielnic. Ironiczną wymowę kadrów McKillopa dopełniają ry‑ sunki architektki Fiony Scott odtwarzające wygląd ulic bezpośrednio sąsiadujących z trudną do prze‑ oczenia realizacją włoskiego stararchitekta. Statyczne, filmowe ujęcia znalazły również zasto‑ sowanie w monograficznej autoprezentacji szwajcar‑ skiej pracowni Gigon/Guyer Architekten (przy tej okazji Szwajcarzy po koleżeńsku przedstawili kom‑ pleks budynków biurowych zrealizowanych w Zury‑ chu wspólnie z Davidem Chipperfieldem na „wspól‑ nym gruncie” działki wydzielonej przez dewelope‑ ra), czy też w pokazie sześciu europejskich przykła‑ dów socjalnej mieszkaniówki kuratorowanym przez
Jonathana Sergisona (byłego pracownika Chipper‑ fielda) i Stephena Batesa. To jeden z niewielu na wystawie „Common Ground” komentarzy dotyczą‑ cych problemu mieszkalnictwa socjalnego, niestety, potraktowany przez jego autorów, prezentujących także własny projekt, w sposób raczej naskórkowy. Oczywiście, zawsze miło jest popatrzeć na świetnie zaprojektowaną architekturę socjalną, którą zasob‑ ne państwa starego kontynentu były w ostatnich la‑ tach w stanie zaoferować swoim obywatelom. Tylko, jak te optymistyczne, pięknie sfilmowane obrazy kilku wyjątkowych realizacji z Norwegii, Szwajca‑ rii, Niemiec, czy nawet Hiszpanii (przed kryzysem) mają się do rzeczywistych i prognozowanych prob‑ lemów trzęsącego się w swoich posadach europej‑ skiego „wspólnego gruntu”? Nie mówiąc o fawelach i slumsach, których obrazami wenecka publiczność jest bombardowana już na wejściu („Gateway”) do Arsenału.
horyzont Złotego Lwa za najlepszą prezentację na głównym pokazie „Common Ground” dostał — moim zda‑ niem całkowicie zasłużenie — projekt „Torre Da‑ vid/Gran Horizonte” przygotowany przez Alfredo Brillembourga i Huberta Klumpnera z Urban‑Think Tank we współpracy z kuratorem Justinem McGuir‑ kiem oraz fotografem Iwanem Baanem. Brillembo‑ urg, nowojorczyk z urodzenia, założył Urban‑Think Tank w 1993 roku, niedługo po swoim przyjeździe do Caracas. W tym samym czasie w wenezuelskiej stolicy powstawał gmach wysokiego na czterdzie‑ ści pięć pięter biurowca, który nigdy nie został
57
protokół rozbieżności
i niestety wizualnie potwornie przy tym zubożona, wersja wystawy kuratorowanej przez Elke Krasny, która pokazywana była w tym roku w Architektu‑ rzentrum Wien [por. A&B 5/2012] — oraz „R-Urban Common Files” autorstwa Constantina Petcou i Doi‑ ny Petrescu z Atelier D’Architecture Autogérée. Oba te pokazy opowiadają o oddolnym tworzeniu w ra‑ mach urbanistycznych struktur terenów zielonych i ich roli w zaspokajaniu, między innymi, żywnoś‑ ciowych potrzeb mieszkańców miast.
fot.: Katarzyna Barańska
nostalgia za złotym wiekiem
Museum of Copying, FAT, Architectural Doppelgängers Research Cluster, San Rocco, Ines Weizman ukończony z powodu nagłej śmierci jego inwesto‑ ra i zapaści wenezuelskiego sektora finansowego w 1994 roku. Przez wiele lat szkielet przejętego przez państwo budynku straszył w centrum Cara‑ cas. Jednak mniej więcej pięć lat temu zdesperowani mieszkańcy miasta, w którym brakuje kilkuset ty‑ sięcy mieszkań, zaczęli zasiedlać gigantyczny pusto‑ stan w myśl motta towarzyszącego projektowi U‑TT: „Kiedy nowoczesne miasto nie dostosowuje się do ludzi, ludzie dostosowują się do miasta”. Obecnie w Torre David mieszka siedemset pięćdziesiąt ro‑ dzin, a ich liczba ciągle rośnie. Budynek jest raczej dobrze zorganizowanym squatem niż „wertykalnym slumsem”, choć właśnie to pogardliwe określenie najbardziej do niego przylgnęło. Jego mieszkańcy opracowali system dostarczania materiałów budow‑ lanych na wyżej położone kondygnacje bez użycia windy, opłacają dostawy wody i elektryczności, na każdym piętrze funkcjonują jakieś formy małej przedsiębiorczości: sklepiki, warsztaty, zakłady fryzjerskie i krawieckie. Sprawiedliwego przydziału przestrzeni na tworzone własnym sumptem miesz‑ kania pilnuje ewangelicki pastor (notabene nawró‑ cony gangster), kolonizatorzy niedoszłego biurowca spotykają się na modlitwach w utworzonej w budyn‑ ku kaplicy. Historia Torre David jest fascynująca, także w kontekście sytuacji politycznej Wenezueli (większość mieszkańców budynku to zwolennicy Hugo Cháveza) czy poziomu zurbanizowania całego kontynentu południowoamerykańskiego. Zespoło‑ wi U‑TT udało się przełożyć tę opowieść na atrak‑ cyjną wizualnie prezentację przestrzenną przy za‑ chowaniu szacunku dla jej bohaterów, w czym duża
58
zasługa świetnych, robionych z wyczuciem zdjęć Iwana Baana. I chociaż odnajdziemy w tym poka‑ zie wiele wstrząsających obrazów, to nie podejrze‑ wałabym raczej mieszkającego od dwudziestu lat w Caracas Alfredo Brillembourga o chęć epatowa‑ nia pornografią biedy czy „powierzchowną fascyna‑ cję globalnej Północy chaosem miast Południa”, co zarzucał weneckiemu wystąpieniu U‑TT Grzegorz Piątek w swojej relacji z biennale dla internetowego „Dwutygodnika”. Jeżeli dobrze się rozejrzymy, to taką samą biedę — choć, oczywiście, w mniejszej skali — odnajdziemy także w naszej części świa‑ ta. Zaryzykowałabym na przykład stwierdzenie, że część przystosowanych przez mieszkańców Torre David mieszkań znacznie przewyższa standardem niektóre z lokali, oferowanych przez miasto sto‑ łeczne Warszawa ludziom eksmitowanym z pry‑ watyzowanych kamienic. W Hiszpanii ci, którzy potracili domy z powodu niespłaconych kredytów squatują mieszkania w pustych osiedlach powsta‑ łych w ostatnich latach na fali budowlanego boo‑ mu, których dziś nikt nie chce kupić. Do pełnego opuszczonych ruin Detroit nawiązuje przygotowana przez zespół amerykańskich architektów i sąsiadu‑ jąca na biennale z projektem U‑TT instalacja „13178 Moran Street”. Ten ground jest bardziej common niż mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać, a pro‑ jekt „Torre David” to mocno trzymająca się ziemi propozycja debaty o ludzkiej energii, istniejących zasobach miast i próbie odnalezienia jakiegoś sen‑ sownego sposobu ich redystrybucji. W tę debatę włączają się na biennale także prezentacje „Hands‑ -on Urbanism 1850–2012” — skompresowana,
Nad dwoma znakomitymi holenderskimi projek‑ tami pokazywanymi w ramach „Common Ground” w Pawilonie Głównym — pierwszym, autorstwa OMA, a drugim, zrealizowanym przez Crimson Architectural Historians — unosi się duch zmar‑ łego dwa lata temu brytyjskiego historyka Tony’ego Judta, jednego z najbardziej przenikliwych komen‑ tatorów współczesnej rzeczywistości. W swoich ostatnich publikacjach Judt pisał o roli państwa, przywołując „złote czasy” trzech dekad po II wojnie światowej, kiedy głównym dążeniem demokratycz‑ nych krajów, niezależnie od tego, czy rządy sprawo‑ wali w nich chadecy czy socjaldemokraci, było za‑ pewnienie politycznego spokoju poprzez osiągnię‑ cie społecznej solidarności i zmniejszenie poziomu materialnego rozwarstwienia. Te dążenia znalazły swoje odbicie także w realizowanych w tym cza‑ sie przy wsparciu państwowych subsydiów pro‑ jektach architektonicznych i urbanistycznych. Zarówno OMA w swoim projekcie „Public Works: Architecture by Civil Servants”, jak i Crimson Ar‑ chitectural Historians w pokazie zatytułowanym „The Banality of Good: Six Decades of New Towns, Architects, Money and Politics” prezentują na bien‑ nale osiągnięcia tego okresu i stawiają pytanie: jak to się stało, że tak daleko nam do ówczesnych ide‑ ałów? Można powiedzieć, że oba te zrealizowane niezależnie od siebie projekty wyrażają nostalgię za „nietrwałym okresem naiwnego optymizmu, zanim wspólnym mianownikiem stały się brutal‑ ne zasady gospodarki rynkowej” — jak wyraził to w komentarzu do „Public Works” Reinier de Graaf, kurator tej ekspozycji i szef powiązanego z OMA think tanku AMO. Obie prezentacje wyróżniają się także swoją formą. Wystawa „Public Works” to wi‑ zualne archiwum piętnastu europejskich realizacji z lat 50. 60. i 70. — zaprojektowanych przez pracu‑ jących w publicznych instytucjach architektów — którego tło stanowi, kreująca optyczne złudzenie przebywania w przestrzeni brutalistycznej archi‑ tektury fotograficzna scenografia, przedstawiająca obecny, zdegradowany stan jednego z tych projek‑ tów — przejścia pod budynkiem Queen Elizabeth Hall w Londynie. Z kolei historycy z Crimson swoją elegię na temat czasów, kiedy architektura i urba‑ nistyka były podporządkowywane optymistycz‑ nym ideom społecznym, połączoną z ostrą krytyką obecnego kierunku rozwoju miast, dyktowanego indywidualnymi wyborami i postulatami maksy‑ malizacji zysku, przedstawili w formie wolno stoją‑ cych quasi‑ołtarzowych tryptyków, których awers przedstawia wizję, a rewers rzeczywistość sześciu urbanistycznych projektów z różnych części świa‑ ta. Towarzyszą im diagramy opisujące stopniowe przechodzenie na przestrzeni ostatnich sześćdzie‑ sięciu lat od planowania miast zorientowanego na polepszenie warunków życia przedstawicieli uboż‑ szych i średnio zamożnych warstw społecznych architektura & biznes 112012
fot.: Giorgio Zucchatti © La Biennale di Venezia
Architecture Magazines: playgrounds and battle grounds, Steve Parnell w stronę zaspokajania potrzeb bogatej elity. „Let us escape from our ghetto of exclusiveness and embrace the Banality of Good” — ten fragment końcowego rozdziału ostatniej książki Tony’ego Judta („Thinking the Twentieth Century”, wyd. Penguin Press, Londyn 2012), zacytowany w prze‑ strzeni pokazu Crimson Architectural Historians, brzmi wyjątkowo mocno w kontekście tegoroczne‑ go biennale.
muzeum reprodukcji Semantyczna pojemność tytułu „Common Ground” pozwoliła uczestnikom biennale na niemal dowol‑ ne jego odczytanie — co raczej nie pomogło w uzy‑ skaniu koherentnego obrazu ekspozycji, ale przy‑ najmniej w paru przypadkach zaowocowało bardzo ciekawymi interpretacjami (choć, niestety, w paru kolejnych posłużyło jedynie jako pretekst do bez‑ wstydnej autopromocji). Do tych, o których na pewno warto wspomnieć należy „Museum of Copy‑ ing”, kuratorowana przez FAT wystawa penetrująca zagadnienia kopiowania form architektonicznych, do której to praktyki zarówno kuratorzy pokazu, jak i wybrani przez nich współuczestnicy projektu (Architectural Doppelgängers Research Cluster, San Rocco, Ines Weizman) mają raczej luźne po‑ dejście. Jak mówią autorzy „Museum of Copying”: po to mamy źródła, żeby z nich czerpać, a w ar‑ chitekturze powielanie pierwowzorów odbywało się od zawsze w sposób jawny i oczywisty — czego symbolem jest znajdująca się w centralnym miejscu ekspozycji przetworzona kopia palladiańskiej Vil‑ li Rotondy, podobno najczęściej reprodukowanego architektura & biznes 112012
budynku w historii. Ta prezentacja z jednej stro‑ ny rzuca wyzwanie mitowi współczesnego archi‑ tektonicznego geniusza uszczęśliwiającego świat ikonicznymi wytworami swojej oryginalnej wyob‑ raźni, a z drugiej na polu architektury włącza się w globalną dyskusję o kwestiach praw autorskich i granicach wolności w korzystaniu ze „wspólnego gruntu” intelektualnego dziedzictwa. Najciekaw‑ szy w tym kontekście jest projekt Ines Weizman przedstawiający historię próby współczesnej re‑ konstrukcji jednego z projektów Adolfa Loosa, co okazuje się skomplikowanym przedsięwzięciem w świetle roszczeń wysuwanych przez spadkobier‑ ców austriackiego architekta, ojca — o ironio — modernistycznej typizacji. „Museum of Copying” świetnie dopełnia instalacja autorstwa Cino Zuc‑ chiego „Copycat. Empathy and Envy as Form-Ma‑ kers”, mówiąca o dążeniu do oryginalności, którego rezultatem jest tak naprawdę wielość wariacji bar‑ dzo podobnych do siebie obiektów lub wizerunko‑ wa jednolitość połączonych wspólnym dress codem grup ludzi. Z zawodowych względów bardzo inte‑ resująca była też dla mnie prezentacja „Architec‑ ture Magazines: playgrounds and battle grounds” Steve’a Parnella, brytyjskiego badacza i architekta, który napisał doktorat o roli branżowych magazy‑ nów w tworzeniu historii architektury, a w prze‑ strzeni Pawilonu Głównego zaprezentował efekty swoich poszukiwań, pokazując w niezwykle atrak‑ cyjnej formie skomplikowany ciąg relacji pomiędzy architektami a przedstawicielami środowisk sku‑ pionych wokół czterech międzynarodowych pism architektonicznych.
niewidzialne tsunami Prezentacje japońskich architektów na tegorocz‑ nym weneckim biennale (kuratorowany przez Toyo Ito japoński pawilon narodowy i skromny projekt SANA A w Arsenale) były reakcją na kataklizm, który półtora roku temu dokonał spustoszeń na wschodnim wybrzeżu Japonii. Jeżeli trwający od czterech lat i wydający się nie mieć końca światowy kryzys można — na błahe potrzeby retoryki i przy zachowaniu wszelkich proporcji — porównać do tsunami, to wystawa „Common Ground” pokazała, że spora część obecnej w Wenecji architektonicznej elity chyba go po prostu nie zauważyła. Trudno, oczywiście, mieć do architektów pretensje o to, że nie są w stanie zbawić świata, bo nikt nie zna dziś odpowiedzi na pytanie: co dalej? Problem polega raczej na tym — co pokazała główna wystawa te‑ gorocznego biennale — że niewielu z tych, którzy coś znaczą w architekturze, jest tak naprawdę zain‑ teresowanych wystawieniem głowy poza wygodny azyl własnej pozycji. No i trudno, niech sobie tam siedzą. A pozytywnej zmiany — jeśli ona kiedykol‑ wiek nadejdzie — wypatrujmy od strony tych zna‑ czących architektów, którzy chcą widzieć i wiedzieć więcej (podobno Rem Koolhaas ma być kuratorem następnego biennale), a kto wie, może przyniosą ją sfrustrowani młodzi studenci architektury, któ‑ rzy teraz na swoich uczelniach mozolnie wyklejają modele (projekt „40 000 Hours” w Pawilonie Głów‑ nym), ale już pewnie wiedzą, że z pracą po studiach może być krucho. Marta KARPIŃSKA
59
wspólnota pawilon francuski, Giardini
Grands & Ensembles komisarz: Yves Lion uczestnicy: Ateliers Lion associés, ENSAvt, CMI, Institut d’Études politiques de Paris, Campana- Eleb Sablic agency, Eric Lion
60
architektura & biznes 112012
pawilony narodowe Katarzyna Barańska Obok wystawy głównej prowadzonej przez Davida Chipperfielda, na którą składa się kilkadziesiąt mniejszych wystaw, tegoroczne biennale tworzy dodatkowo pięćdziesiąt pięć wystaw narodowych. Część prezentowana jest w przynależących do konkretnych krajów pawilonach rozmieszczonych wśród zieleni Giardini della Biennale, część można oglądać w budynku Arsenału, a jeszcze inne rozrzucone są po mieście. Jeżeli dodać do tego okołobiennalowe wydarzenia, łączna ilość ekspozycji poraża ogromem, jednak nawet kilkudniowe zwiedzanie prezentowanych projektów daje możliwość zorientowania się, jak temat biennale został przepracowany przez jego uczestników oraz sprawdzenia na własnej skórze, czy strategie, jakich użyli, by ich przekaz trafił
© 11h45 / dzięki uprzejmości organizatorów pawilonu
do publiczności, okazały się skuteczne.
architektura & biznes 112012
61
wspólnota na tej rozkładówce: pawilon japoński, Giardini
fot: Katarzyna Barańska
komisarz: Toyo Ito, asystenci komisarza: Atsuko Sato, Tae Mori uczestnicy: Naoya Hatakeyama; Kumiko Inui; Sou Fujimoto; Akihisa Hirata
fot: Katarzyna Barańska
Architecture. Possible here? Home-for-All
62
architektura & biznes 112012
fot: Katarzyna Barańska
architektura & biznes 112012
63
wspólnota
na tej rozkładówce: pawilon niemiecki, Giardini
Architecture As Resource
fot.: Erika Overmeer / dzięki uprzejmości organizatorów pawilonu
fot.: Erika Overmeer / dzięki uprzejmości organizatorów pawilonu
komisarz: Muck Petzet; koncepcja wystawy: Konstantin Grcic uczestnicy: AFF Architekten; Atelier Kempe Thill architects and planners; AMUNT Architekten Martenson und Nagel Theissen; Brandlhuber+Era, emde, Schneider; Brandlhuber+ Emde, Schneider; Diener & Diener; Heinle, Wischer und Partner; Hild und K Architekten; knerer und lang Architekten; Architects Urbanists; Meixner Schlüter Wendt Architekten; Robertneun™; Schulz & Schulz Architekten; Staab Architekten; Urs Füssler / Jörg Leeser
64
architektura & biznes 112012
architektura & biznes 112012
65
fot.: Erika Overmeer / dzięki uprzejmości organizatorów pawilonu
fot.: Erika Overmeer / dzięki uprzejmości organizatorów pawilonu
How Long is the Life of a Building?
fot.: Ingel Vaikla / dzięki uprzejmości organizatorów pawilonu
fot.: Ingel Vaikla / dzięki uprzejmości organizatorów pawilonu
komisarz: Ülar Mark, kurator: Tüüne-Kristin Vaikla uczestnicy: Tüüne-Kristin Vaikla, Urmo Vaikla, Ingel Vaikla, Veronika Valk, Maria Pukk, Ivar Lubjak
fot.: Ingel Vaikla / dzięki uprzejmości organizatorów pawilonu
wspólnota na tej stronie: pawilon estoński, Arsenał
66
architektura & biznes 112012
Aircraft Carrier komisarze: Michael Gov, Arad Turgeman; kuratorzy: Milana Gitzin‑Adiram, Erez Ella, Dan Handel uczestnicy: Fernando Guerra; Florian Holzherr; Nira Pereg; Jan Tichy; Assaf Evron
fot.: Katarzyna Barańska
fot.: Florian Holzherr / dzięki uprzejmości organizatorów pawilonu
fot.: Katarzyna Barańska
fot.: Florian Holzherr / dzięki uprzejmości organizatorów pawilonu
na tej stronie: pawilon izraelski, Giardini
architektura & biznes 112012
67
wspólnota na tej stronie: pawilon amerykański, Giardini
komisarz/kurator: Cathy Lang Ho; kuratorzy: Ned Cramer, David van der Leer; asystenci kuratorów: Paola Antonelli, Anne Guiney, Zoe Ryan, Michael Sorkin; uczestnicy: 596 Acres, AFHny Studio, Mouna Andraos, Ants of the Prairie, Architecture for Humanity Chicago & Food Desert Action, Austin Urban Solutions & Rosner Studio, Baltimore Development Cooperative, Barkow Leibinger Architects & Kyle Talbott, David Benjamin / Living Architecture Lab at Columbia GSAPP and Natalie, Jeremijenko / Environmental Health Clinic at NYU, BK Farmyards, BroLab, Brooklyn Night Bazaar, Center for Urban Pedagogy, Candy Chang, Cheng+Snyder, Chicago Loop Alliance, City Repair, Cleveland Urban Design Collaborative at Kent State University, CMG Landscape Architecture, Come Out and Play, COMMONstudio, Graham Coreil-Allen, Crookedworks, Nicholas de Monchaux, Department of Urban Betterment, Design 99, Design That Moves You, envelope A+D, Jason Eppink, Free Art and Technology Laboratory, Freecell, Futurefarmers, Ghana ThinkTank, GOOD, Guerrilla Grafters, HabitatMap, Fritz Haeg, Greta Hansen / OWS Architecture Working Group, Hester Street Collaborative, HOK, Howling Mob Society, ICE-POPS, Institute for Urban Design, Interboro Partners, International Design Clinic, Jackson Heights Green Alliance, Aurash Khawarzad / DoTank, Ari Kletzky, Kaja Kühl / youarethecity, LA Green Grounds, Lang Architecture, Alex T EE Evan Gant, Make It Right Foundation, Mike Lydon/Street Plans Collaborative, M12, Macro Sea, MAS Studio, MIT Media Lab, Molly Dilworth Studio, Ken Mori & Jenny Liang, Eve Mosher, MyBlockNYC, Neighborland, No Longer Empty, Normal Projects, Occuprint/ OWS Screen Printing, Guild, OpenPlans, Periscope Project, Philadelphia Horticultural Society, PlanningCorps & Transportation Alternatives, Popularise, Public Architecture, Public Media Institute, PublicAdCampaign, Alexandra Pulver, Rebar, Rebuild Foundation, Red Swing Project, Resource Center Chicago, Quilian Riano / DSGN AGNC, Steve Ritz / Green Bronx Machine, Jason Roberts & Andrew Howard, Rockwell Group, James Rojas / Place It!, SanFranStudios, Magda Sayeg / Knitta, SeeClickFix, Sensemakers, Shared Spaces Landscape Architecture and ‘Hood Builders, Mark Shepard, SLO Architecture, Stamen, Streetfilms, Syracuse University School of Architecture, Matt Tomasulo / CityFabric, TreeKIT, Uni Project with Howeler & Young Architects, Urban Operations, Urbano Activo, UrbanUXd, Rob Walker & Ellen Susan, Ed Woodham & GOH Productions, WORKac, Z-A Studio
68
fot.: Francesco Galli © la Biennale di Venezia
SpontaneousInterventions: Design Actions for the Common Good
architektura & biznes 112012
na tej stronie: pawilon rosyjski, Giardini
i-city
fot.: Katarzyna Barańska
fot.: Katarzyna Barańska
fot.: Katarzyna Barańska
komisarz: Grigory Revzin; kurator: Sergei Tchoban; asystenci kuratora: Sergey Kuznetsov, Valeria Kashirina; uczestnicy: AREP, SPEECH Tchoban/Kuznetsov, David Chipperfield Architects, Valode& Pistre, Mohsen Mostafavi, OMA, SANAA, Herzog & de Meuron, Stefano Boeri architetti, Project MEGANOM, MDP/ Michel Desvigne paysagiste, BERNASKONI architecture bureau
architektura & biznes 112012
69
wspólnota
pawilon nordycki, Giardini
The Nordic Common Ground
S
posoby interpretacji tematu biennale — „Common Ground ” — można, z grubsza rzecz ujmując, podzielić na dwa rodzaje: fi‑ lozoficzny i dosłowny. W pierwszym z nich odczy‑ tywany jest on jako wspólna płaszczyzna doświad‑ czeń twórców architektury, profesji definiowanej przez Chipperfielda jako kontynuacja i wymiana idei oraz czynnik kulturotwórczy. Kurator bienna‑ le podkreślał, że zależy mu na demontażu kultury stararchitektów (czy mu się to udało, to odrębny temat) i skupieniu się na refleksji nad istotą samej architektury jako manifestacji zbiorowych warto‑ ści i scenerii życia codziennego. Stąd już w zasa‑ dzie krok do drugiej ścieżki interpretacji, odczy‑ tującej common ground dosłownie, jako wspólną ziemię, i prowadzącej do eksploracji tematu prze‑ strzeni publicznej, którą wspólnie dzielimy, bądź szerzej — miasta czy planety, za którą ponosimy odpowiedzialność. I pewnie nacisk na działania wspólnotowe oraz refleksja nad istotą architektury sprawiły, że Zło‑ ty Lew za najlepszy pawilon narodowy został przy‑ znany Japonii. Nagrodzona ekspozycja opowiada historię powstawania centrum wsparcia dla miesz‑ kańców miasta Rikuzentakata zniszczonego przez ubiegłoroczne tsunami, które nawiedziło północno‑ -wschodnie wybrzeże wyspy Honsiu. Projekt miej‑ sca spotkań pozwalającego odbudowywać wspólnotę powstał dzięki współpracy komisarza wystawy Toyo Ito (zdobywcy Złotego Lwa za całokształt twórczości w 2002 roku) z trójką architektów (Kumiko Inui, Sou Fujimoto i Akihisą Hiratą) oraz lokalną spo‑ łecznością. Efekt ich pracy to architektura wyra‑ stająca z potrzeb mieszkańców, wykraczająca poza pojęcie oryginalności. Jak ujął to Ito: „Od czasów nowożytnych architektura najwyżej oceniana była za indywidualizm i oryginalność. W rezultacie naj‑ bardziej podstawowe zagadnienia: dlaczego budy‑ nek jest wznoszony i dla kogo, zostały zapomniane. Strefa katastrofy, gdzie wszystko zostało utracone, daje nam niesamowitą okazję, by spojrzeć na świe‑ żo, od podstaw, czym naprawdę jest architektura”.
70
fot.: Bartosz Haduch
komisarz: Juulia Kauste; asystenci komisarza: The Swedish Museum of Architecture, The National Museum of Art, Architecture and Design (Norway); kurator: Peter MacKeith; uczestnicy: Finlandia: ALA Architects, Anttinen Oiva Architects, Avanto Architects, Lundén Wikar ÖSterlund, Hollmen Reuter Sandman, JKMM, K2S Architects, Lassila Hirvilammi architects, NOW, Sanaksenaho Architects, Verstas Architects; Norwegia: Atelier Oslo, Brendeland & Kristoffersen Arkitekter AS, Fantastic Norway, Haugen/Zohar Architects, Helen & Hard, Jarmund Vigsnæs Arkitekter, MANTHEY KULA, Reiulf Ramstad Arkitekter, Rintala Eggertson Arkitekter, SPACE GROUP, TYIN Tegnestue; Szwecja: Arkitektstudio Widjedal Racki, Elding Oscarson, General architecture, happyspace, In praise of Shadows arkitektur, Kjellander + Sjöberg Architects, Marge Arkitekter, Nordmark & Nordmark, petra gipp arkitektur, THAM & VIDEGÅRD, (nod) COMBINE
Jury biennale będące pod wielkim wrażeniem hu‑ manizmu projektu nagrodziło go za „wyjątkowość i przystępność dla szerokiego kręgu odbiorców”. Wystawa zatytułowana „Architecture. Possible here? Home-for-All” pomimo tego, że za wyjściowy temat opowieści bierze dramatyczną historię mia‑ sta — ilustrując ją zdjęciami miejscowego fotografa Naoya Hatakeyamy, pokazującymi Rikuzentakatę przed i po przejściu kataklizmu — jest jednocześnie niezwykle estetyczna. Składają się na nią, oprócz wymienionych zdjęć prezentowanych na ścianach pawilonu, bardzo delikatne struktury modeli (stu‑ dyjnych oraz finalnego), a także filmy opowiadające o kolejnych etapach projektu, wyświetlane na nie‑ wielkich monitorach. Całą architekturę wystawy tworzą drewniane klocki, na których ustawione są te przedmioty oraz bale drewna wprowadzone w przestrzeń pawilonu, które dosłownie przebija‑ ją ją na wylot. Są to cedry przywiezione z terenów katastrofy. Niegdyś stanowiły chętnie odwiedzany przez mieszkańców las, teraz przysłużą się przy wznoszeniu budynku.
less is better Jedną z najciekawszych, a już na pewno najbardziej niedocenioną jest wystawa niemiecka zatytułowana „Reduce/Reuse/Recycle. Architecture as Resource”. Choć prosta, bo skonstruowana głównie z kilkuna‑ stu wielkoformatowych zdjęć wyklejonych na ścia‑ nach pawilonu, to jednocześnie bardzo atrakcyjna wizualnie — przenikanie się kadrów z architektu‑ rą samego pawilonu tworzy, niczym w malarstwie iluzjonistycznym, złudzenie otwierania się prze‑ strzeni. Wystrój wystawy to owoc pracy dizajnera Konstatina Grcica zaproszonego do projektu przez kuratora Mucka Petzeta, z kolei autorką wysmako‑ wanych stylistycznie fotografii jest Erica Overme‑ er. Od razu należy zaznaczyć, że niemiecki pawilon nie tylko urzeka urodą, ale też niesie ważki przekaz będący wynikiem poważnej debaty architektonicz‑ nej prowadzonej za naszą zachodnią granicą. Bie‑ rze ona pod uwagę takie komponenty rzeczywistości
jak malejące zasoby naturalne i wynikającą z tego potrzebę oszczędzania energii czy zmiany demo‑ graficzne, czyli spadek populacji wywołujący m.in. zjawisko kurczenia się miast. Tytuł wystawy nawią‑ zuje do sloganu ruchu obrońców środowiska — 3R promuje ograniczenie produkcji odpadów — a jej ce‑ lem jest rozbudzenie świadomości, że istniejąca już architektura jest doskonałym zasobem dla projekto‑ wania w przyszłości. Muck Petzet proponuje archi‑ tektoniczny system wartości promujący minimalne interwencje albo nawet ich zupełne unikanie, co jest dość rewolucyjnym pomysłem, jeśli weźmie się pod uwagę powszechne wyobrażenia o zawodzie archi‑ tekta. Tymczasem, według niego, wartość projektu leży w inteligentnej strategii, a nie w spektakular‑ nych formach. Niemcy przewidują, że w najbliższych latach zarządzanie zasobami miejskimi będzie jed‑ nym z głównych zajęć na polu Baukultur, czyli dzia‑ łań mających na celu poprawę jakości środowiska zbudowanego. Dlatego tak ważne jest poszukiwanie kreatywnych rozwiązań dla wykorzystania archi‑ tektury, która już istnieje — na rewitalizację cze‑ ka bowiem ogromna ilość budynków powstałych w okresie powojennym. Problem długości życia budynków porusza też prezentacja estońska, która znajduje się w bu‑ dynku Arsenału. Wystawa „How Long is the Life of a Building?” na przykładzie hali widowiskowej Linnahall w Tallinie — pierwotnie nazwanej Pa‑ łacem Kultury i Sportu im. W. I. Lenina, którego autorami byli Raine Karp i Riina Altmäe — opo‑ wiada o opuszczonych i niszczejących budynkach późnego modernizmu. Położony nad brzegiem mo‑ rza i przypominający swym kształtem gigantycz‑ ną mastabę obiekt został wybudowany w 1980 roku przy okazji regat żeglarskich odbywających się w stolicy ówczesnej Estońskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej w ramach Igrzysk Olimpij‑ skich, które miały miejsce w Moskwie. Funkcjono‑ wał jedynie do końca ubiegłego wieku, a obecnie stanowi przestrzeń aktywności grafficiarzy. Auto‑ rzy wystawy — komisarz Ülar Mark i kuratorka architektura & biznes 112012
pawilon hiszpański, Giardini
fot.: Bartosz Haduch
SPAINLab
Tüüne-Kristin Vaikla zastanawiają się, czy po‑ wodem ogólnej niechęci do dziedzictwa późnego modernizmu jest kwestia nie przystających do dzi‑ siejszych czasów materiałów i technologii, czy też ludzie nigdy nie lubili tej architektury? Stawiają również tezę, że w obliczu światowego kryzysu go‑ spodarczego, zezwolenie na jej niszczenie kłóci się z założeniami zrównoważonego rozwoju. Prawdzi‑ wym wyzwaniem jest znalezienie dla niej nowego zastosowania, co pozwoliłoby uniknąć dalszej de‑ gradacji. W tym celu należy jednak przezwyciężyć modernistyczny paradygmat głoszący, że forma podąża za funkcją i odnaleźć nowe funkcje dla już istniejących form. Na tle powyższych wystaw wyróżniony polski pa‑ wilon, o bardzo rozbudowanym tytule, brzmiącym „Making the walls quake as if they were dilating with the secret knowledge of great powers” wydaje się być ucieczką od architektury. Odwiedzając go, można odnieść wrażenie, że w Polsce nie mamy problemów architektonicznych (chyba że uznać za nie akustykę mieszkań) lub, co bardziej prawdopo‑ dobne, nie odbywa się tu na ich temat poważna de‑ bata. Instalacja artystyczna, którą Pawilon Polonia de facto jest, ma jednak także plusy — dzięki swojej sensualnej atrakcyjności i prostocie przekazu daje wytchnienie po wielogodzinnym intensywnym bombardowaniu bodźcami. Warunkiem pełnej sa‑ tysfakcji jest jedynie to, żeby nie rozpoczynać od niego zwiedzania Giardini.
konfrontacja Niewątpliwie najbardziej zaangażowanym politycz‑ nie wystąpieniem wśród pawilonów narodowych jest wystawa izraelska „Aircraft carrier”. Jej tytuł zaczerpnięto z wypowiedzi sekretarza stanu USA z początku lat 80. Alexandra Haiga, który przyrów‑ nał w niej Izrael do największego amerykańskiego lotniskowca, umieszczonego w decydującym dla amerykańskiego bezpieczeństwa narodowego regio‑ nie. Kuratorzy ekspozycji: Erez Ella, Milana Gitzin Adiram oraz Dan Handel badają w niej wpływ USA architektura & biznes 112012
na radykalne zmiany izraelskiej architektury zapo‑ czątkowane w latach 70. i trwające po dziś dzień, a będące wynikiem zainfekowania opartego na so‑ cjalistycznych ideach państwa kapitalizmem i go‑ spodarczym liberalizmem. Część ekspozycji stanowi sklepik, w którym można zakupić różne souveniry będące reprezentacją kolejnych kluczowych wyda‑ rzeń w historii stosunków izraelsko-amerykań‑ skich. Dodatkowego smaczku całej sprawie nadaje fakt, że pawilon Stanów Zjednoczonych — będących obiektem tak ostrej krytyki twórców izraelskiej wy‑ stawy — znajduje się po sąsiedzku. Zbudowana również przez zespół kuratorów, w którego skład weszli: Cathy Lang Ho, David van der Leer i Ned Kramer, wystawa amerykańska sku‑ pia się natomiast na fascynującym zagadnieniu od‑ dolnych inicjatyw poprawiających jakość naszego otoczenia. Zatytułowana „SpontaneousInterven‑ tions: Design Actions for the Common Good” pre‑ zentuje sto dwadzieścia cztery miejskie interwen‑ cje — takie jak tymczasowe realizacje architekto‑ niczne, miejskie farmy czy „partyzanckie” ścieżki rowerowe zainicjowane przez architektów, dizajne‑ rów, artystów lub zwykłych obywateli. Ekspozycja epatuje optymizmem, ukazując siłę tkwiącą w jed‑ nostkach, które posiadają potencjał do przeprowa‑ dzenia małymi krokami, ale skutecznie pozytyw‑ nych zmian w społeczeństwie. (Powoduje to cieka‑ wy dysonans poznawczy: po oglądnięciu wystawy izraelskiej spodziewamy się obok rogatej bestii, tymczasem Amerykanie przekonują, że nawet jeśli kiedyś coś zepsuli, na pewno potrafią to naprawić). Dodatkowo, choć jest bardzo gęsta od informacji, formułuje jasny przekaz (co nie udało się np. eks‑ pozycjom brytyjskiej czy kanadyjskiej) i mocno an‑ gażuje oglądających dzięki swojej interaktywności. Właśnie dzięki tym cechom spotkała się z zaintere‑ sowaniem jury tegorocznego biennale. Ostatnie, po polskim i amerykańskim, tegorocz‑ ne wyróżnienie przypadło pawilonowi Rosji zaty‑ tułowanemu „i-city”, który, i owszem, jest bardzo spektakularny, ale wizja, którą kreuje nasuwa
komisarze: Gobierno De España, Ministerio De Fomento, Dirección General De Arquitectura, Vivienda Y Suelo with ACE (Acción Cultural Española), AECID (Agencia Española De Cooperación Internacional Para El Desarrollo); kuratorzy: Antón García-Abril, Débora Mesa; uczestnicy: RCR Arquitectes (Rafael Aranda, Carme Pigem, Ramón Vilalta), Selgascano (Lucía Cano, José Selgas), Urban Habitat/Barcelona City Council (Vicente Guallart), SMAO – Sancho-Madridejos, Architecture Office (Sol Madridejos, Juan Carlos Sancho), Menis Arquitectos (Fernando Menis), Cloud9 (Enric Ruiz-Geli), Ecosistema Urbano (Belinda Tato, José Luis Vallejo)
skojarzenia z wyścigiem zbrojeń okresu zimnej wojny. Na rosyjską prezentację kuratorowaną przez Grigorya Revzina, Sergeia Tchobana, Sergeya Ku‑ znetsova, Valerię Kashirinę składają się dwie sale. Dolna, zaciemniona, gdzie przez otwory w ścia‑ nach można oglądać zdjęcia tajnych sowieckich miast, których podstawę bytu stanowiły poszuki‑ wania naukowe i technologiczne. Natomiast prze‑ strzeń górna, jasna i przestrzenna, mająca tworzyć kontrast dla tej dolnej, zbudowana jest z kodów QR — do ich odczytania służą tablety, w które wypo‑ sażani są odwiedzający. Dzięki nim mogą pozyskać tysiące danych na temat powstającego w okolicach Moskwy współczesnego centrum nauki i technolo‑ gii Skolkovo, którego otwarcie przewidywane jest na rok 2017, a przy którego powstawaniu biorą udział największe światowe pracownie architekto‑ niczne (między innymi również Davida Chipper‑ fielda). Mający uosabiać wolność przepływ stru‑ mienia informacji to jednak nic innego, jak popis możliwości współdziałania kapitału i władzy. To aż nieprawdopodobne, że w czasie głośnego procesu Pussy Riot, jury dało się uwieść tej wizji. Z jednej strony pojawiają się głosy, że tegoroczne biennale architektury jest najbardziej politycznym z dotąd prezentowanych, jak również takie, któ‑ re mówią, że za mało w nim odniesień do bieżą‑ cej sytuacji kształtowanej przez światowy kryzys. Trudno wszystkim dogodzić, wydaje się jednak, że na pewno nie jest tak, jak wieszczy Wolf D. Prix, który w swej słynnej krytyce określa je przymiot‑ nikami: puste, żmudne, męczące, ponure i nudne, zarzucając mu brak żywej dyskusji o współczesnej architekturze. Można, oczywiście, spierać się na temat zdolności kuratorskich samego Chipperfiel‑ da i nośności zaproponowanego przez niego te‑ matu, jednak wyłaniająca się z biennale refleksja o wspólnocie doświadczeń, czy też doświadczaniu wspólnoty, jest chyba dobrym punktem wyjścia do kolejnej architektonicznej dyskusji. Katarzyna BARAŃSKA
71
sztuka ucieczki 72
architektura & biznes 112012
Pawilon Polonia artystka Katarzyna Krakowiak, kurator Michał Libera
Małgorzata Tomczak Pawilon Polonia z instalacją „Making the walls quake as if they were dilating with the secret knowledge of great powers” pokazany na tegorocznym weneckim biennale otrzymał specjalne wyróżnienie przyznane przez międzynarodowe jury. To na pewno wzbudziło większe zainteresowanie zwiedzających, którzy przybyli do weneckich ogrodów, żeby z wystawy w polskim pawilonie dowiedzieć się czegoś o polskiej architekturze.
architektura & biznes 112012
73
sztuka ucieczki
Michał Libera, Kurator wystawy:
Pogłos i częstotliwości rezonujące
System wentylacji
Rzeźba dźwiękowa Katarzyny Krakowiak „Making the walls quake as if they were dilating with the secret knowledge of great powers” ukazuje Pawilon Polski jako system słuchający. Nie nowe modele architektoniczne, ale istniejący, już zaprojektowany budynek jest dla niej punktem wyjścia. Jego niedoskonałości i błędy akustyczne stają się przedmiotem pracy, której celem jest unaocznienie dźwiękowej natury architektury — procesu wytwarzającego, przekształcającego oraz przenoszącego dźwięk. Narzędziem Krakowiak jest wzmocnienie czy też nagłośnienie pomieszczenia [ang. amplification]. Chodzi tutaj w mniejszej mierze o zwiększenie głośności drobnych dźwięków, których zwykle nie słyszymy; w większej zaś o takie zaprojektowanie rzeźby dźwiękowej, aby uczyniła ona zjawiska akustyczne właściwe pomieszczeniu lepiej słyszalnymi. Analiza naturalnej akustyki pawilonu ujawniła rozmaite sposoby jego „nagłośnienia”. Architektoniczne mikrodeformacje ścian i podłogi, odnowienie systemu wentylacji, wzmocnienie częstotliwości rezonujących służą ujawnieniu sposobów doświadczania budynku, które zazwyczaj pozostają poza uwagą. Dzięki rzeźbie dźwiękowej Krakowiak uwaga zwrócona zostaje na ukrytą, lecz słyszalną wiedzę wpisaną w nisze, absydy, przęsła i przedsionki pełne często pomijanych niedomagań i zapomnianych paradoksów. Żaden z dźwięków wzmocnionych w pawilonie nie jest mu obcy. A jednak samo wzmocnienie, które jest sednem rzeźby dźwiękowej sprawia, że owe codzienne dźwięki nabierają charakteru obcości. Ponad tym, co widzialne i tym, co materialne, pozwalają doświadczyć tego, co zawsze tam jest — innych, tuż za ścianami budynku. Z tego powodu prawdziwą przestrzenią pracy artystki jest całość budynku, w którym znajdują się pozostałe pawilony: egipski, rumuński, serbski i wenecki.
Pomiary akustyczne dokonane przez Andrzeja Kłosaka ujawniły bardzo długi pogłos sięgający nawet sześciu sekund. W pustym pomieszczeniu o powierzchni mniejszej niż 200 m², mowa ludzka staje się niezrozumiała, nawet z trzech metrów od źródła jej emisji. Nie jest to spowodowane niską głośnością, ale właśnie wysokim pogłosem —dlatego otwarcia wystaw nie mogą się obyć bez nagłośnienia. W celu podkreślenia tego zjawiska częstotliwości rezonujące pomieszczenia zostały wzmocnione, co obniżyło jeszcze bardziej możliwości zrozumienia mowy i sprawiło, że nawet zwykła rozmowa stała się trudna. W takich warunkach, otwarcie wystawy podczas 13. Międzynarodowej Wystawy Architektury w Wenecji odbędzie się bez nagłośnienia. Oryginalne materiały użyte w pawilonie (cegły, marmur), a także symetryczne kształty i prostokątne formy sprawiają, że dźwięk odbija się, pozostając na tej samej płaszczyźnie poziomej. W takich przypadkach lokalizacja źródeł dźwięku stają się praktycznie niemożliwa. Głosy zdają się dochodzić zewsząd, nawet, jeśli w rzeczywistości emitowane są za plecami słuchacza. Wrażenie wszechogarniającego dźwięku zostało wzmocnione przez minimalne przekrzywienie ściany i podłogi. Wprowadzenie nowego materiału — drewnianej podłogi — także wpływa na rozchodzenie się fal dźwiękowych. Z pięćdziesięcioma źródłami dźwięku efekt zagubienia dźwięku będzie wszechogarniający. Centralnymi elementami rzeźby są nierówne powierzchnie dźwiękowe odpowiadające modelowi odbić, który ukazuje, że dźwiękowo pawilon jest przechylony (wzrastająco w prawo).
W celu udrożnienia systemu wentylacyjnego, Katarzyna Krakowiak zdecydowała się zdeinstalować znajdujący się od wielu lat w pawilonie podwieszany sufit. Dzięki temu okazało się, że słowa wypowiadane poprzez otwory wentylacyjne przy dachu są bardziej zrozumiałe, niż te emitowane z poziomu podłogi. W tym sensie odsłonięcie systemu wentylacji otwiera pawilon na jego otoczenie, w tym na inne pawilony, z których dochodzą dźwięki. Na użytek rzeźby dźwiękowej, rury wentylacyjne zostały użyte do wprowadzenia dźwięku otoczenia wraz z powietrzem. Nisze, przedsionek i ściany
© Zachęta Narodowa Galeria Sztuki
Akustyczne analizy ujawniły zamurowaną absydę ulokowaną naprzeciw wejścia do pawilonu, nieobecną w planach architektonicznych. Absyda zaprezentowana jest na wystawie w pełnej krasie, a rzeźba dźwiękowa przywraca jej podstawową funkcję akustyczną, którą jest odbijanie dźwięków wchodzących przez przedsionek do środka. Sam przedsionek symbolizuje przejście z zewnątrz do wewnątrz budynku, co podkreślone zostało przez wygłuszenie oraz skrajne wyciszenie tej części budynku. Przedsionek jest także zaproszeniem do słuchowego doświadczenia rzeźby. Końcowym gestem jest udźwiękowienie [sonification] murów budynku, przekształcenie wibracji ciał stałych w wibracje fal akustycznych. I tak drżenia budynku stają się słyszalne wraz z wybranymi przestrzeniami jego wnętrza. Sieć czujników i kabli okalająca cały budynek — fasady pozostałych pawilonów — pojawia się poprzez podkreślenie ciągłości dźwięku jako zjawiska wibracji. źródło: http://www.labiennale.art.pl/pl/rzezba
© Zachęta Narodowa Galeria Sztuki
symulacja rozchodzenia się fal dźwiękowych, 2012, część modelu akustycznego Andrzeja Kłosaka
74
architektura & biznes 112012
© Zachęta Narodowa Galeria Sztuki
nachylenie podłogi i ściany (projekt Katarzyny Krakowiak, na podstawie planu architektonicznego Marcina Kwietowicza)
Wystawa w Pawilonie Polskim na 13. Międzynarodowej Wystawie Architektury „Making the walls quake as if they were dilating with the secret knowledge of great powers” Organizator Zachęta Narodowa Galeria Sztuki AUTORKA Katarzyna Krakowiak KURATOR Michał Libera Reżyser dźwięku Ralf Meinz Akustyka wnętrz Andrzej Kłosak Komisarz Pawilonu Polskiego Hanna Wróblewska Asystent komisarza Joanna Waśko Wykończenie ścian Łukasz Necel z zespołem: Zbigniew Stenka, Krzysztof Kobiela, Sławomir Kozikowski, Dawid Płotka konstrukcja Stalowa Edward Kowalski z zespołem: Marcin Krauza, Łukasz Kuhn, Janusz Steinke Sprzęt audio Tomasz Marek & Przemysław Waszkiewicz z zespołem: Marcin Kowalczyk, Radosław Piotrowski Podłoga Andrzej Bialik z zespołem: Michał Kałużny, Sebastian Staroń
architektura & biznes 112012
75
sztuka ucieczki
W
idz otrzymał bardzo sensualne i este‑ tyczne doświadczenie. Mógł poczuć w ytchnienie w praktycznie pustym i minimalistycznie zaaranżowanym pawilonie, który subtelnie wypełniany był dźwiękami pły‑ nącymi z otoczenia. Śpiewami cykad, szmera‑ mi płynącej nieśpiesznie przez weneckie kanały wody, szumem wiatru, rozmowami, szeptami. Mówiły ściany, drewniana podłoga. Tworzył się przyjemny, chwilami quasi-intymny nastrój. To niewątpliwie miła odmiana po bardzo często wy‑ czerpujących i przegadanych ekspozycjach w in‑ nych pawilonach narodowych. Bardzo czytelnie zar ysowana była też idea tegorocznego hasła common ground. To wszystko niewątpliwie przy‑ czyniło się do sukcesu polskiej ekspozycji, któ‑ rej autorką była artystka Katarzyna Krakowiak, a kuratorem Michał Libera. Wystawa w Pawilonie Polonia to jednak jedy‑ nie wierzchołek góry lodowej wydarzenia, jakim jest polska (re)prezentacja na międzynarodowej wystawie architektury. Reszta, a właściwie clou całego zagadnienia, na który składają się: konkurs organizowany przez Zachętę, dyskusja pokonkur‑ sowa — w tym wypadku, niestety, o raczej kulu‑ arowym charakterze — i finalna wystawa w pol‑ skim pawilonie w Wenecji obnażają nieporadność w prowadzeniu debaty architektonicznej przez powołaną do tego publiczną instytucję. Kon‑ kurs na projekt ekspozycji w Pawilonie Polonia od chwili ogłoszenia trwał około sześciu tygodni (20 stycznia–27 lutego br.). Następnie w wyzna‑ czonym terminie (14 marca 2012) zebrało się jury, w wyniku czego, większością głosów, wyłoniony i ogłoszony publicznie został reprezentant na ko‑ lejne biennale. Pozostałe nadesłane propozycje nie zostały upublicznione, co jest już powszech‑ ną praktyką organizatora. Nie wiadomo więc kto startował i z jakim pomysłem. Demokratyczne
76
Aleksandra Jach: Zaletą polskiego pawilonu było to, że nie „przedstawiał”. Na biennale współczesna architektura została uchwycona pomiędzy dwoma skrajnościami abstrakcyjnej materialności bryły (do oglądania) i zaangażowanymi oddolnymi działaniami, które prezentowano w nachalnie pouczający sposób. Polski pawilon z prowokacyjnie długim tytułem potraktowano jako przestrzeń doświadczenia zmysłowego. Przypisana mu rola pudła rezonansowego pozwoliła w interesujący sposób doświadczyć problematycznego common ground. W sytuacji, kiedy europejska wspólnota się rozsypuje i nerwowo poszukuje sojuszników, z którymi mogłaby dzielić lokalne wartości, kiedy antykapitalistyczne manifestacje i strajki zapalają się i gasną w różnych miejscach świata, a napięcie w krajach np. muzułmańskich rośnie, hasło wywoławcze tegorocznego biennale nabiera wyjątkowego znaczenia. Polski pawilon gromadzi wewnątrz dźwięki otoczenia oraz sąsiadujących z nim pawilonów. Wchodząc do niego, doświadczamy jednolitej przestrzeni — szare, nierówne ściany, drewniana podłoga, wloty klimatyzacyjne — w której wzrok szybko prześlizguje się przez całość i włącza inne zmysły. Właściwie nie ma wyboru. Krakowiak i Libera oparli się na zastanym ekosystemie, nie wytwarzając nowych dźwięków, ale wzmacniając już istniejące. Ta decyzja spotęgowała problematyczną wspólnotę tych, którzy podsłuchują zewnętrze, jednocześnie wprowadzając swoje dźwięki. Podkreślono świadomość tego, że bycie z innymi znaczy także ich słuchanie, słuchanie znaczy otwarcie się na przyjęcie głosów, szumów, trzasków, szelestów, stukania etc.
standardy i jawność, które prowokują publicz‑ ną dyskusję nad tematem, nadesłanymi pracami i ich jakością okazują się być po raz kolejny zby‑ tecznym wymaganiem „grupy niezadowolonych”. Organizator wykonał przecież swoje zadanie: po‑ wołał jury (w tym roku to: Jerzy Grochulski — przewodniczący, Krzysztof Domaradzki, Krzysz‑ tof Ingarden, Zina Jarmoszuk, Jarosław Lubiak, Krzysztof Nawratek, Paweł Potoroczyn, Elias Red‑ stone, Marcin Szczelina, Gabriela Świtek, Alek‑ sandra Wasilkowska, Hanna Wróblewska), które wybrało projekt, zrealizował wystawę. I chyba może mieć poczucie satysfakcji, skoro projekt otrzymał wyróżnienie. Pozornie tak. A fakt, że dialog, który wpisany jest w tego rodzaju wyda‑ rzenie, funkcja edukacyjna, dyskusja, która miała szanse poddać krytycznej analizie stan polskiej architektury i przenieść ją w szersze kręgi zainte‑ resowanych zostały kolejny raz zaprzepaszczone, to już trudno. Nieoficjalna debata przeniosła się w branżowe kuluary, gdyż konkurs rozegrał się za zamknięty‑ mi drzwiami gmachu instytucji publicznej, która na światło dzienne wydała takie oto oświadcze‑ nie: „Projekt Katarzyny Krakowiak, o roboczym tytule „Każdy ma prawo do dźwięku”, którego kuratorem jest Michał Libera, niniejszym uzna‑ jemy za zwycięski w konkursie na projekt wysta‑ wy w Polskim Pawilonie na 13. Międzynarodowej Wystawie Architektury w Wenecji w 2012. Projekt przenosi to, co dzieje się w przestrzeni wspólnej na zewnątrz, do wnętrza pawilonu. Projekt zakła‑ da „podsłuchiwanie” innych, kwestionując ostrość podziału na to, co intymne i to, co publiczne. Czy‑ ni to poprzez transfer dźwięku — z jednej więc strony odrywa się od dosłowności przestrzeni i materii, z drugiej, poprzez sposób konstruo‑ wania projektu — ingerencję w infrastrukturę techniczną, zakładanie nieprzewidy walności
stanu zastanego oraz negocjacji formalnopraw‑ nych — dotyka samego sedna tego, czym dziś jest praca architekta. Idea Common Ground jest potraktowana w sposób nowatorski, realizowana zarówno na poziomie idei, jak i konstrukcji oraz funkcjonowania ekspozycji”. (http://zacheta.art. pl/article/view/766/wynik-konkursu). Trudno jednak wydarzenie, jakim jest bienna‑ le zredukować do samej wystawy, niezależnie od tego, czy mówimy o głównej prezentacji w Arsena‑ le, czy o prezentacjach w pawilonach narodowych. Jeżeli więc nie traktujemy go jako cyklicznego catwalku dla architektów i ich pomysłów, tylko szukamy tam refleksji nad architekturą w danej chwili, nad jej kształtem i rolą w rozwoju miast, nad odpowiedziami architektów na zastaną sy‑ tuację społeczną i polityczną, a na ekspozycjach w poszczególnych pawilonach spodziewamy się znaleźć narodowe strategie odpowiadające za lo‑ kalne zagadnienia w ramach hasła przewodniego, to wystawa „Making the walls quake as if they were dilating with the secret knowledge of gre‑ at powers” wybrzmiewa tonem abstrakcji i eska‑ pizmu. To pokazuje, w jak czarnej dziurze wciąż znajduje się debata o architekturze w Polsce, jak inną pozycję ma chociażby w stosunku do sztu‑ ki. Modna od ponad dekady w świecie zachodnim polska sztuka współczesna wypracowała sobie pozycję lidera w byciu narodowym dobrem pol‑ skiej kultury. Wypracowała sobie też narzędzia i metody wpisujące ją w ogólnoświatowy arty‑ styczny dyskurs. Być może więc, nie należy się dziwić, że Zachęta poświęca gros swojego zaan‑ gażowania właśnie sztuce, a architekturę jedynie d o p i l n o w u j e jako organizator w ydarzenia, zgodnie z zaleceniami MKiDN, nie dbając jednak o pogłębianie debaty, bo wszak to przecież nie do końca jej działka i prawdopodobnie nie do końca się na tym zna. architektura & biznes 112012
komentarze Ponieważ dźwiękowi nie można się oprzeć (działa on na zasadzie wcielenia), można powiedzieć za Jean-Luc Nancym, że to, co słyszalne najlepiej oddaje to, co współczesne/jednoczesne/równoczesne (contemporaneity), to co dotyczy partycypacji, współdzielenia, zarażenia, a więc tego, co wspólne, nieważne czy tego chcemy, czy nie.
Karolina Harazim: Biennale w Wenecji traktuję jako wydarzenie ciągłe, nie przestępne. Co roku wykorzystywane są podobne narzędzia komunikacji z publicznością, ekspozycje pozostają w pewnym konsekwentnym, zamkniętym kręgu. W tym kontekście tegoroczny polski pawilon odebrałam pozytywnie — był niedosłowny, nieprzegadany. Uniwersalny, choć może nie do końca na temat. Równie dobrze ta propozycja mogła sprawdzić się podczas Biennale Sztuki. Pawilon na tle innych był prowokujący, bo zachęcający do samodzielnej interpretacji i ewentualnego indywidualnego dopisania znaczeń. Miła odmiana.
Krzysztof Nawratek: Słuchając Jakuba Szczęsnego, który opowiadał o realizacji swojego najnowszego projektu — Domu Kereta w Warszawie, nie mogłem przestać myśleć o polskim pawilonie na ostatnim biennale w Wenecji. Szczęsny mówił, że projekt by się nie udał, gdyby nie udało się wynegocjować podpięcia Domu Kereta do instalacji sąsiednich budynków. Podobna filozofia stała za polskim pawilonem w Wenecji — projekt był uzależniony od współpracy z sąsiednimi pawilonami.
I nie chodzi tu bynajmniej o pustą frazeolo‑ gię i o to, że pawilon — a właściwie treści w nim zamknięte — mi się w ogóle nie podobał, (choć przyznaję, że po ogłoszeniu zwycięskiego pro‑ jektu pojechałam do Wenecji bardzo sceptycznie nastawiona, z myślami w stylu „rany, to teraz przyjmiemy rolę Wielkiego Brata i będziemy się na potęgę podsłuchiwać?”). Pawilonu i ekspozy‑ cji trudno nie doceniać. Zwłaszcza w kontekście tegorocznego biennale, raczej nudnawego, trochę o niczym, za to z tzw. momentami. (Z jednej stro‑ ny np. pojawia się instalacja taka jak „Torre David / Gran Horizonte”, która wskazuje na alternatyw‑ ne sposoby korzystania z architektury w mieście na tle skomplikowanych relacji społecznych, a z drugiej ekspozycja chociażby Hansa Kollhof‑ fa pokazująca, jak można w prosty sposób pod‑ budować ego architekta pretendującego do bycia star). Przy tak niespójnej wystawie głównej, któ‑ ra była spacerem od jednej instalacji do drugiej, której jakość zależała głównie od poziomu zapro‑ szonych architektów — jak się postarali i potrak‑ towali udział w biennale jako wyzwanie, to było dobrze, jak potraktowali Arsenał jako pretekst do skierowania na siebie świateł jupiterów, to znacz‑ nie gorzej — rzeźba dźwiękowa Krakowiak była zauważalna. Na sensorycznym poziomie wręcz ciekawa i przyjemna. Tylko jaki komunikat taką wypowiedzią na temat architektury wysyłamy? Głównie taki, że jest ona oderwana od życia i real‑ ności A.D. 2012, a to w świecie pochłoniętym kry‑ zysem, z trudnymi problemami do rozwiązania trąci nieaktualną już strategią stararchitektów nastawionych na estetyczne i elitarne doznania. *** Pawilon Polonia w tym roku reprezentowany był przez świat sztuki, który chciał nam coś o ar‑ chitekturze powiedzieć. I powiedział: że przez ar‑ chitekturę warto słuchać. No, warto. I że odsłania architektura & biznes 112012
Może to wyda się komuś dziwne, lecz to nie pracę z dźwiękiem uważam za najważniejszy aspekt propozycji Katarzyny Krakowiak i Michała Libery, lecz zakasanie rękawów, by popracować z materią budynku i z sąsiadami. Wszystko inne jest oczywiście ważne, lecz jest rodzajem metastruktury, która próbuje nadać sens temu, co przyziemne. Lecz właśnie ta przyziemność, konkret relacji z materią i innymi ludźmi jest, moim zdaniem, esencją architektury. Szczytne idee, nowatorskie rozwiązania formalne stają się twórczym wysiłkiem poprawiającym świat tylko wtedy, gdy zostaną sprawdzone w relacji z materią i ludźmi, w przeciwnym razie obracają się albo w nieznaczący kaprys, albo — gdy wcielane „na siłę” — w katastrofę.
Beata Seweryn: Zwiedzający Pawilon Polonia mogli odetchnąć z ulgą i cieszyć zmysły pozornie pustą przestrzenią, co niezwykle cenne w natłoku bodźców, obrazów i idei, jakimi jesteśmy bombardowani na każdym biennale. Jego wnętrze, wypełnione dźwiękiem cykad, przetykanym czasem odgłosami zwiedzających, czasem niewyraźnymi szumami z sąsiadujących pawilonów działało kojąco. Ściany postanowiono ozdobić malowniczą szarą zacierką z tynku — czyżby próba ucieczki z white cube? Okolicznościowa renowacja budynku, będąca podobno częścią studiów nad akustyką pawilonu, wpisała się także w gusta tegorocznego kuratora biennale, Davida Chipperfielda. To on z restauracji Neues Museum w Berlinie uczynił sztukę [por. A&B 12/2011], ukłon w kierunku działań konserwatorów architektury dał wyraz także na wystawie głównej w Giardini, doceniając i eksponując ich pracę. Nie dziwi mnie, że jury dało się uwieść
ona mechanizmy podsłuchiwania się. Dobrze, ale podsłuchujemy się wszędzie: w kawiarni, parku, tramwaju, mieszkaniu w bloku, na ulicy — archi‑ tektura wydaje się być jedynie tłem problemu, a nie podmiotem. A na biennale architektury chcemy rozmawiać o architekturze głębiej, o jej realnych, a nie abstrakcyjnych problemach. Z tego punktu widzenia praca Krakowiak jest tak uniwersalna, że aż banalna. Z powodzeniem mogłaby zostać zapre‑ zentowana na biennale sztuki czy muzyki. Plusem jest, oczywiście, sprawne i ciekawe przeprowadze‑ nie projektu, jego estetyczna jakość i zmysłowe do‑ znania. Tylko co tak zarysowany problem wniósł
koncepcji Katarzyny Krakowiak i wyróżniło tę estetyczną, lekką i przyjemną w odbiorze realizację. Moje oczekiwania względem polskiego pawilonu były wysokie, podsycone dodatkowo literackim tytułem projektu „Iżby ściany drżały, pęczniejąc skrywaną wiedzą o wielkiej mocy”, który już na wstępie zapowiadał nam niemal hitchcockowskie trzęsienie ziemi. Tymczasem w Pawilonie Polonia spęczniała i drgała tylko jedna ściana — frontowa. Została ona przebudowana i zamieniona w wielkopowierzchniowy głośnik emitujący dźwięk we wnętrzu budynku, zwiększyła swoją objętość dzięki ilości zamontowanego w niej sprzętu audio, który wprawiał w drżenie otynkowaną powierzchnię membrany. Kuratorskiej koncepcji budynku‑wzmacniacza dźwięków całkowicie podporządkowano architekturę pawilonu. Gdzieś po drodze zagubił się kontekst społeczny i związek z rzeczywistymi problemami życia w architekturze, które ponoć były punktem wyjścia dla pracy kuratora i artystki. Naturalne dźwięki wytwarzane przez sam budynek oraz te emitowane z zewnątrz zostały podbite wielokrotnie w celu podniesienia ich słyszalności, szare ściany potęgują wrażenie izolacji i zamieniają wnętrze w betonowy bunkier — pawilon stał się świątynią audiofila, który może napawać się różnorodnością bodźców dźwiękowych. Niestety, architektura stanowi w tej realizacji jedynie abstrakcyjne tło, rusztowanie dla megagłośnika. Jeżeli polski pawilon niesie ze sobą jakąkolwiek krytyczną refleksję lub ideę, poza truizmem, że akustyka jest ważnym elementem architektury, to szalenie mi przykro, ale ja jej w kakofonii dźwięków nie dosłyszałam.
do polskiej debaty o architekturze? Jaki głębszy i teraźniejszy problem wydobył? Może jedynie do‑ wiedzieliśmy się kolejny raz, że eskapizm to na‑ sza narodowa strategia, która w dodatku została „zlajkowana” przez innych. Do Zachęty kieruje‑ my więc po raz kolejny apel, żeby efektem tego‑ rocznego „słuchania architektury” był usłyszany głos dotyczący jawności wszystkich nadsyłanych prac na konkurs na ekspozycję w Pawilonie Polo‑ nia i tym samym podnoszenie demokratycznych standardów koniecznej debaty. Małgorzata Tomczak fot.: Krzysztof Pijarski
77
78
jury: Wiel Arets (przewodniczący, Holandia), Kristin Feireiss (Niemcy), Robert A.M. Stern (USA), Benedetta Tagliabue (Włochy), Alan Yentob (Wielka Brytania)
La Biennale di Venezia
nagrody 13. Międzynarodowej Wystawy Architektury
fot.: Giorgio Zucchiatti © la Biennale di Venezia fot.: Francesco Galli © la Biennale di Venezia
Toyo Ito (komisarz), Atsuko Sato, Tae Mori, Naoya Hatakeyama, Kumiko Inui, Sou Fujimoto, Akihisa Hirata
pawilon japoński
Złoty Lew za pawilon narodowy
lwy weneckie
79 fot.: Francesco Galli Š la Biennale di Venezia
80
fot.: Giorgio Zucchiatti © la Biennale di Venezia fot.: Francesco Galli © la Biennale di Venezia
Urban-Think Tank (Alfredo Brillembourg, Hubert Klumpner), Justin McGuirk (kurator) i Iwan Baan
Torre David / Gran Horizonte
Złoty Lew za najlepszy projekt
lwy weneckie
81 fot.: Iwan Baan Š la Biennale di Venezia
82
fot.: Giorgio Zucchiatti © la Biennale di Venezia fot.: Francesco Galli © la Biennale di Venezia
Grafton Architects (Yvonne Farrell, Shelley McNamara)
Srebrny Lew dla obiecujących architektów
lwy weneckie
83 fot.: Francesco Galli Š la Biennale di Venezia
84
fot.: Francesco Galli © la Biennale di Venezia
Katarzyna Krakowiak, Michał Libera (kurator)
pawilon polski
Nagroda Specjalna Międzynarodowego Jury
lwy weneckie
85
fot.: Francesco Galli © la Biennale di Venezia
Cathy Lang Ho, Ned Cramer, David van der Leer, Paola Antonelli, Anne Guiney, Zoe Ryan, Michael Sorkin
pawilon amerykański
Nagroda Specjalna Międzynarodowego Jury
86
fot.: Francesco Galli Š la Biennale di Venezia
Sergei Tchoban (kurator), Sergey Kuznetsov, Valeria Kashirina
pawilon rosyjski
Nagroda Specjalna Międzynarodowego Jury
lwy weneckie
87
Cino Zucchi instalacja: Copycat
Nagroda Specjalna Międzynarodowego Jury
Álvaro Siza Vieira
Złoty Lew za całokształt twórczości
fot.: Francesco Galli © la Biennale di Venezia fot.: Francesco Galli © la Biennale di Venezia