
4 minute read
MAREK BEBŁOT
by Artpost
WYWIAD
Tańczyć tango w Krakowie
Advertisement
Kraków kojarzy się ze statecznością, z bohemą, z fantazją. Spotykam się z Agnieszką Stach i Tymoteuszem Ley w ich szkole tanga. Klimat krakowskiej starówki, dźwięków Piazzolli i Gardela, zapowiada się ciekawe spotkanie.
MAREK BEBŁOT
Kiedy tango stanęło przed Wami? Czy to była miłość od pierwszego wejrzenia?
Oboje mieliśmy szczęście zacząć w bardzo młodym wieku. Tymoteusz jako nastolatek przyglądał się rodzicom tańczącym tango, którzy organizowali u siebie warsztaty z nauczycielami z Buenos Aires. Wtedy też stawiał swoje pierwsze tangowe kroki. Ja zaczęłam namiętnie słuchać Piazzolli w szkole średniej i wieku 23 lat trafiłam na swój pierwszy kurs w Krakowie.
Czy tango dla Was to sposób życia, czy tylko zawód?
Tango to styl życia. Myślę, że można nazwać to wręcz subkulturą, która jest wspólna dla tancerzy z HongKongu, Dubaju czy Nowego Jorku. Życie ludzi, którzy pasjonują się tańczeniem tanga to przede wszystkim doskonalenie swoich umiejętności na lekcjach oraz imprezy taneczne. Zwykły Kowalski, który tylko poczuje się już komfortowo na parkiecie, stopniowo zaczyna zmieniać swoje życie towarzyskie, urlopy i budżet domowy pod tango. Wybierając miejsce wakacji, zmieniając miasto, aplikując na Erasmusa, tangueros zawsze sprawdzi najpierw „czy tam się tańczy”. A tańczy się dosłownie wszędzie. W Europie potężne ośrodki tangowe to nie tylko stolice, ale również małe miejscowości. Bałkany słyną z bardzo młodych tancerzy, Rosjanie z elegancji i ostrego treningu, Włosi z lekkości i zabawy. W każdym rejonie tancerze tańczą odrobinę inaczej i odkrywanie tych kolorów jest bardzo ekscytujące. Warto też dodać, że kiedy mówię „tancerze”, chodzi mi o zwykłych ludzi, którzy poszli kiedyś na kurs i tak ich pochłonęła cała atmosfera tanga, że tańczą na milongach, czyli naszych potańcówkach po kilka razy w tygodniu.

Co stoi za fenomenem popularności tańca z Ameryki Południowej?
To co pasjonuje ludzi tańczących tango to możliwość improwizacji na parkiecie, a tym samym zatańczenie z dowolną osobą na świecie. Nawet taką, z którą nie znasz wspólnego języka. Znaczny wysiłek podczas lekcji wkładany jest w czytelne dawanie sygnałów przez partnera i błyskawiczne interpretowanie ich przez partnerkę. Improwizuje się zresztą nie tylko na milongach, ale również na scenie. Występując z Bandonegro nasz taniec powstał na bieżąco w każdym utworze. Nawet podniesienia partnerki, czy elementy aktorskie powstają tu i teraz. Istnieje oczywiście więcej takich tańców, np. salsa czy swing.
To co przyciąga ludzi akurat do tanga to elegancja ruchów, piękna muzyka, sposób ubierania się, niesamowite sale balowe, w których odbywają się imprezy. Jeśli komuś odpowiada tego rodzaju elegancja, to wchodząc w towarzystwo spotyka nagle setki ludzi sobie podobnych. Tak samo jest na przykład w golfie, gdzie za sportem idzie również cała etykieta i preteksty do podróżowania. Warto też dodać, że tango wymaga naprawdę dużej koncentracji i precyzji. Większej niż inne tańce. Osoby szukające łatwej rozrywki szybko rezygnują, natomiast zostają ambitni i wytrwali.
W jakim wieku ludzie chcą uczyć się tanga?
Uwielbiam to w tangu, że tańczą ludzie w każdym wieku. W różnych miastach jest różna tendencja, natomiast sama miałam uczniów 14-letnich oraz ludzi po osiemdziesiątce. Skoro każdy moment jest dobry na naukę języka obcego, to czemu nie na tango.
Rozmawiamy kilkanaście dni przed 100. rocznicą urodzin twórcy tango nuevo, Astora Piazzolli. Jak Wy odbieracie jego muzykę?
Co ciekawe, przeciętni tancerze tanga argentyńskiego prawie zapomnieli o Piazzolli. Na lekcjach i milongach trudno usłyszeć jego utwory, ubóstwia się natomiast Juana D’Arienzo, Rodolfo Biagiego czy Osvaldo Pugliese. Teoretycznie dlatego, że Piazzolla, w przeciwieństwie do innych kompozytorów tangowych, nie tworzył swojej muzyki z myślą o tancerzach, ale o słuchaczach. Astor Piazzolla jest tak wyraźnie pomijany wśród tangueros, że wręcz nie sposób znaleźć parę profesjonalną, która potrafi na scenie zinterpretować Piazzollę tańcem. Dla nas muzyka Piazzolli jest zawsze fantastycznym wyzwaniem, nie tylko pod względem rytmu ale ogromnego ładunku emocjonalnego, który wyraża.
Wiem, że tańczyliście w różnych miejscach na świecie. Proszę o kilka wspomnień z tych wojaży.
Mamy to szczęście, że nie tylko tańczymy na imprezach międzynarodowych, ale również prowadzimy warsztaty. Uczyliśmy między innymi w Cambridge, Dubaju, Francji, Jordanii, Nowym Jorku, Izraelu. Wszyscy wiedzą, że podróżowanie to przede wszystkim poznawanie nowych, lokalnych ludzi, a my mamy szczęście poznawać ich w bardzo intymnej sytuacji jaką jest nauka tańca. Możemy dzięki temu też poczuć emocje związane z polityką danego miejsca. Niesamowicie uczyło się w Nikozji, stolicy Cypru, która przez wiele lat była podzielona murem na część grecką i turecką. Pomimo że granicę można już swobodnie przekraczać okazuje się, że prawie nikt tego nie robi, ze względu na silne emocje związane z poczuciem wzajemnej krzywdy. Jak się okazało, tanguerosi byli jednymi z pierwszych, którzy regularnie przechodzili na milongi na drugą stronę, ponieważ chcieli potańczyć. Nie tylko na Cyprze, ale generalnie widok tańczących ze sobą ludzi, których rządy są w wieloletnim konflikcie, jest dla mnie bardzo wzruszający.
Czy jest takie miejsce, w którym chcielibyście zatańczyć?
Jestem bardzo ciekawa tańczenia i uczenia w Azji. Planuję już podróż do Korei i Chin. Ze słyszenia wiem, że azjatyccy tancerze są teoretycznie bardziej zdystansowani ze względów kulturowych. Z drugiej strony, właśnie z tego powodu, bliskość w tańcu wywołuje w nich jeszcze większe emocje. n


L
