Gdzie mieszkają Święta? - wersja personalizowana

Page 1

Sławomir Sitek

Gdzie mieszkają Święta?

Kraków 2011


Kochany Janku, nigdy nie zapomnij, gdzie mieszkają te święta. W Twoim sercu...


Gdzie mieszkają Święta? dla Janka do rodziców

tekst: Sławomir Sitek ilustracje: Agata Sitek-Rutkowska



Tam daleko, daleko, tam za górą, za rzeką, tam gdzie największy las, tam chcę znowu przenieść Was. Tam na najwyższym drzewie, tam wysoko, wysoko, mieszkał w małej dziupli władca lasu całego. Władcą tym był mały czerwony smok. Władcą był dlatego, że kiedyś w szkole pilnie uczył się wszystkiego i teraz bez przeszkód mógł korzystać z tego. Wszystkie zwierzęta o tym wiedziały i wielce za to go szanowały. Pewnego grudniowego dnia nasz władca jak zwykle obudził się wczesnym rankiem i wydało mu się, iż w dziupli jest trochę jaśniej niż zwykle o tej porze. Próbował to sobie wytłumaczyć tym, że chyba spał dłużej niż zwykle. Trzeba przyznać, iż bardzo nie chciało mu się wstać tego ranka. Po krótkiej chwili jednak pokonał niechęć i z przymusem poderwał swe ciało spod ciepłej pierzynki. Usiadł na łóżku, rozprostował skrzydełka i chuchnął na knot zgaszonej wieczorem świeczki zapalając ją ponownie swym ognistym oddechem. –3–


Później po małej gimnastyce poszedł umyć swe zębiska. Gdy wyciskał białą pastę z tubki na szczoteczkę, patrząc na nią, nagle przypomniał sobie zaspy śniegu. Uśmiechnął się tylko na chwilę i dokończył mycie. Wreszcie gotowy na przywitanie nowego dnia wyszedł przed dziuplę. Nagle w jego oczach zrobiło się tak jasno, iż zmuszony był je zamknąć na chwilę aby uniknąć bólu. Później ostrożnie i powoli otworzył je jeszcze raz, tym razem –4–


bez rażącego bólu. Widok był niecodzienny i zachwycający zarazem. Przed nim, jak okiem sięgnąć rozciągał się bajkowy las. Bajkowy dlatego, że wszystkie drzewa obsypane, a raczej otulone, były w lśniąco-białym śniegu. Takiego widoku już dawno nie oglądał. Wciągnął głęboko krystalicznie świeże powietrze i powoli je wypuścił, ciesząc się jego zi–5–


mowym smakiem. Gdy poczuł szczypanie mrozu na policzkach głowie wrócił do dziupli po ciepłą czapkę i szalik. Wyobraźcie sobie, że znalazł tylko białą czapkę i biały szalik z ciepłej bawełny. Gdy założył czapkę i zawiązał szalik spojrzał w lustro i widok jaki zobaczył znów coś mu przypominał. Ponownie wyszedł z dziupli i spokojnie rozejrzał się dookoła. W dole zobaczył jakiś szary punkt przed jed–6–


nym z drzew i zaraz postanowił to sprawdzić. Sfrunął na dół i usiadł na grubej gałęzi jednego z drzew. Tym szarym punkcikiem okazał się mały króliczek o imieniu Janek, był on młodszym bratem Płoszka, jeśli ktoś o nim wcześniej, przypadkiem słyszał. Janek stał z lekko otwartymi ustami i bacznie przyglądał się średniej wysokości choince. Pięknie obsypanej śniegiem. Smok ostrożnie zapytał „co tam widzisz Janku?”, a Janek odpowiedział „pierwszy raz widzę śnieg na drzewach i chcę to dokładnie zapamiętać”. Smok znów się uśmiechnął, przypominając sobie pierwsze własne spotkanie ze śniegiem. Janek dodał „tyle razy przechodziłem tędy, a teraz mam wrażenie, że jestem pierwszy raz i to zupełnie gdzie indziej, jak gdybym był w cudownej bajce i zaczarowanym lesie”. Smok powiedział „masz rację Janku, zimą las wygląda inaczej, to podobno magia świąt go tak zmienia”. Janek spojrzał na smoka uważniej, chwilę się zastanawiał, a później zapytał „Gdzie mieszkają zimowe święta?”.


Smok trochę zaskoczony niezwykłym pytaniem po sekundzie zastanowienia powiedział „to bardzo dobre pytanie, Janku, jeszcze nikt mnie o to nie spytał, ale myślę, że będzie lepiej jeśli sam znajdziesz na nie odpowiedź”. Janek trochę zaniepokojony spytał: „ale gdzie mam szukać na nie odpowiedzi?’. Smok odparł: „myślę, że mieszkańcy lasu mogliby ci pomóc, ja zacznę i powiem, iż odpowiedź na twoje pytanie znajdziesz bliżej niż myślisz”. Po tych słowach smok wzbił się wysoko i poleciał oglądać swój zimowy, zaczarowany las. Janek jeszcze raz spojrzał na bajecznie otulone śniegiem drzewko i powiedział „piękniejszej choinki w życiu nie widziałem” i pokicał szukać odpowiedzi na swoje pytanie. Pytał wszystkich, których spotkał, a odpowiedzi były najróżniejsze np.: ”co to za niedorzeczne pytanie?”, „a co to mnie obchodzi?”, „w Laponii”, „gdzieś daleko za górami”, „nie wiem”, „a po co to ci wiedzieć?” itd., itp. Zmartwiony Janek myślał, że już nikt mu nie pomoże i wtedy przypomniał sobie, że przecież pani sowa jego ulubiona nauczycielka zna wszystkie odpowiedzi na jego pytania. Poszedł –8–


zatem pod drzewo pani sowy i zadał grzecznie pytanie. Pani sowa popatrzyła na Janka uważnie i odpowiedziała „zimowe święta nie mieszkają całe w jednym miejscu, ich osobne części mieszkają w wielu tych samych miejscach jednocześnie i dopiero, gdy łączą się ze sobą objawiają swą magiczną moc”. Po tej odpowiedzi naszemu króliczkowi zakręciło się w głowie jeszcze bardziej i dlatego posta-


nowił zakończyć swe poszukiwania. Wrócił do domu trochę zmartwiony i obiecał sam sobie, że odpowiedź znajdzie później. Za oknem zrobiło się już ciemno i wszystkie zwierzęta były już w swoich mieszkankach ze swoimi rodzinami. Tak jak mówiła mama, wszyscy czekali na pierwszą gwiazdkę, jako znak że wydarzyło się coś szczególnego, coś na jważnie j– 10 –


szego, dzięki temu mamy święta. Gdy tata Janka zauważył pierwszą gwiazdkę, to wszyscy zaczęli składać sobie ciepłe życzenia i wręczać prezenty. Janek otrzymał soczystą marchewkę razem z natką. To było miłe, bo trochę zgłodniał od tych poszukiwań odpowiedzi na swoje pytanie. Mama wtedy spytała Janka, co robił cały dzień, a on opowiedział jej o poszukiwaniach i swoim dręczącym pytaniu. Mama pogłaskała go czule po jego długich uszach i powiedziała, że może znaleźć swoją odpowiedź w miejscu, w którym powstało pytanie. Jej babcia mówiła „ gdzie pytanie, tam odpowiedź!”. Janek złapał swoją marchewkę i pobiegł do swojego najpiękniejszego drzewa w lesie. Mama trochę zaniepokojona wybiegła nieco później, a za nią tata i brat. Janek biegł co sił i nie przeszkadzały mu nawet śnieżne zaspy, czy nocne ciemności. Po jakimś czasie dotarł na miejsce. Trochę zdyszany jeszcze raz spojrzał w górę na choinkę. W tym właśnie momencie ciemne


śnieżne chmury odsłoniły okrągły i srebrzysty księżyc i choinka, na którą patrzył Janek, zalśniła srebrnymi iskierkami, połyskując od płatków otulającego ją śniegu. Wyglądała cała jak ze srebra. Janek nawet sobie czegoś takiego nie wyobrażał więc jego zachwyt był nieopisany. Po chwili zachwytu Janek poczuł jak jego małe serduszko bije dwa, a może trzy razy szybciej jak gdyby coś chciało powiedzieć lub zrobić.


Nasz króliczek wiedział tylko, że musi coś zrobić, coś zostawić, czymś się podzielić. Do głowy przyszła mu tylko jedna myśl. Spojrzał na swoją soczystą marchewkę odgryzł połowę, a drugą połowę powiesił za pomocą natki na jednej z gałązek lśniącej choinki. Czerwona marchewka na tle białego śniegu wyglądała jak małe serduszko. W tym momencie dobiegła mama króliczka i zuważyła, że coś poprawia na srebrzystym – 13 –


drzewku. Uspokojona, że Czułkowi nic złego się nie stało, próbowała zrozumieć, co się dzieje. Przypomniała sobie ostatnie pytanie Janka i domyśliła się, iż tu ono powstało. Widząc zachowanie syna: jak dzieli się swym jedynym prezentem, otrzymała odpowiedź na jego pytanie. Już wiedziała, gdzie mieszkają tak naprawdę święta i posta– 14 –


nowiła mu to pokazać. Podeszła ostrożnie, stanęła obok niego i też na jednej z gałązek srebrzystej choinki położyła swój zamrożony listek sałaty. Janek ucieszył się z obecności mamy, która go zrozumiała, i zrobiła to samo, co on. Poczuł dziwną wcześniej nie odczuwalną jedność i bliskość z kimś drugim, po prostu wiedział, że ich serca biją jednym rytmem. To niesamowite uczucie, to tak jak gdyby rozumiało się kogoś bez słów. Wkrótce potem do mamy i Janka dołączyli tata i Płoszek, którzy również ulegli magii tej chwili i miejsca wieszając części swych prezentów na drzewku. Te gonitwy rodzinki króliczej zaciekawiły mieszkańców lasu. Puchacze i nietoperze rozniosły z prędkością błyskawicy wiadomość, że coś się stało na polanie w środku lasu pod srebrzystym drzewem. Z biegiem czasu mała polanka zapeł-


niała się coraz bardziej różnymi zwierzętami, które nie wiedzieć czemu ulegały panującemu tam nastrojowi i z chwili na chwilę czuły się coraz bardziej bezpieczne i zaprzyjaźnione. Po dłuższym czasie wszyscy poczuli się, jak jedna wielka rodzina we wspólnym domu. Wtedy to właśnie Czułkowi zaczęło się wszystko układać w myślach, jak układanka z puzzli. To nasze serca są tymi miejscami, w których mieszkają cząstki świąt i jeżeli się spotykamy i dzielimy naszymi prezentami to rozumiemy, że cząstki te łączą się nadając wyjątkowego znaczenia zimowym świętom, przypominając nam o tym, że jesteśmy pojedynczymi elementami jednej wielkiej całości. Na polanie zrobił się gwar, tak głośny, iż nasz smok musiał zobaczyć, co tam na dole się dzieje. Kiedy wyjrzał i zobaczył panującą tam atmosferę, nie mógł uwierzyć własnym oczom i uszom. Sfrunął niżej, aby lepiej przyjrzeć się wszystkiemu i oniemiał. Wszyscy, nawet ci najwięksi wrogowie, rozmawiali ze sobą śmiejąc się i dzieląc prezentami. Gdy rozejrzał się dookoła przez ułamek sekundy przeszyła go myśl, że poczuł się…, tu wybaczcie mi porównanie, ale tylko ono może w pełni oddać siłę chwi-


li, poczuł się jak w RAJU. Smok powiedział „takich świąt to jeszcze nie było!”. Ogarnięty również magią świąt postanowił jakoś uczcić ten niepowtarzalny moment. Wyjął ze swojego spichlerza suche gałązki chrustu i jednym swym ognistym tchem zapalił ich czubki jak zapałki. Później oblatując srebrzyste drzewko porozstawiał je pojedynczo, jak świeczki na choince. Wtedy dopiero srebrzysta choinka od blasku płoną-


cych gałązek stała się złocistym drzewkiem. Wszyscy z podziwem patrzyli na wspaniały, złoty symbol ich jedności, jakim było cudowne drzewko. Gdy myślano że to koniec, sroka złodziejka, chcąc również podzielić czymś od siebie, wyciągnęła ze swojego gniazda to, co było największe i co jej przeszkadzało najbardziej, a świeciło najmniej. Była to, wyobraźcie sobie noworoczna rakietka


sztucznych ogni dość sporych rozmiarów, bo jak ją niosła w dziobie to miała trudności z lataniem. Zaniosła ją, jak to sroka, na sam czubek złocistego drzewka i wbiła na szczycie nieopodal płonącej świeczki smoka. Jak się zapewne domyślacie lont rakietki zapalił się od płomienia świeczki i po chwili ognisty ogon płomieni wyniósł rakietkę wysoko wprost na rozgwieżdżone niebo. Sam start prezentu sroki wzbudził zaskoczenie i zachwyt wszystkich zebranych na polanie. Wszystkie oczy uważnie śledziły jej lot w nadziei na coś szczególnego. Rakietka wzniosła się tak wysoko, że wkrótce zniknęła wśród gwiazd. Mimo to wszyscy czekali dalej. Gdy pojawiły się pierwsze zwątpienia, że nic nie będzie, nagle szare niebo rozjaśniły dwie eksplozje. Pierwsza miała postać ogromnego świetliście czerwonego serca, a druga wewnątrz niego jasnej, jak śnieg, srebrzystej gwiazdki. Wtedy Janek wszystko zrozumiał i układanka myśli w jego głowie dobiegła końca. Wiedział już na pewno, że święta mieszkają w każdym


sercu, również w jego, choć jest takie maleńkie. Każdy, kto zobaczył Janka, mówił do niego z radością, że już może odpowiedzieć na jego pytanie, gdzie mieszkają święta, że są one w nim, że ma je tutaj głęboko ale Janek wiedział już o tym doskonale i cieszył się, że inni też się dowiedzieli. Smok próbował dowiedzieć się, jak to wszystko się zaczęło, ale słyszał tylko dookoła Janek, Janek, że to od niego…W gęstym tłumie rozpromienionych zwierząt, smok w końcu odnalazł Janka i szczerze mu pogratulował, a Janek czuł się tak jak Nowo Narodzony. Smok zapytał Janka, czy chciałby coś powiedzieć? Janek pokiwał głową na znak zgody. Wtedy smok zabrał go na szczyt złocistego drzewka i tchnął płomieniem z paszczy, ile tylko miał sił. Gdy wszyscy zwrócili na to uwagę i nastała cisza smok wyjaśnił, że Janek chce coś powiedzieć. Janek rozejrzał się wokół i trochę stremował, ale smok swym uśmiechem dodał mu odwagi. Króliczek jeszcze raz popatrzył w niebo i powiedział tylko jed-



no zdanie ”NIECH KAŻDY ZAPAMIĘTA JAKIE SERCA TAKIE ŚWIĘTA!!”. Po tych słowach zapadła dłuższa cisza, a po niej na początku pojedyncze, a potem gromkie brawa i gwizdy radości wszystkich zebranych. „To szczera prawda, Janku” – powiedział zdumiony i dumny smok. Od tej pory w każde zimowe święta wszystkie zwierzęta zbierały się na polanie przed srebrzysto-złocistym drzewkiem i czekały, aż Janek rozpocznie magię świąt dekorując pierwszy, symbol ich jedności. A może czekały tak naprawdę, aby narodzić się w swym wnętrzu na nowo? Później każde zwierzątko wieszało na drzewku coś od siebie, a mamy, babcie i dziadkowie opowiadały swoim dzieciom i wnuczkom, gdzie tak naprawdę mieszkają święta.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.