Opowiadania klasy III

Page 1

Nasze opowieści

ISBN 978-83-61145-56-1 Kraków 2010


Opowiadania Wydanie specjalne © Klasa III Prywatna Szkoła Podstawowa redakcja Emilia Klimowska skład Klasa III Katarzyna Filipek-Herniczek



Weronika Bujak

Wycieczka w świat Daleko, daleczko, za polem za rzeczką żył sobie krasnal. Miał na imię Dudek. Miał trójkątną, czerwoną czapeczkę, krótkie nogi i czerwoną bluzkę w muchomorki. Pewnego razu postanowił wyruszyć w świat. Po to, żeby zwiedzić różne zamki, plaże i katedry. Jego koleżanki i koledzy też gdzieś wyjechali i nudno było mu siedzieć samemu pod muchomorkiem.

Powiedział wreszcie:

– Koniec, wybieram się w świat! Załatwił sześciodniowy pobyt w hotelu „Kaktusik” we Francji. Od razu zaczął się pakować. Był bardzo szczęśliwy, że gdzieś może pojechać. Szedł krasnal mały przez łąki, pole i gaje. Zatrzymał się we Francji, było tam bardzo ładnie. Cieszył się, że tam jest. Zobaczył Wieżę Eiffla i Łuk Triumfalny.

Wtedy zdarzyło się coś nieoczekiwanego. Zaczął palić


się jakiś dom. Było bardzo dużo dymu i ognia. Wszyscy bardzo głośno krzyczeli, ale Dudek zachował spokój. Dudek był bardzo szczęśliwy, że mógł pomóc. Dowiedział się, że wszystko skończyło się dobrze. Okazało się, że


nikogo w tym domu nie było. Był bohaterem tej akcji. Dom ocalał, a Dudek swoim zachowaniem udowodnił, że krasnoludki są zawsze pomocne ludziom. Wierzcie, proszę drogie dzieci, krasnoludki są na świecie. Adela Bukowy

Bajka o Krasnalu Turbo To się działo w erze krasnoludkowej, która jest daleko przed nami. Żył tam krasnal Turbo. Jeden z nielicznych krasnali okopowych, więc Turbo miał zawsze ziemniaki pod ręką. Pewnego razu Turbo postanowił wyruszyć w kosmos, aby zobaczyć różne rzeczy, więc wyruszył. Szedł, szedł, szedł i szedł…Tak sztrasznie... przepraszam STRASZNIE długo, i szedł, i szedł… aż się



zatrzymał w pewnym miejscu, a właściwie na Jowiszu. Wtedy zdarzyło się coś nieoczekiwanego. Turbo zobaczył, że jest goniony przez DINOŻARŁA!!! Postanowił uciec. Aby spowolnić dinożarła, zaczął rzucać w niego ziemniakami. Przyniosło skutki. Następnego dnia Turbo spotkał Marsjanina. Zapytał go: – Czy mogę panu pomóc? – Tak, idź stąd – odpowiedział Marsjanin. Turbo odszedł, ale zaraz wrócił. – A teraz? – zapytał. – Nic nie mów – zacisnął zęby Marsjanin. Turbo odszedł, ale zaraz wrócił z kartką, na której było napisane: „A potem?” – Nigdy tu nie wracaj! – wrzasnął Marsjanin. Po chwili listonosz przyniósł Marsjaninowi list, na którym było napisane:



Julek Curyło

Bajka o dwóch stworach Na odległej od Ziemi planecie żył stwór. Stwór był cały zielony, miał szpiczaste uszy i był niski. Miał na imię Joda. Pewnego razu Joda postanowił wyruszyć w świat. Chciał znaleźć przyjaciół, bo znudziło mu się gadanie z żabą. Joda szedł, i szedł, i szedł, lecz nie znalazł nikogo. Szedł dalej przez planetę. Nagle zatrzymał się i zobaczył, że przed nim jest chata. Wtem stało się coś nieoczekiwanego. Z chaty wyszedł jego brat, który zgubił się kiedyś na tej planecie. Jego brat miał na imię Franek. Franek zaprosił Jodę do chaty, a Joda postanowił zamieszkać u Franka. Następnego ranka Joda przeniósł się do Franka. Odtąd żyli długo i szczęśliwie. KONIEC



Zuzanna Herniczek

Bajki Grajki Opowieść bohaterskiego krasnala Daleko, daleczko, za polem, za rzeczką żył sobie krasnal. Krasnal miał na imię Tępak. Był mały nawet jak na krasnala. Miał 1 mm wzrostu. Czerwona czapeczka ozdabiała jego głowę. Pewnego razu postanowił wyruszyć w kosmos.

Ponieważ: nudziło mu się i chciał poznać kosmos.

Szedł, szedł, szedł, szedł, szedł, szedł, szedł, szedł, szedł, szedł, szedł, szedł i szedł. A ponieważ zaczął swoją wędrówkę jesienią, teraz była zima. Śnieg sypał, sypał, sypał, sypał, sypał, sypał, sypał, sypał, sypał, sypał, sypał, sypał, sypał, sypał, sypał, sypał i sypał. Szedł dalej krasnal mały przez łąki, pola i gaje.

Zatrzymał się na lotnisku.



Stąd wylatywały statki kosmiczne i rakiety. Krasnoludek wszedł do jednej z nich. Wtedy zdarzyło się coś nieoczekiwanego. Krasnoludek usłyszał mechaniczny głos: – Wylot za dziesięć sekund. Proszę zapiąć pasy! 10, 9, 8, 7, 6, 5, 4, 3, 2, 1, 0, START!!! Krasnoludek przestraszył się i postanowił się schować. Kiedy następnego ranka krasnoludek się obudził, okazało się, że jest na statku pełne 2 miesiące i że jest w... KOSMOSIE!!!! Nagle krasnoludek chwycił ster i skierował statek w stronę Jowisza. Gdy wylądował i wysiadł, ogłuszyły go wiwaty Jowiszanów. Potem ożenił się z Keri i osiadł na planetoidzie i urodziło mu się 20 krasnoludkowo– ziemiańsko– jowiszowiańskich dzieci. Oto ich imiona: Tępak (tata krasnoludek), Keri (mama jowiszowianka), Sawen, Orageno, Merina,


Selemana, Fikis, Aberklan, Szana, Wirinka, Bruszko, Egen, Lizina, Plusia, Iring, Zruwko, Jófina, Hrisa, Oligen, Ukren, Jorinka i Rukenka. Odtąd żyli długo i szczęśliwie! Wierzcie, proszę, drogie dzieci, krasnoludki oraz Jowiszanie są na świecie!

A ja tam byłam, widziałam i chyba to zapisałam! KONIEC


Ala Juszczak

Podróże krasnala Loczka Daleko, daleczko, za polem, za rzeczką żył sobie krasnal O imieniu Loczek. Na głowie miał czerwoną czapkę. Miał niebieską koszulę i zielone spodnie oraz brązowe buty. Pewnego razu, postanowił wyruszyć w świat. Pojechał do Azji, ponieważ chciał zobaczyć rzekę Jangcy, Loczek poleciał do Chin samolotem. Na miejscu chińskie krasnoludki przywitały go gorącym ryżem. Loczek nie umiał jeść pałeczkami, więc jadł palcami. Pięknie podziękował za posiłek i podreptał nad brzeg rzeki. Szedł dalej krasnal mały przez łąki i sady. Minęło wiele dni, zanim dotarł do Szanghaju. Wtedy zdarzyło się coś nieoczekiwanego. W mieście Szanghaj spotkał dziewczynę o imieniu Sajgonka i zakochał się w niej. Usłyszał jak mówiła że, mu się podoba.

Postanowił powiedzieć jej, że jest przepiękna



i że się w niej zakochał. Kiedy następnego ranka Sajgonka podlewała swój ogródek, Loczek spytał się, czy może jej pomóc. Sajgonka powiedziała, że może zasiać kwiatki. Loczek zasadził kwiatki. Nagle Sajgonkę porwał olbrzym. Loczek poleciał za olbrzymem. Wleciał do domu olbrzyma. Uratował Sajgonkę i poszli do wioski. I ja tam byłem, co widziałem, zielonym piórem zapisałem. Michał Klementowski

Bajka o krasnalu Daleko, daleczko, za polem, za rzeczką żył sobie krasnal. Ten krasnal nazywał się Józef K. Był wysoki i ładny.


Bardzo nudził się w swoim domu. Chciał zwiedzić ciekawy świat. Po drodze spotkał Alę. Ona także wyruszyła w świat. Chcieli wędrować razem. Potrzebowali: pieniędzy, jedzenia i picia. Zatrzymał się w lesie ze swoją znajomą. Było tam: zimno, szaro i ponuro. Wtedy wydarzyło się coś nieoczekiwanego. Nagle z ciemności wyskoczył wilk! Józef i Ala bardzo się przestraszyli. Postanowili uciekać. Kiedy następnego ranka się obudzili, był słoneczny dzień. Potem zobaczyli chatkę z piernika. Weszli do środka i nikogo tam nie było. Postanowili, że tam zamieszkają. Odtąd żyli długo i szczęśliwie.


Dominika Kofińska

Bajka o krasnalu Daleko, daleczko, za polem, za rzeczką żył sobie krasnal. Miał na imię Mikmik, a na sobie miał czerwoną czapeczkę i białe spodnie na szelkach. Pewnego razu, postanowił wyruszyć w świat. Chciał poznać różne kultury. Szedł sobie dalej krasnal mały przez łąki, pola i gaje. Zatrzymała się w Tokio, stolicy Japonii. Bardzo mu się tam podobało. Podczas pobytu krasnala Mikmika w Tokio zdarzyło się coś nieoczekiwanego. Zabrakło autobusów w Japonii. Krasnal chciał pomóc Japończykom, postanowił zbudować fabrykę, w której będą produkowane autobusy. Mikmik zaczął budować fabrykę. Budował ją przez dwa dni. Budowa zakończyła się sukcesem. Dzięki tej fabryce autobusy znowu pojawiły się na drogach. Odtąd Japończycy żyli długo i szczęśliwie.



Aleks Meysztowicz

O Gimilu i skarbie świata Żył sobie pewien krasnal w Mori. Miał na imię Gimil. A wyglądał tak, nie jak inne krasnale, ponieważ miał brązową brodę oraz włosy i czerwone ubranie. Pewnego razu postanowił wyruszyć w świat. Chciał bowiem znaleźć skarb świata. Nim zaś chciał podzielić się z biednymi. Zanim udał się na poszukiwanie, przeszedł się na spacer, aby nabrać sił i zapamiętać miejsce i okolice, z których pochodził, by nie zapomnieć widoku na powrót. Nagle potknął się o mapę skarbu świata. Od razu wrócił wtedy do domu. Zajął się jej przeglądaniem. Po czym szybko zebrał się i wyruszył w podskokach, pośpiewując z uśmiechem. Przechodząc napotkał wioskę o imieniu Krasnal. Tam na targu kupił coś do picia, parę kanapek i ubranie. Powoli odchodząc z wioski, napotkał krasnala, któremu na imię było Julek.


Od razu przypadli sobie, bez zbędnych słów, do gustu i razem już poszli dalej. Na drodze napotkali dzika. Złapali go i zaprowadzili do rodziny. Na pobliskiej polanie znaleźli odpowiednie miejsce na rozpalenie ogniska. Zjedli po kanapce, trochę się napili i poszli spać. Następnego ranka udali się w dalszą drogę. Przypadkiem spostrzegli człowieka. Zdziwiło ich, dlaczego szedł w tą samą stronę co oni. Zaciekawieni zapytali go, jak ma na imię. Na co człowiek odpowiedział sympatycznym głosem: – Mam na imię Aratorn. Krasnale zaproponowali wspólne szukanie skarbu dla biednych. Arratorn bardzo się ucieszył na propozycję, gdyż szedł sobie bez celu i zastanawiał się, co zrobić z czasem, by wykorzystać go z pożytkiem. Wcześniej jednak wymyślił, aby zaprowadzić ich do swojej wioski o nazwie Elfomniat.



Chciał pokazać im, skąd pochodzi, przyjąć ich u siebie serdecznie. Wpadł mu też do głowy plan dalszej drogi, który chciał przy poczęstunku przedyskutować z krasnalami. Gimil pokazał znalezioną mapę. Zmęczeni obmyśleniami położyli się spać. Aratorn był średnio zamożny, ale w swojej izbie posiadał tylko jedno łóżko. Zatem nie szczędząc kiesy ulokował ich w zajeździe „Pod rozbrykanym koniem”. Tuż o świcie wypoczęci wyruszyli dalej. Przed nimi pojawiły się góry. Aratorn znał je dobrze, toteż przewodził wyjściu na nie w dobrze zorganizowanym tempie. W górach człowiek przyprowadził ich pod wieże Elfoniatyn. Nieoczekiwanie wyskoczył zza szczytu wyskoczył smok. Natychmiast wszyscy się ukryli. Jednak Gimil zawziął się, bo nie chciał unikać walki. Smok zaczął ziać ogniem.

Więc Gimil od razu rzucił zwinnie topór mu


w gardło. Smok zakrztusił się. No to usiadł na nim, dobrze wiedząc, gdzie jest słaby punkt potwora. Ucisnął to miejsce i smok zasnął. Po walce przerażeni, ale szczęśliwi krasnal Julek i Aratorn zerwali z ogona smoka parę łusek. I z nich zrobili zbroję. Poszli w dalszą drogę. Nagle zobaczyli jaskinię. Na bramie było napisane: „wejdzie ten, kto rozgryzie następującą zagadkę: „ Łuk jest w orężu, ale nie cały. Dodaj dwie litery i ukłoń się”.

Aratorn odpowiedział:

– Ukłon! Weszli do jaskini. Tam zobaczyli skrzynię z napisem. Jeszcze nie skończyli czytać, a „Skarb Świata” sam się otworzył i powiedział: – Za waszą waleczność i przyjaźń światu w niesieniu


dobra, otrzymacie skarb. W tej samej chwili znaleźli się w wiosce. Tam, gdzie mieszkał Gimil. Od tej pory wszystkie krasnoludy i ludzie mogli być szczęśliwi.

Koniec Szymon Olszak

Czkawka i wielka przygoda Dawno, dawno temu był sobie krasnal, który miał na imię Czkawka. Wiem, że to dziwne imię, ale mogło być gorzej. Czkawka chciał wyruszyć w świat i znaleźć przygodę. Wyruszył o świcie. Szybko wsiadł na swój mini rowerek i pojechał. Po jedenastu dniach niemiał już co jeść. Pukał do każdych drzwi w lesie. Przy każdym przystanku dostawał coś od leśnych stworzeń. Po trzynastu dniach dotarł do miasta Szybki i Gibki. Krasnoludkowi spodobała się ta nazwa i postanowił


zostać dłużej. Czkawka dowiedział się, że to miasto słynie z wyścigów. Pomyślał, że może weźmie udział w wyścigu. Krasnal zapisał się na listę i w sobotę miał się zacząć wyścig. Postanowił przerobić trochę swój rower. Nadeszła sobota. Krasnal nie mógł się doczekać wyścigu.


3…..2…..1…..START – usłyszał w końcu. Czkawka ruszył bardzo szybko. Pod koniec wyścigu krasnal był drugi i pomyślał, że czas użyć przyspieszenia. Nacisnął niebieski guzik i nagle spod kół wyskoczyły sprężyny. Skakał w górę i w dół aż przeskoczył rywala i wygrał wyścig. W nagrodę dostał zestaw do majsterkowania. Zamieszkał w mieście i zajął się przerabianiem starych rowerów na nowe, latające. Dominika Pasich

Niezwykła przygoda Mariny i Alicji Dawno temu w krainie krasnoludków żyły dwie krasnalki. Były to Marina i Alicja. Marina miała czarne włosy, zielono–fioletową sukienkę i srebrne sandałki. Alicja, zaś miała brązowe włosy, fioletowe ciżemki i pasiastą sukienkę. Pewnego dnia koleżanki wybrały się na spacer, gdy nagle zobaczyły wspaniały pałac. Była tam obsługa,


piękne suknie i ogród, cudowny! No i oczywiście stajnia z jednorożcami. – Zostańmy tutaj – powiedziała Alicja. – Przecież nie możemy – odrzekła Marina. – Mamy przecież przynieść mojej mamie lekarstwo. Bo faktycznie, ten spacer miał cel: zanieść lekarstwa chorej mamie Mariny. – Alicjo! – krzyknęła Marina. – Zdrowie mojej mamy jest ważniejsze od pałacu. Przysięgłaś! Dałaś słowo koleżanki, że mi pomożesz. A teraz, co!?! – Wolę pałac od twojej mamy! Idź sobie! Radź sobie sama! – Dobrze. Idę sobie, choć trudno mi jest to zrobić – rzekła Marina.

Marina poszła, a Alicja zaczęła rozkazywać.

Tymczasem Marina się bardzo męczyła, aż nagle zobaczyła nadbiegającą Alicję. Rzuciły się sobie w ramiona i Alicja przepraszała Marinę za to, że ją zostawiła. A potem szczęśliwie doszły do mamy Mariny.



Ola Perczak KONIEC Przygoda krasnala Gucia w kosmosie

Daleko, daleczko, za polem, za rzeczką żył sobie krasnal z rodzinką. Krasnal miał na imię Guciu. Miał też mamę Katarzynę, tatę Bernarda, starszego brata Adama i starszą siostrę Małgosię. Guciu miał rude włosy, ciemne oczy, ciemną skórę oraz czerwoną koszulkę, granatowe spodnie i pomarańczową czapkę. Pewnego razu postanowił wyruszyć w kosmos. Chciał zwiedzić Marsa, Jowisza i Neptuna oraz spotkać się ze swoim kolegą Marsjaninem Kądolem. Nagle zorientował się, że nie ma, czym polecieć w Kosmos, więc postanowił, że poleci na sośnie. Jak postanowił, tak zrobił. Lecieli i lecieli, aż sosna powiedziała, że musi zrobić mały postój, wtedy Guciu powiedział:


– Oczywiście. I się zatrzymali na Drodze Mlecznej, a w czasie odpoczynku zdarzyło się coś niesamowitego. Tuż przed nimi stanął wielki hotel o nazwie „Gwiazdy w Kosmosie”.

Guciu postanowił razem ze sosną zamieszkać w tym


hotelu. Następnego ranka obudzili się i zobaczyli walkę między Gwiazdą a Księżycem i Ziemią. Guciu nie wiedział, komu ma pomóc. Wybrał jednak Gwiazdę. Szybko pobiegł, podłożył Księżycowi nogę, a ten wypadł z pola walki. Gwiazda Neli, (bo tak miała na imię) podziękowała Guciowi za pomoc. Parę lat później Guciu, gdy był już dorosłym poślubił Gwiazdę Neli. Odtąd żyli razem długo i szczęśliwie! A co się stało z Kądolem? Kądol napisał, że nie może się spotkać z Guciem i żeby nie przyjeżdżał do niego. Mania Szafraniec

Kransoludkowa opowieść Daleko, daleczko, za polem, za rzeczką żył sobie krasnal. Krasnal miał na imię Ziom. Miał czarne włosy, czarne ubranie i czarny kapelutek.

Pewnego razu, postanowił wyruszyć w świat. Ziom


powiedział: – Nigdy nigdzie nie chodzę na wielkie wycieczki, nie licząc imprez, na które zawsze chodzę. Więc krasnal postanowił wyruszyć w świat. A konkretnie w góry. Nigdy Ziom nie chodził w góry, ale teraz chciał zostać turystą i zobaczyć Himalaje, Tatry lub Rysy. Ziom spakował się i poszedł wąską ścieżką, która prowadziła... Właściwie to nikt nie wiedział, dokąd ona prowadziła. Szedł dalej krasnal przez łąki, pole i gaje. Ziom usiadł na kamieniu i rozglądał się wokół na piękną, zieloną, pachnącą i kwiecistą łąkę, a co więcej okolicę. Wtedy zdarzyło się coś nieoczekiwanego. Krasnal zobaczył wysokie Himalaje, co było dziwne, bo był w AMERYCE PÓŁNOCNEJ. Ale była tam jednak tabliczka z napisem ,,HIMALAJE za 100000000 m’’.


Ziom usłyszał dziwne dźwięki i chyba to był Wilk.

Krasnal postanowił wspiąć się na te góry i zobaczyć, co tak hałasuje. Nazajutrz, kiedy krasnal wstał, zobaczył, że jest na szczycie góry, a wokół niego stały wilki. Ziom rzucił chipsy ,,LAYS’’, a wilki pobiegły za nimi. Gdy Ziom zszedł z góry, zobaczył biednych ludzi i im pomógł. Dał im: wodę, chleb, szynkę, ser, bułkę, pączki, coca–colę, chipsy, owoce i kawę ,,TCHIBO’’. Następnie wyruszył do domu, co zajęło mu 5 lat. Opowiedział wszystkim tak: I JA TAM BYŁEM, CO WIDZIAŁEM, ZIELONYM PIÓREM NAPISAŁEM.



Zuzia Wilk

Krasnal Paluch

Za lasami, za górami żył sobie krasnal Paluch.

Był bardzo malutki. Postanowił wyruszyć w świat, bo miał bardzo chorą babcię w Chinach. I chciał się nią zaopiekować. Ponieważ Paluch miał słabą orientację w terenie, musiał mieć GPS. Usiadł na grzbiecie motyla i wyruszył do Chin. Niestety do motyla nie dało się przyczepić GPS– u, dlatego Paluch musiał zdać się na siebie. Latał dalej krasnal przez łaski, pola i gaje. Leciał, leciał, aż doleciał do Afryki. Wtedy zdarzył się coś nieoczekiwanego. Zobaczył dzikusa, który biegł na niego z dzidą. Postanowił uciekać co sił w nogach. Kiedy następnego ranka Paluch obudził się na grzbiecie motyla, zobaczył, że motyl ma złamane skrzydełko. Krasnala znalazł dla motyla bezpieczne miejsce i pomógł mu wyzdrowieć.

Kiedy skrzydło się zrosło, wyruszyli w dalszą podróż.


Nagle zobaczyli bilbord z napisem: „Najlepszy ryż pod słońcem”, a to oznaczało, że byli u celu podróży. Paluch zaopiekował się troskliwie babcią. I ja tam byłam, co wiedziałam, zielonym, piórem zapisałam.


Ala Włodek

Leśne opowieści Daleko, daleczko za polem za polem, za rzeczką żył sobie krasnal. Krasnal miał na imię Paweł. Miał on czerwoną bluzeczkę i zielone spodenki, a buty niebieskie. Czapkę natomiast pomarańczową. Pewnego razu postanowił wyruszyć w świat. Po to, by uzbierać i poszukać trochę pieniędzy dla swojej biednej rodziny. Paweł często stawał przy strumykach, by napić się wody, bo był bardzo spragniony. Wędrował całą dobę i co jakiś czas rozpalał ognisko, by odgonić dzikie zwierzęta. Siódmego dnia wędrówki postanowił zatrzymać się na nocleg. Szukał cały czas odpowiedniego miejsca, ale niczego nie znalazł, jego nogi bezwładnie upadły na ziemię.



Mimo to Paweł się nie poddawał. Szedł dalej Paweł mały przez łąki, pola i gaje. W pewnej chwili Paweł zobaczył małą chatkę zrobioną z drewna. Miała ona trzy okna, oraz małe drzwiczki zamknięte, ale kłopotów z otwarciem nie było, ponieważ nie miały one klucza. Wtedy zdarzyło się coś nieoczekiwanego. Z magicznego domku wyszedł krasnal, a właściwie nie krasnal tylko krasnalek, bo był malutki.

Nagle odezwał się do Pawła:

– Wejdź, mędrcu, bo zaraz będzie wichura! – Jaka wichura?! – zapytał Paweł – Potem ci powiem! – powiedział nieznajomy. Paweł szybko wszedł do domku. Oba krasnale wymyśliły antidotum, które miało powstrzymać straszną wichurę.

Kiedy następnego ranka Paweł wstał, od razu obudził


nieznajomego krasnoludka. Obaj szybko wzięli miksturę i wylali ją na zewnątrz, wtedy wiatr ustał, a brzozy znów cichutko zaszumiały jak na powitanie. Krasnoludek serdecznie podziękował Pawłowi i wręczył mu dwa banknoty stuzłotowe. Paweł serdecznie mu podziękował za uratowanie życia przed wichurą i szybko wrócił do domu. Od tej chwili Paweł i jego rodzina nie byli już nigdy w biedzie. Wierzcie, proszę drogie dzieci, krasnoludki są na świecie. KONIEC


Kamila Wszołek

Szczurzasta Banda Dawno, dawno temu żyła sobie krasnoludka Eli. Miała ona złote, błyszczące i pachnące włosy z czarnymi i brązowymi pasemkami i sukienkę z płatków dzikiej róży. Eli była gatunkiem krasnala, który pomagał ludziom. Eli jednak znudziło się pomaganie ludziom. Pewnego więc dnia postanowiła wyruszyć w świat. Szła, szła, szła strasznie długo, nogi bolały ją, ale dalej szła. W końcu zobaczyła norkę. Pomyślała, że należy do polnej myszki. (W rzeczywistości należała do szczura, Eli o tym nie wiedziała, więc weszła do norki.) Szczur wiedział, że Eli jest już w norce, więc wystawił jej ogon pod nogi i czekał, aż się potknie, a potem zaśnie. Eli niedługo nadeszła i potknęła się o ogon szczura (tak, jak zaplanował szczur.) Po długim wołaniu o pomoc, na nieszczęście zasnęła. Gdy się obudziła zobaczyła, że leży na dnie wielkiego



kotła. Eli schowała się za marchewką, bo usłyszała kroki szczura. Szczur zapalił ogień pod kotłem i zaczął się śmiać, chwilę później powiedział: – Najpierw się puka, potem się wchodzi! Po chwili znowu zaczął się śmiać. Eli nagle zrobiło się strasznie gorąco, a szczur śmiał się i śmiał. Nagle Eli zobaczyła, że szczur nie zamknął pokrywy kotła. Eli zbudowała drabinę z warzyw i kminku. Bezszelestnie wyszła z kotła i pędem wróciła do domu. I ja tam byłam, co widziałam – złotym piórem zapisałam. KONIEC


Filip Żukiewicz

Silny krasnal Grzmot Daleko, daleczko, za polem za rzeką żył sobie krasnal. Był to niebywale silny krasnal i nazywał się Grzmot. Pewnego razu, postanowił wyruszyć w świat. Nasz krasnal nie miał pracy. Szedł, szedł i w końcu zobaczył farmera.


Powiada: – Przyjm mnie, waćpan, szukam pracy. Farmer rzekł: – Dobra, możesz doić krowy. Grzmot zasiadł przed krową. Zapomniał o swojej sile i jak nie naciśnie, jak nie pociągnie, krowa poleciała


w kosmos, a Grzmot szybko zwiał. Szedł dalej krasnal silny przez miasta i wsie. Wnet Grzmot zatrzymał się w Nowym Jorku. Potem szedł przez całą Amerykę i trafił do NASA. Wtedy zdarzyło się coś nieoczekiwanego. Grzmot zobaczył cały plac treningowy i usłyszał głos za nim. Był to szef całej stacji. Zapytał Grzmota: – Może chciałbyś tu pracować?


Grzmot zamyślił się i powiedział: – Dobrze zostaję tutaj i będę tu pracował. Krasnal pomagał załadować rakietę. Wtedy zaczęło się odliczanie: 1 0 , 9 , 8 , 7 , 6 , 5 , 4 , 3 , 2 , 1 , 0 Rozległ się ryk silników i Grzmot znalazł się w kosmosie. Zobaczył tam krowę, którą wysadził i pomyślał :„spełniły się moje marzenia”. A ja tam byłem, co widziałem, zielonym piórem zapisałem. KONIEC




Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.