BE YOURSELF

Page 1

BE yourself ISSN 2084-782 3

I S S U E 3 2 \\ 0 6 _ 07 2 0 1 5

kultura | moda | uroda | design

ce n a 0.0 zł




bE yourself redak tor naczelny / Rekl ama Michał Komsta m.komsta@bemagazyn.pl +48 662 095 779

4

R e d a k t o r p ro wa d z ą c a Joanna Marszałek j.marszalek@bemagazyn.pl

DYREKTOR a r t y s t y c z n y Dawid Korzekwa d.korzekwa@bemagazyn.pl

Wspó łPr acują Arkadiusz Bury, Artur Wacowski, Tomasz Marszałek, Sylwia Kubryńska, Anna Wija, Aleksandra Pająk, Dorota Magdziarz, Angelika Gromotka, Filip Stępień, Adam Przeździęk, Katarzyna Zielińska, Aleksandra Wasilewska, Justyna Mazur, Wojciech S. Wocław Zespół BE Magazyn nie odpowiada za poglądy zawarte w zamieszczanych

powiadamy za treści nadsyłane przez naszych reklamodawców. Wszystkie

tekstach. Wszystkie artykuły i felietony odzwierciedlają poglądy wyłącz-

materiały zawarte w naszym magazynie są własnością BE i są chronione

nie autorów odpowiedzialnych za treść merytoryczną w naszym magazy-

prawami autorskimi. Wszelkie zastrzeżenia i pytania związane z ich treścią

nie. Ich treść nie zawsze pokrywa się z przekonaniami redakcji BE. Nie od-

należy kierować bezpośrednio do autorów. Redakcja BE Magazyn.

Wydanie 32 \\ 06_07 2015

W YDAW C A zostań naszym fanem na facebooku

MAGAZYN BE S.C. Pyskowice, ul. Nasienna 2 be@bemagazyn.pl www.bemagazyn.pl

odwiedź naszą stronę internetową


Temat z jednej strony prosty, każdemu z nas bliski, a jednocześnie wymagający zastanowienia, autorefleksji, może nawet nieprzyjemnej samokrytyki. Dlaczego? Ponieważ być sobą, zawsze być sobą, nie jest proste. Na co dzień tkwimy w utartych schematach, przypisanych nam etykietach i... męczymy się lub przechodzimy przez życie spokojnie, lecz bez satysfakcji i radości. To trudne również dlatego, bo niełatwo odkryć siebie. Żyjemy w czasach, kiedy teoretycznie można pokazać prawdziwe ja; ludzie są bardziej otwarci, poza tym ciągle słyszymy, że nikt za nas naszego życia nie przeżyje. Ale potrzeba wiele odwagi, żeby podjąć decyzję: tak, od dzisiaj zawsze będę sobą, nie dam się już tłamsić i sam zadecyduję o tym, co jest dla mnie dobre. Należy też mieć świadomość, że zachowanie takiej postawy nie zawsze jest komfortowe i łatwe.

wszystko mu się należy i do wszystkiego ma prawo. Oczekujemy od innych bardzo wiele, a czy tyle samo dajemy? Uderzyć się w pierś i spojrzeć na swoje zachowanie obiektywnie, to krok, jaki mało kto potrafi zrobić. Brawa dla tych, którzy mają odwagę skonfrontowania się z samym sobą.

BE \\ yourself

Negatywny aspekt tego trendu to roszczeniowość. Teraz każdy uważa, że

Nie narzucamy autorom o czym i jak mają pisać; poddajemy temat, a reszta należy do nich. Ale hasło „Be yourself" sprawiło, że teksty, które pojawiły się

5

w tym wydaniu, są bardziej subiektywne niż zazwyczaj. Poznajcie opinie naszych autorów, ich pasje, inspiracje, którymi chcą się z Wami podzielić. Życzymy ciekawej lektury! Bądźcie sobą, kochani ;)

magazyn BE dostępny na App Store

BEMAGAZYN.PL

Zespół magazynu BE


c o n t en t

8-34 KULTURa 8

Działo się

6

11

Kalendarium

14

Wojciech S. Wocław / Savoir – Vivre

16

Tomasz Marszałek / Black

20

Sylwia Kubryńska / Sen Szeherezady

24

Katarzyna Zielińska / Spersonalizuj rzeczywistość

28

Aurora blogczekolady.pl / Przepis na bycie sobą

34

K6

40-58 modA Dorota Magdziarz / Wielka szóstka

40

Sesja / Me, Myself & I

44

Wywiad / Joanna Horodyńska

52

Aleksandra Pająk / Przyjaciel jeans

56

Aleksandra Pająk / Sobą być

58


62

Look Good, Feel Good

62

BE \\ yourself

uroda

7

design 66

Filip Stępień / Be yourself

70

Ania Wija / Antywilla

76

STGU / Pomiędzy

BEMAGAZYN.PL

66-76


8

DNI SERCA I ROZUMU W SILESIA CITY CENTER

Silesia City Center uczy mieszkańców regionu, jak żyć zdrowo. Już 11 i 12 lipca w centrum handlowym odbędzie się II-odsłona akcji profilaktycznej FIT&HEALTH SILESIA, tym razem pod hasłem „Dni serca i rozumu”. Przez jeden weekend w Silesii będzie można

skonsultować się ze specjalistami z takich dziedzin jak kardiologia, neurologia, dietetyka i fitness. Po poradę do Silesii będą mogły zgłosić się osoby cierpiące m.in. na nadciśnienie, miażdżycę i inne choroby układu sercowo-naczyniowego. Ponadto przez cały weekend dyżurować będą w Silesii eksperci kliniki Neuro-Care w Katowicach ze swoją akcją profilaktyczną „Pamiętaj o pamięci”. Na stoisku ośrodka będzie można wykonać m.in. bezpłatne testy pamięci oraz zasięgnąć porady neurologa m.in. na temat stwardnienia rozsianego, Alzheimera i choroby Parkinsona, a także innych powszechnych dolegliwości neurologicznych. Lipcowa FIT&HEALTH Silesia to już druga odsłona akcji profilaktycznej największej galerii na Śląsku. Majowa edycja poświęcona była dietetyce i zdrowemu odżywianiu, a także odzyskiwaniu sylwetki np. po ciąży. Odwiedzający centrum mogli zasięgnąć porad ekspertów Dietocentrum, Body Care Clinic, Naturhouse oraz BM Quality Med.


Pierwszy showroom w Gliwicach! Właścicielka zadbała o to, aby gliwickie kobiety poczuły się dopieszczone, sprowadzając jako pierwsza kolekcje znanych polskich projektantów – Lidii Kality i Just Paula, chętnie noszone przez największe gwiazdy showbiznesu. Nie brakuje też najbardziej znanych włoskich marek premium. Do dyspozycji klientek Whiteroom‘u na stałe jest stylistka Gosia Hatalska, która pomaga w zakupach wszystkim potrzebującym Paniom. Whiteroom proponuje cykliczne, niezwykle inspirujące spotkania z kobietami kochającymi modę, łączące w sobie serdeczną atmosferę ale i wiele wiadomości o najnowszych trendach , tworzeniu własnego stylu i sposobach jego wyrażania.

BE \\ yourself

29 kwietnia do modowej mapy naszego miasta dołączyło miejsce luksusowe, ale jednocześnie bardzo przyjazne. Miejsce, jakiego do tej pory w Gliwicach nie było! Dwupoziomowe wnętrze, zdominowane przez typową dla stylu skandynawskiego biel, przełamaną industrialnymi elementami, przemiła obsługa i przepiękne, starannie wyselekcjonowane ubrania stanowią o wyjątkowości Whiteroom‘u. Ten jedyny w swoim rodzaju showroom powstał z myślą o wyjątkowych kobietach, szukających w modzie czegoś więcej...

9

W dniach 13-14 maj, odbyła się kolejna edycja Konferencji Kobieta na Szpilkach. Jest to cykliczny projekt Forum Młodych RIG w Katowicach i jednocześnie unikalne miejsce do wymiany wiedzy, doświadczeń i pomysłów w kobiecej sferze przedsiębiorczości. W tym roku wydarzenie nawiązywało do tematyki mody („Moda na sukces”), dlatego wydarzenie otwierające miało miejsce w pubie Wall Street Lounge, gdzie odbyła się prezentacja kolekcji młodych projektantów mody – wszystko w formie pokazu mody wzdłuż ulicy Mariackiej, połączonego z showroomem oraz poradami wizerunkowymi. Pojawił się m.in. Tadeusz Gwóźdź,

twórca marki TDE, którego kolekcja została nagrodzona nagrodą publiczności podczas tegorocznego Silesia Fashion Day. Kolejny dzień przebiegł pod kątem prelekcji oraz warsztatów. O sukcesie, motywacji oraz inspiracji do realizacji swoich celów, opowiadały m.in: Ilona Kanclerz (artystka multimedialna i projektant mody), Agnieszka Kruk (scenarzystka i instruktorka scenariopisarstwa) oraz Kinga Paruzel (finalistka pierwszej polskiej edycji programu MasterChef, blogerka). Następnie odbyły się cztery równoległe certyfikowane szkolenia, do których poprowadzenia zostali zaproszeni najlepsi praktycy biznesu.

Zdjęcia z pokazu na ul.Mariackiej Shutter Sound - Anna Kochet Photography.

BEMAGAZYN.PL

V Edycja Konferencji Kobieta na Szpilkach!


18 Festiwal Filmowy Cropp Kultowe

10

W dniach 15-24.05.br miała miejsce 18 odsłona słynnego Festiwalu Cropp Kultowe., która po raz kolejny przyniosła ze sobą wiele emocji i niespodzianek – nie tylko tych filmowych. Imprezę otworzył przedpremierowy pokaz najnowszej części cyklu „Mad Max” – „Mad Max: na drodze gniewu”, który zachwycił efektami specjalnymi i świeżym spojrzeniem na przygody tytułowego Maxa. Widzowie mieli także okazję uczestniczenia w maratonie, podczas którego wyświetlona została część pierwsza z roku 1979, druga z 1981 oraz najnowsza z tego roku. W tym roku, w repertuarze festiwalowym obok całej plejady gwiazd (Ptasznik z Alcatraz", "Lenny"), pojawiły się seanse niespodzianki ("Gliniarz z Beverly Hills", "Wojownicy"),repertuar dla dzieci ("Kraina Lodu", "Czarnoksiężnik z Oz"), coś dla miłośników kina

klasy B ("Zabójcze ryjówki", "Cyborg"), a nawet pozycje dla starszych widzów („Krew, flaki i nagie biusty"). Na miłośników dziwnego kina również czekała nie lada gratka – pokaz filmu „Wiklinowy koszyk” z lektorem na żywo, który bardzo pozytywnie zaskoczył przybyłych filmożerców. Wybrane projekcje, były dodatkowo urozmaicone prelekcjami zaproszonych gości – zjawił się m.in. Fabio Soldani, producent filmu „Night Claws”, który wprowadził słuchaczy w świat filmów klasy B oraz Krystian Kujda, pomysłodawca i organizator pokazów VHS HELL, który zaprezentował klasyki na kasetach wideo (m.in. film ”Robocop”). Była to ciekawa forma interakcji pomiędzy widzem, a twórcą /środowiskiem filmowym. Nie zabrakło również warsztatów scenariuszowych dla przyszłych filmowców - 48HFP Katowice: Scenariusz.

Dzień Otwarty Lato w Kato Lato w Kato to miejsce jakiego do tej pory w Katowicach nie było. Ogródek z barem i grillem powstał na Ceglanej 67 w Katowicach, łącząc ze sobą wszystkie sportowe atrakcje tego obiektu. Można skorzystać tu z siłowni z fitness, kortów do tenisa i squasha, a nawet z usług centrum rehabilitacyjnego, które ma tam swoją placówkę. 16 maja miało miejsce oficjalne otwarcie, podczas którego można było darmowo skorzystać ze wszystkich dobrodziejstw obiektu pod okiem trenerów danych dyscyplin. Dodatkowo na terenie ogródka nieodpłatnie zostały udostępnione takie atrakcje jak boisko do siatkówki plażowej, plac zabaw dla dzieci,

ring sumo, urządzenia do ćwiczenia równowagi i wiele innych. Co sobotę odbywa się tam również Plenerowe Śniadanie Sportowe w formie bufetu. Na dniu otwartym zagościła także ekipa z Bubble Soccer - ten nietypowy sport daje dużo śmiechu i frajdy zarówno samym graczom, jak i obserwatorom rozgrywek. Organizatorzy akcji Lato w Kato zapowiadają, ze przez najbliższe miesiące „będzie się działo”. Planowane są rolkowiska (dyskoteki na rolkach) na hali sportowej, koncerty na świeżym powietrzu, transmisje wydarzeń sportowych i imprezy tematyczne dopasowane do bieżących wydarzeń.


STREFA GASTRO

A A YT WN Ł P ŁÓ G

STREFA MODA

P

STREFA GASTRO

STREFA CHILLOUT

POKAZY MODY

WYSTAWY WARSZTATY

0 RE

T AN

SREFA DIZAJN

A

L SO

E

M G

stoisko 1,5x2 m stoisko 2,5x2 m stoisko 2x2 m stoisko 2x3 m

przymierzalnie

K

J

I

H

BE \\ yourself

stoisko 3x3 m gastronomia

L

11

Jedna z największych imprez modowych na Śląsku zbliża się do nas wielkimi krokami! Przypominamy, że w dniu 20 czerwca w Katowickim Spodku rozpoczną się targi mody i dizajnu Silesia Bazaar Vol. 2! Początek lata to doskonały moment na uzupełnienie swojej szafy przed wakacyjnymi wyjazdami. Na targach dowiecie się, jakie trendy będą królowały tego roku na ulicach i jakie elementy stroju to konieczny must have sezonu. Podczas trwającej 3 dni imprezy będzie można nie tylko odświeżyć swoją garderobę, ale całe mieszkanie, ponieważ Silesia Bazaar to nie tylko moda – to również nowoczesny i stylowy dizajn. Dlaczego trzeba pojawić się na tej imprezie? To proste: w żadnym innym miejscu nie spotkacie tylu kreatywnych i otwartych ludzi z głowami pełnymi pomysłów. Jest to też doskonała okazja dla osób, które przed podjęciem decyzji o zakupie wolą pooglądać, dotknąć

i przymierzyć. Nie można zapomnieć o dodatkowych atrakcjach, jakie przygotowali organizatorzy, a wśród nich m.in pokaz mody, warsztaty rolkowe i wystawy studentów ASP w Katowicach. W przerwie między zakupami a atrakcjami warto wyjść przed Spodek, gdzie pod egidą śląskiego SK – FOOD TRUCK – będą czekały foodtruck’i. Zapisy dla wystawców nadal trwają! Każda niezależna marka jest mile widziana. Jeśli wśród Was znajdują się: projektanci mody, artykułów do wystroju wnętrz, zabawek oraz innych dizajnerskich przedmiotów, zapiszcie się przez formularz zgłoszeniowy na stronie silesiabazaar.pl! Do zobaczenia w czerwcu w Spodku!

BEMAGAZYN.PL

Odliczamy dni do Silesia Bazaar vol.2!


KALENDARIUM

INDUSTRIADA 2015

cy obiekty związane z dziedzictwem przemysłowym województwa śląskiego. Obecnie obejmuje on 36 zabytków. Prezentuje najważniejsze i najciekawsze pod względem walorów turystycznych, historycznych i architektonicznych budynki przemysłowe w regionie śląskim. Wszystkie związane są z górnictwem, hutnictwem, energetyką, kolejnictwem, łącznością, produkcją wody oraz przemysłem spożywczym. Szlak Zabytków Techniki to istniejące muzea i skanseny, obiekty użyteczności publicznej, zamieszkałe kolonie robotnicze, działające zakłady pracy. Jest on najbardziej interesującą trasą turystyki industrialnej w Polsce. Na wielkim finale 13 czerwca zagra Miuosh & NOSPR & Jimek, w Sztolni Królowej Luizy.

Pełna moc w sobotę 13 czerwca, a już w piątek w nocy „rozruch maszyn”, czyli cykl imprez wprowadzających w klimat święta Szlaku Zabytków Techniki. To tematyczny, samochodowy szlak turystyczny, łączą-

Industriada, miasta: Chorzów, Katowice, Siemianowice Śląskie, Świętochłowice i Tarnowskie Góry. 12 – 13.06.2015r. − wstęp wolny; na koncerty obowiązują bilety

12 21 Międzynarodowy Festiwal Sztuk Performatywnych A PART To przegląd najciekawszych zjawisk artystycznych z obszaru sztuk performatywnych, ze szczególnym uwzględnieniem teatru: autorskiego, niewerbalnego, eksperymentalnego, alternatywnego i innowacyjnego. Festiwal powstał w 1994 roku i stanowi jedną z najstarszych

Festiwal Kolorów w Katowicach! Najbardziej kolorowy, najradośniejszy festiwal na świecie ponownie pojawi się na Śląsku. Nieważne ile masz lat, albo jakiej muzyki słuchasz; ważne, że potrafisz się uśmiechać i lubisz spędzać czas w gronie zwariowanych osób. Przyjdź i pokoloruj z nami siebie oraz swoich najbliższych. W tym roku przygotowano specjalną atrakcję dla wszystkich aktywnych − im-

cyklicznych imprez teatralnych w Polsce. Dyrektorem artystycznym A Partu od początku istnienia jest Marcin Herich. Nazwę festiwalu przejęła powstała w 2004 roku grupa teatralna i nadające jej osobowość prawną stowarzyszenie − Teatr A Part. Podczas dwudziestu lat festiwalu wystąpiły w Katowicach czołowe polskie i europejskie teatry innowacyjne i niewerbalne, między innymi Akhe, Betontanc, Compagnie Cacahuete i wiele innych. W tym roku widzów czeka m.in. koncert ØRGANEK oraz instalacja wideo/solo PRZEPAŚĆ GŁĘBI. 21 Międzynarodowy Festiwal Sztuk Performatywnych A PART. 9 – 19.06.2015r., Kinoteatr Rialto, Teatr Korez, Galeria Ateneum, Centrum Kultury Katowice, Teatr Rozrywki w Chorzowie, Galeria Katowicka. przedstawienia plenerowe – wstęp wolny, pozostałe spektakle – bilety do nabycia w miejscach prezentacji.

preza zacznie się Gryfnym Biegiem Kolorów, czyli pięcioma kilometrami kolorowej zabawy. Pięć stacji − każda w innym kolorze; jeden cel: osiągnąć mety. Przejść, przebiec, przespacerować, wytrwać. Oczywiście przygotowano też dodatkowe kolorowe atrakcje. Pamiętacie ubiegłoroczne żółte okularki? Tym razem też ich nie zabraknie! Zumba? Jasne! A ponadto wiele innych niespodzianek. Przebierz się w najbardziej szalony strój i zgarnij nagrody. Uśmiechnij się do przechodnia, skorzystaj z darmowego przytulania, poznaj nowych, ciekawych ludzi. Festiwal Kolorów 20.06.2015r. Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku im. gen. Jerzego Ziętka / Pola Marsowe wstęp wolny


Festiwal Muzyki Świata Ogrody Dźwięków

nej „muzyką korzeni”. I właśnie artyści z tego nurtu zostali zaproszeni na trzeci Festiwal Muzyki Świata Ogrody Dźwięków. Twórcy, którzy sięgają po najlepsze tradycje muzyki gór (Kapela Maliszów), polskiej wsi (Makaruk, Maria Pomianowska & Kinior), dalekiej Kolumbii (La Chiva Gantiva, La Dame Blanche), chłodnej Finlandii (Pekko Käppi) i basenu Morza Śródziemnego (Cie Rassegna). Do każdej z tych tradycji podchodzą jednak odważnie i twórczo, przetwarzając ją po swojemu tak, aby to, co grają, nie było muzealnym obiektem, ale porywającą, współczesną muzyką. W tym oryginalnym amfiteatrze będzie można przywitać nadejście lata i wakacji podczas trzech wieczorów, z których każdy ma szansę stać się niezapomnianym.

Bujny ogród wyrośnie tylko, jeśli ma silne korzenie. Podobnie jest z muzyką, która rozkwita wtedy, gdy korzysta z bogactwa swoich źródeł. Szczególnie w przypadku world music, nie bez przyczyny nazywa-

Festiwal Muzyki Świata Ogrody Dźwięków 19 – 21.06.2015r., podcienia Centrum Kultury Katowice bilety do nabycia na: ticketpro.pl, ticketportal.pl oraz przed koncertami

Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku im. gen. Jerzego Ziętka / rosarium 09.05 – 01.08.2015r. każda sobota od 10 do 16, wstęp wolny

dynawii, to organizatorzy gwarantują, że atmosfera pozostanie gorąca. Uroczysty wieczór otwarcia będzie miał miejsce 12 czerwca, kiedy to przyspieszone zostaną obchody nocy świętojańskiej w skandynawskim klimacie. Pojawią się prace najlepszych artystów naiwnych z Danii, Finlandii i Szwecji. Jako gość wieczoru wystąpi fiński zespół Sväng – wirtuozi... harmonijek ustnych. Po–FIKA–my, czyli zgodnie ze szwedzkim zwyczajem zrobimy sobie przerwę na kawę i słodkości, a w menu pewnie pojawią się również truskawki ze śmietaną. Natomiast najmłodsi rozwiną swoje artystyczne zdolności na warsztatach plastycznych (w roli głównej koniki Dala). VIII Art Naif Festiwal Galeria Szyb Wilson Katowice, ul. Oswobodzenia 1 12.06 – 14.08.2015r., wstęp wolny

Opracował: Arkadiusz BURY

Razem z latem powraca Art Naif Festiwal, czyli największa w Europie wystawa prac twórców naiwnych z całego świata (ponad 300 artystów z 34 krajów zaprezentuje malarstwo, rzeźbę, ceramikę). A chociaż motywem przewodnim jest tym razem sztuka Skan-

BEMAGAZYN.PL

Otwarcie VIII Art Naif Festiwal

13

To cykliczne wydarzenie, które w każdą sobotę odbywa się na terenie rosarium w Parku Śląskim ma na celu popularyzowanie idei piknikowania oraz pokazanie,

BE \\ yourself

Śniadanie na trawie

że slow life w dużym mieście jest możliwy, a czasem wręcz konieczny. To świetna okazja do celebrowania wspólnego jedzenia na trawie, w gronie przyjaciół, znajomych, rodziny. Podczas śniadań uczestnicy mogą pobudzić swój apetyt, uczestnicząc w zajęciach pilatesu czy jogi na trawie, a dla dzieci przygotowano specjalną strefę zabaw. Dodatkowo, co weekend organizowane są przeróżne warsztaty: kulinarne, ceramiczne, plastyczne... Za każdym razem coś innego. Wydarzeniu towarzyszy także targ śniadaniowy: stoiska ze świeżymi owocami i warzywami, tradycyjne i regionalne produkty od lokalnych producentów, zdrowa i ekologiczna żywność; możliwy jest również zakup gotowych dań.


sa v o ir - v i v re

BE YOURSELF Zewsząd słyszymy dziś “Bądź sobą!”. Średnio co drugi dzień pojawiają się te słowa w lepszej lub gorszej graficznej oprawie w aktualnościach na różnych portalach społecznościowych. Wystarczy włączyć radio albo telewizor, aby tam również usłyszeć tę zachętę. Podobnie w kawiarni, na ulicy, w sklepowej kolejce do kasy.

14

Na co dzień nikt z nas nie zastanawia się nad procesem oddychania. Robimy to automatycznie. Do truizmów też się przyzwyczajamy. Choć zawierają pewien ładunek tzw. życiowej mądrości i sami nieraz je powtarzamy innym, często trudno wcielić je w życie, wgryźć się w nie, w pełni zrozumieć. Myślę, że podobnie jest z zachętą, wskazówką, poleceniem (?): “Bądź sobą”. Sobą na pewno nie może być niewolnik. Jeśli myślałeś, drogi Czytelniku, że dziś już niewolników nie ma, to pozostajesz w błędzie. Jest wielu, a ich rzesza wciąż rośnie. To wszyscy ci, którzy nie potrafią wyjść poza utarte schematy, dostrzec, czego w życiu brakuje i gdzie ucieka jego sens. Na pewno nigdy nie będą sobą. Najwyżej kopią innych. “Bądź sobą” nie znaczy “zaakceptuj siebie”. Jeśli się siebie zaakceptuje po prostu takim, jakim się jest, to już się z sobą nic więcej nie zrobi. W tym miejscu skończy się praca nad własnym rozwojem. Bycie sobą to codzienne odkrywanie i akceptowanie siebie. Bycie sobą często traktuje się jako dawanie upustu własnym emocjom we wszystkich towarzyskich sytuacjach. To znacząco koliduje z dziedziną, którą się w tej rubryce od dawna zajmujemy. Jeśli ktoś, kto tupie nogami, krzyczy, pyskuje, najpierw mówi, a po-

tem myśli, uważa, że jest sobą, to trzeba ze smutkiem przyznać, iż zatrzymał się na dość wczesnej fazie własnego rozwoju. Ta postawa wymaga też odwagi. Bardzo trudno pozostać sobą, gdy wszyscy przyjmują jakąś zbiorową tożsamość. Chodzą tam, gdzie inni, myślą, mówią i postępują jak większość. Bycie sobą wiąże się również z odpowiedzialnością. Należy ciągle pamiętać, że wolność własnej pięści kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność czyjegoś nosa. Ideę “bycia sobą” pewnie jako pierwsi zaczęli głosić hipisi, a ich ulubionym psem był chart afgański. Nie dość, że swoim wyglądem przypomina długowłosego hipisa, to jeszcze jest wyjątkowo oporny na wszelkie tresury. Przedstawiciele tej rasy, niestety, nigdy nie nawiązują zbyt bliskich stosunków z ludźmi. Pozostają niezależnymi indywidualistami, co podobało się hipisom. Myślę jednak, że jeśli być sobą, to zawsze wśród innych. “Dawne zwyczaje muszą iść z duchem czasu, a nowe nie powinny negować doświadczeń przeszłości” – jak pisze Tomasz Orłowski w “Protokole dyplomatycznym”.

Wojciech S. Wocław konferansjer (występował m.in. w Sydney Opera House), popularyzator wiedzy z zakresu savoir-vivre'u i etykiety w biznesie (prowadzi szkolenia z tych dziedzin), pisarz. Jego felietony na temat dobrych manier co tydzień ukazują się na portalu Rmf24.pl. Częsty gość RMF FM, RMF Classic, Radia Kraków, cytowany przez portale Biznes.Onet.pl i Natemat.pl. Ekspert portalu Sympatia.pl oraz programu Biznes Klasa w TV Silesia. Więcej na: www.wojciechswoclaw.pl



T o masz M arsza Ĺ‚ ek

16


KULTURA

TO THE BLIND

pozwoli nam dobrze się czuć i wyrazić swoje bez popadania w sztuczność. Temat szeroki i zagmatwany niczym fabuła „M jak iłość". Nie mam jednak zamiaru analizować go dalej, bo podążając tym tropem, za chwilę zaczniemy zadawać pytania o granice wolności i tym podobne etyczne dylematy, a nie chcę tu wyjść na jakiegoś nawiedzonego kaznodzieję. Jako że dzisiejszy numer daje mi możliwość niczym nieskrępowanego wyrażenia siebie i zapala mi zielone światło do podzielenia się z Wami swoimi

BEMAGAZYN.PL

Czy ciągle zmieniające się trendy i podążanie za kolejnymi przemijającymi modami pozwalają nam tak naprawdę poczuć się rzeczywiście komfortowo? I odwrotnie, czy przekora i podążanie cały czas „pod prąd” to wyraz indywidualizmu, czy raczej tylko kolejna poza i przejaw obłudnej mody na kontestację? Zarówno mainstream jak i tak zwany underground są jedynie wytworem, a tym samym integralnym elementem wszechobecnej popkultury. Największą sztuką jest umiejętność znalezienia złotego środka i czerpania z bogactw otaczającego nas świata tego, co naprawdę

17

Witam wszystkich Czytelników w kolejnej odsłonie Świata Mroku. „Be Yourself” hmmm… ciekawy temat mamy na tapecie. Jak znalazł, żeby zadać sobie pytanie, czy w dzisiejszym świecie udawania i fałszu jest jeszcze możliwe, aby być sobą tak w 100 procentach?

BE \\ yourself

BLACK


T o masz M arsza ł ek

18

fascynacjami, to pojedziemy tym razem totalnie „po bandzie”. Być może Naczelni będą tego srogo gorzko żałować, ale cóż tam, mamy być sobą, co nie? Musicie wiedzieć, że poza horrorem, czy to tym filmowym, czy tym i literackim, moją największą życiową pasją jest muzyka i to na dodatek muzyka z piekła rodem. To właśnie temu swoistemu sonicznemu horrorowi chciałem poświęcić dziś trochę uwagi. Przyznam się szczerze, że bardzo długo zastanawiałem się, czy poruszać ten temat akurat na łamach BE. Doskonale zdaję sobie sprawę, że niekoniecznie zainteresuje on czytelników, z drugiej strony sam też odczuwałem pewien dyskomfort dotyczący zwłaszcza ideologicznej strony zagadnienia. Zgodnie jednak z postawioną na wstępie tezą, że kontrkultura jest też integralnym elementem popkultury, pozwolę sobie na ten mały tematyczny skok w bok. Z resztą, ekstremalna muzyka, jak i ekstremalne osobowości z nią związane na dobre zadomowiły się już w mediach wszelkiego typu. Dobitnym przykładem może być tu pan Adam Darski i jego Behemoth. Spora grupa osób (pewnie na co dzień nieobcująca z tego typu dźwiękami), zna Nergala z telewizji i o dziwo kupiła jego książkę, którą swego czasu można było nabyć dosłownie wszędzie. Muzyka heavy metalowa to żadna nowość. Jej korzeni doszukuje się już w bluesie, a następnie w wyrosłym z niego rock `n’ rollu. Muzyka metalowa zawsze kojarzyła się z buntem, mrokiem i szatańskimi konotacjami. Sami muzycy robili też wszystko, aby utwierdzić ogół społeczeństwa w takim przekonaniu. Wiadomo, kontrowersje są najskuteczniejszą reklamą, a ponoć diabeł „sprzedaje” się najlepiej. W rzeczywistości gwiazdy tego nurtu to w większości nieszkodliwi, wiecznie podchmieleni krzykacze, liczący na uwielbienie nastoletnich fanek i sumujący kolejne zera na koncie. Owszem, parę razy w historii tego gatunku dochodziło do istotnych przewrotów, których wymiernym skutkiem było odświeżenie wstępnych założeń oraz wykształcanie się coraz to nowych podgatunków metalu. Tak oto krystalizowały się kolejno: NWOBHM (New Wave of British Heavy Metal), speed -, thrash -, death -, doom - i w końcu black metal. Każda kolejna rewolta niosła z sobą coraz to większą radykalizację przesłania jak i samej muzyki, obierając kurs w stronę niczym nie skrępowanej ekstremy. Niestety też, każda rewolta kończyła się tak samo: Niczym symboliczny Uroboros, kolejni reformatorzy z czasem, ze

smakiem zaczynali pożerać swój własny ogon. W miarę wzrostu popularności muzyki metalowej, niczym grzyby po deszczu, zaczęły powstawać niezliczone pod-podgatunki i dalsze niezrozumiałe dla mnie hybrydy metalu. Grindcore, gore, power, symphonic, gothic, new metal i wiele innych, nie wnoszących w zasadzie niczego nowego do gatunku, mutantów. Na tle całego tego bałaganu, wyjątkowo mrocznym blaskiem świeci do dziś black metalowa rewolucja, która miała miejsce w początku lat 90-tych ubiegłego stulecia w Skandynawii. Fenomen tego zjawiska tkwi nie tylko w samej muzyce, ale przede wszystkim w radykalnym przejściu jej twórców od słów do czynów. Na ten temat powstało wiele hipotez, rozpraw czy nawet prac socjologicznych. Do dziś wielu zastanawia się co skłoniło młodych (nastoletnich wówczas) muzyków do zapisania się w historii muzyki metalowej ogniem i krwią. Nie chcę tu nikogo oceniać, gloryfikować ani ganić. Jedno jest natomiast pewne:, w porównaniu do animatorów ruchu black metalowego, wspomniany wcześniej Nergal jawi się personą równie ekstremalną, co Adam Jarubas w porównaniu do Pol Pota. W blasku płonących kościołów, z krwią (własną i cudzą) na rękach młodzi Norwegowie nieśli światu ewangelię diabła. Płomień na północnym niebie rozprzestrzeniał się bardzo szybko na sąsiednie kraje skandynawskie, a następie dalej na południe Europy. Pod względem intensyfikacji przemocy i ilości ofiar, bardziej krwawą historią niż black metal pochwalić może się tylko rap, ale trudno tu porównywać strzelaniny i potyczki gangów do umyślnych mordów dokonywanych przez nastolatków. Pewnie niewielu wie, że i w Polsce miały miejsce akty black metalowego terroru, może nie tak spektakularne i głośne jak w innych państwach, z pewnością jednak szokujące. Niestety, nie wystarczy miejsca, aby opisywać tu poszczególne postaci i fakty, ale wydarzenia związane z sceną black metalową śmiało można nazwać horrorem i z tego też względu pasują one jak ulał do założeń Świata Mroku. Kolejnymi wspólnymi elementami muzyki metalowej i szeroko pojętego horroru są często tematyka, stosowana symbolika, a także dobór środków ekspresji oraz emocje, do których się odwołują. Śmiało można więc zaryzykować stwierdzenie, że horror stanowi jedną z głównych inspiracji dla zespołów metalowych. Wracając jednak do tematu. Krucjata sił ciemności nie trwała długo, wraz z aresztowaniami i śmiercią pro-


KULTURA

Wszystkie wymienione filmy należy traktować oczywiście z lekkim przymrużeniem oka. Często szokujące, czasami zabawne, ale niestety dość tendencyjne. Tak czy owak dają one ogólny pogląd na zawiłości i specyfikę sceny black etal. Jeli się nie boicie, sprawdźcie! Pozdrawiam z głębin otchłani i do przeczytania.

BEMAGAZYN.PL

W kwestii pozycji filmowych najlepszym (choć niekoniecznie kompetentnym) źródłem informacji są sensacyjne reportaże i filmy (pseudo)dokumentalne, których niezliczoną ilość można znaleźć w internecie lub na DVD. Niestety, nie spotkałem żadnej pozycji polskojęzycznej, ale na szczęście większość z nich dostępna jest z napisami angielskimi. W morzu totalnego chłamu i tandety wyróżnić trzeba następujące tytuły: „Until the Light Takes Us” (2008), „Det Svarte Alvor” (1994), „Satan rir media” [Satan Rides the Media] (1998), „Loputon Gehennan liekki” (2011), „Pure Fucking Mayhem” (2008), „True Norwegian Black Metal” (2007).

19

Nie chcę rozpisywać się na łamach BE o poszczególnych zespołach i wydarzeniach z nimi związanych, bo potrzebowałbym na to kilkunastu numerów. Wolę potraktować temat pobieżnie, jako ciekawe i niepokojące zjawisko artystyczno-socjologiczne. Jeżeli natomiast, choć trochę zaintrygowała Was mroczna historia najbardziej ekstremalnej formy metalowej muzyki, to odsyłam zainteresowanych do:

W zakresie literatury jedyną znaną mi kompleksową pozycją na poważnie traktującą o black metalu (nie licząc oczywiście prasy branżowej) są „Władcy Chaosu” autorstwa Moynihana i Sǿderlinda. Książka budząca skrajne emocje, zarówno w kręgach czytelniczych, jak i w środowisku jej bohaterów. Autorzy w ciekawy i dość skrupulatny sposób przedstawiają nam świat szaleństwa i chaosu, który stał się udziałem muzyków black metalowych. Liczne wywiady zarówno z samymi zainteresowanymi jak i ich rodzinami, psychologami, socjologami, czy nawet przedstawicielami policji świadczą o kolorycie i bogactwie prezentowanej treści. Całość utrzymaną w manierze dziennikarstwa śledczego czyta się w miarę lekko, choć mnie osobiście drażni czasami skłonność autorów do nadinterpretacji i nadawania nad wyraz sensacyjnego tonu niektórym wydarzeniom. Książka opatrzona jest masą ciekawych, archiwalnych fotografii, co dodatkowo uatrakcyjnia lekturę i pozwala poczuć tamten klimat. Polskie wydanie: „Władcy Chaosu”, tłumaczenie: Bartosz Donarski, wydawnictwo: KAGRA. Gorąco polecam!

BE \\ yourself

minentów tej sceny, płomień rebelii zaczynał powoli przygasać. Pomimo okropieństw leżących u podwalin nurtu, z czasem (podobnie jak pozostałe odmiany metalu) został on oswojony i zasymilowany przez wielkie koncerny płytowe i świat show biznesu. Pozostali na wolności protoplaści gatunku stopniowo łagodzili swoją retorykę, odcinali się od kryminalnej przeszłości czarnej sztuki lub tracili zainteresowanie tą formą twórczości, poszukując innych środków muzycznego wyrazu. Ich miejsce zajęły setki młodych zespołów, upatrujących swojej szansy na sukces w panującej na rynku muzyki ekstremalnej koniunkturze. Uczesany i pozbawiony kłów black metal stał się kolejnym eksportowym towarem Skandynawii, cieszącym się dużą popularnością i jeżeli wierzyć plotkom, wsparciem organów państwowych pokroju Ministerstwa Kultury i Sztuki oraz ambasad. Wielu domorosłych proroków wieszczyło wtedy śmierć gatunku, krzycząc, że kult został zaprzepaszczony na wieki, że idea została sprzedana. Czy rzeczywiście? Trudno to oceniać. Z jednej strony barykady mamy np. zespół Satyricon, który swoim występem uświetnił inaugurację Mistrzostw Świata w Narciarstwie Klasycznym w Oslo, black metal promowany na Facebooku, Instagramie i niezliczonych forach internetowych. Z drugiej liczne podziemne wytwórnie i dystrybucje oferujące „winyle”, kserowane ziny i taśmy magnetofonowe oraz, co ważniejsze, nowe zaangażowane zespoły, wyskakujące niespodziewanie niczym diabeł z pudełka, a na dodatek tworzące naprawdę ciekawe dźwięki. Biorąc pod uwagę powyższe, uważam, że black metal jako gatunek zmienił się nie do poznania. Okrzepł, dorósł, ale na pewno nie umarł, ba uważam że ma się dalej całkiem dobrze. Odwołując się do przytoczonej już ognistej analogii.: zgliszcza i popioły zdążyły już ostygnąć, ale w głębi cały czas jarzy się jeszcze żar, co rusz wypuszczając na świat płomienne języki i drobne snopy iskier. Jeżeli niesione wiatrem upadną na podatny grunt, mogą wzniecić kolejny pożar…


S ylwia K ubry ń ska

20


KULTURA

Sen BE \\ yourself

Kobieta, ściśle kobieta taka jak ja, która jako dziecko słyszała na swój temat taki oto komentarz: „Włosy trzy na krzyż, popielate”, ma dość krętą drogę do bycia sobą. Przez większość dzieciństwa bowiem, czyni starania osiągnięcia stanu niebytu, zniknięcia, przeźroczystości. A w wieku względnej dojrzałości usiłuje zmienić kolor włosów, podtrzymywana niezłomną nadzieją wywoływaną wpatrywaniem się w zdjęcia modelek na kolejnych opakowaniach farb, których paleta rozciąga się od odcienia wściekłej

miedzi, przez cyklamen, mahoń, heban, złoto kanionu, gorzką czekoladę, piasek Sahary, lodowy blond, platynę i „sen Szeherezady”. Nigdy, przenigdy kolor obiecany na pudełku nie potrafi sprostać oczekiwaniom. Żaden proces farbowania nie dokonuje cudu przemiany trzech popielatych włosów na krzyż w burzę filmowej fryzury, nigdy nie spełnia się również sen Szeherezady, ba nawet w ułamku procenta nie zbliża do urody modelek z reklam. Ale też nigdy żadne fiasko nie zniechęca kobiety

BEMAGAZYN.PL

Nigdy żadne fiasko w farbowaniu włosów nie zniechęca kobiety do podejmowania kolejnych prób dokonania metamorfozy.

21

Szeherezady


22

do podejmowania ponownych prób przejścia metamorfozy. Owszem, po czterdziestominutowym tkwieniu w wyobrażeniach o szokującym efekcie, rozczarowana pędzi do najbliższego czynnego marketu po następne pudełko, z kolejną pięknością o włosach z sennych marzeń Tysiąca i Jednej Nocy, o możliwie najbardziej odmiennym odcieniu niż ten, który aktualnie ma na głowie. Wszystkie dokonania młodego życia schodzą na dalszy plan, każdy sukces jest mniej ważny, bo liczy się tylko ta najpoważniejsza sprawa: przemiana trzech popielatych włosów w burzę ognistych loków. Trwała. Pierwszą zrobiłam już w wieku szesnastu lat, bo tylko to mogło uratować mnie od dramatycznej prawdy. Dość wcześnie więc poznałam prawdę stokroć bardziej dramatyczną – o połamanych od kwasu włosach tuż przy samej skórze, rozdwojonych, roztrojonych, rozczworzonych końcówkach, włosach ciągnących się jak guma, czy kruszących się w rękach strzępach. Ale to nic. W telewizji zobaczyłam Claudię Schiffer i jej L’Oréal. Uciułałam więc na taki sam szampon i pomknęłam do sklepu. A tam było tego strasznie dużo: szampony do włosów suchych, zmęczonych, cienkich, łamliwych, takich, śmiakich, ale żadnego do trzech włosów na krzyż. Dlaczego nie wyszłam? Dlaczego nie zrozumiałam wtedy, że ta cała operacja na mojej głowie, ten bezlitosny zabieg na otwartym mózgu nie ma żadnego sensu? Bo moja matka miała włosy gęste, kasztanowe, falujące, piękne. A ja popielate i trzy na krzyż. To jak ja mogłam cokolwiek zrozumieć? Wyjść ze sklepu bez szamponu Claudii Schiffer? Bez iluzji, bez otarcia się o jej boskość, bez mentalnego przekonania, że mam z nią coś wspólnego? Jak mogłam przestać katować się farbami i trwałą? Nie stosować od najmłodszych lat najróżniejszych odżywek? Nie eksperymentować z surowymi żółtkami, octem, pokrzywą, piołunem, henną, korą dębu, borowiną, cukrem, oliwą, cytryną i diabli wiedzą czym jeszcze? Nie mogłam. Nie mogłam, bo nieosiągalny efekt zawsze gdzieś tam majaczył jak sen Szeherezady, która w gruncie rzeczy przecież nigdy nie zasnęła, lecz opowiadała bajki o tym, że za chwilę, za czterdzieści minut stanę się pięknością o bujnych włosach w kolorze zapierającym dech w piersiach. I wszystko się ułoży; wreszcie będzie inaczej. Bo właśnie o to chodzi. Ta zmiana, ten paraliżujący moment, w którym wybija ostatnia minuta oczekiwania z cuchnącą amoniakiem mazią na głowie, on ma wszystko odmienić. On jest tą chwilą czarodziejską, godziną pąsowej róży. Odtąd życie staje się filmem, a ja gwiazdą. I w końcu znikają wszelkie problemy. Matka niestety, musi przyznać, że sorry, ale tamto o trzech popielatych włosach to już nieaktualne, nieprawda, pomyłka… Ale jakoś ciągle nie przyznaje. Nic się nie zmienia, aż któregoś dnia, gdy po latach rozłąki spotykamy się w jej domu, rozmawiamy o sprawach rodzinnych, ona patrzy na mnie z przechyloną głową i nagle pyta:

– Jaki to kolor farby? Co?! Przecież ja już od dwóch lat nie farbuję włosów! Robiłam to przez dwadzieścia lat. Na różne kolory: złoto kanionu, lodowy blond, miedziany, tycjan, mahoń, albo po prostu „sen Szeherezady”. Farbowałam je tak namiętnie i intensywnie, że pewnego dnia wypadły przy samej skórze. Wtedy właśnie chodziłam z taką krótką fryzurą, jak feministka. Ale prawda jest taka, że to nie miało nic wspólnego z feminizmem. Tamta fryzura była moim fiaskiem – tarczą, na której wyniosła mnie Claudia Schiffer. Wielką przegraną w walce o inną mnie, mieszkającą gdzieś na wyspie lazurowego morza międzyplanetarnej rzeczywistości. Na wielkoformatowym plakacie przyczepionym do Złotych Tarasów. Na reklamie szamponu. We śnie nigdy niezasypiającej Szeherezady. No i wypadły mi te włosy, ale o tym nie mówiłam. I teraz też nie powiem, bo gdym to zrobiła, umarłabym ze wstydu. Jak koleżanki pytały, skąd pomysł na taką fryzurę, mówiłam, że to mój styl. Ale to żaden styl, to była zażarta niezgoda na samą siebie. I teraz z taką samą niezgodą, tonem przygotowanym do walki, odpowiadam na pytanie matki, wyznając najstraszliwszą prawdę swojego życia: – To kolor naturalny. A ona kiwa głową, a w tym kiwnięciu jest ogromne uznanie dla mojego wyrafinowanego gustu: bardzo naturalny. Po czym znów przechyla głowę i już ze słabo skrywaną zazdrością ponawia pytanie: – Ale jaki to kolor? – Prochy Hadesu – wypalam, choć wydawało mi się, że wcale nie chciałam tej zemsty. A jednak wystrzeliła ze mnie okrutnie w tym sarkazmie, ukrywającym to znienawidzone słowo, będące określeniem śmierci, popiołu i wiekuistej przeciętności, na którą mnie na początku mojego życia skazała ona, posiadaczka filmowej fryzury, rudo-kasztanowa piękność – moja matka. – Sama bym sobie walnęła taki kolor – mówi ona, a ja tymczasem mam projekcję filmu ze mną w roli głównej. Klatka po klatce przewijają mi się obrazy, jak to było z lodowym blondem, który naprawdę miał kolor budyniu; ze złotem kanionu, przypominającym marchewkę: z mahoniem o odcieniu buraków i wreszcie ze „snem Szeherezady”, po którym wypadły mi włosy. I jak to jest teraz z popielatym, mysim, szarym, znienawidzonym odcieniem żadności, o który moja matka, kobieta o najpiękniejszych włosach na świecie, dopytuje się od kwadransa, bo SAMA BY SOBIE TAKI WALNĘŁA.

Sylwia Kubryńska pisarka, blogerka, dziennikarka. Pochodzi z Mazur, mieszka na Kaszubach. Laureatka nagrody Gdańsk Metropolia Europejska Stolica Kultury i Wydawnictwa Replika. Jurorka Blog Forum Gdańsk 2011. Jest autorką powieści Last Minute i bloga www.kubrynska.com.



Spersonalizuj rzeczywistość, czyli BE YOURSELF w

wersji 24

3.0 tekst: Katarzyna Zielińska

… a jak już to zrobisz – koniecznie pochwal się reszcie świata.


KULTURA

Spersonalizowałeś – pokaż innym Kiedy już masz trampki z wizerunkiem własnego kota, koszulkę z ulubionym cytatem, a w portfelu kartę płatniczą z ukochanym obrazem impresjonistycznym, jeździsz autem w limitowanej wersji, pełnym Twoich własnych, osobiście dobranych gadżetów i oklejonym zaprojektowaną przez siebie naklejką, nie możesz tego zmarnować. Świat musi Twój spójny i z rozmysłem wykreowany wizerunek zobaczyć oraz docenić. I tu z pomocą przychodzi internet, a w szczególności media społecznościowe. Umiejętnie dobrane zdjęcia, jakiś post tu i tam, przemyślane lajkowanie i już szeroki świat wie, że jesteś sobą i nikogo nie udajesz, a do tego robisz to w sposób wyrazisty i ekspresyjny. Można?

BEMAGAZYN.PL

Personalizacja to nadawanie czemuś charakteru osobistego. A w IT: dostosowywanie ustawień programu do potrzeb, upodobań i życzeń użytkownika. Do niedawna personalizacja ograniczała się do wyboru koloru samochodu, dzwonka w telefonie, czy mebli na zamówienie. Dziś spersonalizować możemy niemal wszystko. Na przykład trampki. Wiedzieliście, że istnieją firmy, którym można wysłać rysunek, jaki chcemy mieć na butach, a oni nam zrobią trampki z tymże rysunkiem? A słyszeliście o takich sklepach internetowych, gdzie sami sobie zaprojektujemy buty, dobierając elementy spośród dostępnych kolorów i modeli? Przy tym koszulki z autorskim nadrukiem czy kalendarze z własnymi zdjęciami to banał. Można też (nie wiem po co) spersonalizować sobie kartę płatniczą. Jak się ma dziecko, to wiele jego rzeczy też można spersonalizować. Na przykład ubranka z imieniem lub zabawnym (rzecz gustu) napisem mu sprawić. Albo tabliczkę na wózek, wzorowaną na samochodowej tablicy rejestracyjnej. I tu w sposób naturalny wypływa wątek motoryzacyjny – bowiem właściciele personalizują swoje samochody z wielkim upodobaniem: montują tabliczki ze swoim imieniem, przyklejają różnorakie naklejki – informacyjne, np.: “Zuzia w aucie”, satyryczne, np.:

25

Personalizuj

(moja ulubiona, najczęściej widywana na leciwych volkswagenach) “Niemiec pod kocem trzymał”, bądź społecznie zaangażowane, np.: “Patrz w lusterka. Motocykle są wszędzie”. Wszelkie tzw. nowe technologie tworzą dla personalizacji klimat bardzo sprzyjający. Taki smartfon na przykład daje nieograniczone możliwości, począwszy od banalnej tapety ze zdjęciem małżonki lub kota, aż do dostosowania całego interfejsu użytkownika. Na wielu stronach www można wybrać np. kolory, w jakich chcemy je oglądać, a za pomocą odpowiedniej wtyczki możemy zmienić każdą stronę w łatwy do czytania artykuł z jedną kolumną tekstu. A z rozwiązań przedpotopowych – pamiętacie skóry do Winampa? Raczkująca, ale personalizacja.

BE \\ yourself

W XXI stuleciu można być sobą w stopniu o wiele większym niż wcześniej. Mamy bowiem narzędzia, dzięki którym swój wycinek rzeczywistości możemy wykreować w dowolny sposób. Własny wizerunek też. Wizerunek człowieka naszych czasów nie podlega sprawom przypadku – jest on w najwyższym stopniu stworzony, dopracowany, a następnie zarządzany. Co więcej, wedle obowiązujących standardów, być sobą wręcz trzeba. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu należało być kimś (w opozycji do bycia nikim). Teraz bezosobowe “ktoś” zastąpiło pierwszoosobowe „JA” – niepowtarzalne i jedyne w swoim rodzaju.


A w zamian za taką otwartość otrzymasz dopasowane do Twoich upodobań reklamy na fejsie, gdzie doskonale wiedzą, że lubisz góry i właśnie szukasz w sieci butów trekkingowych, dlatego pokażą Ci kilka par w cenie promocyjnej, kiedy tylko się zalogujesz. Ot, uroki Web 3.0.

Bądź sobą – wybierz pepsi

26

Pamiętacie takie hasło reklamowe? Moim zdaniem zawiera ono kwintesencję współczesnego “bycia sobą”. Z jednej strony postuluje indywidualizm, a z drugiej bezpośrednio mówi odbiorcy, jak ma się zachować, jakiego dokonać wyboru. Czyli należy być sobą, ale postępować zgodnie z planem stworzonym przez marketingowca? Świetnie ujął ten problem na łamach “Akantu” Stefan Pastuszewski: Hasło reklamowe: „Bądź sobą – wybierz pepsi" najprecyzyjniej oddaje istotę kreacji indywidualnej tożsamości poprzez wybór określonych produktów do konsumowania. (A gdzie budowanie świadomości i charakteru?). Każdy swobodnie (a presja mediów i reklamy?) żłobi sobie w śmietniku cywilizacyjnym XXI wieku własny kanalik i czuje się w nim wyjątkowy. (A może sensem naszej ziemskiej egzystencji jest właśnie taka indywidualna wyjątkowość?). (...) Masa umasawia dziś nawet… indywidualizm. Staje się on dostępny dla każdego, bowiem każdy może poczuć się indywidualistą, wybierając w morzu produktów i usług. Także proponowanych przez media postaw, zachowań, image. 1 W świetle powyższego przepis na bycie sobą jest taki: wejdź do wielkiego hipermarketu rzeczywistości i wybierz sobie, co chcesz. Nie możesz jednak wybrać niczego i wyjść z pustym koszykiem, bo wtedy będziesz nijakim człowiekiem bez właściwości. Nie będzie Cię można włożyć do szufladki, ani dodać Ci hasztaga. I jak na fejsie będziesz wyglądać?

Zatem bycie sobą w wersji 3.0 to po prostu rodzaj hołdu (jednego z wielu) składanego bogu konsumpcji. Pusta idea, która świetnie się sprzedaje, bo trudno znaleźć osobę, która nie chciałaby być sobą. Jeśli nie jesteś sobą, to kogoś udajesz, jesteś nieprawdziwy, a to ani ładnie, ani sexy… Pytanie jeszcze, czy ten wykreowany wizerunek wynikający z chęci bycia sobą, jest spójny z naszymi prawdziwymi upodobaniami i cechami. Czyli: czy “będąc sobą” pozostajemy tym, kim jesteśmy rzeczywiście, czy tym, kim chcielibyśmy być, bo wydaje nam się, że to będzie fajne i się spodoba. Moim zdaniem oznacza to pewien problem, ponieważ wykreowany wizerunek nie zostawia miejsca na sprzeczności i niekonsekwencje, które w prawdziwym człowieku są. W świecie hasztagów wszystko musi pasować do siebie, a w realnym życiu rzadko się to zdarza. Bycie sobą (prawdziwe, niewykreowane) to czasem także zgoda na własną zwyczajność i przeciętność; nie oszukujmy się, nie wszyscy są wyjątkowi, choć każdy uważa, że jest. Brutalna prawda mówi, że nikim innym niż jesteśmy, raczej nie będziemy i właśnie ta świadomość, według mnie, oznacza bycie sobą. Cóż, zostawiam Was, Czytelnicy, z mądrością Oscara Wilde’a: Be yourself – everyone else is already taken.

1

http://akant.org/85-archiwum-miesicznika-akant-2010/akant-padziernik-

2010/1114-stefan-pastuszewski-bd-sob-wybierz-pepsi


Zawsze jest sezon na dobrą kuchnię. Zawsze jest sezon na Umami.

Restauracja Umami Piąty Smak

ul.Sikorskiego 46, Pyskowice tel. 32 333 22 46

Manager restauracji: 662 267 070 mail: biuro@restauracjaumami.pl

www.restauracjaumami.pl


Przepis na bycie sobą 28 tekst: Aurora Czekoladowa

Człowiek orkiestra. Prawie zawsze w ruchu. Jak nie z nożyczkami, to z widelcem. Jaki jest jego przepis na bycie sobą i w której roli czuje się najlepiej, opowiada dyżurny kucharz kulinarnych eventów oraz finalista Hell’s Kitchen – Adam Czapski.

Adam Czapski na co dzień fryzjer-wizażysta, po godzinach kulinarny amator, gotujący z pasją i pomysłem. Po udziale w programach Ugotowani, Coolinaria, Gotuj o wszystko, Master Chef, Hell’s Kitchen stały bywalec kulinarnych eventów i warsztatów, a także prowadzący. Redaktor audycji radiowej Izba przyjęć w JemRadio oraz ambasador kilku marek sprzętów kulinarnych.


KULTURA

Aurora: Jesteś fryzjerem, kucharzem, śpiewasz, prowadzisz audycję radiową. Które z tych oblicz jest tym twoim prawdziwym? Adam Czapski: Wszystkie! Rzeczywiście zajmuję się aż nazbyt wieloma rzeczami na raz. Jestem wielki (śmiech) i zawsze miałem wielkie ambicje. Ale to również głębsza sprawa… Każda z tych aktywności daje mi coś innego i pozwala mi realizować inną część siebie.

Aurora: Bo – nie da się ukryć – uwielbiasz gadać! A.Cz.: Jak nie jem, to gadam. Od zawsze tak mam…

Aurora: Znalazłeś jakiś kompromis, który pozwolił ci realizować siebie w gotowaniu, ale poza kuchnią? A.Cz.: Na szczęście żyjemy w czasach mody na kulinaria. Ludzie – bez względu na swoją profesję – lubią się tym zajmować. A ja im chętnie w tym pomagam! Prowadzę kulinarne warsztaty, pokazy i eventy. Sprawa jest o tyle prosta, że po udziale w programach Master Chef i Hell’s Kitchen mam wciąż mnóstwo zaproszeń do różnych imprez z udziałem publiczności. Wtedy rozkwitam!

Aurora: Dlaczego zrezygnowałeś? A.Cz.: Po pierwsze – stołówka (śmiech).

BEMAGAZYN.PL

Aurora: Czyli zabrakło jakiegoś składnika potrzebnego do pozostania w pełni sobą? A.Cz.: Tak. Dla mnie to są trzy zasadnicze rzeczy: fryzjerstwo, jedzenie i… ludzie! Ten ostatni składnik jest mi chyba najbardziej potrzebny.

29

Aurora: To może powinieneś zostać szefem kuchni? A.Cz.: Jakiś czas temu miałem taką przygodę. Przez pół roku pracowałem jako szef kuchni w opolskiej Labie. Na początku czułem się jak ryba w wodzie, ale z czasem zaczęło mnie to męczyć i zrezygnowałem. Nie dlatego, że nie lubię gotować. Nadal spełniałem się jako kucharz. Ale nie jako ja, nie jako człowiek. Czułem się zamknięty. Brakowało mi kontaktu z ludźmi. Oczywiście czasem wychodziłem na salę do gości, ale najczęściej po prostu gotowałem, gotowałem i gotowałem wśród czterech ścian. To już nie byłem ja…

BE \\ yourself

Aurora: Dla większości ludzi Adam Czapski to znany z telewizji kucharz! A.Cz.: Rzeczywiście, kocham gotować i jeść, co zresztą widać (śmiech)!

Aurora: I muszę przyznać, że jesteś w tym świetny! Może powinieneś raczej zostać jakimś kaznodzieją, który porywa ze sobą tłumy? A.Cz.: I miałem być! Jako młody chłopak trafiłem do seminarium duchownego. Całkiem ciekawa przygoda. Nie żałuję, że tam byłem, bardziej jednak nie żałuję że mnie tam nie ma.


30 Aurora: Jak nie wiadomo o co chodzi, chodzi o… jedzenie? Naprawdę? A.Cz.: Wszystko smakowało tak samo... Było tłuste. Miałem wrażenie, że nawet w herbacie pływały oka! Narastała we mnie ochota, by gotować samemu. A wraz z nią, żeby w ogóle robić wszystko po swojemu… Aurora: Czułeś się przytłoczony? A.Cz.: Dokładnie. To nie kwestia braku wiary. Zresztą nadal pozostaję osobą wierzącą. Często rozmawiam z Bogiem. Była jednak pewna zasadnicza przeszkoda w zostaniu księdzem – nie jestem pokorny. Lubię być sobą. W stu procentach. A takich osób seminarium nie tolerowało. Co z tego, że miałem świetne wyniki


KULTURA

w nauce, kiedy cenniejszą zaletą było podporządkowanie się przełożonym? A ja tak nie potrafiłem. Nie znoszę, kiedy ktoś mówi mi, co mam robić, a czego nie. To prosta droga do zabicia prawdziwego siebie... A ja chciałem sam wybrać. Być wolnym.

Aurora: A co z twoją potrzebą gadania? Skoro nie porywasz tłumów z ambony, to jak realizujesz się pod tym względem? A.Cz.: Mam swoją audycję radiową Izba przyjęć – o przyjęciach, imprezach i spotkaniach przy suto zastawionym stole w JemRadio. Choć to program okołokulinarny, mówię tam o wszystkim i to, co myślę. Nie boję się używać ostrych słów. A czasem trzeba, bo zdarza się, iż jakaś restauracja jest sztucznie oklaskiwana przez media, a gdy sam tam wchodzę, okazuje się, że to kompletna

BEMAGAZYN.PL

Aurora: Zacząłeś wiec spełniać swoje. Udało ci się otworzyć znany i lubiany salon fryzjerski Euphoria. Poczułeś się wreszcie sobą? A.Cz.: Przede wszystkim muszę powiedzieć, że czasem czuję się tam jak ksiądz, choć nim ostatecznie nie zostałem (śmiech). Ciekawe, że ludzie na fotelu fryzjerskim spowiadają mi się jak w konfesjonale! Co jest tym zabawniejsze, że mój salon znajduje się tuż przy opolskiej katedrze. A odpowiadając na pytanie, owszem – ten zawód umożliwia kontakt z ludźmi, daje też dużą swobodę. Czuję się tu w pełni sobą, bo to miejsce stworzone od początku przeze mnie.

Aurora: Ta otwartość w mówieniu tego, co ci leży na sercu to twoja cecha charakterystyczna. Zawsze taki byłeś? A może miało to związek z przełamaniem tabu, jakim było opuszczenie seminarium? Adam: Rzeczywiście, zanim odszedłem z seminarium, czułem się jakiś taki stłamszony. Nazbyt ułożony. Nawet ostrzyżony tak, jak chciała moja mama, która z resztą mnie strzygła. Nic nie mogłem. Musiałem być idealny, taki jak życzyli sobie rodzice. Chłopiec na pokaz. Opuszczając seminarium, po raz pierwszy zrobiłem coś po swojemu i poczułem się wreszcie sobą, a to oznaczało także wolność.

31

Aurora: Chciałeś uciec od jakiejś części siebie? A.Cz.: Krótko po odejściu z seminarium uświadomiłem sobie, że bycie księdzem miało spełnić zachcianki i ambicje rodziców. Nikt nie zastanawiał się, czy w tym wszystkim ja będę szczęśliwy. Przez moment wydawało mi się nawet, że jestem. W końcu jednak zauważyłem, że realizuję cudze marzenia.

porażka. Zatem to audycja dosyć kontrowersyjna, ale daje mi przestrzeń, w której mogę być sobą.

BE \\ yourself

Aurora: Zatem opuściłeś mury seminarium i… A.Cz.: I porządnie się zastanowiłem, w czym będę czuł się sobą. I tak oto skończyłem szkołę fryzjerską. Niestety, choć wybrałem dla siebie dobrze, to był trudny czas. Bo moja decyzja nie spodobała się wielu członkom rodziny. Czuli się zawiedzeni. Postanowiłem odciąć się od tego i znad morza pojechałem do Opola, gdzie mieszkam już od kilkunastu lat.


z zaproszeniem sam prezydent. Inaczej bym zwariował. Trzeba pobyć samemu, by wiedzieć, kim się naprawdę jest.

Aurora: Jak wyrażała się ta wolność? Zacząłeś dziko imprezować? Korzystać z zakazanych aspektów życia? A.Cz.: Przeciwnie. Usamodzielniłem się. Wydoroślałem. Wynająłem własne mieszkanie. Podjąłem pracę w branży kulinarnej, konkretnie w KFC (śmiech). Aurora: Żadnych wygłupów? A.Cz.: Cóż, jeśli chodzi o szaleństwa, to zacząłem brać udział w różnego rodzaju programach telewizyjnych. To była ogromna frajda, ale w tym wszystkim chodziło głównie o próbowanie siebie. Odkrywałem prawdziwego siebie.

32

Aurora: I tak trafiłeś do telewizji! Dzięki niej, jak mówisz, znalazłeś siebie i dałeś się poznać szerokiej publiczności. A mnie ciekawi Adam, którego nikt nie widzi. A.Cz.: Hm… To nie jest tak, że tylko wśród ludzi, albo przeciwnie – w samotności możemy być sobą. Na to, jak na dobre danie główne, składa się wiele elementów. Są chwile, gdy przychodzę do domu i zamykam się niczym w azylu. Nie rozmawiam wtedy z nikim. Nawet do moich psów się nie odzywam. Nie włączam radia, ani telewizora. To mi pozwala nie zatracić takiego głębokiego kontaktu z sobą. Aurora: Jak się ma tyle ról do spełnienia, łatwo się w tym pogubić. A.Cz.: Dlatego raz do roku przez trzy dni robię sobie taki “detoks”. Nie odbieram wtedy nawet telefonów, choćby dzwonił do mnie

Aurora: I co wtedy odkrywasz w sobie? A.Cz.: Często są to trudne sprawy… W gruncie rzeczy, staram się jednak siebie lubić. Jestem wrażliwy. Ambitny. Otwarty. Aurora: Szczęśliwy? A.Cz.: Odkąd zacząłem żyć po swojemu, tak. Nawet wtedy, gdy nie miałem co do ust włożyć, czułem się wreszcie w pełni szczęśliwy. Aurora: Czy bycie sobą oznacza zawsze bycie szczęśliwym? A.Cz.: Chciałbym dać odpowiedź twierdzącą, ale często taka postawa związana jest z odrzuceniem przez innych. Mimo wszystko wybieram bycie sobą, bo dla mnie to jednoznaczne z wolnością, którą cenię najbardziej, bo sam kiedyś byłem pod całkowitym wpływem rodziców. Również dlatego, że widzę jak wiele osób wokół jest zniewolonych. Nie tylko przez używki, lecz także przez media, czy pracę, której

nie lubią. Tymczasem człowiek jest sobą, gdy robi nie to, co musi, ale to, co chce. Aurora: A co ty teraz chcesz robić? A.Cz.: Cóż, pogodziłem się już z tym, że nie zbawię świata (śmiech). Ale wiem, że mogę wielu ludzi zabrać do nieba, gotując dla nich. Aurora: Zatem, która potrawa najlepiej wyraża to, kim jesteś? A.Cz.: Rety! To trudne pytanie! U mnie wszystko się zmienia, bo i ja też się nieco zmieniam. Gdy opanowałem świetną metodę filetowania ryb, uznałem, że jakakolwiek ryba przygotowana przeze mnie, będzie mnie reprezentować w godny sposób. Teraz zaś wyraża mnie kaczka (śmiech)! Kaczka duszona w jałowcu z kaszą gryczaną, to mój obecny symbol, choć posturą chyba raczej przypominam niedźwiedzia. W ogóle w gotowaniu czuję się najbardziej sobą, bo daje mi to ogromną swobodę – totalnie puszczam wodze fantazji. Poza tym w każdą potrawę wkładam serce. Nawet w grillu może być serce. Aurora: Chętnie spróbuję twojego serca! Dzięki za rozmowę!


Lato na poziomie Czasem do szczęścia wystarczą: leżak albo koc, dobre jedzenie, kieliszek wina… Przyda się też romantyczny zachód słońca, niezapomniany widok skał, muzyka granej tylko dla nas…, Im cieplej za oknem, tym częściej miewamy takie marzenia. A przecież łatwo można je spełnić. Poziom 511 Design Hotel & Spa to miejsce, gdzie wszystko o czym pomyślimy, jest na wyciągnięcie ręki… Od maja nowa szefowa kuchni – Oliwia Bernady proponuje niezapomniane połączenia smaków, uzupełnione specjalnie dobranym do dań winem. W restauracji odbywają się koncerty, a leżaki czekają na gości, którzy mają ochotę cieszyć się świeżym powietrzem i cudownymi jurajskimi pejzażami. Poziom 511 to miejsce magiczne, pełne światła, dźwięku, ale też z zapleczem tak zaplanowanym, by każdy mógł wypocząć w miarę swoich potrzeb. Specjalny kącik dla dzieci przyciągnie milusińskich, a rodzicom da chwilę wytchnienia Natomiast wielbicielom jazzu sugerujemy zarezerwować stolik w hotelowej restauracji – piątki jazzowe tutaj to już tradycja.

4 czerwca dla wszystkich, którzy chcieli poznać jurajską tradycję, Hotel Poziom 511 przygotował specjalny wieczór prażonek. Wstęp na to wydarzenie był bezpłatny, a impreza z dobrym, regionalnym jedzeniem, nie wymagała specjalnej reklamy. 6 czerwca w hotelowej restauracji odbył się koncert Natalii Lubrano. Wokalistka znana między innymi z 35 Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu, czy też z popularnego programu The Voice of Poland, zaśpiewała zarówno swoje przeboje jak i najnowsze utwory, które znajdą się na powstającej właśnie drugiej płycie. W kolejną sobotę (13 czerwca) miłośników dobrych włoskich win czeka degustacja komentowana – Vini e Affini, którą poprowadzi Grzegorz Król. Można jeszcze zarezerwować stolik. W sobotę 20 czerwca odbędzie się bieg charytatywny – 511 serc dla Oliwiera Pelona. Chłopiec urodził się w Zawierciu w listopadzie 2014 roku; los chciał, że nie ma nóżek, lewej ręki i prawej dłoni. Koszty jego rehabilitacji są ogromne; charytatywny bieg

jest okazją do zebrania funduszy, które pomogą w leczeniu chłopca. Biegacze będą mieli do wyboru dwa dystanse – 5 i 10 kilometrów; limit uczestników imprezy to 500 osób. Organizatorom udało się zaprosić aż 11 gwiazd i celebrytów, którzy wspólnie z pozostałymi uczestnikami wystartują w tym specjalnym biegu. Patronat medialny nad całością objął TVN Meteo Active. Przy sprzyjającej pogodzie już w czerwcu skorzystamy z uroków kina plenerowego. Filmy wyświetlane wśród skał, cudowna atmosfera, to wszystko pomaga odpocząć i w pełni cieszyć się każdą chwilą.

Więcej o imprezach organizowanych przez Poziom 511 można znaleźć na fanpage’u hotelu: https:// www.facebook.com/poziom511

Poziom 511 Design Hotel & Spa ul. Bonerów 33 42-440 Podzamcze tel. 32 746 28 00 www.poziom511.com


K6 34 Przestrzeń Kreatywna Kotulińskiego 6 – zwana w skrócie K6 – to zapomniane budynki dawnej gorzelni w Czechowicach – Dziedzicach, zamienione przez pasjonatkę starej architektury i skandynawskiej prostoty – Dorotę Proske – na pełne uroku, kameralne miejsce spotkań i slow eventów. Okazało się również wymarzonym miejscem na kameralny, akustyczny koncert Meli Koteluk. To place in progress - miejsce, które ciągle powstaje i nieustannie się zmienia – wytyczając tym samym nowe trendy oraz odpowiadając na coraz to nowe potrzeby osób, które tutaj trafiają.

W czym tkwi istota sukcesu tego zapomnianego miejsca, które nie będąc pubem, kawiarnią czy restauracją staje się wyjątkowym miejscem szkoleń i spotkań ? – Przede wszystkim w tym, że nie zatraciło swojego ducha, klimatu i charakteru - Genius Loci. Zarówno ślady upływu czasu jak i naturalne, dzikie otoczenie to jego niekwestionowane atuty. - Kiedy tu trafiliśmy kilka lat temu, było w zupełnej ruinie – mówią właściciele. - Właśnie wówczas podróże do Skandynawii i nasza słabość do skandynawskiej prostoty okazały się inspiracją do wykorzystania potencjału


KULTURA BE \\ yourself

35 BEMAGAZYN.PL

historycznych, zapomnianych budynków. Celem było oczywiście uratowanie tego cudownego miejsca oraz połączenie tego, co w nim autentyczne – nawet jeśli zniszczone – z loftowym charakterem, pasującym do nowych, niestandardowych funkcji. Za projekt i wystrój wnętrz odpowiada Dorota. Nadaje nowe życia zarówno miejscu i budynkom, jak i starym zużytym przedmiotom, które zaczynają pełnić w K6 nowe funkcje. W ten sposób powstało miejsce, które „jest sobą”, nie udaje – z wszystkimi swoimi wadami i niedoskonałościami. Połatane stropy Kleina podkreśliła zgrzebnymi, papierowymi lampami, stare, dębowe dechy zamieniła w długie stoły, surowość ceglanych i betonowych ścian złagodziła szarym lnem i starym drewnem z odzysku. W ten sposób powstało miejsce jedyne w swoim rodzaju i inne niż wszystkie pod wieloma względami –niebanalnej historii, wyrazistego charakteru, bezpretensjonalnego dizajnu, przedmiotów w odzysku,

mebli robionych własnoręcznie. Miejsce, gdzie przenikaja się różne funkcje, ale przede wszystkim gdzie panuje przyjazna, swobodna atmosferą „bez zadęcia”. K6 to idealna przestrzeń na organizację wydarzeń zamkniętych o bardzo różnym charakterze. Jej uniwersalny charakter i możliwość zmiennej aranżacji sprzyja spotkaniom biznesowym oraz prywatnym. W K6 odbywają się zarówno szkolenia, burze mózgów, warsztaty kreatywne, warsztaty kulinarne, jak i zamknięte imprezy firmowe. - - Nie jesteśmy restauracją, ale korzystamy ze sprawdzonych dostawców cateringowych, zapraszamy prywatnych kucharzy lub organizujemy imprezy w postaci warsztatów kulinarnych, na których uczestnicy pod okiem kucharza sami przygotowują dania. Dorota ogromną wagę przywiązuje do detali – bezpretensjonalnego wystroju oraz naturalnej dekoracji stołu i wnętrz K6 – to one tworzą


36

niepowtarzalny klimat spotkań. - Organizujemy również wydarzenia otwarte - Slow Events – jak One Day Restaurant, tematyczne warsztaty kulinarne - kawowe, pokrzywowe, fish party, warsztaty robienia naturalnych kosmetyków. W planie mamy także inne wydarzenia tymczasowe – jak np. wakacyjne, niedzielne pop-up coffee. Coraz częściej organizujemy również Small Gatherings - klimatyczne spotkania w gronie znajomych - bez sztampy, z naturalną oprawą, celebrujące samo spotkanie. Nową potrzebą okazały się również NIEtypowe przyjęcia ślubne – z możliwością udzielenia ślubu na miejscu. Na ten cel szykujemy właśnie urokliwą , przestronną stodołę z czerwonej cegły, z oryginalnym drewnianym stropem, przylegającą bezpośrednio do gorzelni. Wrota stodoły otwierają się piękny „dziki” plener nad stawem, z ocalałym 300 letnim dębem, akacjami, dziką różą i czarnym bzem – idealnym tłem dla Slow Weddings. Cudowny, akustyczny koncert Meli Koteluk zainaugurował także nowe działania na przestronnym poddaszu nad gorzelnią, gdzie udało się ocalić stary ceglany komin i 1 ze ścian ceglanej elewacji. Docelowo

będzie to przestrzeń biurowo – coworkingowa, póki co poza koncertami to również idealne tło do sesji fotograficznych. Co jednak wyróżnia K6 najbardziej, to fakt, że to miejsce wbrew utartym schematom. Kreatywne, świadome nowych trendów, otwarte na nietypowe rozwiązania, a przede wszystkim na współpracę z ciekawymi ludźmi. – Jedną z zasad jest zamieniać wady w zalety - w ten sposób pokrzywy stały się hitem naszych warsztatów kulinarnych, a dotychczasowa przestrzeń magazynowo- garażowa staje się miejscem ślubów w dobrym guście. Cenimy siłę prostoty, odważnie realizujemy niestandardowe pomysły, które ku naszej satysfakcji – spotykają się z uznaniem ze strony Gości. Chcemy, aby Kotulińskiego 6, mimo swoich ponad 200 lat było ciągle świeżym, inspirującym, alternatywnym miejscem spotkań, w którym Goście czują się dobrze i swobodnie – mogą sobie pozwolić po prostu na bycie sobą.


PRESTIZOWE OSIEDLE W TYCHACH

Dom z własnym ogrodem, wśród zieleni, w spokojnej okolicy, ale w dużym mieście? Wielu sądzi, że to niemożliwe. Postanowiliśmy udowodnić, że jest inaczej. Zrobiliśmy to w Tychach. Zbudowaliśmy osiedle niezwykłe. To wygodne miejsce zatopione w tkance miasta. Harmonijnie łączy się z nią i dodaje jej wartości. Stąd wszędzie jest blisko. Do pracy, do szkoły, na zakupy i do parku.

To niemal centrum miasta, ale nie dociera tu jego zgiełk. Jest za to komfort, cisza i bliskość natury. Naszą ideą było stworzenie miejsca, w którym można się cieszyć pełnią życia i korzystać z uroków miasta bez utraty prywatności oraz bez konieczności ciągłych dojazdów. Połączyliśmy dwa światy, wykluczające się tylko z pozoru. Zaprojektowaliśmy wyjątkowe osiedle w wyjątkowym miejscu. Już nie musisz z niczego rezygnować.

JUŻ GOTOWE!

Biuro Sprzedaży: ul. Trzy Stawy, Tychy, tel. 606 600 606, biuro@parktrzystawy.pl

www.parktrzystawy.pl


MIESZKAĆ WYGODNIE

Jest takie miejsc, gdzie warto zamieszkać. Jeżeli marzysz o spokoju i niezależności, życia w otoczeniu zieleni i dobrej architektury, znajdziesz to w Tychach. To miasto z dużymi ambicjami i możliwościami. Obserwowany na przestrzeni kilku lat rozwój, wzrost poziomu życia i wymagań mieszkańców pociągnął za sobą masę inwestycji, które przyczyniają się do tego, że Tychy stają się jednym z najatrakcyjniejszych miast do życia na Śląsku. Osiedle Trzy Stawy powstało na dużej, ponad półhektarowej działce na obrzeżach Parku Północnego. Można rozkoszować się pięknem przyrody mając ją w zasięgu reki. W pobliżu nie znajdują się żadne budynki biurowe czy bloki, dominuje niska, jednorodzinna zabudowa. Gwarancja tego, że okolica w przyszłości nie zmieni się drastycznie. To pozwala na moment zrelaksować się i zapomnieć o tym, że znajdujemy się w centrum miasta Osiedle „Park trzy Stawy” to 14 budynków, które ułożono w czterech szeregach. Powierzchnie użytkowe budynków, tak samo działek są zróżnicowane. Domy mają od 174 do 204 metrów kwadratowych. Każ-

dy z mieszkańców będzie miał do dyspozycji działkę o powierzchni od 265 do 465 metrów kwadratowych. Całe osiedle jest ogrodzone, do każdej posesji będzie można dojechać jedna z czterech wewnętrznych dróg. Jeżeli połączymy malowniczą lokalizację, jedną z najlepszych pracowni architektonicznych w kraju powstaje nam projekt wyjątkowych domów, dla młodych, prężnych i pragnących od życia więcej ludzi. Nie bez powodu wybór deweloperów padł na bytomską Medusę Group, innowatorską pracownię zrzeszającą najlepszych architektów na Śląsku. Która cechuje się oryginalnym podejściem do projektowania, niesłychaną dbałością o szczegóły i konsekwencją. Rezultat to domy o ponadczasowej estetyce, gdzie najistotniejsza jest wygoda mieszkańców. Stworzenie enklawy dobrej architektury było głównym założeniem architektów, budynki nie powinny ingerować w otoczenie, powinny być jego uzupełnieniem. Modernistyczny sznyt został podkreślony białą elewacją, aluminiową stolarką okienną oraz zielonymi detalami. Każdy z domów posiada własny ogródek – przestrzeń do przydomowego relaksu.


W CENTRUM MIASTA

Osiedle „Park Trzy Stawy” oferuje to, czego nie są w stanie zapewnić popularne w każdym mieście nowoczesne osiedla. Największa zaletą jest to, że mieszkając w nim nie musisz rezygnować z wszelkich udogodnień jakie oferuje Ci miasto. Bliskość restauracji, sklepów, szkół czy obiektów sportowych pozwala brać z miasta to, co jest w nim najlepsze. Z łatwością, w parę minut można dostać się stąd samochodem na trasę w kierunku Katowic, Mikołowa, Oświęcimia czy Bielska Białej. A po pracy można udać się na wieczorny jogging lub na spacer do pobliskiego parku. Wyjątkowość domów podkreśla fakt, iż zostały wykonane z najwyższej jakości materiałów, od budulca(pustaki Ytong) po aluminiową stolarkę okienną. Każdy z domów posiada systemy udogodniające życie, system centralnego odkurzania, instalacje doprowadzająca sygnał telewizyjny z anteny wewnętrznej (7 złączy), telefoniczna oraz internetową. Ponadto dla komfortu mieszkańców wszystkie pomieszczenia są wentylowane układem mechanicznej wentylacji z centralą oraz wymiennikiem ciepła.

Domy są dwu lub trzy kondygnacyjne, ważną zaletą jest to, że układ pomieszczeń każdego z nich możemy dowolnie zaaranżować. Każdy z budynków stanowi konstrukcyjnie osobną całość, oddzieloną dylatacjami od reszty obiektów, z niezależnymi ścianami konstrukcyjnymi zewnętrznymi. Bez obaw możemy kreować wnętrze każdego z domów wedle własnych potrzeb. Wybudowane budynki są oferowane Klientom w standardzie deweloperskim, wraz z wykonanymi przyłączami, ogrodzeniem oraz elementami małej architektury. Każde z pomieszczeń doświetlone jest wielkimi przestrzeniami okiennymi. Pozwala to cieszyć się widokami i dużą ilością światła dziennego. Osiedle „Park Trzy Stawy” to idealne miejsce do zamieszkania. Przyjazna okolica, dobra komunikacja oraz lokalizacja w centrum miasta to atuty miejsca, wzbogacone najlepszą, ponadczasową architekturą i indywidualnym charakterem wnętrza każdego domu.


Wielka 40

szóstka wielkich indywidualności Tekst: Dorota Magdziarz

Nie Londyn, nie Nowy York, ale Antwerpia, aż trudno uwierzyć, że tu kształcą się największe indywidualności świata mody. Niewielki procent studentów kończy jedną z najbardziej prestiżowych akademii mody na świecie – Antwerp Royal Academy of Fine Arts. Poza Wielką Szóstką, absolwentami tej uczelni są między innymi Martin Margiela, Haider Ackermann, Raf Simons, Bruno Pieters.


Ann Demeulemeester Summer Spring 2015

MODA

Dirk Bikkembergs Summer Spring 2015

BE \\ yourself

41 BEMAGAZYN.PL

Już jako debiutanci, zostali uznani za wybitnych projektantów. Ann Demeulemeester, Dries Van Noten, Walter Van Beirendonck, Dirk Van Saene, Dirk Bikkembergs i Marina Yee, bo o nich mowa, rozsławili nie tylko siebie, ale także swoją szkołę. Dyplom tej prestiżowej uczelni zapewnia dobrą pracę i prawie zawsze daje gwarancję sukcesu w dziedzinie mody. Największą sławę belgijska akademia zyskała w latach 80., kiedy to słynna wielka szóstka zaprezentowała swoje kolekcje w Londynie. Młodzi projektanci nazwani zostali Szóstką z Antwerpii, a oczy świata mody zwróciły się w stronę z pozoru niewielkiej szkoły, której zapewnili ogromny rozgłos.

Wśród uczelni tego typu, prym wciąż wiedzie Londyn ze swoimi Central Saint Martins i Royal College of Art. W Antwerpii najważniejsza jest nauka. Wysoki poziom, wysokie wymagania, ale w zamian szkoła daje nie tylko ogromną wiedzę, lecz również uczy kreatywności. Studia trwają cztery lata, zakończone pokazem dyplomowej kolekcji. Szacuje się, że zaledwie jeden student z dziesięciu kończy akademię. Na temat wielkiej szóstki krążą legendy. Jedna z nich dotyczy Ann Demeulemeester, która rozpoczęła bunt na zajęciach z konstrukcji, gdy kazano studentom odtworzyć konstrukcję strukturę marynarki na wzór chanelowskiej. Młoda studentka poszła swoim tropem, i nie zważając na schematy, przejęła z męskiej konstrukcji koszulę. Jej specjalnością stała się także sylwetka oversizowa. Zabawa formą i łamanie konwencji to cechy charakterystyczne stylu projektantki, wyróżniające ją na tle innych.


Dries Van Noten Summer Spring 2015

wielki indywidualista – tworzy rzeczy zupełnie oryginalne i unikatowe, przeznaczone przede wszystkim dla ludzi, którzy tak jak on, nie podążają za trendami. Marina Yee jest chyba najmniej znana z tej grupy. Jej pierwsze kolekcje składały się z elementów skórzanych; obecnie specjalizuje się w przerabianiu starych ubrań. Wielka Szóstka to nie jedyni buntownicy wywodzący się z Królewskiej Akademii. Do jej absolwentów należy też Martin Margiela –twórca domu mody Maison Martin Margiela, projektant, który nigdy nie ujawnia swojej twarzy. Już w kolekcji dyplomowej pokazał, że dekonstrukcja stanowi podstawę jego prac. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że Margiela nadaje ubraniom nowe życie. To kolejny zdolny projektant, o takim podejściu do mody, który ukończył belgijską uczelnię.

42 Dirk Bikkembergs tworzy zupełnie inaczej niż Ann. Specjalizuje się w minimalizmie, a jego najmocniejszą stroną jest moda męska. On również bazuje na dekonstrukcji, ale w subtelnym wydaniu. Co ciekawe, jedyną różnicą pomiędzy ubraniami z jego debiutanckiej kolekcji damskiej i męskiej były rozmiary.

Każdy twórca zaliczany do wielkiej szóstki jest inny, niepowtarzalny w swoim stylu. Wszyscy konsekwentnie od lat tworzą wielką modę. A Królewska Akademia wciąż kształci utalentowanych artystów, którzy święcą triumfy na pokazach i zdobywają uznanie wśród entuzjastów oraz krytyków. Indywidualizm i pójście własną drogą w świecie mody często okazuje się być najlepszym wyborem.

Kreacje Driesa Van Notena są najbardziej barwne. On także zapożycza z dekonstrukcji, a przez wiele lat czerpał z grungu, przez co jego stroje przypominały ubrania vintage. Bunt Driesa Van Notena przejawiał się nie tylko w samych projektach, ale także w ogólnym podejściu do mody. Uznał on, że nie potrzebuje reklamy i w początkach swojej działalności unikał jej. Walter Van Beirendonck to specjalista od multikoloru i inspiracji etno. Jego specjalnością jest moda męska, jest też autorem kostiumów dla teatralnych, filmowych i innych komercyjnych projektów. Marina Yee jest chyba najmniej popularna z całej „szóstki”. Swoje pierwsze kolekcje tworzyła z elementów skórzanych a obecnie specjalizuje się w przerabianiu starych ubrań. Dirk vVan Saene - kolejny

Dirk Bikkembergs Summer Spring 2015


Avant Après / ul. Kupa 5, Kraków / tel. 12 357 73 57 / www.avantapres.pl

Włosy: Tomasz Marut/Klaudia Matysiak / Model: Lidia Baszczuk Foto: Łukasz Znojek / Make-up: Joanna Stawowy


44

me, myself &I


BE \\ yourself

45 BEMAGAZYN.PL

płaszcz: Burberry vintage

photo: Wojciech Foit model: Natalia Gralewska stylist: Machine of Style / A.Bawer mua&hair: Magdalena Koźlicka


Topshop


biustonosz: DECADENCE design spodnie: miu miu



Ĺźakiet: Simple biustonosz: DECADENCE design


kurtka: Diesel biustonosz: DECADENCE design

Ĺźakiet: Miss Sixty top: Topshop



52

JOANNA HORODYŃSKA Rozmawiała Karolina Kaszyca

Jedna z najbardziej znanych polskich modelek i stylistek. Postać kontrowersyjna i barwna. Przez niektórych uwielbiana za niebanalny styl, przez innych znienawidzona za jej cięty język. Kobieta, która dzięki swojej sile i determinacji wspięła się na wyżyny modowego świata. Przed Wami Joanna Horodyńska. O byciu sobą, o krytyce i oczywiście o modzie…


BEMAGAZYN.PL

Czy według Pani bycie sobą jest jednoznaczne z byciem człowiekiem szczęśliwym? Nie zawsze. Bycie sobą jest też związane z wyrzeczeniami, brakiem akceptacji pewnych ludzi, odizolowaniem. W Polsce bycie sobą jest trudne, bo tutaj lepiej być takim, jak większość, wtedy na pewno cię docenią. Bycie sobą to jednak wolność, a tego nic nie zastąpi. Dlatego właśnie myślę, że dla tej chwili warto.

53

Krytyka motywuje, czy raczej podcina skrzydła? Z natury powinna motywować, tak jest w moim przypadku. Kiedy ktoś skrytykuje moją pracę, a wiem, że jest to osoba znająca się na rzeczy, wyciągam wnioski, wprowadzam poprawki. To jednak zależy od charakteru. Silne osoby lepiej sobie z tym radzą; słabsze popadają w gorszy nastrój, depresję, wolą już nie wychodzić przed szereg. Widocznie jestem silna.

Bardzo często udajemy kogoś innego, żeby podporządkować się pewnym ogólnie przyjętym normom. Boimy się iść pod prąd, być uznanym za dziwaka. Trudno wówczas o autentyczność. Czy zawsze potrafi Pani być sobą? Od wielu lat jestem sobą, ale też zaczynałam w nieco innych czasach, kiedy wiedza, oryginalność, odmienność były w cenie, więc łatwiej mi utrzymać taką postawę. Dzisiaj młodym ludziom trudniej, bo to świat klonów i podobnych zachowań. Ludzie siebie kopiują i uważają, że to jest fajne. Boją się wyjść przed szereg, bo tam czeka ich nieznane, a tu mają sprawdzony grunt. Myślę o Polsce oczywiście.

BE \\ yourself

Jest Pani znana ze śmiałego wyrażania opinii na temat wizerunku popularnych osób. Czy nigdy nie obawiała się Pani krytyki skierowanej w Pani stronę? Kiedy zaczynałam tę „przygodę” z krytyką stylu gwiazd, liczyłam się z tym, że będę poddawana krytyce podwójnie, że nie będę lubiana. To był mój świadomy wybór. W życiu nie robię nic na pół gwizdka, ale idę na całość, nawet jeśli gdzieś po drodze będzie mi ciężko. Dzisiaj jestem bardziej uodporniona na krytykę niż jeszcze 5 lat temu. Zdarzało mi się płakać w poduszę, ale też szybko się podnosiłam. Zwyczajnie lubię być wyrazista i „jakaś” w świecie, gdzie bycie mdłym zawsze wygrywa.


Czy mogąc wybrać ponownie, pozostałaby Pani przy tym samym zawodzie? Tak, ale wyjechałabym z Polski na stałe. Myślę, ze np. w Londynie czy w Nowym Jorku nie musiałabym tak tłumaczyć się z bycia wyrazistą i zbierać batów dla najgorzej ubranej. Jest jednak za późno, zatem mierzę się z materią na polskim gruncie. I radzę sobie.

Jaki jest Pani ulubiony trend na sezon wiosna/lato? Lubię jeansy potraktowane całościowo. Wytrawne, a nie różowe lata 70. Kwiaty noszone wieczorową porą i biel jako osobny trend.

jak MY chcemy wyglądać. Może się okazać, że od dłuższego czasu robimy coś wbrew sobie. Jesteśmy często dla siebie najlepsza wskazówką. Ewentualnie, jeśli chodzi o dobór stroju do sylwetki skorzystajmy z fachowych porad. Tego trzeba się nauczyć, a potem to już tylko intuicja. Dziękuję za rozmowę.

Czy ma Pani jakąś uniwersalną radę dla kobiet, które chcą się dobrze ubrać, w zgodzie ze sobą? Nie patrzmy na innych, na koleżanki, na witryny sklepowe. Zastanówmy się, co MY lubimy,

JEDYNY TAKI BUTIK Z ODZIEŻĄ DLA DZIECI W GLIWICACH!

Zapraszamy do butiku z odzieżą dla naszych milusińskich. A w nim modne i oryginalne ubrania renomowanej, hiszpańskiej marki Mayoral i wielu innych o najwyższej jakości, bogatej kolorystyce i wyszukanym wzornictwie.

ZAPRASZAMY DO BUTIKU: Ul. Górnych Wałów 22/2 44-100 Gliwice tel.: 501 673 370 email: sklep@mala-mi.com.pl GODZINY OTWARCIA: pon.-pt.: 10.00-18.00 sob.: 10.00-13.00

ODWIEDŹ NAS RÓWNIEŻ NA: www.mala-mi.com.pl www.facebook.com/sklep.malami KOLEKCJA WIOSNA/LATO 2015 prosto z Hiszpanii – już w sprzedaży Bądź na bieżąco - zapisz się do naszej listy mailingowej na: www.mala-mi.com.pl



PRZYJACIEL 56 Chloe 2015 Spring Summer

JEANS tekst: Aleksandra Pająk

Moje pierwsze myśli związane z hasłem „Bądź sobą” były dość specyficzne. Zaczęłam się zastanawiać, jakie ubrania najczęściej noszę w weekendy czy luźniejsze dni, czyli co nazwałabym swoim „mundurkiem” – nie mylić z dresscodem. Okazało się, że moim najwierniejszym towarzyszem jest jeans. Biorąc pod uwagę jego renesans w modzie, to nawet dobrze się składa.


dzwony. Pozostańmy w klimacie lat 70. Najmodniejszy zestaw? Biała tunika, sandały na koturnie i duże okulary przeciwsłoneczne. Koleżanki na pewno docenią znajomość trendów. Coraz popularniejsze stają się też jeansowe akcesoria – plecaki, torebki, czy nawet buty (espadryle lub trampki). Bardzo lubią się z prostymi, jednokolorowymi zestawami, więc jeśli nie jesteście jeszcze gotowe na całkowity powrót do przeszłości, zacznijcie od małych kroczków. Jeans i tak Was dogoni.

Chloe 2015 Spring Summer

Gucci 2015 Spring Summer

Skojarzenia z mundurkiem nie są bezpodstawne, bo w tym sezonie jeans nosimy od stóp do głów. Połączenie spodni lub spódnicy z kurtką albo koszulą to klasyk, dlatego prawdziwi znawcy zestawiają różne odcienie i faktury – jasnoniebieski z granatem, marmurki z gładkimi. Przypomina się Wam moda przełomu lat 80.i 90.? Prawidłowo! Do tego białe trampki i w drogę! Wyższym stopniem jeansowego wtajemniczenia jest kombinezon, najlepiej z seksownymi szpilkami czy sandałami na obcasie. Natomiast przy spodniach z krótkimi nogawkami dobrze wygląda obuwie sportowe. Pamiętacie, jak jeszcze kilka lat temu zarzekałyście się, że nigdy, przenigdy nie włożycie rurek? No cóż, teraz są jak druga skóra, prawda? Ale dajmy również szansę szerokim nogawkom – do łask znowu wracają

Burberry 2015 Spring Summer


SOBĄ BYĆ 58

NAJLEPIEJ JEST tekst: Aleksandra Pająk

W dzisiejszych czasach modne jest wyrażanie siebie. Ludzie coraz częściej odważnie wypowiadają swoje opinie, poglądy, eksponują upodobania. A jak najlepiej można to pokazać? Siłą rzeczy poprzez ubiór. Projektanci proponują całą gamę możliwości, które roboczo nazwałam „mundurkami”. Potraktujcie je z lekkim przymrużeniem oka. W tym sezonie, niezależnie od tego jakie macie hobby lub czym się zajmujecie, na pewno znajdziecie do tego odpowiedni zestaw. Na pierwszy ogień – pełna elegancja. Czerpiąc inspiracje z kolekcji Balenciagi (szare lub granatowe garnitury noszone z prostym T-shirtem) lub Giorgio Armaniego (spodnie w kant i marynarki w podobnej tonacji, ale nie do pary) na pewno podbijecie świat biznesu (albo przynajmniej serce jakiejś bizneswoman). Dla preferujących styl bardziej surowy, seksowny kombinezon „mechanika” (patrz kolekcja Alexandra Wanga lub

Louisa Vuittona) będzie odpowiednim wyborem. Pasjonatom podróży proponujemy nieco oldskulowy zestaw Burberry Prorsum: spodnie w kant, marynarka w stylu safari, kapelusz i duża torba Wygląd a la Mick Jagger (obcisłe rurki, biała koszula, błyszcząca marynarka i kapelusz) będzie dla gwiazd rocka kluczem do zdobycia serc fanek. A naprzeciw niespełnionym torreadorom wychodzi duet Dolce & Gabbana z fantazyjnymi marynarkami. Cokolwiek wybierzecie, bądźcie sobą. To zawsze zdaje egzamin.



Smartdom na co dzień i na wakacjach O życiu w inteligentnym domu opowiada Elżbieta Kuźniacka – producentka popularnego programu telewizyjnego Dekorady oraz właścicielka smartdomu.

Smartdom a domy tradycyjne? Zdecydowanie żyje się w nim bardziej komfortowo. Mam większą kontrolę nad wszystkim; możliwość sterowania oświetleniem, ogrzewaniem z jednego miejsca w domu, a nawet poza nim. Mogę monitorować faktyczne zużycie prądu, wody, dzięki temu wiem, co generuje największe koszty.

Dlaczego smartdom? Jako producentka programów wnętrzarskich i dekoratorka wnętrz śledzę nowinki na rynku Chciałam mieszkać nowocześnie, ale powody były nie tylko ambicjonalne. Mój dom jest domem pokazowym i inwestycją w firmę oraz jej dalszy rozwój. Funkcjonowanie inteligentnego domu to dobry przykład, temat do programu telewizyjnego, który współtworzę. Powstał film przedstawiający cały proces remontu. Niebawem będzie można zobaczyć go w telewizji publicznej, w Dekoradach oraz na portalu Dekorady.pl.

Czy każdy dom może być smart? Wydaje mi się, że tak, choć w tej dziedzinie nie jestem ekspertem. Jeśli jednak mój wiekowy już dom stał się Inteligentny, to zapewne każdy inny też może – to już kwestia zastosowania odpowiedniej technologii.

Jaki system i dlaczego właśnie ten? Wybrałam VISION BMS. Szukając rozwiązań do zarządzania budynkami, zapoznałam się z informacjami o różnych dostępnych systemach. O Vision BMS znalazłam dobre opinie w internecie i dlatego skontaktowałam się z firmą APAInnovative.

Dzień w inteligentnym domu Otwieram oczy i zanim wstanę z łóżka, rozsuwam rolety w sypialni – robię to za pomocą swojej komórki. Sprawdzam też, czy syn wstał już do szkoły i w jego pokoju także odsłaniam okna. Ponieważ lubię rano poleżeć w ciepłej pościeli, więc wszystkie te czynności wykonuję smartfonem, w ten sposób przedłużam sobie przyjemny poranek. W ciągu dnia są różne sytuacje np. gdy słyszę dzwonek do drzwi, w dowolnym miejscu mieszkania sprawdzam w podglądzie na komórce, tablecie lub na panelu w ścianie, kto przyszedł. Gaszę i zapalam światła na zewnątrz i wewnątrz domu, będąc czasem poza nim. Wracając wieczorem, wcześniej już otwieram bramę. Zdarza się też, że w ciągu dnia sprawdzam, czy mój syn nie przesiaduje zbyt długo przy komputerze. Zależnie od prognoz pogody tak ustawiam ogrzewanie i wentylację w domu, by czuć się najbardziej komfortowo – wszystko to robię za pomocą tableta lub komórki.


Kiedy szczególnie przydaje się system VISION BMS? Najbardziej, gdy uświadamiam sobie, że zapomniałam uruchomić alarm, a jestem już 100 km od domu. W takiej sytuacji sprawdzam przez telefon, czy okna i brama są pozamykane, czy nikt nieznajomy nie kręci się wokół domu i zdalnie uruchamiam alarm. To bardzo przydatne, gdy wychodzi się z domu, mając wiele spraw na głowie.

Na wakacjach! Zdalny dostęp do systemu pozwala mi na symulowanie obecności w domu, co bardzo przydaje się w czasie wakacji lub dłuższych urlopów. Na odległość włączam i wyłączam światła, steruję roletami. To daje wrażenie, że ktoś jest w środku, co oprócz alarmu dodatkowo odstrasza potencjalnego złodzieja. Przed powrotem z wakacji można przygotować dom: dogrzać go lub uruchomić wentylację, zależnie od pogody. Przydaje się też automatyczne podlewanie ogrodu, połączone ze stacją pogodową ─ spryskiwacze dozują wodę w ilości oraz w porach, które służą roślinom i odpowiadają warunkom meteorologicznym.

Gdy pęka rura! Na szczęście taka sytuacja jeszcze się nie zdarzyła. Wiem natomiast, że system wykrywa takie sytuacje i automatycznie wyłącza główny zawór wody, a ja dostanę powiadomienie, że jest awaria. Nie muszę w takiej sytuacji rzucać wszystkiego i wracać do domu, bo nie wymaga to mojej interwencji, spokojnie mogę zadzwonić po fachowca, który naprawi szkodę.

Zapraszamy do obejrzenia w programie Dekorady filmu, prezentującego proces powstawania smartdomu. Premiera niebawem w TVP Katowice, TVP HD oraz na portalu Dekorady.pl. Vision BMS to system, który sprawi, że dom będzie smart. Więcej o systemie na www.visionbms.pl

APA Sp. z o.o. ul. Tarnogórska 251, 44-105 Gliwice handlowy@apainnovative.pl +48 508 172 240

www.apainnovative.pl


Zakres szczęścia

człowieka zależy od niego samego 62

(A. Lincoln)

tekst: LOOK GOOD – FEEL GOOD

Kto z Was zastanawiał się ostatnio czy jest szczęśliwy? Czy robi to co go satysfakcjonuje i daje radość? Czy spełnia swoje marzenia? Jeżeli jeszcze nie odpowiedzieliście sobie na te pytania to znajdźcie chwilę bo warto. Warto dowiedzieć się dokąd się w życiu zmierza.


URODA

63 BEMAGAZYN.PL

żebyś znalazł/a najmniej wymówek aby tego nie robić. Dlaczego ? Najciężej zacząć i znaleźć motywację, a ona przyjdzie sama tylko zacznij coś robić. Aby to się udało, przestań szukać wymówek. To pierwszy etap do znalezienia motywacji. Nie oczekuj że od razu będziesz mistrzem świata i nie zniechęcaj się jeżeli wystąpią niepowodzenia i porażki. One za każdym razem przybliżają Cię do celu, a gdy go osiągniesz nie zapomnij określić nowego. Jeżeli nigdy nie uprawiałeś/aś żadnego sportu, a twój organizm sam daje ci oznaki że nie jest w dobrej formie, nie zapomnij zasięgnąć opinii lekarza. Zbadaj się i rób to regularnie. A jeśli nie masz doświadczenia sportowego udaj się do trenera, który jest specjalistą w danej dziedzinie. Pomoże ci ustalić twój indywidualny program treningowy. Dla każdego będzie on inny. Niestety zdarzają się osoby, które znajdą same programy treningowe w pismach branżowych bądź intranecie i nie mając odpowiedniej wiedzy i doświadczenia robią z siebie „króliki doświadczalne”, co niestety zazwyczaj kończy się groźną kontuzją, utratą zdrowia, co zniechęca do dalszej aktywności. BE Beauty – Zadbaj również o kondycję swojej skóry. Podjęcie aktywności fizycznej i zmiana nawyków żywieniowych mają istotny wpływ na jej zdrowy wygląd, ale nie możesz zapomnieć o prawidłowej pielęgnacji. Obecny stan Twojej skóry to obraz około 7 lat wstecz sposobu w jaki ją traktowałaś/eś. O czym należy pamiętać niezależnie od wieku i jej rodzaju. Panie (panowie ten krok pomijają) nie zapominamy o codziennym demakijażu odpowiednimi preparatami. Następnie skórę trzeba umyć oczyszczając ją z brudu

BE \\ yourself

Przyglądnąć się sobie samemu. Swoim wyborom i działaniom. Obserwuję to co obecnie dzieje się na świcie, w naszym kraju, najbliższym otoczeniu. Co często widzę? Ludzi którzy działają bez planu, celu, nie dbając o innych, a także samych siebie. Szukają coraz więcej wymówek i usprawiedliwień. Szukają najłatwiejszych rozwiązań. Pałają nienawiścią i hejterstwem. Często w nieprzemyślany i nieświadomy sposób niszczą swoje zdrowie i tracą energię. A wystarczy tylko zadbać o trzy podstawowe obszary, aby nie tracić energii, zdrowia, szczęścia i radości z życia. Tego co najczęściej życzymy sobie składając życzenia. Jakie to sfery ? Pierwsza to nasza fizjologia to jak traktujemy swój organizm. Ostatnio jedna z bliskich mi osób podała dobry przykład. Kupujemy auto, oczywiście najlepsze, wymarzone, lepsze od sąsiada. Lejemy najlepsze paliwo, robimy przeglądy, pucujemy na myjni itp. itd. A jak traktujemy samych siebie. Zapominamy o tym co najważniejsze. Ta sama osoba udowodniła swoim zachowaniem, że zmieniając język komunikacji, możemy zmienić także sposób traktowania nas przez innych. A dodatkowo skupiając się na rzeczach ważnych, szybciej osiągniemy zamierzony cel. O te trzy fundamentalne obszary można zadbać. Jak zrobić to dobrze. Mój przepis znajdziecie poniżej. Czytajcie mając na uwadze, myśl Michała Wawrzyniaka „ Kim będziesz jeśli to co robisz i jak robisz określa to kim jesteś i kim się stajesz?” BE Fitt – Zacznij się ruszać. Zrób to dla siebie. Określ cel jaki chcesz osiągnąć i ZAPISZ GO! Ustal co będziesz robić każdego kolejnego dnia aby to osiągnąć. Znajdź dyscyplinę którą lubisz, najlepiej taką


64

tłuszczu i bakterii. Nie zapominajcie o użyciu tonika, aby przywrócić odpowiednie ph skóry ( panowie również). Inaczej składniki aktywne zawarte w kremach nie będą miały szansy wniknąć. Raz w tygodniu nie zapominamy o złuszczeniu naskórka. Wyrówna to koloryt skóry, doda jej blasku i pozwoli na jeszcze lepszą aktywność serum, maseczek i kremów które aplikujemy. Ważny jest też relaks po wysiłku fizycznym i odnowa biologiczna. Jak sobie to zapewnić? Po pierwsze natrysk po treningu. Usuwa toksyny i pot, relaksuje i odpręża mięśnie. Jeżeli macie możliwość i nie ma przeciwwskazań to polecam korzystać także z sauny bądź kąpieli. Taki zabieg relaksujący można rewelacyjnie połączyć z pielęgnacją. Oto krótki przepis. Po pierwsze umyj skórę pod prysznicem, następnie wykonaj peeling całego ciała zaczynając od nóg i rąk masując w kierunku dosercowym. Teraz możesz zażyć kąpieli w saunie lub w wannie. Korzystanie z sauny to doskonały sposób na wspomaganie detoksykacji organizmu. Pod wpływem wysokiej temperatury mięśnie rozluźniają się, poprawia się ich ukrwienie. Ciało, którego temperatura też się podnosi uruchamia układ odpornościowy. Gruczoły łojowe skóry pozbywają się nadmiaru sebum, a wraz z potem usuwane są toksyny. Podobne działanie ma ciepła kąpiel z dodatkiem soli morskiej, gdyż woda morska jest znakomicie tolerowana i absorbowana przez naszą skórę. Jej skład jest zbliżony do płynu owodniowego, w którym rozwija się płód, a przeciętne stężenie zawartych w niej minerałów do tego, jakie występuje w ludzkiej surowicy krwi. Dzięki temu mineralne składniki wody wnikają głęboko w pory skóry i działają na nią oczyszczająco. Ponadto stymulują metabolizm komórkowy, poprawiają nawilżenie skóry i jej ukrwienie, a tym samym zaopatrzenie w tlen i składniki odżywcze. Poprawia się również kondycja włókien elastyny i kolagenu, wzrasta więc napięcie i elastyczność skóry. Zarówno po relaksie w saunie jak i kąpieli powinno się spłukać skórę, a następnie wmasować krem lub masło pielęgnacyjne. Następnie należy odpocząć relaksując się około 20 min.

BE Healthy – zadbaj o to co jesz. To jak się czujesz, w jakiej kondycji jest twój organizm, skóra, włosy jest ściśle uzależnione od Twojej diety, jej odpowiednich składników, ale także jakości produktów które używasz do przyrządzania posiłków. Co to znaczy zdrowo się odżywiać? Po pierwsze najlepiej nie spożywać albo ograniczyć w stopniu jaki się da jedzenie wysokoprzetworzone, czyli gotowe do podgrzania, unikać dodatków chemicznych (konserwanty, barwniki polepszacze smaku itp.), starać się samemu przygotowywać jak najwięcej jedzenia w domu. Obróbka (zwłaszcza przemysłowa, na masową skalę) pozbawia jedzenie nie tylko witamin, ale także smaku, koloru i naturalnego zapachu. A sztuczne dodatki mają to wszystko przywrócić. Niestety rujnują także Twoje zdrowie. Sporadyczne spożywanie pokarmów zawierające te składniki nie jest zabójcze, ale przyjmowane długofalowo składniki kumulują się i są przyczyną alergii, niestrawności i złego samopoczucia. Znacząco obniżają odporność organizmu. Pamiętajcie o tym i nie faszerujcie się chemią i sztucznym jedzeniem. Be Happy – zadbaj o czas dla samej/samego siebie. Znajdź temat swojego życia. Jak już pisałam we wstępie, ważne jest aby zmienić stosunek do samego siebie. Zacznij szanować swoje zdrowie, wygląd, umysł. Traktuj innych tak jakbyś chciał/a aby Ciebie traktowano. Skoncentruj się na celach, które sobie stawiasz każdego dnia. Pogódź się z przeszłością , żeby nie psuła teraźniejszości. Uśmiechnij się, nie jest tak źle i pamiętaj „nigdy nie dowiesz się jeśli nie spróbujesz” (Nick Vujicic)


Fitness & Wellness Club Stary Hangar Gliwice, ul. Toruńska 1, tel. 32/ 232 21 37

www.staryhangar.pl

Wakacyjna promocja trwa od od 1.06.2015 do 31.08.2015 r. Liczba miejsc ograniczona.


66

Be # Yourself tekst: Filip Stępień

Każdy człowiek wyraża siebie w inny sposób: jedni dekorują się tatuażami, drudzy za pomocą ekstrawaganckiego ubioru pokazują swoją indywidualność; są też tacy, którzy na zwykłych koszulkach noszą pacyfistyczne hasła, za jakie w pewnych częściach świata mogliby wylądować w więzieniu. Każdy z nas jest wyjątkowy, piękny i niepowtarzalny.


DESIGN BE \\ yourself

67

Apple Watch to nie tylko zwykły sprytny zegarek, ale pierwszy produkt firmy, mający być swego rodzaju symbolem przynależności do określonej grupy ludzi, symbolem ich statusu społecznego, a także oznaką bycia modnym i na czasie. Występuje w trzech wersjach: Apple Watch Sport, Apple Watch oraz Apple Watch Edition. Różnią się one materiałami, z jakich zostały wykonane: model sportowy stworzono z alu-

minium i szkła utwardzanego mineralnie, pozostałe dwa posiadają szkło szafirowe i wykonane są z bardziej trwałych i droższych materiałów – stali szlachetnej oraz 18 karatowego złota w przypadku wersji Edition, na której się skupię. Przygotowania do tego kroku zajęły Apple kilka lat. To nie przypadek, że firma produkująca komputery, na przestrzeni ostatnich miesięcy zatrudniła czołowe postaci takich marek jak Burberry czy Tag Heuer. Jeszcze nigdy w historii firmy, produkt, który oficjalnie miał pojawić się na rynku dopiero za kilka miesięcy, nie był tak często obecny w mediach i na okładkach czasopism. Wszystko za sprawą Watch Edition − najdroższego zegarka Apple, kosztującego od 10 do 17 tysięcy dolarów, debiutującego w Vogue (przedpremierowo mogliśmy zobaczyć go na nadgarstkach Karla Lager-

BEMAGAZYN.PL

W dzisiejszych czasach elektroniczne urządzenia to nie gadżety, a elementy naszego życia. Szczególnie widać to na ulicach większych miast, gdzie osoby w każdym wieku niemal bez przerwy sięgają po swoje smartfony i tablety, żeby coś sprawdzić, zrobić zdjęcie, czy napisać do kogoś. W tym tekście opowiem Wam o najnowszym gadżecie Apple, czyli Apple Watch, dzięki któremu marka z nadgryzionym jabłkiem nie jest już jedynie twórcą elektroniki, a firmą lifestylową.


68

felda, Beyonce, Katy Perry, czy Pharella Williamsa). Mało tego, niektórzy celebryci posiadają model na złotej bransolecie, której nie da się w żaden sposób kupić. Firma zastosowała genialny chwyt, ponieważ nie ma co ukrywać − większość normalnych śmiertelników w jakiś sposób śledzi życie gwiazd, a Apple, aby móc konkurować wśród celebrytów z rolexami czy innymi breitlingami, stworzył wersję Edition, która ma za zadanie napędzić sprzedaż pozostałych modeli.

Dla mnie te zegarki to zapowiedź czegoś większego. Nie zdziwię się, jeżeli Apple stanie się marką modową, stać ich na to, są największą i najbogatszą firmą świata, w każdej chwili mogą zatrudnić kogo chcą. Dlatego wyrażanie siebie możemy zacząć od wyboru zegarka, następnie od dopasowania bransolety na każdą okazję. A jeżeli nie chcecie kupować swojego Apple Watcha w sklepie komputerowym, udajcie się do galerii Lafayette w Paryżu, Selfridges w Londynie lub Isetan w Tokio. Oprócz zegarka będziecie mogli tam nabyć inne produkty najlepszych modowych marek. Kto wie, co właśnie projektują Jony Ive i spółka, może Twoje następne okulary?


Usłysz swój kolor FISCHER Poligrafia 41-907 Bytom, ul. Zabrzańska 7e e-mail: biuro@fischer.pl www.fischer.pl Telefony: 32 782 13 05 697 132 100 500 618 296 608 016 100


Antywilla 70 tekst: Anna Wija zdjęcia: Erica Overmeer


BE \\ yourself

71 BEMAGAZYN.PL


72


DESIGN BEMAGAZYN.PL

Przydomek „anty” nie wziął się przypadkowo. Słowo „willa” niesie ze sobą obraz estetycznych i eleganckich budowli, jaki nie do końca zgadza się z tym, co widzimy na fotografiach. Szczególną uwagę zwracają ogromne okna, które są najzwyklejszymi dziurami w murze, w całej swojej brutalnej, surowej postaci. Dzięki ich rozmiarom z wnętrza domu można podziwiać rozpościerający się widok na pobliskie jezioro.

73

Budynek willi jest reliktem po byłej fabryce trykotu, jego historia zaczyna się po zjednoczeniu Niemiec. Fabryka została przejęta i zlikwidowana przez Urząd Powierniczy. Obiekt znajdował się w fatalnym stanie, planowano jego rozbiórkę, a w okolicy – wzdłuż jeziora, miały powstać nowe budynki. Arno Brandlhuber zareagował w odpowiednim momencie i uchronił go przed zniszczeniem. Podejście architekta do obiektu było bardzo osobliwe: przez cztery lata prac budowlanych, nie postawił w tym miejscu nic nowego, na ile było możliwe zachował starą fabrykę z czasów NRD i po swojemu – nietypowo, zaadaptował przestrzeń do nowego użytkowania.

BE \\ yourself

Arno Brandlhuber to architekt znany z niezwykłych poglądów i projektów budynków, w których zazwyczaj wykracza poza to, co zwykłe. Nie inaczej jest w jego weekendowym domu zwanym Antywillą, a znajdującym się pod Poczdamem nad malowniczym jeziorem Krampnitz. Ten obiekt nie urzeka pięknem zewnętrznym, zapraszającym do wejścia do środka, ale stwarza wrażenie ciągle trwającego w nim remontu. Dom – widmo to także studio architekta i miejsce spotkań artystów.


74 Elewację wykonano z betonu, kładzionego metodą natryskową. W środku materiałem dominującym także jest beton. Jego surowość przełamuje miękkość białych kotar, będących nie tylko elementem dekoracyjnym, ale mających także znaczenie użytkowe – dowolnie dzielą przestrzeń, zamykając ją lub otwierając w zależności od potrzeb domowników, warunków pogodowych i pór roku. Układ wnętrza budynku został dokładnie przemyślany i zaprojektowany tak, aby dom mógł spełniać kilka funkcji, a jednocześnie być energooszczędny i przyjazny dla środowiska. Pracownię oraz część mieszkalną potraktowano w sposób nieszablonowy. Wąski trzon z klatką schodową łączy wszystkie kondygnacje. Na każdej z nich usytuowano niewielki pokoik, który w zależności od piętra mieści łazienkę, kuchnię, kotłownię czy nawet saunę – jedyny drew-


DESIGN

niany element w całym domu. Aranżacja pozostałej przestrzeni to kwestia domowników. Dominują tutaj biel i różne odcienie szarości, a całość wyposażenia stanowią proste, minimalistyczne meble oraz eleganckie, szklane żyrandole. Architektura nierzadko nas zaskakuje, a sami projektanci prześcigają się w coraz to oryginalniejszych wizjach budynków. Trzeba być bardzo uważnym, żeby dostrzec piękno w takiej pozornie niedokończonej budowli. Nowatorskie i odważne podejście architekta do obiektu odbierane jest z pewną dozą sceptycyzmu. Dom, który wygląda jakby nadawał się do gruntownego remontu, to świetny przykład twórczego indywidualizmu w architekturze. BE \\ yourself

75 BEMAGAZYN.PL


Pomiędzy 76 tekst: Angelika Gromotka / STGU www.stgu.pl

Każdy designer chce zarabiać dobre pieniądze, a zarazem pozostać sobą i realizować ambitne projekty.


DESIGN BE \\ yourself

77 BEMAGAZYN.PL


Identyfikacja kopalnii i rafinerii manganu Sanrun Mining Co. w Chinach, proj. Necon

78 Etykiety sos贸w dla Aleksandry Pavoni wykonane dla Monitor Magazine, proj. UVMW


BE \\ yourself

Identyfikacja wizualna producenta świec i poduszek, "Leżę i Pachnę", proj. Ollestudio

DESIGN

Od momentu, w którym design stał się tak potężnym narzędziem sprzedaży, projektanci zaczęli mieć dylematy związane z kwestią zachowania własnej tożsamości i wolności tworzenia, a realizacją wizji klientów oraz dostosowywaniem się do wymagań marketingu. Pozostanie sobą w rozumieniu twórców to możliwość indywidualnej, nieskrępowanej wyłącznie konsumpcyjnym ograniczeniem kreacji, nastawionej na wysmakowane formy. To także produkowanie materiałów brandingowych z dbałością o szczegóły oraz swoboda w podejmowaniu odważnych decyzji. Udaje się to często w przypadku designu dla instytucji kultury i mody – te sektory łatwiej przyjmują ambitne projekty, omijając kolorowe fajerwerki i niewyszukaną formę – elementy będące atrybutami komercyjnego designu. Dla projektantów pracujących na polu kultury lub mody, możliwość kreowania interesujących pomysłów jest naprawdę duża . Inni realizują się np. poprzez projekty niszowe albo self-publishing.

79 BEMAGAZYN.PL


80

Identyfikacja wizualna cukierni Odette, proj. Dmowski & Co

Są jednak i takie przypadki, kiedy polskim twórcom udaje się połączyć ambitne projektowanie z zadowoleniem klienta z dziedziny biznesu. Na styku pomiędzy tymi dwoma pozornie odległymi światami, czasami powstaje coś, co jest wyrazem ekspresji designera, a jednocześnie odpowiada gustom i oczekiwaniom jego klienta. Przedstawione tym razem projekty to design dla zupełnie różnych branż. O efekcie tych pomysłów decydują detale, forma oraz staranność wykonania. Taki design może być co prawda nieco droższy – wymaga dużego kunsztu projektanta i często kosztownych materiałów użytych do produkcji. Ale jak powiedział kiedyś Martyn Denny : „Jeśli myślisz, że dobry design jest drogi, zastanów się, ile może cię kosztować zły design”. Życzę dobrego designu!


okna i drzwi





Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.