BE world ISSN 2084-782 3
I S S U E 3 3 \\ 0 8 _ 0 9 2 0 1 5
kultura | moda | uroda | design
ce n a 0.0 zł
bE world redak tor naczelny / Rekl ama Michał Komsta m.komsta@bemagazyn.pl +48 662 095 779
4
R e d a k t o r p ro wa d z ą c a Joanna Marszałek j.marszalek@bemagazyn.pl
D Y REKTOR a r t y s t yc z n y Dawid Korzekwa d.korzekwa@bemagazyn.pl
Wspó łPr acują Arkadiusz Bury, Artur Wacowski, Tomasz Marszałek, Sylwia Kubryńska, Anna Wija, Aleksandra Pająk, Dorota Magdziarz, Angelika Gromotka, Filip Stępień, Adam Przeździęk, Katarzyna Zielińska, Aleksandra Wasilewska, Wojciech S. Wocław Zespół BE Magazyn nie odpowiada za poglądy zawarte w zamieszczanych
powiadamy za treści nadsyłane przez naszych reklamodawców. Wszystkie
tekstach. Wszystkie artykuły i felietony odzwierciedlają poglądy wyłącz-
materiały zawarte w naszym magazynie są własnością BE i są chronione
nie autorów odpowiedzialnych za treść merytoryczną w naszym magazy-
prawami autorskimi. Wszelkie zastrzeżenia i pytania związane z ich treścią
nie. Ich treść nie zawsze pokrywa się z przekonaniami redakcji BE. Nie od-
należy kierować bezpośrednio do autorów. Redakcja BE Magazyn.
Wydanie 33 \\ 08_09 2015
W Y DAW C A zostań naszym fanem na facebooku
MAGAZYN BE S.C. Pyskowice, ul. Nasienna 2 be@bemagazyn.pl www.bemagazyn.pl
odwiedź naszą stronę internetową
To temat dający tyle możliwości, że trudno go zamknąć w jakieś ramy. Wydaje nam się, że mamy szerokie horyzonty; dzięki możliwościom, jakie stwarza internet, myślimy, że wiemy wszystko o świecie. Jesteśmy otwarci i nie ograniczamy się tylko do tego, co lokalne i nam bliskie. Jednak, żeby poznać świat, spróbować go zrozumieć i faktycznie móc poczuć się jego częścią w ogólnym wymiarze, konieczne jest zagłębienie się w jego istotę. Nie poznamy obcej kultury czytając o niej, czy nawet oglądając filmy To jest możliwe tylko dzięki rozmowie, obcowaniu z osobą będącą przedstawicielem tej kultury. Dopiero wtedy czujemy jak bardzo się od siebie różnimy, a zarazem jak bardzo jesteśmy do siebie podobni. Mamy te same pragnienia i problemy, ale inaczej na nie patrzymy. Wyglądamy podobnie, choć odmienne są
jest piękny, duży i otwarty dla każdego, kto zechce go poznać.
BE \\ world
nasze kanony piękna. Myślimy tak samo, jednak inne rzeczy akceptujemy. Świat
Kochamy sezon letni nie tylko za słońce, ale także za ogarniający nas pęd do podróży. Świat można zwiedzać cały rok, jednak tylko latem czuć tę atmosferę wakacji, wyjazdów i radości, która wszystkim się udziela. Pewnie nikogo nie trzeba za-
magazyn BE dostępny na App Store
BEMAGAZYN.PL
Zespół magazynu BE
5
chęcać do podróżowania, zatem życzymy Wam pięknych chwil i miłych wspomnień.
c o n t en t
8-40 6
KULTURa 8
Działo się
12
Smaczne lato w mieście!
20
Wojciech S. Wocław / Savoir – Vivre
22
Tomasz Marszałek / World of darkness
26
Sylwia Kubryńska / Nowy wspaniały świat
30
Katarzyna Zielińska / Świat zaśmiecony
34
Aurora blogczekolady.pl / Apetyt na świat
40
Najmodniejsze kierunki wakacyjne
48-62
48
Sesja / Silesian girl
52
Aleksandra Pająk / Modne podróże
60
Aleksandra Pająk / Obywatel świata
62
7
Dorota Magdziarz / Nie uciekniesz przed boho
BE \\ world
modA
BEMAGAZYN.PL
66-76 design 66
Filip Stępień / Be world
70
Ania Wija / Cały świat w jednym mieście
76
STGU / Eksport światowy
8
Potrójna wariacja na temat piękna – relacja z Jazz Art Fashion Festival i Młyn Jazz Festival 2015 One Media Group oraz Hotel & Spa Młyn Jacka **** od kilku lat budują coraz mocniejszą pozycję na polskiej scenie wydarzeń kulturalnych. A jeśli patrzeć tylko przez pryzmat muzyki i mody – to z pewnością można zaliczyć je do ścisłej czołówki. Przedstawiając wydarzenia chronologicznie, należy zacząć od Strefy Art. Inspirujące, surrealistyczne obrazy autorstwa Marioli Jaśko, Mariusza Krawczyka i Roberta Szczebiota, jakie zaprezentowała Galeria DAGMA ART przyciągnęły uwagę wielu uczestników i pozwoliły na chwilę refleksji. Niemałą atrakcją była także wystawa kalendarzy Festiwalu ZoomArt, ze specjalnym pokazem kalendarza Pirelli, który mimo wywoływania wielu skrajnych emocji, cieszył się jednak niesłabnącą popularnością. Oprócz tego, na dziedzińcu hotelu dumnie prezentowała się flota Mercedesa, jaką postanowiono przedstawić gościom festiwalu. 10 najnowszych modeli marki, a w tym, po raz pierwszy w Polsce, Klasa GLE. Nie można oczywiście pominąć wydarzeń na głównej scenie. Swoimi umiejętnościami popisali się wspaniali artyści, m.in. Monika Borzym, Kuba Badach,
Włodek Pawlik, a prawdziwą wisienką na torcie okazał się występ Richarda Bony z Anną Marią Jopek. Każdy artysta wzbił się na wyżyny swoich możliwości i spełnił nasze oczekiwania. Warto wspomnieć także o dodatkowej atrakcji – w trakcie występów muzyków gość specjalny Jazz Art Fashion Festival, malarz Robert Bubel, tworzył na żywo obraz inspirowany dźwiękami, jakie dobywały się ze sceny. Natomiast w designerskiej strefie VIP poczęstunek serwował osobiście Marcin Czubak, finalista programu kulinarnego TOP CHEF. Punktem kulminacyjnym całego wydarzenia był pokaz mody połączony z aukcją charytatywną. I tak debiutująca projektantka, autorka bloga SPLENDORbyCLAUDIA, nagrodzona przez Vanity Fair - Claudia Adaszewska, zwycięzca programu Project Runway, Jakub „Jacob” Bartnik oraz Tomasz Olejniczak, twórca marki
BE \\ world
9 BEMAGAZYN.PL
TOMAOTOMO, zachwycili nas swoimi wizjonerskimi kreacjami. Każdy z pokazów cieszył się wielkim zainteresowaniem, a chętnych było tyle, że niektórzy musieli się zadowolić miejscami stojącymi. Pokaz umiliły nam swoimi występami Angelika Kiepura, Klaudia Kulawik oraz Grupa Taneczna ATELIE, a całość była zgrabnie wkomponowana w licytację przeróżnych przedmiotów przekazanych przez artystów i sponsorów, prowadzoną przez Annę Wendzikowską. Twórcy festiwalu od zawsze cenili działalność filantropijną, dlatego dochód z licytacji przeznaczany jest na cele charytatywne. W tym roku zasilił konto fundacji piłkarza Kuby Błaszczykowskiego Ludzki Gest. Kuba oraz Prezes fundacji Małgorzata Domagalik postanowili wesprzeć leczenie Zuzi Machety, chorej na EB ośmiolatki. Goście festiwalu licytowali chętnie, a ponadto zadeklarowali dobrowolne wpłaty, co zaowocowało zebraniem pokaźnej sumy. Niestety, to tylko ułamek tego wspaniałego wydarzenia, w jakim przyszło nam uczestniczyć. Ułamek najłatwiejszy do opisania, choć i tak zabrakło miejsca, by opisać wszystkie atrakcje tego wieczoru. Jazz Art
Fashion Festival to festiwal piękna i dobrego smaku, podczas którego nie sposób nie znaleźć swojej niszy. Jak mawia organizator i producent wydarzenia Piotr Chodak, to „trzy niezależne płaszczyzny, połączone więzami wspólnych zainteresowań”. Każdy szczegół zasługuje na najwyższe uznanie. Nie pozostaje nic innego, jak przekonać się na własnej skórze, czym dla twórców festiwalu jest jedna sztuka, jedna moda. I cały ten jazz! www.lovefestival.pl.
BIZUU après midi 10
15 czerwca w warszawskiej Endorfinie Foksal odbyła się prezentacja najnowszej kolekcji BIZUU apres midi. Projektantki marki – Blanka Jordan i Zuzanna Wachowiak przedstawiły linię skierowaną do kobiet ceniących sobie wygodę w ultrakobiecym wydaniu, a także pro-
pozycje dla najmłodszych Klientek – linię BIZUU petit. Na pokazie zjawiło się wiele Gwiazd, m.in. Katarzyna Zielińska, Natalia Siwiec, Katarzyna Glinka czy Rafał Maślak. Pokaz uświetnił występ Kasi Sawczuk. Partnerem pokazu była także marka Whirlpool.
Wypożyczalnia samochodów Gliwice Gliwice doczekały się nowoczesnej, świetnie wyposażonej wypożyczalni samochodów Worldtrans.pl. Mieści się ona w sąsiedztwie dobrze znanej i lubianej kwiaciarni Róża, przy ulicy Tarnogórskiej 12.
Oferta wypożyczalni obejmuje pełną gamę pojazdów od małych aut, poprzez samochody klasy średniej, do aut biznesowych. Worldtrans.pl zadbał również o wybór samochodów dostawczych, dzięki którym z łatwością przewieziemy to, co nie mieści się w autach osobowych. Większość floty samochodowej to pojazdy nowe, o bardzo niskim przebiegu. Wszystkie auta objęte są pełnym pakietem ubezpieczeń łącznie z assistance, co gwarantuje bezpieczne i bezstresowe korzystanie z wynajmu. Opcja dodatkowa − bardzo wygodna i praktyczna − to możliwość podstawienia samochodu do Klienta pod wskazany adres i o żądanej porze. Oferowany jest krótkoterminowy wynajem − minimum 24 godziny aż do miesiąca, albo średnioterminowy, czyli od 4 tygodni do 23 miesięcy włącznie. Ta druga propozycja to dobra
alternatywa dla leasingu czy zakupu w systemie ratalnym; nie mówiąc już o dodatkowych wynikłych z posiadania samochodu kosztów utrzymania. Wynajem w pełni wlicza się w koszty uzyskania przychodu. Warto zwrócić uwagę, że koszty wynajmu mogą być zerowe. Dotyczy to sytuacji, kiedy jest się poszkodowanym w zdarzeniu drogowym i szkoda powstała z winy prowadzącego drugi pojazd, czyli będzie likwidowana z OC sprawcy. Minimum formalności: po zgłoszeniu szkody ubezpieczycielowi należy odstawić auto do warsztatu samochodowego i poinformować Worldtrans.pl, który zapewni samochód zastępczy. Worldtrans.pl pomyślał także o amatorach kultowych polskich marek samochodowych. Jeśli kochacie oldschoolowe pojazdy w rodzimym wydaniu, to ta wypożyczalnia Was nie rozczaruje.
Oferta Worldtrans.pl nie ma sobie równych na lokalnym rynku. Warto więc spróbować!
Gliwice ul. Tarnogórska 12 Tel. 32 706 16 16, 739 203 002, 739 203 001
SMAKOWITE
12
LATO W MIEŚCIE! Jedzenie jest modne. Na Śląsku pojawiają się kolejne miejsca, które przyciągają nie tylko kuchnią, ale również atmosferą, wyglądem i pomysłem. Przed Wami nasza subiektywna lista godnych polecenia lokali, które warto odwiedzić latem i nie tylko…
1.
BE \\ world
2.
BEMAGAZYN.PL
2. Sztolnia. Chleb, Mięso, Wino to restauracja powstająca właśnie na terenie centrum handlowego Silesia, położonego w Dębie – najstarszej dzielnicy Katowic, na terenie dawnej kopalni. Historyczny budynek był inspiracją do stworzenia klimatycznego miejsca o industrialnym, ale ciepłym wnętrzu. Chleb, wino i mięso to produkty, na których będzie bazowała karta menu. Pieczywo własnego wypieku stanie się podstawą śniadań serwowanych w tygodniu. Mięso gwarancją doskonałej jakości steków i burgerów. Codziennie na tablicy zamieszczane będą sezonowe propozycje szefa kuchni. Pełne menu – od przystawek, poprzez sałatki aż po dania główne ma być uniwersalne dla wszystkich gości. Szeroki wybór win to kolejny atut restauracji. Dla smakoszy piwa Sztolnia przygotowuje niespodziankę – jako jedno z nielicznych miejsc na kulinarnej mapie Śląska będzie serwować piwo Tyskie z Tanka.
13
1. Sezonovo − wyjątkowe miejsce na mapie Katowic. Knajpka w ogrodzie, w samym centrum Parku Leśnego w Dolinie Trzech Stawów. Goście siedzą na leżakach lub przy dużym wspólnym stole, wokół pachnie skoszona trawa i uprawiane tutaj zioła, a wieczorem rozświetlają się sznury rozciągniętych między drzewami żarówek. Sezonowość jest tematem przewodnim, za kuchnię odpowiadają dwaj panowie: Witek Wróbel − znany mieszkańcom Bytomia z autorskich propozycji w Museum Music Republic i w Blenderze oraz Przemek Błaszczyk − właściciel Mañany w Chorzowie, a także finalista programu Top Chef. Menu dostosowano do możliwości pieca opalanego drewnem, w którym temperatura sięga prawie 400 stopni. To idealne warunki na prawdziwą pizzę, dodawane są do niej oryginalne produkty sprowadzane z Włoch. Jako jedyni w mieście serwują w soboty i niedziele śniadania z wytrawnymi goframi, łączonymi np. z kaszanką czy twarożkiem, do tego w weekendy w ogrodzie rozpalany jest ogień i na ruszt trafiają kaczki, wołowina, dorada albo tuńczyk. Miejsce stanowi centrum działań kulinarnych − odbyło się już tutaj wspólne przygotowywanie marynat (akcja słoiki) oraz warsztaty pizzerskie dla dzieci. Kulinarne aktywności potrwają do końca września.
3. 14
3. Lokal Bakery to coś, czego Katowicom do tej pory brakowało. Tutejsze wypieki przygotowywane są zgodnie z francuską technologią, której właściciele uczyli się w piekarni w Vienne pod Lyonem. Usytuowany przy ul. Misjonarzy Oblatów 29 Lokal Bakery to efekt prawie dwuletniej pracy i dostosowywania francuskich przepisów do polskich warunków. Wszystko wypiekane jest na miejscu, nie znajdziecie tu mrożonego ciasta czy gotowych mieszanek. Chleb na własnym zakwasie pszennym, bez dodatku drożdży, a croissanty i brioszki na zaczynie drożdżowym są dokładnie takie jak w Vienne. Plany na przyszłość? Właściciele obecnie skupiają się na wprowadzaniu własnych przetworów, przede wszystkim naturalnych konfitur oraz czekolad. Cel długoterminowy to przywrócić kulturę rzemieślniczego pieczenia, bez przyśpieszania, ani jakichkolwiek półśrodków. To miejsce, które samym zapachem przyciąga zarówno starszych, jak i młodszych mieszkańców Koszutki. Pain au chocolat i kawa są słabościami właścicieli. Naszą jest Lokal Bakery!
4. Staromiejska 13 w Katowicach to restauracja działająca od kilku miesięcy. Właścicielem lokalu oraz szefem kuchni jest Marcin Czubak, znany m.in. z programu Top Chef. To lokal, gdzie serwuje się klasyczne dania, przygotowywane na podstawie sprawdzonych receptur i w oparciu o najlepsze światowe standardy. Ambicją właściciela jest osiągnięcie i utrzymanie wysokiego poziomu zarówno oferowanego jedzenia, jak i obsługi. Kuchnia Staromiejskiej 13 bazuje na sezonowych składnikach i surowcach, dostarczanych przez lokalnych producentów żywności. Z uwagi na sezonowość oraz dbałość o jakość i świeżość jedzenia, menu zmienia się w cyklu tygodniowym. Restauracja oferuje lunche, kolacje oraz kolekcję światowych win w przystępnych cenach, podawany jest także polski cydr z beczki. Restauracja prowadzi również obsługę eventów, warsztatów oraz przyjęć okolicznościowych.
4.
15
5.
BE \\ world BEMAGAZYN.PL
5. 17 kranów, najlepsze rzemieślnicze piwa polskie i światowe. Niebanalny klimat, piwne premiery, degustacje – słowem Kontynuacja. Czego? Dobrych tradycji, szerzenia kultury picia piwa i rewolucji piwnej, która opanowała Polskę. A to wszystko pod patronatem Conrada Kisslinga, który na przełomie XIX i XX wieku prowadził w Katowicach prężnie działającą piwiarnię. Lokal znajduje się przy Mariackiej 37. Poza szerokim wyborem piwa, cechę szczególną Kontynuacji stanowi sposób jego serwowania. Jest smacznie i ciekawie, organizowane są tutaj piwne premiery i spotkania z ludźmi związanymi z kraftową, czyli rzemieślniczą stroną piwną. A każdemu, kto obawia się, że 17 kranów to zbyt duży wybór, gwarantujemy, że może liczyć na wsparcie barmanów.
16 6. Zdrowa Krowa, dobrze znana w Gliwicach – teraz również w Katowicach na Mariackiej 33. Nowy lokal, miejsce i nowe, rozszerzone menu. To w dalszym ciągu 100% wołowiny, jednak w menu znajdziecie również dania dla wegetarian. Osoby, które lubią napić się dobrego softa, domowej lemoniady, smoothie czy alkoholowych klasyków także znajdą tutaj coś dla siebie. Co niedzielę lokal organizuje święto steków, co piątek serwuje ryby z grilla. Dla osób dbających o formę, w menu znajdują się flagowe dania: cesar, thai beef czy falafel wege. Katowice to miasto możliwości oraz pozytywnie nastawionych, otwartych osób – Zdrowa Krowa pasuje tutaj! PS Polecamy thai beef!
6. 7. Restauracja Umami z Pyskowic to przede wszystkim smaczna kuchnia. Jednak latem warto się tam wybrać również z względu na piękny taras i ogród. Nowe menu, wkładki bazujące na produktach sezonowych, pyszne desery i lemoniady – oto przepis na udany lunch, obiad lub kolację. Swobodna atmosfera, komfortowy luz i doskonałe jedzenie są powodami, dla których do Umami lubi się wracać.
8. BE \\ world
17 BEMAGAZYN.PL
7.
8. Sztauwajery to druga odsłona pop – up baru zorganizowanego w Katowicach przy okazji festiwalu Tauron Nowa Muzyka. Tym razem zlokalizowano go w parku miejskim w Dolinie Trzech Stawów. Prosta kuchnia, świeże produkty i dobrze zaopatrzony bar; poza tym luz, przyroda i atmosfera nie do podrobienia. Sztauwajery są nietuzinkowym, przyciągającym miejscem, gdzie po prostu fajnie jest być.
9. 18
9. W gliwickiej dzielnicy Łabędy, obok dawnego dworca PKP, mieści się cukiernia Klapec (wcześniej lodziarnia Glorioza). Lokal założony przed ponad dwudziestu laty przez łabędzianina, Krzysztofa Klapca, to wyjątkowe pod wieloma względami miejsce. Tworzone tutaj z wielką pasją i zaangażowaniem całej rodziny lody, torty lodowe i śmietankowe, ciastka deserowe oraz desery odznaczają się niepowtarzalnym smakiem. Oczkiem w głowie szefa są właśnie lody. Wyrabiane osobiście przez niego i pozostałych członków rodziny na podstawie unikalnych receptur, cieszą się uznaniem nie tylko odwiedzających cukiernię gości, ale zostały także docenione przez specjalistów − uznano je bowiem za najlepsze w Polsce podczas mistrzostw Sweet Expo 2014. Oprócz pasji i zaangażowania na wyjątkowość tego miejsca ogromny wpływ ma kultywowanie regionalnych tradycji. Krzysztof Klapec jest Ślązakiem i to miłość do tej „małej ojczyzny” skłoniła go przed laty, by, zamiast szukać szczęścia poza granicami kraju, wrócić tu i w rodzinnej miejscowości realizować marzenie swojego życia. To przywiązanie do tradycji widoczne jest przede wszystkim w smakach lodów i deserów, które możemy tutaj znaleźć. To między innymi: makówki, śląski kołocz, szpajza cytrynowa czy truskawka z rabarbarem. Niemniej ważne są nazwy wyrobów, mające swą genezę w gwarze śląskiej: oprócz wymienionych wyżej, to także ogniste maszkety i bombony. W tym miejscu zapewne poczujemy
„śląskiego ducha”, ale zapraszamy nie tylko miłośników tradycji. Zwolennicy nowinek też znajdą coś dla siebie. Cała gama smaków lodów nie tylko powszechnie znanych (czekoladowe, waniliowe, bakaliowe czy truskawkowe), ale też nietypowych, np. warzywnych, czy też łączących na pozór niepasujące do siebie smaki jak choćby karmel z solą morską, czekoladę z tabasco lub wasabi. Na klientów szukających nowości czekają: biała czekolada z czarnym bzem lub żurawiną, banan z wiśnią, parmezan, maślanka z mango − to smaki wprowadzone tego lata. Podobnie jak lody o zagadkowej nazwie słodki asfalt. Zapowiada się interesująco!
Poziom sportu i muzyki Amerykanie uwielbiają kina samochodowe. Zamawiają tony popcornu, napoje w pojemnikach wielkości wiader, siedzą w autach i oglądają. Pewnie, że tak można, ale milej jest: rozłożyć leżak, owinąć się kocem (noce bywają chłodne), zająć dobre miejsce w pierwszym, od skały rzędzie. Pozostaje jeszcze zamówić przekąskę albo napój z 511 Bar & Restaurant i nic tylko oglądać dobry film. Sobotnie kino letnie na polanie pod skałą w Poziom 511 to już tradycja. Jeżeli irytuje Was bucząca klimatyzacja w multipleksie, albo wszechogarniający zapach przypalonego popcornu, to skorzystajcie z naszego zaproszenia: skały, leżaki, dobre nagłośnienie i ciekawy wybór filmów… W czerwcu Hotel Poziom 511 zorganizował bieg charytatywny. Impreza „511 serc dla Oliwiera” okazała się wielkim sukcesem. Bieg odbywał się na dwóch dystansach: 5 i 10 kilometrów, udział wzięło 11 gwiazd i około 270 uczestników. Dochód z imprezy został przekazany na zakup protez dla małego Oliwiera − chłopca, który urodził się w listopadzie ubiegłego roku z wrodzonym brakiem przedramienia, dwóch dłoni oraz obustronnym
brakiem podudzi i stóp. Bieg charytatywny był impulsem do działania dla lokalnych społeczności, ale także świetną okazją do sprawdzenia swoich możliwości i kondycji. Wszystkich, którzy chcieliby poczuć energię tego wydarzenia i zmierzyć się z jurajskimi ścieżkami, zapraszamy ponownie za rok. Latem łatwiej zmobilizować się do aktywności fizycznej, dlatego już od połowy lipca goście hotelowi mogą korzystać ze specjalnej oferty Aktywny wypoczynek w Poziom 511. Trzydniowy program treningowy przygotowała pełna energii trenerka personalna Ada Palka. Położenie hotelu pośród jurajskich ostańców umożliwia czerpanie maksymalnej radości z treningu na świeżym powietrzu. Oferta stanowi zestaw ćwiczeń (tabaty) na polanie pod skałą oraz różnych form aktywności realizowanych pośród jurajskiej natury, gdzie znajdują się liczne trasy do biegania i ścieżki rowerowe. Program uzupełniony został również w odpowiednio dobrane zabiegi spa, które pozwolą nie tylko ukoić zmysły i zregenerować ciało po wysiłku fizycznym, ale także działają modelująco i wyszczuplająco. Nie samym sportem człowiek żyje,
dlatego Hotel Poziom 511, zaprasza na kolejny koncert. Jeszcze można rezerwować stoliki w 511 Bar & Restaurant, a warto, bo 8 sierpnia zaśpiewa, znana wokalistka Natalia Lubrano. Wracają również Jazzowe piątki na polanie. Miłośnicy tego gatunku już 14 sierpnia będą mogli ponownie zatopić się w dźwiękach muzyki klezmerskiej w wykonaniu AcCello Trio. Warto jeszcze wspomnieć, że nowa szefowa kuchni w 511 Bar & Restaurant przygotowuje specjalne, sezonowe menu. Sierpień zapowiada się bardzo smacznie, zdrowo i lokalnie. Oliwia Bernady gotuje nieszablonowo, zaskakując połączeniami smaku, ale zostawiając zawsze margines dla miłośników klasyki.
Więcej o imprezach organizowanych przez Poziom 511 można znaleźć na fanpage’u hotelu: https:// www.facebook.com/poziom511
Poziom 511 Design Hotel & Spa ul. Bonerów 33 42-440 Podzamcze tel. 32 746 28 00 www.poziom511.com
sa v o ir - v i v re
BE WORLD Dawniej jednym z elementów wychowania młodego szlachcica było wysłanie go w dłuższą podróż za granicę. Chodziło o zdobycie doświadczenia: poznanie innych obyczajów, wzorów zachowań, nieznanych tańców, nowych prądów myślowych i tendencji kulturowych. Poszerzenie horyzontów było tak samo ważne, jak uzupełnienie dotychczasowej edukacji. Taka podróż dawała potrzebne w towarzystwie obycie oraz rys “światowca”.
20
To, co kiedyś stanowiło przywilej wyłącznie wąskiej grupy społecznej, dziś jest udziałem wielu. Właśnie teraz podróżujemy najwięcej i najczęściej. Stało się to łatwiejsze nie tylko ze względu na nowoczesne środki transportu, ale również dzięki otwartym granicom, przynajmniej w obrębie strefy Schengen. Znamy języki, ubiorem nie różnimy się od naszych rówieśników w Paryżu, Londynie czy Nowym Jorku. Kompleks biednego kuzyna ze Wschodu powoli odchodzi w przeszłość. Słyszałem narzekania gombrowiczowskich ciotek, że dziś (szczególnie ma to dotyczyć studentów wyjeżdżających w ramach programu Erasmus) te peregrynacje służą zbieraniu doświadczeń na nieco innych polach: sex, drugs and rock’n’roll. Nie biadoliłbym… Podejrzewam, że wyprawy szesnasto- i siedemnastowiecznych paniczów niewiele się w tym względzie różniły. Ważne, by w tzw. międzyczasie zwrócić uwagę na coś jeszcze. W 2013 i 2014 roku objechałem 9 krajów na 4 kontynentach. Poprowadziłem kilkadziesiąt koncertów muzyki klasycznej w Armenii, Gruzji, Turcji, Izraelu, Kazachstanie, Kanadzie, Stanach Zjednoczonych,
Australii i Nowej Zelandii. Odwiedziłem Erywań, Kutaisi, Tbilisi, Jerozolimę, Tel Awiw, Ałmaty, Toronto, Ottawę, Melbourne, Perth, Wellington i wiele innych, znanych każdemu miast. Występowałem w tak egzotycznych miejscach, jak Sydney Opera House. Wróciłem bez kompleksów. Zadowolony i dumny z kraju, w którym żyję. W czasie moich podróży zauważyłem, że na świecie ludzie uśmiechają się do siebie o wiele częściej niż w Polsce. Na ulicy, w sklepie, a także, gdy słuchają koncertu muzyki poważnej (tak, w filharmonii też można się śmiać!) I pomyślałem, że warto byłoby przenieść ten miły zwyczaj na nasz grunt. Ten jak i wiele innych, równie dobrych. Jedna z zasad savoir-vivre’u powiada, że kiedy się gdzieś wyjeżdża, to należy się dostosować. Z drugiej strony mówi się, że jeśli przyjmujemy gości z innego kraju, to powinniśmy im w jak największej mierze ułatwić pobyt i ewentualnie przebaczyć wszystkie błędy. Podobnie rozumiałbym “światowość”. Jedźmy w świat i bierzmy z niego, co najlepsze, ale cieszmy się też z tego, co mamy dookoła siebie.
Wojciech S. Wocław konferansjer (występował m.in. w Sydney Opera House), popularyzator wiedzy z zakresu savoir-vivre'u i etykiety w biznesie (prowadzi szkolenia z tych dziedzin), pisarz. Jego felietony na temat dobrych manier co tydzień ukazują się na portalu Rmf24.pl. Częsty gość RMF FM, RMF Classic, Radia Kraków, cytowany przez portale Biznes.Onet.pl i Natemat.pl. Ekspert portalu Sympatia.pl oraz programu Biznes Klasa w TV Silesia. Więcej na: www.wojciechswoclaw.pl
T o masz M arsza Ĺ‚ e k
22
KULTURA
WORLD…
oddać hołd swojej młodzieńczej pasji. W ten oto sposób od 33 numerów Świat Mroku otwiera przed Wami swoje podwoje. Wracając do tematyki filmowej. Zastanawiam się, dlaczego nikt nie podjął się do tej pory próby adaptacji gotowych w zasadzie scenariuszy powyższych systemów na potrzeby kina. Zarówno „Wampir” jak i „Wilkołak” mają, moim zdaniem, olbrzymi potencjał. Na ich bazie powstała do tej pory spora ilość książek, opowiadań oraz świetnych gier komputerowych,
BEMAGAZYN.PL
Jeżeli ktokolwiek z Was interesuje się, bądź interesował kiedyś grami fabularnymi, to z pewnością termin „Świat Mroku” nie jest mu obcy. Do tego właśnie uniwersum należą między innymi dwa wybitne systemy gier narracyjnych: „Wampir: Maskarada” oraz „Wilkołak: Apokalipsa”. Gotyckie, mroczne realia połączone z pieczołowicie skonstruowaną i barwnie opisaną strukturą społeczności wampirów i wilkołaków fascynują bez końca. Szukając więc odpowiedniego szyldu dla tych paru stron, które magazyn BE zdecydował się poświęcić grozie i horrorowi, postanowiłem
23
Witam ozięble w kolejnej odsłonie Świata Mroku. Dziś będzie krótko, bo za oknem żar leje się z nieba a ja na dodatek od dwóch dni leżę z wysoką gorączką. „Be World”… jak ładnie pasuje to do niniejszej rubryki, której nazwa jak pewnie się domyślacie, nie wzięła się z przypadku.
BE \\ world
OF DARKNESS
24
jednak ciągle brakuje poważnej ekranizacji kinowej. Mogę się mylić, ale wydaje mi się, że jedyną do tej pory filmową produkcją wprost nawiązującą do „Maskarady” był serial telewizyjny „Więzy krwi” z 1996 roku. Swoją drogą, bardzo ciekawy i w miarę rzetelnie zrobiony, jeżeli lubicie odgrzebywać starocie, to polecam. Generalnie schemat „Świata Mroku” opiera się na starej jak świat (coś za dużo mi tych światów tutaj :) idei funkcjonujących obok siebie i popadających w częste konflikty społeczności: wampirów, wilkołaków, demonów, duchów i znajdujących się chyba w najgorszym położeniu śmiertelników. Długo zastanawiałem się, czy mogę polecić Wam jakieś podobne tematycznie tytuły, ale poza niedorzeczną sagą „Zmierzch”, na którą mam uczulenie, nic innego nie przychodziło mi do głowy. Pierwotnie w tym miejscu zamierzałem zakończyć dzisiejsze wywody, jednak odliczając czas pomiędzy kolejnymi dawkami antybiotyku i leków przeciwgorączkowych, zerknąłem na półkę z filmami w poszukiwaniu jakiejś mało wymagającej rozrywki dla umęczonej mózgownicy i… hmmm, czemu nie? Tragedia to nie jest, tematyka jak najbardziej adekwatna, zrealizowane co najmniej poprawnie i nawet tytuł pasuje - saga „Underworld”. Jeżeli jestem na bieżąco, a chyba tak, to do tej pory ukazały się następujące tytuły: - Underworld (2003) - Underworld: Evolution (2006) - Underworld: Rise of the Lycans (2009) - Underworld: Awakening (2012) Saga ta, choć ukierunkowana bardziej na typowe kino akcji w wydaniu matrixowskim, już od pierwszej części stara się też nawiązywać do klimatu znanego z „Maskarady”. Może nie do końca konsekwentnie i logicznie, ale usilnie buduje historie i mitologie obu rodów/plemion. Społeczność wampirów jest silnie zhierarchizowana i podzielona na klany oraz kasty. Krwiopijcy są odpowiednio dystyngowani, trochę
zmanierowani, zimni i okrutni. Wilkołaki, pomimo wrodzonej gwałtowności i brutalności, wykazują jednak silne więzy plemienne i dyscyplinę. Czyli wszystko w miarę się zgadza. Jeżeli chodzi o samą fabułę, to nie oczekujcie fajerwerków. Całość skupia się na odwiecznym konflikcie pomiędzy pijawkami a futrzakami, z uwzględnieniem śmiertelników wrzuconych pomiędzy przysłowiowy młot a kowadło. Moim zdaniem najciekawsze są pierwsza i trzecia część sagi, bo tym właśnie odsłonom najbliżej jest do klimatu znanego z wspomnianych eRPeGów. Podsumowując, seria „Underworld” to przede wszystkim niewymagająca, ale i dobra rozrywka w sam raz dla zabicia czasu. Kino z gatunku horroru akcji, dobrze zrealizowane, z doskonałą muzyką i świetnymi efektami. Gra aktorska poprawna; choć przyznam, że nie należę do entuzjastów talentu Kate Beckinsale, to jako Lady Selena jest wyjątkowo do zniesienia. Cóż, to chyba tyle. Zbliża się pora na kolejną dawkę leków, więc żegnam Państwa ozięble i do przeczytania.
KULINARNO-PODRÓŻNICZE Festiwal WszechSmaki organizowany przez firmę Czanieckie Makarony był ukoronowaniem 25-letniej działalności rodzinnej firmy z Czańca, tworzonej od trzech pokoleń. W głowach zostały obrazy wspólnego gotowania, ciekawych opowieści i smakowitych dań. Wydarzenie było okazją do poznania smaków makaronowych dań z różnych zakątków świata, przyrządzonych przez mistrzów kuchni i gwiazdy, których nie zabrakło na festiwalu.
Drugi weekend czerwca przeniósł bielszczan w kulinarny wymiar rzeczywistości. Na Placu Chrobrego odbyło się śniadanie z gwiazdami i stacją TVN, pokazy kulinarne oraz degustacje makaronowych dań, przygotowanych i serwowanych m.in. przez lokalnych mistrzów kuchni oraz ambasadorkę bloga WszechSmaki.pl Monikę Mrozowską. Jej tajska zupa przyciągnęła niejednego głodnego wrażeń! Kuchnię w wydaniu slow zaprezentował Piotr Pyrchała - projektant mody, uczestnik II edycji programu „Project Runway”, a tajniki słodkiego designu zdradziła Ania Berezowska z Cremino Homemade Bakery.
Kulinarny challenge
Inspiracja produktami Czanieckich Makaronów w jednym konkursowym wykonie. Podczas dwóch dni festiwalu 4 bielskie restauracje zlokalizowane wokół Starego Rynku, stanęły do boju o najlepsze danie makaronowe. Jurorzy w składzie: Monika Mrozowska, Piotr Pyrchała, Ania Berezowska oraz Mateusz Czekierda - szef kuchni Restauracji Blue jednogłośnie przyznali nagrodę główną ufundowaną przez Czanieckie Makarony i Zakłady Tłuszczowe „Bielmar” restauracji Beksien Bistro. Co ciekawe, jednomyślna była również publiczność degustująca konkursowe dania. Zachęcamy do odtworzenia zwycięskiego przepisu w domu!
Bartosz Gadzina - szef kuchni, a zarazem właściciel
autorskiego Beksien. Przez dziesięć lat zdobywał doświadczenie w prestiżowych restauracjach w Wielkiej Brytanii i Francji. Absolwent kulinarnej szkoły w Anglii. W Bistro używa polskich produktów, poszukuje lokalnych składników, zbierając rośliny z łąk i lasów. Duży udział w pracy lokalu mają też uprawiane wraz z żoną Martą warzywa, zioła i kwiaty jadalne.
Beksien Bistro to autorski projekt małżeństwa
zafascynowanego dobrą, zdrową i naturalną kuchnią. Promując i wyznając ideę „slow food”, menu restauracji tworzone jest sezonowo w większości z polskich i naturalnych produktów. Nawiązując do bistr rodem z Francji czy Wielkiej Brytanii, bazując i inspirując się polskimi produktami sezonowymi, tworzy klimat oraz potrawy niespotykane w okolicy, jak animela i policzki wołowe czy lody z palonego siana i brusznica.
Przepis na pstrąga w Czanieckich Makaron: 100g Czanieckiego Makaronu typu ryż 0,2g szafranu 2 szalotki 50ml białego wytrawnego wina 100ml śmietany 34% 100ml wywaru drobiowego 30g masła łyżka oleju rzepakowego 50g świeżego zielonego groszku 40g białego dojrzewającego sera owczego Marynowany pstrąg: 300g fileta z pstrąga bez skóry 50g soli morskiej 70g cukru 5g ziaren czarnego pieprzu Suche składniki mielimy razem na pył, dokładnie obsypujemy pstrąga. Pozostawiamy na 36 godzin, tak wy z ryby sól i cukier wyciągnęły wodę. Następnie dokładnie płuczemy, suszymy papierowym ręcznikiem i odkładamy do lodówki na 2 godziny, tak by przyspieszyć proces podsuszania.
www.beksienbistro.pl
Makaron wrzucamy do wrzącej wody, gotujemy al dente na wolnym ogniu przez 5-6 minut. Cedzimy i przelewamy zimną wodą. W osobnym rondelku podgrzewamy olej, dodajemy posiekane drobno szalotki, szklimy bez koloru. Zalewamy winem, redukujemy do zera, tak by aromat wina przeszedł do szalotek. Wlewamy wywar drobiowy i wsypujemy szafran, redukujemy do 1/4 objętości. Wlewamy śmietanę i redukujemy na małym ogniu o połowę. Wsypujemy podgotowany makaron i zblanszowany zielony groszek. Starajmy się utrzymać konsystencję risotto. Doprawiamy do smaku. Makaron wykładamy na talerz, następnie układamy plastry cienko krojonego pstrąga, posypujemy tartym owczym serem i dekorujemy liśćmi szczawiku i kwiatami ogórecznika.
S y l wia K u bry Ĺ„ s k a
26
KULTURA
rody i wkrótce zabraknie nam wody. Każdy z nas jest zadłużony. Ja też. Wy też. Nie wierzycie? Zajrzyjcie do „Pulsu Biznesu”. Kupcie sobie jakąkolwiek gazetę, albo po prostu otwórzcie Facebook. Przeczytacie, że geje do gazu, że Putin, wojna, kryzys i koniec świata. Zaleją nas Chińczycy albo Arabowie. Dowiecie się, że Włosi pożyczyli kasę od Francuzów, ci od Amerykanów, a oni od Chińczyków i nie ma co szukać tych pieniędzy w Europie, bo cała kasa Europy jest w Grecji. Czyli jej nie ma.
BEMAGAZYN.PL
Parę dni temu gruchnęła cudowna dla całej ludzkości wiadomość. Nie musimy już o nic się martwić. Niczego naprawiać, sprzątać. Nie musimy spłacać żadnych długów, ani rekonstruować tego, co zniszczyliśmy. Ale po kolei. Wszyscy jesteśmy obecnie w sytuacji tragicznej. Mieszkamy na zaśmieconej planecie, żywimy się trującym jedzeniem, wytłukliśmy mnóstwo gatunków, dzięki czemu zaburzyliśmy naturalny porządek przy-
27
Zakładając, że zdobędziemy wehikuł poruszający się z prędkością światła, będziemy lecieć tam tysiąc czterysta lat. Mówicie, że nie dożyjemy spotkania z naszą nową planetą? Bzdura, wręcz przeciwnie.
BE \\ world
Nowy wspaniały świat
28
Świat miał niedawno 40 bilionów dolarów długu. To liczba o wartości: 1 000 000 000 000 = 1012. Dla porównania: miliard to 1 000 000 000 = 109 (tysiąc milionów). Przeliczając na liczbę ludności – każdy z nas ma sześć tysięcy baksów w plecy. Aby zrozumieć dramatyzm sytuacji, która dotyczy konkretnego Kowalskiego, należy dorzucić jeszcze sunącego w górę szwajcarskiego franka. Ktoś może wykręcać się frazesem, że pieniądze to nie wszystko. Oczywiście, że nie wszystko. Dlatego w każdej gazecie możecie sobie przeczytać o zamachach, terrorze i Państwie Islamskim. O molestowaniu, gwałtach, zagładzie. O rzezi wielorybów na Wyspach Owczych i wyciętych lasach tropikalnych. O czym chcecie. W każdej dziedzinie jest źle. I lepiej nie będzie, bo każdy z nas jest dotknięty wirusem narcyzmu. Gwiżdżemy na niedolę bliźniego, gwiżdżemy na wieloryby i lasy tropikalne; jedyne co potrafimy, to oceniać innych i zbierać lajki. Ludzkość wkręciła się we własny kołowrotek i zjada swój ogon. Całą planetę zamieniliśmy w pieniądz, a ten zamienił nas w dłużników. Ziemia jest dla nas za mała, stała się pułapką, którą sami sobie urządziliśmy. Ale spoko. Nie musimy się tym przejmować. Przecież od paru dni wiemy, że jest gdzieś we Wszechświecie miejsce, dokąd możemy stąd uciec. I tu wracam do pierwszego akapitu. Do najwspanialszej wiadomości na tym padole. Do nowego wspaniałego świata. Nazywa się on Kepler-452b. Naukowcy z NASA, którzy analizują dane z kosmicznego teleskopu Kepler, donieśli w lipcowy czwartek o odkryciu planety, która jest łudząco podobna do Ziemi. Obiega bardzo podobną do naszego Słońca gwiazdę w ciągu 385 dni.
Z pewnością jest na niej woda, więc pewnie również jakaś fajna plaża i bardzo dużo lasów tropikalnych. Z pewnością nie ma tam Putina, kryzysu, ani Facebooka. Wszystko przed nami. Jedziemy! A raczej lecimy. Zakładając, że zdobędziemy wehikuł poruszający się z prędkością światła, będziemy lecieć tam zaledwie tysiąc czterysta lat. Mówicie, że nie dożyjemy spotkania z naszą nową ojczyzną? Bzdura. Wręcz przeciwnie. Wystarczy przypomnieć sobie teorię względności Einsteina i już wiadomo, że czas jest wartością względną. Obiekt poruszający się z prędkością większą od prędkości światła – cofa się w czasie! Dlatego, gdy wylądujemy na Keplerze, JESZCZE nas tam nie będzie. Urodzimy się w przyszłym tysiącleciu, w raju. W innej rzeczywistości, na nowej, dziewiczej, nietkniętej ręką człowieka planecie. I tam będziemy mogli od początku, z wielką pasją i dokumentnie – znowu wszystko spartolić.
Sylwia Kubryńska pisarka, blogerka, dziennikarka. Pochodzi z Mazur, mieszka na Kaszubach. Laureatka nagrody Gdańsk Metropolia Europejska Stolica Kultury i Wydawnictwa Replika. Jurorka Blog Forum Gdańsk 2011. Jest autorką powieści Last Minute i bloga www.kubrynska.com.
30
KULTURA
zaśmiecony
BE \\ world
Świat
31
tekst: Katarzyna Zielińska
Widzieliście, drodzy Czytelnicy, zamieszczone w internecie zdjęcia martwych albatrosów z żołądkami pełnymi nakrętek od pepsi? Albo śmieciowych wysp pływających po oceanach? Pewnie natknęliście się na wory ze śmieciami, wyrzucone w przydrożnych lasach? Ja widziałam to nieraz i nie przestaje mnie wkurzać (mówiąc oględnie) fakt, iż tylko my − ludzie, gatunek rzekomo myślący, robimy wokół siebie taki straszny syf. Wszech-
obecny plastik gdzieś musi w końcu wylądować, jeśli nikomu nie będzie się chciało go posegregować, a następnie przetworzyć i użyć ponownie. A o tym, że dla niektórych to wielki problem i komplikacja życiowa, świadczy chociażby masowe narzekanie na obowiązek segregacji śmieci, wprowadzony w ostatnich latach w Polsce. Faktycznie, straszna rzecz – odróżnić papier od plastiku czy szkła i wyrzucić do odpowiedniego pojemnika.
BEMAGAZYN.PL
Jestem umiarkowanym ekologicznym freakiem, zapowiadam więc od razu, że tekst poniższy nie będzie neutralny światopoglądowo. To raczej gadka zwana w niektórych kręgach “eko-sreko”, a zatem lewactwo i zamach na wizję człowieka jako pana stworzenia.
32
Terror opakowań Jedną z przyczyn globalnego zaśmiecenia jest jakaś obsesja pakowania wszystkiego w plastikowe pojemniki, względnie styropianowe tacki, dodatkowo owinięte folią. Hermetycznie, higienicznie, estetycznie. Na przykład cztery pomidory ułożone na tacce i zafoliowane. Albo tak samo potraktowany seler naciowy. Jakby nie można było tych pomidorów czy selera zwyczajnie sprzedawać na wagę. Z jakiegoś tajemniczego powodu nie można i już. Chyba tylko ziemniaków dotąd nie widziałam na tackach w folii. Takie opakowania są obecne nie tylko w branży spożywczej, ale właściwie w każdej. Krem nie może stać na półce tylko w słoiczku (najlepiej szklanym). Nie, musi jeszcze być zapakowany w atrakcyjny wizualnie kartonik i – słowo daję, nie wiem dlaczego – zaklejony szeleszczącą i błyszczącą folijką. Tym sposobem po takim kosmetyku zostaje nie jeden śmieć (słoiczek), ale trzy. Sensu żadnego w tym nie widzę, a Wy? Albo pasty do zębów – tubka musi być, ale po co pudełko? Na szczęście coraz częściej na półkach widzę pasty w samych tubkach. Być może ktoś zorientował się, że pudełka owe do niczego nie są potrzebne, za to generują dodatkowe koszty produkcji i utylizacji. Kolejny problem (typowo polski, w innych krajach ościennych jakimś cudem radzą sobie z tym) to niemożność recyklingowania opakowań. Jedynie niektóre butelki są zwrotne; w tej kwestii wiele też zależy od dobrej woli właścicieli sklepu, w jakim chcielibyśmy oddać butelki – czasem jest to możliwe “tylko z paragonem”, a zatem po prostu bywa niemożliwe, bo kto przechowuje paragon z piwa? A tymczasem w Czechach w każdym markecie stoją maszyny, do których wkładamy puste butelki. W zamian za to urządzenie drukuje papierek z kodem kreskowym i kwotą, która zostanie odjęta od naszego rachunku. Proste? Jeśli czeski przykład nie wystarczy, to sprawdźmy jak to wygląda w Niemczech – tam organizacja jest jeszcze lepsza: zwrotne są nawet butelki typu PET. Z jakiegoś tajemniczego powodu w kraju nad Wisłą tego typu rozwiązań (z których płyną wyłącznie korzyści) wprowadzić się nie da.
Nadmiar Inna przyczyna zaśmiecania Ziemi to nadmiar wszelkiego rodzaju rzeczy: ubrań, sprzętów domowego użytku, elektroniki, samochodów – słowem: wszystkiego. Przedstawiciele rozwiniętych społeczeństw bardzo lubią posiadać. Niekoniecznie nawet używać. Problem ten świetnie ilustrują i w prosty sposób wyjaśniają jego mechanizmy filmy z serii „The Story of Stuff" (storyofstuff.org). Annie Leonard, pomysłodawczyni projektu, opowiada o tym, skąd się biorą rzeczy, których tak wiele kupujemy oraz co się z nimi dzieje potem, kiedy już się zużyją lub znudzą i wylądują w śmietniku. A co najważniejsze mówi o tym, że kwota, jaką za dany produkt płacimy w sklepie, nie jest jego prawdziwą ceną, bo do kosztów wytwarzania należy również doliczyć wartość rabunkowo eksploatowanej przyrody oraz pracy osób wykorzystywanych w krajach rozwijających się. Co więcej, według autorów filmów, również śmieci wyprodukowane przez Amerykanów, koniec końców, lądują w dalekim kraju trzeciego świata. Nie jest to optymistyczny obraz. Może mając tę świadomość, my – konsumujący na potęgę obywatele tzw. Zachodu, zmniejszymy choćby w niewielkim stopniu to pożeranie dóbr. Urok nowości Przyswoiliśmy sobie również pęd do częstej wymiany posiadanych sprzętów na nowsze, lepsze, szybsze, bardziej błyszczące. Taki telefon na przykład – mało kto pozbywa się go dopiero wtedy, gdy jest niesprawny. Gdyby tak było, pewnie wiele osób korzystałoby nadal z Nokii 3310. Wymieniamy telefon, bo pojawił się inny model, z nowymi świetnymi funkcjami, który koniecznie musimy mieć, aby pozostawać w stałym kontakcie z rzeczywistością. Co więcej, poniekąd jesteśmy do tego zmuszani – nowe sprzęty AGD i RTV wytrzymują znacznie krócej niż kiedyś. Zwykle psuje się jakiś element, którego wymiana bądź naprawa przewyższa koszt zakupu nowego sprzętu. Nikomu bowiem, poza może końcowym użytkownikiem (ale kto by się nim przejmował), nie opłaca się produkować długowiecznych produktów.
KULTURA
Wszak ruch w interesie musi być. Zepsuje się lodówka – klient pobiegnie po nową, lśniącą; zapłaci cenę, która jest tylko ułamkiem prawdziwej (także środowiskowej i społecznej, o czym powyżej) ceny wytworzenia owej lodówki, a producent i sprzedawca wzbogacą się. Wszyscy zadowoleni. Może za wyjątkiem tych, którzy muszą ponosić ową prawdziwą cenę .
BE \\ world
Jak widzicie, na razie lekko, ale wieje wiatr zmian. Powoli, z daleka idzie nowe, bardziej świadome i odpowiedzialne. Oby nie przybyło za późno.
33 BEMAGAZYN.PL
Można? No dobrze, rzeczywistość odartą z kłamstw i złudzeń już poznaliśmy, czas na konstruktywne wnioski. Czy można coś z tym zrobić? Nie tylko można, ale trzeba, jeśli chcemy się naszą Ziemią jeszcze przez czas jakiś cieszyć. Część społeczeństwa (niewielka) już to wie. Jednostki te nazywane są ekoterrorystami lub podobnie, ponieważ ośmielają się mówić, iż wygoda sytego człowieka Zachodu nie stanowi dobra najwyższego i należy ją przesunąć na plan dalszy. O ile z nadmiernego kupowania i częstej wymiany rzeczy zrezygnować stosunkowo łatwo, inwestując w sprzęty lepszej jakości, a zatem trwalsze, o tyle zmniejszenie zużywanych opakowań jest niezwykle trudne i wymaga wkroczenia na drogę ekologicznej ekstremy, a zatem dołączenia do grona wspomnianych ekoterrorystów. Tacy ludzie budzą powszechny niepokój, bo robią coś (jeśli nie wszystko) inaczej niż przyjęto. Należy do nich na przykład Beth Terry, prowadząca bloga myplasticfreelife.com, na którym opisuje swoje zmagania z wszechobecnym plastikiem, publikuje rady, jak nie pozwolić się zmusić do nabywania idiotycznie pakowanych produktów (wielorazowe pojemniki, kupowanie na wagę wszystkiego, co się da itp. – zachęcam do lektury) oraz promuje produkty zapakowane w sposób mądry, czyli np. w papier czy szkło, najlepiej zwrotne. To również książka Colina Beavena zatytułowana „No Impact Man” i blog o tej samej nazwie, gdzie autor mówi o tym, jak zminimalizować swój, jako jednostki, negatywny wpływ na planetę. Jest również duńsko-fiński film dokumentalny „Recepta na klęskę”, w którym John Webster wraz z rodziną decydują się na eksperyment polegający na radykalnym
zmniejszeniu swojego wpływu na Ziemię. Wyeliminowanie plastiku jako pochodnej ropy naftowej okazuje się nie lada wyzwaniem – bohaterowie filmu mieli na przykład wielki problem ze znalezieniem papieru toaletowego, którego rolki nie byłyby zapakowane w folię. Nie muszę dodawać, że nowy, ekologiczny sposób życia zdecydowanie odbiegał od komfortu. Podobne inicjatywy o dziwo pojawiają się także w Polsce – na przykład akcja „nie kupuję. obserwuję” Marty Sapały, której efektem jest książka „Mniej. Intymny portret zakupowy Polaków”. Autorka zaprosiła kilka rodzin do podjęcia próby niekupowania nowych przedmiotów przez rok. Sama również wraz z rodziną wzięła w nim udział. Wyzwanie okazało się trudne, nie wszyscy uczestnicy temu sprostali. Zainteresowanych odsyłam do książki.
Apetyt na świat Rozmowa z reprezentantem Polski w światowych mistrzostwach World Chocolate Masters
34 tekst: Aurora Czekoladowa
Który kraj na świecie jest najsmaczniejszy, po co chodzi się do restauracji i dlaczego pokora to najważniejsza cecha w walce o mistrzostwo świata w robieniu czekolady.
KULTURA BE \\ world
Aurora: Masz dopiero 23 lata, a Twoje nazwisko już stało się rozpoznawalne w branży. Dostając się do finału światowych mistrzostw w czekoladzie udowodniłeś, że jesteś na najwyższym poziomie. Jak udało się do tego dojść? Łukasz Anioł: Przede wszystkim trzeba mieć apetyt!
Aurora: W jaki sposób znalazłeś się tak wysoko? Ł.A.: Aby uzyskać światowy poziom na pewno też trzeba wiedzieć, jaki ten poziom jest (śmiech)! I tu nie wystarczy tylko
Facebook, Instagram i opowieści znajomych. Trzeba samemu wyruszyć, by poznać ten świat. Zobaczyć, jak tam się pracuje i jakie rzeczy tworzy. Aurora: Zatem – jak się domyślam – ruszyłeś w świat. Ł.A.: Dokładnie – gdy tylko skończyłem 18 lat, opuściłem rodzinne miasto. W chwili obecnej prawie od 6 lat jestem w ciągłych rozjazdach, uczestnicząc w różnego rodzaju targach, warsztatach, szkoleniach. Wszędzie się uczę, od każdej poznanej na mojej drodze osoby. Najciekawsze jest to, że w każdym zakątku świata podpatruję coś innego i sama ta różnorodność stanowi ogromną wartość i inspirację.
BEMAGAZYN.PL
Aurora: Czego jeszcze ten apetyt dotyczy? Ł.A.: Generalnie życia! Odkąd pamiętam miałem takie życiowe ADHD, wszędzie było mnie pełno i wszystko mnie interesowało.
35
Aurora: Na czekoladę (śmiech)? Ł.A.: Również! Nie uważam, bym był kimś wyjątkowym, albo miał niesamowity talent. Osiągnięcie pewnego poziomu to przede wszystkim mozolna i ciężka praca.
Aurora: Który zakątek okazał się dla Ciebie najsmaczniejszy? Ł.A.: Hiszpania! Ludzie tam kochają jeść – odważnie, kolorowo, zmysłowo. Przede wszystkim jednak myślę o jednym wyjątkowym miejscu w Barcelonie – Espaisucre. To jedyna restauracja na świecie, serwująca tylko i wyłącznie desery. Miałem zaszczyt degustować tamtejsze menu, w którym znalazłem tak ciekawe kompozycje, jak np. lody z czarnych oliwek z jadalnym styropianem, cytrynowym musem z kardamonem i ciastkiem jogurtowym. Do tego lekkie białe wino. Po prostu poezja!
36 Aurora: Właśnie próbuję sobie wyobrazić ten smak, ale to dość trudne... Ł.A.: Otóż to! Bo to doznania i połączenia zupełnie nam nieznane, łamiące wszelkie schematy, by nie powiedzieć bariery. Dzięki temu, jedząc czujesz się jak obywatel świata, bo wszystkiego znajdziesz tu po trochu. Aurora: Więc jest tak, że każde miejsce ma swój własny smak? Ł.A.: Oczywiście! Namacalnym dowodem tego może być moje ostatnie doświadczenie z podróży do Or Noir we Francji, gdzie zachwycałem się czekoladą z ziaren z każdego zakątka świata. W zależności od tego, z jakiego obszaru pochodzi, ziarno ma zupełnie inny smak i aromat. To niezwykłe.
KULTURA
Aurora: Trochę tak jak z ludźmi, nas też kształtuje region, z którego pochodzimy. Ł.A.: Tak. Na szczęście my możemy się zmieniać, otwierając się na świat. Właśnie podróżując. I jedząc. Aurora: Jedząc? Ł.A.: Poznając jedzenie danego regionu, poznajesz kulturę tego skrawka ziemi. Historię kraju, ale też temperament jego mieszkańców – wszystko! Aurora: Jestem ciekawa twoich wniosków... Pozwól jednak, że nie zapytam o samo jedzenie, ale o kulturę tegoż jedzenia. Mianowicie o różnice, które zaobserwowałeś między Polakami a mieszkańcami innych krajów.
Aurora: A zatem zapytam o tych artystów – czy podobnie jak w przypadku konsumentów, jest zauważalna duża różnica między polskimi a zagranicznymi kucharzami? Ł.A.: Patrząc za kulisy polskich restauracji mogę powiedzieć, że wielu szefów kuchni i cukierni nie stoi w miejscu i cały czas prężnie się rozwija - szkolimy
BEMAGAZYN.PL
Aurora: Chodzi o zyskanie świadomości tego, co jemy? Ł.A.: Również, ale nie tylko. Widzisz, za granicą ludzie chodzą do restauracji nie tylko po to, by smacznie zjeść. Idą tam po emocje, po coś, czego nie zrobią w domu. Przychodzą po sztukę, chcą zjeść coś, w czym odczuwalna jest ręka Boga. To jest docenienie nie tylko samego posiłku, ale też tego, kto za tym stoi – kucharza, cukiernika itd.
37
Ł.A.: Nie zabrzmi optymistycznie, jeśli powiem, że wypadamy dość blado przy obcokrajowcach. Sama gastronomia rozwija się u nas w dobrym tempie i jesteśmy na bieżąco z tym, co dzieje się za granicą. Problem w konsumencie, który nie chce za tymi trendami podążać. Boi się nowego. Polacy to naród wybitnie przywiązany do tradycji, to dobra cecha, ale może też ograniczać. Na szczęście powoli coś zaczyna się zmieniać i to pod wpływem mediów! Mamy coraz więcej telewizyjnych show o gotowaniu i dzięki temu ludzie zaczynają się interesować jedzeniem.
Aurora: Dobrze, że już w tak młodym wieku masz tego świadomość! Ciekawi mnie, czego jeszcze nauczyłeś się podróżując po świecie i jedząc w różnych krajach? Ł.A.: To, czego przede wszystkim nauczyłem się za granicą to dystans i pokora. W tym zawodzie ta ostatnia cecha jest bardzo ważna, właśnie po to, by coś osiągnąć! To ważniejsze nawet niż wszystkie patenty i nowe smaki, które poznałem.
BE \\ world
się za granicą, bierzemy udział w różnych warsztatach, konkursach, eksperymentujemy... Mamy potencjał. Czy go wykorzystujemy? Cóż, myślę, że między wiedzą rodzimego cukiernika i kucharza a tym, co jest w karcie menu, istnieje duża przepaść.. Niestety, polska mentalność jeszcze nie jest gotowa na poszerzenie tej karty o nowe, zaskakujące pozycje...
38
Aurora: A w konkursie, w którym walczysz o światowy puchar pokora też się przyda? Ł.A.: Dokładnie. Polskie eliminacje do World Chocolate Masters wygrałem dzięki ciężkiej pracy oraz wielu nieprzespanym nocom. Teraz również chodzi o to samo, ale także o to, by nie zachłysnąć się tym, co już zyskałem. Ten konkurs to jedna z najbardziej prestiżowych imprez w branży, brać w nim udział to ogromna odpowiedzialność i wyzwanie. Aurora: Co zrobisz, jeśli wygrasz? Otworzysz własną eksperymentalną fabrykę czekolady? Ł.A.: Po pierwsze, wypocznę (śmiech)! Następnie chętnie wyjechałbym w jakieś odległe miejsce. Aurora: Do Hiszpanii? Ł.A.: Raczej na wyspę Guernsey na kanale La Manche, gdzie spędziłem już kiedyś dłuższy czas. To zupełnie niezwykłe miejsce, często nazywane wyspą gastronomii, bo rzeczywiście jest kolebką gotujących ludzi, którzy prowadzą własne lokale. Wśród nich najczęściej są Francuzi i to zdobywcy gwiazdek Michellin! Jest też dużo Hiszpanów, Greków, Włochów. Na ciasnych uliczkach chodzą kucharze i cukiernicy w bluzach kucharskich, robią zakupy u lokalnych sprzedawców. Pamiętam jak codziennie o 6 rano z szefem jeździliśmy do
portu po świeżo złowione kraby i owoce morza, by przyrządzić z nich nieziemsko pyszne dania. Po drodze mijali nas mieszkańcy, którzy pytali, co dziś serwujemy i zapewniali, że na pewno wpadną. To dopiero klimat! Mieszkać w takim miejscu to nawet lepsze, niż wygrana w jakimkolwiek konkursie! Aurora: Zatem życzę i wygranej i wyjazdu na wyspę. I pokory! Dzięki za rozmowę!
PRESTIZOWE OSIEDLE W TYCHACH
Dom z własnym ogrodem, wśród zieleni, w spokojnej okolicy, ale w dużym mieście? Wielu sądzi, że to niemożliwe. Postanowiliśmy udowodnić, że jest inaczej. Zrobiliśmy to w Tychach. Zbudowaliśmy osiedle niezwykłe. To wygodne miejsce zatopione w tkance miasta. Harmonijnie łączy się z nią i dodaje jej wartości. Stąd wszędzie jest blisko. Do pracy, do szkoły, na zakupy i do parku.
To niemal centrum miasta, ale nie dociera tu jego zgiełk. Jest za to komfort, cisza i bliskość natury. Naszą ideą było stworzenie miejsca, w którym można się cieszyć pełnią życia i korzystać z uroków miasta bez utraty prywatności oraz bez konieczności ciągłych dojazdów. Połączyliśmy dwa światy, wykluczające się tylko z pozoru. Zaprojektowaliśmy wyjątkowe osiedle w wyjątkowym miejscu. Już nie musisz z niczego rezygnować.
JUŻ GOTOWE!
Biuro Sprzedaży: ul. Trzy Stawy, Tychy, tel. 606 600 606, biuro@parktrzystawy.pl
www.parktrzystawy.pl
Najmodniejsze
kierunki wakacyjne 40 tekst: Piotr Bijański – prezes zarządu firmy Holiday Time (wakacjenonstop.pl)
Sezon urlopowy w pełni i jak co roku stajemy przed miłą perspektywą zaplanowania wakacyjnego wyjazdu. Wszystkim, którzy jeszcze letnie wojaże mają przed sobą, podpowiadamy dokąd warto się udać.
BE \\ world
Filipiny
Dominikana
BEMAGAZYN.PL
– Fuerteventura – niekończące się białe, pudrowe plaże, rewelacyjne warunki do uprawiania windsurfingu i piękne pejzaże czynią wyspę idealną na wakacje dla rodzin z dziećmi oraz osób lubiących aktywny wypoczynek. Fanów wind- i kitesurfingu zapraszamy na plażę Sotavento, na której co roku odbywają się mistrzostwa świata. Najpopularniejsze kurorty wypoczynkowe wyspy to: Corralejo, Caleta de Fuste, Costa Calma i Morro Jable. – Lanzarote – zrodzona z ognia i wody przed milionami lat, uznana za cud przyrody i wpisana na Światową Listę UNESCO jako Światowy Rezerwat Biosfery. Zachwyca niepowtarzalnym księżycowym
41
Wyspy Kanaryjskie – wyspy na Oceanie Atlantyckim o iście wakacyjnym klimacie, oferujące wypoczynek przez cały rok! Są rajem dla amatorów sportów wodnych, doskonałym miejscem na relaks dla całej rodziny lub niezapomniane chwile tylko we dwoje. Teneryfa, Gran Canaria, Fuerteventura, Lanzarote - każda wyspa inna i niepowtarzalna pod względem krajobrazowym. Dowiedz się, która jest właśnie dla Ciebie! – Teneryfa – największa z archipelagu Wysp Kanaryjskich, niesłychanie zróżnicowana krajobrazowo i klimatycznie. Ma dwie wyraźnie odmienne części, oddzielone pasmami gór: spokojniejsza, chłodniejsza północ o bujnej tropikalnej roślinności i naturalnymi czarnymi plażami oraz cieplejsze południe z doskonale rozbudowaną infrastrukturą. Najmodniejszy kurort południa to Costa Adeje, polecany na rodzinny wypoczynek. Natomiast amatorów nocnych rozrywek zapraszamy do Los Cristianos i Playa de las Americas – miast, które nigdy nie śpią! Osoby nastawione na zwiedzanie również poczują się jak w raju – Loro Park, wulkan El Teide, klify Los Gigantes… to tylko niektóre z atrakcji przyciągających turystów z całego świata. – Gran Canaria – kontynent w miniaturze, najsłynniejsza z Wysp Kanaryjskich kusi pięknymi plażami i niekończącymi się wydmami. Od dziesiątek lat znajduje się na czołowym miejscu urlopowej listy przebojów. Leniuch wypocznie tu na plaży, miłośnik sportów wodnych znajdzie nieograniczone możliwości do ich uprawiania, zapalony turysta nie będzie chciał wracać, a imprezowicz zaszaleje w klubach w miejscowości Playa del Ingles.
Filipiny
42
krajobrazem i jedynym w swoim rodzaju parkiem Timanfaya z lawą zastygłą na powierzchni ziemi, który stanowi największą atrakcję wyspy. Turyści najchętniej odwiedzają pełne życia Puerto del Carmen oraz nieco spokojniejsze Costa Teguise i Playa Blanca.
Dominikana
Madera – opisywana jako „kraina wiecznej wiosny” czy „zielony podzwrotnikowy raj” o stałej dziennej temperaturze – około 22-24 stopni. Urzeka bujną roślinnością z niewiarygodną ilością gatunków kolorowych kwiatów. Na Maderę warto wybrać się także ze względu na walory przyrodnicze niezwykle zróżnicowanego krajobrazu: rozległe, zielone doliny występują tu na zmianę ze wspaniałymi lasami, tarasowo ukształtowanymi polami i urwistymi klifami. Wyspę charakteryzuje również… brak plaż, co czyni ją idealną na trekkingi i romantyczne spacery. Cypr – to wyjątkowa wyspa na Morzu Śródziemnym, która spodoba się miłośnikom przyrody i pięknych krajobrazów. Także zainteresowani historią, archeologią oraz wędrówkami górskimi szlakami poczują się tu jak w raju. Jest to idealny kierunek nie tylko latem, ale również we wrześniu i październiku, kiedy temperatury często sięgają jeszcze 30 stopni! Najpiękniejsze plaże znajdziemy w miejscowości Ayia Napa, która należy także do miejsc niezwykle rozrywko-
Filipiny
BE \\ world
wych. Będąc w okolicy Paphos, warto zajrzeć do najlepszej z tutejszych restauracji – Letymbou Tavern. Poczujecie tam niesamowity smak cypryjskiego jedzenia, a ugoszczeni zostaniecie jak w domu, ponieważ tawerna prowadzona jest przez polską rodzinę. Malta – urokliwa wyspa na Morzu Śródziemnym, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie. Łączy klimat Afryki północnej z bezpieczeństwem Europy. Długi sezon pozwala plażować aż do początku listopada. Stosunkowo niskie ceny na miejscu sprawiają, że Malta jest coraz częściej wybierana przez polskich turystów. Studenci znajdą tu jedno z bardziej imprezowych miast na naszym kontynencie – St. Julian’s. Osoby lubiące zabytki urzeknie Valletta i jej stare miasto, a rodziny z dziećmi koniecznie muszą odwiedzić ładną, piaszczystą plażę Golden Bay. Podsumowując: Malta to mały kraj z wielkimi możliwościami dla turystów w każdym wieku. Santorini – najpiękniejsza i jednocześnie najdroższa grecka wyspa, uznawana za jedno z najromantyczniejszych miejsc, co roku chętnie wybierają ją pary z całego świata. Urzeka niesamowitymi klifami, na jednym z nich znajduje się stolica wyspy – Fira, gdzie polecamy przede wszystkim wejść na imponujące schody, posiadające aż…600 stopni! Drugi ważny
43
Dominikana
BEMAGAZYN.PL
Filipiny
44 Dominikana
punkt programu to Oia, podobnie jak Firę widać ją od strony portu Athinios. To tam znajdziecie najczęściej fotografowany kościół pod wezwaniem św. Mikołaja, a także słynny wiatrak znajdujący się tuż nad klifem przy końcu miasteczka. Albania – kierunek dla osób, które szukają niekomercyjnych miejsc. To kraj składający się przede wszystkim z gór, ale nie tylko one przyciągają turystów. Zdecydowana większość wyjeżdżających tam decyduje się na urlop na Riwierze Albańskiej. Krystalicznie czysta woda i dużo słońca to główne zalety tego regionu. Jednak nie samym lenistwem człowiek żyje, więc warto odwiedzić najpiękniejsze miasta Albanii. Jednym z nich niewątpliwie jest Saranda – malowniczo położona w przepięknej zatoczce na wybrzeżu Morza Jońskiego, przyciąga z roku na rok coraz większe rzesze ludzi. Inne ciekawe miasto to Butrint – klejnot wśród atrakcji turystycznych. Na terenie tego dużego obszaru, zaliczanego dzisiaj do jednego z parków narodowych Albanii, znajdują się szczątki budowli z okresów obejmujących niemal 2500 lat. Dominikana – „Perła Karaibów”, prawdziwy raj na ziemi! Pocztówkowe białe plaże z pudrowo miękkim piaskiem, uznawane za najpiękniejsze na świecie; turkusowe Morze Karaibskie i dziko rosnące palmy kokosowe, a w głębi lądu górskie szczyty i piękne wodospady. Uzupełnieniem tego krajobrazu jest długa i bogata historia, którą poznamy, odwiedzając stare
miasta czy karaibskie wioski. Na Dominikanie można rozkoszować się wypoczynkiem na arkadyjskich plażach, zagrać w golfa na światowej klasy polach lub nurkować, podziwiając fascynującą przyrodę rafy koralowej. Filipiny – odpowiedź matki natury na Disneyland. Są nieco odseparowane od pozostałych państw Azji południowo-wschodniej, nie tylko geograficznie, ale również duchowo i kulturowo. Kraj ten stanowi mieszankę kultury azjatyckiej, europejskiej oraz amerykańskiej i chyba dlatego ludzie się w nim zakochują. Majestatyczne klify oraz skały wapienne, krystalicznie czysta woda, wodospady, jeziora, wulkany, tarasy ryżowe, tysiące wysp i wysepek, rajskie plaże, lasy kokosowe, a do tego setki różnego rodzaju ptaków, zwierząt i roślin – to tylko to, co widać nad powierzchnią wody. A pod nią… równie ciekawie: przejrzysta i ciepła (26-30 stopni) woda, niezliczone rafy koralowe, statki z czasów II wojny światowej. Chętnym oferowane jest nurkowanie z żółwiem czy rekinem wielorybim. To wszystko znajdziemy u wybrzeży Filipin… wystarczająca rekomendacja? J
Dominikana
REKLAMA
Park Trzy Stawy
Tyskie osiedle „Park Trzy Stawy” oferuje to, czego nie są w stanie zapewnić popularne w każdym mieście nowoczesne osiedla. Doskonała lokalizacja, otoczenie zieleni, dzięki bliskości parku, także dostępność dogodności dużego miasta – restauracje, kawiarnie, obiekty sportowe czy szkoły. 14 budynków w zabudowie szeregowej wykonanych z najlepszej jakości materiałów o ponadczasowej modernistycznej stylistyce. Z myślą o potrzebach współczesnych rodzin każdy z domów posiada własny ogródek i szereg udogodnień wewnątrz (system centralnego odkurzania, instalacje doprowadzające sygnał telewizyjny z anteny wewnętrznej, telefoniczna oraz internetową. Ponadto dla komfortu mieszkańców wszystkie pomieszczenia są wentylowane układem mechanicznej wentylacji z centralą oraz wymiennikiem ciepła. „Park Trzy Stawy to domy o ponadczasowej estetyce, gdzie najistotniejsza jest wygoda mieszkańców. Stworzone przez jedną z najlepszych pracowni architektonicznych w kraju – medusę group z Bytomia. To innowatorskie biuro z bogatym doświadczeniem stworzyło miejsce wprost idealne do zamieszkania. Przyjazna okolica, dobra komunikacja oraz lokalizacja w centrum Tychów to niewątpliwie atuty miejsca, wzbogacone najlepszą architekturą i indywidualnym charakterem wnętrza każdego domu. Postanowiliśmy wypytać głównego projektanta o kilka istotnych szczegółów projektu tyskiego osiedla
„Park Trzy Stawy”. Przemo Łukasik - architekt i współzałożyciel bytomskiego biura projektowego medusa group. Anna Wija: Na początku chciałabym zapytać o współpracę z inwestorem. Przy wspólnym celu, przeważnie ciężko pogodzić dwie siły – wizję architektów z wizją developera. Jak w tym przypadku przebiegała współpraca? Przemo Łukasik: Muszę przyznać, że mamy niesamowite szczęście do klientów, tak samo było i w tym przypadku. Na sukces projektu pracują wszyscy, a efekt finalny nie zależy tylko od dobrego projektu architekta, istotne żeby była dobra komunikacja i otwartość w negocjacjach. Inwestor oraz wykonawca brali udział już w powstawaniu projektu, dzięki temu projekt mógł od początku być konsekwentnie realizowany. Myślę, że można powiedzieć, że był to wzorcowy przykład współpracy. Anna Wija: Coś, co z pewnością wyróżnia to osiedle od innych, to interesująca architektura. Czy prosta, modernistyczna forma powstała z jakiegoś szczególnego powodu? Teren też chyba nie należał do najłatwiejszych? Przemo Łukasik: Można powiedzieć, że bryła budynków jest modernistyczna, wybór nie był przypadkowy, ponieważ zależało nam na tym, żeby było funkcjonalnie. Kolorystyka, detale wszystko to wynika ze stylistyki na jaką się zdecydowaliśmy. W tym projekcie ważna była dbałość o ład przestrzenny,
osiedle zaprojektowane przez najlepszych
dlatego też bardzo starannie pilnowany był plan zagospodarowania. Działka jest dość wąska i podłużna, układ wynikał jakby z tego z czym mieliśmy do czynienia na miejscu. Ideą było to, aby czerpać z tego, co zastaliśmy na miejscu otoczenie zieleni oraz istniejąca zabudowa w sąsiedztwie, szeregi osiedla stanowią jej przedłużenie. Anna Wija: Podchodząc do procesu projektowania musieliście rozważyć wiele scenariuszy użytkowania, dla jakiego klienta powstały domy w Tychach? Przemo Łukasik: Największy problem to zdać sobie sprawę z tego, kto tak naprawdę będzie mieszkał w danym budynku. Ponieważ wachlarz możliwości jest bardzo szeroki, mamy bogatą ilość osobowości i typów rodzin. Naszym zadaniem było stworzenie uniwersalnej przestrzeni, w której każdy z mieszkańców będzie mógł stworzyć swój dom. Tak naprawdę nie da się stworzyć idealnego scenariusza, jednak można stworzyć pewne rozwiązanie, które będzie mogło pomóc stworzyć układ idealny. Główne elementy konstrukcyjne każdego z domów to punkty stałe, niezmienne, z kolei wypełnienia – układ pomieszczeń może być dowolnie kreowany, wedle potrzeb i upodobań użytkownika. Spójrzmy z perspektywy rodziny, to nieustannie zmienny organizm, na pewnym etapie domowników przybywa, dorosłe dzieci opuszczają dom i zaczynają swoje życie. Ta elastyczność w dowol-
nym kształtowania wnętrza wynika z potrzeb, ściany można wstawić, przesuwać, a później zdemontować. Każdy wymaga od własnego domu czegoś innego, my nie stworzyliśmy niczego odkrywczego tylko daliśmy mieszkańcom możliwości. Anna Wija: Czy nie boją się Państwo o to, że przy opcji dowolnego aranżowania układu wnętrza w każdym z domów zatraci się ich prosty, konsekwentny styl? Przemo Łukasik: Obawa występuje po oddaniu każdej inwestycji. Każdy ma prawo do indywidualnego kreowania wnętrza swojego domu, na wybór takiej czy innej lampy, tapety czy dodatków. Każdy jest inny i ma inne gusta, to są rzeczy, na które nie mamy wpływu. Naszą rolą było jedynie sprowokowanie do zastosowania pewnych rozwiązań. Układ wnętrz, pozwala na dowolne zaaranżowanie przestrzeni, co jest dużym plusem. Są pewne aspekty, których nie jesteśmy w stanie przeskoczyć, to umiejscowienie punktów stałych takich jak łazienki czy kuchnia. Ważne, aby każda z tych przestrzeni żyła razem z rodziną i dopasowywała się do niej. Bardzo dziękuję za rozmowę.
Nie uciekniesz przed 48
boho-chic tekst: Dorota Magdziarz
Jednym z najmocniejszych wśród panujących obecnie trendów jest tak zwany boho-chic. Wszechobecny w modzie, designie i szeroko pojętej kulturze, garściami czerpiący z lat 70. Jego największe fanki oraz promotorki, słynne modelki i gwiazdy takie jak Kate Moss czy Sienna Miller, od lat są wierne boho. Czym charakteryzuje się ten styl i dlaczego jest tak bardzo lubiany?
MODA BE \\ world
Matthew Williamson SS 2015
49 BEMAGAZYN.PL
Matthew Williamson SS 2015
Boho-chic to przede wszystkim wielość wzorów, kształtów, kolorów. Barwne sukienki w kwiaty, wyraziste etniczne wzory i nadruki, kolorowa biżuteria – bransoletki, łańcuszki, opaski we włosach oraz duże okulary przeciwsłoneczne. Ubrania wykonane z materiałów naturalnych, takich jak: jedwab, bawełna, skóra, futro. Preferowane wygodne, ale charakterystyczne obuwie, koturny, sandały z rzemykami. Kolorystyka utrzymana w ciepłych odcieniach brązu i beżu, które idealnie komponują się z błękitem jeansu, również tutaj wszechobecnego. Nawet jeśli nie jesteś fanem ubrań z frędzlami, a kolorowe tuniki kojarzą Ci się wyłącznie z cyganerią (notabene to dobre skojarzenie), przed boho nie uciekniesz. Największy boom na nieco hipisowskie klimaty rozkwitł około 2004 roku, gdy wspomniane już gwiazdy w swoich codziennych a także galowych stylizacjach coraz częściej wybierały stroje w stylu vintage, nawiązujące do mody lat 70. Współczesny boho-chic różni się jednak nieco od tego, który królował na początku naszego wieku. Obecnie wraca on do esencji tego stylu i w zależności
50 Isabel Marant SS 2015
Isabel Marant AW 2015
Matthew Williamson SS 2015
REKLAMA
od kierunku przybiera formy bardziej romantycznego, indiańskiego bądź przejawia się w nadrukach na ubraniach lub tylko dodatkach. Wielcy projektanci oszczędnie nawiązują do mody lat 70., tym samym czyniąc z boho urokliwy szczegół. Orędowniczką stylu boho jest francuska projektantka Isabel Marant. Nie tworzy wielkiej mody, a ubrania, które każda kobieta może nosić i czuć się w nich swobodnie. To za jej przyczyną do łask powróciły buty z frędzlami, oversizowe swetry i wzorzyste sukienki. Projektantka stworzyła własną wizję trendu, przerabiając chociażby zwykłe buty na grubej podeszwie w sneakersy z ukrytymi koturnami. Cała zabawa z modą polega przecież na dowolnym jej interpretowaniu. W stylistyce boho idealnie odnajduje się też Matthew Williamson, którego projekty silnie nawiązują do estetyki hipisów. Niemniej jednak nie są to dosłowne odwzorowania, a podobnie jak u Marant, wariacje na temat boho. Wyraziste wzory, ciepłe barwy w odcieniach pomarańczy i skórzane dodatki, wszystko w bardzo kobiecym wydaniu. Nie tylko wzory mogą stanowić punkt odniesienia w stylu boho, co doskonale widać na przykładzie kolekcji jesiennej domu mody Chloé. To cała paleta odcieni beżowych, karmelowych, czekoladowych, zarówno w ubraniach jak i dodatkach, takich jak kozaki za kolano. Boho przejawia się tutaj bardziej w klimacie niż w kwiatowych deseniach. Boho-chic to połączenie tego, co bardzo luźne, zwiewne, kojarzące się z naturalnością, z tym, co artystyczne i odwołujące się do bohemy. Bywa szeroko rozumiany, to raczej ogólny styl ubierania się, aniżeli konkretna forma czy też element mody. Pełno w nim odważnych, nietypowych zestawień i może dlatego tak zakorzenił się w świecie mody, co sezon pojawiając się zarówno na wielkich wybiegach jak i w strojach codziennych. Można go nie lubić, ale nie sposób zaprzeczyć, że wzbogaca szafy współczesnych kobiet.
SILESIAN
GIRL Fotograf: Kamil Bogdański Modelka: Dominika Twardzik / MORE Models Wizaż: Łukasz Bier Stylizacje: Sylwia Morawska / INO.Modnie Włosy: Thomas Gain
54
BE \\ world
55 BEMAGAZYN.PL
56
BE \\ world
57 BEMAGAZYN.PL
58
BE \\ world
59 BEMAGAZYN.PL
MODNE Emilo Pucci SS 2015
60
PODRÓŻE tekst: Aleksandra Pająk
Małe i duże! Jak tam Wasze wakacyjne plany? Sezon w pełni, więc być może właściwy urlop macie już za sobą. Ale nawet jeśli na następne wyjazdy musicie poczekać do przyszłego roku, nic nie stoi na przeszkodzie, aby nowe stylizacje wypróbować w mieście. W końcu każda podróż zaczyna się od małego kroku. Nie odkryjemy Ameryki mówiąc, że latem biel ma siłę ponadczasowej czerni. Poszukiwaczki ascetycznych wzorów polubią prostą białą tunikę z szerokimi spodniami (Céline), ożywioną czerwonymi szpilkami. Wielbicielkom pasteli proponujemy beżową sukienkę maxi (Giorgio Armani), do której można wypróbować hit w postaci metalicznego, naklejanego tatuażu. Zwolenniczki klasyki w kolekcji Altuzarry znajdą proste szmizjerki w drobną kratkę i klasyczne spódnice w paski. Pozwólmy sobie też na odrobinę egzotyki – długie,
kolorowe sukienki (Elie Saab) przywołują gorący afrykański klimat. A w kolekcji Emilio Pucciego znajdziemy dużo wzorzystych inspiracji w stylu boho. Fanki czarnobiałych połączeń zachwyci propozycja Donny Karan – szerokie spódnice midi w zestawieniu z krótkim topem są baaardzo kobiece. Wakacje to najlepszy czas na zabawę i eksperymenty z modą – bez względu na to czy wojaże dopiero przed Wami, czy są już tylko wspomnieniem. A że w sklepach można teraz upolować niezłe okazje… nie zwlekajcie!
Avant Après / ul. Kupa 5, Kraków / tel. 12 357 73 57 / www.avantapres.pl
Włosy: Tomasz Marut/Klaudia Matysiak / Model: Magdalena Ludwig Foto: Agata Mendziuk / make-up: Kalina Opalińska
OBYWATEL 62
Emilo Pucci SS 2015
ŚWIATA tekst: Aleksandra Pająk
Mężczyźni mają gorzej. Taka refleksja naszła mnie ostatnio w firmowej windzie, w upalny letni dzień. Nawet, a właściwie zwłaszcza kiedy w pracy nie obowiązuje dresscode. Kobiety mogą pozwolić sobie na przewiewne sukienki, czy spódnice i bluzki. Sandałki też jakby bardziej oddychające niż półbuty albo trampki. A Panowie? W długich spodniach i koszulach… Czy istnieje jakaś alternatywa? Jeśli w pracy narzucony jest dresscode, to niestety chcąc nie chcąc 8 godzin trzeba się pomęczyć. Na szczęście 2/3 doby dopiero przed Wami! Jeżeli jednak możecie pozwolić sobie na odrobinę luzu, to skorzystajcie z tego. Przede wszystkim krój oraz kolor. Popularne sieciówki nadążają za trendami i proponują różnobarwne spodnie: błękitne, popielate, beżowe na pewno będą bardziej odpowiednie na tę porę roku niż czarne czy granatowe. Dla zwolenników koszul świetnym wyborem okażą się płócienne, najlepiej białe lub błękitne. Nie muszą być idealnie wyprasowane, ich urok tkwi w pewnej nonszalancji. Idealnie prezentują
się z bermudami (po pracy!), albo zwykłymi długimi spodniami. Dla tych, co nie przepadają za koszulami, kompromisem będą koszulki polo. To nie tylko klasyka gatunku, ale też plus 10 punktów do wyglądu. A co na stopy? Jeśli trampki, to tylko te, które nie wyglądają tak, jakby ich właściciel właśnie zszedł z boiska. Granatowe albo brązowe dają wrażenie mniej sportowych. A może mokasyny? One zawsze są wygodne, stylowe, po prostu ponadczasowe. Lato to najlepsza okazja, by trochę poszaleć z wizerunkiem. Nie tylko kobiety powinny ubarwiać biura.
Insta
Czy ogród może być inteligentny? Oczy cieszy feerią barw, nos zapachami i wprowadza nas w dobry nastrój. Ogród. Zarówno ten nowoczesny z fikuśnie przyciętymi drzewkami, jak i rustykalny z malwami opartymi o drewniany płot − każdy ogród wywołuje pozytywne emocje, pomaga się wyciszyć, zbliżyć do natury. Dlatego tak ważne jest, by o niego dbać. Nawet podczas naszej nieobecności Vision BMS będzie sterować zraszaczami zgodnie ze zleconym harmonogramem czasowym lub według potrzeb. System możemy podpiąć do stacji pogodowej, czujek wilgotności gleby albo czujek punktu rosy, by dynamicznie dostosowywać warunki dla zieleni, zależnie od pogody. Pozwoli to także na oszczędność wody np poprzez zaniechanie zaprogramowanego podlewania w czasie deszczu. Dodatkową funkcjonalnością może być monitoring wypełnienia zbiorników wody deszczowej i sterowanie zaworami hydraulicznymi, które przełączają pobór wody z sieci wodociągowej do zbiornika deszczówki, jeśli ten jest wypełniony w dostatecznej ilości. Ponadto dzięki aplikacji mobilnej możemy zdalnie monitorować stan ogrodu i weryfikować statusy zaprogramowanych procesów. Wszystkie te funkcjonalności pomogą nam zadbać o zieleń w naszym otoczeniu, a tym samym o nasz komfort. Mamy już smartphony, smartwatche, smartdomy, możemy mieć także smartogrody!
APA Sp. z o.o. ul. Tarnogórska 251, 44-105 Gliwice handlowy@apainnovative.pl +48 508 172 240
www.apainnovative.pl
66
Be world
DESIGN
tekst: Filip Stępień
BEMAGAZYN.PL
w zupełnie inny sposób? Co się stanie, jeżeli odetniemy się od naszych wszystkich mediów społecznościowych, Facebooka, Twittera, Snapchata itd.? Poczujemy pustkę? Smutek? A może wbrew pozorom, radość z postrzegania świata w zupełnie inny sposób? Może zobaczymy go takim, jakim naprawdę jest, kiedy nic nie będzie stało nam na przeszkodzie w utrwalaniu wspomnień? Bycie offline w dzisiejszych czasach jest niemal niemożliwe, na każdym kroku potrzebujemy połączenia z siecią − przyjazd autobusu czy taksówki sprawdzamy w aplikacji, jedzenie z restauracji zamawiamy na rożnych portalach, płacąc oczywiście przez internet. Gdy telefony bez przerwy odgrywają kakofonię powiadomień, my niestety nie zauważamy zmian,
67
Kilka dni temu obejrzałem na YouTube film Włodka Markowicza pod tytułem: „Gruzja bez internetu”. Jego autor uświadomił mi pewien fakt: w dzisiejszych czasach nasze wyjazdy wakacyjne są coraz bardziej egzotyczne i odległe, ale wyglądają niemal tak samo; szukamy komfortu jak najbardziej zbliżonego do naszego domowego ogniska. Pytanie czy ma to jakikolwiek sens? Chcemy zwiedzać świat, odkrywać go i poznawać, lecz czy każde nasze wakacje nie są wtórne? Zmienia się co prawda otoczenie, ale brak zmian w nas. A co jeśli spędzimy swój najbliższy wolny czas
BE \\ world
Jesteśmy obywatelami świata, żyjemy w czasach, kiedy podróże na dystansie kilku, a nawet kilkunastu tysięcy kilometrów nie stanowią problemu czy zagrożenia dla naszego życia (jak to miało miejsce w przeszłości), a granice między państwami stają się niemal wyłącznie wirtualne, co szczególnie można zauważyć na starym kontynencie. Dzięki temu łatwiej odkrywać nowe miejsca, poznawać ludzi, smakować jedzenie, otwierać się na nieznane nam wcześniej poglądy i kulturę. Dlatego tak bardzo kocham podróżować.
jakie zachodzą w naszym życiu. Co więcej, otaczamy się kolejnymi ekranami tabletów czy smartzegarków, które jeszcze bardziej nas rozpraszają. Sam będąc fanem nowoczesnych technologii, czasem łapię się za głowę, zdając sobie sprawę, jak ogromną ilość czasu marnuję w sieci. Coraz więcej osób cierpi na FOMO − fear of missing out, czyli strach przed przegapieniem czegoś. Według badań Wall Street Journal przeciętna osoba sprawdza swój telefon 214 razy dziennie! Ciągle
68
jesteśmy atakowani dodatkowymi bodźcami, brakuje nam na wszystko czasu, a kiedy już mamy wolną chwilę, nie rozstajemy się z naszymi telefonami nawet na sekundę, z powodu strachu przed niezauważeniem jakiegoś powiadomienia czy innej ważnej wiadomości. Media społecznościowe wykreowały nową chorobę cywilizacyjną, z którą musimy się zmierzyć. Boimy się odrzucenia, pominięcia w wydarzeniu, które wydaje nam się ważne. Ilość lajków, oznaczeń i postów świadczy o jakości naszego życia towarzyskiego. Egzystowanie pod ciągłą presją, prędzej czy później odbije się na nas zarówno w sferze psychicznej jak i fizycznej. Bo ile razy zdarzyło się Wam zarwać noc przez “krótką chwilę” na Facebooku? Życzę każdemu, aby podczas najbliższego wyjazdu wyszedł ze swojej strefy komfortu i pozwolił sobie na odrobinę szaleństwa. Skupcie się na otaczającym świecie, przeżyjcie przygodę, która nie będzie jedynie atrakcją turystyczną kolejnego nadmorskiego kurortu. Spędźcie czas z prawdziwymi ludźmi. Potraktujecie wakacje jako odpoczynek nie tylko od pracy, ale również od internetu i wszelkich mediów społecznościowych. A jeżeli wśród Czytelników znajdzie się ktoś, kto śmiało może powiedzieć, że ten tekst w ogóle go nie dotyczy, to gratuluję − jesteś szczęśliwym człowiekiem.
Usłysz swój kolor FISCHER Poligrafia 41-907 Bytom, ul. Zabrzańska 7e e-mail: biuro@fischer.pl www.fischer.pl Telefony: 32 782 13 05 697 132 100 500 618 296 608 016 100
Cały świat w jednym
mieście 70 tekst: Anna Wija zdjęcia: Hufton+Crow
„Czasami możesz powiedzieć więcej, będąc cicho” − Wolfgang Buttress, angielski artysta rzeźbiarz, autor koncepcji brytyjskiego pawilonu, w którym stworzył subtelną wizję świata przyrody, a szczególnie świata pszczół. Obiekt ten stanowi część chyba największego z przedsięwzięć wystawienniczych na świecie, czyli Expo 2015 w Mediolanie.
BE \\ world
71 BEMAGAZYN.PL
72 Ekspozycja prezentuje dorobek kulturalny, naukowy i techniczny krajów uczestniczących w wydarzeniu, a w tym roku jest ich aż 145 i każdy z nich w specjalnie przygotowanym pawilonie przedstawia wybrane treści. Nie ulega wątpliwości, iż wystawy te od kilkudziesięciu lat wzbudzają wielkie emocje i stają się areną dla biur projektowych całego świata. Od szlachetnej inicjatywy – tematu przewodniego, który stara się dotykać problemów, z jakimi zmaga się współczesny świat, do zdrowego współzawodnictwa wyrażającego się w innowacyjnych i oryginalnych środkach wyra-
DESIGN BE \\ world
73
zu. Zamiarem twórców pawilonów Expo jest wyznaczanie nowych kierunków, a tendencje te mają swoje początki już w 1851 roku w Londynie, kiedy to odbyła się pierwsza tego typu impreza. Niektóre wystawy pozostawiają po sobie ślady w postaci zwycięskich pawilonów, które wnikają w tkankę miast, często stając się ich symbolami. Najstarszą i najbardziej rozpoznawalną jest paryska wieża Eiffla z 1889 roku, czy barceloński pawilon zaprojektowany przez wielkiego Ludwiga Miesa van der Rohe, a zrekonstruowany w 1986 roku. W Szanghaju w 2010 roku mogliśmy poszczycić się wyróżnieniem dla polskiego pawilonu, którego oryginalna elewacja imitująca ludową wycinankę zyskała sympatię organizatorów i stała się elementem reklamy całego wydarzenia. Hasłem przewodnim tegorocznego Expo jest: „Żywienie planety, energia dla życia”. Obejmuje ono wszystkie związane z tym tematy, m.in.: jakość żywności, problem jej braku w niektórych regionach świata, edukacja w odżywianiu oraz wszelkie kwestie dotyczące GMO. Pod uwagę brane są kultura i tradycje związane z jedzeniem, a także kreatywność, technologie oraz innowacje przemysłu spożywczego. Dziennikarze i eksperci wyróżnili kilka najciekawszych realizacji, w ich gronie znalazł się brytyjski pawilon, zaprojektowany przez wymienianego już artystę Wolfganga Buttressa we współpracy z inżynierami z Simmonds Studio oraz z naukowcem dr. Martinem Bencsikiem z Nottingham Trent University.
BEMAGAZYN.PL
74
BE \\ world
75 BEMAGAZYN.PL
Ci, którzy chcieliby odwiedzić wystawę, mają czas jeszcze do 31 października tego roku.
DESIGN
Wielka Brytania skupia się na trudnej sytuacji populacji pszczół − owadów, które są niesłychanie istotne dla życia człowieka. „Kiedy pszczoła zniknie z powierzchni Ziemi, człowiekowi pozostaną już tylko cztery lata życia. Skoro nie będzie pszczół, nie będzie też zapylania. Zabraknie więc roślin, potem zwierząt, wreszcie przyjdzie kolej na człowieka..." − te słowa wypowiedziane przez Karola Darwina, podkreślają istotę poruszonego przez Brytyjczyków problemu. Każdy, kto wstępuje do pawilonu, przenosi się w świat pszczół, odbywając podróż po imitacji krajobrazu brytyjskiej wsi. Wyprawę tę zaczyna się od sadu − zwiedzający wchodzi do przedsionka, gdzie posadzono jabłonie, reszta powierzchni pawilonu została dosłownie zalana kępami polnych kwiatów, na które natyka się na każdym kroku. Wybrano je nie bez powodu − stanowią naturalne środowisko pszczół i źródło ich pokarmu, ale także jako roślinny sezonowe będą zmieniać się wraz z trwaniem wystawy – od maja do października. W głąb prowadzi wąska ścieżka, rozwidlająca się przed heksagonalnymi kwietnikami z blachy kortenowej i tworząca tym samym kilka ścieżek z zatoczkami, gdzie ustawiono ławki. Nad całością podłużnego układu przestrzennego góruje instalacja wykonana z aluminium, przypominająca prawdziwy pszczeli ul. Jej struktura to abstrakcyjna interpretacja siatki plastrów miodu. Skręt bryły imituje ruch od razu kojarzący się z rojem pszczół. Forma jest ażurowa, stwarza wrażenie nietrwałej, jednak rozmiar i zastosowane środki wyrazu świadczą o jej monumentalności. Wysoka na 14 metrów, dodatkowo wzniesiona na 3-metrowych słupach, stwarza wrażenie unoszącej się w powietrzu ponad łąką polnych kwiatów. Widz może wpierw stanąć pod strukturą i przez szklaną posadzkę obserwować, co dzieje się wewnątrz, a później dzięki wejściu z przylegającego tarasu znaleźć się w środku i poczuć się jak w prawdziwym ulu. A prawdziwy ul musi „żyć” Brytyjscy naukowcy prowadzący badania nad kolonią pszczół, przy pomocy sensora ruchu mogą obserwować ich aktywność, która w Mediolanie wyrażana jest za pomocą sygnałów świetlnych. Umożliwiło to wmontowanie w ażurową konstrukcję ponad tysiąca lampek ledowych. Sygnały wysyłane przez wibracje pszczół są przetwarzane za pomocą algorytmu także na sygnały dźwiękowe, tworząc komplementarną przestrzeń, która działa na wszystkie zmysły. Brytyjski pawilon poprzez wielozmysłowe doznanie jednoczy sztukę, naukę, dźwięk, architekturę, inżynierię oraz krajobraz, kładąc nacisk na relację pomiędzy pszczołami a człowiekiem.
76
www.stgu.pl
Pierogi (cykl) / Put an egg on it / USA, proj. Ola Niepsuj
Eksport światowy
tekst: Angelika Gromotka / STGU
DESIGN BE \\ world
77 BEMAGAZYN.PL
Adam Chyliński i Zuza Zamorska / TOFU Studio
Polscy projektanci zdobyli mocną i zasłużoną pozycję w światowym designie. Została ona zapoczątkowana przynajmniej kilkadziesiąt lat temu wraz z powstaniem Polskiej Szkoły Plakatu, która do dzisiaj jest rozpoznawana za granicą. Prace związanych z nią artystów wyróżniały się doskonałą kompozycją, doborem kolorów oraz metafor; tworzyli wtedy wielcy mistrzowie tacy jak: Henryk Tomaszewski, Eryk Lipiński, Waldemar Świerzy, Jan Młodożeniec, Franciszek Starowieyski i wielu innych; powstawały znakomite plakaty oraz logotypy.
78
DESIGN
Fun & Learn / The New York Times, proj. Ola Niepsuj
BE \\ world
79
The Lanskies / Universal Music Publishing France, proj. Gosia Stolinska hi.goszi przy współpracy STUDIOBURO, fot. Xavier Schwebel
BEMAGAZYN.PL
Wyróżnikiem naszych projektantów zawsze była niesamowita plastyczność, umiejętność stosowania metafor oraz syntezowanie formy. Te elementy pozostały do dziś, ale Polacy wyróżniają się szczególnie umiejętnościami manualnymi – często najpierw eksperymentują, rysują i szkicują na papierze, a dopiero później przenoszą to do komputera i przetwarzają na ekranie monitora. Na wielu zagranicznych
Ty Nikdy Beatdown / Bratysława, proj. Krzysztof Iwanski
80 uczelniach nie ma już warsztatów drukarskich czy lekcji rysunku, które w szczególny sposób rozwijają kunszt designera i ilustratora − u nas nadal ten rodzaj pracy jest aktualny. Polski design stale się rozwija, aby pozostać na światowym poziomie. Projekty naszych twórców są zamawiane przez zagranicznych klientów i realizowane w różnych krajach. Istnieją w Polsce studia, które pracują prawie wyłącznie na skalę światową – i całkiem dobrze im to wychodzi. Tak, design jest naszym kolejnym dobrem eksportowym. I oby tak zostało.
The City Ghettos of Today / Berlin, proj. MADEINCOSMOS Studio CITYGHETTOS.COM
BERLIN
okna i drzwi