BE LEGEND

Page 1

BE legend ISSN 2084-782 3

IS SU E 3 4 \\ 1 0 _ 1 1 2 0 1 5

kultura | moda | uroda | design

ce n a 0.0 zł




bE legend redak tor naczelny / Rekl ama Michał Komsta m.komsta@bemagazyn.pl +48 662 095 779

4

R e d a k t o r p ro wa d z ą c a Joanna Marszałek j.marszalek@bemagazyn.pl

D Y REKTOR a r t y s t yc z n y Dawid Korzekwa d.korzekwa@bemagazyn.pl

Wspó łPr acują Arkadiusz Bury, Artur Wacowski, Tomasz Marszałek, Sylwia Kubryńska, Anna Wija, Aleksandra Pająk, Dorota Magdziarz, Angelika Gromotka, Filip Stępień, Adam Przeździęk, Katarzyna Zielińska, Aleksandra Wasilewska, Wojciech S. Wocław, Aurora Czekoladowa Zespół BE Magazyn nie odpowiada za poglądy zawarte w zamieszczanych

powiadamy za treści nadsyłane przez naszych reklamodawców. Wszystkie

tekstach. Wszystkie artykuły i felietony odzwierciedlają poglądy wyłącz-

materiały zawarte w naszym magazynie są własnością BE i są chronione

nie autorów odpowiedzialnych za treść merytoryczną w naszym magazy-

prawami autorskimi. Wszelkie zastrzeżenia i pytania związane z ich treścią

nie. Ich treść nie zawsze pokrywa się z przekonaniami redakcji BE. Nie od-

należy kierować bezpośrednio do autorów. Redakcja BE Magazyn.

Wydanie 34 \\ 10_11 2015

W Y DAW C A zostań naszym fanem na facebooku

MAGAZYN BE S.C. Pyskowice, ul. Nasienna 2 be@bemagazyn.pl www.bemagazyn.pl

odwiedź naszą stronę internetową


Niesamowite, że przy tak szybkich zamianach, jakie następują w tych czasach, istnieją opowieści, które towarzyszą nam zawsze; przedmioty będące obiektem naszych marzeń; słynni, pamiętani i wiecznie podziwiani ludzie… Legendy to niezwykła wartość, cenimy je, szanujemy i coraz częściej sięgamy do nich. Jest ich całe mnóstwo. W nowym wydaniu BE możecie przeczytać o legendarnych daniach takich jak bigos ;), jak również o ikonach mody i ich wystawach, legendarnych postaciach z baśni i przypowieści, a także o niezapomnianych projektantach graficznych i ich dziełach. Legendy te są wiecznie żywe i co najważniejsze

legendy i tej jesieni na pewno wiele z nich odkryjemy na nowo.

BE \\ LEGEND

niosą ze sobą pewne mądrości, do których prędzej czy później wracamy. Kochamy

Życzymy Wam pięknych, złotych dni i do zobaczenia za dwa miesiące.

5

Zespół magazynu BE BEMAGAZYN.PL

magazyn BE dostępny na App Store


c o n t en t

8-38 6

KULTURa 8

kalendarium

9

Działo się

18

Tomasz Marszałek / Rest in peace… Saruman

22

Wojciech S. Wocław / Savoir – Vivre

24

Sylwia Kubryńska / Legenda to Ja

28

Katarzyna Zielińska / Wanda i Południca

32

Aurora blogczekolady.pl / Jego wysokość Bigos

38

Małgorzata Kaźmierska / Uważaj stajesz się legendą


42-58

42

Sesja / Black White

48

Aleksandra Pająk / Legendy stylu

56

Aleksandra Pająk / Zostań legendą

58

7

Dorota Magdziarz / Legendarni twórcy i ich wystawy

BE \\ LEGEND

modA

BEMAGAZYN.PL

62-74 design 62

Filip Stępień / Supergwiazda

66

Ania Wija / Szklana twierdza

74

STGU / Jak się chce, to można wiele


VI FotoArtFestival 2015 – biennale fotografii światowej, 16-30 października 2015 Po raz szósty Bielsko-Biała stanie się w ciągu dwóch październikowych tygodni stolicą światowej fotografii. Tradycyjnie w wielu przestrzeniach miejskich galerii i muzeów zaprezentowanych zostanie 15 dużych wystaw światowej sławy fotografików, pochodzących z różnych części świata. Wszystkie wystawy prezentowane będą po raz pierwszy w Polsce. Festiwalowi towarzyszą ponadto dwie dodatkowe wystawy – FotoOpen – będąca efektem konkursu dla foto-

grafów, dająca możliwość zaprezentowania się ok. 100 uczestnikom w profesjonalnych warunkach oraz „Digigraphie by Epson”, prezentująca 18 prac autorstwa sześciu znanych polskich fotografików – wystawa najlepszej jakości wydruków o cechach kolekcjonerskich. Szczegółowy program na stronie internetowej www.fotoartfestival.com

8

Przywidzenie Jesienny sezon artystyczny galeria sztuki Dagma Art zaczyna mocnym akcentem. Od 2 do 17 października trwać będzie tu wystawa krakowskiej artystki Aleksandry Batury, przygotowana we współpracy z krakowską galerią Strefa A. Wystawa „Przywidzenie” to próba wyrażenia niepewności, która wynika z niestałości widzenia. Aleksandra Batura nawiązuje w niej do różnych sfer związanych z odmiennym postrzeganiem. Na ekspozycji zaprezentowane zostaną prace malarskie artystki

oraz video art powstałe w latach 2013-2015. Wystawa Aleksandry Batury „Przywidzenie” to pierwsze wspólne przedsięwzięcie dwóch galerii: krakowskiej Strefy A i katowickiej Dagma Art w ramach projektu „Kraków/ Katowice – nowe przestrzenie wyobraźni”. Wystawa trwać będzie w dniach 2 – 17 października 2015. Galeria Dagma Art czynna jest od poniedziałku do soboty w godzinach 10:00 do 18:00.


BE \\ LEGEND

9

Ars Independent podkreślał w tym roku, że to festiwal, który stoi „obok”. W pierwszej chwili określenie to kojarzy się z odejściem od mainstreamowej sztuki. I może się przy tej okazji pojawić pierwszy zgrzyt: w końcu w 2015 roku zabrakło na festiwalu postaci tak wyrazistej i odciętej od kulturowej zwyczajności co ubiegłoroczny gość, ikona nurtu queercore, Bruce LaBruce. Jest to jednak skojarzenie bardzo oczywiste, a Ars Independent udowadnia, że stoi obok po prostu robiąc swoje, w swoim stylu, unikając łatwych odpowiedzi i wspomnianych oczywistych skojarzeń. Konfrontuje festiwalowiczów z nowymi, nie do końca określonymi jeszcze zjawiskami. Zresztą wystarczył rzut oka na program, by utwierdzić się w tym przekonaniu. Nie chodzi tylko o sekcję zjawisk trudnych do zaklasyfikowania, którym często nie poświęca się należytej uwagi, takich jak teledyski czy animacja non-fiction – mowa o sekcji, nomen omen, „Obok”. Nie

wspominając też o dokumentach muzycznych spod znaku Głośniej, gdzie pokazano wszelkiej maści outsiderów i buntowników (jak w „Punk Syndrome” i „Do It Together”, które konfrontowały widza z realiami współczesnej alternatywy). Było to widać przede wszystkim w silnych akcentach związanych z niezależnymi grami wideo, włącznie z najmocniejszym: nowym konkursem i filarem festiwalu, Czarnym Koniem Gier Wideo. Podczas gdy reszta świata dalej dywaguje, czy możemy gry w ogóle nazywać „sztuką”, Ars Independent stanęło obok tych dyskusji i po prostu dało swojej publiczności okazję, by doszła do własnych wniosków. To bardzo mocny gest – pokazuje on, że katowicki festiwal jest otwarty na ciekawe, nieoczywiste formy. A sądząc po tym, jak z roku na rok powiększa się publiczność i wyrabia się rozpoznawalność marki Ars Independent, to konsekwentne stanie „obok” przynosi efekty. Gosia Szarada

BEMAGAZYN.PL

ARS INDEPENDENT


fot. Monika Zymelka

10

Silesia Fashion Day 24 września ruszyła kolejna, już 8 odsłona Silesia Fashion Day. Tym razem event trwał 3 dni i był organizowany w Międzynarodowym Centrum Kongresowym. Po raz pierwszy wydarzenie był ogólnodostępne – każdy znawca czy też miłośnik mody mógł uczestniczyć w imprezie. Czwartkowe pokazy otwierały cykl „Młoda Fala” zapoczątkowany w lutym tego roku. Pierwszą edycję konkursu wygrał Roman Marchewka, a nagrodę publiczności otrzymał Tadeusz Gwóźdź i to oni zaprezentowali swe najnowsze kolekcje w dniu otwarcia. W drugim dniu, 15 młodych twórców pokazało swoje bardzo intrygujące projekty na wybiegu. 140 kreacji, oceniało jury składające się z Barbary Ptak, Ernesta

Zawady, Edyty Wieczorek, Beaty Drzazgi, Rafała Stanowskiego oraz Olivii Anny Livki. Komisja nie miała łatwego wyboru. W tej odsłonie pierwsze miejsce zajęła młoda, zdolna projektantka Patrycja Siwiec, drugie – Dominika Jędrychowska, a na trzecim miejscu uplasował się duet Olga Ślusarczyk i Izabela Wądołowska. Komisja wyróżniła również kolekcję Joanny Organiściak. Piątkowy wieczór zakończył koncert Olivii Anny Livki. Podczas finałowej gali publiczność mogła zaczerpnąć inspiracji na sezon jesień-zima, a dodatkową atrakcją był występ skrzypka Tomka Dolskiego. Zwieńczeniem wydarzenia było rozdanie nagród trzem finalistom konkursu New Wave.


BE \\ LEGEND

11

18 września 25 – letni Jubileusz swojej działalności obchodziła firma Grupa Dąbrowscy – Autoryzowany Dealer Renault, Nissan, Dacia z siedzibą w Zabrzu i Bytomiu. Nietuzinkowy pomysł na Galę krył się pod hasłem „Pięć Zmysłów”. Organizatorzy, a zarazem właściciele Grupy Dąbrowscy, postanowili zaspokoić potrzeby wszystkich zmysłów swoich gości zabierając ich w sentymentalną podróż po historii Dąbrowscy Sp. z o.o., serwując wspaniałą kolację, a także oferując doznania muzyczne, zabawę taneczną oraz strefę chillout. Prowadząca wieczór - Kinga Burzyńska znana z telewizji TVN, wraz z Prezesem Zarządu Grupy Dąbrowscy – Panem Piotrem Dąbrowskim pięknie przywitała gości i wprowadziła ich w uroczysty nastrój. Gwiazdą wieczoru był Marcin Wyrostek z zespołem oraz Filharmonią Zabrzańską pod dyrekcją Sławomira Chrzanowskiego w programie Tango Corazon. Poruszająca muzyka, piękny wokal i pozytywna energia trzymały gości w napięciu do ostatniej sekundy koncertu.

Kolejną atrakcją wieczoru była premiera nowego, zmysłowego modelu Renault Talisman, który przyjechał do Zabrza prosto z Targów Motoryzacyjnych we Frankfurcie, a dostępny będzie w sprzedaży w 2016r. Na Jubileuszu pojawiło się 400 osób: przedstawiciele Importerów marek: Renault, Nissan, Dacia, Prezydent Miasta Zabrze Pani Małgorzata Mańka – Szulik, Naczelnicy Urzędów Miejskich w Zabrzu i Bytomiu, Przewodniczący Rady Miejskiej Zabrza i Bytomia, Minister Sprawiedliwości RP – Pan Borys Budka; przedstawiciele świata mediów i kultury, kler, klienci i kontrahenci obu spółek Grupy Dąbrowscy, przedstawiciele największych firm z regionu Śląska oraz pracownicy Grupy Dąbrowscy. Goście bawili się do późnych godzin nocnych przy dźwiękach największych przebojów ostatniego 25-lecia.

BEMAGAZYN.PL

25 – lecie Grupy Dąbrowscy



INSPIRUJĄ AKTYWNYCH

Trener Personalny, Ambasador akcji "Biegam, bo lubię"

SZUKASZ? MY SZUKAMY...

. Osób, które piszą. . Osób, które robią zdjęcia. .

Osób, które robią ciekawe rzeczy.

ROZWIJAMY SIĘ I CHCEMY SIĘ ROZWIJAĆ NADAL. JEŚLI CHCESZ DOŁĄCZYĆ DO ZESPOŁU BE I PUBLIKOWAĆ SWOJE TEKSTY, SESJE ZDJĘCIOWE, GRAFIKI TO NAPISZ DO NAS. be@bemagazyn.pl

CZEKAMY.

PORCJA NEWSÓW: Czanieckie Makarony

GARŚĆ PRZEPISÓW: wszechsmaki.pl

SZCZYPTA INSPIRACJI: @czanieckiemakarony

sklep.makaron.pl


TARGI

SILESIA BAZAAR PO RAZ TRZECI!

Kolejny miesiąc przygotowań do 3. edycji targów niezależnej mody i dizajnu Silesia Bazaar za nami. Zapisy dla wystawców trwają od 1 września i już zarezerwowano więcej niż 50% wszystkich stoisk!

14

Zimowa edycja ma być przede wszystkim okazją do zrobienia świątecznych zakupów. Produkty oferowane na targach idealnie nadają się jako prezenty pod choinkę. Producenci tych rzeczy to polskie, oryginalne firmy modowe, manufaktury biżuterii i innych dodatków, a także dizanjerzy projektujący niepowtarzalne dodatki do dekoracji domu oraz meble. Dla najbardziej wyróżniających się marek przewidziano nawet specjalną aleję. Świąteczna edycja Targów odbędzie się w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach. Przestrzeń hali zostanie zaaranżowana w świątecznym klimacie. Do dyspozycji odwiedzających będzie przestrzeń targowa oraz strefy Gastro, Relaksu i Dzieci. Podobnie jak na poprzednich edycjach każdy odwiedzający będzie mógł obejrzeć wystawę głównego partnera imprezy - Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach. Wystawa nosi tytuł “Dizajn jest dla Ciebie” i prezentuje najlepsze prace dyplomowe

studentów. Organizatorzy przewidzieli jeszcze inne atrakcje, ale póki są w fazie planownia, ich szczegóły nie zostaną ujawnione. Targi Silesia Bazaar doczekały się również swojego ambasadora. Jest nim Dagmara Gdala pisząca bloga Silesia Street Look. Jedno jest pewne: świąteczna edycja Silesia Bazaar będzie ekscytującym wydarzeniem!

Aby dowiedzieć się więcej warto śledzić internetowe kanały projektu:

silesiabazaar.pl facebook.com/silesiabazaar instagram.com/silesiabazaar


WSZECHSMAKI. KULINARNA PODRÓŻ Kilkadziesiąt pomysłów na makaron. Tradycyjne i egzotyczne przepisy z różnych stron świata, troje przewodników i garść inspiracji znajdziecie w książce kulinarno-podróżniczej Czanieckich Makaronów „Wszechsmaki. Kulinarna podróż”. Jej premiera zbiegnie się z biciem Rekordu Guinnessa, będącego okazją do świętowania 25-lecia istnienia marki.

Pięknie ilustrowana, wydana w twardej oprawie 80-stronicowa publikacja Czanieckich Makaronów, to podróż po trzech kuchniach świata - śródziemnomorskiej, wyspiarskiej i azjatyckiej, a przewodnikami po nich zostali: Monika Mrozowska – aktorka i ambasadorka bloga Czanieckich wszechsmaki.pl, prywatnie wielbicielka włoskiej kuchni, mieszkający w Edynburgu projektant i uczestnik II edycji programu „Project Runway” Piotr „BoBear” Pyrchała – miłośnik kuchni wegańskiej oraz modelka i właścicielka Cremino Homemade Bakery – Ania Berezowska, której swoistym rytuałem są samotne podróże po malowniczych zakątkach Azji.

Kulinarne przeboje Czanieckich

Hiszpańska La Bamba, w której wybrzmiewają nuty słodkiej wędzonej papryki, taglierini w grzybowym kapeluszu czy makaronowe gniazdka w czekoladzie, to tylko niektóre propozycje na osobliwej liście kulinarnych przebojów Czanieckich, które znajdziecie w książce „Wszechsmaki. Kulinarna podróż”. Dla zwolenników tradycji przepisy z użyciem 5-jajecznego makaronu, z której wywodzi się kultowa krajanka, a dla amatorów zdrowego odżywiania się propozycje na sycące, pełnoziarniste fit-sałatki. Do tego szczypta wiedzy podana w łagodnym dressingu i kropla historii Czanieckich. Można powiedzieć, że współautorami książki zostali również fani marki, którzy w ramach konkursu kulinarnego nadesłali swoje przepisy na dania inspirowane kuchniami świata. Wyniki ogłoszono 13 czerwca 2015 r. podczas Festiwalu WszechSmaki w Bielsku-Białej, o którym pisaliśmy również na łamach BE Magazynu. Nagrodami w tej rywalizacji były wycieczki do dwóch kulinarnych stolic świata – Włoch i Chin oraz voucher na designerskie akcesoria kuchenne o wartości 1500 zł. Zdjęcia 20 najlepszych przepisów można było zobaczyć na wystawie podczas wspomnianego festiwalu. Patronat nad książką Czanieckich Makaronów objęły ogólnopolskie i lokalne media, m.in. magazyn „Moje Gotowanie”, portal Mama:Du współtworzony przez aktorkę Anię Muchę, magazyn małopolskich blogerów kulinarnych „Apetyt” oraz oczywiście „Be Magazyn”.

Więcej informacji na temat bicia Rekordu Guinnessa znajdziecie na blogu Czanieckich Makaronów: www.wszechsmaki.pl

Czanieckie na Rekord

24 października, w przeddzień Światowego Dnia Makaronu, 30 000 smakoszy spotka się na Tauron Arenie w Krakowie na największej Pasta Party w historii. Wydarzenie odbędzie się w ramach 2. PZU Cracovia Półmaratonu Królewskiego i projektu „Czanieckie z pasją”. Czanieckie Makarony gorąco zapraszają do współuczestniczenia w biciu Rekordu Guinnessa, zwłaszcza, że będzie to największa degustacja premierowego produktu marki – wysokobłonnikowego makaronu, polecanego wszystkim dbającym o zdrowe odżywianie. Do zobaczenia w Krakowie!

Monika Mrozowska-

aktorka, ambasadorka kulinarno-podróżniczego bloga wszechsmaki.pl, autorka książek kucharskich, propagatorka zdrowego odżywiania.

„Wychowałam się w domu, w którym królowała tradycyjna polska kuchnia. Mimo wszystko podchodzę do gotowania trochę inaczej, bo za każdym razem staram się coś zmienić. Przepisy traktuję jak drogowskazy, ale kierunek drogi wybieram sama. I taka właśnie jest książka kucharska Czanieckich Makaronów. Potraktujcie ją jak zaproszenie do inspirującej podróży, podczas której każdy dzień jest jak wyjątkowa uczta”.


T o masz M arsza Ĺ‚ e k

16


KULTURA

REST IN PEACE…

nosiła ziemia. Obsadzany w niezliczonych rolach, wielokrotnie nagradzany i odznaczany (między innymi Orderem Imperium Brytyjskiego). Znany przede wszystkim za sprawą kultowych postaci kina fantastycznego, ale oczywiście nie tylko. Zachwycał jako tajemniczy hrabia Dooku w „Gwiezdnych Wojnach”, czarował dosłownie i w przenośni jako niezapomniany Saruman Biały we wszystkich odsłonach trylogii „Władca Pierścieni” i w kolejnych trzech częściach „Hobbita". W minionych latach stał się też regularnym gościem produkcji Tima Burtona, tworząc genialne

BEMAGAZYN.PL

Drażni mnie, że dziś wiele rzeczy nazywa się legendarnymi: legendarne auta, słodycze, papierosy, perfumy… Ba, spotkałem nawet określenie (dotyczące pewnego dopiero zaczynającego karierę muzyczną zespołu) „legendarny debiut” − kuriozum! Mam wrażenie, że za bardzo szafujemy tym przymiotnikiem, umniejszając tym samym jego wartość. Legendą natomiast, i to w pełnym tego słowa znaczeniu jest niewątpliwie Sir Christopher Lee, który odszedł od nas 7 czerwca tego roku, dożywszy zacnego wieku 93 lat. Jeden z najwybitniejszych aktorów, jakiego

17

Witam wszystkich ozięble w kolejnej odsłonie Świata Mroku! Mam chyba jakąś czarną passę, bo to kolejny z rzędu tekst, przy tworzeniu którego towarzyszy mi paskudne przeziębienie. Nic to przyjemnego, ale dzisiejszy temat też do lekkich należeć nie będzie. Wybaczcie, może źle się wyraziłem. Wbrew dotychczasowym założeniom rubryki potraktuję motyw numeru wyjątkowo dosłownie i wykorzystam go jako pretekst do oddania hołdu wielkiemu Artyście.

BE \\ LEGEND

SARUMAN


18

epizodyczne role w „Jeźdźcu bez głowy”, „Mrocznych cieniach” oraz w filmie „Charlie i fabryka czekolady”, a także użyczając swego magicznego głosu na potrzeby „Gnijącej Panny Młodej”, czy „Alicji w krainie czarów”. Aktywnie uczestniczył w tworzeniu ekranizacji prozy kolejnego wielkiego Brytyjczyka, który opuścił nas jakiś czas temu − Terry`ego Pratchetta. Kurczę, jak się tak głębiej zastanowić, to zagrał w większości moich ulubionych filmów. Zawsze dystyngowany i ciut tajemniczy, a z drugiej strony mający wielki dystans do siebie, o czym świadczyć może chociażby udział w tworzeniu heavy metalowych albumów zespołów takich jak Manowar, czy Rhapsody. Nie będę analizował tu bogatej i burzliwej biografii Mistrza, gdyż w żadnym wypadku nie czuję się osobą do tego odpowiednią. Pragnę jedynie oddać szacunek Legendzie. Mało kto zdaje sobie jednak sprawę, że bezpośrednim kluczem do sławy był dla Sir Christophera Lee udział w licznych filmach z gatunku horror, produkowanych w latach 50.-70. między innymi przez wytwórnię Hammer Film Productions. Poniżej przytoczę kilka tytułów, z którymi miałem przyjemność obcować. Pomimo licznych głosów krytyki wobec tzw. „Hammer − horrorów”, zarzucających im sztampowość, infantylność i najzwyczajniejszą w świecie tandetę, śmiało mogę stwierdzić, że uwielbiam ten dziecinny i pseudogotycki klimat. Zdaję sobie sprawę, że nie jestem obiektywny, ale i tak zachęcam Was do sprawdzenia paru poniższych perełek. Chociażby w ramach piątkowo − sobotniego, jak to się teraz modnie mówi, chillowania lub jako doskonałe uzupełnienie wieczoru Halloween :). Drogie Panie, drodzy Panowie przed Wami klasyka brytyjskiego horroru: - Przekleństwo Frankensteina (1957) - Horror Draculi (1958) - Mumia (1959) - Pies Baskerville'ów (1959) - The Two Faces of Dr. Jekyll (1960) - Gorgona (1964) - Rasputin: Szalony zakonnik (1966) - Dracula: Książę Ciemności (1966) - Narzeczona diabła (1968) - Powrót Draculi (1968) - Skosztuj krwi Draculi (1970) - Ukąszenia Draculi (1970)

To zaledwie garstka spośród kilkudziesięciu tytułów, w których Sir Christopher Lee grał zarówno postaci pierwszo- jak i dalszoplanowe. Znawcy mogą mi zarzucić, że przedstawiam tu bardzo wybiórczą filmografię wytwórni Hammer z udziałem naszego bohatera, ale przyznam się bez bicia, że pomimo fascynacji tematem, nie widziałem wszystkich „dzieł”, a jak wielokrotnie już podkreślałem, nie zwykłem pisać o obrazach, których nie znam. Przyznaję też, że nie śledziłem kolejnych odsłon sagi hrabiego Draculi, powstałych już po roku 70. Jeżeli więc choć trochę zainteresował Was temat starych brytyjskich horrorów, zachęcam do wyszukiwania kolejnych tytułów. Cóż, Sir Christopher Lee odszedł bezpowrotnie i raczej nie powróci zza grobu, jak zwykł robić to wielokrotnie w swoich filmach. Pozostawił jednak po sobie setki wybitnych kreacji filmowych i niezapomnianych scen. Bez zbędnej przesady możemy też nazwać Go legendą kina horror. Na dziś to tyle. Jak mawiał Saruman Biały „Dawne Dni przeminęły. Średnie Dni przemijają. Świtają Dni Nowe”. Żegnam Państwa ozięble i do przeczytania. Apsik!


JJ, czyli Jurajska Jesień Zdania są podzielone. Niektórzy twierdzą, że zachód słońca latem na zamku w Ogrodzieńcu, to niezapomniane wspomnienie, ale bywają i tacy, co upierają się, że raczej zima i śnieg skrzący wśród skał. A jeszcze inni wolą wiosenną eksplozję zieleni pomiędzy ostańcami. Duża część gości Poziom 511 Design Hotel & Spa uważa jednak, że to właśnie jesień jest najpiękniejszą porą na Jurze. Nie wiemy, czy jurorzy prestiżowego konkursu odwiedzili Poziom 511 jesienią, być może to właśnie kolory liści, cisza i cudowna atmosfera tego nowoczesnego miejsca zdecydowała o tym, że obiekt znalazł się na liście nominowanych do nagrody World Luxury Hotel Awards. To ogromne wyróżnienie, które Poziom 511 zawdzięcza zarówno opinii ekspertów oraz gości jak i głosom internautów. Finalistów konkursu poznamy 24 października na specjalnej gali, która odbędzie się w Hong Kongu. W trzeci weekend tego miesiąca (23-25 października) zapraszamy na Rodzinny Friends Training Camp. To pomysł dla tych, którzy chcą aktywnie spędzić czas z rodziną i przyjaciółmi. Piotr Gruszka i Adrianna Palka zadbają o to, by nikt się nie nudził; będzie sportowo i familijnie.

Przez cały rok szefowa kuchni w hotelowej restauracji przygotowuje menu oparte na lokalnych i sezonowych produktach. Dzięki temu wraz z nastaniem jesieni zmienia się oferta. Nowa karta dań nawiązuje kolorami i smakami do jesieni. Podobnie jak sam hotel ,również jego restauracja doczekała się wyróżnienia: we wrześniu Oliwia Bernady wraz z 11 innymi szefami kuchni z całej Polski przygotowywała specjalne, konkursowe dania w trakcie Wine & Food Noble Night w Warszawie. Październik to nie tylko piękny, jesienny miesiąc na Jurze, to jak co roku wiele wydarzeń, na które zaprasza Poziom 511. W najbliższym czasie w hotelowej restauracji wystąpią m.in. Ania Kłys (półfinalistka pierwszego programu X-Factor) i duet Peter & Jacob (zwycięzcy Must Be The Music). Szczegółowy kalendarz imprez znajdziecie na stronie internetowej hotelu. Październik to też najlepszy moment na rozpoczęcie przygotowań do sylwestrowego i karnawałowego szaleństwa: wyszczuplenie sylwetki, zgubienie zbędnych kilogramów i ujędrnienie ciała. W Poziom 511 Spa zadbają i o to, m.in. dzięki nieinwazyjnemu urządzeniu estetycznemu Maximus TriLipo, przeznaczonemu do poprawy wyglądu

i kondycji skóry oraz modelowania sylwetki, redukcji tkanki tłuszczowej i cellulitu. Maximus™ zadba nie tylko o piękną skórę, ale pomoże też wyrzeźbić sylwetkę; a że do sylwestra czasu zostało niewiele, więc nie zwlekajcie z planowaniem wizyt w hotelowym spa. Jesień to również andrzejkowe szaleństwo. Już wkrótce Poziom 511 zaprosi swoich gości na specjalne wydarzenie, jakim będzie wyjątkowy Koncert Andrzejkowy. Jak zawsze trzeba się śpieszyć z rezerwacją pokoju lub stolika, gdyż proponowane programy cieszą się coraz większym zainteresowaniem. Poziom 511 to miejsce, do którego się wraca, a Jura jesienią jest taka piękna…. Więcej informacji o imprezach organizowanych przez Poziom 511 można znaleźć na fanpage’u hotelu: https:// www.facebook.com/ poziom511

Poziom 511 Design Hotel & Spa ul. Bonerów 33 42-440 Podzamcze tel. 32 746 28 00 www.poziom511.com


sa v o ir - v i v re

LEGENDY Wszyscy słyszeliśmy przeróżne legendy. Zaczynając od najpopularniejszych, jak na przykład o smoku wawelskim, a kończąc na tych, znanych jedynie mieszkańcom naszego bloku, czy naszym współpracownikom. Jedne opowiadają o ludziach (np. o panu Władku, który wiedział wszystko o wszystkich i o wszystkim) inne o miejscach (“to była legendarna knajpa, takich już nie ma”). A jak to wygląda w przypadku savoir−vivre’u?

20

Legend krąży naprawdę wiele. Najczęściej dotyczą oczywiście wpadek, jakie popełniali najwięksi tego świata. Kiedyś wyczytałem, że Bill Gates podczas pobytu w Hofburgu (wieloletnia rezydencja Habsburgów, a obecnie siedziba austriackiego prezydenta) wzgardził zaproponowaną mu przez gospodarzy kolacją i poprosił o zamówienie w pobliskim McDonaldzie dwóch podwójnych hamburgerów i frytek. W każdej takiej opowieści jest zapewne ziarno prawdy, sam wolę jednak nieco inne historie. Na przykład tę ze spotkania królowej Elżbiety II z Franciszkiem. Monarchini przekazała papieżowi upominki, w tym, zwyczajowo, swoje zdjęcie. Skomentowała to we właściwy sobie sposób: “Obawiam się, że to też muszę wręczyć…”. Legendarne stały się niektóre zagadnienia z dziedziny savoir−vivre’u. Właśnie sobie uświadomiłem, że większość z nich dotyczy… jedzenia. Nie tylko trudnych potraw, ale także trudnych wyzwań, jakie stawia przed człowiekiem życie towarzyskie i kulinarne wspaniałości. Jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym adiutant prezydenta Wojciechowskiego, Henryk Comte, pisał: “Z chwilą, gdy otworzono drzwi do sali jadalnej i ukazywał się widok stołów uginających się pod jadłem i napojami, dostojne panie i dostojni panowie od razu tracili panowanie nad sobą. Jak gdyby całe tygodnie nie jedli, zapominając gdzie są i kim są, rzucali się do stołów, nieraz torując

sobie drogę łokciami”. Z tego powodu i dziś warto pamiętać, aby przed wyjściem na jakiekolwiek spotkanie po prostu coś zjeść. Są też legendarne gafy. Za przykład największej uważa się zazwyczaj wypijanie wody z miseczki, którą podaje się do potraw spożywanych rękami. Ta woda ma oczywiście inne przeznaczenie … Do miana legendy urasta powoli zamieszanie wokół nazw pewnych części męskiej garderoby. Najbardziej poszkodowana w tym antysłowniku jest butonierka. Metki nawet największych sieci z męską odzieżą informują, że to poszetka (ozdobna chusteczka), którą wkłada się do brustaszy, czyli do kieszonki w marynarce na wysokości klatki piersiowej. Tymczasem butonierka to dziurka w klapie marynarki, w której możemy umieścić np. kwiat. Skoro o poszetce mowa, przywołajmy jeszcze jedno legendarne przekonanie: chusteczka musi być dokładnie taka, jak krawat. Przenigdy! Te dwie rzeczy mają z sobą korespondować, pasować do siebie, ale nie powinny być wykonane z tego samego materiału. Cóż, trzeba by w tym miejscu przywołać jeszcze jedną legendę: arbitra elegancji, duszę towarzystwa, światowca, kogoś obytego, prawdziwą damę lub prawdziwego dżentelmena… Proszę przez chwilę się zastanowić i kogoś takiego znaleźć. Najlepiej we własnym towarzystwie.

Wojciech S. Wocław konferansjer (występował m.in. w Sydney Opera House), popularyzator wiedzy z zakresu savoir-vivre'u i etykiety w biznesie (prowadzi szkolenia z tych dziedzin), pisarz. Jego felietony na temat dobrych manier co tydzień ukazują się na portalu Rmf24.pl. Częsty gość RMF FM, RMF Classic, Radia Kraków, cytowany przez portale Biznes.Onet.pl i Natemat.pl. Ekspert portalu Sympatia.pl oraz programu Biznes Klasa w TV Silesia. Więcej na: www.wojciechswoclaw.pl



S ylwia K u bry Ĺ„ s k a

Legenda to

22

JA


KULTURA BE \\ LEGEND

z bycia osobą znaną, czyli obnażoną z prywatności. Obecnie wyczynem jest pisanie bloga, czy regularnie uaktualnianie swojej tablicy na Facebooku, na której ważą się losy odżywek do włosów, płatków śniadaniowych i rodzajów knajp. Treść dzieł dzisiejszych legend wypełnia głównie JA, czyli to, co JA uważam. I co JA radzę. Co JA wszystkim wokół mam do powiedzenia, a mam do powiedzenia bardzo dużo, zwłaszcza w kwestii jak żyć. A ściśle: jak żyć, żeby stać się legendą. Otóż, w tym celu należy: 1. Codziennie, skrupulatnie opisywać, co się robi. 2. A robić przede wszystkim dużo zdjęć. Sobie. 3. Pisząc, co się robi, należy podkreślać, że to jest WŁAŚCIWY sposób robienia tego czegoś. 4. Nie zapominać o wyszydzeniu każdego innego sposobu wykonywania owego czegoś, argumentując w miarę jadowicie, że każdy inny sposób jest głupi.

BEMAGAZYN.PL

Kiedyś, dawno temu, żeby zostać legendą, trzeba było dokonać czegoś niezwykłego. A tym „czymś” nie było zjedzenie płatków śniadaniowych, to umycie auta, czy selfie pod Pałacem Kultury. To raczej oscylowało wokół nagrania płyty z epokową muzyką, to były wirtuozerskie wyczyny na gitarze, niezwykły głos, albo namalowanie obrazów, które stworzyły nowy nurt w sztuce. To mogło być wyzwolenie kraju, wynalezienie szczepionki, przeszczep serca i podobne, nikogo dziś nieobchodzące dyrdymały. Bo teraz nastały czasy zupełnie innych dokonań, sławy wynikającej

23

Ten bloger wydał książkę, która sprzedała się w stu tysiącach nakładu. – Świetnie, a o czym jest ta książka? – O niczym.


24

5. Zasypywać swoimi poglądami i zdjęciami (patrz powyżej) wszelkie istniejące portale społecznościowe, vlogi, fora, blogaski, przydrożne słupy. 6. Nosić koszulkę ze swoją podobizną (nickiem, imieniem) – wszak istnieje obawa, że odbiorca, zdejmując wzrok z naszej twarzy, może (o zgrozo!) nas zapomnieć. 7. Dużo się mądrzyć. Na każdy temat. Sprawiać wrażenie bycia ekspertem. Z naciskiem na „sprawiać wrażenie”. 8. Wszelkie negatywne komentarze na temat swoich mądrości – pilnie usuwać. 9. Obrazić wiele osób. 10. Nikogo nie przepraszać. I sława gwarantowana. Nieśmiertelna klikalność, sponsoring oraz prestiż. Niekończące się nakłady bestsellerów. A propos legendarnych dzieł, słyszałam ostatnio taki dialog: – Wiesz, ten bloger wydał książkę, która sprzedała się w stu tysiącach nakładu! – Świetnie, a o czym jest ta książka? – O niczym.

I oto chodzi! Nie musisz się na niczym znać, niczego dokonać, nie potrzebujesz nawet talentu. Najgłośniejsza małpa w stadzie najbardziej przykuwa uwagę. Czemu nie mielibyśmy pójść w jej ślady? Po co nam filozofia i literatura? Po co autorytety? Tym bardziej, że żaden z wizjonerów nie miał racji co do losów ludzkości. Nikomu z twórców science fiction (może poza Vonnegutem) nie przyszło do głowy, że ewolucja nie zamierza windować nas ponad inne gatunki. Statki kosmiczne i telefony komórkowe to chwilowy błysk cywilizacji, który podobnie jak starożytność, przeminie na korzyść średniowiecznego uwstecznienia. W końcu się okaże, że już nikt nie pamięta, skąd się bierze prąd i jak naładować komórkę. Wszyscy będą zbyt zajęci pozowaniem do selfie, żeby włączyć kontakt. Ludzie przestaną się spotykać, bo nie będą wiedzieli, jak się umówić bez Facebooka. Już teraz widzę, że młodzi nie mogą wyściubić nosa z domu, by przejść na drugą stronę ulicy do koleżanki, gdy na messengerze jest nieaktywna. Koniec, amen. Pukanie w drzwi stało się ekwilibrystyką nie do opanowania. Formułka: „Dzień dobry, zastałem Jolkę?” to pieśń przeszłości. I tak, osamotnieni pozapominamy najprostsze rzeczy i wrócimy tam, skąd przyszliśmy. Ewolucja zatoczy pętlę i skieruje nas z powrotem do jaskiń. Tam spokojnie każdy z nas będzie mógł się mądrzyć do własnego odbicia w strumyku, stając się niepowtarzalną legendą dla samego siebie.

Sylwia Kubryńska pisarka, blogerka, dziennikarka. Pochodzi z Mazur, mieszka na Kaszubach. Laureatka nagrody Gdańsk Metropolia Europejska Stolica Kultury i Wydawnictwa Replika. Jurorka Blog Forum Gdańsk 2011. Jest autorką powieści Last Minute i bloga www.kubrynska.com.


Ostatnia ćwiartka roku z Umami. Po sezonie letnim przyszedł czas na jesień. Jesień jest piękna i… smaczna.

05.10.2015

Jesienna sezonowa wkładka

Smaki jesieni w naszym menu. Dziczyzna, dynia, grzyby, buraki. Cudowne, pyszne i ciekawe. Zapraszamy do spróbowania.

23.10.2015 – 31.10.2015

Restaurant Week

Restaurant Week jest festiwalem starannie wybranych, wyróżniających się Restauracji polskich miast. To szansa na trzydaniowe doświadczenie w naszej restauracji za 39,00 zł. Szczegóły na www.restaurantweek.pl

06.11.2015 – 13.12.2015

Gęsina na Św. Marcina

Slow Food Polska po raz VII tradycyjnie wybiera najlepsze restauracje w całej Polsce. W tym okresie serwujemy przynajmniej 3 dania na bazie gęsiny. Warto z tego powodu nas odwiedzić.

20.11.2015

Bawimy się!

Ostatni moment na wspaniałą zabawę. Imprezy organizujemy rzadko, ale jeśli to robimy to na 100%. Muzyka, kuchnia i atmosfera. Bawimy się dobrze i z klasą.

01.12.2015

Idą Święta

Smalec pieczarkowy, ryby, zupy, konfitury, pierniki i cała masa świątecznych smakołyków do kupienia i zamówienia w naszej restauracji. Zapraszamy Was także do organizacji spotkań firmowych w Umami, do krainy wspaniałych świątecznych smaków i zapachów.

Restauracja Umami Piąty Smak

ul.Sikorskiego 46, Pyskowice tel. 32 333 22 46

Manager restauracji: 662 267 070 mail: biuro@restauracjaumami.pl www.restauracjaumami.pl


26

WANDA I POŁUDNICA

czyli o kobietach w świecie legend


KULTURA

tekst: Katarzyna Zielińska

Niemiec albo Wisła Trochę lepiej przedstawia się postać królewny krakowskiej − Wandy, co odpaliła Niemca (w osobie księcia Rydygiera). Ten w obliczu odmowy zagroził zniszczeniem Krakowa. Wanda nie chciała ani zniszczeń, ani Niemca do tego stopnia, że wolała popełnić samobójstwo, skacząc w wody Wisły. Dokonała zatem samodzielnego wyboru. Ale przyznajmy, cóż to za wybór: Niemiec albo Wisła. Sławę na przestrzeni wieków jednak sobie tym czynem zdobyła, krakowianie nawet usypali jej kopiec, a Jan Matejko zaprojektował pomnik. Wynika z tego, że w legendarnej rzeczywistości kobieta nie miała możliwości decydowania o swoim

BEMAGAZYN.PL

ręka księżniczki oddawanej wraz z połową królestwa temu, który smoka zgładzi. O reszcie księżniczki nic pewnego nie wiadomo. Bazyliszek − szkoda gadać, ten to nawet dziewic nie pożerał.

27

Pożarte dziewice Najbardziej znane polskie legendy wyglądają pod tym względem nieciekawie. Taka o Lechu, Czechu i Rusie na przykład − sami faceci, a jacy ważni: założyciele plemion. O tym, z kim te plemiona zakładali, opowieść milczy. Patriarchat w czystej postaci. Smok wawelski nie lepszy − kobiety służyły mu jedynie jako ofiary pożerane przez bestię (na marginesie: dlaczego wszelkiej maści smoki zawsze zajadają się dziewicami? Czyżby smakowały lepiej niż niedziewice?). Kobieta pojawia się tutaj też częściowo: jako

BE \\ LEGEND

Nieodmiennie martwi mnie fakt, że w literaturze pięknej niewiele jest wyrazistych postaci kobiecych. Takich, które aktywnie kreują fabułę, zmieniają bieg wydarzeń, a nie jedynie poddają się losowi z mniejszym lub większym bohaterstwem. Zaczęłam się zastanawiać, czy tak samo jest w narracjach niejako poprzedzających literaturę, bardziej pierwotnych szeroko pojętych legendach. Rozpoczęłam zatem poszukiwania charyzmatycznych bohaterek w dawnych opowieściach.


losie inaczej niż za pomocą drastycznych metod. Ale z drugiej strony, to właśnie suwerenna decyzja bohaterki jest warunkiem koniecznym istnienia opowieści. Dobre i tyle.

28

Miecz, tarcza i rybi ogon Z punktu widzenia krytyki feministycznej znacznie bardziej atrakcyjną postacią jest syrenka warszawska. Wprawdzie dała się podejść i została porwana, jednak udało jej się z pułapki wydostać (z pomocą mężczyzny rzecz jasna, ale nie wymagajmy za wiele). Z wdzięczności obiecała bronić Warszawę przed niebezpieczeństwami. Kobieta w charakterze obrończyni to nieczęsty motyw, a jeszcze dodatkowo syrenka uzbrojona jest w zupełnie niekobiece atrybuty: tarczę i miecz. Dałoby się zaryzykować tezę, że rybi ogon powoduje, iż syrenka to nie do końca kobieta i dlatego może więcej niż inne bohaterki legend. Nikt się też z nią nie chciał ożenić. Funkcjonuje więc na trochę innym poziomie − pośród baśniowych stworów, a one często wymykają się zasadom panującym w świecie historycznym. Nawet w kwestii tego, co wolno przedstawicielom poszczególnych płci. Po przykłady wystarczy sięgnąć do Homeryckiej “Odysei”: nie tylko syreny, ale i morskie potwory Scylla i Charybda zdecydowanie aktywnie kreują fabułę, są groźne i należy się liczyć z ich zdaniem. Swoją drogą ciekawe zjawisko: potwory, byty inne niż ludzkie, nie podlegają ograniczeniom płci. Blond demon Powyższą tezę zdaje się potwierdzać znany w słowiańskich mitach i legendach demon zwany południcą. Stwór ten ma postać kobiety o blond włosach, reprezentującej zło w czystej postaci. W samo południe, w upalne dni pojawiała się na polach po to, by


KULTURA

29 BEMAGAZYN.PL

Elfki − piękne i groźne Tu zbliżymy się już do granicy kreacji literackiej, nie tylko legendarnej, albowiem elfy obu płci występują tłumnie na kartach powieści z gatunku fantasy. Jednak ich rodowód jest zdecydowanie mityczno−legendarny, wywodzą się wszak z mitologii nordyckiej, a zatem, ponieważ je bardzo lubię, to i o nich wspomnę w tym miejscu. Najlepiej są mi znane elfki stworzone przez Tolkiena i trzeba przyznać, że można znaleźć wśród nich postaci naprawdę wyraziste, w pełni autonomiczne i aktywne. Najpotężniejsza z nich to Galadriela, decydentka na najwyższym szczeblu w Śródziemiu, odgrywająca niemożliwą do pominięcia rolę w fabule ”Władca pierścieni”, ratująca sytuację często w dramatycznych momentach. Taka śródziemska Angela Merkel. Dalej: nie sposób nie wspomnieć o Arwenie, nie tak potężnej, ale zdecydowanie niezależnej i posiadającej możliwość decydowania o własnym życiu. Wszak zrezygnowała z nieśmiertelności w imię miłości do Aragorna. I jeszcze, niekanoniczna, stworzona przez Petera Jacksona na potrzeby filmu postać z “Hobbita” − Tauriel. Elfka − wojowniczka, zawsze gotowa do walki, nierozstająca się z łukiem i strzałami. Zatem, jak z powyższych przykładów wynika, znów byty baśniowe, nierzeczywiste podlegają innym prawom niż ludzie.

*** Syrenka, południca oraz elfki funkcjonują w swoich narracjach na zupełnie innych warunkach niż taka na przykład Wanda, która co najwyżej mogła wybrać śmierć zamiast Niemca. Jeśli spojrzymy na mity greckie czy rzymskie, to zauważymy, że byli tam wielcy bogowie, ale i potężne boginie. Aż nazbyt jasny z tego punktu widzenia wydaje się wpływ monoteistycznej, patriarchalnej religii i wszechwładnego Boga − mężczyzny na rolę kobiety. Takiej postaci nie ma w mitologii grecko−rzymskiej, ani w świecie Tolkiena, ani też w tej legendarnej przestrzeni, w której mogły istnieć syreny. Oczywiście akcja legendy o smoku wawelskim rozgrywa się w czasach przedchrześcijańskich, ale znamy ją z zapisu Wincentego Kadłubka, kronikarza późniejszego i chrześcijańskiego. Wydaje się, że owe światy równoległe, baśniowe były znacznie lepiej poukładane w zakresie równości płci, niż dzieje przedstawione w większości legend polskich. W skrócie: żeby mieć jakikolwiek wpływ na swoje życie, to lepiej być elfką, nawet niskiego stanu, niż księżniczką Wandą.

BE \\ LEGEND

napotkanych nieuważnych rolników zabijać na różne wymyślne sposoby: od skręcenia karku aż do łamania po kolei wszystkich kończyn. W wolnych chwilach porywała też dzieci do worka. Jak miała lepszy humor, zadowalała się straszeniem nieszczęśników. Południcą mogła stać się młoda kobieta, która zmarła przed ślubem, w trakcie lub krótko po nim. Można się tylko domyślać, dlaczego akurat taka osoba przemieniała się w strasznego demona, być może dlatego, iż nie spełniła przynależnych kobiecie obowiązków. Nieumyślnie wprawdzie (śmierć to raczej okoliczność niezależna), ale jednak. Na marginesie dodatkowa informacja: jeśli ktoś zapała chęcią obejrzenia podobizny południcy, a także utopca, czy Skarbka, polecam wystawę rzeźb Tomasza Wenklara, obok zamku w Chudowie.


Jego wysokość

bigos 30 tekst: Aurora Czekoladowa

Wszyscy znamy Mickiewiczowską inwokację z „Pana Tadeusza”. Nie wszyscy wiedzą jednak, że specjalne miejsce w swoim dziele poeta poświęcił również... bigosowi! Co jest tak szczególnego w tym daniu, że nawet sam wieszcz pisał o nim trzynastozgłoskowcem?


KULTURA

Kapusta! I... co jeszcze? No właśnie. Okazuje się, że choć bigos znamy, lubimy i wymieniamy jako jedną z potraw narodowych, to w rzeczywistości niewiele o nim wiemy. Z którego regionu pochodzi? Czy trzeba dodawać do niego wino? Czy należy go zamrozić, by smakował jeszcze lepiej? Zapraszamy do spotkania z prawdziwą legendą polskiego stołu – bigosem!

31 BEMAGAZYN.PL

Jeden wielki bigos Nie bez kozery mówi się w ten sposób o bałaganie. Jeśli wierzyć specjalistom, bigos to pomieszanie prawie 20 różnych składników! Przynajmniej ten staropolski. Jednak każdy, kto choć raz próbował tej potrawy, zapewne stwierdzi, że to nie przypadkowa, a niezwykle udana kompozycja! Tak udana, że... aż trudno odgadnąć, co stanowi skład bigosu! Przede wszystkim kapusta (świeża oraz kwaszona) i mięso – karkówka wieprzowa, żeberka wieprzowe, szynka wędzona, kiełbasa, boczek i to wszystko tylko w wersji podstawowej! Najlepiej zaś, gdyby znalazła się tam dziczyzna. Wszystko to powinno być przesmażone, a następnie duszone w bulionie. Swój kolor bigos zawdzięcza kolejnemu nieodzownemu składnikowi, jakim jest przecier pomidorowy. W potrawie tej muszą

BE \\ LEGEND

Dawno, dawno temu... Jeśli chodzi o rodowód bigosu, a także jego nazwy, trzeba przyznać, że to niezły... bigos! Sam Sherlock Holmes miałby pewnie pełne ręce roboty w dociekaniu początków jego historii. Są jednak poszlaki, na podstawie których można wnioskować, że nasze danie narodowe niezupełnie jest… polskie. W rzeczy samej kapusta, czyli główny składnik potrawy, to warzywo włoskie. Włoszczyzna pojawiła się u nas wraz z królową Boną dopiero w XVI wieku, stąd przyjmuje się, że właśnie wtedy któryś z nadwornych kucharzy wpadł na pomysł takiego przyrządzenia kapusty. I tu dochodzimy do kolejnej nieoczywistości. Otóż, bigos w tamtym czasie prawdopodobnie był rodzajem sosu, jakim polewano mięso! Skąd to wiadomo? Wskazuje na to sama nazwa, która prawdopodobnie pochodzi z języka niemieckiego – begossen albo beigossen. Z początku słowem tym określano sposób szatkowania − „siekać coś na bigos”. Najstarsza polska książka kucharska (1682 r.) autorstwa Stanisława Czernieckie-

go „Compendium ferculorum albo zebranie potraw”, zawiera przepisy, m.in. na „bigosek ze szpikiem”, „bigosek z jarząbka”, „bigosek karpiowy”. Były to dania mięsne (bez kapusty!), zawierające również zapiekane (a potem siekane) ryby lub nawet... raki! Dopiero w XVIII wieku bigos stał się nazwą dania z siekanej kapusty oraz mięsa. W tamtym czasie warzywa coraz bardziej się upowszechniały i coraz częściej gościły w większej ilości na stołach. Tych bogatych. Biedota serwowała bigos nadal bez kapusty! Albo z niewielką jej ilością, jako że początkowo włoszczyzna należała do drogich rarytasów. Zakwaszano wtedy najczęściej octem lub cytryną. Niestety nie znamy nazwiska konkretnej osoby, która wymyśliła ten genialny specjał. Nie podpisuje się pod nim żaden autor późniejszych książek kucharskich. Ba, przepisu na niego raczej tam nie znajdziemy! Najwidoczniej bigos był potrawą tak popularną, że sposób jego przyrządzania uważano za zbyt oczywisty i znany.


32 być także suszone grzyby leśne, najlepiej borowiki, ale również inne. Należy je namoczyć i pokroić w paski. To nie koniec feerii smaków – mamy tu jeszcze ostrą cebulę i słodkie, winne jabłka. Te ostatnie powinny być przesmażone z mięsiwami, a następnie przetarte na mus. Słodkości dostarczają też suszone (albo lepiej) wędzone owoce – śliwki oraz brzoskwinie. Po staropolsku, można dodać także łyżkę miodu. I na koniec magiczny składnik: przyprawy! Tych również dodaje się sporo: sól, pieprz, kminek, majeranek, lubczyk, tymianek, ziele angielskie, gorczyca i... wino! Czerwone, wytrawne. To samo wino podaje się również gościom przy serwowaniu ciepłego dania. Bigos odmrażany i inne legendy Być może z powstaniem bigosu nie jest związana żadna legenda, ale legendami obrosło samo jego przygotowywanie. A to z tej racji, że gdzie dwóch


KULTURA BE \\ LEGEND

33 BEMAGAZYN.PL

Polaków, tam... trzy sposoby przygotowania bigosu! Słynna polska kucharka Lucyna Ćwierczakiewiczowa radziła w XIX wieku: "Uszadkować dużą główkę kapusty, osolić dobrze, a następnie mocno z niej wycisnąć; usiekać ze dwie białe cebule i razem posolić, kwaśne jabłka pokrajać w kostkę, tak samo tłuste mięso wołowe gotowane lub pieczeń i surową wieprzowinę, można, jeżeli jest, wkrajać zwierzynę pieczoną i następnie układać w rondlu w taki sposób: łyżka masła, kapusta, jabłka, wieprzowina, inne mięsa i znowu masło, kapusta, jabłka, ciągle w tym samym porządku. Tak ułożone zalewa się dobrym rosołem albo bulionem i zakrywszy dusi, przynajmniej ze dwie godziny, potrząsając często, żeby się nie przypaliło. Kiedy bigos już prawie gotów, zaprawić go łyżką masła z łyżką mąki, wymieszać dobrze, trochę go jeszcze wysadzić i wydać na stół. Na wydaniu włożyć można na wierzch trochę kiełbasy gotowanej i pokrajanej w plasterki. Bigos taki podaje się na śniadanie albo na obiad przed rosołem i może być odgrzewany, a wtedy nawet zy-


34

skuje na smaku". Na tej podstawie, w zależności od regionu i rodzinnych upodobań, zaczęto stwarzać najróżniejsze bigosowe wariacje. Mamy więc: bigos litewski, kwaśniejszy od tego tradycyjnego, z dużą ilością jabłek; bigos hultajski bogaty w słoninę; bigos węgierski doprawiany ostrą papryką oraz śmietaną; bigos myśliwski przygotowany na dziczyźnie i pachnący owocami jałowca. Danie to podaje się zarówno w dni powszednie, jak też na stół świąteczny. Ze względu na rozgrzewające działanie, bardziej odpowiednie jest na chłodne pory roku, a zwłaszcza zimą. Dla niektórych to także sposób na zagospodarowanie resztek, stąd wiele tego typu wariacji przepisowych, jak np. palacinki z bigosem. Największa różnorodność panuje jednak wśród opinii o tym, jak długo bigos powinien być duszony. Jedni twierdzą, że po wstępnej obróbce należy go podgrzewać co najmniej godzinę przez 3 dni. Niektórzy zalecają gotowanie przez 12 godzin. Jeszcze inni upierają się, że bigos trzeba zamrozić! Jedno jest pewne – im częściej podgrzewany, tym lepszy, bo gęściejszy i bardziej aromatyczny!

Na językach Bigos był bohaterem wielu polskich książek i filmów. Kornel Makuszyński użył go jako metafory: „Historia jest bigosem, ciężko strawną zbieraniną nie tylko z całego tygodnia, lecz z lat wielu tysięcy.” A Wincenty Pol jako rymu: Burka – to okrycie! Lisy – to poszycie! Dukat – to mi kwitek! Miodek – to napitek! Bigos – to potrawa! Kulig – to zabawa! O bigosie powstał nawet blog – (bigospolski.tumblr.com)! Najsłynniejsza rola przypadła mu jednak w naszym dziele narodowym – „Panu Tadeuszu”. W IV księdze, pt. „Dyplomatyka i łowy” Mickiewicz tak pisze o legendarnym daniu: „W kociołkach bigos grzano; w słowach wydać trudno Bigosu smak przedziwny, kolor i woń cudną; Słów tylko brzęk usłyszy i rymów porządek, Ale treści ich miejski nie pojmie żołądek. Aby cenić litewskie pieśni i potrawy, Trzeba mieć zdrowie, na wsi żyć, wracać z obławy. Przecież i bez tych przypraw potrawą nie lada Jest bigos, bo się z jarzyn dobrych sztucznie składa. Bierze się doń siekana, kwaszona kapusta, Która, wedle przysłowia, sama idzie w usta; Zamknięta w kotle, łonem wilgotnym okrywa Wyszukanego cząstki najlepsze mięsiwa; I praży się, aż ogień wszystkie z niej wyciśnie Soki żywne, aż z brzegów naczynia war pryśnie I powietrze dokoła zionie aromatem. Bigos już gotów”.


* Wytnij Voucher i wykorzystaj!

w Woldrans.pl samochód zastępczy GRATIS! Miałeś kolizję nie ze swojej winy – należy Ci się samochód zastępczy z polisy OC sprawcy!

Koszt wynajmu pokrywa firma ubezpieczeniowa sprawcy. Wy-

Po podpisaniu umowy przekażemy Ci auto zastępcze na wa-

starczy, że do nas zadzwonisz, a nasz konsultant zaopiekuje się

runkach pozwalających na sprawną likwidację szkody, powsta-

Tobą i pomoże przy załatwieniu niezbędnych formalności. Wy-

łej w wyniku kolizji czy wypadku. Nasi Klienci mają komfort

najem samochodu zastępczego w naszej wypożyczalni jest bez-

utrzymania ciągłości korzystania ze swojego głównego środka

gotówkowy, co oznacza, że nie poniesiesz żadnych kosztów

transportu, bez konieczności inwestowania własnych pieniędzy.

związanych z wynajęciem samochodu, na czas naprawy Twojego

Otrzymują asystę profesjonalistów, którzy przeprowadzą Klienta

pojazdu. Za cały okres wynajmu zapłaci ubezpieczyciel sprawcy.

przez formalne aspekty uzyskania samochodu zastępczego z OC

Otrzymasz od nas auto tej samej klasy co uszkodzone, przy mini-

sprawcy. Umożliwiamy swoim Klientom kilka form składania re-

mum formalności.

zerwacji na wybrany pojazd. Może to być zgłoszenie telefoniczne,

Wynajem pojazdu z OC sprawcy jest bezgotówkowy i bez limitu

e-mailowe, jak również bezpośrednia wizyta w siedzibie wypoży-

kilometrów.

czalni Worldtrans.pl. Zadzwoń a odpowiemy na wszystkie Twoje pytania.

tel. stacj. +48 32 706 16 16

Biuro czynne:

tel: +48 739 203 002

Pn – Sob: 7:00-21:00

tel. +48 739 203 001

Niedziela: 7:00-19:00


Uważaj, stajesz się

legendą! 36 tekst: Małgorzata Kaźmierska

Twoje pierwsze, nieporadne kroczki? Pozostały w rodzinnej legendzie, tak jak inne wyczyny z czasów dzieciństwa. A Twój występ w szkolnym przedstawieniu? Legenda! Wszyscy zwijali się ze śmiechu, znajomi do dziś to wspominają… Na studiach sam zetknąłeś się z żywą legendą: profesor X − piła niesamowita, oryginał i nieprzewidywalny dziwak, ale jaką miał wiedzę!


KULTURA

37 BEMAGAZYN.PL

cia, czy Ani z Zielonego Wzgórza pewnie poznaje już kolejne pokolenie). Istnieją też legendy artystyczne, w tym: literackie (np.: wariat z Krupówek, czyli Witkacy, a również Tyrmand, Hłasko, albo Wojaczek − śląski poeta przeklęty), malarskie (van Gogh, ekscentryczny Salvador Dali, czy nasz rodzimy Podkowiński, który pociął swój słynny, skandaliczny „Szał”), muzyczne (te niestety, głównie tragiczne − John Lennon, Janis Joplin, Kurt Cobain). Osobnym tematem są kobiety − legendarne kochanki i muzy artystów, które utrzymywały ich przy życiu, będąc źródłem natchnienia, albo odwrotnie − zdradzały, porzucały, słowem: ciągnęły na dno. Taaak… najbardziej fascynujące są oczywiście czarne legendy. Okazują się też wieczne, stale wspomina się osoby, sytuacje, które w jakiś sposób zapisały się w ludzkiej pamięci i… ciągle obrastają one w legendę, bo każdy inaczej widzi tę samą postać, czy zdarzenie. Szukamy także własnych historii i pielęgnujemy znane już legendy rodzinne o zaginionym pierścionku prababci, szaleństwach wuja utracjusza i bohaterskim dziadku, który walczył w Powstaniu Warszawskim. Ogromną popularnością cieszą się książkowe i internetowe publikacje na podobne tematy. Filmowe adaptacje opowieści o poszukiwaniu świętego Graala, czy bazujących na dawnych mitach utworów Tolkiena mają swoich gorących wielbicieli. Do miana legendarnych urosły przeróżne wydarzenia, miejsca, czy przedmioty z dziedziny sztuki, mody, albo dizajnu. Ciekawe, gnamy do przodu, a jednak oglądamy się na takie starocie? Może świat wydaje się bogatszy dzięki nim, bardziej niezwykły i zagadkowy. A zna-

BE \\ LEGEND

Nie tylko dzieci odczuwają dreszczyk emocji, gdy słyszą o jakichś zagadkowych legendach (najlepiej mrocznych) i fascynują się podobnymi opowieściami, albo przedmiotami, z którymi łączy się jakaś historia. Ostatnio pół Polski z zapartym tchem śledzi sprawę tajemniczego złotego pociągu (choć, kto wie, czy w tym przypadku słowo „legendarny” nie będzie znaczyć po prostu… „zmyślony”?). Kobiety spośród dziesiątek tysięcy perfum nadal wybierają niezapomniane Chanel No.5, a niejeden facet dałby się pokroić za legendarnego Harleya Davidsona (ba, niektórzy chlubią się nawet posiadaniem naszej rodzimej królowej szos − syrenki). Chodzimy na filmy nazywane dziś (tfu!) „kultowymi”, wzdychamy do często nieżyjących już ikon kina, słuchamy nagrań nieśmiertelnych twórców… Gorzej chyba z czytaniem tzw. klasyków różnych gatunków literatury (ale historię Małego Księ-


38

jomość legend, udział w nich daje wrażenie, iż jakiś fragment rzeczywistości należy tylko do Ciebie, albo do grupy, której jesteś częścią. To sprawia, że czujesz się wyjątkowy, wtajemniczony, a Twoje życie wydaje się mniej banalne niż wszystkich wokół. No cóż, lubimy odrobinę niezwykłości. Jak powstają legendy? Słyszałam taką historię: przyjaciel nieżyjącego już angielskiego artysty Henry’ego Moora chcąc stworzyć pierwszy w Europie park rzeźby, ustawił na pastwisku w swojej posiadłości jedną z jego prac − obiekt z brązu, będący rodzajem wariacji na temat krzyży celtyckich. Rzeźba tak pasowała do otoczenia, tak wtopiła się w pejzaż, że gdy któryś z pasterzy owiec natknął się na nią… zrodziła się legenda, iż ów przedmiot sam się pojawił, zawsze tam był, tylko nikt go nie widział. Zatem w każdej chwili ktoś/coś przechodzi do legendy. Dlatego trzeba mieć się na baczności, bo a nuż będziesz zapamiętany właśnie w tym momencie i zostaniesz w legendzie jako… no właśnie, kto?



Legendarni

twórcy i ich wystawy 40 tekst: Dorota Magdziarz

Sezon letni nie należy do najbardziej obfitych w kulturze, modzie i sztuce. Dopiero jesienią rusza ogromna machina: odbywają się wielkie pokazy mody, światowe Fashion Weeks, mają miejsce wystawy i premiery filmów. Tym razem nie może być inaczej. A na co szczególnie warto zwrócić uwagę w tym sezonie?


MODA BE \\ LEGEND

1.

41 BEMAGAZYN.PL

Jeden z największych domów mody – Chanel, pod przewodnictwem Karla Lagerfelda zaprezentuje wystawę poświęconą modelom haute couture, a także biżuterii i słynnemu zapachowi Chanel No. 5. Mademoiselle Privé będzie miała miejsce w londyńskiej Saatchi Gallery. Otwarcie ekspozycji planowane jest na 13 października, zamknięcie 1 listopada 2015 roku. Na trzech piętrach galerii zobaczymy jak tworzył się styl Chanel od samego początku marki i jak dawne inspiracje są wykorzystywane dzisiaj. Absolutny must be dla prawdziwych fanów mody!


2. 42

Londyn po raz drugi, Victoria and Albert Museum po raz kolejny. Po jednej z najlepszych wystaw dla fanów mody i sztuki – Alexander McQueen: Savage Beauty, teraz coś dla fanek (i fanów) obuwia. Shoes: Pleasure and Pain prezentuje aż 200 par butów z całego świata; można zobaczyć obuwie odzwierciedlające status społeczny, charakter i osobowość ich właścicieli. Prezentowane są obiekty z czasów antycznego Egiptu po współczesne modele, które zyskały rangę dzieł sztuki. Całość trwa od 13 czerwca 2015 roku do 31 stycznia 2016 roku.


3.

MODA BE \\ LEGEND

Czy jest ktoś, kto nie zna charakterystycznego logo LV? Przenosimy się do Paryża, gdzie odbędzie się wystawa walizek i toreb marki Louis Vuitton. Hasło Volez, Voguez, Voyagez w wolnym tłumaczeniu odnosi się do podróżowania. Historia słynnych kufrów i walizek jednego z największych domów mody na świecie przedstawiona zostanie w Salon d’Honneur w Grand Palais od 4 grudnia 2015 roku do 21 lutego 2016 roku.

43 BEMAGAZYN.PL

4.

Również w Paryżu możemy podziwiać wystawę zdjęć dokumentujących pracę Albera Elbaza – dyrektora kreatywnego marki Lanvin. Wszystkich ciekawych jak wygląda proces tworzenia kolekcji, od etapu przygotowania szkiców, po kulisy pokazów mody, zachęcam do wizyty w Maison Européenne de la Photographie. Alber Elbaz/Lanvin, Manifeste od 9 września 2015 roku do 31 października 2015 roku.


5. 44 Nieco odmienną propozycją jest wystawa Iris van Herpen: Transforming Fashion. Autorka to jedna z ulubionych projektantek takich gwiazd jak Björk, Beyoncé, czy Lady Gaga. Nie stroni od odważnych pomysłów; ubrania jej projektu nie pozwalają pozostać obojętnym, a trójwymiarowe nadruki to jej charakterystyczny znak. Niestety wystawa będzie miała miejsce za oceanem, w Atlancie, w High Museum of Art, czas trwania 7 listopada 2015 roku – 15 maja 2016 roku.


www.komsta.pl


WHITE BLACK

Fotograf: Marta Macha Stylistka: Justyna Polska WizaĹźystka: Agata Nowakowska Modelka: Emilia Kokoszkiewicz


Spódnica GORSKY, top i kamizelka MICHAŁ SZULC, buty H&M


48 Sp贸dnica i marynarka YULIYA BABICH, buty Zara


BE \\ LEGEND

49 BEMAGAZYN.PL


Spodnie MICHAŁ SZULC , koszula MICHAŁ SZULC, kamizelka YULIYA BABICH

50


BE \\ LEGEND

51 BEMAGAZYN.PL

Sukienka MICHAŁ SZULC , kamizelka YULIYA BABICH


52 Top MICHAĹ SZULC, kamizelka YULIYA BABICH, spodnie Mango


53 BEMAGAZYN.PL

Top i spodnie MICHAŁ SZULC, marynarka Vero Moda

BE \\ LEGEND


54 Sp贸dnica GORSKY, top H&M, koronkowy stanik H&M, trampki Converse


55 BEMAGAZYN.PL

Bluzka GORSKY, koszula Mango

BE \\ LEGEND


LEGENDY 56

Marilyn Monroe

STYLU tekst: Aleksandra Pająk

Tym mianem najczęściej określane są osoby, których sposób ubierania się wyznaczył nowe standardy i wywarł wpływ na całe pokolenie. Zwykle na czele listy pojawiają się takie gwiazdy jak: Audrey Hepburn, Marylin Monroe, Grace Kelly. I z pewnością zasługują na to wyróżnienie, jednak ponad pół wieku później do tego grona można dołączyć również inne nazwiska. Gdybym miała wybrać moją ikonę stylu, byłaby to niewątpliwie Victoria Beckham. I to nie tylko z powodu dawnej sympatii do Spice Girls (chociaż zawsze chciałam być raczej jak Mel B). Kto wtedy pomyślałby, że ówczesna Posh Spice będzie nie tylko wyznaczać trendy, ale jeszcze wypłynie jako projektantka? Najczęściej kojarzymy ją z obłędnymi sukienkami z własnych kolekcji (szczególnie warte uwagi są te o długości midi, podkreślające figurę lepiej niż niejedna mini) i wysokimi obcasami na każdą okazję. Równie ważnym elementem jej garderoby są dżinsy, także dzwony, które w tym sezonie mają świętować swój wielki powrót. Dopełnienie jej stylu to okulary Aviator i oczywiście nie mniej stylowy mąż J. A z rodzimego podwórka? Moje dwa skrajnie różne typy to Małgorzata Kożuchowska i Monika Brodka.

Pierwsza za to, że zawsze wygląda elegancko, nawet na spacerze z rodziną. Robi oszałamiające wrażenie w długich sukniach, a do jej kolekcji oryginalnych butów i torebek wzdycham nieustannie. Natomiast druga idzie pod prąd, a i tak inspiruje. I chociaż może niektóre z jej zwariowanych kreacji nie znalazłyby miejsca w mojej szafie, to za umiłowanie kolorów i ich nietypowych połączeń zawsze ma plusa. I jeszcze typ specjalny – moja Mama, która zwykle wyprzedza trendy: solejki, czy poncza nosiła długo przed tym, zanim stały się modne. Dzisiaj nietrudno naśladować sposób ubierania się ulubionej gwiazdy. Z łatwością można podpatrzyć jej kreacje i zestawienia. Ale o wiele lepiej jest wypracować własny styl i zostać jego legendą, podziwianą przez innych. Wszak naśladownictwo to największy komplement J.


Avant Après / ul. Kupa 5, Kraków / tel. 12 357 73 57 / www.avantapres.pl

Lookbook 2015/16 Włosy: Barbara Pieczara-Książek / Model: Marta Sierakowska Make-up: Elżbieta Jaśkowska / Foto: Łukasz Znojek


ZOSTAŃ

Steve Jobs 2005 r.

58

LEGENDĄ tekst: Aleksandra Pająk

Jesienią zawsze zaczyna się szkoła… Ale nie tylko! Poza przykrymi doznaniami związanymi z końcem wakacji i powrotem do obowiązków, ten okres ma same zalety. To nowe trendy, ale przede wszystkim premiery! Po pierwsze wznawiane są ulubione seriale, po drugie pojawiają się kolejne serie popularnych filmów. A gdyby tak zaszaleć i zmienić się w swojego idola? Najpierw najbardziej oczekiwana premiera tego roku. Po 3 latach powraca agent Jej Królewskiej Mości – James Bond. Żeby stać się podobnym do niego, nie potrzeba dużo – w ystarczą spryt, w ybitne umiejętności fizyczne, oszałamiająca kobieta przy boku i oczy wiście garnitur – najlepiej ciemny, połączony z idealnie w yprasowaną białą koszulą i drogim zegarkiem. Po raz kolejny w krótkim czasie twórcy zmierzą się też z legendą Steve’a Jobsa. Paradoksalnie wizjonerskie podejście założyciela Apple do kwestii grafiki i projektowania sprzętów IT, nie

przekładało się na specjalną dbałość o strój. „Mundurkiem” Steve’a był zestaw dżinsy plus golf –połączenie, które mimo swojej ostentacyjnej wręcz prostoty, zostało okrzyknięte… jednym z najnowszych trendów. Tak, tak Panowie, normcore dalej w modzie! Jak to mówią: „ Bądź sobą. Chyba, że możesz być Batmanem. Wtedy bądź Batmanem”. Co prawda nie jesienią, ale przyszłą wiosną do kin wchodzi film o dwóch legendarnych bohaterach. Dla wielbicieli nietuzinkow ych rozwiązań – czarna peleryna zawsze super J.


Insta




62 Converse Chuck Taylor All Star I


DESIGN BE \\ LEGEND

Supergwiazda tekst: Filip Stępień

Po dziewięćdziesięciu ośmiu latach oryginalne chucki doczekały się drugiej wersji, w której, niemal idealny produkt stał się jeszcze lepszy. Tak uwielbiane przeze mnie buty zawsze miały jedną, lecz ogromną wadę: były bardzo, ale to bardzo niewygodne. Nie ma się czemu dziwić, zaprojektowane w 1917 roku pierwotnie stanowiły oficjalne obuwie koszykar-

skiej ligi, która dziś jest znana jako NBA. Sam but wykonano jedynie z kawałka gumy oraz przyszytego do niego płótna i w takiej postaci produkowano go po dziś dzień. Tegoroczna wersja tego modelu to już zupełnie inna para trampek. W 2003 roku marka Converse została zakupiona przez Nike i po ponad 12 latach na świat przyszło ich pierwsze wspólne dziecko, czyli Converse Chuck Taylor All Star II. Nowe buty oprócz zewnętrznego wyglądu, który różni się tylko nieznacznie od oryginału, nie mają z nim nic wspólnego. Wykonane są z płótna o wiele wyższej jakości, ich wnętrze w przeciwieństwie do

BEMAGAZYN.PL

Jestem fanem trampek marki Converse, klasycznych Chuck Taylor All Star. Pasują niemal do wszystkiego, można założyć je do dżinsów, szortów a nawet do garnituru, ale czy mają one cokolwiek wspólnego z technologią? Od kilku tygodni, wbrew pozorom… tak.

63

Istnieje niewiele produktów, które stały się legendą, są rozpoznawalne niemal przez wszystkich i choć kopiowane przez wielu, niezagrożony oryginał ma się świetnie.


Converse Chuck Taylor All Star II

64

poprzedniego modelu posiada skórzane wykończenie, a język, który podczas wkładania butów zawsze wpadał do środka, jest przytrzymywany przez specjalną gumę. Jednakże najważniejsza zmiana to wprowadzenie do tych klasycznych trampek technologii Lunarlon, znanej z wszelkiej maści sportowych butów marki Nike, najczęściej spotykanej w tych przeznaczonych do biegania. Lunarlon to autorska technologia Nike. Wkładka buta składa się z pianki lżejszej o 30% od innych podobnych tworzyw, co sprawia, że buty są nie tylko lżejsze, ale również krok staje się bardziej sprężysty, a stopa lepiej podparta. Ogólnie rzecz ujmując, nowe chucki są bardzo wygodne i w przeciwieństwie do poprzedniego modelu nawet podczas dłuższego użytkowania nie powodują cierpienia i nie spłaszczają stóp. Buty dzięki kilku sprytnym zabiegom są też o wiele bardziej oddychające, ogólny komfort użytkowania nowych chucków jest nieporównywalnie wyższy w porównaniu do starej wersji. Jednakże muszę zwrócić uwagę na kilka elementów wyglądu nowego modelu: są one odrobinę nowocześniejsze, choć brakuje im kilku detali, jednakże, aby to zauważyć trzeba być fanem marki albo kimś wyjątkowo spostrzegawczym. Jedyny problem to, że butów tych niemal nie sposób kupić. Polska premiera przewidziana jest na sezon wiosna − lato 2016 roku, a na oficjalnej stronie Converse na chwilę obecną wszystkie wersje kolory-

styczne są wyprzedane. Jednak szczerze polecam Wam poszukiwania, sam kupiłem swoją pierwsza parę nowego modelu kilka tygodni temu i nie wyobrażam sobie powrotu do poprzedniego. Legenda zachowała swoją formę i choć buty zaprojektowano od podstaw, nie sposób odmówić im uroku i stylu. Converse stworzył obuwie, które pewnie towarzyszyć nam będzie przez kolejne sto lat.

Converse Chuck Taylor All Star II cena: 70–75$


Usłysz swój kolor FISCHER Poligrafia 41-907 Bytom, ul. Zabrzańska 7e e-mail: biuro@fischer.pl www.fischer.pl Telefony: 32 782 13 05 697 132 100 500 618 296 608 016 100


SZKLANA 66

TWIERDZA

tekst: Anna Wija zdjęcia: Jan Bitter


DESIGN BE \\ LEGEND

67 BEMAGAZYN.PL


Prawdopodobnie najstarsze miasto w Holandii, historyczne dla Europy, od lat jeden z największych ośrodków akademickich w kraju. Miejscowość pamiętająca walki średniowiecznych rycerzy i rozmowy ówczesnych dam dworu. Holenderskie Maastricht prawa miejskie otrzymało w 1204 roku, a kolejne epoki zaznaczały się w nim nowymi budowlami. Dziś nie brakuje tutaj nowoczesnych akcentów, jednym z nich jest pewien tajemniczy szklany dom. To budynek mieszkalny zaprojektowany przez sławne holenderskie biuro Wiel Arets Architects. Założyciel – Wiel Arets jest znanym architektem, urbanistą, teoretykiem i wykładowcą uniwersyteckim. Może pochwalić się wieloma realizacjami w Holandii i na świecie, to autor m.in. biblioteki uniwersyteckiej w Utrechcie, czy stadionu Euroborg.

68


DESIGN BE \\ LEGEND

69

Analogie do ruchu drogowego widoczne są także w sposobie poruszania się po domu: architekci zaproponowali dwie drogi – szybką i wolną. Pochylnia zastąpiła powierzchnie poziome, każde z pięter jest delikatnie pochylone, dlatego poruszanie się w nie-

BEMAGAZYN.PL

V’House to szklana twierdza, do której prowadzi dwoje zamaskowanych drzwi. Na próżno szukać klamek, ponieważ drzwi otwierają się za pomocą iPhone’a. Domownik może wpuszczać gości do środka domu, będąc w dowolnym miejscu na świecie. Wydaje się, że takie rozwiązanie stanowi przesadną wygodę, lecz to jeszcze nie koniec. Przy projektowaniu drzwi wejściowych pomyślano także o drugich bardzo istotnych lokatorach – samochodach. Właściciele domu są fanami czterech kółek i to nie byle jakich. W garażu znajdują się kolekcjonerskie modele marki Aston Martin. Samochody, którym rozgłos przyniosły wyścigi w Le Mans oraz filmy z nieustraszonym superagentem Jamesem Bondem. Miejsca parkingowe zostały zaprojektowane tak, aby cacka można było podziwiać, siedząc w salonie domu na pierwszym piętrze.


których pomieszczeniach może wymagać od lokatorów nieco wysiłku. Natomiast „domowa autostrada” to kręta klatka schodowa, schowana w części technicznej budynku; komunikuje wszystkie kondygnacje, a przy okazji mieści także dwie łazienki. Trudno mówić o konkretnych pomieszczeniach, ponieważ w V’House nie ma typowych pokojów. W domu króluje podział strefowy – na pierwszym piętrze znajduje się m.in. otwarta kuchnia z jadalnią. Podłużna, obszerna wyspa została wykonana ze stali nierdzewnej, materiał ten doskonale koresponduje z ascetycznym charakterem ścian i minimalistycznym wyposażeniem. Living room, w którym są obrazy i rzeźby –prywatna kolekcja właścicieli – wydaje się lewitować ponad podwórzem. Architekci stworzyli dzięki temu zadaszenie dla części samochodów. Dla zachowania prywatności lokatorów elewacja budynku została pokryta ażurową powłoką, wyglądającą jak poruszana przez wiatr zasłona. Architekci z Wiel Arets Architects podeszli z niezwykłym szacunkiem do miasta, w którym znajduje się V’House. Nowoczesna, gładka elewacja zdaje się wtapiać w otoczenie. Załamanie dachu akcentuje róż-

70


BE \\ LEGEND

71 BEMAGAZYN.PL


nice wysokości sąsiednich kamienic, a lustrzana powłoka odbija fragmenty historycznej zabudowy, nie odznaczając się i nie tworząc niepożądanych kontrastów. Przeszklenie oraz totalny minimalizm wnętrza w pewien sposób absorbuje stare miasto, które można podziwiać z prywatnego obserwatorium – tarasu znajdującego się na dachu, dostępnego z prywatnej części domu, gdzie ulokowano sypialnię. Potrzeba dużej wyobraźni oraz odwagi, aby zrealizować tak niekonwencjonalną wizję domu, by zamieszkać pośród światła i pustych przestrzeni. Dominujący tutaj minimalizm wynika z opozycji do architektonicznych detali, jakimi przez wieki naznaczone zostało miasto. Próba znalezienia odpowiedniego środka wyrazu dała początek nowej architektonicznej legendzie.

72


BE \\ LEGEND

73 BEMAGAZYN.PL


Jak się chce, to

można wiele tekst: Angelika Gromotka / STGU www.stgu.pl

Ludzka ekspresja graficzna i symbolizm widoczny był już w prehistorycznych jaskiniach –wyrażamy się znakami od zarania dziejów. W czasach intensywnej komercjalizacji do palety znanych nam znaków dołączyły tysiące logotypów, czyli „symboli” firm i instytucji, z których usług, czy produktów korzystamy. Znaki to nośnik emocji i wartości. Niektóre z nich pominiemy, inne polubimy, zapamiętamy, część z nich przejdzie do historii. Jowita Lis porozmawia z Karolem Śliwką − polskim projektantem, twórcą takich właśnie znaków − trwałych, pięknych, użytecznych. legendarnych. Autor najsilniej kojarzony ze znakiem banku PKO BP, sam najbardziej ceni logo URODY. W swojej pracy ukierunkowany jest na ludzi. Uważa, że „grafika warsztatowa to sztuka dla sztuki, a grafika użytkowa to sztuka dla społeczeństwa.” Dlatego spośród wszystkich dziedzin, wybrał grafikę użytkową.


DESIGN



DESIGN BEMAGAZYN.PL

Czyli od początku wiedział Pan, co chce robić? Rysował Pan od zawsze? Tak. Po skończeniu szkoły w Skoczowie (chodziłem do niej pieszo z Harbutowic) natychmiast zapisałem się do Wieczorowej Szkoły Malarstwa, Rzeźby i Grafiki w Bielsku−Białej. Otworzył ją wspaniały człowiek, historyk i malarz Stanisław Oczko. Kadra profesorska, która kształciła miłośników sztuki była doskonała. Strasznie mi się tam podobało! Profesor Oczko po dwóch latach namówił mnie, bym poszedł do liceum plastycznego. Najbardziej zależało mi na malarstwie, nie było tam jednak takiego wydziału, więc wybrałem rzeźbę. Zdałem maturę i postanowiłem aplikować na Akademię Sztuk Pięknych. Rodzice byli przeciwni moim zainteresowaniom, więc to wszystko

działo się bez ich zgody. Kiedy po egzaminach maturalnych przyjechałem do domu, mama ucieszyła się, że jestem taki dzielny, a ojciec się zmartwił, bo nadal chciał, żebym został w gospodarstwie. Moim wielkim marzeniem było szkolić się w Akademii, a w tamtych czasach , aby studiować, należało dostarczyć zaświadczenie lekarskie. Dostałem ocenę dyskwalifikującą, opisującą mnie jako anemika bez gałki ocznej. Mimo to, ostatecznie otrzymałem pozwolenie. Zawsze miałem dużo szczęścia w swoich przeciwnościach losu. Na kwalifikację do egzaminów w Warszawie przesłałem trzy szkice: krów, które wypasałem oraz bardzo realistyczne pióro koguta.

77

Utalentowanym. Tak. Mama i ojciec uznali, że konsekwencja tego zdarzenia odwiedzie mnie od grafiki, malarstwa, sztuk pięknych, ale ja już jako trzynastolatek byłem uparty.

Czemu akurat Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie? Chciał Pan oddalić się od r odzinnej ziemi? Nie. Ja już w Bielsku zdecydowałem: „Idę do Warszawy”. Mimo, że była w ruinie, marzyłem tylko o niej. Uznałem, że miasto na pewno zostanie odbudowanie i będą się tam działy nowe rzeczy – powstaną wydawnictwa, szkoły, będzie praca. A Kraków, to taki stary, zakurzony historią. Gdy dostałem informację, że zakwalifikowałem się na egzaminy, to byłem bardzo z siebie dumny… (śmiech). Wezwanie na egzamin wywołało radość, ale i zastanowienie „ile takie egzaminy mogą trwać?”. Obliczyłem, że nie więcej niż cztery dni. Okazało się, że każdy dział trwał po cztery dni, a ja miałem pieniądze jedynie na dwa. Rodzina żyła skromnie, więc nie dostałem więcej. Podczas egzaminów byłem bardzo głodny i w pewnym momencie poszedłem do sekretariatu i oświadczyłem, że rezygnuję z rekrutacji, bo nie mam za co się tu utrzymać. Do domu wróciłem pociągiem – na gapę. Wybierałem takie wagony, których konduktor nie sprawdzał, ale gdy nadszedł czas wysiadki, to wpadłem wprost na niego. Stałem głodny, telepiący się ze zmęczenia i po prostu opowiedziałem swoją historię. Życie zawsze otaczało mnie dobrymi

BE \\ LEGEND

Oczywiście. Miałem trójkę rodzeństwa. Tylko ja nie lubiłem paść krów i zawsze wpadałem w kłopoty. Ojciec wymarzył sobie, że jako najstarszy syn, gdy dorosnę, przejmę gospodarstwo. A mnie się to nawet nie przyśniło! Nigdy nie myślałem, że będę zarządzał własną ziemią. Podczas okupacji zwoziłem siano i zboże, a po zakończonej wojnie, wiedząc gdzie Niemcy zakładali miny, wyjmowałem z nich zapalniki. Jeden z nich wybuchnął i straciłem oko. Od tego czasu jestem inwalidą.

Karol Śliwka

Mogę zacząć od początków?


pani pozbierała porozrzucane banknoty i przyniosła je do internatu. Szczęście po raz kolejny do mnie wróciło. Urodziłem się pod zodiakalną Wagą. Zatem szalka raz jest na dole, raz na górze. Tak było u mnie w życiu: szczęście oraz pech cały czas się wahały.

78

ludźmi. Strażnik kolejowy dał mi swoją kanapkę i puścił do domu. W niedługim czasie dostałem list z Warszawy, informujący o przyjęciu mnie na Akademię za wybitne prace rysunkowe. Otrzymałem stypendium oraz miejsce w internacie. Już nie pamiętam, ale chyba płakałem ze szczęścia i skakałem pod niebiosa. W płaszczu z milicyjnego munduru, który uszyła mi mama, wybrałem się do Warszawy – o miesiąc za wcześnie i byłem zdziwiony, że na inauguracji nikogo nie ma (śmiech). W ten sposób zacząłem studiować malarstwo. Po pierwszych dwóch latach był obligatoryjny egzamin – dostałem się wtedy do pracowni profesora Eugeniusza Eibischa. Na trzecim roku w dalszym ciągu chciałem być Matejką, tkwiło we mnie nieustannie, żeby malować obrazy społecznie użyteczne. Jednak gdzieś powoli iskrzyła miłość do literek. Na czwartym roku wziąłem udział w ogólnopolskim konkursie na opakowanie papierosów. I wygrałem, co wiązało się wtedy ze sporą nagrodą finansową. Zaprosiłem więc kolegów do Krokodyla na Starym Mieście, by świętować. A w drodze powrotnej, w alkoholowym amoku i przypływie wielkiej radości wyrzuciłem wszystkie pozostałe pieniądze. Następnego dnia rano, gdy przechodziłem obok portierni, zostałem zawołany. Okazało się, że jakaś starsza

Szala w Pana przypadku, często przeważała na wygraną. Po zwycięstwie w pierwszym konkursie powiedziałem sobie, że chciałbym robić wszystko, co związane jest z grafiką użytkową i robić to dobrze. Po to, żeby kształtować estetykę społeczeństwa. Dzięki temu, że nie chodziłem na grafikę użytkową, miałem swobodną głowę do tworzenia czegoś nowego. Tak zacząłem wygrywać kolejne konkursy. Ta forma zupełnie mnie pochłonęła, pokochałem ją i poświęcałem jej mnóstwo czasu. Uczyłem się sam, nie miałem przecież żadnego nauczyciela. Znałem trochę niemiecki, oglądałem więc wydawnictwa zagraniczne, niemieckie i amerykańskie. Przyglądałem się, jak tam to wygląda, próbowałem odtworzyć, ćwiczyłem i to przełożyło się na sukcesy. Bo jak usilnie czegoś się chce, to wtedy można wiele zdziałać. Miałem dwie miłości, rodzinę i grafikę. Szczególnie zaintrygował mnie znak. To była największa filozofia, żeby poodejmować z danej materii wszystko, co niepotrzebne, tak by zostało to, co niezbędne. Pasjonowało mnie to.

Ta druga miłość przełożyła się na wyniki. Jest Pan nazywany ikoną polskich znaków graficznych. Pańska najbardziej rozpoznawalna praca to logo dla banku PKO. Zaprojektowane w 1967 roku dopiero niedawno zostało nieznacznie odświeżone. Tak, za moją zgodą. Ale to nie jest mój najlepszy znak. Choć faktycznie wytrzymał próbę czasu. Co świadczy o trwałości znaku? To zależy nie tylko od stylu, ale również od ludzi, którzy się stykają z danym znakiem. Wówczas sprzedałem projekt i nie miałem nic na jego ochronę. To ludzie mi sprzyjali, tym że nie wyrzucili go do kosza. Choć raz była taka sytuacja, że nowy dyrektor banku i chciał zmienić znak, ale dyrektor odszedł, a znak pozostał. Z odświeżeniem znaku wiąże się dłuższa historia. W pewnym momencie do banku przyszła nowa generacja ludzi, którzy chcieli wprowadzić zmiany. Jeden z dyrektorów marketingu zaproponował, by znak przeprojektował Andrzej Pągowski. Z Andrzejem dobrze się znamy, więc zapytał mnie, czy zgadzam się na jakieś przeróbki – odmówiłem. Andrzej robi dobre plakaty, wiele z nich jest nagrodzonych, ale w grafice użytkowej ma spore braki. Na początku Pana pracy zawodowej, prace musiały przejść przez komisje artystyczne, a zlecenia rozdawała Pracownia Sztuk Plastycznych. Bazując na przykładzie logo zaprojektowanego dla województwa pomorskiego, którego autorem jest Andrzej Pągowski, uważa Pan, że przydałby się jakiś organ doradczo− decyzyjny lub komisja? W rozmowach ze znajomymi mówiłem, że czegoś podobnego jesz-


DESIGN



DESIGN

Tego Panu życzymy i dziękujemy za rozmowę.

BEMAGAZYN.PL

Pan cały czas pracuje analogowo – szkicownik, ołówek, cyrkiel i linijka. Tak. Ale teraz prace oddaję w wersji komputerowej.

Przez cały czas pozostaje Pan aktywny zawodowo, śledzi to, co się dzieje, uczestniczy w ważniejszych wydarzeniach dotyczących grafiki użytkowej. Czy jest jeszcze coś, co chciałby Pan zaprojektować? Nadal mam potrzebę projektowania, ale coraz trudniej mi to wychodzi. Mam 83 lata. Cały czas myślałem, że się nie zestarzeję, a jednak stało się. Ta starość zaczyna sprawiać mi kłopoty. Czasami o czymś zapominam, ręka nie pracuje tak, jak kiedyś. Ostatnio projektowałem pracę graficzną oraz znak na tak zwane spotkanie po latach, które organizuje prof. Michał Kliś. Chciałbym dożyć do tego czasu i uczestniczyć w tym spotkaniu.

81

Pana znaki są nadal żywe, jeden z nich będzie ponownie użyty jako logo na Drugiej Ogólnopolskiej Wystawie Znaków Graficznych. Pierwsza odbyła się 45 lat temu. Dlaczego Pana zdaniem przez tyle lat nic się nie działo? Związek Polskich Artystów Plastyków nigdy o to nie dbał. Nie uznawali grafiki użytkowej, nie pomyśleli też nigdy o takiej książce jak „VeryGraphic. Polish Designers of the 20th Century” pod redakcją Jacka Mrowczyka (wydanej w tym roku − przyp .red.), którą uważam za świetną.

Prowadził Pan w Zamku Cieszyn warsztaty projektowe. Jak poradzili sobie uczestnicy warsztatów? Dałem im bardzo łatwe zadanie – swoje logo, logo dziesięciolecia Zamku Cieszyn lub szkic ekslibrisu. Takie samograje, ale analogowo. Papier, długopisy, mazaki, ołówek. Żeby pani zobaczyła te prace… Bardzo słabe. Byłem wielce rozczarowany. Miałem też warsztaty w Polsko−Japońskiej Wyższej Szkole Technik Komputerowych w Warszawie, tam nie było dużo lepiej. I tak się zastanawiam, czy to może ja jestem kiepskim prowadzącym lub za dużo żądam od młodych ludzi? Naprawdę nie wiem. Powstają bowiem takie banały ołówkowe, coś okropnego.

Czy są obecnie znaki, które się Panu podobają, które uważa Pan za dobre? Ciągle śledzę i zapisuję znaki, żeby mieć dobre i złe przykłady. Muszę powiedzieć, że jeszcze parę lat temu było fatalnie. Obecnie zdarzają się dobre znaki, niektóre bardzo mi się podobają. Są one faktycznie odpowiedzią na temat. Nie znam autorów, to jest inna sprawa, znam ewentualnie tylko firmy.

BE \\ LEGEND

cze nie widziałem. Uważam, że to jest absolutny skandal. Nie tylko Andrzeja Pągowskiego, ale także urzędników. Przecież ten znak to kompletny banał. Takich mamy więcej. Na przykład „Zakochaj się w Warszawie” – porażające! Piszemy sprzeciwy, krytykujemy, ale nic to nie daje. Ludzie oczywiście przyzwyczają się do knotów. O! Jeszcze kolejny kompromitujący znak „Polska”. Tak więc jakaś komisja artystyczna faktycznie by się przydała.

Czy uważa Pan, że szkicowanie ma przewagę nad komputerem? Czy trzeba znak rozrysować na kartce papieru, by poczuć literę? Myślę, że tak. Może gdybym umiał dobrze na komputerze, to nie pracowałbym z ołówkiem. Ale nie da się naszkicować komputerem, nie da się. Komputer wraz ze skanerem jest tylko narzędziem powtarzania. Mam laptopa, drukarkę, ale nie chcę się uczyć grafiki, to by mnie zbyt mocno pochłonęło. I tak zbyt wiele czasu spędzam przed monitorem.





Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.