BE HEALTHY

Page 1

BE HEALTHY

ISSN 2084-782 3

I S S U E 2 6 \\ 1 0 2 0 1 4

kultura | moda | uroda | design

ce n a 0.0 zł




bE HEALTHY redak tor naczelny / Rekl ama Michał Komsta m.komsta@bemagazyn.pl

R e d a k t o r p ro wa d z ą c a / R e k l a m a

4

Joanna Marszałek j.marszalek@bemagazyn.pl

D Y REKTOR a r t y s t yc z n y Dawid Korzekwa d.korzekwa@bemagazyn.pl

Wspó łPr acują Arkadiusz Bury, Artur Wacowski, Tomasz Marszałek, Sylwia Kubryńska, Anna Wija, Aleksandra Pająk, Dorota Magdziarz, Angelika Gromotka, Filip Stępień, Adam Przeździęk, Katarzyna Zielińska, Aleksandra Wasilewska, Justyna Mazur, Wojciech S. Wocław Zespół BE Magazyn nie odpowiada za poglądy zawarte w zamieszczanych

powiadamy za treści nadsyłane przez naszych reklamodawców. Wszystkie

tekstach. Wszystkie artykuły i felietony odzwierciedlają poglądy wyłącz-

materiały zawarte w naszym magazynie są własnością BE i są chronione

nie autorów odpowiedzialnych za treść merytoryczną w naszym magazy-

prawami autorskimi. Wszelkie zastrzeżenia i pytania związane z ich treścią

nie. Ich treść nie zawsze pokrywa się z przekonaniami redakcji BE. Nie od-

należy kierować bezpośrednio do autorów. Redakcja BE Magazyn.

Wydanie 26 \\ 10 2014

W Y DAW C A zostań naszym fanem na facebooku

MAGAZYN BE S.C. Pyskowice, ul. Nasienna 2 be@bemagazyn.pl

www.bemagazyn.pl

odwiedź naszą stronę internetową


BE HEALTHY

Trend na zdrowy styl życia jest czymś zdecydowanie pozytywnym. Cała Polska biega, cały Śląsk jeździ na BioBazar do Katowic; nasza świadomość wzrasta.

Ale czy ta moda przetrwa? Wymaga przecież włożenia znacznie większego wysiłku w dbanie o jakość codziennego życia i niestety więcej kosztuje. Wierzymy, że tak będzie i że zdrowa, ekologiczna żywność stanie się ogólnie dostępna, Dlatego wracamy do korzeni i uczymy się na błędach. Doceniamy to, co nasze, lokalne, zdrowe, a to bardzo duża wartość. Świetnie, że stało się to modne.

sie. Mamy nadzieję, że w zamieszczonych artykułach znajdziecie bliski Wam spo-

BE \\ HEALTHY

W tym wydaniu BE poruszamy tematy, które wydają się nam jak najbardziej na cza-

sób spoglądania na świat lub, że zainspirują Was one do zmian na lepsze. Chcielibyśmy, aby nasz magazyn dostarczył Wam ciekawej i miłej lektury oraz przyjemnych wrażeń estetycznych.

5

Życzymy Wam zdrówka! ;)

magazyn BE dostępny na App Store

BEMAGAZYN.PL

Zespół magazynu BE


c o n t en t

8-42 KULTURa 6

8 12 14 15 16 20 24 26 30 34 42

Działo się Kalendarium Recenzje Książka/Muzyka/Film Wojciech S. Wocław / Savoir – Vivre Tomasz Marszałek / „Show me a man...” Katarzyna Zielińska / Jedzmy na zdrowie Adam Przeździęk / Najpiękniejsza choroba i najzdrowsze uzależnienie Sylwia Kubryńska / Niezwykły przypadek Noemi Susenbach Sylwia Kubryńska / Doktorze tnij, bo się spieszę! Wywiad / Alina Markiewicz Grzegorz Lichwa / Zdrowa żywność

64-76


46-60

Dorota Magdziarz / Zimno, ciepło, modnie Sesja / Let’s play Aleksandra Pająk / Golfy na start

46 50 58 60

7

Aleksandra Pająk / Zejdź na ziemię

BE \\ HEALTHY

modA

BEMAGAZYN.PL

design 64 68 76

Filip Stępień / Safety 1st Ania Wija / LOFT ESN STGU / Bądź zdrów


Jazz Art Fashion Festival 8

13 września 2014 roku w Wadowicach, w malowniczych murach Hotelu Młyn Jacka odbyła się druga edycja Jazz Art Fashion Festival. To wyjątkowe i unikatowe na kulturalnej mapie południowej Polski wydarzenie łączy w sobie pierwiastki sztuki, muzyki i mody, tworząc niepowtarzalną całość. Festiwal, jak podkreśla Piotr Chodak, pomysłodawca i organizator wydarzenia, powstał z miłości do piękna i chęci dzielenia się nim. Dlatego w jednym miejscu zrzeszono artystów (pozornie z tak odległych światów) zarówno tych już sławnych, jak i młodych, dopiero debiutujących. W tym roku o wrażenia muzyczne zadbały Urszula Dudziak oraz Candy Dulfer. Artystki udowodniły, że jazz nie jest muzyką martwą, a jego rytmy mogą porwać tłumy na każdym koncercie.. Z kolei w części Fashion wieczór uświetniły pokazy, które przygotowali Łukasz Jemioł, Katarzyna Kmiecik, Michał Starost i Kamil Sobczyk. O ucztę dla duszy zadbały natomiast wystawy obrazów „Otchłań namiętności” Dariusza Ślusarskyego, fotografii i grafik „Jazzowe Emocje” Andrzeja i Julii Rumianowskich, obrazów, rzeźb i innych dzieł sztuki stworzonych przez artystów zainspirowanych nową płytą Kasi Stankiewicz. Nie sposób nie wspomnieć również o wystawie specjalnej z okazji X-lecia Grand Press Photo – „Przestrzeń”, która przedstawiała najlepsze nagrodzone fotografie ostatnich lat. Festiwal został uwieńczony aukcją charytatywną na rzecz Omenaa Foundation poprowadzoną przez Omenę Mensah. Jak zaznaczają organizatorzy, pozytywnych

emocji wytworzonych przy okazji festiwalu nie chciano ograniczać tylko do miejsca wydarzenia. Stąd też aukcja charytatywna, dzięki której tylko w ten wieczór fundacja zebrała aż ¼ kwoty potrzebnej na budowę szkoły dla dzieci w Ghanie. Bez wątpienia Jazz Art Fashion Festival mocno zaznaczył swoją obecność i na dobre zapisał się w kalendarzu jako jedna z najważniejszych imprez kulturalnych w południowej części Polski. Ta edycja wzbudziła ogromny apetyt na więcej, który według zapewnień organizatorów zostanie w pełni zaspokojony już w przyszłym roku.


BE \\ HEALTHY

9 BEMAGAZYN.PL

PAWEŁ „POZAMIATAŁ” NA KORCIE Paweł Pieczyrak z Olkusza był najlepszym zawodnikiem turnieju Dębowe Tarasy Cup 2014, który odbył się 13 i 14 września. Wygrał singla w najbardziej prestiżowej kategorii Open pod auspicjami Polskiego Związku Tenisowego (cykl Seniorzy i Amatorzy). Zdobył też I miejsce, w parze z Bartoszem Kocjanem, w turnieju deblowym w kategorii Family & Friends. Wśród singlistów triumfował tu Alex Indyga z Chorzowa. Po raz drugi już turniej został rozegrany na kortach TKS Budowlani w Parku Śląskim. „Zagrała” pogoda i zagrało prawie 70 zawodników oraz zawodniczek zgłoszonych do rywalizacji. Przyjechali nie tylko z różnych miast Śląska, ale także z innych województw, jak Marta Świech z Krakowa, która pokonała rywalki w kategorii Open pań.

Najlepsi otrzymali bony na sprzęt sportowy o wartości 500 zł (za I miejsce) i 250 zł (za II miejsce). A wszyscy zawodnicy pakiety startowe, które zawierały zestawy piłek tenisowych, izotoniki i batony energetyczne, a także vouchery na ciepły posiłek. Turniej reklamowano hasłem „Cup mieszkanie”. Podczas zawodów można było w wyjątkowo korzystnej cenie kupić mieszkania na osiedlu Dębowe Tarasy, oszczędzając nawet 25 000 zł. Zorganizowano też gry i zabawy dla dzieci, w tym szkółkę tenisową.


10

Silesia Fashion Look Już po raz drugi w Silesia City Center odbył się Silesia Fashion Look, największa na Śląsku impreza modowa, gromadząca co roku kilkunastu polskich projektantów. Tych nie zabrakło także i w tym roku.


BE \\ HEALTHY BEMAGAZYN.PL

fot. Monika Zemelka

11

Ponad 60 pokazów mody, 20 polskich projektantów, wśród nich najpopularniejszy kreatorzy w Polsce – Maciej Zień, Paprocki&Brzozowski, BOHOBOCO.

jektanci na start” Kamil Sobczyk, pochodzący z Katowic duet Chouette Fashion oraz Wojtek Haratyk. W sumie na wybiegu pokazano kolekcje aż 17 projektantów.

Imprezę otwarł pokaz Zień a Porter Macieja Zienia oraz pokazy Wojtka Haratyka, Kamila Sobczyka oraz marki Bonjour And Kiss Agi Paul Smolińskiej. Gwiazdą muzyczną otwierających pokazów był Grzegorz Hyży&TABB. Prawdziwy modowy boom nastąpił jednak w sobotę i niedzielę.

Nie zabrakło także uznanych w branży nazwisk. W sobotę swoją kolekcję pokazał duet Paprocki&Brzozowski oraz duet BOHOBOCO. Gwiazdą muzyczną imprezy była Honorata Skarbek.

W dwa dni na wybiegu zaprezentowano ponad 60 kolekcji. Swój czas mieli także młodzi projektanci m.in. znani ze swoich hitowych, kolorowych bluz z nietypowymi nadrukami Mr. Gugu&Miss Go, znany z programu „Pro-

Silesia Fashion Look poprowadziła Paulina Sykut oraz Tomasz Kammel, którzy na scenie prezentowali się równie dobrze co modele.


KALENDARIUM bywającej się co dwa lata naprzemiennie z Biennale Malarstwa „Bielska Jesień". Kuratorka wystawy Jolanta Ciesielska realizuje projekt mający uzupełnić widzenie malarstwa pejzażowego. Szeroko rozumiane pojęcie krajobrazu, poza nowoczesnym odzwierciedleniem pejzażu sensualnego-zaobserwowanego, poszerzone zostanie o pojęcie pejzażu metafizycznego, surrealnego, pejzażu-rekonstrukcji oraz pejzażu religijnego. Różne estetyki i postawy interpretacyjne zamierzam zaprezentować na wystawie „Nie-widoki. O pejzażu współcześnie”. Zaprosiłam do niej najznamienitszych artystów wszystkich pokoleń z całej Polski, a nawet dwóch polskich artystów mieszkających i tworzących poza jej granicami, lecz stale utrzymującymi kontakt z naszym krajem – mówi sama kuratorka.

Jesień w Bielsku-Białej "Nie-widoki. O pejzażu współcześnie" - to kolejna, 8. edycja wystawy kuratorskiej, prezentującej polskie malarstwo współczesne w cyklu „Bielska Jesień", od-

12 MET opera 2014/2015 rusza Przed nami nowy sezon transmisji na żywo z Metropolitan Opera w Nowym Jorku! W nadchodzącym sezonie 2014/15 czeka nas 10 transmisji, ale zobaczymy aż 12

DRUM FEST: Gene Hoglan W ramach XXIII Międzynarodowego Festiwalu DRUM FEST odbędzie się w Gliwicach recital perkusyjny Gene'a Hoglana z warsztatami. The Gene Hoglan Experience to niesamowita okazja do spotkań z legendarnym metalowym perkusistą. Hoglan wymyślił ten

„Nie-widoki. O pejzażu współcześnie" – 8. Wystawa Kuratorska „Bielskiej Jesieni” termin: 3.10 – 16.11.2014 r. miejsce: Bielsko-Biała, Galeria Bielska BWA, ul. 3 Maja 11

oper. Po raz kolejny Polska będzie miała silną reprezentację w Met. Tenor liryczny Piotr Beczała wystąpi u boku Rosjanki Anny Netrebko w „Jolancie” Czajkowskiego – spektaklu wyreżyserowanym przez Mariusza Trelińskiego, dyrektora artystycznego Teatru Wielkiego-Opery Narodowej. Przedstawienie to – wraz z „Zamkiem Sinobrodego” Bartóka – jest pierwszą w historii koprodukcją warszawskiej i nowojorskiej sceny – jednak to dopiero w lutym. W październiku przed nami dwie premierowe transmisje – „Makbet” (Giuseppe Verdi) oraz „Wesele Figara” (Wolfgang Amadeusz Mozart). Wszystko w jakości obrazu HD i dźwięku DD Surround. Transmisje również w innych kinach! MET opera: Makbet i Wesele Figara termin: 11.10 oraz 18.10.2014 r., godz. 18:55 miejsce: Katowice, Kino Kosmos Centrum Sztuki Filmowej, ul. Sokolska 66

projekt, aby dać swoim fanom cząstkę siebie. Podczas swojego warsztatu połączonego z recitalem perkusyjnym opowiada historie ze swojego życia oraz zdradza tajniki swoich technik dając wskazówki i rady wszystkim zainteresowanym perkusistom. Każdy obecny na warsztacie Hoglana może pytać go o wszystko. Gene jest znany i ceniony za kreatywność w grze na perkusji oraz za używanie przeróżnych urządzeń elektronicznych do tworzenia unikalnych efektów perkusyjnych. Jego techniczny styl jest bardzo dokładny, przez co nosi przezwisko „The Atomic Clock” oraz „Human Drum Machine”. Drum Fest – Gene Hoglan Experience termin: 17.10.2014 r., godz. 19:00, cena 35zł miejsce: Gliwice, C.K.S. Mrowisko, ul. Pszczyńska 85


Przed nami trzecia odsłona zainicjowanego przez Griffin Art Space projektu Rajza po Kato. W ostatni

Ogólnopolski Festiwal Dramaturgii Współczesnej „Rzeczywistość przedstawiona” Zabrze 2014 odbędzie się już po raz czternasty. Festiwal ukazuje jeden z nurtów współczesnego teatru, ukierunkowany na realizacje

BEMAGAZYN.PL

Dramat w teatrze

biego McFerrina, czyli Taylor McFerrin, który zdecydowanie nie ustępuje talentem swemu legendarnemu ojcu. Doceniony przez Erykę Badu i Roberta Glaspera młody wokalista i kompozytor zadebiutował w tym roku w szeregach zasłużonej wytwórni Brainfeder, a jego album „Early Riser”, nad którym pracował niemal sześć lat, to prawdziwa uczta dla wszystkich, szukających niecodziennych połączeń jazzu, popu, soulu, rapu i wszelkich odmian „czarnej muzyki”, zagranych i zaśpiewanych z współczesną wrażliwością. Na koncertach łączy te wszystkie gatunki w jedną całość, dodają żywych instrumentów, zmodulowanego głosu oraz sporo technologicznych nowinek.

13

W październiku rozpoczyna się nowy cykl występów zapowiadających kolejną odsłonę Festiwalu Tauron Nowa Muzyka 2015. Pierwszy z nich odbędzie się już 21 października! W ramach Before TNM2015 w Bytomiu zagra dla Was najstarszy syn legendarnego Bob-

BE \\ HEALTHY

Zdolny syn legendarnego ojca

Rajza po KATO, odsłona trzecia – LUDZIE termin: 25–26.10.2014 r. miejsce: Katowice, centrum

Before TNM 2015: Taylor McFerrin termin: 21.10.2014 r., godz. 20:00 miejsce: Bytom, Jazz Club Fantom, Pl. Karin Stanek 1

i interpretacje dramatu (polskiego jak i obcego) powstałego po 1989 roku, który stara się spełniać postulat lustra rzeczywistości i pokazywać człowieka w szerokim kontekście socjologicznym, obyczajowym, politycznym, religijnym. Co roku do udziału w festiwalu zapraszane są najwybitniejsze polskie inscenizacje teatralne. Festiwal ma charakter konkursowy, a jury decyduje o przyznaniu nagród twórczych. Festiwal Dramaturgii Współczesnej oprócz spektakli konkursowych obfituje również w szereg imprez o charakterze edukacyjnym. Zabrzański festiwal, który jest jedynym w Polsce tematycznym festiwalem prezentującym inscenizacje dramaturgii współczesnej. Pełen program: teatrzabrze.pl. XIV Festiwal Dramaturgii Współczesnej termin: 18–26.10.2014 r. miejsce: Zabrze

Opracował: Arkadiusz BURY

O ludziach Katowic

weekend października organizatorzy zapraszają na spotkanie z katowiczanami! Po odsłonach poświęconych historii i architekturze Katowic oddano głos mieszkańcom miasta, aktywistom, dziennikarzom, artystom – tym, którzy wpływają na jego rozwój, kształt i dla których Katowice – ich miasto – są ważne. Każda z wybranych osób opowiedziała organizatorom krótko swoją historię: jak się tu żyje, co kochają i co chcą w mieście zmienić. Na wystawie eksponowanej w przestrzeni publicznej zaprezentowane zostaną sylwetki tych niezwykłych postaci. W planie są również fotograficzne warsztaty portretu z wyjściem uczestników w przestrzeń publiczną i uruchomieniem studia fotograficznego w centrum miasta. Modelem może zostać każdy! Więcej informacji: fb/rajzapokato.


RECENZJE

FILM

KSIAZKa

MUzYKA

14

Non stop

Jedwabnik

Give My Love To London

Jaume Collet-Serra

Robert Galbraith

Marianne Faithfull

Nieczęsto zdarza mi się obejrzeć film dla jego obsady. Ale Liam Neeson, Julianne Moore, Scoot McNairy to zestaw gwarantujący jeśli nie dobry film, to przynajmniej świetną grę aktorską. Główny bohater (w tej roli Liam Neeson) jest tajnym agentem lotniczych służb federalnych, a jego zadanie to ochrona pasażerów. Jednak sprawy wymykają się spod kontroli i przed agentem trudne zadanie uratowania 150 pasażerów. Ponadto wszystko obraca się przeciwko niemu. Trzymające w napięciu kino akcji z ciekawym scenariuszem, może nieco podkoloryzowanym. Film potraktowany z lekkim przymrużeniem oka, zapewnia dobrą rozrywkę przez niemal dwie godziny seansu. W bonusie, dla lubiących zagadki, prawie do samego końca możemy zgadywać i wybierać spośród stereotypów postaci, z których każda wydaje się podejrzana.

Owen Quine, po skończeniu kompromitującej jego znajomych powieści, znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Zmartwiona żona pisarza zleca detektywowi Cormoranowi Strike’owi odnalezienie zaginionego męża. Sprawa choć wydaje się prosta, komplikuje się, gdy znalezione zostaje ciało… „Jedwabnik” to kolejna powieść kryminalna J. K. Rowling (Robert Galbraith to pseudonim), jaka trafiła na polski rynek. Szum medialny wokół tej ksiązki sprawił, że dotarła ona na listy bestsellerów. Ale czy zasłużenie? Główny bohater ciekawie nakreślony, choć do kultowego Sherlocka Holmesa, z którego czerpie garściami, dużo mu brakuje. Postacie rozwijają się, autorka miesza wątki, próbuje porwać czytelnika w wir wydarzeń. Dzieje się też tutaj zdecydowanie więcej niż w pierwszym tomie („Wołanie kukułki” – przyp. red.). Pojawia się jednak małe „ale”. Zbyt dużo wątków, miejscami do niczego niepotrzebnych, takie klasyczne zapychacze, żeby książka nabrała gabarytów. Fabuła również mimo paru ciekawych rozwiązań, pozostawia wiele do życzenia. Czytając odnosi się wrażenie, że gdzieś się już tę historię słyszało… A czy Wam się spodoba? Przekonajcie się sami!

"Give My Love To London", to płyta, która ukazuje się w roku, w którym przypada 50-lecie debiutu Marianne Faithfull. Zdecydowaną większość tekstów artystka napisała sama, gdy po złamaniu kości krzyżowej leżała przez wiele miesięcy unieruchomiona. Na płycie pojawia się porywający rock and roll, folk i country oraz piękny orkiestrowy pop. Czego jak czego, ale monotonii "Give My Love To London" nie można zarzucić. Dodatkowo Marianne wspomogła się talentem innych: Adriana Utleya, Nicka Cave'a, Warrena Ellisa, Briana Eno, Rogera Watersa, Anny Calvi. Życie Faithfull to historia wzlotów i upadków, historia której warto posłuchać. Artystka opowiada o emocjach z dwóch końców skali i opowiada o nich pięknie.


sa v o ir - v i v re

BE HEALTHY Jeśli savoir-vivre rozumieć jako sztukę dobrego życia, to zdrowy tryb życia z całą pewnością musi stanowić jego nieodzowną część. Tak jest w rzeczywistości. Udowadniają to zmiany, które zachodziły na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci, chociażby w kwestii odżywiania czy ubierania się.

Dziś chyba już nikt nie wyobraża sobie przyjęcia, na którym podano by kilkanaście dań… Tak zwane “warszawskie porcje” (małe, ale ładnie przygotowane), z których śmiano się jeszcze w latach 90. to obecnie standard, jakiemu mało kto chce zaprzeczać. W końcu je się po to, by zaspokoić głód, nie zaś po to, żeby się najeść. “Zdrowy” w języku polskim może oznaczać również “słuszny”, “rozumny”. To przychodzi mi na myśl, gdy mowa o uproszczeniu zasad ubioru, szczególnie tych, mających wpływ właśnie na stan naszego zdrowia. Myślę tutaj chociażby o kobiecych gorsetach, których noszenie doprowadzało do niewydolności oddechowej, krwotoków wewnętrznych, a nawet do przedwczesnych zgonów. Powiedzmy to sobie wprost: zdrowy tryb życia wiąże się z wieloma ograniczeniami. Po pierwsze z własnej diety należy na zawsze wykluczyć pewne produkty, zdrowe gotowanie zajmuje o wiele więcej czasu niż zalanie wodą chińskiej zupki, jeść trzeba regularnie, odrywając się od obowiązków co dwie i pół godziny. A do tego jeszcze dobrze byłoby trochę się ruszać… To nic, że wracamy zmęczeni z pracy. Należy spakować sportowe ubrania i pójść na siłownię, albo chociaż przebrać się, złapać za kijki i wybrać na spacer w stylu nordic walking.

To samo dotyczy dobrego wychowania. Trzeba się mocno wysilić, napracować, nieraz napocić. Jest tyle zasad: kto komu powinien podać rękę, gdzie zaprosić kogoś na pierwszą randkę, jak napisać list kondolencyjny? Należy kontrolować własne słowa i ruchy, bo nieprzemyślane mogłyby kogoś urazić; wszak cioci proponującej coś do zjedzenia, nie wypada stanowczo odpowiedzieć: “Jestem na diecie”… Już na samą myśl można się zmęczyć, zniechęcić. O ile zdrowy tryb życia odnosi się przede wszystkim do nas samych, o tyle savoir-vivre – do zdrowych relacji z innymi ludźmi. W tym pierwszym przypadku chodzi o to, byśmy my czuli się dobrze, by nic nie leżało nam na żołądku, a wejście na piąte piętro nie przyprawiało o mroczki przed oczami. W drugim – by ludzie czuli się dobrze w naszym towarzystwie oraz by towarzystwo innych zawsze można było lekko znosić. Obie sprawy łączy zdrowy rozsądek. I na koniec powinno paść pytanie: po co to robić? Muszę się przyznać, że nie mam jednej odpowiedzi, choć różne przychodzą mi do głowy. Między innymi ta: “Ślachetne zdrowie, | Nikt się nie dowie, | Jako smakujesz, | Aż się zepsujesz” (to oczywiście z fraszki Jana Kochanowskiego). Najczęściej myślę jednak, że najważniejsze w życiu jest to, by się chciało chcieć.

Wojciech S. Wocław konferansjer (występował m.in. w Sydney Opera House), popularyzator wiedzy z zakresu savoir-vivre'u i etykiety w biznesie (prowadzi szkolenia z tych dziedzin), pisarz. Jego felietony na temat dobrych manier co tydzień ukazują się na portalu Rmf24.pl. Częsty gość RMF FM, RMF Classic, Radia Kraków, cytowany przez portale Biznes.Onet.pl i Natemat.pl. Ekspert portalu Sympatia.pl oraz programu Biznes Klasa w TV Silesia. Więcej na: www.wojciechswoclaw.pl


T o masz M arsza ł ek

Show me a man who's not just a stooge, 16

well it’s a crazy, crazy world we live in…


KULTURA BE \\ HEALTHY

17 BEMAGAZYN.PL

Witam Państwa w Świecie Mroku! Dziś będzie rzecz o zdrowiu… O rany! Za każdym razem, gdy dostaję od Naczelnych maila z tematem kolejnego numeru, łudzę się, że może tym razem los się do mnie uśmiechnie i trafi się coś w stylu „BE DARK”, „BE BRUTAL” czy też może „BE HORROR”. No cóż… „BE HEALTHY”. I co ja mogę, co ja mogę?

Na domiar złego wszystkie filmy, które przychodzą mi do głowy w kontekście tematyki magazynu, opisałem już przy innych okazjach. Ale nie ma czym się załamywać. Jak wiemy, zdrowie jest najważniejsze. Mało tego, zdrowie jest modne! I bardzo dobrze. Cała Polska biega, jeździ na rowerze, gra w nogę, a obecnie w siatkówkę. Cała Polska chce być Fit. Pani Chodakowska, czy inna Lewandowska to obecnie wzorce

dla rzeszy młodzieży i jedne z najpopularniejszych w kraju celebrytek (tfu! Jak ja nie cierpię tego słowa). I powinno być pięknie, bo w zdrowym ciele, zdrowy duch. Ale czy rzeczywiście tak jest? Postrzegamy zdrowie bardzo powierzchownie, przez pryzmat li tylko i wyłącznie kondycji oraz sprawności fizycznej, zapominając często o aspekcie stricte psychicznym. Gdy spojrzymy na otaczający nas świat z tej właśnie


18

„głębszej” perspektywy, okazuje się, że żyjemy w jednym wielkim wariatkowie. Stresy, nerwice, natręctwa i depresje urosły dziś do rangi chorób cywilizacyjnych, dotykających już nawet najmłodszych. A to jest chore! Problemy te mogą spotkać nas wszystkich. Z rosnącym niepokojem stwierdzam u siebie kolejne objawy przeróżnych przypadłości. Ba, mam wrażenie, że dziś mało kto jest normalny (bez urazy dla Państwa). Parafrazując mistrza, z całą pewnością możemy stwierdzić, że świat wyszedł z formy i bynajmniej nie ma zamiaru wracać do normy. Ale cóż dziś uznać za normę i czy można być normalnym, żyjąc na takim świecie? To oczywiście pytania retoryczne. A do czego w tradycyjnie zawiły sposób dążę? Już tłumaczę. Jakiś czas temu wespół z moim serdecznym kolegą Bocianem, postanowiliśmy wzajemnie testować swoją wytrzymałość estetyczną i psychiczną, podsuwając sobie najbardziej niedorzeczne i głupie tytuły, na jakie natkniemy się w swoich poszukiwaniach (oczywiście mowa tu o filmach oscylujących wokół tematyki Horror, a zwłaszcza Horror Gore). Nasze drobne urazy psychiczne jawią się w istocie jako niegroźne, czy wręcz nieistotne w porównaniu z zwichrowaniem, jakie dotknęło mętne niczym wody Bałtyku umysły co poniektórych twórców filmowych. Ci to dopiero mają „narąbane pod sufitem”. Jak wielokrotnie już podkreślałem, nie przepadam za kinem Gore, z drugiej jednak strony ten właśnie gatunek stanowi niewyczerpaną skarbnicę filmów tak głupich, że aż wciągających. Jako doskonały przykład tego, że inni mają gorzej, przytoczę dziś kolejną garść obrzydliwych i chorych tytułów, których to oczywiście jak zawsze nie polecam Wam. Død Snø 2 (2014) – jedynka była zabójcza, ale druga odsłona tego norweskiego killera, to dla mnie niekwestionowany majstersztyk gatunku. Podejrzewam, że cała trupa Monty Pythona wspomagana dzielnie przez Jasia Fasolę i (S.A.) Wardęgę nie byłaby w stanie spowodować takiego spazmatycznego ataku śmiechu, który towarzyszył mi prawie przez cały czas trwania tego niewątpliwie sympatycznego spektaklu. Słowa nie oddadzą wielkości owego filmu, a scena z tankowaniem czołgu już na zawsze wyryła krwawy ślad w mojej pamięci. Masakrycznie śmieszny i dobry… tzn. zły! Czarna owca / Black Sheep (2006) – film w dość dosadny sposób pokazuje, jaki los spotkałby unijnych komisarzy, gdyby nie zdecydowali się przyznać naszemu oscypkowi statusu PDO. Znośny.

Toksyczny mściciel / The Toxic Avenger (1984) – o tym epickim i wielce niedocenionym dziele wspominałem już kiedyś na łamach Be, przy okazji niepolecania Wam „Poultrygeista” tegoż samego, zwyrodniałego autora. Cóż, T.T.A. to kwintesencja kiczu, ale i dobrej zabawy. Film tylko dla ludzi o dużym poczuciu humoru i to w jego najbardziej ekstremalnej i absurdalnej formie. Aghhh!!! Gdzie jest mój mop!?! Noc żywych Żydów / Night of the Living Jews (2008) – o rany! To dopiero pokręcony film. Choć z racji formy i czasu trwania uważany raczej za niskobudżetowy krótki metraż. Co też tym ludziom w głowach siedzi… Mordercza opona / Rubber (2010) – apogeum nonsensu i prawdopodobnie najgłupiej zatytułowany film, z jakim spotkałem się dotychczas (w zasadzie tylko dlatego wspominam dziś o nim ). Dla mnie osobiście rzecz bardzo ciężka do przebrnięcia. Nie ratuje tego nawet doskonała realizacja i świetnie przedstawiony rys psychologiczny głównej bohaterki - opony o jawnie socjopatycznych skłonnościach. A tak na serio to film jest nadęty, pseudoartystyczny i najnormalniej w świecie nudny, a przy tym trwający grubo ponad godzinę - istny Horror. Jeśli się nie boicie, sprawdźcie sami. Co prawda, do głowy przychodzi mi jeszcze kilka dziwnych tytułów, które miałem szczęście lub nieszczęście obejrzeć, myślę jednak, że pozostawimy je sobie na inne okazje. Zaserwowana dziś dawka patologii i obrzydliwości i tak dość niebezpiecznie przekracza jakiekolwiek obowiązujące normy. Pozdrawiam więc ozięble i do przeczytania.


BE WITH US! POSZUKUJEMY OSOBY ODPOWIEDZIALNEJ ZA SPRZEDAŻ POWIERZCHNI REKLAMOWYCH W MAGAZYNIE BE

Zakres obowiązków:

- realizacja planów sprzedaży w regionie - utrzymywanie relacji z obecnymi klientami - aktywne i samodzielne pozyskiwanie nowych klientów

W ymagania:

-

umiejętność prowadzenia rozmowy handlowej łatwość w nawiązywaniu kontaktów silna motywacja do podjęcia stałej pracy zaangażowanie w powierzone zadania kreatywność zdolności negocjacyjne i interpersonalne wysoka kultura osobista i miła aparycja prawo jazdy i własny samochód

Oferujemy:

-

ciekawą pracę w młodym i dynamicznym zespole możliwość nawiązania atrakcyjnych kontaktów biznesowych motywacyjny system wynagrodzeń telefon służbowy

Zainteresowane osoby prosimy o wysłanie swojego CV na: be@bemagazyn.pl


20

JEDZMY NA ZDROWIE tekst: Katarzyna Zielińska

Dziś opowiem Wam, drodzy Czytelnicy, między innymi o dwóch filmach, które całkowicie odmieniły moje podejście do jedzenia, o książce, której autorka podejmuje próbę skonstruowania diety właściwej moralnie, a także o tym, czy i gdzie można znaleźć prawdziwe jedzenie.


BE \\ HEALTHY

J

21 BEMAGAZYN.PL

Food, Inc Temat świadomego odżywiania zgłębiam na swój własny użytek już od ładnych paru lat. Gdzieś na początku tej drogi zdarzyło mi się obejrzeć film Korporacyjna żywność (w oryginale Food, Inc) Roberta Kennera. Film, choć przedstawia rzeczywistość amerykańską, wywiera piorunujące wrażenie i odbiera apetyt na co najmniej 24 godziny. Autor zdradza tajemnice korporacji spożywczych, które kontrolują światowy rynek żywności. Są tak potężne, że nikt ich nie nadzoruje, więc mogą narzucać swoje zasady. A te są proste: im tańsza produkcja, tym większy zysk. Dlatego hodowlę zwierząt wspomaga się antybiotykami i hormonami, tak żeby kurczak był gotowy do uboju w 49 dni od wyklucia się z jajka. Dlatego krowy zamiast trawy jedzą kukurydzę, której ich żołądki nie potrafią prawidłowo strawić, co wpływa na zawartość bakterii E. coli w ich mięsie. Dlatego tani syrop

glukozowo-fruktozowy pozyskiwany z kukurydzy znajdziemy w znakomitej większości produktów dostępnych na sklepowych półkach, nawet tam, gdzie byśmy się go wcale nie spodziewali, np. w konserwach rybnych, keczupie, czy pieczywie. Momentami film ogląda się jak opowieść z gatunku teorii spiskowych. Można by nieopatrznie odłożyć go na półkę z napisem „urban legends”, gdyby nie to, że opowiada o prawdziwych ofiarach złej żywności, m. in. o dwuletnim Kevinie, który miał pecha zjeść hamburgera z mięsem z partii zakażonej bakterią E. coli, w wyniku czego zmarł. Jego matka od lat walczy o zmianę amerykańskiego prawa, pozwalającej na większą kontrolę koncernów spożywczych przez państwowe instytucje. Cena, jaką płacimy w sklepie za żywność, nie jest prawdziwa. Ukryte koszty ponosi środowisko naturalne i nasze zdrowie.


22

Nakarmimy świat Z filmu Nakarmimy świat (We feed the world) Erwina Wagenhofera w pamięć najbardziej zapada hiszpańska Almeria, nazywana „stolicą zimowych warzyw”. Znajdują się tam gigantyczne (o powierzchni 25 000 hektarów) szklarnie, gdzie produkowane są warzywa, które trafiają także do naszych supermarketów. Świadomie piszę o produkcji, bo uprawą nie można tego nazwać. W doniczkach wypełnionych sztucznym podłożem rosną między innymi krzaki pomidorów. Świeci na nie sztuczne słońce, a składniki odżywcze, wodę i rzecz jasna nawóz dostarcza plątanina rurek. Bliżej temu miejscu do laboratorium niż do szklarni. Pomidory owe zrywane są jeszcze zielone – w końcu czeka je kilka tysięcy kilometrów do przejechania na przyczepie tira, zdążą dojrzeć (a jeśli nie, wspomoże się je etylenem i od razu nabiorą koloru). Muszą dotrzeć do najdalszych części Europy, aby konsumenci mogli uraczyć się nimi nawet w styczniu, czy lutym. Jedyny mankament jest taki, że pomidor, który nigdy nie widział ziemi, słońca ani deszczu, nie ma także smaku. Ale z pewnością producenci dopracują jakoś swoje metody, wspomogą się chemią i uzyskają także smak. Identyczny z naturalnym. Jedzenie a przyzwoitość Oczywistością jest, że jedzenie ma także wymiar etyczny. Możemy zabijać, aby jeść, albo nie. Możemy wykorzystywać zwierzęta, na przykład do produkcji mleka, albo nie. Możemy bojkotować koncerny źle traktujące pracowników i zanieczyszczające środowisko, albo nie. Karen Duve na żywym organizmie (swoim własnym) przeprowadziła eksperyment, którego cel stanowiło znalezienie sposobu odżywiania właściwego pod względem etycznym. Efektem jest książka Jeść przyzwoicie. Autoeksperyment. Autorka przygląda się z bliska różnym filozofiom odżywiania: wegetarianizmowi, weganizmowi, frutarianizmowi czy witarianizmowi. Czyni to w sposób krytyczny, nie dając się zwieść pozorom. Każdą dietę wypróbowuje przez dwa miesiące, precyzyjnie odnotowując nie tylko informacje o swoim samopoczuciu, ale i refleksje natury etycznej. Obala mity, podważa obiegowe sądy, ale też nie popada w jedzeniową paranoję.


Lektura tej książki uświadamia czytelnikowi, że każdy niemal rodzaj odżywiania można pod względem etycznym zakwestionować. No, może obroni się ktoś, kto zjada tylko to, co spadnie samoistnie z dziko rosnącego drzewa, ale trudno na takiej diecie przetrwać zimę. Karen Duve swoim eksperymentem pokazuje, że zawsze, wybierając jakiś sposób odżywiania, zawieramy kompromis pomiędzy swoim zdrowiem i smakowymi preferencjami a środowiskiem i resztą świata.

Jak widać da się, ale łatwo nie jest. A na pewno nie jest szybko. Zdrowe, naturalne jedzenie wymaga zdobycia wiedzy i kontaktów, a także pewnego zmodyfikowania stylu życia. Ale warto. Nie dość, że zdrowie dopisuje, to jeszcze mamy okazję odczuwać mściwą satysfakcję z tego, że nie zarabiają na nas wielkie koncerny.

BE \\ HEALTHY

23 BEMAGAZYN.PL

Ogródek działkowy i slow food Jak człowiek raz zagłębi się w temat zdrowego odżywiania, to trudno powrócić do stanu świadomości sprzed owego zagłębienia. Nie da się już bezrefleksyjnie wrzucać do sklepowego koszyka przetworzonych przysmaków, pełnych chemicznych dodatków i wypełniaczy. Przeczytanie etykiety, choćby nawet niewinnego jogurtu owocowego, powoduje, że natychmiast traci się apetyt i odstawia wyrób z powrotem na półkę. Znalezienie w zwykłym sklepie prawdziwego, naturalnego jedzenia graniczy z cudem. Trzeba być czujnym na każdym kroku. Nawet takie, zdawałoby się swojskie ziemniaki mogą się okazać importowane nie wiadomo skąd lub potraktowane chemią, celem odpędzenia szkodników. Albo pieczywo – znakomita większość nie dość, że z maksymalnie oczyszczonej mąki pszennej, to jeszcze jakimś tajemniczym sposobem nadmuchana. Skąd zatem brać produkty, które można bez strachu zjeść? Ja wypracowałam następujące metody: 1. Mięso - nie istnieje w menu. Jeśli ktoś musi, to chyba najbezpieczniejsza jest dziczyzna. Przynajmniej nie jest taki dzik hodowany przemysłowo i faszerowany nie wiadomo czym. 2. Pieczywo - upiec samemu z mąki razowej zakupionej bezpośrednio u młynarza. Wbrew pozorom nie jest to nieosiągalne, a przynajmniej wiadomo, z czego jest chleb. I do tego ładnie pachnie podczas pieczenia. U tego samego młynarza można nabyć również różne kasze i płatki owsiane/jęczmienne. 3. Mleko - zakupić od zaufanego gospodarza. Nawet na Śląsku żyją jakieś krowy chodzące po łące, a nie stojące całe życie w przemysłowej oborze. 4. Jogurty itp. - robią się same z ww. mleka. Wystarczy raz kupić megadrogi kefir/jogurt w wersji eko, czyli bez wypełniaczy, i rozmnażać bakterie do woli.

5. Owoce/warzywa - optymalnie byłoby uprawiać na działce, ale jeśli brak warunków ku temu, można, wzorem mleka, zakupić u zaufanego gospodarza. Tu pojawia się ważny aspekt: sezonowość. Nie sposób kupić prawdziwe pomidory w styczniu ani morele w marcu. Tego nie przeskoczymy. 6. Inne przysmaki: na przykład grzyby samowolnie rosną w lesie, jagody i borówki jw., papryczki chilli i im podobne z łatwością można wyhodować w doniczce zamiast paprotek, takoż zioła; miód zakupimy u pszczelarza (też lepiej zaufanego, bo inny mógłby na przykład sprzedać nam miód chiński zamiast rodzimego).


A d am P rze ź d zi ę k

Najpiękniejsza

24

choroba i najzdrowsze uzależnienie Hasło przewodnie bieżącego numeru BE upoważnia mnie do napisania kilku słów na jeden z moich ulubionych tematów – dbanie o zdrowie poprzez aktywny wypoczynek.


KULTURA

jest autorem bloga Mediafeed.pl, ekspertem ds. marketingu i nowych mediów oraz triathlonistą. Zajmuje się doradztwem w zakresie niestandardowych form reklamowych oraz komunikacji marketingowej, wykorzystującej tzw. Nowe Media oraz technologie.

BEMAGAZYN.PL

Adam Przeździęk //

25

liście z siebie niesamowicie dumni, bo właśnie razem ze swoim ciałem uporaliście się z całkiem poważnym wyzwaniem fizycznym. Pomyślcie teraz, że ten stan może trwać znacznie dłużej. Że możecie go sami wywoływać, planować, wykorzystywać jak swojego rodzaju lekarstwo na problemy codzienności i świetny reset od tego, co rutynowe. Aktywność fizyczną uprawiano i promowano od niepamiętnych czasów. Nie zmieni tego nawet to, iż dziś media robią główny temat z faktu, że na trasie maratonu lub triathlonu umiera jedna osoba. Oczywiście, to ogromna strata i tragedia. Jednak w tym przypadku mówimy o sportach ekstremalnych, których uprawianie powinno być bardzo starannie przygotowane i stanowić szczyt naszych możliwości, a nie próbę zupełnego amatora. Z drugiej strony żadna telewizja nie podaje codziennych statystyk, dotyczących tego, ile osób zmarło, siedząc w fotelu z pilotem od telewizora. Jeśli więc naprawdę chcesz uprawiać sport, by odczuć pozytywne zmiany w swoim życiu, zacznij powoli. Najlepiej od tego, co kiedyś w aktywności fizycznej sprawiało Ci największą radość. Zapomnij o gadżetach technologicznych, psujących całą frajdę z zabawy sportem, włóż buty i po prostu zaaplikuj sobie trochę ruchu. Najlepiej teraz, Twoje ciało Ci podziękuje. PS W tej całej euforii nie zapomnij o tym, by odwiedzić lekarza i przebadać się. Jeśli na nowo spodobał Ci się mariaż ze sportem – po wielu latach biernego trybu życia, w Twoim organizmie wiele mogło się zmienić. To nie ostrzeżenie, ale rada.

BE \\ HEALTHY

Z uwagi na to, ze w swoim życiu udało mi się przebiec trochę kilometrów, a kilka lat temu do biegania dołożyłem również pływanie i rower, angażując się mocniej w triathlon, zdarza mi się być pytanym o to, jak w ogóle zacząć ze sportem, aby mieć z niego korzyść. Ekspertem w tej dziedzinie nigdy nie będę, ale namawiać do ruchu bardzo lubię. Odpowiadam zazwyczaj: „Postaw sobie cel, a następnie odpowiedz na pytanie, dlaczego chcesz go osiągnąć”. Jeśli dla poklasku lub, co więcej, dla sławy (tej wielkiej lub tej chwilowej, na Facebooku) – próbuj, choć marnie widzę Twoje szanse. Tutaj nie pomogę Ci, nie moja to liga. Jeśli chcesz jednak zrobić coś dla siebie, dla własnego zdrowia, dla zmiany statusu swojego życia lub odnalezienia nowej pasji, mogę usiąść z Tobą przy kawie i opowiedzieć Ci o tym, co zwleka mnie codziennie rano z łóżka i wygania, by zażyć odrobiny ruchu. Tym magicznym i niezwykle skutecznym budzikiem jest świadomość. Czego? Potrzeby kompletnego „odmóżdżenia”, połączonej z ochotą rozpoczęcia dnia i wejścia na wysokie obroty w aktywny i naturalny sposób. Działa to u mnie od lat. Gdy trenuję, naprawdę wyłączam myślenie. A może wyłącza się ono samo, bo po 30 minutach ruchu bardziej absorbuje mnie stan moich płuc i tętno niż zaplanowane spotkania i zadania. W tej danej chwili są one dla mnie nieistotne, wiem, że przyjdzie jeszcze na nie odpowiednia pora, a po porządnym wysiłku zdecydowanie łatwiej będzie mi się z nimi mierzyć. Dlaczego tak się dzieje? Bo sport jest zdrowy! Oczywiście w tym amatorskim wydaniu, sportowcy zawodowi mają znacznie gorzej. A skąd ta moja wielka pewność, że to właśnie regularny ruch pozwala mi być „healthy”? Mógłbym długo mówić, rozpoczynając od tego, że od wielu lat nie byłem u ani jednego lekarza, nie przeziębiam się, podobno nie mam nawet brzucha! Mógłbym też przytoczyć tu dziesiątki badań. Jednak żadne z nich nie przekona Was tak dobrze, jak Wasze osobiste doznanie. Własna satysfakcja i samopoczucie chwilę po tym, gdy skończycie swoją codzienną „zabawę” ze sportem. Znacie ten stan, prawda? Wiem, że przynajmniej raz w życiu by-


S ylwia K ubry ń ska

Niezwykły przypadek

26

Noemi Susenbach Kiedy kobieta porzuca dla kochanka męża i czwórkę dzieci, to znaczy, że odbiła jej palma!


KULTURA

łam mała. Sukienka, mimo że z dzianiny, kręciła się w kółko. Kręciła się i to jak! Z przodu miała falbanki, ozdoby, fidrygałki. I cała była taka jakaś… fru! Jakby Noemi, dziergając ją, chciała przez tę krótką, choć jaskrawą chwilę zdążyć mnie – wychowaną w katolickiej ascezie – zepsuć, rozbisurmanić, rozpuścić. Jakby mi chciała powiedzieć: baw się, póki jesteś dzieckiem. I owszem. Pamiętam doskonale ten próżny, a przyjemny jak diabli czas, gdy wszyscy w przedszkolu się zachwycali: – Skąd masz taką śliczną sukienkę? To jest zrobione szydełkiem? Na drutach? Kto ci zrobił? Nie wiem kto. Nigdy nie mówiłam na nią „babcia”. Za młoda była. Za piękna. Zbyt zepsuta. Jak można nazwać kobietę, która porzuca męża i czwórkę dzieci dla kochanka? Której odbija palma? Kolejne wspomnienie. Jestem już dorosła, mam swoją rodzinę. Noemi z Tadeuszem (tak ma na imię ten „kochanek”, od lat już mąż) przyjeżdżają nad morze, do Gdyni. Oboje są już starsi, choć wciąż wyglądają bardzo dobrze. Co sprawia, że tak wyglądają?

BE \\ HEALTHY

27 BEMAGAZYN.PL

Ma osiemnaście lat, ogromne czarne oczy i bardzo niebezpieczny wygląd. Mieszka we Wrocławiu. Ale Wrocław jeszcze nie nazywa się Wrocław. To Breslau, miasto śmierci. Jaki śmierć ma kolor oczu? Śmierć to rasa aryjska, wodniste spojrzenie wilka. Jest blisko, depcze po piętach, dmucha w gęste, kręcone włosy lodowatym oddechem. Śmierć to biały krzyż na drzwiach, niebieska gwiazda na ramieniu. Kto wie, co by było, gdyby matka Noemi nie poprosiła tego dostojnego aptekarza o pomoc? Wszak ich rodowód nigdy nie był zbyt klarowny, ojciec i dziadek to Niemcy, babka i matka z pochodzenia Żydówki. Tak czy siak, aptekarz wyszarpie Noemi z kategorycznego uścisku tyfusu, a potem sam zginie śmiercią powolną, delikatną, choć nieugiętą. Śmiercią przez utonięcie. W czarnych oczach Noemi. Kim jest Noemi? Niemką z Breslau, ocaloną Żydówką, czy może matką Polką? Nadchodzi koniec wojny. Rosyjskie wojska wyganiają Niemców, trzeba wyjechać z tego miasta. Uciekają, a Noemi myśli: jakoś to będzie. I jest, małżeństwo ze starszym panem, aptekarzem. Jedno dziecko, drugie dziecko, trzecie, czwarte. Zmiana imienia na Aniela. Zmiana języka na polski. A więc jednak matka Polka. Miało nie być życia, są aż cztery. Mąż starszy o prawie trzydzieści lat. Troszczy się o żonę jak ojciec. Mają własną aptekę, niczego im nie brakuje. Co ci jest, Noemi? Zwariowałaś? Żyjesz, masz dom, czwórkę dorastających dzieci. Każdego roku wakacje w Sopocie. Czego chcesz jeszcze? Ona nie chce: jeszcze. Ona chce: zamiast. Matka mówiła: – Kiedy kobieta porzuca dla kochanka męża i czwórkę dzieci, to znaczy, że odbiła jej palma! „Palma” odbija Noemi po kilkunastu latach zamkniętego w wygodnych pokojach życia małżeńskiego. Jest tak silna, że jej odbijania nie zatrzymają ani macierzyńskie obowiązki, ani szał rozpaczy starzejącego się męża aptekarza. Początkowo potajemne spotkania z „kochankiem” zamieniają się w otwartą wojnę o prawo do własnego życia. Nikt nigdy nie pobłogosławi wyboru Noemi. Nikt tego nie zrozumie. Nikt się na to nie zgodzi, nie uszanuje. Spotkałam ją zaledwie kilka razy w życiu. Pierwsze wspomnienie z mojego wczesnego dzieciństwa: czerwona sukienka. Czerwona sukienka, która już na zawsze zostanie ze mną niczym sztandar kobiecości. Noemi zrobiła mi ją na drutach, gdy by-


28

Beztroskie życie? „Palma”? Mieszkam niedaleko, proponują mi spotkanie. Zastanawiam się, jak się zachować. Ktoś mi mówił, że ona jest chytra jak Żydówka i chłodna jak Niemka. Ktoś, że porzuciła męża, że nie umie się poświęcić dla innych, że niezłe z niej ziółko. Ktoś mi mówił… Czerwona sukienka z dzianiny majaczy mi jednak w pamięci jak znak zapytania. Budzi ciekawość. Dobra, trudno, jadę. Kupuję po drodze prezent. „Śmierć w Breslau” Marka Krajewskiego. Noemi w jasnej niebieskiej bluzce wygląda jak dziewczynka. Przytula mnie na powitanie. Jest zachwycona książką, ogląda stare mapy miasta dołączone do wydania. Znajduje ulicę, na której mieszkała, gdzie była ta apteka, w której uratował ją pierwszy mąż. A potem nagle wyjmuje sporą sumę pieniędzy, wciska mi do ręki, żebym sobie (podkreśla: sobie!) kupiła „jakiś drobiazg”. Mówi: – Baw się, póki jesteś dorosła. Mimo uprzedzeń czuję do niej wielką sympatię, nie mogę oderwać od niej wzroku. Zastanawiam się nawet przez chwilę, czy ona nie jest czarownicą. Ale nie. Ona tylko żyje swoim życiem. Gdy odchodzę, Noemi zdejmuje z szyi bursztynowe korale. – Uwielbiam bursztyny – wyznaje. – Całe życie mnie chronią. Trzecie wspomnienie to już nie wspomnienie. To teraźniejszość. Noemi jest chora. Bursztyny oddała, więc już jej nie chronią. Nie chroni jej starszy aptekarz, od lat nie żyje. Nawet jej beztroskie życie, które sobie wybrała zamiast poświęcenia matki Polki. Nic już jej nie chroni. Tylko Tadeusz, ten sam, z którego powodu odbiła jej kiedyś palma. Trzyma Noemi za drobną dłoń, ukradkiem ociera łzy. Kruchą jak porcelana przywiózł niedawno do hospicjum świętego Wawrzyńca. Był bezradny wobec postępującej choroby. Teraz siedzi przy jej łóżku, przy którym poustawiał potrzebne drobiazgi. Krem, szampon, szczotkę do włosów.

Sylwia Kubryńska pisarka, blogerka, dziennikarka. Pochodzi z Mazur, mieszka na Kaszubach. Laureatka nagrody Gdańsk Metropolia Europejska Stolica Kultury i Wydawnictwa Replika. Jurorka Blog Forum Gdańsk 2011. Jest autorką powieści Last Minute i bloga www.kubrynska.com.

– Wie gehts? – pyta mnie cichutko Noemi. Mówi coraz częściej po niemiecku. Lekarze nie rozumieją, tłumaczę, że to jej język dzieciństwa, a ona właśnie do dzieciństwa wróciła. Czasem ktoś jęknie zza ściany, więc na moje pytanie, jak się czuje, odpowiada, że inni mają gorzej. Pokazuje mi zdjęcia swoich rodziców. Matka to piękna kobieta, ojciec przystojniak. Noemi mruga do mnie: mamy świetne geny. Kiwam głową. To prawda, mamy świetne geny. Nie starzejemy się w ogóle, najwyżej cofamy się w czasie. Wracam do niej po pracy, zawsze mnie wita uśmiechem. A potem zamyka oczy i kuli się pod kocem. Mówi coraz mniej i coraz ciszej. Kurczy się z dnia na dzień, jakby postanowiła zniknąć. Wygląda tak, że można ją schować w dłoniach. Zastanawiam się, po co w hospicjum są tak duże łóżka? Przecież ona spokojnie zmieści się w kołysce.


Avant Après ul. Kupa 5, Kraków tel. 12 357 73 57 www.avantapres.pl Włosy: Barbara Pieczara/Tomasz Marut Stylizacja: Joanna Marszałek Make-Up: Elżbieta Jaśkowska Model: Kamil Gwara Foto: Łukasz Znojek


S ylwia K ubry ń ska

Doktorze 30

tnij, bo się spieszę! Wystroiłam się w sukienkę, buty na obcasie, wsiadłam w samochód i przy dźwiękach wesołego radia pomknęłam na stół operacyjny.


KULTURA BE \\ HEALTHY

31 BEMAGAZYN.PL

Poszłam się przebadać. Człowiek raz na wieczność powinien to zrobić, bo wiecznie prężne ciało po latach może spłatać figla i zacząć szwankować. Rozsądek i media trąbią o konieczności przebadania się, nie ma rady. Poszłam. Oczywiście, jak reszta ludzkości, zrobiłam to pro forma, tak tylko dla świętego spokoju, z lekkim poczuciem zawracania głowy sobie i innym. No, ale dobra. Niech mają. Rachu ciachu i po strachu. Uuu...I owszem. Po odebraniu wyników natychmiast poszłam pod nóż. Nóż chirurgiczny ostatnio gościł w moim ciele, gdy miałam dwanaście lat i zapadłam na zapalenie wyrostka robaczkowego. Po tamtej operacji ustaliłam ze sobą, że tego typu przygody w żadnym wypadku mnie nie interesują. Do dziś udawało mi się noża unikać jak ognia. Po cholerę ja szłam na te badania?! Po co się pchałam?! Dobrze było, jak jest! A teraz co? Klamka zapadła. Słowo się rzekło, wyszło, jak wyszło. A wyszło dość tragicznie, bo mój organizm najwyraźniej podzielał moją awersję do noża i w żaden sposób nie chciał ogodzić się z jego ingerencją w zamknięty obieg. Noże sprawiają, że to, co powinno być w środku, nagle znajduje się na zewnątrz. Zdecydowanie kojarzy mi się to z wywróceniem do góry nogami porządku świata.

Oczywiście ja o tym zapomniałam na śmierć (a przynajmniej stan jej bliski) i rano wysztafirowałam się w sukienkę, buty na obcasie, a jakże, dodatki te i śme, bransoletkę, kolczyki, makijaż, fiu, fiu... Wzięłam kluczyki, wsiadłam do samochodu i przy dźwiękach wesołego radia pomknęłam beztrosko na stół operacyjny. Nie muszę chyba dodawać, że w międzyczasie zdążyłam się umówić na kilka spotkań służbowych za maksymalnie dwie godziny, bo przecież ile może trwać jakaś durna operacja? Jedyne co mnie martwiło, to ewentualne czekanie pod drzwiami na zabieg, wszak życie i media pokazują światu jak to z tym czekaniem bywa. To mnie naprawdę niepokoiło, to spędzało z moich ust wesołą melodię, to mogło zagrozić spotkaniom służbowym za maksymalnie dwie godziny, to było największym zmartwieniem tego dnia, gdy jechałam pod nóż. „Durna operacja”, ku mojej wielkiej radości rozpoczęła się punktualnie o wpół do dziewiątej rano, zatem nawet ciut wcześniej niż była planowana. Ogromnie mnie to ucieszyło, wielki mi to dało rezon i gdy się gramoliłam na stół operacyjny, oznajmiłam stanowczo: panie doktorze, szybko, bo się spieszę; tyle do zrobienia, więc bardzo proszę, szast prast! Od tego momentu opowieść będzie mniej wesoła, rzeczywiście wszystko wywróciło się do góry nogami, bo choć lekarz faktycznie stanął na wysokości zadania i dzieląc mój zapał do nieprzyhamowanego nawet na sekundę pędu życia, bez zbędnego ociągania się wykonał kilka zdecydowanych cięć, mój pęd życia rozpoczął hamowanie. Pierwsze znieczulenie w ogóle nie zadziałało, trzeba było dowalić końską dawkę. Od tych kłuć straciłam nieco ochotę do rozmowy, choć ciągle jeszcze się spieszyłam. Dlatego, mimo ostrzeżeń i łagodnych perswazji lekarza, zerwałam się po zabiegu jak oparzona, ubrałam (nie pamiętam, czy zachowałam dress code z rana, żywię pewne obawy), pożegnałam przemiły, choć pewnie nieco zdumiony personel, po czym wystrzeliłam do windy. Z windy na parter do rejestracji (po co tracić czas na zapisywanie się na usunięcie szwów?), po czym elegancko, w tej swojej kiecuni,


32

w tych kolczykach i bransoletach, w fiołkach i fidrygałkach – poleciałam jak kometa przez całą długość korytarza, ściśle: zza pulpitu rejestracji ku majaczącej niewyraźnie leżance, która właśnie w tej chwili zdała mi się światłem w tunelu mrocznej tajemnicy mojego organizmu tak przedziwnie nieodpornego na cięcia nożem i podwójną dawkę znieczulenia. W tym kosmicznym locie komety obserwowałam też inne loty, w tym lot mojej indiańskiej torebki z frędzlami oraz rozczłonkowany lot jaskrawo odstających od okoliczności utensyliów: – karty członkowskiej klubu fitness, – okularów przeciwsłonecznych, – gumowych rękawków (nienapompowanych!), – nie mogę napisać, czego jeszcze. Myślałam też mętnie, żeby oprócz skarbów z torebki nie stracić również głowy, nie była to jednak myśl nazbyt precyzyjna ani konsekwentna, nie miała ona zbyt wiele wspólnego z moją wolą, która równoległym lotem znalazła się poza wszelkim zasięgiem. Gdy kwadrans później leżałam półprzytomna na kozetce, zwołany personel lekarski przez długą chwilę zastanawiał się, skąd ja się tam wzięłam i czemu półżywa? Zanim pewna starsza pielęgniarka rozkodowała mój bełkot: „Jestm pzajegu… jesm po zbiegu… jestem po zabiegu…” – padały różne podejrzenia. A to, że wyfiokowana przyszłam na pobranie krwi, do którego nie doszło, bo zemdlałam ze strachu (chi, chi, chi!); a to, że lekkomyślna nie zjadłam śniadania, zanim tu odwiozłam chorego z rodziny (mama? tata? dziadek?); a to, że wreszcie, rozkojarzona nimfa blond, zabłądziłam w takie miejsce i nerwy mi siadły.

Przeżyłam. Przeżyłam, choć uratowana na stole operacyjnym, o mały włos nie roztrzaskałam sobie głowy poza nim. Całe szczęście wokół było kilka przytomnych osób, które na onkologii znajdowały się z powodów nieco innych niż mój, to znaczy naprawdę poważnych. Rzecz w tym, że gdy ludzi dotyka choroba, a mówię tu o prawdziwej chorobie, takiej, co sama jej nazwa wywołuje lodowaty lęk, takiej, która jest dotykiem zła, kąsaniem bestii, wampirycznym pasożytem – ludzie ci mają w sobie więcej przytomności, dobra, uśmiechu i serdeczności niż cała zdrowa ludzkość na tej planecie. Właśnie takich ludzi spotkałam w Wojewódzkim Centrum Onkologii w Gdańsku. To oni, łapiąc mnie w locie śmierci, uratowali mnie od pędu życia.


Poziom 511 –Jura i kultura Położony w sercu Jury Krakowsko – Częstochowskiej Poziom 511 Design Hotel & SPA stawia na relaks i kulturę. Oto przegląd najciekawszych wydarzeń w Poziom 511. Latem, na urokliwym, otoczonym wapiennymi skałami terenie wokół hotelu organizowane były „Wieczory Jurajskie”, których jedną z głównych atrakcji były występy artystów, takich jak Anna Szarmach, czy Paulina Przybysz. W tym roku ruszyło kino plenerowe z komediowym repertuarem. W ogrodzie hotelu zagościła również wystawa wielkoformatowych fotografii „Natura 2000 w województwie śląskim”, przełamująca stereotypowe postrzeganie regionu. Wraz z nadejściem jesieni wydarzenia kulturalne Poziom 511 przeniosły się do nowoczesnych wnętrz hotelu. Spotkanie z Aliną Markiewicz - autorką licznych filmów, zrealizowanych w najwyższych górach świata, zainaugurowało cykl spotkań „Klubu Podróżnika Poziom 511”. Ideą „Klubu” są spotkania z ludźmi, którzy poznają świat bez biur podróży. Podczas wyjątkowych wieczorów, co miesiąc w hotelu gościć będą znani podróżnicy, himalaiści i dziennikarze. We wrześniu gościem „Klubu Podróżnika 511” był Krzysztof Wielic-

ki – taternik, alpinista, himalaista, który jako piąty na Ziemi zdobył Koronę Himalajów i Karakorum. Krzysztof Wielicki opowiedział o przygotowaniach do swoich wypraw, o zmaganiach z siłami przyrody oraz swoimi słabościami, a także pokazał najciekawsze zdjęcia z kolejnych „ataków” na szczyty ośmiotysięczników. Kolejne spotkanie „Klubu Podróżnika 511” odbędzie się już w październiku. Natomiast w listopadzie w hotelu będzie miał miejsce kameralny koncert Piotra Szumilasa oraz Jakuba Zaborskiego – zwycięzców 5. edycji talent show Must be the music. Sezon jesienno-zimowy to doskonały okres na zorganizowanie kreatywnego spotkania integracyjnego, czy firmowego eventu w urokliwej scenerii Poziom 511 oraz Jury Krakowsko-Częstochowskiej. W ofercie hotelu znaleźć można nie tylko najbardziej popularne atrakcje, takie jak kuligi, psie zaprzęgi, wspinaczka skałkowa, narty biegowe i speleologia, ale również

rajdy offroad’owe organizowane we współpracy z ekipą RMF 4RACING Team, które fundują naprawdę wysoki poziom adrenaliny. Z głośników w hotelowej restauracji puszczane są nastrojowe utwory, które zebrane na płycie Poziom 511 IN SILENCE można nabyć w recepcji. Goście mogą również skorzystać z hotelowego bookstore’u, w którym nie brakuje interesujących tytułów. Z hotelu można by właściwie nie wychodzić, gdyby nie piękne, jurajskie otoczenie. Poziom 511 jest doskonałą bazą wypadową dla zapalonych rowerzystów, biegaczy, a zimą – również dla narciarzy biegowych. Więcej o imprezach organizowanych przez Poziom 511 można znaleźć na fanpage'u hotelu: https:// www.facebook.com/poziom511

Poziom 511 Design Hotel & Spa ul. Bonerów 33 42-440 Podzamcze tel. 32 746 28 00 www.poziom511.com


Podlesice 38. To rozmowa z kobietą przede wszystkim. Kobietą, która bardzo dużo w życiu przeszła i wiele widziała, która doświadczyła ekstremalnych sytuacji, ale czuje się spełniona i szczęśliwa. Ma niesamowity dystans do świata, jest podróżnikiem, wolnym duchem i bizneswoman jednocześnie. Jej życie odmienił pewien wywiad, który zrobiła w wieku lat 12. Do działań motywują ją niezwykli ludzie. Spotykamy się w Podlesicach 38 – pensjonacie prowadzonym przez Alinę. W takim miejscu jeszcze nigdy nie byłam: spokój i luz, wszyscy zachowują się swobodnie . Co chwilę ktoś puka do drzwi i dosiada się do nas z filiżanką herbaty, żeby porozmawiać, posłuchać, dorzucić swoje przysłowiowe 3 gr. Tutaj każdy czuje się dobrze, a to niewątpliwe zasługa właścicielki.

34 Jesteś osobą, która zdecydowanie ma sporo na głowie, czym aktualnie się zajmujesz? Po pierwsze PR Kajetana Kajetanowicza, mistrza Polski w rajdach samochodowych i innymi podobnymi zleceniami. Po drugie pensjonat w Podlesicach i po trzecie filmy, które robię z Darkiem Załuskim. Właśnie skończyliśmy projekt „Kilimandżaro“ i już myślimy nad kolejnym, dostałam też ciekawą propozycję zza oceanu. 3 różne sprawy, która jest ci najbliższa? Całe życie sport był mi bliski, przez dziesięć lat pracowałam w różnych redakcjach sportowych i nie wymażę tego z życiorysu.

Siłą rzeczy ludzie kojarzą mnie ze sportem, niesie on wspaniałe emocje, które budują, są wartościowe. Sport nadal jest mi bliski i czuję, że mam go w genach. Tęsknię za Nepalem bo nie byłam tam od trzech lat. Pochłonęło mnie życie w Podlesicach i nawet nie wiedziałam, ze to już tyle czasu. To miejsce jest oazą, w której snuję dalsze plany i wyznaczam priorytety. Chciałaby mocniej zaangażować się w produkcję filmów związanych ze sportem, aktywnością, eksploracją. Wszystkie te rzeczy są mi bardzo bliskie, nie potrafię wybrać jednej. W takim razie zacznijmy od gór, opowiedz jak trafiłaś w góry wysokie? Wszystko zaczęło się od wywiadu z Jerzym Kukuczką, który był moim sąsiadem. Po tym spotkaniu wiedziałam, że będę dziennikarzem, że chcę pojechać w góry


w Katowicach i powiedział : „negocjuj, z Andrzejem nie będzie łatwo”. Spotkałam się z legendą polskiego himalaizmu a on z niedowierzaniem , że jestem taka młoda pytał czy mam pisemną zgodę od mamy.

BEMAGAZYN.PL

Jak to się stało, że mimo twojego braku doświadczenia zabrali cię na taką wyprawę ? W tym czasie pracowałam już w radiu. Dostałam mikrofon i pierwsze kroki skierowałam do himalaistów, poznałam Krzyśka Wielickiego i to od niego dowiedziałam się, że Andrzej Zawada planuje zimową wyprawę na Nanga Parbat, do której dołączona będzie mała grupa trekkingowa. Pamiętam to bardzo dokładnie – Wielicki umówił mnie z Zawadą

Ten pierwszy wyjazd okazał się kluczowy? Tak, to naprawdę było cenne doświadczenie. Andrzeja Zawada wrócił pod Nanga Parbat z wyprawą jeszcze rok później, a potem zmarł. Ten wyjazd do Pakistanu pokazał mi góry wysokie, uświadomił na czym polegają wyprawy zimowe, dał mi przyjaźnie na całe życie. Możliwość obcowania z Andrzejem była przeżyciem i doświadczeniem najwyższej rangi, czerpałam od niego wiedzę, wsłuchiwałam się w historie, które w jego wykonaniu były mistrzostwem. Pod Nangę przyjechał po mnie Krzysiek Wielicki , z którym związaliśmy się prywatnie – wszystko się poskładało harmonijnie: życie prywatne, priorytety. Prosto z surowego Pakistanu Krzysiek zabrał mnie do rozśpiewanego, kolorowego, przyjaznego, cudownego Nepalu. To był kontrast charakterystyczny dla Azji, a Nepal stał mi się na zawsze bliski.

35

wysokie. Miałam 19 lat kiedy pod opieką Andrzeja Zawady i mojej starszej koleżanki Doroty Rudawy wyjechałam na trekking pod Nanga Parbat.

BE \\ HEALTHY

Jadąc tam miałaś w ogóle świadomość tego, co cię czeka? Nie miałam. Z perspektywy czasu widzę, jak proste błędy popełniałam, ale wtedy tego nie wiedziałam. Bardzo ciężko przeżyłam tę wyprawę, choroba wysokościowa pokazała mi swoje najgorsze oblicze. Młody organizm bardzo źle się czuje na wysokościach a ja byłam wzorcowym przykładem. Góry nauczyły mnie pokory i pokazały, ze tak jak w życiu – nie należy chodzić na skróty.


Jak przez tyle lat udało ci się pogodzić pracę w TV z wyjazdami ? Było ciężko (śmiech). Praca dziennikarza to zawód tylko z pozoru wolny; albo się jest, albo nie. Wyobrażałam sobie, że pracując w telewizji mogę wnieść coś od siebie, zainteresować ludzi tym co mnie pasjonuje i obrazem opowiedzieć dlaczego to jest pociągające i piękne. Moja filozofia nie spotykała się z akceptacją i zachwytem szefów. Po raz pierwszy kamerę wzięłam w Himalaje zupełnie prywatnie i z materiału tam nakręconego powstał pierwszy mój reportaż z Himalajów w TVP3.

36

Jak po takich doświadczeniach wraca się do codzienności? Życie na treku czy wyprawie absorbuje tak bardzo, że człowiek nie ma czasu zastanawiać się nad innymi problemami jak te, których tam doświadcza. Wyjazdy dają dystans do życia, inspirują do nowych wyzwań, uświadamiają, że jest wiele miejsc na świecie, w których mogłabym żyć, bo miejsce, które jest moim domem jest tylko kwestią wyboru. Do Nepalu wracałam wiele razy: po trudnych rozstaniach, podczas budowy Podlesic i wtedy pobyt na 5000 m n.p.m jest bezcenny. Siedząc tam, mając Himalaje „na dłoni”, kredyty, raty, leasingi wydają Ci się czymś tak abstrakcyjnym, ze aż śmieszy to, że w codziennym życiu można się nimi przejmować.

A Ciebie góry nadal interesują? Planujesz wrócić do Nepalu ? Planuję, ale pozmieniały mi się priorytety w życiu. Dawniej chciałam żeby góry były dla mnie polem realizacji i wyzwań, teraz mam potrzebę poznawania tego co nowe i czego w życiu nie doświadczałam – uczę się pływać na windserfingu, chciałabym w Nepalu zrobić canyoning, pojechać w nowe rejony. W górach oczywiście nadal czuję się dobrze, ale najlepiej jest mi tam gdzie można połączyć góry z wodą :) i uprawiać różne sporty.


Wcześniej chciałaś mieć pensjonat? Tak, chciałam prowadzić pensjonat ale brakowało mi odwagi, żeby przebudować dom i wszystko zmienić. A gdy dom się spalił, to zostałam postawiona przed faktem. Od razu podjęłam decy-

Budowa domu to wyzwanie, co sprawiało największą trudność? To była bardzo duża przygoda. Architektoniczna część i kredyty to było wyzwanie. Za to wnętrza – sama radość. Nie chciałam zbudować schroniska, chciałam stworzyć klimat, bo dla mnie bardzo ważna jest przestrzeń, w której żyję. Pensjonat powstał dla ludzi z pasją. Poprzedni dom

BEMAGAZYN.PL

Jak doszło do pożaru? W marcu 2008 roku ruszała kolejna wyprawa, w której udział brał Artur Hajzer. Dzień przed wylotem spotkaliśmy się u Artura w domu i po raz pierwszy zasie-

działam się u niego dłużej. Do domu wracałam nocą marząc o gorącej kąpieli, poprosiłam sąsiada żeby rozpalił mi w kominku… kiedy dojechałam było już bardzo gorąco – dom stał w płomieniach. Nie wiedziałam jeszcze wtedy, że dzieje się najlepsza rzecz jaka mogła mi się przytrafić i właśnie zaczyna się prawdziwa przygoda.

A był ktoś, kto cię w tym szalonym pomyśle popierał? Mama, Babcia, ludzie mi bliscy i przyjaciele, którzy mnie znali i czuli tak jak ja - że to jest idealny czas i miejsce na realizację marzenia. Wspierali mnie dzielnie choć było trudno czas spędzony na budowie i nad kartką papieru, na której tworzyłam samodzielny projekt był czasem wielu emocji i niełatwych momentów, ale wiedziałam, ze w żadnym się nie poddam.

37

Podlesice to kolejny ważny etap w twoim życiu. Trafiłaś tu przez przypadek? Nie, szukaliśmy z Krzyśkiem dobrego miejsca do życia. Krzysiek od zawsze był związany z Jurą, wszyscy himalaiści zaczynali górskie życie od skałek. Mnie ten klimat wspinaczkowy bardzo odpowiadał, zakupiliśmy stary, drewniany dom i to jest początek historii……. Mieszkaliśmy tutaj razem 7 lat. Rozstaliśmy się i dom po roku spalił się doszczętnie. To wtedy zaczęła się największa przygoda mojego życia. Ja swój Everest odnalazłam w Podlesicach, nie w Nepalu.

BE \\ HEALTHY

zję. Ze wszystkich stron słyszałam, że mam sprzedać dom, że sama nie dam rady go odbudować, że mam zacząć gdzie indziej od nowa. A ja postanowiłam to zrobić.


Podlesice są Twoją bazą czy odskocznią? Zdecydowanie bazą; miejscem, do którego wracam, gdzie czeka na mnie Berneńczyk (pies – przyp. redakcji). Podlesice 38 pozwoliły mi się zrealizować i w pewien sposób zbudowały mnie. Góry dają mi inne emocje i chętnie w nie wracam. Nigdy nie miałam aspiracji, żeby zdobywać szczyty. Chciałam być w górach, chciałam być z ludźmi, czuć wiatr, który niesie zawsze zmianę, ale szczyty i sportowe cele są mi odległe. Zawsze liczy się droga bo tam są emocje a cel – szczyt jest tylko momentem. W moim domu świat zewnętrzny mnie nie dotyczy. Tu mam prawdziwe, swoje życie.

miał swoją atmosferę, bywało u nas bardzo dużo ciekawych osób a dom był odskocznią dla kreatywnych ludzi.

38

Rzeczywiście, odwiedzają cię niezwykle interesujące osoby, czy tak działo się od początku? Przewinęło się tu spore grono wspaniałych ludzi, którzy wracają. Stają się moimi znajomymi. Wyjeżdżają stąd, ale pamiętają o Podlesicach. Dostaję wiele listów od gości, którzy odwiedzili mój pensjonat z miłymi słowami o niezwykłości mojego miejsca i czasie spędzonym tu, który dał im siłę, spokój, energię . Te gesty są inspirujące i dające przekonanie, że plan udał się na 200%. Takie było założenie, chciałam, żeby każdy, kto tu przyjedzie, mógł czuć się swobodnie, poznać innych, ciekawych ludzi. To są prawdziwe wartości, dla których warto było tworzyć to miejsce.

Skąd goście wiedzą o Podlesicach? Przede wszystkim poczta pantoflowa świetnie się sprawdza. Założeniem tego miejsca było stworzenie mini marki i wiem, że to zaczyna funkcjonować. Moje światy się spotykają w jednym miejscu i to tworzy całość. Poza tym zajmuję się zawodowo PR więc o to też dbam. A jak ciekawie spędzić czas na Jurze? Jura stała się ostatnio bardzo modna ze względu na liczne swoje atrakcje. Można tutaj robić wszystko. Kiedyś była to głównie mekka wspinaczy, teraz przyjeżdża ich zdecydowanie mniej. Jest za to dużo pięknych, odrestaurowanych zamków, tras rowerowych, szlaków turystycznych, jaskiń udostępnionych dla turystów. Coraz więcej jest miejsc na Jurze gdzie można skorzystać z odnowy biologicznej, masażu i dobrze zjeść a wszystko dopełnić wspaniałym winem w Poziomie 511. To wspaniale, że w końcu doceniamy to, co nasze.

Czujesz się spełniona? Chyba tak. Co prawda cały czas szukam nowych wyzwań, ale Podlesice dały mi swego rodzaju spokój. Biznesowo to jest moment, w którym powinnam je sprzedać i zbudować dwa kolejne, podobne miejsca. Jednak emocji nie da się sprzedać. Przy budowie domu najbardziej motywowały mnie relacje i wsparcie innych ludzi, związanych z Podlesicami, moich przyjaciół. To było w pewnej części też „dla nich” więc czuję jakby moja decyzja musiał dotyczyć większego grona ludzi. Jak wygląda twój plan na przyszłość? Teraz mam trudny czas. Spełniłam swoje marzenie, które było celem w pewnym momencie nierealnym i co dalej ? Mam z tym wielki problem bo jestem człowiekiem, który ze zdziwieniem zauważył, ze im dalej biegnie tym horyzont jest rozleglejszy. Może jakiś większy film albo projekt, który będzie wymagał maksymalnego zaangażowania? Teraz czaję się, obserwuję… wiem, ze za jakiś czas znajdę kolejny cel. Muszę zgromadzić trochę sił, bo pewnie za zakrętem czeka na mnie nowy Everest!!!


POWIEDZ CZEGO POTRZEBUJESZ?


Możliwości systemu Vision BMS – automatyzacji ułatwiającej efektywne zarządzanie nieruchomością, stworzonej przez firmę APA INNOVATIVE to temat, który będziemy poruszać w tej rubryce w kilku kolejnych wydaniach magazynu BE. W tym numerze zajmiemy się komunikacją, czyli funkcją kluczową, pozwalającą w 100% wykorzystywać wszystkie możliwości systemu. Użytkownik może kontaktować się z systemem na kilku płaszczyznach, między innymi poprzez panel dotykowy, stronę www, urządzenia mobilne, sms-y. Panel dotykowy to oczywiście centralny element systemu; umożliwia sterowanie i wizualizację funkcji, rekonfigurację systemu oraz jego diagnostykę. Intuicyjny i przejrzysty, co pozwala w pełni wykorzystywać wszystkie jego opcje. Dzięki dostępności przez stronę www możemy kontaktować się z systemem z dowolnego miejsca na świecie. Użycie analogicznego interfejsu co w panelu dotykowym, to świetnie przemyślane ułatwienie. To samo dotyczy urządzeń mobilnych, czyli smartfonów oraz tabletów. Pozwala to na nieograniczony dostęp do systemu, który dodatkowo jest bardzo prosty. Istnieje również możliwość odtwarzania dowolnych komunikatów głosowych na podstawie tekstu; ponadto komunikaty mogą zawierać dynamiczne informacje, takie jak np. zmieniające się wartości temperatury. Wiadomość sms oraz e-mail to kolejne opcje, bardzo przydatne w codziennym życiu. System wysyła oraz odbiera powiadomienia. Jak te funkcje wykorzystywać w życiu codziennym? Przede wszystkim do bezpośredniego i szybkiego przekazu informacji w sytuacjach alarmowych. Wiadomości o zużytej w ciągu dnia ilości energii elektrycznej, podawanie wartości temperatury wewnątrz jak i na zewnątrz to kolejne z przydatnych możliwości. Możemy również za pomocą sms-a poinformować system np. o konieczności otwarcia bramy. Dzieci po powrocie ze szkoły, dzięki jednemu przyciskowi wysyłają informację „Jestem już w domu”. Bezpośredni dostęp do kamer oraz wizualizacja stref będących w sytuacji alarmowej (np. wyciek wody) to bardzo ważne funkcje dotyczące bezpieczeństwa. Prowadzenie bieżących statystyk obiektu oraz możliwość formułowania zapytań do systemu stwarzają ogromny szereg możliwości, które należy mądrze wykorzystywać. System Vision BMS powstał dla nas wszystkich, po to, aby polepszyć komfort codziennego życia. Pomyśl, jak każda z tych informacji mogłaby być przydatna dla Ciebie i jak Ty wykorzystałbyś każdą z nich?

APA Sp. z o.o. ul. Tarnogórska 251, 44-105 Gliwice handlowy@apainnovative.pl +48 508 172 240

www.apainnovative.pl


termin: 21.11.2014 r.

CO?

GDZIE?

DLA KOGO?

Wydarzenie Umami Wedding Day 2 to wyjście naprzeciw potrzebom Par Młodych, które szukają inspiracji, pomysłów i ciekawych ofert podczas planowania wymarzonego wesela. Już po raz drugi w jednym miejscu zbierzemy specjalistów z różnych dziedzin branży ślubnej, którzy podzielą się swoja wiedzą, odpowiedzą na wszelkie pytania oraz zaprezentują najnowsze trendy.

Restauracja UMAMI to miejsce niebanalne i nowoczesne, w którym łączymy wyśmienitą kuchnię i piękny design. Nasze wnętrza, taras oraz ogród zaaranżujemy pod wydarzenie Umami Wedding Day, tworząc idealne tło, dla prezentacji firm związanych z branżą ślubną.

Dla Par Młodych, które planuję organizację własnego ślubu. Które pragną aby ich wesele było nowoczesne, nieszablonowe i piękne. Które chcą zaskoczyć swoich gości i zainwestować w niesamowite wspomnienia.

Już po raz drugi zapraszamy na warsztaty ślubne Umami Wedding Day. Restauracja Umami Piąty Smak ul. Sikorskiego 46, Pyskowice +48 32 333 22 46, +48 662 267 070

www.restauracjaumami.pl


Z d r o wa ż ywn o ś ć

Etykieta prawdę Ci powie.

Na pewno? 42 Autor prowadzi blog na temat zdrowej żywności i sposobów jej przygotowywania www.tomcook.pl oraz jest właścicielem delikatesów ekologicznych www.wega24.pl

W przemyśle spożywczym stosuje się setki oficjalnie dopuszczonych sztucznych i naturalnych dodatków do żywności, które spełniają wiele zadań. Podstawowy cel to wydłużyć datę przydatności do spożycia. Technologia przetwarzania jest już na tak wysokim poziomie, że wyprodukowanie żywności, której termin ważności ma 2-5 lat, nie stanowi żadnego wyzwania. Zadanie zostało wykonane z nawiązką.


KULTURA BE \\ HEALTHY

43 w słodyczach, ale również w innych artykułach, takich jak: sosy, keczupy, musztardy, dania gotowe do spożycia, płatki i musli, soki oraz desery dla dzieci, soki i syropy owocowe, napoje gazowane, przetwory owocowe. Syrop ów można znaleźć praktycznie w każdym produkcie. W zasadzie należałoby się cieszyć. Z etykiety zniknął tak niezdrowy cukier, a na jego miejscu pojawił się syrop na bazie fruktozy. Większość z nas wie, że fruktoza to cukier znajdujący się w owocach, więc powinniśmy czuć się bezpieczni. Nic bardziej mylnego. Nie wnikając w szczegóły biochemiczne oddziaływania wysoko przetworzonej fruktozy na nasz organizm, przytoczę opinię wielu naukowców amerykańskich, którzy jednoznacznie twierdzą, że wraz ze wzrostem spożycia syropu w Stanach Zjednoczonych, odnotowano eksplozję otyłości i wzrost zachorowań na cukrzycę typu 2, choroby układu krążenia, ADHD oraz depresję. Amerykańskie Towarzystwo Kardiologiczne podaje, iż koszty związane z leczeniem otyłości stanowią w Stanach Zjednoczonych ponad 10% wszystkich wydatków na ochronę zdrowia, co daje

BEMAGAZYN.PL

Obecnie producentom chodzi o coś zupełnie innego. Dzięki chemicznym i sztucznym dodatkom chcą, aby ich żywność była jak najbardziej atrakcyjna dla klienta. Smak, kolor, opakowanie i cena – cztery elementy, które decydują o sukcesie danego produktu, a precyzyjnie mówiąc o przychodach z jego sprzedaży. Pomijając opakowanie – tym zajmują się spece od marketingu, na pozostałe trzy determinanty zysku przedsiębiorstwa wpływają naturalne i sztuczne dodatki. Cukier, sól i tłuszcz stanowią większość wszystkich składników dodanych do produktów przetworzonych. Są zawsze obecne na etykiecie, no może z wyjątkiem cukru, który ma już tak zszarganą opinię, że producenci postanowili używać do słodzenia syropu glukozowo-fruktozowego lub sztucznych słodzików o dziwnych nazwach, m. in. aspartam. Syrop glukozowo-fruktozowy otrzymywany jest ze skrobi kukurydzianej. Sukces w przemyśle spożywczym zawdzięcza swojej niskiej cenie produkcji, a przede wszystkim fruktozie –substancji znacznie słodszej od sacharozy. Syrop ten zastąpił cukier nie tylko


44 ok 147 mld dolarów rocznie. Bardzo dużo, a będzie jeszcze więcej. Spożycie syropu glukozowo-fruktozowego rokrocznie zwiększa się o kilkanaście procent. Smaczku dodaje fakt, że bardzo często na etykiecie produktu, można znaleźć wśród składników cukier i syrop. Taki zestaw jest zabójczy, to prosta droga do cukrzycy, czy otyłości. Producenci nie osiadają na laurach, wciąż poszukują magicznej pigułki – taniej, słodkiej i niekalorycznej, ale czy zdrowej? To już niekoniecznie. Jednym z bohaterów, który może zostać królem słodkości, jest aspartam. W 1965 roku w Ameryce udało się wyprodukować sztuczny słodzik o nazwie Aspartam, który jest kilkadziesiąt razy słodszy od cukru, a przy tym nie dostarcza organizmowi kalorii i nie podnosi poziomu cukru we krwi. Nie wywołuje też próchnicy. Brzmi wspaniale, ale … Istnieje wiele badań potwierdzających, że aspartam to silna neurotoksyna i może uszkodzić układ nerwowy. Według naukowców częsta konsumpcja aspartamu, zwiększa ryzyko zachorowa-

nia na nowotwory. Substancja ta jest bardzo niebezpieczna dla osób chorych na fenyloketonurię, ponieważ zawiera w sobie fenyloalaninę, która nieusunięta z organizmu może doprowadzić do silnych zaburzeń w mózgu i systemie nerwowym. Według FDA – amerykańskiej instytucji dopuszczającej produkty spożywcze na rynek konsumencki, regularne spożywanie aspartamu może wywołać skutki uboczne, do których zalicza się: bóle głowy, zaniki pamięci, drgawki, palpitacje serca… a miało być tak słodko. Aspartam i syrop glukozowo-fruktozowy to tylko dwa spośród setek składników powszechnie używanych w przemyśle spożywczym i jednocześnie bardzo niebezpiecznych dla naszego zdrowia. W takim razie można zadać pytanie: czy jesteśmy w stanie obronić się przed ich działaniem? Jak ustrzec się przed chemicznym, trującym koktajlem serwowanym przez producentów żywności? Istnieją dwa sposoby skutecznego wyeliminowania niebezpiecznych syntetycznych dodatków żywnościowych. Pierwszy, bardzo prosty: wystarczy zrezygnować z produktów wysoko przetworzonych. W ten sposób unikamy wielu niezdrowych składników, umieszczonych w tych produktach. Drugi wymaga znacznie większego wysiłku: należy czytać etykiety produktów. Czy to wystarczy? Niestety nie. Etykieta prawdę Ci powie, ale tylko częściową.


Posmakuj Umami Będziemy smakować, rozmawiać i rozkoszować się wyśmienitą kuchnią oraz winem. Spotkanie III – kuchnia RPA 07.11.2014, godz. 20.00 Cena: 159 zł / os. Restauracja Umami zaprasza na trzecie spo-

Przystawka

tkanie z cyklu kolacji degustacyjnych Posma-

suszona wołowina / kolendra / oliwa pietruszkowa Wino: Sequillo White, Sadie Family, Swartland

kuj Umami, które poświęcimy kuchni z RPA. Tego wieczoru zobaczymy jak niesamowicie

Przystawka krewetki tygrysie / imbir / skórka pomarańczy Wino: Sijnn White, De Trafford, Breede River

aromatyczną mieszanką potraw z różnych zakątków świata jest kuchnia RPA. Drugą gwiazdą wieczoru będzie specjalnie dobrane do przyrządzanych potraw wino, o którym opowiadać będą nasi przyjaciele z firmy The

Zupa ziemniak / wołowina / curry

Danie główne baranina / kardamon / garam masala / Wino: Pinotage, Camberley Wineries, Stellenbosch

Danie główne

Fine Food Group. Zapraszamy do wspólnego celebrowania cza-

wołowina / rodzynki / czosnek Wino: Cabernet Sauvignon, Stark-Conde, Jonkerschoek Valley

su spędzonego z kuchnią i winem. Obiecuje-

Deser

my, że będzie bardzo smacznie!

mleko kozie / bazylia Wino: Rose, MAN Family Wines, Coastal Region Deser malva pudding

W celu rezerwacji prosimy o kontakt telefoniczny lub mailowy.

Restauracja Umami Piąty Smak

ul.Sikorskiego 46, Pyskowice tel. 32 333 22 46

Manager restauracji: 662 267 070 mail: biuro@restauracjaumami.pl

www.restauracjaumami.pl


Burberry Prorsum SS 2013

46

Zimno, ciepło, modnie tekst: Dorota Magdziarz

Uwielbiam jesień, zwłaszcza tę wczesną – wszędzie liście, przebijające przez kolorowe drzewa słońce. Ale czy można wtedy wyglądać modnie i przy okazji nie zmarznąć? Na szczęście w tym sezonie płaszcze wychodzą na pierwszy plan. A dla zmarzluchów – futra (oczywiście sztuczne).


Burberry Prorsum FW 2014

BE \\ HEALTHY

Marka Burberry jako jedna z nielicznych przetrwała wojnę, a to właśnie za sprawą jakości i funkcjonalności płaszczy. Wtedy też powstał najbardziej znany dziś klasyczny trench coat, czyli trencz. Wszystkie pagony i sprzączki pochodzą właśnie z tamtego okresu, kiedy to służyły żołnierzom do przyczepienia tornistra, lornetki i innego tego typu sprzętu.

BEMAGAZYN.PL

Burberry Prorsum FW 2014

47

Kratka raz Płaszcz istnieje od dawna, ale dopiero w XIX wieku dokonano w nim rewolucyjnych zmian. Stało się to dzięki wynalazkowi Thomasa Burberry’ego, który postanowił nie tylko sprzedawać ubrania, ale także stworzyć płaszcz, sprawdzający się w deszczowej Anglii. Potrzebny do tego był odpowiedni materiał, chroniący zarówno przed zimnem, jak i przed deszczem. I tak w 1880 roku powstała gabardyna – tkanina nieprzemakalna, a przy tym pozwalająca skórze oddychać. Niespełna kilka lat później Thomas Burberry w londyńskiej dzielnicy West End otworzył sklep pod szyldem Thomas Burberry & Sons .


Zdjęcie z kampanii Burberry

48

Kolejny ważny krok w historii marki, to opatentowanie w 1924 roku słynnej już kratki, która stanowi jeden ze znaków rozpoznawczych firmy. Potem historia płaszcza rozwija się coraz lepiej. Gdy rodzina królewska oraz gwiazdy filmu przywdziewają trencze Burberry, nie ma już nikogo, kto nie znałby tej marki. Do koloru, do wyboru Wśród płaszczy każdy znajdzie coś dla siebie. Najbardziej popularne modele, poza trenczem to: dyplomatka – okrycie bardzo eleganckie i podkreślające sylwetkę, występujące w wersji jedno- i dwurzędowej; prochowiec – płaszcz idealny na deszczową pogodę; budrysówka (z ang. duffle coat) – ciepła, z grubej wełny, z wysoką stójką i kapturem oraz uniwersalna dwurzędówka – z szerokimi klapami i dużym kołnierzem. To zaledwie kilka z kilkunastu rodzajów płaszczy. Ostatnio jednak największy prym wiodą modele oversize – obszerne sprawiające wrażenie za dużych. A co jest obecnie najmodniejsze? Płaszczy nie zabrakło na pokazach i całe szczęście, bo nasza szerokość geograficzna im sprzyja. W skrócie o tym, co

"naj”: szarość, ale również cukierkowe i słodkie pastele, kratka, oversize, futra i zwierzęce wzory. Oczywiście zawsze obecna czerń. Tak więc, w sezonie jesień zima 2014/15 nie należy się martwić, każdy coś wybierze. A ubrani w ciepły płaszcz, możemy śmiało stawiać czoło nadchodzącej zimie…


Jesienne złuszczanie w Sense Spa. Jesień to wbrew pozorom uciążliwa pora dla skóry, która jeszcze nie zdążyła zregenerować się po działaniu letniego słońca, a już narażona jest na działanie niskich temperatur i suchego powietrza w ogrzewanych pomieszczeniach. Z drugiej jednak strony jesień to także idealny czas, aby zregenerować skórę po lecie i przygotować ją na nadejście zimy. Najlepszymi zabiegami o tej porze roku są mikrodermabrazja diamentowa i złuszczanie kwasami medyczno-kosmetycznymi.

Mikrodermabrazja diamentowa, czyli totalna odnowa dla skóry! Mikrodermabrazja jest w pełni bezpiecznym, bezbolesnym, a zarazem bardzo skutecznym zabiegiem. Polega na mechanicznym ścieraniu naskórka, warstwa po warstwie, za pomocą głowicy pokrytej naturalnymi diamentami. Dzięki zabiegowi skóra jest oczyszczona, odmłodzona, zostają usunięte niewielkie przebarwienia i zwiększa się produkcja kolagenu oraz elastyny.

Złuszczanie kwasami medyczno-kosmetycznymi NeoStrata NeoStrata to zaawansowane naukowo i polecane przez lekarzy preparaty pielęgnacyjne o potwierdzo-

Sense Spa Katowice 40-031 ul.Sienkiewicza 3 tel. 600 808 498 kontakt@sensespa.pl

nej klinicznie skuteczności, które wyraźnie regenerują i poprawiają kondycję skóry. Poczujesz się piękna, gdy zauważysz jak szybkie i korzystne zmiany zachodzą w Twojej skórze dzięki NeoStrata. Przeznaczone są dla każdego rodzaju skóry dotkniętej różnorodnymi problemami, takimi jak: fotostarzenie, trądzik różowaty, hiperpigmentacja, nadmierna suchość czy trądzik pospolity. Sense Spa oferuje Państwu zabieg złuszczania kwasem glikolowym, migdałowym oraz cytrynowym.

Co z czym łączyć aby spotęgować efekt? W celu zyskania lepszego i szybszego efektu wymienione kwasy można łączyć ze sobą oraz z innymi peelingami, takimi jak: kawitacja czy mikrodermabrazja diamentowa. Należy pamiętać również o uzupełnianiu zabiegu o składniki aktywne, które będą miały lepszą możliwość przenikania w głąb skóry oraz o intensywne nawilżenie i regenerację skóry, poprzez dobór odpowiedniego serum, maski czy masażu. Sense Spa posiada w swej ofercie zabiegi pielęgnacyjne marek Sensai, Valmont oraz NeoStrata. Nie wolno zapominać iż zabiegi z użyciem peelingów chemicznych wymagają systematycznej pielęgnacji domowej. Wszelkie niezbędne kosmetyki potrzebne do pielęgnacji domowej mogą Państwo nabyć w Sense Spa, autoryzowanym gabinecie marek Sensai oraz Valmont.

Godziny otwarcia : pon. – pt. 10:00 – 20:00 sobota 9:00 – 15:00

www.sensespa.pl


LET’S


PLAY Modelka: Katarzyna Kmiotek / AS management

Fotograf: Dominika Jeziorska

Stylista: Patryk Lisek

WizaĹź: Ewa Schaeffer


52


BE \\ HEALTHY

53 BEMAGAZYN.PL


54


BE \\ HEALTHY

55 BEMAGAZYN.PL


56


BE \\ HEALTHY

57 BEMAGAZYN.PL


AW 2014 Marni

AW 2014 Stella Maccartney

MODA

58

ZEJDŹ NA ZIEMIĘ tekst: Aleksandra Pająk

Kiedy myślę o modnych butach, w pierwszej kolejności nomen omen przychodzą mi do głowy fantastyczne szpilki. Czubate, zaokrąglone, na platformie, nieważne; grunt, żeby były niebotycznie wysokie. Do tematu płaskich butów podeszłam więc jak do przysłowiowego jeża. Bo czy modne mogą być wygodne? Tej jesieni nasze szafy obficie czerpią z męskiej garderoby. Panom „podbieramy” już nie tylko koszule, ale też garnitury. Powiecie, że to nic nowego. Owszem, ale tym razem nie podrasowujemy ich szpilkami, tylko pozostajemy w męskim klimacie, zakładając wygodne mokasyny lub oksfordy. Do wąskich rurek nosimy krótkie sztylpy – jeśli mają wstawkę w deseń pantery lub węża, są absolutnie najmodniejsze. Ale nie czarujmy się, nie będą odpowiednie do spódnic czy sukienek, chyba, że możecie się pochwalić bardzo zgrabnymi nogami. Jeśli nie, wybierzcie raczej dłuższe kozaki. Ale skoro mowa o wygodzie i zdrowiu, nie sposób nie wspomnieć o butach sportowych. Od kilku lat nieśmiało pojawiają się na wybiegach i niepostrzeże-

nie robią furorę. O ile trampki na koturnie były raczej jednosezonowym hitem, to kolorowe adidasy stają się powoli kultowe. Nosimy je zarówno do jeansów, jak i łączymy z bardziej eleganckimi zestawami. Na pewno w zdobywaniu popularności pomógł im fakt, że są coraz ładniejsze, co skutkuje utratą typowo sportowego charakteru. A jeżeli mimo wszystko wydają Wam się zbyt radykalne, zaryzykujcie trampki. Wyglądają zdecydowanie zgrabniej. Moda i wygoda z reguły nie idą w parze, trudno więc przewidzieć, na jak długo płaskie buty objęły prowadzenie. Ale może ta odrobina stylowego komfortu zostanie z nami na dłużej? Na pewno wyszłoby nam to na zdrowie.



Balenciaga Men Collection AW 2014

60

GOLFY NA START tekst: Aleksandra Pająk

Jeżeli czytając tytuł, automatycznie zwizualizowaliście sobie wyścigi samochodowe, od razu wyprowadzę Was z błędu. W tym sezonie to odzieżowi krewniacy pojazdów mają dobrą passę i szykują się do zwycięskiej szarży na Wasze garderoby.


MODA Acne Men Collection AW 2014

BE \\ HEALTHY

Acne Men Collection AW 2014

61 BEMAGAZYN.PL

Jesień to czas przeziębień i grypy – jakkolwiek banalnie to brzmi – co niestety często ma ścisły związek z naszym ubiorem. Nie mogąc pogodzić się z faktem, że lato odchodzi do wspomnień, za wszelką cenę staramy się je zatrzymać i wciąż wkładamy lżejsze ubrania. Może tym razem warto rozstać się z klasą? W jesiennych kolekcjach królują golfy. W najbardziej eleganckiej wersji pojawiają się u Balenciagi, Hermèsa i Versace – włożone pod garnitur tworzą bardzo klasyczny zestaw. Do stylu lat 90. i seksownego buntownika nawiązują projekty Acne i Balmain – skórzana kurtka zawsze podrasowuje zestaw. W wersji awangardowej możecie wybrać propozycję marki Belstaff – ciepły wełniany golf w połączeniu z kożuchem niekoniecznie przyda się już jesienią, ale zimą może okazać się niezbędny. Wielbicielom

wersji sportowej polecam inspirację kolekcją Alexandra Wanga – sportowy golf plus skórzane spodnie i duża czapka, to bardzo dobra opcja na co dzień; podobnie jak projekty marki Tod’s – puchowa kamizelka ociepli niejeden zestaw. Jeśli do tej pory golf kojarzył się Wam jedynie z samochodem, to najwyższy czas to zmienić i wypróbować nowy model. A nuż będzie to dłuższy związek?


Nail Bar w sercu Katowic – salon mazur manicure & pedicure by O.P.I. Dłonie od dawna uważa się za najlepszą wizytówkę człowieka. Dla niektórych są, podobnie jak oczy - zwierciadłem duszy. Dlatego ważne jest, aby były zdrowe i wypielęgnowane. Również stopy powinny być bez zarzutu, nie tylko w sezonie wakacyjnym, ale przez cały rok. Wygląd ma zdecydowany wpływ na naszą pewność siebie. Warto więc zainwestować w swój wizerunek trochę czasu, zwłaszcza jeśli wiąże się to z przyjemnością! Śródmieście Katowic niedawno wzbogaciło się o nowe, ciekawe miejsce. W bliskim sąsiedztwie Filharmonii Śląskiej, przy ulicy Opolskiej 17/19 powstał pierwszy w tym mieście Nail Bar. Salon mazur manicure & pedicure, to miejsce, gdzie profesjonalny zespół doskonale wykwalifikowanych pracowników zadba o Twoje dłonie i stopy. To jedyny w Katowicach autoryzowany salon amerykańskiej

marki O.P.I. – znanej i uwielbianej przez kobiety na całym świecie; lidera w branży kosmetyków do profesjonalnej pielęgnacji dłoni, stóp, a przede wszystkim paznokci. Nail Bar Mazur powstał z miłości do piękna, kosmetyki oraz niebanalnego spędzania czasu. Prowadzony przez siostry, które z wielką pieczołowitością dbają o każdy detal tego miejsca. Ponad wszystko stawiają na rzetelność, profesjonalną obsługę i najwyższej jakości produkty. Dlatego siostry Mazur zdecydowały się na współpracę z marką O.P.I. i postanowiły stworzyć salon, gdzie najważniejsza będzie nie ilość, a jakość wykonywanych usług. Wnętrze to pochwała czystości, bieli, szarości i nowoczesności. Nie dajcie się zwieść monochromatycznej przestrzeni, tutaj emanuje ona kobiecym ciepłem, aromatem pysznej kawy oraz smakiem domowych ciastek. Właści-

cielki zadbały o najdrobniejszy szczegół, kierując się potrzebami swoich Klientów. Dlatego pojawiły się podwójne stanowiska manicure oraz dwa sąsiadujące fotele w strefie pedicure. To ukłon w stronę pań, które dzięki temu na pogaduszki z przyjaciółką nie muszą już umawiać się w zatłoczonych kawiarniach. Nie zapomina się również o panach, proponując im zabiegi pielęgnacyjne dłoni i stóp oraz ogólnodostępne wi-fi. Niekwestionowany profesjonalizm, wysoka jakość i wyjątkowość produktów to siły składowe sukcesu O.P.I. Pozwoliło to im w ciągu trzydziestu lat przekształcić się z małej, rodzinnej firmy w znaczącą amerykańską markę, znaną na całym świecie. Nie mówimy tego bezpodstawnie, ich kosmetyki do profesjonalnej pielęgnacji dłoni i stóp są wykorzystywane na planach filmowych,


w przygotowaniach do wielkich gal czy teledysków. O.P.I. szczególnie dba o kolorystykę lakierów do paznokci; kilka razy w roku oferuje swoim klientkom nowe kolekcje. Ich paleta jest zawsze modna, zgodna z trendami obowiązującymi na całym świecie, a wybór może przysporzyć o zawrót głowy. Na punkcie tych kolorowych emalii zwariowały m.in. Angelina Jolie, Reese Witherspoon, czy sama królowa popu – Madonna. Zastanawiające, ile radości może sprawić mała buteleczka lakieru… Firma O.P.I. oprócz tradycyjnych emalii do paznokci posiada w swojej ofercie prawdziwe cudo – Gel Color, który pozwala zapomnieć o malowaniu na 2-3 tygodnie. Gel Color nie jest lakierem hybrydowym, dzięki delikatnej formule nie niszczy płytki paznokciowej, przepuszcza powietrze oraz zapewnia połysk lakieru i trwałość przez długi czas.

Szersza oferta zamieszczona została na stronie internetowej salonu mazur oraz facebookowym fanpage'u. Salon na Opolskiej to azyl, w którym można schronić się przed zgiełkiem miasta, zrelaksować w ciągu długiego, męczącego dnia. Jego zaleta to fakt, że dwa dni w tygodniu (wtorek i czwartek) lokal otwarty jest aż do godziny 20. Jeżeli już faktycznie nie ma czasu na godzinny zabieg, do dyspozycji pozostaje manicure express – szybka i dokładna pomoc w poprawie wyglądu Twoich paznokci. Istnieje również możliwość wykonania jednocześnie usługi manicure i pedicure. Salon proponuje także szereg zabiegów, poprawiających kondycję dłoni i stóp. To prawdziwe spa: relaksujące masaże, odżywcze peelingi i kuracje nawilżające. Na miejscu można również skonsultować się z dyżurującym podologiem. Właścicielki mają w swojej ofercie

także regulację brwi, hennę oraz depilację twarzy. W trosce o bezpieczeństwo i zdrowie Klientów wszystkie sprzęty poddawane są najwyższej sterylizacji (autoklaw). Nie jest to typowy salon kosmetyczny; tutaj można zorganizować małe przyjęcie, wieczór panieński, czy po prostu przyjść i zrelaksować się przy książce lub czasopiśmie. A wszystko po to, by każdy poczuł się wyjątkowo…Takie miejsce na mapie Katowice jest tylko jedno, sprawdź odwiedzając mazur manicure & pedicure na Opolskiej.

salon mazur manicure & pedicure by O.P.I. ul. Opolska 17/19 lok. U1 40-084 Katowice tel.: 32 701 50 55 salon@mazur-opi.pl www.mazur-opi.pl


Safety

64

1st


DESIGN BE \\ HEALTHY

65 BEMAGAZYN.PL

tekst: Filip Stępień

Jestem w stanie założyć się niemal z każdym, że na pytanie "Czy czujesz się bezpieczny?”, usłyszę odpowiedź potwierdzającą. Kiedy zapytam "Czy czujesz się bezpieczny w sieci?”, napotkam niepewne spojrzenie. Bezpieczeństwo to podstawa. Kilka dni temu było głośno o wycieku zdjęć nagich celebrytek, a sam niedawno widziałem w kinie film, opowiadający historię próby odzyskania własnej pornoprodukcji przez małżeństwo, które nieumyślnie wrzuciło filmik w chmurę. Prawda jest prosta: o ile w internecie, czasem możemy czuć się anonimowi, to dane, jakie do niego wrzucamy po pierwsze nigdy nie znikają, po drugie, mogą zostać upublicznione. Warto więc zabezpieczyć

się przed przykrymi konsekwencjami takiego obrotu spraw i zastanowić chwilę nad swoim bezpieczeństwem w sieci. Hasło to pierwsza rzecz jaką haker musi złamać, aby dostać się do naszych danych. Istnieje mit, że jeżeli hasło ma dużą i małą literę, znak specjalny i cyferkę, jesteśmy w pełni bezpieczni. Bzdura. To długość ma znaczenie. Hasło składające się z 6 znaków haker może złamać w ciągu kilku sekund; lecz jeśli bę-


66

dzie się ono składało, z powiedzmy 16 znaków, operacja jego łamania będzie już trwała lata. Największym grzech to posiadanie tego samego hasła wszędzie, ponieważ ewentualny internetowy bandzior, mając dostęp do naszego maila, będzie mógł zrobić z naszą online’ową tożsamością, co mu się żywnie podoba. Bardzo ważną rzeczą jest również ustalanie pytań zabezpieczających. Może to wydawać się śmieszne, ale jeżeli wybieramy proste pytania typu: • jak nazywał się twój pierwszy pies? lub • jaki jest twój ulubiony kolor? to najlepiej podawać fałszywe informacje, ponieważ w sieci, na naszych profilach w portalach społecznościowych odpowiedzi na większość z tych osobistych pytań aż rażą w oczy. Niezwykle istotnym elementem ochrony danych jest zabezpieczenie naszego urządzenia hasłem, pinem, odciskiem palca lub jakąkolwiek inną metodą uwierzytelniania użytkownika, tak by w przypadku, powiedzmy kradzieży komputera, złodziej nie mógł przy okazji skorzystać z zapisanych na naszym urządzeniu haseł i danych do automatycznego wypełniania formularzy. Podałem kilka wskazówek i są one doprawdy podstawowe, pozostaje jednak jedno pytanie: jak w dobie dziesiątek loginów i haseł wymyślić do każdej strony inne i zapamiętać je?

Odpowiedź jest prosta i nazywa się 1Password. Aplikacja ta jest zaawansowanym menadżerem haseł, który może je przechowywać, bądź samodzielnie generować. A wyglądają one mniej więcej tak: 1AGKC< p=""> i są niepowtarzalne jak płatki śniegu. 1Password to kapitalna aplikacja, prosta w użyciu i jednocześnie potężna. Pozwala przechowywać nie tylko hasła, ale także dane do uzupełniania formularzy, numery i kody zabezpieczające naszych kart kredytowych; możemy trzymać w w niej również poufne notatki i korzystać z bezpiecznej przeglądarki internetowej. Właściwie, aby rzetelnie opisać i wyjaśnić działanie tej aplikacji, musiałbym dostać powierzchnię całego numeru na wyłączność. Należy jeszcze dodać, że aplikacja jest multiplatformowa, działa zarówno na systemach mobilnych ( iOS, Android) jak i desktopowych ( OSx, Windows), dzięki czemu możemy korzystać z niej wszędzie. Nie ma jednak róży bez kolców; 1Password ma według mnie tylko jedną wadę, a jest nią cena. Sens używania tej aplikacji istnieje wtedy, gdy posiadamy ją na wszystkich swoich urządzeniach, a gdyby w dniu dzisiejszym kupić pełen ich zestaw, kosztowałby kilkaset złotych. Ale bezpieczeństwo naszych danych, według mnie, jest tego warte. Więc jeżeli nie ustrzegliście się wymienionych wcześniej błędów, zachęcam Was do wypróbowania 1Password.


i w z dr ! e t r a w t o k a ż da

ĄC a i s e i m a t 1. Sobo

m y t r a w t o u i w dn możliwość a z: skorzystani s wych fitnes o p u r g ć ję a •z wg grafiku wa • strefa siło (sauna sucha, s s e n ll e w • strefy źnia parowa, ła , d e -R a R F sauna iN ) żnią solankową tę z su k la re j ó pok

eśniejsza z c w je u z ią Obow elefoniczna t ja c a w r e z re

Fitness & wellness Club Stary Hangar Gliwice, ul. Toruńska 1, tel. 32/ 232 21 37 www.staryhangar.pl


LOFT ESN – DOM DOBRZE PRZEMYŚLANY 68 tekst: Anna Wija zdjęcia: Zooey Braun

Pokaż mi swoje mieszkanie, a powiem ci, kim jesteś – trudno uwierzyć, ale te słowa oznaczają zdecydowanie więcej, niż mogliśmy przypuszczać. Nasze mieszkania na ogół są byle jakie, ustawienie mebli to zazwyczaj kwestia przypadku, a aranżacja przypomina skład rzeczy znalezionych. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że kolor ścian albo odpowiedni dobór mebli może wpływać na nasze życie osobiste, zawodowe, czy po prostu na codzienne samopoczucie. Zapraszam do loftu w Esslingen, który może posłużyć za przykład zdrowej i dobrze zaprojektowanej przestrzeni.


DESIGN BE \\ HEALTHY

69 BEMAGAZYN.PL

Na to jak żyjemy, ma wpływ także stan naszego domu; powinien on być wysprzątany, dlatego nie przypadkiem wybraliśmy się do uporządkowanych Niemiec. Prezentowane mieszkanie powstało w zaadaptowanym budynku po koszarach, w zabytkowej części Esslingen – miasta niedaleko Stuttgartu. Dwupoziomowy loft o powierzchni, bagatela, 400 metrów kwa-

dratowych zamieszkuje para z dwójką dzieci. Przebudową i aranżacją zajęło się niemieckie biuro Ippolito Fleitz Group ze Stuttgartu. Główną rolę odgrywa tutaj lustro, zgrabnie maskujące dużą garderobę. Musimy wiedzieć, że lustra we wnętrzu to bardzo ważny element, który pomaga uzyskać większą przestrzeń, więcej światła,


70


DESIGN BE \\ HEALTHY

71 BEMAGAZYN.PL

głębi, odbicia. Są one tak samo ważne dla dużych, jak i małych wnętrz. Optycznie powiększają małe, a obszernym i wysokim pomieszczeniom zapewniają dużą ilość światła. Kiedy wchodzi się do środka, otwiera się przestrzeń, która zaprasza bogactwem kolorów i materiałów. Część wejściowa została oddzielona od strefy dziennej transparentną kotarą. Nieopodal znajduje się wspomniana już wcześniej lustrzana garderoba, gdzie uwagę zwraca utrzymana w podobnym klimacie lampa projektu Toma Dixona. Życie mieszkańców koncentruje się wokół salonu oraz jadalni, połączonej z otwartą kuchnią. Są to wnętrza wzajemnie przenikające się i uzupełniające,


72


DESIGN BE \\ HEALTHY

73 BEMAGAZYN.PL

tworzą atmosferę sprzyjającą swobodnym kontaktom domowników, pozwalając na wspólne spędzanie czasu. Idea otwartych przestrzeni sprawdza się w przypadku części domu używanych przez wszystkich domowników jednocześnie. Nie bez znaczenia jest też efekt powiększenia strefy użytkowej oraz możliwość optymalnego jej wykorzystania. Rozwiązania polegające na połączeniu pomieszczeń często są najlepszym pomysłem na zbyt małą, nieciekawą i trudną do zagospodarowania przestrzeń.

Nie od dziś wiadomo, że kolory wpływają na naszą psychikę. Niestety biel nadal większości kojarzy się tylko ze szpitalną czystością, a zieleń ma jedynie zapewniać relaks i spokój. Nie należy bać się eksperymentowania z różnymi barwami, jeżeli nie czujemy się w tym pewnie, najlepiej konsultować to z zawodowcami. W omawianym mieszkaniu obok bieli i kolorów ziemi, projektanci postanowili posłużyć się monochromatyczną paletą przygaszonych błękitów, fioletów i granatów.


74 Wnętrze budują także detale – grafika gałęzi na lustrzanej powierzchni ściany salonu, odkryta konstrukcja dachu, czy zdumiewająco wysoka szafka na wino w kuchennej zabudowie. Każdy element wyposażenia jest jakby skrojony na miarę, doskonale współgra z resztą mieszkania, tworząc niepowtarzalny, domowy klimat.



76

Bądź zdrów czyli, jak wydłużyć swoje życie?

tekst: Angelika Gromotka / STGU www.stgu.pl

Żyjemy średnio 6 lat dłużej niż 20 lat temu, a prawie 20 lat dłużej niż w połowie ubiegłego stulecia. Jak tego dokonaliśmy?


jowi techniki. Zmienia się zarówno medycyna nazwijmy to „tradycyjna” jak i estetyczna, która dodatkowo oszukuje nasze metryki. Jeśli nie chcemy, albo nie możemy poddawać się bardziej inwazyjnym zabiegom estetycznym, wybierzmy aktywność na co dzień,

Wytrawna robota, seria limitowanych opakowań, hopa studio

Wpływa na to kilka czynników – niektóre z nich nie zależą od nas, ale naukowcom udało się sformułować kilka uniwersalnych wskazówek, które mogą uczynić nasze życie zdrowszym, a dzięki temu i dłuższym. Wiele zawdzięczamy postępowi medycznemu i rozwo-


Wytrawna robota, seria limitowanych opakowań, hopa studio

Tołpa, identyfikacja oraz opakowania, For Brands

78 a pożyjemy co najmniej dodatkowe 6 lat. Praktykując podstawową wersję tego trybu, czyli umiarkowane obciążanie organizmu, wysypianie się i unikanie używek, a do tego dodamy choćby. pływanie, spacery, jazdę na rowerze czy podstawową gimnastykę – zyskujemy nawet 4 lata. Pomoże nam także pielęgnacja kosmetykami, najlepiej łagodnymi i naturalnymi. Do wydłużenia naszego życia przyczynia się również lepsze wykształcenie. Zwiększa ono świadomość potrzeb i możliwości – osoby wykształcone na ogół staranniej dbają o zdrowie i lepiej się odżywiają. Dzisiejsza populacja spożywa więcej warzyw oraz owoców niż jeszcze dekadę temu, nie zapominając jednak o dobrej porcji mięsa. Okazuje się też, że dla zdrowia nie zaszkodzi od czasu do czasu łyk czerwonego wina. Najlepiej, aby wszystko było jak najmniej przetworzone, zakupione u lokalnych producentów. Czy coś jeszcze? Najstarszy człowiek świata, który zmarł niedawno w Japonii w wieku 116 lat twierdził,


BE \\ HEALTHY

79 BEMAGAZYN.PL

Stół i Wół, Identyfikacja i projekt wnętrza, Dmowski & Co.


TRIDESIGN, identyfikacja i projekty nadruków, Cuda Wianki Studio

Paris+Hendzel Handcrafted Goods, identyfikacja oraz produkcja, Paris+Hendzel Studio

80 Temat Rzeka, identyfikacja wizualna, Dmowski & Co.

że długowieczności i zdrowiu sprzyja przebywanie na słońcu. To fakt – podnosi ono poziom niezbędnej witaminy D oraz pozytywnej energii. Na psychikę, która ma także nieocenione znaczenie dla naszego zdrowia, doskonale wpływa również relaks w ulubionej kawiarni lub na łonie natury – najlepiej w dobrej kompanii. Rodzina i udane życie towarzyskie to kolejne determinanty zdrowia i możliwości zyskania dodatkowych lat w kalendarzu. Prawda, że to proste? A może jest to nadal taki trochę „temat rzeka”? Dużo zdrowia!


Usłysz swój kolor FISCHER Poligrafia 41-907 Bytom, ul. Zabrzańska 7e e-mail: biuro@fischer.pl www.fischer.pl Telefony: 32 782 13 05 697 132 100 500 618 296 608 016 100


LOKALE USŁUGOWE I BIUROWE POD WYNAJEM I NA SPRZEDAŻ doskonała lokalizacja w ścisłym centrum Katowic, w sąsiedztwie: - Galeria Katowicka - Dworzec kolejowy - Nowy dworzec autobusowy (w realizacji) - Sąd Rejonowy


MOC MOŻLIWOŚCI mmgroup.com.pl m.pecio@mmgroup.com.pl tel. 698-606-000


o d e w o t o a G i n a k z s e i m a z .pl sy

tara e w o deb

www.

e Osiedl sy a T e ra Dębow et ap I I I

Biuro Sprzedaży ul. Chorzowska 109a (II piętro) 40-101 Katowice tel. 32 353 30 10, 32 353 30 11 czynne: pn-pt: 9:00-17:00

Silesia City Center


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.