BE ON TIME

Page 1

I S S N : 2 0 8 4 - 7 8 2 3 1

0

/

C E N A :

2

0 0

1

2

P L N


N OWO C Z E S N A K U LT U R A F RY Z J E R S T WA

ul. Zygmunta Starego 14/1, 44-100 Gliwice, mobile: 32 230 70 47 ul. Wysoka 6, 44-100 Gliwice, mobile: 32 301 85 30

WWW.STUDIOLUDWIG.PL



R E DA K T O R N AC Z E L N Y / R E K L A M A

COŚ TAK WYJĄTKOWEGO NIE MOŻE BYĆ DZIEŁEM PRZYPADKU

Michał Komsta m . ko m s ta @ b e m a g a z y n . p l DY R E K T O R A R T Y S T YC Z N Y / R E K L A M A

Joanna Marszałek j . m a r s za l e k @ b e m a g a z y n . p l GRAFIKA / SKŁAD

Hubert Wawrzkowicz h .wa w r z kow i c z @ b e m a g a z y n . p l W S P Ó Ł P R AC U JĄ

zostań naszym fanem

odwiedź naszą stronę www

Aldona Pitera, Arkadiusz Bury, Michał Śladewski, Artur Wacowski, Tomasz Marszałek, Sylwia Kubryńska, Przemysław Błaszczyk, Anna Wija, Karolina Grzyb, Katarzyna Gasińska, Marta Woźniak, Aleksandra Pająk, Dorota Magdziarz, Aleksandra Formicka, Maciej Dubrawski, Aleksandra Wasilewska, Filip Stępień, Magdalena Krupa, Konrad Talaga.

Zespół BE Magazyn nie odpowiada za poglądy zawarte w zamieszczanych tekstach. Wszystkie artykuły i felietony odzwierciedlają poglądy wyłącznie autorów odpowiedzialnych za treść merytoryczną w naszym magazynie. Ich treść nie zawsze pokrywa się z przekonaniami redakcji BE. Nie odpowiadamy za treści nadsyłane przez naszych reklamodawców. Wszystkie materiały zawarte w naszym magazynie są własnością BE i są chronione prawami autorskimi. Wszelkie zastrzeżenia i pytania związane z ich treścią należy kierować bezpośrednio do autorów. Redakcja BE Magazyn.

W Y DAWCA

MAGAZYN BE S.C. P y s kow i c e u l . N a s i e n n a 2 be@bemagazyn.pl w w w. b e m a g a z y n . p l

W Y DA N I E

Październik 2012


w

w

w

.

k

o

m

s

t

a

.

p

l

Zdobywamy zaufanie kolejnych pokoleń

ADRES: ul. Nasienna 2 44-120 Pyskowice mobile: 32 338 36 10 e-mail: salon@komsta.pl

okna, drzwi, rolety, fasady aluminiowe, ogrody zimowe


K 8 10 12 13 14 16 19 20 22

U

L

T

R

A

KALENDARIUM / BĘDZIE BE KULTURA / BYŁO KSIĄŻKA / MUZYKA / FILM „W KOSMOSIE NIKT NIE USŁYSZY WASZEGO KRZYKU” WYWIAD / NINA MENKES WYWIAD / BRZOSKA I GAWROŃSKI FELIETON / SYLWIA KUBRYŃSKA KUCHNIA NA CZASIE NIE MA DNIA BEZ KRESKI

M 24 26 30 32 40

U

O

D

A

BE MODA TRENDY / WOMAN WSZYSCY JESTEŚMY STYLISTAMI SESJA / ON TIME TIMELESS TRENDY / MAN

U

R

O

D

A

BE URODA WINNY NIE WINNY PODARUJ ŻYCIE BE ON TIME W POSZUKIWANIU RÓWNOWAGI

D

E

S

I

G

44 46 47 48 60

N

BE DESIGN WIELKI ZEGAR Z SANKT PETERSBURGA LESS IS MORE / STGU MINISTEAM K6 BE LU BE

58 60 64 70 72 74


PA R T N E R Z Y:

MEDIA:

O R G A N I Z ATO R Z Y :


8

BE KULTURA

K

A

L

E

MAJA I JEJ INKARNACJE

Maja Kleszcz „Retroekstaza. Maja śpiewa jak inkarnacja Elli Fitzgerald”

Polityka

„Ona jest jak Billie Holiday. Kleszcz jest gwiazdą, bierze tą płytą miejsce w ekstraklasie polskich wokalistek”

Gazeta Wyborcza

incarNations

Koncert promujacy album

„Odeon”

Koncerty Mai Kleszcz & incarNations to niezapomniana wędrówka do złotych czasów bluesa, jazzu i swingu, połączonych ze sobą w proporcjach, jakich nikomu się do tej pory uzyskać nie udało. Podczas koncertu nie zabraknie na pewno utworów z poprzedniej płyty „Radio Retro”, ale nacisk będzie położony na promowanie najnowszego albumu „Odeon”. Jeśli chcecie więc usłyszeć kultową już interpretację „Rebeki” (od kilku tygodni na Trójkowej Liście Przebojów) czy „Catch the falling star”, nie może zabraknąć Was na tym koncercie. Pierwsza płyta zespołu – „Radio Retro” - została uznana za jedną z 10 najlepszych na polskim rynku w 2010r. przez tygodnik Polityka i dostała nominację do nagrody Gwarancja Kultury – TVP Kultura, do Fryderyka w kategorii Album Roku Blues. Najnowsze dzieło Mai Kleszcz – „Odeon”, wydaje się być kontynuacją drogi, jaką sobie wyznaczyła kilka lat temu płytą „Radio Retro”. Bilety: 30 zł (normalny), 25 zł (ulgowy) MAJA KLESZCZ & THE INCARNATIONS TERMIN

12.10.2012 r., godz. 20:00 MIEJSCE

Kinoteatr RIALTO, ul. Św. Jana 24, Katowice

N

D

A

R

O TYCH Z WENUS I Z MARSA Centrum Kultury Katowice zaprasza na spektakle Teatru Ludowego z Krakowa. Co interesujące, dwa spektakle prezentowane dzień po dniu, składają się w całość. Pierwszego dnia, w Sali koncertowej CKK zostanie nam przedstawione „Wszystko o kobietach” za sprawą piętnastu różnych kobiecości matki i córek, sióstr, rywalek, najlepszych przyjaciółek, koleżanek z pracy i koleżanek z przedszkola oraz żywotnych pensjonariuszek Domu Seniora. WOK to historie stworzone w 2000 roku przez najwybitniejszego chorwackiego pisarza Mirona Gavrana. Warto dodać, że jest on jedynym żyjącym dramatopisarzem w Europie, któremu poświęcony jest festiwal teatralny – Gavranfest na Słowacji. W 2006 roku Gavran stworzył spektakl, wznawiając temat znany z WOK, tworząc „Wszystko o mężczyznach”. Spektakl przedstawia męski świat, wykreowany ze strzępów rozmów podsłuchanych w siłowni, deklaracji składanych przy kieliszku, buńczucznych gróźb mafiosów z półświatka, nie do końca twardych męskich rozmów, w sytuacjach, kiedy staje się wobec utraty najbliższych… I tu znowu trzech aktorów wciela się w kilkanaście postaci, z pasją i szczerością, dając widzom powód do uśmiechu i jednocześnie do zadumy. Bilety 35/30 zł, www.ticketportal.pl WSZYSTKO O KOBIETACH I WSZYSTKO O MĘŻCZYZNACH TERMIN

13-14.10.2012 r. MIEJSCE

Centrum Kultury Katowice im. Krystyny Bochenek, pl. Sejmu Śląskiego 2

I

U

M

TEDXRAWARIVER

TED to konferencje organizowane od 28 lat na całym świecie. Występowali na nich tacy mówcy, jak Bill Clinton, Bill Gates, Steve Jobs, Jane Goodall, Frank Gehry, Paul Simon, Richard Branson, Bono czy Adam Savage. Nazwa TED to skrót od angielskich słów technologia, rozrywka i dizajn. „x” w nazwie oznacza, że konferencja jest organizowana lokalnie na licencji TED. Mottem TEDx są „idee warte upowszechniania”. Pierwsza konferencja tego typu odbyła się w 1984r. w Kalifornii. Dziś spotkania te gromadzą czołowych myślicieli i działaczy, których krótkie, trwające maksymalnie osiemnaście minut wystąpienia inspirują miliony osób na całym świecie. Większość wystąpień można zobaczyć bezpłatnie na stronie internetowej TED.com. Konferencja TEDxRawaRiver jest pierwszą organizowaną na Śląsku. Odbędzie się 13 października 2012 r. w Wyższej Szkole Technicznej w Katowicach. Jej tematem jest idea “Miasto 2.0”, czyli miasta współtworzonego przez jego mieszkańców przy wsparciu nowoczesnych technologii. Na scenie pojawią się nie tylko znani śląscy architekci (Tomasz Konior, Robert Konieczny), ale także artyści (Piotr Szmitke), twórcy oprogramowania przyjaznego użytkownikom, miłośnicy dobrej kuchni, pasjonat nauki Tomasz Rożek i wielu innych. Co prawda rejestracja uczestników już się zakończyła, ale organizatorzy zachęcają do oglądania transmisji na żywo na tedxrawariver.pl oraz na ekranach w hallu Wyższej Szkoły Technicznej. TEDXRAWARIVER TERMIN

13.10.2012 r. MIEJSCE

Wyższa Szkoła Techniczna, ul. Rolna 43, Katowice


BEMAGAZYN.PL

NOWOJORSKA OPERA NA ŻYWO Kina studyjne zapraszają do udziału w niezwykłym wydarzeniu – transmisjach na żywo spektakli z Metropolitan Opera w Nowym Jorku. Kolejny już sezon będzie można oglądać na żywo spektakle z jednego z największych i najbardziej znanych teatrów operowych na świecie. Cykl „The Metropolitan Opera: Live in HD” został zainaugurowany w 2006 roku. Teraz już spektakle pokazywane są w ponad 1700 kinach w 54 krajach, co czyni nowojorską operę instytucją o zasięgu globalnym. Sprzedano dotąd 9,6 miliona biletów! W tym sezonie 2012/2013 zaplanowano 12 transmisji, z czego siedem to nowe produkcje, a dwie z nich będą premierami. Jak zwykle zaśpiewają znakomici soliści, w tym uznawani na całym świecie Polacy – tenor Piotr Beczała i baryton Mariusz Kwiecień. W przerwach pomiędzy kolejnymi aktami nie tylko będzie można posłuchać rozmów z gwiazdami i realizatorami, ale też zajrzeć za kulisy i do foyer, tak by poznać prawdziwą atmosferę, która panuje w jednym z największych teatrów operowych świata. Najbliższe opery: „Napój miłosny” Gaetano Donizetti (nowa produkcja), „Otello” - Giuseppe Verdi, „Burza” Thomas Adès (premiera). Operę można obejrzeć w Kinie Amok w Gliwicach, ale warto sprawdzić też swoje kino studyjne. THE METROPOLITAN OPERA LIVE IN HD TERMIN

13.10, 27.10, 10.11.2012 r. MIEJSCE

Kino AMOK – scena BAJKA, ul. Dolnych Wałów 3, Gliwice

JAK SIĘ TWORZY SCENOGRAFIĘ

KONIEC WŁOSÓW

Niewielu z nas nie widziało musicalu filmowego Hair. Świadczyć o tym może to, jak wielu z nas lubi zanucić pod nosem melodię z „Let the Sunshine In”. A gdyby tak jednak podśpiewywać sobie „Wzejdzie słońce, dziś obudzi nas”? W tym celu koniecznie trzeba udać się na spektakl polskiej wersji broadwayowskiego musicalu-legendy. Dzieci kwiatów, hippisi oraz przede wszystkim rewolucja. A do tego kontrowersyjna, jak na czasy debiutu na deskach (i chyba jeszcze troszkę nadal), tematyka: narkotyki, homoseksualizm i wolna miłość. We wszystko to jakby wpleciona jest historia Claude’a Bukowskiego, natrafiającego przez przypadek na grupę długowłosej młodzieży, trapionego wyborem między realizacją chęci walki z władzą a pragnieniem wypełnienia na wojnie wietnamskiej oczekiwań rodziny i społeczeństwa. Gliwicka wersja dwuaktowego musicalu „Hair” po dwóch latach schodzi z afisza, zatem pozostają już ostatnie trzy okazje na zapoznanie się z tą wzruszającą, acz kontrowersyjną broadwayowską historią, a dla tych, którzy już ją znają – pożegnanie się z tytułem.

9

Centrum Scenografii Polskiej, Oddział Muzeum Śląskiego zaprasza od 18 do 21 października na Festiwal Nowej Scenografi, będący prezentacją dorobku scenografów, ich różnorodnego podejścia do tematu, postawy artystycznej, ale również pretekstem do poważnej dyskusji na temat współczesnej scenografii i jej miejsca w sztukach plastycznych. W dyskusji udział wezmą zawodowi scenografowie, pracujący w teatrach i filmie, jak w telewizji, reklamie, widowiskach plenerowych, animacji.Organizatorzy zapraszają m.in. do kina Kosmos na pokazy filmów (i spotkania z twórcami), które poprowadzi dr Anita Skwara. Omawiane będą filmy „Młyn i krzyż” (scenografia), „Wenecja” (scenografia), „Sala samobójców” (kostiumy), Lista Schindlera (dekoracja wnętrz – nagrodzona Oscarem Ewa Braun). W bogatym planie są również konferencje, dyskusje panelowe, spotkania, warsztaty, pokazy performance’ów oraz prezentacja instalacji. Szczegóły na www.muzeumslaskie.pl, w zakładce Centrum Scenografii Polskiej. FESTIWAL NOWEJ SCENOGRAFII TERMIN

18-21.10.2012 r. MIEJSCE

Katowice

HAIR TERMIN

18-20.10.2012 r. MIEJSCE

Gliwicki Teatr Muzyczny, ul. Nowy Świat 55/57, Gliwice ARKADIUSZ BURY


10

BE KULTURA

EXPRESS BEAUTY BAR F OT. M O N I K A Z E M E L K A

19 września odbyło się uroczyste otwarcie Express Beauty Baru w Katowicach. Słowo Express pojawia się tutaj nie bez znaczenia, ponieważ w EBB w mniej niż godzinę możemy zafundować sobie stylizację włosów, makijaż oraz mani lub pedi za mniej niż 100zł. Podczas otwarcia styliści EBB sumiennie odpowiadali na wszystkie pytanie i służyli poradą. Mogliśmy również zobaczyć na co ich stać, każdy z obecnych mógł oddać się w ich ręce i liczyć na wystrzałową fryzurę. www.ebbar.pl

SHOWROOM WORLDS DESIGN

21 września miało miejsce oficjalne otwarcie showroomu Worlds Design w Katowicach. Znajdziecie tutaj największą na śląsku ekspozycję mebli i oświetlenia marki Kartell. Showroom znajduje się przy ul. Jankego w Katowicach. Wchodząc do środka ciężko zdecydować się którą rzecz wybrać. Wszyscy miłośnicy dobrego designu muszą odwiedzić to miejsce. www.worldsdesign.pl

F OT. DA R I U S Z R O K

KONCERT BRZOSKA I GAWROŃSKI NA GOLDEN VISION

Golden Vision Music & Art Festival odbył się 15 września w Hucie Uthemana w Katowicach. Na scenie alternatywnej mogliśmy podziwiać zespół Brzoska i Gawroński. Niesamowity klimat tego miejsca, ludzie którzy nie znaleźli się tam przypadkowo i świetna atmosfera na pewno pozostaną w pamięci wszystkich tam obecnych. Bardzo dobry koncert i bardzo dobra muzyka. Czekamy na więcej!


DOM DLA CIEBIE Miejsce: Pyskowice ul. Jana Pawła 2 Kontakt e-mail: komsta@komsta.pl Telefon kom: 602 293 857

Zabudowa szeregowa 4 domów, stan deweloperski 2 domy po 155m2 3220 zł/m2 brutto 2 domy po 209m2 2627 zł/m2 brutto

UNIWERSALNA PRZESTRZEŃ PRZYJAZNA DZIELNICA

DOGODNA LOKALIZACJA

NOWOCZESNY DESIGN

SOLIDNE BUDOWNICTWO

DLA PIERWSZEGO KLIENTA ZNIŻKA - 100 000 ZŁ


12

BE KULTURA

HP Rozmawiać o Bogu można w sposób ciekawy i porywający. Tego dowodzą Szymon Hołownia, który o sprawach duchowych wie więcej niż niejeden duchowny i Marcin Prokop, telewizyjny showman. Ich rozmowa rzeka, „Bóg, kasa i rock’n’roll” to niezła pożywka zarówno dla osób religijnych, jak i tych, którym do kościoła jest nie po drodze. Autorzy unikają niepotrzebnego patosu, rozmawiając „na luzie” o sprawach trudnych i kontrowersyjnych. Łączą tematykę sakralną, poważną z zagadnieniami popkulturalnymi np. z dyskusjami o muzyce popularnej czy istnieniu życia pozaziemskiego. Ta książka to niezła chłosta intelektualna. Nie spodziewałem się, że o tak trudnych sprawach jak religia, można mówić w taki przystępny i zabawny sposób. Autorzy pokazują swoje często odmienne stanowiska, kłócą się zażarcie, by zmusić czytelnika do przemyśleń. Czasami aż chce się włączyć w rozmowę, dodać swoje zdanie, niestety to tylko książka. Ale za to jaka!

SZYMON HOŁOWNIA, MARCIN PROKOP, ‚‚BÓG, KASA I ROCK’N’ROLL’’

BEMAGAZYN.PL

RS Regina ze swojej nowej płyty spogląda na nas, wystylizowana na lekko zwariowaną i nierozgarniętą artystkę. Wszystko jakby po to, aby sprowokować do myśli, które utwierdzą nas w przekonaniu, że to, co dzieje się na płycie, jest szalone i lekko nieokiełznane. Lecz nie wszystko sprowadza się do beztroskiej prowokacji, kompozytorka jest też refleksyjna i zadumana, jak w utworze „Firewood” („Drzewo na opał”). Na całe szczęście to tylko pozory, bo zabawie na płycie nie ma końca! Regina raz mówi z uroczym akcentem po hiszpańsku, a raz nieporadnie udaje francuską dziewczynę. Jeśli szukacie mainstreamowych przebojów, to tu takich nie znajdziecie, ale na pewno odkryjecie świat Reginy Spektor, który istnieje już ponad dekadę. Z nią nie można się nudzić, bo za każdym razem zaskakuje czymś innym. Czasami artystka bywa szalona i nieprzewidywalna, lecz bywa też romantyczna (ale nigdy rozważna).

REGINA SPEKTOR, „WHAT WE SAW FROM THE CHEAP SEATS’’

12

MM W tym roku, a dokładniej w sierpniu minęła 50 rocznica śmierci jednej z największych gwiazd kina – Marylin Monroe. Mój tydzień z Marylin to próba zapisu tygodnia z życia aktorki, podczas kręcenia filmu „Książę i aktoreczka”. Głównym bohaterem nie jest jednakże tylko Marylin, ale i Colin Clark, młody asystent reżysera. To na podstawie jego wspomnień opisanych w książce o tym samym tytule powstał obraz. Jest rok 1956 a sława Marylin sięga już całego globu. Marylin Monroe, gdy tylko się pojawi, rozkochuje w sobie wszystkich. Piękna, zawsze uśmiechnięta i życzliwa dla swoich fanów. Czy jej życie naprawdę było aż tak cudowne? Każdy, kto choć raz czytał o życiu prywatnym gwiazdy, wie, że Marylin szczęśliwa tylko bywała… I pomimo iż film nie wnosi nic nowego jeśli idzie o znajomość życia ikony kina, warto po niego sięgnąć. Chociażby ze względu na wspaniały klimat, a przede wszystkim kostiumy i scenografię, które na półtorej godziny przenoszą nas prosto do lat 50.

‚‚MÓJ TYDZIEŃ Z MARYLIN’’, REŻ. SIMON CURTIS


BEMAGAZYN.PL

13

„W KOSMOSIE NIKT NIE USŁYSZY WASZEGO KRZYKU”

W

itam w otchłani! Tytułem krótkiego wstępu dla niezorientowanych, w rubryce tej staram się luźno powiązać temat numeru z gatunkiem filmowym znanym wszem i wobec jako HORROR, a zarazem zainteresować Was paroma ciekawymi moim zdaniem filmami. „BE ON TIME” - mam nieodparte wrażenie, że szanowni edytorzy tego pisma nie mają zamiaru ułatwiać mi życia. Cóż można by napisać? Hmm, wiem! Skupmy się na realiach czasoprzestrzennych Horroru, które są szerokie, niczym nie przymierzając bary Roberta Burnejki. Horrory równie dobrze czują się w zatęchłych murach średniowiecznych zamczysk, nawiedzonych wiktoriańskich domostwach, ciemnych zaułkach wielkich metropolii, jak i na międzyplanetarnych stacjach kosmicznych. I właśnie na tych ostatnich chciałbym się dziś skupić. Horror chętnie podąża z duchem czasu, otwiera sie na nowinki technologiczne i postęp cywilizacyjny, czego przejawem jest hybryda, którą możemy umownie nazwać horrorem science – fiction, lub w skrócie horrorem Sci - Fi. Sztandarowym przykładem jest tu niewątpliwie saga „Obcy”, składająca się z czterech klasycznych już obrazów oraz najnowszego, stanowiącego niejako prequel „Prometeusza” (celowo nie ujmuję tutaj filmów z serii AVP, bo to jakieś nieporozumienie). No to lecimy… Obcy - 8. pasażer Nostromo / Alien (1979) – strach i klaustrofobia. Te słowa najlepiej obrazuj,ą co Nas czeka. Pozycja kultowa. Obcy - decydujące starcie / Aliens (1986) – nastawiony raczej na akcję, z dużą ilością wybuchów i amunicji. Zdecydowanie mniej mroczny, ale i tak parę razy podskoczycie ze strachu. Obcy 3 / Alien 3 (1992) – i znowu coś innego. Film w reżyserii Davida Finchera, posiadający tą niesamowitą aurę znaną z „Siedem / Se7en”. Duszno, brudno, niepokojąco - zobaczcie sami. Obcy 4 - Przebudzenie - Alien: Resurrection - Alien 4 (1997) – bardzo lubię filmy Jean-Pierre Jeuneta za ich niepowtarzalny, oniryczny klimat i ekspresję artystyczną, ale w połączeniu z tandetnymi akcentami humorystycznymi i fatalnym zakończeniem dzieło wieńczące cykl nie do końca się broni Kolejnym filmem, o którym muszę w tym miejscu napisać, jest wybitny Ukryty wymiar / Event Horizon (1997). Film „przeszedł” bez większego echa, co w sumie mnie nie dziwi,

gdyż nie należy do obrazów łatwych i przyjemnych. Stanowi genialnie wyważone połączenie „Lemowskiego” Sci – Fi z czymś nienazwanym, czymś wprost piekielnym. Gorąco polecam! Wątek przyszłościowy przewinął się również w Wysłanniku piekieł IV: Dziedzictwo krwi / Hellraiser: Bloodline (1996) - moim zdaniem, ostatniej wartej obejrzenia części cyklu Hellraiser (na dzień dzisiejszy nakręcono już chyba dziewięć części). Dlaczego o tym piszę? Bo uwielbiam Pinheada. Alternatywą dla tych, których nie zachwycił Matrix i jemu podobne, niech będzie Mroczne miasto / Dark City (1998) – nie jest to może horror, a raczej bardzo mroczne Sci – Fi, tym niemniej film ze wszech miar wart polecenia. Niebanalny pomysł, świetna obsada i oszałamiająca scenografia robią swoje. Zdecydowanie mniej „Neo” a bardziej „Dark” - to lubię. Na sam koniec zostawiłem sobie trzy filmy, które w dwojaki sposób realizują założenie BE ON TIME. Raz, mieszczą się w ramach Horror Sci-Fi, a dwa - stanowią filmowe adaptacje gier komputerowych. Dobitnie pokazują, jak twórcy horrorów pozostając pod wpływem postępu techno – cywilizacyjnego, usilnie próbują nadążyć za potrzebami dzisiejszych odbiorców kultury masowej. Na całe szczęście daleko im do „wybitnych” dzieł Uwe Boll`a - słynącego z adaptowania na srebrny ekran czego tylko się da, a przy tym posiadającego niezwykle rzadki dar „kaszanienia” nawet najlepszego scenariusza. Doom (2005) – pomimo liniowej fabuły, pomimo oklepanego motywu eskadry kosmicznych komandosów, będącej zbieraniną rożnego typu „freak`ów” a nawet pomimo udziału gościa o ksywie „The Rock” - mnie zainteresował. Nie jest to film dla każdego, ale Ci, którzy lubili spędzać godziny przed monitorem, robiąc użytek z piły łańcuchowej lub innego miniguna będą zadowoleni. Dead Space: Downfall (2008), Aftermath (2011) – dwa ciekawe filmy, będące adaptacją niezłej gry komputerowej. Co by tu jeszcze? Aha, drobny szkopuł, są to filmy animowane. Jeżeli uważasz, że „bajki” są dla dzieci to daruj sobie, reszcie zaznajomionej z kinem Anime - polecam. Na dziś to tyle. Pamiętajcie: „W kosmosie nikt nie usłyszy Waszego krzyku”. TOMASZ MARSZAŁEK


14

BE KULTURA

TEGOROCZNY MIĘDZYNARODOWY FESTIWAL KINA NIEZALEŻNEGO - ARS INDEPENDENT – ROZPIESZCZAŁ MIŁOŚNIKÓW KINA Z KAŻDEJ STRONY. W JURY ZASIADŁA JEDNA Z NAJWAŻNIEJSZYCH POSTACI KINA NIEZALEŻNEGO W STANACH ZJEDNOCZONYCH. NA KONCIE MA 7 FILMÓW, BYŁA JEDNĄ Z PIERWSZYCH KOBIET-REŻYSERÓW NA FESTIWALU SUNDANCE. NIGDY NIE BYŁA W MULTIPLEKSIE, A O SOBIE SAMEJ MÓWI „CZAROWNICA” – WYWIAD Z NINĄ MENKES.

Marta Woźniak: W co bawią się czarownice, kiedy są jeszcze małe? Nina Menkes: Taka czarownica jak ja bawiła się na podwórku. Wychowywałam się w Kalifornii niedaleko San Francisco, gdzie królował ruch hipisowski. Ja hipiską nigdy nie zostałam, polityka mnie nie interesowała, dlatego bawiliśmy się w teatr. Jak miałam 12 lat, napisałam sztukę i ją wyreżyserowałam. Dlatego zostałaś filmowcem? Właściwie to byłam tancerką i wymyślałam układy choreograficzne. Mieszkałam przez krótki czas w Londynie. Chłopak mojego współlokatora chodził do szkoły filmowej i musiał oddać film na zaliczenie. Nie wiedział, co zrobić, a ja miałam pomysł – film o tańcu. I to był pierwszy raz, kiedy film mnie zainteresował. Kiedy wróciłam do Stanów, postanowiłam, że

chcę się dostać do szkoły filmowej, UCLA w Los Angeles, jednej z najlepszych w Stanach Zjednoczonych. Było trudno się tam dostać, ale mnie się udało za pierwszym razem i wiedziałam, że jestem w domu. Więc czym według ciebie jest film? To moja duchowa droga. Moje myślenie jest podobne myśleniu Tarkowskiego: film jest powołaniem. A oprócz Tarkowskiego kto był dla ciebie wzorem? To nie tak. Tarkowski wcale nie był wzorem, nie mam żadnych mistrzów. Po przeczytaniu jego książki stwierdziłam, że podejście Tarkowskiego jest identyczne z moim, które narodziło się, zanim przeczytałam książkę.

I L U S T R AC J A : K ATA R Z Y N A GA S I Ń S K A


BEMAGAZYN.PL

Siedziałaś całymi dniami w kinie? O kinie nie widziałam nic, nawet w filmówce. Mama nie chciała w domu telewizora, więc jedynym miejscem, gdzie można było oglądać filmy było kino. Sama nigdy nie byłam w multipleksie. Chodziłam natomiast do mniejszych kin, widziałam parę filmów. Duże wrażenie zrobiła na mnie „Czerwona Pustynia” Antonioniego i „Zeszłego roku w Marienbadzie” Resnais. Jako kobiecie było Ci trudna odnaleźć się w tym świecie? I tak, i nie. Nie chciałam wpasować się w system, wolałam być poza, robić wszystko na własny rachunek. Nie chciałam się ograniczać, bazując na historii kina, którą odkryłam dopiero po szkole. Mieliśmy w niej dużo swobody, wiesz, kamera do ręki i jazda. Każdy chciał tam zostać jak najdłużej. Ja siedziałam tam 8 lat. Kto jest Twoim ulubionym filmowcem? Reżyser, którego bardzo lubię to Lisandro Alonso. Podobają mi się też dokumenty Toma Andersona, i uwielbiam Béla Tarr’a. „Sztańskie Tango” – genialny film. A jaka jest kondycja filmów prezentowanych na Ars Independent? To dobry przegląd kina niezależnego, mamy trochę opowiastek, trochę polityki. Poziom nie różni się niczym od filmów z multipleksów. Wszystkie są sztuką i wyzwaniem, choć nie znam filmu, który by nim nie był. Co sądzisz o podziale kinematografii na dwie ścieżki – film jako produkt i film jako sztuka? Moja siostra ładnie to ujęła. W supermarketach są działy z książką z naklejką „bestseller”. Głównie to śmieciowe bestsellery, a nie wielkie dzieła literatury. Przecież nikt poważny nie chciałby, aby jego książka znalazła się na półce supermarketu! Prawdziwa literatura nigdy nie zarobiła wielu pieniędzy, tak samo jest z filmem. Niby istnieją te wszystkie nagrody filmowe, które nagradzają wielką sztukę filmową, ale to nie jest wielka sztuka, tylko wielka komercja.

15

Chcesz być niezależna na każdym polu produkcji filmu: reżyseria, scenariusz, montaż. To dlatego, że nie chcesz żadnej zależności czy dlatego, że wiesz, że przy współpracy z kimś nie zrobisz filmu, który będzie tym, co sobie wymyśliłaś w głowie? Jedno i drugie, chociaż korzystałam z pomocy siostry, a przy dwóch ostatnich projektach z pomocy operatora. Wszystkie moje filmy są takie, jak chciałam i niczego bym w nich nie zmieniła. To są moje dzieci od początku do końca. Mówiłaś o filmie jako wyzwaniu. Co jest dla ciebie największą przeszkodą w realizacji? Wiesz, kiedy kontroluję film nie mam problemów. Mój ostatni film „Rozpad” miał przewidziany budżet na ok. 100 000$. Film jest trochę w stylu Dostojewskiej „Zbrodni i kary”. Jedna z izraelskich fundacji dała mi 80 000$. Mówiłam producentowi, że nie chcę żadnego wynagrodzenia, niestety kwota fundacji nie wystarczyła. Przyjaciele mnie zbywali. W końcu moja znajoma – Rebeka – wpadła na pomysł, żeby skontaktować się z Michael’em Huffington*. To było dla mnie nierealne, ale Rebeka dostała namiar, opisała sytuację, a na drugi dzień na konto wpłynęło 20 000$. Podobno Huffington jest bardzo religijnym człowiekiem, a kiedy odebrał e-mail od Rebeki słuchał „Zbrodni i kary” Dostojewskiego. Chyba uznał to za jakiś znak. Skąd wzięła się płonąca palma w „Damie Karo”? Ktoś mi powiedział, że w Kalifornii zdarza się, że palmy same z siebie płoną. Stwierdziłam, że skoro robię film o Las Vegas, chcę mieć płonącą palmę w filmie. Jeździłam po pustkowiach i w końcu znalazłam. Poszłam na straż pożarną i okazało się, że palma, którą chciałam podpalić, w ciągu dwóch tygodni miała zostać ścięta. Strażacy dali mi nie tylko zgodę, ale również sami zaproponowali, że ją podpalą, wiesz, dla bezpieczeństwa. To było fantastyczne. Za płonącą palmę chcieli jedynie 5$. Masz bardzo dużo szczęścia. Wyższe siły się mną opiekują, a ja sama mam w sobie wielką energię. Nie jestem bardzo religijna, ale modlę się każdego dnia, żeby Bóg pokazał mi dobrą drogę, akceptuję też wszystko, co przynosi los. Nie awanturuję się, biorę życie takie, jakie jest.

To czym jest prawdziwa sztuka?

A kim byłabyś, gdybyś nie zajmowała się filmem?

Ludzie mają różne zdania. Na Ars Independent kino niezależne podoba się albo nie – wolna wola. Nie umiem odpowiedzieć ci, czym jest sztuka. W głębi serca czuję, że kino powinno być głębokie, poetyczne, wizualne, i to staram się osiągnąć, jednak trudno o film od początku do końca czysty i piękny zarazem.

Nad tym pytaniem będę się zastanawiać jak umrę, w tym życiu miałam być filmowcem, więc nim jestem.

Większość filmów zrobiłaś analogowymi kamerami, jedynie „Rozpad”, twój ostatni film, jest w HD. Czy to też definiuje film jako bardziej wartościowy, artystyczny? Nieważne czym – ważne jak. Można zrobić coś pięknego poczciwą kamerą 35mm, albo zwyczajnie może z tego wyjść katastrofa. Wszystko zależy od ducha filmowca, no i od jego talentu.

Dziękuję za rozmowę.

ROZMAWIAŁA MARTA WOŹNIAK

*Michale Huffington - amerykański polityk, producent filmowy, mąż Arianne Huffington założycielki The Huffington Post.


16

BE KULTURA

BRZOSKA I GAWROŃSKI BRZOSKA I GAWROŃSKI TO ZESPÓŁ ZAŁOŻONY KILKANAŚCIE MIESIĘCY TEMU PRZEZ DWÓCH ARTYSTÓW, WYWODZĄCYCH SIĘ POZORNIE Z CAŁKIEM INNYCH ŚWIATÓW. JEDNYM Z NICH JEST MŁODY PRODUCENT MUZYKI ELEKTRONICZNEJ I DJ Z KATOWIC, KTÓRY ZADEBIUTOWAŁ W 2009 ROKU ALBUMEM „CUP OF COFFEE”. DRUGIM JEST WZIĘTY POETA, AUTOR SZEŚCIU KSIĄŻEK POETYCKICH I ANIMATOR KULTURALNY. NA SCENIE MUZYCZNEJ DEBIUTOWAŁ W DUECIE BRZOSKA & MOSQUITO PŁYTĄ „NIE-TAKTY”. W LIPCU TEGO ROKU WYDALI SWOJĄ PIERWSZĄ EP-KĘ , TERAZ CZEKAMY NA PEŁNOPRAWNY ALBUM PLANOWANY NA JESIEŃ TEGO ROKU.

NA ZDJĘCIU OD LEWEJ: Asia Małanka Wojtek Bubak Wojtek Brzoska Dominik Gawrońsk

Michał Śladewski: Dominik, byłeś producentem muzyki elektronicznej, co w 2009 roku doprowadziło do wydania płyty „Cup of Coffee”. Czy w Twoim życiu zawsze towarzyszyła Ci muzyka elektroniczna? Dominik Gawroński: Tak, z tego typu muzyką miałem kontakt właściwie od dziecka, kiedy zacząłem naukę gry na klawiszach elektronicznych. Później, w 2002 r. zainteresowałem się muzyką klubową i techno. Od tego czasu muzyczne zainteresowania ciągle się zmieniały, ewoluowały. To wszystko doprowadziło mnie do 2008 roku, kiedy zacząłem słuchać głównie połamanych beatów z pogranicza down-tempo i idm. MŚ: Wtedy przyszedł czas na wydanie „Cup of Coffee”. DG: Po pewnym czasie moja praca zaczęła nabierać kształtów. Kilka numerów zaczęło do siebie pasować, następnie pojawił się pomysł, aby nadać temu formułę płyty. Tak ostatecznie wypracowała się koncepcja muzycznego spaceru po mieście, zawarta w „Cup of Coffee“. MŚ: Wojtek, Ty także miałeś już okazję wydać album z zespołem Mosquito. Wojtek Brzoska: Tak, właściwie był to jeden człowiek skrywający się pod pseudonimem Mosquito czyli Adam Kusiak. Wspólnie z nim próbowaliśmy podziałać na płaszczyźnie


17

F OT. KO N S TA N C J A O W C Z A R E K

BEMAGAZYN.PL

tekstowo- muzycznej, czego efektem była płyta „NIE-takty”, dołączona do miesięcznika „Lampa“ pod koniec 2008 roku. MŚ: Co w takim razie jest Twoją większą pasją: muzyka czy poezja? WB: Muzyka jest moją pasją odkąd pamiętam. Stała nią właściwie wcześniej niż poezja – właśnie to sobie uświadomiłem (śmiech). Największą przyjemność z obcowania z muzyką odczuwałem słuchając jej na żywo. Pomogło mi to znacznie poszerzyć zakres muzycznych poszukiwań. Dużo zasługi miały tu faktycznie zarówno polskie, jak i zagraniczne festiwale. W ten sposób otwierałem się także na gatunki wcześniej mi obce, jak na przykład elektronika czy punk rock. MŚ: Czy Twoja poezja ma pewien skonkretyzowany przekaz czy każdy powinien ją odbierać na swój sposób? WB: Wydaje mi się, że dobra poezja ma do powiedzenia coś wręcz przeciwnego niż proste zakomunikowanie czegoś. Im bardziej wieloznaczna bywa poezja, tym chyba zarówno dla niej, jak i dla czytelnika/słuchacza-lepiej. Kiedy piszę wiersz, mając na myśli coś abstrakcyjnego nie oznacza to przecież, że należy próbować odgadywać ten pseudo-rebus który zawarłem w tekście. Każdy powinien wziąć sobie z tego przekazu to, co jest mu w danej chwili potrzebne. Poezja i muzyka powinny budzić emocje. Zarówno pozytywne, jak i negatywne. Dobrze

jest móc odnaleźć się w czyimś wierszu czy piosence. To zbliża. Ważne jest świadome posługiwanie się słowami. Moje wiersze w naszym zespole funkcjonują jednak jako teksty utworów, po prostu. Warto o tym pamiętać, że na scenie jestem wokalistą, nie poetą. MŚ: Elektropoezja, jak nazywacie swoją muzykę na pewno nie jest dla każdego... Macie jakieś sprecyzowane grono odbiorców dla którego tworzycie muzykę? DG: Wydaje mi się, że najciekawsze grono odbiorców to fani szeroko pojętej muzyki alternatywnej. Chcemy robić muzykę, nad którą warto się zastanowić lub też w jakiś sposób w nią wniknąć. WB: Jednak chcielibyśmy uniknąć szufladkowania, że gramy muzykę trudną i połamaną, bo tak nie jest! Nasza muzyka jest przecież rytmiczna i można przecież przy niej nawet tańczyć, co zaczęliśmy obserwować na ostatnich koncertach. MŚ: To może teraz od początku: kiedy zaczęła się przygoda zespołu Brzoska i Gawroński? DG: Poznaliśmy się w kwietniu 2011 roku. Nasz wspólny znajomy powiedział mi wtedy, że jest poeta, który poszukuje muzyka do współpracy. Spotkaliśmy się, zapoznałem się z twórczością literacką i muzyczną Wojtka, zacząłem wyobrażać sobie jak ta


18

BE KULTURA

współpraca mogłaby wyglądać. Na początku, przyznaję, było ciężko, choćby dlatego, że nigdy muzycznie nie współpracowałem z żywym człowiekiem. Zawsze działałem sam. A tu pojawił się ktoś, z kim można wymienić się pomysłami, ale też trzeba iść na pewne kompromisy. WB: Na początku bazowaliśmy na gotowych utworach, które grał Dominik, dołączając do nich teksty z różnego okresu mojej działalności poetyckiej. To, że Dominik nigdy nie współpracował z żywymi ludźmi powodowało, że często z moim wokalem musiał radzić sobie sam w zaciszu swojego domowego studia. MŚ: A co z innymi współpracownikami? Są jeszcze przecież Wojtek Bubak i Michał Kmita. Jak to wyglądało na początku? WB: Przed Wojtkiem i Michałem była jeszcze Asia Małanka. Od początku mieliśmy pomysł aby pewne partie wokalne śpiewała wokalistka. W końcu mój znajomy polecił nam Asię, zapewniał nas, że dziewczyna ma piękny głos, ale nigdy wcześniej profesjonalnie go nie wykorzystywała. Pamiętam początki, gdy stremowana pojawiła się u mnie w mieszkaniu, słuchając naszych oczekiwań. Głos Asi szybko zrobił na nas niesamowite wrażenie. DG: Asia to nasze odkrycie! (śmiech) WB: Drugą postacią jest Wojtek Bubak. Ten od między innymi Sensorów, Jacka Lachowicza czy Beneficjentów Splendoru.. MŚ: To już zasłużona postać na scenie muzycznej! WB: Dokładnie tak. Okazało się, że Wojtek rok temu wystosował do mnie maila z pytaniem odnośnie współpracy, bardzo nas to ucieszyło bo jest to naprawdę świetny i utalentowany gitarzysta. DG: Z Wojtkiem Bubakiem było trochę inaczej niż z Asią. Wojtek to doświadczony muzyk, gdy pojawił się na próbie od razu miał masę pomysłów. Do tego jego styl często polega na wykorzystywaniu dużej liczby efektów gitarowych w stylu Christiana Fennesza, którego uwielbiam. MŚ: Co Was najbardziej inspiruje w tworzeniu muzyki? DG: Kiedyś głównie inspirowała mnie klubowa muzyka elektroniczna. Dziś bardzo lubię rockową muzykę lat ‚60 i ‚70 – głównie The Beatles i Pink Floyd. Silną inspiracją jest też oczywiście współczesna muzyka alternatywna i elektroniczna. Z pogranicza tych gatunków zdecydowanie najbardziej lubię Radiohead. Wojtek z kolei zaszczepił we mnie trochę punka jak np. The Clash. WB: Ja niestety nie załapałem się na punk rocka, wtedy kiedy na scenie muzycznej było go więcej, natomiast po latach nadrobiłem zaległości i zacząłem słuchać melodyjnego punk rocka w stylu Public Image Ltd., Gang of Four czy The Ex. MŚ: Pierwsza EP-ka została wydana wraz z kwartalnikiem OPCJE, utwór „Zostaliśmy na lodzie” został opublikowany na drugiej odsłonie składankowego albumu SEALESIA. Kiedy możemy spodziewać się Longplaya?

WB: LP możemy się spodziewać w połowie listopada, ale prawdopodobnie fizycznie będzie już pod koniec października. Oficjalnie zaistnieje na festiwalu Ars Cameralis, gdzie pod koniec listopada zagramy koncert promujący płytę. MŚ: Jakiś czas temu graliście koncert w więzieniu i przygotowaliście klipy do utworów „Morze nieskończoności” oraz „Nigdzie Indziej”. Jakie wrażenia zostały po takich doświadczeniach? DG: Wizytą w Zakładzie Karnym w Wojkowicach, w którym graliśmy koncert i powstał materiał video do „Morza nieskończoności“ byłem zdruzgotany przez kolejne trzy dni. Kraty co kilka metrów, twarze osadzonych... Ciężkie przeżycie. WB: Tak, to koncertowy klip nakręcony w prawdziwym więzieniu, z prawdziwą więzienną publicznością. Na początku więźniowie tak jakby starali się budować dystans, stanęli kilkanaście metrów od nas lecz wraz z postępem koncertu zaczęli bić brawo, podchodzić coraz bliżej. Myślę, że to było dla nich tak samo dziwne doświadczenie, jak i dla nas, bo większość z nich nigdy z taką muzyką nie miała kontaktu. DG: To było niezwykłe doświadczenie, oni siedzą tam już pewnie ładnych parę lat, znają każdy kąt a tu nagle w ich przestrzeni osobistej pojawia się grupa dziwnych ludzi i tę przestrzeń narusza. MŚ: Jakie macie plany na przyszłość zespołu Brzoska i Gawroński? WB: Na pewno w listopadzie zagramy na festiwalu Ars Cameralis, bo jest to nasz wydawca i organizator festiwalu. Poza tym wszystko się tworzy. Są oczywiście wstępne plany, ale myślę, że bardziej sprecyzowane plany będą w niedalekiej przyszłości. Na razie skupiamy się na festiwalu oraz na wydaniu naszego pierwszego albumu pod nieco tajemniczym tytułem „NUNATAK“. MŚ: Z tego co mówicie wygląda na to, że Wasza współpraca nie skończy się na jednej płycie. DG: Nie wyobrażam sobie, żeby miało się to skończyć tak wcześnie. Mam dużo muzycznych pomysłów w głowie. Nie chciałbym zostać teraz z nimi sam. Na szczęście jak dotąd dostawaliśmy dobry odzew ze strony słuchaczy i środowiska dziennikarskiego, więc wszystko jest na jak najlepszej drodze. Oczywiście zobaczymy jakie będą reakcje po wydaniu płyty, ale jesteśmy dobrej myśli. WB: Ja sobie nie wyobrażam żebyśmy mieli przestać to robić bez względu na reakcję ludzi. DG: Po grobową deskę! (śmiech) WB: Tak jest! (śmiech) Dziękuję za rozmowę.

ROZMAWIAŁ MICHAŁ ŚLADEWSKI


BEMAGAZYN.PL

T

E

K

S

19

T

SYLWIA KUBRYŃSKA Pisarka, blogerka, dziennikarka. Pochodzi z Mazur, mieszka na Kaszubach. Laureatka nagrody Gdańsk Metropolia Europejska Stolica Kultury i Wydawnictwa Replika. Jurorka Blog Forum Gdańsk 2011. Publikuje opowiadania na gdańskim portalu bedeker.pl. Jest autorką powieści Last Minute i bloga www.kubrynska.com

ZDANŻAJ NIE MA TAKIEJ RZECZY NA ŚWIECIE, O KTÓREJ MOŻNA BY RZEC: ZAJĄC. A JUŻ NA PEWNO PRACA NIE ZAJĄC. NIE UCIEKNIE.

B

yć na czas to dziś istotna sprawa. Ale nie robiłabym dramatu. Co nagle to diable. Zawsze się przecież znajdzie jakaś furtka, wyjście ewakuacyjne, errata, suplement. Gdy jeszcze byłam studentką, notorycznie spóźniałam się na biofizykę. Jakiś szaleniec ustawił plan zajęć tak, że wykład zaczynał się o siódmej rano. No, wybaczcie. Zanim człowiek się ogarnął, było po zawodach. Trzy nieobecności i lista studentów krótsza o moje nazwisko. Gdy się problem stał faktem, postanowiłam działać. Poszłam do sklepu i kupiłam sobie enerdowski budzik. Potem pożyczyłam skrypty, przepisałam zadania i siadłam do nauki. Siedziałam do drugiej w nocy i zgłębiałam materiał. Temat: menisk górny. I menisk dolny, żeby nie było. W kapilarach. Dobra, już nie będę. Grunt, że obryłam się z tego tak, że do dziś nie rozumiem, czemu nie zostałam kardiochirurgiem. W każdym razie, gdy szłam spać, już dniało. Enerdowski budzik szalał przez trzy godziny, aż mu baterie padły. Obudziłam się rzecz jasna o dziewiątej. Sami Państwo rozumieją, że w tej sytuacji wstawanie o szóstej było oczywistą niedorzecznością. Tak więc wstałam o dziewiątej i pobiegłam na autobus, by kończącego wykład profesora od biofizyki błagać na kolanach o litość. W autobusie kontrola biletów. Łzy jak grochy. Panie, do drugiej o meniskach się uczyłam. Ze studiów mnie wyleją. Nie mam pojęcia, co zrobię bez studiów. Ojciec mnie zabije. A matka poprawi. Puścił. Lecę na uczelnię. Serce w gardle. Na zegarku dziesiąta. Już po mnie.

Już nie żyję. Wpadam na salę wykładową, pusto. Jezu, już poszli. Nikogo nie ma. Nie ma się nawet przed kim tłumaczyć. Przebłagać. Rozpłakać się nie ma komu w rękaw, o dziadka pogrzebie nie ma komu pościemniać. Biegnę zatem do baru, gdzie żywy duch studencki się pewnie jakiś kręci, dopadam okularnika Marka, co z biofizyką, pytam, skreślili mnie?! - A czemu mieli skreślić? – wzrusza ramionami. – Zajęcia dziś odwołane. Nie ma takiej rzeczy, o której można by rzec: zając. Biofizyka nie zając. I praca nie zając. Życie nie zając. Ze wszystkim można zdążyć. Pamiętamy wszak dialog bohaterów filmu Barei: „Co mi zrobisz jak mnie złapiesz”? Jeden z nich się chwali, że bez trudu, przesiadając się sto razy z autobusu na kolej: – Zdanżam na czas, proszę pana. – Zdążam. – No właśnie, i pan zdanża. Właściwe ważniejsze by zdanżać, niż zdążać. Zdanżanie jest stylem bycia, stanem świadomości. Niech się dzieje, co chce, niech się wali i pali. Człowiek, który zdanża, ma i tak przewagę. Ktoś ci mówi, że masz już czterdziechę i do niczego nie doszedłeś? Że nie odniosłeś sukcesu? Nie zdobyłeś sławy? Nie będzie twojego nazwiska we wszystkich gazetach? Bzdura. Będzie na pewno. Choćby w nekrologach. A to zawsze jakaś publikacja.


20

BE KULTURA

KUCHNIA NA CZASIE.

M

oże to wydać się niektórym dziwne, ale my kucharze też musimy być ON TIME. W dzisiejszych czasach, gdy społeczeństwo ma coraz większą świadomość dotyczącą kulinariów, szef kuchni staje przed trudnym zadaniem. Musi wyczuwać trendy, wyprzedzać konkurencję i serwować to, co najlepsze z możliwie najlepszych produktów dostępnych na rynku. Kuchnia na czasie, to nieskończona ewolucja i udoskonalanie się. Dziś większość gości nie chce dostawać potraw odgrzewanych, siermiężnego jedzenia i niezdrowych dodatków. Chcąc prowadzić dobrą kuchnię trzeba też nieustannie podnosić swoje kwalifikacje i śledzić światowe trendy. Zorganizowane w ubiegłym miesiącu w Polsce warsztaty COOK IT RAW, na które zjechała się czołówka światowych szefów kuchni z Albertem Adrią i Rene Redzepim na czele dają do myślenia. Wyjątkowo, bo w Polsce wielkie osobistości świata kuchni poszukiwały nowych ziół, składników, smaków, które potem trafiły na talerze. Grono najlepszych wnikliwie obserwowało naturę naszego kraju, aby zgodnie z nią zaserwować najlepsze i najbardziej sezonowe dania, jak tylko to możliwe. Ich wizyta i efekty warsztatów to bezcenna wskazówka dla

ludzi zarówno z branży, jak i dla wszystkich, którzy cenią sobie dobre jedzenie. Czy zatem kuchnia na czasie to wracanie do korzeni, czy tworzenie nowych przepisów, opanowywanie nowych technik kulinarnych, a może jedno i drugie? Obserwując najnowsze trendy, można śmiało powiedzieć, że stare przepisy są odkrywane na nowo, a składniki, które zostały zapomniane są przywracane do łask. W Polsce głośno mówi się od kilku lat o powrocie mody na naszą rodzimą kuchnię. Coraz więcej powstaje restauracji, z kuchnią polską i nie taką ze schabowym, żurkiem czy roladą, a potrawami bardziej wykwintnymi, gdzie dania są lżejsze, bardziej finezyjne i przygotowane w 100% z polskich składników. Po zachwycie kuchnią włoską czy grecką w końcu nastał czas na dobre polskie jedzenie. Co istotne, także coraz większa ilość szefów kuchni opanowuje nowe techniki. Wiele restauracji serwuje dania przygotowane np. techniką sous–vide. Jest genialny sposób na osiągnięcie niesamowitych kulinarnych efktów: oto zamknięty próżniowo produkt gotuje się w kąpieli wodnej przez określony czas w niskich, specjalnie dobranych do różnych produktów


BEMAGAZYN.PL

temperaturach. Mięsa przygotowane tą techniką rozpływają się w ustach, są bardziej intensywne w smaku, gdyż gotują się we własnym soku. Ryby np. filet łososia przygotowany 25 minut w 55 stopniach wygląda jak surowy, a rozpływa się w ustach, pozostawiając na języku intensywny smak. Oczywiście stosowanie nowych technik nie należy do najtańszych, obecnie zakup specjalnego sprzętu wiąże się z wydatkiem kilkunastu tysięcy złotych. Mam jednak nadzieję, że to tylko kwestia czasu kiedy urządzenia wykorzystywane w gastronomii staną się po prostu przedmiotem codziennego użytku domowego - na zachodzie to częsta praktyka i np. na gotowanie w próżni we własnym domu dużo łatwiej sobie pozwolić. Moda na gotowanie w naszym kraju dopiero rozkwita, pojawiające się popularne programy kulinarne i reality show związane z gastronomią uświadamiają miliony konsumentów przed telewizorami, przez co nam kucharzom jest o wiele łatwiej przekonać klienta do półsurowego tuńczyka, czy carpaccio z jelenia. Takich osobowości jak Gordon Ramsey, Jamie Olivier czy Antony Bourdain już nikomu nie trzeba przedstawiać. Na ekranach naszych telewizorów gotuje się coraz więcej i coraz większa liczba polskich kucharzy prowadzi programy

21

kulinarne, przybliżając nam to, o czym wcześniej pisałem. Wierzę, że spokojnie doczekamy czasów, w których znani polscy szefowe kuchni będą występowali w akcjach społecznych, będą uświadamiać ludzi jak ważne jest zdrowe odżywianie czy jedzenie zgodne z naturą. Będą tak mocno kształtować trendy żywieniowe, jak ma to miejsce na zachodzie. Czekam na moment, by wchodząc do każdego większego sklepu można było nabyć setki produktów promowane nazwiskami uznanych szefów kuchni. Sygnują oni nie tylko produkty spożywcze, ale całe zastawy, garnki, urządzenia kuchenne itp. W Polsce to oczywiście ma już miejsce, ale jeszcze nie na taką skalę, jakbym sobie i Państwu życzył!

Przemysław Błaszczyk wraz z żoną prowadzi w Chorzowie Mańana Bistro & Wine Bar


22

BE KULTURA

C

hoć dziś te słowa mogą budzić pewne skojarzenia, sentencja pochodzi z czasów starożytnych i nie ma nic wspólnego z używkami. Pewien grecki malarz o imieniu Apelles wyznawał tę zasadę (Nulla dies sine Linea) i zaraził nią ludzkość tak skutecznie, że mamy dziś, co mamy, mianowicie opętańczy postęp. Sens wypowiedzi polega bowiem na tym, że nie ma opcji, żeby się obdzyndzalać. Każdy jeden dzień ma być dniem twórczym, a niepostawienie choćby jednej kreski na płótnie – woła o pomstę do nieba. Niepostawienie kreski jest zmarnowaniem czasu, którego i tak zwykle brakuje. I diabli wiedzą, co nam jeszcze ten brakujący czas zabierze. Jeśli więc walniemy się w fotel i wlepimy bezmyślny wzrok w Pocztówki z Wakacji – sami sobie zawdzięczamy zmarnowane życie. Co może być kreską? Mianowicie wszystko. Kreską może być machnięcie pędzlem o płótno, może być kolejna „a czwórka” powieści, wers wiersza, artykuł, zdjęcie odlatujących bocianów. Może być to zmiana opon, tabelka w Excelu, długo odkładane naprawienie butów. Wyszorowanie garnka. Uszczelnienie kranu. Podcięcie bukszpanów. Skoszenie trawy. Zaraz, powiecie, zaraz jaka kreska?! Jedna? Przecież codziennie stawiamy takich kresek tysiące! W kółko coś robimy i bez ustanku zostawiamy na płótnie naszego życia bezlik machnięć pędzlem. Produkujemy kreski. Mamy ich w nadmiarze. W kreski się uwikłaliśmy. W kreskach grzęźniemy. Z kresek są zbudowane kraty, za którymi uwięziliśmy bezczynność. Odpoczynek. Refleksje. Lenistwo. Spokój. Co zatem zrobić z dniem, w którym bez przerwy coś robimy? Jak w nim postawić tę kreskę właściwą? Jak ją odróżnić od tysiąca kresek szarej codzienności? I dlaczego kreski szarej codzienności miały być gorsze od tej apellesowską sentencją opiewanej? Co niby daje prawo do nazwania kreski kreską? A jeśli codziennie latamy z językiem na brodzie i w mrówczym pędzie załatwiamy milion spraw, z laptopem pod ręką, z komórką przy uchu, w jednej minucie wysyłamy, odbieramy, tworzymy – to przecież walnięcie się w fotel zdaje się czymś wręcz niemożliwym, czymś ponad, czymś niezwykłym i nieosiągalnym na tyle, że gdy faktycznie to zrobimy, gdy się faktycznie odważymy… to dopiero jest kreska!

NIE MA DNIA BEZ KRESKI PEWIEN GRECKI MALARZ WYPOWIEDZIAŁ TO ZDANIE I ZARAZIŁ NIM LUDZKOŚĆ TAK SKUTECZNIE, ŻE MAMY DZIŚ, CO MAMY: OPĘTAŃCZY POSTĘP. I L U S T R AC J A : H U B E R T WAW R Z KO W I C Z

To jest kreska nad kreski! Wracając więc do Pocztówek z Wakacji i bezmyślnie utkwionym w nich wzroku, wspomnę sąsiada zza miedzy, któremu pewnie Apelles nie po drodze, choć trudno go nie uznać za myśliciela. Sąsiad ma zwyczaj po powrocie z pracy siadać na tarasie i tkwić tam nieruchomo przez dwie godziny co najmniej. Zapytany, co robi tak nic nie robiąc – choć pytanie w swym absurdzie bezkresne, odpowiada cierpliwie: - Patrzę jak mi drzewo rośnie. I faktycznie rośnie. Codziennie na grubość kreski.

SYLWIA KUBRYŃSKA


T E

R

I N

G

Z

E

S M

A K

I E M

Pyskowice, ul. Sikorskiego 46, tel. 32 333 22 46, e-mail: biuro@restauracjaumami.pl, www.restauracjaumami.pl

NASZĄ MISJĄ JEST TWORZENIE NIEBANALNYCH CATERINGÓW, KTÓRE ZACHWYCĄ GOŚCI FORMĄ I SMAKIEM SERWOWANYCH PRZEZ NAS POTRAW. JESTEŚMY NA BIEŻĄCO ZE ŚWIATOWYMI TRENDAMI W GASTRONOMII. DBAMY, ABY OBOK WYŚMIENITEJ KUCHNI I OBSŁUGI NA NAJWYŻSZYM POZIOMIE, W PAMIĘCI GOŚCI POZOSTAŁA RÓWNIEŻ NOWATORSKA I STYLOWA ARANŻACJA WNĘTRZA. UNIKATOWOŚĆ ORGANIZOWANYCH PRZEZ NAS CATERINGÓW WYNIKA Z INDYWIDUALNEGO I ELASTYCZNEGO PODEJŚCIA DO KAŻDEGO KLIENTA. NAJWAŻNIEJSZY JEST SMAK. WE WSZYSTKIM.

C A


24

BE MODA / NEWSY

M

O

D

A

W tym sezonie biżuteria daje się nam we znaki. Pojawia się wszędzie, najlepiej w dużych ilościach. Można nosić komplety, można łączyć pozornie niepasujące do siebie części w intrygującą całość, tak naprawdę można wszystko. Bądźmy na czasie i nie bójmy się nosić biżuterii, nic tak jak ona nie odmieni najprostszego look’u (no może jeszcze wystrzałowe buty). Wybraliśmy dla Was trzy kolekcje które według nas zasługują na uwagę. Różnią się od siebie praktycznie wszystkim, jedyne co je łączy to to, że nie można ich nie zauważyć.

BROKAT

Biżuteria wykonana z węgla zaprojetowana przez Bognę Polańską, Romę Skuza i Kaję Nosal. Bogna Polańska i Roma Skuza są założycielkami Pracowni Brokat która również zajmuje się architekturą oraz architekturą wnętrz. www.pracowniabrokat.pl

F OT. RADOSŁAW KAŹMIERCZAK

RITA&ZIA GENEVE

Biżuteria wykonana z naturalnych kamieni lub drewna oraz symbolicznych zawieszek. Marka dostępna w butiku Hos&Me w Silesia City Center w Katowicach. www.hosandme.pl

ANNA DELLO RUSSO DLA H&M Kolekcja dostępna w wybranych sklepach H&M od 4 października. www.hm.com

F OT. H & M


KONKURSY: Równolegle z kolejną edycją Festiwalu Mody Neo fashion Jamboree rusza druga edycja konkursu przeznaczonego dla zespołów: fotograf, wizażysta, fryzjer, stylista, model/modelka. Jury oceniać będzie pracę osób pracujących nad efektem sesji zdjęciowej, której aktualnym motywem przewodnim jest hasło festiwalu: Endless Creation. Ocenie poddany zostanie pomysł na sesję, spójność oraz jakość poszczególnych kadrów i dopracowanie wszystkich elementów sesji. Finał konkursu odbędzie się w sobotę 17.11.2012 w Muzeum Techniki i Włókiennictwa. W jury konkursu zasiadają m.in. fotograf Frederik Heyman, blogerka Ewelina Gralak, Lucyna Szymańska, właścicielka agencji D`VISION, aktorka Ada Fijał, dziennikarka i projektantka Monika Onoszko i przedstawiciel marki Eisenberg Agnieszka Zajączkowska. Na laureatów czekają nagrody pieniężne (pula 5000pln), sprzętowe dla poszczególnych członków zespołów oraz szkolenia. Nagrody specjalne funduje marka Big Star, partner festiwalu.

DREAMTEAM

DREAMTEAM:

Zdjęcie laureatów 1. edycji: fot. Wojciech Pluta, make-up&hair Daria Bielicka, stylist Anna Jandura (AnnConstance), model Agnieszka Knap.

S4S: Plebiscyt Style4Street debiutuje podczas drugiej edycji Festiwalu Mody Neo Fashion Jamboree. Organizatorzy czekają na zgłoszenia prezentujące cztery różne stylizacje. W ocenie tym razem skupią się głównie na przemyślanych lookach, a nie na samym wykonaniu zdjęcia. Na bazie wybranych zdjęć ma powstać wystawa – collage, która będzie stanowiła punkt odniesienia do hasła festiwalu Endless Creation, czyli ilu ludzi tyle pomysłów na wyrażanie siebie. W tym wypadku chodzi głównie o komunikację strojem. Do projektu zapraszani są polscy i zagraniczni blogerzy - „streetfani”, dla których dzielenie się swoim wizerunkiem to czysta przyjemność i pasja. Wśród selekcjonujących nadesłane propozycje będzie m.in.: koordynująca Endless Creation, Kaja Śródka oraz blogerka Alicja Zielasko (AlicePoint). Ambasadorkami plebiscytu zostały Ewelina Gralak, prowadząca bloga www.evelinefashiondiary.com oraz zaprzyjaźniona z organizatorami blogerka Fatima (fatilicious.blogspot.com). Najlepsza stylizacja ozdobi okładkę najnowszego wydania katalogu Neo Label, którego premiera również podczas Festiwalu.

Więcej inf ormacji na stronie: www. ne o fas hi o nj am bo re e .co m


26

BE MODA

BYĆ ALBO NIE BYĆ... …na czasie – oto jest pytanie! Podążać za modą i co kilka miesięcy wymieniać całą zawartość szafy? A może postawić na zawsze niezawodną klasykę? Jest też rozwiązanie pośrednie – klasyka, ale z pazurem. Generalnie jestem przeciwniczką list pt. „5 rzeczy, które każda kobieta powinna mieć w swojej szafie”, nie lubię uogólniania. Dlatego poniższy wybór „obowiązkowych” trendów tego sezonu traktuję bardziej jako „7 ubrań, które są w szafie (prawie) każdej kobiety” i poradę, jak najbardziej klasyczne elementy kobiecej garderoby dopasować do jesiennych propozycji projektantów. Nieodzowny strój galowo-biurowy, biała koszula, w tym sezonie filuternie mruga do nas błyszczącymi elementami na kołnierzu – mogą to być ćwieki lub kolorowe kamienie, w zależności od tego, czy wolimy styl rockowy czy barokowy. Idealną parę tworzy razem z ołówkową spódnicą, która porzuciła czerń na rzecz przebojowego burgunda. Jeśli wolicie jednoczęściowe ubrania, wybierzcie princeskę – koniecznie skórzaną! Wielbicielkom spodni pozostaje jesienią przybrać barwy moro, ewentualnie wybrać pokojowe rozwiązanie z cygaretkami w roli głównej. Na pierwszy plan w chłodniejsze dni wysuwa się też płaszcz. Przez długi czas traktowany jako tło, teraz ma okazję zaprezentować się w pełnej krasie. W fasonie oversize i modnym kolorze nie przejdzie niezauważony. Z kolei żakiet zrozumiał, że bez baskinki ani rusz – najlepiej podkreśla talię. Jeśli chodzi o szpilki to po kilku latach nieśmiało powracają te z migdałowym noskiem. Jak stwierdziła Coco Chanel „Moda przemija, styl pozostaje”. Dlatego kompromis klasyki podrasowanej najnowszymi trendami zawsze się sprawdza.

ALEKSANDRA PAJĄK


P I N KO

SPORTMA X

H&M

SPORTMA X

P I N KO

H&M

BYĆ ALBO NIE BYĆ...

P I N KO

MAXMARA


PAT R I Z I A P E P E

SPORTMA X

SPORTMA X

SPORTMA X

MAX MARA

H&M

MAX MARA

MAX MARA

P I N KO

28 BE MODA


MAX MARA

P I N KO

P I N KO

PAT R I Z I A P E P E

H&M

SPORTMA X

SPORTMA X

SPORTMA X

SPORTMA X

BEMAGAZYN.PL 29

BYĆ ALBO NIE BYĆ...


BE MODA

WSZYSCY JESTEŚMY STYLISTAMI ZAWÓD STYLISTA

F OTO. H & M

Kim tak naprawdę jest stylista? To oczywiste dla osób z branży, jednak czy dla wszystkich? Pewnie wyda się to komuś nieprawdopodobne, mam na myśli tych, którzy choć w niewielkim stopniu interesują się modą, ale wiele osób myli często fotografa ze stylistą…a chyba jeszcze częściej z projektantem. Joanna Klimas, polska projektantka, zapytana w jednym z wywiadów, czy projektant i stylista to ta sama osoba, odpowiedziała: stylista upiększa i waloryzuje to, co projektant stworzył.

ANNA DELLO RUSSO (KONSULTANT KREATYWNY VOUGE JAPAN) NA IMPREZIE PROMUJĄCEJ JEJ KOLEKCJĘ DLA H&M

Na czym w zasadzie więc polega praca stylisty? Styliści działają na różnych polach szeroko rozumianej branży modowej, czerpiąc z otaczającego świata mediów, sztuki i kultury. Pracują przy pokazach mody, sesjach zdjęciowych, kampaniach odzieżowych, ubierają gwiazdy i doradzają indywidualnym klientom. W Polsce styliści działają najczęściej przy zdjęciach, do magazynów i kampanii reklamowych. Na efekt końcowy sesji zdjęciowej składa się praca wielu osób. Fotograf, stylista, modelka, wizażysta, fryzjer, asystenci, producenci. Stylista opracowuje wraz z fotografem wizję końcową i koncepcję sesji, jeśli nie jest ona wcześniej ściśle określona przez zleceniodawcę.

SZARA EMINENCJA ŚWIATA MODY

Tuż po pokazie mody wszystkie światła i pochwały kierowane są w stronę projektanta. Jednak na wspólny sukces każdego domu mody pracuje sztab ludzi. Aby stworzyć dobre widowisko i zainteresować odbiorców, nie wystarczy już tylko dobra kreacja, aby przyciągnąć uwagę krytyków i dziennikarzy modowych, niezbędna jest stylizacja. To stylista decyduje o ostatecznym wyglądzie modelek, bądź modeli przed wyjściem na wybieg. Dzięki niemu do kolekcji wkradają się dystans i odrobina świeżości.

F OTO. H & M

30

ELIN KLING (BLOGERKA) Z MARGARETA VAN DEN BOSCH (DORADCA KREATYWNY H&M) NA IMPREZIE PROMUJĄCEJ KOLEKCJĘ ANNY DELLO RUSSO DLA H&M

Zdarza się jednak, że styliści wychodzą z cienia. Lady Gaga to postać, której nie trzeba przedstawiać. Bardziej znana ze swych ekscentrycznych i rzucających się w oczy kreacji niż muzycznych dokonań. Jej stroje to oczywiście nie wymysł jej samej, a jej stylisty. Nicolla Formichetti, wcześniej znany był z sesji zdjęciowych dla magazynów modowych, takich jak Dazed & Confused, V, Another Magazine. Pracował przy pokazach mody wielkich domów mody: Prada, Missoni, Iceberg. Jednak szerokiej publiczności ujawnił się w 2009 roku, gdy rozpoczął współpracę z Lady Gagą. Dopiero ta współpraca szeroko otworzyła mu drzwi do dalszej kariery. Obecnie Formichetti pełni funkcję dyrektora kreatywnego domu mody Mugler. Współpracuje z Uniqlo czy też Vogue Hommes Japan.


BEMAGAZYN.PL

W ŚWIETLE GWIAZD

F OTO. H & M

Rachel Zoe to jedna z pierwszych stylistek, która stała się równie sławna, co jej klientki. Nie byle jakie klientki, bowiem Rachel jest stylistką gwiazd - Liv Taylor, Cameron Diaz, Mischy Barton i wielu innych. Swoją pracę postanowiła pokazać w programie Rachel Zoe. W projekcie ujawnia kulisy swojego zawodu. Miliony widzów z zaciekawieniem śledzą karkołomne wręcz polowania Rachel i jej asystentów na wymarzoną sukienkę dla klientki na galę Oskarową. Program ten stał się niezwykle popularny, a na jego fali Rachel Zoe spełnia swój amerykański sen. Stylistka stworzyła swoją własną markę, w której dominuje jej ulubiony styl boho, w duchu lat 60 i 70. Te kolekcje odbierane są różnie, trudno Zoe jednak odmówić smykałki do biznesu.

WSZYSCY JESTEŚMY STYLISTAMI

Setki blogów, portali, stron i serwisów społecznościowych, na których swoje stylizacje prezentują internautki a nierzadko też internauci. Każdy ma potrzebę pokazania siebie i zaprezentowania swoim znajomym i nieznajomym. Moda na blogi opanowała nie tylko Polskę, wszędzie znajdziemy blogerów, którzy z czasem zaczęli być zapraszani na pokazy mody czy też do współpracy z projektantami.

RACHEL ZOE (STYLISTKA GWIAZD) Z MĘŻEM NA IMPREZIE PROMUJĄCEJ KOLEKCJĘ ANNA DELLO RUSSO DLA H&M

Samozwańczych stylistów nie brakuje. Moda jest teraz w modzie. Wszyscy lubimy być chwaleni i podziwiani. Dzięki temu projektanci inspirują się ulicą, a w zasadzie internetem, świat do tej pory niedostępny czerpie z tzw. mody ulicy, podczas gdy wcześniej było to praktycznie niemożliwe. Stylista to, jak już wspomniałam wcześniej, nie synonim projektanta, ani blogera. Blogerzy stylizują siebie, tworząc i owszem stylizacje, ale na własny użytek. Styliści czasem projektantami zostają, jak wykazuje przykład powyżej, ale nie wszyscy mają takie aspiracje.

NASZA MODA DOPIERO RACZKUJE

F OTO. H & M

Podobnie jak wszystkie profesje z nią związane. I mam tu na myśli głównie aspekt biznesowy (brakuje kupców, ale to juz temat na osobny artykuł). Nie mamy domów mody z prawdziwego zdarzenia, mamy za to projektantów, którzy tworzą kolekcje dorównujące zagranicznym. Podobnie ma sie zawód stylisty. Być może jednak wraz z rozwojem mody projektanci zaczną współpracować ze stylistami przy pokazach mody. I będzie to kolejny krok w rozwoju zarówno stylistów, jak i projektantów w Polsce. BRYAN BOY (BLOGER) NA IMPREZIE PROMUJĄCEJ KOLEKCJĘ ANNA DELLO RUSSO DLA H&M

DOROTA MAGDZIARZ

31



on time

timeless zdjęcia Agata Mendziuk stylizacja Dorota Magdziarz i Joanna Marszałek


tunika własność stylistki kolia Coco Mayaki bransoleta Leetal Kalmanson pierścienie Dyrberg/Kern poprzednia strona marynarka Alicja Frączek bransoleta Chanel sąsiednia strona body American Apparel spódnica Rick Owens naszyjniki Dyrbeg/Kern



płaszcz własność stylistki sweter Asos spodnie Laurel naszyjnik vintage pierścienie Dyrberg/Kern sąsiednia strona bluzka Piotr Drzał bransoleta własność stylistki pierścień Dyrberg/Kern



futro vintage bransolety prawa ręka Dyrberg/Kern bransolety lewa ręka C&A/Chanel pierścień Dyrberg/Kern sąsiednia strona sweter Stefanel spódnica Ufufu by Michał Starost bransoleta Chanel


zdjęcia Agata Mendziuk stylizacja Dorota Magdziarz i Joanna Marszałek make up Wioletta Wojda/ Make Up Academy fryzury Katarzyna Majchrzak Rzeszutko/ Akademia Stylizacji Fryzur modelka Paula / Myskena podziękowania dla JB studio www.jbstudio.com.pl


40

BE MODA

PO ZEGARKACH ICH POZNACIE Posiadanie czasomierza jest jak karta członkowska obrazująca przynależność do pewnego klubu. Szybkie spojrzenie na przebłyskujący spod lewego rękawa zegarek z dużą dokładnością pozwala ustalić, czy właściciel jest na bieżąco z trendami, czy stawia na dyskretny urok klasyki, a może ceni sobie indywidualność? Listę najbardziej znanych klubowiczów otwiera oczywiście James Bond. Filmy o przygodach Agenta 007 wypromowały wiele produktów, w tym właśnie zegarki. Najsłynniejszy, Rolex z 1972 r., oprócz tradycyjnego cyferblatu posiadał także piłkę oraz wytwornik pola magnetycznego. Ostatnimi czasy James przerzucił się jednak na markę Omega, stawiając wodoszczelność nad gadżetami. Wszystkie jego zegarki jednak idealnie pasowały do eleganckiego garnituru, którego praktycznie nie zdejmuje. Klasyczne zegarki na stalowej bransolecie lub skórzanym pasku pasują nie tylko do tak wyjściowych strojów. To co Wy, Panowie, traktujecie jako dodatek, dla kobiet stało się na tyle pożądaną biżuterią, że bez skrupułów pożyczyłyśmy go do swojej szafy (na marginesie – jeśli od jakiegoś czasu nie widziałeś swojego zegarka na złotej czy srebrnej bransolecie, polecam przyjrzeć się nadgarstkom partnerki:)). W tym sezonie nawet męskie czasomierze są coraz bardziej ozdobne. Ale nie każdy lubi ostentację, dlatego te najbardziej podstawowe modele nie wyjdą z mody. Jeśli ponad klasykę cenisz sobie własny styl, sięgnij po kolorowe zegarki z ciekawymi nadrukami (nawet personalizowanymi). Dla fanów nowinek technicznych także dobre wiadomości – podobnie jak większość sprzętów elektronicznych, także zegarki stają się coraz „inteligentniejsze” (np. możliwość połączenia ze smartfonem). A lubiący się wyróżniać zamiast patrzeć na nadgarstek, mogą dyskretnie wyciągnąć czasomierz z dewizką z kieszeni. Pełna dowolność. W końcu co lepiej niż zegarek udowadnia, że jesteśmy na czasie?

ALEKSANDRA PAJĄK


BEMAGAZYN.PL

Z E GA R K I T R I WA

41


SILESIA AFTER HOURS

F OT. MONIKA ZEMELKA

14 września w Silesia City Center odbyła się impreza pod hasłem Silesia After Hours. Wyśmienity bankiet w restauracji Hana Sushi, znajdującej się na terenie Silesia City Center, rozpoczął ten wyjątkowy wieczór. Następnie wszyscy zaproszeni goście przenieśli się na Plac Tropikalny w Silesia City Center, gdzie na wybudowanej specjalnie scenie miała miejsce dalsza część imprezy, którą poprowadziła przesympatyczna Joanna Koroniewska. Wybrane butiki znajdujące się w Silesia City Center przedstawiły tego wieczoru swoje propozycje na sezon jesienno-zimowy, goście mogli podziwiać m.in. pokazy marek: Marella, Pennyblack, Pinko, Furla, Rage Age, Marccain, Apia, Swarovski, Pan-

dora, Hos&me, Stefanel, Dyberg/ Kern, Tous i wiele innych. Firma Bawaria Motors, partner całego wydarzenia, ufundowała nagrodę specjalną, którą można było otrzymać uzupełniając zdanie, podane przy stoisku firmy. I chociaż wielu było chętnych, wygrać mógł tylko jeden. W następnym konkursie, z nagrodami ufundowanymi przez najemców Silesia City Center, szczęśliwców było znacznie więcej. Ostatnią atrakcję wieczoru stanowił koncert grupy Perfect,a po tylu latach bycia na scenie Grzegorz Markowski doskonale wiedział, jak porwać publikę. Okazuje się, że centrum handlowe Silesia City Center również po godzinach ma gościom bardzo wiele do zaoferowania!


PARTNER

4 KOナ、 ROKU KONKURS, 8-28 PAナケDZIERNIKA Wygraj samochテウd marki MINI COOPER S!

Silesia City Center, ul. Chorzowska 107, Katowice www.silesiacitycenter.com.pl


BE URODA / NEWSY

U

R

O

POWSZECHNE WYDAJE SIĘ MYŚLENIE, ŻE KOBIETY ZADBANE W KAŻDYM SZCZEGÓLE MUSZĄ POŚWIĘCAĆ NA TO MNÓSTWO CZASU. PERFEKCYJNY MAKIJAŻ, PIĘKNA CERA, IDEALNY MANICURE, BŁYSZCZĄCE WŁOSY – NIE MOŻNA MIEĆ TEGO WSZYSTKIEGO OT TAK. RACJA, TRZEBA SIĘ TROCHĘ NAPRACOWAĆ. CZY JEDNAK JEST TO MOŻLIWE DO OSIĄGNIĘCIA TYLKO DLA TYCH POSIADAJĄCYCH NIEOGRANICZONE ZASOBY CZASU? ZDECYDOWANIE NIE.

ZASADA 1

Powtarzana przy wielu okazjach i równie często zapominana – każdy dobiera pielęgnację indywidualnie. Gdyby wszystkie kosmetyki stosować wyłącznie z zaleceniami producenta, faktycznie doba mogłaby się znacznie skrócić. Umówmy się, jeśli peeling będziemy wykonywać przez 5 minut zamiast wskazanych 10, wcale nie okaże się, że został on wykonany źle. To samo tyczy się częstotliwości. Jeśli nasza skóra na twarzy lub ciele nie potrzebuje złuszczania przykładowo dwa razy w tygodniu, nie ma potrzeby robienia tego i tak, bo „tak jest napisane”. Same musimy ustali,ć jak długo wykonywać dany zabieg i co jaki czas go powtarzać. Najlepszymi ekspertami w dziedzinie naszego ciała i jego potrzeb jesteśmy my sami. Jeśli widzim, że skóra jest gładka i miękka, po co tracić czas na jej balsamowanie? Przyjęło się, że ciało trzeba koniecznie nawilżać codziennie, najlepiej dwa razy. Wydaje nam się, że jeśli tego nie zrobimy, to skóra wyschnie nam na wiór i będzie szorstka i nieprzyjemna w dotyku, a inni pomyślą, że o siebie nie

D

A

GRAJ NA CZAS

dbamy. Jeśli ktoś ma faktycznie skórę wymagającą nawilżenia, powinien o to zadbać. Jeśli jednak czujemy, że właściwie mogłybyśmy się obejść bez balsamu czy masła do ciała, to pewnie tak właśnie jest. Bądź co bądź, nawet w najbardziej naturalnych kosmetykach znajduje się chemia, a jeśli można, to warto jej unikać. Nie można także sugerować się innymi. W dobie popularności blogów i vlogów zasypywani jesteśmy masą porad, produktów godnych polecenia i przepisów na cudowne specyfiki domowej roboty. Robimy wszystko zgodnie z tym, co wyczytaliśmy, a efekty często nie są tak spektakularne. Najpierw należy się przede wszystkim zastanowić, czy mam coś wspólnego z osobą, z której doświadczenia chcę skorzystać: problemy skórne, włosy, paznokcie itp. Dopiero wtedy można próbować korzystać z porad czy przepisów, bo wiadomo, czego się można spodziewać. Nie warto tracić czasu, będąc np. prostowłosą blondynką, na stosowanie pielęgnacji, przeznaczonej dla ciemnych kręconych włosów.

A. FERRET TI

44


BEMAGAZYN.PL

45

ZASADA 2

Mniej znaczy więcej. Zapominają o niej zwłaszcza młode dziewczyny oraz te, które dopiero zaczynają przygodę z pielęgnacją. Wydaje im się, że jeśli jakiegoś produktu użyją więcej lub częściej, osiągnięty efekt będzie lepszy. Tyczy się to niestety także makijażu, ale to kwestia tak indywidualna, że trudno proponować sposoby oszczędzenia czasu właśnie na nim. Jeśli jednak chodzi o pielęgnacj,ę jest kilka zabiegów, które wykonywane rzadziej przynoszą efekty równie dobre (a czasem i lepsze!) niż jak gdybyśmy stosowały je częściej. Nasza skóra ma ograniczoną przyswajalność i możliwość wchłaniania produktów, które na nią nakładamy. Dlatego codzienne nałożenie maseczki, a później jeszcze kilku różnych specyfików wcale nie musi nam pomóc. Wydaje się to absurdalnie oczywiste, jednak wiele osób myśli, że prowadząc „zmasowany atak” na swój problem, rozwiąże go szybciej. Błąd. Prędzej zatkamy pory obecne na całym ciele, czym dołożymy sobie kłopotu. Jeśli mamy w tygodniu jeden wolny wieczór, który możemy mieć tylko dla siebie, warto właśnie w tym dniu zrobić sobie mini-SPA. Zrobić peeling, nałożyć maseczkę, nawilżyć całe ciało. Codzienna pielęgnacja może być bardzo szybka. Nie będę tu podawać minutowych wyliczeń, ile na co przeznaczyć, ale zabiegi, których nasza skóra potrzebuje na co dzień, nie przekraczają w sumie 20 minut. To samo, jeśli chodzi o włosy. W dobie „włosomaniactwa” chcąc szybko poprawić ich kondycję, stosujemy mnóstwo produktów licząc, że będziemy mieli fryzurę jak z reklamy szamponu. Przy każdym myciu włosów potrzebujemy tylko trzech produktów – szamponu, odżywki i ewentualnie serum do zabezpieczenia końcówek. Nie ma potrzeby nakładania masek na pół godziny przy każdym myciu włosów, bo po prostu nie pomogą. Trzeba niestety sobie to uświadomić - bardzo zniszczone włosy musimy po prostu obciąć. Nawilżające maski czy oleje świetnie działają na włosy, nakładane jednak nie tylko z odpowiednią częstotliwością, ale także w stosownej ilości. Początkującym wydaje się, że jeśli włosy wręcz ociekają olejem lub maską, na pewno przez to szybciej osiągnie się założony cel. Cóż, na gęste włosy do łopatek wystarczą dwie stołowe łyżki oleju/maski. Oszczędność czasu między nałożeniem takiej ilośc,i a połowy opakowania jest chyba oczywista.

Zaplanuj raz a porządnie. Jeśli twoja praca lub tryb życia nie pozwalają ci na wolny wieczór od czasu do czasu, warto raz zaplanować pielęgnacyjną rutynę na każdy dzień i się jej trzymać. Jeśli danego dnia nakładamy na twarz maseczkę, te przykładowe 20 minut, które musimy ją mieć na twarzy, można poświęcić na oczyszczenie, opiłowanie i wypolerowanie paznokci. Podczas siedzenia z maską na włosach, możemy zająć się ich pomalowaniem. To takie czasowe dwa w jednym. A co z tym prawdziwym? Mówi się, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Często tak właśnie jest, jednak istnieje kilka rozwiązań tego typu wartych uwagi. Demakijaż twarzy (nie oczu) można wykonać produktem, który oprócz zmycia podkładu i pudru zadba w tym samym czasie o naszą skórę. Jeśli nasza cera nie jest problematyczna, nie ma potrzeby używania dwóch osobnych żeli czy kremów do mycia, gdyż tego typu produkty są na twarzy po prostu za krótko, by dawać jakieś widoczne efekty. Ciekawym rozwiązaniem może być także samodzielnie wykonany peeling. Cukier zmieszany z oliwką nie dość, że dobrze usunie suchy naskórek, to dodatkowo cudownie nawilży skórę. I znów możemy pominąć balsam. Warto także korzystać z tego, że wielu produktów, takich jak np. oleje czy mocno natłuszczające kremy możemy używać na noc. Nałożenie zajmuje chwilę, a śpiąc, dajemy im mnóstwo czasu, by mogły zadziałać Zdaję sobie sprawę, że trudno jest wymyślić jakieś uniwersalne zasady, które każdej osobie zaoszczędzą mnóstwo czasu przy pielęgnacji a przy okazji przyniosą wspaniałe efekty. Zasada 1 – każdy jest inny. Wiem jednak z doświadczenia, że nad wszystkim można zapanować i zaplanować tak, żeby dbanie o siebie było przyjemnym, ale jednak tylko dodatkiem do naszego codziennego, nierzadko zabieganego życia.

B. BUI

C. H ERRER A

ZASADA 3

ALEKSANDRA FORMICKA


46

BE URODA

B. ETRO

WINNY NIEWINNY?

„Czerwone ust korale” są modne zawsze. W sytuacji kryzysowej mogą zastąpić wszelkie dodatki i dopełnić stroju. Tej jesieni szminki pozazdrościły ubraniom najmodniejszych odcieni burgunda (czy jak kto woli – wina) i także przybrały tę kolorystykę. Od ciemnej czerwieni po jagodowy – każda z nas znajdzie swój ideał. Przyjaźń ze szminką w kolorze burgunda nie jest prosta. Podobnie jak jej czerwona krewna jest wymagająca. Po pierwsze, bez dopasowania odpowiedniego odcienia ani rusz! Przy odrobinie nieuwagi możesz osiągnąć efekt wampira po ciężkiej nocy. A pomimo panującej ostatnio sympatii dla Sagi „Zmierzch” , lepszy byłby rezultat w postaci wampa :) z ustami umoczonymi w kieliszku wina. Po drugie, przy tak wyraziście zaznaczonych ustach konieczna jest idealnie gładka cera. Jeszcze lepiej, żeby była ona wręcz porcelanowa, przy mocnej opaleniźnie taka szminka może wyglądać wulgarnie. Naturalnie nie zapominamy o podstawowej zasadzie – czyli

podkreślamy tylko jeden element twarzy. Dlatego ostrożnie z różem, o bronzerze zapominamy, a powiekom wystarczy kreska zrobiona eyelinerem i wytuszowane rzęsy. Czym jeszcze możemy „oswoić” modną koleżankę? Jest wystarczająco zdobna, by dopasować do niej w miarę proste fryzury. Przy włosach spiętych w kucyk będzie błyszczeć pełną krasą, przy rozpuszczonych – dyskretnie dawać świadectwo, że wiesz co w modzie piszczy. Ale nie zapominajmy też, że burgund to kolor królewski, więc doskonale pasuje do upięcia w kształcie korony. Zasadniczo burgund nie przepada za konkurencją, jednak robi wyjątki. Jeśli jesteś odważna, możesz wypróbować połączenie ust w kolorze wina z granatową grubą obwódką. Jedno jest pewne – w tym kolorze nie przejdziesz niezauważona. I pomimo że dyskretnie przyczaja się na ustach, nie jest niewinny. To świadectwo (modowej) dojrzałości. ALEKSANDRA PAJĄK


PODARUJ ŻYCIE „Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, lecz przez to , kim jest i nie przez to, co ma, lecz przez to, czym się dzieli” te pamiętne słowa Jana Pawła II znakomicie opisują osobę, która nie zważając na własne ego pragnie podzielić się sobą i uratować komuś życie. Mowa tu o niespokrewnionym dawcy szpiku kostnego. Ostatniego czasu coraz częściej w mediach podawane są informacje o znanych osobach zaangażowanych w akcję szukania dawców. W ten sposób życie już uratowali min. Maciej Stuhr oraz Olga Bołądź. Na ekranach kin pojawił się film opowiadający o chorobie znanej siatkarki Agaty Mróz. My postanowiliśmy przyłączyć się do tej szczytnej idei. Apelujemy więc, abyście poświęcili chwilę swojego czasu, odwiedzili stronę www.darszpiku.pl i www.dkms.pl. Tam dowiecie się jak łatwo zostać dawcą szpiku, na czym polega przeszczep, gdzie na Śląsku można się zarejestrować oraz jak ważna jest rozbudowa banku dawców. Ale pamiętajcie, aby Wasza decyzja była odpowiedzialna i dokładnie przemyślana. Rezygnacja, gdy zadzwoni do Was telefon, odbierze komuś szanse na życie. Niekoniecznie musicie podejmować decyzję o zostaniu dawcą, pomagać potrzebującym można na sto i więcej różnych sposobów. Więc be on time, bo każdy człowiek bogatszy o wiedzę na temat przeszczepów może zostać emisariuszem idei ratowania życia w swoim środowisku. Pomyśl także o swoim genetycznym bliźniaku i zostań świadomym potencjalnym dawcą szpiku.

ALEKSANDRA WASILEWSKA


LASEROTERAPIA NA JESIEŃ Widoczne naczynka na policzkach i udach, nadmiar owłosienia i przebarwienia na skórze, które wymagają nakładania codziennie grubej warstwy make-up’u nie stanowią problemu dla nowoczesnych terapii laserowych. Dzięki temu laserowi możliwe jest zamknięcie widocznych naczynek, trwałe i skuteczne pozbycie się zbędnego owłosienia oraz przebarwień. Zabiegi te są bezbolesne, jedyne co odczuwamy to ciepło i mrowienie skóry. Laseroterapia X-Lase to nic innego, jak leczenie skóry światłem, emitowanym przez laser. To światło pochłaniane jest przez tkanki i wytwarza w nich punktowo ciepło. A wszystko za sprawą tzw. chromoforów obecnych w skórze, które absorbują światło o specyficznych długościach fal – tłumaczy Katarzyna Łukasik - Fąferko z Dentim clinic Medycyna Estetyczna. I dodaje: - Najczęściej docelowymi chromoforami w skórze są: oksyhemoglobina w zmianach naczyniowych, melanina w zmianach pigmentacyjnych oraz cebulkach włosowych oraz porfiryna w komórkach bakteryjnych. Kiedy światło jest absorbowane przez

odpowiednią strukturę skóry, energia fotonów jest przekształcana w ciepło, co skutkuje uszkodzeniem lub martwicą odpowiednich struktur. Na przykład melanina zawarta we włosie absorbuje światło o odpowiedniej długości fali, zamienia ją w energię cieplną, wysoka temperatura uszkadza cebulkę włosa, bez której włos nie może rosnąć. W ten sposób laser działa punktowo, oszczędzając tkanki wokół - mówi. PAJĄCZKOM I WŁOSKOM MÓWIMY „NIE” Efekty leczenia mogą być widoczne od razu. Tak jest w przypadku zmian naczyniowych np. pajączków na nogach, rumieni na twarzy, naczyniaków płaskich, jamistych i gwiaździstych, a także teleangiektazji, czyli rozszerzonych naczynek na dekolcie, policzkach lub szyi. Kilka tygodni zajmie natomiast likwidacja przebarwień. Powód? Żeby usunąć przebarwienie, laser najpierw musi je przyciemnić. – Przy likwidacji przebarwień naturalnym etapem przejściowym jest ściemnienie zmian melaninowych. W wyniku terapii powstaje skrzep, który - dopiero, gdy

ZABIEGI LASEREM X-LAYS DOSTĘPNE W DENTIM CLINIC MEDYCYNA ESTETYCZNA Katowice ul. Baildona 12/3 (os. Dębowe Tarasy) tel. 32

206 88 00

WWW.DENTIM.PL

odpadnie - ukaże pod spodem piękną skórę o naturalnym, zdrowym kolorycie. Czas likwidacji zmian melaninowych to okres od kilku dni do kilku tygodni – mówi. Również chcąc cieszyć się gładką skórą bez zbędnego owłosienia należy uzbroić się w cierpliwość i być konsekwentnym. Nie wszystkie włosy uda się usunąć podczas jednego zabiegu. Dzieje się tak dlatego, iż włos jest wrażliwy na działanie lasera tylko w fazie wzrostu (anagen), w pozostałych dwóch fazach (katagen, telogen) pozostaje niezniszczony. Z tego powodu dla uzyskania pożądanego efektu sugerowana jest seria zabiegowa (6-8 zabiegów), w odstępach 6-8 tygodni. Ilość zabiegów zależy od barwy i grubości włosa, wcześniejszych metod ich usuwania oraz koloru skóry. Wiele osób ma negatywne doświadczenia związane z epilacją laserową (brak efektów, ból podczas usuwania owłosienia, oparzenia). Połączone technologie zastosowane w laserze X-lase pozwalają na trwałe, profesjonalne usunięcie owłosienia. Dzięki zastosowaniu podwójnego systemu chłodzenia głowicy (wodnego i powietrznego) zabiegi są bezbolesne.


TECHNOLOGIA W SŁUŻBIE PIĘKNA...

• •

Mikrodermabrazja korundowa - mechaniczne usunięcie powierzchniowej, zrogowaciałej warstwy naskórka Fala RF Laser biostymulacyjny - pobudza komórki do regeneracji i odbudowy Mezoterapia igłowa - ułatwia dojście składników odżywczych podanych w trakcie zabiegu wgłąb skóry Elektroporacja - zwiększa przepuszczalność błon komórkowych komórek skóry ułatwiając wchłonięcie preparatów odżywczych

• •

• • •

Epilacja laserowa - trwałe i bezbolesne usuwanie zbędnego owłosienia Fotoodmładzanie (termolifting) powoduje poprawę napięcia skóry oraz redukcję głębokości i ilości zmarszczek Zamykanie naczyń - pajączki oraz naczynia linearne Nieablacyjny resurfacing zmniejszenie zmarszczek i wiotkości skóry Usuwanie przebarwień Leczenie trądziku Terapia grzybicy paznokci

ZAPRASZAMY ZABIEGI LASEREM X-LAYS DOSTĘPNE W DENTIM CLINIC MEDYCYNA ESTETYCZNA Katowice ul. Baildona 12/3 (os. Dębowe Tarasy) tel. 32

206 88 00

WWW.DENTIM.PL

Fala RF - poprawa napięcia skóry przez pobudzenie produkcji kolagenu pod wpływem temperatury Lipoliza ultradźwiękowa - trwałe niszczenie komórek tłuszczowych przy pomocy ultradźwięków Kriolipoliza - redukcja tkanki tłuszczowej pod wpływem niskiej temperatury Masaż endodermiczny połączenie masażu próżniowego z drenażem limfatycznym, skuteczny m.in. w redukcji cellulitu


50

BE URODA

BE ON TIME 17 LISTOPADA 2010 ROKU POŻEGNAŁA ŻYCIE FRANCUSKA MODELKA I AKTORKA ISABELLE CARO. POCZĄTEK DOŚĆ DRASTYCZNY, JAK NA AKTUALNĄ MYŚL PRZEWODNIĄ, JEDNAK ZAPRASZAM NA DALSZĄ WYCIECZKĘ Z LITERAMI.

Ś

mierć 28-letniej Caro, cierpiącej na anoreksję od trzynastego roku życia, jest przypieczętowaniem boomu nowego tysiąclecia, zjadającego własny ogon, który – na szczęście – powoli dobiega końca. Osobiście podziwiam Caro i choć może trudno w to uwierzyć, biorąc pod uwagę tragiczny nałóg, któremu uległa, uważam ją za osobę o niezwykłej sile i dużej mądrości życiowej. Zastanówmy się, kto ze znanych (nam) osób zdobyłby się na taki akt społecznej odpowiedzialności i empatii. Kobieta, dla której przez całe życie wygląd zewnętrzny i osiągnięcie piękna stanowiły priorytet największy, zgodziła się, by świat zapamiętał ją jako symbol absolutnego przeciwieństwa – tragicznej brzydoty i nieszczęścia. Pokonuje presję, pod którą się ugięła, stawia czoła swojemu największemu koszmarowi, z którym nie umiała sobie poradzić. Isabelle Caro zgadza się na nagą sesję zdjęciową, która pokazuje bez retuszu każdy szczegół jej wyniszczonego przez chorobę ciała. W dobie Internetu zdjęcia te obiegły świat w trzy minuty po tym, jak zostały wrzucone w sieć. Postawa warta analizy.


BEMAGAZYN.PL

Punkt centralny moich dzisiejszych rozważań, to – wbrew pozorom – rzeczywiście „BE ON TIME”. Właśnie ukazanie w świetle dziennym tak bolesnej prawdy pozwala mieć nadzieję na koniec czasów, w których umarły wszelkie ideały/ wartości, a jedyne istotne parametry na świecie to współczynnik wagi ciała do osiąganego przy tym wzrostu. Drodzy czytelnicy, niemal z drżącym piórem, dumą i nadzieją w sercu, obwieszczam, że nadszedł czas końca okresu, w którym „być” stało się śmiesznym, niedorzecznym wręcz, hasłem, a „mieć” wyznacza brzydką i smutną całość wyznawanych przez ludzi ‘wartości’. Mimo że wciąż zarzuca się nas dietami cud, kremami na oczy, pod oczy, na dekolty, na biusty, dłonie i wszystkie inne części naszych zastraszonych i zawstydzonych ciał, których pozwolę sobie nie wymieniać. Mimo że wielki moloch marketingu postanowił uwagę swą przerzucić na biednych, niczego nieświadomych mężczyzn, tym razem to im wkładając w głowy, że z cellulitem, rozstępami, zmarszczkami mimicznymi nie dojdą do niczego, nikt ich nie pokocha, ba! nawet na piwo z nimi nikt się nie uda – bo gdzież z taką zmarchą od wytężonej pracy umysłowej na środku czoła?! Albo – broń Boże, bruzdami uśmiechu w kącikach ust, czy – o zgrozo przenajwiększa! –znamionami – tfu! – kaca?! Mimo tych wszystkich, nudnych już w zasadzie, sloganów jestem pełna nadziei. Wierzę w mądrość, a przynajmniej – bądźmy szczerzy – nabytą drogą niepowodzeń i zmęczenia nieskutecznością przepisów na idealne ciało, trzeźwość współczesnych kobiet. Wierzę także w naszych kochanych, czasem nieogolonych, irytujących, kpiących ze wszystkiego i dzięki Bozi – zapuszczonych przynajmniej trochę bardziej niż my, kobietki, mężczyzn. Tych prawdziwych, przez zatwardziałość swą wrodzoną odpornych na diabła reklamy napędzającej handel. Wracają! Wracają – powolutku, ale jednak – czasy miłości ludzi do intelektu, fascynacji osobowością drugiego człowieka, niekomercyjnego kina, spontanicznych uśmiechów i wartościowej prasy. A także pięknych kobiet w rozmiarze większym, niż zwykła nosić Barbie. Zaczynamy na nowo kochać życie, jak prawdziwi Punkrockowcy i Dzieci Kwiaty XXI wieku.

Drogie Panie, możemy na powrót przyznać się, że lubimy pizzę, wieprzowinę, a nawet piwo z butelki. Możemy ujawnić, że jemy także coś innego niż otręby, przeciery warzywne, otręby, chude mięso, sałatki z niczego, niemodyfikowaną żywność uprawianą na pseudo-ekologicznych polach i otręby. Możemy powoli zacząć się przyznawać, że na ruszt grillowy wkładamy czasem kiełbaski, zamiast bakłażana i szaszłyki, zamiast sojowych czegoś tam. Coraz więcej jest sklepów, do których wejście nie wprawia nas w kompleksy z powodu braku rozmiarów innych niż XXS i krojów ubrań, w których nie wygląda dobrze nikt.

NADSZEDŁ CZAS KOŃCA OKRESU, W KTÓRYM „BYĆ” STAŁO SIĘ ŚMIESZNYM, NIEDORZECZNYM WRĘCZ, HASŁEM, A „MIEĆ” WYZNACZA BRZYDKĄ I SMUTNĄ CAŁOŚĆ WYZNAWANYCH PRZEZ LUDZI ‘WARTOŚCI’. Natomiast mężczyźni – w nich cała nadzieja – przyznają się otwarcie i bez skrępowania, że lubią kobiety, których pupy uwypuklają seksownie kołdrę, pod którą leżą. Zaczęli uświadamiać sobie na nowo, że płeć piękna jest piękna wtedy, kiedy różni się budową ciała od chłopca w wieku dorastania, i że to właśnie o kształt tutaj chodzi, a nie o jego brak. Że kobiety są piękne wtedy, kiedy czują się dobrze, a czują się dobrze, kiedy czują się ładne i atrakcyjne, a to znów w męskiej gestii leży, by pokazać nam, że różnorodność jest ładna, a nie jednakowość, bezpłciowa, szara, głodna i spięta. Mężczyźni kochają przecież istoty dobre, zadowolone i uśmiechające się z rana oraz wieczorami, a nie sposób być takim bezustannie przeliczając w głowie ilość pochłoniętych kalorii i ilość czasu i wysiłku wymaganego do ich spalenia.

51

Wszelki marketing, proszę Społeczeństwa, przegrywa z uwarunkowaniami natury podświadomej. Te zaś mówią, że waga 45 kilogramów, nawet przy wzroście stu sześćdziesięciu pięciu centymetrów, nie jest wskazana ani zdrowa. Że zsiniała od kolejnej diety cera, której nie da się ukryć nawet przy pomocy karnetu na solarium, nie jest naturalna i nie świadczy na korzyść kobiecej atrakcyjności w oczach męskich. A już na pewno nie pomaga w znalezieniu męża, czy partnera, który chciałby stworzyć stały związek, którego następstwem będzie potomstwo. A podobno przecież to po to to wszystko. Cała ta maskarada z makijażem, obcasami i godami – szeroko pojętymi. Otóż właśnie wspominany wcześniej kształt odgrywa kluczową rolę. Męska podświadomość zaprogramowana jest – poza tym, że na samochody, piłkę i kumpli (za co, w gruncie rzeczy także ich wielbimy) – na obiekty mogące potencjalnie dać im możliwość przedłużenia gatunku, a w zasadzie zapewnienia ciągłości ich DNA (nie wspominam już o błogosławionym męskim egoizmie, koniec końców zbawiennym dla kobiet w skutkach). Wychudzona, słaba i ukryta za pokrywą makijażu kobieta nie może wzbudzić samczego zaufania. (Owszem, to głównie wzrokowcy, czasem nawet esteci, także pewna doza kokieterii szczęśliwie na nich działa). Jednak należy posiadać szerokie biodra, wąską talię – bo lubią, a przynajmniej dobrze rozwiniętą klatkę piersiową. A jeśli nawet nie jesteśmy matematycznym wzorcem proporcji, wystarczy być zdrową i zadowoloną z siebie. Nauczmy się więc uśmiechać do przyszłości nie tylko w przenośni, ale i dosłownie, robić budyń czekoladowy o trzeciej nad ranem, czytać kryminały z fascynacją i pasją lub romansidła z dozą zdrowego dystansu. Postanowiłam przekazać tę radosną nowinę nie tylko strapionym kobietom, ale także umęczonym naszym narzekaniem facetom. A więc, żeby BYĆ ON TIME, czas przeanalizować wszystkie za i wszystkie przeciw nie tylko każdej z naszych diet.

KAROLINA GRZYB


Masz godzinę czasu, żeby przygotować się w porze lunchu do randki, rozmowy kwalifikacyjnej, ważnego spotkania biznesowego, ślubu przyjaciółki, chcesz wyglądać perfekcyjnie i nie wiesz co zrobić? Zafunduj swojej urodzie kompleksową usługę – profesjonalna fryzura, kunsztowny makijaż, manicure i pedicure wykonane przez ekspertów. Połączenie wszystkich tych fantastycznych zabiegów w jednym miejscu i wykonanie ich w mniej niż godzinę jest bardzo praktyczne, wykonalne tylko w Express Beauty Bar za 99 zł. Marki na których pracują styliści EBB to MAC, DAVINES, DERMALOGICA, ESSIE. Są to produkty najwyższej jakości które w połączeniu z umiejętnościami stylistów potrafią zdziałać cuda. Tworząc nowe fryzury i makijaże styliści kierują się Twoimi preferencjami. W ofercie przygotowanych jest kilka przykładowych stylizacji które mają naprowadzić ich na trop do udanej metamorfozy. Mniej niż godzina w mniej niż...100zł! Takie rozwiązanie jakie proponuje nam EBB jest idealnym kompromisem pomiędzy brakiem czasu a perfekcyjnym wyglądem. Po godzinie w EBB nie tylko wyjdziemy ze wspaniałą fryzurą, pięknym makijażem oraz wypielęgnowanymi paznokciami ale również zrelaksujemy się i spędzimy miło czas w miłym towarzystwie. Do EBB możemy wybrać się same i za parawanem odpoczywać podczas gdy specjaliści doprowadzają nas do bóstwa, jak również odwiedzić EBB w grupie i razem ze znajomymi nadrobić zaległości i w końcu spokojnie porozmawiać.

Express Beauty Bar ul. Andrzeja 23 40-061 Katowice tel.: 32 203 22 24 tel. kom.: +48 668 945 550 e-mail: ebbar@perfect-group.pl Godziny Otwarcia 7.00 – 19.00 siedem dni w tygodniu Wizyty bez umówienia po 9.00 Niedziela tylko na zapisy WWW.EBBAR.PL

ARTYKUŁ PROMOCYJNY

Zapoznaj się z pełną ofertą Express Beauty Baru i wypróbuj ekskluzywne zabiegi pielęgnacyjne na twarz, szyję, dekolt, włosy oraz dłonie i stopy. Już teraz wiesz co zrobić gdy do ważnego wyjścia została Ci tylko godzina a do zrobienia masz włosy, makijaż i paznokcie!


W

W

W

.

E

B

B

A

R

.

P

L


54

BE URODA

SZKODLIWY NADMIAR

Odpowiedź jest prosta. Nadmiar. Czyli resztki niestrawionego pokarmu. W kosmologii chińskiej jin yang. Każdy nadmiar jest spowodowany niedoborem. W tym przypadku można nawet pokusić się o stwierdzenie, że nadmiar spożywanych produktów nie jest trawiony z dwóch powodów. Niedoboru metabolicznej przemiany materii oraz niemożności całkowitego strawienia pokarmu. Efekt? Otyłość oraz toksemia. Jemy to, co lubimy. Coraz częściej zaś walczymy z nadwagą. Miotamy się pomiędzy tym co zdrowe, a tym co smaczne. Kiedy pojawia się problem, szukamy szybkich rozwiązań. Często zaczynamy się głodzić, sądząc, że takie poświęcenie przyniesie wymierne efekty. Wychodzimy z fałszywego przekonania, że jak nie będziemy jeść, to wszystko samo się wyreguluje. Gdzieś po drodze zrzucimy kilka kilogramów, podniesiemy w ten sposób własną samoocenę. Przecież smukła sylwetka kojarzy się dziś ze zdrowiem. Przynajmniej tego chce kanon piękna ukuty przez światowe media i kolorowe magazyny, które dosłownie pękają w szwach od ilustracji powabnych modelek.

Pamiętajmy: powyższa zasada nie jest regułą. W naszej krótkiej, ziemskiej przygodzie tracimy wiele czasu na walkę i wyrzeczenia. Pozbawiamy się w ten sposób jednej z największej przyjemności życia. Jedzenia. Fundamentem zdrowia i witalności powinna być aktywność fizyczna na łonie natury. Doświadczenie zgoła odmienne od tego, do którego wielu zdążyło się już przyzwyczaić, trzymając w ręku pilota do telewizora, zagryzając jednocześnie smutki kalorycznym posiłkiem.

CUD DIETY?

Pewnego dnia pojawia się problem. Nagle, z powodu nadwagi, zaczynamy się źle czuć – względem siebie, jak również pod wpływem opinii tych, którzy nas otaczają. Wtedy zaczynamy szukać rozwiązań – szybkich i efektywnych. Rozpoczynamy poszukiwania. W internetowej wyszukiwarce wpisujemy interesujące nas dietofrazy. Po chwili dowiadujemy się, że istnieje wiele cudownych diet sygnowanych przez samozwańczych guru dietetyki. Wpadamy w ich sidła i zaczynamy jeść codziennie sam tłuszcz lub wyłącznie bialko, a przecież nie jesteśmy misiem pandą, który żywi się wyłącznie pędami bambusa.

Mija trochę czasu, a my powracamy do swoich dawnych przyzwyczajeń i starych smaków pozbawionych racjonalnego podejścia do odżywiania. Koło sie zamyka. Chudniemy i grubniemy. Objadamy sie w dzień i w nocy. Na przemian w smutku i w przyjemności. Nagle z dnia na dzień rezygnujemy z mięsa, pieczywa, bo „to wszystko tuczy”. Pod wpływem trendów i reklamy zaczynamy w ciągu dnia chrupać „styropianopodobne” krążki, zapijając je hektolitrami zielonej herbaty. Wszak wszystkie poradniki wynoszą ją na piedestał cudownego leczniczego napoju na niemal wszystkie dolegliwości.

ZŁOTY ŚRODEK

Tymczasem powinniśmy wybrać ścieżkę umiarkowania i równowagi. Wystarczy znaleźć złoty środek – między spożywaniem i aktywnością, upajając się zdrowym i odżywczym posiłkiem, przy jednoczesnym zachowaniu regularności tychże obyczajów. Przy okazji czerpiąc z tego wielką radość życia. Nasz apetyt jest podsycany i regulowany poziomem energii. Kiedy nam jej brakuje i, po prostu jemy, a kiedy jej poziom

W POSZUKIWANIU RÓWNOWAGI ZDARZA SIĘ, ŻE TO, CO WYNOSI NAS NA SZCZYTY KULINARNYCH ROZKOSZY, STAJE SIĘ PRZYCZYNĄ NASZEJ ZDROWOTNEJ KLĘSKI. DLACZEGO WIĘC TO, CO SMAKUJE NAJBARDZIEJ, I TYLKO Z POZORU JEST DOBRE, PROWADZI DO PROBLEMÓW ZE ZDROWIEM?


BEMAGAZYN.PL

wzrasta, czujemy się nasyceni. Dlatego ciągła walka z nadwagą jest z góry skazana na porażkę. Mechanizm jest tu niezwykle prosty. Narzucone diety odchudzające, gdzie skrupulatnie wyliczone, przez dietetyka, dzienne dawki kalorii najzwyczajniej w świecie nie wystarczają do zapewnienia indywidualnej dawki energii. Stajemy się jak zagłodzeni galernicy, którzy płyną na oślep, widząc tylko naszego dietetyka w roli sternika. Znika radość i przyjemność jedzenia, bo organizm dostaje ciągłe bodźce. Uważaj, tego nie jedz! Uwaga, będzie głodówka! Teraz wypij sok z marchwii! Nic więc dziwnego, że gdy tylko zakończy sie program dietetyczny, wygłodniały organizm rzuca się w wir jedzenia, aby nadrobić zaległości oraz uzupełnić rezerwy. Widać teraz wyraźnie, że kluczem do sukcesu nie jest wcale szczegółowe menu rozpisane przez dietetyka, ale sama świadomość – czym tak naprawdę jest jedzenie. WSPÓLNY POSIŁEK Uczymy się na pamięć wierszy. W szkole dowiadujemy się, co powinna jeść ży-

rafa i dlaczego żółw żyje ponad 100 lat. W ciągu kilku chwil możemy odpisać na gąszcz maili i jednocześnie wystukać na klawiaturze telefonu setki smsów. Zatraceni w wirtualnym świecie. Powoli przestajemy rozróżniać fikcję od tego, co prawdziwe i naturalne. Matka natura? Przyroda? Apteka Pana Boga? Kogo to obecnie obchodzi? Facebook. Discovery. Dyskusje. Wielogodzinne debaty. Czytanie bzdur w internecie i dodawanie głupich komentarzy. Bez końca szukamy dowodów naukowych i ufamy pseudoekspertom, a tymczasem wystarczy zdrowe gotowanie w domowych pieleszach, wśród najbliższych nam osób. Wystarczy posiłek przy jednym stole. Spożywanie posiłków w radości. Ludzkość w XXI wieku dąży do poznania Kosmosu, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, że jesteśmy jego mikroodbiciem. Rozwiązania są zatem niezwykle proste. Intuicyjne. Każdego dnia, w dzikim pędzie za materialnym spełnieniem, dokonujemy złych wyborów. Zdecydowanie i z przerażającą naiwnością powierzyliśmy nasze życie przygodnym restauratorom, fast foodom, farmaceutom i lekarzom, których niewie-

55

le interesuje to, co mamy na talerzu. Żyjemy w przekonaniu, że nauka wszystko udowodni i znajdzie skuteczne rozwiązanie. WSŁUCHAJMY SIĘ W SIEBIE A wystarczy tak niewiele. Zobaczmy, jak żyją zwierzęta w naturze. One nie mają problemów z otyłością. Choroby cywilizacyjne, na których leczenie wydajemy każdego roku miliardy złotych, praktycznie ich nie dotykają. W czasie, gdy my studiujemy opasłe tomiska, one mają się świetnie. Matka Natura o wszystko zadbała. Zwierzęta nie potrzebują leśniczego Dukana, który im rozpisze plan żywienia. Nie mają jadłospisu wyrytego na drzewie i nie muszą liczyć kalorii. Wystarczy, że stoją lub biegają. Żyją zgodnie z naturą. W równowadze i umiarkowaniu, a poprzez instynkt dokonują najlepszych wyborów. Są Tu i TERAZ.

AUTOR Marek Zaremba, specjalista medycyny komórkowej, dietetyk medycyny chińskiej, psychodietetyk, właściciel akademii kulinarnej Kulinare Gotuj zdrowo!


STARY HANGAR Przychodzi taki moment w którym po prostu potrzebujemy ruchu lub jesteśmy entuzjastami aktywności fizycznej i tego ruchu potrzebujemy cały czas. I w jednym i w drugim przypadku szukamy miejsca w którym możemy dbać o swoją formę. Stary Hangar Fitness&Welnness Club w Gliwicach jest miejscem do tego idealnym. Wypróbowaliśmy i wiemy, że to prawda. Zacznijmy od tego, że Stary Hangar jest jedyną siłownią na Śląsku w której mamy możliwość ćwiczyć korzystając z technologii MILON. Co to tak właściwie dla nas oznacza? Okazuje się, że czas który musimy poświęcić na trening można zredukować do minimum(jeden specjalnie przygotowany obwód treningowy trwa 17 min,) i wcale nie wiąże się to z dłuższym czasem oczekiwania na upragniony efekt. Wręcz przeciwnie, przemyślany program treningowy (oczywiście jeśli trenujemy sumiennie, regularnie i nie zwiększamy nagle dawki przyjmowanych kalorii podwójnie) przynosi lepsze i szybsze efekty niż długie i nie przemyślane treningi. Dodatkowo każdy z nas otrzymuje swoją kartę chipową na której zapisane są wszystkie parametry potrzebne do samodzielnego ustawienia się urządzenia na którym trenujmy. Doceni to każdy kto miał kiedyś problem z dobraniem odpowiedniego obciążenia bądź ustawieniem siedzenia, i nie był to dla niego jednorazowy problem, tylko za każdym razem trzeba było wszystko ustawiać od nowa i nigdy nie miało się pewności czy robi się to dobrze. Jest to

C L U B

nie tylko wygodne ale daje nam również gwarancję, że czas który spędzamy na siłowni, nawet jeśli jest to tylko 30 min. (rozgrzewka + wspomniany obwód) nie jest czasem zmarnowanym. Jeśli jednak nie jesteśmy amatorami ćwiczeń na przyrządach, biegania na bieżni lub jazdy na rowerku Stary Hangar ma dla nas wiele innych propozycji. Jakich? Przejdźmy do sportów rakietowych: squasha, badmintona i tenisa stołowego. Każdy amator któregoś z tych sportów będzie zachwycony. Squash, dyscyplina która narodziła się w więzieniach podbija serca ludzi na całym świecie. Dlaczego? Niesamowite tempo gry, adrenalina, duży wysiłek, rywalizacja i świetna zabawa to cechy tego sportu które docenia każdy kto kiedyś spróbował gry w squasha. W Starym Hangarze do dyspozycji klubowiczów przeznaczone są cztery profesjonalne korty. Badminton, gra która przynajmniej na początku może kojarzyć się z dzieciństwem nie odbiega tempem i dawką rywalizacji od Squasha. Duże boisko do badmintona, siatka, dwie paletki, lotka i godny przeciwnik to wszystko co jest nam potrzebne do dobrej zabawy,przyjemnej rozgrzewki lub nawet substytutu treningu areobowego. Tenisa stołowego nikomu nie trzeba przedstawiać, popularnie zwany ping pong to bardzo wyrafinowana gra w którą jak się okazuje niewielu z nas potrafi dobrze lub nawet w ogóle grać. Jeśli mamy ochotę nieco się w tej grze podszkolić również mamy taką możliwość.

ARTYKUŁ PROMOCYJNY

F I T N E S S & W E L L N E S S


Co dalej? Trening na siłowni odpada, w sportach rakietowych asami nie jesteśmy i przynajmniej na razie nie mamy motywacji, żeby to zmienić, zostają nam jeszcze zajęcia grupowe, treningi indywidualne, strefa wellness, dietetyka i masaż. Zajęcia grupowe są prowadzone przez przesympatyczną, niesamowicie wysportowaną i wymagającą ekipę. Mamy do wyboru całą gamę zajęć w zależności od tego co chcemy poprawić, czego się pozbyć lub jaki mamy danego dnia nastrój możemy wybrać na co mamy ochotę. Solidny wysiłek na szczęście ograniczony ramami czasowymi (zajęcia trwają 30min lub 60 min) daje bardzo dobre efekty i jest idealny dla osób które nie lubią rutyny i potrzebują kogoś kto zmotywuje ich do ćwiczeń. Dla tych najmniej zdyscyplinowanych lub najmniej zmotywowanych idealny okazuję się trening indywidualny, trener personalny nie pozwoli nikomu się obijać a w dodatku przygotuje program treningowy specjalnie, tylko i wyłącznie dla nas. Pozostają jeszcze zajęcia z indoor cyckling’u. Nie jest to nowość jednak nie wszyscy słyszeli o tego typu treningu, zajęcia bardzo energetyczne i bardzo skuteczne. Pozostały już tylko same przyjemności - strefa wellenss. Po intensywnym i efektywnym treningu warto się porządnie zrelaksować. Nic lepiej nie rozluźnia mięśni niż sauna. Do wybory mamy kilka: saunę suchą, łaźnię parową lub saunę na podczerwień. Okazje się, że przyjemność jaką jest wizyta w saunie można jeszcze dodatkowo umilić, w Sta-

rym Hangarze organizowane są specjalne rytuały saunowe połączone z aromaterapią i owocowymi drinkami. Dla tych którzy w saunie mogliby spędzić całą noc organizowane są również noce saunowe, oczywiście wiąże się to z szeroką gamą innych atrakcji takich jak taniec brzucha, wyśmienite sushi i wiele innych. Istnieje również możliwość skorzystania z masażu oraz porad dietetyka. Wszystko po to aby każdy znalazł w ofercie coś dla siebie. Podsumowując, w zdrowym trybie życia, w sensownym treningu, dbaniu o formę i dobry wygląd chodzi przede wszystkim o to, żeby sprawiało nam to przyjemność. Jeśli tak nie będzie to nigdy nie stanie się to naszym nawykiem i prędzej czy później wrócimy do starych przyzwyczajeń, a czas jaki spędziliśmy wylewając siódme poty aby zrzucić parę kilogramów pójdzie na marne. Stary Hangar daje nam możliwość w przyjemny i naturalny dla nas sposób poprawić to co chcemy poprawić i dobrze się czuć. Szeroka gama usług, profesjonalny personel który o nas dba i przede wszystkim racjonalne i przemyślane formy treningu w końcu staną się dla nas jedną z ulubionych form spędzania wolnego czasu a nie tylko treningiem. Fitness & Wellness Club, Stary Hangar ul. Toruńska 1, 44-101 Gliwice, tel. 32 230 00 50

www.staryhangar.pl


58

D

BE DESIGN / NEWSY

E

S

I

W DZISIEJSZYM ŚWIECIE TRUDNO BYĆ NA CZASIE I NADĄŻAĆ ZA WSZYSTKIMI NOWOŚCIAMI. W SZCZEGÓLNOŚCI JEŻELI MÓWIMY O TECHNOLOGII, KTÓRA ROZWIJA SIĘ W ZASTRASZAJĄCYM TEMPIE. KAŻDEGO MIESIĄCA PRODUCENCI PRZEDSTAWIAJĄ NOWE MODELE SMARTFONÓW I KOMPUTERÓW, LECZ W OSTATNICH LATACH POJAWIŁY SIĘ TAKŻE NOWE KATEGORIE PRODUKTÓW, KTÓRE ZREWOLUCJONIZOWAŁY PROZAICZNE CZYNNOŚCI LUB POZWOLIŁY SPOJRZEĆ NA NIE W ZUPEŁNIE NOWY SPOSÓB. TO NIE ZABAWKA DLA DUŻYCH CHŁOPCÓW Tablet. Przed 2010 rokiem zabawka dla bardzo bogatych, do obsługiwania której potrzebny był rysik i anielska cierpliwość, połączona ze stałym dostępem do gniazdka sieci energetycznej. Gdy w 2010 roku nastąpiła rewolucja, a Apple pokazało iPada, dziennikarze po konferencji, na której został zaprezentowany, kręcili głowami i mówili: „to się nie przeda”, „tablety nie mają poważnych zastosowań”, „to tylko zabawka dla dużych chłopców”. Dziś tablety są nieodłącznym elementem ekwipunku wielu lekarzy, którzy na iPadzie mogą np. przeglądać wyniki tomografii komputerowej w 3D; dziennikarzy, którzy piszą teksty na iPadzie za pomocą świetnych aplikacji takich jak iA Writer, lub blogują dzięki Posts; grafików, którzy szkicują i tworzą arcydzieła w aplikacjach takich jak Paper; posłów, którzy przeglądają podczas obrad sejmowych facebooka i robią sobie pamiątkowe zdjęcia; jak i zwykłych użytkowników, którym tablety w znacznej mierze zastąpiły laptopy. Nie podejmę się wyzwania i nie będę starał się wypisywać wszystkich zastosowań tabletów, tym bardziej, że na iPadzie świat się nie kończy i jest wiele innych, ciekawych alternatyw dla niego. Napiszę tylko jedno. Tablety to rewolucja komputerowa naszych czasów, coś zupełnie nowego, coś co może w niedalekiej przyszłości zastąpić nam nasze laptopy i domowe komputery. Jak powiedział Steve Jobs: tablety to początek ery Post-PC. iPad od 1699zł; Google Nexus 7 - 199$.

G

N

BE ON TIME


BEMAGAZYN.PL

59

Z GŁOWĄ W CHMURACH Nikomu tego nie życzę, to oczywiste, ale mi już raz się to zdarzyło, więc i Wam może się przytrafić. Śmierć dysku twardego jest czymś strasznym dla współczesnego człowieka. Tracimy dokumenty, zdjęcia, często biblioteki muzyczne i filmowe warte małą fortunę, a odzyskanie ich z uszkodzonego dysku, uwierzcie mi nie jest ani tanie, ani pewne. Dam Wam więc radę, co zrobić, by czuć się bezpiecznie. Słyszeliście o chmurze? A dokładniej rzecz ujmując o przechowywaniu kopii swoich dokumentów, zdjęć, muzyki, filmów oraz czego jeszcze dusza zapragnie, na bezpiecznych serwerach poza naszymi urządzeniami? Zasada ich działania jest prosta, gdy dysk twardy odmawia posłuszeństwa, lub gdy zapomnimy o wgraniu na pendrivea potrzebnego pliku, logujemy się do swojej chmury na innym urządzeniu i voilà, wszystkie skarby z naszego komputera są pod ręką, całe i zdrowe, a aby zapisać je w nowym miejscu, potrzebne nam są tylko minuty. Jako świadomi użytkownicy komputerów potraktujcie chmurę jako swoiste ubezpieczenie na życie, z tym, że dla swojego komputera. Dropbox 2GB za darmo, 100GB za 9.99$ miesięcznie; Google Drive 5GB za darmo, 100GB za 4.99$ miesięcznie.

BIBLIOTEKA W KIESZENI Wakacje za pasem, myślę, że przynajmniej część z Was, drodzy czytelnicy, zabrała na oczekiwany urlop książkę, bądź nawet dwie. Może są wśród Was osoby, które, tak jak ja, zastanawiały się, ile zdołają ich upchać w walizce, żeby nie przekroczyć limitu wagi bagażu na lotnisku, a przy okazji nie złamać sobie kręgosłupa. Książki są ciężkie, często nieporęczne, łatwo je zniszczyć, ale przede wszystkim zajmują zdecydowanie za dużo miejsca, zarówno w walizce, jak i na półkach w domu. Byłoby świetnie, gdyby książka była lekka, mieściła się w kieszeni, gdyby po przeczytaniu jednej można byłoby kupić następną, a tę już przeczytaną, zamiast chomikować na strychu pod warstwą kurzu, mieć dalej przy sobie, ot tak na wszelki wypadek. Jakby jeszcze dało się czytać ją w nocy, nie budząc przy okazji drugiej połówki snopem rażącego światła, byłoby wprost wyśmienicie. Znam lek na te bolączki, to czytniki e-booków. Potrafią zmieścić 2 tys. tytułów, zapamiętają, gdzie skończyliśmy naszą lekturę, ważą tyle, co nic i co więcej- możemy ich używać w egipskich ciemnościach przez około dwa miesiące. Amazon Kindle od 69$ ( model z podświetlanym ekranem: Paperwhite 119$); Trekstor 3.0 - 229.99zł. FILIP STĘPIEŃ


60

BE DESIGN

WIELKI ZEGAR


BEMAGAZYN.PL

61

S

ankt Petersburg to kolejne miasto, które zaznaczamy na mapie naszych wnętrzarskich podróży. Nieoficjalnie mianowane północną stolicą Rosji, obfitujące w bogactwo historii i architektury. Architekci z petersburskiej formacji za bor architects stworzyli tam biuro o unikatowej formie i kolorystyce dla jednej z największych firm IT w Rosji - Yandex. Wyobraźcie sobie przestrzeń z pulpitu komputera, z wszystkimi jego ikonami, elementami, transformowaną w elementy 3D. Dodatkowo opatrzoną w soczystą, świeżą kolorystykę i rozpostartą na wielkiej powierzchni. Wnętrza biura Yandexu są nietypowe, nie przypominają wnętrza w zwykłym biurowcu, w którym aż po horyzont widzimy równo poustawiane boksy z biurkami. Yandex posiada kilka placówek na terenie całej Rosji, w Samym Sankt Petersburgu znajdują się dwie, ta o której piszę to nowa, druga siedziba, jeszcze większa od poprzedniej, bo zajmuje powierzchnię ponad trzech tysięcy metrów kwadratowych, czyli powierzchnię jednego piętra biurowca, w którym się znajduje. Za bor architects to architekci, którzy nie boją się dużych wyzwań, nie jest to także ich pierwsza współpraca z firmą Yandex, po sukcesie z poprzednim projektem , którym także było biuro Yandexu, postanowili powtórzyć kooperację i stworzyć coś na zupełnie większą skalę.

ZDJĘCIE Peter Zaytsev

Przed Peterem Zaystevem i Arsenim Borisenko, głównym architektom, postawiono dwa zadania. Pierwsze, to zorganizować i uporządkować dość złożoną przestrzeń biura, która rozciąga się wzdłuż osi korytarza. Z drugiej strony zrobić to tak, aby biuro odznaczało się okazałym i jedynym w swoim rodzaju wnętrzem. Pojawiło się wiele oryginalnych elementów i podziałów przestrzeni. Na całej długości biura pojawiły się meeting punkty, w których pracownicy zapraszają klientów na rozmowy. Są większe, mniejsze, każdy zaaranżowany w inny sposób, podobnie jak przestrzenie do pracy dla pracowników biura, nie ma identycznego pokoju, ani stanowiska. Wzdłuż korytarza pojawiają się niezwykłe elementy, a mianowicie ikony, strzałki i komputerowe rysunki przekształcone w trójwymiarowe formy, których pojawienie się, wbrew pozorom ma swoje uzasadnienie. Na przykład wchodząc do biura już na początku natykamy się na stanowisko opatrzone wielkim napisem „search”, to recepcja, z której zaczyna się każdą podróż po biurze.


62

BE DESIGN

Wiadomo, że w branży IT ważny jest czas, tym bardziej kiedy firma posiada 24 godzinny system pracy, odgrywa on kluczową rolę. Dlatego nad pracą, a w szczególności nad punktualnością pracowników czuwa wielki zegar, który znajduje się w hallu głównym. Jego dość kreskówkowa i obła forma zawiera stanowisko kopiarek i drukarek. A umiejscowienie takiego punktu w biurze jest to dość kłopotliwe i ciężkie do zaaranżowania, aby było przede wszystkim funkcjonalne i dostępne dla wszystkich ,ale też aby posiadało pewne walory estetyczne. Kolorystyka biura jest żywa, kolory mają za zadanie pobudzać pracownika do pracy, a klienta przede wszystkim zdumiewać. Wykorzystano wiele faktur, od miękkich kotar do „ostrych” paneli zawieszonych na suficie. Kolorowe piksele jako instalacja na ścianie, w formie miękkich sześcianów, to kolejny z elementów cyber świata jakim uraczyli pracowników architekci . Długi korytarz, bo aż na 200 metrów prowadzi przez całą powierzchnię biura, jest jakby osią wzdłuż której ulokowały się wszystkie elementy organizmu biura. Pomarańczowa spirala, która wyglądem przypomina raczej rozwiniętą skórkę z pomarańczy, oddziela nieformalną część biura od korytarza. Podobno klienci Yandexu są zachwyceni przestrzenią biura, trudno się dziwić, ponieważ jest niezwykłe, ciężko jest znaleźć podobne. A mnie cieszy , że od wielu lat zmieniło się podejście nie tylko przez biur architektonicznych, szczególnie ich klientów do tworzenia biur nietypowych, wyłamujących się z schematu. To dobry znak, mówiący o tym że świadomość ludzi zaczęła się zmieniać, jesteśmy świadomi tego, że środowisko pracy ma wpływ na nasze efekty i nastawienie do pracy.

ANNA WIJA

ZDJĘCIA NA STRONACH Peter Zaytsev


BEMAGAZYN.PL

63


64

BE DESIGN

LESS IS

MORE

Na co dzień bombardują nas obrazy różnego typu, powracają mody, mieszają się style. Żyjemy w nieustannej gotowości do dostosowywania się, bycia na czasie. Czasami z sentymentem i tęsknotą spoglądamy w przeszłość i czerpiemy z niej inspiracje, interpretujemy po swojemu, odkrywamy na nowo. Staramy się też jednocześnie przewidywać i okrywać nowe przestrzenie, wybiegać do przodu, szukamy czegoś świeżego, czegoś, czego nikt przed nami nie wymyślił. Przenikanie przeszłości – teraźniejszości – przyszłości jest dużo łatwiejsze mając do dyspozycji dzisiejszą technologię i dostęp do informacji. Czy w tych okolicznościach tak naprawdę jesteśmy w stanie określić jakieś trendy? A może nasze trendy są bardzo krótkotrwałe, ulotne, nieustannie elastyczne? A jeśli już uda się już jakieś wyznaczyć, to szybko nam się nudzą? Jak wygląda sytuacja w projektowaniu graficznym? O trendach w projektowaniu pisała ostatnio Agata Szydłowska (STGU) w kwartalniku 2+3D (nr 43). W sieci znajdziemy także sporo stron katalogujących trendy - najpopularniejszy ostatnio adres www.trendlist.org wymienia ich aż 27. Czy w sytuacji przesytu i ciągłej eksploracji, silenie się więc na definiowanie wizualnych trendów jest ścieżką do nikąd? Co jest w takim razie ON TIME? Otóż, bez względu na wizualną stronę projektów (łączy je w większości zasada Less is more Roberta Browninga z 1855roku!), na czasie okazuje się być przede wszystkim profesjonalizm ich wykonania, wysoka jakość współpracy z projektantami, otwartość, elastyczność, kreatywność… Trendy pozostaje niezłomny, pozytywny czynnik ludzki.


BEMAGAZYN.PL

PROJEKTY STUDIA IDEE, CZŁONKÓW STOWARZYSZENIA TWÓRCÓW GRAFIKI UŻYTKOWEJ (STGU). ŚLĄSKI PRZYKŁAD UNIWERSALNEGO ZASTOSOWANIA RÓŻNYCH TRENDÓW W PROJEKTOWANIU . IDEE TWORZY WSPÓLNIE OD 2009 ROKU AGATA KORZEŃSKA I PAWEŁ KRZYWDA. WWW.IDEE.PL

65


66

BE DESIGN


BEMAGAZYN.PL

PAWEŁ KRZYWDA Grafik projektant specjalizujący się w projektach publikacji, systemów identyfikacji wizualnej i znaków graficznych. Od 2000 r. prowadził własne studio graficzne. Współpracował z wieloma agencjami reklamowymi (m.in. Diskau Advertising – Katowice, OS3 – Warszawa, Osney Media – Londyn, M-studio – Zabrze). Wykonywał projekty dla wielu firm (m.in. Ahold & Alkauf, American Heart of Poland, Ardex – Polska, Boiron – Polska,Donnelley Polish American Printing Company, Gliwicki Teatr Muzyczny, Huta Florian S.A., Kompania Piwowarska, Korzeniowski Sport i Promocja, Biuro Festiwalu Kraków 2000, Polpharma S.A., Teatr Nowy w Zabrzu, TVP S.A. – Oddział Kraków, Walker, Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, Jopper B.V. – Holandia, Centrostal, Miasto Ruda Śląska, Politechnika Śląska, Uniwersytet Śląski, Forever Young – Londyn, 12GA – Chicago, Laboratoria Natury, Ars Cameralis Silesiae Superioris, Akedemia Sztuk Pięknych w Katowicach i wiele innych). Członek Stowarzyszenia Twórców Grafiki Użytkowej. Bierze udział w corocznych wystawach Stowarzyszenia w Warszawie, Katowicach, Łodzi, Poznaniu i Gdyni. W 2009 r. otrzymał nominację w Polskim Konkursie Reklamy KTR zorganizowanym przez Stowarzyszenie Agencji Marketingowych (udział w wystawie) oraz nominację do nagrody Śląska Rzecz w latach 2008 i 2010 (udział w wystawie w Zamku Sztuki i Przedsiębiorczości w Cieszynie, w Muzeum Śląskim w Katowicach, Design Łódź Festival). Od 2002 r. jest wykładowcą w Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach, w której prowadzi Pracownię Identyfikacji Wizualnej. Prowadzi również zajęcia w Pracowni Projektowania Publikacji.

67

AGATA KORZEŃSKA Absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach, kierunku projektowania graficznego. Nagroda w konkursie Najlepszy Dyplom 2009 katowickiej ASP. Stypendystka Stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Asystentka w Pracowni Typografi ASP w Katowicach. Projekty dla: Polski Dizajn – Szkoły i Przedsiębiorstwa, wystawa w ramach Biennale Diznajnu w Saint Etiene, Mediateka, 4 people, Dziennik Teatralny, Akademia Sztuk Pięknych w Katowicach. Staże: Canenero Advertising, Włochy; PATÉ Media, Cieszyn; Greenhouse, Katowice; WYG International. Nominowana do nagrody Śląska Rzecz 2010.

ANGELIKA GROMOTKA / WWW.STGU.PL


LUDWIG

WYRAFINOWANY STYL I PRAWDZIWA ELEGANCJA

Salonu fryzjerskiego Ludwig w Gliwicach nie trzeba chyba nikomu przedstawiać, wysoka jakość oferowanych usług i miła obsługa są wpisane w standardy firmy. Poczynania fryzjerów z tego salonu docenione zostały na wielu konkursach w Polsce i za granicą. Tym razem docenione zostało wnętrze, w którym dzieją się owe cuda na głowach klientów. Konkurs, zorganizowany przez pionierską firmę L’Oreal oraz magazyn wnętrzarski Dom&Wnętrze, uhonorował salon Ludwig I nagrodą za najlepszy salon fryzjerski 2012.

W Gliwicach przy ulicy Zygmunta Starego 14/1 znajduje się nagrodzony salon fryzjerski, jednak nie jest to jedyny salon sygnowany nazwiskiem i marką właścicielki, drugi o równie wysokich standardach obsługi znajduje się również w Gliwicach, przy ulicy Wysokiej (okolice Rynku). Salon znajduje się w starej kamienicy, przez przeszkloną witrynę po schodach wchodzimy do zupełnie innego świata. Salon Ludwig niczym maszyna kosmiczna przenosi nas w świat wysokiej klasy fryzjerstwa. Zmiana adresu dla rozpoznawalnego lokalu może okazać się trudną decyzją, nawet jeżeli w grę wchodzi ta sama ulica, (pierwszy salon Ludwig znajdował się także przy ul. Zygmunta Starego), jednak całkowicie wygrywa tu przestrzeń, idealnie nadająca się do stworzenia nowoczesnego salonu. Salon w nowej lokalizacji działa od końca 2011 roku, z nową energią i pomysłami.

ARTYKUŁ PROMOCYJNY

Autorką tego sukcesu jest pani Iwona Ludwig, która konsekwentnie, już od 1997 roku wciela w życie pasję, jaką jest kunszt fryzjerski. Dobry fryzjer w dzisiejszych czasach jest wręcz pożądany, ponieważ nie wystarcza samo obcięcie, a na jakość fryzjerstwa wpływa wiele czynników. Fryzjer, jak twierdzi właścicielka Iwona Ludwig, musi być także dobrym psychologiem, bowiem istotne jest poznanie osobowości i oczekiwań klienta, a także jego stylu bycia. W zawodzie fryzjera ważna są wiedza i doświadczenie, ale także i dialog z klientem, ponieważ to on oddaje w nasze ręce swój wizerunek.


Pomysł na wnętrze to siła wypadkowa upodobań estetycznych i architektonicznych właścicielki i dobrej rady profesjonalisty – architekta Bartłomieja Brzózki, który jest autorem wnętrza salonu przy ulicy Zygmunta. Minimalizm, wszechogarniająca biel, lekkość i nowoczesność to określenia, które najpełniej określają ten salon. Wygodne fotele, sofa Cubus słynnego Le Corbusiera to nie jedyne ze smaczków dizajnerskich w tym salonie. Wnętrze na pierwszy rzut oka może oszałamiać nowoczesnością i pozornie chłodną kolorystyką, jednak przyjemna atmosfera, miła i profesjonalna obsługa całkowicie zmieniają wizerunek zza szyby. Lokal nocą, dzięki kreatywnej manipulacji grą świateł, przypomina raczej wnętrze statku kosmicznego. Jednak w dzień, dzięki wielkiemu przeszkleniu, światło słoneczne czaruje wnętrze swoimi blikami, ocieplając je i stwarzając niesamowity klimat. Stworzenie minimalistycznego wnętrza mogłoby wydawać się na ogół proste, jednak jest niemałym wyzwaniem. Oprócz tego, że trzeba ograniczyć ilość przedmiotów w pomieszczeniu do niezbędnych, to należy także zadbać o to, aby materiały oraz przedmioty były wysokiej jakości, nie tylko w formie, ale i także w wykonaniu. Także to nie umknęło uwadze projektanta oraz właścicielki salonu. Biel widoczna od podłóg aż po sufity, stanowiska fryzjerskie rozstawione wzdłuż długich luster i dyskretna, przyjemna muzyka dopełniają całości, jaką może poszczycić się marka Ludwig. Wysoka jakość usług, dobrze wyszkolona kadra fryzjerska, kosmetyki najlepszych i sprawdzonych firm (Kerastase, Joico, L’Oreal) to kolejne atuty i podstawy w świecie fryzjerskim, w tym salonie nie musimy martwić się o to, że trafiliśmy z złe ręce.

ul. Zygmunta Starego 14/1, 44-100 Gliwice, mobile: 32 230 70 47 ul. Wysoka 6, 44-100 Gliwice, mobile: 32 301 85 30

Czysta wizja, prosty przekaz - salon jest niczym laboratorium, w którym powstają zjawiskowe fryzury i udane metamorfozy. Salony fryzjerskie Ludwig to marka niepodważalna, jedyna w swoim rodzaju i oczywiście godna polecenia.


70

BE DESIGN

MINISTEAM NA POKŁADZIE MINI WEHIKUŁU CZASU

Mimo że obecnie producenci samochodów oferują swoim klientom szereg możliwości konfiguracji wnętrza pojazdu, zdarza się, że to nie wystarcza i właściciel decyduje się na nadanie swemu wozowi niepowtarzalnego i zindywidualizowanego charakteru. Nasza firma – Carlex Design (szczegóły na stronie http://www. carlex.pl/) – stanowi odpowiedź na potrzeby osób poszukujących nietuzinkowych rozwiązań. Realizowane przez nas zadania często wykraczają poza ramy samej tapicerki, a połączenie warsztatu tapicerskiego z jedynym w Polsce studiem projektowania wnętrz samochodowych pozwoliło nam na spełnianie nawet najbardziej wymagających oczekiwań – tworzymy dzięki temu wnętrza zachwycające innowacyjnością i unikalnymi rozwiązaniami. Nasi specjaliści czuwają nad całym procesem: począwszy od opracowania indywidualnego projektu wnętrza, aż po etap realizacji. Wierzymy, że tapicerstwo samochodowe może być czymś więcej niż tylko rzemiosłem. Dbałość o perfekcyjny wygląd każdego elementu wynika z naszego umiłowania piękna i estetyki, w co angażujemy maksimum wyobraźni i doświadczenia. Efekty można zobaczyć na przykładzie wielu samochodów, spośród których z pewnością na szczególne wyróżnienie zasługuje Mini Countryman. Mini to samochód, któremu nie brakuje stylu i niepowtarzalności... a jednak to właśnie ten model przekazano w nasze ręce, zlecając gruntowną metamorfozę. W wyniku prac samochód przeistoczył się w MiniSteama – niemal dzieło sztuki rodem z powieści sci-fi. Taka koncepcja odmiany Mini Countrymana stanowiła odwzorowanie pasji jego właściciela –

krzewiciela i oddanego entuzjasty steampunku (nurtu fantastyki naukowej sięgającego do korzeni sci-fi). Jest On on również właścicielem Wodnej Wieży – jedynej w naszym kraju restauracji w stylu steampunk, w której całą przestrzeń wypełnia świat fantastyki naukowej. Ponieważ steampunk to przede wszystkim wiarygodność, większość elementów wyposażenia MiniSteama stworzyliśmy z prawdziwej miedzi i mosiądzu, drewna i, oczywiście, skóry. Znalazły się tu m.in. wykonana z orzecha amerykańskiego podłoga , zrobiona z miedzi i drewna kierownica, w której, w miejscu poduszki powietrznej, zabudowaliśmy odnowiony mechanizm zabytkowego zegara z XIX w. Mechanizmy – jeden z ważniejszych elementów w steampunku – znalazły się również w siedziskach foteli, tworząc niepowtarzalną konstrukcję. Oprócz elementów dodatkowych, wiele uwagi poświęciliśmy samej tapicerce – ręczne wykonanie ściegów zajęło mnóstwo czasu. Wszystkie plastikowe elementy wnętrza, na których nie znalazła się miedź bądź skóra, pokryliśmy fornirem i polakierowaliśmy na wysoki połysk, w ten sposób doprowadzając do końca prace we wnętrzu MiniSteama. To jednak nie wszystko. Poszliśmy o krok dalej, przystępując do etapu „dozbrajania” samochodu również z zewnątrz – na specjalne zamówienie powstały dyfuzory oraz... miedziany dach!- wykonany jednorazowo przez La Design Studio. By zapewnić jak najwyższą jakość, wykonana z miedzi nakładka została odciśnięta na specjalnie stworzonym w tym celu kopycie. Aby dopełnić całości, dobraliśmy kultowe 17-calowe felgi szprychowe BBS

RS, które pokryto czterema mikronami miedzi i zabezpieczono bezbarwnym lakierem. Oprócz tapicerki samochód otrzymał zestaw audio z miedzianymi dodatkami. Pomogli nam w tym przyjaciele z Pro-audio. Przewody zostały ukryte w miedzianych rurkach, a całość zamyka szyba o grubości 1 cm. Aby podkreślić miedziane dodatki na zewnątrz samochód otrzymał nowy super-matowy kolor. To zadanie otrzymali koledzy z Wrapstyle- najlepsi z najlepszych w dziedzinie zmiany koloru auta. Warto również podkreślić, że samochód otrzymał jedyny w swoim rodzaju pakiet ospojlerowania wykonany na specjalne zamówienie według naszych rysunków. To sprawia, że każdy detal tego samochodu jest unikatowy i w zasadzie niepodrabialny. Dopracowany w każdym detalu MiniSteam stał się żywym przykładem dzieło steampunkowego, w którym kunszt rzemieślniczy łączy się z designem i technologią, bez ograniczeń dla kreatywności i wyobraźni. Samochód oddaje klimat panujący w Wodnej Wieży – gdzie każdemu przedmiotowi nadano niepowtarzalny charakter, zmieniając go w gadżet „z duszą” – i stanowi przedłużenie charakteru tej restauracji. Okazało się, że Mini Countryman jest doskonałą bazą do brawurowych modyfikacji odzwierciedlających estetykę steampunku i również w tym nowym stylu prezentuje się znakomicie. Aby się o tym przekonać, wystarczy spojrzeć na finalny efekt naszych prac. WWW.CARLEX.PL


BEMAGAZYN.PL

71


72

BE DESIGN

K6

Pewnie każdy zna takie uczucie, kiedy trafia się przypadkiem w jakieś nieznane miejsce i nie wiadomo dlaczego, od razu ulega się jego urokowi. Szczególnie, jeśli jest to stary budynek, w którym wśród mnóstwa rupieci, pajęczyn i kurzu w powietrzu unosi się duch historii. Kiedy trafiliśmy po raz pierwszy do zapomnianych, przypałacowych czworaków w Czechowicach-Dziedzicach, zastaliśmy sypiący się, zaniedbany budynek, który odstraszał swoim wyglądem. Nie był perełką architektury, miał jednak w sobie coś – klimat, aurę - co po prostu bardzo, bardzo nas ujęło. Stara architektura jest dla nas wartością samą w sobie i zawsze wzbudza pozytywne emocje, szczególnie, gdy dzięki nowoczesnym rozwiązaniom zaczyna pełnić nowe funkcje, odpowiadające współczesnym potrzebom. Celem całego przedsięwzięcia jest połączenie historii z nowoczesnością i przywrócenie „czworaków” na nowo do życia, nadanie im nowej funkcji. K6 to przykład odpowiedzialnego podejścia do starej tkanki architektonicznej w naszym otoczeniu. O wiele łatwiej i taniej burzyć stare budynki i zastępować je nowymi, budowanymi na szybko, często wątpliwej jakości i estetyki. K6 to dowód na to, że mimo wielu trudności i sporych nakładów warto ratować i przywracać do życia zapomniane, historyczne miejsca wokół nas. Budynek jest jednym z najstarszych w Czechowicach - liczy sobie około 300-tu lat. Pierwotnie mieściły się tutaj „czworaki”, a więc budynki mieszkalne dla pałacowej służby, później kuźnia, a nawet gorzelnia (!). Zachowanie autentycznych elementów architektury było priorytetem na wszystkich etapach rewitalizacji. Właśnie dzięki temu udało się zachować klimat i autentyczność budynku. Nie upiększamy niczego na

siłę – wręcz przeciwnie – podkreślamy ślady upływu czasu, a to, co stare, uzupełniamy prostym i nowoczesnym dizajnem. Dzięki oryginalnej aranżacji wnętrz K6 jest synonimem pomysłowych rozwiązań i kreatywności w działaniu. Oryginalne, niebanalne,bez zadęcia, autentyczne miejsce - tak mówią o nas nasi klienci i goście. Również nazwa Przestrzeń Kreatywna Kotulińskiego 6 - nawiązuje zarówno do historycznych korzeni miejsca – rodu Kotulińskich -jak również oddaje jego obecny potencjał jako miejsca kreatywnej współpracy i różnego rodzaju działań twórczych i biznesowych. W K6 dajemy możliwość wynajmu niestandardowej powierzchni biurowej w starych klimatycznych wnętrzach – zapewne dobrze poczują się tutaj firmy działające w branży kreatywnej czy freelancerzy. Organizujemy również szkolenia, konferencje, spotkania biznesowe, „alternatywne” imprezy integracyjne. K6 to również miejsce spotkań w gronie przyjaciół, w luźnej, nieskrępowanej atmosferze. Trzeba jednak wcześniej uzgodnić termin. W najbliższym czasie mamy również w planie sobotnie warsztaty kulinarne - food design oraz coffee & chocolate party. Poprowadzą je wyjątkowe osoby - prawdziwi entuzjaści swoich dziedzin! Najbardziej zależy nam jednak na tym, aby współtworzyć ofertę K6 razem z naszymi klientami – zarówno biznesowym,i jak i indywidualnymi – korzystać z ich sugestii, odpowiadać na zmieniające się potrzeby. Wierzymy w magię miejsca i jego spory potencjał. Kotulińskiego 6 to dobry adres!


BEMAGAZYN.PL

73

AUTORSKA KUCHNIA ŚNIADANIA LUNCHE WYKWINTNE KOLACJE CATERING PONAD 60 GATUNKÓW WINA Godziny otwarcia: Pon - Czw.: 09:00-21:00 Pt. - Sob.: 09:00-22:00 Niedz.: 12:00-20:00

mobile: 508 293 640 adres: ul. Wolności 15, Chorzów e-mail: info@bistromanana.pl www.bistromanana.pl

WWW.STGU.PL

Restauracja SPICHLERZ ul. Kazimierza Wielkiego 2, 42-256 Olsztyn mobile: 609055161 W W W. S P I C H L ER Z. N E T

warsztaty / konkursy / baza projektantów

www.stgu.pl

dekoracyjne posadzki żywiczne www.jakposadzki.pl tel: 510 093 935 mail: firma@jakposadzki.pl


74

BE LU BE

MISS CUPCAKE Jak to się dzieje, że babeczki w Miss Cupcake są takie pyszne? Każdy z nas ma już swój ulubiony smak, odważniejsi próbują nowych, innych, Ci bardziej zachowawczy trzymają się ulubionego repertuaru bo ciekowość przegrywa z ulubionym smakiem na który czeka się z niecierpliwością. Takie małe babeczki a tyle radości! Właśnie za to tak bardzo lubimy Miss Cupcake – bo po prostu jest pysznie! JADORE

WWW.MISSCUPCAKE.COM.PL Katowice, ul. Sokolska 9/2 tel: + 48 531 984 080

Jadore to blog osobisty Wioletty, która zawodowo zajmuje się makijażem i matematyką, co już samo w sobie jest bardzo ciekawym połączeniem. Blog nie jest ukierunkowany na wizaż lub cokolwiek innego, jest tak samo bezpretensjonalny i ciekawy jak jego właścicielka. Wiola pisze kiedy chce i o czym chce. Raczej woli zachęcić niż pisać o czymś wyczerpująco. Hmm ... może zwyczajnie wejdziecie na niego i sprawdzicie czy Wam też się tak spodoba jak nam? WWW.JADORE.PL e-mail: wioletta.wojda@jadore.pl

AKADEMIA STYLIZACJI FRYZUR KATARZYNA MAJCHRZAK-RZESZUTKO Zacznijmy od tego, że te cudne warkocze które możecie podziwiać w sesji w aktualnym wydaniu BE to dzieło właśnie Kasi. Od września 2011 roku po wielu latach zbierania doświadczeń i pracy z klientami Kasia postanowiła otworzyć własny salon. Panuje w nim bardzo relaksacyjny klimat, każdy klient traktowany jest indywidualnie. Oprócz tego, że Kasia czesze, strzyże i tworzy barwne stylizacje (bo w duszy jest kolorystą) dla swoich klientów to uczy również w szkole przedmiotów zawodowych przyszłych adeptów sztuki fryzjerskiej. Cóż, więcej nie trzeba dodawać, sprawdziliśmy na własnych… włosach i gorąco polecamy! Katowice, Al. Roździeńskiego 90 tel. kom. 608 424 450


Zapraszam serdecznie Tomasz Marut

ul. Kupa 5 Kraków

ul. Racławicka 26 Kraków

tel .12-357-7-357, www.avantapres.pl, e-mail: salon@avantapres.pl

foto Łukasz Radzięta f4studio

Praca konkursowa STYLE MASTERS by REVLON 2012 Stylizacja: Tomasz Marut projekt ubioru: Karolina Pięch make up: Beata Gładysz modelka: Izabela Matuszewska


WWW.PERFECT-GROUP.PL

Silesia City Center Katowice, ul. Chorzowska 107, tel: 32 605 07 67

Galeria Krakowska Krak贸w, ul. Pawia 5, tel: 12 628 70 87


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.