K U L T U R A / M O D A / U R O D A / D E S I G N
NAJLEPSZE ŚNIADANIE W MIEŚCIE ŚWIEŻE KANAPY DOBRY ŚWIEŻO PALONY KOFI BRAND PYCHA SŁODKIE I SŁONE
ŚWIEŻE SAŁATY SMOOTHIE FRITZ WITH LOVE CHAI TAKE-AWAY
ul. Dworcowa 40, Gliwice, urzędujemy dla Was: pn-pt.: 07:00 – 19:00, sb.: 10:00 – 19:00 mob. +48 798 299 259, www.facebook.com/mietabistro, www.mietabistro.pl
WIOSNA SPRZYJA INWESTYCJOM !
Miejsce: Pyskowice, ul. Jana Pawła II 1/1a Kontakt e-mail: komsta@komsta.pl Telefon kom: 602 293 857
Zabudowa szeregowa 4 domów, stan deweloperski 2 domy po 155m2 3220 zł/m2 brutto 2 domy po 209m2 2599 zł/m2 brutto
OSTATNI DOM Z RABATEM 50 000 PLN !* *promocja trwa do 10.05.2013 r.
C O Ś
T A K
W Y J Ą T K O W E G O
N I E
M O Ż E
B Y Ć
D Z I E Ł E M
P R Z Y P A D K U
R E DA K T O R N AC Z E L N Y / R E K L A M A
Michał Komsta m.komsta@bemagazyn.pl DY R E K T O R A R T Y S T YC Z N Y / R E K L A M A
Joanna Marszałek j.marszalek@bemagazyn.pl GRAFIKA / SKŁAD
Hubert Wawrzkowicz h.wawrzkowicz@bemagazyn.pl
W S P Ó Ł P R AC U JĄ
Aldona Pitera, Arkadiusz Bury, Michał Śladewski, Artur Wacowski, Tomasz Marszałek, Sylwia Kubryńska, Przemysław Błaszczyk, Anna Wija, Aleksandra Pająk, Dorota Magdziarz, Aleksandra Formicka, Angelika Gromotka, Maciej Dubrawski, Aleksandra Wasilewska, Filip Stępień, Tymoteusz Chajdas.
Zespół BE Magazyn nie odpowiada za poglądy zawarte w zamieszczanych tekstach. Wszystkie artykuły i felietony odzwierciedlają poglądy wyłącznie autorów odpowiedzialnych za treść merytoryczną w naszym magazynie. Ich treść nie zawsze pokrywa się z przekonaniami redakcji BE. Nie odpowiadamy za treści nadsyłane przez naszych reklamodawców. Wszystkie materiały zawarte w naszym magazynie są własnością BE i są chronione prawami autorskimi. Wszelkie zastrzeżenia i pytania związane z ich treścią należy kierować bezpośrednio do autorów. Redakcja BE Magazyn.
zostań naszym fanem
DRUK
odwiedź naszą stronę www
W Y DAWCA
MAGAZYN BE S.C. P ys kowice ul. Na s ienna 2 be@bemagaz yn.pl w w w.bemagaz yn.pl
W Y DA N I E
kwiecień 2013
Obchodzimy urodziny! Rocznicowe wydanie, to idealny moment na podsumowania, co wyszło, co nie wyszło, czy jest dobrze czy źle? Czy chcemy zmierzyć się z tym, jak realia zmieniły nasze pierwotne plany? Otóż nie chcemy. Nie mamy potrzeby rozliczania się z naszych małych i dużych sukcesów oraz porażek. Patrzymy w przyszłość, a z przeszłości pozostaje nam jedynie nauka na popełnionych błędach, i miłe, lub mniej miłe wspomnienia. Fakt, że jesteśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy, że stale się rozwijamy i poszerzamy nasze horyzonty, świadczą same za siebie. Cieszymy się, że od roku jesteśmy częścią Waszej codzienności, dziękujemy, że sięgacie po BE. Na następnych stronach przedstawiamy Wam osoby zaangażowane w realizację magazynu. Niektóre z nich są z nami od początku, inne pojawiły się w trakcie wydawania magazynu. Każdy napisał o sobie sam, co okazało się, chyba jednym z najtrudniejszych zadań. Taka forma wydała nam się interesująca, a poza tym sami byliśmy ciekawi jak każdy z nas opisze siebie. Dziękujemy całej redakcji BE, za to, że wspólnie tworzymy ten magazyn. Za zaangażowanie, energię i motywację do działania. Jak zwykle, piszemy ten list na ostatnią chwilę przed oddaniem magazynu do druku, i mnóstwo rzeczy, o których chcieliśmy Wam powiedzieć nam umyka. Na szczęście, to nie ostatnie wydanie BE, spotkamy się przecież za miesiąc, a potem w kolejnych wydaniach. Życzymy sobie... 100 lat, a Wam drodzy czytelnicy, tradycyjnie, udanej lektury! Zespół magazynu BE
magazyn BE dostępny na App Store
REDAKTOR NACZELNY
MICHAŁ KOMSTA Jestem... mam duże poczucie humoru oraz dystans do siebie i otoczenia. Nie lubię kompromisów. Jestem uparty. Zawsze jestem szczery, nie lubię obłudy i kłamstwa. Mówią, że jestem wszędobylski. Muszę wszystko wiedzieć, wszystko widzieć. Imprezy muszę kończyć ostatni, nienawidzę jak mnie coś omija. Uwielbiam pakować się w kłopoty, na szczęście...z moim szczęściem zawsze wychodzę z nich na swoje. Gdy już wpadam w zaspę, to wyciąga mnie z niej ratrak. Gdy zakopie się quadem na polu, to oczywiście w krowim łajnie. Typ (nie) samotnika. Wszystko robię szybko, szybko jem, szybko jeżdżę, szybko mówię i szybko żyję. Uwielbiam sport, mam dużo energii, robię 10 rzeczy na raz, podejmuję szybkie decyzję, nie potrafię czekać. Jestem wierny, podobno zawsze można na mnie liczyć. Stanowisko, które pełnię w BE pozwala mi na poznawanie mnóstwa ciekawych ludzi, miejsc, projektów.
mam ochotę na sushi. Kupuję mnóstwo gazet i magazynów, niektóre lubię czytać, inne tylko oglądam. Lubię bezpośredni kontakt z ludźmi, denerwuje mnie, że zastępuje się rozmowę mailem lub sms-em, jednocześnie wysyłam zdecydowanie za dużo smsów. Doceniam ludzi, którzy nie chwalą się naokoło tym, co osiągnęli. Lubię, gdy ludzie znają swoją wartość. Kocham serial „Przyjaciele” od zawsze i na zawsze. Mogę oglądać te same filmy nawet 20 razy. Lubię minimalizm i przepych. Nie znoszę nietolerancji i hipokryzji. BE to moje ”dziecko”, dlatego cokolwiek chciałabym o nim napisać, będę albo zbyt wyrozumiała, albo zbyt krytyczna.
GRAFIKA / SKŁAD
HUBERT WAWRZKOWICZ Czym zajmuję się na co dzień? odnajduję zależności w na pozór nie pasujących do siebie elementach, w celu uzyskania spójności. Splot tzw. przypadków i w ostatecznym rozrachunku prywatnej decyzji, spowodował sytuację w której od 1 wydania magazynu BE, mam przyjemność odpowiadać za grafikę i skład. Oprócz mojej funkcji w ekipie BE, jestem freelancerem, działam pod nazwą GOOD ANSWER. Co mnie inspiruję i motywuję? Bóg, rodzina, ludzie, życie.
KULTURA
ARKADIUSZ BURY
TYMOTEUSZ CHAJDAS
Od urodzenia mieszkam w Gliwicach i to tutaj pożytkowałem większość swojego wolnego czasu. Sam już nie potrafię zliczyć wszystkich organizacji, w których byłem, ani wydarzeń, które pomagałem – w mniejszy lub większy sposób – zorganizować. Bycie wolontariuszem, czy aktywistą jest najlepszym sposobem na poznawanie ludzi, a muszę przyznać – uwielbiam poznawać ciekawe, nietuzinkowe osoby. Moja ostatnia działalność społeczna skupiona jest wokół różnych szczebli samorządu Politechniki Śląskiej, na której studiuję kierunek Automatyka
Wielu ludzi mówi, że odkryło swoją pasję w dzieciństwie. To właśnie ci
i Robotyka. Jestem jednym z organizatorów IGRÓW – Juwenaliów Politechniki Ślą-
DYREKTOR ARTYSTYCZNY
JOANNA MARSZAŁEK Lubię skrajności. Jestem samotnikiem, który uwielbia towarzystwo swoich przyjaciół i rodziny. Zawsze mam swoje zdanie, ale nie zawsze starcza mi odwagi, by wypowiedzieć je na głos. Uwielbiam włoską kuchnię, najbardziej makarony i zawsze
wygłaszają przemowy o tym, jak niepowstrzymanie starają się gonić swoje marzenia i cele, które wyznaczyli sobie dużo wcześniej niż nauczyli się pisać i czytać. Moja historia jest inna. Większość mojego dzieciństwa spędziłem na próbowaniu różnych rzeczy. Jednego dnia chciałem zostać architektem, innego archeologiem. Potem był stomatolog, copywriter, reżyser i pisarz. Nigdy nie byłem pewien do końca, co chcę robić aż do ostatnich chwil w liceum, kiedy musiałem wreszcie zdecydować, kim chcę być w przyszłości. Pełen wątpliwości, na początku myślałem o anglistyce, ale szybko zmieniłem zdanie. Wiedziałem jedynie to, że chcę w życiu robić coś, co wiąże się z pisaniem. Tak więc zacząłem studiować literaturę angielską równocześnie z mediami. Dziś, jestem studentem ostatniego roku dziennikarstwa międzynarodowego na Cardiff University i śmiało mogę powiedzieć, że pisanie stało się częścią mojego codziennego życia. Prywatnie, oprócz pisania jestem zapalonym kinomanem oraz wielkim fanem pikantnych potraw i mlecznej czekolady, niekoniecznie jedzonych razem.
KULTURA
skiej, co pochłania większą część mojego czasu. Ale jest to niezwykle satysfakcjonujące zajęcie, dlatego wróciłem do niego po raz trzeci. W BE zbieram materiały do działu Kalendarium. Jest to trudniejsze zadanie, niż może się wydawać. Trzeba z dużym wyprzedzeniem zdobywać materiały o wydarzeniach, a niejednokrotnie o ciekawych inicjatywach nie wiadomo jeszcze nic, poza terminem. Dodatkowo staram się godzić różnorodność wydarzeń i miejsc. Na zakończenie, dzielę się przesłaniem: Batman > Superman ;)
cenię sobie doznawanie nowych, pozytywnych wrażeń. Od zawsze pasjonuję się muzyką, co może nie jest bardzo odkrywcze ani wyjątkowe, lecz na pewno prawdziwe. Prócz tego uwielbiam kino, szczególnie stare filmy amerykańskie z Humphreyem Bogartem, dlatego też jedną z moich aspiracji jest stworzenie kilku krótkich etiud filmowych w stylu noir. Od jakiegoś już czasu mam głowę pełną pomysłów, dlatego staram się pozytywnie brnąć przez ruchome piaski życia i w miarę konsekwentnie je wypełniać :)
Zajmuję się również przeprowadzaniem degustacji wina i jedzenia oraz organizacją i prowadzeniem warsztatów kulinarnych. Nieustannie poszukuję, wykorzystując najlepszej jakości naturalne składniki i najnowsze techniki kulinarne, aby zawsze być „na bieżąco”.
KULTURA
TOMASZ MARSZAŁEK
KULTURA
ARTUR WACOWSKI
OPOWIADANIA
PIOTR TRĘBACZ Rocznik 87, Gliwice, obchodzi urodziny wraz z Lordem Byronem oraz Jimem Jarmuschem. Kulturoznawca po UŚ. Stara się związać koniec z końcem za pomocą pisania różnych rzeczy dla rożnych ludzi. Pracuje nad powieścią, prowadzi bloga czarnobialo.wordpress.com. Ma tendencje do mantrowego wkręcania się w jeden utwór muzyczny, odtwarzając go bez końca przez minimum tydzień.
Student dziennikarstwa i miłośnik dobrej literatury w jednym, który dla fascynującej lektury potrafi poświęcić wszystko. Ponadto fan mocnego brzmienia, którego wrodzona skromność nie pozwala opowiadać o swoich innych zaletach.
KUCHNIA
PRZEMYSŁAW BŁASZCZYK KULTURA
MICHAŁ ŚLADEWSKI Jestem pogrywającym na gitarze studentem dziennikarstwa (umiejętność przydatna do późniejszego zarabiania na grze w przejściach podziemnych ;P). Aktualnie pomieszkuję w Krakowie i mimo ogromnej sympatii do tego miasta, nie wiem, czy to moje miejsce, bo
Sam mówię o sobie, że jestem pasjonatem sztuki kulinarnej, a wykształcenie zastąpiłem zamiłowaniem do gotowania, któremu poświęcam każdą wolna chwilę. Oprócz gotowania na co dzień w swoim bistro mam przyjemność pisać felietony kulinarne, które są publikowane na łamach katowickiego dodatku do Gazety Wyborczej „Co Jest Grane” i w lifestylowym magazynie „BE”.
Kim jestem? – „Homo sum, humani nihil a me alienum puto” Skąd jestem? – Ze ŚLĄSKA! Co kocham? – Moich cudownych synów, żonę i rodzinę. Czego nie lubię? – Obłudy dzisiejszego świata. Moje pasje? – Góry, lasy, ruiny a poza tym muzyka, literatura i film. Skąd wzięło się moje zainteresowanie horrorem? – Dawno, dawno temu, gdy po ulicach poruszały się jeszcze wartburgi, syrenki, żuki i inne takie, a szczytem szpanu były buty zimowe marki „Relax”, TVP 2, ku mojej wielkiej radości a rozpaczy moich kochanych rodziców, wyemitowała pierwszy odcinek serialu animowanego He-Man. Do dziś pamiętam, jakie wrażenie wywarła na mnie złowroga postać „Szkieletora” i tajemna aura „Posępnego Czerepu”. To było to! Wydaje mi się, że fascynacja mroczną stroną tkwiła we mnie od zawsze, a obrazy te stały się tylko bodźcem do uświadomienia sobie, że lubię takie klimaty. Nazwijmy to podświadomym turpizmem He He. Jak znalazłem się w BE? – Po znajomości! Co nie Siostra ;-) Co chcę przekazać czytelnikom? – Nie bójcie się bać! P.S. Tak, widziałem wszystkie filmy, o których piszę. Pozdrawiam z głębi otchłani!
FELIETONY
SYLWIA KUBRYŃSKA Inaczej – rozdygotany izotop rtęci. Kiedyś weszłam do nieswojego mieszkania przez pomyłkę. Innym razem dzwoniłam do siebie na komórkę, chora z wściekłości, że w kółko zajęte. Wyszłam w kapciach przed dom, by wziąć z auta torebkę, po czym wsiadłam, odpaliłam silnik, włączyłam radio i pojechałam przed siebie. Po kwadransie głośno spytałam nieobecnego męża: dokąd właściwie jedziemy? W tym chaosie zdążyłam stworzyć trzy blogi, w tym Nalepszy Blog na Świecie*, zdobyć kilka nagród, napisać kilkadziesiąt opowiadań, felietonów i reportaży. Przy okazji napisałam książkę (Last Minute) i wychowała dwoje dzieci. Zawodowo pracuję jako rzecznik prasowy kaszubskiej gminy Żukowo pod Gdańskiem, dla BE piszę felietony od początku istnienia pisma.
Uwielbiam rosyjskich pisarzy, za umiejętność wglądu w ludzką naturę i umiejętność uchwycenia w słowach istoty rzeczy. Uwielbiam. Czytuję Kinga, bo też lubię. Nie znoszę seriali telewizyjnych „Klanów”, „Na Wspólnych”, „M jak miłości” i wszystkich tych chłamów. Drażni mnie polityka, więc się nią nie interesuję wcale. Lubię „Różowe lata 70te”, niestandardowe osobowości i ironicznych ludzi. Lubię dobrą kuchnię. Fascynuje mnie antropologia, języki, koty i w ogóle świat:). To tyle, a właściwie i tak pewnie za dużo.
z dziennikarstwem rozpoczęła w szkolnej gazetce, prowadząc ją przez 4 lata jako redaktor naczelny, a w okresie studiów współpracowała z Magazynem Motyw, udzielając informacji do artykułów związanych z tańcem. Do swojej pasji z dzieciństwa postanowiła powrócić, gdy w jej ręce wpadł jeden z numerów Magazynu BE. Chętnie dzieli się swoją wiedzą i pomysłami, a tematyka jej tekstów związana jest z zagadnieniami bliskimi jej życiu.
KULTURA, MODA
DOROTA MAGDZIARZ Introwertyczna, monogamiczna i monotematyczna. Przez słabość do literatury ukończyła studia na wydziale krytyki literackiej. Uwielbia kolor biały i niedopowiedzenia.
MODA, URODA
ALEKSANDRA PAJĄK Z rozsądku ekonomistka, w głębi serca pasjonatka mody. Wielbicielka kotów, słodyczy, mocnych kolorów i ciekawego wzornictwa. Uwielbia polować na modowe okazje w korzystnej cenie, a każdy dzień zaczyna od obowiązkowej lektury ulubionych blogów.
FELIETONY
KAROLINA GRZYB Jestem absolwentką kulturoznawstwa, na wydziale filozofii KULu, a moja ”specjalność’ tam to historia sztuki i wiedza o religiach. Jestem też niedoszłą nauczycielką WOKu i Filozofii;). Skończyłam magisterkę na UŁ, też kulturoznawstwo, choć przyznaję, że skłamałabym, gdybym oznajmiła, że się obroniłam (trochę mi praca umarła;) ).Lubię ludzi, dają mi siłę i bez ludzi nie potrafię żyć:), lubię pracować, uczyć się wciąż nowych rzeczy i się męczyć. Uwielbiam Tarantino, Trylogię o Hannibalu i „Leona Zawodowca”, Ojca Chrzestnego i w ogóle dobre kino. Moim prześladowcą jest Adaś Miałczyński :)Nie mogę też żyć bez muzyki.
KULTURA, URODA
ALEKSANDRA WASILEWSKA Absolwentka Akademii Wychowania Fizycznego, instruktor odnowy biologicznej i instruktor fitness. Mama 2,5 letniego cudnego chłopca. Jej pasją jest taniec, podróże, kosmetologia i filozofia SPA oraz psychologia. Swoje szlify zawodowe zdobywała pracując z dziećmi i młodzieżą jako wychowawca i choreograf oraz w Instytutach Kosmetycznych i Day Spa o wysokiej renomie. Realizując się w swojej pracy zawodowej, mierzy zawsze wysoko, co potwierdzają niejednokrotne osiągnięcia jej wychowanków i ośrodków kosmetycznych w których pracowała. Przygodę
URODA
ALEKSANDRA FORMICKA Jeśli muszę sama siebie opisać, to mówię, że jestem dwulicowa. Tak, dwulicowa. Jedno lico ma męski charakter i jest związane z moją pierwszą pasją – polityką. To właśnie jej dotyczą moje studia i codzienność. Ale, na szczęście, mam też kobiece oblicze, którym staram zajmować się niemal tak mocno, jak tym
pierwszym. Swoją wiedzę na temat piękna i dbania o nie czerpię z przeróżnych źródeł – czytam, oglądam, próbuję i eksperymentuję. Moje najbliższe otoczenie miało już dość słuchania o kosmetykach i urodzie, dlatego cieszę się, że mam możliwość dzielenia się swoją pasją na łamach BE :)
nalność i jakość, a w ludziach szczerość i oddanie. Zagorzały fan Beatlesów i The Who. Początkujący barista i dziennikarz, który na łamach BE Magazynu stara się opisywać wam gadżety jako przedmioty z duszą, a nie zbiór cyfr i wykresów wydajności.
widzę zimy, po prostu wszystko ma swoje miejsce i czas. Tak przyodziany mogę stawiać czoła nowym wyzwaniom, razem z moimi przyjaciółmi, których serdecznie pozdrawiam. Liczę na to, że najbliższy czas będzie obfitował w radosne chwile, w przeciwieństwie do tych momentów, podczas których na usta ciśnie się szereg niecenzuralnych słów, powszechnie uważanych za inwektywy.
DESIGN DESIGN
ANIA WIJA Studentka Architektury Wnętrz na Politechnice Śląskiej w Gliwicach. Wielbicielka dobrej muzyki i kina, pasjonuje się designem i historią mody. Gdyby urodziła się mężczyzną, z pewnością zostałaby raperem. Jej marzeniem jest posiadanie większej kolekcji książek od tej, którą posiada sam Karl Lagerfeld. Uzależniona od smaku kawy, żelek i czerwonego sosu.
ANGELIKA GROMOTKA Z zawodu psycholog, podyplomowo studiowała na ASP. Od dziecka pasjonatka dizjanu we wszelkich jego odmianach. Na co dzień, od kilku lat, związana ze Stowarzyszeniem Twórców Grafiki Użytkowej jako PR Manager i koordynator projektów. Uwielbia swoją pracę, modę i podróże, pochłania tony wszelkich gazet, zawsze ma coś do zrobienia (może dlatego przysyła artykuły jako ostatnia : ) Jak mówi, inspirują ją ludzie i zwykłe życie.
KOREKTA
ALDONA PITERA Nuda, panie i stabilizacja (tak lubię!) – jedna praca od ponad dwudziestu lat, rodzina także samo, jeden kot; zainteresowania niezmienne – literatura (ostatnio głównie skandynawskie kryminały, czasem coś poważniejszego, ulubieni pisarze – David Lodge, John Irving, z klasyki William Faulkner), brydż, rozwiązywanie „jolek”, turystyka (ulubione miejsca – tam, gdzie ciepło oraz Suwalszczyzna), pełnia szczęścia – plaża i książka.
DESIGN
FILIP STĘPIEŃ Miłośnik nowoczesnej technologii, minimalistycznego designu i czarno-białej fotografii. Kochający włoską kuchnię i francuskie wino. Zauroczony skandynawską literaturą, kolarstwem i spacerami niezależnie od panującej za oknem aury. Na co dzień osoba z tysiącem zainteresowań i głową pełną pomysłów. Ponad wszystko ceniący w przedmiotach ich funkcjo-
DYSTRYBUCJA
MACIEK DUBRAWSKI Co rok o tej porze dojrzewam do momentu. Gdy, jak myślę, większość z nas ma nadzieję, że zima się już z nami bezpowrotnie pożegnała i na salony wjeżdża wiosna. Mam już dość noszenia zimowych ubrań i marzę o tym, aby je zrzucić, a w zamian założyć szorty i trampki, które uwielbiam. To nie do końca tak, że niena-
ILUSTRACJE
KATARZYNA GASIŃSKA
Ilustratorka, fotografka i studentka projektowania graficznego. Zakochana w kinie Wesa Andersona, Paryżu i kinder czekoladzie. Nie lubi czerwonego barszczu, rajstop, ani się opalać.
ZAWARTOŚĆ
C O N T E N T
K 016. 018. 020. 022. 024. 031. 033. 034. 036. 038. 040. 042.
U
R
A
WYWIAD / RAFAŁ CZAPUL BE FIRST ! /LEKCJA 1/ WINO SYLWIA KUBRYŃSKA / WYGLĄDASZ PIĘKNIE, NIC SIĘ NIE ZMIENIŁAŚ KTO PIERWSZY TEN LEPSZY? POLSKA KULTURA NA UCHODŹCTWIE SYLWIA KUBRYŃSKA / ROZRZUCONE SKARPETKI PASJA ICH SPOSOBEM NA ŻYCIE
O
D
A
SESJA / TEN10 TRENDY / WOMAN TRENDY / MEN T-SHIRT NASZ POWSZEDNI
R
O
D
A
HISTORIA PIĘKNA OD PIERWSZEGO WEJRZENIA
D 070. 074. 080.
T
IA ! IA ! CTHULHU FTHAGN !
U 064. 068.
L
BYŁO KALENDARIUM KSIĄŻKA / MUZYKA / FILM
M 047. 059. 060. 062.
U
E
S
I
G
N
GOOGLE GLASS DOM - KRYJÓWKA STGU / W PROJEKTOWANIU LICZY SIĘ MYŚLENIE
C O N T E N T
Wyjątkowe miejsce. Wnętrza restauracji Umami, taras i ogród to przestrzeń zaprojektowana tak, aby goście czuli się tutaj komfortowo i swobodnie. Dbałość o jakość i szczegóły oraz wysmakowane, czasem odważne połączenia dały nowoczesny efekt ale nie pozbawiły wnętrz ciepła. Możliwość dowolnej aranżacji sali weselnej (sala na 150 osób), duże zaplecze dekoracji i ozdób, oraz funkcjonalne rozwiązania pozwalają na organizację wyjątkowego wesela. Chcemy aby
każda Młoda Para właśnie w Umami znalazła pomysł na wymarzone przyjęcie weselne. Piękny i apetyczny bufet słodkości (hit 2013 roku), może stać się ulubioną i słodką ozdobą nie tylko dzieci ale i dorosłych. Designerskie meble i dodatki, oryginalne oświetlenie ogrodu i tarasu, kreatywne ozdoby i koncepcje składają się na nowoczesne i niebanalne podejście do tematu organizacji wesel. Lubimy nowinki, dobry design, efektowne potrawy oraz odważne i ciekawe pomysły. Lubimy też się nimi dzielić.
Tworzymy to miejsce ponieważ chcemy być częścią Państwa wyjątkowych wspomnień.
Poszukujemy menagera do prowadzenia restauracji. CV prosimy wysyłać na maila: praca@restauracjaumami.pl
Pyskowice, ul. Sikorskiego 46 tel. 32 333 22 46 tel. 662 267 070 e-mail: biuro@restauracjaumami.pl godziny otwarcia: pon. - sob.: 11:00 -22:00 niedz.: 11:00 - 21:00
WWW.RESTAURACJAUMAMI.PL
fot. Aga Paul-Smolińska
fot. Tru Trussardi fot. Pierre Cardin
fot. Paprocki & Brzozowski
fot. Pinko
fot. Sophie Kula
zdjęcia: Monika Zemelka
Dzięki Silesia City Center na trzy dni Katowice miały okazję stać się centrum polskiej mody. Wszystko za sprawą Silesia Fashion Look – pokazów, które odbyły się w dn. 8-10 marca. To za ich sprawą, w nietuzinkowej oprawie gigantycznej, szklanej hali, mieliśmy szansę podziwiać ponad 50 kolekcji światowych marek oraz polskich projektantów. Wydarzenie przyciągnęło do Katowic znanych projektantów m.in. duet Paprocki&Brzozowski, Gosię Baczyńską oraz Łukasz Jamioła, których pokazy, będące tymi najbardziej wyczekiwanymi, zostały poprzedzone kolekcjami aż 17 młodych, zdolnych projektantów oraz światowych marek dostępnych w Silesia City Center. 8 marca, czyli pierwszego dnia pełnego emocji i modowych atrakcji weekendu odbyła się zamknięta impreza VIP połączona z bankietem w Hana Sushi. Wśród gwiazd, które zasiadły w pierwszym rzędzie podczas pokazów znalazły się m.in. Zosia Ślotała, Maja Sablewska, Michał Szpak, Patrycja Kazadi, Kasia Cichopek, Edyta Herbuś, Marcelina Zawadzka i Maciej Musiał. Z kolei na wybiegu pojawiły się kolekcje młodych projektantek – Sophi Kuli, Wioli Wołczyńskiej i Agi Paul-Smolińskiej. Finałowy pokaz kolekcji „Emanuelle” duetu Paprocki&Brzozowski, inspirowany klasykiem kina erotycznego zachwycał pięknymi sylwetkami, krojem i tkaninami. Na pokazach nie zabrakło również marek dostępnych w Silesia City Center, były to m.in. Pennyblack, PINKO, Vistula, Liu Jo, TOUS i Tru Trussardi. Gwiazdą muzyczną wieczoru była Kora, która swoją energią i wyglądem udowodniła, że nie bez powodu przez tyle lat udaje jej się utrzymać na szczycie. Dni 9 i 10 marca wypełniły pokazy młodych projektantów oraz marek dostępnych w Silesia City Center. Swoje kolekcje zaprezentowali m.in. HebeQuss, Kuxido, Małgorzata Salamon, Wojtek Haratyk, Jakub Pieczarkowski, Code Femme – Monika Lafarge,
fot. Współprowadząca Silesia Fashion Look Kinga Rusin
fot. Współprowadzący Silesia Fashion Look Olivier Janiak fot. Kora podczas swojego recitalu
Aleksandra Kmiecik, Chouette Łukasz Waszkiewicz, Bola. Sobotnią gwiazdą pokazów była Gosia Baczyńska i jej wiosenno-letnia kolekcja „Balladyna”. Modowy maraton, zakończył natomiast niedzielny pokaz Łukasza Jemioła.Muzyczną atrakcją obu dni były koncerty Mrozu. Rewelacyjny okazał się duet prowadzących. Kinga Rusin i Olivier Janiak przez trzy dni dbali o to, aby każda ważna i ciekawa informacja dotycząca kolekcji, marek i projektantów została przekazana publiczności. Wszystkim trzem dniom pokazów towarzyszył także showroom na al. Katowickiej. Zgromadzono w nim kolekcje 17-stu projektantów Silesia Fashion Look. Profesjonalnie przygotowane miejsce dało możliwość poznania niektórych projektantów oraz przymierzenia i kupienia ubrań, które wpadły nam w oko podczas pokazów. Organizatorom Silesia Fashion Look zależało na organizacji imprezy, która zainteresuje wielbicieli mody, zarówno tej jaką znamy ze sklepowych półek, jak i tej z showroomów, tworzonej przez młodych projektantów. Silesia Fashion Look stała się także unikalną okazją do zobaczenia kolekcji, których nikt na Śląsku jeszcze nie prezentował, na przykład duetu Paprocki&Brzozowski czy Gosi Baczyńskiej. Naszym zdaniem idea imprezy i to jak profesjonalnie została przeprowadzona, świadczą o tym, że Silesia City Center to niezwykłe centrum handlowe, które trzyma rękę na modowym pulsie i wciąż inspiruje. Gratulujemy i czekamy na kolejną edycję!
fot. Patrycja Kazadi, Marcelina Zawadzka oraz Edyta Herbuś
fot. Maja Sablewska
fot. Duet Paprocki & Brzozowski po pokazie swojej kolekcji Emmanuelle
016
FIRST BYŁO
KONFERENCJA „MĄDRA BOGATA KOBIETA”
fot. Magdalena Krzak
8 marca w Dzień Kobiet na terenie Nowych Gliwic odbyła się konferencja pt. ”Mądra Bogata Kobieta – Czyli damski punkt widzenia na biznes, finanse i modę”, która zgromadziła ponad 80 niezależnych, przedsiębiorczych kobiet z Gliwic i okolic. Podczas spotkania w ciekawy i atrakcyjny sposób zostały przedstawione zagadnienia kobiecych finansów, odpowiedziano na pytania dlaczego kobiety dostają niższą emeryturę od mężczyzn, dlaczego częściej w pewnym momencie życia mają problemy finansowe, jak zadbać o bezpieczeństwo swoje i rodziny, nauczyć dzieci oszczędzania a nie wydawania pieniędzy oraz dlaczego kobieta może być świetnym inwestorem. Organizator konferencji marka Novision Exclusive zadbała o bardzo kobiecą i ciekawą oprawę wydarzenia. Konferencji towarzyszył pokaz mody zorganizowany przez butik Oggi i salon fryzjerski Figaro z Gliwic.
I LOVE DESIGN W sobotę 16 marca w siewierskim Hotelu Natura Residence odbyła się wystawa Sztuki użytkowej i wzornictwa pod tytułem I LOVE DESIGN. Podczas wystawy miał premierę nowy model MINI – MINI PACEMAN, zaprezentowany przez Dealera Mini Bawaria Motors z Katowic. Zaproszeni goście mogli zobaczyć również wizualizacje najmodniejszego osiedla – Dębowe Tarasy, oraz ciekawy korner wystawowy firmy Bo Concept. Odbyło się także spotkanie z Profesorem Zbigniewem Furgalińskim prodziekanem katowickiej Akademii Sztuk Pięknych oraz prezentacja prac studentów. Warto zaznaczyć, że designerskie było również jedzenie. Imprezę poprowadziłą Ewa Mierzejewska znana z ciekawych programów w Domo + . Od 16 marca , Hotel Podkowa funkcjonuje pod nową nazwą Hotel Natura Residence. Organizatorem imprezy była Agencja Marketingu Zintegrowanego JC Academy, która przeprowadziła Hotel przez okres zmian rebrandingowych.
BEMAGAZYN.PL
MIŁOŚĆ W MIEŚCIE OGRODÓW
na zdjęciach kadry z planu filmowego
W czwartek 28 marca w Katowicach odbyła się konferencja prasowa, podczas której został po raz pierwszy zaprezentowany zwiastun filmu „Miłość w Mieście Ogrodów”. W konferencji wzięli udział: reżyser Ingmar Villqist, reżyser i operator Adam Sikora, główna bohaterka filmu Michalina Olszańska oraz przedstawiciele Alvernia Studios, gdzie powstają efekty specjalne do filmu. Zdjęcia do filmu „Miłość w Mieście Ogrodów” mają zostać zakończone jesienią. Grają: Maja Ostaszewska,Andrzej Chyra, Grażyna Szapołowska, Tomasz Schuchardt. Jedną z głównych ról powierzono młodej aktorce Michalinie Olszańskiej. W epizodach zobaczymy także projektanta mody Tomasza Ossolińskiego i Andę Rottenberg, krytyka sztuki. Akcja filmu „Miłość w Mieście Ogrodów” dzieje się w bliżej niekreślonej przyszłości na Śląsku. Dużym zaskoczeniem dla widzów będzie widok śląskich miast – w autentyczne fragmenty miast zostaną wpisane komputerowo obrazy stworzone w Alvernia Studios. Promocją filmu zajmuję się Agencja Marketingu Zintegrowanego JC Academy.
OTWARCIE DR IRENA ERIS BEAUTY PARTNER W POZIOM 511 DESIGN HOTEL & SPA 14 marca 2013 roku w POZIOM 511 Design Hotel & SPA w Podzamczu k. Ogrodzieńca odbyło się oficjalne otwarcie pierwszej polskiej placówki Dr Irena Eris Beauty Partner. Gościem honorowym podczas wydarzenia była Dr Irena Eris. Swoją obecnością hotel zaszczyciły także: Aleksandra Kwaśniewska, Dorota Szelągowska, Maria Niklińska, Magdalena Steczkowska, Katarzyna Klich, Różena Opalińska. Podczas popołudniowego spotkania zaproszeni goście mieli okazję obejrzeć wnętrza hotelowego SPA, a także zapoznać się z bogatą ofertą zabiegów na twarz i ciało oraz masaży. „To nowy etap w naszej działalności. Rozpoczynamy współpracę z hotelami niezależnymi, do czego przygotowywaliśmy się bardzo starannie. Nasze logo pojawia się w miejscach, które uważamy, że są tego warte” – podkreśliła Dr Irena Eris podczas uroczystego otwarcia placówki Beauty Partner. Zarówno właściciele, jak i zarządzający hotelem POZIOM 511 są przekonani, że obecność marki Dr Irena Eris w hotelowym SPA doskonale wpisuje się w filozofię świadczenia najwyższej jakości usług w miejscu sprzyjającym odpoczynkowi. Połączenie unikalnej lokalizacji, nowoczesnej architektury i świeżej energii hotelu z wieloletnim doświadczeniem i wiedzą Instytutów Dr Ireny Eris tworzy synergię, jakiej na polskim rynku dotąd nie było.
fot. Celestyna Król
018
FIRST
KALENDARIUM
KATOWICE STREET ART FESTIVAL KATOWICE STREET ART FESTIVAL MIEJSCE Katowice TERMIN 19-28.04.2013 r.
WARSZTATY Z MISTRZEM HARMONIJKI WARSZTATY HARMONIJKOWE Z ŁUKASZEM „WIŚNIĄ” WIŚNIEWSKIM MIEJSCE Katofonia, ul. Mariacka 18 a, Katowice TERMIN 28.04.2013 r.
FESTIWAL DZIWNIE FAJNE V FESTIWAL DZIWNIE FAJNE MIEJSCE Bytom TERMIN 19-21.04.2013 r.
Czym Katowice Street Art Festival nas zaskoczy w tym roku? Przekonamy się między 19 a 28 kwietnia. Organizatorzy zapowiadają wyprowadzenie festiwalu jeszcze dalej od centrum i zdradzają umiejscowienie dwóch murali - przy ul. Bednorza i przy ul. Hetmańskiej - stworzą je artyści z Polski i zza granicy, m.in. Włosi, Hiszpanie i Brytyjczycy. KSAF przyniesie również instalacje w przestrzeni publicznej. 19 kwietnia w Jazz Clubie Hipnoza Festiwal otworzy Buraka Som Sistema DJ Set, którzy grają własną odmianę kuduro-tradycyjnej muzyki Angoli. Kuduro według Buraka Som Sistema to unia tradycji z nowoczesnością, gdzie muzycy łączą elektroniczne dźwięki i wibrujące basy z tradycyjną muzyką wywodzącą się z Afryki. W programie również dyskusje, debaty, warsztaty i inne koncerty. Szczegóły: www.katowicestreetartfestival.pl. Bilety na wydarzenia – 0-35 zł.
Katofonia zaprasza na warsztaty gry na harmonijce ustnej, które poprowadzi Łukasz „Wiśnia” Wiśniewski – jeden z najlepszych polskich harmonijkarzy, doświadczony nauczyciel, frontman zespołów Hard Times i Blue Machine oraz członek Harpcore (dawny Harmonijkowy Atak). Zajęcia odbędą się z podziałem na trzy grupy zaawansowania, każda do 10 osób –początkujący, średnio zaawansowani oraz zaawansowani. Do udziału w zajęciach grupy początkującej nie jest wymagane jakiekolwiek doświadczenie. Zaproszeni są wszyscy, którzy chcieliby rozpocząć przygodę z harmonijką, ale nie wiedzą, od czego zacząć. Potrzebna jest jedynie harmonijka oraz przybory do notowania. Podczas zajęć dla początkujących omówione zostaną podstawy gry na harmonijce, takie jak prawidłowe wydobycie dźwięku, proste melodie oraz bluesowe riffy, wstęp do „podciągów”, etc. Koszt uczestnictwa – 50 zł.
Festiwal Dziwnie Fajne to wielowątkowe przedsięwzięcie kulturalne. Międzygalaktyczny Zlot Superbohaterów to unikalne wydarzenie w skali całego kraju. W trakcie jego trwania odbywa się Przemarsz Superbohaterów przez centrum Bytomia wraz z Orkiestrą Górniczą (ostatnią w mieście). MZS promuje optymistyczne postawy, otwartość na innych mieszkańców, szeroko pojętą tolerancję i aktywizację. Daje odrobinę kolorowej, radosnej spontaniczności. Kiermasz Twórczej Reanimacji Odpadów promuje ideę recyclingu. Na KTRO zaproszono designerów, handmadowców, artystów, projektantów, wizjonerów i reanimujących odpady, dając im nową szansę na zaistnienie w świecie przedmiotów użytkowych – wszystkich tych, którzy przerabiają i przetwarzają przedmioty, które straciły swoją pierwotną funkcję. Festiwal to także: spektakle, warsztaty, pokazy, wystawy, kabarety oraz koncerty (Maria Peszek, Dr Misio, Czesław Śpiewa).
BEMAGAZYN.PL
WILCZEŁYKO SKUBAS WILCZEŁYKO @ MEGACLUB KATOWICE MIEJSCE MegaClub, ul. Żelazna 15, Katowice TERMIN 21.04.2013 r., godz. 19:00
REINTERPRETACJE FESTIWAL REINTERPRETACJE MIEJSCE Katowice TERMIN 7-9.05.2013 r
BIEGAM Z SERCEM PIKNIK SPORTOWY „BIEGAM Z SERCEM” POD PATRONATEM PREZYDENTA GLIWIC MIEJSCE Start i Meta przy Szkole Podstawowej nr 28, ul. Ks. Marcina Strzody 4, Gliwice TERMIN 28.04.2013, 11.00 - start biegu i marszu NW dla dorosłych, 13.00 - starty biegów dzieci i młodzieży
Skubas to wokalista o wyjątkowej, bardzo charakterystycznej barwie głosu. W 2012 wydał debiutancką płytę „Wilczełyko” promowaną singlem „Linoskoczek”. Muzyka Skubasa to niezwykle klimatyczne, akustyczne gitarowe brzmienia o lekko folkowym, grunge’owym charakterze. W swoich autorskich kompozycjach łączy brudne, gitarowe riffy z melancholijnym wokalem, tworząc nostalgiczne, melodyjne piosenki. Skubas z zespołem na żywo to wulkan emocji – prawdziwe rockowe przeżycie. W produkcji płyty Skubas postawił przede wszystkim na atmosferę i przestrzeń. „Wilczełyko” wypełnia lukę na polskiej scenie muzycznej i jest swoistym powrotem do prostoty i autentyczności. Wśród gości na płycie są: EMADE, Wojtek Sobura, Julia Iwańska i Kev Fox. Za mix i mastering odpowiada Andrzej Smolik. Bilety 28/35 zł.
Festiwal Reinterpretacje jest próbą uzyskania świeżego spojrzenia na klasyczne teksty literatury i kultury. Jego pierwsza edycja towarzyszy organizowanej przez Instytut Nauk o Literaturze Polskiej UŚ konferencji naukowej Skamander 11. Reinterpretacje, dlatego też zaplanowane wydarzenia łączą się z tą właśnie grupą poetów. Pierwszego dnia odbędzie się niezwykłe widowisko przygotowane przez śląskich aktorów, przedstawiające w nowej formie kawiarniane anegdoty związane ze Skamandrytami – najpierw w Cafe Belmer, następnie w klubokawiarni Sienkiewicza 27. Na czas spektakli cała przestrzeń kawiarni będzie sceną, pozwalając przenieść unowocześnioną Małą Ziemiańską do Katowic. Drugiego dnia w KS Straszny Dwór, planowany jest Festiwal Piosenki Skamandryckiej. Uczestnicy reinterpretować będą wiersze głównych poetów grupy, odkrywając, jak sprawdzają się one w nowoczesnych aranżacjach, nie tylko jako poezja śpiewana, ale również rap czy heavy metal. Przez trzy dni na Wydziale Filologicznym UŚ prezentowana będzie wystawa prywatnych zdjęć Skamandrytów. Oprócz tradycyjnej formy ekspozycji, zdjęcia poetów zostaną reprodukowane w postaci sylwetek ludzkich rozmiarów i ożywione poprzez umieszczenie ich w przestrzeni codziennej.
Fundacja „Biegam z Sercem”, Prezydent miasta Gliwice, Szkoła Podstawowa nr 28 oraz PKP Cargo - Firma przyjazna bieganiu zapraszają do udziału całe rodziny w Pikniku Sportowym, który odbędzie się 28.04 w Gliwicach. W programie: Bieg i Marsz Nordic Walking na dystansie 10km (od 16-tego roku życia) oraz Biegi dla Dzieci i Młodzieży na dystansach od 125m do 1km. Każdy uczestnik trzyma na mecie pamiątkowy medal! Zawodnicy, którzy staną na podium otrzymają puchary, dyplomy oraz nagrody rzeczowe. W trakcie imprezy odbędzie się również losowanie nagród wśród wszystkich uczestników. Biuro zawodów czynne będzie od 7.30 dla dorosłych oraz od 9.00 dla dzieci i młodzieży. Więcej informacji oraz zapisy on-line na www.biegamzsercem.pl opracował: Arkadiusz Bury
020
FIRST
RECENZJE
JC
TI
AH
Autor, znany szerszej publiczności z programu Top Gear, powraca z nową dawką humoru i dziwnych spostrzeżeń z otaczającego go świata. Znajdziemy tutaj wiele ciekawostek motoryzacyjnych, przefiltrowanych przez niecodzienne skojarzenia Clarksona. I wydawać by się mogło, że to pozycja tylko dla mężczyzn zafascynowanych samochodami. Nic bardziej mylnego. „Wytrącony z równowagi” to nie tylko zbiór felietonów oceniających określony model samochodu, ale zarówno brutalny obraz i analiza współczesnego świata. Autor nie pozostawia suchej nitki na rządzie brytyjskim, śmieje się z absurdalnych przepisów drogowych, których wszyscy powinniśmy przestrzegać. Clarkson komentuje pozycję samochodów ekologicznych czy poziom umiejętności angielskich kierowców. To zdecydowanie pozycja dla wszystkich, którzy lubią typowy, brytyjski humor. Czyta się świetnie. Jeremy Clarkson jest zdecydowanie jednym z najlepszych felietonistów na świecie i jego książki są pozycją obowiązkową.
Zespół Tame Impala poznałem całkiem niedawno i zupełnie przypadkowo, gdy „przechadzałem” się po jednym z zagranicznych serwisów muzycznych. Początkowo nie byłem przekonany, czym tak naprawdę jest i czego spodziewać się po „współczesnej muzyce psychodelicznej”. Ciężko jednoznacznie stwierdzić, jaki rodzaj muzyki tworzą, gdy co chwila powstają nowe kapele, a wraz z nimi kolejne mieszanki postindustrialnie, progresywnego, super-glam rocka... Do jakiejkolwiek szufladki nie włożylibyśmy Australijczyków, najważniejsze jest to, czego udało im się dokonać na albumie pt. „Lonerism”. Dla mnie jest to świeży powiew na dzisiejszej scenie muzycznej. To, co stworzyli Australijczycy na swoim drugim albumie jest czymś pokroju wczesnego dorobku Pink Floyd (których osobiście jestem ogromnym fanem). Jednocześnie połączenie tego z nieco nowszymi brzmieniami oraz większą ilością elektroniki sprawiło, że ten krążek jest moim numerem 1 minionego roku.
Jest rok 1959. Alfred Hitchcock tworzy jeden ze swoich najbardziej znanych obrazów filmowych, który w trakcie powstawania stanowi swoisty eksperyment. Obraz, po którym chyba nawet sam twórca nie spodziewał się, że w przyszłości stanie się jednym z największych klasyków filmowych. „Psychoza” to dzieło wagi ciężkiej, żaden z kolejnych filmów Hitchcocka nie stał się tak znany. Hitchcock to jednak dzieło nie tylko o kulisach pracy mistrza suspensu, ale także o jego prywatnym życiu, problemach dnia codziennego, relacjach z pracownikami i żoną. Alma, żona Alfreda Hitchcocka odgrywała ogromną rolę w życiu reżysera. Bo czy nie jest tak, że prawie zawsze za wielkim mężczyzną stoi kobieta? Film lekki i przyjemny, w sam raz na wiosenne przesilenie.
JEREMY CLARKSON, „WYTRĄCONY Z RÓWNOWAGI”
TAME IMPALA, „LONERISM”
HITCHCOCK, REŻ. SACHA GERVASI
K
S
I
Ą
Ż
K
A
M
U
Z
Y
K
A
F
I
L
M
022
FIRST
KULTURA
„IA! IA! CTHULHU FTHAGN!” tekst: Tomasz Marszałek
Zapraszam Państwa do Świata Mroku! Świata nieco bardziej tylko zwariowanego niźli ten, który nas otacza. Ślepy pęd do sukcesu, prze – ambitna chęć bycia pierwszym, zdają się być dla wielu nadrzędną cnotą dzisiejszych czasów. Nie przeczę, dążenie do osiągania kolejnych celów, jest jak najbardziej pozytywnym aspektem, ale nie powinno stać się ono celem sensu stricte. W dzisiejszym wykonaniu przyjmuje ono często, gęsto postać (wybaczcie ten wyświechtany zwrot) typowego „wyścigu szczurów”. Być pierwszym! Mieć! Być Najlepszym! Mieć! Być! Mieć! Być = Mieć?… A może potraktować temat bardziej metafizycznie? Czy poza Nami są jacyś inni? Czy może byli przed nami? Czy Homo sapiens to na pewno pierwszy gatunek, który rozwinął na niebieskiej planecie tzw. „cywilizację”? Te pytania drążyły umysły wielu badaczy od zarania dziejów. Dzięki nim powstały przedziwne teorie spiskowe. Od tych najstarszych – czyli mitologii, na czele z Atlantydą, opisaną po raz pierwszy bodajże przez Platona, poprzez różne wywrotowe fikcje w stylu Vril – ya, aż po naukowe lub pseudonaukowe (jak sądzą niektórzy) teorie z zakresu paleoastronautyki, jak chociażby Däniken`owski antyczny kosmonauta. Z uwagi na fakt, iż zacząłem „z grubej rury”, to aby nieco rozładować atmosferę, skupmy się dziś na jednej z tych w 100% fikcyjnych mitologii. Mitologii opisującej pradawne, zapomniane przed eonami cywilizacje. Mitologii powstałej stosunkowo późno, bo w początkach XX wieku za sprawą samotnika z Providence, znanego szerzej jako H.P. Lovecraft. Po szczegóły biograficzne odsyłam zainteresowanych do innych źródeł, polecam zwłaszcza opasłą biografię autorstwa S.T. Joshi (Kate & Wołek dzięki). Pomimo niepodważalnego faktu, że był on jednym z wizjonerów i prekursorów nowego, rodzącego się gatunku literackiego, Lovecraft zyskał status kultowy jedynie w pewnych określonych kręgach. Zdecydowanie nie rozpycha się łokciami, ale dość dobrze funkcjonuje w obecnym świecie przemysłu rozrywkowego, znajdując sobie niszę pośród twórców gier planszowych, karcianych, komputerowych, RPG oraz muzyków heavy metalowych, dla których to stanowi nieskończone źródło inspiracji. Nie możemy rzecz jasna zapominać o naszym głównym przedmiocie zainteresowania, czyli o filmach horror. Zanim jednak zajmiemy się opisem kilku, moim zdaniem, ciekawszych obrazów nawiązujących do mitologii Cthulhu, parę słów wyjaśnienia względem mojej fascynacji przedmiotowym tematem. A w zasadzie jedno słowo – NECRONOMICON. A cóż to u licha? Pewnie wielu z Was zada sobie to py-
BEMAGAZYN.PL
tanie. Necronomicon to fenomen. Pomimo że ściśle powią- Aha, momentami ma taki trochę narkotyczny klimat „Flozany z Lovecraft`owską mitologią Cthulhu, pojawia się on wer Power”, ale to chyba przemożny wpływ epoki, w której również w wielu innych filmach i książkach, i to nie tylko obraz powstał. o tematyce horror. Necronomicon, czyli księga umarłego Necronomicon / Necronomicon (1993) – w zasadzie prawa, to zakazany, mityczny i plugawy grimuar. Bardziej „film” ten to swoista antologia trzech, czy może raczej niebezpieczny niźli „Mein Kampf” i „Malleus Maleficarum” czterech, krótkich nowelek inspirowanych prozą Mistrza. razem wzięte. Spisana przez szalonego Araba Abdula Alha- W zasadzie, to tylko pierwsza opowieść godna jest szczerego zreda księga majaczy w tle większości opowiadań Lovecra- polecenia, gdyż doskonale oddaje klimat opowieści Loveft`a. Jej lektura kończyła się dla przypadkowego czytelnika craft`a. W zasadzie… to tyle. Aha, unikajcie oglądania tego w najlepszym wypadku utratą zmysłów, a w najgorszym… „dzieła” do końca, bo możecie zepsuć sobie dobre wrażenie Na całe szczęście, posiadam w swej biblioteczce niegroźne po „topielcach”. dla otoczenia wydanie polskie z 2000r. Księga ta, w sposób Dagon / Dagon (2001) – kurczę! Mam trochę ambiniezwykle tajemniczy opisuje światy oraz rytuały Starszych walentne uczucia względem tego filmu. Z jednej strony ma Bogów i Wielkich Przedwiecznych. W czym tkwi więc jej naprawdę ciekawy i mroczny klimat, z drugiej wartości jego fenomen? Ano w tym, że nigdy nie istniała. Abdul to nie kto umniejsza nieco „drewniana” gra aktorska i tandetne FX`y. inny jak sam H.P. Lovecraft, który przyjął ten pseudonim W końcowym rozrachunku, polecam raczej miłośnikom już w dzieciństwie, na skutek fascynacji gatunku. Pamiętajcie, zło przychodzi „Baśniami tysiąca i jednej nocy”. Jakiś z morza! czas później, ten sam Abdul „stworzył” „JEŻELI ŚMIESZĄ WAS TEKTU Zew Cthulhu / Call of Cthulhu Necronomicon i dokonał niebywałego ROWE SCENOGRAFIE, PLASTE(2005) – to dopiero ciekawostka! Film zabiegu demonizacji i mitologizacji LINOWE BESTIE I AKTORZY niemy z 2005 roku! Pozycja REWEdzieła, które nie powstało, a w którego O PODKRĄŻONYCH OCZACH, LACYJNA… ale tylko i wyłącznie dla istnienie wielu święcie wierzy po dziś WYRAŻAJĄCY SWE KWESTIE ZA ortodoksyjnych maniaków Lovecradzień. POMOCĄ PLANSZ Z NAPISAMI, ft`a. Jeżeli śmieszą Was tekturowe sce Wracam do tematu. Filmowych TO DARUJCIE SOBIE. JEŻELI nografie, plastelinowe bestie i aktorzy adaptacji prozy Lovecraft`a powstało NATOMIAST, TAK DO BÓLU o podkrążonych oczach, wyrażający całkiem sporo. A czy dobre? To już ARCHAICZNA STYLIZACJA WAS swe kwestie za pomocą plansz z napisprawa dyskusyjna. Część w sposób NIE PRZERAŻA, TO GORĄCO sami, to darujcie sobie. Jeżeli natomiast dość luźny podchodzi do oryginału, jak POLECAM!” tak do bólu archaiczna stylizacja Was chociażby wspominany już, w którymś nie przeraża, to gorąco polecam! z poprzednich numerów, „Reanima Cthulhu / Cthulhu (2007) – tor”. Inne, o których będzie mowa za chwilę, dość wiernie dziwny i momentami zaskakujący film. Twórcy starają się, oddają założenia Mistrza. Są też filmy, które nie przyznają w moim odczuciu, łamać wszystkie konwenanse związane się otwarcie do inspiracji dziełami Lovecraft`a, ale uważny z tematyką Cthulhu. Czasami może zbyt nachalnie. Pomimo widz zaznajomiony z tematem z łatwością dostrzeże podo- tego, ciekawy, aczkolwiek ciężki w odbiorze obraz. bieństwa. Sztandarowym przykładem powyższego jest dla Szepczący w ciemności / The whisperer in darkness mnie genialny „Coś” Carpenter`a. Moim zdaniem, scena- (2011) – film genialny! Stylizowany (znowu) na stare kino, riusz po kilku gruntownych przeróbkach można by uznać tym razem w stylu lat 40-tych. Bezsprzecznie najlepsza i najza bardzo swobodną adaptację jednego z najlepszych dzieł wierniejsza adaptacja prozy samotnika z Providence. Z szaH.P.L. „W górach szaleństwa”. A może się mylę? cunku dla tego dzieła nie dodam nic więcej. Ok, w telegraficznym skrócie Cthulhu na srebrnym Są to niewątpliwie dość specyficzne filmy, bo i tematyekranie… ka dość specyficzna. Odmienne od ogólnie przyjętych sche Horror w Dunwich / The Dunwich Horror (1970) – matów horrorów, bo i twórczość Lovecraft`a niewątpliwie film bardzo klasyczny. Podobno powstał jakiś remake, ale odmienną była. Pamiętajcie „Ph’nglui mglw’nafh Cthulhu nie dane było mi go oglądać. Ma wszystko czego oczekuję od R’lyeh wgah’nagl fhtagn” adaptacji Lovecraft`a, tzn.: Pradawny kult – jest, Necronomicon – jest, Yog Sothoth – jest… i w zasadzie to wystarczy.
024
FIRST
KULTURA
BY CZAPUL tekst: Joanna Marszałek
JEST PROJEKTANTEM I WSPÓŁWŁAŚCICIELEM MARKI RAGE AGE, MÓGŁBY BYĆ NAJBARDZIEJ ZNANYM PROJEKTANTEM W POLSCE, A JEDNAK NA JEGO TEMAT WIEMY BARDZO NIEWIELE. DLACZEGO UNIKA ŻYCIA W BLASKU FLESZY, DLA KOGO PROJEKTUJE UBRANIA RAGE AGE I JAK TO SIĘ W OGÓLE STAŁO, ŻE ZOSTAŁ PROJEKTANTEM? RAFAŁ CZAPUL ODPOWIADA NA NASZE PYTANIA.
BEMAGAZYN.PL
Przygotowując się do tego wywiadu i szukając informacji na Pana temat, miałam naprawdę spory problem, żeby cokolwiek znaleźć. Nawet na stronie Rage Age nie ma o Panu informacji. Z czego to wynika? Nie jest Pan zainteresowany promocją siebie, taka jest polityka firmy, czy może media się Panem nie interesują? Nie, ja sam z siebie nie jestem zainteresowany promocją swojej osoby. Dlatego mieszkam w Krakowie, nie w Warszawie, nie chodzę na różnego rodzaju imprezy, nie pokazuję się na ściance dla prasy, to mnie nie interesuje. Mam rodzinę, wolę spokój. Czyli nie interesuje Pana byciem znanym projektantem? Interesuje mnie kreacja, projektowanie. Nie interesuje mnie czytanie o sobie, czy oglądanie swojej gęby w gazecie. Dla mnie miernikiem bycia projektantem są liczby sprzedanych rzeczy a nie, że ktoś mnie podpisze jako projektanta i pokaże moje zdjęcie.
No to czym się trzeba wykazać, żeby ze sprzedawcy, później menadżera awansować na projektanta? Nie wiem, myślę, że przede wszystkim wyczuciem smaku. Najważniejsze osoby w firmie zauważyły we mnie potencjał, o którym ja sam nie wiedziałem. Zapytali, kiedy mógłbym się przeprowadzić, odpowiedziałem, że jutro, wracam do Warszawy, pakuję się i przeprowadzam. Tak się zaczęło. Po pół roku projektantki odeszły i zostałem sam, nie wiedząc tak naprawdę prawie nic o projektowaniu. Musiałem szybko się uczyć. Gdyby to było dzisiaj, to pewnie byłoby ciężko, ale wtedy Vistula była na innym etapie, uczyłem się, i Vistula też się uczyła. Powoli budowaliśmy jej pozycję Czyli tak naprawdę, przez to że został Pan rzucony na głęboką wodę, Pana projekty dla Vistuli były tak świeże i inne od tego co do tej pory proponowała ta marka? Myślę, że tak. Osoby, które wcześniej tam pracowały miały obciążenie psychiczne, w postaci wiedzy o tym co się sprzedaje a co nie, że np. tylko czarne i granatowe garnitury się sprzedają, i że o slim-fit w ogóle można zapomnieć. Ja miałem dystans i chęć tworzenia.
W takim razie proszę opowiedzieć jak zaczęła się Pana przygoda z projektowaniem, czytałam, że nie jest to taka standardowa historia? Jak bardzo praca dla Vistuli ukształtowała Pana jako No nie jest. Pochodzę z Wągrowca ( pod Poznaniem projektanta? przyp. red.), gdy miałem 15 lat przeprowadziłem się do Po- Bardzo! Tak jak wspomniałem ja się tam uczyłem od znania, tam chodziłem do szkoły architektoniczno-budowla- zera, i uczyliśmy się wszyscy, również na błędach. Wspominej. Chciałem być architektem, grałem nam ten okres bardzo miło. w zespole, w ogóle od zawsze kreacja sprawiała mi przyjemność. Chciałem „STARAŁEM SIĘ ROBIĆ WSZYST Pozostał w Panu sentyment do zostać muzykiem, ale niestety miałem KO JAK NAJLEPIEJ, NIE MYtej marki? za mało talentu, spojrzałem na to trzeź- ŚLAŁEM O TYM, ŻE BĘDĘ Nie wiem co ma Pani dokładnie wo i doszedłem do wniosku, że nie je- PROJEKTANTEM, CHCIAŁEM na myśli, mam sentyment do tamtego stem wystarczająco utalentowany, żeby BYĆ ARCHITEKTEM I PROJEKokresu i wdzięczność za to czego się nasię z tego utrzymać. Szukałem czegoś. TOWAĆ BUDYNKI, A WYSZŁO uczyłem, że mogłem, też dać Vistuli coś Przeniosłem się do Warszawy wspólnie TAK, ŻE PROJEKTUJĘ UBRANIA.” od siebie. z początkującym włoskim fotografem mody, którego byłem asystentem i me A czy obserwuje Pan jak Vistula nadżerem, pomagałem mu odnaleźć się w Polsce, jednak to działa teraz? nie były pieniądze za które można było wyżyć. Później był Minęły już prawie 4 lata. Teraz jest inny projektant. modeling, byłem w agencji Elite. Ponieważ pieniądze były Szczerze mówiąc nie mam czasu i nie śledzę tego co się dzieje nieregularne, żeby się utrzymać, zacząłem pracować w skle- w Vistuli, jestem skupiony na tym co robię tu i teraz. pie z ciuchami, chyba przez przypadek, już nie pamiętam dlaczego akurat w takim sklepie. Na początku była to jakaś W takim razie przejdźmy do marki Rage Age. Jak to się włoska marka, później Artisti Italiani firma, którą Vistula stało, że wspólnie z Panem Rafałem Bauerem założyliście chciała wprowadzić na rynek Polski. Tam zostałem mena- nową markę, czy to był wspólny pomysł i skąd nazwa Rage dżerem. Później zostałem menadżerem tzw. sprzątającym Age? czyli, gdy któryś salon źle prosperował, to zwalniali mena- Może zacznę od nazwy. Szukaliśmy nazwy wspólnie, dżera, przychodziłem ja i robiłem porządki, zajmowałem trwało to bardzo długo, było kilka projektów, które nie do się też merchandisingiem. Właściciel Artisti Italiani z Grecji końca nam się podobały. Akurat gdy byłem w Paryżu na tarzauważył mnie i wezwał do siedziby Vistuli w Krakowie, za- gach i wybierałem tkaniny, okazało się, że trzeba podjąć depytał mnie, czy chciałbym pracować w dziale projektowania, cyzję, gdyż startowaliśmy z kolekcją jesień/zima 2009 i trzeba odpowiedziałem, że oczywiście, że tak. było zacząć produkować wszywki i etykiety ze względu na timing. Odbyła się burza mózgów przez telefon, ja mówi Miał Pan w ogóle wcześniej takie ambicje, żeby zostać łem, że bardzo podoba mi się słowo Rage. Po pierwsze jedna projektantem? z moich ulubionych kapel nazywa się Rage Against The Ma Kompletnie nie. W ogóle nie przychodziło mi to do chine, po drugie samo słowo Rage jest mocne, męskie, ale ma głowy. Starałem się robić wszystko jak najlepiej, nie myśla- też idiom, że coś jest bardzo modne, jest w trendzie i jakby łem o tym, że będę projektantem, chciałem być architektem dwoistość tego słowa bardzo mi się podobała, Rafał wymyślił i projektować budynki, a wyszło tak, że projektuję ubrania. Age, no i wyszło Rage Age.
026
FIRST
KULTURA
Czyli przypadek? Tak. Nie wynajmowaliśmy sztabu fachowców, którzy głowiliby się nad odpowiednią nazwą. Myślę, że takie spontaniczne rzeczy są dobre. A, że miał to być designer brand, to dodaliśmy: by Czapul. To znaczy, że marka Rage Age była Panów wspólnym pomysłem? Tak, wspólnym. Rafał odszedł z Vistuli, przyszła nowa ekipa, no i niestety powiedzieli, że dosyć robienia fashion, dosyć slimowanych garniturów i ścigania się z markami typu Boss czy Pierre Cardin. Mamy robić garnitury dla stomatologa z Kalisza. Powstał, też pomysł, że wszystko będzie szyte w Chinach, żeby było taniej. Ja mam alergię na ”made in china” i w ogóle dla mnie to wszystko było zaprzepaszczeniem tych paru lat budowania marki. Sama kampania z Piercem Brosnanem, sub brandy Vistula for Porsche, Ferrari, Lamborghini, to wszystko wyrzucono do śmietnika. Doszedłem do wniosku, że długo tutaj nie wytrzymam. Zgadałem się z Rafałem i postanowiliśmy zbudować swój brand. Jaką mieli Panowie wizję tworząc markę Rage Age? Do jakiego mężczyzny skierowana jest ta marka, bo na pewno nie do każdego, którego na nią stać? Zakładaliśmy od początku, że to będzie niszowa marka i przede wszystkim będziemy robili rzeczy, które ja chcę robić. Nie mieliśmy na myśli konkretnego faceta, tylko po prostu, to jak według mnie mężczyzna powinien wyglądać, to jak ja lubię się ubierać, zawierzyliśmy mojej estetyce. Doszliśmy do wniosku, że to będzie męski fashion bardzo wysokiej jakości. Na przykład tkaniny bierzemy od tych samych dostawców co Tom Ford, Paul Smith czy Kris Van Assche dla Diora i inne high brandy, zresztą spotykam te osoby na tych samych stoiskach podczas tragów tkaninowych. Miała to być ekskluzywna męska marka. Przeglądając facebooka Rage Age, trafiłam na liczne komentarze dotyczące rozmiarów. Ludzie żalą się, że nie mieszczą się w Wasze rzeczy. Dlaczego tego nie zmienicie? Założenie było takie, że wszystko jest Slim-fit, jeśli ktoś chce się ubrać w Rage’a to musi mieć proporcjonalną sylwetkę. Nie ukrywam, że dużo szyję pod siebie, czyli 50/M to jestem ja. A czy od początku planowali Panowie otwarcie sklepów zagranicą? Nie. W pierwszym sezonie działał jeden sklep w Złotych Tarasach. Cały projekt to był tzw. start up, czyli nie wiadomo było jak to wyjdzie, nie wiedzieliśmy czy zaskoczy czy nie. Dlatego nie myśleliśmy wtedy o otwieraniu butików za granicą. Salony Rage Age znajdują się w Madrycie, Mediolanie, Londynie i Tokyo, w którym z tych miast Wasze ubrania sprzedają się najlepiej? W tej chwili szukamy innej lokalizacji w Londynie, więc chwilowo nie ma tam salonu, w Tokyo mamy dystrybutora, a nie salon, najlepiej w tej chwili prosperuje salon w Mediolanie.
BEMAGAZYN.PL
Styl Rage Age jest bardzo charakterystyczny. Kolekcje są bardzo spójne, widać tu określony wizerunek mężczyzny. Czy któraś z dotychczasowych kolekcji jest Pana ulubioną? Przyszła jesień, zawsze są to najnowsze kolekcje. Przede wszystkim ja ciągle się uczę. Patrząc wstecz, czy zmieniłby Pan coś w poprzednich kolekcjach? Pewnie tak, aczkolwiek sprzedaż była dobra, jesteśmy tu gdzie jesteśmy, staram się patrzeć bardziej w przód niż wstecz. Do sklepów Rage Age niedawno trafiła najnowsza kolekcja wiosna/ lato 2013. Jaka jest ta kolekcja, co było inspiracją?
fot. Robert Wolański, Spitsbergen Experience with RAGE AGE, kolekcja jesień/zima 2012
Pierwsza część kolekcji, która właśnie pojawiła się w sklepach nazywa się Voodoo touch, jest to kolekcja bardziej wiosenna, inspiracją przy jej tworzeniu była religia Voodoo. Druga część kolekcji jest bardziej letnia, kolorowa, nazywa się Miami undercover, tutaj inspiracją było Miami Vice z Donem Johnsonem, Sonny Crockett. Czyli mocne kolory, marynarki. Ta kolekcja pojawi się w sklepach później. Voodoo touch, to brzmi dosyć kontrowersyjnie? Religia zawsze jest bardzo kontrowersyjna. Będąc na Haiti, nie mogliśmy w ogóle używać słowa Voodoo, które przez pewien okres było na Dominikanie i Haiti wręcz zakazane. Religia jest zawsze takim śliskim tematem, aczkolwiek wydaje mi się, że ten temat jest bardzo ciekawy. Staram się żeby kolekcje były bardzo męskie, stąd temat, ale oczywiście moim celem nie było przebieranie facetów za szamanów. Inspiracja to są pewne akcenty w kolekcji, sesja zdjęciowa, to jest merchandising w salonach.
028
FIRST
KULTURA
Widziałam w salonie Rage Age manekiny z dziwnymi głowami, reklamujące nową kolekcję. O co chodzi? Moim zdaniem to jest bardzo fajne, jak wspominałem Rage Age jest niszową marką, staramy się łączyć modę ze sztuką, wiadomo fashion to nie sztuka. Swego czasu twarzą Rage Age był Wojtek Mazolewski, rewelacyjny muzyk, łączy nowoczesny jazz z punkiem, mieliśmy też akcję z Dwurnikiem, namalował dla nas obrazy, które wrzuciłem na t-shirt, współpracujemy z Maciejem Michalskim, reżyserem offowym. Teraz młody rzeźbiarz Tomasz Górnicki zaprojektował te głowy, które pojawiły się w salonach.
Te manekiny bardzo rzucają się w oczy. No tak, jest to dosyć mocne i kontrowersyjne, ale idealnie pasuje do Voodoo Touch. Również Wasze sesje utrzymane są w jednym klimacie, nie trzeba nawet szukać logotypu, i tak wiadomo, że jest to kampania Rage Age. Skąd właśnie taki pomysł na sesje? Tak jakoś wyszło, staramy się żeby Rage Age był jakiś. Żeby był charakterystyczny. Projektując pewne rzeczy, robię detale, po których nawet nie widząc wszywki, jeśli ktoś zna markę, i widział lub posiada rzeczy Rage Age, to nas pozna. Z sesjami też tak jest. Pewnie związane jest to również z tym, że robimy zdjęcia ze świetnym fotografem Robertem Wolańskim, i on ma swój styl. Inspirujemy się miejscami, był Gibraltar, był Spitzbergen, był Meksyk, nasze sesje to pewnego rodzaju historia faceta w podróży. Za wyjątkiem kolekcji Noir Story na jesień /zimę 2011, która była inspirowana komiksami świetnego rysownika Lee Bermejo.
BEMAGAZYN.PL
Czy jest jakiś element męskiej garderoby, który szczególnie Pan lubi? Może jest to marynarka? Nie wydaje mi się. Marynarka jest obecna w moich kolekcjach, tak jak jest obecna w kolekcjach wielu projektantów. Staram się podchodzić do każdej rzeczy świeżo, również do marynarki, nie traktować jej jako formalnej części garderoby. Bawię się materiałami, formą. Zakładam, że śledzi Pan to co dzieje się w modzie męskiej. Czy jest jakiś projektant, którego projekty szczególnie się Panu podobają? Nie mam ulubionego projektanta. Oczywiście śledzę, oglądam pokazy, i jest często tak , że pewne kolekcje na dany sezon są fajne, ale zdarza się, że na przyszły już kompletnie do mnie nie przemawiają. A Polscy projektanci, jest ktoś kogo Pan obserwuje? Poznałem Mariusza Przybylskiego, znam Tomka Ossolińskiego, Roberta Kupisza, 2 tygodnie temu otworzyliśmy concept store w Krakowie Rage Age razem z Łukaszem Jemiołem, więc czasem zdarzy mi się obejrzeć pokaz, co koledzy robią. Cieszę się, że polski design jest na coraz lepszym poziomie. Gdzie poszukuje Pan inspiracji? Wspominał Pan, że kolekcje Rage Age są jak podróż. Czy coś poza podróżami Pana inspiruje? Wszędzie. Nie mam jakiś określonych patentów, podróże, książki, filmy, naprawdę bardzo różne rzeczy mnie inspirują.
fot. Robert Wolański, Wind&Dust, kolekcja wiosna/lato 2012
Co myśli Pan o tak dużej popularności blogów modowych? Wielu projektantów przyznaje, że inspiruje ich street style i blogi modowe, czy Pana również? Oczywiście street style jest ważny i mnie również inspiruje. Ale nie wszystko jest wartościowe. Jest teraz wielki boom na blogerów, blogi rosną jak grzyby po deszczu, a nie zawsze osoby piszące o modzie mają wiedzę na ten temat. Na przykład blog, na którym dziewczyna lub facet codziennie wrzuca swoje stylizacje i pokazuje jaki jest fajny, według mnie tego nie można raczej nazwać blogiem modowym. I szczerze powiedziawszy nie śledzę tego typu rzeczy. Nie interesuje Pana promocja marki na blogach modowych? To powszechna i chyba dosyć owocna praktyka wśród projektantów? Nie widzę takiej potrzeby. Czasami jacyś blogerzy piszą i proszą o zdjęcia z sesji, publikują tego typu rzeczy, i to jest ok, no bo dlaczego nie. Ale żeby specjalnie promować się na blogach to nas raczej nie interesuje. A jaki jest Pana styl na co dzień? Ubiera się Pan wyłącznie w rzeczy Rage Age? Tak, dokładnie, tak jak wspomniałem ja te rzeczy robię dla siebie. (śmiech) Czyli można powiedzieć, że jest Pan najlepszą chodzącą reklamą swojej marki? No nie, pewnie są lepsze. Osoby, które są bardziej znane i pojawiają się na salonach często kupują ubrania Rage Age.
030
FIRST
KULTURA
fot. Robert Wolański, Voodoo Touch, kolekcja wiosna/lato 2013
Wcale się temu nie dziwie, uważam, że jesteście jedyną W związku z tematem przewodnim numeru, mam jeszcze taką męską marką w Polsce. Gdy po raz pierwszy zobaczy- 4 krótkie pytania. Czy pamięta Pan pierwszą rzecz którą łam rzeczy i kampanie Rage Age nie mogłam uwierzyć, że zaprojektował? to Polska marka. To były spodnie, grałem wtedy w punkowej kapeli, No mam nadzieję, że jesteśmy charakterystyczni i cały miałem, 15 lat, były to przerobione czerwone jeansy spięte czas staramy się żeby to była nisza. Dlatego też te projekty agrafkami. Z racji tego, że wtedy była komuna i nie było tawszystkie są w limitowanych edycjach, to jest max. 40-50 kich rzeczy jakie chcieliśmy, trzeba było przerabiać samemu, sztuk. Także na całą Polskę, plus jeszcze te sklepy zagranicą albo prosić mamę, wtedy chcąc nie chcąc rodziły się pierwsze to są naprawdę niewielkie ilości. Nasi klienci są już przyzwy- projekty. czajeni, i nie czekają na przeceny, bo wiedzą, że za 2-3 tygodnie może tych Czy pamięta Pan moment rzeczy już po prostu nie być. „JAK WYSZŁA PIERWSZA KOw którym po raz pierwszy zorientował LEKCJA I ZOBACZYŁEM LUDZI się, że chce być projektantem? Z ilu osób składa się firma Rage W RZECZACH KTÓRE ZAPRO Jak wyszła pierwsza kolekcja Age? JEKTOWAŁEM, TO BYŁ TEN MOi zobaczyłem ludzi w rzeczach które Niewielu. Projektantem jestem ja, MENT KIEDY ZROZUMIAŁEM, zaprojektowałem, to był ten moment nie mam asystentów, tylko konstruktor, ŻE TO MOŻE BYĆ FAJNE.” kiedy zrozumiałem, że to może być fajjest Rafał Bauer i dodatkowo parę osób: ne. marketing, brand menadżer, logistyka, magazyn, osoba od salonów, pracownicy w sklepach i tyle. Jakie jest pierwsze Pana skojarzenia gdy pada nazwa Rage Age? Gdzie szyjecie swoje kolekcje? Rafał i ja. Dwóch Rafałów. W różnych miejscach w Polsce, akcesoria robimy we Włoszech. Pierwsza osoba, której pokazuje Pan swoje projekty i liczy się z jej opinią? Zdradzi Pan nad czym teraz pracuje? Ufam swojemu instynktowi, swojej estetyce, która się Teraz, nad wiosną 2014, zaczynam targami w Paryżu. sprawdza, którą wiele osób podziela. Widzę na początku czy Jadę tam i na największych targach tkaninowych, od najlep- coś jest fajne czy nie, później oczywiście sprzedaż to weryfiszych dostawców wybieram próbki materiałów, oni to potem kuje, ale wiem od razu czy coś trzeba przerobić czy nie. przesyłają i zaczynam pracę nad kolekcją.
BEMAGAZYN.PL
BE FIRST! tekst: Przemysław Błaszczyk
SKOJARZENIE KLASYCZNE. BYĆ PIERWSZYM = BYĆ NAJLEPSZYM. PRZYNAJMNIEJ DLA MNIE. CZY JEST COŚ, CO SZCZEGÓLNIE W DZIEDZINIE KUCHNI, JEST W STANIE WYNIEŚĆ TEGO WŁAŚNIE KUCHARZA, TUDZIEŻ TĘ WŁAŚNIE RESTAURACJĘ NA PIERWSZE MIEJSCE? DLACZEGO JEDNI SĄ LEPSI, INNI GORSI I KTO TO OCENIA? WEDŁUG CZYICH USTALEŃ, CZY WEDŁUG JAKIEJ SKALI? CO ŚWIADCZY O TYM, ŻE JEST SIĘ NUMEREM JEDEN I JAK TO OSIĄGNĄĆ?
Przemysław Błaszczyk wraz z żoną prowadzi w Chorzowie Mańana Bistro & Wine Bar
Podstawą jest umiejętność gotowania ze smakiem nie tylko dla rodziny, ale dla całej masy ludzi. Wiadomo, że nie urodził się taki, który dogodzi wszystkim, bo to graniczy z cudem. Jest wręcz niemożliwe do spełnienia. Jednak wykorzystanie najlepszej jakości składników (o które wcale nie jest tak łatwo) zwiększa taką szansę. Bez dobrego produktu bazowego możemy zapomnieć o smacznym gotowaniu. Co jeszcze? Zespół. Umiejętność zbudowania zespołu, który pod okiem szefa, jak i bez niego wykona swoją pracę na 110%. To jest cholernie trudna sprawa, ale ponoć szef kuchni jest tyle wart, ile jego najgorszy kucharz. Wróćmy do skali ocen. Kto powinien oceniać restauracje, tudzież szefa kuchni, jedzenie? Co jest dobrą, a co złą oceną? Otóż moim zdaniem za ocenianie na pewno nie powinny się brać osoby, które są kulinarnymi antytalentami i nie potrafią same przygotować nawet najprostszej potrawy, a tylko wydaje im się, że znają się na jedzeniu, bo naoglądały się programów telewizyjnych o restauracjach i gotowaniu. Osoba oceniająca musi mieć przynajmniej, powtórzę: przynajmniej podstawowe pojęcie o gotowaniu, doświadczenie w przygotowaniu potraw, nie tylko „kuchni śląskiej“, ale kuchni całego świata, wiedzę na temat właściwej jakości produktów, ich pochodzenia itp. Najważniejsze, aby posiadała również umiejętność rozróżnienia potraw, które są poprawnie przygotowane i jej smakują, od potraw, które są poprawnie przygotowane, ale nie trafiają po prostu w jej gust smakowy, a nie są niejadalne czy złe, a dla innych mogą być wyśmienite. W dzisiejszych czasach istnieje wiele portali internetowych, które pozwalają na założenie maski krytyka kulinarnego i ocenianie restauracji bez brania odpowiedzialności za słowa, co nie powinno mieć miejsca, choćby ze względu na nieuczciwą konkurencję.
na zdjęciu dania serwowane w Atelier Amaro, restauracji, która jako pierwsza w Polsce została wyróżniona gwiazdką Michelin.
032
FIRST
KULTURA
na zdjęciach dania serwowane w Atelier Amaro, restauracji, która jako pierwsza w Polsce została wyróżniona gwiazdką Michelin.
Na szczęście są jeszcze recenzenci potrafiący rozróżnić potrawę dobrą od złej i dać jej odpowiednią ocenę. Do takich rencenzentów na pewno możemy zaliczyć tzw. „inspektorów“ Michelin, którzy odwiedzając co roku tysiące, a być może i dziesiątki tysięcy restauracji na świecie wydają werdykt odnośnie przyznania lub odebrania gwiazdki czy gwiazdek (skala jest od 1 do 3) danym restauracjom, szefom kuchni. W Polsce w tym roku pierwszy raz w historii inspektorzy przyznali gwiazdkę polskiemu szefowi kuchni Wojciechowi Modest Amaro, który prowadzi swój autorski lokal pod nazwą Atelier Amaro w Warszawie. Wiele lokali mogło dostać to jakże wartościowe wyróżnienie (o tym, jak wartościowe ono jest, powinien świadczyć fakt, że odnotowano popełnienie samobójstwa, gdy szef kuchni dowiedział się o domniemanej utracie jednej z trzech gwiazdek), jednak inspektorzy odwiedzający w Polsce jedynie „GOTUJĄC Z SERCEM I ODKraków i Warszawę podjęli decyzję DAJĄC SIEBIE NA TALERZU o przyznaniu tylko jednej gwiazdki, ZAWSZE BĘDZIEMY CZYIMŚ tylko jednemu szefowi kuchni. Z pew- NUMEREM JEDEN, POMIJAJĄC nością zasłużył sobie na to bardzo cięż- SMUTNY FAKT IŻ ZAWSZE DLA ką pracą i nietuzinkowym podejściem INNEJ OSOBY MOŻEMY BYĆ NAdo polskiej kuchni. Nie pozostaje nic WET PONIŻEJ PRZECIĘTNEJ.” innego, jak tylko Panu Wojtkowi pogratulować. Wydarzenie to na pewno pozostanie na zawsze zapisane jako historyczne w polskiej gastronomii i nikt nie odbierze już Wojciechowi Modest Amaro palmy pierwszeństwa. Bycie pierwszym to na pewno miłe uczucie i wielu z nas chciałoby go doznać. Zostać publicznie uznanym za bycie numerem jeden, tym najlepszym, a całą konkurencję pozostawić daleko w tyle. Na pewno jest to fajne. Jednak najfajniejszym dla mnie jest fakt gotowania dla ludzi, dawania im na talerzach odrobiny siebie, odrobiny szczęścia i obserwowania ich radości z możliwości zjedzenia czegoś smacznego, co czyni daną chwilę wyjątkową. Wtedy dla nich, pomimo iż nie są inspektorami znanego mniej lub bardziej przewodnika, jest się numerem jeden. Gotując z sercem i oddając siebie na talerzu, zawsze będziemy czyimś numerem jeden, pomijając smutny fakt, iż dla kogoś innego możemy być nawet poniżej przeciętnej.
/LEKCJA 1/
WINO - wiedza tajemna?!
ARTYKUŁ PROMOCYJNY
Coraz więcej na mapie Śląska pojawia się specjalistycznych sklepów, miejsc, gdzie na półkach stoją dziesiątki, a czasem setki win. Win z różnych zakątków świata, win białych, czerwonych, różowych i musujących. Dzięki takiej różnorodności i dostępności, coraz częściej owe wina królują na naszych stołach, umilają spotkania w gronie przyjaciół lub są świetnym prezentem. Ale jak często w kontekście zakupu wina zdarza nam się mieć poważny dylemat, jak pośród tych wszystkich kolorowych etykiet odnaleźć to właściwe, jak przedrzeć się przez znaczenia wyrazów, które niewiele nam mówią i przede wszystkim, jak poradzić sobie z naszym wyobrażeniem, iż wino to elitarne hobby? Wino to nie wiedza tajemna, napój dla wybranych. Wino to emocje, to podróż do krajów, których może nigdy nie odwiedzimy, ale przynajmniej posmakujemy w kieliszku.
Specjalnie dla Państwa od teraz będziemy „odczarowywać wino”. Przybliżymy temat rocznika, kiedy i dlaczego ma znaczenie, opiszemy wina wielkie, ale też i proste, codzienne. Poruszymy problem win wadliwych. Postaramy się oswoić temat wina, jak również zaprosić na spotkania organizowane w Wine Bar Lofty, dzięki którym, mają Państwo możliwość degustacji win i rozmowy z ludźmi bezpośrednio z nimi związanymi. Wraz z szefem kuchni zaprezentujemy najlepsze i czasem bardzo proste sposoby łączenia wina z jedzeniem oraz zachęcimy do gotowania przy jego użyciu. Jeśli lubimy wino, to nie bójmy się poszukiwać nowych smaków, aromatów, zmieniać przyzwyczajenia. Nie bójmy się pytać i próbować. Jeśli zdarzy nam się kupić wino, które nie odpowiada naszym preferencjom, nie zrażajmy się, bo dzięki temu w przyszłości będziemy wiedzieć, czego unikać. opracowała: Sylwia Szewczyk - Szczepaniec
www.winebar-lofty.pl ul. Zygmunta Starego 24 A 44-100 Gliwice e-mail: biuro@winebar-lofty.pl restauracja: (32) 233 09 50, skład wina: 603 449 664
034
FIRST
KULTURA
WYGLĄDASZ PIĘKNIE, NIC SIĘ NIE ZMIENIŁAŚ tekst: Sylwia Kubryńska ilustracja: Hubert Wawrzkowicz
DOBRY KOMPLEMENT TO CZARODZIEJSKA RÓŻDŻKA, KTÓRA NADGRYZIONĄ ZĘBEM CZASU MATRONĘ ZMIENIA W BEZTROSKĄ DZIERLATKĘ.
Urodziny są nieuniknioną okazją do zdartych na łach komplementów: „Ojej, ile masz lat? Czterdzieści? A wyglądasz najwyżej na trzydzieści dziewięć!” Przy temacie urodzin wspaniałomyślnie oszczędzę uwag o zaletach dojrzałości, o tym, że kobieta jest jak wino, że im starsza tym piękniejsza, i takie tam. Wiek ma swoje wątpliwe zalety, jeśli zaletą można określić zgnuśniałość, cynizm i te wszystkie kopniaki od życia na koncie, zwane doświadczeniem. Ma za to całkiem wymierne wady w postaci: 1. Strzykania w krzyżu 2. Syndromu „nic mi się nie chce” 3. Opadnięcia różnych części ciała
BEMAGAZYN.PL
4. Tajemniczego zanikania talii 5. Słabnącego zainteresowania ze strony płci przeciwnej 6. Coraz rzadszego stwierdzania komplementów. Ostatni punkt jest celowo ostatni. Najstraszliwsze bowiem informacje należy dawkować, wprowadzać ostrożnie i z odpowiedzialnością. A brak komplementów jest właśnie sprawą najstraszliwszą. Jest mrokiem dojrzałości. Dnem żywota. Kresem przemijania. „NIE MA TAKIEJ SUBSTANCJI NA ŚWIECIE, KTÓRA BY LEPIEJ NIŻ DOBRY KOMPLEMENT WYGŁADZAŁA NAM ZMARSZCZKI.” Komplementy są, drodzy Państwo, jak kwas hialuronowy z retinolem w najczystszej postaci, zaaplikowane za pomocą kremu Azazella, wstrzyknięć chirurgicznych i ampułek cudotwórczych razem wziętych. Nie ma takiej substancji na świecie, która by lepiej niż dobry komplement wygładzała nam zmarszczki. Dobry komplement to czarodziejska różdżka, która nadgryzioną zębem czterdziestolecia matronę zmienia w beztroską dzierlatkę. Z sędziwego szydercy wydobywa młodzieńca. Cud jednak zdarza się rzadko, o ile w ogóle się zdarza. Im człowiek starszy, tym szyb-
ciej kwiecie komplementów wysycha mu na wiór. Jeszcze czasem, gdzieniegdzie, tu i ówdzie zakwitnie nieśmiało kwiatek, by żadnym następnym komplementem już nie podlany – sromotnie zginąć. Cóż że obiekt komplementowany truchło po kwiecie reanimuje? Cóż że wszem i wobec o dawno padłym – rozpowiada? Nie ma nic gorszego od opowieści podstarzałego obiektu na temat adoracji własnej. Kto nie zna tych ekstatycznych historii o tramwajarzu, co widząc obiekt zakrzyknął podobno: – Fiu, fiu, jakie nogi! – niech pierwszy rzuci kamieniem. W obiekt. Tramwajarz bowiem od dekady nie żyje, a komplementowane nogi należą do dwudziestoletniej wówczas stażystki gimnazjum numer cztery, do którego stażystka spiesząc, odsłoniła nieopatrznie w biegu kolano. Jednak komplement komplementowi nierówny. Są zatem ich podziały i gatunki. Tu podstawowy podział najprostszy przedstawię, mianowicie na złe i dobre. Dobre zostawię, bo z dobrymi jest tak, że nic do nich dodać nie trzeba, ani nic z nich nie trzeba ująć. Z kolei wśród złych komplementów mamy: 1. Komplement wiekowy: „Świetnie się trzymasz!” – w domyśle: z racji wieku powinnaś już się rozsypać 2. Komplement tekstylny: „O, ładna czapka! – w domyśle: reszta na to miano nie zasługuje 3. Komplement hedonistyczny: „Ale dobrze wyglądasz!” – w domyśle: jak koszyk dóbr 4. Komplement dietetyczny: „Ale strasznie schudłaś!” – w domyśle: wyglądasz jak śmierć
SYLWIA KUBRYŃSKA
Pisarka, blogerka, dziennikarka. Pochodzi z Mazur, mieszka na Kaszubach. Laureatka nagrody Gdańsk Metropolia Europejska Stolica Kultury i Wydawnictwa Replika. Jurorka Blog Forum Gdańsk 2011. Publikuje opowiadania na gdańskim portalu bedeker.pl. Jest autorką powieści Last Minute i bloga www.kubrynska.com
5. Komplement fejsbukowy: „Pięknie wyglądasz, nic się nie zmieniłaś” – w domyśle: twój chirurg plastyczny jest do bani 6. Komplement intelektualny: „Jak na kobietę jesteś całkiem bystra” I wreszcie: 7. Komplement polski: „A co ty się tak odp...iłaś?” Konia z rzędem temu, kto chcąc komplementem obiekt rozbroić, nie strzeli sobie serii w kolano. Co zrobić ma jednak nieborak, któremu z ust zakwitnie taki kwiatek: – Jak pięknie dzisiaj wyglądasz! Ciśnie się obowiązkowe „tylko dziś?”, więc nieborak poprawia w te pędy: – Jak pięknie wyglądasz w ogóle! Ocknąwszy się po sekundzie, nieborak chce się przecież rozprawić także z elementarnym pojęciem piękna, więc pieje naprędce: – I w szczególe! Tu obiekt chrząka, powłóczystym a władczym spojrzeniem nieboraka przygwożdża i z ledwie dyszącego wydobywa mętne: – Żartowałem...
036
FIRST
KULTURA
KTO PIERWSZY TEN LEPSZY? tekst: Karolina Grzyb ilustracja: Hubert Wawrzkowicz
PIERWSZY CZŁOWIEK NA KSIĘŻYCU. PIERWSZY PLASTIKOWY PIES Z WSZCZEPIONĄ W GŁOWĘ PŁYTKĄ UKŁADU SCALONEGO. PIERWSZY KOLUMB. PIERWSZA TOPMODELKA. PIERWSZY NUMER NA LIŚCIE PRZEBOJÓW. PIERWSZY W RANKINGU: NAJPIĘKNIEJSZYCH, NAJMĄDRZEJSZYCH, NAJLEPSZYCH I SZCZUPŁYCH MATEK, NAJWSPANIALSZYCH, NAJBOGATSZYCH, NAJBARDZIEJ ZNANYCH… I TAK DALEJ I TAK DALEJ. Pojęcie „pierwszego” jest powszechnie znane i bardzo lubiane przez XXI wiek. Zniknęła idea oryginalności, unikalności, indywidualności. – Oczywiście jeśli pominąć „unikalny bo pierwszy”, „oryginalny i pierwszy”, a także „”pierwszy indywidualnie”. Czy nie wydaje Wam się, Drodzy pochylający się nad tym tekstem, że staje się to delikatnie nudne? Nieważne, jakie coś jest, ważne, by było na szczycie. Jakość ‘wykonania’ nie ma już znaczenia. Wędlinka dla dzieci może być z tworzywa wątpliwego pochodzenia z chemicznymi mutacjami związków ropy naftowej, ale to nieważne. Ważne by była PIERWSZA na rynku. Pierwsza w czym? Pierwsza w imię czego? Według kogo i według czyich kryteriów? Jesteśmy nastawieni na używanie, jedzenie, jeżdżenie, a nawet płodzenie „pierwszych”. Ale ilu może być tych primo? I dlaczego, do ciężkiej rakiety, nie możemy być drudzy, ale staranniejsi? Trzeci, ale bardziej przemyślani? Czwarci, ale przyjemniejsi? Czy wreszcie setni, ale Jacyś?
Pierwszy uczeń w klasie, proszę Drogiego czytelnika. Czy ktoś lubił pierwszego w klasie? Jeśli ktoś na to pytanie odpowiedział twierdząco (a mnie się zdarzyło raz tylko), to jest w zdecydowanej mniejszości. Przecież wszyscy – poza ciałem pedagogicznym, rzecz jasna – ich nie lubią. Dokuczają, prześmiewają i nie zapraszają na wspólne imprezki. Oni chyba nawet sami siebie nie lubią. Nie dziwię się zresztą. Oczywiście natychmiast słowa wyjaśnienia i wyrazy szacunku dla pierwszych – ma się rozumieć, starej generacji. Te słowa dlatego, że wielkiego wysiłku wymaga to zadanie, wcale nie jest ono proste i sądzę, że wcale nie przyjemne. Wyprzedzać zawsze wszystkich… To nie rokuje wielkich nadziei na szczere przyjaźnie i sprzyjające otoczenie rówieśnicze. Naturalnie nie mówię tu o prymusach nowej generacji, którzy nie tylko wyciskają łzy fantastyczną recytacją wierszy Różewicza, przekształcają wzory fizyki jądrowej w piątej klasie, a przy tym maja głosy jak skowronki, przeskakują kozły trafiając
BEMAGAZYN.PL
do kosza za trzy punkty, w międzyczasie znajdując chwilę, Mimo że nie zawsze jest tak pięknie, to właśnie wtedy człoby rzucić promienny, piękny uśmiech w stronę omdlałej wiek staje się ‘człowiekiem zupełnym’. A z tym wiąże się… publiczności płci przeciwnej. Ci są gwiazdami. Niezależnie Pierwsza praca. Może być to podłe zajęcie, najczęściej od wieku. I lubią siebie. Że pozwolę sobie zacytować: „ bo marnie płatne i wymagające dużego wysiłku, ale wspomnianajlepiej się mam sam ze sobą na sam… i o sobie tylko śnię”. na po latach jest powodem do refleksji, która niemal nieAle o skrajnościach boję się wspominać. zmiennie wywołuje uśmiech. Czy pierwszy rzeczywiście jest taki najlepszy? Pierwszy Dopiero na szóstym miejscu, ale – jak już wiemy – wcadzień w nowej szkole/pracy? – Chyba niekoniecznie. Pierw- le nie gorszym, pierwszy dzieciak w rodzinie. Pierwszy syn, sza daleka podróż samemu? – Na początku różnie to bywa. wnuk, siostrzeniec, słowem Potomek. Człowiek nie zdaje Pierwszy wypity alkohol? – Najczęściej też nie kończy się sobie sprawy z istoty rzeczy, cieszy się, ale właściwie nie wie, szczęśliwie dla użytkownika. Pierwszy rok studiów? – Na co go czeka, co ma robić i z czym to się w ogóle je. Tak natamtą chwilę, bezcenny, z perspektywy roku czy dwóch lat, prawdę nawet źródło tej radości nie jest do końca ukieruntrochę „obciachowy”. Pierwsza ukochana muzyka? Najczę- kowane. Lecz gdy to małe, do człowieka prawie niepodobne ściej dziś nie przyznajemy się do niej (choć to ona pokazała Stworzenie zobaczy się na własne oczy, dotknie ręką swoją nam nieokiełznany świat rytmów, do którego miłość dojrze- własną i ciężar ten – niewielki jakże! – poczuje… To już nic wa wraz z nami). Przykłady można tu mnożyć. Będę trochę nie wiadomo. Ale się wie, że czekało się na niego całe życie okrutna, ale nawet pierwszy chłopak/dziewczyna to najczę- i jak mogło nie być go wcześniej?? Nic już biedny człowiek ściej wczesnoszkolna pomyłka (na szczęście, jeszcze kiedyś nie rozumie. Ale czuje. niegroźna), nie wspominam już o ‘pierwszym razie’ – bo Dochodzę do wniosku, że „Pierwszy” jest kategorią chyba każdy się zgodzi, że każdy następny jest tylko lepszy – zupełnie odrębną. Pierwszy wcale nie musi oznaczać najlepna szczęście dla ludzkości! szego. Mianowicie, czy wielki pasjonat fotografii na drodze Z całą powagą i estymą honory oddaję tym wszystkim swoich doświadczeń nie ewoluował sprzętowo i ‘technirzeczom, o których wspomniałam, bowiem każda z nich kowo’? Czyż na dzień dzisiejszy nie używa aparatury dużo posiada pewien urok, pewne piętno zostające w nas i wy- bardziej zaawansowanej? Na pewno, jednak – kolejne pytaznaczające nowy etap, nawet jeśli nie napawają dumą. Chylę nie – czy myślicie, że taki pasjonat nie nosi w pamięci swoczoła także przed tymi „pierwszymi”, jego pierwszego aparatu? Znowu, na których – jak dotąd – nie uwzględnipewno tak. Pewnie wciąż myśli o nim łam, a na myśl o których kryształowa „A WIĘC PIERWSZY NIE MUSI z sentymentem i pamięta dokładnie łza się w oku kręci. A które w tym miej- BYĆ NAJ, WRĘCZ ZWYKLE NIE jego wygląd – nawet jeśli jest facetem, scu wymienię, bo warto: JEST, JEDNAK PROWADZI NA a właściwie pewnie zwłaszcza wtedy. Zawsze na początku: pierwsza DROGĘ EWOLUCJI. GDYBY NIE Nawet zwykły zjadacz chleba na myśl miłość. Celowo rozgraniczam kate- BYŁO PIERWSZEGO, NIE BYŁOo swoim pierwszym telefonie komórgorię „pierwszy chłopak/dziewczyna” BY NASTĘPNEGO.” kowym uśmiecha się i trochę rozczula. i „Pierwsza Miłość”, ponieważ mam na Powtórzę więc, „pierwszy” jest kategomyśli tę, która nie pozwala spać, zamyrią zdecydowania specyficzną (czy jak ka usta, odbiera mowę i pewność siebie, krzyżuje kroki, po- kto woli specjalną). To szczególny rodzaj doznań empiryczzbawia jasności umysłu. Tę miłość, która wypala rumieńce nych, dostarczanych nam na co dzień przez życie. na twarzach, odbiera apetyt i wpuszcza do brzuchów szalone A więc pierwszy nie musi być Naj, wręcz zwykle nie jest, ‘motyle’. I wreszcie tę, na myśl o której po dziesięciu, ba! jednak prowadzi na drogę ewolucji. Gdyby nie było pierwdwudziestu nawet latach uśmiechamy się do siebie z czuło- szego, nie byłoby następnego. ścią, ściągając kącik ust. Gdyby nie pierwszy ogień, nie byłoby dziś technolo Pierwszy koncert/festiwal/obóz, gdzie młode, wygłod- gii. Gdyby nie pierwszy skiepszczony antybiotyk, nie byłoby niałe wolności i wrażeń dusze dają upust swoim żądzom – co dziś medycyny. Gdyby nie pierwsza pasterska piszczałka, najwspanialsze w tym wszystkim – z równymi sobie, nieska- nie mielibyśmy symfonii Beethovena. Gdyby nie „Daj, ać ja żonymi życiową mądrością istotami o tych samych anana- pobruszę, a ty poczywaj” nikt z nas nie pisałby wierszy miłosach w głowach i młodzieńczym trądziku. Wspomnienia nie snych i nie męczyłby się z jakże pięknym, w gruncie rzeczy, mają tu ceny. Panem Tadeuszem. Gdyby ktoś kiedyś nie utoczył pierwsze Pierwsza ‘prawdziwie moja’ rzecz materialna kupio- go koła… na najczęściej za zarobione pokątnie pieniądze. Pierwszy Wniosek: kochajmy „pierwszego”, mając na uwadze ,by wyczynowy rower, pierwsza piłka, słuchawki, glany, płyta, każdy kolejny był zwyczajnie lepszy. narty, koszulka piłkarska itd. itp. Czasem drobna rzecz, ale pamiętamy ją przez całe życie. Nosimy w sobie tę radość trzymania jej w dłoni i zawsze wspominamy z rozrzewnie- Z życzeniami i pozdrowieniami dla całego BE teamu. niem. Trzymam kciuki. Pierwsze uczucie niezależności, dorosłości, które napawa dumą aż po same pięty. Ma się wrażenie, że człowiek może już wszystko, ba! że ma już wszystko! I niespodziewanie – co prawdopodobnie jest odruchem bezwarunkowym – głowa wraz z nosem unoszą się tak wysoko, że aż parzy żar słońca. To także chwila, którą pamięta się już na zawsze.
038
FIRST
KULTURA
POLSKA KULTURA NA UCHODŹCTWIE tekst: Tymoteusz Chajdas
NASZA KULTURA NIE ZGINĘŁA PÓKI MY ŻYJEMY.
Oprócz klaksonów i warkotu przejeżdżających samochodów, na ruchliwym skrzyżowaniu Piccadilly Circus w Londynie często można usłyszeć brzęcząco-szeleszczące dźwięki wypełniające ulice miasta. Głoski i wyrażenia, których wielu wyspiarzy nie rozumie, zbite w skomplikowane brzmienia nasuwają na myśl Brytyjczykom jedynie kręcenie pokrętłem oldskulowego radia. Jednak Londyn to nie jedyne miejsce w Wielkiej Brytanii, gdzie polski jest najczęściej słyszanym językiem. Nasze szczególne zamiłowanie do spółgłosek i skomplikowana wymowa stworzyły jeden z najtrudniejszych, jeśli nie najtrudniejszy język do opanowania. Szczególnie dla Brytyjczyków, przekonanych o wyższości angielskiego nad każdym innym językiem, proste cześć brzmi raczej jak grzeczne kichnięcie niż przywitanie. Jednak nie to jest najważniejsze, a to, że jeszcze dziesięć lub piętnaście lat temu, siedząc wygodnie w double-deckerze można było podsłuchać najbardziej intymne rozmowy pomiędzy Polakami, którzy bez skrępowania rozmawiali na głos, nie bojąc się, że ktokolwiek ich zrozumie. Dzisiaj jest inaczej. W brytyjskich autobusach jest znacznie ciszej, bo i Polaków jest więcej. Grając w berka na mapie Europy możemy z dumą powiedzieć, że w Wielkiej Brytanii jesteśmy pierwsi. Z początkiem tego roku zrobiło się głośno o tym, że język polski stał się najczęściej używanym językiem w Zjednoczonym Królestwie, zaraz obok angielskiego. Polacy na wyspach wyprzedzili wszystkie inne narodowości, osiągając imponująca liczbę 800 tysięcy. Aż tylu mieszkańców Wysp Brytyjskich posługuje się naszym językiem, zostawiając daleko w tyle takie języki, jak pendżabski czy urdu. Dzisiaj polski jest słyszany na ulicach prawie każdego brytyjskiego miasta, a pomyśleć, że w 2003 było nas w UK zaledwie 75 tysięcy. Z coraz mniejszymi perspektywami pracy w ojczyźnie, a darmową opieką zdrowotną i rozwiniętą ochroną socjalną w Wielkiej Brytanii wielu Polaków i Polek wybrało ju-kej – jak już się przyjęło mówić – jako potencjalny raj na ziemi. Masowa emigracja Polaków po dołączeniu Polski do Unii Europejskiej spowodowała, że w wielu częściach Wielkiej Brytanii wyrosło jak grzyby po deszczu mnóstwo polskich sklepów spożywczych. Nawet duże brytyjskie sieci supermarketów, jak Tesco, Sainsbury’s czy Waitrose, zaczęły zaopatrywać swoje półki w polskie produkty. Na dzień dzisiejszy w samym Londynie można znaleźć aż 10 polskich kościołów, podczas gdy mniejsze miasta mają przynajmniej jedną polską parafię. Setki polskich klubów, barów, pubów oraz liczne centra kulturalne wydają się rozprzestrzeniać polską kulturę. A w hrabstwie Cheshire nawet znaki drogowe są zaopatrzone w polskie napisy! Czy możemy mówić o polskiej rewolucji w Wielkiej Brytanii? Roland Chojnacki, dyrektor Polskiego Instytutu Kulturalnego w Londynie powiedział, że im więcej Polaków napływa do Wielkiej Brytanii, tym większe mamy szanse na zainteresowanie polską kulturą. „Około dwóch dekad temu, kiedy tu studiowałem, nie było tu wielu Polaków. Polska była postrzegana jako kraj enigmatyczny, egzotyczny, gdzieś pomiędzy Niemcami a Rosją. Dzięki napływowi Polaków do Wielkiej Brytanii,
BEMAGAZYN.PL
straciliśmy przydomek tych nieznanych i innych,” mówi Chojnacki. Według niego, jeśli nawet Polacy są nadal postrzegani jako inni, to na pewno stracili przydomek obcych i nieznanych. Bez wątpienia wyróżniamy się na tle Brytyjczyków i innych narodowości. Kultura wysoka, język, literatura, film czy teatr mają wielką szansę, by zaistnieć na wyspach brytyjskich, tłumaczy. „Proszę sobie wyobrazić, że dwadzieścia lub trzydzieści lat temu polskie produkcje w Wielkiej Brytanii były niewyobrażalne. Teraz ma to miejsce od pięciu do sześciu razy w ciągu roku,” dodaje Chojnacki. Nicola Wenerowska to ceniona twórczyni brytyjskiej sceny teatralnej z Colchester. Jej najnowsza sztuka Tu i Teraz, wystawiona na deskach Hampstead Theatre w Londynie, porusza problem polskiej emigracji. Opowiada ona historię Marysi, samotnej matki, która od lat mieszka w Wielkiej Brytanii. Kiedy Marysia decyduje się pomóc wyemigrować mieszkającemu w Polsce synowi, wizję rodzinnej sielanki komplikuje przyjazd jej siostry. Marysia, rozdarta pomiędzy Polską a Wielką Brytanią, zmuszona jest przemyśleć wszystko na nowo. Pomimo złożonego charakteru sztuki, pokazującej wiele aspektów życia na obczyźnie, wizerunek polskiej kultury na Wyspach Brytyjskich wydaje się raczej skromny i prosty.
żadnej innej kultury na obczyźnie nie trwał tak krótko, jak właśnie polskiej. Kiedy zaraz po II Wojnie Światowej, Winston Churchill zagwarantował Polakom, że Brytyjczycy nigdy nie zapomną o długu, który muszą im spłacić i obiecał „obywatelstwo i wolność Imperium Brytyjskiego dla wszystkich”, pierwsze pokolenie Polaków w Wielkiej Brytanii zapewniło nam fundament na którym z łatwością można rozwijać i umacniać polską kulturę. Przeciwnicy powiedzą, że propagowanie własnej kultury na obczyźnie to zwykła walka z tą dominującą, ale w rzeczywistości to tylko proces umacniający już istniejącą kulturę. Polska nie byłaby dziś tak bogatym kulturowo krajem, gdyby nie to, że nasz kraj stanowił kulturowe epicentrum Europy, zrzeszające narodowości z całego świata aż do początku II Wojny Światowej. Dla optymistów mamy dobrą wiadomość. Są sygnały wskazujące na to, że polska kultura zaczyna być coraz bardziej widoczna w Wielkiej Brytanii. Madame Mephisto autorstwa A.M. Bakalar to niedawno opublikowana pierwsza powieść polskiej autorki napisana po angielsku. A wydawnictwo OFF Press, założone w 2010 roku przez Marka Kaźmierskiego, specjalizuje się w promowaniu i publikowaniu polskich autorów piszących po angielsku. Na polsko-angielskim rynku muzycznym na uwagę zasługuje ostatni album Katy Carr Paszport, zainspirowany
„SZCZEGÓLNIE DLA BRYTYJCZYKÓW, PRZEKONANYCH O WYŻSZOŚCI ANGIELSKIEGO NAD KAŻDYM INNYM JĘZYKIEM, PROSTE CZEŚĆ BRZMI RACZEJ JAK GRZECZNE KICHNIĘCIE NIŻ PRZYWITANIE” Pomyślmy o wybitnych Polakach jak Maria Skłodowska-Curie, Roman Polański, Joseph Conrad, Fryderyk Chopin, Czesław Miłosz, Adam Mickiewicz, Róża Luxemburg. Wszyscy z nich byli zmuszeni do emigracji z powodów politycznych. Wszyscy też to Polacy, jednak niewielu obcokrajowców o tym wie. Tak jak gdyby emigracja pozbawiła ich resztek polskości. Mimo to, polska kultura na emigracji raczkuje. Ostatni dokument Leszka Dawida Bar na Victorii, o dwóch bezrobotnych Polakach poszukujących szczęścia na wyspach, zdobył wiele prestiżowych nagród, a serial Londyńczycy zrzesza setki fanów w kraju i za granicą. Niestety powodem, dla którego brytyjska telewizja nie nadaje polskich produkcji jest w dużej mierze fakt, że Brytyjczycy wiedzą o nich za mało, a Polacy zajęci są czymś innym. To znaczy pracą, bo perspektywa dobrze płatnego zawodu „jest głównym czynnikiem, który przyciąga Polaków do Wielkiej Brytanii,” wyjaśnia Robert Szaniawski z Ambasady Polski w Londynie. „Wielu z nich to młodzi ludzie pochodzący z małych polskich miast, oni widzą emigrację jako szansę, by wyjechać i spróbować przygody, właśnie dlatego przyjeżdżają tutaj,” mówi Szaniawski. Poza dobrze znanymi Wojtkiem Szczęsnym czy Joanną Kanaską, polscy emigranci, zajęci codzienną gonitwą za chlebem, wydają się nie mieć czasu na rozwijanie polskiej kultury w Wielkiej Brytanii. Potrzeba jej kreowania nie powinna być nikomu obca, lecz należy też pamiętać, że rozwój
losem członków polskiego ruchu oporu z okresu II Wojny Światowej. Jeśli istnieje coś, dzięki czemu chcielibyśmy być zauważeni, to jest to nasz wkład w historię Europy, polska tradycja i obyczaje, kreatywność, przedsiębiorczość i pracowitość oraz bogata scena muzyczna, filmowa i teatralna. Nicola Wenerowska, przeprowadziwszy ponad 50 wywiadów z Polakami do swojej nowej sztuki teatralnej zauważyła, że pośród polskich emigrantów w Wielkiej Brytanii wyłaniają się dwie grupy. „Ta pierwsza, to ci, którzy chcą zarobić jak najszybciej i jak najwięcej, by móc wrócić do domu, do swoich rodzin,” mówi Wenerowska. „Druga grupa to ci, którzy przyjechali do Wielkiej Brytanii, bo szczerze chcą zostać częścią brytyjskiej społeczności.” To ci, chcący zaadoptować brytyjski styl życia, mogą być pierwszymi, którzy przyczynią się do renesansu polskiej kultury na Wyspach Brytyjskich. Będąc pierwszą i największą mniejszością narodową w Wielkiej Brytanii, miejmy nadzieję, że to nie kwestia chęci, lecz tylko czasu.
040
FIRST
KULTURA
ROZRZUCONE SKARPETKI tekst: Sylwia Kubryńska ilustracja: Hubert Wawrzkowicz
JEŻELI DOROSŁY MĘŻCZYZNA GUBI TAK NIEOŻYWIONĄ RZECZ, JAK SKARPETKI, TO JAKIM CUDEM NIE ZGUBI W PRZYSZŁOŚCI DZIECKA?
Jakoś tak mam, że lubię ponarzekać. W końcu jestem W dodatku kobieca wyobraźnia napędzana kobiecą intuicją nieodrodną mieszkanką tego kraju, a to – jak już pisałam wywołuje sztormy na tym oceanie. I tak powstają następu– zobowiązuje. Dlatego, przede wszystkim widzę wady. jące zagadnienia: I bardzo się z tego cieszę. Uwielbiam wady. Bez nich nie 1. Jeżeli dorosły człowiek nie może poradzić sobie napisałabym zdania. Bez nich przeżyłabym nudne życie gu- z galopującymi bezpańsko po mieszkaniu dwoma kawałmowej kaczuszki, unoszącej się bezmyślnie na tafli ogrodo- kami bawełny, to jak, pytam (podniesiony głosem), jak ma wego baseniku. Tak więc, cokolwiek opisuję, czegokolwiek poradzić sobie w życiu? Jak zamierza zarabiać na rodzinę? się dotknę – źle. Żle i źle. Pogoda: zła. Jedzenie: tuczy. Picie: Jak zamierza kupić komplet wypoczynkowy „Kvoss Bjergubi. Kosmetyki: szpecą. Kobiety się starzeją, a dzieciaki gen” widziany ostatnio w Ikei?! hałasują. O facetach szkoda gadać. 2. Jeżeli dziś ten dorosły człowiek trwoni czas i nerwy A może nie szkoda? A może właśnie trzeba? Podobno (kobiety) na poszukiwanie szalejących po domu skarpetek, im trzeba wysyłać jasne i proste komunikaty. W porządku. to w jaki, pytam (głos wędruje w wysokie tony), sposób Powiem zatem Panowie, co jest z Wami nie tak, a Wy zro- zamierza on dostać w pracy awans, by wreszcie kupić więkbicie z tym, co chcecie. Znając życie – nie zrobicie nic. Ale sze mieszkanie, które niezbędne jest z racji wspomnianego ja przynajmniej sobie pogadam. w punkcie następnym problemu?! Ostatnio jechałam do pracy, słucha 3. Jeżeli ten sam dorosły mężłam radia, a w radio trwała rozmowa „PANOWIE, ZASADA JEST PROczyzna, czy go w ogóle można nazwać na temat mężczyzn, a właściwie na STA. NIE MACIE GESTU, NIE MAmężczyzną (lament), gubi tak straszlitemat ich skarpetek. Tak, kochani. CIE KOBIETY. I NIE CHODZI TU wie nieożywioną rzecz, jak skarpetki, Skarpetki to symbol faceta, jego nie- WCALE O POWRÓT TO CZASÓW to jakim cudem nie zgubi ich wspólodłączny znak firmowy, swoisty brand HISTORYCZNYCH. TO NIE JEST nego, rozbrykanego niechybnie jak męskości. Nie ma skarpetek – nie ma ŻADNE OBALENIE FEMINIZMU. izotop rtęci, DZIECKA? faceta. Zapytaj pierwszą lepszą babkę, TO KWESTIA KLASY.” Mężczyzna próbuje się bronić, a usłyszysz: że dziecka jeszcze nie ma na świecie, – Małżeństwo? No tak, rozrzucone na co kobieta odpowiada, że Bogu skarpetki. dzięki, najpierw trzeba wyjaśnić sprawę skarpetek, a po– Facet w domu? Nic mi nie mów, skarpetki. tem brać się za dziecko! Tu następują wnioski i postanowie– Jest nawet całkiem do rzeczy, tylko te jego skarpetki… nia, których ja nie śmiem opisywać, zamykają się bowiem Wszystkie dżentelmeńskie kluby tego świata, ekskluzywne drzwiami alkowy. męskie zrzeszenia, ugrupowania kawalerów – wszystko to Owszem, skarpetki to wielka wada. Temat-samograj. powinno zawrzeć w swoich księgach identyfikacji znamien- Ale zaraz, zaraz, gdzie inne przywary? Gdzie, na przykład ne logo: skarpetki. Skarpetki na polu golfowym, skarpetki sknerstwo? Gdzie facet wysyłający w zalotach sms z bramw banku, skarpetki w biznesie, brydż i skarpetki. Ta nie- ki internetowej? Gdzie amant puszczający sygnał do ODwielka, a jak ważna część garderoby to źródło znaczeń. To DZWONIENIA? Gdzie wreszcie typ ciągnący wybrankę rzeka emocji. To wreszcie niezgłębione morze możliwości. do baru dworcowego na pizzę za 1 euro? Które to ona ma Gdy bowiem dodamy do skarpetek takie – wypowiedziane zapłacić? nad ranem – pytanie: Panowie, zasada jest prosta. Nie macie gestu, nie – Gdzie moje skarpetki? – mamy już cały portret psycho- macie kobiety. I nie chodzi tu wcale o powrót to czasów logiczny faceta. historycznych. To nie jest żadne obalenie feminizmu. To I tu włącza się kobieca wyobraźnia. A trzeba wie- kwestia KLASY. Mężczyzna, który wysyła sygnał do oddzieć, że kobieca wyobraźnia, to nie jest ani źródełko, ani zwonienia, nie ma klasy. Facet puszczający sms-y z bramrzeczka, ani choćby morze: ale to jest OCEAN możliwości. ki nie ma klasy. Amator pizzy za 1 euro też nie ma klasy.
BEMAGAZYN.PL
M
Ę
Ż
C
Z
Y
Z
N
A
nie m a nie m skarpete k a fac eta
Klasę się ma, albo się jej nie ma. I tu nie ma znaczenia zasobność portfela. Znam facetów w samych gaciach, którzy nie mając pieniędzy na wystawną kolację w Ritz-u, kupują ryż w Biedronce, a potem pichcą przepyszne risotto i zapraszają na kolację przy świecach. Kolejna wada, rzecz niewybaczalna i tragiczna – nudziarstwo. Jeśli na pierwszej randce myśli kobiety zaprząta segregacja prania/jutrzejsza konferencja/manicure – idź się człowieku utop. Jeżeli na pierwszej randce ona ani razu się szczerze nie roześmiała na głos – idź się utop. Jeżeli (uwaga!) na pierwszej randce ona dyskretnie zasłoniła usta w celu zamaskowania ziewania – idź się utop czym prędzej. Utop się i uwolnij ludzkość od swojej toksycznej choroby. Bo nudziarstwo to jest choroba, nieuleczalne kalectwo. Z tym się nic nie da zrobić.
Pyszałkowatość. Facet, który peroruje o swoich dokonaniach to nieporozumienie. Oczywistym jest fakt, że mężczyzna prezentuje światu kolorowe piórka. Rzecz naturalna, w okresie godowym (to u faceta znaczy: zawsze), nawet pożądana. Problem polega na sposobie prezentowania piórek. Pytacie jak to robić? Zasada jest prosta. Na całym świecie KAŻDY bez wyjątku (a najlepiej TVN24) może piać z zachwytu na wasz temat. Oprócz was samych. Sami widzicie, wad jest cała masa, długo by wymieniać, a przecież nie o to chodzi. Chodzi o to, by ich nie było. Żeby je wyeliminować, naprawić. A w szczególności chodzi o to, żeby naprawić tę jedną, największą, najstraszliwszą i niewybaczalną wadę. Wadę, która jest absolutnie nie do zniesienia i która rzuca smolisty mrok na wszystkie relacje damsko męskie tego świata. Ta wada mężczyzny, to jego BRAK.
042
FIRST
KULTURA
PASJA ICH SPOSOBEM NA ŻYCIE tekst: Aleksandra Wasilewska zdjęcia: Wiktor Bernatowicz
KAŻDY Z WAS ZAPEWNE NIERAZ SŁYSZAŁ „ RÓB W ŻYCIU TO CO LUBISZ I KOCHASZ, A NIGDY NIE BĘDZIESZ MÓWIŁ ŻE MUSISZ IŚĆ DO PRACY”. ŚWIĘTA PRAWDA, NIESTETY NIE ZAWSZE MOŻLIWA DO ZREALIZOWANIA. ALE IM SIĘ UDAŁO. MOWA TU O GRUPIE NIEZWYKŁYCH LUDZI, KTÓRYCH POŁĄCZYŁA WE WSPÓLNYM DZIAŁANIU PASJA I ZAMIŁOWANIE DO RUCHU, TEATRU I CHĘĆ POKAZANIA INNYM TEGO, CO PIĘKNE W MOŻLIWOŚCIACH LUDZKIEGO CIAŁA. DZIŚ PRZEDSTAWIĘ WAM SPOSÓB NA ŻYCIE OSÓB TWORZĄCYCH AGENCJĘ ARTYSTYCZNĄ EVEREST ORAZ NAJNOWSZY PROJEKT, W KTÓRYM BIORĄ UDZIAŁ JEJ ARTYŚCI – PROMETEUSZ – JEDYNE TAKIE PRZEDSTAWIENIE AKROBATYCZNO – TANECZNE W POLSCE, KTÓREGO PRODUCENTEM JEST BIURO FESTIWALOWE IMPART 2016 WE WROCŁAWIU.
BEMAGAZYN.PL
Od czego się to wszystko zaczęło? Zapewne każdy z nich już za czasów dzieciństwa był aktywny.. Gdzieś tę energie trzeba było spożytkować. Jedni rozpoczęli treningi gimnastyczne i akrobatyczne, inni taneczne, a kolejni uczyli się niezwykłej sztuki, jaką jest Capoeira oraz innych sztuk walki. W swoich działaniach dążyli do doskonałości i perfekcji, niejednokrotnie zdobywając jako zawodnicy najwyższe laury na arenie krajowej i międzynarodowej. Są wśród nich akrobaci, gimnastyczki artystyczne i tancerki, wielokrotni mistrzowie Polski i medaliści ME. Impulsem do stworzenia czegoś tak wyjątkowego, jak przedstawienie akrobatyczno taneczne była chęć
dalszego udoskonalania ruchu i gry aktorskiej. Ich występy prezentują moc i siłę drzemiącą w człowieku, ale jednocześnie grację, delikatność i elastyczność. Grupa Everest to efektowne produkcje i gwarancja widowiska artystycznego na najwyższym poziomie skierowanego do szerokiej publiczności: akrobatyka, taniec, sztuki walki czy ruch sceniczny. Mają za sobą występy w spektaklach i okolicznościowych show nie tylko w Polsce, ale również w innych krajach Europy (Niemcy, Austria, Słowacja, Holandia, Francja, Walia, Włochy) oraz w krajach Azjatyckich (Dubaj, Katar, Korea Południowa). Wśród artystów są również uczestnicy popularnego programu „Mam Talent”. Więcej infor-
macji na temat działania EVERESTU, ich możliwości i oferty artystycznej znajdziecie na stronie www.agencja-everest.com. A możliwe, że niejeden z Was miał już okazję na żywo podziwiać ich umiejętności, ponieważ niejednokrotnie są zapraszani do wykonania oprawy artystycznej wielu imprez odbywających się na terenie Śląska, min. ostatnio Silesia Fashion Look w Silesia City Center. Macie ochotę na niezwykłe przeżycie, to zapraszam na jedyne takie w Polsce przedstawienie akrobatyczno taneczne PROMETEUSZ do Impartu ul. Mazowiecka 17 we Wrocławiu. Biuro Festiwalowe Impart to jedno z miejsc spotkań kulturalnych w stolicy Dolnego Śląska.
044
FIRST
KULTURA
Odbywają się tu zarówno przedstawienia teatralne, musicalowe, koncerty, jak również organizowane są warsztaty wszelkich form artystycznego wyrazu. Jak powstał tak niezwykły projekt ? „Kilka miesięcy temu grupa Everest miała okazję spotkać się z na jednym z eventów z szefostwem Impartu i tak oto narodziła się współpraca...” Dlaczego jedyne powiecie, przecież inne grupy akrobatyczne tez robią przedstawienia. Tak ale to jest niezwykłe, ponieważ tutaj umiejętności ruchowe aktorów zostały wykorzystane do opowiedzenia historii, tu każdy gest, każde salto ma znaczenie i przekaz. To przedstawienie to nie luźno posklejane popisy akrobatyczne i taneczne pozbawione treści, z drugiej
strony nie jest to również przedstawienie stricte teatralne, którego wartość mogłyby obniżyć niedostateczne umiejętności ruchowe aktorów. Reżyser, jednocześnie scenarzysta i scenograf, Kamil Przyboś, absolwent Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie, zrobił kawał dobrej roboty. Udało mu się połączyć jedno z drugim. Połączył ruch sceniczny, akrobatykę, taniec „doprawił szczyptą filozofii”, odpowiednio dobrał muzykę i powstało zapierające dech w piersiach przedstawienie. Jak mówi Kamil J. Przyboś – „Inspiracją do powstania spektaklu pt. Prometeusz było zderzenie dwóch silnych emocji, to jest irytacji na wszechobecną ignorancję i modną obecnie
negację nauki oraz nieumiejętność akceptacji tych wszystkich pseudo-filozoficznych nadinterpretacji mitów wszelkiego pochodzenia, niezależnie od tego, czy te mity są greckie, skandynawskie, celtyckie czy chińskie.” Motywem przewodnim przedstawienia jest mit o Prometeuszu. „W dużym skrócie historia przedstawia się następująco: Prometeusz tworzy człowieka, który pozbawiony jest myśli, wizji. Jest to zwykłe, człekokształtne „mięso”. Po próbach „obudzenia w człowieku życia”, jedyne co Prometeuszowi się udaje, to nauczyć człowieka ruchu. Prometeusz wyprawia się do wnętrza wulkanu Etna, skąd wykrada z kuźni Hefajstosa ogień. Za jego pomocą budzi w ludziach rozum,
BEMAGAZYN.PL
„POZA NIESAMOWITYM KUNSZTEM SPORTOWYM, BARDZO WYSOKIM POZIOMEM (RZEKŁABYM NAWET NA GRANICY LUDZKICH MOŻLIWOŚCI) WYTRENOWANIA SWOJEGO CIAŁA, KTÓRE OSIĄGA SIĘ WIELOLETNIMI KILKUGODZINNYMI TRENINGAMI, ARTYŚCI ZAPREZENTOWALI RÓWNIEŻ NIEZWYKŁY TALENT AKTORSKI A NAWET I CZASAMI KOMEDIOWY.”
myślenie, kreatywność, celowość, pasje i zainteresowanie światem. Zeusowi nie podoba się ten stan rzeczy, dlatego tworzy Pandorę i zsyła ją na Ziemię z pudełkiem, w którym ukryte są ludzkie troski, choroby, lęki, nieszczęścia, itp. Pandora uwodzi Epimeteusza (brata Prometeusza – jego intelektualne przeciwieństwo ) i namawia do otwarcia puszki. W ten oto sposób Epimeteusz uwalania na świat wszelkie ludzkie nieszczęścia. Prometeusz decyduje odpłacić się Zeusowi, dlatego organizuje wielką uroczystość, w której daje Zeusowi wybór, którą z ofiar chce, aby ludzie składali mu na ołtarzu. Ofiarami są dwa byki: jeden wygląda na bardzo tłustego i wartościowego, a drugi na wysuszonego, zepsutego,
kościstego. Zeus wybiera tego smakowicie wyglądającego, jednak okazuje się, że Prometeusz specjalnie tak spreparował ofiary, aby do suchej, zepsutej skóry wsadzić tłuste świeże mięso, a do smacznie wyglądającego wołu upchać same kości. Zeus, aby ukarać Prometeusza za ten podstęp, przykuwa go do skał Kaukazu, gdzie orzeł dzień w dzień wyjada mu bez ustanku regenerującą się wątrobę. Osią spektaklu jest konflikt Prometeusza z Zeusem. Prometeusz jest przedstawicielem humanizmu, świeckości, rozwoju ludzkości i nauki, Zeus natomiast symbolizuje dogmatyczną wiarę, bezkrytyczne kultywowanie tradycji,która nie zawsze musi być dobra dla ludzkości, ślepe, bezmyślne posłuszeństwo.
046
FIRST
KULTURA
Renesans w Europie jest pierwszą historyczną epo- wysokim poziomem (rzekłabym nawet na granicy ludzkich ką, kiedy nie jednostki, a całe nurty filozoficzne zaczęły możliwości) wytrenowania swojego ciała, które osiąga się podważać starodawne (często religijne) dogmaty i zasta- wieloletnimi kilkugodzinnymi treningami, artyści zaprenawiać się ”jak to jest naprawdę”. Stąd też Prometeusz, zentowali również niezwykły talent aktorski, a nawet i czaktóry przyniesie ludziom ogień, przyniesie im narzędzie sami komediowy. Lekkość z jaką poruszali się po scenie do rozwoju i poznawania świata”. i w powietrzu, jest poniekąd zasługą Wracam do sposobu przedstawienia choreografki przedstawienia Mai tego mitu. Wielu akrobatyka może się „MIAŁAM PRZYJEMNOŚĆ Lewickiej, niezwykle utalentowanej kojarzyć wyłącznie z saltami i wzajem- UCZESTNICZYĆ W PREMIERZE tancerki, która swoje szlify zawodowe nymi podnoszeniami. A tu zaskocze- TEGO PROJEKTU I POWIEM WAM zdobywała na scenach Teatru Muzycznie. Artyści niejednokrotnie fruwają SZCZERZE – NIERAZ PODZIWIAnego Capitol i Operetki Wrocławskiej, nad głowami publiczności na kołach, ŁAM UMIEJĘTNOŚCI I MOŻLIciągle podnosząc swoje umiejętności szarfach, w sieci i innych przyrządach. WOŚCI TYCH NIESAMOWITYCH na międzynarodowych warsztatach Niesamowite wrażenie robi scena, gdy LUDZI, ALE TO, CO PRZEŻYŁAM dla choreografów i kształcąc się u najPrometeusz zostaje przykuty do ska- NA PROMETEUSZU PRZESZŁO lepszych. Jak mówią członkowie gruły – w tym przypadku zaczepiony na MOJE OCZEKIWANIA” py Everest „ zrobiła z gimnastyków specjalnych linach i uniesiony nad i akrobatów tancerzy”. Szczegółowe głowy widzów. Razem z nim zaczeinformacje na temat przedstawienia, piony jest drugi aktor – akrobata odgrywający rolę Orła. miejsca i terminów znajdziecie na stronie Centrum Sztuki Wspólnie wykonują akrobacje, dające obraz walki Prome- Impart www.impart.art.pl oraz na blogu spektaklprometeteusza o przetrwanie. usz.blogspot.com. Miałam przyjemność uczestniczyć w premierze tego Ja szczerze polecam nie tylko przedstawienie, ale projektu i powiem Wam szczerze – nieraz podziwiałam i inne pokazy i prezentacje tych zdolnych artystów, ludzi, umiejętności i możliwości tych niesamowitych ludzi, ale którzy żyją pasją i dla niej poświęcają swój codzienny czas, to, co przeżyłam na Prometeuszu przeszło moje oczeki- spełniając się zawodowo i artystycznie. wania. Poza niesamowitym kunsztem sportowym, bardzo reklama
10
W każdym dotychczasowym wydaniu BE pojawiła się sesja zdjęciowa, którą sami wyprodukowaliśmy*. Za pewne, nie każdy z Was zwrócił na to uwagę. Dziękujemy wszystkim osobom, które angażują się w te sesje i pomagają nam w osiągnięciu zamierzonych efektów. To dla Nas niesamowita frajda i super doświadczenia, szczególnie gdy pracuje się z tak wspaniałymi ludźmi. W tym wydaniu chcemy pokazać Wam interpretacje wszystkich 10 okładek BE. Poniżej specjalna ściąga, dla przypomnienia jak wyglądały poszczególne okładki. Miłego oglądania! *za wyjątkiem sesji BE Romance, pozdrawiamy Kacpra Stolorza oraz Łukasza Roth
fotografia Koty 2 stylizacja Joanna Marszałek włosy Virginia Bogdańska / Avant Apres modelka Sylwia Błaszczyk / Fashion Color
010
009
008
007
006
005
004
003
002
001
10
010
kurtka Versace dla H&M
BE MEN
009
sweterek Louisa Cerano okulary Bvlgari
BE ROMANCE
008
bluza Zara nakrycie głowy Pat Guzik
BE OLD NEW
007
sweter Pat Guzik bransoletki H&M, Stradivarius, Reserved
BE SLOW
006
bluza Alicja FrÄ…czek kolczyki Prada naszyjniki vintage, Chanel
BE ON TIME
005
sukienka Olvi’s
BE TASTY
004
sukienka Maison Martin Margiela dla H&M
BE CREATIVE
003
sukienka COS naszyjnik TOUS okulary Atmosphere
BE KIDS
002
bluza Adidas biĹźuteria vintage, Chanel, H&M
BE FIT
001
BE LOVE
naszyjnik i bluza IMA MAD fotografia Koty 2 stylizacja Joanna Marszałek włosy Virginia Bogdańska / Avant Apres modelka Sylwia Błaszczyk / Fashion Color
JUŻ OTWARTE! 500 m HIGH POWER STUDIO
2
7 m wysokości
Jedno z największych i najlepiej wyposażonych Studiów Fotograficzno-Filmowych w Polsce.
studio-krakow.com
Kraków, ul. Gromadzka 46, tel. +48 606 924 882 POMIESZCZENIA 500 m2
WYPOSAŻENIE STUDIA • Sufitowy system mocowania oświetlenia • Scena modułowa z podnośnikami i dowolną regulacją wysokości • Elektryczny system zawieszania teł z pełną automatyką (6 teł, szer. 3,50 m) • Dodatkowe Autopola • System zdalnego wyzwalania Pocket Wizard • System Manfrotto do budowania scenografii • System nagłośnienia 5.1 • 23 statywy Manfrotto • 4 statywy Manfrotto typu Boom o dużej nośności • System kamer z możliwością podglądu sesji online • Winda towarowa o ładowności 2 tony • Wózek widłowy
• 17 lamp błyskowych (min 500 Ws max 3000 Ws) • 2 studyjne generatory błysku (3000 Ws z możliwością zamontowania do 8 głowic błyskowych) • Generator prądu firmy HONDA • 2 plenerowe generatory plenerowe (1500 Ws z możliwością zamontowania 4 głowic błyskowych) • 2 maszyny do wytwarzania wiatru (jedna kierunkowa) • Maszyna do wytwarzania dymu • Maszyna do wytwarzania mgły • Maszyna do śniegu • Steamer parowy do prasowania w pionie
• Studio 180 m2 • Profesjonalne stanowisko do makijażu • 2 stanowiska wraz z wyposażeniem i profesjonalną myjką fryzjerską • Pokój klienta 25 m2 (akwarium), który to posiada specjalne okno do podglądu sesji • Pokój do pracy 25 m2 z czterema stanowiskami komputerowymi • Pokój konferencyjny 25 m2 • Jadalnia 25 m2 • Mały magazyn 20 m2 • Duży magazyn 200 m2 jako warsztat do budowy scenografii
BEMAGAZYN.PL
2.
3.
POCZĄTKI tekst: Aleksandra Pająk
JAK W STARYM KINIE, NA ARCHIWALNYCH FOTOGRAFIACH, W KOLEKCJACH COCO CHANEL – KLASYKA ZAWSZE MA POCZĄTEK W KONTRASTOWYM ZESTAWIENIU CZERNI I BIELI. POWIEDZMY SOBIE SZCZERZE – TO NIE WYNALAZEK TEGOROCZNYCH POKAZÓW. TO KLASYCZNE POŁĄCZENIE POWRACA DO ŁASK Z DUŻĄ REGULARNOŚCIĄ CO KILKA SEZONÓW, TEJ WIOSNY ZE ZDWOJONĄ MOCĄ.
1. Liu Jo 2. 3. 4. Patrizia Pepe 5. Pinko 1.
4.
Nie ma lata bez pasków – aż chciałoby się tak rzec, obserwując kolekcje letnie. Rzeczywiście, motyw marynarskich pasiaków powraca regularnie w okresie wakacyjnym. W tym roku kreski atakują w dużym natarciu – jako komplety żakiet plus spódnica (jak u Marca Jacobsa), zestawienia różnej grubości lub przyprawiające o złudzenie optyczne garnitury w wąskie paski (u Michaela Korsa). Klasyką czarno-białego gatunku są także propozycje domu mody Chanel. Od czarnych sukienek z białymi wykończeniami, przez biało-czarne szerokie żakiety w połączeniu z wąskimi spodniami po sukienki w kratkę. Zdecydowanie bardziej awangardowa jest sylwetka z pokazu 3.1 Phillip Lim – krótki skórzany top i szorty okryte białym żakietem. Bardzo na czasie są także białe wstawki (np. u Rolanda Moureta) lub wykorzystanie kontrastowych nadruków. Nigdy też błędne nie będzie połączenie białej góry i czarnego dołu, o czym przekonują Oscar de la Renta i Jason Wu. Kontrastowe zestawienia to powrót do źródeł. Ale kto powiedział, że klasyka to nuda? Świat (mody) w czerni i bieli jest bardzo interesujący…
5.
060
FIRST
MODA
KTO PIERWSZY?
4.
tekst: Aleksandra Pająk
MODA TO NIEUSTANNE POLOWANIE. NA NOWE TRENDY, WYMARZONE UBRANIA, CZY OKAZJE. CHOĆ SĄ TO (ZAZWYCZAJ) BEZKRWAWE ŁOWY, TO PRAWDA I TAK JEST BRUTALNA – ZWYCIĘZCA BIERZE WSZYSTKO! DLATEGO NAJWYŻSZY CZAS STANĄĆ W SZRANKI I ZDEKLASOWAĆ RYWALI. TEJ WIOSNY STYL SAFARI JEST GORĄCY JAK AFRYKAŃSKIE SŁOŃCE.
1. 2. 3. 4. H&M
1.
Do osiągnięcia zamierzonego efektu wbrew pozorom nie potrzeba wiele. To styl, który łączy elementy nonszalanckie z eleganckimi, dlatego pasuje wielu. Podstawą są jasne kolory, najchętniej odcienie beżu i oryginalne wykończenia (liczne kieszenie i mosiężne guziki). Na wiosnę idealnie nadają się propozycje z kolekcji Balmain – beżowe marynarki i kurtki w stylu safari w połączeniu z jasnym t-shirtem. Nonszalancji tym zestawom dodają podwinięte nogawki spodni – w tym samym kolorze, lub wręcz przeciwnie, czarnych. Khaki to także prosta droga do sukcesu. W cieplejsze dni sprawdzi się też zestaw jak z pokazu Band of Outsiders – krótkie spodenki i kurtka „baseballowa” plus adidasy w różnych odcieniach brązów to stylowy zestaw miejskiego łowcy. O ile jednak spędzacie lato w mieście, to czapka z moskitierą (jak u Louis Vuitton) zdecydowanie nie jest konieczna! Miejska dżungla nie daje forów – kto pierwszy wprowadzi ten styl na ulice, wygrywa.
2.
3.
062
FIRST
MODA
T-SHIRT NASZ POWSZEDNI tekst: Dorota Magdziarz
W SWOJEJ SZAFIE MA GO KAŻDY Z NAS. IDEALNY DO SPANIA, ĆWICZEŃ, PRACY, SZKOŁY CZY PO PROSTU NA CO DZIEŃ. T-SHIRT, BO O NIM MOWA, JEST NAJPOPULARNIEJSZĄ CZĘŚCIĄ GARDEROBY ZARÓWNO DAMSKIEJ, JAK I MĘSKIEJ. NIESTRASZNE MU PODZIAŁY, DOSKONALE NADAJE SIĘ ZARÓWNO NA WIELKIE WYJŚCIA, JAK I POWSZEDNI DZIEŃ.
fot. H&M
Miły dla ciała i oka T-shirt swoją karierę rozpoczął w armii. W czasie pierwszej wojny światowej stanowił część stroju każdego europejskiego żołnierza. Zakładany pod mundur był bardziej elementem bielizny aniżeli właściwego stroju. Inne źródła głoszą, że to amerykańscy marynarze używali bawełnianej koszulki jako pierwsi. Podobno też koszulki stały się sławne, gdy zaczęto używać dwuczęściowej garderoby do spania, w celu zastąpienia tak zwanych śpiochów. Dziś trudno rozstrzygnąć, kto był pierwszy, ale jedno jest pewne: T-shirt od tamtego czasu zadomowił się na dobre w naszej kulturze. Prawdziwy rozwój jego popularności przypada na czas największego rozkwitu popkultury, czyli lata 50. i 60. XX wieku. Gdy Marlon Brando wystąpił w T-shircie w filmie „Tramwaj zwany pożądaniem”, ten bawełniany element ubioru stał się absolutnym hitem. W jego ślad poszedł także James Dean, który ubrany w prosty T-shirt, jeansy i trampki w „Buntowniku bez powodu” sprawił, że podkoszulek tym razem stał się synonimem buntu. Około dekady później pojawiły się pierwsze koszulki z logo wielkich kampanii. Zanim jednak doszło do sytuacji, w której każda firma posiada własne T-shirty, paradoksalnie to hippisi w erze dzieci kwiatów rozpoczęli propagowanie koszulek z nadrukiem do głoszenia swoich ideologii. Lata 90. to prawdziwy rozkwit epoki „koszulkowej”. To czas MTV i gwiazd sceny muzycznej.
na zdjęciu James Dean w filmie „Buntownik bez powodu”
na zdjęciu Marlon Brando w filmie „Tramwaj zwany pożądaniem”
fot. H&M
fot. H&M
BEMAGAZYN.PL
„NIEJEDEN Z T-SHIRTÓW NOSZONYCH PRZEZ SŁAWNE OSOBY Z GŁOSZONYMI NAŃ HASŁAMI PRZESZEDŁ DO HISTORII. GWIAZDY FILMOWE, CELEBRYCI A NAWET POLITYCY PRZYCZYNILI SIĘ WIELOKROTNIE DO POPULARYZACJI T-SHIRTÓW Z NADRUKAMI”
Wtedy też nastąpił prawdziwy boom na koszulki z wizerunkami ulubionych zespołów. Niepozorny z pozoru T-shirt może być miejscem wyrażenia poglądów, opinii i źródłem prowokacji. Ucieczka od formalnego stroju poprzez przemycenie elementu młodości i lekkiego buntu. Tablicą do manifestowania swoich idei i poglądów. Koszulki stanowią idealną platformę do przedstawiania i głoszenia własnych poglądów politycznych, społecznych, religijnych czy też przedstawienia swojego poczucia humoru lub podejścia do świata. Niejeden z T-shirtów, noszonych przez sławne osoby z głoszonymi nań hasłami przeszedł do historii. Gwiazdy filmowe, celebryci a nawet politycy przyczynili się wielokrotnie do popularyzacji T-shirtów z nadrukami. Skrajne hasła polityczne głoszone na koszulkach, bądź humorystyczne przesłania światopoglądowe już dziś nie szokują tak bardzo, ale wciąż przyciągają uwagę. Obojętnie czy z markowym logo, czy kupiony w pobliskim sklepie lub sieciówce, w naszej szafie znajdzie się na pewno chociaż jeden T-shirt. Idealny na każdą okazję, klasyk sam w sobie. Noszony do prostych spodni bądź jeansów podkreśla figurę. Uniwersalny, skierowany do każdego, bez względu na wiek, płeć, przekonania – każdy bowiem może zaprojektować własny T-shirt i zawrzeć na nim, co tylko zapragnie. Jego siła leży w prostocie i dostępności. Przez lata w modzie zmieniało się praktycznie wszystko, jednak on w swojej formie pozostał taki sam.
064
FIRST
URODA
HISTORIA PIĘKNA tekst: Aleksandra Formicka
fot. The Blonds, A/W 2013
DZISIEJSZY FELIETON BĘDZIE LEKKI – TAK, JAK LEKKA JEST WIOSNA, KTÓRA W KOŃCU NADESZŁA! O TYM, ŻE KOBIETY OD ZAWSZE ZWRACAŁY SZCZEGÓLNĄ UWAGĘ NA SWÓJ WYGLĄD, WIE KAŻDY, ALE JAK WYGLĄDAŁO TO PRZED TYSIĄCAMI LAT, JUŻ NIEKONIECZNIE. ZAPRASZAM NA MAŁĄ BABSKĄ PODRÓŻ W CZASIE.
Najwięcej dokumentów, zapisów oraz obrazów zachowało się ze starożytnego Egiptu, który jest uznawany za kolebkę kosmetyki. Wzorem piękna i kobiecości była Nefretete. Jej popiersie pozwala nam odtworzyć ówczesne kanony urody. Przede wszystkim była to jasna karnacja. Egipcjanki, ale także i Egipcjanie, unikali słońca, starali się używać „filtrów” przeciwsłonecznych, które wytwarzali z różnych olejów i wosków. Jasna skóra była przejawem bogactwa i dobrobytu – to biedota i niewolnicy byli opaleni od pracy na zewnątrz. Twarz rozbielano, pudrując ją ochrą, a następnie dorysowując niebieskie żyłki. To miało podreślić alabastrową, wręcz cienką jak pergamin skórę. Makijaż oka odgrywał bardzo ważną rolę w Egipcie. Po pierwsze był związany z obrządkiem religinym – symbolem boga Ra było właśnie oko. Chcąc oddać mu cześć, malowano oczy w specyficzny sposób. Drugi powód był zdecydowanie bardziej pragmatyczny. Makijaż chronił oczy przed brudem, kurzem i owadami. Kreski na oczach, często pociągnięte aż do skroni, malowano tak, aby oko miało kształt migdała. Najczęściej używano czarnego lub zielonego barwnika. Z oczywistych względów takie barwniki miały bardzo naturane i proste składy, np. malachit i galenit. Egipcjanki goliły brwi, a następnie domalowywały je czarnym węgielkiem. Usta i policzki były pomarańczowe lub jaskrawoczerwone. Do tego był wykorzystywany minerał, zwany cynobrem.
Już w starożytnym Egipcie farbowano włosy. Uzyskać można było praktycznie tylko dwa kolory. Czarny, za pomocą indygo, oraz rudy, za pomocą henny. Co ciekawe, henny używano też do barwienia paznokci u rąk i u stóp. Egipcjanki były bez wątpienia mistrzyniami w wytwarzaniu przeróżnych pachnideł i olejków. O ich zdolnościach może świadczyć fakt, że znaleziony przed laty pergamin zawiera opis prawdopodobnie pierwszego peelingu w historii. Do jego wytwarzania był używany sproszkowany alabaster. Choć kanon kobiecej figury różnił się nieco od dzisiejszego, już 5 tysięcy lat temu egipskie kobiety lubiły podkreślać swoje atuty i chować mankamenty. O mocy urody doskonale wiedziała Kleopatra – jej urada była znana daleko poza granicami Egiptu, a ona sama używała jej do zdobycia władzy. W starożytnej Grecji wykonywano wiele zabiegów, aby osiągnąć klasyczny ideał piękna. Podobnie jak w Egipcie, kobiety chciały mieć możliwie najjaśniejszą skórę. W tym celu stosowały pudry oraz kremy wybielające. Najbardziej znanym sposobem była maseczka z miąższu chleba i mleka. Oczy malowano czarnym węglem, jednak znacznie delikatniej niż w Egipcie. Usta i policzki barwiono specjalnym woskiem. Co bogatsze Greczynki mogły pozwolić sobie na luksus posiadania niewolnicy, której zadaniem było dbanie o wygląd swojej pani. Rzymianie przejęli kosmetykę od Greków. Poza sto-
sowaniem takich samych jak oni masek z chleba i mleka, Rzymianki wprowadziły składnik, który używany jest do dziś – lanolinę, czyli tłuszcz otrzymywany z owczej wełny. Z Rzymem wiąże się oczywiście kult higieny. Dostęp do łaźni był niemalże powszechny, a ludzie spotykali się w nich, żeby poplotkować czy porozmawiać o bieżących problemach politycznych. Ideałem piękna była „CHOĆ KANON KOBIECEJ Melisana, wiecznie piękna i młoda FIGURY RÓŻNIŁ SIĘ NIECO OD matrona. Kobiety, chcąc upodobnić DZISIEJSZEGO, JUŻ 5 TYSIĘCY się do Germanów, farbowały włosy. LAT TEMU EGIPSKIE KOBIETY Do ich rozjaśniania używały soku LUBIŁY PODKREŚLAĆ SWOJE z pigwy, rumianku czy żółtek jaj. Ma- ATUTY I CHOWAĆ MANKAMENkijaż stosowano na każdą niezakrytą TY. O MOCY URODY WIEDZIAŁA część ciała – także dekolt i ramiona, JUŻ KLEOPATRA JEJ PIĘKNO które starannie golono. Oczy przy- BYŁO ZNANE DALEKO POZA ciemniano węglem, cerę rozjaśnia- GRANICE EGIPTU, A ONA SAMA no pudrami, a paznokcie farbowano UŻYWAŁA GO DO ZDOBYCIA henną. Oprócz tego Rzymianki za- WŁADZY I SUKCESU.” kładały ozdobne plastry, jeśli na czole pojawiły się jakieś niedoskonałości. Po upadku Rzymu kosmetyka i kult piękna praktycznie upadły. Średniowiecze to czas odwócenia się od kosmetyki, którą nazywano domeną pogan. Zadaniem kobiet było wychowywanie dzieci i dbanie o dom, a nie spełnianie
fot. V. Westwood S/S 2013
fot. M. Kirchhoff S/S 2012
BEMAGAZYN.PL
066
FIRST
URODA
fot. G. Laroche S/S 2013
fot. V. Westwood A/W 2013
swoich próżnych zachcianek. Kult piękna nie upadł jed- udało się takie włosy zapuścić. Kobiety i mężczyźni często nak tam, gdzie chrześcijańswo nie miało swoich wpływów chodzili po prostu zawszeni. Wtedy albo maskowano zły – w krajach Wschodu. stan włosów pudrami, albo golono i nakładano peruki. Arabskie kobiety stosowały specjalne odmładzające Kobiety często stosowały maseczki z mleka lub żelatymaseczki. Wytwarzały je z cytryn, ryżu, orzechów i wie- ny. Do makijażu używano szminek i różów, najczęściej lu innych roślin. Pocieranie twarzy w odcieniach czerwieni i fioletu. i ciała takim mazidłem miało za zaProblemy z cerą, bardzo wówczas danie złuszczyć naskórek i zapobiec „NA SZCZĘŚCIE, WSZYSTKO powszechne, maskowano grubą zmarszczkom – zupełnie jak dzisiejsze POWOLI ZACZĘŁO WRACAĆ DO warstwą makijażu, zupełnie ignopeelingi! Włosy farbowano na rudo NORMY. LUDZIE ZNÓW ZACZĘLI rując myśl o ich leczeniu. lub czarno, prawdopodobnie henną. UŻYWAĆ WODY I DBAĆ O HIGIE Na szczęście, wszystko powoli Koran zabraniał tatuowania się. Co cie- NĘ. DO ŁASK WRÓCIŁY OLEJKI, zaczęło wracać do normy. Ludzie kawe, to Arabowie wymyślili perfumy BALSAMY ORAZ WSZYSTKIE KRE- znów zaczęli używać wody i dbać na bazie alkoholu oraz wykorzystanie MO-PODOBNE SPECYFIKI, KTÓRE o higienę. Do łask wróciły olejki, wody różanej do pielęgnacji ciała i wło- MIAŁY ZA ZADANIE UTRZYMAĆ balsamy oraz wszystkie kremosów. SKÓRĘ PIĘKNĄ I MŁODĄ.” podobne specyfiki, które miały Renesans, barok i oświecenie, za zadanie utrzymać skórę piękną niestety, kontynuowały złe nawyki śrei młodą. Dzisiejsza kosmetyka to dniowiecza, z tą różnicą, że ludzie zaczęli używać częściej przede wszystkim higiena oraz zabiegi upiększające i mewody do mycia. Dotyczyło to jednak warst niższych. Ary- dycyna estetyczna. Choć widoczny jest niesamowity skok stokracja, aby zamaskować nieprzyjemny zapach, wolała cywilizacyjny, także w kwestii piękna i dbania o nie, pewużywać perfum i wód aromatycznych,. Bardzo ważnym na rzecz jest stała i niezmienna – od zawsze chcemy być elementem stały się włosy – najlepiej długie, gęste i falo- po prostu atrakcyjni i wiecznie młodzi. wane. Niestety, brak higieny powodował, że mało komu
Praca wyróżniona w tegorocznej edycji konkursu STYLE MASTERS 2013 fryzura - Tomasz Marut make up - Anna Żołądek projekt stroju - Katarzyna Haratym foto - Łukasz Radzięta ul. Kupa 5 Kraków, tel .12-357-7-357, www.avantapres.pl, e-mail: salon@avantapres.pl
FIRST
fot. N. Miller
fot. E. Saab
fot. Altuzarra
URODA
fot. Sportmax
fot. Just Cavalli
fot. M. Ihiullier
068
OD PIERWSZEGO WEJRZENIA tekst: Aleksandra Pająk
SIŁA SPOJRZENIA JEST OGROMNA – WYRAŻA TAK WIELE EMOCJI. DLATEGO TEJ WIOSNY W MAKIJAŻU STAWIAMY NA CHARAKTERYSTYCZNY MAKIJAŻ OCZU, KTÓRY SPRAWI, ŻE NIE MOŻNA BĘDZIE NAS PRZEGAPIĆ. Podstawą są rzęsy. W tym sezonie ponownie króluje inspiracja gęstymi „firankami” modelki Twiggy. W połączeniu z czarną kreską na powiece podkreślają oczy, a jednocześnie wyglądają bardzo niewinnie. Uwaga, jeśli natura nie obdarzyła nas wystarczająco długimi rzęsami, z powodzeniem możemy dopomóc sobie sztucznymi. Nie zapominamy też o brwiach – cienkie kreseczki są passé, do łask wracają szerokie, wyraziste brwi (co nie oznacza, że rezygnujemy z regulowania!). Nieustannie modne są także tzw. kocie oczy, czyli mocno podkreślone czarną kredką. To bardzo klasyczny makijaż, który sprawdzi się zarówno na co dzień, jak i na większe wyjścia. W wersji bardziej awangardowej kreskę (niekoniecznie czarną, intensywne kolory świetnie sprawdzą się latem) malujemy na środku powieki. Jeśli lubicie
mocny makijaż, to ekstremalne wcielenie smoky eyes (czarny cień na całej powiece) z pewnością przypadnie Wam do gustu. Tej wiosny triumf święcą także różne odcienie niebieskiego. W makijażu wieczorowym dobrze sprawdzi się połączenie granatu i czerni. Z kolei błękit (na całej powiece albo w postaci kreski na dolnej lub górnej) przypomina, że lato już tuż tuż! W wersji wieczorowej możemy dodać także elementy błyszczące, jak brokat lub wręcz cyrkonie. Wiosenny makijaż nie boi się kolorów, dlatego spokojnie eksperymentujemy z kreskami. Białe otwierają oko i podkreślają opaleniznę. Żółte lub pomarańczowe ożywiają cerę, a morskie przywołują wakacje. W tym sezonie nie ograniczamy się do podkreślania linii rzęs – kreski na dolnej powiece lub biegnące pośrodku górnej to świadectwo, że wiemy, co w modzie piszczy. Umiejętne podkreślenie tak wyrazistej części naszej twarzy sprawia, że nie można od niej oderwać oczu. I kto wie? Może w ten sposób oczarujesz kogoś od pierwszego wejrzenia?
„PIĘKNO BEZ SZACUNKU ...JEST NICZYM„ CENTRUM KOSMETOLOGII KIREY z troski o piękną skórę każdej kobiety w pierwszej połowie MAJA 2013 organizuje DNI OTWARTE w Centrum Handlowym Europa Centralna. W ciągu trzech dni nasi eksperci będą wykonywać nowatorski zabieg marki KLAPP (jedyny taki zabieg w Polsce) całkowicie bezpłatnie. Express lift – to zabieg dla każdego typu cery, która wymaga błyskawicznej odnowy i regeneracji. Trwa jedyne 30 minut i zapewnia widoczny i natychmiastowy efekt liftingu twarzy. Dodatkowo w jednym dniu zaprezentujemy Państwu Endermologię – zabiegi wyszczuplające i anty-aging, które są w 100% naturalne. Endermologia gwarantuje spektakularną efektywność bez skutków ubocznych. Trzy dni z CENTRUM KOSMETOLOGII KIREY to nasz podarunek piękna dla każdej kobiety. Wierzymy, że piękno bez szacunku jest niczym, dlatego stosujemy najlepsze i najnowocześniejsze zabiegi, które są bezpieczne dla każdego typu skóry. Informacja o dokładnym terminie dni otwartych Centrum Kosmetologii Kirey w CH Europa Centralna pojawi się na naszej stronie www.kirey.pl oraz naszym fanpage’u na Facebooku.
070
FIRST
DESIGN
GOOGLE GLASS tekst: Filip Stępień
Bycie pierwszym, a co za tym idzie, najlepszym w jakiejkolwiek dziedzinie to nie lada wyzwanie, szczególnie w świecie technologii. Niemal w każdym artykule podkreślam tempo zachodzących w nim zmian, które z dnia na dzień wydaje się być coraz bardziej szaleńcze. Nasze smartphone’y to już nie zabawki, a pełnoprawne komputery, za pomocą, których możemy wykonywać mnóstwo mniej lub bardziej skomplikowanych zadań, jednakże jest z nimi jeden istotny problem. Pomimo ich “inteligencji” i technicznego zaawansowania, aby je obsługiwać musimy poświęcać im sporo uwagi, rozpraszają nas. Co jeśli mamy zajęte ręce lub sytuacja w jakiej się znajdujemy, nie pozwala nam na skorzystanie z naszego telefonu? Odpowiedzią na to pytanie jest nowe urządzenie giganta z Mountain „GOOGLE STWORZYŁO GADŻET, View, nazywa się Google Glass. KTÓRY CAŁKOWICIE ODMIENIA Glass to w telegraficznym skrócie DOTYCHCZASOWY MODEL INinteraktywne okulary. Wyposażone TERAKCJI CZŁOWIEKA Z TECHm.in.: w pryzmatyczny wyświetlacz, NOLOGIĄ.” aparat cyfrowy z funkcją nagrywania wideo, niewielki reagujący na dotyk panel boczny i co najważniejsze, świetne oprogramowanie, które pozwala nam użytkować je w najbardziej intuicyjny możliwy sposób. Wystarczy powiedzieć “OK Glass” by je uaktywnić i następnie wydać im polecenie, lub wybrać odpowiednią opcję z menu, dotykając boku oprawek, telefon w tym czasie może spokojnie spoczywać w kieszeni jeansów lub torebce, Glass zastąpi nam jego funkcjonalność, całkowicie. Kolejna mobilna rewolucja nad którą Google pracowało zaledwie trzy lata, dzieje się na naszych oczach i to dosłownie. Można zastanawiać się czy nazywanie Google Glass mobilną rewolucją jest trafne, ale jak inaczej nazwać produkt który jest kompletnie nową kategorią skomputeryzowanych urządzeń, zaprojektowanych z myślą o tym, aby jak najmniej nas rozpraszać, by komunikowanie się za jego pomocą i użytkowanie go było jak najbardziej naturalne? Google stworzyło gadżet, który całkowicie odmienia dotychczasowy model interakcji człowieka z technologią.
BEMAGAZYN.PL
OTO KILKA Z ZAPREZENTOWANYCH DOTYCHCZAS FUNKCJI GLASS:
Z racji tego, że okulary mają wbudowany w oprawę aparat cyfrowy po wymówieniu „OK Glass” możemy: robić zdjęcia.
Kręcić filmy.
Lub dzielić się tym co aktualnie widzimy z naszymi znajomymi.
Jeżeli zgubimy się i będziemy potrzebować wskazówek jaką drogę wybrać, nic nie stoi na przeszkodzie aby mapy Google pojawiły się wprost przed naszymi oczami.
Glass mogą też oczywiście posłużyć jako słuchawka bluetooth podczas rozmowy, dyktowanie wiadomości tekstowych również nie stanowi żadnego problemu.
072
FIRST
DESIGN
Możemy też zapytać Google np. o długość Mostu Brooklińskiego.
Lub poprosić o przetłumaczenie jakiejkolwiek frazy we wszystkich językach obsługiwanych przez tłumacz Google.
Glass będą też wyświetlały przydatne nam informacje bez zapytania, w formie kart, jak ma to miejsce w najnowszych smartphone’ach z systemem Android np.: gdy podczas pobytu na lotnisku zmieni się nasza bramka odprawy, Glass nas o tym poinformuje.
Jednakże nie w funkcjach opisanych wcześniej widzę największą przełomowość tych okularów. Według mnie dopiero gdy deweloperzy zaczną tworzyć aplikacje dla nowego wynalazku Google, poznamy jego prawdziwą wartość. Wyobraźcie sobie na przykład sytuację w której nie zauważacie swojego przyjaciela na zatłoczonej ulicy, lecz w rogu okularów widzicie powiadomienie mówiące o tym, że 20 metrów przed wami znajduje się on/ona, przecież nic nie stoi na przeszkodzie aby Glass rozpoznawał twarze lub nawet ubrania naszych znajomych. Myślę, że granicą tworzenia nowych zastosowań tego gadżetu, będzie ludzka wyobraźnia. Istnieje oczywiście wiele pytań na temat Glass, na które obecnie nie znamy odpowiedzi. Nie wiemy czy te okulary będą działały tak jak obiecuje to w swoich materiałach promocyjnych Google, ciężko też jednoznacznie stwierdzić, czy pracę nad
tym gadżetem zostaną zakończone w terminie i będziemy mogli kupić Glass przed końcem roku. Zastanawia mnie też, czy nie zostaniemy zasypani zbyt dużą ilością powiadomień i informacji, jeżeli wszystkie popularne aplikacje, doczekają się swojej wersji dla Google Glass. Przecież nie będziemy mogli ich zignorować, jak dzwoniącego telefonu, ponieważ powiadomienia będą się znajdowały w naszym polu widzenia. Ale jedna myśl, szczególnie nie daje mi spokoju, czy ktokolwiek o zdrowych zmysłach będzie chciał nosić to urządzenie publicznie?
CENA: modele dla beta-testerów kosztowały 1500$. Finalna cena produktu nie jest jeszcze znana.
DOSTĘPNOŚĆ: według zapowiedzi Google, Glass ma trafić do sprzedaży najpóźniej w grudniu 2013 roku.
PIERWSZE ZAJĘCIA GRATIS! Szkółka SQUASH: wtorek, g. 16:00, 17.00, 18.00 (w zależnosci od grupy wiekowej), Zajęcia Taneczne: wtorek, g. 17:00, Zajęcia ogólnorozwojowe: czwartek, g. 17:00
Zapisy przyjmujemy pod numerem telefonu: 32 232 21 37 Stary Hangar Fitness & Wellness Club Gliwice, ul. Toruńska 1, tel. 32/ 232 21 37
www.staryhangar.pl
074
FIRST
DESIGN
BEMAGAZYN.PL
DOM-KRYJÓWKA tekst: Anna Wija zdjęcia: Paul Bardagjy
KIEDY MARZYMY O TYM, GDZIE CHCIELIBYŚMY ZAMIESZKAĆ W PRZYSZŁOŚCI, W GŁOWIE MAMY OBRAZ NASZEGO IDEALNEGO DOMU, CZY MIESZKANIA. MOŻE BYĆ TO APARTAMENT W WIELKIM MIEŚCIE, BĄDŹ MAŁY DOMEK NA ODLUDZIU. WARTO CZASAMI WYJŚĆ POZA SCHEMAT I ZROBIĆ COŚ ORYGINALNEGO. TAK WŁAŚNIE ZROBIŁ WŁAŚCICIEL EDGELAND HOUSE, KTÓRY ZNAJDUJE SIĘ W STANACH ZJEDNOCZONYCH, W MIEJSCOWOŚCI AUSTIN (TEKSAS).
076
FIRST
DESIGN
Właścicielem tego nietypowego domu jest były praw- Pomaga także przy utrzymywaniu odpowiedniej temperanik, obecnie autor powieści science-fiction Chris Brown. Za- tury w budynku, zimą zapobiega znacznym utratom ciepła, mieszkał tu wraz ze swoją partnerką i synem. Forma domu z kolei latem chroni przed nadmiernym nagrzewaniem się idealnie odpowiada stylistyce pisarskiej, w jakiej specjalizuje budynku. się Chris, to dom nowoczesnego ekscentryka. Jeżeli chcemy posiadać taki dach, musimy liczyć się Dom, którego na pierwszy rzut oka nie widać, niczym z dodatkowymi kosztami, bowiem montaż nie należy do najkameleon wpasowuje się w zieleń wzgórza, w którym scho- tańszych, jednak posiada wiele zalet ekologicznych i z pewwana jest część konstrukcji. Cała część mieszkalna, zamiast nością po paru latach stwierdzimy, że taka inwestycja była pojawić się na powierzchni ziemi, zoopłacalna. stała przeniesiona niżej, tworząc total Budując współcześnie domy, nie nietypowy przykład współczesnego „ZIELONE DACHY STAchcemy, aby były jak najbardziej dodomu jednorodzinnego. NOWIĄ OBECNIE SILNĄ pasowane do naszego stylu życia. Dom Dach pokryty zielenią to do- TENDENCJĘ W BUDOWChrisa bez wątpienia można nazwać bry kamuflaż, kiedy chcemy uciec od NICTWIE NOWOCZESNEJ nowoczesnym, jego rzut na trójkątzmienionego ludzką ręką krajobrazu. ARCHITEKTURY. STOnym planie został podzielony na dwie Został częściowo schowany w pochy- SOWANE SZCZEGÓLNIE części, które łączy dziedziniec, służący łym zboczu jako doskonała kryjówka, W WIELKICH MIASTACH, dodatkowo jako salon letni, a ponadto szczególnie kiedy pojawia się potrzeba GDZIE KAWAŁEK PRYposiada basen, który wysunięty jest na odseparowania od świata, nabrania dy- WATNEJ ZIELENI JEST NA zachodnią stronę. stansu, kiedy pojawiają się chęci obco- MIARĘ ZŁOTA.” Część mieszkalna składa się wania sam na sam z naturą. To idealne z dwóch pawilonów, pierwszy to część środowisko dla niejednego pisarza – prywatna, gdzie znajdują się sypialnie pozwala wyciszyć się i ułatwić poszukiwanie inspiracji. gospodarzy, łazienki oraz gabinet właściciela. Część oficjal Zielone dachy stanowią obecnie silną tendencję w bu- na to duży salon, połączony z jadalnią i jasną kuchnią. Całe downictwie nowoczesnej architektury. Stosowane szczegól- życie mieszkańców toczy się w jasnych pomieszczeniach, całnie w wielkich miastach, gdzie kawałek prywatnej zieleni jest kowicie przeszklonych. Materiały, które zostały wykorzystana miarę złota. ne to beton, duże ilości szkła oraz stal. Życzeniem właściciela Zielone pokrycie dachowe posiada wiele zalet. Przede było ograniczenie elementów wykonanych z drewna, co nam wszystkim może być idealnym miejscem wypoczynku, przy mogłoby wydawać się zbyt odważnym ruchem, prowadzątym bardzo dobrze tłumi wszelkie hałasy. cym do totalnego „wychłodzenia” klimatu wnętrza.
BEMAGAZYN.PL
078
FIRST
DESIGN
Ale dzięki dużym oknom w dzień wpada do środka sporo naturalnego światła, co automatycznie ociepla stalową biel wnętrza. Temperatura panująca przez cały rok pozwala swobodnie przemieszczać się między częściami domu, dlatego dziedziniec staje się dodatkowym pokojem. Bez wątpienia jest to odważny projekt, niekojarzący się z typowym domem dla rodziny, już nie tylko ze względu na lokalizację, wykorzystanie działki, ale także i podział na dwie osobne części. Projekt powstał przy współpracy pisarza z architektami z Bercy Chen Studio. Na świecie takie domy już nie są nowością, jednak w Polsce w dalszym ciągu należą do rzadkości. Biorąc pod uwagę warunki klimatyczne, koszt wykonania i utrzymania zielonego dachu, na razie możemy tylko pozazdrościć.
Usłysz swój kolor FISCHER Poligrafia 41-907 Bytom, ul. Zabrzańska 7e e-mail: biuro@fischer.pl www.fischer.pl Telefony: 32 782 13 05 697 132 100 500 618 296 608 016 100
080
FIRST
DESIGN
W PROJEKTOWANIU LICZY SIĘ MYŚLENIE tekst: Angelika Gromotka / STGU
DAWID KORZEKWA Dr Dawid Korzekwa, grafik-projektant, adiunkt w Katedrze Projektowania Graficznego Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach. Prezes Stowarzyszenia Twórców Grafiki Użytkowej STGU (od 2007) Stypendysta Ministra Kultury (2005). Dyrektor artystyczny Magazynu Literackiego “Kursywa” (2004-2007). Autor logotypu Salonu Plakatu Polskiego, organizowanego przez Muzeum Plakatu w Wilanowie. Komisarz Międzynarodowego Biennale Studenckiej Grafiki Projektowej AGRAFA (2006-2009). Specjalizuje się w projektowaniu prasowym, książce, identyfikacji wizualnej i plakacie.
Dlaczego zostałeś dizajnerem? Zostałem dizajnerem, dlatego że właściwie od podstawówki była to moja pasja. Może niekoniecznie było to od początku nazwane projektowaniem graficznym, ale zawsze mnie ciągnęło w kierunku komunikacji wizualnej. Co prawda, skończyłem średnią szkołę handlową, ale zawsze chciałem zajmować się czymś związanym z kulturą wizualną, jako młody chłopak interesowałem się bardziej graffiti niż tabelkami. To był początek, to było moją pasją. W związku z tym po liceum, przy wyborze studiów kierowałem się tym zamiłowaniem do malowania liter i komunikowania się za pomocą obrazu. Dostałem się na Akademię Sztuk Pięknych w Katowicach i to było to. Zakochałem się w projektowaniu, stało się ono moją pasją, do dziś dnia. Jak to jest w takim razie być teraz dizajnerem? Fajnie jest być dizajnerem i jest to bardzo przyjemna praca, polega na myśleniu. Jest to wbrew pozorom trudny zawód, bo z jednej strony, po skończeniu akademii, człowiek nauczony jest pewnej swobody, chce być „artystą”, a po skończeniu szkoły, po drugiej stronie pojawia się odbiorca i wszystkie funkcje związane z projektowaniem. Nie zawsze można sobie pozwolić na taką formę wizualnego wyrazu, jaką by się chciało, bo to nie „sztuki piękne”. Poza oczywiście własnymi, self-publishingowymi materiałami (gdzie swoboda jest większa), formę trzeba dostosować do odbiorcy. To jest czasami trudny kompromis, bo projektant chciałby zrobić „coś po swojemu”. Dizajner w swojej pracy balansuje na pograniczu sztuki i rzemiosła. Jakie cechy powinien mieć dobry projektant? Powinien być profesjonalny. Jak w każdym praktycznie zawodzie, dobry projektant powinien umieć rozmawiać z klientem, a klient powinien wiedzieć, czego chce, bo to determinuje praktycznie pracę. Dobry projektant zawsze się dogada i wypracuje sensowny kompromis, o ile zleceniodawca także będzie otwarty. Projektant umiejętnie przetwarza i łączy informacje, a następnie przekłada je na język wizualny. Musi wiedzieć, na ile sobie może pozwolić i kiedy odłożyć na bok swoje emocje, a kiedy postawić na swoim. W projektowaniu liczy się myślenie – jeśli ktoś myśli, że dizajn to robienie tylko fajnych obrazków, to jest w dużym
błędzie. Najważniejsza jest świadomość tego, co się robi, po co i dla kogo i dobieranie dobrych środków wizualnych. Jaki powinien być idealny projekt? Projektowanie w dużej mierze polega na analizie. Dobry projekt jest wypadkową oczekiwań klienta, projektanta i odbiorcy, powstaje na styku wzajemnego dialogu, czasami nawet niełatwych kompromisów. Sukces polega także na wyróżnianiu się swoim projektem na rynku, aby był wyjątkowy, ciekawy, a najlepiej jeszcze, aby można było w nim odnaleźć charakterystyczny, indywidualny styl projektanta. Podstawą dobrego projektu jest w dużej mierze prawidłowo skonstruowany brief, research, adekwatny dobór środka i formy przekazu. Inaczej projektuje się na potrzeby Internetu, inaczej książki, wydawnictwa etc. Aby powstał dobry projekt, musi na to poniekąd pozwolić klient, który za niego zapłaci. Pod tym względem rynek projektowy w Polsce się zmienia, to cieszy. Pomimo tego, że nadal mamy do rozwiązania problem wyglądu naszej przestrzeni publicznej, a pewni klienci nie są jeszcze świadomi dobrego dizajnu, ogólnie sytuacja się poprawia. Mamy coraz więcej dobrych projektów i świadomych, wymagających klientów. Coraz więcej firm wie, że opłaca się inwestować w dobry dizajn. Co Cię inspiruje? Zawsze mi się podobało postmodernistyczne podejście do projektowania, taka trochę dekonstrukcja. To mi się zawsze podobało. Inspiruje mnie w dużej mierze ulica – uczyłem się projektować na graffiti, obdartych plakatach, Lubię Dawida Carsona, ale szanuje także Adriana Frutigera. Jaką radę dał byś studentom, którzy chcą kiedyś zostać dizajnerami? Trzeba dużo pracować i zastanawiać się, co się robi. Talent to 10% a 90% to ciężka praca. Wiele rzeczy dzisiaj robi bezmyślnie „fotoszop” i młodzi ludzie nie zawsze są świadomi, dlaczego wybierają takie, a nie inne formy. Łatwość w dostępie do informacji czasami nie zachęca do zastanawiania się – a dobry projektant wie, dlaczego wybrał taki a nie inny krój, kolor, kształt, z czego to wynika.
Dzięki za rozmowę.
BEMAGAZYN.PL
fot. CSW katalog Dawid Korzekwa
fot. Pokłady designu poster Dawid Korzekwa
fot. eco21 poster Dawid Korzekwa fot. CSW katalog Dawid Korzekwa
WWW.STGU.PL
w
w
w
.
k
o
m
s
t
a
.
p
l
Zdobywamy zaufanie kolejnych pokoleń
ADRES: ul. Nasienna 2 44-120 Pyskowice mobile: 32 338 36 10 e-mail: salon@komsta.pl
okna, drzwi, rolety, fasady aluminiowe, ogrody zimowe