5 minute read
Sklep 2.0 – nowoczesne technologie w małym sklepie zoologicznym
by Bernadeta
Marcin Śliżewski
Małe sklepy z artykułami dla zwierząt czują na plecach oddech konkurencji w postaci dużych sklepów oraz sklepów internetowych – jednak te nie walczą tylko ceną. Ich orężem jest również nowoczesna technologia, która wbrew powszechnemu przekonaniu jest w zasięgu finansowym i technologicznym każdego małego sklepu zoologicznego. Nic nie zastąpi dobrego pomysłu na strategię i rozwój sklepu, jednak umiejętnie wykorzystane rozwiązania technologiczne pomogą podjąć rywalizację ze znacznie większymi konkurentami.
Advertisement
Rozwiązania stosowane przez dużych graczy, choć doskonale znane wszystkim właścicielom małych sklepów, są często przez nich niezauważalne – a utrata klientów bywa kwitowana jednym zdaniem: „Oni mają niższe ceny”, często pomijając np. fakt, że ich konkurent wysłał do swoich klientów w ciągu miesiąca dwa newslettery z atrakcyjnymi ofertami, a także zadbał, by nie zapomnieli o jego sklepie. Komunikacja to klucz do sprzedaży. Mając nawet najlepsze ceny, piękny sklep i kompetentną obsługę, niczego nie sprzedamy, jeśli nie zaprosimy do nas klientów. Cena, choć ważna, nie jest jedynym kryterium wyboru. Często ważniejsze są dostępność, szybkość zakupu i impuls, który do niego kieruje. Tak naprawdę każda z omawianych technologii i sposób jej wykorzystania zasługuje na osobny artykuł, ale tutaj omówimy skrótowo tylko kilka z nich.
Baza klientów
Pierwszym i najważniejszym zagadnieniem jest dotarcie do klientów, więc dobrym rozwiązaniem będzie pozyskanie adresów e-mail i numerów telefonów do klientów. Można to zrobić na wiele sposobów, np. wydając karty rabatowe, oczywiście po uprzedniej rejestracji klienta w naszej bazie i uzyskaniu od niego zgody na wysyłkę ofert (zgody marketingowej) – sama baza na początku może być utworzona w excelu czy jego darmowej alternatywie LibreOffice calc. Karta rabatowa nie musi być produktem realnie istniejącym w świecie – ewentualne zniżki mogą być aktywowane po podaniu numeru telefonu przypisanego do klienta. Jeśli się jednak zdecydujemy na zamówienie kart, to ich koszt nie powinien przekroczyć (razem z projektem graficznym i unikalną numeracją) 1000 zł. Umiejętne obudowanie atrakcyjności posiadania takiej karty spowoduje, że nawet nowi klienci będą o nią pytać – co pozwoli na szybkie zbudowanie bazy. Oczywiście karta klienta nie jest jedynym sposobem pozyskania adresów i zgód. Jednak umiejętnie wykorzystana może zapewnić stałe źródło nowych danych.
Newsletter
Mając już bazę klientów, możemy prowadzić skuteczną wysyłkę SMS-ów i e-maili marketingowych z ciekawymi ofertami. Nawet jeśli klient z nich nie skorzysta, nie pozwalamy mu w ten sposób zapomnieć o naszym sklepie – jest na bieżąco z tym, co mamy, co oferujemy. Często również pod wpływem impulsu dokonuje zakupów produktów z naszej oferty. Dopóki baza jest mała, wysyłkę newsletterów możemy prowadzić przez dedykowane do tego celu usługi lub oprogramowanie – znajdziecie je bez problemu w wyszukiwarce internetowej. Gdy nasza baza będzie liczyć kilka tysięcy rekordów, można zainwestować w profesjonalne i płatne narzędzia do tego celu. Ważne jest, by taki newsletter wyglądał profesjonalnie, dlatego warto zlecić jego wykonanie grafikowi. Cena za szablon nie powinna przekroczyć 300 zł. Zwrot inwestycji jest wprost proporcjonalny do atrakcyjności oferty w newsletterze. Warto również zapewnić odbiorcom poczucie wyjątkowości – np. obniżka 20% na konkretny produkt po okazaniu newslettera czy podaniu hasła w nim zawartego. W ten sposób ofertę wykorzystają wyłącznie osoby, którym ją wysłaliśmy.
SMS
Marketing SMS jest dobrym wsparciem sprzedaży. Tam, gdzie e-mail nie da rady, zazwyczaj doskonale sprawdzi się SMS, który mimo niewielkich możliwości technicznych (krótki tekst, uboga grafika) dociera bezpośrednio na telefon klienta. Wyspecjalizowane firmy oferują usługę bramki SMS, gdzie za drobną opłatą (10–15 groszy za SMS) możemy wysłać wiadomość z ofertą do naszych klientów.
Media społecznościowe
Choć w zasadzie nie potrzeba do ich prowadzenia pieniędzy, to wymagają już większego nakładu pracy. Facebook i Instagram to minimum – regularne dodawanie ofert, prezentacji produktów czy informacji z życia sklepu znacznie zwiększą sprzedaż i ruch w sklepie. Istnieją tysiące bezpłatnych poradników, jak prowadzić własny fanpage, a mimo to przeglądając FB wielu sklepów zoologicznych, bardzo często widzę popełniane wciąż te same błędy: brak regularności, długie przerwy między postami, zamiast unikalnej treści udostępnianie treści z innych stron czy memów, niewielki nakład poświęcony na pozyskanie nowych obserwujących – a to jest najważniejsza rzecz. Nawet doskonała oferta wysłana do 100 lub 2000 osób da zupełnie różne efekty. Widuję fanpage utworzone pięć lat temu i mające po 300–500 obserwujących, co jest liczbą zbyt niską, by jej prowadzenie dawało realne korzyści (z wyjątkiem sytuacji, gdy sklep jest prowadzony w bardzo małej miejscowości). W rok można pozyskać minimum tysiąc fanów, i to relatywnie niewielkim kosztem.
Strona internetowa
Nawet niewielka i skromna, ale profesjonalnie wykonana strona internetowa da nam dużą przewagę konkurencyjną nad sklepami, które jej nie posiadają. Choć gwałtowny rozwój mediów społecznościowych zepchnął odrobinę w cień małe strony www, to nadal wiele osób używa wyszukiwarek internetowych do znalezienia interesujących je usług. Dobrą praktyką jest również zamieszczanie ofert i aktualności u siebie na stronie, a później repostowanie ich na Facebooku. Media społecznościowe potrafią pod byle pretekstem usunąć fanpage lub zablokować czasowo do niego dostęp. Osobiście straciłem dostęp do swojej strony na miesiąc za opublikowanie artykułu o pasożytach zewnętrznych – czyli pchłach i innych. Nie pomogły żadne odwołania. W przypadku strony wydatek jest zdecydowanie większy (kilka tysięcy złotych), lecz zazwyczaj jednorazowy – raz do roku wystarczy opłacić serwer i domenę, co powinno się zamknąć w kwocie 200–500 zł. Po wykonaniu strony pojawią się telefony od dziesiątek firm proponujących pozycjonowanie w wyszukiwarkach – jednak przynajmniej w pierwszym okresie nie jest to ani konieczne, ani potrzebne. Chyba że mamy spore zapasy gotówki albo chcemy przyspieszyć proces rozwoju.
MyPetStory
Jednym z gotowych i niskobudżetowych rozwiązań jest aplikacja MyPetStory, która zawiera i udostępnia wiele z prezentowanych wyżej rozwiązań. Możesz w niej umieszczać kupony zniżkowe i inne na zakupy w swoim sklepie, rejestrować swoich klientów oraz wysyłać informacje do opiekunów zwierząt w swojej okolicy. Co więcej, Twój sklep będzie widoczny na ekranach smartfonów okolicznych miłośników zwierzaków, a funkcja drive-to-store poprowadzi ich prosto do niego. Dzięki MyPetStory będziesz w stałym kontakcie ze swoimi klientami, codziennie inspirując ich do odwiedzin w Twoim sklepie i regularnych zakupów. Wystarczy zarejestrować się w aplikacji (na www.panel.mypetstory.pl), dodać sklep i bez żadnego ryzyka przetestować jej działanie, korzystając z bezpłatnego okresu próbnego.
Technologie w sklepie
Bardzo dobrym wsparciem sprzedaży będzie duży monitor, na którym można wyświetlać reklamy lub oferty dnia, lub np. tablet umieszczony w okolicy kasy, na którym można wyświetlać gorące oferty. W ten sposób każdy czekający na swoją kolej klient, zamiast się nudzić, może zobaczyć, co ciekawego mamy do zaoferowania. To spory wydatek, jednak można z powodzeniem zastosować używany lub starszy model i wydać na taki komplet nie więcej
niż 1000–1500 zł. Do tego możemy dołożyć cichą i spokojną muzykę w tle – najlepiej poszukać legalnej i darmowej muzyki w internecie (są dedykowane strony i radia z taką muzyką), tak by nie płacić tantiem lub nie ryzykować mandatem. Omówiliśmy skrótowo tylko kilka najprostszych rozwiązań, które można z powodzeniem zastosować w nawet bardzo małym sklepie zoologicznym – przy niewielkich nakładach kosztów, zwłaszcza że mogą być stosowane stopniowo. Pozwolą one na poinformowanie Waszych klientów o nowych ofertach, nie pozwolą o sobie zapomnieć i utrzymają wizerunek nowoczesnego i aktywnego sklepu. Choć dla osób niekorzystających z tego typu rozwiązań może się to wydawać banalne i niepotrzebne, dla mojego sklepu było to głównym motorem postępu i rozwoju. Niewiele ponad rok temu otworzyłem niewielki sklep w piwnicy, na ulicy, która nie ma dużego ruchu pieszego, w bezpośrednim sąsiedztwie trzech o wiele starszych i doskonale zaopatrzonych sklepów (w tym jeden należący do właściciela okolicznej hurtowni, a jeden w galerii handlowej). Mimo otwarcia w okresie pandemii i popełnienia miliona i jednego błędu, stawiając na technologię i odważne pomysły, wykroiliśmy solidny kawałek rynku.