3 minute read
A ja chcę nieironicznie zachwycać się płatkami śniegu
tekst: zofia michlowicz grafika: natalia gryboś
Pochwała troski, zaangażowania i poważnego podchodzenia do samego siebie na żenującym przykładzie płatków śniegu przedstawiona w zbyt wymyślnej formie literackiej ekspresji część pierwsza – silący się na intrygującą kompozycję żenujący przykład część druga – omówenie przykładu przedstawione w wymyślnej formie literackiej ekspresji
Advertisement
Znowu do miasta wtargnęła zima. Mróz czuć przy każdym oddechu. W powietrzu, pomiędzy cząsteczkami azotu i tlenu unoszą się drobinki kurzu i pyłów pochodzące z kominów, rur wydechowych, odkaszlnięć i papierosów. Wprawiane w ruch wirowy przez doskwierający przechodniom wiatr unoszą się w górę, a w trakcie ich podróży do nieba temperatura spada coraz bardziej. To tutaj, w mroźnych przestworzach ponad zimowym miastem, pyły przyjmą rolę jąder krystalizacji dla rozproszonych w atmosferze kropelek wody. Dzięki właściwościom drobinek kurzu cząsteczki pary wodnej będą mogły zgromadzić się w jednym miejscu, by wspólnie zresublimować w postać stałą. Chemiczny skład wody i nadzwyczajne właściwości wiązań wodorowych zmuszą je do łączenia się w sześciokątne struktury, które powoli nabierając objętości i masy, będą nieśpiesznie opadać na zabrudzone dachy i wystawione dziecięce języki.
Wszystkie płatki śniegu są do siebie podobne. Zbudowane są z sześciu ramion, które zbudowane są z połączonych w sześciokąty kryształków wody, która zbudowana jest z dwóch atomów wodoru i jednego atomu tlenu. Wodór – jako najpopularniejszy pierwiastek we wszechświecie, nie jest niczym nadzwyczajnym. Tlen – życiodajny, najpotrzebniejszy i najzwyklejszy – zdążył nas do siebie przyzwyczaić.
Nawet pojedyncza śnieżynka nie jest zupełnie oryginalna w swojej strukturze. Każde z jej sześciu ramion jest odbiciem pozostałych. Wzór powtarza się.
Jeden płatek śniegu waży około jednej tysięcznej grama. Samotnie nie utworzy białych puchowych czap na świerkowych gałęziach, nie zbuduje bałwana, nie zarwie dachu i nie zaskoczy drogowców. W jednym kilogramie jest ich milion. A kilogram to przecież zupełnie niedużo.
Samotny płatek śniegu szybko topnieje na rozpostartej dłoni, ale zachwycać się można tylko pojedynczymi śnieżynkami. W przypadku dużego ich nagromadzenia należy je zamieść, odrzucić, rozmrozić. Utorować sobie drogę przez ich mnogość.
Po takim wprowadzeniu porównanie ludzi do płatków śniegu narzuca się samo, co jest celowym zabiegiem osoby autorskiej. Osoba czytelnicza uważa je za banalne i zastanawia się, po co marnować przestrzeń na ciasnych stronach kwartalnika na bełkotliwe oczywistości. Użyte porównanie jest nieoryginalne i pretensjonalne, chociaż udaje odkrywcze i dogłębne. Przez zauważenie przeciętności własnoręcznie napisanych słów, osoba autorska liczy na to, że zostanie uznana za przenikliwą i inteligentną.
Niestety – komentowanie cech takiej metafory i użycie względem siebie upragnionych określeń (przenikliwa, inteligentna) nie sprawia, że stają się one prawdziwe.
Osoba autorska mogłaby bez końca pozwalać na krystalizację kolejnych warstw wypowiedzi na temat swoich poprzednich wypowiedzi, jednak nie zrobi tego. (Pozostawiono bez komentarza, że właśnie to zrobiła).
Wydaje się, że ironia straciła całą swoją siłę i znaczenie przez natrętne wpychanie się we wszystkie słowa i działania. Użycie przywołanego powyżej porównania (ludzie-płatki śniegu) poprzez opisanie go przywołanymi powyżej epitetami (nieoryginalne, banalne, pretensjonalne), nie staje się dzięki temu inne. Używanie tego porównania w sposób dosłowny brzmi naiwnie. Nikt nie chce tego robić, a tym bardziej osoba autorska. Odnoszenie się z pozycji wyższości i z przekąsem do użytej metafory również nie jest powołane. Sygnalizuje tylko, że osoba autorska pogardza własnym porównaniem, ale brak jej zasobów intelektualnych do znalezienia lepszego oraz odwagi do porzucenia metafor zupełnie. Wystarczy jej jedynie na ironizowanie i dobieranie pompatycznych słów.
Tak więc pomimo przekonania o własnej niekompetencji, osoba autorska nadal ukrywa się za środkami stylistycznymi (epitet, metafora, powtórzenie).
CZĘŚĆ PIERWSZĄ jako nieudaną próbę wykazania się nadzwyczajnymi umiejętnościami literackimi oceniono jako zupełnie przeciętną. Została więc brutalnie odcięta od pierwotnych założeń osoby autorskiej, która w CZĘŚCI DRUGIEJ niniejszego tekstu próbuje dać osobom czytelniczym do zrozumienia, że przecież pierwszy akapit nie został napisany na poważnie. Od początku wiedziała, że będzie kiczowatym przykładem do wyprowadzonego w dalszych częściach błyskotliwego rozumowania.
Wokół pierwotnego zamiaru pochylenia się nad ciekawymi właściwościami płatków śniegu, wykrystalizowały kolejne warstwy interpretacji, które zakryć mają nieprzyjemną prawdę, że osoba autorska nie ma na wybrany temat nic nowego do powiedzenia.
Tak było prościej – opisanie płatków śniegu w sposób ciekawy dla dorosłych czytelników wymagałoby poważnego potraktowania tematu. Konieczne byłoby na przykład przyłożenie większych nakładów sił umysłowych do rozczytania zagadnienia. Łatwiej wylać z siebie potok skomplikowanych słów.
Cz Trzecia
Prostota nie jest gorsza od skomplikowania. Słowa kwieciste nie muszą nieść więcej treści niż żołnierskie. Szczere obnażenie swoich myśli i odczuć, choćby naiwnie i w krótkich zdaniach, jest odważne i trudne. Pozostawienie tych myśli i odczuć do rozeznania innym, jest jeszcze trudniejsze.
Ze strachu przed osądem, sami surowo siebie oceniamy, żeby przygotować się na krzywdzące słowa, które potencjalnie mogłyby paść z cudzych ust. Podważamy swoją kompetencję, adekwatność i pomysłowość, żeby nikt inny już nie mógł tego zrobić. Boimy się bycia uznanymi za konwencjonalnych i nieoryginalnych, więc wyśmiewamy w sobie sentymenty.
Chciałabym, żeby ludzie częściej mówili rzeczy proste i naiwne, bez dodawania wyjaśnienia, że wiedzą o ich prostocie i naiwności. Chciałabym, żeby ludzie częściej milczeli po swoich wypowiedziach, pozwalając im rezonować w świecie, zamiast sprostowywać je i odkręcać, przy okazji dostosowując je do upodobań innych. Chciałabym, żeby normalne było przyznawanie się do niewiedzy i braku obycia, bez przepraszania całego świata za ich niedobór.
Pozwólmy innym mieć zdanie na nasz temat. Pozwólmy sobie próbować i przegrywać, ośmieszać się i kompromitować. Przecież cudze opinie to tylko opinie, a przemyślenia to tylko przemyślenia. Mogą się zmieniać i nie mają przedstawiać prawdy ostatecznej.
Niestety – ciągle boimy się, że podejmując uczciwą próbę zmierzenia się z tematem, nie podołamy zadaniu. Zastanawiamy się, jak wtedy zostaniemy ocenieni. Dlatego nie podejmujemy uczciwej próby, tylko działamy się na pół gwizdka i liczymy, że delikatne zbagatelizowanie i obśmianie samych siebie to zamaskuje.
Nasze wyobrażenia na temat wyobrażeń innych na nasz temat kształtują nasze zachowania.
O zgrozo! Jesteśmy banalnymi płatkami śniegu.