BIS AGH Kwartalnik "Korzenie" 2021

Page 34

Felieton

Jak kontrolować śmierć, czyli kilka słów o umieraniu Dawid Cioch Śmierć matki prześwietla moje życie, ale zmysły się nie wyostrzają. To nieprawda, że co cię nie zabije, to cię wzmocni. Nigdy nie byłam tak słaba jak teraz - Mira Marcinów, Bezmatek Godzina 6:20. Szybkie przebudzenie spowodowane głosem mojej rodzicielki. Łazienka, zamiana ubrań, śniadanie i kilka głębokich wdechów na zimnym powietrzu. Godzina 6:45. Wraz z rodzicami i bratem podjeżdżamy pod kościół, gdzie o godzinie 7:00 odbywa się msza w intencji zmarłej. Godzina 18:20. Mija pierwsza wigilia ze świadomością, że moja babcia nie żyje. Jej odejście nie było spowodowane Sami-Wiecie-Czym, ale jej zgon przypadł na czas pandemii. Pierwszy raz w swoim życiu tak bardzo zostałem zbombardowany faktem istnienia śmierci. Wszystko zaczęło się od niewinnej zbitki białek i RNA. Niektórzy powiedzą, że zaczęło się od niedogotowanego nietoperza, ale po takim czasie, już mnie ten żart nie bawi. Potem ruszyła machina ciągłego obserwowania stron rządowych, w tym Ministerstwa Zdrowia, podającego liczby osób zakażonych i zmarłych. Niby nic, a jednak. Przyśpieszony oddech, palpitacja serca, nadmierna potliwość i uczucie niepokoju, a w głowie jeden wielki chaos mówiący, że wszyscy umrzemy. Trochę śmiesznie, trochę strasznie. Najzabawniejszy w tym wszystkim jest fakt oporu polskiej wsi przed obostrzeniami w kościele. Gdy końcem września pytam o kwestię maseczek i temu podobnych w miejscu odbycia się mszy pogrzebowej babci, otrzymuję informację, że proboszcz traktuje wszystkie restrykcje na poważnie, a fakt zamykania drzwi dla osób, które przekraczają limit osób na metr kwadratowy, nie jest niczym nadzwyczajnym. Lecz biorąc udział w ostatnim pożegnaniu z ciekawością obserwuję brak zasłoniętych ust i nosów u wielu uczestników oraz liczeb- „It’s really inappropriate to jog around a graveyard,

1

flaunting your life [...]”.

34

ność zgromadzonych, kilkunastokrotnie przekraczającą normę. Trochę śmiesznie, trochę strasznie. Czy problem umierania nas w ogóle dotyczy, postrzegając „nas” jako społeczność studencką? Szukając wiadomości na temat śmiertelności wśród studentów Akademii Górniczo-Hutniczej, trafiam na stronę Centrum Organizacji Kształcenia AGH. W zakładce „O nas” zauważam notatkę o sprawozdaniach podlegających Głównemu Urzędowi Statystycznemu, wysyłam więc do COK mail z pytaniem o jakiekolwiek dane w temacie liczby zgonów studentów. Wyjaśnienie otrzymuję już na drugi dzień. Zostaję odesłany do Biura Rektora i tam też piszę wiadomość. Po tygodniu czekania i braku odzewu stwierdzam, że poszukam informacji w GUSie. Tam też popłyną mój kolejny mail. Otrzymałem odpowiedź po kilku dobach, wraz z załącznikiem, będącym dokumentem podpisanym przez Dyrektor Departamentu Edukacji i Komunikacji. Teraz myślę, że moja prośba musiała zostać dokładnie udokumentowana, a jeśli zacznę zadawać jeszcze więcej pytań, to organy ścigania mogą się mną zainteresować. Teraz już straszniej niż śmieszniej. Treść tego pisma nie jest wyszukana. Są w nim trzy odnośniki do stron GUSu, a w nich niekończące się dane w Excelu na temat śmierci każdego Polaka, w danym tygodniu określonego roku, a dokładnie, od 2000 do 2020. Sprawdzam przedział wiekowy 20-24, zakładając, że jest to wiek statystycznego studenta. Sumuję magiczną funkcją sum, liczbę wszystkich tych nieżyjących osób na terenie całej Polski. Dla roku 2020 wychodzi 1 215 zmarłych dwudziestoparolatków na 485 441 wszystkich denatów. Co daje w przybliżeniu 0,25%. Jeżeli weźmie się pod uwagę, jak bardzo wyjątkowy był ubiegły rok, to warto zajrzeć do danych z lat wcześniejszych. Mamy więc odpowiednio: 2019 - 0,27% oraz 2018 - 0,3% osób.

Teraz ważne pytanie. Martwić się czy nie? Nie ma na to idealnej odpowiedzi. Skierowanie się bardziej w stronę „tak”, to już dywagacje filozoficzne - a to działka ludzi mądrzejszych niż ja. Skłaniając się zaś ku opcji „nie”, łatwo wyjść na egoistę. Aż przypomina mi się scena z serialu „Fleabag”, w której dwie siostry spotykają się przy grobie matki, a jedna z nich cmentarz wykorzystuje jako trasę sportową do biegania. Fakt takiego zaadaptowania nekropolii druga siostra komentuje następująco: „To niestosowne biegać po cmentarzu. Obnosić się swoim życiem [wśród zmarłych - przyp. D.C.]” [tłum. własne]1 Odpowiadając na pytanie - ja bym się martwił, a przynajmniej powinienem. Inaczej wygląda sytuacja, gdy ma się schorzenie przewlekłe i codziennie zastanawia się: Czy to jest ten dzień, w którym odpadnie mi palec u stopy, czy też jeszcze muszę poczekać? Mogę powiedzieć, że częściej niż statystyczny dwudziestoparolatek obcuję z aurą obwieszczającą schyłek życia. Regularne odwiedziny szpitala na zaplanowaną wizytę, potem jakieś badania krwi, a ostatecznie skierowanie do innych lekarzy, którzy sprawdzą, czy moja mechanika jeszcze dobrze chodzi, czy też czeka mnie niedługo oddanie na złom. Jednakże obecność tej aury nie wpływa na moje częste myślenie o śmierci. Powiedziałbym, że robię to tylko pod wpływem bodźców. Kolejny z nich dotarł do mnie w grudniu. Rodzinne spotkanie wigilijne, niczym się niewyróżniające. Nawet rozmawiano o szczepieniu się na Sami-Wiecie-Co. W jednej z osobnych rozmów słyszę krótką i przygnębiającą historię. Ojciec pewnej dwójki dzieci, w tym chłopca, który uczęszcza teraz do trzeciej klasy, zmarł. W okolicach lata przeszedł, mogłoby się wydawać, że nic nie znaczące, zapalenie nerek. Choroba, z której wielu wyszło. On


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.