Lifestyle
Portret miasta pomiędzy Zuzanna Szott
„Jeśli nie wiesz, dokąd zmierzasz, musisz wiedzieć, skąd pochodzisz”. – Sue Monk Kidd, Czarne skrzydła
To bycie pomiędzy, to rozdarcie, bycie stanem przejściowym sprawia jednak, że trudno nie myśleć o Przemyślu jako o miejscu przejściowym. Gdy jedzie się z Warszawy w Bieszczady, Przemyśl wydaje się być naturalnym miejscem, w którym można się przespać i ruszyć dalej. Gdy jedzie się z Wrocławia do Ukrainy, można zrobić tu przystanek, by kolejnego dnia wsiąść w pociąg i ruszyć dalej. Większość moich licealnych znajomych zaraz po napisaniu matury, podobnie zresztą jak ja sama, wyjechała do większego miasta na studia – Przemyśl był dla nich przystankiem przed dorosłością, którą ostatecznie spędza zapewne gdzieś indziej. Trudno się temu przecież dziwić – mając do wyboru najlepsze uczelnie w Polsce, po dobrze napisanej maturze, trudno byłoby zdecydować się na studiowanie gdzieś w okolicy, która nie oferuje pod względem edukacji zbyt wiele. Dlatego trudno nie mieć wrażenia, że Przemyśl zatrzymuje się i kurczy powoli, chociaż regularnie – od kiedy urodziłam się w roku 2000, do roku 2019 ludność tego miasta spadła z 68000 do 60000. Mimo swojej niezwykłej historii, przepięknych widoków i zabytków, ludzi jest w nim coraz mniej.
Przemyśl zawsze wydawał mi się być miastem pomiędzy. Między Polską a Ukrainą, między górami, między dużym a małym miastem. Życie płynie tu leniwie, jakby czas zapomniał o tym miejscu, jakby te stare kamienice stały tam od zawsze i miały stać tam już na zawsze. Przemyśl wznosi się i opada na swoich licznych wzniesieniach, które szybko wzięłam za tak codzienne, że już zawsze dziwiły mnie wszystkie płaskie miasta. Przemyśl to miasto historii, która jest obecna za każdym rogiem – w postaci Wojaka Szwejka na rynku, moim dawnym liceum założonym 1628 roku, ale przede wszystkim w ludziach, którzy pamiętają lub starają się zapamiętać wszystko, co miało miejsce na tych terenach. Moją historię o Przemyślu należy zacząć od tego, że leży on bliżej Lwowa niż Krakowa. To definiuje to miasto, zmienia je i układa w nieoczywistą, wielokulturową i wielojęzykową całość. Do Lwowa z Przemyśla da się dostać na kilka sposobów – wsiadając w bezpośredni pociąg, którego trasa zaczyna się na przepięknym dworcu głównym i trwa dwie godziny oraz przechodząc przez granicę pieszo, a dalej jadąc marszrutką. To drugie rozwiązanie stanowi oczywiście większe wyzwanie logistyczne – trzeba dostać się do Medyki, czyli miejscowości, która stanowi granicę między Polską a Ukrainą, przejść przez przejście graniczne, odnaleźć maleńki dworzec autobusowy, nie dać się oszukać i wyruszyć w podróż pełną niespodziewanych zahamowań, dziurawych dróg i pięknych widoków. Do Krakowa można oczywiście dotrzeć o wiele łatwiej – dwie i pół godziny w samochodzie lub trzy w pociągu wystarczą, by obejrzeć Wawel. Jednocześnie po dwudziestu minutach jazdy samochodem w drugą stronę można już niemal znaleźć się górach, a po dwóch godzinach być już w środku Bieszczad. Trudno jest więc uciec od tej wielokulturowości, na którą składa się przecież tyle czynników, które tworzą z tego miasta mieszankę Polski, Ukrainy i gór.
Tak naprawdę trudno jest się temu dziwić, bo życie w takim mieście – a także setkach, a może tysiącach miast tego pokroju i mniejszych – nie jest najłatwiejsze. Problemem, zawsze tym samym i zawsze tak samo uciążliwym, było dostawanie się gdzieś poza miasto, gdzie wiele z moich przyjaciół (na co dzień chodzących do szkoły do Przemyśla) mieszkało. Podróż do mniejszych miejscowości, chociaż pozornie niedalekich – oddalonych od centrum kilka czy kilkanaście kilometrów – wymagała często kilku przesiadek lub czekania kilka godzin na odpowiedni autobus. Mnie ten problem właściwie nigdy bezpośrednio nie dotyczył – moje przemyskie mieszkanie znajduje się blisko centrum, a moi rodzice zawsze chętnie podwozili mnie na wszelkie podmiejskie imprezy i spotkania. Ale to, co u mnie było rzadkością i weekendowymi wyjazdami, dla innych stanowiło codzienność, którą często ciężko było znieść.
Do artykułu posłuchaj utworu: Dawid Podsiadło - Małomiasteczkowy
6