Chrześcijańska propozycja dla świata

Page 1

Chrześcijańska propozycja dla świata Ambrogio Spreafico

Miłujcie swoich nieprzyjaciół



Chrześcijańska propozycja dla świata



Ambrogio Spreafico

CHRZEŚCIJAŃSKA PROPOZYCJA DLA ŚWIATA

Tłumaczenie z języka włoskiego Lucyna Rodziewicz-Doktór

Bratni Zew Wydawnictwo Franciszkanów


Tytuł oryginału: DA NEMICI A FRATELLI Il songo di Dio per il mondo ISBN 978-88-215-6928-9 Copyright © 2010 EDIZIONI SAN PAOLO s.r.l., Piazza Soncino, 5 – 20092 Cinisello Balsamo (Milano)

Copyright wydania polskiego © 2012 by Wydawnictwo OO. Franciszkanów „Bratni Zew” spółka z o.o. ISBN 978-83-7485-170-1 Wszelkie prawa zastrzeżone. Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana, ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy. W sprawie zezwoleń należy się zwracać do wydawnictwa: „Bratni Zew” sp. z o.o., ul. Grodzka 54, 31-044 Kraków.

Zamówienia na książki można składać: Wydawnictwo OO. Franciszkanów „Bratni Zew” ul. Grodzka 54, 31-044 Kraków tel. 12 428 32 40, fax 12 428 32 41 www.bratnizew.pl

Adiustacja polonistyczna: Jolanta Kunowska

Imprimi potest: L.dz. 148/2012, Kraków, dnia 12.04.2012 O. Jarosław Zachariasz Minister Prowincjalny

WYDAWNICTWO OO. FRANCISZKANÓW „Bratni Zew” spółka z o.o. ul. Grodzka 54, 31-044 Kraków tel. 12 428 32 40, fax 12 428 32 41 www.bratnizew.pl


Spis treści Wprowadzenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . I.

7

Bracia czy nieprzyjaciele? Księga Wyjścia . .

11

1. Kain i Abel. Nieprzyjaciele od zawsze? . . 2. Abraham i Lot: między „sporem” a pogodzeniem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3. Jakub i Ezaw: droga poza nieprzyjaźń . . 4. Józef i bracia: słowo, które dzieli i które łączy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

11 19 25

II. W obliczu przemocy . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

47

1. Przemoc panowała na ziemi (Rdz 6-12) . . 2. Saul i Dawid: przykłady życia w zagrożeniu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3. Habakuk: przemoc i niesprawiedliwość . . 4. „Schowaj miecz do pochwy”. Jezus idzie na krzyż . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

47

III. Miłujcie nieprzyjaciół . . . . . . . . . . . . . . . . . .

81

35

53 62 70

1. Solidarność nadaje nieprzyjacielowi ludzkie oblicze (Wj 23,1-9) . . . . . . . . . . . 81 2. Jonasz: nawet najzacieklejszy nieprzyjaciel może się zmienić . . . . . . . . 91 3. Oczyścić serce (Jk 4,1-10) . . . . . . . . . . . . 98 4. „Miłujcie swoich nieprzyjaciół”: doskonała sprawiedliwość . . . . . . . . . . . . 104


IV. Solidarność pokonuje wykluczenie i czyni braćmi . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 111 1. 2. 3. 4.

Cudzoziemiec . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Biedny . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Chory . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Uniwersalność miłości . . . . . . . . . . . . . . .

111 118 127 138

V. Poza pomstą . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 145 1. 2. 3. 4.

Między pomstą a przebaczeniem . . . . . . Jezus w synagodze w Nazarecie . . . . . . . Uniwersalny pokój . . . . . . . . . . . . . . . . . . Poza murem nieprzyjaźni . . . . . . . . . . . .

145 153 161 168


Wprowadzenie

W listopadzie 1989 r. upadek muru Berlińskiego przekreślił granicę, która dzieliła świat na dwoje i podsycił marzenie o globalnym pokoju, który miałby zapanować po stuleciu pełnym konfliktów. Ale już wkrótce, bo 11 września 2001 r., nadzieja okazała się złudna. Dzisiaj nieodzownie odczuwa się swego rodzaju stałe napięcie i przemoc, które czynią trudnym – a według niektórych wręcz niemożliwym – wspólne życie różnych nacji. Czy można żyć jak bracia, czy też musimy pogodzić się z logiką konfliktu jako czynnikiem niemożliwym do wyeliminowania z dziejów świata? Czy można jeszcze marzyć o świecie bez przemocy i bez wojny, czy niepodważalne różnice kulturowe, gospodarcze, etniczne i religijne czynią konflikt czymś nieuniknionym? Czy utopią jest budowanie wspólnej cywilizacji na świecie, na którym żyją różni ludzie i narody, często podzielone między sobą, jak utrzymuje Andrea Riccardi w swojej jakże istotnej książce zatytułowanej Żyć wspólnie? Są to pytania, które Biblia stawia już od pierwszych rozdziałów, od kiedy Kain zabił brata, naznaczając dzieje ludzkości przemocą. Zagłębiając się w teksty biblijne łatwo

—7—


jednak pojąć, że Bóg od samego początku był przeciwko przemocy i międzyludzkim konfliktom, którym zawsze przeciwstawiał braterstwo. Słowo Boże zachęca nas właśnie do budowania braterstwa, aby świat był bardziej ludzki, i aby możliwym stało się społeczeństwo, w którym wszyscy będą żyć wspólnie. Konflikt i braterstwo to dwa ekstrema życia – jedni przeciwko drugim albo jedni z drugimi. Kain i Abel to przykład nieudanego współżycia, które naznacza historię swoim piętnem. Kain nie godzi się, aby pełnia jego bycia człowiekiem realizowała się u boku kogoś, kto jest od niego różny. Dlatego eliminuje brata. Ale już w opowieściach patriarchów Bóg pojawia się jako Ten, który pragnie odbudować życie w braterstwie. Mamy przed oczami historie rodzinne: Abram i Lot, Jakub i Ezaw, Józef i jego bracia. To w nich kryją się dzieje ludzkości, która z trudem poszukuje drogi do zgody w świecie pełnym konfliktów. Trud przezwyciężenia konfliktu przewija się przez całą historię Izraela, jak pokazuje nam niełatwa relacja między Saulem a Dawidem, emblematyczna dla ukazania, iż prawdziwa sprawiedliwość nie wypełnia się poprzez wyeliminowanie nieprzyjaciela: Saul powie do Dawida, który oszczędził mu życie: „Tyś sprawiedliwszy ode mnie, gdyż odpłaciłeś mi dobrem, podczas gdy ja odpłaciłem ci złem. Dziś dałeś mi dowód, że mi dobro świadczyłeś, kiedy bowiem Pan wydał mię w twoje ręce, ty mnie nie zabiłeś. Przecież, jeżeli kto spotka swego wroga, czy pozwoli na to, by spokojnie dalej szedł drogą?” (1Sm 24,18-20). Jakże instynktownym jest gest wyciągnięcia miecza, czyli odpowiadania przemocą

—8—


na przemoc, w przekonaniu, że to jedyny sposób na życie w sprawiedliwości i, paradoksalnie, na osiągnięcie pokoju! Niemniej jednak, przemoc pociąga za sobą tylko przemoc, tak jak wojna nigdy nie prowadzi do rozwiązania konfliktu, lecz jedynie do niesprawiedliwego przelania krwi wielu ofiar, często niewinnych. Już Habakuk zwrócił się o wyjaśnienia do samego Boga, który w odpowiedzi na wołanie o pomoc, jakie wzniósł prorok żyjący w społeczeństwie naznaczonym złem, posłał tak okrutny lud jak Chaldejczycy. Jezus na swojej drodze męki i śmierci ostatecznie wyjaśnił, że Jego i nasz Bóg nie pragnie miecza, lecz pokoju uzyskanego dzięki solidarności i miłości do bliźniego, poczynając od biednych i nieprzyjaciół. Świat, w którym żyjemy, tak jak świat opisany w Biblii, szybko zaludnia się nieprzyjaciółmi, „barbarzyńcami”, jak powiedziałby Tzvetan Todorov, ludźmi uważanymi za innych, a zatem za wrogów świata, który to schemat funkcjonuje od początków istnienia ludzkości. W dobie kryzysu, w jakiej obecnie się znajdujemy, nietrudno wyobrazić sobie, że żyjemy między realnymi bądź potencjalnymi wrogami, którzy raz za razem utożsamiają się z cudzoziemcami (Rumunami, Afrykanami albo Chińczykami, w zależności od pory roku), z Cyganami (od których trzeba trzymać się z daleka, a właściwe przegnać ich jak najdalej się da) czy z biednymi, którzy proszą o datek, stając na przeszkodzie naszemu pośpiechowi i pozornej przyzwoitości. Czasem wrogami stają się nawet ci, którzy nas wychowali, jak osoby starsze, które miast być pielęgnowane w domu, zamykane są w domach dla starców, ponieważ ich słabość czy choroba czynią i tak

—9—


trudne życie zbyt ciężkim, przypominając, że wszyscy jesteśmy słabi i potrzebujący. Ludzie starsi wprawiają w zakłopotanie nasze poczucie wszechmocy i wiecznej młodości. Dla Ewangelii Jezusa, która zakorzeniona jest w mądrych słowach Biblii, nie ma innego wyboru: tylko miłość zbawia i czyni szczęśliwymi. Nie osiągnie szczęścia ten, kto gardzi albo tylko przegania biednego i potrzebującego. To nie wojny ani terroryzm czy przemoc rozpleniona w naszym społeczeństwie przyniosą zwycięstwo. Zwycięża tylko ten, kto umie pokonać innych przebaczeniem i bezinteresowną miłością. W 1960 r. młody wówczas ksiądz Joseph Ratzinger, w pięknej książce Die christliche Brüderlichkeit (Chrześcijańskie braterstwo, Wydawnictwo Salwator), wychodząc od Ewangelii św. Mateusza 25,31-46 stwierdził, iż miłość do tych najmniejszych, do biednych, do potrzebujących, jest wyrazem uniwersalności chrześcijańskiego braterstwa. Czy droga braterstwa jest jeszcze możliwa w świecie pełnym konfliktów, gdzie obrona własnej odmienności staje się często przyczyną zamknięcia i starcia z innymi? Żyjemy w świecie zglobalizowanym, ale równocześnie plemiennym, gdzie każdy na płaszczyźnie indywidualnej, grupowej, wspólnoty lokalnej, regionalnej, narodowej, powodowany strachem instynktownie broni tego, co własne, zamiast otworzyć się na drugiego człowieka. Słowo Boże kryje w sobie skarbiec mądrości, który może nam pomóc wejść na drogę braterstwa i wyjść poza wznoszone każdego dnia mury nieprzyjaźni.

— 10 —


I. Bracia czy nieprzyjaciele? Księga Wyjścia

1. Kain i Abel. Nieprzyjaciele od zawsze? Księga Biblii rozpoczyna się całą serią opowieści, które mają odpowiedzieć na pytania, jakie każdy z nas sobie stawia, a które dotyczą początków tego, co widzimy i w czym żyjemy: skąd się wzięło życie, świat, dobro i zło, przemoc, postęp? I tak dalej. W Biblii opowieść to najbardziej popularny sposób na przekazanie przekonań i prawdy. W pierwszych dwóch rozdziałach Księgi Wyjścia Bóg jawi się jako Stwórca, Ten, który zapragnął życia kosmosu i istot żywych, w tym istoty ludzkiej. Życie pochodzi od Niego. Dla Niego wszystko „było dobre”. Bez cienia zła. Ale potem, w dobro i piękno stworzenia zakrada się zło, najpierw między mężczyzną a kobietą, potem między nimi a ziemią, a wreszcie, między ich potomków, Kaina i Abla. Od ich nieprzyjaźni pochodzi wszelka przemoc na ziemi. Oto, jak opowiada tekst biblijny: „Mężczyzna zbliżył się do swej żony Ewy. A ona poczęła i urodziła Kaina, i rzekła: «Otrzymałam

— 11 —


mężczyznę od Pana». A potem urodziła jeszcze Abla, jego brata. Abel był pasterzem trzód, a Kain uprawiał rolę. Gdy po niejakim czasie Kain składał dla Pana w ofierze płody roli, zaś Abel składał również pierwociny ze swej trzody i z jej tłuszczu, Pan wejrzał na Abla i na jego ofiarę; na Kaina zaś i na jego ofiarę nie chciał patrzeć. Smuciło to Kaina bardzo i chodził z ponurą twarzą. Pan zapytał Kaina: «Dlaczego jesteś smutny i dlaczego twarz twoja jest ponura? Przecież, gdybyś postępował dobrze, miałbyś twarz pogodną; jeżeli zaś nie będziesz dobrze postępował, grzech leży u wrót i czyha na ciebie, a przecież ty masz nad nim panować». Rzekł Kain do Abla, brata swego: «Chodźmy na pole». A gdy byli na polu, Kain rzucił się na swego brata Abla i zabił go. Wtedy Bóg zapytał Kaina: «Gdzie jest brat twój, Abel?». On odpowiedział: «Nie wiem. Czyż jestem stróżem brata mego?». Rzekł Bóg: «Cóżeś uczynił? Krew brata twego głośno woła ku mnie z ziemi! Bądź więc teraz przeklęty na tej roli, która rozwarła swą paszczę, aby wchłonąć krew brata twego, przelaną przez ciebie. Gdy rolę tę będziesz uprawiał, nie da ci już ona więcej plonu. Tułaczem i zbiegiem będziesz na ziemi!». Kain rzekł do Pana: «Zbyt wielka jest kara moja, abym mógł ją znieść. Skoro mnie teraz wypędzasz z tej roli, i mam się ukrywać przed tobą, i być tułaczem i zbiegiem na ziemi, każdy, kto mnie spotka, będzie mógł mnie zabić!». Ale Pan mu powiedział: «O nie! Ktokolwiek by zabił Kaina, siedmiokrotną pomstę poniesie!». Dał też

— 12 —


Pan znamię Kainowi, aby go nie zabił, ktokolwiek go spotka. Po czym Kain odszedł od Pana i zamieszkał w kraju Nod, na wschód od Edenu” (Rdz 4,1-6). Słowa te są podsumowaniem dla wszystkich wydarzeń i tragedii w dziejach, które prowadzą ludzi do podziałów i do wzajemnej eliminacji. Biblia nie kryje różnic, które cechują życie jednostek i społeczeństw. Oczywiście, dziwić może, że tekst ten został umieszczony przez autorów pierwszej księgi właśnie na początku. Brzmi jak ogłoszenie upadku, szachu zadanego Bogu, który tchnął życie w świat i w istoty ludzkie, stwarzając mężczyznę i kobietę na swój obraz, jednakowych, jak podkreśla pierwszy rozdział Księgi Wyjścia: „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę” (Rdz 1,27). A potem Bóg stworzył wszystko to, co było dobre. Pierwszy rozdział aż siedmiokrotnie to powtarza, a siedem to liczna doskonała: „A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre” (Rdz 1,31). Dobro i pierwotna równość między mężczyzną i kobietą mogły być programem życia dla wszystkich. Szybko jednak zostały podważone przez historię dwóch ludzi, pierwszych dwóch po pierwszej ludzkiej parze. Różny rodzaj zajęć wykonywanych przez Kaina i Abla, rolnika i pasterza, wyrażają za pomocą obcego nam dzisiaj języka różnorodność i pluralizm, które budują każde społeczeństwo. Kain w odróżnieniu do brata jawi się jako człowiek silny. I faktycznie, już sam tekst zwraca uwagę na imię Kaina, a nie Abla:

— 13 —


„Mężczyzna zbliżył się do swej żony Ewy. A ona poczęła i urodziła Kaina, i rzekła: «Otrzymałam mężczyznę od Pana». A potem urodziła jeszcze Abla, jego brata” (Rdz 4,1-2). W rzeczywistości, w tym miejscu pojawia się słowo hebel, które nie jest imieniem własnym, my jednak zwyczajowo tłumaczymy je poprzez Abel. Ewa nadaje imię tylko Kainowi. W Biblii imię wskazuje na realizm tego, kto je nosi i nadaje mu godność. Naprzeciwko siebie stają więc mężczyzna o imieniu Kain i jego „brat”, hebel: hebrajskie słowo, które oznacza tchnienie i wskazuje na słabość. Abel jest przede wszystkim bratem („A potem urodziła jeszcze Abla, jego brata”). Jego imię zostaje wyjaśnione przez samą opowieść: on jest hebel, jest niczym, jest marnością, słabością. Abel stanowi brata, tego, naprzeciwko którego staje Kain. Jeszcze zanim Abel zostaje wymieniony z imienia, mówi się o nim „jego brat”, brat tego człowieka. Już od pierwszych wierszy można zatem pojąć, iż opowieść pragnie nam przedstawić „mężczyznę”, jako tego, który ustosunkowuje się wobec drugiego, rozumianego jako „jego brat”. Tekst podkreśla, że pierwotna relacja między człowiekiem i tym drugim to relacja braterska. I tak też zostaje przedstawiona ludzka historia, historia ludzi, którzy są braćmi, choć różnią się od siebie. Ale to właśnie owa rzeczywistość zostaje radykalnie podważona w opowieści umieszczonej przez Biblię na początku ludzkiej historii. Znaczący jest też fakt, że imię Kaina pojawia się tylko 13 razy (liczba doskonała to 14): tekst zdaje się sugerować, iż Kain, by móc siebie zrealizować, musi mieć przed sobą brata. To brat, ten drugi, czyni go w pełni człowiekiem.

— 14 —


Istnienie człowieka i tego drugiego wprowadza różnorodność wyrażoną przez przeciwstawienie dwóch zajęć: Kaina i Abla. Odmienność bowiem wpisana jest w samą strukturę społeczeństwa i jego rozwój, ale jest to odmienność, która opiera się na pierwotnym braterstwie między ludźmi. Kain wypełnia fundamentalne zadanie powierzone człowiekowi przez Boga już w czasie stworzenia, zadanie pracowania na roli. Faktycznie bowiem, po stworzeniu człowieka Bóg umieszcza go w ogrodzie Eden, „aby uprawiał go i doglądał” (Rdz 2,15). Zajęcie Kaina rozwija się obok innego zajęcia – pasterza. Dwaj bracia składają Bogu w ofierze owoce swojej pracy te ofiary są odmienne, różna jest też reakcja Boga na nie: „Gdy po niejakim czasie Kain składał dla Pana w ofierze płody roli, zaś Abel składał również pierwociny ze swej trzody i z jej tłuszczu, Pan wejrzał na Abla i na jego ofiarę; na Kaina zaś i na jego ofiarę nie chciał patrzeć” (Rdz 4,3-5). Opowieść nie tłumaczy racji owej preferencji. Niektórzy utrzymują, że ofiara Kaina nie była tak dobra jak jego brata. Ale tekst tego nie podaje, nie motywuje preferencji Pana. Nie ma innego logicznego wyjaśnienia niż to, które odnośnie do wyborów Boga odnajdujemy w innym miejscu Biblii: Bóg patrzy przychylnym okiem na słabego a nie na silnego. Jego kryteria często nie odpowiadają naszym. W opowieści o wyborze Dawida na króla, kiedy Samuel wymienia synów Jessego szukając pośród nich tego właściwego, czytamy: „Nie zważaj ani na jego wygląd ani na wysoki wzrost, gdyż nie wybrałem go, nie tak bowiem człowiek widzi jak widzi Bóg, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce” (1Sm 16,7).

— 15 —


W ofierze złożonej Bogu jawi się w całej okazałości odmienność, która wzbudza wrogość. Kain złości się. Nie godzi się na odmienność, nie godzi się na to, żeby Bóg preferował słabszego, takiego jak Abel. I tak rodzi się w jego sercu również smutek. Ale Bóg zwraca się do niego z czułością: „Dlaczego jesteś smutny i dlaczego twarz twoja jest ponura? Przecież gdybyś postępował dobrze, miałbyś twarz pogodną; jeżeli zaś nie będziesz dobrze postępował, grzech leży u wrót i czyha na ciebie, a przecież ty masz nad nim panować” (Rdz 4,6-7). Bóg dał człowiekowi możliwość sprzeciwiania się złu, walczenia z nim. Trzeba dobrze postępować, czynić dobro, a wówczas nie będzie powodu do smutku. Jeśli nie postępujemy dobrze, grzech zakrada się do serca. Grzech jest silny, przyciąga, stara się wedrzeć do serca, opanować człowieka, ale można go pokonać. Natomiast konfrontacja, która prowadzi do braku akceptacji drugiego jako innego, budzi gniew i smutek. Problemem jest jak żyć dobrze, czynić dobrze, nie pozwalając, aby grzech stanął u wrót życia. Słowa Boga zdradzają uczucia Kaina wobec Abla. O dziwo, Kain nie odpowiada Bogu, lecz mówi do Abla. Odpowiedzią dla Boga są słowa, które Kain kieruje do brata. Niemniej jednak Kain, który, jak się wydaje, chciałby coś powiedzieć, nie potrafi tego uczynić. Tekst hebrajski, chociaż posługuje się czasownikiem, po którym powinny nastąpić słowa, nie podaje żadnej wyraźnej odpowiedzi Kaina. Fragment ten brzmi dokładnie tak: „Rzekł Kain do Abla, brata swego”. Brak odpowiedzi czy jakiejś rozmowy pokazuje, że Kain nie potrafi rozmawiać, nawiązać dialogu, a to przemienia się w czyn: w zabicie Abla, jego

— 16 —


brata. Nieumiejętność rozmowy sprawia, że wobec drugiego rodzi się przemoc, jak stało się to również w przypadku braci Józefa, którzy nie potrafili przemówić do niego po przyjacielsku (por. Rdz 37,4). Odrzucenie drugiego człowieka bierze się z nieumiejętności nawiązania relacji za pośrednictwem słowa. Drugi człowiek nie jest rozmówcą: staje się nieprzyjacielem, którego trzeba wyeliminować. Niemniej jednak, Bóg nie pozostawia Kaina w jego ciszy i zwraca się do niego za pomocą pytania skierowanego do człowieka w Rdz 3,9 („Gdzie jesteś?”): „Gdzie jest brat twój, Abel?”. Odpowiedź Kaina („Nie wiem”) nie wyraża tylko kłamstwa, ale przede wszystkim fakt, że Kain nie uznawał Abla za swojego brata. Jest to wyraz całkowitej obojętności wobec drugiego człowieka. Faktycznie bowiem, jeśli nie uznajemy drugiego za brata, dlaczego mamy się o niego troszczyć? Pytanie Boga rozbrzmiewa jak pytanie zadane historii i każdemu człowiekowi: „Gdzie jest brat twój?”. Kain nie zgodził się, by mieć drugiego za brata i być jego stróżem, być za niego odpowiedzialnym. Jak w Rdz 2,15 człowiek został umieszczony w ogrodzie, aby go „uprawiać” (w hebrajskim ‘abad) i „doglądać” (w hebrajskim shamar), tak Kain, który uprawiał ziemię (czasownik ‘abad) został wezwany, aby „strzec” (ten sam hebrajski czasownik shamar) swojego brata. Kain nie wypełnia owego fundamentalnego obowiązku wypływającego z aktu stworzenia, obowiązku nie tylko wobec ziemi, którą miał uprawiać i strzec, ale również odpowiedzialności za drugiego, za brata. To Bóg swoimi słowami ukazuje Kainowi tego, którego on za takiego nie uznał: „brat twój”.

— 17 —


Śmierć brata woła o interwencję Bożą. Bóg pozostaje jedynym gwarantem słabego brata i jego praw, ale konsekwencje wyeliminowania brata są tragiczne, gdyż dotyczą całego stworzenia. Przekleństwo, które jest znakiem życia bez Boga, dotyczy przede wszystkim człowieka, i bierze się z tej ziemi, którą człowiek miał uprawiać (por. Rdz 3,15). Zostaje zerwana pozytywna relacja człowieka z ziemią. Nie ma już więzi między pracą człowieka a owocami, jakie ziemia wydaje. W końcu rozpada się także ludzka wspólnota: Kain zostaje uciekinierem. Zabicie brata kładzie się poważnym cieniem na ludzkiej wspólnocie. Do tego stopnia, że nawet historia i sam postęp zostały naznaczone Kainowym piętnem. Wszystkie pierwsze pomysły, które gwarantują rozwój społeczeństwa, są przez Biblię wpisane w rodowód Kaina: „Kain zbliżył się do swej żony, a ona poczęła i urodziła Henocha. Gdy Kain zbudował miasto… Ada urodziła Jabala; to on był praojcem mieszkających pod namiotami i pasterzy. Brat jego nazywał się Jubal; od niego pochodzą wszyscy grający na cytrze i na flecie. Silla – ona też urodziła Tubal-Kaina; był on kowalem sporządzającym wszelkie narzędzia z brązu i żelaza” (Rdz 4,17.21-22). Ale brutalność Lameka zdaje się przekreślać jakąkolwiek przyszłość dla opowieści Kaina: „Gotów jestem zabić człowieka dorosłego, jeśli on mnie zrani, i dziecko – jeśli mi zrobi siniec! Jeżeli Kain miał być pomszczony siedmiokrotnie, to Lamek siedemdziesiąt siedem razy!” (Rdz 4,23-24). Przemoc rodzi przemoc i tworzy historię, w której nie da się już rozpoznać brata w drugim człowieku, brata, czyli kogoś takiego jak my, stworzonego na

— 18 —


ten sam obraz i podobieństwo Boga. W dzisiejszym świecie, zarówno globalnym jak i plemiennym, w którym odmienność często staje się przyczyną podziałów, a nawet wrogości i wojny, opowieść o Kainie i Ablu rozbrzmiewa jak przestroga i zachęta do odkrycia głębokich, pierwotnych korzeni, które wiążą jednego człowieka z drugim, jedną grupę z drugą, jeden lud z drugim. Istota ludzka została stworzona przez Boga, aby być z innymi jako brat. Przewaga silniejszego nad słabszym prowadzi prosto do zniszczenia nie tylko historii, ale całego stworzenia. I nie ma takiego postępu, który mógłby je ocalić, ponieważ sam postęp został skażony przez przemoc. Niemniej jednak, Bóg nie odstępuje od swojego projektu miłości i braterstwa. Chroni Kaina. Nie chce, by przemoc pociągnęła za sobą kolejną przemoc.

2. Abraham i Lot: między „sporem” a pogodzeniem Dzieje Abrahama dają początek cyklowi opowieści o patriarchach. Odzwierciedla się w nich świat naznaczony przez wojny i spory, które często dotyczą posiadania danych obszarów albo obecności na nich ludów nieautochtonicznych, imigrantów i cudzoziemców. Sam Abraham żyje jak obcy na nie swoich ziemiach. Opuścił on swój kraj, aby zamieszkać gdzie indziej, na ziemi, którą obiecał mu jego Bóg (por. Rdz 12). Rozdział 13 Księgi Wyjścia opowiada o sporze, jaki powstał między pasterzami Abrahama a pasterzami brata jego, Lota. Chodzi o prawdziwy kazus sądowy,

— 19 —


który dotyczy granic posiadłości. Tekst mówi, że „kraj nie mógł utrzymać ich obu, bo zbyt liczne mieli trzody; musieli więc się rozłączyć” (Rdz 13,6). Podkreślona została niemożność wspólnego zamieszkiwania na jednej ziemi. Stan ten powoduje konflikt, który mógłby przerodzić się nawet w starcie zbrojne, jak często działo się w czasach biblijnych. Ale objawia się tutaj mądrość Abrahama i jego pragnienie pokoju. On nie chce, aby zagrożona została wspólnota, którą dotychczas cechowały dobre relacje między dwoma rodzinami braci. Dlatego stara się nie dopuścić do sporu między nim a bratem i między ich pasterzami. Przeciwstawia się spowodowaniu trudności, która zburzy spokój u potomków i może doprowadzić do starcia na drodze sądowej: „(…) rzekł Abram do Lota: «Niechaj nie będzie sporu między nami, między pasterzami moimi a pasterzami twoimi, bo przecież jesteśmy krewni»” (Rdz 13,8). Już sam fakt wchodzenia na drogę sądową – a sporami sądowymi kierowały ściśle określone zasady – wydaje się Abrahamowi zagrożeniem dla relacji braterstwa. „Być braćmi” to bowiem tak cenna dla Abrahama rzecz, że należy ją chronić za wszelką cenę, nawet kosztem rozłąki, aby tylko nie doszło do konfliktu. I faktycznie, gdyż jeśli trudności nie dało się rozwiązać na drodze pokojowej, czyhała groźba wojny, jak to często bywało w sporach o ziemię. Braterstwo i pokój ściśle się ze sobą wiążą. A Abraham, człowiek Boży, wie o tym. Dlatego nie waha się przed wyrzeczeniem się określonego obszaru ziemi, pozostawiając wybór Lotowi, byleby tylko nie zniszczyć dobrych stosunków z bratem.

— 20 —


Więź Abrahama z Lotem widoczna jest również w kolejnym rozdziale ukazującym kawałek świata, w którym często gościła wojna i dotykała nawet tych, którzy nie powinni być w nią zamieszani. Rozdział 14 w sposób emblematyczny opowiada o wojnie, w której biorą udział różne ludy. Opowieść kończy się niemalże marginalnym stwierdzeniem, w którym wspomina się Lota: „Zwycięzcy (…) odeszli. Uprowadzili również Lota, bratanka Abrama, wraz z dobytkiem (…)” (Rdz 14,11-12). Wówczas Abraham wyruszył na ratunek, ale jego zamiarem nie była wojna, lecz uwolnienie krewnego i odzyskanie dóbr, które zostały mu zabrane: „W ten sposób odzyskał całe mienie, a także sprowadził na powrót Lota wraz z jego dobytkiem, kobietami i sługami” (Rdz 14,16). Abraham jawi się jako mąż sprawiedliwy i miłujący pokój. Jego sprawiedliwość jest ściśle związana z pokojem. Tak właśnie maluje go ostatnia część rozdziału 14, kiedy opisuje spotkanie z Melchizedekiem, królem miasta Salem. Te dwa wyrażenia, Melchizedek i Salem, wyrażają ścisłą więź między sprawiedliwością i pokojem: imię Melchizedek bowiem oznacza „król sprawiedliwości”, natomiast Salem pozostaje w relacji z „pokojem” (slm), jako warunek pełni życia i dobrobytu. Melchizedek prosi o Boże błogosławieństwo dla człowieka, który potrafił ocalić sprawiedliwość, nie wyrzekając się zgody i pokoju, będących najwyższą gwarancją braterstwa i wspólnoty: „Niech będzie błogosławiony Abram przez Boga Najwyższego, Stwórcę nieba i ziemi! Niech będzie błogosławiony Bóg najwyższy, który w twe ręce wydał twoich wrogów!” (Rdz 14,19-20).

— 21 —


Abrahama i Lota w rozdziałach 18 i 19 znowu łączy silna więź. Opowiedziane tutaj epizody zawierają w sobie coś tajemniczego. Bóg objawia się w dziejach ludzi, ale Jego obecność otacza tajemnica. On jawi się pod imieniem Boga Izraela, ale jednocześnie, gdy zbliża się do ludzi, przyjmuje wygląd człowieczy; wreszcie stajemy przed „dwoma aniołami”, dwoma bożymi posłańcami (por. Rdz 19,1). W rozdziale 18 nieustannie splatają się ze sobą postacie „trzech mężów” i „Pana”, jakby Bóg przyjął na siebie ludzką postać, by móc spotkać się z Abrahamem. Bo przecież nikt nie może oglądać Boga. Objawianie się i skrywanie Boga to dwa aspekty Jego obecności w świecie. Wystarczy przeczytać pierwsze wiersze rozdziału 18, aby zdać sobie sprawę z owej zamiany postaci: „Pan ukazał się Abrahamowi pod dębami Mamre, gdy ten siedział u wejścia do namiotu w najgorętszej porze dnia. Abraham spojrzawszy dostrzegł trzech ludzi naprzeciw siebie. Ujrzawszy ich podążył od wejścia do namiotu na ich spotkanie. A oddawszy im pokłon do ziemi, rzekł: «O Panie, jeśli darzysz mnie życzliwością, racz nie omijać Twego sługi! Przyniosę trochę wody, wy zaś raczcie obmyć sobie nogi, a potem odpocznijcie pod drzewami»” (Rdz 18,1-4). Abraham przygotowuje godne przyjęcie trzem ludziom przybyłym do niego (5-8), potem nagle znowu dochodzi do zamiany podmiotu: „Zapytali go: «Gdzie jest twoja żona, Sara?». Odpowiedział im: «W tym oto namiocie». Rzekł mu [Pan]: «O tej porze za rok znów wrócę do ciebie (…)»” (Rdz 18,9-10). Także w wierszu 13 jasne jest, że podmiotem jest Pan (YHWH), jak na początku rozdziału, i zostaje tak do wiersza 15.

— 22 —


W wierszu 16 pojawiają się „trzej ludzie”, a potem znowu „Pan”. Owi ludzi podążają w towarzystwie Abrahama aż do Sodomy. Tam żyje Lot ze swoją rodziną. Chwila jest trudna nie tylko dla Abrahama. On, wybrany przez Boga, aby żyć sprawiedliwie i uczciwie (Rdz 18,19), staje przed Sodomą, miastem, w którym niesprawiedliwość osiągnęła swój szczyt: „Skarga na Sodomę i Gomorę głośno się rozlega, bo występki ich są bardzo ciężkie. Chcę więc iść i zobaczyć, czy postępują tak jak głosi oskarżenie, które do Mnie doszło, czy nie; dowiem się” (Rdz 18,20-21). I oto Pan się zbliża: „Wtedy to ludzie ci odeszli w stronę Sodomy, a Abraham stał dalej przed Panem” (Rdz 18,22). Abraham nie poddaje się pomimo zwycięstwa przemocy i zła, które doprowadzić mogą Sodomę do zniszczenia. Wielokrotnie zwraca się do Pana i szuka ludzi sprawiedliwych. I chociaż Abraham nie znalazł w mieście nawet dziesięciu sprawiedliwych, rozdział kończy się bez wyjaśnienia, jaka była Boska decyzja, pozostawiając w zawieszeniu ostatnie pytanie Abrahama: „Odpowiedział Pan: «Nie zniszczę przez wzgląd na tych dziesięciu». Wtedy Pan, skończywszy rozmowę z Abrahamem, odszedł, a Abraham wrócił do siebie” (Rdz 18,32-33). Decydujący dla tego epizodu jest rozdział 19, który opowiada o dwóch „aniołach” przybywających do miasta, by prosić o gościnność. Lot wypełnia te same gesty co Abraham w poprzednim rozdziale: przyjmuje mężów (dwóch „aniołów”, posłańców Bożych), podczas gdy losy miasta zdają się być już przesądzone. Zastanawiamy się: dlaczego Sodoma została zniszczona? Rozdział 19 podkreśla

— 23 —


pewien fakt: mieszkańcy Sodomy występują przeciwko Lotowi jako cudzoziemcowi, jako człowiekowi sprawiedliwemu, który udziela gościny obcym, którzy są ludźmi, ale zarazem aniołami, posłańcami od Boga, znakiem samej obecności Boga. Są to ci sami posłańcy, których Abraham przyjął na pustyni. Pan Bóg nie ustaje prowadzić ludzi przez życie, wchodzi do namiotu na pustyni, do domów w mieście, jako cudzoziemiec. Ludzie sprawiedliwi, miłujący pokój przyjmują Go, ale miasto okazuje wrogość i niegościnność tym, którzy przybywają z daleka, ludziom nieznanym, ale także Lotowi, również cudzoziemcowi, który jako człowiek sprawiedliwy pragnął być gościnny. „Sam jest tu przybyszem i śmie nami rządzić!” (Rdz 19,9), wyrzucają mu mieszkańcy. Właśnie on, który zwrócił się do mieszkańców Sodomy nazywając ich „swoimi braćmi”, jest traktowany jak niechciany wróg. Niegościnność mieszkańców czyni miasto nieprzyjaznym dla wszystkich. I tak Sodoma nie może już istnieć jako miasto, jako miejsce wspólnego życia. Nie może bowiem przetrwać miasto, które odrzuca gościnność. Dlatego rozpada się. Zostaje zniszczone, jak głosi tekst. W rzeczywistości to miasto dokonało samozniszczenia, ponieważ „przewróciło” sens swojego istnienia: z miejsca wspólnego życia i braterstwa stało się miejscem niegościnności i nieprzyjaźni. W Biblii koniec Sodomy i Gomory wspomniany jest jako „wywrócenie, przewrócenie, odwrócenie”, rzeczywistości pokoju, której chciał Bóg: oba miasta staną się symbolem. Czasownik, który cechuje ich zniszczenie (po hebrajsku hpk: „wywrócić”) wskazuje, że wystarczy wybór niektórych osób działających nie-

— 24 —


sprawiedliwie, aby wspólne życie, pokój uczynić czymś niemożliwym. Ocaleli jedynie Abraham i Lot, ponieważ wraz z nimi da się jeszcze odbudować świat pełen pokoju, w którym sprawiedliwość nie stanie się przyczyną nieprzyjaźni i wrogości. W dziejach obydwu braci doskonała sprawiedliwość cechuje się gościnnością dla przybyszy, którzy są zarazem ludźmi, jak i aniołami, posłańcami Bożymi. Jedynie ten, kto zachowuje tę sprawiedliwość, może uchronić się od zniszczenia.

3. Jakub i Ezaw: droga poza nieprzyjaźń Dzieje Jakuba i Ezawa zostały opowiedziane w rozdziałach 25-33 Księgi Wyjścia. Rozdziały te składają się na szerszą opowieść, która rozpoczyna się już w rozdziale 12, a kończy pod koniec księgi opowieścią o śmierci i pochówku Józefa. Jest to historia patriarchów, Abrahama, Izaaka, Jakuba i Józefa. Uznaje się ich za ojców Izraela. Według opowieści biblijnej pochodzą oni z Mezopotamii, ziemi dwóch rzek, Tygrysu i Eufratu, obecnie obszaru Iraku. Było to ważne terytorium, bogate i żyzne, na którym przez dwa tysiące lat panowały potęgi rządzące częścią starożytnego Bliskiego Wschodu. Najpierw Sumerowie, potem Achadyjczycy, Asyryjczycy, Babilończycy i w końcu Persowie, którzy chociaż pochodzili z Persji, osiedli w Babilonii. Owe potęgi spierały się o polityczną i gospodarczą dominację na obszarze starożytnego Bliskiego Wschodu z inną potęgą, Egiptem. Odnalezione w ostatnich dwóch stuleciach świadectwa literackie

— 25 —


pozwoliły nam zrozumieć jak wielka kultura rozwinęła się na tym obszarze. Dlatego Biblia często mówi o ludach Mezopotamii, a zwłaszcza o Asyryjczykach, Babilończykach i Persach, oraz o Egipcie. Według wielu uczonych autorzy biblijni w okresie po niewoli babilońskiej (586-538 przed Chr.) przeanalizowali doświadczenia ludu Izraela, by wyjaśnić jego sytuację, odnosząc ją do przeszłości. W jaki sposób patriarchowie wygnani do Babilonii, mogli powrócić na ziemię, którą Bóg obiecał ich przodkom, i tam się osiedlić. Była to ziemia obiecana, dlatego mieli prawo ją przejąć. Opowieści te mają za zadanie zbudować fundamenty dla tej obecności, która została podważona i przekreślona przez określone wydarzenia, kiedy to Babilończycy oblężyli i zniszczyli Jerozolimę w 586 r. przed Chr., pozbawiając w ten sposób Izrael jego ziemi. Kim byli ci, którzy od nowa zaludniali zniszczoną i podupadłą Jerozolimę? Czy wobec rdzennych mieszkańców mieli do tego prawo, skoro byli obcego pochodzenia? Opowieści patriarchalne pomogły pojąć ostatnie dzieje w obrębie dawnej miłości Boga, który przed wiekami wybrał określonych ludzi i obiecał im, że będą zamieszkiwać te ziemie, i będą mieć potomków. To właśnie byli patriarchowie. Właśnie pośród nich nieustannie pojawia się problem wspólnego życia, braterstwa, które zostaje podważone poprzez oszustwo i przemoc. W ten literacki projekt wpisuje się opowieść o Jakubie i Ezawie, która toczy się od rozdziału 25 do 36 Księgi Wyjścia. Zawiera refleksję na temat wspólnoty wewnątrz ludu Izraela. Chodzi znowu o historię dwóch braci, historię trudną i burzliwą,

— 26 —


chociaż nie tak tragiczną, jak dzieje Kaina i Abla. Ich konflikt i walka rodzi się już w okresie płodowym: tekst biblijny przekazuje, że „walczyły z sobą dzieci w jej łonie” (Rdz 25,22). Hebrajski czasownik wyraża o wiele więcej od zwykłego „walczyć”. Faktycznie bowiem, oznacza „ciemiężyć, dokonywać przemocy”, zatem, powinien zostać przetłumaczony jako „wzajemnie się bić”. Wydaje się, jakby Biblia chciała podkreślić problem trudnego współżycia, jako fakt niemalże wpisany w samą przynależność do rodzaju ludzkiego. Ludzie przychodzą na świat już skłóceni jeden z drugim. Narodziny to walka o przeżycie. Opowieść o Jakubie i Ezawie opisuje, jak bycie braćmi może szybko przerodzić się w konflikt, który z trudnością da się rozwiązać. Skoro człowiek rodzi się z takimi problemami, o ileż trudniejsza jawi się jego przyszłość! Bóg staje przed trudnym zadaniem: jak uczynić możliwym braterstwo, jak pokonać ducha nieprzyjaźni, który zagnieździł się w sercu człowieka? Chodzi o długą i trudną drogę, ale nie niemożliwą. W dziejach Ezawa i Jakuba wszystko jednak komplikuje się na początku ich relacji. Pod koniec rozdziału 25 Jakub wykorzystuje słabość brata i jego głód, aby pozbawić go praw wypływających z bycia pierworodnym. Oszustwo i własny interes zwyciężają w sercu i w decyzjach Jakuba. To samo zachodzi w rozdziale 27, kiedy Jakub, za radą matki Rebeki, wyłudza od ojca Izaaka błogosławieństwo, które należało się Ezawowi, jako starszemu bratu. Autor szeroko opisuje szczegóły intrygi uknutej przeciwko Izaakowi, staremu już i ślepemu.

— 27 —


„Gdy Izaak zestarzał się i jego oczy stały się tak słabe, że już nie mógł widzieć, zawołał na Ezawa, swego starszego syna: «Synu mój!». A kiedy ten odezwał się: «Jestem», Izaak rzekł: «Oto zestarzałem się i nie znam dnia mojej śmierci. Weź więc teraz przybory myśliwskie, twój kołczan i łuk, idź na łowy i upoluj coś dla mnie. Potem przyrządź mi smaczną potrawę, jaką lubię, podaj mi ją, abym jadł i abym ci pobłogosławił zanim umrę». Rebeka słyszała to, co Izaak mówił do swego syna Ezawa. Gdy więc Ezaw udał się już na łowy, aby przynieść coś z upolowanej zwierzyny, rzekła do swego syna Jakuba: «Słyszałam jak ojciec rozmawiał z twoim bratem Ezawem i dał mu takie polecenie: Przynieś dla mnie coś z polowania i przyrządź smaczną potrawę, abym zjadł i pobłogosławił cię wobec Pana przed śmiercią. Teraz więc, synu mój, posłuchaj mego polecenia, które ci dam. Idź, weź dla mnie z trzody dwa dorodne koźlęta, ja zaś przyrządzę z nich smaczną potrawę dla twego ojca, taką, jaką lubi. Potem mu zaniesiesz, on zje i w zamian za to udzieli ci przed śmiercią błogosławieństwa». Ale Jakub rzekł do swej matki: «Przecież mój brat, Ezaw, jest owłosiony, ja zaś gładki. Jeśli się mnie dotknie mój ojciec, będzie wyglądało tak, jak gdybym z niego żartował, i wtedy mogę ściągnąć na siebie przekleństwo zamiast błogosławieństwa». Rzekła mu matka: «Niech na mnie spadnie to przekleństwo dla ciebie, mój synu! Tylko posłuchaj mnie, idź i przynieś mi koźlęta». Poszedł więc, wziął i przyniósł je swej matce; ona zaś przyrządziła z nich

— 28 —


smaczną potrawę, taką, jaką lubił jego ojciec. Potem Rebeka wzięła szaty Ezawa, swego starszego syna, najlepsze, jakie miała u siebie, ubrała w nie Jakuba, swojego młodszego syna, i skórkami koźląt owinęła mu ręce i nieowłosioną szyję. Po czym dała Jakubowi ową smaczną potrawę, którą przygotowała, i chleb. Jakub, wszedłszy do swego ojca, rzekł: «Ojcze mój»! A Izaak: «Słyszę; któryś ty jest, synu mój?». Odpowiedział Jakub ojcu: «Jestem Ezaw, twój syn pierworodny. Uczyniłem, jak mi poleciłeś. Podnieś się, siądź i zjedz potrawę z upolowanej przeze mnie zwierzyny, i pobłogosław mi!». Izaak rzekł do syna: «Jakże tak szybko mogłeś coś upolować, synu mój?». A Jakub na to: «Pan, Bóg twój, sprawił, że tak się właśnie zdarzyło». Wtedy Izaak rzekł do Jakuba: «Zbliż się, abym dotknąwszy ciebie mógł się upewnić, czy to mój syn Ezaw czy nie». Jakub przybliżył się do swego ojca Izaaka, a ten dotknąwszy go rzekł: «Głos jest głosem Jakuba, ale ręce – rękami Ezawa!». Nie rozpoznał Jakuba, gdyż jego ręce były owłosione jak ręce Ezawa. A mając udzielić mu błogosławieństwa, zapytał go jeszcze: «Ty jesteś syn mój Ezaw?». Jakub odpowiedział: «Ja jestem». Rzekł więc: «Podaj mi, abym zjadł to, co upolowałeś, synu mój, i abym ci sam pobłogosławił». Jakub podał mu i on jadł. Przyniósł mu też i wina, a on pił. A potem jego ojciec, Izaak, rzekł do niego: «Zbliż się i pocałuj mnie, mój synu!». Jakub zbliżył się i pocałował go. Gdy Izaak poczuł woń jego szat, dając mu błogosławieństwo mówił: «Oto woń mego syna jak woń

— 29 —


pola, które pobłogosławił Pan! Niechaj tobie Bóg użycza rosy z niebios i żyzności ziemi, obfitości zboża i moszczu winnego. Niechaj ci służą ludy i niech ci pokłon oddają narody. Bądź panem twoich braci i niech ci pokłon oddają synowie twej matki! Każdy, kto będzie ci złorzeczył, niech będzie przeklęty. Każdy, kto będzie cię błogosławił, niech będzie błogosławiony!»” (Rdz 27,1-29). Oszukanie schorowanego starca zawiera w sobie element nieludzki: starca, który nie potrafi odróżnić synów i na koniec błogosławi także Ezawa, co zaostrza już istniejący konflikt: „Nie będzie żyzny kraj, w którym zamieszkasz, bo nie będzie tam rosy z nieba. Z miecza żyć będziesz i będziesz sługą twego brata! A gdy pragnienie wolności owładnie tobą, zrzucisz jego jarzmo z twej szyi” (Rdz 27,39-40). Błogosławieństwo brzmi jak zachęta do sprzeciwu i przemocy. Tak przynajmniej pojmuje je Ezaw, który planuje już, jak wyeliminować Jakuba: „Gdy nadejdą dni żałoby po moim ojcu, zabiję mojego brata Jakuba” (Rdz 27,41). Czy można żyć myślą o zabiciu drugiego człowieka? Ezaw aż dwukrotnie został oszukany przez brata, który postarał się, by zabrać mu to, co mu się należało według prawa, przywilej pierworództwa oraz błogosławieństwo. Pierworództwo i otrzymanie błogosławieństwa są ze sobą ściśle powiązane. Pierwsze daje prawo do drugiego. Pierworodny otrzymywał błogosławieństwo ojca, które ustanawiało go dziedzicem dóbr ojcowskich i kontynuatorem Boskiej obietnicy. Było czymś o wiele więcej niż próbą wydziedziczenia z dóbr rodzinnych.

— 30 —



Żyjemy w świecie zglobalizowanym, ale równocześnie plemiennym, gdzie każdy na płaszczyźnie indywidualnej, grupowej, wspólnoty lokalnej, regionalnej, narodowej, powodowany strachem instynktownie broni tego, co własne, zamiast otworzyć się na drugiego człowieka. Słowo Boże kryje w sobie skarbiec mądrości, który może nam pomóc wejść na drogę braterstwa i wyjść poza wznoszone każdego dnia mury nieprzyjaźni. Ewangelia Jezusa, która jest zakorzeniona w mądrych słowach Biblii, uczy nas jednoznacznie: tylko miłość zbawia i czyni szczęśliwymi. Nie osiągnie szczęścia ten, kto gardzi albo tylko przegania biednego i potrzebującego. To nie wojny ani terroryzm czy przemoc rozpleniona w naszym społeczeństwie przyniosą zwycięstwo. Zwycięża tylko ten, kto umie pokonać innych przebaczeniem i bezinteresowną miłością. Miłość do tych najmniejszych, do biednych, do potrzebujących jest wyrazem uniwersalności chrześcijańskiego braterstwa.

Bratni Zew Wydawnictwo Franciszkanów

Zapraszamy do księgarni internetowej: www.bratnizew.pl

Patronat medialny: ISBN 978-83-7485-170-1

Miłujcie swoich nieprzyjaciół


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.