Jak rozważać i głosić Pismo Święte
Przeczytałeś coś ciekawego i chcesz się tym podzielić? Nie mów tego, co zrozumiałeś, lecz to, co czujesz sercem. I powiedz to prostymi słowami. Jedynie wtedy może to zainteresować innych. (z księgi „Zapomniane oczywistości”) Z wdzięcznością dla drogiego Filipa i moich innych mistrzów Słowa, w szczególności dla przyjaciół braci z Villapizzone oraz młodzieży z letnich obozów w Selva.
Silvano Fausti
Jak rozważać i głosić Pismo Święte
Tłumaczenie z języka włoskiego Magdalena Osocha
Bratni Zew Wydawnictwo Franciszkanów
Tytuł oryginału: PER UNA LETTURA LAICA DELLA BIBBIA ISBN 978-88-514-0580-9 Copyright © 2008 by ÀNCORA EDITRICE S.r.l. Via G.B. Niccolini, 8 — 20154 Milano
Copyright wydania polskiego © 2010 by Wydawnictwo OO. Franciszkanów „Bratni Zew” spółka z o.o. ISBN 978-83-7485-126-8 Wszelkie prawa zastrzeżone. Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana, ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy. W sprawie zezwoleń należy się zwracać do wydawnictwa: „Bratni Zew” sp. z o.o., ul. Grodzka 54,31-044 Kraków.
Zamówienia na książki można składać: Wydawnictwo OO. Franciszkanów „Bratni Zew” ul. Grodzka 54, 31-044 Kraków tel. 12 428 32 40, fax 12 428 32 41 www.bratnizew.pl
Korekta: Jolanta Kunowska
Nihil obstat quominus imprimatur O. Francesco Tata S.I., Prowincjał Towarzystwa Jezusowego Rzym, 10 czerwca 2008
Imprimi potest: L.dz. 456/2009, Kraków, dnia 10.10.2009 O. Jarosław Zachariasz Prowincjał
WYDAWNICTWO OO. FRANCISZKANÓW „Bratni Zew” spółka z o.o. ul. Grodzka 54,31-044 Kraków tel. 12 428 32 40, fax 12 428 32 41 www.bratnizew.pl
Spis treści
Przedmowa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
9
Wprowadzenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Chrześcijańska lektura Biblii jest z konieczności „świecka” . . . . . . . . . . . . Bez mała czterdziestoletnie doświadczenie . . . Biblię należy czytać jak każdą inną książkę . . Dzieje takiej lektury Biblii . . . . . . . . . . . . . . . .
15 15 19 22 24
Pierwsza część SŁOWO, KSIĘGA I LEKTURA Czym jest słowo . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Słowo i tożsamość człowieka . . . . . . . . . . . . . . . Słowo, komunikacja i komunia . . . . . . . . . . . . . Słowo a wypełnienie stworzenia . . . . . . . . . . . . Słowo a sakramenty . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
31 31 33 36 37
Książka a lektura . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Słowo a książka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Lektura, akt zaufania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
39 39 41
Po co czytać Biblię . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Biblia: dzieło klasyczne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Biblia: kulturowy kod Zachodu . . . . . . . . . . . . .
45 45 47
Część druga LEKTURA PISMA ŚWIĘTEGO Jak czytać Biblię . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Czym jest Biblia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Biblia żydowska i Biblia chrześcijańska . . . . .
53 53 54
Niezwykłość Nowego Testamentu: Jezus jako definitywny zwrot w historii . . . Podstawa niezwykłości Nowego Testamentu: wcielenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Pierwszy poziom lektury . . . . . . . . . . . . . . . . . . Drugi poziom lektury . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Trzeci poziom lektury . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Co się dzieje podczas czytania Biblii . . . . . . . . . . . Doświadczenie mocy słowa . . . . . . . . . . . . . . . . Różnica między katechezą narracyjną a moralno-doktrynalną . . . . . . . . . . . . . . . . Elementy i funkcje narracyjnej katechezy Ewangelii . . . . . . . . Ewangelia jako „logoterapia”: opowiadanie, które ponownie mnie opowiada . . . . . . . . . .
55 57 59 61 67 71 71 72 76 79
Lektura i wiara . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Zaufanie: „jak gdyby” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Sprawdzenie zaufania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Człowiek żyje wiarą . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
81 81 83 84
Zasadność chrześcijańskiej lektury . . . . . . . . . . . . Biblia jako obietnica życia . . . . . . . . . . . . . . . . Nowy Testament, wypełnieniem „dzisiaj” tej obietnicy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Nowość Jezusa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Ewangelia i Duch Syna . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Lektura i ponowne stworzenie . . . . . . . . . . . . .
87 87 88 89 91 92
Część trzecia NATCHNIENIE I KANON Słowo wstępne
............................
97
O natchnieniu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 99 Natchnienie to nie dyktowanie . . . . . . . . . . . . . 99 Natchnienie i jego źródła . . . . . . . . . . . . . . . . . 101
Czym jest natchnienie? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Natchnienie a rozeznanie . . . . . . . . . . . . . . . . . Natchnienie, interpretacja i oczyszczenie . . . . Stałe „pisanie od nowa” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Jeszcze o zrozumieniu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Zrozumienie, otwarta dziedzina . . . . . . . . . . . . Jedność i pluralizm natchnienia i interpretacji . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
102 107 109 111 112 113 118
O kanoniczności . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 123 Kanoniczność a stałe natchnienie . . . . . . . . . . 123 Kanoniczne pisma a „kanoniczna” lektura . . . 126
Część czwarta OD ŚWIADECTWA DO KOMUNII Świadectwo . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Słowo a świadectwo . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Świadectwo a wiarygodność . . . . . . . . . . . . . . . Świadectwo, ciało Słowa . . . . . . . . . . . . . . . . . . Ubodzy, ciało Chrystusa . . . . . . . . . . . . . . . . . . Ubodzy i inkulturacja w zglobalizowanym świecie . . . . . . . . . . . . . Bycie uczniem a męczeństwo . . . . . . . . . . . . . . Statut świadka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Jeszcze: ewangelizować Ewangelią . . . . . . . . . .
133 133 135 137 138
Wspólnota pojednania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Słowo i wspólnota pojednania . . . . . . . . . . . . . . Pojednanie z Bogiem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Pojednanie z ludźmi . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Pojednanie z sobą . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Pojednanie z naturą . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
149 149 150 153 155 157
140 142 143 145
Wolność . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 159 Współczucie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 163
Komunia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 167 Katolickość i komunia w różności . . . . . . . . . . 167 Różnorodność charyzmatów wzajemnej służby . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 171 Podsumowanie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 175 Posłowie
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 179
Apendyks . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 181 Katechetyczna droga Ewangelii Marka . . . . . . 181
Przedmowa Przede wszystkim, dziękuję współbraciom, z którymi starałem się i staram żyć Słowem. W szczególności Filippo Creliri, Beppe Lavelli i Stefano Bittasi, którzy swoimi cennymi uwagami pomagali mi przy redakcji niniejszej pracy. Następnie, dziękuję Carlo Marii Martiniemu, Tomaso Beckowi i Franceso Rossi de Gasperis, którzy zachęcili mnie do czytania Pisma. Składam także podziękowania G. Ronchi, M. Galli, F. Montagna i E. Bonalume za poprawienie tekstu. Brak mi słów, którymi mógłbym podziękować wspólnocie z Villapizzone, Selva i z wielu innych miejsc, braciom i siostrom z którymi czytałem Biblię: nauczyły mnie więcej niż jakikolwiek nauczyciel. Niniejsza książka rodzi się w takim kontekście i jest swobodną rozprawą na temat Słowa. Od zawsze zużywamy wodę i powietrze wcale o tym nie myśląc. Stale wytwarzamy słowa, nie zastanawiając się jak i po co. Wiemy, że słowo jest podstawą wszelkiej ludzkiej rzeczywistości. Lecz podstawa, właśnie dlatego, że jest niezbędna, uważana jest za oczywistą. Takie jest przeznaczenie: to, co jest oczywiste, pozostaje nieznane. Słowo jest jak słońce: pozwala coś dostrzec, lecz niełatwo w nie patrzeć. Żeby je zrozumieć nie wystarczy się nim posługiwać. Doświadczenie staje się takim, kiedy się nad nim zastanowimy, zrozumiemy je i wyrazimy. Jest tym, co postaramy się zrobić. Nie jest to łatwe przedsięwzięcie: „Nie dla maleńkich łódek jest 9
to morze,/ Gdzie płynie barka moja niespożyta;/ Lękliwy żeglarz wiosłem go nie porze”1. Uprzedzam, że nie wyczerpię tematu. Jakbym mówił półgłosem, będę czynił wariacje na temat słowa nie zawsze na wysokim poziomie. Dzięki słowu człowiek jest człowiekiem, ze słowa wynika jego odczuwanie, rozumienie i działanie; fakt, że jest mądry, wolny i odpowiedzialny. Aby przedstawić ogólny obraz tego, czym jest i co sprawia słowo — każde słowo, począwszy od słowa ludzkiego do słowa Boskiego, od fałszywego do prawdziwego — często będę cytował Biblię, która nie skąpi wskazówek na ten temat. Słowo „Biblia” oznacza zbiór ksiąg; zaś księga to słowo zawsze pozostające do dyspozycji każdego, kto zechciałby się z nią zapoznać. Biblia zaczyna się od stwierdzenia, że słowo jest początkiem wszechświata (Rdz 1,1 i nast.). Ostatnia Ewangelia powtarza: „Na początku było Słowo”, dodając, że Słowo jest zarazem samym Bogiem i początkiem tego wszystkiego, co Nim nie jest. Jest ono życiem tego, co istnieje oraz światłem umysłu i miłości względem ludzi (por. J 1,1−4). Jako Słowo, Bóg jest komunikacją i komunią. Nie jest zatem „całkiem inny” od reszty, jak się niekiedy mówi, lecz non-aliud (nie-inny) od świata (Mikołaj z Kuzy, La caccia della Sapienza, Casale Monferrato 1998, s. 70−73; bardziej szczegółowo argument omówiony został w jego dziele Non-altro, Torino 1972). Jako nie-inny od każdego innego, Bóg Słowo jest tak bardzo inny, że jest każdym innym. Bowiem „Słowo udziela się i tak udziela się, że nie ma niczego, czego 1
10
Dante, Boska komedia, Raj, Pieśń XXIII, w. 67−69; tłum. E. Porębowicz, PIW, Warszawa 1959. W oryginale nie podano źródła. Wszystkie cytaty z Boskiej komedii pochodzą z podanego wyżej wydania [przyp. tłum.].
by nie udzielało udzielając się samo” (M.M. de’ Pazzi, Tutte le opere, Firenze 1960−1966, vol. IV, s. 108). Będąc zupełną komunikacją, Bóg jest naprawdę bardziej mną niż ja sam jestem sobą: jest „intimior intimo meo” (Augustyn, Confessiones, 3,6,11). Dlatego ten sam autor może powiedzieć: „Quid tam tuum quam tu, quid tam non tuum quam tu?” (Augustyn, In Johannis Evangelium, XXIX, 5). Życie i śmierć są w mocy języka (Prz 18,21): ten fałszywy zabija, zaś prawdziwy ożywia. Każde słowo, nie tylko słowo Boga, jest skuteczne. Jeśli powiem do kogoś: „Jesteś brzydki, głupi i zły”, chociaż jest to osoba piękna, mądra i miła, to od razu zasępi się albo rozgniewa. Jeśli natomiast powiem: „Jesteś piękny, mądry i dobry” od razu rozjaśni się jego oblicze i będzie dobrze życzył sobie i mnie. Według Biblii powołaniem człowieka jest słuchać i odpowiadać Bogu: człowiek jest Jego interlokutorem, partnerem. Dlatego jest do Niego podobny, jest „uczestnikiem Boskiej natury” (2P 1,4). Nie tylko jesteśmy tak nazwani, lecz naprawdę jesteśmy dziećmi Boga (1J 3,1 i nast.). Każdy, kto przyjmuje Jego Słowo, ma możliwość stać się dzieckiem Bożym (J 1,12). Jak zobaczymy, człowiek staje się słowem, którego słucha. Można by mnożyć cytaty o „mocy” słowa. Wystarczy powiedzieć w skrócie, że jeśli słowo jest prawdziwe, to jest „ubóstwiające” i twórcze, jeśli jest fałszywe, to jest „szatańskie” i niszczące (por. J 8,43 i nast.). Przestrzenią między nutami, odległością między rzeczami: tym właśnie jest cisza między słowami. Słowo może rozkwitać jedynie w ciszy. W zgiełku jest ziarnem, które nie wykiełkuje. Cisza staje się coraz bardziej „towarem luksusowym”, którego nikt nie może kupić. Jeśli znika, niszczy człowieczeństwo człowieka. Jest możliwością słuchania: bez ciszy ziarno słowa, które rodzi wszystko według swego gatunku, 11
nie może zostać przyjęte. Słowo i cisza są ziarnem i ziemią — wielką matką, z której pochodzi, i do której wraca wszelkie ziarno, aby rozmnażać się i powracać do niej, w nieskończonym cyklu wzrastania. Żyjemy słowem, wypowiadanym i napisanym, słuchanym i czytanym. Opowiadanie i pisanie to przekazywanie swojego doświadczenia w darze drugiemu człowiekowi. Jeśli mówię komuś, że leśne poziomki są dobre, to dlatego że pragnę, aby je zjadł. Od dziesiątek lat mieszkam w lesie Słowa. Pragnę pokazać innym ścieżki, aby mogli zasmakować jego owoców. Te rozważania dotyczą człowieka, nieważne, wierzącego czy nie. I mogą sprzyjać międzyreligijnemu dialogowi. Uczciwy dialog nie dotyczy Boga, lecz człowieka, będącego na Jego obraz — który jednakże zawsze tworzy Boga na swój obraz. Nikt nigdy nie widział Boga. Aby coś na Jego temat zrozumieć, trzeba skonfrontować się z człowiekiem. Lecz należy zawsze wybierać najlepszą ofertę, nieważne z jakich ust pochodzi. Człowiek mniej czy bardziej realizuje marzenie o sobie: jeśli wybiera dobro, to jest to dobre dla niego i … dla Boga. To, co jest piękne, dobre i upragnione, poprzez analogię, z pewną prawdziwością i dużą ostrożnością, można powiedzieć również o Bogu. Tak czynią święte teksty. Czy udaje im się osiągnąć cel, to widać po efektach: pomagają człowiekowi wzrastać w wolności rozumianej jako odpowiedzialność kochania. Osoba, która nie kieruje się tym kryterium, decyduje się na niewolnictwo, w nieodpowiedzialności egoizmu. Jest to częste w społeczeństwie, a także w Kościele. Mistrz Eckhart mówił, że musimy „modlić się do Boga, aby wyzwolić się od Boga” (Beati pauperes spiritu, w Sermoni Tedeschi, Milano 1985, s. 136). Używając nieco mniej śmiałych słów możemy prosić Go, aby wyzwolił nas od tego Boga, którego 12
istnienie duchowni potwierdzają, a któremu ateiści, słusznie, zaprzeczają. Jedynie w ten sposób poznamy tego Boga, którego nikt nigdy nie widział i którego „ciało” Słowa nam objawiło (J 1,18). „Nie możemy nie nazywać się chrześcijanami” (B. Croce): jeśli chcemy zrozumieć naszą kulturę, to musimy czytać Ewangelie. Jednak, nie zakładając, że czytelnik jest wierzący. Wiara może nadejść po, lecz nie poprzedzać poznanie Ewangelii. Bohaterem opowiadań ewangelicznych jest Jezus. To, co czyni i mówi — mówi to, co czyni i czyni to, co mówi — jest skandaliczne. Z tego powodu jest wykluczony przez tradycjonalistów, duchownych i nie tylko. On pragnie objawić człowiekowi jego człowieczeństwo, jedyne zwierciadło Boga. W Jego ciele Syna człowieczego, brata każdego ciała, widzimy Boga. Historia człowieka i świata to historia Boga, Jego zbawienia w nas i naszego w Nim. Pascal napisał: „Nie tylko nie znamy Boga inaczej niż przez Chrystusa, ale i siebie samych znamy jedynie przez Chrystusa. Poza Chrystusem nie wiemy ani co to nasze życie ani nasza śmierć, ani Bóg ani my sami. Tak więc bez Pisma, które ma za jedyny przedmiot Chrystusa, nie znamy nic i widzimy jedynie ciemności i pomieszanie w naturze Boga i we własnej naturze” (Pascal, Myśli, 548, Wydawnictwo Zielona Sowa, Kraków 2003, tłum. Tadeusz Boy-Żeleński). Podejdźmy do tekstów bez fetyszyzmu. Żadne słowo nie może wyrazić tego, co wiemy, że jest niewyrażalne. Lecz, jak mówi Wittgenstein: „Niewyrażalne — niewymownie — [jest] zawarte w tym, co wyrażone” (cytat za S. Bongiovanni, Lasciar-essere: riconoscere Dio nel pensare, Trapani 2007, s. 135). Tekst należy czytać i poddawać rozważaniom umysłu. Inteligencja (intelligere = intus-legere) oznacza czytać-między 13
wierszami to, co nie-napisane. Inteligencja służy zrozumieniu tego co został powiedziane, jak i tego co nie zostało wypowiedziane. Język jest ze swej natury symboliczny (symballō = zbierać razem, łączyć). Odsyła do czegoś innego: od mówienia do tego, co powiedziane, od tego, co powiedziane do mówiącego i od mówiącego do słuchającego. Jest komunikacją i komunią, gdzie jeden człowiek zostaje „złączonym” z drugim człowiekiem, pozostając sobą. „Słowo” (wł. parola, przyp. tłum.) pochodzi od greckiego paraballō (stąd także parabola), co oznacza „wyrzucać na zewnątrz”: mówienie to „wyrzucanie” na zewnątrz tego, co powiedziane, co więcej, „wyrzucanie się” mówiącego poprzez to, co zostało przez niego wypowiedziane. I „wrzucanie” tego w osobę słuchającą. Mówiący wyraża się poprzez słowo: wyraża się poza sobą, aby odcisnąć się w drugim człowieku, który go przyjmuje. Każda rzeczywistość dzięki słowu wychodzi poza siebie i w relacji z drugą osobą staje się sobą samą. Słowo angażuje wszystkich i wszystko w jedynym przeznaczeniu, zarówno to, co jest na ziemi jak i to, co jest w niebie. S.F. Mediolan, 22 lutego 2008 Katedra św. Pawła Apostoła
14
Wprowadzenie
Chrześcijańska lektura Biblii jest z konieczności „świecka” Biblia nie jest chlebem dla pobożnych, erudytów czy możnych. Jej lektura musi być „laicka”. Z religijnego, naukowego i politycznego punktu widzenia — laicka. Jezus był zwykłym świeckim. Nie należał do bogatej klasy kapłanów ani do pobożnej klasy faryzeuszy ani do klasy uczonych w piśmie. Owszem, był potomkiem króla Dawida, lecz nie miał większych wymagań od przeciętnego bagażowego z dworca Termini w Rzymie, którego przodkiem mógł być sam Romulus. Jako obalający zdrową równowagę, postrzegany był jako destabilizator władzy religijnej, kulturalnej i politycznej. Niewygodny jak wszyscy prorocy, został zabity za bluźnierstwo przez duchownych i za bunt przez polityków. I słusznie. Jego przesłanie nie pasowało do istniejącego porządku. Głosił zmianę umysłu, serca i postępowania. Nawoływał do nawrócenia: Bóg jest Ojcem, nie panem, inni ludzie są braćmi, a nie poddanymi czy rywalami. Według Ewangelii Marka zaczął działalność od pięciu wystąpień przeciw prawu, a skończył innymi pięcioma przeciw władzy. Nigdy nie popierał władzy jednego człowieka nad drugim. Nawet w imię Boga. Nie można naginać Jego doktryny, by usprawiedliwiać 15
przestępstwo. Chociaż często wykorzystuje się ją, by ukryć karygodne czyny aktualnie sprawujących władzę. Gdyby Jezus pojawił się w jakimś kościele, umieścilibyśmy Go tam, gdzie symbolicznie się znajduje: na krzyżu. Nie wiedząc co czynimy, teraz, tak jak wtedy (por. Łk 23,34). A jednak, powiedział wyraźnie, że będzie z nami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata (por. Mt 28,20): Jego oblicze objawia się w tych, których spychamy na margines, osądzamy i skazujemy. Imigranci i włóczędzy, chorzy i więźniowie są Jego ciałem (por. Mt 25,31−46). Jakże zmieniłby się świat, gdybyśmy wzięli Go do naszej łodzi „takim, jakim był” (Mk 4,36), a nie takim, jakim my sobie Go wyobrażamy. Ewangelie nie usprawiedliwiają tego co istnieje ani nie potwierdzają opinii czytelnika. Kierują się innym celem i inną zasadą. Trwałość Kościoła, w odróżnieniu od innych instytucji, wypływa z tego, że teksty, na których się opiera, zamiast usprawiedliwiać go, z wielką miłością i troską zawsze go krytykują i nawołują do nawrócenia. Pobożna, uczona i apologetyczna lektura Biblii wyjaławia ją: nie oddaje tego, co sprawiła i co sprawia w świecie. Jej tajemnica została objawiona nie uczonym czy ekspertom, lecz ludziom prostym (Łk 10,21 i nast.), którzy nic nie wiedzą i nic nie mówią. Przeciw próbom ideologicznego zagarnięcia grzmią słowa Jezusa: „Biada wam, uczonym w Prawie, bo wzięliście klucze poznania; samiście nie weszli, a przeszkodziliście tym, którzy wejść chcieli” (Łk 11,52). Lekturze religijnej, służącej potwierdzeniu własnych przekonań, systematycznie zaprzecza tekst. Biblia nie jest dowodem rzeczowym dla uzasadnienia bezspornych doktryn. Dąży do podważenia pewności, aby otworzyć na prawdę. Jeśli ktoś pragnie pewności, niech jedzie do Rzymu i włoży rękę w Usta Prawdy, 16
które znajdują się w przedsionku kościoła Santa Maria in Cosmedin. Albo niech się zadowoli jakąś prawdziwą pewnością, jak na przykład tą: chociaż nie wymienimy cyfry, to z pewnością ilość wejść pod górę równa jest ilości zejść z góry. Jeśli jednak pragnie więcej pewności, niech poczyta horoskop lub wstąpi do ruchu hiperkatolików. Albo, jeszcze lepiej, niech wstąpi do jakiejkolwiek sekty fundamentalistów, co będzie pewniejsze dla niego… i lepsze dla Kościoła Bożego. Jeśli jednak ktoś zamiast pewności szukałby prawdy, niech otworzy swoje serce na Boga semper maior, innego niż wszelkie nasze o Nim wyobrażenia i zawsze nie-innego od wszystkiego tego, co uznajemy za różne od Niego. Benedykt XVI słusznie mówi o Trzech Królach, którzy spotykają Jezusa: „Zewnętrzna droga tych ludzi dobiegła końca. W tym jednak miejscu zaczyna się dla nich nowa droga. Ponieważ niewątpliwie inaczej wyobrażali sobie tego nowonarodzonego Króla. Teraz pochylają się przed dzieckiem biednych ludzi. Nowy Król odbiega bardzo od ich oczekiwań. Dlatego musieli się nauczyć, że Bóg jest inny od tego, jakim Go sobie zwykle wyobrażamy. Widzieli teraz, że władza Boga jest inna od władzy możnych tego świata. Sposób działania Boga jest inny, niż sobie to wyobrażamy, a także chcielibyśmy Jemu narzucić. A to znaczy, że teraz oni także muszą się stać inni, muszą nauczyć się stylu Boga. Muszą nauczyć się zatracić się samemu i tak właśnie odnaleźć samych siebie” (Benedykt XVI, Czuwanie z młodzieżą, Kolonia, Błonia Marienfeld, 21 sierpnia 20052). Bóg z biblijnej tradycji nie ma ochoty mieszkać w naszych ideach wymyślanych przez możnych i opakowywanych przez mądrych w przyzwoitą formę. Żadnemu z rządzących tym światem nie dane było poznać 2
Wydaje mi się, że czuwanie miało miejsce 20 sierpnia, a nie 21; źródło tekstu wystąpienia: www.sdm.org.pl, [przyp. tłum]. 17
boskiej mądrości, przygotowanej przed wiekami dla naszej chwały. Gdyby ją poznali, to nie ukrzyżowaliby Pana chwały (por. 1Kor 2,6−8). Naukowa lektura — ukierunkowana na ustalenie tekstu, zważająca na gramatykę i składnię, retorykę i formy, na tradycje i źródła, na różne redakcje i sytuacje — jest potrzebna, wręcz niezbędna, by posiąść narzędzia zrozumienia. Lecz jest niepełna. Nie dba o to, jaki jest cel tekstu, który nie polega na jego analizie, lecz jest tym, co wzbudza w czytelniku. Jeśli ktoś mówi do mnie: „Kocham cię”, nie dokonuję analizy gramatycznej, logicznej i retorycznej tego zdania, żeby wiedzieć co oznacza. Pewien rodzaj naukowej lektury Biblii nie ujmuje rzeczywistości, o której mówi: opisuje ziarenka piasku nie dostrzegając plaży. A przede wszystkim, nie rzuca się w morskie fale. W końcu lektura polityczna, nakazywana w celu zdobycia lub utrzymania władzy, zaprzecza jej istnieniu. Biblia jest pismem profetycznym: wzywa do porzucenia swoich dróg, wyznaczonych żądzą posiadania, władzy i podobania się, aby pójść drogą daru, służby i pokory. Drogą Boga. Biblia nigdy nie jest apologetyczna. Zawsze jest krytyczna. Lecz nie w taki sposób jak stronnicze teksty, które dyskredytują innych po to, by uczynić wiarygodnym siebie. Krytykuje swego czytelnika, aby otworzyć go na innych i na Innego, na którego obraz i podobieństwo każdy został stworzony. Ponieważ jest to niewygodna krytyka, prorocy od zawsze cierpią, jak Jan Chrzciciel, na zawodową chorobę: obcięcie głowy. Tam gdzie nie byłoby to możliwe, każdy środek jest dobry, by ich uciszyć. Aby wybudować budynek potrzebny jest majster oraz ktoś, kogo możemy określić mianem przeciw-majstra. Pierwszy kieruje pracami, drugi doszukuje się w nich błędów. Aby utworzyć swój lud, Bóg zawsze do pasterzy dołączał proroków — ciernie w boku kró18
lów i kapłanów. Apostoł Paweł uważa za swój obowiązek otwarcie zganić Piotra za hipokryzję i brak „poprawności” (por. Ga 2,11−14). Niebezpiecznie jest usuwać przeciw-majstra. Wyrządzają szkodę ci, którzy wychwalają majstra. Oddają Bogu i jego ludowi niedźwiedzią przysługę. Lektura Biblii, jeśli jest właściwa, ma konkretne zadanie: głosić miłość, która wzywa wszystkich do nawrócenia. Bez mała czterdziestoletnie doświadczenie Mniej więcej siedem lat temu przeczytałem w czasopiśmie „Concilium” pewną przyszłościową propozycję. Z uwagi na pożar, który pochłonął moje książki, czasopisma, pisma i dom, nie zacytuję dosłownie, zresztą cytat łatwo znaleźć. Proponowano tam, aby na katechezie wykorzystywać Ewangelię św. Marka, z jedną lectio na tydzień w ciągu trzech lat. Czynię tak od blisko czterdziestu lat, zawsze w towarzystwie współpracownika, który na zmianę jest majstrem i przeciw-majstrem. W Mediolanie, gdzie mieszkamy, spotykamy się raz w tygodniu (wieczorem) od października do czerwca. Zaczynamy od Marka, Ewangelii katechumena. Ona jest najlepsza dla osoby, która zaczyna. Czytamy ją przez trzy lata — czas nie jest sprawą drugorzędną, aby z ziarna wyrosła roślina i przyniosła owoce — jeden wieczór w tygodniu. Inne teksty biblijne, z Nowego i Starego Testamentu, zostawiamy sobie na drugą część lektury. Biblia jest propozycją ciągłej katechezy, która staje się chlebem powszednim. Po trzech latach pierwszej katechezy opartej na Ewangelii św. Marka — co roku kończy się jeden kurs i zaczyna nowy — czytamy inne Ewangelie, Dzieje Apostolskie i pisma św. Pawła, na każdą część poświęcając cztery lata. Ze Starego Testamentu oferujemy 19
również podobną metodę czytania Pięcioksięgu oraz różnych ksiąg profetycznych. Biblia jest niewyczerpaną kopalnią katechezy. Na przykład, w kościele S. Fedele czytając jedynie cztery Ewangelie, od ponad czternastu lat, co tydzień rozwijamy nowy temat: wystarczy przedstawiać po sobie poszczególne ustępy każdej księgi. Ponieważ Biblia składa się z 73 ksiąg, biorąc udział w katechezie biblijnej trwającej całe życie jedynie Matuzalem i niewielu innych ludzi miałoby szansę na dodatki czy powtórki. W każdym razie, gdyby doszło do powtórek, to i tak „nie wejdzie się do tej samej wody”. Natomiast w lecie, we Włoszech i na innych kontynentach organizujemy intensywne obozy szkoleniowe, nauczając w dwa tygodnie tyle, ile w ciągu roku podczas cotygodniowych kursów wieczornych. Jako tekst do katechezy wykorzystujemy jedną księgę Biblii postrzeganą jako całokształt i pozostającą w powiązaniu z innymi księgami. Nie zakładamy, że uczestnicy są wierzący. Wiary nie przekazuje się poprzez chromosomy, lecz wynika ona ze słuchania. Gdyby Słowo zakładało że człowiek jest wierzący, byłoby niepotrzebne. Uczestnicy to przede wszystkim młodzież, częściowo niewierząca i w dużej mierze wykazująca się brakiem kultury religijnej. Owoc jaki wydaje Słowo, tłumaczone w sposób prosty i interaktywny, zaskakuje. Doświadczenie, dzielone już z dziesiątkami tysięcy osób, w różnym wieku, o różnym wykształceniu i wywodzących się z różnych kultur, powoli dojrzewało, pozostając otwarte na dodatkowe zdobywanie umiejętności. Pewne studium Christopha Theobalda (Dei Verbum: dopo quarant’anni la rivelazione cristiana, w „il Regno-attualità” n. 22/2004, s. 782−790) popchnęło mnie do tego, by ponownie zastanowić się nad przebytą drogą, zobaczyć rezultaty i przyjrzeć się jej teore20
tycznym podstawom. To był bodziec, by napisać coś na temat metody wykorzystywanej przez cztery dekady. Komentarze do Ewangelii, jakie w tym czasie powstały, przetłumaczone na różne języki, noszą ślady tej ścieżki i osób, które nią przeszły. Odkryłem pewną ewidentną rzecz: to, co my chrześcijanie uważamy za bardziej nasze, należy do wszystkich. Biblia, która objawia nam, że jesteśmy dziećmi, jest dla każdego brata. Nie oferuje Ona „jakiegoś” religijnego zbawienia, lecz „konkretne” zbawienie człowieczeństwa człowieka, nikogo nie wykluczając. „Łaska”, jaką Słowo nam obwieszcza, to przywrócenie nam naszej tożsamości. Daje nam ponownie naszą „naturę”: jesteśmy dziećmi Boga — „jesteśmy bowiem z Jego rodu” (Dz 17,28) — i braćmi dla siebie. Ponieważ dzieci są takie jak ojciec, to problem polega na tym, by dostrzec, jakiego Boga jesteśmy dziećmi. Poza tym, co religie stwierdzają przeciw człowiekowi — co jest równoznaczne z tym, czemu ateiści zaprzeczają na korzyść człowieka — Biblia przedstawia go innym. Tak ludzkiego, że wydaje się boski i tak boskiego, że wydaje się ludzki. Właśnie teraz, kiedy znajduję się w Gwinei Bissau, aby czytać Ewangelię z katechetami (czytanie jej jest najlepszym sposobem na nauczenie się czytania jej!), wpadł mi w ręce Narodowy tekst ukierunkowania katechezy we Francji (przytoczony w „il Regno-documenti” n. 21/2007, s. 694−707). Jest to pismo nauczycielskie, jakie umieją tworzyć Francuzi, o biblijnej katechezie. Wprowadzenie zaczyna się słowami Pawła: „Nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię. Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii!” (1Kor 9,16), a następnie podkreśla jej wagę, kontekst, etapy, sposoby, itd. Osoba czytająca tekst wchodzi do pięknego domu — Kościoła — z zastawionym stołem — sakramentami, ozdobionym flandryjskimi 21
obrusami, porcelaną z Limoges, czeskimi kryształami oraz najlepszym domowym srebrem stołowym. Nie pozostaje nic innego, jak tylko wypełnić talerze Ewangelią. Mam nadzieję, że ktoś czyni tak, by na stole było coś do zjedzenia. Sugestie są potrzebne, lecz nie wystarczają: ludzkie rzeczy są zrobione tylko wtedy, jeśli się je czyni. Rozmawiałem o tych sprawach z pewnym misjonarzem. Pocieszył mnie tymi słowami: od ponad trzydziestu lat używa do katechezy dla katechumenów Ewangelii św. Marka. Bez cennej zastawy stołowej, podaje ją w kruchej terakocie tłumaczenia na język felupe, które sporządził z pasją i dbałością. Kto wie, ile jeszcze osób robi te piękne rzeczy, tak że nikt o tym nie wie. Dobrze byłoby oddać im głos. Więcej można się nauczyć słuchając osoby, która działa, niż słuchając osoby, która udziela rad bez (umiejętności) działania. Biblię należy czytać jak każdą inną książkę Na tych stronicach przedstawię nasze doświadczenie. Jesteśmy wspólnotą Jezuitów, mieszkającą w gospodarstwie na przedmieściach Mediolanu (Villapizzone), która wchodzi w skład większej wspólnoty rodzin otwartych na problemy wyobcowania. Taki kontekst — który dał początek ruchowi A.C.F. (Associazione Comunità e Famiglia = Stowarzyszenie Wspólnota i Rodzina) — bardzo popularny także wśród osób nie chodzących do Kościoła, jest podatnym gruntem dla naszej służby Słowu. Osobie poszukującej proponujemy lekturę Biblii jako zwykłego tekstu. Nie zakładamy, że wierzy w Boga albo w poszczególne szkoły egzegetyczne, mimo że jesteśmy wierzący i posługujemy się egzegetycznymi narzędziami. 22
W książce, kiedy odstawi się ją na półkę, słowo staje się „mrożonym mięsem”. Odmraża się je, gotuje i je poprzez otwarcie książki, przeczytanie jej, zrozumienie jej i odniesieniu jej do siebie. Metoda lektury, jak mówi monastyczna tradycja, streszcza się w aforyzmie: „Te totum ad textum applica, rem totam applica ad te” (J.A. Bengel). Poprzez proste metafory wytłumaczę jak podchodzimy do książki. Piękny tekst jest niczym Palazzo Farnese. Nie trzeba rozbierać kamieni, z jakich jest zbudowany, aby dostrzec ich rozmiar, cięcie i pochodzenie. Podziwia się go ciesząc się jego harmonią. Piękny tekst jest niczym puszcza. Nie wycina się drzew, aby złożyć je w stosy, opisane według typów i podtypów. Wspaniale jest zgubić się w lesie. Piękny tekst jest niczym partytura. Nut nie należy rozdzielać i zestawiać ze sobą według wspólnych cech. Należy je zagrać tak, jak są zapisane. Każdy tekst jest żywym organizmem. Nie kładzie się go na stole, by dokonać sekcji. Fragment, oderwany od reszty, jest martwy, nie na darmo mówi się o biblijnym „ustępie”, ponieważ tekst zostaje „rozszarpany”, rozerwany na kawałki (po włosku gra słów: brano = fragment, sbranare = rozszarpywać, przyp. tłum.). Można wpatrywać się w oczy ukochanej. Lecz jeśli wyłupimy sobie oczy, aby zobaczyć jak są zbudowane, staną się ślepe i nie będą już światłem serca. Biblijny tekst jest niczym piękne ciało, które pragnie być obejmowane: można się zjednoczyć i stać się z nim jednym ciałem poprzez pełną szacunku i miłości lekturę. Czytanie pewnych komentarzy to jak dostrzeganie stosów dobrze rozłożonych kamieni zamiast Pallazzo Farnese. Albo, jak wchodzenie do lasu, gdzie, za pomocą maszyn i pił elektrycznych, zostają ścięte wszystkie drzewa w celu skatalogowania ich. Albo, jak 23
słuchanie homofonicznych bloków, w których zostały odsiane i pogrupowane te same nuty z symfonii. Albo, jak słuchanie ogłuszającego łoskotu płynącego z zadziwiającego zestawienia różnych nut. Albo, jak znalezienie się na stole operacyjnym: zamiast dostrzegać kochaną osobę — widzieć jej części, poselekcjonowane i zachowane w formalinie. Co za zagłada. Zatem, starajmy się nie czytać Biblii w ten sposób. Dzieje takiej lektury Biblii Bezpośrednią podstawą tej lektury są badania prowadzone od 1960 do 1970 roku. Jak wszyscy, już w młodości spragniony byłem mądrości i piękna. Pierwsze pragnienie zaspokajałem studiami filozoficznymi, otwartymi na wszystkie dziedziny, zaś drugie, wszelkiego rodzaju lekturami, pod warunkiem, że były piękne. Kiedy miałem około dwudziestu lat zaczął mnie fascynować język. Moje rozważania skupiły się na nim, poświęcałem uwagę zarówno jego aspektowi logiczno-formalnemu, jak również aspektowi ekspresyjno-komunikacyjnemu. Bowiem w Słowie odciśnięta jest rzeczywistość dla człowieka i wyraża się rzeczywistość człowieka. Był to czas wielkich zmian. Około 1968 roku było już widać, że zaszły większe zmiany kulturalne niż miało to miejsce od czasów zamieszkiwania w jaskiniach do tamtej chwili. I od tego czasu ten proces stale przyspiesza. Naturalnym było, że człowiek chciał zrozumieć, co się dzieje. Osoba z przygotowaniem „klasycznym” czuła, że należy do długiej historii, która otwiera się na nieznaną teraźniejszość i na nieprzewidywalną przyszłość. Wydawało się, że jedną stopą stoi w zamierzchłej przeszłości, podczas gdy drugą stara się postawić 24
w coraz szybciej zmieniającej się przyszłości. Odległość między stopami, w kategoriach czasu, wynosiła dziesiątki tysiącleci. Jedynym mostem zarzuconym nad przepaścią było Słowo, które przewiozło nas z jednego brzegu na drugi. To jego zasługa, że człowiek pokonał ten astronomiczny dystans. Dlatego starałem się zrozumieć, z filozoficznego punktu widzenia, czym jest „słowo”, które ucywilizowało człowieka i świat. Z teologicznego punktu widzenia stawiałem sobie pytanie czy i jak możliwe jest mówienie o Bogu. Były to lata sekularyzacji, śmierci Boga, semantycznego ateizmu, itd. Kryzys przeżywało coś głębszego niż wiara. Zmienił się model myślenia i życia. Moje badania, prowadzone różnymi ścieżkami w latach 1968−1969, zakończyły się szkicem z fenomenologii języka, który został przedstawiony jako praca doktorska w Münster w Niemczech u ówczesnego profesora Waltera Kaspera (S. Fausti, Ermeneutica teologica, Bologna 1973). Moja pierwsza „praca” polegała na nauczaniu podstawowej teologii. Zorganizowałem kurs na temat języka, podstawy wszelkiej myśli. W następnym roku uczyłem chrystologii. Szukając prac z „narratywnej chrystologii” znalazłem uczone publikacje, które pragnęły poruszyć ten temat, lecz — na chęci się kończyło. Zdecydowałem się wziąć do ręki Ewangelię św. Marka, żeby zobaczyć co i jak mówi o Jezusie. Zdziwiła mnie inna oczywista sprawa (oczywiste sprawy, kiedy się je pojmie, zawsze zaskakują): Ewangelia nie jest wykopaliskiem doktrynalnych czy normatywnych kamieni ani kopalnią moralnych czy mistycznych pereł. Jest opowieścią pewnej historii. Tożsamością człowieka jest jego historia, opowiadanie, które przekazuje o niej pamięć. Taka tożsamość nie jest stała: jest dynamiczna, otwarta na drugiego 25
człowieka i do przekazania innym. Słuchacz rozumie ją wedle tego, jak jej doświadcza; a doświadcza jej według tego, jak ją rozumie. Opowiadanie jest nieskończenie poznawalne i interpretowalne, zdolne wytworzyć inną wiedzę. W odróżnieniu od konceptów, nigdy nie można go pochwycić. Chwyta jednak słuchacza i wprowadza go w środek opowiadanej historii, aż spostrzega on, że stała się ona także jego historią. To było to, czego szukałem: dzieło z chrystologii narratywnej. Co więcej, pierwsze, będące podstawą dla innych. Unikałem wykorzystywania tekstu, aby „udowodnić” swoje poglądy — jak to się czyni przy wszelkiego rodzaju lekturze, nawet gazety. Wolałem czytać go jako opowiadanie. Tak jak powieść, żebyśmy się dobrze zrozumieli. I pozwolić, aby tekst prowadził mnie tak jak chce. Zasadniczo staramy się, by ocalić wierzenia, instytucje i samego Boga. Pragniemy bronić się przed tym światem, który zaprzecza temu, co słusznie uważamy za słuszne. Tymczasem Biblia opowiada nam o Bogu, który nie jest do ocalenia, lecz który tak pokochał świat, ten zagubiony świat (por. J 3,16), że zginął, aby go ocalić. I który zawsze szanuje wolność, również wtedy, kiedy człowiek postępuje przeciw Niemu, a nawet przeciw sobie samemu — co dla niego jest gorsze. Pozwala mu odrzucić się, a nawet zaprzeczyć Jego istnieniu. Woli zostać zabity za bluźnierstwo (por. Mk 14,64; por. Mk 26,65), niż zabić tego, kto mu bluźni. Ten rodzaj lektury zmienia spojrzenie na „robienie” teologii. Nie trzeba tłumaczyć prawdy czy prowadzić do niej innych: lepiej pozwolić, by to sama prawda tłumaczyła i prowadziła nas. Co daje lektura Biblii? Dokąd prowadzi i jaką drogą? Od tych pytań zaczęła się, i trwa nadal, nasza przygoda z czytaniem Biblii. Opiszę ją zwięźle. 26
Osoba, która pragnie zgłębić tę metodę lektury może zapoznać się z już cytowaną pracą Christopha Theobalda, łącznie z załączoną bibliografią. Obszerny i uaktualniony opis, z odpowiednią oceną, różnych rodzajów lektury można znaleźć w pracy Silvii Pellegrini, Elija — Wegberaiter des Gottessohnes, Freiburg i. B. 2000, s. 1−144. Takie podejście opiera się na prologu z Jana, który powtarza pierwsze słowa Biblii: Słowo jest początkiem wszystkiego, zarówno w tworzeniu, jak i w zbawianiu. Nie ma obojętnego Słowa. To prawdziwe czyni nas dziećmi Boga (J 1,12). To fałszywe czyni nas dziećmi diabła, kłamcy i zabójcy od samego początku (J 8,44). Skoro Bóg jest naszym Ojcem, a my Jego dziećmi, to z konieczności jesteśmy do Niego podobni. Nosimy w sobie Jego niezatarty obraz. Kłamstwo rozsmarowało na nim warstwę smoły. Słowo stopniowo, kawałek po kawałku, rozpuszcza ją, aby na światło wyjrzało nasze oryginalne oblicze, za którego pięknem tęsknimy. Takiej naprawy dokonuje w nas Ewangelia. Biblia jest teo-logią w mocnym, początkowym znaczeniu: nie jest słowem o Bogu, lecz słowem Boga o sobie. Nie pragnie obiektywizować go. Byłaby to idolatria. Bóg i człowiek nie są przedmiotami, lecz podmiotami. On jest nieznanym, który mówi i udziela się; człowiek zaś jego interlokutorem, który swobodnie się stwarza i ponownie tworzy słuchając Go i odpowiadając Mu.
27
Pismo Œwiête to ma³a biblioteczka, z któr¹ S. Fausti, z wielk¹ erudycj¹, zapoznaje czytelnika i uczy jak z niej korzystaæ w sposób m¹dry. Przystêpnie t³umaczy czym jest natchnienie i kanonicznoœæ Biblii; jak czytaæ i jakie s¹ poziomy czytania; Co to znaczy dawaæ œwiadectwo i tworzyæ wspólnotê pojednania. Pismo Œwiête jest nie tylko skarbcem pism o ró¿nym charakterze, ale przekazuje historiê dwóch bohaterów: Boga i cz³owieka. Silvano Fausti, jezuita, po ukoñczeniu studiów filozoficzno-teologicznych i osi¹gniêciu doktoratu na Uniwersytecie w Monachium z dziedziny fenomenologii, wyk³ada³ teologiê. Od ponad dwudziestu lat ¿yje w ma³ym klasztorku na peryferiach Mediolanu oddaj¹c siê pos³udze S³owa. Jest cenionym kaznodziej¹ i mistrzem ¿ycia wewnêtrznego. Analizy Ojca Faustiego ³¹cz¹ ¿yciowe doœwiadczenie z dok³adn¹ refleksj¹, precyzyjnym wyk³adem i prostym jêzykiem, przy zachowaniu sta³ego dialogu miêdzy nowoczesnoœci¹ i tradycj¹. Nak³adem Wydawnictwa Franciszkanów „Bratni Zew” ukaza³y siê nastêpuj¹ce tytu³y: „Sztuka rozeznania i podejmowania decyzji. Okazja czy pokusa”, „Rozwa¿aj i g³oœ Ewangeliê. Katecheza narracyjna Ewangelii wg œw. Marka”, „Rozwa¿aj i g³oœ Ewangeliê. Wspólnota czyta Ewangeliê wg œw. Jana”, „Jaka przysz³oœæ czeka chrzeœcijañstwo? List do Sylasa”, „W szkole œw. Marka. Ewangelia do czytania, s³uchania, modlitwy i rozwa¿ania”.
Patronat medialny:
www.bratnizew.pl
ISBN 978−83−7485−126−8