Cecilia Pirrone Francesco Scanziani
JAK WYCHOWAĆ DZIECKO
w WIERZE
Od narodzin do dojrzałości
JAK WYCHOWAĆ DZIECKO W WIERZE
Cecilia Pirrone Francesco Scanziani
Cecilia Pirrone Francesco Scanziani
JAK WYCHOWAĆ DZIECKO JAK WYCHOWAĆ
w WIERZE DZIECKO W WIERZE OD NARODZIN DO DOJRZAŁOŚCI
Tłumaczyła Magdalena Osocha
Od narodzin do dojrzałości
Bratni Zew Wydawnictwo Franciszkanów
Tytuł oryginału: I FIGLI CI PARLANO DI DIO Una psicologa e un prete in dialogo con la famiglia ISBN 978-88-514-1388-0 Copyright © 2014 by ÀNCORA EDITRICE S.R.L. VIA G.B. NICCOLINI, 8 – 20154 MILANO
Copyright wydania polskiego © 2017 by Wydawnictwo Franciszkanów „Bratni Zew” spółka z o.o. ISBN 978-83-7485-291-3 Wszelkie prawa zastrzeżone. Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana, ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy. W sprawie zezwoleń należy się zwracać do wydawnictwa: „Bratni Zew” sp. z o.o., ul. Grodzka 54, 31-044 Kraków.
Zamówienia na książki można składać: Wydawnictwo Franciszkanów „Bratni Zew” ul. Grodzka 54, 31-044 Kraków tel. 12 428 32 40, fax 12 428 32 41 www.bratnizew.pl
Fot. na okładce: Suffer little children to come unto me, 1854, by Juan Urruchi (1828-1892). © De Agostini Picture Library / G. Dagli Orti / Bridgeman Images / PhotoPower Redakcja: Magdalena Maziarz Adiustacja polonistyczna: Jolanta Kunowska
Imprimi potest: Kuria Prowincjalna Franciszkanów L.dz. 185/2017 z dnia 10 maja 2017 o. Marian Gołąb, minister prowincjalny
WYDAWNICTWO FRANCISZKANÓW „Bratni Zew” spółka z o.o. ul. Grodzka 54, 31-044 Kraków tel. 12 428 32 40, fax 12 428 32 41 www.bratnizew.pl
Mojemu mężowi Giovanniemu, który jest moją bezpieczną przystanią i nieocenionym towarzyszem podróży oraz moim trzem synom Francesco, Emanuelowi i Andrei, będących źródłem prawdziwych odkryć. Kardynałowi Carlo Marii Martiniemu, ojcu i nauczycielowi, który wciąż mówi o Bogu, ponieważ uważnie słucha Słowa Ojca i ludzkich serc.
Spis treści
Wprowadzenie Dzieci mówią nam o Bogu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . I.
Patrząc na to, co niewidzialne Wczesne dzieciństwo . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Wprowadzenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Od „mówić dzieciom o Bogu” do „dzieci mówią nam o Bogu” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Jaki jest twój Bóg? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Czy Bóg jest magiczny? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Bóg, niewidzialny . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Oblicze Boga: Jezus . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Opowiedz mi historię, która mówi o Bogu” . . . . . . . . . . . . . . . Poznać Jezusa poprzez Pismo . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Jeśli nie staniecie się jak dzieci”: lectio bambina . . . . . . . . . . . Ojcze nasz, czyli od „mówienia o Bogu” do „mówienia z Bogiem” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Czy dzieci umieją się modlić? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Konkluzja . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
11
19 21 21 25 29 34 37 42 47 48 53 56 57
II. Pierwsze kroki ku niezależności Późne dzieciństwo . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
61
Wprowadzenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Narodziny sumienia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Między frustracją a poczuciem własnej wartości . . . . . . . . . . . .
63 67 77
Doświadczenie przebaczenia: pierwsza spowiedź . . . . . . . . . . . Trudne pytanie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
78 86
III. Spojrzenie na świat Wiek dorastania 10/12–15 r. ż. (preadolescencja) . . . . . . . . .
91
Zgubienie Jezusa w świątyni (Łk 2,41-52) . . . . . . . . . . . . . . . . . Dorastanie: etap w rozwoju . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Rodzice i nastolatki: wyzwanie wychowawcze . . . . . . . . . . . . . „Z Tobą dokonamy wielkich rzeczy”: skok jakości . . . . . . . . . . Pierwsze kroki „poza domem” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Owoce Ducha . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Latać może tylko ten, kto się na to odważy”. Sugestywna metafora . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Dziś wznoszę się, zaznaczając swoją tożsamość: Pierwsza Komunia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Pamiętając o przeszłości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Konkluzja . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
119 122 125
IV. Uwalnianie się od rodziny Wiek młodzieńczy (adolescencja) 16–20/23 r. ż. . . . . . . . . .
127
V.
93 95 99 101 107 113 114
Wprowadzenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Nastolatek . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Nastolatki mówią nam o Bogu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Facebook: przyjaciel czy wróg? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Rodzice . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Nastolatki i rodzice: przed dobrym Ojcem (Łk 15,11-32) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
129 131 140 151 153 171
Nadzieja wykraczająca poza ból i śmierć . . . . . . . . . . . . . . .
179
Wprowadzenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Boję się”: przeszkoda do pokonania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
181 182
Niemożliwe jest, by nie cierpieć . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Czy dzieci rozumieją śmierć? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Wezwani do radości w bolesnych sytuacjach i w obliczu śmierci . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Jezus w obliczu śmierci (J 11,1-44) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
185 201 203 214
Epilog . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
225
Wprowadzenie Wprowadzenie Dzieci mówią nam o Bogu DZIECI MÓWIĄ NAM O BOGU Bóg jest niewidzialny. Ma żółte, różowe, fioletowe i niebieskie szaty. Wszystkie kolory są jasne. Twarz jest różowa a kontur – złoty. Oczy są zielone. (Andrzej, 5 lat) Bóg jest niewidzialny. Ma żółte, różowe, fioletowe i niebieskie szaty. Bóg jest jak człowiek (bardzo elegancki), Wszystkie kolory są jasne. w ubraniu jak Jezus. Jest wielki jak całe niebo Twarz jest różowa a kontur – złoty. i swoimi ramionami obejmuje cały świat. Oczy są zielone. (Emanuel, 11 5lat) Andrzej, lat jest jak pan, człowiek (bardzo Bóg Bóg to starszy który jednakelegancki), nie spraw ubraniu jak Jezus. wia takiego wrażenia. Jest panem, który Jestdobrym wielki jak całe niebo pozwala nam wybierać. i swoimi ramionami obejmuje cały świat. Emanuel, lat (Franciszek, 1311lat) Bóg to starszy pan, który jednak nie sprawia takiego wrażenia. Jest dobrym panem, który pozwala nam wybierać. Franciszek, 13 lat
M
amy tu okres wczesnego i późnego dzieciństwa oraz wiek dorastania, trzy różne opisy Boga, które od razu uwydatniają tezę naszej pracy: dzieci i młodzież interesują się Bogiem, lecz potrzebują obok siebie dorosłego, który ich wysłucha. Andrzej posługuje się znanym sobie, konkretnym słownictwem i antropomorfizuje Boga, nadając mu cechy ludzkie; Emanuel, nieco starszy, nadal wykorzystuje kod antropomorficzny, lecz zbliża się do transcendencji, posługując się obrazami abstrakcyjnymi; a Franciszek, który zakończył rozwój poznawczy, pisze o Bogu, posługując się sposobami opisu używanymi przez osoby dorosłe. Te sympatyczne narracje wpasowują się w badania, które dotyczą religijnej dyskusji o rodzinie. Obserwujemy je m.in. przez język i pytania codziennego życia: od dziecięcego, powtarzanego z naciskiem „dlaczego” do nadziei dorosłych. Stale aktualne jest pytanie, jak mówić o Bogu w rodzinie. To doświadczenie, które należy do życia rodzinnego, ponieważ związek między pokoleniami polega na przekazywaniu sensu życia, w jego najgłębszym i najobszerniejszym wymiarze. Wykorzystując możliwości, jakie daje nam życie, uznaliśmy za niezbędne i przydatne stworzenie opracowania, które połączy psychologię i teologię, w przekonaniu, że będzie to praca wartościowa, że zostanie przyjęta i doceniona. Wyjątkowość w podejściu do tematu polega właśnie na tym dwojakim spojrzeniu, na interakcji tych dwóch głosów. Dzieląc się swoimi doświadczeniami i współpracując z małżonkami Gillinimi, podjęliśmy fascynujący dialog dotyczący tego wychowawczego i religijnego tematu. Mamy poczucie, że został wzbogacony obustronnie, a dzięki temu prezentujemy nowy i oryginalny efekt naszej pracy.
13
Chcemy w ten sposób pokonać te stereotypy, które niekiedy oscylują między przeciwstawianiem się czy wzajemną „podejrzliwością” a delikatnym pomieszaniem dyscyplin. Chodzi przede wszystkim o aktywną współpracę, która w poszanowaniu różnych metod i w dzieleniu się własnymi doświadczeniami okazuje się inspirująca i owocna. Taka wymiana wydaje się nam przejawem rodzicielskiej metody wychowawczej i mamy nadzieję, że może być również stylem Kościoła. Omawiając poszczególne tematy, widzimy, jak obydwa spojrzenia się przeplatają, nie dając jednego rozwiązania, lecz wzmacniając liczne istniejące powiązania i interakcje. Czasem te spojrzenia konfrontują się, podkreślając wyjątkowość każdej dyscypliny i zaznaczając, jak ważne jest słuchanie. Kolejną nowością jest podkreślanie znaczenia relacji, zgodnie z „metodą systemową”, w której nie tylko „dorośli mówią o Bogu dzieciom”, lecz równocześnie – jeśli dorosły umie słuchać – także „dzieci mówią o Bogu”. Stałe zadanie przekazywania wiary dzieciom, a wraz z nią wartości rodzinnych, zawiera prowokujące wyzwanie i odkrycie, że także dzieci mówią o Bogu. Nie w tym znaczeniu, jakoby dzieci posiadły wrodzoną i spontaniczną wizję Boga, lecz z tego powodu, że ich pytania, rozmowy, zdumienie i samo życie stanowią okazję, by na tajemnicę Boga spojrzeć w sposób nowy i wolny. I tak oto zostaje przezwyciężone założenie czysto katechetyczne (co i jak mówić innym o Bogu), na rzecz towarzyszenia całej rodzinie w doświadczaniu wiary, doceniając bogactwo każdego z jej członków. Komunikacja między pokoleniami nie może odbywać się jednostronnie jako przekaz wertykalny: z góry na dół, od dorosłych do dzieci, od tego, który wie i ma doświadczenie życiowe (także Boga), do tego, który po prostu jeszcze nie wie i dopiero musi zostać „poinformowany”, jak funkcjonuje ten świat. Chodzi raczej o to, by razem stawić czoła życiu, mając pewność dziedzictwa pochodzącego z doświadczenia i kreatywną wolność tego, który je zaczyna: będąc otwartym na
14
zdumienie, które prowadzi ku nowym, niepowtarzalnym ścieżkom, na których nie tylko daje się czy się otrzymuje, lecz wspólnie tworzy się coś nowego. Takie podejście nie powstało za biurkiem, lecz wynika z pracy w różnych miejscach i środowiskach. Były to szkoły dla rodziców, spotkania dla nauczycieli, spotkania dla wychowawców i katechetów, kursy dla księży, parafialne spotkania grup rodzinnych dla rozwoju wiary czy zebrania rodziców dzieci przygotowujących się do przyjęcia sakramentów. Celem nie jest zastąpienie indywidualnej dynamiki każdej rodziny, lecz danie pewnych bodźców i narzędzi, by iść dalej razem lub osobno. Nie stajemy w pozycji tego, który daje przepisy lub „głosi kazania”, lecz tego, który słucha, otwiera się na dialog, ponieważ zdumiewa go, jak wiele można nauczyć się od innych na temat rodziny, życia i samego Boga. Interlokutorami są zatem, przede wszystkim, rodzice, katecheci, nauczyciele, grupy rodzinne, duchowni i ogólnie wychowawcy. Nie traktujemy ich jak zwykłych „adresatów” jakiegoś nauczania, lecz jako aktywnych uczestników zebranych tu rozważań. Chcąc, aby książka była konkretnym narzędziem w rozwoju osobistym rodziców oraz w pracy duszpasterskiej i katechetycznej, postanowiliśmy przyjrzeć się głównym etapom rozwojowym dzieci, podkreślając przy każdym z nich pewne istotne cechy, aby zobaczyć, czy i jak dzieci są otwarte na doświadczenie Boga. Stąd proponujemy podział na pięć etapów: Rozdział I – WCZESNE DZIECIŃSTWO. Patrząc na to, co niewidzialne. Rozdział II – PÓŹNE DZIECIŃSTWO. Pierwsze kroki ku niezależności. Rozdział III – WIEK DORASTANIA (preadolescencja). Spojrzenie na świat.
15
Rozdział IV – WIEK MŁODZIEŃCZY (adolescencja). Uwalnianie się od rodziny. Rozdział V – Nadzieja wykraczająca poza ból i śmierć. Takie ujęcie, czyli towarzyszenie dzieciom i młodzieży w ich rozwoju, ma podkreślić głęboką jedność między dojrzałością człowieka a dojrzałością wiary. Wychowawcy i rodzice mogą znaleźć materiał, który pomoże im zrozumieć niektóre etapy rozwojowe, dostrzec zarówno treści, jak i sposoby towarzyszenia dzieciom. Z tego wyłoni się metoda pracy, która pozwoli zmierzyć się z tematami, które z różnych powodów nie mogą pojawić się w tekście. To nowe wydanie dostarcza również konkretnych narzędzi i podsuwa kilka propozycji, które mogą być przydane podczas katechezy lub w szkole. W pierwszym rozdziale przedstawimy skuteczną metodę towarzyszenia dzieciom podczas spotkania z Bogiem poprzez Pismo Święte: lectio bambina. Ten znany styl modlitewnej lektury Pisma, rozpowszechniony przez kardynała Carla Marię Martiniego, został przełożony na język dla najmłodszych z uwagi na jego szczególną spójność z narracyjnym stylem Jezusa oraz możliwości poznawcze dzieci. W drugim rozdziale opiszemy kolejne etapy rozwoju świadomości, zaznaczając, że ten etap rozwoju dziecka stanowi sprzyjającą okazję do przyjęcia sakramentów, w szczególności sakramentu pokuty. Trzeci rozdział zajmuje się okresem dorastania (preadolescencji). Jest to okres przejścia od dzieciństwa do dorastania, ten etap rozwoju – skupiający się przede wszystkim na socjalizacji i cielesności – który staje się sprzyjającym okresem dla kolejnych sakramentów inicjacji chrześcijańskiej, czyli bierzmowania i Komunii Świętej. W czwartym rozdziale zgłębiamy temat dojrzewania w jego różnych odcieniach, szczególnie podkreślając, że wtedy młodzież interesuje się Bogiem w sobie właściwy, pełny „zawirowań” sposób. W ostatnim rozdziale świadomie podejmujemy „trudny” temat, który wydaje się nieco niewygodny, to znaczy temat cierpienia
16
i śmierci. Nie można pominąć tych kwestii, ponieważ stanowią one drugie oblicze życia. Nie można chować głowy w piasek jak struś, lecz trzeba odważnie powiedzieć, że „również śmiech może przebić się przez łzy” (Roberto Benigni). Nie chcemy banalizować tematu ani, tym bardziej, potraktować go powierzchownie. Pragniemy jedynie spojrzeć na niego poprzez okulary nadziei! Życzymy zatem przyjemnej lektury, mając nadzieję, że książka będzie dla rodziców pomocnym narzędziem w trudnym zadaniu wychowania swych dzieci, lecz także konkretnym materiałem dla katechetów, nauczycieli i wychowawców. Cecylia Pirrone Ks. Francesco Scanziani
II
PATRZĄC NA TO, CO NIEWIDZIALNE Wczesne dzieciństwo
PATRZĄC NA TO, CO NIEWIDZIALNE
Wczesne dzieciństwo
– Kim jest Bóg? – chłopiec pyta mamę. Ona go obejmuje i mówi: – Co teraz czujesz? – Kocham cię – odpowiada chłopiec. – Właśnie, to jest Bóg! (z filmu Dekalog 1 K. Kieślowskiego)
– Kim jest Bóg? – chłopiec pyta mamę. Ona go obejmuje i mówi: – Co teraz czujesz? – Kocham cię – odpowiada chłopiec. – Właśnie to jest Bóg! z filmu Dekalog 1 K. Kieślowskiego
Wprowadzenie
„K
im jest Bóg? Gdzie jest? Jaki jest? Gdzie mieszka? I co robi cały dzień?” Czasami, nieoczekiwanie, dzieci zasypują nas podstawowymi, lecz fundamentalnymi pytaniami. Pytają prosto i bezpośrednio o kwestie egzystencjalne, zaś rodzicom nie pozostaje nic innego jak ze zdumieniem – czasem zakłopotaniem – znaleźć właściwe odpowiedzi. Tych pytań nie narzucili ani nie nauczyli inni. Są to raczej początkowe zagadnienia, które nurtują dzieci i które przełamują zwykłe schematy. Wśród nich także pytanie o Boga, zagadnienie podstawowe, które, padając z ust dziecka, sprawia, że inaczej zaczynamy podchodzić do sprawy – przechodzimy od „mówienia dzieciom o Bogu” do zainteresowania ich Bogiem.
Od „mówić dzieciom o Bogu” do „dzieci mówią nam o Bogu” Podobną zmianę spojrzenia wywołało pewne doświadczenie, które pozwoliło jasno określić to wyzwalające przekonanie. Jako ksiądz – do tego teolog – zapytałem z ciekawością pewną młodą matkę: „Co mówisz o Bogu swoim dzieciom? Co można im opowiedzieć o Bogu? Wiesz, ja jestem przyzwyczajony, by mówić do dorosłych, prowadzę lekcje, uczę teologii, a nie pedagogiki…”. A ona
21
szczerą odpowiedzią wywróciła do góry nogami całe moje dociekania, mówiąc zwyczajnie: „Ależ to one zadają pytania! Nie musisz rozstrzygnąć, co chcesz im powiedzieć, bo dzieci same interesują się Bogiem”. I opowiedziała o swojej kochanej, pięcioletniej córeczce Wiktorii, którą w tamtym okresie bardziej interesowało Niebo niż Boże Narodzenie i szopka. A ostatnio zwróciła uwagę na krzyż i zapytała: „Dlaczego Jezus został powieszony na krzyżu? Dlaczego Go nie zdejmą? Zaraz sama pójdę i wyciągnę Mu te gwoździe!”. Pomyślałem w duchu: „Świetnie! Wiktorio, gdybyśmy to my umieli tak wyznawać wiarę!”. I jeszcze przykład dwuletniej Klary, kiedy spojrzała na krzyż, który przyciągał jej uwagę, zaczęła posyłać mu całusy i mówiła: „Ziazia Jezu… Rączki… Brzuszek!”. Dzięki tej bystrej konfrontacji natychmiast pozbyłem się pewnej obawy: konieczności uzasadniania tego czy należy, czy też nie należy mówić dzieciom o Bogu. Odłożyłem na bok wszystkie teologiczne czy pedagogiczne refleksje na temat wartości i sensu mówienia dzieciom, już od najmłodszych lat, o Bogu, które zaprzątały mą głowę, aby zacząć od tego prostego stwierdzenia: dzieci interesują się Bogiem. Prawdą jest, że dziecko nie posiada wrodzonej idei Boga; wręcz przeciwnie, trzeba mu o Nim mówić i o Nim opowiadać: „Jakże mieli uwierzyć w Tego, którego nie słyszeli? Jakże mieli usłyszeć, gdy im nikt nie głosił?” (Rz 10,14). Tutaj widać, jak ważna i fascynująca jest rola rodziców, którzy nie mogą zaprzepaścić okazji rozwoju wiary w życiu swojego dziecka, a wręcz powinni ją podjąć i docenić, jak podkreśla to Katechizm dzieci Konferencji Episkopatu Włoskiego: „Rodzice są pierwszymi ludźmi, którzy mogą umożliwić dziecku, już od najmłodszych lat, poszukiwanie Boga i poznanie drogi, która do Niego prowadzi”1. Co więcej, jak pro-
1
Catechismo per l’iniziazione cristiana fino a 6 anni. Lasciate che i bambini vengano a me, LEV, Città del Vaticano 1999, n. 57 (w dalszej części cytaty oznaczone będą jedynie numerem paragrafu z katechizmu).
22
wokacyjnie twierdzą małżonkowie Gillini w swoich ostatnich badaniach na ten temat, można nawet stwierdzić, że „Bóg jest dobry dla dzieci”2. Zatem, w rodzinie, która chodzi na Msze, stara się modlić, czyli takiej, w której Bóg jest częścią życia domowego, dzieci pytają, są ciekawe. I prawdopodobnie dotyczy to nie tylko dzieci dorastających w środowisku chrześcijańskim, jak potwierdza historia chłopca z filmu Dekalog 1 Kieślowskiego3, którego akcja toczy się w Polsce przed upadkiem muru berlińskiego. I tutaj pierwszy fakt: dzieci pytają o Boga, szukają Go, a nawet prowokują… Ich ciągłe „dlaczego?” nie daje nam spokoju, również w odniesieniu do Boga. „Zanim się urodziłem, byłem w niebie z aniołami i bawiliśmy się w specjalnego chowanego: ja byłem tygrysem, był anioł smok i złoty anioł, różowy anioł i anioł Gabriel. Później zanieśli mnie na dół do brzucha mamy. Mamo, powiesz mi, jak tam wszedłem?”, pyta pięcioletni Andrzej. Katechizm stwierdza: „Dzieci są gotowe uwierzyć w Boga, który jest Ojcem, ponieważ są w stanie całkowicie zaufać temu, kto powołał je do życia” (nr 7). Istnieje zatem pewna gotowość, którą należy dostrzec i nadać jej treść. Dorośli powinni uważać, by nie „zarzucać” dzieci swoimi pytaniami i wątpliwościami, odsuwając na bok swoje interpretacje i zapominając o pewnikach i pytaniach, które wynikają z ich wiedzy. Wystarczy jedynie, by dostrzegli krzyż albo zwrócili uwagę na przedstawienia aniołów czy demonów, jak mała Wiktoria, którą ostatnio zafascynowały freski współczesnego malarza Orlana Sory w kościele w Lecco. I dlatego nie przestawała pytać: „A kim jest diabeł?”. Ta pięcioletnia dziewczynka ma tyle pytań, podczas gdy my, dorośli, pewnie je ukrywamy. 2
Por. G. Gillini, M. Zattoni, Dio fa bene ai bambini. La trasmissione della fede alle nuove generazioni, Queriniana, Brescia 2008.
3
Dekalog 1 – to pierwsza część cyklu filmów w reżyserii Krzysztofa Kieślowskiego, będąca filmową interpretacją pierwszego przykazania. Opowiada o Bogu w sposób prosty, bez patosu i bezpośrednich odniesień religijnych (przyp. red.).
23
W tym sensie dorosły nie tyle musi martwić się o to, by „mówić dzieciom o Bogu”, ile o to, by zmienić swoje spojrzenie i ze zdziwieniem odkryć, że także dzieci mówią o Nim. Dzieci mówią o Bogu, który przede wszystkim jest im znany, namacalny, jest częścią rodziny, bo nazywamy Go Ojcem. Dzieci nie potrzebują idei czy konceptu Boga, lecz potrzebują kogoś, z kim mogą coś robić: „Mamo, mogę poprosić Jezusa o pomoc w zejściu z łóżka piętrowego?”. „Skoro Jezus mieszka w moim sercu, a ja robię fikołki, to On spada głową w dół?”. Ich zainteresowanie jest konkretne, dla nich ważna jest relacja z Bogiem. Między dziećmi a Bogiem istnieje swego rodzaju „spółka”. Lecz odważmy się powiedzieć więcej: także noworodek mówi nam o Bogu. To stwierdzenie może wydawać się nadużyciem: w jaki sposób noworodek mógłby „mówić nam o Bogu”? Nie umie jeszcze nic powiedzieć, wydaje się, że umie tylko spać i płakać. Co to może mówić o Bogu? Podczas chrztu małego Andrzeja w kazaniu padły następujące słowa: Poprzez chrzest nie tylko my, dorośli, mamy opowiadać o Bogu temu dziecku, lecz – co zdumiewające – również ten noworodek mówi nam o Bogu. Nie jest to przesada, lecz elementarna prawda, która przypomniała mi pewne opowiadanie: „Niedługo po narodzinach brata mała Sara poprosiła rodziców, by zostawili ją samą z noworodkiem. Myśleli, że, jak prawie wszystkie czteroletnie dzieci, może być zazdrosna i chce go uderzyć czy potrząsnąć nim i dlatego się nie zgodzili. Lecz Sara nie okazywała zazdrości. Odnosiła się do dziecka z czułością i prosiła ciągle, by zostawić ją z nim samą. Rodzice w końcu się na to zgodzili. Sara radośnie poszła do pokoju brata i przymknęła drzwi, lecz zostawiła je uchylone na tyle, by zaciekawieni rodzice mogli przez szparę patrzeć i słuchać. Zobaczyli, jak mała Sara
24
podeszła spokojnie do braciszka, przyłożyła swoją twarz do jego buzi i łagodnie powiedziała: «Proszę, powiedz mi, jak wygląda Bóg, bo ja zaczynam już zapominać»”. Również malutki Andrzej może mówić nam o Bogu. Nie rozumiemy tego w sposób naiwny, że może przekazać nam jakąś wiadomość, ale w przekonaniu, że świeżość jego przyjścia na świat prowadzi wszystkich do tego, co istotne, pozwala dorosłemu ponownie odkryć wykraczające poza przyzwyczajenia zdumienie istnieniem. Kto umie na to spojrzeć i otworzy się na wspaniałość ludzkiego życia, zda sobie sprawę, że także mały Andrzej, poprzez swoją bezwarunkową ufność, poprzez swoje całkowite i bezbronne oddanie, poprzez samo swoje życie, mówi nam o Bogu. Zachwyt, jaki wzbudza to małe stworzenie, budzi zdumienie wobec daru życia: nieoczekiwanego i darmowego. Jego zależność we wszystkim, w każdej najmniejszej rzeczy, jest lekcją życia. On nam przypomina, kto rządzi światem, i z jaką troską to czyni. Przypomina nam, kto nas wspiera każdego ranka. Moglibyśmy też po prostu powiedzieć: Andrzej przypomina nam o Bogu, o naszym pochodzeniu, o Domu. Poprzez samą swoją obecność jest wymownym komunikatem, że jedynie miłość może wymyślić coś tak pięknego jak życie.
Zatem, jeśli dorosły umie słuchać, to również życie noworodka mówi mu o Bogu.
Jaki jest twój Bóg? W tym momencie zdajemy sobie sprawę, że odpowiadanie na zainteresowanie dzieci, na tysiące ich „dlaczego?”, stawia pod znakiem zapytania nasze „dlaczego”, budzi pytania drzemiące w nas lub te uznane za pogrzebane.
25
Podejście, które pokazała nam Wiktoria, angażuje wiarę rodziców4. Innymi słowy, „mówienie dzieciom o Bogu” odsyła nie tyle do jakiejś techniki przekazu wiary czy też do treści, jaką należy powtarzać, lecz przede wszystkim do naszego doświadczenia wiary. Jak mówi przysłowie: Nie prowadzi się nikogo tam, gdzie samemu się nie było. Wymowne jest to, co piszą Mariateresa Zattoni i Gilberto Gillini w Parlare di Dio ai bambini: Ten, kto mówi o Bogu, mówi coś o sobie. Nikt nie może mówić o Bogu Jezusa abstrakcyjnie, jak gdyby mówił na przykład o jakości materiału. To znaczy, że mówiąc o Bogu nie można być neutralnym, jałowym, obiektywnym. Nie można faktycznie mówić o Ojcu jak o „przedmiocie”, kiedy mówi się o Bogu, wchodzi się w interakcję, poświęca się coś, co dotyczy własnego ja, własnej wizji świata, własnego odnoszenia się do innych5.
Skoro pytania dzieci budzą nasze pytania – uniemożliwiając nam udawanie czy odsuwanie ich – to pytanie brzmi: jaki jest twój Bóg? Nie można nie mieć idei Boga, a kiedy zaczyna się o Nim mówić, dobrze byłoby skupić się na pytaniu: „Kim jest Bóg dla mnie?”.6
Proszę zwrócić uwagę, że wobec takiego pytania nie można dłużej milczeć: jakąś odpowiedź trzeba dać. Bowiem, w każdym przypadku, jakąś ideę Boga już posiadamy i ją przekazujemy: także wtedy, kiedy zdecydowalibyśmy się nie mówić o niej dziecku. 4
Por. A. Biesinger, Non inganniamo i bambini su Dio. Come parlare di Dio ai più piccoli, Elledici, Torino 2004. Tegoż autora, po polsku ukazały się m.in książki: Jak rozmawiać z dzieckiem o Bogu?, Kraków 2007 i Gdzie spotkamy Jezusa?, Poznań 2014.
5
G. Gillini, M. Zattoni, Parlare di Dio ai bambini. Ovvero educazione religiosa dei genitori e degli educatori, Queriniana, Brescia 1999, s. 17.
6
Tamże, s. 18.
26
Nasze wyobrażenia na temat Boga nie są czymś prywatnym, absolutnie intymnym i osobistym, czymś, co nie warunkuje naszego „nauczania” na temat Boga. […] Krótko mówiąc, także nasze mówienie o Bogu zawiera się w jakiejś relacji, która wpływa na innych i pod której wpływem jesteśmy, mieści się w interakcji, która nie może być statyczna i dana raz na zawsze.
Nie łudźmy się, że uda nam się zrobić unik, że jak Piłat możemy „nie zająć stanowiska”, żeby nie wpływać na dziecko i zostawić mu wolność wyboru, kiedy będzie dorosłe. Bowiem także nasze milczenie na temat Boga jest „wymowne”, ponieważ, jeśli nie mówi nic ponadto, to przynajmniej ujawnia małe znaczenie, jakie Bóg zajmuje w naszym życiu. Tutaj przekaz niewerbalny mówi dużo więcej niż mogą wyrazić to słowa. To wszystko świadczy o tym, jak odczuwamy Boga i jak Nim żyjemy. Dzieci wobec podobnych przekazów są jak gąbki: widzą, chłoną i uczą się. Wychowawca – mówiąc o Bogu – przekazuje całym sobą, poprzez wszystkie swoje wyobrażenia i swoją historię więcej niż poprzez swoje słowa7.
Przecież każdy tata i każda mama chcą jak najlepiej dla swoich dzieci: otaczają je bezustanną troską, czułością i bezpieczeństwem, poświęcają im uwagę i czas, bawią się z nimi, dają prezenty oraz otaczają pewnymi, specjalnymi osobami. Jeśli mówią dzieciom o Bogu, to dlatego, że uważają to za ważne także dla siebie. Jak zatem mogliby tego pozbawić tych, których kochają bardziej niż kogokolwiek czy cokolwiek innego? Pewni młodzi rodzice z okazji chrztu swojej pierworodnej córki, Fryderyki, jasno przedstawili to pragnienie, pisząc do niej list: 7
Tamże, s. 23.
27
Kochanie, Dzisiaj zapragnęliśmy ochrzcić cię w Jezusie Chrystusie, zanurzyć cię w śmierci i zmartwychwstaniu Boga, w którego wierzymy. Ochrzciliśmy cię nie po to, by narzucać ci wybór, lecz aby otworzyć przed tobą drogę prawdy, którą w przyszłości będziesz mogła dobrowolnie wybrać jako swoją. Chcieliśmy dać ci to, co mamy najlepszego. Wierzymy, że to małe ziarenko wiary, zasiane dzisiaj w twoim sercu, wzrośnie w tajemnicy twego życia. Chcieliśmy ochrzcić cię w Chrystusie, abyś stała się wolną i odpowiedzialną osobą, która z Bogiem buduje przyszłość naszej Ziemi. Wiedz, że nawet jeśli pewnego dnia zapomnisz o tym nieśmiertelnym darze, to potajemnie pozostaniesz naznaczona ogniem jego wezwania. Jak Dziewica Maryja, która ofiaruje swego Syna Jezusa w świątyni, chcieliśmy przynieść cię do domu Boga, Ojca wszystkich ludzi, oddać cię w ramiona Jego Kościoła i wprowadzić cię w lud wierzących, którzy stają się twoimi siostrami i braćmi. A kiedy w przyszłości nie będziemy mogli ci już towarzyszyć na drodze życia, zostanie ci wyryty na czole i w sercu krzyż Chrystusa Zwycięzcy. Bowiem to On, jedynie On, twój Zbawiciel i twój Pan, wyznaczy ci drogę pokoju i wolności. Wykraczając poza twoje niepokoje i niedole, On ci otworzy dom Ojca i powie, że życie jest mocniejsze od śmierci. I otworzy przed tobą swoją wieczną miłość. mama i tata
Chrzest był zatem dla nich podzieleniem się darem: wolnym, darmowym, radosnym. Postępując w ten sposób, już powiedzieli coś o Bogu, pokazując małej Fryderyce, jak bardzo liczy się On w ich życiu i jaka jest ich wiara. Znany biblista ks. Bruno Maggioni pisał: Kiedy natrafisz ma piękną rzecz, opowiadasz o niej. Kiedy natrafisz na prawdziwą rzecz, mówisz o niej. A jeśli zrozumia-
28
łeś, że historia Jezusa jest niczym błysk, który oświetlił na zawsze drogę świata i człowieka, nadając mu sens, to opowiadasz o tym wszystkim. Nie możesz tego nie zrobić. A jeśli spotkanie z Jezusem Chrystusem zmieniło twoje życie, dając mu siłę, kierunek, radość życia, to zapraszasz przyjaciół, by je z tobą dzielili.
Wobec takiego zapału pamiętajmy jedynie, żeby unikać nieporozumienia: nikt z nas nie może sprawić, aby w dziecku narodziła się wiara. Jest to dar Ducha Świętego. Przysłowie „Jeśli to są róże, to zakwitną”, nie znajduje tu odzwierciedlenia. Ważne jest, by uprawiać teren, użyźniać go, otaczać go troską. Zatem, idea Boga u dzieci jest bez wątpienia powiązana z naszymi wyobrażeniami, chociaż od nich zupełnie nie zależy, albowiem zawsze jest miejsce na to, by dzieci same ją opracowały. Moglibyśmy powiedzieć, że ich znajomość Boga rodzi się z połączenia naszej wizji Boga (osobistej i rodzinnej), konkretnego doświadczania Boga, do którego je wprowadzamy (Kościół), ich nieprzewidywalnej interakcji i samego działania tego Boga, który działa w ludzkim sercu na różne sposoby. Nie można jednak zbagatelizować pierwszego kroku. Umieć mówić dzieciom o Bogu czy, prościej, zmierzyć się z pytaniami, które one stawiają, oznacza zaakceptować fakt, że dzieci – swoimi oczami i ze swoją rozbrajającą prostotą – pytają nas: „Jaki jest twój Bóg?”.
Czy Bóg jest magiczny? Postawienie się w pozycji dzieci, spojrzenie na świat ich oczami, umiejętność słuchania jest punktem wyjścia, który pomaga w refleksji i staje się wyzwalającą okazją także dla nieco przykurzonej wizji dorosłego. Pragniemy zaakcentować trzy wymiary, przez które możemy wejść do tego wspaniałego świata dziecka, który opowiada o Bogu, są to:
29
sens transcendencji, postrzeganie tego, co niewidzialne oraz wartość narracji. Przed nami pierwszy wymiar. Wyobraźmy sobie, że siedzimy na czyichś kolanach i spróbujmy z tej pozycji spojrzeć na świat, który nas otacza. Jeśli podoba nam się takie ćwiczenie, możemy także przenieść się z jednego pomieszczenia domu do innego, obserwując to, co mamy wokół siebie. Uważne oko od razu spostrzeże, że to, co widzimy, jest zupełnie inne od tego, co dostrzega małe dziecko stojąc u nogi stołu, widząc to, co jest pod blatem, szuflady pod biurkiem, nogi dorosłych… Nie podnosząc głowy, jesteśmy w stanie spojrzeć w oczy jedynie drugiemu dziecku. Właśnie tak świat postrzegają najmłodsi. A wielkiej rzeczywistości, dużo większej od nich, mogą doświadczyć podnoszące wzrok, żeby napotkać spojrzenie mamy, taty czy starszego brata. I to jest dla nich czymś normalnym. Poprzez ten przykład pragniemy pokazać, że dziecku, dla którego wszystko w sposób naturalny jest większe (środowisko, rzeczywistość, przedmioty, wszechmocni rodzice), nietrudno jest wyobrazić sobie, że istnieje coś jeszcze większego, olbrzymiego, transcendentnego! Dziecko, doświadczając większego od siebie świata, nie boi się tego, co transcendentne, lecz jest ciekawe i otwarte na ten horyzont. Powstaje zatem pytanie, jak nazwać to „coś wielkiego, większego od tego, co jest dziecku już znane”? To tutaj dorosły musi nazwać „Bogiem” to, co transcendentne. Dziecko we wczesnym dzieciństwie dysponuje dwoma narzędziami, dzięki którym może to odczytać. To kod antropomorficzny i kod egocentryzmu. Pierwszy pozwala mu dostrzec coś nadprzyrodzonego, lecz zgodnego z jego przeżyciami. Na przykład, dziecko mówi: „Bóg dba o czystość w niebie: zbiera kawałki gwiazd, które spadają, wrzuca je do kosza i zanosi do swojego domu, a ten cały się rozświetla”. Ma to pomóc wyjaśnić tajemnicze wydarzenia codziennego życia za pomocą słów opisujących ludzkie zachowania. Podobnie jest w przypadku
30
Słońca czy Księżyca, które są postrzegane jak organizmy żywe, które zostały stworzone zwyczajnie, w sposób, w jaki dorośli wykonują zwykłe czynności. Dlatego Bóg może po prostu zapalać zapałkę, a śnieg istnieje po to, by dzieci mogły się bawić. Dziecko myśląc o Bogu, opiera się na swoich codziennych doświadczeniach i wyobraża Go sobie jako osobę: „Bóg ma brodę i siwe włosy”. Ten sposób myślenia splata się z kodem egocentryzmu, który odnosi się do postrzegania, rozumienia i interpretowania świata ze swojej perspektywy. Z tego wynika, że dziecko nie może przyjąć percepcyjnego i rozumowego punktu widzenia innej osoby. Przyjrzyjcie się, na przykład, dziecku oglądającemu zdjęcie, trzyma je zwrócone w swoją stronę i ważne jest, że to ono je widzi. A jednak, prawdopodobnie, trzymając zdjęcie w ręku będzie komentowało: „Widzisz to… Zobacz tutaj”, nie przejmując się w ogóle faktem, że dorosły, z którym rozmawia, nie jest w stanie zobaczyć tego, co znajduje się na fotografii. Egocentryzm dziecka sprawia, że trudno mu postawić się w pozycji innej osoby. Trzeba stwierdzić, że dzieci mają bezpośredni związek z Bogiem, a dorosłych to bardzo zadziwia. Była noc Bożego Narodzenia i w niebie śpiewali szczęśliwi aniołowie. W domu panowała cisza, jedynie przytłumiony blask świecy oświetlał szopkę. Zebrana wokół rodzina kontemplowała Dziecię w grocie. Byli tam Maryja i Józef, którzy szczęśliwi patrzyli na Syna, był tam również osioł i wół, blisko Jezusa, ponieważ, jak powiedziały dzieci, „Tak Go lepiej ogrzeją!”. Nagle sześcioletni Mateusz zaczyna się modlić tymi słowami: „Dziękuję Ci, Jezu, że się rodzisz… W ten sposób mamy 15 dni ferii!”, i od razu na jego twarzy zakwita pełen zadowolenia uśmiech!
Dzieci zaczynają porzucać antropomorfizm i egocentryzm około siódmego roku życia, aby zacząć skłaniać się ku konkretowi. Myślenie abstrakcyjne, czyli stosowanie operacji i stwierdzeń słownych czy
31
logicznych w stosunku do tego, co możliwe, a nie tylko realne, pojawia się około dwunastych urodzin. Emanuel, żywy ośmiolatek, w szkole uczył się o początkach świata, o wielkim wybuchu, dlatego zadał swojemu tacie pytanie: „Po śmierci idzie się do czarnego czy niebieskiego raju?”. Tata, nieco zdziwiony, zapytał: „Ale czym jest ten czarny raj?”. A Emanuel, zupełnie naturalnie, odpowiedział: „Galaktyką! Przechodzi się przez galaktykę, później jest wielka brama i wchodzisz do niebieskiego raju!”.
Moglibyśmy w skrócie powiedzieć, że dzieci nie utraciły umiejętności dziwienia się tym, co jest większe od nich i nieskończenie je przewyższa. Kalkulujące i pragmatyczne spojrzenie dorosłego często ma trudności z wyrażeniem sensu transcendencji i odmienności Boga, dlatego dobrze byłoby, żebyśmy tego ciężaru nie nakładali dzieciom. Być może również w takim sensie możemy rozumieć to, co przepełniało Jezusa radością: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom” (Mt 11,25). Z tego, co zostało powiedziane wynika, że dorosły opowiadający dzieciom o Bogu nie może zapominać, że On jest nie tylko „bardziej” od nas (większy, lepszy, bardziej…), lecz że jest taki w jedyny, nieskończony i oryginalny sposób. I że wykracza poza każde nasze słowo. To właśnie w teologii możemy znaleźć stwierdzenie: Deus semper maior (Sobór Laterański IV, 1215), co można przetłumaczyć jako: „Bóg jest zawsze bardziej”. Łatwo się posługujemy takim językiem, mówiąc o Nim: nie jest po prostu Dobry, lecz Bardzo Dobry, nie jest Mocny, lecz Wszechmocny. To tak, jakby mówienie o Bogu było kwestią „ilości”: wystarczy zwiększyć naszą jednostkę miary, by wiedzieć, kim On jest.
32
Jak przekazać wiarę naszym dzieciom? Jak pomóc im doświadczać Bożej miłości i nawiązywać żywą relację z Bogiem? Ważne, by nie zwlekać, ale by od początku zadbać o solidny grunt wiary, który okaże się owocny w dorosłym życiu. Tak jak małe dziecko uczy się chodzić, tak też uczy się relacji z Bogiem. Właśnie rodzice, ich osobiste świadectwo, obecność i troska okazują się nieodzowne. I o tym jest ta książka. Autorzy nie teoretyzują, ale przywołują konkretne doświadczenia z życia rodzin i dzieci na kolejnych etapach ich rozwoju. W prosty i fachowy sposób pomagają rozumieć duchowy świat dzieci. Pomagają też − omawiając kolejne sakramenty − odkrywać wartości i szanse, jakie daje wspólnota Kościoła.
Cecilia Pirrone (ur. 1972 r.) psycholog i psychoterapeutka, żona i mama trzech synów. Jest trenerem i wykładowcą uniwersyteckim. Autorka wielu publikacji dotyczących psychologii rozwoju. Zapraszana jako ekspert do debat telewizyjnych. Współpracowała z czasopismami „Famiglia Oggi” oraz dodatkiem „Famiglia e Vita” w „Avvenire”. Francesco Scanziani (ur. 1968 r.) kapłan archidiecezji mediolańskiej, jest wykładowcą antropologii teologicznej w seminarium arcybiskupim w Venegono, w Wyższym Instytucie Nauk Religijnych w Mediolanie oraz na Wydziale Teologicznym Włoch Północnych. Autor wielu publikacji zwłaszcza z dziedziny duchowości, w tym duchowości małżeńskiej.
www.bratnizew.pl Patronat medialny
PRVãDQLHF RVãDQLHF ħZ. Antoniego z PDGZ\
www.poslaniecantoniego.pl
Bratni Zew Wydawnictwo Franciszkanów
ISBN 978-83-7485-291-3