Lucia Pelamatti
POZYTYWNE MYŚLENIE
O DM Ł A DZ A Inteligencja niezależność i uczenie się
Pozytywne myślenie
odmładza
Dla mojej siostry Titti, za jej intensywne i naznaczone świetną formą 80 lat!
Szczególne podziękowania Dla Stefano Dell’Orto, nie tylko za znaczącą dawkę bodźców i sugestii, ale przede wszystkim za ciągłą obecność i udział w poszczególnych fazach przygotowywania i opracowywania tego tekstu, jak również za jego przyjaźń. Dla Luigi’ego Pelamatti’ego, za mądrość, człowieczeństwo i dyspozycyjność, w których jest niezmiennie wielkim mistrzem. Dla Alberto Maggioni’ego, za profesjonalny wkład ideowy, któremu towarzyszyła jego charakterystyczna i niezwykle pozytywna „werwa”. Dla osób, które dostarczyły mi informacji dotyczących rodzajów wolontariatu, w jakie może zaangażować się osoba ponad sześćdziesięcioletnia: Micheli, Danieli, Ferdinanda Antonio, Gianfranco, księdza Mario, matki Anny, Flory, Eleny, Beatrice. Dla tych wszystkich, a jest ich wielu, którzy własnym przykładem uczą mnie, jak dobrze się starzeć. Wymienię ich teraz po imieniu, zaznaczając również ich wiek: Ubaldo 95, Maria Vittoria 91, Rosetta 91, Aldina 90, matka Federica 90, Ines 86, ksiądz Felice 84, Alba 82, Caterina 81, Maria 81, Margherita 80, Luigi 78, Letizia 76, matka Rosetta 76, Elide 75, Bianca 75, Carlo 73, ksiądz Paolo 70 i wreszcie Virginia, która mimo iż nie doszła jeszcze do siedemdziesiątki, to godnie się do niej zbliża! Pragnę szczególnie pogratulować również parom, które spędziły ze sobą ponad pół wieku. Wymienię niektóre z nich: Lena i Pietro, 64 lata razem, Magda i Mario 60, Mary i Renato 58, Ginì i Armando 57, Antonietta i Sergio 56, Delfina i Fausto 54, Evelina i Vittorio 52, Annetta i Paolo 50… Moje gratulacje wędrują również do tych, którzy czytając tę książkę, czują, że mogą się do tej listy dopisać, jako żyjący bez partnera, lub jako para.
Lucia Pelamatti
POZYTYWNE MYŚLENIE
O DM Ł A DZ A Inteligencja, niezależność i uczenie się
Tłumaczenie z języka włoskiego Barbara Bochenek
Kraków
Tytuł oryginału: PENSARE BENE RENDE GIOVANI ISBN 978-88-215-5813-9 Copyright © 2007 EDIZIONI SAN PAOLO S.r.l. Piazza Soncino, 5 — 20092 Cinisello Balsamo (Milano)
Copyright wydania polskiego © 2009 by Wydawnictwo OO. Franciszkanów „Bratni Zew” spółka z o.o. ISBN 978-83-7485-096-4 Wszelkie prawa zastrzeżone. Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana, ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy. W sprawie zezwoleń należy się zwracać do wydawnictwa: „Bratni Zew” sp. z o.o., ul. Grodzka 54, 31-044 Kraków.
Zamówienia na książki można składać: Wydawnictwo OO. Franciszkanów „Bratni Zew” ul. Grodzka 54, 31-044 Kraków tel. 012 428 32 40, fax 012 428 32 41 www.bratnizew.pl
Korekta: Jolanta Kunowska
Konsultacje: O. dr Bolesław Raczek
Imprimi potest: L.dz. 143/2009, Kraków, dnia 21.03.2009 O. Paweł Dybka Wikariusz Prowincji
WYDAWNICTWO OO. FRANCISZKANÓW „Bratni Zew” spółka z o.o. ul. Grodzka 54, 31-044 Kraków tel. 012 428 32 40, fax 012 428 32 41 www.bratnizew.pl
Spis treści
Wstęp
...................................
7
1. Nowy etap, pomiędzy stagnacją a produktywnością . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
19
2. Nareszcie mam czas dla siebie! . . . . . . . . . . . . .
37
3. Czym jest inteligencja w tym wieku? . . . . . . . .
45
4. Autonomia — wolność umysłu i serca . . . . . . .
61
5. Nauka — człowiek uczy się całe życie
.......
73
6. Myślę pozytywnie, aby mój mózg pozostał aktywny . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
85
7. Indywidualne metody utrzymywania umysłu w formie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
95
8. Narzędzia relacyjne służące do „podpięcia” umysłu „do sieci” . . . . . . . . . . . . 121 9. Jak służyć innym: dać coś z siebie, aby móc coś otrzymać! . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 133 Wnioski . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 145
Wstęp Niniejsza książka włącza się w serię książek — w zakresie PEF1 — poświęconych tematom inteligencji, niezależności i uczenia się na różnych etapach życia. Dotyczy tej fazy życia, którą nazywamy fazą „dorosłych dzieci i osób starszych”, określając w ten sposób rodziny, których członkowie weszli w wiek dojrzałości, lub są na drodze do wieku dorosłości (od 45 do 65 lat), trzeciego wieku (od 65 do 80), czwartego (od 80 do 90), oraz piątego (ponad 90 lat). Jak ma to miejsce w fazach dzieciństwa, dorastania, młodości, dorosłości i w kolejnych, inteligencja, niezależność i uczenie się muszą być wspomagane, rozwijane i wzmacniane w sposób pod pewnymi względami różny, ale pod wieloma innymi podobny do tego, z poprzednich etapów życia: jest to przecież jedna z faz rozwoju danej osoby. Można powiedzieć, że zaczynamy się stawać osobami starszymi, stopniowo, już jako osoby młode. Dlatego niewłaściwe jest myślenie, iż wiek dojrzałości i kolejne fazy życia są punktem zwrotnym jakiegoś procesu, czasem, w którym już nie idzie się do przodu i (nareszcie!) zatrzymuje się, aby odpocząć!
1
Dwa pozostałe tomy to Usa la testa. Intelligenza, autonomia e apprendimento nel bambino da 0 a 12 anni, oraz La fatica di imparare. Adolescenti e scuola. 7
Osoba dorosła, a tym bardziej osoba starsza może i powinna rozwijać swoją inteligencję, niezależność i zdolność uczenia się. Wbrew powszechnym wierzeniom Nasze społeczeństwo żyjące w kulcie młodości nie czyni nic, aby przeciwdziałać strachowi przed starzeniem się, wręcz przeciwnie, zdaje mu się w pewien sposób sprzyjać. Stąd też obawa ta staje się coraz bardziej powszechna, podstępna i zakorzeniona, zdaje się nikogo nie oszczędzać. Wielu osobom jednak udaje się w niedługim czasie zaakceptować taki stan rzeczy, pogodzić się z tym etapem życia, a nawet się nim cieszyć. Od wieku średniego zalecane jest ciągłe trenowanie umysłu, ćwiczenie pamięci, „rozmyślanie” z wykorzystywaniem tych zdolności umysłowych, które zdobyliśmy z czasem i kontynuowanie rozmyślań, medytacji, projektowania, planowania… czyli po prostu „korzystanie” z głowy w sposób użyteczny i zdrowy, w jej wielu zróżnicowanych funkcjach. Tytuł niniejszej książki Pozytywne myślenie odmładza, nie odnosi się do obmyślania sposobów komplikowania egzystencji za pomocą dziwnych i zawiłych, zniekształconych wizji, ale dotyczy zdolności pozytywnego myślenia i przeżywania z dużą prostotą i naturalnością tego wszystkiego, co życie nam przynosi. Dokładnie tak, jak uczyniła to babcia Carolina. Babcia Carolina, czyli lekcja długowieczności Babcia Carolina ma 150 cm wzrostu, waży 45 kg, jest silna, ma raczej wyprostowaną sylwetkę, uważne spojrzenie, twarz pogodną, ale jednocześnie zdecydowaną. 8
Odkąd owdowiała, mieszka w swoim małym mieszkanku, w tym samym domu, w którym mieszka jej dwójka dzieci z rodzinami. Wstaje wcześnie rano, jak ma w zwyczaju, i po skromnym śniadaniu zjadanym z uwagą i bez pośpiechu, poświęca się pracom domowym: otwiera okna, ścieli łóżko, zamiata podłogę, myje łazienkę, ściera kurze i, w zależności od pory roku albo wychodzi na podwórze, dogląda ogrodu warzywnego, siada pod pergolą, albo zostaje w domu, gdzie zawsze jest coś do zrobienia: skarpeta do zacerowania, dokumenty bankowe i emerytalne do uporządkowania, wyprasowane ubrania, które trzeba odłożyć do szafy… O właściwej porze (nigdy nie za późno!) przygotowuje obiad (najlepiej, żeby to było risotto!), którym się delektuje przy połowie kieliszka wina słuchając wiadomości w radiu. Popołudnie poświęca na chwilę relaksu na kanapie w dużym pokoju, aż do chwili, gdy jej siostra lub jedna z synowych lub któryś z wielu wnuków (być może w towarzystwie jednego z prawnuków) przychodzi do niej z wizytą, aby zamienić parę słów lub żeby opowiedzieć jej przy kawie ostatnie nowości dotyczące krewnych i znajomych. Wieczór jest poświęcony na kolację, skromną jak poranne śniadanie, następnie czas na zmycie kilku naczyń i uporządkowanie kuchni… Szybko nadchodzi chwila położenia się do łóżka, mimo iż lekki sen często sprawia, iż samotnie medytuje w łóżku lub… modli się na jednym ze swoich licznych różańców, które wystukują rytm jej czasu. Taki jest od zawsze jej rytm dnia. Takie są przyzwyczajenia: mało snu, w sam raz jedzenia; wiele pracy, wiele zajęć, wiele dokładności i uwagi wkładanej w wykonywane czynności, pomimo iż energia już nie ta sama, ruchy z ostrożnością spowolnione, spacery ograniczają się już do kilku kroków 9
w ogrodzie, do ogrodu warzywnego udaje się tylko po to, aby zobaczyć czy wszystko jest w porządku, nie zajmuje się już sypaniem ziarna dla zgłodniałych kur. Jej umysł jest jednak cały czas uważny i skupiony, jej pamięć jest żywa, jej ciekawość gotowa na słuchanie i uczenie się, wzbogacając w ten sposób świat wewnętrzny, który ją wspiera, i który dostarcza jej tej energii, jakiej zaczyna już brakować ciału. Pamięta nawet wiersze, których nauczyła się w szkole, zabawy na podwórku, pola, pracę w fabryce, wojnę (a nawet dwie!)… i pamięta również przepis na risotto po mediolańsku i na cassoeula2 oraz kiedy jest właściwy moment, aby posadzić kapustę czy pomidory czy aby rozmnażać króliki… Nie myli też nigdy imion wnuków (ani ich partnerów) czy prawnuków, kim są i co robią (mimo iż jest iż aż 28!). Do każdego z nich ma zawsze jakieś pytanie — zawsze trafione — jakąś prośbę, chce wiedzieć jak idzie w pracy, w szkole, w przedszkolu, i kim jest niania najmłodszej prawnuczki, która nosi jej imię… „Nareszcie! — zwierzyła się (z odrobiną autoironii i zarazem satysfakcji), gdy urodziła się dziewczynka — musiałam dożyć 101 lat, aby jednej z moich neuda3 nadano moje imię!”. Dziś u boku małej Caroliny, która zdmuchuje dwie świeczki na swoim urodzinowym torcie, jest również i ona, pokryta wieloma zmarszczkami, ale dysponująca zawsze dobrym humorem: dokładnie tak… ponieważ babcia Carolina ma już 103 lata!
2
Typowe mediolańskie danie na bazie wieprzowiny i kapusty.
3
„Wnuk” w dialekcie, odnosi się zarówno do wnuków, jak i do prawnuków.
10
Tajemnica długiego życia Obserwując babcię Carolinę od razu nasuwa się pytanie o sekret tak długiego życia, a przede wszystkim, w jaki sposób udało jej się osiągnąć taki, ponad stuletni wynik, przy formie fizycznej i umysłowej charakteryzującej się tak dużą niezależnością i aktywnością. Historia ta może być uważana za „przypadek” skrajny, prawie laboratoryjny, pozwala jednak na jasne wyszczególnienie narzędzi pomocnych w utrzymaniu ogólnej spójności. Przyjrzyjmy się im teraz wspólnie. Równowaga emocjonalna Babcia Carolina jest osobą bardzo solidną, posiadającą dobrą kontrolę emocjonalną, jest osobą obdarzoną dużą dawką taktu. W czasach, w których tak dużo mówi się o emocjach i uczuciach ryzykując popadnięcie w przesadę w jedną lub drugą stronę (przechodząc na przykład od emocjonalnej cenzury do zjawisk nadmiernego akcentowania swojego życia wewnętrznego i własnej intymności), babcia Carolina uczy nas, poprzez swój sposób bycia i postępowania, przyzwoitości uczuć oraz faktu, iż o bogactwo emocji trzeba dbać i trzeba go strzec, aby mogło ono zostać ujawnione i ofiarowane jedynie w obrębie silnych więzi. Nie oznacza to wcale tłumienia czy duszenia emocji, a jedynie dbanie o nie, biorąc za pewnik fakt, iż stanowią one jedną z największych wartości człowieka. Zamiłowanie do pracy i wierne zaangażowanie Aktywność i codzienna dokładność stanowią myśl przewodnią całego jej życia. Rzeczywiście, babcia Carolina zawsze pracowała przechodząc z biegiem lat 11
od jednego zajęcia do drugiego, często wykonując ich więcej jednocześnie, w zależności od kryteriów przeważających, nigdy nie zaniedbując zadań niezbędnych i koniecznych. Jako mała dziewczynka pracowała u boku rodziców w polu, jako młoda dziewczyna do tych zadań dołączyła jeszcze praca w fabryce w charakterze „prządki”, którą to pracę wykonywała przez ponad 30 lat, aż do emerytury; jako małżonka i matka dodała do tej już dość zobowiązującej sytuacji, również domową działalność jako gospodyni oraz opiekę nad dziećmi. Po przejściu na emeryturę do zwyczajowych domowych czynności wykonywanych zawsze z dyscypliną i precyzją doszło również zajmowanie się zwierzętami podwórzowymi: kurami i królikami oraz doglądanie małego, domowego ogrodu warzywnego. Można o niej powiedzieć, że jest i zawsze była w ciągłym ruchu, że nie potrafi siedzieć bezczynnie — jej odpoczynek polega na zmianie zajęcia. W wykonywanych pracach osiąga znaczące rezultaty, które dostarczają jej satysfakcji. Lubi gotować i potrafi wyczarować pyszne dania nawet z najprostszych składników rolniczej ekonomii; jest doświadczoną wiejską gospodynią, do której zwracali się z prośbą o poradę nie tylko krewni, ale również sąsiedzi i znajomi… Nie toleruje nieporządku, brudu, i nie zostawia nigdy niczego nie na swoim miejscu. Pełniła wiele ról: od kucharki po pielęgniarkę, od weterynarza po opiekunkę noworodków, od odpowiedzialnej za sprzątanie po doradzanie rodzinie i lokalnej społeczności. Wszystko to w rodzaju samonapędzającego się cyklu, im więcej robi, tym bardziej jest z siebie zadowolona, ponieważ czuje się potrzebna i zrealizowana, im więcej dociera do niej wyrazów uznania, tym więcej chciałaby jeszcze robić, poddając się tej pozytywnej eskalacji! 12
Również teraz, pomimo tak zaawansowanego wieku, nadal interesuje się domem, ogrodem warzywnym, podwórzem, nie poddaje się bierności i zmęczeniu, oczywiście w ramach sił, jakimi dysponuje. Zróżnicowane relacje interpersonalne, znaczące i aktywne ich przeżywanie Kobieta ta zawsze żyła w otoczeniu, które charakteryzowało się dużym bogactwem wzajemnych relacji między ludźmi. Urodzona jako trzecia spośród jedenaściorga dzieci, mieszkała w domu z podwórzem, gdzie dzieci i osoby starsze tworzyły z dorosłymi rodzaj ciągłego „teatru” bogatego w postaci i sytuacje. Zawsze, na wszystkich etapach życia dbała o relacje rodzinne, począwszy od tej z mężem i dziećmi, poprzez relacje z siostrami i braćmi, szwagrami, synowymi, zięciem, nie tworząc jednak uprzywilejowanych związków emocjonalnych ani też związków chorobliwie uzależniających. Nie we wszystkich przypadkach relacje te były wynikiem jej własnych wyborów (na przykład, gdy została babcią, nie było jej wyborem dzielenie podwórza z wieloma rozkrzyczanymi wnukami płci męskiej, których żywotność pozostawała w kontraście z jej metodycznym i ustalonym porządkiem), pomimo to, zdolność dostosowywania się oraz inteligencja pozwoliły jej na ich zaakceptowanie i na doświadczanie ich mimo wszystko „aktywnie”, a nie na bierne podporządkowanie się im czy bezczynne pogodzenie się z nimi. To właśnie akceptacja stała się wyrażoną w ten sposób zgodą na to, aby relacje, które życie jej „narzuciło”, kształtowały ją (do bycia jeszcze lepszą). Poprzez lata wieku trzeciego, czwartego i piątego zachowywała zawsze znaczące relacje z osobami w podeszłym wieku (siostrami i przyjaciółkami), 13
z osobami dorosłymi (z własnymi dziećmi, zięciem i z synowymi), z dziećmi (wnukami i prawnukami), nie poprzestając na relacjach ze starymi równolatkami, w dużym stopniu już skostniałymi, ale też od tych relacji nie uciekając, jak czynią ci, którzy poświęcają się jedynie relacjom z młodszymi od siebie osobami. Ponadto, jako babcia i prababcia nie pozwoliła sobie na przesadę i zbytnie słodzenie, ale potrafi ła zaprezentować się jako osoba godna szacunku, będąca w stanie słuchać i odpowiadać z umiarem i szczerością tym, którzy się do niej zwracali. Można stwierdzić, że jej życie opierało się na wolnych, zrównoważonych i międzypokoleniowych relacjach, realizowanych zawsze z dużym umiarem, dalekim zarówno od szorstkości, jak i od niewolniczych i ograniczających zależności emocjonalnych. „Krowa, która dużo ryczy, mało mleka daje” To jedno z powiedzeń, które babcia Carolina zawsze przypominała swoim dzieciom, i które nadal powtarza swoim wnukom i prawnukom (przede wszystkim tym najbardziej gadatliwym) — spokój i umiejętność słuchania są charakterystycznymi cechami tej kobiety. Pomimo to nigdy nie zawahała się ona przed powiedzeniem właściwego słowa czy szczerej opinii tam, gdzie ją o to proszono. Jednak za nielicznymi i wyważonymi słowami skrywała się zawsze cisza aktywna, na którą składała się przemyślana uwaga i inteligentne opracowywanie pamięci. Jeżeli prawdą jest, że człowiek uczy się na błędach i że historia jest nauczycielką życia, to prawdą jest również, że jedynie milczenie, słuchanie i zdolność pamiętania umożliwiają rzeczywiste wcielanie w życie tych dwóch maksym! 14
Autentyczna i prawdziwa wiara Jednym z najbardziej wyraźnych wspomnień, o którym często opowiada wnukom i prawnukom, jest obraz rodziny zgromadzonej pewnej zimowej nocy w cieple stajni na codzienne odmawianie różańca — głowa rodziny z różańcem w ręku, kobiety siedzące na taboretach i trzymające na rękach najmniejsze dzieci i ona siedząca z innymi dziećmi na suchym sianie i odpowiadająca na Ojcze Nasz i Zdrowaś Maryjo… Jednak wiara babci Caroliny to nie tylko religijność i pobożność, tym bardziej nie należy jej mylić z przesądnym i zrezygnowanym fideizmem — jej wiara jest światłem, które świeci i nadaje głęboki sens jej dniom, całemu jej życiu. Wiara jest jej zdolnością patrzenia i spoglądania w głąb rzeczywistości z właściwą optyką, dostrzegając wszystko z punktu widzenia Boga, czyli nadając znaczenie różnym wydarzeniom, również tym negatywnym, zachowując właściwy dystans i realizm w taki sposób, aby oddalenie czy strata nie oznaczały desperacji. A wszystko to przy nieustającym pielęgnowaniu nadziei… Dobrze się przygotować do starości Całe życie babci Caroliny mówi nam, że nieświadomie i naturalnie wykształciła ona w swoim wnętrzu cechy potrzebne do tego, aby dobrze się zestarzeć. Wiek trzeci (i kolejne) jest nowym etapem, który wymaga pewnej odnowy i wybrania innego stylu życia. Pociąga on za sobą istotne zmiany w sposobie bycia, „z bogactwem doświadczenia, dogłębnym osądem, słodyczą i wyrozumiałością” nieznanymi z poprzednich faz życia. Etap ten kryje w sobie oczywiście również kilka pułapek, przed którymi nasza babcia była w stanie 15
bardzo dobrze się ustrzec. Rzeczywiście, nigdy nie straciła zainteresowania emocjonalnego, po to aby zająć się wyłącznie swoim zdrowiem, nigdy nie spędzała czasu na rozmyślaniu nad swoimi nieszczęściami, nigdy nie przesadzała z wizytami u lekarza, nigdy nie skupiała się wyłącznie na sobie samej tracąc zainteresowanie wszystkimi i wszystkim. Zawsze reagowała z siłą, doceniając to, co życie jej dawało, zapobiegając szkodliwym i depresyjnym myślom, zachowując ciągłą, pozytywną wizję rzeczywistości. Być może, dzięki stałemu bogactwu relacji, które pomogło jej, a w niektórych przypadkach „zmusiło ją do” zachowania wewnętrznej młodości, zdołała zachować swoją równowagę, nie wypaczając cech swojego charakteru.
Czy wiedziałeś, że? Jeżeli nie będziesz zwracać na to uwagi, starzejąc się możesz łatwo zdeformować niektóre cechy swojego charakteru, wyolbrzymiając je? Wygląda na to, że osoba skrupulatna staje się pedantyczna, osoba nieufna czuje się prześladowana lub okradana, osoba oszczędna staje się skąpa… Ponadto pojawia się skłonność do izolowania się od innych, skupiania się na sobie i na minionym czasie, do wydawania negatywnych osądów o osobach i wydarzeniach, przekonania, iż każde przedsięwzięcie będzie nieudane, do drażliwości, do zbyt częstego zrzędzenia, do niemożności wzruszania się… Również pragnienia słabną, człowiek staje się obojętnym na wszystko, zaczyna zapominać imiona i zdarzenia. Łatwiej się męczy, zarówno pod względem fizycznym, jak i pod względem psychicznym, staje się wolniejszym, trochę egoistycznym, niezważającym na innych. Przeszłość 16
staje się ważniejsza od przyszłości, kończy się na życiu w nostalgii. Pojawia się skłonność do „kaznodziejstwa”, wierzy się w posiadanie odpowiedzi na wszystko.
Podsumowując, możemy stwierdzić, że babcia Carolina żyła pełnią życia akceptując bieg czasu z wielką naturalnością, przeżywając, doceniając i smakując to wszystko, co życie jej przynosiło i ofiarowywało. Pomimo napotkanych trudności udało jej się zawsze zachować pozytywną wizję rzeczywistości panując nad negatywnymi monologami wewnętrznymi, zapobiegając powstawaniu szkodliwych emocji, stojąc na straży własnej samooceny i kontynuując wykonywanie małych projektów codzienności. Jej droga nie była drogą prostą, pozbawioną trudności i kłopotów; był to raczej proces, jak to zwykle bywa, złożony z chwil bardziej i mniej pozytywnych, niekiedy z upadków i wzlotów, niezmiennie ukierunkowany — od najmłodszych lat — na zrównoważone życie wewnętrzne. Przede wszystkim jednak, nasza babcia wykluczyła ze swojego słownika zdania w stylu „To już taki wiek, nic się nie da już zrobić” czy „Nie warto już…”.
17
1
Nowy etap, pomiędzy stagnacją a produktywnością Fazy rozwoju Erik Erikson, psychoanalityk duńskiego pochodzenia, utrzymuje, że każda osoba na przestrzeni całego swojego życia przechodzi różne fazy rozwoju. Przejście każdej kolejnej fazy pozwala na zdobycie jakiegoś niezbędnego składnika osobowości. Nutą przewodnią pierwszej fazy, która obejmuje pierwszy rok życia, jest poczucie ufności będące gwarancją właściwej równowagi psychicznej. Kolejne fazy obejmują okres trwający aż do ukończenia szkoły podstawowej, a ich celami są zdobycie autonomii (druga faza), inicjatywy (trzecia faza) i przedsiębiorczości (czwarta faza). Szczególnego znaczenia nabiera piąta faza, obejmująca wiek nastoletni i dotycząca przejścia z wieku dziecięcego w wiek dojrzałości. To, co dzieje się w tym okresie ma ogromne znaczenie dla osoby dorosłej, ponieważ to w tym właśnie okresie człowiek kształtuje swoją osobowość. Następnie pojawia się faza szósta (obejmująca lata młodości), która przebiega pod znakiem intymności rozumianej jako zdolność głębokiego kontaktu z samym sobą i z drugim człowiekiem. Faza siódma (wiek średni) to faza produktywności będąca bodźcem do przyjęcia nowych warunków psy19
chofizycznych i realizowania się w nowym wymiarze oferując społeczeństwu oryginalny i dojrzały wkład, podczas gdy faza ósma stanowi syntezę całej egzystencji i prowadzi do odczuwania spełnienia. Możliwość wykazywania produktywności i odczuwania spełnienia nie ogranicza się do sposobu przeżywania „trzeciego wieku” oraz „wieku dojrzałego”, ich korzenie sięgają głęboko i związane są z poprzednimi fazami. Jeżeli bowiem poszczególne etapy nie zostają pozytywnie przebyte, dana osoba doświadcza: nieufności wobec świata (zamiast ufności, będącej dążeniem pierwszej fazy), zwątpienia i wstydu (zamiast autonomii), poczucia winy (zamiast inicjatywy), poczucia niższości (zamiast przedsiębiorczości), pomieszania ról (zamiast tożsamości), odizolowania (zamiast intymności), stagnacji (zamiast produktywności), i kończy swoje życie w desperacji dalekiej od poczucia spełnienia. Jeżeli natomiast wszystko przebiega tak jak powinno, podmiot zbliża się do końca życia w poczuciu harmonii i satysfakcji, z uczuciem realizacji, które pozwala mu, również w tak delikatnym momencie, na pogodę ducha i równowagę. Bieg życia nie stosuje się oczywiście ściśle do prostoty i linearności teoretycznego schematu — zawsze istnieje możliwość nadrabiania strat. Niniejszy tekst skupia się przede wszystkim na siódmej fazie, czyli tej związanej z wiekiem średnim, oraz na fazie ósmej, związanej z dojrzałością. Wiek średni W wieku średnim, gdy już wiele kwestii zostało zrealizowanych (projekt życia, praca, dzieci), pojawia się poważne ryzyko, że bezczynnie „usiądziemy”, być może użalając się nad własną słabością, nad swoją porażką, nad brakiem rezultatów. Taka sytuacja określana jest pojęciem stagnacji. 20
Produktywność oznacza natomiast ciągłą zdolność do ponownego podejmowania aktywności z uwzględnieniem własnego stanu psychofizycznego, do zmiany planów, do realizowania się, do przyjmowania nowych ról, do ciągłego kreowania się na nowo. Jednym z elementów ujawniających ten właśnie stan jest troskliwość — dzielenie się doświadczeniami i wiedzą, zainteresowanie innymi ludźmi, opiekowanie się tymi, którzy tej opieki potrzebują, „dawanie się” w prawdziwym znaczeniu tego pojęcia. Właśnie tej fazie poświęcony jest pierwszy rozdział, zatytułowany „Nowy etap, pomiędzy stagnacją a produktywnością”. Wiek trzeci i kolejne Postęp medycyny pozwolił na znaczne wydłużenie średniej długości życia ludzkiego, a seria zabiegów prewencyjnych czy terapeutycznych jest w stanie spowolnić proces starzenia. Człowiek ma więc nadzieję, że śmierć jest wydarzeniem, które można ciągle odwlekać, nawet dzięki możliwemu cudowi medycznemu; w każdym razie jest wydarzeniem, które w większym stopniu dotyczy innych niż nas samych. Choroby, śmierć bliskich osób, wpływają na życie starszej osoby, zwracają jej myśli w stronę końca, sprawiają, iż częściej spogląda w przeszłość, że skupia się na swoim wnętrzu. Ten trudny czas może być przeżywany pod znakiem akceptacji/spełnienia, bądź też pod znakiem desperacji. Dążeniem tej fazy jest zaakceptowanie/poczucie spełnienia rozumiane jako zdolność do pogodnego akceptowania bliskości śmierci z usatysfakcjonowaniem tym, co udało się już zrealizować („wydaje mi się, że zrobiłem co było w mojej mocy, w ramach środków, jakie miałem do dyspozycji i z uwzględnieniem napotkanych trudności”). 21
Z drugiej strony mamy do czynienia z desperacją rozumianą jako odrzucenie przeżytego życia, zniesmaczenie, mizantropia, chroniczna pogarda dla wszystkiego i dla wszystkich. Czas, który pozostaje do dyspozycji jest zbyt krótki, aby rozpocząć nowe życie, aby naprawić błędy, te faktyczne i te urojone. W pierwszym przypadku, wspomnienia towarzyszą naszym dniom przyjmując rolę pozytywnego przeglądania tego, co się przeżyło i zrealizowało, w drugim przypadku — wywołują niszczycielską nostalgię za tym, co chciałoby się lub co mogłoby się zrealizować, ale co w rzeczywistości nie zostało wykonane, czemu towarzyszy często bezużyteczne poczucie winy. Poszczególne etapy Etap, na którym skupia się niniejsza książka zaczyna się okresem zwykle określanym jako „wiek średni” — pojęciem, które na przestrzeni wieków poddane zostało znaczącym modyfikacjom w odniesieniu do wydłużającego się średniego czasu życia człowieka oraz ze względu na polepszenie się jakości życia. Podczas gdy w czasach Dantego średni wiek odnosił się do około 35 lat życia4, dziś przesunął się on o około dziesięciolecie i rozciąga się na przynajmniej 15–20 kolejnych lat. Nie można bowiem mówić o wieku trzecim aż do około 65–70 lat, a o wieku czwartym od lat 80.
4
22
„W połowie drogi żywota naszego…”, tak zaczyna się Boska Komedia. Mówiąc o „połowie żywota” poeta chciał przekazać informację o tym, iż gdy miały wydarzyć się w jego życiu wszystkie niesamowite sytuacje, o których opowiada, miał 33 lata, wiek chrystusowy.
Możemy sporządzić zgrubną syntezę przedziałów wiekowych, o których będziemy w niniejszej książce mówili: Wiek średni: od 45 do 65 lat Trzeci wiek: od 65 do 80 lat Czwarty wiek: od 80 do 90 lat Piąty wiek: ponad 90 lat
Mamy więc do czynienia z bardzo szerokim okresem życia, dla którego ponadto trudno jest dokładnie, chronologicznie wyznaczyć jego początek. Jednakowoż, aby móc o nim mówić, musimy spróbować zdefiniować jakąś „granicę”. Będziemy więc mówić o tym etapie życia, który dla danej osoby zaczyna się w chwili, gdy jej podstawowe zasoby umysłowe, emocjonalne i fizyczne nie są już skoncentrowane przede wszystkim na obowiązkach zawodowych i/lub na opiece i wychowaniu dzieci. Mimo iż opuszczenie świata pracy jest wydarzeniem o dokładnej i precyzyjnej kolokacji czasowej (emerytura), a co za tym idzie jest łatwe do zidentyfikowania, to jednak każdy z nas może wyczuć, iż z punktu widzenia osobistej i rodzinnej chronologii nie istnieje jasna granica określająca wejście w etap, o którym mówimy — ponieważ progresywne i stopniowe zbliżanie się do tego wieku pozostaje w relacji do progresywnego i stopniowego zauważania autonomii i niezależności własnych dzieci. Każdy może więc stwierdzić, na podstawie swojej sytuacji osobistej i rodzinnej, czy zawartość tej książki odnosi się do niego bezpośrednio… czy też może być lekturą przydatną w przygotowywaniu się na jeszcze odległą przyszłość! 23
Piękno tego etapu Mamy tu do czynienia z bardzo ważną fazą życia, z fazą, która może stanowić ogromne bogactwo. Niektóre z jej pozytywnych aspektów to na przykład: większe doświadczenie życiowe, które pozwala rozróżnić to, co niezbędne od tego, co podrzędne; wyraźniej zarysowana tożsamość charakteryzująca się większą świadomością własnego potencjału i własnych zdolności; większy realizm pozwalający zapobiegać przesadzonym lękom czy załamaniom depresyjnym, unikając postaw defensywnych i zamykania się w sobie; zdolność do życia w harmonii ze środowiskiem znajdując z większą łatwością w różnych sytuacjach aspekty pozytywne; akceptacja trudności jako okazji do rozwoju; skupienie się w większym stopniu na „być” niż na „mieć”; nowa równowaga w relacjach z przedmiotami: docenianie, szacunek, właściwe wykorzystanie, wdzięczność, zdolność do dystansowania się; poszukiwanie swojego prawdziwego „ja” z wręcz radosnym uznaniem jakiejś części własnego istnienia, której nie można zbadać i która pozostaje tajemnicą. Jakie zmiany?5 Pomimo postępów w dziedzinie medycyny i biologii, starzenie się jest procesem powolnym i niemożliwym do zatrzymania, który powoli wszystkim daje odczuć swoje skutki, zarówno na poziomie fizycznym, jak i psychologicznym. Podstawowe zmiany fizjologiczne to osłabienie wzroku, słuchu, zmysłu węchu, smaku. Zmysł dotyku staje się mniej wrażliwy; smak jest mniej aktywny; zęby dostarczają wielu problemów, włosy 5
24
Adaptacja z Aa. vv. Psicologia e vita. Come conoscere se stessi e gli altri…, Wybór Reader’s Digest, Mediolan 1985, s. 557–558.
siwieją; skóra się zmienia, staje się bardziej sucha, pomarszczona, przezroczysta, paznokcie mimo iż grubieją, to stają się bardziej kruche; kości słabną i łatwiej o ich złamanie; mięśnie tracą elastyczność i słabną. Stawy stają się bardziej napięte; kręgosłup zaczyna się zaokrąglać; serce zdaje się być bardziej zmęczone; ciśnienie wykazuje skłonność do podnoszenia się, często powodując nadciśnienie; płuca już nie są tak elastyczne jak kiedyś i sprawiają, że niekiedy nie można złapać oddechu, ułatwiają pojawianie się problemów; jelita stają się bardziej leniwe; aparat moczowy zaczyna sprawiać kłopoty, odmiennie u mężczyzn i u kobiet. Ruchy stają się wolniejsze; pismo w wyniku trudności w koordynacji pomiędzy ręką, okiem i mózgiem, staje się nieregularne i krzywe; ciało wykazuje skłonność do deformacji; nawet gdy ciało chudnie, ma się wrażenie ociężałości. Na poziomie psychicznym: pamięć znacznie się osłabia, pomimo iż zachowuje żywy obraz dawnych wydarzeń; inteligencja traci swą kreatywną żywotność, która kompensowana jest jednak poprzez większe doświadczenie i większą mądrość; zainteresowanie innymi zaczyna słabnąć; pojawia się ryzyko, iż przyzwyczajenia staną się zbyt sztywne; zdrowie staje się obsesją; w wielu przypadkach pragnienie uczenia się przestaje być stymulujące. Zmienia się status społeczny — starsza osoba przechodzi od pozycji produktywnej do pozycji zależności, ze wszystkimi tego konsekwencjami; sytuacja finansowa często zmusza do życia skoncentrowanego na oszczędzaniu; dom, po tym jak opuszczą go dzieci, często staje się zbyt duży, trudny do utrzymania, nieadekwatny; z biegiem lat nieuchronnie zmniejsza się autonomia i niezależność; cechy charakteru stają się często wy25
olbrzymione, prawie skostniałe; typowa dla tego wieku tendencja do zamykania się w sobie sprawia, że wyraźniej zarysowują się niektóre z negatywnych cech osobowości.
Spojrzeć w głąb siebie i zobaczyć jacy jesteśmy Wraz z dojściem do wieku średniego zaczynają się pojawiać pewne, bardzo częste objawy, które należy rozpoznać i zanalizować, aby móc lepiej nad nimi zapanować. Są to: zniesmaczenie, utrata zainteresowań, poczucie pustki i bezużyteczności, wszystko ogarniający smutek, nostalgia za tym, co się utraciło; nuda, brak satysfakcji, brak stabilności, drażliwość; podważanie swoich życiowych wyborów; poczucie tymczasowości i niepewności; zwątpienie wobec przyszłości, która zdaje się być pełna niebezpieczeństw… Ponadto, tendencja do popadania w depresję; rozdźwięk pomiędzy „idealnością” a „rzeczywistością” — idealnością rozumianą jako niemożliwe do spełnienia marzenie i rzeczywistością jako szarą codziennością pożerającą życie; wewnętrzne napięcie pomiędzy skupianiem się na sobie, bądź na innych — pragnienie hojności/służby wobec ciągłego martwienia się o siebie samych; poczucie, iż niektórym częściom naszej osoby nie dane było nigdy się wyrazić, a które teraz „krzyczą” o swoje prawo do realizacji; poczucie upływu czasu i nieuchronności śmierci. Potrzeba wielu nowych możliwości wyrażających się poprzez: odrodzenie się, rewitalizację, ponowne samookreślenie, odnowę, uwspółcześnienie swojej postawy, ponowne spojrzenie na życie…; lęk emocjonalny, tendencja do „depresji” w odpowiedzi na poczucie „utraty” znaczących figur, marzeń czy ideałów, włas26
nej tożsamości…; tendencja do zaniedbywania się, do zadowalania się przeciętnością… Ponadto: nabieranie dystansu do siebie samych, do swojej prawdziwości i autentyczności, trudność w zaakceptowaniu własnych niespójności, własnego „cienia”. Niekiedy pojawiają się problemy na polu seksualnym, pragnienie sprawdzania się z ekstremalną intensyfikacją…, wielkie pragnienie zrealizowania wymiaru „macierzyństwa” i „ojcostwa”, szczególnie jeżeli nie zostały zrealizowane; projekt życia jako „już przeżyte”, ryzyko zamknięcia się w tym, co już zostało osiągnięte; niekiedy może pojawić się zjawisko „nadaktywności”, niezdolność nałożenia ograniczeń na własną aktywność, nieświadomość i/lub ignorowanie własnych potrzeb osobistych…; nastoletnie wybryki…; niejasne i rozproszone pragnienie „zerwania” z przeszłością, lęk przed znaczącymi zmianami we własnym życiu, którym towarzyszą niekiedy niespokojne próby ucieczki przed aktualnością, wybieranie nowych dróg… 6. Kilka pokus Zdaje się, że poczynając od tego właśnie wieku pojawia się wiele negatywnych i niebezpiecznych cech. Są to między innymi: przekonanie o tym, że wszystko się wie, że ma się wszystko pod kontrolą; kontynuowanie ukrywania się pod jakąś przykrywką, na przykład roli społecznej, odrzucając poszukiwania własnej ludzkiej prawdy; nie rozpoznawanie swoich stref cienia; lęk przed przyszłością, lęk w relacji z czasem, przerażenie na myśl o śmierci…
6
Por. E.Y. Cerda, Dinamismi soggiacenti alla metà della vita. Chiavi di analisi, w Vita consacrata, nr 10, 1992, s. 737–756. 27
Świadectwo Z całą pewnością zaakceptowanie zmian fizycznych i psychicznych, jakie powoduje wejście w trzeci wiek, nie jest ani proste ani natychmiastowe. Trzeba liczyć się z koniecznością poniesienia pewnego trudu. Tak właśnie, jak opowiada nam Luigi — 78 lat — o sposobie, w jaki on sam przeżywa ten właśnie okres swojego życia7. Starzeje się robotnik żyjący w mieście, bez kawałka przestrzeni, szarej czy zielonej, wokół domu; starzeje się pan domu i ten, który mieszkanie wynajmuje; starzeje się rolnik skupiony na rozwikłaniu tajemnic natury, starzeje się nauczyciel, który wychował pokolenia, starzeje się polityk, starzeje się fachowiec. Ciężko jest hipotetycznie przewidzieć dla wszystkich takie same zasady, wysunąć uniwersalne sugestie. Każdy starzeje się na swój sposób. Ja próbuję robić to na mój własny sposób. Dzieje się to niespodziewanie — spotykasz jakąś osobę, której od dawna nie widziałeś, a ona, tak jakby miał to być komplement, mówi ci, że stajesz się „coraz młodszy”. Od razu przypominają ci się przypadkowe spotkania z dawnymi nauczycielami, u których jasno widziałeś, że mocno się postarzeli, ale próbując dodać im otuchy mówiłeś „Pan/Pani nic się nie zmienił/a”. Nie ma nic przyjemnego w tym nagłym odkryciu, że jesteś uważany za starego — łapiesz się na tym, że czytając nekrolog osoby, która przeżyła siedemdziesiąt lat, myślisz, że w tym wieku śmierć jest absolutnie naturalną koleją rzeczy. 7
28
Szczególne podziękowania dla Luigi’ego Pelamatti’ego który na prośbę autorki zgodził się na spisanie tego prawdziwego i poruszającego świadectwa.
To rozumowanie dotyczy wszystkich innych, ale oczywiście nie ciebie. Nie uznajesz symptomów starości, mimo iż sam je u siebie zauważasz. W młodości ciągle sobie obiecywałeś, że w pewnym wieku będziesz dużo czytał i podróżował po całym świecie, a teraz czytanie cię męczy, a myśl o wyruszeniu w podróż — z powodu zbyt intensywnego ruchu ulicznego — przeraża cię; a poza tym, zbyt dużo kosztuje, a ty nie nauczyłeś się jeszcze okładać pieniędzy na czas, kiedy będą ci potrzebne. Pamiętasz, że w młodości zestresowany intensywnym życiem w relacjach z innymi ludźmi mówiłeś, że pewnego dnia spalisz wszystkie mosty, kupisz psa do szukania trufli i spędzisz resztę życia w lasach u boku tego cichego towarzysza jako doświadczony poszukiwacz trufli, bez towarzyszących ci ludzi. Jednak dziś psa mieć nie możesz, ponieważ w domu nie traktowaliby go na równi, a nie chcesz skazywać zwierzaka na życie na podwórzu. Mówiłeś, że kupisz kilka owiec i zostaniesz pasterzem, ale więzy, jakie życie na ciebie nałożyło na to ci nie pozwalają; być może boisz się też, że zostałbyś uznany za szaleńca. Tak więc, obecnie ulgę przynosi ci ta sama co zwykle praca; widzisz swoich rówieśników, którzy przeszli wcześnie na emeryturę, którzy nie są już szczególnie błyskotliwi i pozostaje ci duma z chęci pozostania innym. Nawet rozmowa z ludźmi staje się ostrożna. Relacja z młodzieżą staje się konwencjonalna, ponieważ nie przepadasz za porównaniami i nie jesteś w stanie podzielać ich entuzjazmu dla rzeczy, które tobie wydają się w dużej mierze drugorzędne, jak na przykład koncerty znanych wokalistów. Nemezis — na własnej skórze, na własnej dumie odczuwasz szyderstwa, których się dopuszczałeś w młodości wobec mocno starszych osób, bez szacunku dla ich wieku. 29
Śmiałeś się z pewnego starego żołnierza, już bezzębnego, który posługiwał się retoryką „sztyletu między zębami”, a teraz ty sam jesteś skazany na niemożność trzymania w zębach nawet sznurka, którym próbujesz zawiązać worek ze śmieciami. Brakowało ci powietrza, więc musiałeś poddać się serii wizyt medycznych i opatrznościowemu zabiegowi na tętnicach wieńcowych, w trakcie którego wprowadzono ci do tętnicy udowej małą sondę oraz umieszczono rozszerzający balonik, a ty masz tylko nadzieję, że on się nigdy nie odczepi. Żyjesz na tabletkach i powinieneś dziękować swojej towarzyszce życia, że z precyzją policjanta ściga cię o właściwych porach zażywania leków, umawia cię z lekarzem na badania i z niezmierzoną cierpliwością znosi twoje skargi. Pytasz się siebie, co to za życie odmierzane rytmem godzin, jesteś jednak dumny z tego, że prezentujesz się jeszcze jako tako. Chciałbyś pomagać bliźniemu, jednak nie masz ochoty, aby ktoś inny organizował ci czas, bo boisz się, że mógłbyś stać się narzędziem maszyn „napędzanych” jedynie nieszczęściami innych osób. Czujesz, że brakuje ci sił i ograniczasz się do żywienia nadziei, iż ich zanik będzie powolny. Wszędzie odczuwasz zdegradowanie — gdy spotykasz jakąś osobę i nie jesteś w stanie przedstawić jej temu, kto ci towarzyszy, ponieważ nie pamiętasz jak ma na imię, a nie wymyśliłeś na razie bezbolesnego sposobu, aby zapytać się jej jak się nazywa, tak aby nie sprawiać wrażenia, że zupełnie sobie o niej zapomniałeś. Nie zawsze działa sztuczka w stylu „Pamiętam Pana twarz, ale nie pamiętam okoliczności, w jakich się poznaliśmy”. Pocieszasz się myślą, że ważne osobistości wśród starożytnych Rzymian posiadały swoich specjalistów od nomenklatury, czyli rodzaj sekretarza, który przy30
pominał im imiona poszczególnych rozmówców, ale być może ci, którzy korzystali z jego usług byli już również starzy i bez pamięci. W innych sytuacjach orientujesz się, że dobrze pamiętasz odległe wydarzenia i boisz się, bo przecież to wydaje się być wyraźnym dowodem starości. W gazecie czytasz co dzieje się w wyniku choroby Alzheimera czy demencji starczej i już czujesz się przegrany. Zaczynasz więc szukać czegoś, co pozwoliłoby ci usprawnić mózg i utrzymać go w formie, i uciekasz się do krzyżówek czy kursu języka obcego. Później przychodzi ci na myśl, że wymyślono uniwersytet trzeciego wieku, ale wcale nie masz ochoty tam chodzić. Mówią ci, że powinieneś pisać pamiętnik albo zająć się albumem fotografii, jednak myślisz, że to zajęcia nie dla ciebie. Czujesz się trochę „przerażający” — również w naturze występują niezwykłe okazy fauny, z płetwami lub sierścią, a nawet słonie, które tak się zachowują, w sposób trochę nieprawidłowy, i właśnie z tego powodu określane są takim właśnie epitetem. Poczucie, że już się nie liczysz przeraża cię każdego dnia. Jeżeli na przykład ktoś z dobrymi chęciami pyta cię o zdanie w jakiejś sprawie myślisz, że czyni to bez zainteresowania sugestią, jakiej mu udzielisz. Pojawia się pragnienie zamknięcia się w sobie, kontynuowania życia samotnie, trochę dlatego, że nie chcesz ciążyć innym swoimi potrzebami, a trochę dlatego, że nie chcesz, aby warunkowały cię wymagania innych, co do których boisz się, iż mógłbyś się im nie oprzeć. Uciekasz w długie, samotne spacery, które doładowują twoją energię, sam na sam ze sobą, spoglądasz ponownie na swoje życie i szczerze mówiąc dostrzegasz, iż zrobiłeś co było w twojej mocy. Czujesz się więc z tego powodu w porządku i smakujesz pogodę ducha. 31
Jesteś świadom trudności, na jakie natrafią twoi bliscy po twoim odejściu, ale nie dajesz rady zrobić niczego użytecznego, co mogłoby temu zapobiec; nie masz ochoty zrobić porządku chociażby w twoich papierach — często litowałeś się nad tymi, którzy pogrążali się w narcyzmie. To generałowie zawsze pisali pamiętniki, jednak tylko po to, aby zwiększyć swoją chwałę i inaczej ocenić pewne, nie zawsze szczęśliwe, wydarzenia. Widzisz, jak twoja partnerka się starzeje — pamiętasz słowa przysięgi małżeńskiej „ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, i że cię nie opuszczę aż do śmierci” i jesteś dumny z bycia mężczyzną słownym, obracając w podporę twojego egoizmu obowiązek bycia wdzięcznym drugiej osobie. Męczy cię myśl, że jesteś komuś potrzebny, i że życie tej osoby będzie bardziej szare, gdy już cię nie będzie, i chciałbyś ją trochę od ciebie odsunąć, ale nie jesteś w stanie. W młodości marzyłeś, wyzywałeś, wypowiadałeś zobowiązujące słowa, takie jak „przysięgam posłuszeństwo i ofiarowuję… jeżeli będzie to konieczne, również moją krew”. Teraz myślisz, że mogłoby okazać się użyteczne nie stracenie tych wartości, tej chęci działania, tej bezinteresowności, tej cudownej, młodzieńczej nieświadomości. Być może dzisiejszej młodzieży nic to nie obchodzi, ale ja chciałbym zostawić im, w tym właśnie temacie, jakieś świadectwo. Pomyślę nad tym: jestem stary, na Boga, ale nadal żyję! Żyć w realizmie, ale i z pozytywnym nastawieniem W skrócie i bardzo schematycznie wymienimy teraz kilka wskazówek dla tych, którzy wchodzą obec32
nie w wiek średni i w kolejne etapy; wiele z poniższych punktów rozwiniemy w kolejnych rozdziałach: — przeżywać w pełni ten czas, który będzie nam jeszcze dany; — zaakceptować przeszłość, aby móc z realizmem podejść do przyszłości; — czuć się pierwszoplanowym bohaterem swojego życia; — zająć się w końcu samym sobą, przezwyciężając niepotrzebne nostalgie, niedojrzałe zależności, dziecięce złudzenia, przy dużej świadomości swoich mocnych i słabych punktów, oraz z dużym poczuciem własnej wartości; — przebyć drogę dojrzałości, przezwyciężając kryzys wieku średniego i odnajdując nową, pozytywną i płodną równowagę, szczęśliwą syntezę naszych przeciwstawności; — nie negować trudności, przed jakimi życie nas stawia (łatwe racjonalizacje), zachować i wzmacniać wierność swoim ideałom; — unikać poczucia niepokoju i bezużytecznej pogoni za utraconą młodością, odkrywając i doceniając wszystkie możliwości, jakie oferuje nam wiek średni; — nie „siadać” opłakując i kontemplując to, co się zrobiło (może uważając za swoją własność to, co się zrealizowało), ale tworzyć i przetwarzać idee, intuicje, projekty, poszerzając sferę osobistą i inwestując w przyszłość, niezależnie od tego, w jakim jesteśmy stanie; — ukierunkować naszą energię twórczą po to, aby zostawić coś po sobie, potwierdzając cały czas i wzbogacając coraz bardziej motywacje i znaczenia związane z własnym projektem życiowym; — na nowo odkryć samych siebie, również poprzez własną historię osobistą, nie dla poszukiwania łatwych alibi, ale po to, by pogłębić swoją wiedzę, dopracować pewne kwestie, rozwiązać problemy; 33
— stać się „odkrywcami” świata zewnętrznego powracając do „marzeń” (ideałów, projektów…), aby się z nim pogodzić, koncentrując w bardziej dojrzały sposób własną energię. Niepokojąca myśl Ważne jest poczynienie kilku refleksji wobec kwestii śmierci. Myśl ta, zawsze „daleka” — mimo, iż obecna — po raz pierwszy, w tym właśnie wieku, staje się silna, konkretna, bliska… Dopóki jest się młodym, praktycznie się o tym nie myśli, jednak gdy zagrożenie to nas dotyka, zaczynamy poświęcać przesadną uwagę rozszyfrowywaniu oznak osłabienia, starzenia się. Widzimy, jak wokół nas umierają drogie nam osoby, przyjaciele, również nasi rówieśnicy… Dolegliwości fizyczne zaczynają dawać o sobie znać. Nie zawsze znajdujemy w sobie siłę, aby powiedzieć „Jakby nie było, ze mną jest wszystko w porządku!”. Śmierć jest postrzegana jako nieunikniony punkt dojścia procesu starzenia się. Wykonując szybkie obliczenia, zdajemy sobie sprawę z faktu, że lat, jakie możemy jeszcze przeżyć jest mniej, niż tych, które już przeżyliśmy — przekroczyliśmy już umowną połowę, jesteśmy już na półmetku, weszliśmy już na szczyt, a teraz schodzimy na dół. Życie przebiega w perspektywie śmierci, mimo iż dalej myśli się o tym wydarzeniu jako o czymś, co bardziej dotyczy innych niż nas samych. Mimo iż w naszym społeczeństwie temat śmierci uważany jest za temat tabu, ważne jest, aby się z nim oswoić, akceptując go jako część naturalnego cyklu życia. Według badaczki Elisabeth Kübler-Ross przy końcu życia, przy zbliżaniu się do śmierci, dana osoba prze34
chodzi pewne fazy, które zmieniają jej sposób zachowania. Pierwsza faza charakteryzuje się negacją, odrzuceniem i izolacją — fakt, iż zdarzenie to może dotyczyć również naszego życia nie jest akceptowany i pojawia się skłonność do odrzucania go i zamykania się w sobie. Następnie — mówimy już o drugiej fazie — daną osobę ogarnia wielka złość na to, co się dzieje. To niesprawiedliwe, jest przecież jeszcze tyle rzeczy do zrobienia… Wszyscy wydają nam się wtedy szczęśliwsi… Pojawia się złość na tych, którzy mają się jeszcze dobrze i mogą cieszyć się życiem. W pewnym sensie człowiek przygotowuje się na oddzielenie od rodziny, od pracy, od świata. Zwykle jest to dość długa faza, na ogół satysfakcjonująca, która może dostarczyć bodźców do tego, aby coś jeszcze robić, aby coś dokończyć. Czwartą fazę charakteryzuje natomiast depresja reaktywna, na którą składają się smutek i zmartwienie. Później pojawia się depresja przygotowawcza, bliższa końcowi. Piątą i ostatnią fazę charakteryzuje akceptacja. Lęk i strach zostały już przezwyciężone. Już nie ma walki, ale cicha akceptacja, często wchodzi się w fazę bierności, bez zainteresowań, bez uczuć. Żywi się nadzieję, że przejście będzie łagodne, że zajdzie we śnie. Nie ma radości, ale nie ma też desperacji8. Znajomość tych faz jest ważna, aby móc się przygotować w świadomości i w pogodzie ducha. Strach przed śmiercią jest bardzo naturalny, jednak umiejętność stawienia mu czoła jest konieczna, po to, aby nie odebrał nam on nadziei, i aby nie „zablokował” całkiem chęci do życia. Ważne jest więc, aby nauczyć się na nią patrzeć, aby się z nią „zaznajomić”, na przykład obserwując ją wokół — odwiedzanie chorych i zmarłych ma nie tylko znaczenie uczynków miłosierdzia, ale staje się rodzajem pedagogiki własnej osoby i może pomóc w oswojeniu własnego strachu przed śmiercią. 8
Por. E. Kübler-Ross, La morte e il morire, Cittadella, Asyż 1992. 35
Tytuł Pozytywne myślenie odmładza, nie odnosi się do obmyślania sposobów komplikowania życia za pomocą dziwnych, zawiłych czy zniekształconych wizji, ale dotyczy zdolności pozytywnego myślenia i przeżywania z dużą prostotą i naturalnością tego wszystkiego, co życie nam przynosi. Zaleca się ciągłe trenowanie umysłu, ćwiczenie pamięci, „rozmyślanie” z wykorzystywaniem tych zdolności umysłowych, które zdobyliśmy z czasem i kontynuowanie rozmyślań, medytacji, projektowania, planowania… czyli po prostu „korzystanie” z głowy w sposób użyteczny i zdrowy. Należy przede wszystkim wykluczyć ze swojego słownika zdania w stylu „To już taki wiek, nic się nie da już zrobić” czy „Nie warto już…”. Książka ta uczy, że należy żyć pełnią życia akceptując bieg czasu z wielką naturalnością, przeżywając, doceniając i smakując to wszystko, co życie przynosi i ofiarowuje.
ISBN 978-83-7485-096-4 Bratni Zew Wydawnictwo Franciszkanów
www.bratnizew.pl