Św. Franciszek z Asyżu. Prawda i legendy

Page 1

Św. Franciszek z Asyżu Prawda i legendy

Andrzej Hejnowicz OFMConv



Św. Franciszek z Asyżu Prawda i legendy



Andrzej Hejnowicz OFMConv

Św. Franciszek z Asyżu Prawda i legendy

Mojej zmarłej Mamie poświęcam

Bratni Zew Wydawnictwo Franciszkanów


Copyright wydania polskiego © 2013 by Wydawnictwo OO. Franciszkanów „Bratni Zew” spółka z o.o. ISBN 978-83-7485-196-1 Wszelkie prawa zastrzeżone. Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana, ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy. W sprawie zezwoleń należy się zwracać do wydawnictwa: „Bratni Zew” sp. z o.o., ul. Grodzka 54, 31-044 Kraków.

Zamówienia na książki można składać: Wydawnictwo OO. Franciszkanów „Bratni Zew” ul. Grodzka 54, 31-044 Kraków tel. 12 428 32 40, fax 12 428 32 41 www.bratnizew.pl

Adiustacja polonistyczna: Jolanta Kunowska

Imprimi potest: L.dz. 414/2012, Kraków, dnia 11.06. 2012 Jarosław Zachariasz Minister Prowincjalny

WYDAWNICTWO OO. FRANCISZKANÓW „Bratni Zew” spółka z o.o. ul. Grodzka 54, 31-044 Kraków tel. 12 428 32 40, fax 12 428 32 41 www.bratnizew.pl


Spis treści

Wstęp . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

7

Kiedy urodził się Franciszek? . . . . . . . . . . . . . . . . . . Kim byli rodzice świętego Franciszka? . . . . . . . . . . . Gdzie urodził się Franciszek? . . . . . . . . . . . . . . . . . . Jak wyglądał święty Franciszek? . . . . . . . . . . . . . . . Jak Franciszek znalazł swoją drogę życia? . . . . . . . . Żyć w pustelni czy między ludźmi? . . . . . . . . . . . . . .

11 15 25 33 42

W poszukiwaniu zaginionej reguły . . . . . . . . . . . . . . Czy istnieją rękopisy św. Franciszka? . . . . . . . . . . . Skąd Franciszek wziął znak Tau? . . . . . . . . . . . . . . . Jak powstała „Pochwała stworzeń”? . . . . . . . . . . . . . Jak Franciszek napisał utwór w XX wieku? . . . . . . . Czy Franciszek zrobił pierwszą w historii szopkę bożonarodzeniową? . . . . . . . . . . . . . . . . . . Czy Franciszek był diakonem? . . . . . . . . . . . . . . . . . Czy Klara to dziewczyna Franciszka? . . . . . . . . . . . Czy Franciszek spotkał się z sułtanem? . . . . . . . . . . Gdzie i kiedy Franciszek otrzymał odpust dla Porcjunkuli? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Testament czy Testamenty św. Franciszka? Czyli coś o zaginionym Testamencie . . . . . . . . . . Kogo błogosławił umierający Franciszek? . . . . . . . . Jaki był ulubiony przysmak świętego Franciszka? .

48 53 62 70 76 81 85 88 94 100 108 115 118 122


W którym miejscu zmarł św. Franciszek? . . . . . . . . Co stało się z sercem św. Franciszka? . . . . . . . . . . . . Dlaczego Biedaczyna spoczął w sarkofagu? . . . . . . . Gdzie pochowano świętego Franciszka? . . . . . . . . . . W którym miejscu bazyliki złożono ciało św. Franciszka? . . . . . . . . . . . . . . . . Czy ciało w odwiedzanym grobie to szczątki doczesne świętego Franciszka? . . . . .

124 127 131 134 138 142

Zakończenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 147


Wstęp

Każde nasze spotkanie z drugim człowiekiem może rozwinąć się na dwa sposoby: albo spotkana osoba wzbudza nasze zainteresowanie i potrzebę dalszych wizyt albo spotkanie z nią odbieramy jako stratę czasu i – w konsekwencji – staramy się unikać możliwości kolejnych spotkań. Mnie osobiście przydarzyła się pierwsza z możliwości. Po pierwszym spotkaniu ze świętym Franciszkiem z Asyżu chciałem spotkać się z nim ponownie, poznać go lepiej, zrozumieć jego życie, to co chciał osiągnąć a także, jakie cele mu przyświecały, co udało mu się zrealizować, a czego nie i dlaczego? Te i podobne pytania pojawiły się i nadal się pojawiają w trakcie mojej wieloletniej przygody, jaką było spotkanie ze św. Franciszkiem. Przygody, która się nie zakończyła, i mam nadzieję, że nigdy się nie skończy. Jednak, jak w każdym związku miedzy dwoma osobami, tak też i w moim kontakcie z Biedaczyną pojawiły się problemy. W normalnym życiu rozmawiamy z zainteresowanym i staramy się wyjaśnić to, co jest niejasne, ale gdy sprawa dotyczy człowieka, który żył kilka wieków temu, sytuacja trochę się komplikuje. By znaleźć odpowiedzi na swe pytania, trzeba dotrzeć do tzw. „źródeł”; dzieł, które —7—


on sam napisał, albo które zostały mu poświęcone. W szczególności do tekstów, które specjaliści z danej dziedziny poświęcili określonym sprawom. W naszym przypadku mamy do dyspozycji dzieła Franciszka, a także bardzo wiele tekstów historyków i tzw. „franciszkanistów” oraz czcicieli Świętego. Sprawa, jak powiedzieliśmy, nie jest prosta, bo trzeba wejść w epokę, w której żył nasz bohater i wziąć pod uwagę, że bardzo wiele dzieł poświęconych Biedaczynie pisanych było jako hagiografie, czyli – bardziej skupiało się na świętości Franciszka niż na prawdzie historycznej. Niekiedy autorzy poświęcają bardzo niewiele miejsca sprawom dla nas ciekawym, innym razem nic o tym co nas interesuje nie mówią (jak na przykład o powodach śmierci Świętego), a bardzo często bywa tak, że to, co dla nich było bardzo ważne, nam dzisiaj nie wydaje się tak istotne. Moje poszukiwania mają na celu odkrycie lub zbliżenie się do „prawdziwego” Franciszka i tym samym obalenie wielu mitów i nieprawdziwych historii krążących na temat świętego. Nie chciałem, aby była to praca naukowa, gdzie więcej miejsca zajmują przypisy pod tekstem niż sam tekst, i która sprawia wrażenie, iż skierowana jest do bardzo wąskiej grupy specjalistów. Nie oznacza to jednak, że nie została oparta na pracach naukowych i na poszukiwaniach ekspertów z danej dziedziny. Przedstawia ona problemy, które mam nadzieję, nie są tylko moimi. Układają się one chronologicznie. Zaczynają się od daty urodzenia, domu rodzinnego, rodziców, po nawrócenie. Kolejne dotyczą sposobu życia Franciszka po nawróceniu, jego pism i działalności. Aż dochodzą do miejsca śmierci, pogrzebu —8—


i tego, co działo się z ciałem Świętego po jego śmierci. Można je podzielić na trzy bloki: 1. Problemy związane z życiem Franciszka od urodzenia do nawrócenia. 2. Problemy związane z życiem i działalnością Świętego. 3. Problemy związane ze śmiercią, pogrzebem i ciałem Świętego z Asyżu. Oczywiście nie są to wszystkie pytania, jakie zrodziły się w mojej relacji z Biedaczyną, stąd też tytuł: „Św. Franciszek z Asyżu. Prawda i legendy”. Mam nadzieję, że zainteresują również Was, drodzy czytelnicy, wzbudzą pytania, pomogą zastanowić się i zmuszą do poszukiwania prawdy o naszym Świętym.



Kiedy urodził się Franciszek?

Święty Franciszek urodził się… No właśnie, kiedy się urodził? Dzisiejsze życiorysy podają rok 1181-1182. To cały rok, a nawet dwa, bo 1181 i 1182. Skąd taki problem? Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy sięgnąć do źródeł dotyczących Świętego i sposobów pisania życiorysów w owym czasie. Głównym źródłem dla chronologii Franciszka z Asyżu jest „Vita beati Francisci” Tomasza z Celano, napisana dwa lata po śmierci świętego. Tomasz, jak każdy z nas, był dzieckiem swego czasu i pisząc życiorys Asyżanina, robił to zgodnie z ówczesnymi regułami. Najważniejszą datą jest dla niego dzień śmierci, czyli dzień narodzin dla Nieba. Ta data jest pewna, wszelkie inne nie są zbyt ścisłe. Choć i ta ostatnia wymaga pewnego wyjaśnienia. Jakiej chronologii używał Celańczyk: absolutnej czy względnej? Absolutna to ta, której używamy w dzisiejszych kalendarzach. Względna to liczona od jakiegoś znaczącego wydarzenia, np. roku pontyfikatu, roku panowania jakiegoś króla itp. Jest jeszcze jeden problem: w jaki sposób liczono czas? We Włoszech tamtego czasu istniały przynajmniej trzy sposoby na wyznaczenie cyklu rocznego: — 11 —


1. Od Narodzenia Chrystusa – początek roku 25 grudnia. 2. Od Wcielenia – początek roku 25 marca. 3. Styl bizantyjski – początek roku 1 września. Którego z nich używał Tomasz z Celano? Na pewno odpada sposób bizantyjski. Był on bowiem stosowany tylko na południu Włoch. Pozostaje wybór pomiędzy sposobem „narodzeniowym” a „wcieleniowym”. W państwie kościelnym, na terenie którego leży Asyż, liczono czas od 25 grudnia, czyli na sposób „narodzeniowy”, możemy więc przypuszczać, że Tomasz używa tego sposobu, ale nie jest to takie pewne. Tomasz pochodzi z Abruzji (Abruzzo), a tam liczono czas od Wcielenia (25 marca). Masz ci babo placek! Został przy swoim sposobie liczenia czy przyjął ten istniejący w Asyżu? Nie wiemy. Trzeba by było udać się do Tagliacozzo, gdzie pochowany jest Tomasz i zapytać go lub też wywołać jego ducha, ale tego nie wolno robić, więc pozostajemy z nierozwiązanym problemem. Pierwszą wzmianką, która odnosi się do roku urodzenia św. Franciszka w dziele Celańczyka jest zdanie: „Fere usque ad vigesimum quintum aetatis suae annum”. Wydawałoby się, że sprawa jest załatwiona, ale nic z tego. Ta okrągła data – 25 lat – może być cyfrą symboliczną, podobnie jak my dzisiaj mówimy „ćwierć żywota”, co nie oznacza zawsze dokładnie 25 lat. Niektórzy z dawnych badaczy na podstawie tej daty dzielą życiorys Franciszka na połowy: 25 lat przed nawróceniem i 20 po nawróceniu. Razem 45 lat — 12 —


życia. W takich obliczeniach, gdy od 1226 odejmiemy 45 to jako rok urodzenia świętego wychodzi nam 1181. Pozostaje jednak wciąż aktualny problem: który sposób liczenia czasu wówczas przyjęto? Autorzy pierwszych życiorysów nie przekazali nam informacji odnośnie do dnia narodzin Świętego i chyba nie ma możliwości, by kiedykolwiek tę datę poznać. Większość naukowców zajmujących się Franciszkiem twierdzi, że urodził się między sierpniem 1181, a lutym 1182 roku. Na czym opierają swoje teorie? O tym za chwilę. Od XVI wieku w Asyżu świętowano dzień urodzin Świętego 26 września, ale jest to data symboliczna, coś jak obchodzone przez nas święto Podwyższenia Krzyża, przypadające na dzień 14 września, co nie znaczy, że w tym właśnie dniu odnaleziono drzewo krzyża świętego. Argumentem za tym, że Biedaczyna urodził się w 1182, jest łuk w kościółku San Francesco Piccolino w Asyżu, wzniesiony na cześć Świętego w 1282, w setną rocznicę urodzin przez jednego z krewnych. Mamy prawo przypuszczać, że krewni pamiętali przynajmniej rok narodzin, choć po ponad 50 latach od śmierci i to nie jest takie pewne. Inna grupa uczonych podaje jako datę urodzin czerwiec 1182. Pierwszą wzmiankę o tej dacie mamy w „Martyrologium Franciszkańskim” Francuza Artura du Moustier, zmarłego w 1662 roku. Twierdził on, że Franciszek urodził się Anno Domini 1182, w okolicach uroczystości św. Jana Chrzciciela, czyli około 24 czerwca, stąd imię Jan Chrzciciel, które nadano mu na chrzcie. — 13 —


Jeszcze inni swoje hipotezy dat opierają na fakcie nieobecności ojca podczas narodzin. Pietro Bernardone przebywał w owym czasie we Francji. Taka wyprawa zajmowała 2-3 miesiące i organizowano ją w okresach sprzyjających podroży, czyli albo wiosną, początkiem lata lub jesieni. W innym czasie było to bardzo trudne z powodu deszczy lub śniegów. Teoria ta wyłącza tylko miesiące zimowe, ale zostawia możliwości od kwietnia do września, czyli na dzień urodzin Świętego mamy pół roku do wyboru. Najprostszą propozycję rozwiązania problemu przedstawił Didacus de Lequile, twierdząc, że Biedaczyna urodził się 4 października 1181 roku. W ten sposób miał dokładnie 45 lat w dniu swojej śmierci. Prawda, że proste! Chyba nawet za bardzo, ale i taka możliwość istnieje. W taki to sposób znów wróciliśmy do Tomasza z Celano. Autor ten prawie nie używa dni ani miesięcy w życiorysie św. Franciszka, co mogłoby sugerować, że posługuje się chronologią absolutną albo, jak chcą dzisiejsi historycy posługujący się zasadą „wilk syty i owca cała”, Celańczyk używał podwójnej chronologii, absolutnej i relatywnej. Taka postawa być może zbliża nas do prawdy? Nie wiem. Na pewno daje nam możliwość potwierdzenia daty podanej na początku. Franciszek urodził się między 1181 a 1182. Kiedy dokładnie wie tylko jego mama. Tak więc teraz zajmiemy się nią i jej mężem, czyli rodzicami Świętego.

— 14 —


Kim byli rodzice świętego Franciszka?

Franciszek był synem Piotra Bernardone, który z kolei był synem Bernarda zwanego Bernardone, co w języku włoskim jest zgrubieniem tego imienia. Najwyraźniej ojciec Piotra, dziadek Świętego, był człowiekiem wielkim. Nie wiadomo czy nazwano go tak ze względu na wzrost i budowę ciała czy też z powodu bogactwa i pozycji w mieście. Ojciec Franciszka był, co potwierdzają wszystkie źródła, bogatym kupcem sukiennym. Kupiec w Średniowieczu był kimś ważnym. Nie był to tylko sprzedawca, ale także dostarczyciel wiadomości o świecie. Był bowiem jednym z nielicznych, którzy podróżowali i spotykali się z różnymi ludźmi. Dziś powiedzielibyśmy, że był jak „dziennikarz” ówczesnego radia lub gazety. Od wielu lat toczy się dyskusja, czy rodzina Biedaczyny pochodziła z Asyżu czy też z innego miasta? Co najmniej od XVII wieku mówi się, że rodzina Świętego pochodziła z Lucca, miasta w Toskanii. Podaje się też nazwisko Moriconi. Owi Moriconi byli bardzo bogatymi kupcami sukiennymi i stąd podobieństwo do rodziny Bernardone. Co więcej, biskup asyski Ottavio w swym dziele „Lumi Serafici” z 1701 roku — 15 —


zaświadcza, że kiedy był w Lucca, jeden z kanoników katedralnych pokazał mu dokument odnoszący się do rodziny Moriconi, zawierający wiadomość o dwóch braciach, z których jeden Bernard (Bernardo) przeniósł całą swą działalność do Asyżu, gdzie był nazywany Bernardone. Ten to Bernardone miałby być dziadkiem świętego. Zwolennicy nie asyskiego pochodzenia rodziny podają dwa argumenty na potwierdzenie swej tezy. Pierwszym jest brak w archiwum miasta Asyż dokumentów odnoszących się do rodziny z czasów przed Bernardem. Drugi argument to pytanie: dlaczego podczas procesu z synem Piotr Bernardone nie wezwał na świadków kogoś z rodziny, tylko, co potwierdza Legenda Trzech Towarzyszy, „przyjaciół i bliskich”? Powodem według nich był brak rodziny w mieście. Prawdą jest fakt, że w średniowiecznych Włoszech największe znaczenie w świecie handlu mieli kupcy z Lucca i Pizy, co potwierdza w swej pracy „Storia Economica dell Italia nel Medioevo” profesor Doren. Gdyby więc dziadek Franciszka pochodził z Lucca, wyjaśniałoby to ich bogactwo i znaczenie w świecie kupieckim oraz wędrówki Piotra na targi we Francji. A to, że był bogaty potwierdzają zapisy w archiwum asyskim, w którym widnieje, że Bernardone jest właścicielem trzech domów, terenów w mieście i poza jego murami. Problem w tym, że pierwsze informacje o pochodzeniu rodziny świętego Franciszka z Lucca mamy od Łukasza Wadding’a z XVII wieku. Jeszcze trudniejsza jest sytuacja z matką Franciszka. W pierwszym życiorysie świętego (Vita I) nie pojawia się nawet jej imię, nie mówiąc już o pocho— 16 —


dzeniu, rodzicach albo rodzeństwie. Dopiero późne wersje „Legendy Trzech Towarzyszy”, a dokładniej pseudolegenda, rękopis watykański, podają jej imię: Pika. Tak naprawdę nie jest to imię, a jedynie pseudonim, przezwisko. Prawdziwe imię miało brzmieć Joanna. Tak przynajmniej twierdzi „Leggenda Sancti Francisci”, przechowywana w Królewskiej Bibliotece w Brukseli, stąd zwana „Anonimem z Brukseli”. Według „Thesaurus Linguae Latinae”: „pica” to perversus absudarum rerum appetitus, czyli: fanaberia apetytu, dziwna zachcianka, przede wszystkim kobiet w ciąży. Medyczna nazwa to „picatio” – dziwna zachcianka kobiety w ciąży, apetyt na potrawy, które nie są częścią normalnego odżywiania. Także w naszym języku, gdy ktoś ma dziwne pragnienia, mówimy, że ma zachcianki jak kobieta w ciąży. Najwyraźniej pseudonim ten otrzymała matka Świętego po jego urodzeniu w stajni, czyli po dziwnej zachciance. Może to być wyjaśnienie, ale tylko przy założeniu, że prawdą jest fakt urodzenia Biedaczyny w stajni. Pseudonimy są nadawane, by oddać jakąś cechę charakteru, albo by podkreślić podobieństwo kogoś do… Taki sam mechanizm działał w przypadku matki Franciszka. Mieszkańcy Asyżu mianem „pica” określają również srokę i nazwanie tak Joanny mogło mieć uzasadnienie albo w jej wyglądzie albo w sposobie mówienia. Jak wygląda sroka każdy wie. Przyjmując tę hipotezę jako wyjaśnienie możemy założyć, iż rodzicielka Franciszka miała bardzo jasną karnację twarzy i ciemne włosy. Lub też, co bardziej prawdopodobne, jej tembr głosu był zbliżony do skrzeczenia — 17 —


sroki. Ta ostatnia teoria podkreślałaby nie włoskie pochodzenie żony Pietra Bernardone. Każdy obcokrajowiec w specyficzny sposób mówi językiem kraju, w którym mieszka. Tak więc asyżanom, gdy słyszeli matkę Biedaczyny, przychodziło na myśl skrzeczenie tego ptaka. Sroka jest też ptakiem, którego można nazwać gadatliwym, być może tę cechę charakteru „Piki” wzięto za podstawę do nadania jej przydomka „sroka”, co w przypadku prawie każdej kobiety, tym bardziej z Południa, nie byłoby niczym dziwnym. Inni historycy wywodzą jej imię z miejsca pochodzenia. Według nich matka pochodziła z Pikardii, regionu we Francji, stąd „pika”, jako zdrobnienie od „pikarda”. Na potwierdzenie tej tezy przywołuje się imię jednego z krewnych Franciszka, który zwał się „Piccardo”. Teoria ta sprzeciwia się długiej tradycji, według której matka Świętego pochodziła z Prowansji, gdzie Piotr poznał ją podczas targów odbywających się w tym regionie. Wielu pisarzy nie tylko wywodzi z Prowansji jej pochodzenie, ale daje jej również nazwisko, i to nie byle jakie, tylko szlacheckie – Bourlemont. Wszystko bardzo piękne, ale nieprawdziwe. Według spisów rodów francuskich Bourlemont pojawiają się dopiero w 1463 roku, czyli kilka wieków po śmierci matki świętego Franciszka. Nie brakuje też autorów, którzy z matki Świętego czynią Włoszkę i asyżankę. Najgłośniejszym z nich jest Salvatore Attal, według którego zarówno ojciec, jak i matka Franciszka pochodzą z plebsu asyskiego. Co najwyżej z rodziny mieszczańskiej, i nie mają żadnej domieszki „niebieskiej krwi”. Wydaje się, że najmądrzejszym stanowiskiem w tej dyskusji jest — 18 —


głos R. Casali: „Finchè non si troverà un documento assicurante, Pica deve essere ritenuta italiana e assisana”: „Dopóki nie znajdzie się dokumentu potwierdzającego co innego, Pika musi być uważana za Włoszkę i asyżankę”. Jako że dokumentów potwierdzających co innego nie znaleziono i wątłe są perspektywy, że się znajdą, będziemy uważać rodziców Franciszka za Włochów i asyżan. Najbardziej oryginalną hipotezę na pochodzenie rodziny Świętego podał Alberto Castaldini. Uważa on, że Franciszek ma korzenie w narodzie wybranym, tzn., że pochodzi z rodziny żydowskiej. Autor nie podaje żadnych dokumentów na potwierdzenie swoich założeń, bo jak na razie takich nie ma, ogranicza się do analizy pewnych zachowań Franciszka, które według niego mają potwierdzać żydowskie pochodzenie rodziny, i do niektórych stwierdzeń Celano. Już początek „Vita I” zaskakuje określeniem rodziców: „Wszędzie u tych, co mienią się chrześcijanami… Nic z religii chrześcijańskiej nie wnoszą w życie czy w obyczaje, a zachowują jedynie samo imię chrześcijan”. Według Castaldiniego rodzice mają tylko „imię chrześcijan”, tzn. przyjęli chrzest, jako znak przynależności do Kościoła i do chrześcijan, a w życiu i zachowaniu pozostali żydami. Według mnie jest to nadinterpretacja słów Celańczyka i naciąganie faktów do swojej teorii. Bowiem bardzo prosto można stwierdzić, że Tomasz pisze o niezgodności życia codziennego z moralnością chrześcijańską, co, przede wszystkim dzisiaj, jest smutną rzeczywistością, ale jak widać było też faktem w czasach Franciszka i dotyczy to bezpośrednio jego rodziny. Jednym — 19 —


z faktów, który autor przywołuje na poparcie swej tezy, jest zmiana imienia. W historii Żydów już od czasów rzymskich, co potwierdzają historycy, był zwyczaj używania podwójnego imienia. Jednego oficjalnego, wynikającego z chrztu, a drugiego – w zaciszu domowym. Co wynikało nie tyle z chęci ukrycia pochodzenia, ale przede wszystkim z trudności w wypowiedzeniu imienia przez ludność miejscową. Jednym z przykładów zachowań, mogącym stanowić wyjaśnienie przy metryce żydowskiego pochodzenia, jest sławne „błogosławieństwo dla brata Leona”. Święty posługuje się formułą starotestamentową z „Księgi Liczb”. Jak dla mnie, nie ma w tym niczego nadzwyczajnego, ale autor powyższej hipotezy dopatruje się w tym podobieństwa do liturgii żydowskiej. W każdą sobotę ojciec rodziny, posługując się właśnie tą formułą, udziela błogosławieństwa swym dzieciom. Leon, którego męczą skrupuły, zwraca się do Franciszka jak do ojca, a Poverello udziela mu błogosławieństwa w ten sam sposób, w jaki on otrzymywał, od swego taty w dzieciństwie. Jest wiele gestów Świętego z Asyżu, które nam dzisiaj wydają się dziwne, jest też jeden, na który powołuje się Casteldini w swej hipotezie. Wydarzenie tak opisuje Celano: „Widząc, że pokusa nie ustąpiła na skutek chłosty, a już całe ciało pokryło się siniakami, otworzył celkę, wyszedł na pole do ogrodu i nagi zanurzył w wielkim śniegu. Potem brał pełne ręce śniegu, ugniatał go i zrobił siedem kulistych bałwanów. Ustawiwszy je przed sobą, zaczął przemawiać do ciała: oto ta największa kula to jest twoja żona, dalsze cztery to dwaj twoi synowie i dwie córki; dwie pozostałe kule to twój służący — 20 —


i służąca, których należy mieć do obsługi… Pewien uduchowiony brat, który wówczas trwał na modlitwie, widział to wszystko, jako że księżyc jasno świecił. A Święty, dowiedziawszy się potem, że on go widział w nocy, bardzo się zmartwił i zakazał mu wyjawić to zdarzenie komukolwiek, aż do końca swego życia”. Dlaczego Franciszek zabronił mówienia o tym bratu? Bał się się, że zostanie wyśmiany? Znając pokorę Świętego, raczej nie. Jaki zatem mógł być powód? Tu właśnie zaczyna się hipoteza naszego autora. Tych siedem bałwanów, które pomagają zwyciężyć pokusę, to pewien ryt magiczny, który w środowiskach żydowskich nazywany jest „golemem”. Polega on na symbolicznym użyciu figury ludzkiej, zazwyczaj glinianej, w tym wypadku śniegowej, do pobudzenia sił duchowych. Według Casteldiniego Biedaczyna obawiał się odkrycia jego żydowskich korzeni i dlatego zakazał mówienia o tym bratu. Nie wiem jak Was, ale mnie nie za bardzo przekonują dotychczasowe argumenty, ale jest jeden, nad którym moim zdaniem warto się zastanowić. Rysem charakterystycznym świętego Franciszka jest jego wielki szacunek dla imienia Bożego. Bonawentura w swej „Legendzie” pisze, że Święty polecił braciom zbierać zapisane kartki, by przypadkiem widniejące na nich święte imię Boga nie zostało podeptane. A Święty w Pierwszej Regule, tej bez zatwierdzenia papieskiego, tak pisze: „(…) ponieważ my nędzni i grzeszni wszyscy razem nie jesteśmy godni wymówić Twego Imienia”. W tym przypadku naprawdę zachodzi bardzo wielkie podobieństwo do tradycji żydowskiej, zabraniającej wymawiania imienia Boga „Jahwe”. Dlatego tzw. masoreci zastąpili — 21 —


w tekstach Starego Testamentu imię Boga słowem „Pan”. U Żydów imię Boga – YHWH – mógł raz w roku wymówić najwyższy Kapłan w dzień święta Kippur. Zatrzymaliśmy się troszkę dłużej przy tej hipotezie, ponieważ jest, przynajmniej dla mnie, nowa. Aby pomóc w naświetleniu sprawy, zobaczmy jak przedstawiała się sytuacja Żydów w Asyżu w czasach Świętego Franciszka. Historyk żydowski Ariel Toaff w swej pracy „The Jews in the Medieval Assisi” stwierdza, że niemożliwe jest sprecyzowanie, kiedy pierwsi Żydzi osiedlili się w tym mieście. Pierwsze zapiski o społeczności żydowskiej w archiwum miejskim mamy z początku XIII wieku, ale już wcześniej pojawiają się imiona mieszkańców, które mogą świadczyć o ich hebrajskim rodowodzie, jak np. „Filius Salamonis Guillelmutii, albo „Jacob Samuelis”. Imiona te występują w aktach prawnych z 1195 roku. Świadczyłoby to o tym, że Żydzi mieszkali w tym mieście już w momencie urodzenia Świętego. Wszystko to jednak tylko hipotezy i jak powiedział R. Casali, dopóki nie ma dowodów na co innego, Franciszek i jego rodzice pozostają włoskimi chrześcijanami. Ciekawym jest, że źródła franciszkańskie nie mówią nic o kontaktach Franciszka ze światem żydowskim. Wróćmy jednak do rodziców Biedaczyny. Z biegiem czasu nie tylko matkę, ale oboje rodziców chciano uczynić szlachcicami. Szczególnie w XVI i XVII wieku. Wychodząc z założenia, że święty musi być dobrze urodzony. Ciekawe, jak autorzy tych teorii wyjaśniali starania Franciszka o pas rycerski, skoro według nich już był rycerzem. Wszystkie te próby są chęcią wzbogacenia historii, ponadto, są w sprzecz— 22 —


ności z tym, co mówi Celano w swoim pierwszym życiorysie Franciszka: „Sic loquens nativitatis suae humilia primodia recolebat”. Większość autorów piszących o Franciszku twierdzi, że był synem pierworodnym oraz, że urodził się, kiedy jego matka była już w zaawansowanym wieku. Stąd nawiązanie do świętej Elżbiety, matki Jana Chrzciciela. Nie wiemy jednak, czy mamy do czynienia z faktem historycznym czy też z późniejszym tematem hagiograficznym, wyjaśniającym chrzestne imię Świętego. Wydaje się, że podobieństwo matki Biedaczyny do Elżbiety wysnute jest ze słów Chrystusa o Janie Chrzcicielu: „Między narodzonymi z niewiast nie ma większego” i stwierdzeniu Celano o Franciszku, że między świętymi i założycielami zakonów nie ma większego. Teorii pierworództwa Franciszka sprzeciwia się Helene Noltherius, która przebadała bardzo wiele dokumentów archiwalnych, na podstawie których twierdzi, że zawsze pierwszy syn otrzymuje imię dziadka ze strony ojca. W wypadku Franciszka byłoby to imię „Bernard” albo „Bernardino”, a nie, jak w rzeczywistości – Jan Chrzciciel. Tradycja nadawania pierworodnemu imienia dziadka do dziś jest żywa we Włoszech. Wynika z tego, że Franciszek nie był pierworodnym synem Joanny i Piotra. Być może matka Świętego miała już wcześniej dziecko, które nie przeżyło. Nic pewnego jednak na ten temat nie wiemy. Co działo się z rodzicami świętego Franciszka po sławnym wydziedziczeniu syna przez ojca przed biskupem Asyżu? Z wielu rzeczy, które chcielibyśmy wiedzieć, bardzo niewiele jest pewnych. Biografowie — 23 —


milczą o tym. Milczenie owo jest bardzo wymowne przede wszystkim w momencie pogrzebu i kanonizacji Biedaczyny z Asyżu. Gdyby któreś z rodziców jeszcze żyło, to uczestniczyłoby w owych uroczystościach i mamy prawo przypuszczać, że któryś z hagiografów napisałby o tym. Tak przynajmniej myślimy dzisiaj. W archiwum miasta Asyż znajduje się dokument z 1215 roku, w którym Angelo, brat świętego, nazwany jest „di Pica”, co oznaczałoby, że Piotr Bernardone w owym czasie już nie żył. Wszyscy chcielibyśmy wiedzieć, czy pogodził się z synem? Jednak najwyraźniej aż do spotkania w Królestwie Niebieskim pozostanie to tajemnicą. Nie lepiej przedstawia się sytuacja z matką. Milczenie źródeł, a ową ciszę próbują w różny sposób zapełnić pisarze. Tak według niektórych Pika po śmierci męża została tercjarką franciszkańską. Co więcej, otrzymała habit, jakżeby inaczej – z rąk własnego syna? Sic! Twierdzi tak Melissano w swoich „Dodatkach do Annales Minorum” z 1732 roku. Inni sugerują, że Pika, zostawszy wdową, prowadziła życie pustelnicy w okolicach kościoła Matki Bożej Anielskiej. Podaje się nawet datę jej śmierci, 14 kwietnia 1222 roku. Co wynika z naszych rozważań? Niewiele rzeczy możemy potwierdzić z pełnym przekonaniem. Franciszek, jak każdy człowiek, miał rodziców, ojca Piotra i matkę, którą późniejsze dokumenty nazywają Joanna albo Pika. Wszystkie inne informacje są bardziej przypuszczeniami lub nawet pobożnymi życzeniami niż faktami historycznymi. Zajmijmy się teraz miejscem, gdzie Joanna – Pika wydała na świat swego syna Franciszka. — 24 —



Autor książki odkrywa „prawdziwego” Franciszka z Asyżu, który jest najbardziej znanym i lubianym świętym wśród chrześcijan. Obala wiele mitów i nieprawdziwych historii krążących na Jego temat. Książka składa się z trzech części: 1) Problemy związane z życiem Franciszka od urodzenia do Jego nawrócenia; 2) Działalność Świętego po nawróceniu; 3) Kwestie związane ze śmiercią, pogrzebem i pochówkiem ciała Świętego. Książka zapewne wzbogaci wiedzę Czytelników o Biedaczynie z Asyżu i pobudzi zainteresowanie do poznawania Jego życia i działalności, aby dalej poszukiwać i lepiej poznawać duchowość św. Franciszka i (również przy okazji) franciszkanów.

Patronat medialny:

Bratni Zew Wydawnictwo Franciszkanów

Zapraszamy do księgarni internetowej: www.bratnizew.pl ISBN 978-83-7485-196-1


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.