Columbia Marzec 2024

Page 1

Columbia RYCERZE KOLUMBA MARZEC 2024

Rycerze Miłosierdzia

Każdego dnia Rycerze na całym świecie mają okazję, by coś zmienić – przez pracę społeczną, zbieranie funduszy, czy modlitwę. Doceniamy każdego Rycerza za jego siłę, współczucie i oddanie w budowaniu lepszego świata.

Rycerze Kolumba z rad krakowskich modlii się przy grobie św. Faustyny w kaplicy klasztornej Sanktuarium Bożego MIłosierdzia o pokój na Ukranie w 2. rocznicę agresji rosyjskiej. Modlitwę poprzedziła 9-dniowa Nowenna, którą Rycerze odmawiali na całym świecie.

Aby zaprezentować działania Twojej rady w tej sekcji, przyślij zdjęcie z akcji wraz z opisemna adres columbia@kofc.pl RYCERZE MIŁOSIERDZIA
Zdjęcie: Tomasz Konturek

Pasja na ulicach

Spiralny baldachim z brązu, dzieło

Giovanniego Lorenzo

Berniniego wznosi się na wysokość prawie 30 metrów nad głównym ołtarzem Bazyliki św. Piotra. Zakon sfinansuje renowację tego sakralnego dzieła sztuki w związku z Jubileuszowym

Rokiem Świętym 2025 (zob. s. 8).

Stałe rubryki

5 Na większą chwałę Bożą Bóg wzywa każdego w unikalny sposób, chcąc zrealizować swój plan wobec nas i przez nas.

Najwyższy Rycerz Patrick E. Kelly

6 Uczyć się wiary, żyć w wierze

To nie mglisty optymizm jest remedium na rozpacz, lecz nadzieja w Bogu, który nas kocha.

Najwyższy Kapelan Arcybiskup William E. Lori

8 Wiadomości Rycerzy Kolumba

Rycerze Kolumba wspierają renowację Baldachimu w Bazylice św. Piotra • Zakon nie przestaje pomagać ofiarom wojny na Ukrainie

• Relikwie rodziny Ulmów w Sanktuarium św. Jana Pawła II

Doroczne misterium Via Crucis, organizowane przez Rycerzy Kolumba z New Jersey ożywia dramatyczne wydarzenia męki i śmierci Chrystusa.

Elisha Valladares-Cormier

Celebracja życia

Tysiące studentów i uczniów szkół średnich wzięło udział w poprzedzającym Marsz dla Życia festiwalu, zorganizowanym przez

Rycerzy Kolumba i zgromadzenie Sisters of Life.

Cecilia Hadley

Maszerując z każdą kobietą, dla każdego dziecka

Rycerze Kolumba dołączają do tysięcy obrońców życia w Waszyngtonie.

Cecilia Engbert

„Jeśli potrzebujesz cudu”

W obliczu niespodziewanych trudności, wielu zwraca się do bł. Michaela McGivneya jako do przyjaciela i wstawiennika w niebie.

John Burger

Wyrzeźbić założyciela

Wywiad z artystą Chasem Faganem o kreatywnej wizji towarzyszącej mu przy tworzeniu pomnika bł. Michaela McGivneya.

Szczególna wymowa milczenia

Opiekun Świętej Rodziny uczy nas, jak wsłuchiwać się w głos Boga

i działać zdecydowanie.

Ojciec Boniface Hicks OSB

10 Budowanie kościoła domowego

Nowy dział poświęcony rodzinie, przewództwu i formacji duchowej

NA OKŁADCE

Chrystus niosący krzyż: szesnastowieczny obraz włoskiego artysty renesansowego, Bartolomeo Montagni.

Członkami Rycerzy Kolumba mogą być jedynie mężczyźni, którzy ukończyli 18 lat i są praktykującymi katolikami pozostającymi w duchowej łączności ze Stolicą Apostolską. Wymóg bycia praktykującym katolikiem oznacza, że dany mężczyzna akceptuje Urząd Nauczycielski Kościoła katolickiego w sprawach wiary i moralności, dąży do życia zgodnego z przykazaniami Kościoła katolickiego, a także może przystępować do Sakramentów Świętych. kofc.pl/wstap

Chronione prawami autorskimi © 2024 Wszelkie prawa zastrzeżone

MARZEC 2024 B COLUMBIA 3 SPIS TREŚCI U GÓRY: Zdjęcie: Tamino Petelinšek –NA OKŁADCE: Bartolomeo Montagna –Chrystus niosący krzyż (ok. 1515) HIP / Art Resource, Nowy Jork
Columbia MARZEC 2024 B TOM 104 B NUMER 2
18 20
28
12 22
26
ISSN 2657-5396

Nasze powołanie do miłości

WIDZĄC EPIDEMIĘ bezsensu i pustki, popularni psychologowie rozpoczęli poszukiwanie antidotum na – jak to nazywają – „zjawisko marnienia”. I chociaż ich praktyczne porady, m.in. stawianie sobie celów czy unikanie rozproszeń, mogą złagodzić objawy apatii i poprawić kondycję psychiczną, pozostają one całkowicie nieadekwatne wobec prawdziwych przyczyn problemu. Żadna dawka samodyscypliny i stawiania sobie celów nie wypełni tego, co Blaise Pascal nazwał „pustką w kształcie Boga”, tkwiącą w sercu każdego człowieka. Jak pisał w  Wyznaniach św. Augustyn, „Stworzyłeś nas bowiem jako skierowanych ku Tobie i niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie”.

Z chrześcijańskiego punktu widzenia, cel i kierunek każdego życia nie biorą się z naszych starań, ale z naszej tożsamości i powołania. W książce pt. Powołani do życia ks. Jacques Philippe pisze: „Jakże smutne byłoby odcięcie się od Bożego działania i zakopanie się w wąskim, iluzorycznym świecie własnych spraw”. Święty Franciszek Salezy, pisząc w XVI wieku do świeckich, zauważył: „Wszyscy mamy powołanie. Bóg dał nam to życie, byśmy odpowiedzieli na pewną szczególną potrzebę, na którą nikt inny odpowiedzieć nie może”. Owo indywidualne powołanie jest również drogą do szczęścia i wolności (zob. s. 5).

Lecz nawet ci, którzy ufają, że Bóg ma dla nich życiowy cel, mogą odczuwać pokusę zalęknienia, zwłaszcza, jeśli nie potrafią dostrzec kierunku, w którym Bóg ich prowadzi. Chociaż rozeznawanie powołania jest ważne, jeszcze ważniejsze wydaje się zrozumienie, że Bóg powołuje nas w każdej chwili, tu i teraz. „Powołanie nie zawsze zawiera w sobie pełny obraz naszego przyszłego życia” – zauważa ks. Philippe. „Czasem ktoś jest powołany do tego, by zrobić tylko jeden krok – nic oprócz dzisiaj , jak mówiła św. Teresa z Lisieux”.

Teresa mierzyła się ze swoim powołaniem

i miejscem w Kościele, odczuwając pragnienie realizowania wszystkich powołań na raz. Lecz czytając Listy Pawłowe, a zwłaszcza 12. i 13. rozdział 1 Listu do Koryntian doznała objawienia, które zdefiniowało jej życie. „Miłosierdzie dało mi klucz do powołania” – pisała. „Zrozumiałam, że Miłość obejmuje wszystkie powołania. (...) Wtedy to zawołałam z największą radością: O Jezu, moja Miłości, nareszcie znalazłam moje powołanie. Moim powołaniem jest Miłość!”. Rycerze Kolumba mają długą tradycję troski o powołania, zachęcania młodych ludzi, by szczodrze odpowiadali na Boże wezwanie do kapłaństwa lub życia konsekrowanego. Zakon stara się także wspierać powołanie do małżeństwa i umacniać rodziny, które są podstawową komórką społeczeństwa (zob. s. 10). Lecz w sercu każdego pojedynczego powołania odnajdujemy powszechne wezwanie do świętości – tzn. do przyjmowania i dzielenia się miłością Boga. Jak czytamy w dokumentach Soboru Watykańskiego II, „wszyscy chrześcijanie jakiegokolwiek stanu i zawodu powołani są do pełni życia chrześcijańskiego i do doskonałości miłości” ( Lumen Gentium 40). Ostatecznie, odpowiedź na społeczny kryzys sensu – i unikalna droga, na którą wszyscy jesteśmy powołani – znajduje się tuż przed naszymi oczami, w codzienności naszego życia. Lecz chociaż odpowiedź może być prosta, podążenie za nią niekoniecznie będzie łatwe, bowiem miłosierdzie wymaga ofiary. Jak czytamy w Katechizmie Kościoła Katolickiego, „droga do doskonałości wiedzie przez Krzyż” (2015). Musimy podążać za Chrystusem na Kalwarię. Musimy wybrać miłość. B

Columbia

WYDAWCA

Rycerze Kolumba

WYDAWCA WERSJI POLSKIEJ

KofC Polska Sp. z o.o. ul. Domaniewska 47/10 02-672 Warszawa

NAJWYŻSI

FUNKCJONARIUSZE

Patrick E. Kelly

Najwyższy Rycerz

JE abp William E. Lori

Najwyższy Kapelan

Arthur L. Peters

Zastępca Najwyższego

Rycerza

Patrick T. Mason

Najwyższy Sekretarz

Ronald F. Schwarz

Najwyższy Skarbnik

John A. Marrella

Najwyższy Adwokat

ZESPÓŁ REDAKCYJNY

Alton J. Pelowski

Redaktor naczelny

Andrew J. Matt

Cecilia Hadley

Elisha Valladares-Cormier

Redaktorzy

Paul Haring

Fotoedytor

Mateusz Solarz

Redaktor wersji polskiej

Błogosławiony ks. Michael McGivney (1852-1890) –Apostole Młodych, Obrońco życia chrześcijańskich rodzin, Założycielu Rycerzy Kolumba, wstawiaj się za nami!

JAK DO NAS DOTRZEĆ

COLUMBIA

1 Columbus Plaza

New Haven, CT 06510-3326

columbia@kofc.org

kofc.pl/columbia

ZMIANA ADRESU DOSTAWY: columbia@kofc.pl

Alton J. Pelowski, Redaktor naczelny

4 COLUMBIA B MARZEC 2024 EDYTORIAL

Przyjmij swoją misję

Bóg wzywa każdego w unikalny sposób, chcąc zrealizować swój plan wobec nas i przez nas

Najwyższy Rycerz Patrick E. Kelly

POD KONIEC miesiąca, 29 marca, będziemy obchodzić Wielki Piątek. Na tę datę przypada również Dzień Założyciela –142. rocznica założenia Rycerzy Kolumba przez bł. Michaela McGivneya.

Jego decyzja, by rozpocząć działalność Rycerzy była niewątpliwie owocem modlitwy i rozeznawania. Odpowiadał bowiem na szczególną, ówczesną potrzebę swojej parafii: by umocnić wiarę katolickich mężczyzn i pomóc im w trudnym czasie. Bez wahania można powiedzieć, że ks. McGivney nie mógł przewidzieć, czym staną się jego Rycerze i jak wiele Bóg przez niego osiągnie. Ale też nie o tym myślał młody kapłan. Choć Pan użył jego szczególnych talentów, by osiągnąć wielkie rzeczy, ks. McGivneyowi powierzono konkretną misję w konkretnym czasie i miejscu.

Podobnie jest z nami. Bóg dał każdemu z nas naturalne dary, talenty i pragnienia. Poprzez Chrzest święty Bóg wezwał nas, byśmy użyli ich jako narzędzi w Jego planie.

Niezależnie od tego, kim jesteśmy i jaką mamy przeszłość, Bóg chce obudzić nasze serca i osiągnąć swój cel w nas i przez nas.

To tyczy się każdego. Gdy pewien dziennikarz zapytał Benedykta XVI o to, ile jest ścieżek prowadzących do Boga, papież odparł: „Tyle co ludzi”.

Apostołowie byli przeciętnymi ludźmi. A jednak przyjęcie Ducha Świętego i misji, jaką powierzył im Jezus, niesamowicie ich zmieniło. W naszym życiu może się stać podobnie. Kapłani, zakonnicy i świeccy, kawalerowie i mężowie, ojcowie i dziadkowie – wszyscy jesteśmy powołani do tego, by służyć Bogu w konkretnych okolicznościach naszego życia.

Wielka moc i wolność kryją się w korzystaniu z darów, jakie Pan dał nam, byśmy wypełniali Jego plan. Osobiste przyjęcie misji daje nam jasność pośród mnogości opcji.

Jeśli jesteśmy otwarci na to, by odkryć wolę Pana wobec nas i pozwolić mu działać w naszym życiu, odnajdziemy wielkie spełnienie i radość. I im bardziej staramy się o prawdziwą świętość w codzienności, tym częściej usuwamy przeszkody, które stoją na drodze.

W tym życiu możemy się nigdy nie dowiedzieć, jakie dobro zrodzi się poprzez nasze osobiste przyjęcie misji w Chrystusie, podobnie jak ks. McGivney nie wiedział, do czego Pan użyje Rycerzy przez te 142 lata. Możemy być jednak pewni, że jeśli staramy się odnaleźć misję, którą Bóg nam powierzył i realizować ją, okaże się to błogosławieństwem dla naszych bliskich i wszystkich, których spotkamy.

To pokrzepiające – pamiętać, że nie wszystko, a w zasadzie bardzo niewiele, zależy od nas. Jesteśmy tylko sługami, którzy muszą oddać Panu to, co najtrudniejsze. „Uczynił ze mnie strzałę zaostrzoną, utaił mnie w swoim kołczanie” (Iz 49, 2).

Z pewnością doświadczymy lęku, potknięć i odwrotów, ale św. Paweł przypomina nam, że „Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według [Jego] zamiaru” (Rz 8, 28). Wiemy, że ks. McGivney przeżył wiele zniechęcających dni w pierwszych miesiącach i latach po założeniu Rycerzy Kolumba. A jednak niósł on świadectwo biblijnego wezwania do wytrwałego biegu „w wyznaczonych nam zawodach. Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala” (Hbr 12, 1-2).

Lekcja dla nas brzmi: odsuń od siebie zniechęcenie i módl się o zrozumienie. Pan jest z nami i chce nam dać wolność, byśmy korzystali ze swoich darów i talentów hojnie, odważnie i radośnie z miłości do bliźniego i na większą chwałę Bożą!

Vivat Jezus!

Choć Pan użył jego szczególnych

talentów, by osiągnąć

wielkie rzeczy, ks. McGivneyowi

powierzono

konkretną misję w konkretnym czasie i miejscu. Podobnie jest z nami.

MARZEC 2024 B COLUMBIA 5 NA WIĘKSZĄ CHWAŁĘ BOŻĄ Zdjęcie: Michael Collopy

W połowie pełna, czy w połowie pusta?

To nie mglisty optymizm jest remedium na rozpacz, lecz nadzieja w Bogu, który nas kocha

Najwyższy Kapelan Arcybiskup William E. Lori

„SZKLANKA JEST w połowie pełna, czy w połowie pusta?”. Mówi się, że odpowiedź na to pytanie ukazuje Twoje podejście do życia i różnych sytuacji, z którymi się w nim mierzysz.

Osobę, która twierdzi, że szklanka jest w połowie pusta, uważa się za pesymistę – kogoś zawsze patrzącego na złą stronę zagadnienia i spodziewającego się słabych wyników wszelkich decyzji czy działań. Termin „pesymizm” pochodzi z łacińskiego słowa „pessimus”, tzn. „najgorszy”. Ci zaś, którzy widzą szklankę w połowie pełną, to optymiści. Na ogół widzą oni dobro, nawet w tych, którzy czynią zło i skupiają się na dobrych elementach kultury i życia społecznego, a nie tylko na wadach. Gdy w gospodarce źle się dzieje, oczekują odbicia. Optymiści wierzą, że w ostatecznym rozrachunku sprawy się ułożą. W końcu łaciński źródłosłów terminu „optymizm” oznacza „najlepszy”.

Dla skrajnych pesymistów szklanka nie jest w połowie pełna, ale wręcz całkowicie pusta. Na każdym kroku widzą niedostatki – nic dobrego w drugim człowieku, kulturze, społeczeństwie. Jeśli połączyć to z cynizmem, otrzymamy toksyczną miksturę. A większość pesymistów wszelkiej maści nie zachowuje swojego negatywnego spojrzenia dla siebie. Na ogół narzekają – i to jak! To dlatego przebywanie z pesymistami jest wycieńczające. Otoczeni przez narzekaczy czujemy się przysłonięci jakąś wiekuistą chmurą.

Z kolei skrajni optymiści widzą szklankę wręcz przepełnioną. Mogą mieć nierealistyczne spojrzenie na zagrożenia i wyzwania. Może się zatem okazać, że są nieprzygotowani na nadejście problemu – a ten z pewnością nadejdzie. Możliwe, że przez ich brak chęci zmierzenia się z faktami nie uda im się również uchronić swoich najbliższych od krzywdy. I chociaż większość z nas wolałaby mieć radosne usposobienie i przebywać wśród ludzi pogodnie patrzących na świat, wiemy, że droga usłana różami nierzadko kończy się urwiskiem.

Pewna mądrość sięgająca czasów Arystotelesa wskazuje, że cnota leży pośrodku, tj. pomiędzy

skrajnościami – w tym wypadku: między ekstremalnym pesymizmem i radykalnym optymizmem. Ale to prowadzi nas z powrotem do pierwszego pytania: czy szklanka jest w połowie pełna czy w połowie pusta? Czy bliżej nam do umiarkowanego pesymizmu czy optymizmu? I czy obie postawy są równie dobre? Jeśli postawić pytanie w ten sposób, jest oczywiste, że umiarkowany optymizm jest lepszy od umiarkowanego pesymizmu. Ale czy docieramy tym do sedna sprawy? Czyż nie czujemy głębokiego pragnienia czegoś więcej niż tylko niejasnego przekonania, że większość spraw jakoś się ułoży?

Tu pojawia się św. Paweł, który pisze do Rzymian, że powinni chlubić się z ucisków, wiedząc, że „ucisk wyrabia wytrwałość, a wytrwałość – wypróbowaną cnotę, wypróbowana cnota zaś – nadzieję”. I dalej stawia kropkę nad i: „A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany” (Rz 5, 3-5). Paweł powiedziałby, że przysłowiowa szklanka – czyli dusza – jest pełna po brzegi, ale nie zwykłego ludzkiego optymizmu, tylko teologalnej cnoty nadziei.

Nadzieja to bowiem coś więcej niż sentymentalne: „wszystko się ułoży”. Nadzieja to kotwica wobec sztormów i wyzwań życia, albowiem mocą Ducha Świętego nasze życie jest silnie wczepione w Chrystusa. Za św. Pawłem możemy powiedzieć, że Syn Boży „umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie” (Ga 2, 20). Bez wątpienia miłość Chrystusa jest silniejsza niż grzech i śmierć. Wzrastając duchowo, doświadczamy spojrzenia Eucharystycznego Pana, którego miłość przenika do głębi naszego istnienia. W Nim doświadczamy nieprzemijającej miłości, która zwycięża wszystko i podnosi horyzont naszego ziemskiego spojrzenia ku wiecznemu życiu i radości.

Wkraczając w Wielki Tydzień i Okres Wielkanocny, prośmy Ducha Świętego, by na nowo wypełnił nasze serca nadzieją, która zawieść nie może. B

Nadzieja to bowiem

coś więcej niż

sentymentalne:

„wszystko się ułoży”. Nadzieja to kotwica wobec sztormów

i wyzwań życia, albowiem mocą

Ducha Świętego

nasze życie jest

silnie wczepione

w Chrystusa.

6 COLUMBIA B MARZEC 2024
UCZYĆ SIĘ WIARY, ŻYĆ W WIERZE

OD GÓRY:

Wyzwanie Najwyższego Kapelana

„A kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec” (Ewangelia z dnia 17 marca, J 12, 26).

Obok Matki Bożej, św. Józef, przybrany ojciec Jezusa, jest dla nas najlepszym przykładem wiernej służby Panu. Pokornie poddany Bogu, Józef chronił Maryję i Jezusa w najtrudniejszych okolicznościach. W Piśmie Świętym nie pada ani jedno jego słowo, a jednak „milczący” Józef wyraźnie przemawia dzięki swej wiernej postawie. Stanowi on obecnie wzór męskości i uczniostwa dla wszystkich Rycerzy.

Wyzwanie: W miesiącu, w którym obchodzimy wspomnienie św. Józefa, wzywam Was do odmówienia nowenny lub innego nabożeństwa ku czci tego wielkiego świętego.

Pytania do refleksji znajdziesz na stronie: kofc.pl/wyzwanie.

Katolik miesiąca

Bł. o. Maria Eugeniusz od Dzieciątka Jezus (1894-1967)

JAKO NASTOLATEK, Henri Grialou odkrył broszurę o zakonnicy imieniem Teresa, która zmarła nieco ponad dekadę wcześniej. „Zacząłem czytać i byłem całkowicie urzeczony” – napisał, wspominając swoje spotkanie z Małym Kwiatkiem. Siostra św. Teresy, Paulina, która została przeoryszą Karmelu w Lisieux, mawiała o nim później: „Nigdy nie spotkałam kogoś tak bardzo podobnego do mojej małej siostry”.

Grialou urodził się w ubogiej rodzinie, jako trzecie z pięciorga dzieci, w górniczym miasteczku Le Gua, w południowo-środkowej Francji. Wstąpił do seminarium 1908 roku, ale opuścił je w roku 1914, by wziąć udział w pierwszej wojnie światowej. Odznaczony za odwagę i zwolniony ze służby w 1919 roku, wznowił formację kapłańską w diecezji Rodez. W seminarium pokazał kulę, która utkwiła w małej książeczce z pismami Tereski, ratując go w czasie bitwy.

W 1920 roku Grialou głęboko przeżył lekturę pism karmelitańskiego mistyka, św. Jana od Krzyża. Pomimo początkowego sprzeciwu swojej matki

i biskupa, kilka miesięcy po święceniach kapłańskich w 1922 roku, wstąpił do karmelitów bosych w Avon. Przyjął zakonne imię Maria Eugeniusz od Dzieciątka Jezus, na cześć św. Tereski.

Ojciec Maria Eugeniusz stał się cenionym kaznodzieją, pisarzem duchowym, mistrzem karmelitańskiej duchowości i mistyki. W 1932 roku założył świecki Instytut Notre-Dame de Vie dla konsekrowanych świeckich i księży. Podróżował po świecie – był w Kanadzie, Meksyku, na Filipinach, w Stanach Zjednoczonych – rozszerzając działalność instytutu i pomagając świeckim godzić kontemplację z ich życiem w świecie. Zmarł 27 marca 1967 roku, w wieku 72 lat; został beatyfikowany w roku 2016. B

Kalendarz liturgiczny Intencje Modlitewne Ojca Świętego

4 mar Święto św. Kazimierza, królewicza

7 mar śś. Perpetuy i Felicyty, męczennic

8 mar św. Jana Bożego, zakonnika

9 mar św. Franciszki Rzymianki, zakonnicy

18 mar św. Cyryla Jerozolimskiego, biskupa i doktora Kościoła

19 mar Uroczystość św. Józefa, Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny

24 mar Niedziela Palmowa Męki Pańskiej

28 mar Wielki Czwartek

29 mar Wielki Piątek Męki Pańskiej

30 mar Wielka Sobota: Wigilia Paschalna

31 mar Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego

Módlmy się, aby osoby, które w różnych częściach świata ryzykują życie dla Ewangelii, zarażały Kościół swoją odwagą i swoim misyjnym zapałem.

MARZEC 2024 B COLUMBIA 7
Zdjęcie dzięki uprzejmości Instytutu Notre-Dame de Vie, L’Olivier –Zdjęcie: François Régis — CNS photo/Lola Gomez

Rycerze Kolumba wspierają renowację Baldachimu w Bazylice

św. Piotra

11 STYCZNIA, podczas konferencji prasowej w Watykanie, Najwyższy Rycerz Patrick Kelly ogłosił w obecności kardynała Mauro Gambettiego, dyrektora Fabbrica di San Pietro, że Rycerze Kolumba sfinansują renowację słynnego baldachimu autorstwa Giovanniego Lorenzo Berniniego, znajdującego się nad ołtarzem głównym Bazyliki św. Piotra.

Majestatyczna konstrukcja wysokości dziesięciopiętrowego budynku, wykonana z brązu, marmuru i pozłacanego drewna, została zamówiona przez papieża Urbana VIII i ukończona w 1633 roku. Eksperci wspólnie z Fabbrica di San Pietro, urzędem odpowiedzialnym za utrzymanie bazyliki, planują przeprowadzenie kompleksowej renowacji – pierwszej od 1758 roku – jeszcze przed rozpoczęciem Jubileuszowego Roku 2025, którego hasło brzmieć będzie „Pielgrzymi nadziei”.

Ogłaszając wsparcie finansowe Zakonu, Najwyższy Rycerz Patrick Kelly podkreślił duchowe znaczenie baldachimu, który wznosi się nad grobem św. Piotra: „W imieniu Rycerzy Kolumba i ponad dwóch milionów naszych członków w trzynastu krajach na całym świecie pragnę zaznaczyć, że jesteśmy zaszczyceni możliwością wsparcia tego projektu, który symbolizuje więcej niż troskę o wspaniałe dzieło sztuki” – powiedział Najwyższy Rycerz. „Dzieło to przypomina nam bowiem o realnej miłości Boga ku nam – o Jego zstąpieniu na ziemię, aby zamieszkać wśród nas i zbudować Kościół na fundamentach wiary św. Piotra”.

Projekt renowacji będzie prowadzony pod kierownictwem dra Pietro Zandera, kierownika Sekcji Nekropolii i Dziedzictwa Artystycznego w Fabbrica di San Pietro, który wykorzysta najnowocześniejszą technologię, w tym modelowanie 3D oraz materiał fotograficzny pozyskany przy użyciu drona. „Warunkiem wstępnym planowania prac jest świadomość, że mamy do czynienia z gigantem” – powiedział Zander na konferencji prasowej. „To gigant sztuki wszech czasów, ale także gigant pod względem formy i rozmiaru”. Dwudziestometrowe, spiralne kolumny

Kardynał Mauro Gambetti, archiprezbiter Bazyliki św. Piotra i dyrektor Fabbrica di San Pietro, wita Najwyższego Rycerza Patricka Kelly’ego i Najwyższego Kapelana abpa Williama Loriego w Bazylice św. Piotra w Watykanie 10 stycznia. Kardynał Gambetti i Patrick Kelly ogłosili, że Rycerze Kolumba sfinansują kompleksową renowację baldachimu Berniniego, pierwszą od 1758 roku.

baldachimu zakończone są czterema majestatycznymi figurami aniołów. Na samym szczycie stoi wielki pozłacany krzyż na globie, symbolizujący odkupienie świata przez Chrystusa.

Wieloletnia historia wsparcia udzielanego przez Zakon Stolicy Apostolskiej sięga czasów po I wojnie światowej, gdy papież Benedykt XV poprosił Rycerzy o boiska sportowe dla ubogiej młodzieży Rzymu. Od 1980 roku Rycerze patronowali 17 projektom renowacji w Watykanie, wśród których znalazły się: czyszczenie fasady Bazyliki

św. Piotra na Rok Jubileuszowy 2000, prace w Grotach Watykańskich oraz renowacja XIV-wiecznego, dwumetrowego krucyfiksu, który znajdował się w pierwotnej Bazylice.

„Chciałbym wyrazić moją wdzięczność Ojcu Świętemu Franciszkowi oraz kard. Mauro Gambettiemu, za umożliwienie nam udziału w tym projekcie” – dodał Najwyższy Rycerz. „Oprócz całej naszej służby na rzecz ubogich, naszych parafii i rodzin, Rycerze są zaszczyceni tym, że mogą służyć Kościołowi także i w ten sposób”. B

8 COLUMBIA B MARZEC 2024 WIADOMOŚCI RYCERZY KOLUMBA
Zdjęcie:Tamino Petelinšek

Zakon nie przestaje pomagać ofiarom wojny w Ukrainie

DWA LATA po inwazji Rosji na Ukrainę, Najwyższy Rycerz Patrick Kelly potwierdził solidarność Zakonu z narodem ukraińskim i obiecał, że Rycerze będą nadal służyć ofiarom toczącej się wojny. „Nasze zaangażowanie w sprawy narodu ukraińskiego jest silne, ponieważ członkami tego skrzywdzonego społeczeństwa są nasi Bracia Rycerze i ich rodziny” – powiedział Najwyższy Rycerz 24 lutego, w przemówieniu do członków Zakonu z okazji drugiej rocznicy wojny.

Patrick Kelly pochwalił ponad 2000 Rycerzy i 45 rad w Ukrainie za ich zaangażowanie w humanitarną pomoc Zakonu i podziękował wszystkim, którzy wsparli Fundusz Solidarności z Ukrainą. Fundusz okazał się największą kampanią charytatywną w historii Zakonu; dzięki jego wsparciu Rycerze w Polsce i Ukrainie dostarczyli i rozdali ukraińskim potrzebującym blisko 3,5 tysiąca ton żywności i zapasów, 250 tysięcy paczek, 4 tysiące kurtek, 60 tysięcy różańców oraz setki wózków inwalidzkich, generatorów prądu i innych niezbędnych produktów.

Rycerze Kolumba służą Ukrainie również wsparciem duchowym: w dniach poprzedzających rocznicę, od 15 do 23 lutego, Rycerze na całym świecie wspólnie modlili się nowenną o pokój i uzdrowienie dla Ukrainy. Każdy dzień nowenny skupiał się na konkretniej grupie ludzi dotkniętych wojną: wdowach, sierotach, uchodźcach, personelu medycznym czy zmarłych. Nakręcono również serię krótkich filmów, na każdy dzień nowenny jeden, w których Ukraińcy dotknięci skutkami działań wojennych prowadzili modlitwę.

Zwracając się do ukraińskich Rycerzy 24 lutego, Najwyższy

Delegat Rejonowy Myroslav Mazur, członek rady 15804 im. Andrzeja Szeptyckiego w Iwano-Frankowsku rozdaje paczki z konwoju miłosierdzia Rycerzy Kolumba, 22 maja 2022 roku.

Rycerz obiecał: „Będziemy nadal Was wspierać i stać z Wami ramię w ramię. Każdego dnia będziemy modlić się, by Matka Boska Zwycięska przyniosła Wam trwały pokój”.

Nowennę, którą można odmawiać w dowolnym momencie, oraz więcej informacji na temat zaangażowania Zakonu w Ukrainie można znaleźć na stronie kofc.org/ukraine. B

Relikwie Ulmów w Sanktuarium

św.

Jana Pawła II w Waszyngtonie

RELIKWIE rodziny Ulmów – której wszyscy członkowie zostali beatyfikowani 10 września 2023 roku – przybyły w styczniu do Narodowego Sanktuarium św. Jana Pawła II w Waszyngtonie, D.C. Relikwie, będące darem Metropolity Przemyskiego abpa Adama Szala dla sanktuarium, będą dostępne dla wiernych co najmniej do 24 marca, równolegle z wystawą, która łączy historię Ulmów i nauczanie św. Jana Pawła II o rodzinie.

Józef i Wiktoria Ulmowie mieszkali i prowadzili gospodarstwo w pobliżu Markowej, małej miejscowości w południowo-wschodniej Polsce. W 1942 roku, niecały rok po wprowadzeniu kary śmierci dla każdego Polaka przyłapanego na udzielaniu pomocy lub schronienia Żydom, przyjęli pod swój dach ośmioro członków trzech żydowskich rodzin. Wieczorem 23 marca 1944 roku przyjechała do nich niemiecka policja, powiadomiona przez jednego z mieszkańców wioski. Funkcjonariusze zabili ośmioro Żydów, następnie Józefa i Wiktorię, a na końcu również i dzieci Ulmów: Stanisławę (8 lat), Barbarę (7 lat), Władysława (6 lat),

Franciszka (4 lata), Antoniego (3 lata) i Marię (2 lata). Zginęło także siódme dziecko Wiktorii, urodzone podczas egzekucji. 12 stycznia, około sto osób uczestniczyło w wernisażu. Jednym z mówców w czasie uroczystości był ambasador Polski w Stanach Zjednoczonych, Marek Magierowski. Wystawa – przygotowana we współpracy z Instytutem Pamięci Narodowej – zgromadziła wiele zdjęć przedstawiających życie rodzinne Ulmów, ich pracę, wiarę i przyjaciół. Opowiada również o tym, że inne rodziny w Markowej, nawet już po egzekucji Ulmów w dalszym ciągu ukrywały Żydów. B

MARZEC 2024 B COLUMBIA 9 OD GÓRY: Zdjęcie: Andrey Gorb — Zdjęcie: Sarah Davis

PRZYWÓDZTWO W WIERZE

Jezus źródłem i szczytem chrześcijańskiego przywództwa

Rozumienie chrześcijańskiego przywództwa musi pochodzić z obserwacji przywództwa Chrystusowego. Patrząc z zewnętrznej perspektywy, na podstawie opisów ewangelicznych Jezus nie wydaje się być wzorem przywódcy, ponieważ typowe modele przywództwa często związane są z dążeniem do władzy i jej wykorzystywaniem. Jezus nie posiadał majątku, nie miał formalnego wykształcenia i przebywał głównie wśród nizin społecznych. Nie miał władzy wojskowej, prawnej ani politycznej, a swoje życie zakończył jako stracony przestępca.

A jednak nasz Zbawiciel został najbardziej wpływowym przywódcą w historii ludzkości, i nie trzeba być chrześcijaninem, aby dostrzec prawdę tego twierdzenia. Dwa tysiące lat po jego śmierci ponad 2 miliardy ludzi uważa się za jego naśladowców. Mając na uwadze sposób, w jaki prowadził On swe życie, nie powinien był przyciągnąć tak wielu naśladowców – a jednak przyciągnął.

Jak zatem wytłumaczyć skuteczność tego przywództwa i co z niego wynika dla nas, uczących się przywództwa w swoich rodzinach, w pracy i pośród innych obowiązków? Na te pytania postaramy się odpowiedzieć w niniejszej serii krótkich rozważań. Analizując przywództwo naszego Pana opisane w Ewangeliach, zbliżymy się do sedna tego, co znaczy być przywódcą. B

— Joseph McInerney jest wiceprezesem ds. edukacji przywódczej i etycznej Rycerzy Kolumba.

MISJA RODZINY

Rodzicielstwo w nowych czasach apostolskich

Wychowanie katolickiej rodziny w zsekularyzowanej kulturze wymaga świadomej wiary i miłości

Tim Gray

TRUDNO NIE ZAUWAŻYĆ, że katolickie rodziny płyną pod prąd dzisiejszej kultury. W odróżnieniu od pokolenia sprzed 30 czy 40 lat, nie możemy dalej zakładać, że edukacja, prawodawstwo, media czy Hollywood będą prezentować wartości chrześcijańskie. Chrześcijanie, w tym liczni katolicy, są świadomi tego, że stają się mniejszością w społeczeństwie, w którym zanikają ostatnie ślady kultury chrześcijańskiej.

Wielu chrześcijan odczuwa zatem bezradność, a zdezorientowani rodzice próbują szukać odpowiedzi na pytanie: „Jak wychować dzieci w tym wrogim środowisku?”.

Musimy nauczyć się funkcjonować w zsekularyzowanej rzeczywistości, w tych swoistych nowych czasach apostolskich. Oznacza to, że powinniśmy zgłębiać naszą wiarę, aby odważnie świadczyć o prawdzie w społeczeństwie, które powtarza za Piłatem: „Cóż to jest prawda?” (J 18, 38).

Analizując zarówno biblijne opowieści, jak i historię Kościoła zauważymy, że wierzący stanowili często kruchą, zagrożoną mniejszość. Za przykład mogą posłużyć czasy apostolskie, w których święci Piotr i Paweł odważnie wyruszyli do pogańskiego Rzymu. Ponad trzy stulecia chrześcijanie byli w Imperium Rzymskim prześladowaną mniejszością. Wiara w Boga nie tylko pozwoliła im przetrwać, lecz także się rozwijać. Podobnie dziś, rodzina odgrywa szczególną rolę, stanowiąc symbol ratunku wśród wzburzonych fal współczesności. Oznacza to, że rodzice muszą działać wspólnie, z poczuciem jednego celu. Jako

główni wychowawcy swoich dzieci, mają obowiązek przekazać im swoją wiarę i wartości. Ma to kluczowe znaczenie, ponieważ jeśli dzieci nie otrzymają od swoich rodziców świadectwa wiary, mogą ją porzucić. Największą siłą rodziców jest ich prawdziwa miłość do dzieci. Gdy szanujemy życie ludzkie, praktykujemy cnoty moralne, wykazujemy się cierpliwością i przebaczamy, świadczymy o miłości Boga. Dzięki temu pokazujemy naszym dzieciom, jak bardzo je kochamy i wskazujemy na źródło tej miłości, którym jest Bóg. Innymi słowy uświadamiamy im, że są one stworzone do miłości. Dzieci z pewnością dostrzegą w świecie wiele egoizmu. Nawet jeśli odeszłyby od wiary, pozostaje nadzieja, że powrócą do niej, gdy dostrzegą, jak wielką różnicę wnosiła wiara ich rodziców. Świat nie potrafi tego zrekompensować i niezależnie od tego, co nam obiecuje, nie potrafi zapewnić miłości. B

TIM GRAY jest prezesem Instytutu św. Augustyna i członkiem rady 3340 im. Earla

C. Bacha w Littleton w stanie Kolorado.

10 COLUMBIA B MARZEC 2024 BUDOWANIE KOŚCIOŁA DOMOWEGO
OD LEWEJ: Kazanie na Górze (1860), obraz Henrika Olrika w ołtarzu kościoła św. Mateusza w Kopenhadze –Spirit Juice Studios

MODLITWA FORMACJA I INTEGRACJA

W poszukiwaniu drogowskazu

We wstępie do studium biblijnego

Mężczyźni Słowa czytamy: „Hałaśliwość naszego świata zagłusza spokojny i cichy głos Boga, lecz to właśnie On proponuje nam coś więcej niż powierzchowne – i w ostatecznym rozrachunku rozczarowujące – idee męskości, które przedstawia świat”.

Słowa te precyzyjnie wskazują i nazywają prawdę, która nie jest tajemnicą: dotarcie do mężczyzny z Dobrą Nowiną o Jezusie Chrystusie to uchronienie go przed niespełnieniem, do którego prowadzą wszelkie współczesne koncepcje męskości – i człowieczeństwa w ogóle – wyrzucające poza margines prawdę o stworzeniu i powołaniu.

DLA DOBRA MAŁŻEŃSTWA

Co za dużo...

Ciężko nam uporządkować i pokonać nasze niedostatki, wady i trudności, jeśli perspektywa stworzenia na Boży obraz i powołania do świętości są nam obce. W tych dwóch rzeczywistościach objawiają się najważniejsze życiowe drogowskazy, które prostują ścieżki, zdejmują ciężary i rozplątują węzły.

Jest wiele powodów, dla których inicjatywa Cor coraz silniej zaznacza swoją obecność w naszym Zakonie. Jest wiele powodów, dla których dzieje się to właśnie teraz.

Otóż nie żyjemy już w chrześcijańskiej kulturze, która siłą wielowiekowego rozpędu gna mężczyzn na katechezę i liturgię. Dziś w wielu rodzinach wiara to śpiący olbrzym rytuału, który budzi się tylko przy rodzinnych uroczystościach i większych świętach, ale perspektywa Boga w życiu codziennym jest nieobecna. Jako Rycerze Kolumba z doświadczenia wiemy, że zmiana jest możliwa i że często

KOMUNIKACJA PEŁNI istotną rolę w każdym małżeństwie, szczególnie jeśli chodzi o umiejętność słuchania i przepraszania. Z drugiej jednak strony zbyt wzmożona komunikacja może być oznaką problemów. Już wyjaśniam: nikt nie chce przez kilkadziesiąt lat małżeństwa kłócić się ciągle o te same rzeczy. Chcemy umieć rozwiązywać problemy i to jest oznaką zdrowej relacji małżeńskiej.

Słuchanie współmałżonka oraz okazywanie zrozumienia i szacunku dla jego perspektywy są niezmiernie istotne. Jednak gdy w miarę upływu lat konflikty stają się cykliczne, trzeba zastanowić się, dlaczego punktem zapalnym są ciągle te same sprawy.

Niektóre problemy rozwiązuje się przez ich akceptację. Kiedy żona mówi: „Mój mąż jest wspaniały, ale ma okropny zwyczaj: zawsze proszę go, by dawał mi znać, jeśli ma wrócić do domu później, ale on tego nie robi”. Wtedy zadaję pytanie: „Czy sądzisz, że robi to, bo nie szanuje Twojego planu dnia?”. „Nie, myślę, że po prostu jest rozproszony”. „W porządku – a czy możesz to zaakceptować? Czy możesz powiedzieć sobie: »Mam wspaniałego męża, a to jest słaby punkt jego osobowości«?”.

przychodzi przez mężczyznę.

Formacyjna inicjatywa Cor ma być pomocą w tych staraniach, a w niniejszej serii krótkich rozważań postaramy się pokazać, jakie szanse przed nami stawia.

Po więcej informacji napisz na cor@kofc.pl B

— Tomasz Adamski jest członkiem rady 17667 w Krakowie i administratorem inicjatywy Cor w Polsce.

W niektórych małżeństwach frustracja związana z powtarzającymi się problemami może trwać latami, a małżonkowie nie docierają do etapu, w którym mogliby stwierdzić: „Tego nie da się zmienić, więc będę z tym żyć”. Pamiętajcie: nie można zmienić drugiej osoby, jeśli nie wykazuje ona woli współpracy. Praktyczną wskazówką dotyczącą dobrej komunikacji jest akceptacja tego faktu. B

DR RAY GUARENDI jest psychologiem klinicznym, autorem i gospodarzem krajowych programów radiowych i telewizyjnych oraz członkiem rady 3777 im. bpa McFaddena w North Canton w stanie Ohio. Wraz z żoną Randi wychowują dziesięcioro adoptowanych dzieci.

MARZEC 2024 B COLUMBIA 11
PO PRAWEJ: Morsa Images/DigitalVision via Getty Images

Rycerze rady 17254 przy katedrze św. Jana Chrzciciela podczas dorocznej Via Crucis ulicami Paterson. (Zdjęcie: Greg Shemitz)

12 COLUMBIA B MARZEC 2024

PASJA NA ULICACH

Doroczne misterium Via Crucis, organizowane przez Rycerzy Kolumba z New Jersey ożywia dramatyczne wydarzenia męki i śmierci Chrystusa

Elisha Valladares-Cormier

Stivenson Pulgarin szedł z trudem, zbliżając się do celu swojej wyczerpującej wędrówki. Bity, znieważany i traktowany z pogardą, żywił nadzieję, że koniec jest bliski „Jak długo jeszcze będę musiał znosić ból i cierpienie?” –zastanawiał się, gdy jego umęczone ciało wleczono ulicami Paterson w stanie New Jersey.

Ale zniósł to wszystko w obecności tysięcy ludzi, którzy zebrali się ubiegłego roku na dorocznym, wielkopiątkowym

misterium Via Crucis, organizowanym przez radę 17254 przy Katedrze św. Jana Chrzciciela. Cztery i pół tysiąca osób, z bpem Kevinem Sweeneyem na czele, wyruszyło spod katedry w Paterson, podążając śladami aktorów odtwarzających kolejne momenty pasji Chrystusa. Wielowiekowa tradycja inscenizowania czternastu stacji Drogi Krzyżowej (Via Crucis) jest publicznym świadectwem pełnej poświęcenia miłości Jezusa.

MARZEC 2024 B COLUMBIA 13

„Zobaczycie, jak porusza to każdą mijaną przez nas osobę” – powiedział Delegat Rejonowy Hector Jimenez, wieloletni organizator Via Crucis i założyciel rady. „Niezależnie od tego, czy jesteś wierzący czy nie, musisz zapytać: Co ci ludzie robią? I jeśli to, co Chrystus dla Ciebie zrobił, nie sprawi, że zapłaczesz, to nie wiem czy cokolwiek innego będzie w stanie to sprawić”.

KATEDRALNI EWANGELIZATORZY

Rycerze odpowiadają za doroczną, katedralną Via Crucis odkąd w 2019 roku ustanowiona została rada 17254. Całą studwudziestoosobową ekipę i obsadę zeszłorocznego misterium stanowili Rycerze i członkowie ich rodzin.

Przygotowania do kolejnego misterium rozpoczynają się zawsze tuż po zakończeniu bieżącego wydarzenia. Organizatorzy muszą z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem wnioskować o zamknięcie ulic i dozór policji wzdłuż niemal kilometrowej trasy. Trzeba też zapewnić fundusze: w 2023 roku przedsięwzięcie kosztowało ponad sześć tysięcy dolarów, a kosztowałoby więcej, gdyby nie wsparcie Rady Stanowej

New Jersey, darczyńcy i hojne rabaty otrzymane od podwykonawców. Jimenez uważa, że to dobrze wydane pieniądze.

„Czas czy pieniądze, [które poświęciliśmy] nie mają znaczenia; zawsze powtarzamy, że misją naszej rady jest nawracanie dusz” – oświadczył.

„Ksiądz Sylva jest facetem w typie: idź na całość albo idź do domu” – mówi Jimenez. „Więc poszliśmy na całość”.

Rada 17254 powstała w 2019 roku i od razu zaczęła działać. Rycerze byli jednymi z niewielu wolontariuszy, którzy pomagali ks. Sylvie podczas pandemii Covid-19. Rada bardzo szybko ustanowiła bożonarodzeniową akcję, w ramach której corocznie rozdaje rodzinom w potrzebie tysiące zabawek i zimowych kurtek. Wskaźnik ubóstwa w mieście wynosi 24% i jest jednym z najwyższych w stanie.

W gruncie rzeczy wielkopiątkowe misterium jest jednym z podstawowych powodów, dla których utworzono radę. Po raz pierwszy katedra zorganizowała misterium Via Crucis w 2012 roku. Przez kilka lat jedynymi organizatorami byli Jimenez i dwóch innych mężczyzn; wydarzenie odbywało się w parafialnej sali gimnastycznej i nigdy nie przyciągnęło więcej niż dziewięćset osób. Gdy w 2018 roku rektorem katedry został ks. Geno Sylva, dostrzegł w Via Crucis potencjał rozwoju oraz szansę wyjścia naprzeciw licznej katedralnej i miejskiej społeczności hiszpańskojęzycznej. W Paterson, trzecim co do wielkości mieście stanu, mieszka ponad 50 różnych grup etnicznych, a latynosi stanowią 63% ze 156 tysięcy mieszkańców.

„Musimy zrobić z tego duże wydarzenie, ale do tego będziemy potrzebować więcej ludzi” – powiedział Jimenezowi ks. Sylva, Rycerz od ponad 30 lat. „Będę potrzebował Braci”.

„Mamy swoje wyzwania i trudności” – powiedział Jimenez. „I wierzę, że właśnie w takich sytuacjach rozkwita nasza wiara i charyzmat Rycerzy Kolumba”.

Liczba uczestników misterium Via Crucis podwaja się z roku na rok. Procesja jest priorytetowym działaniem rady, ponieważ – jak tłumaczy ks. Sylva – najważniejszym zadaniem Rycerzy jest wyjście do ludzi i przyprowadzanie ich do Chrystusa.

„Misją Rycerzy jest dotarcie do wszystkich i zaproszenie ich, (...) by mogli przyjść i otrzymać największą łaskę świata: Eucharystię” – mówi rektor. „Zawsze zapraszamy innych ludzi do bardziej aktywnego zaangażowania w życie Kościoła”.

PO ŚLADACH CHRYSTUSA

Misterium Via Crucis 2023 rozpoczęło się o wpół do dwunastej w Wielki Piątek. Bliskowschodnia muzyka i radosne okrzyki rozbrzmiewały na ulicy przy katedrze, gdy uczestnicy, wraz z bpem Sweeneyem i innymi duchownymi, gałązkami palmowymi witali Jezusa wjeżdżającego do Jerozolimy. Po kilku minutach, radosne odgłosy ustąpiły dźwiękom pełnym niepokoju, gdy lektorzy – na przemian po angielsku i hiszpańsku – zaczęli czytać kolejne fragmenty Męki Pańskiej.

Właściwa procesja zaczęła się wtedy, gdy Chrystus został skazany przez Piłata. Uczestnicy wyruszyli spod katedry i zatoczyli pętlę, przemierzając kilka przecznic. Przy każdej stacji zatrzymywali się, by wysłuchać rozważania bpa Sweeneya.

Choć wielu aktorów występowało w swoich rolach po raz pierwszy, intensywne próby trwające od stycznia pomogły im odpowiednio się przygotować.

Oczywiście, rola Jezusa wymagała największego wysiłku. Wspólnie z trzema księżmi z katedry, Jimenez szukał do niej mężczyzny, który pragnął większej obecności Jezusa w swoim

14 COLUMBIA B MARZEC 2024
Zdjęcie: Joe Gigli

OD GÓRY: Zdjęcie: Joe Gigli –Greg Shemitz

Powyżej: Stivenson Pulgarin (po prawej) i Alfonso Camano, członkowie rady 17254 przy katedrze św. Jana Chrzciciela

w Paterson w stanie New Jersey, wcielający się w Jezusa i Szymona z Cyreny podczas Via Crucis w Wielki Piątek zeszłego roku. • Po prawej: Kobiety z palmami podczas wjazdu Jezusa do Jerozolimy. • Na poprzedniej stronie: Rodzina przyglądająca

się Via Crucis na ulicach Paterson.

życiu. Z sześciu kandydatów, to Stivenson Pulgarin odebrał szczęśliwy telefon. I to w idealnym momencie.

„Potrzebowałem takiego przeżycia” – wyznaje Pulgarin, wspominając swoje doświadczenie. „Wcielenie się w postać Jezusa było sugestywnym przypomnieniem, że On umarł, aby dać każdemu drugą szansę, także i mnie”.

Przed powrotem do rodzinnego New Jersey w 2014 roku, Pulgarin służył cztery lata w Korpusie Piechoty Morskiej USA. Jak wielu weteranów, usiłował odnaleźć się w życiu cywilnym i przechodził przez bardzo mroczny okres, którego apogeum przypadło na rok 2020. Widząc, jak spełniony jest jego ojciec jako Rycerz rady 17254, Pulgarin zdecydował się dołączyć do Rycerzy w 2021 roku. Rok później zagrał w Via Crucis św. Piotra, ale nigdy nie spodziewał się roli Jezusa. Nie miał doświadczenia scenicznego, ponadto uważał się za człowieka nieśmiałego i spokojnego – a nie są to przymioty typowe dla aktorów. Po próbach wracał do domu wyczerpany

fizycznie i psychicznie. Ale Jimenez wciąż go motywował: „Nie martw się, to zawsze są emocje”. Jimenez miał rację. Kiedy Pulgarin odbywał swoją blisko kilometrową drogę, będąc biczowanym, potrącanym i uderzanym, fizyczny i emocjonalny ciężar tej roli zaczął narastać. Żołnierze nie oszczędzali mu razów, a sińce, które mu nabili, nie dawały o sobie zapomnieć przez kilka dni. „Czułem się, jak potrącony przez ciężarówkę” – wspomina.

MARZEC 2024 B COLUMBIA 15

Ukrzyżowanie kończące Via Crucis w Paterson, w katedrze św. Jana Chrzciciela, oraz pietà: Maryja tuląca ciało swojego Syna po zdjęciu z krzyża.

Zalały go smutek i gniew płynące od tłumu: „Jak mogli potraktować Jezusa w ten sposób 2000 lat temu?”.

Poruszeni i współczujący widzowie ze łzami w oczach patrzyli na aktora grającego Chrystusa. „Ludzie krzyczeli na żołnierzy: »Nie bijcie go już!«” – wspomina Jimenez. „Gdy żołnierze za bardzo się zbliżali, niektóre starsze panie próbowały ich szczypać, by nieco wyrównać rachunki”.

„OTO DRZEWO KRZYŻA”

Procesja wróciła do katedry na dziewiątą stację, na której Pulgarin upadał po raz trzeci. Gdy leżał na ziemi, setki osób minęły go, idąc w stronę katedry; tłum oglądał dalszy ciąg widowiska na telebimie na zewnątrz.

Żołnierze zaciągnęli Pulgarina w kierunku prezbiterium, by przymocować go do krzyża; uderzenia młotków roznosiły się mrożącym krew w żyłach echem po całym kościele. Po podniesieniu krzyża, Pulgarin spojrzał na tłum, wzniósł oczy do nieba i wyrecytował ostatnie słowa Jezusa: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego”.

Widowisko zakończyło się dokładnie o 15:00, gdy Maryja tuliła Jezusa w swoich ramionach przy dźwiękach pieśni „Diário de María”. Następnie, cała obsada Via Crucis sprawnie i cicho opuściła katedrę i rozpoczęła się Liturgia Wielkiego Piątku.

Tego samego dnia, wcześniej, przed procesją, ks. Sylva

zauważył: „Jesteśmy świadkami prawdy mówiącej, że na drzewie krzyża Jezus pokonał śmierć. W tak wielu częściach świata – na przykład w Nikaragui – ludzie nie mogą publicznie wyznawać swojej wiary. Jeśli podczas tej Via Crucis choć jedna lub dwie osoby oglądające nas z okien otworzą swe serca na tę prawdę, to istotnie warto było się trudzić”.

Biskup Sweeney uważa, że tradycja takich procesji, przyniesiona do diecezji przez hiszpańskojęzycznych katolików jest prawdziwym błogosławieństwem.

„Wiele krajów latynoskich – Peru, Dominikana, Meksyk – jest częścią wspólnoty wierzących w naszej katedrze” –powiedział biskup. „I pomagają całemu Paterson wspólnie się modlić i iść z Jezusem w Wielki Piątek”.

Jimenez ma nadzieję, że w nadchodzących latach Via Crucis przyciągnie nawet 10 tysięcy ludzi i wyobraża sobie półtorakilometrową trasę z katedry na lokalny stadion baseballowy. Dlaczego? Bo historia Męki Pańskiej musi być przekazywana – opowiadana wciąż na nowo.

„Nim zaczęto przekazywać wiarę za pomocą słowa pisanego, używano przekazu ustnego” – mówi. „Ludzie opowiadali historie i powtarzali je, by nigdy ich nie zapomniano. Właśnie dlatego to robimy”. B

ELISHA VALLADARES-CORMIER jest redaktorem Columbii i członkiem rady 546 w Sandusky w stanie Ohio.

16 COLUMBIA B MARZEC 2024 OD GÓRY PO LEWEJ:
Zdjęcie: Greg Shemitz
Zdjęcie: Joe Gigli

Rycerskie drogi na Kalwarię

Rady na całym świecie świadczą o zbawczej Męce Chrystusa, organizując nabożeństwa Drogi Krzyżowej

Elisha Valladares-Cormier

NABOŻEŃSTWO Drogi Krzyżowej od wieków pomaga katolikom zgłębiać tajemnicę męki i śmierci Chrystusa. Pierwsze wzmianki o Drodze Krzyżowej pochodzą z XIII wieku, a obecna postać nabożeństwa z czternastoma stacjami została spopularyzowana w Hiszpanii w początkach wieku XVII, następnie rozprzestrzeniła się na resztę Europy i dotarła także do Nowego Świata.

Obecnie, publiczne procesje Drogi Krzyżowej – często wzbogacone odgrywaniem wydarzeń pasyjnych – są szczególnie popularne na terenach skolonizowanych niegdyś przez Hiszpanię: w Ameryce Łacińskiej i na Filipinach. Odbywają się także w innych krajach, a w wielu przypadkach rady Rycerzy Kolumba odgrywają kluczową rolę w ich organizacji.

Filipińska rada 4072 im. Matki Bożej z Porta Vaga, w mieście Cavite na Luzonie Południowym, organizuje misterium Via Crucis w każdy Wielki Wtorek już od 1974 roku – zostało to docenione międzynarodową nagrodą programową przyznaną przez Radę Najwyższą w 2016 roku. Szeroko zakrojone misteria mają zauważalny wpływ na kulturalny charakter całego miasta, zauważa były Wielki Rycerz Vonn Rommel Garrido.

„Inscenizacja Męki Pańskiej w przestrzeni miasta to nasz sposób na ewangelizację” – mówi Garrido. „W społeczeństwie opanowanym przez technologię, uprzedzenia i obojętność, chcemy dotykać serc widzów, aby zdali sobie sprawę z niezmierzonego Bożego miłosierdzia”.

Członkowie rady 17543 im. bpa Lázaro Péreza Jiméneza z Meridy w Meksyku, pomagają księżom opiekującym się wiejskimi parafiami na półwyspie Jukatan, prowadząc Drogi Krzyżowe

w każdy Wielki Piątek w wioskach oddalonych od Meridy o 150 km. Lokalne rady podejmują to dzieło od 35 lat.

Widok Rycerzy niosących drewniany krzyż od stacji do stacji, „wzmacnia katolicką tożsamość społeczności, [pomagając] podtrzymywać i rozwijać płomień wiary w kolejnych pokoleniach” – powiedział Wielki Rycerz Felipe López.

Również w Polsce, rady regularnie prowadzą Drogi Krzyżowe, zarówno w formie prostego nabożeństwa, jak

i rozbudowanych misteriów. Rada 16105 im. Michała Archanioła z Wrocławia prowadzi Drogę Krzyżową tą samą trasą, którą kilka tygodni później przechodzi procesja Bożego Ciała.

„W ten sposób, Droga Krzyżowa wyraźnie odnosi nas do tajemnicy Eucharystii” – mówi Delegat Rejonowy Michał Bartoszko, były Wielki Rycerz rady 16105. „Bezkrwawa ofiara sprawowana podczas każdej Mszy świętej łączy się z krwawą ofiarą Jezusa Chrystusa przybitego do krzyża w Wielki Piątek”. B

MARZEC 2024 B COLUMBIA 17 Zdjęcie: Ronald Concepcion
Członkowie obsady odtwarzają Pasję Chrystusa podczas zeszłorocznego misterium Via Crucis organizowanego przez radę 4072 im. Matki Bożej z Porta Vaga w Cavite na Luzonie Południowym (Filipiny).

CELEBRACJA ŻYCIA

Tysiące studentów i uczniów szkół średnich wzięło udział w poprzedzającym Marsz dla Życia festiwalu, zorganizowanym przez Rycerzy Kolumba i zgromadzenie Sisters of Life

Nim wyruszyli, modlili się wspólnie: ponad 6 tysięcy młodych ludzi rozpoczęło dzień Marszu dla Życia, uczestnicząc w Mszy świętej i Adoracji Najświętszego Sakramentu podczas festiwalu „Life Fest”, zorganizowanego po raz drugi przez Rycerzy Kolumba i zgromadzenie Sisters of Life. Wydarzenie, które odbyło się 19 stycznia w hali widowiskowej D.C. Armory w Waszyngtonie, obejmowało nie tylko koncerty i świadectwa. Dawało także możliwość oddania czci relikwiom kilku świętych i błogosławionych, w tym św. Jana Pawła II, bł. Carlo Acutisa oraz niedawno beatyfikowanej rodziny Ulmów. Gdy autobusy wypełnione licealistami i studentami przebiły się przez zimową nawałnicę i dotarły wczesnym rankiem na miejsce, szybko uformowały się długie kolejki chcących pomodlić się przed relikwiami i przystąpić do spowiedzi.

Wszyscy zostali serdecznie przywitani przez siostrę Charity i siostrę Corę Caeli, które otworzyły „Life Fest”, przypominając, że „zadanie budowania kultury życia dopiero się zaczyna” – i że jego fundamentem jest uznanie wartości własnego życia.

„Jak zagwarantować, że każde nienarodzone dziecko będzie traktowane z szacunkiem i przyjęte jako dar? Jak możemy wesprzeć każdą kobietę w ciąży, aby czuła, że nie jest sama? (...) W jaki sposób mamy szerzyć Ewangelię życia? Odpowiedzią jest miłość. (...) Ale abyśmy potrafili okazywać miłość, musimy najpierw nauczyć się ją przyjmować. Dzisiejszego poranka modlimy się za Was, abyście przyjęli miłość, którą Bóg Ojciec Was obdarza”.

U góry: Zespół Damascus Worship prowadzi modlitwę i śpiew podczas „Life Fest” 19 stycznia w hali widowiskowej D.C. Armory w Waszyngtonie. • Powyżej: Raisa (po lewej), matka, która podzieliła się swoim świadectwem podczas wydarzenia, uśmiecha się do swojej córeczki, trzymanej na rękach przez s. Charity. Po przemówieniu Raisa wykonała napisaną przez siebie piosenkę zatytułowaną „Madre”.

18 COLUMBIA B MARZEC 2024

U góry, od lewej: Najwyższy Kapelan abp William Lori sprawuje Mszę świętą podczas „Life Fest”. Znajdujący się po jego prawej stronie kard. Seán O’Malley wygłosił homilię. Mszę świętą koncelebrowało kilku biskupów i kilkudziesięciu księży. • Studenci z Uniwersytetu Franciszkańskiego w Steubenville (Ohio), modlą się podczas Adoracji Najświętszego Sakramentu. NA

Siostra Charity i siostra Cora Caeli przedstawiły kilku mówców, w tym dwie kobiety, którym zgromadzenie Sisters of Life pomogło w przeszłości. Pierwsza z nich podzieliła się osobistym doświadczeniem spotkania z Bożym miłosierdziem, którego po latach wstydu i złości w wyniku dokonanej aborcji doświadczyła dzięki wsparciu sióstr. Raisa z kolei opowiedziała o tym, jak po odmowie przeprowadzenia aborcji otrzymała wsparcie dla nowonarodzonych bliźniaczek. Podczas przemowy Raisy, siostry Charity i Cora Caeli trzymały jej obie córki.

Podczas Adoracji ks. James Shea, rektor Uniwersytetu Maryi w Bismarck w Dakocie Północnej, opowiedział o przedwczesnej śmierci swego najmłodszego brata, o związanym ze stratą bólu oraz o pocieszeniu, jakie odnalazł przed Najświętszym Sakramentem: uświadomił sobie, że najbliżej brata będzie właśnie w obecności Chrystusa Eucharystycznego.

Festiwal „Life Fest” zakończył się Mszą świętą, celebrowaną przez Najwyższego Kapelana, abpa Williama Loriego. Arcybiskup Bostonu, kard. Seán O’Malley, , wygłosił homilię, a w koncelebrze było jeszcze trzech biskupów i ponad 70 księży. Kardynał O’Malley rozpoczął swoje kazanie, zauważając, że padający na zewnątrz śnieg jest szczególnym błogosławieństwem: „Daje nam możliwość pokazania jak silne jest nasze zaangażowanie w obronę życia”. Ostrzegł także członków ruchu pro-life przed popadaniem w samozadowolenie lub pochopnym ferowaniem wyroków: „Zniesienie niesprawiedliwych praw to tylko początek. Przed nami wciąż stoi trudne zadanie stworzenia kultury pro-life oraz zmiany mentalności i ludzkich serc”.

Kilku uczestników festiwalu doceniło możliwość ugruntowania swej postawy pro-life dzięki uczestnictwu w Marszu dla Życia, który daje okazję do modlitwy i spotkania z innymi młodymi katolikami.

„Oczywiście, wydarzenie to ma na celu zwiększenie świadomości na temat aborcji, ale jest także spotkaniem grupy młodych ludzi, którzy odpowiedzieli na wezwanie Chrystusa.

Pragniemy zmian w świecie – i jest nas tak wielu” – powiedziała licealistka Paddy Murray. Przyjechała do Waszyngtonu z uczniami z Bishop Verot High School w Fort Myers na Florydzie. „Ten wyjazd różni się od innych – jest pielgrzymką”.

Nick Aguirre, szef duszpasterstwa akademickiego na Katolickim Uniwersytecie Ameryki, podobnie opisał swoją podróż. Członek rady 544 w Nashville pomógł poprowadzić grupę studentów z uniwersytetów Vanderbilt, Belmont i innych uczelni stanu Tennessee, którzy udali się do Waszyngtonu autobusem sfinansowanym przez Rycerzy Kolumba. Podczas nocnej podróży modlili się Liturgią Godzin, a udział w „Life Fest”, jak powiedział, wyraźnie wzmocnił duchowy charakter ich wyjazdu.

Gdy jego grupa przygotowywała się do wyruszenia w stronę zaśnieżonego miasta, Aguirre podkreślił, że „to naprawdę wielki dar móc być tutaj. To piękne przeżycie modlić się przed Najświętszym Sakramentem i być wśród tak wielu księży podczas Eucharystii. Zgromadzeniu Sisters of Life należą się słowa uznania za wspaniałe prowadzenie modlitewnych rozważań, a świadectwa, którymi podzieliły się uczestniczki, bardzo poruszyły serca obecnych młodych ludzi”.

Entuzjazm studentów udzielił się Delegatowi Stanowemu Maryland, Christopherowi Powersowi, który wraz z kilkunastoma Rycerzami z Maryland i ich rodzinami służył na „Life Fest” jako wolontariusz. W wydarzeniu pomagało również kilka grup Rycerzy z rad akademickich.

„Ogromnie cieszy mnie widok tysięcy młodych ludzi, którzy z radością wyznają swą wiarę i są gotowi manifestować ją publicznie” – powiedział Powers. „Na różne sposoby, gestami drobnymi i większymi, możemy głosić Ewangelię naszym życiem. Z czasem, to odmieni ludzi”. B

CECILIA HADLEY jest redaktorem Columbii oraz działu komunikacji Rycerzy Kolumba.

MARZEC 2024 B COLUMBIA 19
POPRZEDNIEJ STRONIE, NA DOLE: Zdjęcie: Paul Haring — POZOSTAŁE: Jeffrey Bruno

MARSZ z każdą kobietą, dla każdego dziecka

Rycerze Kolumba dołączają do tysięcy obrońców życia w Waszyngtonie

Półtora roku po uchyleniu wyroku w sprawie Roe przeciwko Wade, działacze pro-life kolejny raz przybyli do Waszyngtonu, D.C., by wziąć udział w 51. Marszu dla Życia, protestując przeciwko liberalnym przepisom aborcyjnym, wciąż obowiązującym w większości stanów.

Zimno i śnieg nie zniechęciły Rycerzy z całego kraju do przyłączenia się do tysięcy pokojowych demonstrantów, którzy spotkali się 19 stycznia na National Mall, by wiecem w południe rozpocząć Marsz.

Zeszłoroczny Marsz podkreślał obalenie wyroku w sprawie Roe, a tym razem organizatorzy i mówcy skupili się na rozwoju kultury życia na poziomie stanowym i lokalnym, zwłaszcza poprzez wsparcie i rozbudowę ośrodków dla kobiet w ciąży.

Witając ludzi na wiecu, przewodnicząca Marszu dla Życia, Jeanne Mancini tłumaczyła: „W tym roku, temat Marszu dla Życia brzmi: »Z każdą kobietą, dla każdego dziecka«. Ponieważ o to właśnie chodzi w ruchu pro-life: pomagać matkom i dzieciom w pełni, po ludzku się rozwijać”.

Najwyższy Rycerz Patrick Kelly, uczestniczący w Marszu ze swoją rodziną, Najwyższymi Funkcjonariuszami i członkami Rady Dyrektorów Rycerzy Kolumba, chwalił Rycerzy za podejmowane wysiłki.

„W każdym stanie Rycerze Kolumba stoją w pierwszym szeregu pomocy matkom i ich dzieciom” – powiedział. „Bycie za życiem oznacza stanie po stronie kobiet i dzieci, a kobiety zasługują na coś lepszego niż aborcja. (...) W następstwie decyzji w sprawie Dobbsa , Rycerze będą kontynuować pracę z matkami i dziećmi w swoich społecznościach i przypominać naszym ustawodawcom, że życie jest cennym, wymagającym ochrony darem”.

Ratująca życie pomoc dostępna jest w coraz większej liczbie ośrodków dla kobiet w ciąży, z których wiele wspieranych jest przez Rycerzy Kolumba. Ponad 3 tysiące placówek w USA oferuje usługi obejmujące zaopatrzenie w artykuły dla niemowląt i zajęcia z rodzicielstwa, a także opiekę medyczną, zakwaterowanie i wsparcie adopcyjne.

20 COLUMBIA B MARZEC 2024
Zdjęcie: Matthew Barrick

Poprzez swoją Inicjatywę Ultrasonograf, która trwa od stycznia 2009 roku, oraz program ASAP (Pomoc i Wsparcie po Porodzie) zainaugurowany w czerwcu 2022 roku, Rycerze ufundowali ponad 1790 ultrasonografów i zebrali ponad 7 milionów dolarów na wsparcie ośrodków.

„Chcemy być pewni, że Amerykanie zrozumieją, czego naprawdę dotyczy ten ruch, że pomagamy kobietom w ciąży w każdy możliwy sposób” – powiedział Jeffrey Lance, zastępca Wielkiego Rycerza rady 9542 na Katolickim Uniwersytecie Ameryki, który przed wiecem poprowadził Ślubowanie Wierności Sztandarowi USA. „W byciu Rycerzem chodzi o miłosierdzie. Chodzi o dawanie potrzebującym, budowanie braterstwa i wsparcie”.

Rada 9542, która każdego roku bierze udział w Marszu dla Życia, zebrała ponad tysiąc dolarów podczas pierwszego roku działania programu ASAP. Praca rady na rzecz życia, pomogła jej zdobyć Nagrodę dla Najwybitniejszej Rady Uniwersyteckiej w 2023.

Do Lance’a i jego Braci Rycerzy z Katolickiego Uniwersytetu Ameryki dołączyli Rycerze z Uniwersytetu Jerzego Waszyngtona, Franciszkańskiego Uniwersytetu w Steubenville, Providence College i innych szkół.

„Wciąż jest wiele pracy do zrobienia, szczególnie na poziomie stanowym, więc ważne, by każdy pojawił się na marszu i uczynił nasz głos słyszalnym” – powiedział Lance.

Delegat Stanowy z Oregonu, Kenneth Anderson, był już kilkukrotnie na Marszu dla Życia w San Francisco, ale pierwszy raz przyjechał na marsz stołeczny. Anderson pochodzi z jednego z najbardziej proaborcyjnych stanów w kraju, poczuł więc motywację do tego, by trwać w walce o życie wraz z Braćmi Rycerzami w Oregonie.

„Drugą Zasadą Rycerzy Kolumba jest Jedność – powiedział. „Cały pomysł Marszu dla Życia jest oparty na jedności. Im

więcej ludzi przyprowadzimy na marsz, tym silniejsze będzie nasze świadectwo”.

Anderson zaapeluje do Funkcjonariuszy Stanowych i Braci Rycerzy z całego Oregonu, by wzięli udział w stanowym Marszu dla Życia 18 maja. Fundacja „Marsz dla Życia” na rzecz Edukacji i Obrony zorganizuje w tym roku demonstracje w 16 stanach, a w ciągu najbliższych siedmiu lat planuje uruchomić marsze we wszystkich 50 stanach.

„Biorąc pod uwagę, że w Oregonie restrykcje dotyczące aborcji prawie nie istnieją, Rycerze Kolumba mają wiele do zrobienia” – powiedział.

Odkąd istnieje Marsz dla Życia, Rycerze z Wirginii służą jako porządkowi, niosąc baner Marszu i kierując ludzi właściwą trasą.

Joel Levesque z rady 8403 im. św. Ambrożego z Annandale w Wirginii jest porządkowym na marszach od 10 lat i zawsze zachwyca go liczba młodych uczestników. Od lat zabiera też swoje dzieci i edukuje je w kwestii aborcji i godności dzieci nienarodzonych.

„Gdzie jako rodzic znajdziesz lepsze narzędzie, by zainspirować swe dzieci do ochrony życia?” – powiedział Levesque. „To wspaniałe, kiedy zobaczą, że w obronie dzieci nienarodzonych nie są osamotnione”.

„Niemożliwym jest być tutaj i się nie zainspirować” – powiedział Najwyższy Rycerz Patrick Kelly. „Dlatego Rycerze Kolumba kontynuują marsze i angażują się w budowanie kultury życia. Jesteśmy tu od ponad 50 lat, maszerując z młodzieżą, kobietami, dziećmi – z ludźmi w każdym wieku i każdego pochodzenia – którzy wierzą w godność i wartość każdego ludzkiego życia”. B

CECILIA ENGBERT pracuje w dziale komunikacji Rycerzy Kolumba.

Powyżej: Najwyższy Rycerz Patrick Kelly i jego żona Vanessa (z lewej) wraz z Jeanne Mancini, przewodniczącą Marszu dla Życia, oraz z Najwyższym Kapelanem, abpem Williamem Lorim, Metropolitą Baltimore, w trakcie przemarszu Aleją Konstytucji. • Obrońcy życia przechodzą obok budynku Sądu Najwyższego USA. • Na poprzedniej stronie: Hasło Rycerzy: „Kochaj życie, wybierz życie” wśród kolorowych transparentów pro-life podczas Marszu dla Życia na National Mall. Zdjęcia: Paul Haring

MARZEC 2024 B COLUMBIA 21

„JEŚLI POTRZEBUJESZ CUDU”

W obliczu niespodziewanych trudności, wielu zwraca się do bł. Michaela McGivneya jako do przyjaciela i orędownika w niebie

Od chwili beatyfikacji ks. Michaela McGivneya w październiku 2020 roku, rzesze ludzi zaczęły szukać jego wstawiennictwa w potrzebie. Wielu przypisuje mu wysłuchanie swych modlitw, zarówno tych dotyczących prostych spraw życia codziennego, jak i tych proszących o cudowne uzdrowienie.

Większość tych historii nie spełnia kryteriów cudu, które w trosce o rzetelność procesów kanonizacyjnych Kościół słusznie ustawia wysoko. Ze wszystkich przebija jednak duch duszpasterskiej troski ks. McGivneya, a także wielka pobożność, jaką Rycerze i wierni otaczają założyciela Zakonu. Są również źródłem inspiracji dla wszystkich poszukujących wstawiennictwa błogosławionego i pragnących zbliżyć się do Boga –źródła wszelkich łask.

Trzy takie historie – o studencie, nienarodzonym dziecku i 86-letnim Rycerzu – przytoczymy poniżej.

LONGBOARDER SZCZĘŚCIARZ

Christopher Holzman był studentem drugiego roku Benedictine College w Atchinson, w stanie Kansas, oraz aktywnym członkiem uniwersyteckiej rady 4708 im. św. Benedykta. Był również pasjonatem jazdy na desce. Pewnej grudniowej nocy, w 2021 roku, wspólnie z przyjaciółmi postanowili zjechać na longboardach ze sporego wzgórza w swojej miejscowości.

podczas gdy jego przyjaciele dzwonili pod numer alarmowy 911. Chłopak kilkukrotnie przestawał oddychać.

Lokalny szpital nie był w stanie udzielić Chrisowi pomocy ze względu na powagę doznanych przez niego obrażeń, więc przetransportowano go helikopterem do Kansas City.

Chris pojechał pierwszy. Gdy jego przyjaciele zjechali do podnóża góry, znaleźli go leżącego twarzą do ziemi na bruku, z krwią wyciekająca z jego ust i uszu. Przejeżdżające tamtędy auto zatrzymało się, a wysiadająca z niego kobieta okazała się pielęgniarką, która odegrała kluczową rolę w utrzymaniu Chrisa przy życiu,

Rodzice Chrisa – Kevin i Mary Holzman – dowiedzieli się o wypadku będąc w swoim domu w stanie Iowa i natychmiast zaczęli się pakować. Po włożeniu do walizki kilku ubrań, na wypadek gdyby pobyt

w Kansas City się przedłużył, Kevin – były Delegat Rejonowy – sięgnął jeszcze po obrazek bł. Michaela McGivneya. Podczas pięciogodzinnej trasy przemknęła mu przez głowę myśl, że w szpitalu może ich już czekać tylko identyfikacja zwłok. Ale małżonkowie kontynuowali modlitwę, prosząc ks. McGivneya o wstawiennictwo w sprawie ich syna.

Chris złamał sobie obie kości skroniowe – jest to uraz bardzo często śmiertelny. Lekarzom badającym

Chrisa ciężko było uwierzyć, że do takiego złamania doszło na longboardzie. „Złamanie kości skroniowych jest prawie niemożliwe” – mówi Kevin Holzman. „Dochodzi do niego głównie w wyniku wypadku samochodowego”.

Gdy wieści o wypadku się rozeszły, zarówno Rycerze z college’u w stanie Iowa, a także z innych stron USA dołączyli do modlitwy.

Po kilkunastu dniach śpiączki Chris wybudził się i zaczął samodzielnie jeść. Spędził w szpitalu jeszcze tylko kilka kolejnych dni. Uraz spowodował, że Chris ogłuchł, ale implanty ślimakowe pozwoliły mu odzyskać słuch. „Lekarze, z którymi rozmawiałem

22 COLUMBIA B MARZEC 2024
Zdjęcie: Jake Belcher

podczas wizyt kontrolnych, analizowali moje wyniki i starali się zrozumieć, co mi się przydarzyło” – mówi Chris, który w roku akademickim 2022/23 służył jako Wielki Rycerz rady 4078. „Niektórzy pytają, jak to w ogóle możliwe, że przeżyłem? Jak to możliwe, że wyszedłem z tego obronną ręką?”.

Pod względem medycznym, tak poważny uraz głowy mógł przykuć Chrisa do łóżka z trwałym upośledzeniem pamięci i umiejętności poznawczych. „Mój czas tutaj, na ziemi, najwidoczniej nie dobiegł jeszcze końca” – mówi Chris, który ma teraz 22 lata. „Bóg miał dla mnie lepszy plan”.

NIE PROSZĘ O MAŁO

Eugenia i Manuel Blain z Toronto z radością oczekiwali narodzin swojego pierwszego dziecka. „Ciąża przebiegała spokojnie, aż do badań prenatalnych w 12. tygodniu ciąży” – na wiosnę 2021 roku, jak wspomina Eugenia.

Ich nienarodzony synek został skierowany na badania w kierunku wykrycia zespołu Downa, a następne kilka godzin Eugenia i chłopczyk spędzili pod okiem specjalisty. Wyniki badań były

Po lewej: Chris Holzman spaceruje po kampusie Benedictine College w Atchison, w stanie Kansas, ze swoim longboardem w ręku, dwa lata po wypadku. • Powyżej: Holzman podczas gry w karty z rodziną, w ich domu na obrzeżach Alton, w stanie Iowa. Jego ojciec, Kevin (na pierwszym planie po prawej), jest byłym Delegatem Rejonowym, a jego dwaj bracia, Matthew (po lewej) i Thomas, również są Rycerzami. • Poprzednia strona: Portret i relikwie bł. Michaela McGivneya, wystawione w kościele Najświętszej Maryi Panny w New Haven (Connecticut), 1 listopada 2020 roku, dzień po beatyfikacji.

załamujące. U chłopca wykryto niedorozwój prawej strony serca i zespół odwróconego krwiobiegu. Cierpiał również na uogólniony obrzęk płodu – często śmiertelną postać gromadzenia się płynu przesiękowego w organizmie – oraz przepuklinę pępowinową, czyli uwypuklenie części organów jamy brzusznej na zewnątrz ciała.

Specjalista powiedział, że dziecko umrze in utero w przeciągu kilku tygodni, a Blainowie mogą rozważyć dokonanie aborcji. „Dla nas, jako dla katolików było to nie do pomyślenia” – mówi Eugenia.

Małżeństwo zaczęło szukać opinii innego specjalisty i tak trafiło na historię Michaela „Mikeya” Schachle – chłopca z Tennessee, którego cudowne uzdrowienie in utero z uogólnionego obrzęku płodu zostało zaakceptowane przez Watykan jako potrzebny do beatyfikacji ks. McGivneya cud.

Przez podobieństwo pomiędzy przypadkami Mikeya i ich syna, Blainowie zaczęli odmawiać modlitwę o kanonizację bł. Michaela McGivneya i zaprosili do tego również bliskich przyjaciół. Manuel, który pracuje jako statystyk, zgodził się modlić, ale pozostawał sceptyczny. „Wiem, o co się modlę: o cud” – Eugenia tłumaczyła to Manuelowi wielokrotnie. „Bardzo jasno zdaję sobie sprawę, że nie proszę o mało”.

Podczas następnej wizyty u lekarza, Eugenia zapytała obsługującego aparaturę pomocnika, czy obrzęk się pogorszył. „Nie widzę żadnego uogólnionego obrzęku płodu” – padła odpowiedź.

Gdy lekarz dostał wyniki, oniemiał. „Miałem spotkać się

MARZEC 2024 B COLUMBIA 23 Zdjęcia: Spirit Juice Studios

z rodzicami dziecka z uogólnionym obrzękiem płodu i hipoplazją serca, a nie zobaczyłem ani tego, ani tego”. Po ponownym USG lekarz potwierdził, że dziecko nadal choruje na przepuklinę, ale nie ma ani obrzęku, ani niedorozwoju serca. Kardiolog potwierdził później, że zarówno serce jak i krwiobieg dziecka są całkowicie w normie.

Nicholas Michael Blain urodził się w listopadzie 2021 roku; ma już 2 lata, jest radosnym i towarzyskim maluchem. W ciągu dnia nie potrzebuje już wspomagania oddychania i je samodzielnie. Gdy jego stan będzie wystarczająco stabilny, będzie mógł przejść operację przepukliny.

Blainowie wybrali drugie imię syna na cześć bł. Michaela

„Wyniki USG nie pozostawiają

wątpliwości; dziecko było

umierające. Nie umiem tego

wytłumaczyć w żaden inny

sposób: myślę, że jesteśmy świadkami cudu”.

24 COLUMBIA B MARZEC 2024
Zdjęcie: Nadia Molinari

Poprzednia strona: Eugenia i Manuel Blain bawią się z synem, Nicholasem w ich domu w Toronto, 19 stycznia. Lekarze przewidywali, że Nicholas – obecnie szczęśliwy 2-latek – umrze w łonie matki z powodu licznych komplikacji zdrowotnych. • Po prawej: Manny

Joia, były Wielki Rycerz rady 10494 im. ks. Olivera McGiverna w Apple Valley, w Kalifornii, z ks. Delwynem Haroldsonem w kościele Matki

Bożej Pustynnej, 6 lutego. Joia, który był w śpiączce po operacji, powrócił do zdrowia po tym, jak ks. Haroldson modlił się przy jego łóżku o wstawiennictwo bł. McGivneya.

McGivneya, o którym wcześniej wiedzieli niewiele. Oboje wychowali się w niezbyt religijnych rodzinach i ich pierwszym odruchem na wieści od lekarza było zakwestionowanie wyników. „Jesteśmy naukowcami” – mówi Eugenia. „Nie wątpiliśmy, że mógł nastąpić cud. Ale zastanawialiśmy się, co będzie, jeśli lekarz się pomylił?”.

Dokładnie to pytanie zadała swojej położnej, która pokazała Eugenii wyniki badań na komputerze. „Wyniki USG nie pozostawiają wątpliwości; dziecko było umierające” – powiedziała. „Nie umiem tego wytłumaczyć w żaden inny sposób: myślę, że jesteśmy świadkami cudu”.

Manuel przyznaje, że wątpił, by modlitwa za wstawiennictwem bł. Michaela McGivneya mogła coś zmienić. „Pomyślałem, że będziemy musieli iść drogą, którą wybierze dla nas Bóg, jakakolwiek by nie była” – wspomina. „Mamy jednak możliwość komunikowania się z tymi wielkimi postaciami, które mogą przybliżyć nas do Boga i na zawsze odmienić nasze życie. Jeśli potrzebujesz cudu, módl się o cud”.

MOC MODLITWY

W listopadzie ubiegłego roku, Delegat Rejonowy Manuel „Manny” Joia Jr. wrócił do domu po męczącym miesiącu spędzonym w szpitalu w Apple Valley w Kalifornii. Stan 86-latka wymagał interwencji chirurgicznej w wyniku niedrożności jelit. Ważący normalnie około osiemdziesięciu kilogramów Joia stracił prawie dwadzieścia kilogramów.

„Tygodniami nie był w stanie jeść. Przez wiele dni był podłączony do kroplówki, bez jedzenia, czy żywienia dojelitowego” – mówi Jason Negrete, który, tak jak Joia, jest byłym Wielkim Rycerzem rady 10494 im. ks. Olivera McGiverna w Apple Valley. „Był bardzo słaby i wiecznie zmarznięty”.

Joia, od trzydziestu lat weteran U.S. Air Force i emerytowany urzędnik państwowy, trafił do szpitala 4 października, a operację przeszedł 6 dni później. W tym czasie odwiedzali go liczni goście, także członkowie rady 10494. Bracia Rycerze modlili się za niego, szczególnie na różańcu oraz modlitwą o kanonizację bł. Michaela McGivneya, którą sam Joia modlił się już od lat. Jego stan po operacji nie był stabilny.

Wprowadzono go w śpiączkę farmakologiczną, aby zwiększyć szanse przeżycia. Dlatego ks. Delwyn Haroldson, ze zgromadzenia Zmartwychwstania Pana Naszego Jezusa Chrystusa, proboszcz kościoła Matki Bożej Pustynnej i Kapelan rady rycerskiej również modlił się u jego łóżka. „Pomyślałbym, że nie żyje, gdyby nie odgłosy aparatury medycznej. Namaściłem Manny’ego i pomodliłem się, mówiąc: »Dobra, księże McGivneyu, nadeszła ta

chwila; modlę się o twoje wstawiennictwo, aby Manny odzyskał życie i zdrowie«”.

Po namaszczeniu Joii, ks. Haroldson wyszedł po coś do jedzenia. „Wciąż wracała do mnie myśl, że powinienem wrócić i modlić się więcej za Manny’ego” – opowiada. „Jeśli śmierć była przesądzona, mogłem zrobić przynajmniej tyle”.

Jason Negrete również uważał, że stan Joii nie rokował zbyt dobrze. „Szczerze mówiąc, uważałem, że stoi już nad grobem i ściągają z niego pomiary pod aureolę” – przyznał.

Ksiądz wrócił na oddział intensywnej terapii i ponownie modlił się do ks. McGivneya, odmawiając różaniec przez kilka godzin. „W końcu ogarnął mnie spokój” – wspomina.

Następnego ranka otrzymał telefon od Wielkiego Rycerza Anthony’ego Forcinela: Joia siedział na łóżku i mówił. „Zamurowało mnie” – mówi ksiądz. „W ciągu 11 lat posługi, nie spotkałem się nigdy z sytuacją, by chory utrzymywany przy życiu przez aparaturę medyczną nagle ozdrowiał”.

Personel szpitala powiedział synowi Joii, Michaelowi, członkowi rady 3037 im. ks. Kustera w Chester w stanie Connecticut, że jego ojciec, który był utrzymywany przy życiu przez aparaturę, już następnego dnia był „wybudzony, świadomy i gotowy do poruszania się”, a nawet „głodny”.

Dzisiaj Joia nie porzebuje już fizycznej terapii i coraz częściej wychodzi z domu. „Wierzę, że modlitwy do ks. McGivneya mi pomogły” – mówi. „Modlitwa także leczy, nie tylko leki. Ale musisz wierzyć. (...) Wierzę, że ks. McGivney nadal nam towarzyszy. Wierzę, że w pewnym sensie prowadzi mnie przez życie”. B

JOHN BURGER pisze dla Aleteia.org i jest członkiem rady 16253 im. Andrzeja Szeptyckiego w New Haven w stanie Connecticut.

MARZEC 2024 B COLUMBIA 25
Zdjęcie: Christine Bartolucci

„ K

WYRZEŹBIĆ założyciela

Wywiad z artystą Chasem Faganem o kreatywnej wizji towarzyszącej mu przy tworzeniu pomnika bł. Michaela McGivneya

i edy kogoś maluję lub rzeźbię, zawsze mam wrażenie, że go poznaję” – mówi artysta Chas Fagan. „To jak dodanie jeszcze jednej osoby do długiej listy przyjaciół na całe życie”.

Jeśli brać pod uwagę takie kryterium, Fagan dobrze poznał bł. Michaela McGivneya w ciągu ostatnich kilku lat. W 2016 roku artysta z Karoliny Północnej namalował wizerunek, który później stał się oficjalnym portretem beatyfikacyjnym ks. McGivneya, a w ubiegłym roku ukończył drugą podobiznę założyciela Rycerzy Kolumba: marmurową figurę, która została postawiona w Sali Amerykańskich Świętych w Bazylice Narodowego Sanktuarium Niepokalanego Poczęcia w Waszyngtonie, D.C. Wcześniej, Rycerze zlecili Faganowi wykonanie dwóch rzeźb Jana Pawła II dla Narodowego Sanktuarium św. Jana Pawła II w Waszyngtonie, D.C., oraz namalowanie portretu kanonizacyjnego Matki Teresy z Kalkuty.

Najwyższy Rycerz Patrick Kelly oraz prawnuk brata ks. McGivneya, John Walshe, odsłonili nowy pomnik 8 grudnia podczas ceremonii poświęcenia, której przewodniczył kard. Christophe Pierre, nuncjusz apostolski w USA. Fagan, również obecny na tym wydarzeniu, opowiedział Columbii o ks. McGivneyu i o tym, co miał nadzieję przekazać poprzez swoje dzieło.

w stanie Connecticut. Jako student drugiego roku na Uniwersytecie Yale w New Haven przeżyłem poważny wypadek medyczny, przez który spędziłem w szpitalu ponad trzy miesiące. Kiedy mnie w końcu wypisano, wyszedłem ze szpitala i przypadkowo skręciłem w Aleję Hillhouse. Szedłem ulicą, ciesząc się przyrodą i śpiewem ptaków, które przypominały mi, że wciąż żyję. Wtedy zobaczyłem stary kościół. Pewnie pomyślałem sobie wtedy, że wejście do kościoła jest dobrym pomysłem i tak też zrobiłem.

Był pusty. Przyklęknąłem, po czym znalazłem miejsce z tyłu. Wtedy usłyszałem głos. Ten głos powitał mnie po imieniu. Gdy spojrzałem w stronę, z której dobiegał, zobaczyłem księdza, przechodzącego obok ołtarza. I tyle.

Siedziałem tam, trochę zszokowany i zdumiony, ale też lekko przerażony. Nigdy nie byłem w tym kościele, a ten ksiądz znał moje imię. Potem pomyślałem: „Może wie o mojej sytuacji lub coś podobnego. W końcu New Haven to mała społeczność”. Ostatecznie wiem tylko jedno – że poczułem się absolutnie mile widziany. To doświadczenie dało mi oparcie i pokrzepiło mnie.

COLUMBIA: Jak dobrze znałeś bł. Michaela McGivneya przed wykonaniem tego pomnika?

CHAS FAGAN: Byłem już z nim dość dobrze zaznajomiony, bo namalowałem jego portret w 2016 roku. Czuję jednak, że poznałem go dawno temu, w latach 80. – lecz nie w jego XIX wieku, ale w moich latach 80. XX wieku, w New Haven

Kościół na Alei Hillhouse stał się moim domem. Przez resztę studiów chodziłem tam na Mszę świętą. Zbierałem wszystkich kumpli i chodziliśmy tam w niedziele. To jest kościół pw. Najświętszej Maryi Panny, który był parafią ks. McGivneya. Ale o tym dowiedziałem się dopiero dużo później, wtedy zaś nie miałem o tym pojęcia.

Jak w końcu dowiedziałeś się o ks. McGivneyu?

Zanim rozpocząłem swój pierwszy projekt dla Rycerzy Kolumba, Najwyższy Rycerz Carl Anderson dał mi do przeczytania biografię ks. McGivneya. Aż podskoczyłem, gdy zdałem

26 COLUMBIA B MARZEC 2024

Po prawej: Chas Fagan spogląda na wykonany przez siebie pomnik bł. Michaela McGivneya po jego poświęceniu w Bazylice Narodowego Sanktuarium Niepokalanego Poczęcia, 8 grudnia 2023 roku. • Poprzednia strona: Zbliżenie ukazuje profil z marmurowego posągu ks. McGivneya.

sobie sprawę na początku lektury: „O Boże, kościół NMP, mój kościół, był domem ks. McGivneya!”.

Jako dzieciak na studiach nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale wtedy tak ciepło przyjął mnie sam ks. McGivney i jego parafia. To dlatego tak wiele znaczy dla mnie współpraca z Rycerzami i opowiadanie historii ks. McGivneya – farbą, gliną, brązem czy marmurem. Był zdecydowanym człowiekiem i klasycznym, troskliwym proboszczem. Co więcej, był człowiekiem czynu, dla którego nic nie było niemożliwe, z czego wszyscy możemy czerpać inspirację.

Jak podszedłeś do zadania przedstawienia bł. Michaela McGivneya w marmurze?

W ciągu 38 lat swojego życia ks. McGivney osiągnął niemało i naprawdę zmienił świat wokół siebie – tego nie da się dokonać, będąc cichym samotnikiem. To może uczynić tylko wyjątkowy człowiek. Takiego zawsze go widziałem i takim właśnie chciałem go pokazać – poprzez jego sprawczość.

Tak więc sztywny, ciężki, pionowy posąg z kamienia po prostu nie pasował. Nie mogłem stworzyć dzieła statycznego, nieruchomego, biernego. Przeciwnie, chciałem nadać mu ruch, energię. Ksiądz McGivney odwraca się więc i wskazuje na księgę Pisma Świętego z wyrytymi słowami „Jedność” i „Miłosierdzie” – założycielskimi Zasadami Zakonu. Pochyla się również lekko do przodu, jakby miał zrobić krok, a ruch podkreślają linie na jego sutannie. Zagięcia tkaniny wskazują na ruch. Sposób, w jaki w tamtym czasie szyto sutanny, sprawiał, że przy skręcie tułowia tworzyły się piękne zaokrąglenia, draperie, wspaniałe ukosy, spady i linie cienia. Ten właśnie ruch nadaje pomnikowi energii. Jeśli obejrzysz go dookoła, ujrzysz trochę tej dynamiki, z jaką żył ks. McGivney. To właśnie pragnąłem przekazać i udało się.

Równocześnie starałem się jak najdokładniej uchwycić podobieństwo. W przypadku ks. McGivneya nie zachowało się zbyt wiele zdjęć, a jedynie kilka czarno-białych, siedzących portretów. Mamy tylko kilka rzetelnych ujęć, z których da się zobaczyć kształt jego twarzy. Było więc wiele niewiadomych. Musiałem zgadywać. A w przypadku rzeźby, tych niewiadomych jest o wiele więcej niż w przypadku obrazu. Żeby namalować zadowalająco podobny portret, wystarczy jedno ujęcie. W tym przypadku nie mieliśmy żadnego ujęcia z profilu, który ukazywałby kształt jego nosa czy głowy. Musiałem więc po części zgadywać, opierając się na dostępnych zdjęciach.

Co czułeś podczas odsłonięcia wykonanego przez siebie pomnika w Bazylice Narodowego Sanktuarium Niepokalanego Poczęcia?

Nie byłem obecny przy stawianiu go w bazylice. Dostałem kilka zdjęć, widziałem też oficjalne fotografie, ale trudno

mi było rozpoznać szczegóły rzeźby. A kiedy dotarłem na miejsce jeszcze przed ceremonią, wszystko było tak zapieczętowane i zakryte, że nie było fizycznej możliwości, abym mógł ją podejrzeć.

Tego dnia byłem więc w tej samej sytuacji co wszyscy inni oczekujący na odsłonięcie, chcąc zobaczyć, jak ostatecznie wygląda marmur po obróbce powierzchni i jak pomnik wygląda w tym świetle. Oświetlenie zmienia wszystko. Ale bardzo spodobał mi się końcowy efekt i to, jak rzeźba wpasowuje się w to wnętrze. Naprawdę pięknie to współgra.

To niesamowite widzieć reakcje i słuchać ludzi. Najbardziej poruszyło mnie, gdy John Walshe odciągnął mnie na bok i powiedział, że ciężko mu patrzeć na rzeźbę. Bardzo mnie to zaciekawiło i chciałem dowiedzieć się więcej. Powiedział wtedy, że w wyrzeźbionej przeze mnie twarzy widzi swoją rodzinę – widzi w niej twarze swoich najbliższych. Pomyślałem sobie: „To dobrze. Trafiliśmy w cel”. To było cudowne. B

MARZEC 2024 B COLUMBIA 27
Zdjęcia: Paul
Haring

Wymowne milczenie JÓZEFA

Opiekun Świętej Rodziny uczy nas, jak wsłuchiwać się w głos Boga i działać zdecydowanie

Ojciec Boniface Hicks OSB

Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa” (Łk 1, 38). Te dobrze znane słowa

Maryi, które codziennie powtarzamy w modlitwie

Anioł Pański, to odpowiedź Maryi na zwiastowanie archanioła Gabriela. Tymczasem Józef przy swoim zwiastowaniu odpowiedział poprzez ciche działanie (por. Mt 1, 24). Maryja wypowiedziała słowa, a Józef „uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański”.

„To pierwsze »uczynił« stało się początkiem »drogi Józefa«” – napisał św. Jan Paweł II w adhortacji apostolskiej Redemptoris Custos (Opiekun Odkupiciela). „W ciągu całej tej drogi Ewangelie nie zapisują żadnego słowa, jakie wypowiedział. Ale milczenie Józefa ma swą szczególną wymowę” (17)

Czego może nas nauczyć „styl Józefa”, a zwłaszcza jego milczenie? W jaki sposób jako Rycerze możemy przełożyć jego postawę na nasze osobiste życie?

Cisza przyjmuje wiele różnych form, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Negatywne obejmują pasywno-agresywne „karanie milczeniem” oraz inne rodzaje nieobecności lub lekceważenia. Z kolei pozytywną ciszę można opisać za pomocą pięciu różnych postaw, które ucieleśnia św. Józef – postawy te odzwierciedlają nasze wewnętrzne zaangażowanie w czasie Mszy świętej.

Milcząca uważność. Józef zawsze utrzymywał serce otwarte,

czyste i uważne na „szmer łagodnego powiewu” Boga, który go prowadził (por. 1 Krl 19, 12).

Zachowywanie serc czystych i otwartych nie jest łatwe. To codzienny wysiłek, który polega na byciu wrażliwym na to, co dzieje się w nas – nie chodzi o nadmierną czujność, ale delikatną, nawykową samoświadomość: „Co myślę? Co czuję? Co się we mnie dzieje?”. Święty Piotr ostrzega nas: „Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć. Mocni w wierze przeciwstawcie się jemu!” (1 P 5, 8-9a).

Dla Józefa stawka była niezmiernie wysoka, ponieważ pełnił rolę opiekuna Niepokalanej i Słowa Wcielonego. Gdy Święta Rodzina znalazła się w obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa, Bóg ostrzegł Józefa i polecił mu działać (por. Mt 2, 13). Bez wątpienia, Józef musiał być czujny i trzeźwo myśleć, aby móc usłyszeć głos Boga i oprzeć się diabłu.

Milczące słuchanie. Słuchanie Boga i rozeznawanie Jego woli jest wyzwaniem dla każdego z nas, także dla św. Józefa. Najlepszym przykładem była jego imponująca walka o podjęcie najlepszej decyzji dotyczącej Maryi, jego narzeczonej, kiedy „znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego” (Mt 1, 18). Jej

niespodziewana ciąża wzbudziła w nim wielki niepokój, podobny do zakłopotania Piotra, który został przytłoczony mocą Pana nad

28 COLUMBIA B MARZEC 2024
Św. Józef ze Śpiącym Dzieciątkiem (ok. 1668-75), obraz Bartolomé Estebana Murillo Kemper Art Museum, Washington University w St. Louis

My z kolei powinniśmy

„pozwolić się »zarazić«

ciszą św. Józefa”. Józef może

nauczyć nas żyć w nieustannej, przepełnionej miłością obecności

Jezusa – w „ciszy utkanej z nieustannej modlitwy”.

Jeziorem Galilejskim i próbował się usprawiedliwić, mówiąc: „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny” (Łk 5, 8).

Maryja będąca „brzemienną za sprawą Ducha Świętego” nie była częścią planu Józefa. Sam podjął najlepszą decyzję, jaką mógł: chciał oddalić ją potajemnie. Czuł, że musi ją uwolnić i nie ingerować w to, czego Pan chciał z nią dokonać. Na szczęście Bóg nie pozostawił Józefa samemu sobie, ale zesłał mu pomoc w postaci anioła, niby kierownika duchowego. Wszyscy potrzebujemy pomocy, aby usłyszeć głos Boga. Nawet taki święty jak Józef. Bóg chce nam dać przewodników – kierowników duchowych i przyjaciół, którzy pomogą nam wyraźniej usłyszeć Jego głos. Milcząca ofiarność. Odpowiedzi Józefa na Boże natchnienia są wyrazem jego bezwarunkowej ofiarności: przyjęcie Maryi i jej dziecka, wspólna ucieczka do Egiptu i powrót do Nazaretu wymagały radykalnego posłuszeństwa. W liście apostolskim Patris Corde (Ojcowskim sercem) papież Franciszek opisał poświęcenie się Józefa w kategoriach cierpliwości, zawierzenia i daru z siebie: „Szczęście Józefa nie polega na logice ofiary z siebie, ale daru z siebie. Nigdy w tym człowieku nie dostrzegamy frustracji, a jedynie zaufanie. Jego uporczywe milczenie nie rozważa narzekań, ale zawsze konkretne gesty zaufania” (7).

Zaufanie Bogu i poddanie się władzom, które postawił na naszej ścieżce, może być trudne dla każdego z nas. Józefowi nie było łatwo żyć latami w Egipcie, czekając, aż Bóg powie mu, że nadszedł czas powrotu. Cierpliwość jest trudna, ale jak powiedział Benedykt XVI w swojej homilii inauguracyjnej: „Świat jest zbawiany dzięki Bożej cierpliwości, a niszczony przez ludzką niecierpliwość”.

Milcząca kontemplacja. Kiedy zostajemy poruszeni głębokim uczuciem miłości lub uderzeni niezwykłym przeżyciem, milkniemy wobec piękna, prawdy lub dobra, które napotykamy. Słowa tylko umniejszyłyby taką chwilę. Pomyślmy o miłości wieloletniego i trwałego małżeństwa – para siedzi razem w ciszy, czuje głęboką więź, bez słów. Józef kultywował podobne kontemplatywne milczenie: „Jego milczenie jest przesiąknięte

kontemplacją tajemnicy Boga w postawie całkowitej dyspozycyjności wobec Bożych pragnień” – powiedział papież Benedykt w 2005 roku przed modlitwą Anioł Pański. „Innymi słowy, milczenie św. Józefa nie wyraża wewnętrznej pustki, ale przeciwnie, pełnię wiary, którą nosi w sercu i która kieruje każdą jego myślą i działaniem”.

My z kolei powinniśmy „pozwolić się »zarazić« ciszą św. Józefa” – podsumował papież Benedykt. Józef może nauczyć nas żyć w nieustannej, przepełnionej miłością obecności Jezusa – w „ciszy utkanej z nieustannej modlitwy”. Z pomocą Józefa możemy zachowywać to kontemplatywne milczenie w sercu w każdej chwili, aby „nieustannie się modlić!” (por. 1 Tes 5, 17).

Milczące smakowanie. W czasie jednej audiencji w 2011 roku, w rozważaniach na temat Józefa i Świętej Rodziny Benedykt XVI powiedział: „Możemy sobie wyobrazić, że on również, podobnie jak jego małżonka i w wewnętrznej harmonii z nią, w latach dzieciństwa i dorastania Jezusa żył, rozkoszując się, że tak powiem, Jego obecnością w rodzinie”. Jesteśmy zaproszeni do tego, by uczyć się od Józefa wewnętrznego „smakowania”. Święty Józef był hojnie obdarowany miłością Maryi i Jezusa w domu w Nazarecie. Codzienne cuda przewijały się po cichu pod czujnym okiem Józefa, tak zwyczajnie, że umykały uwadze innych. Rozkoszował się miłością, czułością i subtelnością komunii i obecności osób, które rozkwitały pod jego dachem. Spoglądał z miłością na twarz śpiącego syna; zachwycał się pierwszym dziełem Jezusa w rodzinnej pracowni; radował się z dzieckiem, gdy wspólnie odwiedzali Świątynię Jerozolimską. Święty Józef może nauczyć nas smakowania w ciszy codziennych, zwyczajnych darów Boga.

Lecz Oblubieniec Bogarodzicy uczy nas także przyjmowania nadzwyczajnych darów Bożych. Zwróćmy uwagę, że przed liturgią i podczas obrzędów wstępnych Mszy świętej otwieramy nasze serca na przyjęcie Chrystusa szukając wewnętrznego wyciszenia –milczącej uważności. Podczas Liturgii Słowa nasza uważność staje się milczącym słuchaniem. W czasie ofiarowania wraz z przynoszonymi darami składamy cichą ofiarę z siebie, tak jak uczynił to św. Józef przy swoim zwiastowaniu. Przeistoczenie chleba i wina w Ciało i Krew Pana dzieje się w milczącej kontemplacji. Wreszcie, gdy przyjmujemy Go do naszego własnego ciała i podczas dziękczynienia, milcząco smakujemy Go i spoczywamy w Nim.

Święty Józef jest przykładem każdej z tych form ciszy tak bardzo, że możemy powiedzieć, iż wewnętrznie uczestniczył w wiecznej liturgii.

Na zakończenie Patris Corde papież Franciszek zauważył: „Jezus powiedział: »uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem« (Mt 11, 29), a święci są z kolei wzorem życia do naśladowania. Święty Paweł wyraźnie zachęcał: »bądźcie naśladowcami moimi!« (1 Kor 4, 16). Święty Józef mówi o tym poprzez swoje wymowne milczenie”. B

O. BONIFACE HICKS OSB jest Dyrektorem ds. Formacji

Duchowej oraz Dyrektorem Instytutu Posługi Duszpasterskiej przy Seminarium św. Wincentego w Latrobe w Pensylwanii. Członek rady 14384 Saint Vincent College, autor dzieł Through the Heart of St. Joseph (2021) oraz The Hidden Power of Silence in the Mass: A Guide for Encountering Christ in the Liturgy (2024).

MARZEC 2024 B COLUMBIA 29

Otwórzcie drzwi CHRYSTUSOWI

Od redakcji: Senat Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II przyznał tytuł doktora honoris causa prof. Carlowi A. Andersonowi, Byłemu Najwyższemu Rycerzowi Zakonu Kolumba. Uroczystość miała miejsce 8 grudnia 2023 roku w Lublinie. Uchwała Senatu KUL, na podstawie której laureat otrzymał tytuł doktora honoris causa głosi, że poprzez nadanie tego tytułu Uniwersytet pragnął „wyrazić szacunek i uznanie dla działalności prof. Carla Alberta Andersona, w szczególności w zakresie rozwoju działalności charytatywnej Zakonu Rycerzy Kolumba, promowania nauczania i dziedzictwa św. Jana Pawła II oraz propagowania cywilizacji życia”. Carl Anderson wygłosił wykład pt. „Jan Paweł II w XXI wieku”. Poniżej prezentujemy jego tekst.

W istocie brakuje mi słów, które dałyby odpowiedni wyraz mojej wdzięczności wobec wydziału i władz, a zwłaszcza – mam prawo to teraz tak ująć – wobec naszego rektora ks. prof. dr. hab. Mirosława Kalinowskiego, za zaszczyt otrzymania stopnia doktora honoris causa tej znamienitej uczelni, na której przez 24 lata wykładał Karol Wojtyła. Znaczącym jest dla mnie również fakt, że spotykamy się tutaj w roku, w którym Instytut Studiów nad Małżeństwem i Rodziną im. Jana Pawła II w Waszyngtonie opublikował pierwsze dwa tomy z serii krytycznych wydań dzieł zebranych Karola Wojtyły/Jana Pawła II pt. Osoba i czyn, a ostatnio Wykłady lubelskie i prace poświęcone Maksowi Schelerowi.

30 COLUMBIA B MARZEC 2024 Zdjęcie: Tomasz Koryszko/KUL
o antidotum Jana Pawła II na sekularyzację

W 1929 r. G.K. Chesterton napisał, że „doniosłość dzieła Tomasza Morusa jest obecnie najwyższa od czasu jego śmierci [...], niewątpliwie jednak nie tak wysoka, jaką będzie za sto lat”. Wydaje mi się, że stwierdzenie to jest równie prawdziwe w odniesieniu do św. Jana Pawła II i  doniosłości jego dzieła dla XXI wieku. Proszę pozwolić, że tytułem wyjaśnienia, dlaczego tak sądzę, posłużę się pewnymi doświadczeniami ze Stanów Zjednoczonych dotyczącymi wyzwań, jakie nowoczesność stawia wobec chrześcijaństwa, a zwłaszcza postępów sekularyzmu w demokracjach liberalnych. Następnie przedstawię nieco uwag na temat podejścia, jakie Jan Paweł II przyjął w odpowiedzi na taki rozwój wydarzeń. Uwagi te, rzecz jasna, nie wyczerpują wprawdzie tematu, mogą jednak doskonale posłużyć jako przedsłowie do szerszej dyskusji.

MIT SEKULARYZACJI

Na początek kilka przemyśleń na temat sekularyzacji życia w Ameryce. Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych XIX wieku amerykańskie prawo i kultura pozostawały pod silnym wpływem ponad dwóch stuleci protestantyzmu – trzydzieści siedem z czterdziestu dwóch stanów, które wówczas składały się na Stany Zjednoczone, w swoich konstytucjach stanowych uznawało zwierzchnictwo władzy Boga, a Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych wskazywał, że „życie Ameryki, które wyraz swój znajduje w jej prawach, działaniach, zwyczajach i w społeczeństwie, niezmiennie (potwierdza) tę samą prawdę [...], że jest to naród chrześcijański”.

Protestancka hegemonia nad amerykańskimi instytucjami prawnymi, kulturalnymi i społecznymi, odzwierciedlona w tym stwierdzeniu, to czas dawno zaprzeszły. Obecnie nową normą jest będące skutkiem jej załamania się sprywatyzowanie religii, jej marginalizacja w sferze życia publicznego i postępująca utrata znaczenia w amerykańskim dyskursie publicznym i w treści stanowionych praw. Ograniczenia czasowe nie pozwalają mi na szczegółowe prześledzenie przebiegu tych przemian. Chciałbym jednak wskazać na nieadekwatność tego, co jest nazywane mitem sekularyzacji we wszelkich próbach objaśnienia, co się naprawdę wydarzyło. Mam tu na myśli twierdzenie, że sekularyzm jest powiązany z nowoczesnością w taki sposób, że jego tryumf nad religią jest nieunikniony.

Ponad pół wieku temu wielki amerykański socjolog religii Robert Bellah postawił tezę, że sekularyzację należy uznać za „mit”. „Nie jest to w żadnym wymiarze” – pisał dalej – „zjawisko naukowe. Ta teoria, czy też mit, przynależy do nurtu Oświecenia, według którego nauka niesie światło, które rozproszy mroki religii i  innych zabobonów”. Jednakże mit sekularyzacji okazuje się niewystarczający do zadowalającego opisu złożonych wydarzeń historycznych, ponieważ opiera się na deterministycznym poczuciu nieuniknioności, które wyklucza rolę wolności człowieka w historii.

W swojej pracy The Secular Revolution (Rewolucja zeświecczenia) socjolog Christian Smith stanowczo sprzeciwia się

poglądowi o nieuniknioności sekularyzmu. Pisze: „w przebiegu historycznym sekularyzacja instytucji amerykańskiego życia publicznego nie była naturalnym, nieuniknionym i abstrakcyjnym produktem ubocznym modernizacji; była raczej wynikiem walki pomiędzy rywalizującymi ze sobą grupami o  sprzecznych interesach, dążącymi do sprawowania kontroli nad świadomością i instytucjami społecznymi”. Smith stwierdza, że pojawienie się sekularyzmu było wynikiem szeregu takich konfrontacji, w których kluczową rolę odgrywały „władza i autorytet, mobilizacja oraz transformacja kulturowa i instytucjonalna”.

Jego zdaniem możemy lepiej zrozumieć sekularyzm jako siłę kulturową, pojąwszy najpierw, że jest to siła rewolucyjna, choć pokojowa. W tym ujęciu, sekularyzacja nie była niczym nieuniknionym. Wręcz przeciwnie, sekularyzacja nabierała tempa ze względu na wysiłki podejmowane przez sieć aktywistów na jej rzecz z jednej strony, a z drugiej ze względu na niezdolność przywódców i instytucji protestanckich do podjęcia adekwatnej na nią odpowiedzi intelektualnej, kulturowej i społecznej”.

Rewolucje nie są nieuniknione.

W  każdej rewolucji można w  jakimś sensie dostrzec to, co według Chateaubrianda charakteryzowało rewolucję francuską – że „dokonała się ona, zanim nastąpiła”. Niemniej jednak prawdziwa jest teza historyka Carla Beckera dotycząca rewolucji amerykańskiej – być może rzeczywiście dokonała się ona w umysłach ludzi, zanim uczynili z niej owoc pracy swoich rąk, co nie zmienia faktu, że praca ta była konieczna, a jej wynik pozostawał przez jakiś czas nierozstrzygnięty. Założenie nieuniknioności pozostaje jednym z najbardziej brzemiennych w skutki zastosowań słynnej nauki Sun Tzu, wedle której sztuka wojny znajduje swój najwyższy wyraz w pokonaniu wroga bez walki. Jeśli przyjmujemy nieuniknioność sekularyzmu, najbardziej racjonalną odpowiedzią jest przystosowanie się. Jednakże temu, co nie jest nieuniknione, można się przeciwstawić, a to, czemu można się przeciwstawić, można powstrzymać.

Historycznie jednak rzecz biorąc, rewolucji nie powstrzymuje się poprzez re-afirmację status quo [ante], które zostało już wcześniej podważone. Rewolucje powstrzymuje się za pomocą idei, które niosą ze sobą większą siłę inspiracji niż sam ideał rewolucyjny.

Pogląd Chateaubrianda, że rewolucje dokonują się, zanim faktycznie nastąpią, pomaga nam lepiej zrozumieć obserwację Petera Bergera, luterańskiego pastora pochodzenia żydowskiego, że tradycja chrześcijańska „niesie w sobie nasiona sekularyzacji”. Wśród nasion tych znajdowała się tendencja amerykańskiego protestantyzmu do relatywizowania prawdy, subiektywizacji moralności i sekularyzacji wiedzy. Teza ta okazała się prawdziwa w podwójnym znaczeniu. Po pierwsze, tendencje te zapewniły żyzne podglebie do rozwoju sekularyzmu. Po drugie, w zakresie, w jakim te same elementy sekularyzmu stanowiły lustrzane odbicie tendencji obecnych w protestantyzmie, podobieństwa te maskowały zagrożenie ze strony sekularyzmu, które ujawniło się w pełni dopiero w jego zaawansowanym stadium.

Amerykański protestantyzm biblijny istotnie różnił się od bardziej magisterialnego protestantyzmu istniejącego wówczas w  całej Europie. Amerykańscy purytanie i ich angielscy odpowiednicy głosili „oczyszczenie” protestantyzmu z wszelkich

MARZEC 2024 B COLUMBIA 31

pozostałości katolicyzmu i praktykowanie „czystego” chrześcijaństwa. Ich religijna „czystość” koncentrowała się na indywidualnej relacji wierzącego z Pismem Świętym oraz na wadze interpretacji i doświadczenia jednostki. Angielski poeta John Milton dobrze opisał ducha przewodniego amerykańskiego protestantyzmu, pisząc, że „tylko Pismo Święte może być ostatecznym sędzią i instancją odwoławczą w sprawach religii, i to tylko w sumieniu każdego chrześcijanina”.

W 1835 roku Alexis de Tocqueville zauważył w O demokracji w Ameryce, że chociaż wiele kościołów protestanckich różni się stylem sprawowania i wykonywania praktyk religijnych, „wszystkie one zgadzają się co do obowiązków, które ciążą na człowieku wobec drugiego człowieka”. Z biegiem czasu okazało się, że nawet ten konsensus został zniweczony przez kwestię niewolnictwa. Niewolnictwo miało podzielić Stany Zjednoczone politycznie i religijnie. Chrześcijanie posiadający niewolników przytaczali odniesienia do niewolnictwa w  Starym Testamencie, natomiast chrześcijanie z północy nie mogli zrozumieć, jak można pogodzić przykazanie Chrystusa, aby miłować bliźniego, z prawem do jego zniewolenia. Jakim sposobem lektura tej samej Biblii prowadzić mogła do przeciwstawnych wniosków w sprawie tak ważnej jak niewolnictwo? Amerykańscy protestanci nigdy nie udzielili zadowalającej odpowiedzi na to pytanie, a amerykański protestantyzm już nigdy się nie odrodził. Kwestia niewolnictwa skruszyła fundamenty opartego wyłącznie na Biblii amerykańskiego protestantyzmu, który legł u podstaw tego, co nazywa się amerykańską cywilizacją biblijną. Biblia, nie będąca już źródłem jedności, stała się, jak na ironię, źródłem upadku chrześcijaństwa.

W Świętym baldachimie, Peter Berger wyjaśnia: „Przez sekularyzację rozumiemy proces, w  wyniku którego sektory społeczeństwa i  kultury wyzwalają się spod dominacji instytucji i symboli religijnych”. Bergera wyobrażenie baldachimu rozciągającego się nad społeczeństwem sugeruje, jak możemy rozumieć wpływ religii na kulturę. Pomaga nam także zrozumieć utratę znaczenia religii, postępującą wraz z odrzuceniem przez kolejne instytucje w sferze edukacji, ekonomii, nauki czy

Ówczesny Najwyższy Rycerz Carl Anderson podczas prywatnej audiencji u papieża Jana Pawła II w 2002 roku.

polityki wpływów religijnych i rozwijaniem swoich własnych, niezależnych racji działania, co jest jednoznaczne z opuszczeniem przestrzeni chronionej świętym baldachimem.

Kwestią zasadniczą jest to, że „sekularyzacja ma charakter raczej strukturalny niż doktrynalny. Sekularyzacja nie oznacza, że nikt już nie zajmuje się religią. Ruchy religijne mogą nadal kwitnąć, jednak obecnie przyjmują charakter ruchów prywatnych”. Ta zmiana charakteru z publicznego na prywatny ma ogromne konsekwencje dla religii takiej jak katolicyzm, który uznaje się za powołanego do głoszenia prawdy o dobru wspólnym. Rozstrzygnięcie pozbawiające religię takiej roli oznacza nie tylko przedefiniowanie roli religii w społeczeństwie, ale także przedefiniowanie samej religii. Praktycznym skutkiem zaprzeczenia publicznej roli religii jest przedefiniowanie religii w taki sposób, aby lepiej wpisywała się w model protestancki – zwłaszcza w zakresie relatywizacji prawdy, subiektywizacji moralności i sekularyzacji wiedzy.

Sekularyzację postrzega się często jako wyzwanie zrodzone poza religią. Jeśli jednak analizujemy jej postęp w kategoriach słabnącego wpływu religii na poszczególne segmenty społeczeństwa, wówczas procesu sekularyzacji nie można właściwie zrozumieć bez realistycznej oceny słabnącej żywotności religii w konkretnym społeczeństwie. W Stanach Zjednoczonych wzrost fali sekularyzmu umożliwiły zjawiska zachodzące wewnątrz religii, mianowicie to, co moglibyśmy nazwać osłabieniem struktury odpornościowej kościołów protestanckich. Wspólnoty te osłabione zostały nie tylko debatami na temat niewolnictwa, ale także nasilającymi się zmianami postrzegania samego życia religijnego.

William James podjął ten problem w Odmianach doświadczenia religijnego. W książce tej „dokonuje on rozróżnienia między żywym doświadczeniem religijnym, które jest doświadczeniem jednostki, a życiem religijnym, które jest pochodne, ponieważ zostało jedynie przejęte od wspólnoty lub Kościoła”. James argumentuje, że większość wierzących doświadcza jedynie „życia religijnego z drugiej ręki”, stworzonego dla nich przez innych. James twierdzi, że „są ludzie, których doświadczenie religijne jest autentyczne i przemożne – zostaje ono następnie przekazane za pośrednictwem pewnych instytucji; zostaje przekazane innym, a ci wykazują skłonność do przeżywania go jakby z drugiej ręki. Na drodze przekazu siła i intensywność oryginału zwykle ulegają zagubieniu, a w końcu pozostaje jedynie „nijaki nawyk”. W tym ujęciu „religia prawdziwie ogniskuje się w doświadczeniu indywidualnym, a nie w życiu zbiorowym”.

WEZWANIE JANA PAWŁA II

Dochodzimy w ten sposób do słynnego wezwania, które św. Jan Paweł II sformułował na początku swojego pontyfikatu: „[...] Otwórzcie drzwi dla Chrystusa! [Dla jego zbawczej władzy] otwórzcie granice państw, systemów ekonomicznych, systemów politycznych, kierunków cywilizacyjnych”. W 1978

roku wielu z nas odebrało te słowa jako nową wszechświatową inicjatywę na rzecz wolności religijnej, rzucającą wyzwanie

32 COLUMBIA B MARZEC 2024
Zdjecie: L'Observattore Romano

marksistowskim reżimom totalitarnym, w których drzwi dla Chrystusa pozostawały zatrzaśnięte.

Jednak dziś, pośród dyskusji o przyszłości społeczeństw ponowoczesnych, słowa te rzucają wyzwanie demokracjom, w których sekularyzm prowadzi do marginalizacji chrześcijaństwa. Jeśli sekularyzacja oznacza uwolnienie się instytucji kulturalnych spod wpływów religijnych, to wezwanie do otwarcia drzwi tych sektorów społeczeństwa dla Chrystusa sygnalizuje próbę przeciwstawienia się sekularyzacji na nowo.

Co znamienne, papież nie przedstawił tego wezwania w kategoriach praw i przywilejów instytucji religijnych, ani też wyłącznie w kategoriach wolności religijnej jednostek. Ponieważ demokracje świata zachodniego uznają już wolność religijną, wezwanie złożone w takich kategoriach koncentrowałoby się przede wszystkim na zakresie, w jakim wolność religijna jest uznawana, a także na adekwatności tego uznania.

Jednak Jan Paweł II oparł swoje wezwanie na kwestii bardziej fundamentalnej, mianowicie na adekwatności rozumienia osoby ludzkiej w nowoczesności. „Nie lękajcie się! Chrystus wie, »co jest w człowieku«”. W wezwaniu tym dostrzegamy jednocześnie aspekt bezkompromisowy: „On jeden [wie]”. Twierdzenie to odwołuje się do podstaw zachodniego liberalizmu.

Od zarania swojego pontyfikatu Jan Paweł II rzucał wyzwanie nowoczesności nie tylko w kwestii wolności, ale także w kwestii relacji wolności do prawdy – prawdy o osobie ludzkiej definiowanej z perspektywy antropologii chrystocentrycznej. Antropologia ta została zaczerpnięta z Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym Soboru Watykańskiego II Gaudium et spes (pkt. 22): „Tajemnica człowieka wyjaśnia się naprawdę dopiero w tajemnicy Słowa Wcielonego. [...] Chrystus, nowy Adam [...] objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi i okazuje mu najwyższe jego powołanie”. Przesłanie to ma znaczenie fundamentalne nie tylko dla teologii Jana Pawła II, ale także dla jego papieskiej misji. Jak napisał w Fides et Ratio, „[słowa te] stanowią jeden z niezmiennych punktów odniesienia dla mego nauczania”. Cytat ten zamieszcza papież zresztą w znaczących elementach wywodu w niemalże wszystkich swoich encyklikach.

Stanowi on fundament, na którym Jan Paweł II rozwija swoją chrystocentryczną antropologię miłości. Pisze w Redemptor Hominis (pkt. 10): „Człowiek nie może żyć bez miłości. Człowiek pozostaje dla siebie istotą niezrozumiałą, jego życie jest pozbawione sensu, jeśli nie objawi mu się Miłość, jeśli nie spotka się z Miłością, jeśli jej nie dotknie i nie uczyni w jakiś sposób swoją, jeśli nie znajdzie w niej żywego uczestnictwa. I dlatego właśnie Chrystus-Odkupiciel, jak to już zostało powiedziane, »objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi«”. Dla Jana Pawła II ścisłe powiązanie chrystologii i antropologii stanowi fundamentalny element nauczania Soboru Watykańskiego II, a tym samym jego własnego pontyfikatu. Czerpiąc właśnie z tej antropologii Jan Paweł II wypowiadał się o kulturze życia i cywilizacji miłości.

Ci, którzy – opierając się przede wszystkim na amerykańskiej interpretacji Dignitatis humanae – twierdzą, że Sobór Watykański II należy rozumieć przez pryzmat pojednania, do którego doprowadził między katolicyzmem a nowoczesnością, ewidentnie nie dostrzegają centralnego miejsca, jakie antropologia

chrystocentryczna zajmuje w Gaudium et spes. Antropologia ta umożliwia wyjście poza mitologiczne i ateistyczne antropologie Rousseau, Hobbesa, Locke'a, Kanta, Hegla, Marksa i Nietzschego. Naszą epokę można nazwać ponowoczesną. Możemy mieć silne poczucie tego, czym nasza epoka już nie jest, i dlaczego filozofowie XVIII i XIX wieku nie są już dla nas przekonujący. Nie mamy jednak jednoznacznego obrazu tego, co nas czeka w przyszłości. Jan Paweł II wysuwa dalekosiężną sugestię, że nasza przyszłość powinna być kształtowana przez Chrystusa, a nie definiowana przez Jego odrzucenie. Jeśli wiek XX był okresem wielkiej walki z państwem totalitarnym, to wiek XXI może naznaczyć wielka walka o przyszłość państwa liberalnego.

Jan Paweł II rzucał wyzwanie współczesnej kulturze zeświecczenia przez cały swój pontyfikat. Można tu dostrzec wiele podobieństw z krytyką klasycznej kultury rzymskiej, podejmowaną przez pierwszych Ojców Kościoła. W ocenie historii dokonania św. Jana Pawła II być może będą porównywalne z dokonaniami św. Augustyna – ze względu na wizjonerską drogę, którą wskazał Kościołowi na przyszłość, na jego zmaganie się ze schyłkiem jednej epoki, zanim nie wyłoni się nowa.

Christopher Dawson przypomina nam, że religię i  kulturę można rozumieć jako zjawiska, które starają się objąć „całościowo sposób życia społeczeństwa”. W  przednowoczesnych społeczeństwach chrześcijańskich jedynie nieliczne elementy życia „pozostawały poza domeną religii”. W społeczeństwach tych „religia była zakorzeniona w politycznej i społecznej tkance wspólnoty oraz była integralną częścią wszystkich pozostałych elementów jej życia, nierozerwalnie z nimi związaną”. Historycznie rzecz biorąc, katolicyzm głosił swoje powołanie do normowania życia społecznego we wszystkich jego aspektach. Dziś jednak na podobną misję powołuje się jego główny konkurent, sekularyzm, który gwałtownie spycha chrześcijaństwo na margines społeczeństwa.

Zeświecczona kultura nie widzi miejsca dla religii ani w codziennym życiu jednostek, ani w życiu społecznym. Nie myślimy już o religii tak, jak myśleli o niej nasi przodkowie w epoce przednowoczesnej. Nie postrzegamy już religii jako sposobu życia w pełnym tego słowa znaczeniu, ale jako jeden

„Jeśli sekularyzacja oznacza uwolnienie się instytucji

kulturalnych spod wpływów

religijnych, to wezwanie do otwarcia drzwi tych sektorów

społeczeństwa dla Chrystusa

sygnalizuje próbę przeciwstawienia się sekularyzacji na nowo”.

MARZEC 2024 B COLUMBIA 33

z wielu wyborów, jakich możemy dokonywać pod baldachimem świeckiej kultury. Chrześcijanie wciąż wprawdzie mogą odwoływać się do znaczenia wyznawanych wartości duchowych dla społeczeństwa, czy też do chrześcijańskich „korzeni” społeczeństwa. Jednakże dla sekularyzmu z  gruntu nieakceptowalne jest powoływanie się przez chrześcijaństwo na bycie nośnikiem ważkich prawd doniosłych dla dobra wspólnego.

Płynność kultury i jej złożoność w dzisiejszym szybko zmieniającym się społeczeństwie przywodzi na myśl powiedzenie Heraklita, że „nie można dwa razy wejść do tej samej rzeki” – ponieważ kultura to „nieustannie zmieniający się konstrukt powstały w wyniku interakcji wielu dyskursów”. W Redemptoris Missio mówi Jan Paweł II: „Proces włączania Kościoła w kultury narodów wymaga długiego czasu: nie chodzi tu o dostosowanie czysto zewnętrzne, gdyż inkulturacja »oznacza wewnętrzne przekształcenie autentycznych wartości kulturowych przez ich integrację w chrześcijaństwie i zakorzenienie chrześcijaństwa w różnych kulturach«”. Postrzega zaangażowanie chrześcijaństwa w kulturę jako proces ciągły, stopniowy i wieloaspektowy, którego celem jest zintegrowanie chrześcijaństwa w całym życiu społecznym. Trudno o bardziej strategiczną wizję stawienia czoła procesom sekularyzacji. Podjęcie takiego wyzwania nie następuje jednak automatycznie, ale wymaga aktywnego uczestnictwa wielu ludzi.

Antropologia chrystocentryczna Jana Pawła II to nie tylko antidotum na sekularyzację. To także antidotum na nijakość życia religijnego. Teologia miłości Jana Pawła II to nie ćwiczenie akademickie, ale rdzeń życia katolickiego, sedno wezwania do „otwarcia na oścież drzwi dla Chrystusa” w sercu wierzącego. Wątek ten stale powtarza się w każdym orędziu Jana Pawła II na Światowe Dni Młodzieży. Jego pielgrzymki na Światowe Dni Młodzieży są przykładami przeświadczonego

o słuszności swojej misji ewangelizacyjnej katolicyzmu w pełnym tego określenia znaczeniu, a nie religii z odzysku.

Pielgrzymki te sugerują coś więcej: że chrystocentryczne rozumienie osoby ludzkiej oraz zbudowana na nim kultura życia i miłości może być inspiracją dla przyszłych pokoleń, stanowiąc jednocześnie zasadę jednoczącą społeczeństwo w przyszłości.

KONIEC HISTORII

Z jakiej racji historia miałaby się zakończyć na sekularyzmie?

Wszak ostatnia próba uwierzenia ludzkości w koniec historii, którego oblicze nie miało być chrześcijańskie, a religia, rodzina i prawo naturalne miały być unieważnione, przyniosła wątpliwe rezultaty. Czy poza stopniowym dostosowywaniem chrześcijaństwa do logiki sekularyzmu dzisiejsi katolicy nie dysponują niczym bardziej substancjalnym, co mogliby wnieść do historii?

W  swoich głębokich rozważaniach nad chrześcijańskim sensem historii Romano Guardini napisał, że rozstrzygnięcie co do ostatecznego znaczenia historii zapadnie z perspektywy nie innej, jak tylko jej opowiedzenia się za Chrystusem lub przeciwko Chrystusowi. Według niego, chrześcijanie będą zmuszeni stawić czoła społeczeństwu, w którym „celem ostatecznym wśród wszystkich jego dążeń [...] będzie udowodnienie, że istnienie bez Chrystusa jest możliwe”. Co więcej, chrześcijanie staną wobec twierdzenia, że „Chrystus jest wrogiem istnienia, które może urzeczywistnić się tylko wtedy, gdy zniszczone zostaną wszystkie wartości chrześcijańskie”.

W Polsce Jan Paweł II powiedział, że „Chrystus nie przestanie być dla nas otwartą księgą życia na przyszłość”. Historia oceni, czy miał rację.

Od dwóch stuleci Polacy czerpią inspirację z obrazu Polski jako „Chrystusa Narodów”. Co prawda to określenie Adama Mickiewicza wydaje się być na wyrost. Żaden naród nie może rościć sobie prawa do bycia „Chrystusem Narodów”. Być może jednak bliższe prawdy było to, co napisał później: „Nie Wy macie uczyć się cywilizacji od cudzoziemców, ale macie uczyć ich prawdziwej cywilizacji chrześcijańskiej [...] Jesteście wśród cudzoziemców jako Apostołowie wśród bałwochwalców”.

Wszyscy wiemy, a Polacy nigdy o tym nie zapomnieli, że koniec historii nie jest kolejnym -izmem, nie jest ideą. Kresem historii jest osoba ludzka.

Być może w dzisiejszych czasach na wyrost jest nawet twierdzenie, że naród może być apostołem. Z  całą pewnością możemy jednak powiedzieć: ten naród wydał następcę apostołów, który poprowadził cały kontynent do wolności i starał się nauczać narody cywilizacji chrześcijańskiej, cywilizacji miłości. Możemy też powiedzieć, że wielu z nas wiernie trwało przy jego boku.

doktoratu honoris causa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego z rąk rektora ks. prof. Mirosława Kalinowskiego, Lublin, 8 grudnia 2023 roku .

34 COLUMBIA B MARZEC 2024
Zdjecie: Tomasz Koryszko/KUL

Rycerze

Miłosierdzia

Każdego dnia Rycerze na całym świecie mają okazję, by coś zmienić – przez pracę społeczną, zbieranie funduszy, czy modlitwę. Doceniamy każdego Rycerza za jego siłę, współczucie i oddanie w budowaniu lepszego świata.

Rycerze z rady 9905 im. św. Józefa w Lino Lakes w Minnesocie przyglądają się, jak tamtejszy parafianin, Thomas Pett, posyła krążek w kierunku bramki podczas dorocznego turnieju hokejowego Rycerzy Kolumba. W zawodach, które odbywały się 7 stycznia, po niedzielnych Mszach świętych w przykościelnej sali, uczestniczyło dwanaścioro dzieci.

Aby zaprezentować działania Twojej rady w tej sekcji, przyślij zdjęcie z akcji wraz z opisem na adres columbia@kofc.pl RYCERZE MIŁOSIERDZIA
Zdjęcie: David Ellis
„Jezus zaprasza, bym przyszedł i zobaczył”.

Pamiętam, że gdy wyprowadziłem się z domu i wyjechałem na studia, cieszyłem się z trzech rzeczy: rozpoczęcia pracy nad magisterium z dziedziny informacji kwantowej, znalezienia wspólnoty w parafii i przeniesienia się do nowej rady Rycerzy Kolumba.

Gdy dziś wspominam ten czas, widzę te lata przez pryzmat słów Jezusa „Chodźcie, a zobaczycie” (J 1, 39). Widzę, jak Jezus zaprasza mnie, bym „przyszedł i zobaczył” dziw Bożego stworzenia poprzez niesamowity świat fizyki kwantowej. Widzę, jak Jezus zaprasza mnie, bym „przyszedł i zobaczył” Go w sakramentalnym życiu parafii, do których należałem. Wreszcie widzę, jak Jezus zaprasza mnie, bym „przyszedł i zobaczył” wszystkie wspaniałe rzeczy, jakie mogę uczynić dla innych i czego mogę nauczyć się o naszej wierze dzięki Rycerzom Kolumba.

Zarówno moje studia, jak i zaangażowanie w życie Rycerzy – a także mnogość wspierających przyjaciół, krewnych i księży – wszystko to w głównej mierze wpłynęło na moją decyzję o wstąpieniu do seminarium. Przygotowując się do święceń, które przyjmę w tym roku, wciąż słyszę Jezusa zapraszającego mnie, bym „przyszedł i zobaczył” Jego wspaniały plan na moje życie.

Archidiecezja Winnipeg

Rada 1435 w Brandon w prowincji Manitoba

Zdjęcie: Ryan Parker
WSPIERAJ MODLITWĄ I DZIAŁANIEM POWOŁANIA KAPŁAŃSKIE I ZAKONNE. TWOJE ZAANGAŻOWANIE MOŻE UCZYNIĆ CUDA.

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.