Magazyn polonia nr 7

Page 1

Magazyn

POLONIA Kwartalnik Polaków w Niemczech

Berlin – 2016 – nr7



Magazyn

POLONIA Kwartalnik Polaków w Niemczech

Berlin – 2016 – nr7


POLONIA

MAGAZYN Kwartalnik, rok założenia – 2013 www.magazyn-polonia.de Wydawca: Konwent Organizacji Polskich w Niemczech www.konwent.de Redaktor wydania: Agata Lewandowski Redaguje zespół: Arkadiusz B. Kulaszewski, Agata Lewandowski, Wiesław Lewicki, Bogdan Żurek Redaktor odpowiedzialny: Alexander Zając Współpraca: Krystyna Koziewicz (Berlin), Barbara Małoszewska (Monachium), Romuald Mieczkowski (Wilno), Sława Ratajczak (Hamburg), Sławomir Sobczak (Chicago), Andrzej Szulczyński (Berlin), Joanna Trümner, Tadeusz Urbański (Sztokholm) i inni Kwartalnik powstaje we współpracy z Związkiem Dziennikarzy Polskich w Niemczech T.z.; http://zdpn.wordpress.com/ Opracowanie i koncepcja graficzna: Agata Lewandowski

Zdjęcie na okładce: Zespół z Hanoweru podczas jubileuszowego koncertu z okazji 25-lecia podpisania Polsko-Niemieckiego Traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy ISSN 2197-9324 ©Konwent Organizacji Polskich w Niemczech, 2013


SPIS TREŚCI OD REDAKCJI Alexander Zajac………................................................................. 7 Z REGIONÓW Hamburg: Sława Ratajczak, Wydarzenia kulturalne, patriotyczne… Wspólne polsko-niemieckie; Warsztaty szkolne w rezydencji Konsula Generalnego....................................................................... 8 Sława Ratajczak, Wiele nas łączy – coraz mniej dzieli………….. 13 Nadrenia Północna-Westfalia: Wiesław Lewicki, Nagroda Polonicus 2016……………………... 15 Leonard Paszek, O nas i dla nas – 24 lata po polsku w Radiu Duisburg............................................................................ 17 Claudia Daniel, Piątek należy do „perełki” – polonijna grupa taneczna z Duisburga; „Rawa Blues Band” z Lüdenscheid……..... 18 Hanower: Waldemar Kostrzębski, Po polsku z Radiem Flora....................... 21 Badenia-Wirtembergia: E. Mitka-Matejko, Stuttgart – Międzychód i Weinstadt grają w piłkę nożną – być jak Marcin Kamiński……………………...... 23 Monachium: Robert Zadura, Nowy konsul ds. Polonii w Monachium……..… 25 Bogdan Żurek, Sztandar dla polskich chrześcijan w Erdingu; Narodowe Czytanie – Quo vadis; Jubileusz 100-lecia urodzin Tadeusza Chciuka-Celta; Polska szopka na Dworcu Głównym w Monachium ……………………................................................. 26 Krzysztof Witek, Rocker Zone w Monachium – grupa fanów prawdziwego rocka.......................................................................... 31 Berlin: Krystyna Koziewicz, Ein Phönix aus der Asche............................. 34 Krystyna Koziewicz, O Polsce i Polonii na Forum Ekonomicznym w Krynicy; Forum Polonijne; Patent na dialog………….................. 35 Joanna Trümner, Festyn jubileuszowy Spotkania Polsko-Niemieckie w Columbiahalle.............................. 39 Joanna Trümner, Koncert kończący obchody jubileuszu 25-lecia Traktatu Polsko-Niemieckiego.....………........................................ 41 Arkadiusz Kulaszewski, Spotkania z polską kulturą..................... 43 AlexanderZajac, III Kongres Organizacji polskich w Niemczech….. 45 NAGRODY – ODZNACZENIA – WYRÓŻNIENIA Piotr Małoszewski, 35. rocznica wprowadzenia stanu wojennego. Odznaczenie Bogdana Żurka Krzyżem Wolności i Solidarności…. 49 3


Bogdan Żurek, Nic o Polonii bez Polonii. Prof. Piotr Małoszewski – członkiem Polonijnej Rady Konsultacyjnej przy Marszałku Senatu RP………………....................................... 54

HISTORIA Marek Prorok, Polskie ślady w Monachium – Józef Mackiewicz… 57 Ewa Maria Slaska, Roman Brodowski, O polskich grobach w Berlinie. Cyganie…….….............................................................. 60 KAWIARNIA ARTYSTYCZNA Literatura: Katarzyna Krenz, Nè son già morto……….................................. 66 Muzyka: Jolanta Łada-Zielke, Wagner w rytmie poloneza – rozmowa z Dr. Frankiem Piontkiem……........................................ 69 Romuald Mieczkowski, Gwiazdy polskiej estrady …w ZSRR. Niezwykły los urodzonego w Berlinie Ady Rosnera ….................. 72 Film: Agata Lewandowski, 45. Lubuskie Lato Filmowe…………......... 80 Agata Lewandowski, Festiwal Filmowy EMiGRA w Berlinie….. 84

KĄTEM OKA – KORESPONDENCJE WŁASNE Maciej Mieczkowski, Wołyń (nie)oglądany w Kijowie………..... 88 Ewa Maria Slaska, Jedność Niemiec. Słuchając przemówienia prezydenta Joachima Gaucka w Dreźnie…………………............. 93

MEDIA Agata Lewandowski, III Europejskie Forum Mediów Polonijnych w Pułtusku……................................................................................ 100 OŚWIATA Agata Lewandowski, Europa – nasza (wspólna) historia. Pierwszy niemiecko-polski podręcznik do nauki historii………… 104 POLSKA MISJA KATOLICKA Ks. Jerzy Grześkowiak, Kończy się Rok Miłosierdzia! Ale nie samo Miłosierdzie…………............................................... 107 Hospicjum w Wilnie........................................................................ 110 Ks. Jerzy Grześkowiak, Więcej radości i humoru w kościele…... 111

4


INHALTSVERZEICHNIS VON DER REDAKTION Alexander Zajac.............................................................................. 7 AUS DEN REGIONEN Hamburg: Sława Ratajczak, Kulturelle und patriotische Ereignisse, gemeinsame deutsch-polnische Schulworkshops in der Residenz des Generalkonsuls........................................................................... 8 Sława Ratajczak, Vieles verbindet uns – immer weniger trennt uns... 13 Nordrhein-Westfalen: Wiesław Lewicki, Der Polonicus-Preis 2016.................................. 15 Leonard Paszek, Über uns und für uns – 24 Jahre von Radio Duisburg auf Polnisch..................................................... 17 Claudia Daniel, Freitag gehört der „Perełka“ – die Polonia-Tanzgruppe aus Duisburg; „Rawa Blues Band“ aus Lüdenscheid............................................................................... 18 Hannover: Waldemar Kostrzębski, Auf Polnisch mit Radio Flora................. 21 Baden-Württemberg: E. Mitka-Matejko, Stuttgart, Międzychód und Weinstadt spielen Fußball – sein wie Marcin Kamiński................................... 23 München: Robert Zadura, Neuer Konsul für Angelegenheiten...................... 25 der Polonia in München Bogdan Zurek, Fahne für die polnischen Christen in Erding; Das nationale Lesen – Quo vadis; Jubiläum des 100-jährigen Geburtstages von Tadeusz Chciuk-Celta; Polnische Weihnachtskrippe auf dem Hauptbahnhof in München................... 26 Krzysztof Witek, Rocker Zone in München – die Fangruppe des wahren Rocks............................................................................. 31 Berlin: Krystyna Koziewicz, Ein Phönix aus der Asche............................. 34 Krystyna Koziewicz, Über Polen und Polonia auf dem Wirtschaftsforum in Krynica; Das Forum der Polonia; Das Patent für Dialog....................................................................... 35 Joanna Trümner, Jubiläumsfest Deutsch-Polnische Begegnungen in der Columbiahalle................................................. 39 Joanna Trümner, Festkonzert aus dem Anlass des 25-jährigen Jubiläums des deutsch-polnischen Vertrags............ 41 Arkadiusz Kulaszewski, Treffen mit polnischer Kultur................. 43 Alexander Zając, Der dritte Kongress der polnischen Organisationen in Deutschland........................................................ 45 5


PREISE UND AUSZEICHNUNGEN Piotr Małoszewski, 35-ster Jahrestag der Einführung des Kriegsrechts in Polen. Bogdan Zurek erhält das Kreuz der Freiheit und Solidarität.............................................................. 49 Bogdan Zurek, Nichts über die Polonia ohne die Polonia. Professor Piotr Małoszewski wird Mitglied des Konsultationsrates der Polonia bei dem Marschall des Senats der Republik Polen....... 54 GESCHICHTE Marek Prorok, Polnische Spuren in München – Józef Mackiewicz... 57 Ewa Maria Slaska, Roman Brodowski, Polnische Gräber in Berlin – Zigeuner......................................................................... 60 LITERARISCHES CAFE Literatur Katarzyna Krenz, Né son giá morto.............................................. 66 Musik Jolanta Łada-Zielke, Wagner in Rhythmus von Polonaise – ein Gespräch mit Dr. Frank Piontek................................................. 69 Romuald Mieczkowski, Die Stars der polnischen Bühne in der Sowjetunion. Ein ungewöhnliches Schicksal des in Berlin geborenen Ada Rosner...................................................... 72 Film Agata Lewandowski, 45. Filmsommer in Lebus.......................... 80 Agata Lewandowski, Das Filmfestival EMIGRA in Berlin.......... 84 AUS EINEM AUGENWINKEL BERTACHTET Maciej Mieczkowski, Wolyn (nicht) gesehen in Kiev................... 88 Ewa Maria Slaska, Die Einheit Deutschlands. Beim Zuhören einer Rede des Bundespräsidenten Joachim Gauck in Dresden..... 93 Medien Agata Lewandowski, III Europäisches Forum der Medien der Polonia in Pułtusk..................................................................... 100 BILDUNG Agata Lewandowski, Europa - unsere Geschichte. Das erste deutsch-polnische Schulbuch für Geschichte.................. 104 POLNISCHE KATHOLISCHE MISSION Ks. Jerzy Grześkowiak, Das Jahr der Barmherzigkeit geht zu Ende! Aber nicht die Barmherzigkeit selbst............................... 107 Das Hospiz in Vilna......................................................................... 110 Ks. Jerzy Grześkowiak, Mehr Freude und Humor in der Kirche.... 111 6


OD REDAKCJI Rok 2016, jako rok jubileuszowy 25-lecia podpisania Traktatu polsko-niemieckiego, zapowiadał się bardzo obiecująco. Strona niemiecka podczas rozmów komisji roboczych polsko-niemieckiego Okrągłego Stołu w grudniu 2015 roku w Warszawie sygnalizowała gotowość przyjęcia propozycji strony polonijnej do finansowania nauki języka polskiego w systemie pozaszkolnym. Konwent Organizacji Polskich w Niemczech razem z Biurem Polonii w Berlinie przygotował obszerny program obchodów jubileuszu, który uzyskał uznanie i patronat honorowy Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy oraz Prezydenta Republiki Federalnej Niemiec Joachima Gaucka. Zorganizowane koncerty cieszyły się bardzo dużą popularnością. Szkoda tylko, że obecny jubileusz, w przeciwieństwie do tego z 2011 roku, nie zaowocował wymiernym sukcesem, jakim mogło być finansowanie języka polskiego w systemie pozaszkolnym przez stronę niemiecką. Mamy nadzieję, że nastąpi to już wkrótce. Konwent Organizacji Polskich w Niemczech oraz Związek Polaków w Niemczech znajdują się w ciągłym kontakcie ze stroną niemiecką. Należy odnotować również fakt, że po raz pierwszy 16 listopada strona niemiecka zorganizowała przyjęcie w berlińskim gmachu Ministerstwa Spraw Zagranicznych na cześć Polonii i Polaków w Niemczech. W trakcie przyjęcia Minister Spraw Zagranicznych Frank-Walter Steinmeier spotkał się z prezydentem Konwentu – Alexandrem Zajacem oraz prezesem Związku Polaków w Niemczech Józefem Malinowskim. Omówiono najważniejsze sprawy, nurtujące niemiecką Polonię. Już po raz trzeci Konwent wraz z Biurem Polonii w Berlinie zorganizował Kongres Organizacji Polskich w Niemczech, który stał się forum do prezentacji najważniejszych zagadnień, którymi żyje Polonia oraz do wspólnych uzgodnień w wielu kwestiach. Podczas Kongresu delegaci organizacji polonijnych, również tych spoza Konwentu, mieli możliwość wypowiedzi i wspólnego przygotowania zadań i zagadnień, jakimi Konwent i Biuro Polonii będzie zajmowało się przez kolejne lata. Jest to pozytywny przykład na to, że pomimo różnic udaje się nam wypracować tematy do wspólnego działania. To może wzbudzać optymizm, tym bardziej, że po raz pierwszy podczas Kongresu odbyło się również Forum Młodych, na którym polonijna młodzież mogła przedstawić swój punkt widzenia i zaproponować własne postulaty.

7


HAMBURG WYDARZENIA KULTURALNE, PATRIOTYCZNE… WSPÓLNE POLSKO-NIEMIECKIE Sława Ratajczak Wszelkiego rodzaju imprez nie brakuje nad Łabą i tutejsza Polonia spotyka się regularnie doświadczając pożytecznych wrażeń i satysfakcji. Każdy odnajduje to, co go interesuje, a wszyscy utwierdzają się w przekonaniu, że poza granicami można i należy promować nasze najlepsze, rodzime, polskie osiągnięcia. Podobnie jak w poprzednich latach w październiku 2016 roku w ramach Spotkań Polsko-Niemieckich odbył się konkurs muzyczny Młode talenty – muzyka polska, adresowany do młodych muzyków w wieku 8-19 lat, którzy wykonują dzieła czołowych polskich kompozytorów. Tegoroczny koncert laureatów odbył się 8 października w Miralles Saal Staatliche Jugendmusikschule Hamburg. W jury konkursu zasiadali: Mariola Rutschka, Ewelina Nowicka, Waldemar Saez Eggers. Na fortepianie akompaniowała młodym artystom pani Anna Dolska.Cudownym uwiecznieniem dzieła był koncert laureatów. Ich występom towarzyszyła orkiestra smyczkowa „Jugend Streicher Forum” pod dyrekcją Tomasza Łukasiewicza. Trzeba przyznać, że konkurs cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Wielu młodych Polaków uczy się z pasją i powodzeniem gry na instrumentach i oczywiście doskonale wykonuje utwory polskiej muzyki poważnej. Przy okazji propaguje naszych mistrzów i utwierdza w przekonaniu, jak wspaniałe są owoce polskiej kultury w tej dziedzinie. Niemcy rozkochani w muzyce doceniają je i nabierają coraz większej życzliwości i uznania dla sąsiedzkich dokonań, starań i pomysłów. Z

8


Sława Ratajczak

chęcią nawiązują przyjaźnie i wyrażają gotowość współpracy. Pojednanie stało się faktem, będącym przykładem dla świata! To już 25 lat dobrosąsiedzkich polsko-niemieckich stosunków! Przypomnijmy, że Traktat o dobrym sąsiedztwie podpisali 17 czerwca 1991 roku premier Jan Krzysztof Bielecki i kanclerz RFN Helmut Kohl, a także ówcześni ministrowie spraw zagranicznych Krzysztof Skubiszewski i Hans Dietrich Genscher. Dokument stanowi uzupełnienie polsko-niemieckiego traktatu granicznego z 14 listopada 1990 roku, będącego jednym z warunków zjednoczenia Niemiec. O dobrych partnerskich stosunkach polsko-niemieckich, sympatycznych wzajemnych relacjach w Hamburgu, o wspólnych inicjatywach i pojednaniu można mówić wiele. Przy okazji wspomnijmy starania i działalność wybitnych osób: Marion Graefin Doenhoff, Helmuta Schmidta i kolejnych w ciągu dwudziestopięciolecia burmistrzów Hamburga. Jesteśmy tu doceniani i szanowani, choć jak wiadomo wspólne dzieje były tragiczne, a historia lat 1939-945 zapisała swe karty boleśnie i krwawo. Wspomnieniem tych ostatnich była uroczystość odsłonięcia kamienia pamiątkowego poświęconego byłemu robotnikowi przymusowemu Andrzejowi Szablewskiemu. Na dawnym Gut Hohenbuchen przy Poppenbuettler Hauptstrasse zebrali się 14 października przedstawiciele Deutsch Polnische Gesellschaft, naszego Konsulatu i politycy niemieccy z SPD, by oddać hołd Polakowi, który tu właśnie stracił życie 13 marca 1942 roku w wyniku nienawistnej nazistowskiej polityki i wściekłej, oszczerczej propagandy. Przy okazji spotkali się nawet przedstawiciele rodziny Andrzeja Szablewskiego i pani Luedemann. Trzeba wiedzieć, że nie tylko Polacy byli ofiarami totalitaryzmu, ale obywatele Rzeszy także ponosili konsekwencje hitlerowskiej zawieruchy. Podczas spotkania głos zabrali: dr Andreas Dressel, dr Holger Martens i Hartwig Zillmer. Dziś pojednanie to wzajemne lepsze poznanie i spotkania, to wzajemna życzliwość, dyskusje i poszanowanie. 9


Z REGIONÓW

Tak więc organizujmy imprezy wspólne, jak ta muzyczna łączące ludzi tych samych zainteresowań i pasji. Promujmy polskich artystów, bo sztuka niesie niemal zawsze humanitarne i głęboko ludzkie, pełne wzruszeń przesłanie. Nic dziwnego, że zorganizowany w ramach Spotkań Polsko-Niemieckich koncert Krystyny Stańko (laureatki medalu Gloria Artis) i Władysława „Adzika” Sendeckiego (laureata licznych nagród i wyróżnień) jazz emottionen/Stańko-Sendecki zyskał tak ogromny aplauz. Wystąpili artyści światowej sławy, dobrze znani w Hamburgu i zdobyli pełny aplauz i uznanie. Co istotne, pokazali, że polski jazz to coś niebywałego. Ich koncert długo pozostanie w pamięci słuchaczy. Wspaniała impreza, doskonały pomysł i krok jeszcze jeden do przodu w naszej dwudziestopięcioletniej historii najnowszej. WARSZTATY SZKOLNE W REZYDENCJI KONSULA GENERALNEGO To już tradycja, że każdego roku wiosną uczniowie szkół języka polskiego z hamburskiego okręgu konsularnego spotykają się na wspólnej, kształcącej imprezie zwanej warsztatami. Odbywają się one w tak reprezentacyjnym miejscu, jakim jest rezydencja przy Maria-Louisen-Str. Warsztaty dostarczają dzieciom i młodzieży wielu wrażeń; motywują do nauki języka polskiego, wprowadzają w krąg naszej rodzimej kultury, rozbudzają zainteresowania, sprzyjają przyjacielskim kontaktom, ujawniają zdolności i talenty. Jest to dzień dobrej zabawy i pożytecznych dokonań. Dzięki zaangażowaniu pracowników Konsulatu i przygotowaniom nauczycieli Szkolnego Punktu Konsultacyjnego realizowana jest ta miła i jakże potrzebna uczniowska uroczystość. Każdego roku dominuje inny

10


Sława Ratajczak

temat, ale zawsze jest to na wskroś polskie, niemal całodzienne spotkanie z naszą kulturą, historią i obyczajowością. Przyświecają mu szczytne cele: poznawać nasz kraj, identyfikować się z Ojczyzną, czerpać inspiracje i energię z rodzimych korzeni, rozbudzać zainteresowania i propagować poprawną polszczyznę na obczyźnie. Warsztaty są tak przygotowane, by sprostać indywidualnym potrzebom ich uczestników; uwzględnić zainteresowania i umiejętności najmłodszych i potrzeby duchowe młodzieży. W sobotę 23 kwietnia tego roku do rezydencji Konsula przybyła spora gromada uczniów ze szkół, w których odbywa się nauka języka polskiego. Licznie reprezentowana była uczniowska delegacja z Hanoweru i Misji Katolickiej w Hamburgu, a także Hamburgu. Fascynującą okazała się problematyka tegorocznych warsztatów: Dawne stolice Polski i temat jakże aktualny 1050 Rocznica Chrztu Państwa Polskiego. To, co odległe, czasem zapomniane, stało się bliskie i zajmujące, a nawet ekscytujące. Emocje narastały w miarę odbywających się zajęć, a były one różnorodne i ciekawe. Oglądano filmy, przypomniano sobie dawne podania i legendy, rozwiązywano rebusy, krzyżówki i z fantazją rysowano. Historia przemówiła nie tyle faktami, co barwną opowieścią o ludziach i zdarze-

11


Z REGIONÓW

niach. Jakże mogło być inaczej, kiedy warsztaty prowadzili pracownicy Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie? Pani Marta Karalus-Kuszczak i pan Adam Bąkowski opowiadali z werwą, porywając słuchaczy, którym tajniki życia pierwszych Piastów były dotąd mało znane. Zajęcia tak poprowadzili, że panowało skupienie, ale był i ruch sceniczny, ekspresyjny, radosny i spontaniczny. Potem powstały plakaty, które obrazują myśli, uczucia, a przede wszystkim zdobytą wiedzę. Prawdziwe dzieła sztuki! Było też przedstawienie zatytułowane Chrzest Mieszka w krainie Polan. Okazało się, że teatr wywołał także wiele uciechy. Zagrać Księcia Mieszka, Dobrawę, biskupa Jordana czy Wiedźmę ze Świętego Gaju, być mnichem lub wojem, to wcale nie łatwe zadanie. A jednak młodzi sprostali i były brawa jak w prawdziwym teatrze. Przemówili także do swych młodych gości panowie: konsul, dr Marian Cichosz i pan konsul Marek Sorgowicki. Wszyscy poczuli się usatysfakcjonowani i docenieni. Dopełnieniem licznych przyjemności były nagrody i dyplomy uczestnictwa, które otrzymał każdy z przybyłych na warsztaty. Nikt nie wyszedł z rezydencji głodny, bądź zawiedziony, czy zmęczony. Kilka godzin upłynęło w najwspanialszych nastrojach. Takie warsztaty sprzyjają kształtowaniu młodego pokolenia, zbliżają i radują młodą Polonię. Wyrazy najwyższego uznania dla inicjatorów, organizatorów i uczestników! Do spotkania w przyszłym roku! 12


WIELE NAS ŁĄCZY – CORAZ MNIEJ DZIELI Sława Ratajczak Hamburg słynie z różnorodności wielu wspólnych polsko-niemieckich imprez kulturalnych. Ostatnie ćwierćwiecze zapisało się wyraźnym ożywieniem i na tym polu. Czy to sprawa traktatu podpisanego 17 czerwca 1991 roku przez ówczesnego, polskiego premiera Jana Krzysztofa Bieleckiego i kanclerza RFN Helmuta Kohla wraz z ministrami spraw zagranicznych obu krajów: Hansem Dietrichem Genscherem i Krzysztofem Skubiszewskim? Zapewne tak, choć prawdziwe przyjaźnie, partnerstwo i współpraca rodzą się nie tyle z polityki i jej ustaleń co z wspólnoty zamierzeń i celów, z poznania i zaufania. Odkąd Polacy masowo przybywać zaczęli do Niemiec, po otwarciu dla nich tutejszego rynku pracy, wzrastać zaczęły sympatie i w niepamięć poszły stereotypowe, przestarzałe o nich opinie. Sprawdzali się w pracy, zyskiwali uznanie i szacunek. Liczna rzesza naszych rodaków zadziwiła też mieszkańców hanzeatyckiej metropolii swoimi talentami i osiągnięciami na polu kultury. Niemcy zawsze chętnie uczestniczą w polskich imprezach i uroczystościach. Tak jest na organizowanych od kilku lat Spotkaniach Polsko-Niemieckich i konkursie muzycznym „Młode talenty – muzyka polska”. Konkurs adresowany jest do młodych muzyków w wieku 8-19 lat, którzy wykonują dzieła czołowych polskich kompozytorów. Tegoroczny koncert laureatów odbył się 8 października w Miralles Saal Staatliche Jugendmusikschule Hamburg. W jury konkursu zasiadali Mariola Rutschka, Ewelina Nowicka, Waldemar Saez Eggers. Na fortepianie akompaniowała młodym artystom Anna Dolska. Koncertowi laureatów towarzyszyła orkiestra smyczkowa Jugend Streicher Forum pod dyrekcją Tomasza Łukasiewicza. W organizacji imprezy wyróżnił się red. Arek Kulaszewski. Niemcy rozkochani w muzyce zachwycali się młodymi artystami. Okazuje się, że znają naszych doskonałych wykonawców, cenią nasze pomysły, mają szacunek do wielu dokonań na polu kultury. Nic dziwnego, że z chęcią nawiązują przyjaźnie, często do naszego kraju podróżują i wyrażają gotowość współpracy kulturalnej. Pojednanie, po latach tragicznej przeszłości, stało się faktem będącym wzorem dla świata. Zasługa to ludzi i organizacji. Przykładem tego hamburski Deutsch Polnische Gesellschaft. Wiele zawdzięczają mu Polacy i Niemcy, dużo 13


Z REGIONÓW

od siebie się uczą, razem podróżują, dyskutują i bawią się. Wzajemna życzliwość i współpraca przynosi obopólne korzyści. Każda polska impreza kulturalna i uroczystości państwowe przyciągają Niemców i promują nasz kraj. Jakże to istotne, gdy chodzi o tworzenie dobrych relacji i budowanie mostów dobrosąsiedzkich spotkań. Jest jeszcze coś, co ku nam zbliża. To miejsca związane z naszą przeszłością, to ślady polskości w tym oddalonym od kraju miejscu. One są Niemcom znane i przez nich szanowane.Wymownym przykładem jest pomnik Jana Pawła II, odsłonięty w Hamburgu, mieście protestanckim w 1991 roku przed katolicką katedrą Najświętszej Marii Panny. Na cokole okazałego monumentu z brązu umieszczone są słowa: Prekursorowi nowej Europy, ponownemu założycielowi archidiecezji w Hamburgu, promotorowi polsko-niemieckiego pojednania. O dobrym sąsiedztwie można mówić wiele, ale nie o przykłady chodzi lecz o to, by zacieśniać to, co serdeczne, dobre i pożyteczne, iść śladami Helmuta Schmidta, Marion Graefin Doennhoff i wielu burmistrzów Hamburga, tych ostatniego dwudziestopięciolecia! Sława Ratajczak

Laureaci Nagrody Polonicus 2016 14


Nadrenia Północna-Westfalia Nagrody Polonicus 2016 Wiesław Lewicki Jury nagrody Polonicus przyznało tegoroczne nagrody Polonicus 2016. Europejski Instytut Kultury i Mediów POLONICUS e.V. nagradza i honoruje działania i postawy prowadzące do poprawy dialogu polsko-niemieckiego, oraz do rozwoju i pogłębienia znajomości Polski i kultury polskiej w Europie. Wręczając tę nagrodę europejska Polonia chciała wyrazić swoją wdzięczność i szacunek za wyjątkowe zaangażowanie na rzecz integracji i wzbogacenia życia Polaków w Europie. Tegoroczną nagrodę POLONICUS 2016 otrzymał Thorsten Klute, Sekretarz Stanu w Ministerstwie Pracy, Integracji i Spraw Socjalnych Nadrenii Północnej-Westfalii, za wyjątkowe zaangażowanie w dialog polsko-niemiecki, służący integracji oraz wzajemnemu zbliżeniu sąsiadujących narodów. Młody muzyk Czesław Mozil, lider zespołu „Czesław Śpiewa”, przedstawiciel duńskiej Polonii, autor płyty „Księga emigrantów. Tom I” czyli obraz współczesnego polskiego tułacza, został nagrodzony nagrodą POLONICUS 2016 za wyjątkowy wkład w szerzenie kultury polskiej w Europie, oraz za radość „bycia Polakiem”! Nagrodę POLONICUS 2016 wręczyno niemiecko-polskiemu Stowarzyszeniu Kulturalnemu POLONICA e.V. z Kolonii na ręce prezesa Zbigniewa Kossaka von Główczewskiego za działalność na rzecz zbliżenia kultur sąsiadujących narodów Francji, Niemiec i Polski poprzez coroczną organizację festiwalu muzycznego „Chanson Festival Kolonia-Wrocław-Paryż”. 15


Z REGIONÓW

Nagrodę honorową POLONICUS 2016 otrzymał profesor Leszek Balcerowicz, przewodniczący Rady Forum Obywatelskiego Rozwoju, były wicepremier, minister finansów, prezes Narodowego Banku Polskiego, za wybitne osiągnięcia w ekonomii przemian wolnorynkowych w Polsce, oraz za wyjątkowy wkład w szerzenie świadomości obywatelskiej w jednoczącej się Europie. Gala Polonii oraz wręczenie nagród POLONICUS 2016 odbyło się 23 kwietnia 2016 roku w historycznej Sali Koronacyjnej w akwizgrańskim ratuszu. Muzyczną oprawę wieczoru zapewnił Chór Polskiej Misji Katoliciej „Benedictus” z Wuppertalu oraz mini-recital Czesława Mozila. Tegoroczna Gala Polonii zorganizowana przez Polregio e.V. oraz Europejski Instytut Kultury i Mediów Polonicus VoG, przy współpracy z Europejską Unią Wspólnot Polonijnych, finansowana była przez Pełnomocnika Rządu Federalnego ds Kultury i Mediów. Wiesław Lewicki

Muzyk Czesław Mozil 16


O NAS I DLA NAS – 24 LATA PO POLSKU W RADIU DUISBURG Leonard Paszek Słuchacie Państwo programu międzynarodowego Radio Duisburg International w cotygodniowej audycji polskiej. Tak od 24 lat wita w każdy wtorek swoich słuchaczy Roma Stacherska-Jung. O Nas i dla Nas – tak brzmi Motto audycji. Jest ona swoistym ewenementem. Jedyna audycja na żywo w języku polskim, nadawana w radiu prywatnym na terenie Nadrenii-Północnej Westfalii, a być może nawet w całych Niemczech, nieprzerwanie od 1992 roku. Audycję wypełnia polska muzyka i tematyka związana z życiem Polonii oraz osób polskojęzycznych na terenie Niemiec. Dla prowadzącej audycję 24 rocznica to dowód na to, jak często w życiu udają się prowizorki. Była pracownikiem Radia Deutsche Welle. Kiedy zaproponowano jej w 1992 roku prowadzenie 15 minutowej audycji w lokalnym radiu nie podeszła do tego entuzjastycznie. Dla byłej pracownicy Lata z Radiem, Teleexpresu i Panoramy nie była to oferta nie do odrzucenia. Zabrała się za to najlepiej jak potrafiła. Kiedy jednak zaczęła poznawać polonijne radości i smutki dnia codziennego coraz bardziej się angażowała. Obecnie, pomimo wielu obowiązków zawodowych Radio Duisburg należy do priorytetów, pomimo faktu, że jest to dla niej działalność, jak to określa „pro bono”, czyli społeczna. Przez te lata próbowała zdobyć serca i uszy osób polskojęzycznych zamieszkałych w okolicach Duisburga. Przekrój był i jest ogromny. Pochodzą z różnych regionów, ze Śląska, Mazowsza i Pomorza. Największym fanem audycji była Bigos Klika, grupa przyjaciół „z garażu”. Audycja nie mogłaby być nadawana, gdyby nie sponsorzy. Przez kilka lat sponsorowana była przez firmę Lazar, później przez Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Polskich w Niemczech. Od ubiegłego roku sponsorem jest firma transportowa Krotrans. Nie można tutaj pominąć również roli Konsulatu RP w Kolonii oraz Wspólnoty Polskiej. Z okazji urodzin życzymy wielu miłych chwil oraz wiernych słuchaczy. Leonard Paszek

17


PIĄTEK NALEŻY DO „PEREŁKI” – POLONIJNA GRUPA TANECZNA Z DUISBURGA Claudia Daniel W 2016 roku świętują 31. rocznicę powstania i nie byłoby to ewenementem, gdyby mowa była o perłach zbudowanych z mikrokryształów, tak dobrze znanych każdemu koneserowi wyrobów jubilerskich. W tym wypadku podziw nad trwałością istnienia oraz swoistą wielobarwnością występowania, dotyczy zespołu tanecznego noszącego właśnie tą nazwę. „Perełka” powstała w 1985 roku przy Polskiej Misji Katolickiej w Duisburgu z inicjatywy ks. Jana Urbanka i pod bacznym okiem pierwszego choreografa zespołu Barbary Twarowskiej. Skupiała wtedy przede wszystkim dzieci, które początkowo przy akompaniamencie skrzypiec i akordeonu, rozpoczęły taneczną przygodę. Kolejnym opiekunem zespołu przez wiele lat była Anna Warzocha. Kontynuując rozpoczętą pracę swojej poprzedniczki, wkładając wiele serca w rozwój grupy, z wielkim zaangażowaniem organizowała kolejne próby. Jej pomysłem było stworzenie musicalu „Cats”, do którego sama uszyła kostiumy. Następnie przez 13 lat choreografem była Aleksanda Czekay-Mainart, która w Polsce, przez wiele lat tańczyła w Mazowszu. Grupa wykonuje trzy rodzaje tańców: tańce folklorystyczne w strojach ludowych, tańce narodowe – chłopcy w mundurach napoleońskich, a dziewczyny w sukienkach dworskich oraz tańce nowoczesne, wśród nich rock and roll. W celu utrzymania zespołu na odpowiednio wysokim poziomie oraz integracji, każdego roku organizowane są warsztaty. Podczas ich trwania nie odbywa się tylko trening, ale również zabawy integracyjne, dyskoteki, zawody i zdobywanie wiedzy. Do tej pory warsztaty odbyły się w Concordii, Wilhelmshaven, Hamburgu a także w Belgii. Do udziału w warsztatach przywiązywana jest bardzo duża waga, bo jest to – jak podkreśla kierowniczka zespołu Elżbieta Kempa, gwarantem aby grupa czuła się jak rodzina. Bo zespół stanowi jedną wielką rodzinę, w której wszyscy troszczą się o siebie wzajemnie. Starsi pomagają młodszym, chłopcy dziewczynom, wzajemnie plecione są warkocze, zakładane wianki oraz spinane fartuchy. Również życie prywatne, łączy się z życiem zespołu. W „Perełce” zawiązało się wiele przyjaźni, a nawet utworzyły się pary. Bardzo ważnym elementem jest także integracja rodziców, którzy dowożą dzieci na próby i opiekują się nimi podczas występów. To właśnie rodzice Agnieszki Słoty, obecnego choreografa zespołu, 18


Claudia Daniel

umożliwiając jej już w wieku 6 lat udział w próbach i występach, dali możliwość rozwinięcia zainteresowania tańcem. Z czasem zabawa przerodziła się w pasję. Poza zawodowymi obowiązkami zastępcy dyrektora przedszkola, oraz życiem rodzinnym, z wielkim zaangażowaniem zajmuje się przygotowaniem i prowadzeniem choreografii. Do swojego zadania przygotowana jest nie tylko faktem ukończenia Studium Folklorystycznego dla Instruktorów Zespołów Polonijnych w Lublinie, ale i wiedzą przekazaną przez Aleksandrę Czekay-Mainart. „Piątek należy do Perełki” – mówi Agnieszka z uśmiechem, i podkreśla że jej parumiesięczna córeczka, również dostanie szansę tańczenia krakowiaka. „Pozwólmy dzieciom poznawać polską kulturę” – dodaje Elżbieta Kempa, której obydwaj synowie przez wiele lat tańczyli w zespole, a obecnie studiują w Polsce. „Perełka” zaprasza wszystkich chętnych na próby zespołu, które rozpoczynają się w każdy piątek, od godz.17 w ratuszu Duisburg Hamborn. „RAWA BLUES BAND” Z LÜDENSCHEID Gdy po przyjeździe do Niemiec Peter Szczyrba postanowił założyć zespół bluesowy, chciał aby w nazwie występowało słowo, które charakteryzowałoby Śląsk, region z którego pochodzi. Użył nazwy rzeki Rawa, przepływającej przez rodzinne miasto Chorzów. W ten sposób, gdy wyłonionych zostało trzech pozostałych muzyków, powstała „Rawa Blues Band”. Grupa grała na wielu koncertach w Niemczech i za granicą. W 2011 roku zaproszona była przez Irka Dudka do udziału w Rawa Blues Festival w Katowicach. Było to wielkie wyróżnienie, gdyż Festiwal ten jest największym i najbardziej rozpoznawalnym wydarzeniem bluesowym w Polsce, na którym występowali wszyscy legendarni artyści polskiego bluesa tacy jak: Tadeusz Nalepa, Dżem, Easy Rider, Jan Kyks Skrzek, Martyna Jakubowicz, SBB i Nocna Zmiana Bluesa, by wymienić tylko kilku. Podczas każdej edycji festiwalu na scenie pojawia się organizator Ireneusz Dudek oraz zagraniczne gwiazdy bluesa takie jak: James Blood Ulmer, Otis Taylor czy Robert Cray. Przez 16 lat istnienia zespołu przewinęło się przez niego kilkunastu muzyków. Obecny skład gra już ze sobą 5 rok. Tworzą go: Michel le Blanc (gitara), Sven Leise (bas), pochodzący z Wałbrzycha Andreas Smyrek (perkusja) oraz założyciel zespołu Peter Szczyrba (gitara, harmonijka ustna, śpiew). Zespół „Rawa Blues Band” nagrał już pięć płyt. Ostatnia nosi tytuł On the Road. Realizacja jej zajęła ponad rok. Perfekcyjny zapis brzmienia 19


Z REGIONÓW

poszczególnych instrumentów spowodował, że również tym razem uzyskany został doskonały efekt. Użycie „bottleneck”, szczególnej techniki gry na gitarze, pochodzącej z gatunków country oraz blues o charakterystycznym „pijanym” brzmieniu, stworzył niepowtarzalny klimat. Członkowie zespołu na co dzień wykonują różne zawody. Jest wśród nich kierowca, monter oraz pracownik fabryki. Peter Szczyrba jest ergoterapeutą. Połączył ich wszystkich blues. Claudia Daniel

20


HANOWER PO POLSKU W RADIU FLORA Z HANNOVERU Waldemar Kostrzębski Radio Flora powstało w 1993 roku, z inicjatywy zawiązanego w tym samym roku Klubu Przyjaciół Lokalnego Radia w Hanowerze (Freundeskreis Lokal-Radio Hannover e.V.) Po pięciu latach próbnej działalności, w ramach nowego projektu dla niekomercyjnych rozgłośni radiowych, Radio Flora otrzymało w 1997 roku stałą licencję na nadawanie w paśmie antenowym 106,5 MHz oraz w kablu na 102,15 MHz. Jak przystało na lokalne radio obywatelskie zaproszono do współpracy mieszkańców Hanoweru i okolic. Grażyna Kamień-Söffker, jako pierwsza Polka, postanowiła włączyć się do prac tej rozgłośni i wraz z Dorotą Szymańską oraz 14 innymi osobami, na spotkaniu założycielskim 15 lutego 1998 roku, powołała do życia Redakcję Polską Radia Flora. Nie sposób wymienić wszystkich współpracowników redakcji, było ich przez wszystkie te lata ponad 50, ale trzon redakcji tworzyły cały czas Grażyna Kamień-Söffker, Dorota Szymańska, Grażyna Słomka, Teresa Czaniecka-Kufer, Katarzyna Zenter i Agnieszka Foit. Nadawano regularnie i nieprzerwanie raz w tygodniu w języku polskim, godzinny Polonijny Magazyn Radiowy Polenflug, magazyn kulturalno-społeczny dla Polaków zamieszkałych w tym regionie Niemiec, stawiając sobie za cel: informowanie o lokalnych wydarzeniach, relacjonowanie ciekawych spotkań hanowerskiej Polonii, zapraszanie na polonijne imprezy oraz nadawanie polskiej muzyki. W roku 2001 Grażyna Kamień-Söffker powołała do życia „Salonik Literacki”, niezwykle ciekawy magazyn dyskusyjny, informujący o literaturze w szerokim tego słowa znaczeniu i prezentujący na antenie, w ramach audycji Polenflug, literaturę polską, niemiecką i polonijną. 21


Z REGIONÓW

Warto także wspomnieć o ciekawym cyklu audycji Kowalski trifft Schmidt in Niedersachsen, nadawanej od 2002 roku. W marcu 2009 roku nie przedłużono Radiu Flora licencji nadawczej i tym samym zakończono nadawanie programów na falach radiowych. Rozwiązany zespół redakcyjny polskiego magazynu radiowego, niepewny dalszych losów Radia Flora, postanowił kontynuować działalność medialną dla niemieckiej Polonii, powołując do życia Podcast Radiowy Polenflug09, prezentujący ciekawe i różnorodne tematy, przygotowane nie przez redakcję, lecz przez indywidualnych autorów publikujących na tym portalu. Radio Flora nie zakończyło jednak swojej działalności, zmieniono sposób nadawania, ale formuła radia obywatelskiego pozostała. Od 31 marca 2009 Radio Flora jest dostępne jako internetowy Live-Stream. W dalszym ciągu działają redakcje międzynarodowe, realizujące audycje w językach: arabskim, azerbejdżańskim, greckim, perskim, polskim i hiszpańskim. Grażyna Kamień-Söffker, kobieta wielu talentów, pasji i profesji, powróciła do Radia Flora z polskojęzyczną audycją „Gadu Gadu“, którą realizuje nieprzerwanie od 2011 roku, w każdą pierwszą sobotę miesiąca od 12.00 do 13.00 i powtarzaną w następujący po niej poniedziałek od 13.00 do 14.00. Tematy ważne i aktualne dla niemieckiej Polonii, spotkania z ciekawymi ludźmi, jak również wydarzenia kulturalne i polityczne oraz współpraca niemiecko-polska na wielu frontach społecznych, gospodarczych i kulturalnych, zarówno na arenie lokalnej jak krajowej, to tematy wiodące wszystkich audycji, okraszonych obficie polską muzyką i piosenką. Nie sposób nie docenić wkładu i zaangażowania samej Grażyny Kamień-Söffker oraz wszystkich skupionych wokół niej osób, w procesy integracyjne i informacyjne, w ramach niekomercyjnej rozgłośni radiowej, które są, szczególnie dla polskich środowisk emigracyjnych, doskonałym uzupełnieniem oficjalnych rozgłośni radiowych i źródłem informacji o polskich sprawach w Niemczech. Zapraszam do słuchania w każdą pierwszą sobotę miesiąca audycji Gadu Gadu na antenie Radia Flora w Hanowerze, realizowanej i prowadzonej przez niestrudzoną Grażynę Kamień-Söffker, oraz do czytania wielu interesujących artykułów i słuchania radiowych podcastów na stronie Polenflug09. Waldemar Kostrzębski

22


Badenia-WirteMbergia STUTTGART – MIĘDZYCHÓD I WEINSTADT GRAJĄ W PIŁKĘ NOŻNĄ – BYĆ JAK MARCIN KAMIŃSKI E. Mitka-Matejko Marcin Kamiński jest świeżym nabytkiem VfB Stuttgart. Wcześniej grał jako obrońca w „Lechu” Poznań. Młodzi piłkarze „Warty” Międzychód wypatrzyli polskiego piłkarza podczas treningu w Stuttgarcie. Dzieci z Polski już po raz trzeci wzięły udział w Międzynarodowym Turnieju Piłki Nożnej, odbywającym się od wielu lat w Weinstadt. W Stuttgarcie zwiedzały m.in. stadion VfB. Wychowankowie Warty Międzychód przyjechali do Niemiec na trzy dni. W piątek, 2 lipca, odwiedzili nadburmistrza Weinstadt Jürgena Oswalda, a następnie zwiedzali Stadion VFB i Muzeum Mercedesa. Właśnie wówczas wypatrzyli Marcina Ka­miń­ skiego, który nie mógł podejść do nich podczas treningu. Młodzi piłkarze przez kilka minut głośno skandowali jego imię, a następnie poszli na wycieczkę. Jakie było ich zdziwienie, gdy po zwiedzaniu stadionu podszedł do nich Marcin Kamiński i zaczął rozdawać autografy. Mło­demu nabytkowi VfB Stuttgart życzymy wielu sukcesów. W sobotę czterdzieścioro dzieci z Międzychodu brało udział w turnieju piłkarskim. Jedna z polskich drużyn zajęła wysokie trzecie miejsce. Inne uplasowały się w 23


Z REGIONÓW

połowie tabeli. Dodatkową atrakcją pobytu dzieci w Weinstadt było wspólne oglądanie meczów Mistrzostw Europy na ogromnym telebimie: w czwartek meczu Polska-Szwajcaria, a w sobotę Niemcy-Włochy. W niedzielę dzieci wybrały się na wędrówkę po winnicach. Młodzi piłkarze mieli także okazję spróbować typowo szwabskich przysmaków, przygotowanych przez mieszkanki Weinstadt z miejscowego koła kobiet. Szczególne podziękowania należą się Sonii Bauer, która nauczyła się wielu słów po polsku, by móc ugościć dzieci w Polski. W turnieju organizowanym co rok w pierwszy weekend lipca przez Klub Sportowy TSV Großheppach (obecnie należący do klubu SG Weinstadt) wzięło udział około pięciuset młodych sportowców w wieku od 6 do 13 lat. Rozgrywki odbywały się w czterech grupach wiekowych i trwały dwa dni. Mimo zmiennej pogody i deszczu impreza była bardzo udana. Drużyna z Międzychodu przyjechała na zawody już po raz trzeci. Przyjaźń między klubami sportowymi narodziła się m.in. dzięki polskiemu trenerowi, który działa społecznie w Weinstadt. E. Mitka-Matejko Weinstadt od 25 lat jest miastem partnerskim Międzychodu, leżącego w województwie wielkopolskim, niedaleko Poznania. VfB Stuttgart po spadku z Bundesligi przebudowuje kadrę. Celem jest stworzenie zespołu, który możliwie szybko powróci do najwyższej klasy rozgrywkowej. Jednym z elementów tego planu jest pozyskanie Marcina Kamińskiego, 24-letniego stopera, który w barwach „Lecha“ Poznań rozegrał w polskiej ekstraklasie 154 mecze. W dorosłej reprezentacji Polski wystąpił do tej pory w czterech spotkaniach. Środkowy obrońca przeszedł z „Lecha“ Poznań do VfB Stuttgart. Ze spadkowiczem z Bundesligi podpisał trzyletni kontrakt. 24


Monachium NOWY KONSUL ds. POLONII W MONACHIUM Szanowni Państwo, nazywam się Robert Zadura i od 4 października 2016 roku rozpocząłem pracę na stanowisku wicekonsula do spraw Polonijnych w Konsulacie Generalnym Rzeczypospolitej Polskiej w Monachium. Przez wiele lat byłem związany z Toruniem. To właśnie w tym pięknym gotyckim mieście ukończyłem historię na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika. Specjalizowałem się w historii Kościoła oraz biografistyce. Moja praca magisterska została poświęcona postaci Patrona Harcerstwa Polskiego i Poza Granicami Kraju błogosławionemu ks. Stefanowi Wincentemu Frelichowskiemu, który oddał swoje życie niosąc bezinteresowną pomoc ludziom cierpiącym na tyfus w obozie koncentracyjnym w Dachau koło Monachium. Doktorat napisałem o innej wybitnej postaci z naszej historii ojcu profesorze Józefie Innocentym Bocheńskim. Był on nie tylko żołnierzem, pilotem, podróżnikiem, ale przede wszystkim wybitnym naukowcem, logikiem, sowietologiem i „ambasadorem” Polski za granicą. Przed nami wiele wyzwań i wspólnej pracy. Mam świadomość swojej służby i czekających mnie obowiązków. Zamierzam pielęgnować i dbać o dobre imię naszej Ojczyzny w oparciu o naszą piękną, choć jakże trudną historię, oraz naukę, kulturę i sztukę. Na sercu leżą mi również sprawy polskich szkół, nauczycieli oraz dzieci uczących się języka polskiego. Swoje myśli kieruję także do organizacji Polonijnych oraz Polskich Misji Katolickich, a także całego szeroko pojętego świata Polonii w okręgu konsularnym Bawaria, Badenia-Wirtembergia. Aby lepiej Państwa poznać chciałbym zorganizować pomost, za pomocą którego będę mógł informować Państwa o zamierzonych projektach i naszych wspólnych przedsięwzięciach. Zatem pozwólcie Państwo, że w tym miejscu uprzejmie poproszę Państwa o przesłanie na adres: robert.zadura@msz.gov.pl Państwa adresów mailowych, dzięki którym pozostaniemy w stałym obustronnym kontakcie. Do zobaczenia i szybkiego poznania dr Robert Zadura, Wicekonsul ds. Polonijnych 25


SZTANDAR DLA POLSKICH CHRZEŚCIJAN W ERDINGU Bogdan Żurek Z przyczyn organizacyjno-technicznych nie udało się nam zamieścić w poprzednim wydaniu Mojego Miasta informacji o poświęceniu latem br. sztandaru Zrzeszenia Polskich Chrześcijan w Erdingu. Czynimy to teraz, ze względu na rangę i podniosłość tej uroczystości. 17 lipca 2016 roku w kościele St. Vinzent w Erdingu odbyło się uroczyste poświęcenie sztandaru tamtejszego Zrzeszenia Polskich Chrześcijan. Matką chrzestną sztandaru została senator, sekretarz stanu Anna Maria Anders, zaś ojcem chrzestnym Andrzej Osiak – Konsul Generalny RP w Monachium. Patronat nad ceremonią objął starosta powiatu Erding Martin Bayerstorfer. Uroczystość zaszczycili swą obecnością minister środowiska w Bawarii Ulrike Scharf oraz nadburmistrz miasta Erding Max Gotz. Przybyły delegacje i poczty sztandarowe zaprzyjaźnionych organizacji i parafii. Hymny Polski i Bawarii odegrała orkiestra dęta z Hohenpolding.

26


Bogdan Żurek

Gospodyni uroczystości, przewodnicząca Zrzeszenia Polskich Chrześcijan w Erdingu Małgorzata Maidl, powitała gości dziękując też sponsorom i wolontariuszom, w tym – za szczególne zaangażowanie – Stowarzyszeniu Kolping Familie z Güntherem Adelsbergerem na czele. Mszę św. celebrował ks. Jacek Jamiołkowski oraz pomysłodawca i współzałożyciel Zrzeszenia o. paulin Łukasz Wróblewski. O oprawę muzyczną zadbała Jagoda Niedringhaus z grupą wokalno-instrumentalną Redemptor z Monachium oraz chórem zrzeszenia. Były występy dziecięcego zespołu tanecznego z Wartenbergu i irlandzkiej grupy folklorystycznej Irish Moos. – Sztandar niesie za sobą zobowiązania wobec Ojczyzny, jest chlubą, dumą i drogowskazem! – zapewnia przewodnicząca Małgorzata Maidl. NARODOWE CZYTANIE: „QUO VADIS“ W MONACHIUM W sobotę 3 września o godzinie 9.00 – w pomieszczeniach wystawienniczych Konsulatu Generalnego Rzeczypospolitej Polskiej przy Prinzregentenstr. 7 – rozpoczęło się wspólne czytanie Quo Vadis Henryka Sienkiewicza. Czytali nauczyciele, uczniowie i ich

27


Z REGIONÓW

rodzice, konsulowie, Polonusi, wielbiciele polskiej literatury. Rozpoczęli je, z podziałem na role, dyrektor polskiej szkoły Aneta Lewandowska (narracja), konsul generalny Andrzej Osiak (Winicjusz) i redaktor Bogdan Żurek (Petroniusz). Czytanie Quo Vadis w Monachium kończyło się późnym popołudniem. Inicjatywa Szkolnego Punktu Konsultacyjnego przy wsparciu Konsulatu Generalnego RP w Monachium. Przedsięwzięcie odbyło się pod honorowym patronatem Pary Prezydenckiej. JUBILEUSZ 100-LECIA URODZIN TADEUSZA CHCIUKA-CELTA, patrona Szkolnego Punktu Konsultacyjnego przy Konsulacie Generalnym RP w Monachium 16 października w Konsulacie Generalnym RP w Monachium uroczyście obchodzono setną rocznicę urodzin patrona polskiej szkoły Tadeusza Chciuka-Celta. Licznie przybyłych gości – wśród których znaleźli się weterani znający patrona osobiście – powitali dyrektor szkoły Aneta Lewandowska i konsul generalny Andrzej Osiak. Po raz pierwszy w

28


Bogdan Żurek

oficjalnej imprezie wziął udział Robert Zadura – nowy konsul ds. Polonii. Po projekcji poświęconego bohaterowi wieczoru filmu Emisariusz, fragmenty jego wspomnień doskonale uzupełniały piosenki harcerskie. Niestety, w obchodach, ze względu na stan zdrowia, nie mogła wziąć udziału żona patrona pani Ewa Chciuk-Celt, której życzymy szybkiego powrotu do pełni sił. Podczas uroczystości Beata Fiłonowicz – polonistka, nauczająca w polskiej szkole już dziesiąty rok, została odznaczona Medalem Komisji Edukacji Narodowej. W SPK uczy się obecnie ok. 500 uczniów. Jubileuszowy wieczór zorganizowano wspólnymi siłami grona nauczycielskiego, rodziców, uczniów i konsulatu. Tadeusz Chciuk-Celt (1916-2001) – harcmistrz, cichociemny, kurier Rządu na Emigracji i emisariusz (podczas wojny dwukrotnie skakał ze spadochronem do okupowanej Polski). Redaktor i zastępca dyrektora Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa, autor wspomnień wojennych. Odznaczony m.in. Krzyżem Walecznych i Orderem Virtuti Militari. Od 18 lipca 2015 roku Szkolny Punkt Konsultacyjny przy Konsulacie Generalnym RP w Monachium nosi imię Tadeusza Chciuka-Celta. POLSKA SZOPKA NA DWORCU GŁÓWNYM W MONACHIUM W niedzielę 4 grudnia 2016 o godz. 14.00 w hali Dworca Głównego (Hauptbahnhof) w Monachium po raz dziesiąty otwarto polską Szop29


Z REGIONÓW

kę Bożonarodzeniową wyrzeźbioną przez uczniów Liceum Kenara z Zakopanego. W tym roku szopka ma temat Betlehem i Prawa Człowieka. Organizatorem tego przedsięwzięcia jest Chrześcijańskie Centrum Krzewienia Kultury Tradycji i Języka Polskiego w Monachium, Polska Parafia Katolicka wraz z Konsulatem Generalnym RP przy współpracy Bahnhofmanagement HBF München i Radą Cudzoziemców w Monachium. Wśród zaproszonych gości byli przedstawiciele miasta Monachium, Landu Bawarii, Kościołów, polityki i stowarzyszeń społecznych. Uroczystości otwarcia szopki towarzyszyły polskie kolędy przy akompaniamencie bawarskiej kapeli. Bogdan Żurek

30


ROCKER ZONE W MONACHIUM. GRUPA FANÓW PRAWDZIWEGO ROCKA Krzysztof Witek CETI w Monchium… czyli hard-rockowe reminiscencje z koncertu Kupczyka & Co Jak głosi legenda, nazwa zespołu CETI pochodzi od programu poszukiwań cywilizacji pozaziemskich NASA z początku lat 70-tych. Nie jest też żadną tajemnicą, że od 27 lat kapela wprowadza fanów rocka w nieustanny trans, od którego nie sposób się uwolnić. I w taką transową kosmiczną podróż muzyczną zabrali nas 3 września Grzegorz Kupczyk (śpiew), Bartek Sadura (gitara), Maria Wietrzykowska (instrumenty klawiszowe), Tomek Targosz (gitara basowa) oraz Marcin Krystek (perkusja). Szczególnie energetyczne okazały się utwory z najnowszego albumu Snakes of Eden, którego premiera odbyć się miała dopiero miesiąc później. Ale po kolei… Historia pewnej znajomości… Jak zapewne już wiecie, działająca w Monachium grupa rockersów organizuje koncerty i eventy, zapraszając na występy artystów z najwyższej półki. I tak w styczniu 2015 po raz pierwszy zawitał do Monachium

31


Z REGIONÓW

kwintet CETI, który wraz z DJ Power Trio rozhuśtał ściany klubu dla ponad 100 fanów. Historia znajomości pomiędzy RZ a CETI sięga jednak lat osiemdziesiątych. Wokalista ówczesnego Turbo – Grzegorz Kupczyk – po raz pierwszy spotkał się z dzisiejszym „Ojcem Założycielem” Rocker Zone – Januszem Albrechtem w 1983 roku w Poznaniu podczas Przeglądu Młodych Talentów. Od tamtej pory trwa między panami przyjaźń, która owocuje tym, że CETI chętnie przyjeżdża zagrać dla nas… Choć nie zawsze się udaje. W listopadzie 2015, z powodu kolizji drogowej na terenie Niemiec, zespół musiał przełożyć koncert w Monachium na inny termin. Na sobotę 3 września… Powrót do teraźniejszości… Przyjechało pięcioro muzyków, akustyk-kierowca i manager – Monika Gąsiorek. Podczas kolacji ustalony został plan dnia oraz dograno szczegóły techniczne związane z samym występem. W sobotę artyści zwiedzili centrum Monachium, nie omijając Hard Rock Cafe. Wczesnym wieczorem nastrojone instrumenty i rozłożony sprzęt czekały już na skąpo oświetlonej scenie na rozpoczęcie muzycznej uczty, którą poprzedził występ naszych monachijskich przyjaciół ze SLEAZE’N D, grających akustycznie covery znanych i lubianych standardów rockowych. 32


Krzysztof Witek

Finałowe odliczanie… Sam koncert legendy europejskiego hard-rocka przeszedł całkowicie nasze oczekiwania. Zespół zagrał ku uciesze fanów największe przeboje ze swojej bogatej dyskografii takie jak „CETI’a”, „Fire & Tears” z płyty Czarna Róża, czy Killing Time z Brutus Syndrome. Co najważniejsze, muzycy zaprezentowali – absolutnie przedpremierowo – utwory z najnowszego krążka Snakes of Eden: Run To Nowhere, Edge Of Madness czy Wild & Free wgniotły nas całkowicie w podłogę. „Uszyte na miarę” riffy i wygłaskane gitarowe solówki Bartka, połączone z miękkimi pasażami i podkładami instrumentów klawiszowych „Marihuany”, wprowadziły nas w muzyczny świat baśniowego raju. Szaleńcze tempo dźwięków gitary basowej goniącej Tomka po całej scenie i miarowe niczym zegar uderzenia perkusji „Mucka” nie dawały zapomnieć o bardziej mrocznej stronie muzyki. Spinający wszystko muzyczną klamrą wokal Grzegorza potwierdził tylko, że CETI to wizytówka Polski nie tylko w Niemczech, ale na całym świecie. A bisom, zdjęciom, autografom i uściskom nie było końca… Krzysztof Witek Fot. Arek Mitko

33


BERLIN EIN PHÖNIX AUS DER ASCHE Krystyna Koziewicz W berlińskim ratuszu można oglądać wystawę Domu Spotkań z Historią Feniks z popiołów. Zniszczenie i odbudowa Warszawy. Ekspozycję otworzyła sekretarz stanu w rządzie kraju związkowego Berlin Hella Dunger-Loeper. Zdaniem sekretarz stanu do spraw europejskich wystawa pokazywana w Berlinie pełni ważną rolę, gdyż „nigdy nie wolno zapomnieć krzywd wyrządzonych mieszkańcom Warszawy”. W otwarciu wystawy udział wziął Ambasador RP w Berlinie Andrzej Przyłębski, z Domu Spotkań z Historią reprezentował dyrektor Piotr Jakubowski, z Biura Polonii w Berlinie Alexander Zajac. Wystawa pokazuje Warszawę z okresu międzywojennego, jej późniejsze zniszczenia wojenne oraz długotrwały proces odbudowy po zakończeniu II wojny światowej. Na wystawie prezentowane są krótkie filmy dokumentalne ukazujące Warszawę na przestrzeni kilkudziesięciu lat i niemalże 40 czarno-białych plansz. Autorami tekstów są Jerzy S. Majewski i Tomasz Markiewicz. Ekspozycję można oglądać w Berlinie do 22 października.

34


O POLSCE I POLONII NA FORUM EKONOMICZNYM W KRYNICY Na najważniejsze spotkanie biznesowe roku, jakim jest Forum Ekonomiczne w Krynicy, przyjechali, jak zwykle, politycy, przedstawiciele wielkich firm, eksperci, przedsiębiorcy, samorządowcy. Na krynickim Deptaku spotkać można było cały polityczny skład Polski, począwszy od premier i marszałka Senatu po prezesów wszystkich partii. Widocznie łatwiej rządzącym rozmawiać z samorządowcami o Polsce w warunkowych plenerowych, w przyjaznej atmosferze, z kawą w ręku, aniżeli siedząc za masywnymi biurkami z całą armią telefonów. W Krynicy rokrocznie odbywa się największa debata o Polsce i Polakach, tym razem z motywem przewodnim Europa w obliczu wyzwań – zjednoczeni czy podzieleni? Na początku nieco statystyki! W sumie odbyło się sześć sesji plenarnych, ponad 180 paneli dyskusyjnych, wykładów, warsztatów i debat. Do tego prezentacje ogólnopolskie i regionalne oraz program kulturalny: spotkania autorskie, pokazy filmów, wystawy, koncerty, które pozwalały na mały relaks po całodniowych debatach. Uczestnicy Forum muszą zawczasu zadbać o dobrą kondycję fizyczną, by wytrzymać tempo przemieszczania się pomiędzy pawilonami. XXVI edycja Forum Ekonomicznego została zdominowana przez kierownictwo rządzącej partii PIS z prezesem Jarosławem Kaczyńskim na czele, premier Beatą Szydło, podległymi jej ministrami i senatorami. Obecne były liczne media, które także w tym roku miały wiele sensacyjnych tematów, np., kiedy Człowiekiem Roku ogłoszono premiera Węgier

35


Z REGIONÓW

Viktora Orbána, idola Jarosława Kaczyńskiego. Dla przypomnienia w ubiegłym roku to zaszczytne miano otrzymał sam Prezes. Premier Orbán znalazł się na liście kandydatów do nagrody Człowieka Roku Forum Ekonomicznego w Krynicy obok papieża Franciszka, lidera Komitetu Obrony Demokracji Mateusza Kijowskiego, Adama Nawałki, trenera reprezentacji Polski w piłce nożnej, przewodniczącego Trybunału Konstytucyjnego Andrzeja Rzeplińskiego, profesora prawa Andrzeja Zolla, prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki i prezydenta Rumunii Klausa Iohannisa. Mówiło się o patriotyzmie gospodarczym, o tym, że kapitał ma narodowość – jak podkreślał minister finansów Mateusz Morawiecki – z czego ma wypływać zadanie ochrony własnego, polskiego kapitału. W praktyce dla zwykłego śmiertelnika ma to oznaczać preferowanie polskich produktów. FORUM POLONIJNE Po raz pierwszy, jak podają organizatorzy Forum, sprawom Polonii poświęcony został cały panel, którego inicjatorem był marszałek Senatu Stanisław Karczewski. Nie do końca zgadzam się z tym stwierdzeniem, ponieważ już rok temu „Wspólnota Polska”, z prezesem Longinem Komołowskim, zapoczątkowała sesję polonijną na Forum Ekonomicznym 2015 roku. Faktycznie, w tym roku przez trzy dni rozmawiano o Polakach za granicą. Odbyło się 13 paneli dyskusyjnych, w których brali udział niemal wszyscy przedstawiciele rządu, odpowiedzialni za współpracę z Polonią i Polakami za granicą na najwyższym szczeblu. Dyskutowano o polityce państwa wobec Polonii i Polaków za granicą, o emigracji zarobkowej – szansach czy zagrożeniu? Z relacji korespondentów polonijnych i Sekretarza Stanu MSZ Jana Dziedziczaka wynikało, iż Polacy nie będą masowo wracać do kraju. W związku z powyższym zmieniły się priorytety polskiej polityki wobec Polonii, w większym stopniu planuje się wykorzystanie intelektualnego potencjału 36


Krystyna Koziewicz

Polaków za granicą, a szczególną opieką mają zostać otoczone dzieci emigrantów. Chodzi tu o wspólną politykę edukacyjną, naukę języka polskiego, jako podstawowy instrument podtrzymania polskości na obczyźnie. Marszałek Senatu zapewniał również, że państwo polskie chce realizować tak zwane „cele strategiczne” głównie w dziedzinie ochrony dziedzictwa narodowego, ochrony miejsc pamięci i tworzenie polskich elit. Słowo ELITY polonijne było dla mnie miłym zaskoczeniem, bo to swoiste novum. Do tej pory ścisła współpraca polskich władz ograniczała się do kontaktów Polonii zorganizowanej, czyli prezesów stowarzyszeń i związków. Elit w ogóle nikt nie dostrzega, jakby ich – w odczuciu polskich władz – wcale nie było. A przecież nie brakuje na emigracji osób wybitnych, znanych, odnoszących sukcesy, wyróżniających się w środowisku. Dlaczego nie korzysta się z ich potencjału intelektualnego, nie wspiera finansowo pisarzy, artystów, dziennikarzy, muzyków, nauczycieli, którzy swoimi sukcesami i pozycją podnoszą prestiż Polaków za granicą? Wielcy Polacy są najzwyczajniej nieznani w Polsce, dlaczego tak się dzieje? Wśród poruszanych na Forum Polonijnym tematów na uwagę zasługuje debata o tym, co jednoczy Polaków za granicą: kościół, język, kultura? Wymienione trzy czynniki są na pewno decydujące, tylko… nie wszyscy Polacy spotykają się w kościołach. Nikt nie zaprzeczy, że wierzący i wiara są ważnymi elementami, ale motorem krzewienia polskości są właśnie ludzie należący do elit. Szeroko omawiany był aspekt wizerunkowy, dyskutowano m.in. o roli Polaków w kreowaniu marki państwa na arenie międzynarodowej, dbałość o dobre imię kraju. Często zapomina się, że pierwsze kroki polscy przedsiębiorcy chcący inwestować za granicą kierują do Polonii. Także Polonia może nawet bardziej niż Polacy w Polsce skutecznie walczą z negatywnymi stereotypami. „Polonia to wielki skarb” – słyszy się często z ust przedstawicieli Senatu i rządu. W debatach panelowych uczestniczyło sporo przedstawicieli środowisk polskich z całego świata, także polscy politycy, samorządowcy, którzy przybyli na osobiste zaproszenie marszałka Senatu Karczewskiego. Jeśli chodzi o finansowanie Polonii, to w tym zakresie nie zmieniło się nic. Sytuacja Polaków w każdym kraju emigracyjnym jest inna, mówili dziennikarze polonijni, łączą nas jednak wspólne cele – pielęgnujemy mowę polską, kształtujemy tożsamość poprzez media polonijne. To właśnie media odgrywają potężną rolę w propagowaniu polskości, które są nie wystarczająco wspierane przez rząd polski. Dziennikarze 37


Z REGIONÓW

polonijni – gdyż tę grupę reprezentuję – tworzą kontakty środowiskowe, pomagają w utrzymaniu więzi z krajem i promują Polskę w świecie. Jesteśmy wszędzie tam, gdzie coś się dzieje, gdzie mowa o Polakach. PATENT NA DIALOG Wystawa Polacy i Niemcy – Historie Dialogu otwarta została 31 maja 2016 z udziałem marszałka Sejmu RP Marka Kuchcińskiego i niemieckiego przewodniczącego Bundestagu Norberta Lammerta. Prezentowana wystawa pokazuje relacje polsko-niemieckie w XX wieku opowiada o drodze, jaką odbyliśmy od wojny i wrogości, poprzez pojednanie do partnerstwa i współpracy w Europie. Unaocznia ona specyfikę polsko-niemieckiego dialogu, gęstą sieć kontaktów międzyludzkich, kulturalnych i gospodarczych, ale także porusza te tematy wzajemnej współpracy, które wciąż wymagają dialogu – czytamy w okolicznościowej ulotce. Dialog polsko-niemiecki znajduje się w bezustannym ruchu. Czy zawsze idzie we właściwym kierunku? Na otwarciu wystawy Polacy i Niemcy. Historie Dialogu w niemieckim Bundestagu pokazano skomplikowane relacje począwszy od II wojny światowej po dzień dzisiejszy, nie wspomniano jednak ostatniej dekady, kiedy nasze stosunki były bardzo dobre. Zarówno z jednej, jak i drugiej strony była wola kompromisu, co pozwoliło na wzajemne zbliżenie, o jakim można było w przeszłości tylko marzyć. Obecnie też nie jest źle, dialog w dalszym ciągu trwa, ale atmosfera stała się co najmniej niezręczna dla obu stron. W swoim wystąpieniu marszałek Sejmu Marek Kuchciński powiedział, że dzięki pojedynczym ludziom i społeczeństwom nastąpił przełom. Zaczęło się od słynnego listu biskupów polskich do niemieckich. Do tego momentu wszystko się zgadzało. Widziałam reakcje zaskoczenia nie tylko wśród Polaków, także niemieccy opozycjoniści, politycy poczuli się mocno dotknięci. Jak wytłumaczyć Niemcom, że w części wystawy o Solidarności pominięty został Lech Wałęsa? Wszyscy w Niemczech i na świecie dobrze wiedzą, że to właśnie Wałęsa dźwigał ciężar przemian ustrojowych. Krystyna Koziewicz

38


FESTYN JUBILEUSZOWY SPOTKANIA POLSKO-NIEMIECKIE W COLUMBIAHALLE Joanna Trümner Polonia w Niemczech zorganizowała cykl uroczystości z okazji 25-lecia podpisania polsko-niemieckiego Traktatu o dobrym sąsiedztwie. 17 września 2016 w Berlinie odbyła się druga z imprez pod honorowym patronatem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej i Prezydenta Republiki Federalnej Niemiec – Festyn Jubileuszowy Spotkania Polsko-Niemieckie. Otwarcia festynu dokonał nowy Ambasador RP w Niemczech prof. Andrzej Przyłębski. Głównym organizatorem festynu było Zrzeszenie Federalne Polskie Forum w Niemczech, a w jego realizację włączyły się organizacje polonijne z Berlina. Na scenie w Columbiahalle odbywały się występy zespołów z Polski oraz Niemiec. Wśród wykonawców znalazły się grupy: „Polonia” z Hanoweru, „Piramidy” z chórem młodzieżowym Robert-Jungk-Oberschule, berlińskich grup „Bloody Kishka” oraz „Polkaholix”, laureaci tegorocznej Nagrody Polonii podczas festiwalu Piosenki Poetyckiej im. Jacka Kaczmarskiego w Kołobrzegu „Nadzieja” – Patrycja Polek i Adam Leszkiewicz, kapela góralska „4 Smyki”, Ela Dębska Blues Band, „Poparzeni Kawą Trzy” oraz gwiazda wieczoru „Golec uOrkiestra”. Niespodziankę sprawił publiczności w Columbiahalle występ znanej polskiej piosenkarki – Izabeli Trojanowskiej, która niezapowiedzianie

39


Z REGIONÓW

odwiedziła festyn. Występy zespołów odbywały się w hali, na zewnątrz goście festynu mieli okazję do zapoznania się z działalnością polonijnych organizacji i twórców z Berlina. Podczas festynu nie zabrakło również okazji do skosztowania dań polskiej kuchni oraz polskiego piwa. Festyn z udziałem ponad 2500 gości był dużym sukcesem. Goście na stoiskach polonijnych mogli zapoznać się z bogatą ofertą organizacji polonijnych. Sfinansowany został dzięki pomocy polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Pełnomocnika Rządu Federalnego ds. Kultury i Mediów. Przy organizacji festynu współpracowało: Stowarzyszenie Wolnego Słowa, Biuro Polonii w Berlinie, Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”, Zrzeszenie Federalne Polska Rada w Niemczech, Związek Krajowy w Berlinie, pisma „Moje Miasto” i „Kontakty”, TVP Polonia, Funkhaus Europa oraz Deutsche Welle. Joanna Trümner

40


KONCERT Z OKAZJI 25-LECIA TRAKTATU POLSKO-NIEMIECKIEGO Joanna Trümner Odbył się 29 czerwca 2016 w Französische Friedrichstadtkirche w Berlinie pod patronatem prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej dr. Andrzeja Dudy i prezydenta Republiki Federalnej Niemiec, Dr. h.c. Joachima Gaucka. Koncert inaugurujący cykl imprez kulturalnych, przygotowanych przez niemiecką Polonię w celu uczczenia 25-lecia podpisania polsko-niemieckiego Traktatu o Dobrym Sąsiedztwie i Przyjaznej Współpracy rozpoczął się powitaniem gości przez Przewodniczącego Konwentu Organizacji Polonijnych w Niemczech – Alexandra Zajaca. Pod koniec swojego przemówienia poinformował on o planowanym po przerwie letniej podjęciu rozmów Polsko-Niemieckiego Okrągłego Stołu, regulującego sytuację Polaków i osób polskiego pochodzenia w Niemczech i niemieckiej mniejszości narodowej w Polsce. Następnym mówcą był Pełnomocnik Rządu Federalnego ds. Wysiedleńców i Mniejszości Narodowych, członek Bundestagu Hartmut Koschyk. W swoim przemówieniu pozytywnie podsumował rozwój stosunków polsko-niemieckich, cytując na zakończenie fragment wiersza Josepha von Eichendorffa: Jeśli nie mam odwagi być lepszym, niż mój czas, to powinienem przestać narzekać zgorzkniały. Ponieważ żaden czas nie jest sam z siebie zły. Minister Adam Kwiatkowski – szef Gabinetu prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy odczytał skierowany do gości koncertu list Prezydenta, podsumowujący stosunki polsko-niemieckie: (…)Zawarty ćwierć wieku temu Traktat polsko-niemiecki i dorobek naszej 25-letniej współpracy – to świadectwo, że dobre porozumienie między Polakami i 41


Z REGIONÓW

Niemcami jest trwałym, historycznym sukcesem. Tym cenniejszym, że odniesionym poprzez przezwyciężenie trudnej, bolesnej spuścizny przeszłości. (…) Moderację wieczoru prowadziła Joanna Ratajczak. Orkiestra Kameralna Academia ze Szczecina pod kierunkiem Bohdana Boguszewskiego w mistrzowski sposób wykonała Dwie chatki Karola Kurpińskiego, koncert na fortepian E-Moll, op. 11 Fryderyka Chopina i Orawę Wojciecha Kilara. Utwór Chopina zagrany został przez młodego pianistę – finalistę Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego i laureata nagrody publiczności w roku 2015. Muzyka w wykonaniu Orkiestry Kameralnej Academia była prawdziwą ucztą dla ducha, występ zakończył się bisem Orawy. Przed rozpoczęciem koncertu i po jego zakończeniu pokazywany był krótki film z impresjami stosunków polsko-niemieckich w ciągu ostatniego ćwierćwiecza. Po koncercie goście mieli okazję do rozmów i spotkań przy lampce wina i preclu. Nasz uroczysty koncert został bardzo dobrze przyjęty przez stronę niemiecką. Relacje z koncertu możemy zobaczyć na stronach niemieckiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych (BMI), gdzie oceniono go jako „Przepiękny koncert polskiej muzyki”.

42


SPOTKANIA Z POLSKĄ KULTURĄ Grupa MoCarta, „The Crazy Vibes” i „Krakowiacy” w berlińskim Adamiralpalast Arkadiusz Kulaszewski W ramach obchodów jubileuszu 25-lecia podpisania polsko-niemieckiego Traktatu odbyły się 9 października 2016 w berlińskim Admiralspalast Spotkania z polską kulturą. Koncert zorganizowany przez Zrzeszenia Federalne – Polska Rada w Niemczech T.z. odbył się pod honorowym patronatem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy oraz Prezydenta Republiki Federalnej Amabasdor RP w Berlinie prof. Andrzej Przyłębski Niemiec Joachima Gaucka. Zebranych gości powitał Ambasador Rzeczypospolitej Polskiej prof. Andrzej Przyłębski oraz Alexander Zając – Prezydent Konwentu Organizacji Polskich w Niemczech.

Zespół Krakowiacy z Berlina prowadzony przez Ewę Kampes 43


Z REGIONÓW

Kwartet smyczkowy Grupa MoCarta

W wypełnionej po brzegi sali uczestnicy koncertu mogli podziwiać w pierwszej jego części młodzieżowy zespół taneczny „Krakowiacy” z zespołu szkół europejskich pod kierownictwem Ewy Kampes, dyrektorki europejskiej szkoły podstawowej – Katharina-Heinroth-Grundschule, który zaprezentował suitę tańców polskich. Potem w nostalgiczny nastrój wprowadziła nas Iwona Cudak z zespołem „The Crazy Vibes”, prezentując jazzowe standardy. Koncert moderowała znana dziennikarka radiowa i prezenterka Joanna Ratajczak. W drugiej części wieczoru mogliśmy oklaskiwać występy znanej polskiej gwiazdy muzycznego kabaretu – grupy MoCarta, występującego poza granicami kraju jako „MozART group”. Jak zwykle muzycy Filip Jaślar, Michał Sikorski, Paweł Kowaluk i Bolesław Błaszczyk wprowadzili wszystkich w doskonały nastrój i zagwarantowali wspaniałą zabawę. Zaprezentowali nie tylko największe przeboje muzyki klasycznej, ale również elegancki humor oraz mnóstwo pozytywnej energii, przez co bisom nie było końca. Projekt został zrealizowany dzięki finansowemu wsparciu Urzędu Pełnomocnika Rządu Federalnego ds. Kultury i Mediów (BKM), Senatu Rzeczypospolitej Polskiej, Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP oraz Konwentowi Organizacji Polskich w Niemczech EWIV. Szkoda tylko, że na kolejne takie występy będziemy czekać do kolejnego jubileuszu. Arkadiusz Kulaszewski 44


III KONGRES ORGANIZACJI POLSKICH W NIEMCZECH Alexander Zajac W gmachu przedstawicielstwa Nadrenii Północnej-Westfalii w Berlinie w dniach 9-10 grudnia 2016 roku odbył się trzeci Kongres Organizacji Polskich w Niemczech. Organizatorzy – Konwent Organizacji Polskich w Niemczech oraz Ministerstwo Pracy, Integracji i Spraw Socjalnych NRW, przy współpracy z Biurem Polonii w Berlinie, przygotowali bogaty program. W trakcie Kongresu odbyło się po raz pierwszy spotkanie przedstawicieli organizacji polonijnych z Pełnomocnikami ds. Polonii poszczególnych krajów związkowych. Pełnomocnicy z Nadrenii Północnej-Westfalii, Brandenburgii, Meklemburgii Pomorza Przedniego, Bremy, Hamburga i Hesji, wraz z przedstawicielem federalnego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, mogli bliżej zapoznać się z organizacjami polonijnymi, ich działalnością i stanem ich zorganizowania, Biurem Polonii w Berlinie, prowadzącym portal internetowy Polonia-Viva, Związkiem Polaków w Niemczech i z Centrum Dokumentacji Kultury i Historii Polaków w Niemczech „Porta Polonica” oraz z problematyką nauki języka polskiego w Niemczech. Sekretarz Stanu Thorsten Klute przedstawił opracowanie Integracja osób pochodzenia polskiego w NRW, jako przykład wzorowej integracji ze społeczeństwem niemieckim. Po otwarciu Kongresu m.in. przez Ambasadora RP, prof. Andrzeja Przyłębskiego, odbyła się dyskusja na temat nauki języka polskiego w Niemczech, którą poprowadziła dziennikarka Deutsche Welle – Magda Gwóźdź-Pallokat. W ożywionej wymianie poglądów udział wzięli: Dorota Arciszewska-Mielewczyk, dr Jörg Bentmann, Thorsten Klute, Longin Komołowski, Szymon Szynkowski vel Sęk oraz dr Edward Kieyne. Przy akordach polskiego jazzu w wykonaniu wybitnego pol- W imieniu Konwentu Organizacji Polskich skiego jazzmana Leszka Żą- w Niemczech przemawia Alexander Zajac 45


Z REGIONÓW

dły i Larrego Portera, lampce wina i długich rozmowach zakończył się pierwszy dzień Kongresu. W drugim dniu, po referatach wprowadzających i dotyczących polsko-niemieckiego Okrągłego Stołu, przyszłości Delegaci organizacji polonijnych na sali obrad języka polskiego w Niemczech oraz problematyki „Młodej Polonii” przystąpiono do pracy w komisjach, na których wypracowano m.in. następujące postulaty: 1. Komisja ds. polsko-niemieckiego Okrągłego Stołu a) przyjęto ocenę realizacji postanowień Okrągłego Stołu wraz z postulatami strony polonijnej, prezentowanymi przez Konwent Organizacji Polskich w Niemczech b) zaproponowano powołanie przy Konwencie następujących komisji problemowych: 1. Kultura i Media 2. Sport 3. Oświata 4. Historia i Tradycja 5. Przedsiębiorczość 6. Forum Młodych 2. Komisja ds. języka polskiego a) wznowienie pracy komisji/grupy roboczej AG-4 b) wydanie przez władze poszczególnych krajów związkowych stosownych rozporządzeń wykonawczych, koniecznych do umożliwiania nauczania języka polskiego w niemieckich szkołach publicznych c) przedłużenie nauki ję- Jak zaprosić jak najwięcej młodzieży do aktywzyka polskiego jako języka nego działania w życiu polonijnym Niemiec? 46


Alexander Zajac

Zaprezentowano najważniejsze zagadnienia, nurtujące Polonię niemiecką

ojczystego we wszystkich krajach związkowych aż do matury d) zapewnienie finansowania nauczania języka polskiego jako języka ojczystego w organizacjach polonijnych 3. Forum Młodych a) przepracowanie prezentacji organizacji polonijnych w aspekcie oferty skierowanej do młodego pokolenia b) większego włączania młodych w prace i wydarzenia polonijne, np. poprzez komisję ds. młodzieży. Kongres Organizacji Polskich zakończył się podsumowaniem i przyjęciem wypracowanych w komisjach postulatów. Na zakończenie goście i delegaci udali się do Ambasady RP na spotkanie z Ambasadorem RP, prof. Andrzejem Przyłębskim. W Kongresie obok wymienionych już Pełnomocników ds. Polonii udział wzięli zaproszeni goście: dr Jörg Bentmann z federalnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Dorota Arciszewska-Mielewczyk, wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą wraz z posłanką Małgorzatą Wypych (członkiem komisji), Szymon Szynkowski vel Sęk, przewodniczący polsko-niemieckiej grupy parlamentarnej, Longin Komołowski, prezes Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, Marcin Stefaniak, dyrektor generalny Instytutu Pamięci Narodowej, Konsulowie – Marcin Jakubowski oraz Marek Sorgowicki. Kongres został zorganizowany dzięki osobistemu zaangażowaniu Sekretarza 47


Z REGIONÓW

Kongresowi towarzyszyły długie rozmowy działaczy polonijnych

Stanu w Ministerstwie Pracy, Integracji i Spraw Socjalnych Nadrenii Północnej-Westfalii – Thorsten‘ a Klute, któremu Konwent wyraził szczególne podziękowania. Podziękowania zostały skierowane również do Pełnomocnika Rządu Federalnego ds. Kultury i Mediów, Ministerstwa Pracy, Integracji i Spraw Socjalnych Nadrenii Północnej-Westfalii, Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Senatu Rzeczypospolitej Polskiej za sfinansowanie Kongresu. Kongres Organizacji Polskich w Niemczech stał się forum do prezentacji najważniejszych zagadnień, nurtujących Polonię oraz do wspólnych uzgodnień w wielu kwestiach. Podczas Kongresu delegaci organizacji polonijnych, również tych spoza Konwentu, mieli możliwość wypowiedzi i wspólnego przygotowania zadań i zagadnień, jakimi Konwent i Biuro Polonii będzie zajmowało się przez kolejne lata. Jest to pozytywny przykład na to, że pomimo różnic udaje się nam wypracować tematy do wspólnego działania. To może wzbudzać optymizm, tym bardziej że po raz pierwszy podczas Kongresu odbyło się również Forum Młodych, na którym młodzież mogła przedstawić swój punkt widzenia i zaproponować własne postulaty. Alexander Zajac

48


NAGRODY – ODZNACZENIA – WYRÓŻNIENIA 35. ROCZNICA WPROWADZENIA STANU WOJENNEGO. ODZNACZENIE BOGDANA ŻURKA KRZYŻEM WOLNOŚCI I SOLIDARNOŚCI Wieczór Pamięci poświęcony 35. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego odbył się 7 grudnia 2016 roku w Konsulacie Generalnym RP w Monachium. Gości przywitał Konsul Generalny Andrzej Osiak, by oddać głos historykowi, a zarazem konsulowi ds. Polonii – Robertowi Zadurze, który wygłosił wykład nt. polskiej drogi do wolności, ze szczególnym uwzględnieniem stanu wojennego, aparatu represji, a także postawy społeczeństwa w tym Odznaczony Bogdan Żurek dramatycznym dla Polski okresie. Kolejnym punktem wieczoru było odznaczenie Bogdana Żurka nadanym przez Prezydenta RP Krzyżem Wolności i Solidarności. Krzyż ten przyznawany jest osobom zasłużonym dla odzyskania przez Polskę niepodległości. Laudację wygłosił profesor Piotr Małoszewski, a aktu dekoracji dokonał Konsul Generalny Andrzej Osiak. Drugą połowę wieczoru wypełnił doskonały koncert przybyłego z Warszawy Piotra-Kajetana Matczuka – lidera grupy „Piramidy“. W bogatym programie usłyszeliśmy utwory Wysockiego, Okudżawy, Kaczmarskiego, polskich poetów epoki romantyzmu, a także własne artysty. Uroczystość zwieńczyły lampka wina i wieczorne Polaków rozmowy. LAUDACJA WYGŁOSZONA PRZEZ PROF. PIOTRA MAŁOSZEWSKIEGO Krzyż Wolności i Solidarności nadaje – na wniosek Instytutu Pamięci Narodowej – Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, osobom szczególnie zasłużonym dla odzyskania przez Polskę niepodległości. Krzyż Wolności i Solidarności jest symbolem wdzięczności dla tych, którym zawdzięczamy naszą wolność. Bogdan Żurek – dziennikarz, publicysta, obrońca praw człowieka, działacz niepodległościowy i społeczny, dokumentalista. Jedna z barw49


NAGRODY – ODZNACZENIA – WYRÓŻNIENIA

niejszych postaci polonijnego życia w Niemczech. Młodość miał trudną, a raczej należał do tzw. „trudnej młodzieży“: Nocami, poprzedzającymi komunistyczne święta państwowe – wraz z podobnymi mu kolegami – zrywał czerwone flagi, by w kwiecie wieku – już na emigracji – pod tymi samymi barwami działać w Polskiej Partii Socjalistycznej, głównej sile politycznej Rządu RP na Uchodźstwie w Londynie. Z jej Laudację wygłasza Piotr Małoszewski to ramienia był w latach 80. ub. wieku posłem do emigracyjnego parlamentu – Rady Narodowej. Wychowany na bigbitowych gwiazdach sopockiego Non-Stopu, lew prywatkowych salonów, motocyklowy pirat drogowy, permanentnie uwikłany był w konflikty z Milicją Obywatelską. Relegowany ze szkoły za otwarte krytykowanie Władysława Gomułki, z powoływaniem się na Radio Wolna Europa, tylko dzięki do dzisiaj niewyjaśnionym zabiegom Mamy, powrócił do szkolnej ławy. Talent pisarski. Dorabiał pisaniem wypracowań. Na maturze napisał dwie prace z polskiego. Obok swojej, także koledze, w zamian za ściągę z matematyki w dniu następnym. Był bardzo niezdyscyplinowaną jednostką „socjalistycznego społeczeństwa“. Z rodzinnej Warmii wyruszył do Gdańska, by wspomagać zbuntowanych stoczniowców. Zaimponowali mu bohaterowie tragicznego Grudnia 1970 roku. Niektórzy mówią, że nie mniejszy wpływ na ten krok miała pewna ruda studentka Uniwersytetu Gdańskiego, z którą to niedawno obchodził 45-lecie pożycia małżeńskiego. W Stoczni Gdańskiej, noszącej wtedy imię Lenina, nauczył się budować statki. Wśród stoczniowej braci spędził 11 lat, kierując kilkunastoosobowym zespołem „ludzi ze stali“. Był jedynym bezpartyjnym mistrzem na wydziale, zatrudniającym około tysiąca stoczniowców. Z nimi – nie z kadrą kierowniczą – się bratał, z nimi też buntował przeciwko bezprawiu. W jednym z pierwszych raportów Służby Bezpieczeństwa z roku 50


Piotr Małoszewski

1977 – dostępnych dzisiaj w IPN – znajduje się notatka, sporządzona na podstawie donosu agenta, że Żurek pije alkohol z robotnikami, i tu są wymienione knajpy, gdzie po pracy spotykali się stoczniowcy. Oczywiście, gdyby pił z dyrekcją, nie byłoby sprawy. Był z ludźmi, ludzie byli z nim. Dlatego też podczas strajków w 1976 i 1980 roku nie musiał chyłkiem uciekać przez płoty, jak to czyniła znaczna część kierownictwa. Jeszcze przed Sierpniem´80 brał udział w nielegalnych obchodach, upamiętniających masakrę robotników na Wybrzeżu w 1970 roku. Otarł się też o Ruch Młodej Polski i Wolne Związki Zawodowe Wybrzeża, rozpowszechniając w stoczni nielegalne pisma – „Bratniak“ i „Robotnik Wybrzeża“. Od samego początku uczestniczył aktywnie w historycznym sierpniowym strajku, w roku 1980, zabezpieczając stocznię przed prowokatorami. Po podpisaniu Porozumień Gdańskich tworzył zręby „Solidarności“, której był jednym z pierwszych członków w kraju. Potem kierował Komitetem Obrony Więzionych i Represjonowanych za Przekonania, usadowionym przy Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność Stoczni Gdańskiej. Protestacyjnie głodował o wolność dla politycznych i ku przerażeniu generała Kiszczaka współorganizował ogólnopolski marsz na Warszawę, w tej samej intencji. Zbierał pieniądze na grzywny i pomoc dla rodzin aresztowanych. Przemawiał przez radiowęzeł zakładowy i publikował w niezależnych wydawnictwach, przypominając m.in. zakazane przez komunistów rocznice. Współorganizował w Gdańsku wielkie demonstracje 3 maja i 11 listopada. Plakatował miasto i siał postrach wśród „ubeków“ ze stoczniowej komórki SB, których Konsul Generalny RP Andrzej Osiak próbował wyeksmitować z zakładu. odznacza Bogdana Zurka 51


NAGRODY – ODZNACZENIA – WYRÓŻNIENIA

Miał nawet „na kontakcie” swoje źródło informacji w Areszcie Śledczym przy ulicy Kurkowej w Gdańsku, tym samym gdzie zamordowano w roku 1946 bohaterską sanitariuszkę Inkę. Solidarnościową agentką była tam też sanitariuszka, tylko że zatrudniona na etacie służby więziennej. To od niej wiedziano, kto gdzie siedzi, kogo wywieziono do innego więzienia, na jakiego strażnika można liczyć, a który jest niebezpieczny. Aresztowano go w chwili wprowadzenia stanu wojennego, w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku, w hotelu w Prudniku na południu Polski, gdzie pojechał na czele delegacji stoczniowców na poświęcenie tablicy, upamiętniającej masakrę robotników na Wybrzeża 1970 roku, ufundowanej przez tamtejsze dziewiarki, z Zakładów Przemysłu Bawełnianego FROTEX. Tę tablicę mieszkańcy Prudnika przechowali przez cały stan wojenny i przywieźli do Gdańska. Wisi dzisiaj wśród innych tablic przy Pomniku Poległych Stoczniowców z datą 13 grudnia 1981. Bogdan Żurek mówi o niej: „To moja tablica!“ Jako internowany w Areszcie Śledczym w Opolu i Zakładzie Karnym Nysie przesiedział ponad 7 miesięcy. Z paszportem „w jedną stronę“ miał 48 godzin na opuszczenie kraju. Wypuszczono go dopiero po przedstawieniu przez żonę oficerom SB biletów kolejowych do Niemiec, wymeldowania całej rodziny z Gdańska i protokołu zdania mieszkania. Przy okazji ukradziono wkład mieszkaniowy, 50 tys. ówczesnych złotych, co było sumą bardzo dużą. Instytut Pamięci Narodowej nie zanotował podobnego przypadku deportacji całej rodziny w stanie wojennym. Internowanym, którzy zdecydowali się na opuszczenie Polski, dawano kilka miesięcy „wolności” na uporządkowanie spraw, związanych z wyjazdem. Ciekawostka: Paszport „w jedną stronę”, czyli z prawem tylko jednokrotnego przekroczenia granicy Polski, otrzymała także żona Bogdana i Bogu ducha winny 8-letni syn. Na emigracji Bogdan Żurek zasłynął jako laureat konkursu, ogłoszonego przez Rozgłośnię Polską Radia Wolna Europa i paryską „Kulturę” na wspomnienia z Polski. Nagrodzone Wspomnienia stoczniowca otworzyły mu drogę do Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa, gdzie walczył dalej z komuną na falach eteru. Organizował pomoc dla kraju i przerzucał bezdebitowe wydawnictwa, których magazyn mieścił się parę kroków stąd, przy Hompeschstrasse, w piwnicy Włodzimierza Sznarbachowskiego – związanego z Radiem 52


Piotr Małoszewski

Wolna Europa pisarza, poety, przedwojennego ONR-owca i powojennego socjalisty. Rozpracowywany na emigracji przez wywiad PRL. W aktach IPN są m.in. stenogramy jego audycji, emitowanych przez Radio Wolna Europa. Wielokrotnie atakowany w komunistycznych mediach, bohater wielu spotkań, odczytów i prelekcji. Bywał „na Zamku“, w siedzibie Rządu RP w Londynie, przemawiał w Instytucie Sikorskiego w obecności prezydentów Raczyńskiego i Sabbata. Często też gościł w londyńskim domu socjalistycznej legendy – Lidii Ciołkoszowej. Zakładał organizacje emigracyjne i działał na rzecz Polonii, pozostając aktywnym na tym polu do dzisiaj. Wiceprezes Zrzeszenia Federalnego Polska Rada w Niemczech, członek zarządu Polskiego FORUM, należy do warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy, współredaguje „Polonik Monachijski” i jest redaktorem naczelnym polonijnego czasopisma „Moje Miasto”. Autor ogromnej ilości artykułów, audycji i publikacji, mówi o sobie, że jest najlepszym dziennikarzem wśród stoczniowców i najlepszym stoczniowcem wśród dziennikarzy. Na mocy ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej uznany za pokrzywdzonego. Odznaczony Medalem 25-lecia Solidarności, Srebrnym Medalem Wspólnoty Polskiej, Krzyżami – Kawalerskim i Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Polonia Restituta. Po 19 latach pracy w administracji Uniwersytetu Technicznego, od dwóch lat na emeryturze, oszalały na punkcie wnuczki – dziadek. 53


NIC O POLONII BEZ POLONII. PROF. PIOTR MAŁOSZEWSKI – CZŁONKIEM POLONIJNEJ RADY KONSULTACYJNEJ PRZY MARSZAŁKU SENATU RP Bogdan Żurek Profesor Piotr Małoszewski z Monachium – jako jedyny przedstawiciel Polonii niemieckiej – został powołany w skład Polonijnej Rady Konsultacyjnej przy Marszałku Senatu Rzeczypospolitej Polskiej. 5 września 2016 roku odbyła się uroczystość powołania 16 członków Polonijnej Rady Konsultacyjnej przy marszałku Senatu Rzeczypospolitej Polskiej. Marszałek Stanisław Karczewski wręczył akty powołania przedstawicielom Polonii z całego świata. Jesteśmy otwarci na wszystkich i będziemy ze wszystkimi współpracować. Nic o Polonii bez Polonii. Będziemy Was słuchać i działać Prof. Piotr Małoszewski (z prawej) odbiera razem z Wami, obiecał marszałek w akt powołania swoim wystąpieniu. W skład Rady weszli: Stanisław Aloszko – prezes Federacji Polonii Francuskiej, Adam Bąk – prezes Adam M. Bak Foundation (USA), Maria Szonert Binienda – wiceprezes Kongresu Polonii Amerykańskiej do Spraw Polskich, Andżelika Borys – przewodnicząca Rady Naczelnej Związku Polaków na Białorusi, Emilia Chmielowa – prezes Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie, Halina Csúcs Lászlóné – rzecznik narodowości polskiej przy Zgromadzeniu Narodowym Węgier, Jan Cytowski – prezes Rady Polonii Świata, Adam Gajkowski – wiceprezes Stowarzyszenia Nasza Polonia w Australii, Barbara Kukulska – prezes Zjednoczenia Polskiego w Johannesburgu (RPA), Tomasz Machura – powiernik Zjednoczenia Polskiego w Wielkiej Brytanii, ksiądz Zdzisław Malczewski – rektor Polskiej Misji Katolickiej w Brazylii, Piotr Małoszewski – wiceprzewodniczący Chrześcijańskiego Centrum Krzewienia Kultury, Tradycji i Języka Polskiego w Niemczech, Tadeusz Pilat – prezydent Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych (Szwecja), 54


Bogdan Żurek

Ewa Stasinowska – prezes Klubu Gazety Polskiej w Amsterdamie (Holandia), Aleksandra Ślusarek – przewodnicząca Związku Repatriantów RP z Kazachstanu, i Rita Tamašiūnienė – poseł do litewskiego Sejmu, przewodnicząca klubu parlamentarnego AWPL-ZChR (Akcja Wyborcza Polaków na Litwie – Związk Chrześcijańskich Rodzin). Prof. dr hab. inż. Piotr Jan MAŁOSZEWSKI Profesor Piotr Małoszewski pochodzi z Krakowa, gdzie urodził się w roku 1950. W Niemczech przebywa od 1984 roku. Jest żonaty i ma dwoje dorosłych dzieci. Absolwent Wydziału Elektrotechniki Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie (1973). Karierę naukową rozpoczynał w tamtejszym Instytutcie Fizyki Jądrowej, by zwieńczyć ją profesurą na Uniwersytecie we Freiburgu i tytułem profesora RP. Pracownik naukowy i wicedyrektor Instytutu Ekologii Wód Podziemnych w Centrum Badawczym Helmholtza w Monachium (2003-2015), a także – od listopada 2014 – profesor na Wydziale Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska AGH w Krakowie. Wybitny naukowiec i wykładowca, autor blisko 190 prac z zakresu hydrogeologii i hydrologii znacznikowej, które były cytowane już ponad 3000 razy. Prezydent Międzynarodowej Komisji Znacznikowej w Międzynarodowej Asocjacji Nauk Hydrologicznych (IAHS). Ekspert IAEA delegowany na misje naukowo-badawcze do kilkunastu krajów

Polonijna Rada Konsultacyjna 55


NAGRODY – ODZNACZENIA – WYRÓŻNIENIA

trzeciego świata. Wykładowca na uniwersytetach w Szwajcarii, Niemczech, Kanadzie i w Polsce. Promotor 11 prac doktorskich. Działacz katolicki, szczególnie zaangażowany w rozwój polskiego szkolnictwa w Niemczech. Był m.in. dyrektorem Szkoły Przedmiotów Ojczystych w polskiej parafii w Monachium. Do dzisiaj przewodniczy Radzie Naczelnej Polskich Katolików Świeckich w Niemczech. W latach 2006-2010 wiceprzewodniczący Diecezjalnej Rady Katolików Świeckich (archidiecezja Monachium-Freising), wybrany jako pierwszy cudzoziemiec na tak wysoką funkcję. W 2013 roku – jako pierwszy Polak w historii – wszedł w skład Komitetu Centralnego Katolików Niemieckich. Członek założyciel i wiceprzewodniczący Chrześcijańskiego Centrum Krzewienia Kultury, Tradycji i Języka Polskiego w Niemczech. Reprezentuje je w Konwencie Organizacji Polskich w Niemczech, pełniąc funkcję prezydenta Konwentu. Członek Bawarskiej Rady Integracyjnej (od 2011). Komandor Zakonu Rycerskiego Świętego Grobu Bożego w Jerozolimie. Członek Rady Zwierzchnictwa Polskiego odpowiedzialny za współpracę międzynarodową. Kawaler Orderu Świętego Sylwestra Papieża. Odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą, Krzyżem Komandorskim i Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Wyróżniony Złotym Medalem Wspólnoty Polskiej, polonijną nagrodą „Polonicus” i najwyższym wyróżnieniem archidiecezji Monachium-Freising – Medalem św. Korbiniana. Bogdan Żurek Fot. K. Czerwińska

56


hISTORIA POLSKIE ŚLADY W MONACHIUM JÓZEF MACKIEWICZ Marek Prorok Wielu z nas spędza szmat czasu w bawarskiej metropolii. Spacerując, bądź też tylko przemieszczając się w innych celach, przemierzamy ogromne przestrzenie grodu nad Izarą i nie przypuszczamy nawet, że w tym odległym od naszej Ojczyzny mieście znajduje się wiele miejsc, które różnymi wydarzeniami wplotły się w zawiłą historię Rzeczpospolitej. Wielki prozaik i ortodoksyjny antykomunista Niewielka, cicha i pełna zieleni uliczka Windeckstraße, ukryta wśród domów willowej dzielnicy Hadern w zachodniej części Monachium. W skromnym domu oznaczonym numerem 21 przez wiele lat wynajmował mieszkanie Józef Mackiewicz, pisarz i publicysta. Postać powszechnie mało znana, choć bez wątpienia nietuzinkowa. Przez jednych uważany za jednego za największych polskich prozaików XX wieku, dla innych kolaborant, a nawet zdrajca. Urodzony w Petersburgu, ale od wczesnego dzieciństwa związany z Wilnem. W styczniu 1919 roku, jako niespełna siedemnastoletni gimnazjalista, rusza na ochotnika na wojnę z bolszewikami. Po stronie polskiej w tej wojnie walczyli także Kozacy kubańscy i ochotnicy rosyjscy. Kontakt z nimi miał znaczący wpływ na późniejszą twórczość literacką i poglądy polityczne Mackiewicza. Lata dwudzieste to początek jego działalności pisarsko-publicystycznej, zawsze nacechowanej pryncypialnością, bezkompromisowością i cywilną odwagą w głoszeniu i obronie własnych poglądów. Dom w Monachium, w którym mieszkali Mackiewiczowie 57


HISTORIA

Ukochane Wilno opuścił w maju 1944 roku uciekając przed kolejną okupacją sowiecką. Emigracyjną tułaczkę rozpoczął od Rzymu i Londynu. Do Monachium przeniósł się w roku 1955 i pozostał w nim przez trzydzieści lat, do końca swoich dni. W stolicy Bawarii powstała zdecydowana większość jego dzieł literackich, w tym te najważniejsze: Droga donikąd, Kontra, Sprawa pułkownika Miasojedowa, Nie trzeba głośno mówić, Watykan w cieniu czerwonej gwiazdy. W roku 1971 prezydent RP na Uchodźstwie August Zaleski odznaczył Józefa Mackiewicza Krzyżem Komandorskim Orderu Polonia Restituta, a trzy lata później Wydział Słowiańskich Języków i Literatur Uniwersytetu w Kansas wysunął jego kandydaturę do literackiej Nagrody Nobla. Kandydatura zyskała poparcie grona rosyjskich uczonych i działaczy emigracyjnych. Przeciw komunie nawet z diabłem Z komunistami nie można rozmawiać, ich trzeba zabijać – te słowa Józefa Mackiewicza oraz to, czym zajmował się po zajęciu Wilna przez Niemców wzbudzają ogromne kontrowersje. W lipcu i sierpniu 1941 publikuje on kilka tekstów w wydawanym przez hitlerowców polskojęzycznym, gadzinowym „Gońcu Codziennym”. Pierwszy zatytułowany Przeżyliśmy upiorną rzeczywistość zawiera zapatrywania Mackiewicza na temat trwającej wojny niemiecko-sowieckiej i rysującego się przystąpienia Polski do koalicji antyhitlerowskiej z udziałem Sowietów. Stwierdza tam jednoznacznie: W tej najnowszej wojnie wolałbym przestać być Polakiem, niż splamić się sojuszem z największym wrogiem, państwem bolszewickim. W innym, zatytułowanym To dopiero byłaby klęska wyraża przekonanie, że tylko Niemcy potrafią uchronić Europę przed zalewem „bolszewickiej zarazy”, a zwycięstwo antynazistowskiej koalicji anglo-sowieckiej byłoby dla Polaków największym nieszczęściem w całych dziejach narodu. Po czterech publikacjach dość nieoczekiwanie zrywa współpracę z „Gońcem”. Być może brutalność niemieckiej okupacji uświadomiła mu, że celem Hitlera nie jest niesienie wolności uciśnionym narodom. Nie uchroniło to Mackiewicza przed oskarżeniem o kolaborację z okupantem i wyrokiem śmierci wydanym przez Sąd Specjalny AK. Zarówno okoliczności wydania wyroku, jak i późniejszego jego anulowanie, są do dziś bardzo niejasne. 58


Marek Prorok

W maju 1943 roku za zgodą władz podziemnych Mackiewicz korzysta z zaproszenia niemieckiego i wyjeżdża do Katynia na ekshumację zwłok oficerów polskich zamordowanych przez Sowietów. Jego liczne publikacje i wypowiedzi na ten temat, a zwłaszcza wydawnictwo Zbrodnia katyńska w świetle dokumentów, z przedmową generała Andersa, stanowiły istotny element w wieloletniej walce o prawdę o zbrodni katyńskiej. Jedynie prawda jest ciekawa To ulubione powiedzenie Józefa Mackiewicza. Jednak trudno nie odnieść wrażenia, że interesowała go tylko jedna prawda: zagrożenie świata i całej zachodniej cywilizacji „psychiczną zarazą” komunizmu. Stąd też każdy, kto w jakiejkolwiek formie czynił ukłony w stronę „bloku wschodniego” stawał się dla Józefa Mackiewicza obiektem krytyki. Był zdecydowanym krytykiem posoborowej polityki wschodniej Watykanu i procesu pojednania polsko-niemieckiego zapoczątkowanego w 1970 roku. Ostro rozprawiał się z polityką prowadzoną przez kanclerza Willi Brandta oraz papieży Jana XXIII i Pawła VI. Nawet Jan Paweł II był dla niego nie dość antykomunistyczny, bo stawiał na pogodzenie świata z międzynarodowym komunizmem. Dążenia do porozumienia narodowego czynione przez polski kościół katolicki z Prymasem Wyszyńskim na czele oraz ruch „Solidarności” były przez Mackiewicza ostro piętnowane. Oskarżał o kolaborację z komunizmem i Rosją sowiecką wszystkich, łącznie z Armią Krajową i Radiem Wolna Europa, które było dla niego agendą propagandy radiowej podległą amerykańskiemu wywiadowi CIA. Bezkompromisowa postawa polityczna doprowadziła do prawie całkowitego wyalienowania Mackiewicza nie tylko z polskiego życia emigracyjnego, ale i z kręgu wydawców i tłumaczy jego dzieł. Przysłużyła się temu niemało „Ostpolitik” Branta. Zbliżenie z Warszawą owocowało bowiem osłabieniem pozycji pisarzy emigracyjnych na rzecz twórców z Polski Ludowej. Konsekwencją były poważne problemy finansowe Mackiewiczów. Koszmar nieustannego konfliktu nie zniknął wraz ze śmiercią pisarza. Żenujący spór o prawa autorskie do jego książek pomiędzy córką pisarza Haliną a długoletnim wydawcą jego dzieł Niną Karsov-Szechter trwał przez kilkanaście lat. Efekt końcowy tego sporu jest taki, że nie ma zezwolenia na oficjalne wydania krajowe dzieł Józefa Mackiewicza, bo taka była podobno wola autora. Józef Mackiewicz zmarł w Monachium 31 stycznia 1985 roku. Jego żona przeżyła go niecałe pół roku. Prochy obojga małżonków spoczęły w Londynie. Marek Prorok 59


O POLSKICH GROBACH W BERLINIE. CYGANIE… Ewa Maria Slaska, Roman Brodowski EMS O polskich grobach w Berlinie pisałam już wielokrotnie, straciłam już nawet orientację, gdzie te wszystkie teksty, poetyckie, popularno-naukowe i naukowe, które na ten temat napisałam, zostały opublikowane. W roku 2013 zorganizowałam przy wsparciu „mojego” Stowarzyszenia czyli organizacji Städtepartner Stettin e.V. wystawę o polskich grobach w Berlinie i niemieckich w Szczecinie, teraz wraz z Michałem Rembasem, autorem książek krajoznawczych o Szczecinie i Pomorzu, przygotowaliśmy książkę, która być może ukaże się, zanim „Magazyn Polonia” opublikuje ten tekst, a może nie, bo nasz grafik, Michał Krenz, zrobił tak piękny projekt, że nie starcza nam pieniędzy na druk… Na razie więc, w chwili gdy to piszę, czyli w pierwszych dniach października 2016 roku, z jednej strony żebrzemy o pieniądze, a z drugiej błagamy drukarnie o rabaty… Jakby kto chciał wesprzeć… Groby interesowały mnie od dzieciństwa, a ponieważ studiowałam archeologię, udało mi się dziecinne zainteresowanie przekształcić w zawód. Nie na długo jednak, bo gdy urodziłam syna, przestałam pracować jako archeolożka, a los sprawił, że najpierw wyjechałam z Poznania, gdzie studiowałam i po studiach pracowałam, do Gdańska, a potem do Berlina (Zachodniego) i nigdy już do zawodu nie wróciłam. Ale groby i tak mi wciąż towarzyszyły. Najpierw napisałam opowiadanie Lalka (po niemiecku ukazało się pod tytułem In fremden Schuhen…), które doczekało się publikacji w obu językach, w Polsce i w Niemczech, a potem zamieniło się w audycję radiową, którą po kolei puszczały wszystkie chyba rozgłośnie niemieckie, niektóre po kilka razy… Dobry to był czas, bo o ile media drukowane nic mi nie przyniosły, o tyle radio przysyłało pieniądze i przysyłało… W tym opowiadaniu polska dziewczynka w po-niemieckim mieście Gdańsk znajduje w schowku pod schodami po-niemiecką lalkę i sprawia jej pogrzeb w grobowcu rodziny Mayer na po-niemieckim cmentarzu w Gdańsku-Wrzeszczu, tym samym, o którym pisał Günter Grass w powieści Wróżby kumaka… W międzyczasie, sama nie wiem jak i kiedy, zaczęłam na cmentarzach i wśród grobów szukać śladów pobytu moich rodaków w Berlinie. 60


Ewa Maria Slaska

W Berlinie nie ma polskich cmentarzy, ani polskich kwartałów na niemieckich cmentarzach, jest „za to” 270 cmentarzy i wiedza, że Polaków chowano wszędzie. Dlatego tak trudno ich odszukać, do przebadania byłyby ogromne zasoby archiwalne poszczególnych cmentarzy, rzecz dla poszukiwacza bez finansowanego przez jakąś instytucję projektu naukowego, po prostu niewykonalna. Niekiedy, gdy były to osoby sławne, znajdzie się ich na tablicach informacyjnych poszczególnych cmentarzy. A ilu Polaków osiągnęło w Berlinie taką sławę, że wymieni się ich na tablicy cmentarnej? A ilu jeszcze spośród tej garstki nielicznych zapisanych zostanie i jako postać wybitna, i jako Polak? Dwóch, trzech… Na tablicach przy wejściu na cmentarze jest Daniel Chodowiecki (Cmentarz Francuski na Chausseestrasse) zapisany jako „grafik niemiecki”, generał Karl Andreas von Bogusławski (Cmentarz Garnizonowy na Rosenthaler Strasse) – „generał niemiecki” i Arnold Słucki (Cmentarz Ruhleben) – „poeta polski”. I tyle, reszta jest może nie tyle hamletowskim milczeniem, co żmudnym poszukiwaniem. Wciąż mnie ktoś pyta, jak się właściwie szuka takich grobów… Odpowiedź jest skomplikowana i żmudna jak samo poszukiwanie. Ale spróbuję. Najpierw zwracają uwagę nazwiska. Każdy to zauważy, nawet niewprawne oko dostrzeże tych wszystkich Nowaków, Janowskich, Kowalskich, Zambrzyckich i Samsonowiczów… Nazwiska polskie poświadczają obecność Polaków w Berlinie nie tylko na cmentarzach, ale w książkach telefonicznych, w nazwach dawnych firm, na szyldach z nazwiskami przy drzwiach domów mieszkalnych. Bez prowadzenia szczegółowych badań archiwalnych i zgłębiania literatury naukowej, zwiedzając berlińskie cmentarze bez trudu zauważa się więc polskie ślady. Na dziesięć grobów co najmniej jeden, a często trzy-cztery, będą grobami osób o polskich nazwiskach. Nic dziwnego. W końcu przybysze z zaboru pruskiego przybywali tu masowo od XIX wieku. Spis ludności z roku 1910 podaje, że Polaków było w Berlinie ponad sto tysięcy. Oczywiście wszyscy oni powoli asymilowali się i stopniowo stawali się częścią społeczeństwa berlińczyków, i już jako obywatele niemieccy a nie jako Polacy, brali udział w ważnych zdarzeniach politycznych i społecznych stolicy. Ale nazwiska pozostawały. Nie zawsze jednak w tej samej formie. Typowe polskie nazwiska ulegały stopniowej „germanizacji” – piszę to słowo w cudzysłowie, bo nie chodzi mi o złowrogie aspekty tego procesu, tylko o proste stwierdzenie faktu. Nazwiska polskie powoli przyjmują formę niemiecką. Trudno powiedzieć, ile w tym działalności urzędników, którzy nie potrafili lub nie chcieli dobrze zapisać nazwiska, a ile samych ich właścicieli. No bo jak 61


HISTORIA

ktoś się nazywa Józef Pierdziwół (naprawdę znalazłam takie nazwisko na jednym z cenotafów z okresu I wojny światowej), to trudno powiedzieć czy to sam Józek powołał do istnienia osobnika zwącego się Joseph Pierdziwoll, czy to komisja poborowa nie miała ochoty się patyczkować. Najpierw zatem usuwa się im te różne polskie kropki, kreski i ogonki (to dlatego wszyscy myślą, że moje nazwisko – Slaska – też jest produktem zniemczenia, choć nie jest – ale to całkiem inna historia, która zdarzyła się w Polsce w XVII wieku), więc już nie Jabłoński lecz Jablonski i nie Zagórski lecz Zagorski. Potem znikają sz, cz, szcz, dz a także ck, co każdy Niemiec będzie wymawiał jak k. Tak pojawiają się kolejne formy: Gruszecki, Gruschecki, Grusetzki, Gruse… Zniemczeniu podlegają też końcówki – Rogacki i Rogacka zostaną pozbawieni płci i genderu: Rogatzky lub nawet Rogaki. On i ona jednakowo. Potem te zbyt słowiańsko brzmiące -ski i -cki w ogóle znikną. To właśni owi Gruse – końcowy produkt zniemczania nazwiska Gruszecki. Czasem z kolei trzeba dodać literę lub kilka liter, żeby Kwaschnewsky skutecznie zastąpił Kwaśniewskiego a Quatschinsky – Kwaczyńskiego. A kiedyś, gdzieś, bywa, pojawi się tłumaczenie – Gotteshainer zamiast Świętogajskiego. No i wreszcie przypadki, gdy nikomu się nie chce walczyć z polskim nazwiskiem, a nosiciel zostanie po prostu nazwany Polack, Pollak lub Polatschek. To samo i w tej samej kolejności spotyka imiona. Wladyslawa i Stanislaw, potem Gregor, Kristoff i Christina, Franciszek staje się Franzem, Jan – Hansem, Marta zmienia się w Marthe (niemieckie imiona żeńskie nie muszą się kończyć na a, wręcz przeciwnie – z reguły się nie kończą), a Bogumił w Gottlieba. I już. Nie ma Jana Bohatyrowicza jest Hans Held. Profesor Tazbir twierdzi, że zdarzy się to w przeciągu życia pięciu pokoleń, chyba że nagle polityka bądź konformizm przyspieszą ten proces. I każdy z tych etapów znajdziemy na polskich grobach w Niemczech. Grupa przybyszów z Polski nigdy nie była jednolita. Byli wśród nich bogaci, byli biedni, skromnie sytuowani, samotni, zapomniani. Większość jednak należała do klasy średniej. Ich groby nie różnią się od sąsiednich grobów niemieckich, podobnie jak ich życie nie różniło się prawie od życia ich niemieckich sąsiadów. Zwróćmy jednak uwagę na słowo „prawie”, którego użyłam w poprzednim zdaniu. Poprosiłam Romana Brodowskiego, żeby nam opowiedział o jednym z takich zwyczajów, który jednak różni przybyszów 62


Ewa Maria Slaska

z Polski od „prawie” identycznie żyjących niemieckich mieszkańców Berlina. Proponuję spacer na cmentarz katolicki położony tuż koło Kurt Schumacher Platz (Plac Kurta Schumachera – napisze o nim Roman Brodowski – niemiecki polityk). Roman zaprowadzi nas na Nazarethkirchhof II w jego katolickiej części.

Cmentarze katolickie oczywiście dostarczają badaczce i fotografce więcej materiału niż cmentarze ewangelickie, ale jest to reguła, która ma liczne wyjątki. Bo w dzisiejszych czasach mniej ważna jest religijna przynależność danego cmentarza, a ważniejsza okazuje się np. bliskość kościoła polskiego, co świetnie widać na ewangelickich cmentarzach w okolicy polskiego kościoła w Berlinie – jest tam mnóstwo polskich grobów, i to takich naprawdę polskich, z polskim śp, polskimi literami w imionach i nazwiskach, polskimi tekstami. Tuż przy wejściu na cmentarz znajduje się kwatera grobów polskich Cyganów, ale o tym napisze już Roman Brodowski, który mi pokazał te niezwykłe groby: Nekropolia, o której piszę, znajduje się w Berlinie na pograniczu Reinickendorfu i Weddingu. Obszarowo jest to jeden z największych 63


HISTORIA

berlińskich cmentarzy, składający się z trzech sektorów, a mianowicie protestanckiego, katolickiego i miejskiego. Odkąd znajdują się tu groby moich rodziców i brata, powtarzam sobie, że jest to mój, nasz, cmentarz rodzinny. Jak każdy cmentarz, zwłaszcza taki z wielowiekową historią, tak i ten posiada swoją, powiedziałbym, niczym nie zakłóconą, architektoniczną harmonię, wyczuwalną współgrającą ze sobą swoistą duszę miejsca i kultu. Nie oznacza to jednak, że panuje na nim zwyczajowa monotonia – wprost przeciwnie. Zaraz przy wejściu od strony Placu Kurta Szumachera po prawej stronie widnieje rzucający się w oczy potężny grobowiec z czarnego marmuru, (prawie-że małe mauzoleum), a obok niego kilkanaście niemal równie bogatych co ten, jednakże mniejszych, grobów. Sam grobowiec formą swoją do złudzenia przypomina ten znajdujący się w Ciechanowie, należący do najbardziej znanego polskiego Cygana, Don Vasila. Jednak jest od niego jeszcze większy. Berliński grobowiec cechuje niesamowity wręcz przepych, ogromna bryła czarnego polerowanego marmuru otoczona jest posadzką, gdzie ustawiono stylowe ławeczki. Na grobie leżą, de facto pokrywając całą płytę nagrobną, codziennie świeże bukiety kwiatów. Wszystko to świadczy o tym, że pochowany jest tu ktoś „zacny”, ktoś liczący się za życia w społeczeństwie. Tak to prawda. W tym naszym berlińskim grobowcu spoczywają szczątki pochodzącej z Polski cygańskiej baronowej. Zaś w sąsiadujących z jej grobem kwaterach leżą inni obywatele tejże społeczności. Cały ten narożnik cmentarza stanowi cmentarną diasporę zmarłych polskich Romów. Polskie napisy są równie barokowo wystawne jak same grobowce, zdobiące je zdjęcia i ogromne bukiety. Długie cytaty z Pisma Świętego, maksymy, opis działalności – oczywiście tej za życia, na przykład rzeźba złamanej gitary, złamanej, bo śmierć przerwała życie grajka i być może również instrumentu. Ale są też samochody czy pieniądze… Również zdjęcia są niezwykłe i w niczym nie przypominają sztywnych fotografii nagrobnych, jakie znamy z cmentarzy polskich, niemieckich czy włoskich. Piękna baronowa zachwyca egzotyczną urodą (umarła zresztą całkiem młodo), muzyk gra na gitarze, ci co się kochali, kochają się i po śmierci (a może tylko po śmierci), a młody chłopak, którego pochowano całkiem niedawno – na grobie leżą jeszcze góry wiązanek i wieńców z biało czerwonymi szarfami i wzruszającymi napisami – przedstawiony jest na zdjęciu w sportowym podkoszulku i spodniach od dresu. Liczne zwyczaje, obrzędy o charakterze magicznym związane z życiem pozagrobowym, oraz mocna wiara Cyganów w dusze, które mogą być po śmierci złośliwe, powodują, że o zmarłym nigdy nie mówi się źle. 64


Ewa Maria Slaska

Tradycja cygańska nakazuje, by w sposób szczególny dbać o pamięć przodków. Dlatego też kilka razy do roku przy grobie spotykają się przedstawiciele rodów romskich, by w atmosferze biesiady, przy śpiewie tańcu i suto zastawionym stole, wspominać zmarłych już przedstawicieli ich społeczności. Spożywając ulubione za życia zmarłego potrawy, popijając wódkę symbolicznie starają się niejako udobruchać kapryśne dusze, by te swoim duchowym wpływem wspomagały ich w codziennym pokonywaniu trudności i nie czyniły im zła. Za każdym razem, wypijając alkohol, niezależnie od okazji, biesiadnicy wylewają pierwsze krople na ziemię mówiąc – „Lekka ziemia zmarłym”. Jeśli w trakcie biesiady wspomni się osobę zmarłą, tradycyjnie należy również, ulewając wódkę, rzec: „Niech mu ziemia lekką będzie”. Największą okazją do takiego zjazdu przy grobie ważnego hierarchicznie przedstawiciela cygańskiej rodziny jest Dzień Zmarłych. Podobnie jak katolicy tak i Romowie już kilka dni przedtem porządkują groby, dekorują je girlandami kwiatów, stawiają lampiony i znicze. Kobiety zawczasu przygotowują ulubione potrawy zmarłego, mężczyźni kupują alkohole, ale są i inne używki, z jakich leżący w grobach podczas swojej ziemskiej wędrówki korzystali. W pierwszym dniu listopada wszyscy odświętnie ubrani – kobiety w tradycyjnie wielokolorowych sukniach, z chustami na głowach, mężczyźni w ciemnych garniturach, jedwabnych koszulach, często w kapeluszach – gromadzą się przy grobach bliskich, by podczas wspólnej wieczerzy rozmawiać i wspominać zmarłych. Jest to swoista nauka historii dla dzieci, gdyż ludzie starsi opowiadają o pochodzeniu zmarłego i jego życiu. Nie brakuje też romskiej muzyki i ulubionych cygańskich pieśni. Dzień ten dla Romów ma dwa aspekty. Pierwszy to wspomnienie o zmarłym, a drugi, być może ważniejszy, to zamanifestowanie silnej więzi społecznej w obrębie ich narodu. Ten jakże egzotyczny obraz cygańskiego Dnia Zmarłych z pewnością przykuwa uwagę, cieszy oczy, ale i uczy, że w obrębie chrześcijaństwa kultywuje się wiele jakże różnych tradycji związanych z jednym i tym samym świętem, mających ten sam cel – pamięć o tych, których już między nami nie ma. Ewa Maria Slaska, Roman Brodowski

65


LITERATURA NÈ SON GIÀ MORTO Katarzyna Krenz Każdy, kto weźmie do ręki nową książkę Ewa Marii Slaskiej i Michała Rembasa, zatytułowaną tajemniczo Ich bin nich tot / Nie umarłem, natychmiast zadaje sobie pytanie, o co chodzi. Czy to jakaś przeróbka horacjańskiej myśli, żem non omnis moriar, co u Grochowiaka brzmiało: Nie wszystek umrę, lecz zostanie owo kochanie ziemi w pagórku i w oście. I przekonanie, że śledź bywa w poście zarówno piękny, jak pod jesień owoc! Byli też Phil Collins czy Perfect, którzy głosili, że jeszcze nie umarli, bo przecież i popkultura zna takie deklaracje. Podtytuł wyjaśnia wprawdzie, co jest tematem książki – polskie groby w Berlinie i niemieckie w Szczecinie – ale pytanie o tytuł pozostaje. Zacznijmy więc może od tego, że autorzy poszukali nieznanych powszechnie źródeł inspiracji i że tego cytatu autorka książki użyła już trzy lata temu, organizując w roku 2013 wystawę, poświęconą polskim grobom w Berlinie i niemieckim w Szczecinie, którą to wystawę w obu miastach pokazano, wzbudzając duże zainteresowanie. Nie umarłem, czytamy w książce, to słowa Michała Anioła (14751564), pochodzące z jego wiersza nr XVI z cyklu Na śmierć Cecchina Bracci. Renesansowy malarz, rzeźbiarz i poeta mówi tak, jakby to on był tym, kto odszedł: nie umarłem, ja tylko zmieniłem mieszkanie. Qui vuol mie sorte c’anzi tempo i’ dorma: Nè son già morto: e ben c’ albergo cangi, resto in te vivo, c’ or mi vedi e piangi; se l’un nell’ altro amante si trasforma. Los chciał, bym spał tu, nim moja wybije Pora; nie zmarłem; po siedziby zmianie W tobie płaczącym, żywy, mam mieszkanie, Jeśli kochany w kochającym żyje. Tł. na polski Leopold Staff /Lucjan Siemieński 66


Katarzyna Krenz

Cecchino Braci był uczniem i prawdopodobnie ukochanym Michała Anioła. Zmarł w roku 1544 w wieku 16 lat (Mistrz miał wtedy lat 69), został pochowany w Rzymie w kościele Santa Maria dell’Aracoeli, a Michał Anioł sam zaprojektował wspaniały nagrobek wykonany z karraryjskiego marmuru. Cytat wybrany został znakomicie, bo obojgu autorom – Michał Rembas pisze o Szczecinie, a Ewa Maria Slaska o Berlinie – nie chodziło tylko o groby, lecz o informacje o życiu, tych którzy tu żyli, pracowali, kochali, rodzili się i umierali. Autorzy są pasjonatami historii, ale najwyraźniej nie interesuje ich historia schowana w archiwach i księgach, lecz żywa historia miast, które kochają i starają się jak najlepiej poznać. Każde z nich przedstawiło w książce 20 historii – mini-opowieści o grobach i cmentarzach. Są tu groby zasłużonych działaczy, postaci historycznych, artystów, ale jest też mowa o pochówkach zwykłych ludzi, biednych, zapomnianych, nieznanych… Mnie osobiście najbardziej wzruszyły losy młodych kobiet. W Berlinie jest to między innymi Julia z Zaplietałów Bereźnicka, której pogrążony w żałobie młody mąż wyrył na nagrobku piękny tekst (po polsku! Tu przytoczona w oryginalnej pisowni): Tu spoczywa Julia z Zapletiałów de Bereźnicka zmarła w wieku życia lat 24 w dniu 30. Maja 1856 Żona czuła, dobra matka przyjaciółka szczera Pamiątka iey zostanie każdemu że ią znał droga y miła. Miała 24 lata, była mężatką i matką, zmarła zapewne po porodzie, bo można założyć, że gdyby to był wypadek lub choroba, nieszczęsny mąż wspomniałby o tym na kamieniu nagrobnym. Ale oczywiście nic więcej nie wiemy, żadne bowiem dokumenty czy zapiski o Julii się nie zachowały. Nie ma wpisów w księgach cmentarnych, nie ma nekrologów w gazetach, ba, nie ma i (chyba) nie było w Berlinie żadnych Bereźnickich i żadnych Zaplietałów. Zaplietałów zresztą w ogóle nie ma nigdzie… Z kolei Michał Rembas pisze o młodej Niemce, też mężatce, Toni Meister z domu Wolf. Miała 22 lata. Tym razem mąż był nadzwyczaj 67


KAWIARNIA ARTYSTYCZNA

powściągliwy w okazywaniu uczuć i napis na nagrobku jest zdumiewająco wręcz rzeczowy. Na cokole widnieje napis: MEISTER, a na ściankach bocznych inskrypcje: na lewej – GUSTAV MEISTER/ *31.8.1855/ +21.6.1939, na prawej – TONI MEISTER GEB. WOLF/ *11.12.1898/ +3.4.1920. (Gustav był teściem Toni). Natomiast w porównaniu z prościutką, pozbawioną wszelkich ozdób płytą nagrobną Julii, Toni doczekała się niezwykłego pomnika, przedstawiającego siedzącą postać kobiety, która tuli do piersi noworodka. Nie jest to w żadnym wypadku rzeźba z katalogu figur sepulkralnych, lecz samoistne wysokiej klasy dzieło rzeźbiarskie. Smutna współczesna Madonna. Ewa Maria Slaska opisuje jeszcze jeden grób młodej Polki w Berlinie, to Sonja Horn, też młoda mężatka, więźniarka obozu w Ravensbrück, która uciekła podczas tzw. marszu śmierci, dotarła do Berlina i tu zginęła w ostatnich dniach wojny, 29 kwietnia 1945 roku. Miała 22 lata. Pochowano ją na cmentarzu garnizonowym, a na jej grobie znalazł się napis po polsku: b. więźniarka polityczna obozu konc. Ravensbrück, zginęła tragicznie w drodze do Ojczyzny AVE MARIA Książka przedstawia Czytelnikowi kilkadziesiąt takich ludzkich losów, fascynujących i wzruszających, niekiedy dowiadujemy się całkiem sporo, niekiedy opisy są pełne tajemnic. A niekiedy musi nam po prostu wystarczyć zdjęcie. Piękna i mądra książka, opatrzona nastrojowymi fotografiami, w nadzwyczaj starannej oprawie graficznej autorstwa Michała Krenza. Wydawcą jest Stowarzyszenie Partnerstwa Miast ze Szczecinem, a wydanie wsparł między innymi Konwent Organizacji Polskich w Niemczech, Stowarzyszenie Cmentarzy Historycznych w Berlinie i zarząd Cmentarzy Ewangelickich Berlin Śródmieście. Katarzyna Krenz

68


Muzyka

WAGNER W RYTMIE POLONEZA

Z dr. Frankiem Piontkiem rozmawiała Jolanta Łada-Zielke Doktor Frank Piontek jest dziennikarzem kulturalnym, współpracującym z portalem deropernfreund.de i z czasopismem „Opernwelt”, autorem kilku publikacji na tematy związane z operą i twórczością Ryszarda Wagnera. Zajmował się również związkami Wagnera z Polską. Co sprawiło, że zainteresowałeś się tym zagadnieniem? Po pierwsze, już od młodości interesuję się wszystkim, co dotyczy Wagnera; po drugie, istnieje już literatura w języku niemieckim, traktująca o tym. Po trzecie, w Roku Ryszarda Wagnera (2013) Towarzystwo Niemiecko-Polskie w Bayreuth poprosiło mnie o wygłoszenie wykładu. Wybrałem więc i poszerzyłem ten temat. W Polsce niewielu ludzi wie o związkach Wagnera z Polską, a jeśli już, to tylko o uwerturze Polonia. Czy było to twoje pierwsze odkrycie? W zasadzie tak. Jako nastolatek kupiłem płytę analogową z nagraniem Polonii. Słuchałem jej często i do dziś uważam ją za bardzo dobry utwór. Niektórzy polscy muzykolodzy twierdzą, że słychać w niej braki warsztatowe młodego i niedoświadczonego twórcy... Zapytałbym tych naukowców, czy byliby w stanie skomponować Tristana i Izoldę (śmiech). Do takich dziwacznych wniosków dochodzi się, jeśli słyszało się tę uwerturę tylko raz. Wagner przyszedł na świat jako geniusz i jeżeli ktoś pogłębia wiedzę na jego temat, to nabiera przekonania, że jego młodzieńcze kompozycje też są wartościowe. Polonia jest dla mnie porywającym, żywiołowym, muzycznie dobrze zbudowanym, patriotycznym utworem, którego Wagner nie musiałby się wstydzić. 69


KAWIARNIA ARTYSTYCZNA

W Markgrafen Buchhandlung, najsłynniejszej księgarni w Bayreuth, gdzie pracujesz, odkryłam gumki do mazania z nadrukowanym fragmentem zapisu nutowego uwertury Polonia. Swego czasu zakupiliśmy te gumki. Któregoś dnia przyjrzałem się nadrukowanym nutom i bardzo zdziwiłem, bo nie był to ani słynny „akord tristanowski”, ani fragment Idylli Zygrfyda, tylko pierwszy motyw muzyczny uwertury Polonia.To dla mnie zabawne i absurdalne zarazem... Dlaczego absurdalne? Uwertura Polonia jest, w porównaniu z operami Wagnera, dziełem nietypowym. Może typowym dla młodego Wagnera, ale wielbiciele jego twórczości nie będą kojarzyć go z tym utworem. Żaden przeciętny wagnerianin nie zdaje sobie sprawy z tego fascynującego związku młodego kompozytora z Polską. Oprócz Polonii Wagner skomponował Poloneza D-Dur na fortepian, na cztery ręce. Istnieją dwie wersje tego utworu, jedna na dwie, druga na cztery ręce. Polonez jako gatunek był bardzo popularny w I połowie XIX wieku. Polonezy komponował np. Karol Maria Weber, nie wspominając o Fryderyku Chopinie. Ale w przypadku Wagnera była to nie tylko moda, lecz także wyraz solidarności z Polakami. W rodzinnym mieście Lipsku, był świadkiem Wielkiej Emigracji po upadku Powstania Listopadowego i codziennie widywał polskich emigrantów z zaboru rosyjskiego, entuzjastycznie witanych przez miejscową ludność. W swoim wykładzie wspomniałeś, że Gibiszungowie w Zmierzchu bogów tańczą poloneza. Wagner często wprowadzał do swoich oper taneczne motywy. Zdziwiłem się, kiedy odkryłem, że w pierwszym akcie Zmierzchu bogów wyraźnie słychać rytm poloneza. Wagner znał i wysoko cenił polonezy Chopina, często grywał je na fortepianie. W młodości stworzył dwa polonezy, natomiast jako dojrzały twórca wykorzystał ten taniec w jednej ze swoich oper. Tworząc Pierścień Nibelunga, Wagner nie interesował się już walką Polaków o niepodległość. W jego życiu z czasem doszła do głosu świadomość narodowa, co zresztą było typowe dla okresu zjednoczenia Niemiec. Na temat Polski 70


Jolanta Łada-Zielke

wypowiadał się już coraz rzadziej i przypadkowo. Wciąż miał przed oczami obraz Polaków jako bohaterów walki narodowo-wyzwoleńczej i czuł się rozczarowany dalszym rozwojem sytuacji w tym kraju. Ale powstanie styczniowe też zaznaczyło się w jego życiorysie. Podróżował wtedy koleją przez tereny zaboru rosyjskiego i Ochrana przeszukiwała jego pociąg. To był niewiele znaczący incydent, o którym zresztą wspomniał w swojej autobiografii. Odczuwał wielką sympatię i współczucie dla Polaków, ale zwątpił w skuteczność ich działań zmierzających do odzyskania niepodległości. Tylko w młodości zajmował się tym tematem, jak zresztą cała ówczesna Europa, w której problem uciskania Polaków przez carską Rosję był szeroko dyskutowany. Czy znasz publikacje innych naukowców na temat związków Wagnera z Polską, np. Karola Musioła? Czytałem niemiecką wersję jego książki. Ale pojawiła się też ciekawa pozycja Wagner als Philologe Agnieszki Bitner-Szurawitzki, która poddała drobiazgowej analizie dotychczasowe polskie tłumaczenia librett jego oper. Doszła do wniosku, że są słabe i nie oddają w pełni przesłania zawartego w oryginale. Zresztą Wagner nie gościł dotychczas zbyt często na polskiej scenie operowej, choć kilka razy wystawiano jego dzieła z powodzeniem i w Polsce działa też Towarzystwo Wagnerowskie. Twórczość Ryszarda Wagnera to kopalnia tematów. Jeśli jakiś polski badacz odkryje coś ciekawego, napisze o tym i zostanie to przetłumaczone na niemiecki – chętnie się z tym zapoznam. Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Jolanta Łada-Zielke

71


GWIAZDY POLSKIEJ ESTRADY …W ZSRR. NIEZWYKŁY LOS URODZONEGO W BERLINIE ADY ROSNERA Romuald Mieczkowski Esej miał być krótki, z mało znanymi faktami, ale podczas pisania rozrósł się, a źródeł wciąż przybywało. Potem spotkał z zainteresowaniem czytelników, otrzymałem sporo listów. Ba, trafił nawet do zbiorów Muzeum Piosenki Polskiej w Opolu. Po prostu zadałem sobie trudu, by zbadać losy piosenki polskiej …w ZSRR, jakie polskie szlagiery w imperium sowieckim grano i śpiewano. Okazało się, że polska piosenka była tu obecna, a czasami jej wykonawcy mieli dramatyczne losy. Temat ten wciąż powraca i zamierzam napisać kolejną część. Natomiast dla Czytelnika polskiego w Niemczech ograniczę się tylko do losów piosenek i ich wykonawców, którzy osaczeni zostali w ZSRR, zaś po wojnie znaleźli się na uchodźstwie. Naszkicuję też krótko perypetie urodzonego w Berlinie Adi Rosnera, wybitnego artysty, mocno powiązanego z Polską, dziś prawie zapomnianego. Zacznę od Henryka Warsa. Lwowskij tea-dżaz orkiestr pod uprawlenijem Gienricha Warsa. W moich zbiorach był, a może gdzieś jest i teraz, w porozrzucanym pomiędzy Wilnem a Warszawą i dwoma krajami życiu, bardzo dziwny krążek, wydany przez radziecką firmę „Melodia” i Aprelewską Wytwórnię Płyt – „Pamięci 1905 roku” (jakaż nazwa dla wytwórni nagrań!), chyba w latach 80., jako reprint pt. Lwowskij tea-dżazz orkiestr pod uprawlenijem Gienricha Warsa. Z nagranymi piosenkami po rosyjsku również „Jewgienija Bodo”, w tym Nic o Tobie nie wiem – Niczewo nie znaju Eugeniusz Bodo na plakacie i z ulubionym psem – dogiem (również oddzielniemieckim Sambo, który przeżył swego opiekuna i pona płyta – GRK strzelony został podczas Powstania Warszawskiego w 1944 72


Romuald Mieczkowski

„Niczego nie znaju” – płyta z nagraniem po rosyjsku. Bodo jako więzień; Upamiętnienie symbolicznego miejsca jego śmierci na cmentarzu Makaricha w Kotłasie

528, G 10549), a Proszczalnaja piesienka lwowskogo dżaza czyli Tolko wo Lwowie (10550 G-ł) stała się dosłownie pożegnalną piosenką jego życia. Język rosyjski w nagranych piosenkach jest wyśmienity! Bodo to pseudonim, od pierwszych sylab jego imienia Bogdan i jednego z imion jego matki (Dorota). Artysta właściwie nazywał się Bogdan Eugène Junod i urodził się w 1899 roku w Genewie, jego ojciec był Szwajcarem. W Polsce zrobił zawrotną karierę piosenkarską i filmową, żył – jak to się mówi – pełną piersią, w otoczeniu wielbicielek i wielbicieli, obdarowywany powszechną sympatią, unosząc się na falach cyganerii. Wszystko przekreśliła wojna. We wrześniu 1939, zostawiając płonącą Warszawę, przeniósł się do Lwowa, a właściwie w jego okolice – do Brzuchowic. Miałem okazję zatrzymać się w tej dziś już dzielnicy Lwowa, w doskonale uposażonym polskim Domu Pielgrzyma, ale żadnych śladów o pobycie piosenkarza w okolicy nie znalazłem. Z początku usiłował zaistnieć w lwowskim Teatrze Miniatur. W 1940 roku do Lwowa przybył jednakże Henryk Wars (wł. Warszawski, zm. 1 września 1977 w Los Angeles), który jako prekursor polskiego jazzu,

Wybitni przedwojenni muzycy – Henryk Wars (Warszawski), Albert Harris(Aaron Hekelman) i Ref-Ren (ur. w Kijowie Feliks Konarski) 73


KAWIARNIA ARTYSTYCZNA

Renata Irena Anders w czasie wojny i z Ryszardem Kaczorowskim, Londyn jesienią 1991 74

©Romuald Mieczkowski

założył we Lwowie swój big band, po wejściu Sowietów przekształcony w tea-jazz orkiestrę. Bodo został jej konferansjerem. Artyści niebawem zostali zmuszeni do występów po ZSRR, wystąpili m.in. w Odessie i Kijowie, Woroneżu i Leningradzie. Ich koncerty cieszyły się wielkim powodzeniem. Mimo że jazz był tu ostro zwalczany, publiczności podobały się sprawdzone w Polsce szlagiery. Soliści, a było ich więcej, jak i muzycy z orkiestry, podczas tych wyjazdów poznali jednakże ponurą rzeczywistość sowiecką, a były to tylko początki terroru we Lwowie. Po powrocie z jednego takiego tournée Bodo postanowił wyemigrować do USA i złożył w tej sprawie dokumenty, ujawniając swoje obywatelstwo szwajcarskie – myślał, że to mu wyjazd ułatwi. Stało się inaczej – po aresztowaniu przez NKWD, jako „element społecznie niebezpieczny” dostał 5 lat ciężkiego „obozu wychowawczego”. Przebywał w więzieniach na Butyrkach w Moskwie i w Ufie. Choć o jego uwolnienie starali się w imieniu ambasady polskiej Stanisław Kot i Tadeusz Romer, to władze sowieckie nie wyraziły na to zgody. Ze względu na niepolskie obywatelstwo Bodo nie objęła go też amnestia dla obywateli polskich. Zmarł z wycieńczenia i głodu – według radzieckich danych, 7 października 1943 roku. W Polsce Ludowej przez długie lata utrzymywano, że to Niemcy go rozstrzelali po wkroczeniu do Lwowa. W roku 2011 w Kotłasie, na Cmentarzu Makaricha, odsłonięty został pomnik, upamiętniający symboliczną mogiłę artysty – jednej z największych gwiazd polskiego przedwojennego kina, bożyszcza kobiet i idola. O jego życiu opowiada serial pt. Bodo, ale jakoś zrobiony bez polotu, który łączy prawdę historyczną z elementami fikcyjnymi, splecionymi w przedziwną ironię losu, która towarzyszyła Bodo przez całe życie.


Romuald Mieczkowski

Na unikalnych płytach Lwowskogo tea-dżazu z 1940 roku, nagranych przez Sowietów – w cenie 7 rubli za sztukę, wydanych przez NKOM SSSR, niektóre z adnotacją obmiennyj fond – pradarze nie padleżit (fundusz wymiany, zabrania się sprzedaży) i na wspomnianym, wznowionym po 30 latach longplay’u, znalazły się też tango Zapomnienie – Zabwieńje (do słów Feliksa Ref-Rena; GRK 524, 10545 G-ł) w wykonaniu Alberta Harrisa (wł. Aaron Hekelman, zmarł w 1974 w USA), piosenkarza, ale też pianisty i kompozytora, który zasłynął z napisanej w 1944 Piosence o mojej Warszawie, wykonywanej przez Mieczysława Fogga. Po wojnie komponował muzykę do filmów i musicali, potem już w Ameryce. Był też foxtrot Pierwszy znak – Pierwyj znak (GRK 525, 10546 G-ł) Renaty Jarosiewicz, pseudonim Renata Bogdańska, pochodzącej z Ukrainy artystki rewiowej, później – Ireny Renaty Anders, żony generała Władysława Andersa (ur. 12 maja 1920 w Freudenthalu i zm. 29 listopada 2010 w Londynie, pochowana przy mężu na Cmentarzu na Monte Cassino). Takich płyt zapewne mogło być więcej, ale tyle udało mi się ich zweryfikować. I jeszcze ciekawostka z repertuaru pani Anders. Przy dzisiejszym odświeżaniu wszystkiego, co wileńskie i lwowskie, chciałbym przypomnieć, że zarówno jedne, jak i drugie takie piosenki śpiewała ta artystka, w tym nieznany zupełnie na Wileńszczyźnie Uśmiech Wilna z lat 50. – ze słowami Ref-Rena i muzyką Ryszarda Franka, z towarzyszeniem jego Orkiestry Tanecznej. Jest to historia …kartki z Wilna – miasta, jakiego już nie ma, ze słowami wtedy bardzo „niepoprawnymi politycznie”. Miałem szczęście, przyjemność i zaszczyt, poznać w roku 1991 panią Renatę Anders, a nawet Veronica Bell – pierwsza od prawej (niestety ucięta na w towarzystwie rówzdjęciu), obok Heleny Kitajewicz, Włady Majewskiej nież Ryszarda Kai Renaty Anders (Bogdańskiej) w żołnierskim chórze czorowskiego zjeść 75


KAWIARNIA ARTYSTYCZNA

razem obiad w Londynie. Więcej mowy było wtedy o wojnie, zresztą to był bliski temat i dla Kaczorowskiego, który przeszedł szlak wojenny w II Armii Andersa. Uśmiech Wilna był w repertuarze innej niezwykłej artystki – Weroniki Bell (wł. Ignatowicz, 1915-1999), znanej postaci polskiej emigracji powojennej, urodzonej w Ufie na Uralu, w rodzinie polskich zesłańców. W latach niepodległości mieszkała w Białymstoku, potem w Grodnie. Studiowała w Konserwatorium w Warszawie, a w 1941 wstąpiła do armii, utworzonej przez generała Andersa w ZSRR i też przemierzyła cały szlak bojowy. Jej występy cieszyły się popularnością wśród żołnierzy na Środkowym i Bliskim Wschodzie oraz we Włoszech. W 1948 przybyła do Paryża, gdzie wzięła udział w konkursie Teatru Rewiowego Folies Bergere i niedługo potem rozpoczęła karierę wokalną jako Veronica Bell, a po odejściu Josephine Baker została czołową jego solistką. Jej postać jest dziś zapomniana, a była to artystka największego formatu. Ta ostatnia niedziela Tymczasem w Rosji Sowieckiej gdzieś pojawiała się bardzo często, ale jakoś anonimowo, w radiu i telewizji Ta ostatnia niedziela (1936) Jerzego Petersburskiego (1895-1979, w Warszawie), choć chyba polskim przebojem numer 1 w Rosji Sowieckiej był jego Sinij płatoczek czyli Mała, niebieska chusteczka, grana podczas wszelkich uroczystości wojskowych i nie tylko. Znowuż jakoś anonimowo, jakby w przekonaniu, że napisał ją kompozytor radziecki, albo nieznany. Piosenka zrobiła furorę na świecie: w Jerzy Petersburski 1945 roku została spopularyzowana we Francji pod tytułem Le chale bleu, w Anglii – Blue shawl – i Argentynie (tam mieszkał kompozytor przez 20 lat) – jako El panuelo azul. Przebój został napisany w latach wojny, kiedy to Petersburski mieszkał w ZSRR. Wśród nielicznej inteligencji polskiej w Wilnie krążyła potem opowiastka, może przywieziona z Warszawy, a może z Rosji, że Sowieci bardzo zapraszali wybitnego kompozytora do współpracy, do zamieszkania na stałe w ich pięknym Kraju Rad. Kompozytor miał spełnić tylko jeden warunek: przemianować swoje nazwisko z Petersburskiego na Leningradzki… Inne szlagiery Petersburskiego, jak Tango Milonga, Już nigdy czy 76


Romuald Mieczkowski

Odrobinę szczęścia w miłości, w Rosji się nie przyjęły. A Ta ostatnia niedziela zabrzmiała bardzo nostalgicznie i dramatycznie, jako lejtmotyw w filmie Nikity Michałkowa Utomlionnoje sołnce, po upadku socjalizmu, w innym kontekście, już rozliczeniowym ze stalinowską epoką. Tytuł filmu też wzięty został z jednej z rosyjskich wersji utworu, a takich wersji było dużo. Ostatnią niedzielę śpiewali setki wykonawców… Muzykę tę wykorzystano w wielu filmach – m.in. w Sybiradzie Andreja Konczołowskiego, a nawet w filmie anonimowanym Bajka bajek (Skazka skazok). Cicha woda brzegi rwie… Ady Rosner Tymczasem na zakurzonych „tancpłoszczadkach”, zamiast parkietów – w parkach, klubach fabrycznych i kołchozowych, w powojennych szarych i biednych latach 50. W ZSRR królowała Cicha woda, znana nam z wykonania zmarłego w wieku 95 lat, a pochodzącego ze Lwowa Zbigniewa Kurtycza, piosenkarza i piłkarza „Pogoni” Lwów. W wersji rosyjskiej z łatwo wpadającym w ucho refrenem, zaczynającym się od słów: Ajda pareń, pareniok... To był przebój nad przebojami! Muzykę napisał jeszcze w latach 30. Ady (Ady, Edy, a właściwie – Adolf) Rosner, do słów rosyjskich. Był to tekst propagandowy o młodzieńcu, który miał na imię Kostia i który to po studiach nie chciał jechać gdzieś na północ na budowę socjalizmu, tylko był typowym stilagą, który się sprzeda za kolorowy krawat, lubi tańczyć, taki socjalistyczny łodyr’ czyli leń! Stilagami, zboczonymi oczywiście modą zachodnią, byliśmy jeszcze w latach 60-80. Podobno Kurtycz zaproponował Rosnerowi refren, który stał się motywem i pointą: Cicha woda, brzegi rwie, nie wiesz nawet, jak i gdzie... Autorem polskich słów jest świetny poeta i satyryk Ludwik Jerzy

Zbigniew Kurtycz i Ady Rosner stworzyli niezwykły przebój wszechczasów 77


KAWIARNIA ARTYSTYCZNA

Kern, zaś premiera Cichej wody w tej postaci nastąpiła w roku 1953. Oczywiście kil­ka słów warto po­święcić Ady Ro„Biały Armstrong” w Związku Sowieckim i jego przebój snerowi, urodzonenagrany w …Tbilisi mu w Berlinie polskiemu i rosyjskiemu trębaczowi jazzowemu, kompozytorowi pochodzenia żydowskiego. To człowiek legenda, drugi po Armstrongu wtedy trębacz na świecie! W roku 1933, po dojściu nazistów do władzy, wybitny muzyk poprosił o azyl w Belgii. Kiedy mu odmówiono, przyjechał do Krakowa, a potem osiadł w Warszawie. Z wojną, w 1939 z orkiestrą przedostał się do ZSRR, do zajętego już przez Armię Czerwoną Białegostoku. Rosnera odnalazł i zaopiekował się wielki miłośnik jego sztuki – Pantelejmon Ponomarienko, …pierwszy sekretarz KC KP Białorusi. Cenił ją podobno sam Stalin, który był na jednym z jego koncertów. 24 muzyków Polaków z orkiestry poszło do Andersa, ale Rosner stworzył nową orkiestrę. Potem był Leningrad i Moskwa, Rosjanie nazywali go „Johannem Straussem Jazzu” i dali mu do dyspozycji nawet pociąg, by w czasie wojny mógł dawać koncerty. Muzykowi powodziło się wspaniale, w 1944 zamieszkał w hotelu „Moskwa”, na wyciągnięcie ręki od Kremla. Ale do czasu – do pory, do wremieni… Władze sowieckie podczas wojny były wobec sztuki pobłażliwe. Po wojnie natomiast śpiewano inne piosenki, powstało przysłowie: Siewodnia igrajet dżaz, zawtra rodinu prodast (Dzisiaj gra jazz, jutro zaprzeda ojczyznę). Ady Rosnera okrzyknięto „kosmopolitą” i propagatorem zgniłej kultury Zachodu. Został aresztowany w Łodzi jesienią 1946, po nielegalnym przedostaniu się do Polski, gdzie chciał pozostać. Jego ojciec stąd pochodził, mówił, że jego ojczyzną są Niemcy, ale jest Żydem polskiego pochodzenia. Z Łodzi go przewieziono na Łubiankę do Moskwy, dodatkowo z zarzutami znacznie większymi – „zdrady ojczyzny” i szpiegostwa. Po ośmiu miesiącach Rosnera złamano i wymuszono do przyznania się do niepopełnionej winy. Dostał 10 lat łagrów, jednakże czekano go i …na zesłaniu! Został „Jazzmanem Gułagów” i prowadził orkiestry łagierników w Chabarowsku i na Kołymie, jego żona Ruth Kamińska trafiła do Kazachstanu. Orkiestry, jakie tworzył na zesłaniu, występowały po kilka razy dziennie, to była nadludzka i wykańczająca praca. Po wyjściu z gułagu w 1954 powrócił do tego samego pokoju w 78


Romuald Mieczkowski

hotelu „Moskwa” i znowu stworzył orkiestrę. Próbował kilkakrotnie wyjechać, ale jako tego, co „chciał zdradzić ojczyznę” nie wypuszczano. Zajął się więc kompozycjami, stając się znowu „carem” (dosłownie) i jednym z najpopularniejszych kompozytorów radzieckich, wchodził do dziesiątki najbogatszych ludzi w ZSRR. Za wstawiennictwem Nixona (nazwisko muzyka znalazło się na liście osób, których prezydent USA żądał wypuścić z imperium sowieckiego) w 1973 roku, po konfiskacie dobytku artysty, na trzy lata przed śmiercią, wrócił do Berlina, a w Kraju Rad w fonotekach zaczęto wymazywać jego spuściznę. Długo by można pisać o Rosnerze, to materiał na dramat muzyczno-filmowy. *** Takich historii jest znacznie więcej. Na początku lat 50. na radzieckiej estradzie pojawiła się późniejsza jej dama też z innej planety, młodziutka dziewczyna, która przyjechała na studia do ówczesnego Leningradu i tam pozostała, polskiego pochodzenia, a w dodatku z Francji!

Edyta Piecha i Anna German

Była to Edyta Piecha (fr. Édith-Marie Pierha), córka polskiego górnika Stanisława Piechy i Felicji Korolewskiej, urodzona 31 lipca 1937 roku w Noyelles-sous-Lens, 300 km od Paryża. Od Moskwy po Syberię była niezmiernie i jednakowo popularna Anna German, urodzona w Uzbekistanie, którą kochano i wielbiono, która nadal tam jest uosobieniem anielskiego wręcz śpiewania, a jako człowiek – dobra. Renesansu jej twórczości, co ciekawe – bardziej w Polsce niż w Rosji, gdzie zawsze była lubiana – dokonał serial pt. Anna German. Tajemnica Białego Anioła, w którym rolę kultowej w Rosji piosenkarki zagrała wilnianka Joanna Moro, co momentalnie przyniosło i jej wielką popularność. Ale to już inne i oddzielne tematy, do których warto zapewne powrócić. Romuald Mieczkowski 79


45. LUBUSKIE LATO FILMOWE NAJSTARSZY FESTIWAL FILMOWY W POLSCE Agata Lewandowski Mało kto dziś pamięta, że festiwal filmowy w Łagowie, zapoczątkowany w 1969 roku, był kiedyś jedynym ogólnopolskim festiwalem filmów krajowych. Dopiero w roku 1974 rozpoczął swoją działalność festiwal w Gdańsku, a potem – w Gdyni. Od 1990 roku Łagów stał się festiwalem międzynarodowym, nastawionym na prezentację kina krajów postkomunistycznych, czyli kinematografię Europy Środkowej i Wschodniej. W Łagowie można zobaczyć do tej pory ciekawe produkcje filmowe – czeskie, słowackie, litewskie, łotewskie, węgierskie czy ukraińskie. „Lubuskie Lato Filmowe” prowadzi również od wielu lat intensywną współpracę z kinematografią niemiecką, co ułatwia bliskość o 140 kilometrów oddalonego Berlina. Festiwal stał się inspiracją dla swych zagranicznych następców – festiwalu w Cottbus oraz w Těrlicach, na czeskim Zaolziu. W tym roku festiwal w Łagowie obchodził swoje 45. urodziny, dzięki intensywnemu wsparciu Klubu Kultury Filmowej z Zielonej Góry i Polskiej Federacji DKF, a także uporowi jego wieloletniego dyrektora Andrzeja Kawali. 80


Agata Lewandowski

Łagów is magic! Co roku, na przełomie czerwca i lipca, Łagów przyciąga do siebie wielu gości, nie tylko ze względu na film, lecz i na magię tego wyjątkowego miasteczka, położonego wśród jezior, nad którymi panuje Zamek Joannitów z XIV wieku. Podobno w Łagowie jest najłagodniejszy klimat w Polsce, a do tego tutejsze powietrze ma właściwości lecznicze. Jest to niezwykłe miejsce na mapie Polski i kto go raz odwiedził, chętnie wraca do tego miasteczka, które ma coś z atmosfery Kazimierza nad Wisłą, chociaż nie jest do niego podobne. Poniemiecki Łagów ma swoich wybitnych mieszkańców. Jednym z nich był tu urodzony 30 października 1895 Gerhard Domagk – laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizjologii i medycyny. W „centrum miasta” znajduje się ośrodek wypoczynkowy „Defka”, który przed wojną nosił nazwę „Am See”, a dziś można tu zjeść najlepsze pierogi na kresach zachodnich Polski. Od 1930 roku dom ten był własnością wielokrotnego mistrza świata w zapasach Leona Pineckiego, którego rozpiętość ramion wynosiła prawie dwa i pół metra – przy wzroście 203 cm i wadze 140 kg. Co ciekawe, jako pruski poddany, podkreślał na ringu zawsze swoją polskość, występując w koszulce z białym orłem. Łagów już przed wojną był lubianą przez berlińczyków miejscowością wypoczynkową i pozostał nią do tej pory. Wielu berlińskich Polaków tak się nim zachwyciło, że kupiło tutaj sobie domy i tak powstała nieoficjalna kolonia polsko-berlińska w Łagowie. 45. Lubuskie Lato Filmowe – Łagów 2016 Podczas festiwalu w Łagowie możemy co roku obejrzeć prawie 200 filmów – począwszy od międzynarodowych kinowych hitów, a kończąc na etiudach studentów szkół filmowych. Możemy tutaj spotkać i porozmawiać bez dystansu czerwonego dywanu z wybitnymi polskimi filmowcami, którzy od lat z wielkim sentymentem odwiedzają miasteczko. W tym roku jury konkursu głównego w składzie: Andrzej Seweryn – przewodniczący, Jerzy Armata, Jan Jakub Kolski, Piotr Kotowski i Janusz Zaorski przyznało następujące nagrody: Nagrodę Organizatorów im. Juliusza Burskiego – filmowi Czyściciel / The Cleaner / Čistič w reżyserii Petera Babjaka; Brązowe Grono – filmowi Moje córki krowy Kingi Dębskiej; Srebrne Grono – filmowi Intruz Magnusa von Horna; Złote Grono – filmowi Ja, Olga Hepnarova Tomasa Weinreba i Petra Kazdy. 81


KAWIARNIA ARTYSTYCZNA

Projekcje podczas festiwalu w Łagowie odbywają się w kilku miejscach – począwszy od kameralnej salki w Bibliotece Publicznej, aż do amfiteatru z miejscami na kilkaset osób. W tym właśnie amfiteatrze można było obejrzeć hity kina światowego, siedząc otulonym w koce wśród szumu drzew, co pozostawia niezapomniane wspomnienia. Jednym z filmów, który publiczność obejrzała z wielką uwagą do końca, pomimo rześkości czerwcowych nocy, był Syn Szawła w reżyserii László Nemesa, który otrzymał Oscara w 2016 – jako najlepszy film nieanglojęzyczny, Złote Globy 2016 – jako najlepszy film zagraniczny oraz trzy nagrody w Cannes ’2015. Temat filmu jest trudny: członek Sonderkommando z Auschwitz stara się za wszelką cenę, na przekór obozowym realiom, z godnością pochować chłopca, w którym widzi swego syna. Sposób prowadzenia kamery za plecami bohatera poprzez ciasne kadry powoduje, że oglądamy ten film przez cały czas na tzw. wdechu. Głównym celem „Lubuskiego Lata Filmowego” jest pokazanie smaków filmowych, których nie spotykamy zbyt często, a których warto spróbować. Takim filmem była czesko-słowacka fabuła Opieka domowa w reżyserii Slavka Horaka. Ten „ciepły dramat”, z typowym czeskim humorem i dystansem, pokazuje trudne historie zwykłych ludzi, zmagających się na co dzień z życiem. I chociaż to zdanie nie brzmi zachęcająco, to warto zobaczyć jak Czesi potrafią pokazać właśnie takie nudne, normalne życie… Wartością dodaną filmu jest wiarygodność scenariusza, napisanego na podstawie historii własnej rodziny reżysera, która specjalnie na ten pokaz przyjechała do Łagowa i okazało sie, że ich wzajemna filmowa serdeczność jest zupełnie naturalna i prawdziwa. Filmy PL-DE Ze względu na bliskość Berlina festiwal w Łagowie zawsze utrzymywał bliskie kontakty z Akademią Filmu i Telewizji w tym mieście (Deutsche Film- und Fernsehakademie Berlin) oraz Wyższą Szkołą Filmu i Telewizji „Konrada Wolfa” (Filmuniversität Babelsberg Konrad Wolf ). Jednym z filmów, prezentowanych przez tę szkołę, było Prawdziwe życie w reżyserii Roberta Hebera. Ten film to historia „zakazanej” miłości dwojga młodych ludzi, mieszkających w wiosce na niemiecko-czeskiej granicy. 82


Agata Lewandowski

Po projekcji filmu Robert Heber długo odpowiadał na pytania widzów, których wzruszyły losy młodej pary, pragnącej być rodziną, pomimo wszędzie napotykanych trudności. W dyskusji wzięła również udział Ludmiła Korb-Mann – montażystka polskiego pochodzenia, od wielu lat mieszkająca w Berlinie. Pracowała ona przy montażu wielu filmów, związanych z tematyką polsko-niemiecką, m.in. wyreżyserowanych przez Michała Majerskiego – Kołocz na droga, Dam mojego ojca czy Oberschlesien, here ist where we meet, nagrodzony Erasmus European Media Award. Innym interesującym filmem o tematyce polsko-niemieckiej była fabuła Letnie przesilenie w reżyserii Michała Rogalskiego, która otrzymała nagrodę za najlepszy scenariusz na Montreal World Film Festival, nagrodę główną w konkursie scenariuszowym Hartley-Merill oraz wiele nagród na festiwalu w Gdynii. Letnie przesilenie to historia nastolatków, których losy skrzyżowały się na symbolicznej polskiej prowincji w 1943 roku. Guido stacjonuje jako z przymusu wcielony do wojska żołnierz żandarmerii. Romek pracuje jako pomocnik maszynisty. Guido wbrew rozkazom flirtuje z córką bogatego polskiego gospodarza, a Romek zaprzyjaźnia się z Bunią – Żydówką, ukrywającą się w lesie. Ani Romek, ani Guido nie chcieliby walczyć i woleliby pozostać w świecie swoich nastoletnich marzeń i muzyki, ale rzeczywistość jest o wiele bardziej okrutna. Letnie przesilenie – jak podkreśla Rogalski – to film o ludziach, nie zaś tylko o Polakach, Niemcach i Żydach. A „Lubuskie Lato Filmowe” to festiwal dla zwykłych ludzi, którzy chcieliby w malowniczej scenerii Łagowa zobaczyć ciekawe filmy i spotkać się kameralnie z ich twórcami. Agata Lewandowski

83


EMiGRA 2016 FESTIWAL FILMOWY, KTÓRY ŁĄCZY Katarzyna Zaorska-Podsiadło Festiwal Filmów Emigracyjnych EMiGRA to nowatorskie, na skalę światową przedsięwzięcie, ukazujące poprzez film życie Polaków poza krajem. EMiGRA to prekursorski festiwal o Polakach i dla Polaków na całym świecie, to spotkanie Polaków ze Wschodu i Zachodu z publicznością polską, warszawską i zagraniczną. Jego pomysłodawcą i dyrektorem artystycznym jest Agata Lewandowski, której pracę wspiera grono dziennikarzy i filmowców polskich z zagranicy. Podstawą festiwalu od czterech edycji pozostają filmy, realizowane przez Polaków, mieszkających za granicą oraz filmy o Polakach za granicą, niezależnie od narodowości ich twórców.

Publiczność podczas dyskusji z twórcami filmów

IV Festiwal Filmowy EMIGRA 2016 Festiwal Filmów Emigracyjnych EMiGRA odbył się w Warszawie w dniach 4-6 listopada 2016 – w kinie „Kultura“ przy Krakowskim Przedmieściu i nieopodal w Domu Polonii oraz w Oranżerii Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie. Na otwarcie przygotowaliśmy warszawską premierę filmu Ojcu w reżyserii Liliany Komorowskiej – polskiej aktorki, która przed laty wyemigrowała do Kanady. Pokazywany 84


Katarzyna Zaorska-Podsiadło

dotychczas na festiwalach w Cannes i Montrealu ten film opowiada o Polakach, żyjących przed wojną w dziś ukraińskiej Winnicy. Drugim filmem podczas otwarcia było Piano Vity Marii Drygas, młodej reżyserki o polskich i litewskich korzeniach. Jest to poetycka opowieść o historii pianina, które dodawało otuchy Ukraińcom w czasie Majdanu. W części programowej EMIGRY 2016, w ramach współpracy z Muzeum Historii Polski, poruszyliśmy też aktualne tematy, nurtujące Europę, jakimi są teraz losy uchodźców. W filmach Dzieci Isfahanu w reżyserii Artura Witoszka oraz Iran – druga ojczyzna Moniki Antkiewicz przypomnieliśmy często nieznane wojenne losy Polaków na Bliskim Wschodzie. Jak co roku, okrążyliśmy z EMIGRĄ cały świat, ponieważ Polacy mieszkają przecież wszędzie i osiągają sukcesy zawodowe, chociażby jak Krzysztof Komeda w filmie Claudii Buthenhoff-Duffy Komeda – ścieżki życia, czy Janusz Głowacki w filmie Rafała Mierzejewskiego Depresja mon amour, albo Yoram Jerzy Gross – polski rysownik, którego animacje kochają dzieci w całej Australii, przedstawiony w filmie Tomasza Magierskiego Krakowiaczek ci ja. Tematy emigracyjne coraz częściej pojawiają się we współczesnym polskim kinie, dzięki czemu zaprezentowaliśmy trzy pełnometrażowe filmy fabularne, a w tym Kosmos Andrzeja Żuławskiego, Wołyń w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego i Obce Niebo Dariusza Gajewskiego. EMiGRA – festiwal filmów bez granic Podczas czwartej edycji EMiGRY prawie 1500-osobowa publiczność polska obejrzała 40 filmów – dokumentalnych, fabularnych, krótkometrażowych oraz aminowanych. Na konkurs, ogłoszony w prawie 120 mediach polskich i polonijnych, wpłynęło 40 filmów z całego świata, a w tym także filmy zrealizowane przez studentów wyższych szkół filmowych, akademii sztuk pięknych i młodzież. 8-osobowe jury, złożone z filmowców polskich z kraju i zagranicy, przyznało 6 nagród oraz 9 wyróżnień, a także nagrodę specjalną za odwagę bycia polską dziennikarką na Białorusi dla redaktor Ireny Waluś. Po każdym pokazie odbywały się dyskusje zaproszonych twórców z publicznością. Festiwal odbił się szerokim echem medialnym w Warszawie, Polsce i zagranicą. Informacje tylko o trzecim festiwalu EMiGRA pojawiły się w prawie 80 mediach polskich, w tym ponad 20 zagranicznych. Dzięki długoletniej współpracy z dziennikarzami polskimi za granicą – Romualdem Mieczkowskim, redaktorem naczelnym „Znad Willi“ wydawanego w Wilnie i Mirosławem Rowickim, redaktorem naczelnym 85


KAWIARNIA ARTYSTYCZNA

Zakończenie festiwalu EMIGRA 2015 – laueraci konkursu filmów i organizatorzy

„Kuriera Galicyjskiego“ we Lwowie EMiGRA miała swoje edycje zagraniczne w Wilnie, we Lwowie, w Stanisławowie i Paryżu, aż w grudniu 2016 dotarła do Berlina. EMiGRA 2016 w Berlinie – w klubie „Piwnica“ nr 1 – Zawsze zależało nam, żeby dotrzeć do publiczności niemieckiej, a szczególnie berlińskiej – podkreśla Agata Lewandowski, która po prawie 30 latach życia w stolicy Niemiec czuje się berlińską warszawianką. W 2015 roku udało się nam zorganizować młodą EMiGRĘ w Berlinie, w Europejskiej Polsko-Niemieckiej Szkole Robert Jungk Oberschule. Zaowocowało to filmami, zrealizowanymi przez jej uczniów pod opieką Pani Bernegg i Pani Smoczyńskiej Bohaterowie zdrajcami i Zakazana miłość, które to filmy otrzymały specjalne wyróżnienie dla młodzieżowych twórców na tegorocznym festiwalu EMiGRA. W 2016 roku udało się dotrzeć z filmami EMiGRY do szerszych kręgów dorosłej publiczności berlińskiej poprzez założony przez Wojtka Zawadzkiego w 2008 roku klub „Piwnica“. Początkowo było to miejsce prób i koncertów zespołu BLOODY KISHKA. Od 2015, po dołączeniu kilku ościennych pomieszczeń, klub „Piwnica“ przy Drontheimer Strasse 36 rozszerzył swoją działalność i stał się jednym z ulubionych miejsc Polonii berlińskiej. Odbywają się tutaj recitale, koncerty, spotkania literackie i rożnego typu imprezy, które zwykle przyciągają tylu gości, że sala z trudem może ich pomieścić. A to wszystko dzięki wyjątkowej atmosferze, jaką udało się tu stworzyć Wojtkowi Zawadzkiemu i jego 86


Katarzyna Zaorska-Podsiadło

teamowi, dowodzonemu przez Gosię Cieślę. Na berlińska odsłonę EMiGRY w tym miejscu specjalnie wybraliśmy filmy, związane tematycznie z emigracją polską w Niemczech. Film To jest Polska, zrealizowany przez Filipa Jacobsona, Juttę Riedel, Mirka Balonisa i Angelikę Herta w formie mokumentu, czyli częściowej fikcji, udającej dokument z elementami satyry i parodii. Główny jego bohater to polski biznesmen w Niemczech, szczęśliwy mąż Niemki, aktywny działacz w środowisku polonijnym, zdobywa fikcyjną nagrodę „Emigranta Roku 2013”... Przyglądamy się problemowi emigracji z dużą dozą humoru i z przymrużeniem oka. Bo zdaniem niemiecko-polskiej ekipy filmowej, to lepsze, niż śmiertelna powaga. Twórcy filmu nie wykluczają, że być może powstanie dalszy ciąg losów pana Mirka, wzorowego polskiego emigranta. Dawno temu na Śląsku Tomasza Protkowicza to fabuła krótkometrażowa, w której rozdzieleni w sierocińcu przez adopcję bracia bliźniacy – Rysiek i Stefan staną naprzeciwko siebie jako dorośli ludzie w sytuacji bez wyjścia. Disconeted w reżyserii mieszkajacego w Berlinie Bena Talara, to historia młodych obcokrajowców, którzy starają się odnaleźć w stolicy Niemiec jako jej współmieszkańcy. Na koniec pokazu berlińska publiczność mogła zobaczyć film o Polakach, mieszkających na głębokiej południowoamerykańskiej wsi – Polak brazylijski, w reżyserii Barbary Jendrzejczak. Ten reportaż z tak bardzo dalekiego kraju udawadnia, że można mówić po polsku, pomimo że osoby posługujące się tą polszczyzną nigdy nie były w Polsce, a jedynie o niej słyszały od swoich dziadków lub pradziadków, ale tęsknią za swoją nieznaną europejską ojczyzną. Poczas EMiGRY 2016 w Berlinie sala w „Piwnicy“ nr 1 była pełna, a widzowie przez cały czas trwania projekcji prowadzili aktywną dyskusję z Agatą Lewandowski i obecnym na spotkaniu reżyserem filmu Disconeted – Benem Talarem. Datego też planujemy następne berlińskie spotkania z EMiGRĄ w „Piwnicy“ nr1, o czym będziemy informować na bieżąco na stronie klubu – www.facebook.com/piwnicanr1 oraz festiwalu – www.emigra.com.pl. Tymczasem w lutym 2017 festiwal filmów EMiGRA będzie miał swoją pierwszą edycję w Chicago. A my zapraszamy Państwa na dalszą filmową podróż z Polakami z całego świata w roli głównej, tym razem przygotowujemy berlińską edycję EMiGRY o nieco sentymentlanej tematyce kresowej. Katarzyna Zaorska-Podsiadło 87


KĄTEM OKA – KORESPONDENCJA WŁASNA „WOŁYŃ” W KIJOWIE (NIE)OGLĄDANY Maciej Mieczkowski Ukraińska SBU (Służba Bezpieczeństwa Narodowego) zabrania wjazdu rosyjskim gwiazdom estrady na Ukrainę. Z wiadomych powodów. Są to tzw. „niechciane gwiazdy”. Taki los spotkał m.in. Nataszę Korolową, która miała wystąpić w grudniu 2016 w Kijowie. Podobny – białoruską artystkę Irinę Miedwiedową, która występuje w składzie teatralnej trupy Marata Baszarowa. Rosyjski wykonawca Szura sam odwołał swój występ, po proteście mass mediów za jego prorosyjską postawę w stosunku do spraw ukraińskich. Podobnie niestety potraktowano aktorów, występujących w filmie Wojciecha Smarzowskiego Wołyń. 13 listopada na wniosek deputowanego nacjonalistycznej Partii Swoboda Olega Sirotiuka Rada Obwodu Tarnopolskiego postanowiła wstrzymać finansowanie wysokości 444 tys. hrywien miejscowego Teatru Dramatycznego, w którym grają ukraińscy aktorzy, występujący w Wołyniu. Decyzję taką poparło 45 z 53 deputowanych. Premiowanie pracowników tego teatru w sytuacji, kiedy należy zdecydowanie zareagować na skandaliczną sytuację wokół filmu „Wołyń” jest nie do przyjęcia – grzmiał deputowany nacjonalista. W filmie wystąpiło zaledwie czterech naszych aktorów, dotacja miała trafić dla całego zespołu artystów teatru – oburzała się deputowana Larysa Rymar. Jej zdaniem, zastosowano odpowiedzialność zbiorową. U Smarzowskiego zagrali też aktorzy Teatru im. Marii Zańkowieckiej we Lwowie. Im jednak nie cofnięto dotacji. Wojciech Smarzowski 88


Maciej Mieczkowski

– O czym piszesz? A, o Wołyniu! Musisz wiedzieć, że dla Ukraińców to kwestia traumatyczna. Pochodzę z Łucka i powiem ci, jak było. Moja babka mi to kiedyś opowiadała. Było tak, że jednej nocy przychodzili Ukraińcy, a innej – Polacy. I tych, i tamtych tak samo się bano we wsiach...” – mówi mi w Kijowie mój znajomy Denis. 17 października pokaz filmu Wołyń w stolicy Ukrainy został przełożony „z przyczyn technicznych” na późniejszy termin. Ukraińskie MSZ „usilnie zaleciło” odwołanie projekcji ze względu na „możliwe zakłócenie porządku publicznego”. Pokaz miał odbyć się w kinie „Kijów” z udziałem reżysera i zaproszonych przez Instytut Polski ukraińskich gości – przedstawicieli najwyższych władz, w tym prezydenta, premiera i parlamentarzystów. Miała się odbyć dyskusja. Coś takiego zdarzyło się po raz pierwszy. Jestem zdziwiona, że film fabularny wywołuje aż takie emocje, tym bardziej że strona ukraińska pozbawia się możliwości zapoznania z nim – przyznała Ewa Figel, dyrektor Instytutu Polskiego w Kijowie. Wołyń trafił na ekrany kin w Polsce 7 października 2016. Smarzowski wyreżyserował go na podstawie własnego scenariusza, wykorzystując wątki ze zbioru opowiadań Nienawiść Stanisława Srokowskiego. Scenariusz konsultowano z historykami. Ambasador Polski na Ukrainie Jan Piekło odniósł się również do odwołania pokazu. Niedobrze byłoby, gdyby ten film był traktowany jako film dokumentalny, czy jako jedyna prawda na temat zbrodni wołyńskiej. Sam artysta mówi, że to film fabularny, który jest pewną wizją artystyczną i warto w ten sposób do tego podejść. Nie widzę, żeby politycy specjalnie

Wołyń to przede wszystkim historia wielkiej i tragicznej miłości dwojga zakochanych 89


KĄTEM OKA – KORESPONDENCJA WŁASNA

komentowali ten film, co jest chyba pozytywnym objawem – zaznaczył. Uważa on, że nieprawidłowe relacje między Ukrainą i Polską z powodu dyskusji wokół tragedii wołyńskiej są korzystne dla Rosji. Jego zdaniem, szereg dwustronnych wizyt wysoko postawionych urzędników demonstruje znaczenie ukraińsko-polskich stosunków w porządku obrad dwóch państw. Przypomniał również, że powołano specjalną komisję historyków obu krajów, w skład której wchodzi 12 osób, badających wydarzenia na Wołyniu w latach II wojny światowej. Praca miała trwać półtora roku, miał być opublikowany raport. Z kolei Andrij Deszczycia, ambasador Ukrainy w Polsce, powiedział dla Radia Zet, że film jest antynacjonalistyczny w jego przekonaniu i nie do końca antyukraiński. Brakuje mi w tym filmie jednak przeciętnego Ukraińca, który obserwuje sytuację (rzezi Ukraińców na Polakach) i nie godzi się na nią – dodał. Na Ukraińcach film wywoła silne emocje, ale również „dużą dyskusję”. Będzie budował bazę do dalszych rozmów, zwrócenia się do tej problematyki, do historii, tego, co doprowadziło do takiej rzezi – uważa Deszczycia. Na łamach prasy wypowiedzieli się ludzie kultury, zarówno Ukraińcy, jak i Polacy. Jurij Andruchowycz, laureat wielu nagród w Polsce, w tekście zatytułowanym Pojebane pojednanie lub „Niszcząca dzikość zła” w czasopiśmie „Zbrucz” przyznaje, że filmu nie oglądał, ale wolałby powiedzieć, iż z góry go „potępia”. Przyznaje jednak, iż od tego filmu nie da się uciec i że jest to niepokojące. Andruchowycz ma za złe reżyserowi, iż nie konsultował się z Ukraińcami i Ukrainą, a więc „prawdy nie szukał”, iż Smarzowski zrobił film o kraju, którego nie zna i którym nie jest zainteresowany. Twierdzi też, iż to coraz bardziej masowe zapotrzebowanie polskiego społeczeństwa na ogólnonarodowy tragiczny mit oraz wyraża troskę po projekcji filmu o losy Ukraińców, pracujących w Polsce. Film o historycznej nieprawdzie – tak Petro Kracziuk, doktor filozofii i profesor Narodowego Uniwersytetu „Akademia Ostroska”, pisarz i publicysta, zasłużony działacz nauki i techniki Ukrainy w rubryce Punkt Widzenia portalu Radio Swoboda nazwał swoje rozważania, snując emocjonalnie przypuszczenia Plakat zwolenników Bandery jak po „takim” filmie będzie się myśleć 90


Maciej Mieczkowski

o Ukraińcach. Że to są barbarzyńcy XX stulecia, gorsi od niemieckich nazistów i sowieckich bolszewików! Również Niemcy są uka- Bandera stał się przedmiotem kultu w szerokim zakrezani całkiem nieźle. sie – nie tylko życia politycznego, lecz i publicznego… Przecież trzeba się liczyć z realiami Unii Europejskiej. Nawet sowieccy partyzanci są ukazani lepiej, nie tak jak „skażeni Ukraińcy”... Kracziuk jest przekonany, iż film jest częścią „antyukraińskiej kampanii” w Polsce – uchwały o holokauście na Wołyniu, chęci pociągnięcia do odpowiedzialności karnej stojących „za wołyńską rzezią” i budowania przez polityków „elektoralnych sympatii”. Podkreśla, iż jest to mocny sygnał ze strony Polski wobec Ukraińców, którzy aspirują do bycia w Europie – ucywilizowania ich i odrzucenia „nacjonalizmu, ukraińskości”. Zapytuje i podsumowuje: (...) czy po „Wołyniu” zechce się być Ukraińcem? Polscy politycy mają nadzieję, że to zadziała. Szkoda, iż historia nic ich nie nauczyła, zwłaszcza historia Wołynia. W „Ukraińskiej Prawdzie” w artykule Wołyń – obszar początkowego horroru Ołeksij Panicz, też dr nauk filozoficznych, tłumacz HBO, członek Rady Nadzorczej Narodowej Tele-Radio-Kompanii Ukrainy, pisze o mitach jak się postrzega Ukrainę i Ukraińców, rozkłada na czynniki pierwsze film, analizuje postawy i dochodzi do wniosków: Zresztą nie trzeba zapominać, że Europa jako „pokojowy sojusz niezależnych państw” była nękana walkami przez stulecia; przecież Ukraińcom i Polakom jeszcze trzeba przejść tę samą drogę, jaką przeszli Niemcy i Francuzi za czasów Roberta Schumanna i Konrada Adenauera i do czego Polaków namawiał swego czasu mądry Jerzy Giedroyc. I dalej: Dlatego nie warto z filmu „Wołyń” robić tragedii i tym bardziej nie warto się poddawać prowokacjom międzyetnicznej niezgody, chociaż jest obawa, iż jej skutki odczuje się w Polsce, gdzie (znowuż) przebywa dużo (ponad milion) Ukraińców. Odnosi się jednak wrażenie, że prócz „przykrości”, którą „Ukrainie i Ukraińcom” uczyniono tym filmem, genezy i przyznania problemu nie ma, że można w nieskończoność żonglować tym „gorącym kartoflem”. Brakuje skruchy, najlepiej ze strony władz i zastanowienia się: dlaczego doszło do rzezi współobywateli? Do tego trzeba dodać inny ważny czynnik – nieznajomość tematu. Jako pewien „równoważnik” Wołynia stawia się temat „Głodomoru”. 91


KĄTEM OKA – KORESPONDENCJA WŁASNA

Mimo „medialnego szumu”, przeciwwagą są pozytywne sygnały: 20 października posłowie przyjęli Deklarację Pamięci i Solidarności Polski i Ukrainy. Upamiętniono tym samym ofiary agresji i okupacji obu krajów przez nazistowskie Niemcy i komunistyczny ZSRR. W uchwale – oprócz przypomnienia tragicznej historii z tamtych czasów – potępiono dzisiejsze bolączki, agresywną politykę Federacji Rosyjskiej w stosunku do Ukrainy. Jednocześnie Sejm RP podkreślił zaangażowanie Polski na rzecz pokojowego rozwiązania konfliktu na wschodniej Ukrainie i przywrócenia jej integralności terytorialnej. 26 października 2016 nowy ambasador Polski na Ukrainie Jan Piekło złożył listy uwierzytelniające na ręce prezydenta Poroszenki. Zapewnił tym samym, iż jego misja jest kontynuacją polityki wszystkich dotychczasowych rządów polskich wobec tego kraju; jest to wspieranie integracji Ukrainy z Unią Europejską i dobra współpraca dwustronna. Piekło ocenił, że Polska ma w Ukrainie sąsiada, który jest wiarygodny, demokratyczny i gotów jest zaangażować się w budowę europejskiego systemu bezpieczeństwa. Podkreślił, że mimo trudnych polsko-ukraińskich sporów o historię, w naszych stosunkach jest wiele pozytywów. Zaliczył do nich wspomnianą deklarację i wskazał, że utrzymuje się dialog historyków polskich i ukraińskich, którzy zakończyli w Kijowie obrady Forum Historyków. Jest to proces, który cały czas trwa. Nie da się rzeczy, które kiedyś nas dzieliły, tak od razu zamieść pod dywan i załatwić. Ten proces ma swoją dynamikę i nie jest to dynamika negatywna – oświadczył. Mimo burzy, wywołanej filmem Smarzowskiego, Polska na Ukrainie cieszy się prestiżem. W Kijowie powstaje nowa dzielnica Warszawskij Mikrorajon, a Polski Bus wchodzi na Ukrainę! Zaczęto sprzedaż biletów do Lwowa, Iwano-Frankiwska (d. Stanisławów), Czerniowców, Tarnopola, Winnicy, Chmielnickiego i Chersonu. Przewoźnik pracuje w 18 punktach w Polsce i 7 na Ukrainie, przewóz pasażerów będzie dokonywany autobusami firmy „Idea Travel” i ich partnera na Ukrainie – „Fortuny Reisen”. Natomiast węgierski „Wizzair” uruchomił lotnicze połączenie Warszawa-Kijów. To już czwarte połączenie kompanii z Ukrainy do Polski. Ponadto jesienią 2016 otwarto Polską Bibliotekę Medyczną, liczącą ponad 5 tys. woluminów, dzięki inicjatywie Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie i Narodowej Naukowej Biblioteki Medycznej w Kijowie. A więc normalne relacje międzysąsiedzkie się rozwijają. Maciej Mieczkowski, Kijów 92


JEDNOŚĆ NIEMIEC. SŁUCHAJĄC PRZEMÓWIENIA prezydenta Joachima Gaucka w Dreźnie Ewa Maria Slaska Piszę o 26 rocznicy Zjednoczenia Niemiec tylko i wyłącznie z uwagi na wspaniałe przemówienie, jakie tego dnia wygłosił w Semperoper w Dreźnie prezydent Bundestagu czyli niemieckiego sejmu, profesor doktor Norbert Lammert. Będę je tu obszernie cytowała. Myślałam, że się będę musiała naszukać w sieci, tymczasem znalazłam je natychmiast. W internecie jest specjalna strona, gdzie się wszystkie mowy Lammerta publikuje i archiwizuje. A może wszystkie mowy na świecie… Zanim zacznę czytać, zatrzymuję się przez chwilę przy uwadze umieszczonej pod tytułem wystąpienia – es gilt das gesprochene Wort czyli wiążące jest to, co zostało powiedziane. Podoba mi się, ale już z góry zaczynam się martwić, bo co jeśli nie znajdę tego, co Lammert powiedział, bo co jeśli w tekście nie było tego najśmieszniejszego kawałka, jaki mi się w życiu zdarzyło usłyszeć w przemówieniu polityka… Z przemówieniami jest jak z kazaniami w kościele. Właściwie się ich nie słucha, człowiek się nudzi jak mops, a mimo to nie słucha i nie słyszy, oczy wędrują po witrażach i freskach, jeśli to kościół, lub stiukach i kandelabrach, jeśli to takie miejsce jak Opera Sempera, gdzie zebraliśmy się wszyscy 3 października, oczy zatem zahaczają o fryzurę prezydenta i falbanki przy spódnicy jego towarzyszki, zatrzymują się na stroju pani kanclerz, a myśl myśli sobie jakieś myśli, jak jej świśnie… Teraz myśl myśli myśl, że miały być sukienki (na zaproszeniu znajdowała się wyraźna instrukcja dunkler Anzug kurzes Kleid), a pani kanclerz ma na sobie spodnie i żakiet… Zresztą wiele pań i panów nie trzyma się obowiązującego dress code. Ten Gottfried Semper był architektem, trzeba sprawdzić kiedy żył (już wiem, od czego komórki z łączem do sieci, 1803-1879)… Takie sobie rozmyślania. Całe dzieciństwo tak słuchałam kazań w kościele, bo naprawdę jestem wzrokowcem i nie umiem słuchać, a ucho i umysł przywykły do chronienia się przed tekstem wygłaszanym oficjalnie i niejako z góry, choć w tym wypadku to Lammert stoi na dole, na scenie, a ja siedzę na emporze… Tak samo się słuchało mów Gomułki, były o tym jakieś dowcipy… Kółko kółko kółko kółko kółko… czyta Gomułka, Towarzyszu Wiesławie, tego się nie czyta, to pięć kółek olimpijskich… Tak naprawdę zaczęłam słuchać tego, co się 93


KĄTEM OKA – KORESPONDENCJA WŁASNA

mówi z góry, kiedy kazań już dawno nie wygłaszano z ambony, a mowy, krótkie i treściwe, nasz przywódca wypowiadał na przykład skacząc przez mur. Był rok 1980 i zarówno kazania jak przemówienia stały się bardzo ważne, a teraz jest znowu ciężko, dziś jest czarny protest, trzeba sobie było kupić na dzisiejszą okazję nową małą czarną, byłaby zawsze jak znalazł i oddawałaby dobrze to, o czym dziś myślę i co mnie dziś zajmuje. I jakby mi ktoś zdjęcie zrobił, to by wyglądało odpowiednio. Ale ja niestety kupiłam sobie granatową sukienkę i granatowe szpilki, i teraz jestem całkiem nie na miejscu. No ale skąd mogłam wiedzieć, jak kupowałam ten wymagany w zaproszeniu kurzes Kleid, to Kleid, bo sukienka po niemiecku jest rodzaju nijakiego, może dlatego tak wyglądały te sukienki podczas uroczystości – nijako. W ogóle podstawowym eleganckim strojem kobiecym, zwłaszcza dla kobiet w pewnym wieku, jest w Niemczech ciemna spódnica (lub spodnie) i biała bluzka. Jak na akademię szkolną. Ale to była akademia, tyle że na wysokim poziomie… Z rozmyślań wyrywa mnie dziwny fakt, że jednak słyszę, co mówi Lammert i że słyszę to, zanim dobiegną mnie pierwsze oklaski, bo w tej kwestii nic się od czasów mojego dzieciństwa nie zmieniło – oklaski po trafnych wypowiedziach. Za Komuny był jak sądzę jakiś oficjalny klakier, który wiedział, co trzeba podkreślić, a co potem prasa zapisywała jako (oklaski) lub (burzliwe oklaski). Teraz obywatel decyduje sam i mam wrażenie, że jedne takie (oklaski) to nawet ja zainicjowałam, bo tak mi się spodobało to przemówienie i fakt, że mi się podoba… Lammert mówi, że to przyjemnie, że możemy się cieszyć z tego, iż dane nam jest świętować jedność w wolności. Einheit in Freiheit. To ten rym mnie obudził z letargu. Man darf sogar dagegen sein… można być za, a nawet przeciw. Przed budynkiem opery stało kilkaset osób i gwizdało. AfD albo Pegida, co w Dreźnie na jedno wychodzi. W prasie przeczytam potem, że dostali od jakiegoś sponsora trzysta gwizdków i tymi gwizdkami na nas gwizdali. Oczywiście bardziej ich interesowało gwizdanie na Angelę i Joachima niż na mnie, no ale na mnie w końcu też gwizdali. Podobno jak się wydzierali, to słychać było wyraźnie, że głównie są przeciwko Merkel, ale szczerze powiedziawszy, jak się człowiek znajduje w strefie VIPów, a wszyscy się tam znajdowaliśmy, to tych gwizdów i ryków nie odbiera się jakoś specjalnie osobiście. Są daleko i nieistotne. Merkel i konsorcjum pofatygowali się do demonstrantów, prasa oczywiście za nimi, dlatego wszyscy wiedzieli, o co chodziło wywrzaskiwaczom (ogólnie byli przeciwko wszystkiemu, a Merkel to już traktowali jak ostatnią szmatę, za to że, przyjmując uciekinierów, zszargała cenne 94


Ewa Maria Slaska

wartości niemieckie – skądś znam tę retorykę), ale my to słyszeliśmy z dala czyli tak jakbyśmy nie słyszeli… Potem przeczytam, że jedna pani ministra popłakała się, gdy przyszło jej przechodzić przez tłum warczących wściekłych psów z gwizdkami… To o nich mówi Lammert, że ci, którzy dziś najgłośniej wrzeszczą i gwiżdżą, i oburzają się, nie pamiętają najwyraźniej, jak to było tu przed niespełna 30 laty, zanim przyszła ta teraz tak przez nich poniewierana Jedność Niemiec. Brawa bez końca i tak ważne, że nie umieszczam ich w nawiasach. Bezwiednie zaczynam słuchać. Trudno, słucham przemówienia i biję brawo, na to mi przyszło… Rok 2016 pokazuje związki i napięcia, z którymi ma do czynienia Europa i jej sąsiedzi w XXI wieku. Związki i napięcia, Zusammenhänge und Spannungen, niewinna i nic nie mówiąca zbitka słów, która ma zastąpić niebezpieczne słowa, takie jak wewnętrzne i zewnętrzne zagrożenie demokracji, ale podczas uroczystych obchodów nie można grozić światu i obywatelom. Rząd i tak z trudem się opędził od przerażonych i prześmiewców, gdy latem tego roku jakiś urzędnik zachęcił mieszkańców Niemiec do robienia zapasów na wypadek zamieszek lub ataku terrorystycznego. Berliński dwutygodnik TIP pokazał przy tej okazji mapę, co kto i gdzie zamierza chomikować w stolicy Niemiec. W centrum, ubi leones hipsteri, dominowały, jeśli pamiętam, naładowane zapasowe akumulatory do gadżetów elektronicznych (wyborcy Zielonych), po prawej czyli na Wschodzie piwo (to tam gdzie w ostatnich wyborach największą ilość głosów dostawała AfD), po lewej – nasiona do produkcji w domu kiełków i wyszukane rodzaje win (a wybierało się CDU). Mimo to w Berlinie i tak wygrała partia SPD. Und es ist gut so. No ale napięcia są. Nie tylko teraz, przed wejściem do opery czy przedtem do Kościoła Kobiet jak na swój użytek tłumaczę Frauenkirche, choć oczywiście wiem, że to kościół mariacki, no, Kościół Marii Panny przecież. Ale dziś dzień protestu kobiet, dobrze jest poszukać pomocy i u pani w niebieskim płaszczu. Pomogła, ale tego się dowiem zajrzawszy do tableta po obiedzie, a na razie siedzę w operze, z boku w loży, ze świetnym widokiem na Merkel i Gaucka. Rzadko się ich widuje razem, chodzą innymi politycznymi ścieżkami, a przecież dobrze jest pamiętać, że ich duo to wielka rekompensata dla nas wszystkich, ludzi z dawnego Bloku Wschodniego. Na czele najważniejszego kraju Europy i jednego z najważniejszych na świecie, stoją kobieta i mężczyzna z NRD… Widomym znakiem napięć są betonowe bloki, ustawione co pół metra 95


KĄTEM OKA – KORESPONDENCJA WŁASNA

wokół całej drezdeńskiej starówki. Są płoty, policja, straż miejska, ale są też te betonowe bloki, nowiutkie, z beżowego betonu, pierwszy raz w użyciu. Wyglądają trochę jak klocki Lego, mają na górze takie koliste wysterczyny czy jakby to nazwać. Ważą po dwie tony sztuka. To tzw. Nizza-Sperren, blokady nicejskie. Mają zapobiec wjazdowi ciężarówki między ludzi, jak to się w lipcu zdarzyło w Nicei. Nic na ten temat nie czytałam, ale gdy rano zbliżam się do Frauenkirche, natychmiast wiem, co to jest. Po raz kolejny „dobry człowiek” zabezpiecza się przed tym, czego „zły” już użył i czego może nigdy więcej nie użyje, bo pomysłowość tych, co atakują, jest zawsze większa niż tych, co bronią, siebie i innych. Auto nie przejedzie, nie tylko ciężarówka, żadne auto, a więc – rower. Przypomina mi się gdański zespół punkowy „Pancerne rowery”. Wjedzie pancerny rower robot i wysadzi nas wszystkich w powietrze… Nie martwię się zbytnio taką perspektywą, bo w ogóle w takich sytuacjach wyznaję zasadę, którą poznałam w Izraelu i zaadaptowałam na własny użytek po wieki wieków amen: wszystko w ręku Boga. I tak naprawdę przed niczym się nie zabezpieczymy. No ale mamy, coś trzeba robić – o, betonowe klocki lego, pod waszą obronę uciekamy się przed Pegidą i islamistami, przed terrorem i AfD! Nie wiem, gdzie są ci znienawidzeni przez protestujących uciekinierzy, wśród nas ich nie ma, motłoch gwiżdże na każdą kobietę w chustce, szalu czy chuście na głowie. Islamizm zagraża światu. Ataki na uchodźców wstrząsają Saksonią. Napięcie jest wielkie. Tydzień temu były zamachy bombowe. Gdy wyjeżdżałam do Drezna, przyjaciele pytali, czy się nie boję, bo tam biją przeciwników na ulicy, jak w latach 30 w Berlinie. No ale beton nas ochroni w niepewnych czasach. A ja jeszcze zawsze myślę, że to w umysłach buchalterów oznacza ruch gospodarczy. Nowe zadania, nowe wyzwania, nowe produkty, nowe zlecenia, bogacimy się. Tak musiało być również podczas wojny. Nie ważne, czy produkujemy paczki badziewnej bielizny pościelowej i ręczników dla uchodźców, czy pasiaki, czy codzienną strawę dla osadzonych czy przyjętych pod opiekę, zupa z brukwi czy breja z mięsem i jarzynami lub tylko z jarzynami (mają różne nazwy, lasagne, makaron, zapiekanka, ale to zawsze to samo, rozgotowany makaron, pulpa jarzynowa, sos, co dzień, od roku tak samo), nie ważne czy wytwarzamy drut i cement na mury czy na betonowe klocki Lego, aby ich i siebie ochronić – biznes się kręci, są zlecenia, jest co robić, bogaćmy się, jest dobrze… W Nicei zamachowiec zabił 84 osoby, w Dreźnie zagrożenie jest mniejsze, ale na pewno jest. Te bomby sprzed tygodnia – w meczecie „Fatih Camii” i przed centrum kongresowym, w tym gdzie po mszy i 96


Ewa Maria Slaska

uroczystości zjemy obiad, nikogo nie zabiły ani nie zraniły. Kto te bomby detonował – ekstremalna lewica, ekstremalna prawica czy islamiści? Czy prawica, która fabrykuje dowody, że to lewica? Saksonia znajduje się na niechlubnym pierwszym miejscu w statystykach zamachów na uchodźców. Doliczono się ich w Dreźnie i okolicy trzy razy więcej niż np. w Nadrenii-Westfalii. W niektórych okręgach wyborczych jedna czwarta uprawnionych do głosowania wybiera NPD czyli narodowców. Polka siedząca w operze i rozmyślająca o saksońskich zagrożeniach, nie może nie pomyśleć o Białymstoku i Częstochowie czy o Marszach Wolności 11 listopada… My też takich u nas hodujemy, ci niemieccy jeżdżą do naszych, do Szczecina, do Warszawy, urządzają wspólne demonstracje, wchodzą do kościołów w ciężkich butach, czarnych kombinezonach, w maskach, z pochodniami… In Großbritannien haben die Wähler in einer Volksabstimmung mit knapper Mehrheit beschlossen, aus der Europäischen Union auszutreten. Ach, Brexit, nastawiam uszu, bo możliwe, że Lammert wymieni przy tej okazji inne rządy i państwa zagrażające demokracji, a więc teoretycznie może i Polskę. Ale nie, wymienia tylko pozaeuropejskich przeciwników – Turcję i Rosję. W sprawie Turcji podaje oficjalną wersję wydarzeń, militaryści chcieli dokonać puczu, ale opór obywatelski im to uniemożliwił. Ach tak, ani słowa o tym, że to możliwa prowokacja Erdogana. Syria, dramatyczne obrazy wojny, zniszczenie ostatniego szpitala w Aleppo, ale bez wskazywania winnych. Wciąż muszę pamiętać, że to dyplomacja a nie wiec polityczny, tu słowa ważą, każde słowo. Ale jednak w sprawie Rosji ton się odrobinę zaostrza, aneksja Krymu zostaje określona jako bezprawna… … die europäische Friedensordnung, die Charta von Paris 1990, mówi Lammert, a ja przypominam sobie, że ależ tak, przecież w Paryżu ustaliliśmy raz na zawsze, że ma być pokój i nigdy więcej wojny. Całkiem o tym zapomniałam. Tak jest, Paryska Karta Nowej Europy, oficjalne zakończenie zimnej wojny, a tu te wszystkie Rosje, Syrie, Turcje, i jeszcze, o czym Lammert przez grzeczność nie wspomniał, Polski i Węgry… Fukuyama zapowiadał koniec historii. Dobrze by było. Ale nie jest. Żyjemy w stanie wojny hybrydalnej, odpowiedzialni za to, co się dzieje na świecie, nawet jeśli to nie my toczymy wojnę w Syrii… Uciekinierzy są jednym z najważniejszych tematów tegorocznych obchodów Dnia Jedności. Podczas nabożeństwa w Kościele Mariackim temat uchodźców i naszego obowiązku niesienia pomocy powracał wielokrotnie. Ale, jak to zwykle bywa, jest i ale… było to nabożeństwo ekumeniczne, byli biskupi protestancki i katolicki, był 97


KĄTEM OKA – KORESPONDENCJA WŁASNA

egzarcha kościoła greko-katolickiego, ale nie było ani głównego rabina ani imama, ani lamy… Tylko, bardzo proszę, niech mi nikt nie tłumaczy, że ekumena obejmuje tylko religie chrześcijańskie, bo mnie to nic nie obchodzi. Po pierwsze imam i rabin pochodzą z kręgu religii wyznających wiarę w Tego Samego Boga, a poza tym bóg i tak jest jeden i ten sam, i może czarny. God is black, yes she is… A jak czegoś do tej pory nie praktykowano, to kiedyś można by zacząć. I jeśli Niemcy postanowiły wykonać tak niezwykły krok jak przyjęcie miliona uciekinierów w świecie, w którym nikt ich nie chce, to mogłyby wykonać i kolejny, który przywrócił by starogreckie znaczenie ekumeny jako świata zaludnionego. Najlepszy ze światów, jakie posiadamy. A na tym najlepszym ze światów najlepszy jest, jak się okazuje, kraj, w którym mieszkamy. Tak twierdzą eksperci, których cytuje Lammert. Nach einer Anfang dieses Jahres beim Weltwirtschaftsforum in Davos vorgestellten Umfrage unter 16.000 Menschen aus aller Welt, Meinungsführern in Wirtschaft, Wissenschaft und Verwaltung, gilt Deutschland mit Blick auf politische Stabilität, wirtschaftliche Prosperität, soziale Sicherheit, Bildung, Wissenschaft und Infrastruktur als „bestes Land“ auf dieser Erde. W początkach tego roku podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos przedstawiono bowiem ankietę przeprowadzoną wśród 16 000 mieszkańców świata, pytającą, gdzie jest najlepiej pod względem gospodarczym, politycznym i społecznym, a odpowiedź była jednoznaczna – w Niemczech. To zapewne lekka przesada, kontynuuje Lammert, ale na pewno jest u nas lepiej niż w wielu innych krajach. Wiele się nam udało zrobić i osiągnąć, a tymczasem wyróżniamy się wśród innych naszym… niezadowoleniem. To też zostało potwierdzone naukowo i to przez kolejny autorytet, tym razem Instytut Gallupa. …die gefühlten Erfahrungen unter 138 befragten Nationen erfasst, ordnen die Deutschen sich auf Rang 46 ein – zwischen dem Senegal und Kenia. Gdy 138 krajów tego świata miało podać, jak ocenia swoją sytuację, samopoczucie Niemców znalazło się na 46 miejscu, pomiędzy Senegalem i Kenią! (To tu ja osobiście inicjuję oklaski, w życiu nie słyszałam czegoś równie zabawnego w oficjalnej mowie). Teraz podobno trochę się nam poprawiło i wdrapaliśmy się na pozycję powyżej Wietnamu! Moglibyśmy, mówi pan prezydent Bundestagu, moglibyśmy wykazać się trochę lepszą samoświadomością i pozwolić sobie na nieco więcej optymizmu. Aby zachęcić swych rodaków do optymizmu, Lammert cytuje… Schopenhauera!, co naprawdę zasługuje na kolejny wykrzyknik, zwa98


Ewa Maria Slaska

żywszy, że ten urodzony w Gdańsku filozof uważany jest za największego ponuraka i pesymistę wśród tych panów, którzy, ponieważ zastanawiają się nad światem, z reguły nie mają zbyt wielu powodów do radości. Prawdziwą wadą Niemców jest to, że szukają w gwiazdach tego, co leży u ich stóp. Lammert jest zdania, że nieumiejętność dojrzenia tego, w jakiej rzeczywistości żyją, charakteryzuje zarówno Ossi jak i Wessi, czyli że w tej kwestii stali się już dawno jednym zjednoczonym narodem… Jego zdaniem żyjemy w warunkach, jakich nam zazdrości cały świat. Oczywiście mamy prawo do obaw, lęków, zastanawiania się nad problemami, ale doprawdy powinniśmy pozwolić sobie na choć trochę poczucia szczęścia, a przynajmniej zadowolenia. Jesteśmy tym sloganowym jednym narodem, wir sind ein Volk, i żyjemy tak, jak wymarzyły to sobie minione pokolenia, które nigdy tego nie osiągnęły, żyjemy zgodnie ze słowami niemieckiego hymnu: w jedności, prawie i wolności… To trzy dobre powody do radości… Koniec. Brawa. Huczne brawa, brawa…. Orkiestra pod batutą Christiana Thielemanna (Maestro piszą o nim w programie) gra Gratias agimus tibi Bacha, dziękujemy, a potem już hymn, wszyscy wstajemy i po minucie wychodzimy. Autobusy zawożą nas na obiad do Centrum Kongresowego w Hotelu Maritim. Dziś nie ma bomb. Jest kolorowe jedzenie, które wygląda jak z bajki o stoliczku, który się sam nakrywał, ale niestety znacznie gorzej smakuje niż wygląda, a jeszcze gorzej się czuje pod widelcem i podniebieniem. Wszystko jest lekko kołyszącą się galaretą, przystawka, danie, ciastko… Uderzam sama siebie po palcach, które właśnie zapisały tę herezję. Byłam na przyjęciu u Joachima Gaucka, prezydenta najlepszego kraju na tym najlepszym ze światów, ba, nawet przez chwilę porozmawiałam z prezydentem, którego bardzo cenię za to, co robił przez całe życie i za to, jakim jest teraz prezydentem… I co… i marudzę jakbym była normalnym Niemcem. Norbert Lammer ma rację, narzekanie nas połączyło! Niech żyje niemiecka Jedność! Ewa Maria Slaska

99


MEDIA III EUROPEJSKIE FORUM MEDIÓW POLONIJNYCH 21-23 października 2016 – Warszawa – Pułtusk SENAT CHCE WAS SŁUCHAĆ... Agata Lewandowski 21 października rozpoczęło się wizytą w Senacie RP III Forum Mediów Polonijnych. Powstało ono z inicjatywy Zrzeszenia Organizacji Polonijnych w Szwecji. Współorganizatorami są Europejska Unia Wspólnot Polonijnych oraz Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”. Forum Mediów Polonijnych kontynuuje idee wcześniejszych podobnych spotkań dziennikarskich, które odbywały się przez prawie 20 lat w Tarnowie. Nowe Forum Mediów Polonijnych koncentruje się przy tym o wiele bardziej na merytoryce tego projektu. Impreza cieszy się coraz większym powodzeniem wśród dziennikarzy polonijnych. Na pierwszym forum w Malmö obecnych było 24 redakcji, na drugim – 45, w tegorocznej imprezie wzięło udział 52 dziennikarzy polonijnych z 20 krajów Europy, począwszy od Niemiec, Norwegii czy Anglii – poprzez daleką Syberię, kończąc na egzotycznej Czarnogórze i Rumunii. Konferencję w Pułtusku prowadzili Teresa Sygnarek, Tadeusz Pilat, przewodniczący Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych oraz Roman Wróbel ze Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”. Nieprzypadkowo konferencja Mediów Polonijnych odbyła się w Senacie, ponieważ od 2016 roku to właśnie Senat RP decyduje o podziale środków finansowych na Polonię. W trakcie otwarcia konferencji w Senacie wicemarszałek Senatu Maria Koc bezpośrednio skierowała swoje słowa do przedstawicieli mediów polonijnych: – Jesteście przyjaciółmi sprawy polskiej za granicą. Ciąży na was olbrzymia odpowiedzialność. Natomiast przewodnicząca senackiej Komisji Spraw Emigracji i 100


Agata Lewandowski

Łączności z Polakami za Granicą, senator Janina Sagatowska, dodała: – Po konsultacjach z ok. 500 organizacjami zostały przyjęte kierunki i zasady rozdziału pieniędzy z polonijnego budżetu – i oświadczyła, że priorytetem tych działań jest oświata, podtrzymywanie znajomości historii, kultury i języka wśród Polaków za granicą. Drugim priorytetem jest kultura i ochrona dziedzictwa narodowego. Media polonijne znalazły się na trzecim miejscu. – Zależy nam, abyście nieśli przekaz „Polak – to brzmi dumnie”. Senat chce was słuchać, słucha was, a najważniejsze, że was słyszy – podsumowała. Prezes Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Longin Komołowski podziękował za to współorganizatorom forum, co oznacza, że cieszy się to zaufaniem mediów, a zaufanie to ważna rzecz. Podkreślił, że wartością mediów polonijnych jest to, że nie muszą gonić za sensacją, tylko mogą się koncentrować na rzetelności i jakości tego, co robią, a także na budowaniu wspólnoty narodowej. Na konferencji byli również obecni wicemarszałek Senatu RP Bogdan Borusewicz, dyrektor Biura Polonijnego Kancelarii Senatu RP Romuald Łanczkowski, wiceprzewodniczący Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą Artur Warzocha i Maciej Łuczak, członkowie tej Komisji – Barbara Borys-Damięcka i Andrzej Pająk, dyrektor Biura do Spraw Kontaktów z Polakami za Granicą w Kancelarii Prezydenta RP, Kazimierz Kuberski, zastępca dyrektora Departamentu Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą MSZ Wojciech Tyciński oraz zastępca dyrektora TVP Polonia Filip Frąckowiak. Drugiego dnia forum w Domu Polonii w Pułtusku odbyły się liczne dyskusje panelowe i spotkania warsztatowe, podczas których dziennikarze polonijni mogli wymienić swoje doświadczenia. Podkreślano rolę niezbędnych innowacji w mediach polonijnych, związanych z rozwojem technologii. Marek Różycki, sekretarz generalny Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” prowadził dyskusję na temat roli gazety w budowaniu dialogu wewnątrz społeczności oraz o potrzebie kooperacji pomiędzy mediami polonijnymi. Wiesław Lewicki, dyrektor Europejskiego Instytutu Polonicus wygłosił referat na temat Polonia w oczach mediów polonijnych. Na obradach obecny był Artur Dmochowski, przedstawiciel Polskiej Agencji Prasowej, która wieloma uczestnikami forum nawiązała bezpośredni kontakt w celu przyszłej pracy w roli korespondenta zagranicznego. III Forum Mediów Polonijnych zakończyło się zebraniem wniosków, które Teresa Sygnarek przesłała wszystkim odpowiednim instytucjom i urzędom oraz zaproszonym uczestnikom forum: III Europejskie Forum Mediów Polonijnych pokazało dużą różnorodność mediów z poszczególnych krajów Europy oraz ewolucyjność w 101


MEDIA

kierunku odchodzenia od wydawnictw drukowanych na rzecz portali, jednocześnie dostrzegając konieczność utrzymywania prasy drukowanej. Uczestnicy stwierdzają, że integracja (merytoryczna współpraca i wymiana doświadczeń) jest podstawową potrzebą środowisk i mediów polonijnych. Zwracamy się do władz polskich o wsparcie wszelkich inicjatyw i działań w tym zakresie. Uczestnicy Forum przyjęli następujące wnioski: 1. Konieczna jest kontynuacja organizowania Forum Mediów Polonijnych przez Zrzeszenie Organizacji Polonijnych w Szwecji, Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” i Europejską Unię Wspólnot Polonijnych. 2. Zachodzi potrzeba wspierania finansowego: - portalu integracyjnego MediaPolonijne.net - portali i prasy drukowanej, zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie - digitalizacji mediów polonijnych. 3. Oczekujemy od Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”: - zorganizowania szkoleń i warsztatów dla dziennikarzy polonijnych, podnoszących kwalifikacje zawodowe oraz szkoleń w zakresie pozyskiwania środków unijnych - umieszczenie ekranów multimedialnych, prezentujących media polonijne w Domach Polonii na terenie Polski. 4. Apelujemy do Ministerstwa Spraw Zagranicznych o umieszczenie na stronach internetowych polskich placówek dyplomatycznych informacji o mediach polonijnych w danym kraju, o umożliwienie udziału mediów polonijnych w spotkaniach z przedstawicielami władz polskich podczas ich wizyt zagranicznych oraz o włączanie redaktorów mediów polonijnych do wizyt studyjnych organizowanych przez MSZ dla dziennikarzy zagranicznych. 5. Proponujemy zorganizowanie panelu mediów polonijnych podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy. 6. Zwracamy się o przywrócenie i dofinansowanie serwisu informacyjnego PAP dla Polonii oraz serwisu depesz poprzez zintegrowanie go z portalem MediaPolonijne.net. Powyższa treść została zatwierdzona przez wszystkich uczestników III Europejskiego Forum Mediów Polonijnych. Komisja Wnioskowa w składzie: Teresa Sygnarek, Zrzeszenie Organizacji Polonijnych w Szwecji Roman Wróbel, Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” Tadeusz Adam Pilat, Europejska Unia Wspólnot Polonijnych Adriana Chodakowska, Wielka Brytania Sergiusz Leończyk, Rosja Pułtusk, 23 października 2016 r. 102


Agata Lewandowski

Ważną rolę w tworzeniu nowych mediów polonijnych ma w przyszłości odegrać portal MediaPolonijne.net, który będzie pełnił swego rodzaju funkcję polonijnej agencji informacyjnej. W trakcie poprzednich forów Teresa Sygnarek wyszła z ciekawą inicjatywą, aby media polonijne stawały się dwujęzyczne, co w tym roku zostało poparte przez większość uczestników spotkania. Redakcja „Magazynu Polonia” była również aktywnie reprezentowana na III Forum Mediów Polonijnych. Krystyna Koziewicz przedstawiła uczestnikom prowadzonego przez siebie bloga, a ja – jako redaktor prowadząca – w trakcie spotkania w Senacie RP nakreśliłam ideę kwartalnika Polonii niemieckiej, który jest publikacją wyjątkową w piśmiennictwie polonijnym, ponieważ integruje Polaków w całych Niemczech i daje świadectwo aktywności Polonii niemieckiej po obu stronach Odry. Agata Lewandowski Wszystkich zainteresowanych współpracą z portalem mediów polonijnych MediaPolonijne.net prosimy o przesłanie maila na adres: kontakt@mediapolonijne.net.

103


OŚWIATA NASZA HISTORIA – EUROPA – UNSERE GESCHICHTE Agata Lewandowski Po ośmiu latach intensywnych przygotowań udało się w ramach obchodów 25-lecia polsko-niemieckiego Traktatu o dobrym sąsiedztwie wydać pierwszy wspólny podręcznik historii Europa – nasza historia. 22 czerwca 2016 roku w Europejskiej Polsko-Niemieckiej Szkole w Berlinie – Robert Jungk Oberschule ministrowie spraw zagranicznych Polski i Niemiec – Witold Waszczykowski i Frank-Walter Steinmeier prezentowali wspólny 256-stronnicowy podręcznik nauki historii. Minister Steinmeier podziękował w swoim wystąpieniu za odważną walkę polskich stoczniowców w Gdańsku, za gotowość Polaków do okazania Niemcom zaufania oraz za niezliczone kontakty międzyludzkie – niezależnie od tego, kto aktualnie rządzi w Warszawie i Berlinie. Podkreślił przy tym, że Polacy i Niemcy stali się tym, o czym marzył Willy Brandt: dobrymi sąsiadami. Minister Waszczykowski stwierdził, że nowy podręcznik historii ułatwi dialog, pozwoli uwolnić się od stereotypów i nauczy większej tolerancji, ponieważ od teraz polscy i niemieccy uczniowie będą poznawać wspólną historię. Ten innowacyjny podręcznik jest czymś znacznie więcej niż historycznym spojrzeniem na Europę. Jest też efektem długiego procesu, 104


Agata Lewandowski

który pokazuje, jak wspólny podręcznik szkolny może odzwierciedlać różne narracje, interpretacje i podejścia dydaktyczne – mówił podczas prezentacji Günter Baaske, minister oświaty Brandenburgii, a premier tego landu i pełnomocnik rządu federalnego ds. relacji z Polską – Dietmar Woidke wspomniał o „cudzie normalności” między naszymi krajami. Od 2008 roku intensywnie pracowała powołana przez ministrów spraw zagranicznych Polski i Niemiec Wspólna Polsko-Niemiecka Komisja Podręcznikowa, składająca się z przedstawicieli środowisk naukowych i instytucji rządowych obu państw. W 2012 wyłoniono wydawnictwa, odpowiedzialne za realizację tego projektu: w wersji językowej polskiej – Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne i niemieckiej – Eduversum GmbH. Rada Zarządzająca, koordynująca projekt, kierowana jest po niemieckiej stronie przez ministra oświaty Brandenburgii Güntera Baaske, a po polskiej stronie – przez wiceminister Edukacji Narodowej Ewę Dudek. Natomiast Rada Ekspertów, pracujących nad projektem, kierowana jest przez profesorów – po niemieckiej stronie przez Michaela G. Müllera z Uniwersytetu w Halle-Wittenberdze, a po polskiej – przez Roberta Trabę z CBH PAN. Już od roku szkolnego 2016/17 uczniowie w Niemczech i Polsce mogą uczyć się z nowego podręcznika do historii Europa – nasza historia, wydawanego w języku polskim i niemieckim. Przy czym zawartość merytoryczna – treść, a także szata graficzna obu wersji jest taka sama. Podręcznik przeznaczony jest dla uczniów wszystkich szkół – gimnazjum i pierwszej klasy liceum w Polsce, a w Niemczech – od klasy 5 do 10. Prekursorem polsko-niemieckiego podręcznika historii była podobna publikacja, wydana po francusku. Cały projekt współfinansują rządy obydwu krajów. Twórcy polskiego projektu podkreślają, że Europa – nasza historia nie jest podręcznikiem uzupełniającym, lecz normalnym podręcznikiem, odpowiadającym programom nauczania w obu krajach. Do 2018 roku mają ukazać się następne trzy tomy, obejmujące okres do politycznego przełomu w latach 1989-1990. Całość ma obejmować pięć epok historycznych – od starożytności do początków XXI wieku. Pierwszy tom dotyczy epoki od pradziejów do późnego średniowiecza. W całej publikacji poszczególne rozdziały historii rozpatrywane są z polsko-niemieckiej perspektywy, w kontekście dziejów Europy i świata. Pierwszy tom polsko-niemieckiego podręcznika do historii jest symbolem dialogu, wykraczającego daleko poza granice Polski i Niemiec – stwierdził podczas prezentacji w Robert Jungk Oberschule Eckhardt Fuchs, dyrektor Instytutu im. Georga-Eckerta, naukowy koordynator projektu z niemieckiej strony. Projekt wspólnego polsko-niemieckie105


OŚWIATA

go podręcznika ma olbrzymie znaczenie dla przyszłych stosunków pomiędzy dwoma krajami nie tylko na płaszczyźnie oświatowej, ale także politycznej. Dyrektor europejskiej polsko-niemieckiej szkoły w Berlinie, pan Knaack podkreśla, że zawsze chętnie jest współorganizatorem tego typu przedsięwzięć, zbliżających nasze kraje, ponieważ sama w sobie Robert Jungk Oberschule jest nie tylko symbolem, ale i praktycznym przykładem udanych polsko-niemieckich inicjatyw wzajemnych. Uważa, że podręcznik Europa nasza historia będzie szczególnie pomocny pracującym w prowadzonej przez niego szkole nauczycielom historii, która tutaj jest także wykładana w języku polskim. Ewa Kampes, dyrektor niemiecko-polskiej szkoły podstawowej Katharina-Heinroth-Grundschule i wiceprzewodnicząca Polskiej Rady w Berlinie Małgorzata Tuszyńska podkreślały, że taki podręcznik jest wielkim ułatwieniem w pracy, zarówno dla nauczyciela historii, jak i ucznia. Do tej pory musiały przygotowywać materiały na każdą lekcję historii z różnych podręczników, najczęściej rozdawały je w postaci luźnych kopii uczniom. Uczeń musi mieć podręcznik, na którym może się oprzeć podczas samodzielnej nauki, do którego ma zaufanie i w każdej chwili może wrócić, gdy zapomni wcześniejsze wiadomości – fachowo podsumowały obie nauczycielki, od lat zasłużone dla polskiej oświaty w Berlinie. Nie bez powodu na okładce podręcznika Europa – nasza historia znalazła się mozaika z VI wieku naszej ery, przedstawiająca bizantyjską cesarzową Teodorę z bazyliki św. Witalisa w Rawennie, symbolizująca wspólne korzenie zachodniej i wschodniej Europy. Dokładnie tak samo jak projekt Europa – nasza historia, który łączy polską i niemiecką historię. Agata Lewandowski

106


POLSKA MISJA KATOLICKA KOŃCZY SIĘ ROK MIŁOSIERDZIA! ALE NIE SAMO MIŁOSIERDZIE… ks. dr. hab. Jerzy Grześkowiak Kościół nie jest na świecie po to, by potępiać, lecz aby pozwolić na spotkanie z tą przenikająca do trzewi miłością, jaką jest Boże miłosierdzie. By mogło się to zdarzyć – często to powtarzam – trzeba wyjść. Wyjść z kościołów i z parafii, wyjść i pójść szukać ludzi tam, gdzie żyją, gdzie cierpią, gdzie mają nadzieję. Papież Franciszek

Miłosierdzie należy do istoty Boga i natury ekonomii zbawienia. Wiąże się ono z grzeszną kondycją człowieka, z jego skłonnością do zła. Miłosierdzie to istota chrześcijaństwa, sedno naszej wiary i nadziei, klucz chrześcijańskiego życia. Miłosierdzie w Biblii Prawda o miłosierdziu Boga została objawiona już w Pierwszym Przymierzu. Stąd jest ono jednym z aspektów obrazu Boga także w Judaizmie i w Islamie. Strony Starego Testamentu są przesycone miłosierdziem; opisują bowiem dzieła, których Pan dokonał dla swojego ludu w najtrudniejszych momentach jego historii, bezustannie gotowy przebaczać mu jego niewierność. Islam ze swej strony pośród imion przypisanych Stworzycielowi przywołuje szczególnie dwa słowa: Miłosierny i Litościwy. Miłosierdzie w języku hebrajskim wyraża słowo RaHaMim, które oznacza też „łono matki”, „miłość matczyną”. Z tej najgłębszej, pierwotnej bliskości i więzi, jaka łączy matkę z dzieckiem, wynika szczególny do tego dziecka stosunek, szczególna miłość. Jest ona całkowicie darmowa, niezasłużona, stanowi jakąś wewnętrzną konieczność: przymus serca. RaHaMim – Miłosierdzie – oznacza zatem całą skalę uczuć i postaw: dobroć, tkliwość, serdeczność, współczucie, czujność, cierpliwość, wyrozumiałość, gotowość przebaczenia. I takie właśnie cechy przypisuje Stary Testament Bogu. Prorok Izajasz powie: „Czy może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta która kocha syna swego łona? A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie” (Iz 49, 15). 107


POLSKA MISJA KATOLICKA

Miłosierdzie Boga widoczne i żywe w Jezusie z Nazaretu Ojciec „bogaty w miłosierdzie” (por. Ef 2, 4) zesłał ludzkości swojego Syna, aby objawić nam w sposób ostateczny swoją miłość. Te tajemnicę będziemy znowu świętować na Boże Narodzenie. Jezus swoimi słowami i gestami, całą swoją osobą objawia miłosierdzie Ojca. Kto widzi Syna, widzi też i Ojca (por J 14, 9). Miłosierdzie Boga ma zatem „twarz”. W „obliczu Jezusa”, w Jego osobie, w nauce i w czynach, miłosierdzie Boga staje się bardzo konkretne – w uzdrawianiu chorych, sparaliżowanych, trędowatych, głuchych i niewidomych, w pocieszaniu, przepędzaniu demonów, przebaczaniu win, w błogosławieństwach. Za każdym razem uwidacznia się inny aspekt Bożego miłosierdzia. Dla papieża Franciszka „Miłosierdzie to imię Boga”. Taki też tytuł nosi jego najnowsza książka (Miłosierdzie to imię Boga. Rozmowa z Andreą Tornellim, tł. J Ganonis, Kraków 2015). Tyle w niej pięknych i głębokich słów, obrazów, wspomnień o zdarzeniach, w których objawiło się miłosierdzie Boga i człowieka. Człowiek z natury chce być sprawiedliwy, a Bóg z natury jest miłosierny i nie może być inny – pisze Franciszek. Miłosierdzie to pierwszy atrybut Boga. Ono jest też uprzywilejowanym dostępem do Niego: Tylko ten, kto został dotknięty, przytulony czułością Jego miłosierdzia, zna tak naprawdę Pana. Z tego wynika, że kto nie doświadczył Boga, który jest miłosierną miłością, jeszcze niczego istotnego o Bogu nie wie! Miłosierdzie to zachowanie Boga, który przytula, to ofiarowanie się Boga, który przyjmuje, który pochyla się, by przebaczyć. Jezus powiedział, że nie przyszedł do sprawiedliwych, ale do grzeszników. Dlatego można powiedzieć, że miłosierdzie to dowód tożsamości Boga. Papież Franciszek ogłaszając Jubileuszowy Rok Miłosierdzia, który w niedzielę Chrystusa Króla (20 listopada 2016) dobiega końca, wskazał, że Kościół jako „szpital polowy” oferuje ze swego duchowego skarbca sprawdzone przez wieki „środki lecznicze” i sposoby doświadczenia miłosierdzia Bożego: sakrament pokuty, odpust i pielgrzymkę. Apelował też o nowe przemyślenie, docenienie i praktykowanie uczynków miłosiernych względem ciała i ducha, które mają swe źródło w przepowiadaniu Chrystusa. Bliski już Adwent stanowi dogodną okazję do dokonania rachunku sumienia: Czy to był także mój osobisty Rok Miłosierdzia? Zaniedbania można nadrobić! Bóg nie prowadzi kalendarza: ani słonecznego, ani księżycowego, ani muzułmańskiego, nawet nie katolickiego… 108


Ks. dr. hab. Jerzy Grześkowiak

Miłosierdzie dzisiaj… Miłosierdzie to zadanie po wsze czasy – dla Kościoła i każdego człowieka. W naszym świecie, w którym pod względem wrażliwości i uczuć wieje lodowatością, miłosierdzie to niemal „obce słowo”. Ale podobnie jak André Malraux przepowiadał, że wiek XXI będzie wiekiem religii albo nie będzie go wcale, tak też możemy powiedzieć, iż nasz świat musi się stać światem miłosierdzia, albo go już więcej nie będzie! Kto wie, czy nie to własnie miał na myśli św. Jan Paweł II, gdy przy poświęceniu bazyliki Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach (17.08.2002) mówił o „stąd” wychodzącej na cały świat „iskrze”, która przygotuje świat na powtórne przyjście Chrystusa, i dokonał uroczystego aktu zawierzenia świata Bożemu miłosierdziu. Powiedział też coś, co dziś jest jeszcze bardziej aktualne: Jak bardzo dzisiejszy świat potrzebuje Bożego miłosierdzia! Na wszystkich kontynentach z głębin ludzkiego cierpienia zdaje się wznosić wołanie o miłosierdzie. Tam gdzie panuje nienawiść i chęć odwetu, gdzie wojna przynosi ból i śmierć niewinnych, potrzeba łaski miłosierdzia, które koi ludzkie umysły i serca, i rodzi pokój. Gdzie brak szacunku dla życia i godności człowieka, potrzeba miłosiernej miłości Boga, w której świetle odsłania się niewypowiedziana wartość każdego ludzkiego istnienia. Potrzeba miłosierdzia, aby wszelka niesprawiedliwość na świecie znalazła kres w blasku prawdy. Ks. dr. hab. Jerzy Grześkowiak

109


MIŁOSIERDZIE Dzięki Miłosierdziu powstało w Wilnie to hospicjum. Obecnie ogromne wysiłki skierowane są na to, aby uruchomić jego Oddział dla dzieci, chorych na raka. Sprawmy razem, by Miłosierdzie mogło roztaczać szerszą opiekę nad potrzebującymi. To dzięki nam tak może się stać. Hospicjum bł. ks. Michała Sopoćki Pal. Kun. Mykolo Spočkos hospisas Ul. Rossa 4, LT-11350, Wilno Rasų G.4 LT-11350, Vilnius Tel. 370 5 219 57 62 Koordynator wolontariuszy: 370 640 37 237 www.hospisas.lt Konta wplat: Nordea Bank AB Lietuvos sk. SWIFT/BIC: NDEALT2X PLN: LT76 2140 0300 0285 6384 EUR: LT23 2140 0300 0285 6368 USD: LT39 2140 0300 0285 6371


WIĘCEJ RADOŚCI I HUMORU W KOŚCIELE Ks. dr hab. Jerzy Grześkowiak Stańmy się poważniejsi: nauczmy się śmiać Giovanni Guareschi

Gdzie radość, tam najwięcej prawdy – to stwierdzenie Paula Claudela można odwrócić: Gdzie prawda, tam najwięcej radości. Skoro Chrystus jest „Drogą, Prawdą i Życiem”, a Kościół kontynuacją Jego wcielenia, Jego Ciałem, Jego „sakramentem”, to powinien on być miejscem tryskającej radości. Tymczasem nad naszą wiarą i nad świątyniami zawisł welon smutku, radość zapędzono w ostatnie zakamarki kościołów, a ich bramy zamknięte są dla śmiechu. Euforyczna radość ze zmartwychwstania Pana uzewnętrzniająca się w liturgii wigilii paschalnej to zdecydowanie za mało. Z nutą zazdrości czytamy o dawnym zwyczaju tzw. śmiechu wielkanocnego w kościołach (risus paschalis). Powstał on w średniowieczu mniej więcej w tym samym czasie co karnawał. Po okresie surowego postu i pokuty starano się przez humor i śmiech dać wyraz duchowej radości ze zmartwychwstania Chrystusa. Dlatego w niedzielę wielkanocną lub w następujące niedziele okresu paschalnego księża wygłaszali kazania naszpikowane

111


POLSKA MISJA KATOLICKA

żartami, teksty biblijne komentowali tak, by rozśmieszyć słuchaczy. Jak we wszystkim tak i tu zakradły się jednak z czasem nadużycia w formie nieprzyzwoitych dowcipów lub obrażania parafian, co w rezultacie doprowadziło pod koniec XVIII wieku do zakazania tej formy przepowiadania. Moje osobiste pastoralne próby odrodzenia owego risus paschalis poprzez specyficzne kazania w okresie wielkanocnym oraz na zakończenie karnawału tuż przed Środą Popielcową, naszpikowane anegdotami, dowcipami, żartem i humorem, ale powiązane ściśle ze słowem Bożym z danej niedzieli i z życiem religijnym konkretnej wspólnoty, przyjmowano w parafiach niemieckich, którymi kierowałem, z entuzjazmem i z wdzięcznością. Duchowość humoru i śmiechu Karl Rahner, jeden z najbardziej cenionych teologów XX wieku, napisał piękne teksty o chrześcijańskim humorze, które zasługują na nazwę „apologii śmiechu”. Oto mały fragment: Jest rzeczywiście czas śmiechu; musi być, ponieważ czas jest stworzony przez Boga. Ja, śmiech, ta maleńka, naiwna niefrasobliwość, która pobudza do podskoków i doprowadza do łez, zostałem stworzony przez Boga. Nie możecie mnie pochwycić, nie możecie umieścić mnie w swoich planach i kalkulacjach, które czynicie w sposób rygorystyczny w waszych duchowych przewidywaniach; trudno jest zrozumieć, że według woli Boga oraz pryncypiów ascezy i moralności, ja mogę pojawiać się tam, gdzie mi się podoba. Przecież jestem istotą Boga, zaakceptujcie mnie więc w swoim życiu, nic się z tego powodu nie stanie. Aż w nadmiarze zadbano, ażebyście płakali i byli przygnębieni. Śmiejcie się. Śmiech jest wyznaniem, że jesteście ludźmi. Śmiejcie się. Śmiejcie się do woli. Nie obawiajcie się, że śmiejecie się w sposób trochę bezmyślny i powierzchowny. We właściwej chwili taka powierzchowność jest głębsza od waszej udręki głębi myśli, która miałaby być inspirowana tylko duchową dumą, dumą nie mogąca znieść bycia po prostu człowiekiem. Biskup Fulton J. Sheen, słynny kaznodzieja telewizji amerykańskiej z lat 50 ubiegłego stulecia, dostrzegał w „Boskim poczuciu humoru” funkcję eschatologiczną, bo pomaga on człowiekowi wierzącemu dostrzec poprzez ten świat, świat lepszy, który czeka na niego. Pisze on: Bardzo możliwe, że w dniu Sądu Ostatecznego Pan udzieli łaski szczególnie tym, którzy zamiast traktować świat zbyt poważnie, uczynili 112


Ks. dr. hab. Jerzy Grześkowiak

z każdego ludzkiego wydarzenia kolejny stopień w drodze do Nieba. Tym, którzy nie przeceniali ani siebie, ani świata, tym, którzy – krótko mówiąc – posiadali Boże poczucie humoru – On ofiaruje swój uśmiech. Mając na uwadze tyle walorów humoru, nie tylko czysto ludzkich, lecz także religijnych, proponuję włączyć do Litanii do Wszystkich Świętych jeszcze jedną błagalną prośbę do Boga: Abyś nas od śmiertelnej powagi zachować i zdrowy humor ofiarować raczył! Może bylibyśmy bardziej radośni, gdybyśmy w codziennej modlitwie powtarzali słowa Ernesta Brylla: Aniele Stróżu, wiesz Nie proszę Cię o wielkie znaki Przynieś mi z nieba dowcip jaki Bym się pośmiał też. Zwierzyna czy dziewczęta? Gdybym był psychiatrą lub psychoterapeutą polecałbym w ramach terapii każdemu pacjentowi cierpiącemu na depresję wysłuchanie utrwalonych na CD mini wykładów z „teologii humoru” organizowanych w Krakowie w 1994 roku przez legendarnego już ks. Józefa Tischnera i Tadeusza Gadacza, bądź przeczytanie tryskającej humorem książki W. Bonowicza pt. Kapelusz na wodzie. Gawędy o księdzu Tischnerze (Wydawnictwo Znak, Kraków 2010), ukazującej Tischnerowskie „myślenie w pogodzie ducha”. Oto jeden z jego „kwiatków”: W maju 1993 roku redaktorzy tygodnika „Wprost” zadali Tischnerowi pytanie o jego pozycję w życiu publicznym. Odpowiedział tak: Mówią o mnie bardzo różnie – jedni, że wywodzę się z prawicy, inni, że z lewicy, a ja jestem z Łopusznej i wiele zawdzięczam moim tamtejszym przyjaciołom i sąsiadom. Moim ideałem jest mój sąsiad, który pięć procent swojej wyobraźni poświęca polityce, pięćdziesiąt procent zwierzynie, która się przechadza po lesie, a resztę – przechadzającym się po wsi dziewczętom. U mnie te proporcje układają się podobnie, z tym że ja jeszcze w tym wszystkim znajduję miejsce dla Pana Boga. „Odbywa się to kosztem zainteresowania dla zwierzyny czy raczej dziewcząt?” – dopytywała się zaintrygowana redaktorka. „Kosztem zwierzyny” – odpowiedział Tischner. Ks. dr hab. Jerzy Grześkowiak

113


Adres redakcji i wydawcy: Konwent Organizacji Polskich w Niemczech Sigmundstr. 8, 52070 Aachen Tel. +49 30 505 780 96 E-mail: kwartalnik.polonia@gmail.com

Druk: Drukarnia „Efekt” – Jan Piotrowski, Tadeusz Markiewicz. Spółka jawna, ul. Lubelska 30/32, 03-802 Warszawa 8 arkuszy drukarskich. Format A5, papier 80 g. Nakład: 800 egzemplarzy Redakcja nie zwraca tekstów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo do ich redagowania, zmiany tytułów i skracania. W sprawie prenumeraty prosimy o kontakt z Redakcją.

Przedsięwzięcie jest współfinansowane przez Stowarzyszenie Wspólnota Polska ze środków otrzymanych od Kancelarii Senatu w ramach sprawowania opieki Senatu Rzeczypospolitej Polskiej nad Polonią i Polakami za granicą.


Zainteresowane osoby i organizacje prosimy o kontakt. Tel.: +4930 186 8114 183, buero@konwent.de, www.polonia-biuro.de Bundeshaus, Bundesallee 216 - 218, 10719 Berlin



Alina Potemska z Kijowa, autorka nagród EMiGRY

Aktorka Małgorzata Pieczyńska, przewodnicząca jury


Ekipa realizatorów filmu „Ojcu” podczas premiery

Dyrektor TV Polonia Magdalena Tadeusiak-Mikołajczak


Romuald Ĺ anczkowski, dyrektor Biura Polonijnego Senatu RP


Agata Lewandowski prowadzi pokaz EMiGRY w Berlinie

W berlińskim klubie „Piwnica”


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.