K
siąşka opowiada o şyciu i działalności jednego z największych apostołów Jezusa Chrystusa – św. Pawła z Tarsu. Ksiądz Zygmunt Podlejski w sposób barwny ukazuje koleje jego şycia – od prześladowcy chrześcijan do herolda Ewangelii. Przedstawia równieş jego spuściznę teologiczno-literacką: listy, które kierował do załoşonych przez siebie wspólnot kościelnych. Przyblişają one znakomicie takşe jego duchową sylwetkę. Święty Paweł zawsze ufał Jezusowi i zgadzał się z Jego wolą. Był Jego niedoskonałym narzędziem i niczym innym być nie zamierzał, zgodnie z tym, co Jezus powiedział o nim w Damaszku: „wybrałem sobie tego człowieka jako narzędzie. On zaniesie imię moje do pogan i królów, i do synów Izraela. I ukaşę mu, jak wiele będzie musiał wycierpieć dla mego imienia� (Dz 9,15-16).
czasSERCA ks. Zygmunt Podlejski
Pawel
i
,6%1
WYDAWNICTWO KSIĂŠĹťY SERCANĂ“W
z Tarsu
Paweł z Tarsu
ks. Zygmunt Podlejski
Paweł z Tarsu
wydawnictwo ksiêŻy sercanów
Redakcja Wydawnictwo DEHON
Korekta Elżbieta Małasiewicz-Machula Natalia Kulawiak
Projekt okładki Klemens Knap
Fot. na okładce depositphotos.com
Skład i łamanie Barbara Kerschner
Imprimatur Kuria Metropolitalna Kraków, 1.07.2016 r. Nr 1927/2016 bp Jan Szkodoń, wik. gen.
ISBN 978-83-7519-391-6 © 2016 Wydawnictwo Ksiê¿y Sercanów ul. Saska 2, 30-715 Kraków tel./fax: 12 290-52-98 e-mail: dehon@wydawnictwo.net.pl sprzedaz@wydawnictwo.net.pl www.wydawnictwo.net.pl Druk: Drukarnia EKODRUK, Kraków 2016
Korzenie Oszałamiająca historia Pawła, który wtedy był jeszcze Szawłem, zaczęła się w rzymskiej prowincji Cylicji, leżącej na południowo-wschodnim wybrzeżu dzisiejszej Turcji. Cylicja graniczyła wtedy, tak jak i dzisiaj, z Syrią. Stolicą Cylicji było miasto portowe Tars, u ujścia rzeki Kydnos. Tarsus jest dzisiaj miastem, które wycofało się nieco w głąb lądu, bo port przestał być rentowny. Za czasów Szawła rzeką transportowano towary do portu. Handel był źródłem dobrobytu mieszkańców. W mieście ton nadawali Grecy i Żydzi, którym pod batutą rzymskiej administracji żyło się nieźle. Tars liczył prawie pół miliona mieszkańców. Różne religie stapiały się w synkretyczny konglomerat i wykreowały boga Tarsu. Zwał się Sandan. Żydzi żyli z innymi grupami etnicznymi i religijnymi na ogół w zgodzie. Ludzi łączyły wspólne interesy. Wokół miasta szerokim pasem rozlegały się pola zbożowe, winnice i uprawy lnu. Len był ważnym surowcem, z którego miejscowe manufaktury produkowały materiały, gotową konfekcję damską i męską tudzież płachty namiotowe. Tars słynął z upraw i obróbki lnu.
5
Diaspora żydowska w Tarsie była zwarta, dynamiczna, zasobna i dbała o wykształcenie swoich latorośli. Jedną z żydowskich rodzin była rodzina Szawła, która niewiadomo skąd i kiedy przybyła do miasta. Hieronim zanotował, że rodzina Szawła pochodziła z galilejskiego miasteczka Giszala, ale nie zanotował, skąd to wie, dlatego można mu wierzyć lub nie. Miasto Giszala zostało ponoć przez rzymskich legionistów zrównane z ziemią, a ludność, która zdołała uciec, zatrzymała się w Tarsie. Między uciekinierami miała być rodzina Szawła. Hieronim żył czterysta lat po krwawych zajściach w Galilei, dlatego brak dowodów, że mówi prawdę. Data urodzenia Szawła jest nieznana. Nikt nie mógł wtedy wiedzieć, że odegra w dalszej historii świata rolę ważniejszą od lokalnych kacyków i cezarów rzymskich. Urodził się między 5 a 10 rokiem. Po urodzeniu został obrzezany. Fachowcy powołują się na fragment Dziejów Apostolskich, gdzie jest wzmianka o Szawle jako młodzieńcu, w momencie kamienowania diakona Szczepana. Młodzieniec to gołowąs. Szaweł nigdy nie chwalił się datą ani miejscem swego urodzenia. Natomiast nie taił swej faryzejskiej przynależności i swego teologicznego wykształcenia pod okiem słynnego jerozolimskiego rabina Gamaliela. Miał wówczas dwadzieścia osiem, najwyżej trzydzieści lat. Był już wtedy gorliwym faryzeuszem. Faryzeusze przestrzegali nie tylko przepisów prawa zapisanych w Biblii, ale respektowali także tradycję. Wierzyli w zmartwychwstanie umarłych. Dążyli do świętości na wzór kapłanów, choć duchownymi nie byli. Szaweł wyrósł w kręgu kultury helleńskiej, co potwierdzają jego listy, w których używa często pojęć rodem z greckiej
6
filozofii, zwłaszcza stoików. Imiona Sokratesa, Platona czy Arystotelesa nie były mu obce. Znał zawiłą historię swego narodu. Wierzył, że jest synem narodu wybranego. Znał biegle język aramejski, grecki i prawdopodobnie łacinę. Pochwalił się później także, że obok teologicznego i filozoficznego wykształcenia, nauczył się rzemiosła robienia namiotów. Każdy faryzeusz musiał obok solidnego, teoretycznego wykształcenia, wyuczyć się jakiegoś praktycznego zawodu, żeby sobie w życiu radzić. W tym czasie namioty miały ogromne powodzenie. Z ich produkcji można było dorobić się majątku. Zagadką dla historyków jest rzymskie obywatelstwo Szawła, nadane mu od urodzenia przez miasto Tars. Nie byle kto z tamtejszych Żydów mógł się pochwalić rzymskim obywatelstwem. Zarówno jego solidna edukacja, jak i dokument obywatelstwa rzymskiego świadczą o bogactwie, wierności wyznaniu Mojżeszowemu i lojalności wobec władzy rzymskiej jego rodziny. Faktem jest, że Szaweł dobrze się zapowiadał, choć był małego wzrostu. Wśród ludzi małego wzrostu było kilku geniuszy. Późniejszy Apostoł Narodów był największym z nich. Imię zawdzięczał pierwszemu królowi Izraela, Saulowi, co pozwala sądzić, że pochodził tak jak on z rodu Beniamina. Saul znaczy tyle, co wyproszony. Nie on je sobie wybrał, imiona zostają nam przeważnie nadane. Szaweł był być może dumny, że nosi imię pierwszego króla Izraela; nie zastanawiał się nad jego znaczeniem. Był zapalonym faryzeuszem. Prawdopodobnie śledził działalność Jana Chrzciciela i donosił o jego poczynaniach i nawoływaniach nad Jordanem. Gdy dowiedział się o sekcie chrześcijan, zapałał do
7
Po kilkunastu dniach stanął przed bramą Jerozolimy. Wszedł do miasta, które znał i kochał. Nie zwracając na siebie uwagi, próbował nawiązać kontakt z wyznawcami Jezusa. Opowiadał, co mu się przydarzyło u bram Damaszku, ale uczniowie Jezusa byli ostrożni i nieufni. Uwierzył mu Barnaba, Żyd z diaspory, który osiadł w Jerozolimie i przystał do uczniów Jezusa. Barnaba nakarmił Szawła i pozwolił mu odpocząć. Długo rozmawiali na temat Jezusa i przyszłości. Po kilku dniach Barnada zaprowadził Szawła do apostołów i opowiedział im o jego przygodzie pod Damaszkiem, jego późniejszych perypetiach z faryzeuszami, a także o jego ucieczce w koszu i deklaracji współpracy z apostołami. Wieść o przygodach Szawła dotarła do apostołów, zanim on sam się pojawił, stąd szybko zaakceptowano go w środowisku jerozolimskim. Szaweł był duchem niespokojnym. Od razu zaczął w domach i synagogach agitować na rzecz Chrystusa. Wieczorami chciwie słuchał relacji o nauczaniu i czynach Jezusa, zwłaszcza o Jego pojawianiu się w przemienionej postaci po pogrzebie. Wiedział, że zmartwychwstanie Jezusa jest fundamentem i siłą nośną chrześcijaństwa. Szaweł nawiązał też kontakt z faryzeuszami i hellenistami. Byli przecież jego niedawnymi przyjaciółmi, choć teraz pałali do niego nienawiścią i nie ukrywali, że planują go zabić. Rozmowy z nimi kończyły się złorzeczeniem i groźbami. Dla nich był renegatem, zasługującym na śmierć jak Jego Mesjasz. Szaweł tymczasem nie chciał występować przeciwko Żydom; nie chciał żyć obok nich, ale wśród nich, z nimi, czego Żydzi w Jerozolimie nie potrafili zrozumieć. Jezus też nie był przeciwny Żydom. To faryzeusze byli przeciwni Jezusowi. Gdy sytuacja Szawła stała się
22
niebezpieczna, bracia odprowadzili go do Cezarei, potem już sam udał się do Tarsu, żeby umacniać tamtejszą wspólnotę w wierze, nadziei i miłości. Spotkanie z miastem rodzinnym przyspieszyło bicie jego serca. Rozkoszował się znajomym zapachem morza, popiskiwaniem krążących nad miastem mew, dialektem, w którym porozumiewał się z towarzyszami dziecięcych zabaw i odwiedzinami znajomych i krewnych, którym nie omieszkał opowiedzieć o Jezusie z Nazaretu.
Szaweł i Barnaba Antiochia Syryjska, położona w Turcji nad rzeką Orontes, była trzecią największą metropolią rzymskiego imperium. Miasto składało się z czterech dzielnic. Każda z nich była otoczona murem obronnym; do każdej wchodziło się osobnymi bramami. Wszystko dla bezpieczeństwa mieszkańców. Mimo tak przemyślnych zabezpieczeń, legiony rzymskie zdobyły miasto w 64 roku przed Chrystusem. Antiochia została stolicą rzymskiej prowincji Syrii. Przeżywała gospodarczy boom i wzrosło jej znaczenie polityczne. Wielu wyznawców Jezusa, którzy uciekli z Jerozolimy przed prześladowaniami, osiadło właśnie w Antiochii, inni dotarli do Fenicji, a nawet na Cypr. Tutaj nazwano ich po raz pierwszy chrześcijanami i nazwa ta przylgnęła do nich na zawsze. W Antiochii wyznawcy Chrystusa głosili Ewangelię nie tylko Żydom. Wielu Greków i Rzymian także zaczęło przyjmować chrzest. Sprawa dotarła do centrali w Jerozolimie. Apostołowie nie bardzo wiedzieli, co z tym począć. Byli przekonani, że Chrystus przyszedł zbawić
23
Sobór jerozolimski Paweł w czasie swej pierwszej wyprawy misyjnej poznał Marka, który mu towarzyszył od Antiochii Syryjskiej do Perge. Marek jako młody człowiek wiele słyszał o Proroku z Nazaretu, żywo interesował się losami Jezusa. Gdy Jezus został aresztowany i wszyscy jego bliscy pouciekali, „pewien młodzieniec szedł za Nim, odziany prześcieradłem na gołym ciele. Chcieli go chwycić, lecz on zostawił prześcieradło i uciekł <od nich> nago” (Mk 14,51-52). Młodzieńcem, który śledził Jezusa tamtej nocy; który poświęcił prześcieradło, żeby ocalić wolność, był być może Marek. Tylko on w swojej Ewangelii wspomina o epizodzie z prześcieradłem, nie wymieniając imienia nagiego uciekiniera. Marek wolał pozostać anonimowy. Być może przemilczał swoją nocną przygodę, kierując się skromnością lub wstydził się, że tamtej nocy stchórzył jak ci, którzy byli uczniami Jezusa, na czele z tym, który pomachał trochę mieczem, ale potem uciekł, a nawet zaparł się Jezusa przed służącą. Marek wiele wiedział o Jezusie i chętnie dzielił się swoją wiedzą z Pawłem. Potrafił powtarzać dosłownie całe zdania Jezusa, które cytował Pawłowi w czasie wspólnej wędrówki na Cyprze. Apostoł słuchał uważnie, pytał o szczegóły, chcąc jak najlepiej zrozumieć przesłanie Jezusa. Był jednym z pierwszych apostołów, który doszedł do wniosku, że Syn Boży, który stał się człowiekiem, przyszedł na świat, żeby zbawić wszystkich ludzi. Stąd wysnuł słuszny wniosek, że trzeba Dobrą Nowinę Jezusa nieść nie tylko Żydom żyjącym w diasporze, ale wszystkim innym narodom także, co zaczął na Cyprze praktykować. Barnaba i Marek byli z nim zgodni. Barnaba już
42
w Antiochii werbował do Kościoła Greków, zaś Szymon Piotr ochrzcił w Cezarei rzymskiego kapitana Korneliusza wraz z jego liczną rodziną. Wprawdzie Żydów to zbulwersowało, ale Piotr wytłumaczył im, że taka była wola Boża. Pan Bóg zaaranżował spotkanie Korneliusza z Piotrem. Ten opowiedział szczegółowo o życiu Chrystusa, a w tym czasie Duch Święty zstąpił na Korneliusza i jego domowników, co żydowskich oponentów ostatecznie przekonało. Łukasz zapisał, że „Wielbili Boga i mówili: «A więc i poganom udzielił Bóg [łaski] nawrócenia, aby żyli»” (Dz 11,18). Przysłowie mówi, że diabeł tkwi w szczegółach. Między chrześcijanami pochodzenia żydowskiego a nawróconymi poganami zaczął rysować się konflikt. Żydzi nie mieli zasadniczo nic przeciwko nawróconym, ale wbili sobie do głowy, że oni powinni najpierw przyjąć zasady i paragrafy Prawa Mojżeszowego, dopiero potem chrzest. Chrześcijanie wychowani w innych tradycjach i kulturach uważali, że taka okrężna droga jest niepotrzebna. Jezus, który uzdrowił sługę rzymskiego oficera, pochwalił jego wiarę słowami: „Zaprawdę powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary” (Mt 8,10). Jezus nie miał zamiaru zrobić z rzymskiego setnika Żyda, żeby ten mógł później zostać chrześcijaninem. On już był właściwie chrześcijaninem, gdy wyrzekł słowa, które zrobiły karierę: „Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie” (Mt 8,8). Szaweł reprezentował Kościół katolicki, czyli powszechny, otwarty dla każdego człowieka, choć nazwy te pojawiły się w Kościele nieco później. Do konfliktu, tak zwanego antiocheńskiego, o którym będzie później wspominał Paweł w Liście do Galatów (2,11-14),
43
doszło z powodu niekonsekwentnego postępowania Kefasa, który początkowo brał udział w posiłkach z uczniami pochodzenia pogańskiego w Antiochii. Kiedy jednak zjawili się uczniowie z otoczenia Jakuba, czyli pochodzenia żydowskiego, zaczął się od uczniów pochodzenia pogańskiego odsuwać, odżegnywać. Za obłudnym postępowaniem poszli inni uczniowie pochodzenia żydowskiego. Nawet Barnaba zaczął się w podobny sposób zachowywać, co Pawła mocno skonfundowało. Powiedział Piotrowi wobec wszystkich, co o tym myśli: „Jeżeli ty, choć jesteś Żydem, żyjesz według obyczajów przyjętych wśród pogan, a nie wśród Żydów, to jak możesz zmuszać pogan do przyjmowania zwyczajów żydowskich?” (Ga 2,14). Autorytet Pawła jako apostoła był już wtedy ugruntowany, skoro mógł sobie pozwolić na otwartą krytykę Szymona, który z woli Chrystusa nosił imię Piotra, czyli Skały. Trzeba było zwołać ogólne zebranie apostołów, żeby problem stosunku wyznawców pochodzenia żydowskiego do wyznawców pochodzenia pogańskiego przedyskutować w asyście Ducha Świętego. Spotkanie starszych Kościoła w Jerozolimie odbyło się najprawdopodobniej w 49 roku. Mowa będzie później o I Soborze Jerozolimskim i o pierwszym soborze w ogóle. Paweł podążył do Świętego Miasta. Przybył także Barnaba jako przedstawiciel wspólnoty antiocheńskiej. Barnaba rozmawiał ze starszymi, zwłaszcza Jakubem Młodszym, synem Kleofasa i Marii, który w gminie jerozolimskiej miał wiele do powiedzenia. Barnaba zdołał Piotra, Jakuba i innych przekonać, że wspólnoty chrześcijan pochodzenia pogańskiego postepują zgodnie z wolą Jezusa i nie trzeba ich poddawać obrzezaniu. Piotr i Paweł uzgodnili, że pierwszy
44
z nich będzie odpowiadał za chrześcijan pochodzenia żydowskiego, drugi zaś za nawróconych pogan. Paweł był ze spotkania w Jerozolimie zadowolony. Przekonał starszych Kościoła, że z pogan nie trzeba robić Żydów, żeby byli chrześcijanami. Nie jest to nikomu potrzebne. Paweł cieszył się już wtedy ogromnym autorytetem. Był ówczesnym Karlem Rahnerem, którego głos się liczył. Piotr przewodniczył obradom w czasie soboru jerozolimskiego. Jego rola w Kościele była przez Jezusa jasno określona. Był „Opoką”, na której Chrystus budował swój Kościół. Autorytatywnie, czyli ex catedra, orzekł, że „Bóg, który zna serca, zaświadczył na ich korzyść [pogan], dając im Ducha Świętego tak samo jak nam. Nie zrobił żadnej różnicy między nami a nimi, oczyszczając ich serca przez wiarę. Dlaczego więc teraz Boga wystawiacie na próbę, nakładając na uczniów jarzmo, którego ani ojcowie nasi, ani my sami nie mieliśmy siły dźwigać. Wierzymy przecież, że będziemy zbawieni przez łaskę Pana Jezusa tak samo jak oni” (Dz 15,8-11). Głos zabrał Jakub Młodszy, który zasadniczo zgodził się z orzeczeniem Piotra, ale radził, żeby poinformować ochrzczonych pogan, żeby „wstrzymali się od pokarmów ofiarowanych bożkom, od nierządu, od tego, co uduszone i od krwi”. Jakub zaproponował mały kompromis, żeby nie zaostrzać sytuacji i nie drażnić Żydów, którzy byli rozsiani po całym imperium. Sobór zakończył się wystosowaniem oficjalnego orzeczenia apostołów i starszych, które mieli braciom pogańskiego pochodzenia w Antiochii, Syrii i Cylicji przekazać Paweł, Barnaba, Juda zwany Barsabą i Sylas. Orzeczenie było zgodne z głosem Piotra i uwzględ-
45
niało poprawkę Jakuba. Wszyscy byli zadowoleni, a najbardziej nawróceni poganie. Juda i Sylas wrócili po pewnym czasie do Jerozolimy. Paweł i Barnaba głosili Ewangelię w Antiochii i okolicy.
Druga wyprawa misyjna Siewca lubi wracać na działkę, którą zasiał, żeby zobaczyć skutek swojej pracy i podziwiać cud życia. Paweł uzgodnił z Barnabą, że trzeba i warto odwiedzić miejsca, gdzie głosili słowo Boże i często za to obrywali. Barnaba chciał z sobą zabrać Marka, ale Paweł z jakiegoś powodu poprosił przyjaciela, żeby młody misjonarz pozostał w domu. Argumentował, że Marek opuścił ich w Pamfilii, miał więc mały udział w ich wyprawie misyjnej. Nie powiedział, że stchórzył, ale tak chyba pomyślał. Doszło między nimi do nieprzyjemnego sporu i napiętego milczenia. Barnaba postanowił wobec tego opuścić Pawła i z Markiem popłynąć na Cypr. Paweł został sam. Wiedział, że samotny apostoł spisany jest na straty. Gdy Jezus wysyłał po raz pierwszy swoich uczniów na szlaki misyjne, wysyłał ich zawsze w parach. Wiedział, co robi. We dwóch łatwiej przetrwać, jest z kim porozmawiać. Człowiek jest istotą społeczną, o czym wiedział nie tylko Arystoteles. Paweł przypomniał sobie Sylasa, z którym został swego czasu wysłany z Jerozolimy do Antiochii. Sylas to grecka forma aramejskiego Szawła. Mężczyzna był przez jakiś czas sekretarzem Piotra. Pałał gorliwością apostolską i jako człowiek robił dobre wrażenie. Spotkało się więc w Antiochii dwóch Szawłów, z czego je-
46
den był Pawłem, a drugi Sylasem. Polubili się i przylgnęli do siebie. Doszli do wniosku, że nie popłyną na Cypr, skoro tam będzie Barnaba z Markiem. Wyruszą drogą lądową przez północną Syrię i dojdą do Cylicji. Jak postanowili, tak zrobili. Po drodze nawiązywali kontakt z synagogami, gdzie jako Żydzi mieli dostęp i gdzie jako chrześcijanie opowiadali historię Jezusa z Nazaretu. Wszędzie spotykali małe wspólnoty wyznawców Jezusa, które przyjmowały ich z szacunkiem i sercem. Misjonarze odwiedzili także Tars, rodzinne miasto Pawła. Człowiek lubi wracać do miejsc swego dzieciństwa. Bywa, że przeżywa wtedy silne wzruszenia; bywa, że jest rozczarowany, bo pamięć przechowała coś, co w rzeczywistości wygląda zupełnie inaczej. Wszystko, co wydawało się w dzieciństwie wielkie i wspaniałe, skurczyło się w miarę upływu lat i poszarzało. Nie wiadomo, czy rodzice Pawła jeszcze wtedy żyli. Być może rozmawiał o swojej rodzinie z Sylasem. Sylas o prywatnych rozmowach z Pawłem nigdy nie wspominał, a szkoda. Faktem jest, że Paweł i Sylas stanowili zgodny duet apostolski, taki, o jakim mówił Chrystus: kawał kija do ręki, jedna suknia, sandały, bez torby, zapasów żywności i bez pieniędzy. Trzeba przyznać, że Jezus stawiał przed swoimi apostołami maksymalne żądania. Trzeba też zauważyć, że efekty działalności apostołów, którzy respektowali Chrystusowe zalecenia, były oszałamiające. W krótkim czasie zmienili losy świata. Paweł i Sylas doszli do Derbe. Z radością stwierdzili, że miejscowa wspólnota chrześcijan okrzepła i zmuszała otoczenie do nowych przemyśleń i wyborów. Chrztu udzielali już miejscowi prezbiterzy. Dbano o wdowy i sieroty. Kościół stawał się zaczynem nowego sposobu myślenia i życia.
47
Ewangelii Chrystusa i skutków swojej misji apostolskiej. Myślami ogarniał swoje dokonania misyjne. Sylas i Tymoteusz opowiedzieli mu o rozwoju i dalszych losach wspólnoty chrześcijańskiej w Tesalonice. Twierdzili, że gmina tamtejsza rozwija się na ogół poprawnie. Życie religijne i współżycie socjalne chrześcijan budzi zainteresowanie pogan, a nawet tych, którzy Pawła przepędzili z miasta. Są jednak również oznaki niepokojące, o których Sylas i Tymoteusz wspomnieli. Paweł czuł się odpowiedzialny za lokalne Kościoły, które przy pomocy Ducha Świętego powoływał do istnienia. Kombinował więc, w jaki sposób pomóc chrześcijanom w Tesalonice. Pewnego dnia zorganizował sobie przybory do pisania, usiadł przed kartką tańszego papirusu, bo postanowił do Tesaloniczan napisać list. Pomyślał chwilę, po czym napisał adres:
List do Tesaloniczan. Na wstępie wzmianka o nadawcach: Pawle, Sylasie i Tymoteuszu. Potem życzenia łaski i pokoju oraz podziękowanie za wspólnotę, która powstała w Tesalonice mocą Ducha Świętego i z siły przekonania Pawła. Potem trochę pochlebstw, co dobrze świadczy o nadawcy. Wreszcie przypomina Paweł o swoim bezinteresownym głoszeniu słowa Bożego w Tesalonice; o miłości do tamtejszej wspólnoty i prześladowaniach, jakie ze strony zadziornych Żydów musiał wycierpieć. Paweł zapewnia dalej, że sercem jest zawsze z tamtejszymi braćmi, którzy są jego chwałą i radością. Na razie jednak nie może osobiście do nich przybyć, ale modli się gorąco, żeby to kiedyś było
64
możliwe. Zachęca ich do życia doskonałego; do utrzymywania ciała w świętości i czci, z czego wynika, że Tymoteusz coś na ten temat wspomniał. Radzi też, żeby w stosunku do ludzi spoza wspólnoty postępowali szlachetnie i tolerancyjnie. Po samych pozytywach przyszedł czas na napomnienia. Chrześcijanie pochodzenia pogańskiego w Tesalonice opatrznie zrozumieli powtórne przyjście Jezusa. Wierzyli w rychły koniec świata, w związku z czym stali się apatyczni i zaniedbywali swoje obowiązki zawodowe. Myśleli logicznie, ale wychodzili z fałszywego założenia. Niepokoili się o los swoich umarłych i nie ukrywali strachu przed sądem ostatecznym. Zaś chrześcijanie tamtejsi pochodzenia żydowskiego nie mogli się pogodzić z faktem ustania przepisów obrzędowych Starego Testamentu. Paweł pociesza braci, że wszyscy zmarli w Chrystusie powstaną i będą na zawsze z Panem. „Dzień Pański przyjdzie jak złodziej w nocy”, co znaczy, że na pewno przyjdzie, ale nie wiadomo kiedy. Warto więc czuwać i być trzeźwym, co znaczy także: warto i trzeba żyć i pracować. Potem delikatnie powraca do problemów ziemskich, do potrzeby harmonijnego współżycia; do konieczności posłuszeństwa i szacunku dla tych, którzy przewodzą gminie. Trzeba ich darzyć szczególną miłością i we wzajemnych stosunkach zachowywać pokój. Paweł przypomina dalej mieszkańcom Tesaloniki, żeby upominać grzeszników, małodusznych pocieszać, przygarniać słabych i uzbroić się wobec wszystkich w cierpliwość. I jeszcze, żeby się zawsze radować i nieustannie modlić. Na koniec prosi Paweł o modlitwę w swojej intencji; o konieczne odczytanie listu wszystkim braciom i życzy adresatom, żeby łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa nigdy ich nie opuszczała.
65
***
Względnie spokojne dni w Koryncie zakłócili, jak prawie wszędzie, miejscowi Żydzi. Przyczepili się do Pawła jak rzep do psiego ogona. Zmusili go, żeby stanął przed prokonsulem. W latach 51-52 był nim niejaki Lucjusz Juniusz Gallio. Jego bratem był słynny filozof i literat Lucjusz Anneusz Seneka, zwany Seneką Młodszym, który miał o Żydach jak najgorsze wyobrażenie. Nazywał ich narodem zdegenerowanym. Gallio był podobnie jak jego brat człowiekiem mądrym i roztropnym. Oskarżyciele Pawła zarzucili mu przed prokonsulem Achai, że „namawia ludzi, aby czcili Boga niezgodnie z Prawem”. Paweł chciał się bronić, ale Lucjusz Juniusz Gallio odpowiedział oskarżycielom, że chętnie poświęciłby im trochę czasu, gdyby chodziło o konkretne przestępstwo. Gdy spór toczy się o niuanse prawa żydowskiego, muszą sobie radzić sami. On nie chce w tym brać udziału. Gallio kazał wyrzucić ich z sądu. Sprawa zakończyła się bójką i pobiciem przełożonego synagogi Sostenesa, na co prokonsul już nie zareagował. Wewnętrzne konflikty Żydów go nie interesowały. Miał ich powyżej uszu, jak jego brat filozof. Paweł pozostał dłuższy czas w Koryncie. Był postępowaniem Żydów mocno przygaszony. Ciągle doznawał od swoich rodaków wiele upokorzeń i cierpień. Nie był renegatem. Był Żydem z dziada pradziada i faryzeuszem. Nie zdradził swego narodu. Kochał go i był głęboko przekonany, że naród żydowski jest narodem wybranym przez Boga. Był dumny z faktu, że jest wiernym synem tego narodu. Był głęboko przekonany, że przyszłością judaizmu i jego wypełnieniem jest chrześcijaństwo, wiara w Jezusa Me-
66
sjasza. Wierzył w swoją misję. Wierzył, że pełni wolę Syna Bożego, który stał się człowiekiem. W tym czasie doszły do niego niepokojące wieści z Tesaloniki. Mimo jego listu do tamtejszej gminy, bracia nadal fatalnie tłumaczyli sobie kwestię paruzji, czyli ostatecznego przyjścia na świat Jezusa, i oddawali się błogiej bezczynności. Poza tym pojawiali się tam podejrzani ludzie, którzy chełpili się darem proroctwa, zawracali braciom głowy i kolportowali sfałszowany list Pawłowy. Paweł musiał zareagować. Kochał bowiem wspólnoty, które powołał do życia i czuł się za nie przed Bogiem odpowiedzialny. Zasiadł do stołu i zredagował
Drugi List do Tesaloniczan. Był 51 rok. Paweł wzywał Ducha Świętego. Wiedział, że bez Jego ingerencji prawda i miłość nie są w stanie przebić twardej skorupy ludzkiego intelektu i serca. Po dłuższej chwili namysłu zaostrzony patyk do pisania zaczął posuwać się po papirusie. Najpierw kto i do kogo kieruje słowa łaski i pokoju. Potem słowa podziękowania pod adresem Boga za wiarę i miłość. I za cierpliwość, z jaką Tesaloniczanie znoszą prześladowania i uciski z powodu wiary i miłości. Bóg jest sprawiedliwy i wyrówna prędzej czy później wszystkie ludzkie rachunki. Po dłuższym wstępie, Paweł przystąpił do kwestii powtórnego przyjścia Jezusa Chrystusa. Ostrzega Tesaloniczan, żeby nie byli łatwowierni, nie przyjmowali nowinek, nie dali się zastraszać ani nie słuchali tych, którzy powołują się na fałszywy list, z którym on nie ma nic wspólnego, a który mami, „jakoby już na-
67
czytać i poprawić tego, co podyktował, stąd pewne powtórzenia, wypowiedzi kontrowersyjne, niejasności i zawiłości w jego publicystyce. Zadaniem uważnych krytyków, historyków i teologów jest wyodrębnić zdrowe ziarno od przypadkowych, okazyjnych, doraźnych, sytuacyjnych uwag Apostoła Narodów. Zmartwychwstanie Chrystusa było dla Pawła centralnym wydarzeniem. Bez wiary w zmartwychwstanie Ewangelia traci sens. Zmartwychwstanie Chrystusa jest zapowiedzią naszego zmartwychwstania. Nie oznacza ono powrotu do życia tu i teraz, ale odmienienie. „Trzeba, ażeby to, co zniszczalne, przyodziało się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, aby przyodziało się w nieśmiertelność” (1 Kor 15,53). List Pawła do Koryntian kończy się apelem o pomoc materialną dla ubogich braci w Jerozolimie, zapewnieniem, że Koryntian odwiedzi, pozdrowieniami od Stefanasa, Fortunata, Achaika, Akwili, Pryscylli, którzy Pawła odwiedzili w Efezie. I ostatnie zdanie listu: „Miłość moja z wami wszystkimi w Chrystusie Jezusie”.
***
W planach Pawła była wyprawa misyjna do Rzymu. Apostoł coraz częściej myślał o tym, co chciałby Rzymianom powiedzieć, gdyby mu się udało do nich dotrzeć. Miał świadomość, że osobiście nie dotrze wszędzie, ale przy pomocy słowa naniesionego na papirusy może dotrzeć tam, gdzie pojawić się nie zdoła. Tak zrodził się w jego głowie pomysł długiego traktatu, znanego jako
86
List do Rzymian. List został zredagowany na przełomie 57/58 roku. Nadawcą jest Paweł, który przedstawia się jako apostoł powołany przez Chrystusa Jezusa. Adresatami są wszyscy umiłowani święci, którzy mieszkają w Rzymie. Niech im będzie łaska i pokój od Boga Ojca i Pana Jezusa Chrystusa. Paweł zaznaczył na wstępie, że modli się od dłuższego czasu, żeby móc spotkać się z Kościołem w Rzymie, co mu się dotychczas nie udało; że nie wstydzi się Ewangelii, która stanowi moc Bożą zarówno dla Żydów, jak i pogan. Potem zaczyna od napominania pogan, którzy mogli poznać prawdziwego Boga za pomocą Jego widzialnych dzieł, ale tego nie zrobili. Zamienili obraz prawdziwego Boga na obrazy śmiertelnych ludzi, ptaków, czworonożnych zwierząt i płazów. Owocem takiej zamiany są nieprawości, przewrotności, chciwości i zboczenia. Kompletne zaćmienie umysłów. Chwała tym, którzy tak nie postępują. Poganie potrzebują usprawiedliwienia jak nikt inny. Następnie kieruje się Paweł do Żydów, którzy surowo sądzą pogan, a sami postępują jak poganie, mając serca zatwardziałe i nieskłonne do nawrócenia; którzy chlubią się znajomością prawa, ale go nie wypełniają; uczą innych przepisów prawa, a sami go nie stosują. Tego typu wyznawcy prawa koniecznie potrzebują nawrócenia i usprawiedliwienia jak poganie. Obrzezanie nic nie znaczy, gdy nie jest wyrazem życia zgodnego z prawem. Lepszy jest człowiek nieobrzezany, który wypełnia prawo. Prawdziwym „obrzezaniem jest obrzezanie serca, duchowe, nie zaś według litery”. Różnica między Żydami i poganami
87
polega na tym, że Żydom zostały powierzone słowa Boże. Nieprawości czynione przez Żydów uwydatniają Bożą sprawiedliwość, co nie znaczy, że trzeba czynić zło, żeby zajaśniało dobro. Zarówno poganie, jak i Żydzi są grzesznikami. Wszyscy są grzesznikami. Znajomość prawa pozwala lepiej dostrzec grzech. Usprawiedliwienie jednak nie jest wynikiem przestrzegania prawa, ale darem Boga. Jest to sprawiedliwość z łaski Jezusa Chrystusa, przez Jego odkupienie. I zdanie, które Marcinowi Lutrowi przez wiele lat nie pozwalało spokojnie spać: „Sądzimy bowiem, że człowiek osiąga usprawiedliwienie na podstawie wiary, niezależnie od pełnienia uczynków wymaganych przez Prawo” (Rz 3,28). Luter zetknął się jako młody bakałarz z komentarzem Piotra Lombarda do Listu Pawła do Rzymian, gdzie mowa jest o stosunku wiary do sprawiedliwości. Odtąd ciągle myślał o usprawiedliwieniu przez wiarę i próbował całą ówczesną wiedzę teologiczną ustawić zgodnie z Pawłowym widzeniem usprawiedliwienia, co potem znalazło lakoniczny wyraz w jego 40 i 41 tezie: „Nie dostępujemy usprawiedliwienia przez to, że postępujemy sprawiedliwie, lecz postępujemy sprawiedliwie dlatego, że zostaliśmy uprzednio usprawiedliwieni”. I „Prawie cała etyka Arystotelesa jest najgorsza z możliwych i wroga łasce”. Dotychczasowa teologia była mocno powiązana z filozofią Arystotelesa. Problem odpustów zupełnie nie pasował do wizji usprawiedliwienia Lutra. Jego przemyślenia doprowadziły do buntu i ostatecznie do zerwania z Kościołem katolickim. Dopiero wspólna katolicko-ewangelicka deklaracja w sprawie nauki o usprawiedliwieniu, podpisana 31 października 1999 roku w Augsburgu,
88
doprowadziła do uładzenia problemu, którym jednak od wielu lat katolicy i ewangelicy się specjalnie nie martwili. Paweł w Liście do Rzymian przytacza historię Abrahama, jako przykład człowieka usprawiedliwionego wyłącznie przez wiarę, zanim został obrzezany. Obrzezanie jest bowiem znakiem usprawiedliwienia osiągniętego dzięki wierze, ale nie jest aktem usprawiedliwienia. Dlatego zarówno obrzezani, jak i nieobrzezani dostępują usprawiedliwienia przez wiarę. Gdzieś po drodze zmalała, a nawet zniknęła wolna wola, co właśnie zadecydowało o konflikcie katolicko-ewangelickim w nauce o usprawiedliwieniu. Stosunek wolności człowieka do łaski Bożej jest sprawą tajemniczą. Nie można jej rozebrać na części, jak rozbiera się budzik babci, żeby pokazać, co jest w środku. Wolność ludzka nie jest absolutna, ale nie można jej zanegować, bo wtedy cała moralność traci sens. Jakub Apostoł napisał, że wiara bez uczynków jest martwa. Wychodzi na to, że zarówno Paweł, jak i Jakub mają rację. Jeden i drugi wiedział jednak, że kwestia stosunku łaski do wolności jest tajemnicza i klucz do niej posiada jedynie Pan Bóg**.†.
** Człowiek nie może się zbawić bez łaski Bożej, zbawienie jest absolutnym darem Boga. Aby jednak Bóg mógł zbawić człowieka, potrzebuje zgody, otwartości człowieka na łaskę Boga: „Co chcesz, abym uczynił?”; oraz wiary w zbawczą moc Boga: Wierzysz, że mogę to uczynić?”. Równocześnie Bóg oczekuje współpracy ze strony człowieka: wysiłku, by spełnił Jego wolę, miłował Boga i bliźniego – przyp. red.
89
***
Paweł planował powrót do Jerozolimy przez Macedonię i Achaję. Chciał koniecznie jeszcze raz pobyć w Koryncie, ale – jak się okazało – Szatan tak namieszał, że z planowanych odwiedzin zrezygnował. Marzył też o wypadzie do Rzymu. Był ciekaw, jak wygląda stolica świata i co można by tam zrobić dla sprawy Chrystusa. Na razie trwał w Efezie. Do Macedonii wysłał Tymoteusza i Erasta, żeby go tam godnie reprezentowali. Paweł został sam. Doszło wtedy w Efezie do poważnych rozruchów. Złotnik Demetriusz zatrudniał grono rzemieślników przy produkcji srebrnych świątynek Artemidy. Dziewicza Artemida była szczególnie czczona w Efezie jako bogini siły rozrodczej i małżeństwa. Miniatury świątyni Artemidy ze srebra, marmuru czy terakoty służyły ludziom jako wota, talizmany lub amulety. Dla Demetriusza i jego rzemieślników były bardzo dochodowym biznesem. Paweł nie krył się z tym na zebraniach chrześcijan, co myśli o Artemidzie i interesie Demetriusza, na co ten zareagował jak każdy, kto czuje, że zagrożony jest jego biznes. Zebrał swoich podwykonawców i przekonywał ich, że dobrobyt, jaki płynie ze sprzedaży pamiątek Artemidy, jest zagrożony przez tego małego Żyda, który mami ludzi, że bogowie uczynieni rękami ludzi bogami nie są. „Nie tylko nasz interes jest zagrożony, ale przede wszystkim świątynia wielkiej bogini Artemidy, znanej w całej Azji i na świecie”. Podwykonawcy zawrzeli gniewem, o co Demetriuszowi chodziło. Ruszyli na miasto i skandowali: „Wielka Artemida Efeska!”. Ludzie zebrali się tłumnie, a podjudzony tłum jest nadzwyczaj groźny. Wściekli demonstranci po-
90
rwali Gajusa i Arystarcha, którzy towarzyszyli Pawłowi. Zawlekli ich do teatru. Paweł chciał się wmieszać w skandujący tłum, ale uczniowie i życzliwi mu azjarchowie, czyli oficjalni kapłani świątyń poświęconych boskim cezarom prowincji Azji, stanowczo mu odradzali. Byli jego sympatykami, bo na temat boskiego cezara wiedzieli swoje. W teatrze zrobiło się burzliwie. Podekscytowani ludzie głośno wyli, choć wielu z nich nie wiedziało z jakiego powodu. Z tłumu wypchnięto niejakiego Aleksandra, żeby powiedział, że z Pawłem Żydzi nie mają nic wspólnego. Gdy żądny krwi tłum zauważył, że Aleksander jest Żydem, atmosfera jeszcze się zaogniła. Przez dwie godziny słychać było przerażający krzyk: „Wielka Artemida Efeska!”. Każdy się w końcu męczy. Także rozgorączkowany tłum. Sekretarz miejski doszedł w końcu do głosu. Powiedział, że wszem i wobec wiadomo, że miasto Efez czci wielką Artemidę. Trzeba więc zachować spokój. Ludzie, których przywiedli do teatru, nie są ani świętokradcami ani bluźniercami. Demetriusz i jego rzemieślnicy nie powinni organizować rozruchów. Powinni udać się do sądu lub prokonsulów i tam oskarżyć kogo trzeba. Za wywoływanie nieuzasadnionych rozruchów grożą przykre konsekwencje. Ludzie zaczęli myśleć, co jednak w hałasie jest niemożliwe. Zabrali się więc i poszli do domów. Gdy w mieście zapanował spokój, Paweł pożegnał się z uczniami i wyruszył do Macedonii. Po drodze odwiedzał gminy chrześcijan. Umacniał braci w wierze i napominał, żeby nie przynosili wstydu. Doszedł do Achai, czyli Grecji. Tamtejsi Żydzi uknuli przeciwko niemu spisek. Postanowił uniknąć zagrożenia
91
i wrócił do Macedonii, żeby stamtąd udać się do Azji. Był w drodze bezpieczny, bo towarzyszyli mu Sopater z Berei, Arystarch i Sekundus z Tesalonik, Gajus z Derbe i Tymoteusz oraz z Azji Tychik i Trofim. Obstawa godna co najmniej konsula. Był także Łukasz, bo opisując przeprawę z Filippi do Troady, użył znowu pierwszej osoby liczby mnogiej. Przeprawa statkiem trwała pięć dni. Pobyt w mieście trwał cały tydzień. Gdy Paweł planował ponowne odwiedziny Koryntu, zdarzył się tam bardzo drastyczny, ale bliżej nieznany incydent. Apostoł wysłał więc do Koryntian Tytusa, który miał sprawę zbadać, wyjaśnić i w miarę możności wyciszyć. Paweł czekał na Tytusa w Macedonii. Ten wrócił po jakimś czasie, zawiadamiając Pawła, że winny przestępstwa został przykładnie ukarany, a apostoł został zrehabilitowany. W gminie chrześcijańskiej zapanował porządek. Radość Pawła była ogromna. Natychmiast pochylił się nad stertą papirusów i zaczął skrobać
Drugi List do Koryntian. Adresatami byli Koryntianie i wszyscy chrześcijanie Achai. Nadawcami Paweł i Tymoteusz, co znaczy, że Paweł być może porozumiał się z Tymoteuszem co do pewnych kwestii poruszanych w liście, a na pewno dyktował mu duże akapity. Na początku serdeczne pozdrowienia i wspomnienie kłopotów tudzież cierpień znoszonych przez apostoła, za co należy dziękować Bogu. Chcąc załagodzić przytłaczającą atmosferę ostatnich miesięcy, jaka zapanowała na linii Koryntianie – Paweł, apostoł pisze, że chce być chlubą dla nich, jak oni są dla niego chlubą. Trochę
92
pochlebstwa dobrze robi. Usprawiedliwia się, że zrezygnował z zamierzonych odwiedzin, żeby was oszczędzić. Był bowiem Paweł pogrążony w smutku i łzach z powodu incydentu i nie chciał tego smutku eksportować do Koryntu. Gdy chodzi o winowajcę całego zamieszania, prosi Koryntian, żeby mu wybaczyć i jego sprawę potraktować z miłością. Paweł oświadcza dalej, że unika ukrywania spraw drażliwych, hańbiących. Trzeba ukazywać całą prawdę w obliczu Boga. Nie głosi bowiem własnej prawdy, ale prawdę Jezusa Chrystusa. Jest wyłącznie Jego sługą. Z tego powodu spotykają go prześladowania, ale nie poddaje się zwątpieniu, bo wie, że choć „niszczeje nasz człowiek zewnętrzny”, to nasz człowiek wewnętrzny każdego dnia się odnawia. Rzeczy widzialne przemijają, niewidzialne trwają wiecznie. Jesteśmy pielgrzymami. Kiedyś staniemy wszyscy przed trybunałem Chrystusa. Nie wolno łaski Bożej przyjmować nadaremno. Nie trzeba chcieć podobać się niewierzącym. Nie można pogodzić sprawiedliwości z niesprawiedliwością, światła z ciemnością, wiary z niewiarą. Jesteśmy bowiem świątynią Boga. Wraca myślami do hańbiącego incydentu, tłumacząc gminie w Koryncie, że nikogo nie skrzywdził, nikogo nie przywiódł do upadku, nikogo nie oszukał. Zapewnia Koryntian, że mimo wszystko jest pełen pociechy i radości, zwłaszcza z powrotu Tytusa, który opowiedział mu o tęsknocie braci z Koryntu, o ich łzach i serdecznej trosce o niego. Dodał, że smutek, jaki przeżywali z powodu hańbiącego zajścia, był smutkiem Bożym. Taki smutek wzmaga gorliwość, obronę, oburzenie, bojaźń, tęsknotę, zapał i konieczność wymierzenia kary. Tytus był ich postawą zbudowany i uradowany. Jeszcze bardziej ich ukochał,
93
Epilog Spuścizna teologiczno-literacka św. Pawła z Tarsu jest ilościowo skromna. Szalony Apostoł walczył o każdy skrawek czasu. Był ciągle w drodze lub siedział w więzieniu. Propagował przy każdej okazji naukę Jezusa z Nazaretu, za co przeważnie zbierał cięgi. Z troski o rodzące się wspólnoty chrześcijańskie pochylał się czasem nad papirusem i wyskrobywał w pośpiechu swoje przemyślenia lub namawiał swoich towarzyszy, żeby mu pomagali redagować okazyjne pisma. Był zbyt silną osobowością, żeby nawet na pismach, co do których istnieją wątpliwości, czy wyszły bezpośrednio spod jego pióra, nie wyczuć jego sposobu myślenia, jego wizji wiary i życia, zakotwiczonego w Dobrej Nowinie Chrystusa. Jego spuścizna teologiczno-literacka, której najprawdopodobniej tylko jakaś trudna do sprecyzowania część oparła się historycznym zawiejom i czasowi, okazała się szalenie brzemienna, inspirująca, zmuszająca kolejne pokolenia chrześcijan do ciągle nowych przemyśleń, porywów, inicjatyw, postanowień i wyborów. Wpływ teologii Pawła na dalsze losy Kościoła był i jest nie do przecenienia. Pod koniec ery starożytnej, po długich poszukiwaniach, wahaniach, wątpliwościach i wewnętrznych zmaganiach, Augustyn – syn Moniki – znalazł drogę do Kościoła. Pewnego dnia
154
zobaczył w ogrodzie sąsiadów bawiące się dziecko, które śpiewając, powtarzało refren: „Bierz i czytaj!”. Słowa dziecka zmobilizowały go do czytania Pisma Świętego Nowego Testamentu, o którym wcześniej dyskutował z przyjaciółmi. Otworzył księgę na chybił trafił i natknął się na słowa św. Pawła, skierowane do Rzymian: „Żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. A przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom” (Rz 13,13-14). Po przeczytaniu tych zdań, zwierzył się Augustyn w swoich Wyznaniach, że wszystkie noce jego wątpliwości ustąpiły. Augustyn rozwinął później na kanwie listów Pawłowych swoją teologię, która stała się dla zachodniego Kościoła decydującym fundamentem intelektualnych przemyśleń, źródłem inspiracji dla teologów po dziś dzień. Święci są kolebką świętych. Wspomniany żydowski filozof i teolog Pinchas Lapide, który był zafascynowany postacią Pawła, napisał o nim: „Jedno pozostanie, gdy chodzi o Pawła, nawet po dwu tysiącach lat, krystalicznie jasne: temu mistykowi, fanatykowi i samotnikowi udało się coś w rozmiarze, czego ani prorocy, ani faryzeusze nie osiągnęli: Wiarę w Boga Izraela zanieść na cztery końce świata. (…) Jemu ostatecznie zawdzięczamy, że wiara w jednego Boga mogła zapanować w Europie”. I nadal zdobywa, inspiruje i zmienia świat.
155
Literatura Berger Klaus, Paulus, München 2008. Dahlheim Werner, Die Welt zur Zeit Jesu, München 2013. Ellert Gerhart, Paulus aus Tarsus, Wien 1977. Kapuściński Ryszard, Ten Inny, Kraków 2006. Lapide Pinchas, Paulus zwischen Damaskus und Qumran, Gütersloh 1993. Lautenbacher Benedikt, Männer Gottes, München 2013. Lenz Johannes, Die Taten der Apostel, Stuttgart 1992. Lohse Eduard, Paulus, München 1996. Podlejski Zygmunt ks., Ból i nadzieja, Lublin 1999. Ruffing Andreas, Klinger Dirk, Paulus, Leipzig 2008. Ventura Maria Cecilia, Blask ciemności, Kraków 2013.
Spis treści Korzenie .................................................................. 5 Szczepan i Szaweł ................................................... 8 W drodze do Damaszku .......................................... 13 Spotkanie z Ananiaszem ......................................... 17 Neofita i konwertyta ................................................ 19 Szaweł i Barnaba ..................................................... 23 Pierwsza wyprawa misyjna ..................................... 26 Sobór jerozolimski .................................................. 42 Druga wyprawa misyjna ......................................... 46 List do Tesaloniczan ......................................... 64 Drugi List do Tesaloniczan............................... 67 Trzecia wyprawa misyjna ....................................... 69 Listu do Galatów .............................................. 73 List do Koryntian ............................................. 77 List do Rzymian ............................................... 87 Drugi List do Koryntian ................................... 92 Uwięzienie .............................................................. 99 W drodze do Rzymu ............................................... 118 W rzymskim areszcie domowym ............................ 127 List do Efezjan ................................................. 130 List do Kolosan ................................................ 132
157
List do Filipian ................................................. 134 List do Filemona .............................................. 138 Domniemany finał życia.......................................... 140 Pierwszy List do Tymoteusza ........................... 141 Listu do Tytusa ................................................. 145 Drugi List do Tymoteusza ................................ 148 List do Hebrajczyków ...................................... 150 Epilog ...................................................................... 154 Literatura ................................................................. 156
SZLI ŚWIĘCI PRZEZ KRAKÓW Kraków jest jednym z najważniejszych miejsc w Polsce. Jego genius loci wpływa także na historię Kościoła – nie tylko dlatego, że jest związany z papieżem Janem Pawłem II – już kanonizowanym – ale i dlatego, że w ciągu historii przez to miasto przewinęło się wielu świętych, cieszących się należną im czcią nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Na przykładzie sylwetek blisko pięćdziesięciorga świętych – zarówno beatyfikowanych, jak i kanonizowanych – związanych w taki czy inny sposób z Krakowem, ks. Zygmunt Podlejski przedstawia indwidualny rys ich świętości, z jednoczesnym podkreśleniem tego, co wspólne dla wybranych sylwetek. A jest to realizacja ich powołania życiowego na podobieństwo Jezusa Chrystusa. cena: 43,00 zł stron: 574 oprawa miękka
format: 125 x 200 mm wydanie pierwsze
ŚWIĘCI (nie)ŚWIĘCI Epizody z życia
Ś wię t y c h Teresa od Dzieciątka Jezus stwierdziła: „Gdyby święci powrócili i podzielili się swoimi wrażeniami na temat tego, co o nich napisano, bylibyśmy mocno zaskoczeni… Na pewno przyznaliby często, że nie odnajdują się w szkicowanych na ich temat portretach”. Święty Wincenty Pallotti uzupełnia jej wypowiedź: „W biografiach świętych brakuje mi zawsze jednego rozdziału. Najdłuższego! Jest to rozdział o ich niedoskonałościach”. Książka księdza Zygmunta Podlejskiego Święci (nie)święci uzupełnia właśnie tę lukę, przedstawiając postaci cena: 38,00 zł świętych od tej drugiej strony – z uśmiechem, stron: 424 format: 125 x 200 mm humorem, co wcale nie oprawa miękka wydanie czwarte rozszerzone umniejsza ich wielkości. Przez to są oni nam bliscy, stają się ludźmi z krwi i kości.
Zadzwoń i zamów!
12 290 52 98 (od pon. do pt. w godz. 8.00-15.30)
Książki można również zamówić: LISTOWNIE
Wydawnictwo DEHON, ul. Saska 2, 30-715 Kraków PRZEZ INTERNET
sprzedaz@wydawnictwo.net.pl, www.wydawnictwo.net.pl
K
siÄ&#x2026;Ĺźka opowiada o Ĺźyciu i dziaĹ&#x201A;alnoĹ&#x203A;ci jednego z najwiÄ&#x2122;kszych apostoĹ&#x201A;Ăłw Jezusa Chrystusa â&#x20AC;&#x201C; Ĺ&#x203A;w. PawĹ&#x201A;a z Tarsu. KsiÄ&#x2026;dz Zygmunt Podlejski w sposĂłb barwny ukazuje koleje jego Ĺźycia â&#x20AC;&#x201C; od przeĹ&#x203A;ladowcy chrzeĹ&#x203A;cijan do herolda Ewangelii. Przedstawia rĂłwnieĹź jego spuĹ&#x203A;ciznÄ&#x2122; teologiczno-literackÄ&#x2026;: listy, ktĂłre kierowaĹ&#x201A; do zaĹ&#x201A;oĹźonych przez siebie wspĂłlnot koĹ&#x203A;cielnych. PrzybliĹźajÄ&#x2026; one znakomicie takĹźe jego duchowÄ&#x2026; sylwetkÄ&#x2122;. Ĺ&#x161;wiÄ&#x2122;ty PaweĹ&#x201A; zawsze ufaĹ&#x201A; Jezusowi i zgadzaĹ&#x201A; siÄ&#x2122; z Jego wolÄ&#x2026;. ByĹ&#x201A; Jego niedoskonaĹ&#x201A;ym narzÄ&#x2122;dziem i niczym innym byÄ&#x2021; nie zamierzaĹ&#x201A;, zgodnie z tym, co Jezus powiedziaĹ&#x201A; o nim w Damaszku: â&#x20AC;&#x17E;wybraĹ&#x201A;em sobie tego czĹ&#x201A;owieka jako narzÄ&#x2122;dzie. On zaniesie imiÄ&#x2122; moje do pogan i krĂłlĂłw, i do synĂłw Izraela. I ukaĹźÄ&#x2122; mu, jak wiele bÄ&#x2122;dzie musiaĹ&#x201A; wycierpieÄ&#x2021; dla mego imieniaâ&#x20AC;? (Dz 9,15-16).
czasSERCA ks. Zygmunt Podlejski
Pawel
i
,6%1
WYDAWNICTWO KSIĂ&#x160;ĹťY SERCANĂ&#x201C;W
z Tarsu