N
ieznana i niekochana – taka jest katolicka nauka społeczna w oczach Sławomira Zatwardnickiego. Ksiąşka jest adresowa-
na do nas wszystkich – „okularników�, którym szkła pobrudziły się stereotypami, a myślenie wpadło w koleiny utartych schematów. ŝywy, a nieraz i ostry język Autora pomoşe nam w wyraźnym dostrzeşeniu problemów współczesności i aktualności społecznego nauczania Kościoła. ks. Przemysław Król SCJ, Duszpasterstwo Przedsiębiorców i Pracodawców „Talent�
P
o. dr hab. Kazimierz F. Papciak SSCC, wykładowca etyki społecznej i politycznej oraz katolickiej nauki społecznej (PWT we Wrocławiu)
K
atolicka nauka społeczna jest dziedziną trudną i powaşną.
Chwała autorowi, şe podjął się jej popularyzacji, pisząc o KNS w sposób nie tylko przystępny, ale i z humorem. Zachęcam do sprawdzenia, jak mu się to udało. red. Bogumił Šoziński, „Gość Niedzielny�
Sławomir Zatwardnicki, teolog, publicysta, autor sześciu ksiąşek. Ostatnio wydał: Pomoc przeciw nieprzyjaciołom Twoim, czyli jak chwalić Maryję i bronić Jej godności (Kraków 2014). Laureat nagrody Pro Redemptione (2014) w kategorii dla młodych teologów, którzy działalnością pisarską przyczyniają się do rozwoju myśli teologicznej. Zaangaşowany w działalność ewangelizacyjno-formacyjną. ŝonaty, ma czwórkę dzieci.
WYDAWNICTWO KSIÄ˜ĹťY SERCANĂ“W
20,00 zł
,6%1
www. wydawnictwo.net.pl
SĹ‚awomir Zatwardnicki
rawdziwa wiedza nie musi mieć marsowej miny. Sławomir Zatwardnicki – posłuszny takiej dewizie – rysuje radosny portret katolickiej nauki społecznej, ukazując ją czytelnikowi jako okularnicę – pannę utoşsamianą z mądrością. Owa mądra panna czeka, aby ją ktoś poznał i pokochał. Jest więc na wydaniu. Warto ulec dobrej pokusie i zdecydować się chociaşby na mały spacer – na lekką, naukową przygodę z Okularnicą na wydaniu. Kaşdy wróci z tej przygody ubogacony i uradowany‌ a moşe nie wróci i pójdzie dalej, juş razem?! Bo przecieş – według zapewnień Autora – panna atrakcyjniejsza jest, nişby się w pierwszej chwili zdawało.
O katolickiej nauce społecznej powaşnie, bo z humorem
Okularnica Okularnica na wydaniu
Sławomir Zatwardnicki
Okularnica Okularnic na wydaniu
O katolickiej nauce społecznej poważnie, bo z humorem
PROJEKT OKŁADKI Wydawnictwo DEHON KOREKTA Elżbieta Małasiewicz-Machula DESIGN & DTP Klemens Knap GRAFIKA NA OKŁADCE Grzegorz Piątek
© Sławomir Zatwardnicki, 2015 © Grzegorz Piątek, 2015 (ryciny) Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.
ISBN 978-83-7519-285-8
© Wydawnictwo Księży Sercanów DEHON ul. Saska 2, 30-715 Kraków tel./fax: +48 12 290 52 98 e-mail: dehon@wydawnictwo.net.pl sprzedaz@wydawnictwo.net.pl www.wydawnictwo.net.pl Druk: Drukarnia EKODRUK
Okularnica na wydaniu
Okularnica na wydaniu
K
atolicka nauka społeczna (dalej: KNS) wiedzie sobie żywot mało światowy. Kurzy się w podręcznikach ustawionych karnie na bibliotecznych półkach, jedynie od czasu do czasu łapiąc głębszy oddech – zwykle przed sesją, gdy jakiś student odemknie nienawykłe do ludzkiego widoku okładki. W gabinetach politycznych nie wymawia się jej imienia, jeśli dopuszcza się ją do głosu, to raczej rzadko; zresztą, cieniutki to głosik, jak wszystko, co kojarzone z Kościołem, a więc podejrzane, oskarżone o konfesyjność, skazane bez wyroku. Jedynie liderzy Kościoła i KNS patrzą na nią przychylnym okiem i a to napiszą jubileuszową encyklikę, a to wypichcą jakiś „naukawy” artykulik, ale na nic jej to – skoro nie idzie za tym popularyzatorski zapał misyjny, którego celem byłoby trafić z tym nauczaniem pod strzechy i na Wiejską. Jeśli pozostawić KNS w bibliotece, nikt nie zechce spojrzeć na nią łaskawym okiem; nikt nie zainteresuje się taką Okularnicą, jeśli nosa swego nie wyściubi, nie wyluzuje trochę i nie uda się między ludzi. Żeby jej trochę pomóc – tej naszej Okularnicy, KNS – by dać szansę, by trochę ją uspołecznić, postanowiłem wyciągnąć do niej przyjazną dłoń i poprowadzić do ludzi. Niech spotka się piękna teoria z praktyką, niech się dogadują i kłócą, może z tych iskier jakiś ogień buchnie czy choćby płomyk mały. Bo przecież panna atrakcyjniejsza jest, niżby się w pierwszej chwili zdawało. Temu uspołecznieniu społecznej nauki niechby służyła właśnie niniejsza książka traktująca KNS z pewnego rodzaju przymrużeniem oka, bo przecież „humor to rzecz poważna” (R. Stiller). Autor w takim razie uzna, że spełnił swoje zadanie, jeśli czytelnik spojrzy poważniejszym okiem na KNS. A jeśli w końcu co nieco z niej zrozumie czy przynajmniej porzuci do tej pory pielęgnowane stereotypy, które wokół niej narosły jak na
6
Okularnica na wydaniu
drożdżach – tym większe będzie zadowolenie pomysłodawcy okołokatolicko-społecznej serii tekstów. A może zdarzy się nawet tak, że czytelnik do Okularnicy podejdzie bliżej, aby poznać tę intrygującą postać jakby nie z tego świata? Pozwólcie więc szanowni Państwo, że na początek przedstawię waćpannę: oto ona, katolicka nauka społeczna. Wbrew temu, czego się spodziewaliście, mimo że głowę zanurza w chmurach, przecież twardo stąpa po ziemi. „Gdyby nam przyszło streścić w jednym zdaniu całe nauczanie społeczne Kościoła, to moglibyśmy powiedzieć – powiadał swego czasu w pogadankach radiowych jezuita Krzysztof Mądel – że jest ono rozbudowaną teologią prawa naturalnego”. Tak o tym pisał Benedykt XVI: Nauka społeczna Kościoła argumentuje, wychodząc od rozumu i prawa naturalnego, a więc od tego, co jest wspólne naturze każdej istoty ludzkiej. Wie, że nie jest zadaniem Kościoła sprawiać, aby sama ta nauka miała znaczenie polityczne: ona chce służyć formowaniu sumienia w polityce (…) Kościół ma obowiązek współdziałać, przez oczyszczanie rozumu i formację etyczną, aby wymagania sprawiedliwości stały się zrozumiałe i politycznie wykonalne (Deus caritas est).
Według papieża seniora katolicka nauka społeczna opiera się na rozumie i prawie naturalnym, z kolei jego poprzednik widział w KNS dziedzinę teologiczną (umiejscawiał ją w teologii moralnej). Patrzy ona – według Jana Pawła II – na człowieka żyjącego w społeczeństwie z perspektywy wiary i tradycji Kościoła i chce ukierunkować postępowanie człowieka oraz jego współżycie z innymi zgodnie z nauką Ewangelii o doczesnym oraz nadprzyrodzonym powołaniu wszystkich ludzi (por. Sollicitudo rei socialis oraz Centesimus annus). Marzono kiedyś o „socjalizmie z ludzką twarzą”, tyle że w praktyce ukazał on swoje antyludzkie oblicze. Tymczasem
7
Okularnica na wydaniu
nasza Okularnica wciąż wierzy w świat bardziej ludzki. Ale, mili Państwo, nie jest KNS jakąś hybrydą socjalizmu i kapitalizmu, sławetną „trzecią drogą” ekonomiczną. To nie to, to nie o niej. Po pierwsze, nie jest nasza panna kolejną ideologią. Po drugie, nie wolno redukować jej wszechstronnych zainteresowań do ekonomii jedynie. Jeśli interesuje KNS życie społeczne, a dokładniej „człowiek w jego współżyciu i współdziałaniu z innymi ludźmi” (J. Majka), to jednak uwzględniwszy związek nadprzyrodzonego z doczesnym, patrzy ona ostatecznie na rzeczywistość pod kątem dążenia człowieka do Boga. „Demokratyczny kapitalizm – obrazowo tłumaczy Mądel – wisi na człowieku. Jeśli ten jest karłowaty, to wszystko inne także się kurczy, jak filcowy kapelusz”. A przecież – przyznają Państwo – nie przystoi naszej Okularnicy nosić pokurczony kapelusz. To dlatego do żywego interesuje ją człowiek integralnie rozwijający się, niepokurczony. Że co? Że szuka księcia z bajki? Wcale nie, ona jedynie wymienia cechy, które kandydat do zamążpójścia powinien posiadać. Nie daje KNS gotowych rozwiązań systemowych, bowiem – zmieńmy metaforykę za kardynałem Reinhardem Marxem, ghostwriterem cytowanej wyżej encykliki – nie stanowi „przepisu kulinarnego, lecz mówi, co powinna zawierać dobrze zrobiona zupa, żeby smakowała”. Naczytała się Okularnica książek kucharskich i dlatego teraz się mądrzy, ale już samo pichcenie pozostawia innym; może znajdzie się jakiś gotujący kandydat na męża? Na razie nasza panna na wydaniu spogląda zza swoich okularów. I, jak to ujął Jan XXIII w encyklice Mater et Magistra, bada rzeczywistość, ocenia ją w świetle przyjętych zasad, a potem działa, tak by zasady te nie pozostały tylko w teorii. KNS: pobożna, mądra i praktyczna, po prostu: „kobieta rozmarzenie” (© S. Wiechecki „Wiech”). I do wzięcia.
8
Zamykanie kobiety w domu. Otwieranie możliwości
Ludzik-trybik-niewolnik?
Ludzik-trybik-niewolnik?
P
rzecieram uszy ze zdumienia, ilekroć współcześni niewolnicy wypowiadają się o czasach niewolnictwa jakoby minionych. A przecież okruchy wolności, którymi dysponuje się dzisiaj, równie dobrze mogą być jedynie pozorem wolności, albo – niewolą wysubtelnioną, niewolą w kolejnym stadium ewolucji. Nie śpią co prawda współcześni niewolnicy u swego pana, ale przecież nieczęsto zdarza im się w wolności wybrać miejsce zamieszkania; nie pracują dla pana, ale sumienia gną – nie mniej niż niewolnik kolana – przed szefami w pracy w obawie, żeby nie stracić zdolności kredytowej; wypowiadają niby to, co myślą, ale możliwe, że jest to tylko echo medialnego niby-pluralizmu, zróżnicowania opinii na wzór wielorakości spodni noszonych przez młodzież: klasyczne czy biodrówki, z przetarciem od razu lub z potencjalną dziurą, która pojawi się w czasie noszenia – ale zawsze: dżinsy. Przecieram także i oczy, sprawdzając, czy nie żartują, gdy tonem osobników żyjących w czasach świetlanego postępu spoglądają w ciemną przeszłość, kiedy to rewolucja przemysłowa czyniła z ludzi już nawet nie niewolników, ale trybiki wielkiej maszyny. Bo jeśli współczesne trybiki nie widzą swojego monotonnego kręcenia się wkoło, to być może dzieje się tak dlatego, że wydaje im się ono jakąś formą zabawy czy tańca (dance macabre?); albo maszyneria procesów społecznych uległa takiej ewolucji, że niełatwo się zorientować, iż pełni się zadanie trybika, co z tego że lepiej naoliwionego. Więc być może nie istota, co jedynie zewnętrzne formy się zmieniły? W każdym razie wciąż istnieje zagrożenie – przypomina Papieska Rada Iustitia et Pax – że człowiek zostanie wykorzystany „przez tryby ekonomii i niepohamowanego poszukiwania produktywności” kosztem zapomnienia o całościowym powołaniu, co doprowadzi do „bardziej wyrafinowanych form alienacji” (Kompendium nauki społecznej Kościoła) niż
56
Ludzik-trybik-niewolnik?
wyobcowanie, jakie miało miejsce w przeszłości. Czy jednak współczesny niewolnik – to byłoby najgorsze – nie uwierzył, że jego wolność polega na przejęciu się punktem widzenia pana, któremu służy? Istnieje zresztą bardzo łatwy sposób sprawdzenia, czy rzeczywiście mamy do czynienia z nowego rodzaju niewolą czy też żyjemy w epoce świetlanej – tak bardzo, że aż oślepliśmy i nie widzimy alternatywnych możliwości. Ponieważ nie człowiek istnieje dla pracy, ale praca dla człowieka, dlatego musi ona „służyć urzeczywistnianiu się jego człowieczeństwa, spełnianiu osobowego powołania, które jest mu właściwe z racji samegoż człowieczeństwa” (Laborem exercens). Pewien żyjący w czasach odległych, ale bliski KNS konwertyta podawał kilkadziesiąt lat temu przykład tego oczekiwania, że to ekonomia powinna zapewnić możliwość realizacji wynikających z natury człowieka zadań, i że właśnie z tej perspektywy powinno się oceniać systemy ekonomiczne: „uczciwy mężczyzna zakochuje się w uczciwej kobiecie; chce się z nią ożenić, być ojcem jej dzieci i zapewnić bezpieczeństwo jej i sobie. Sprawdzian dla każdego systemu rządów polega na tym, czy mężczyzna jest w stanie to uczynić” (G. K. Chesterton). Zdaje się, że współczesna rzeczywistość w tym ujęciu nie wygląda tak zielono, jak się ją próbuje zaklinać marzeniami o „zielonej wyspie”. Zielona wyspa wciąż pozostaje bezludna, a właśnie jej potencjalnymi mieszkańcami interesuje się KNS. We wszystkich zagadnieniach „życia społecznego i gospodarczego pionem wszelkich rozważań jest człowiek i to człowiek we wszystkich jego wymiarach, człowiek pełny, integralny, ze wszystkimi elementami składowymi jego powołania” (J. Majka). Taki właśnie personalistyczny punkt widzenia zaproponował Jan Paweł II w wyżej cytowanej już encyklice dotyczącej ludzkiej
57
Ludzik-trybik-niewolnik?
pracy, która to praca powinna służyć nie tylko zapewnieniu godziwego bytu, ale również kształtowaniu się osobowości ludzkiej: „przez pracę bowiem człowiek nie tylko przekształca przyrodę, dostosowując ją do swoich potrzeb, ale także urzeczywistnia siebie jako człowiek, a także poniekąd bardziej «staje się człowiekiem»” (Laborem exercens). Dlatego widziana pod kątem człowieka „praca ludzka stanowi klucz, i to chyba najistotniejszy klucz, do całej kwestii społecznej” (tamże). Takie personalistyczne ujęcie pozwala uniknąć błędu marksizmu, według którego liczył się tylko kolektyw („jednostka zerem”), oraz liberalizmu, według którego liczy się tylko kapitał, a nie człowiek („jednostka trybikiem”). Warunki społeczne oraz ekonomiczne, a także sama praca – powinny więc służyć człowiekowi. Ten oczywisty przecież postulat wciąż oczekuje na spełnienie, a kto wie, czy dziś nie jesteśmy w jego realizacji dalej niż by się mogło wydawać współczesnym niewolnikom-trybikom? W każdym razie nieprzyjmowanie tego bezspornego punktu widzenia wydaje się wprost proporcjonalne do niezdolności dokonania jakiejkolwiek zmiany w pożądanym kierunku; być może mamy więc do czynienia z zatykaniem sobie uszu i zamykaniem oczu na to, czego nie chce się usłyszeć czy zobaczyć, w przekonaniu, że okaże się to zbyt wymagające, bo nazbyt ludzkie? To swoisty paradoks współczesności: niewolnikowi wydaje się, że jest wolny, a przecież faktycznie poddaje się on wszechrządzącej nieuchronności, co celnie zaobserwował Chesterton: „w każdej dziedzinie zdominował nas podświadomy pogląd – zakorzeniony w materializmie i negacji wolnej woli – że nie ma odwrotu”. W konsekwencji wszystko to, co się dzieje – na skutek swoistego psychologicznego mechanizmu wyparcia dokonywanego stadnie (czyt.: społecznie) – najpierw traktuje się jako zło konieczne, a potem już nazywa się dobrem.
58
Ludzik-trybik-niewolnik?
Najgorzej jest, jeśli czynią to sami pracownicy; wtedy rzeczywiście stają się oni niewolnikami, którzy nie czują już ciężaru kajdan, chociaż są „uwiązani na łańcuchu – najcięższym łańcuchu, w jaki kiedykolwiek zakuto człowieka. A nosi on nazwę łańcuszka od zegarka” (to znów błyskotliwy Anglik). Oczywiście nie można pracy ludzkiej traktować jako czegoś, co tylko towarzyszy człowiekowi (nie, nie), owszem jest ona „podstawowym wymiarem ludzkiego bytowania, z którego życie człowieka jest zbudowane na co dzień, z którego czerpie właściwą sobie godność” (Kompendium nauki społecznej Kościoła). Jednak pomylenie środka z celem powodować musi nieuchronną degradację człowieka, który pracę zajmującą większą część jego czasu (tik, tak) wykonywałby dla samej pracy (tak, tak); a przecież „bez względu na pracę, jaką każdy człowiek spełnia, i przyjmując, że stanowi ona (…) cel jego działania, cel ten nie posiada znaczenia ostatecznego sam dla siebie. Ostatecznie bowiem celem pracy: jakiejkolwiek pracy spełnianej przez człowieka (…) pozostaje zawsze sam człowiek” (Laborem exercens). A jeśli współcześni pracują po to, by pozostać niewolnikami? Mają oczy, a nie widzą, mają uszy, a nie słyszą Dobrej Nowiny personalistycznej, i pozostają ślepi i głusi jak trybiki?
59
Drażliwy temat – słuszna płaca
KNS niepokoi sumienie (nie tylko) właściciela prywatnego
KNS niepokoi sumienie (nie tylko) właściciela prywatnego
M
ożna nieraz spotkać przedstawicieli specyficznego poczucia humoru, którzy najpierw człowieka wystraszą, a potem, gdy ten okaże po sobie przestrach, dołożą mu jeszcze czymś w stylu „widocznie masz nieczyste sumienie, że się tak boisz”. Oczywiście jeśli jest prawdą, że nie każdy lęk wynikać musi z nieczystego sumienia, to jest prawdą również i to, że nieczyste sumienie drapie i swędzi „jak diabli”, a właściwie jak Bóg, bo to on zdaje się niepokoić człowieka, gdy ten zaczyna słuchać podszeptów Szatana czy własnych pożądliwości, które nie znają poczucia humoru i ze śmiertelną powagą straszą człowieka tym, co to będzie, jeśli nie zostaną zaspokojone. Jeśli współcześni wydają się sobie być niepokojonymi przez postulaty KNS, trzeba by sprawdzić, czy Kościół podobny jest do tych ze specyficznym poczuciem humoru, którzy niepotrzebnie straszą, czy może raczej do Boga, który drapie o swoje i o ludzkie, że aż swędzi sumienie. Przy czym pod pojęciem „właścicieli prywatnych”, których się – potrzebnie czy nie, zaraz się okaże – niepokoi, należy rozumieć nie jedynie szefów firm, ale właściwie wszystkich nas, bo każdy z nas w mniejszym lub większym stopniu, a już na pewno w sferze finansów czy w dziedzinie zarządzania samym sobą, jest przecież „właścicielem prywatnym” i decyduje, co z tą „własnością” zrobić. Zacznijmy od trzęsienia ziemi, a potem niech będzie, jak u Hitchcocka, coraz bardziej dramatycznie. Otóż Kościół podważa to, co wydaje się dziś niepodważalne: prawo własności nie jest ani prawem najważniejszym, ani nawet pierwszym. Jest bardziej święte prawo od tego, co nazywamy „świętym prawem własności”: za takie Kościół uznaje zasadę powszechnego przeznaczenia dóbr, która to zasada stanowi punkt wyjścia dla katolickiej refleksji społecznej. „Bóg prze-
86
KNS niepokoi sumienie (nie tylko) właściciela prywatnego
znaczył ziemię wraz ze wszystkim, co się na niej znajduje – straszy jeden z najważniejszych dokumentów II Soboru Watykańskiego – na użytek wszystkich ludzi i narodów, dlatego też dobra stworzone powinny w słusznej mierze docierać do wszystkich; przewodniczy temu sprawiedliwość, a miłość jej towarzyszy” (Gaudium et spes). Innymi słowy prawo własności stoi w służbie realizacji prawa każdego człowieka do używania dóbr. „Tradycja chrześcijańska – niepokoi Jan Paweł II – nigdy nie podtrzymywała tego prawa jako absolutnej i nienaruszalnej zasady. Zawsze rozumiała je natomiast w najszerszym kontekście powszechnego prawa wszystkich do korzystania z dóbr całego stworzenia: prawo osobistego posiadania jako podporządkowane prawu powszechnego używania, uniwersalnemu przeznaczeniu dóbr” (Laborem exercens). Kościół oczywiście popiera indywidualne posiadanie, natomiast nie godzi się na to, aby prawo prywatnej własności – pochodne w stosunku do powszechnego przeznaczenia dóbr – uznawać za absolutne. Jeśli więc Kościół straszy, to z umiarem, a jeśli straszy z umiarem, to być może w ogóle nie straszy, tylko próbuje przywrócić sumienie do normy, czyli do stanu nie niepokojonego. Mam nadzieję, że ziemia nie usunęła się właścicielowi prywatnemu spod nóg w czasie tego małego trzęsienia ziemi, od którego zaczęliśmy, i możemy dalej porządkować rzeczywistość sumienia, czyli wstrząsać nią. Należy odrzucić – zaswędzi autor podręcznika Katolicka nauka społeczna – „liberalną koncepcję własności, wedle której człowiek może dysponować dobrami, będącymi jego własnością, w sposób zupełnie nieograniczony i dowolny, nieskrępowany jakimikolwiek obowiązkami” (K. Bełch). Czyżby znaczyło to, że nie wolno mi z „moją” własnością czynić tego, czego dusza zapragnie? Już samo takie pytanie zdradza mentalność współczesnych,
87
Kościół za socjalizmem czy kapitalizmem?**
** Tekst ukazał się w książce Katolicki pomocnik towarzyski, czyli jak pojedynkować się z ateistą, Warszawa 2012.
Kościół za socjalizmem czy kapitalizmem?
S
łusznie zauważył w 2008 roku nieżyjący już Maciej Rybiński, że społeczeństwo polskie zostało tak upolitycznione, że całą rzeczywistość postrzega w kategoriach politycznych i w dodatku zredukowanych do prostego wyboru między dwiema partiami: rządzącą i największą opozycyjną. „Każdą wypowiedzią, każdym poglądem, każdą oceną – mówił Rybiński – zajmujemy stanowisko polityczne. Nie ma zjawiska, sprawy, problemu, do których można mieć stosunek po prostu racjonalny.” Z takiego świata – dodawał jeden z najlepszych felietonistów – „drogi ucieczki nie ma, chyba że w milczenie, a i tak otoczenie chciałoby wiedzieć, przeciwko komu albo za kim się milczy” (Ryba Ludojad). Analogicznie próbuje się zredukować naukę społeczną Kościoła do poparcia dla jednego z dwóch przeciwstawnych systemów ekonomicznych, lecz jeśli KNS nie zechciałaby opowiedzieć się za żadnym z nich, milczenie zostanie wykorzystane i tak jako głos za lub przeciw, w najlepszym razie jako wyraz niezdecydowania czy może poparcia dla tzw. „trzeciej drogi”. I tak gdy w świadomości jednych jawi się KNS jako hybryda socjalizmu i kapitalizmu, przez drugich jest ona określana jako „marksizm serca Jezusowego”, by w końcu na łamach periodyków marksowskich epigonów uznać w niej reakcyjną obronę wyzyskiwaczy. Zwolennicy rozwiązań prostych chcieliby jednoznacznego poparcia Kościoła albo dla pokręconego jak sierp socjalizmu, albo dla kapitalizmu prostego jak cep. Niemniej tak jak istnieje jakiś świat poza polityką, tak wolno przypuszczać, że także na sprawy gospodarcze nie trzeba patrzeć przez pryzmat tylko jednej z dwóch ideologii: socjalizmu bądź kapitalistycznego liberalizmu, których wyznawcy – tak właśnie, wyznawcy! – chcieliby w swoje quasi-religijne, choć toczone świeckim językiem, ideologiczne wojenki wciągać Kościół.
104
Kościół za socjalizmem czy kapitalizmem?
Paradoksalnie, to właśnie Kościół próbuje najbardziej racjonalnie – a nie przez pryzmat wcześniej przyjętych na wiarę założeń-uproszczeń – patrzeć na sprawy gospodarcze. A czyni to z zupełnie innej perspektywy: punktem węzłowym bowiem KNS jest człowiek. Na takim antropologicznym gruncie próbuje Kościół zaczepić systemy ekonomiczne i ich elementy, afirmując spośród rozwiązań te, które dobrze służą człowiekowi, i odrzucając pozostałe, które mu szkodzą. I dlatego Kościół nie daje się wciągać we wszechobecny „partyjny” system zerojedynkowy, co to domaga się poparcia absolutnego dla jednej z opcji we wszystkim, co ona proponuje. Jest więc Kościół, jak mawiał pewien klasyk, „za, a nawet przeciw” kapitalizmowi, ale całkiem – czego nie chce się pamiętać i o czym sam Kościół zbyt mało dziś mówi – przeciw socjalizmowi, o którym papież Pius XI powiedział kiedyś, że jest lekarstwem gorszym od samej choroby i że „nikt nie może być jednocześnie dobrym katolikiem i prawdziwym socjalistą” (Quadragesimo anno). Już Leon XIII w Rerum novarum (1891), pierwszej encyklice społecznej, prawo do własności prywatnej wyprowadzał z natury człowieka, a posiadanie i swobodne dysponowanie własnością prywatną uważał za naturalne prawo, uświęcone dodatkowo Boskim przykazaniem zakazującym nawet pożądania cudzego dobra. Konsekwencją tej myśli były kroki kolejne – i bez wahania czynią je wspomniany papież i jego następcy – zmierzające do odrzucenia socjalizmu jako przeciwnego naturze człowieka i Bożej woli, a dodatkowo jeszcze jako systemu skompromitowanego czy może lepiej: zbankrutowanego, którego realizacja nie spełniła pokładanych w nim oczekiwań. Odpowiedzi na pytanie: „Czy porzucenie socjalizmu prowadzić musi do afirmacji kapitalizmu?” – jakie w momencie upadku idei socjalistycznych musiało się zro-
105
Kościół za socjalizmem czy kapitalizmem?
dzić – podjął się papież, który doświadczył „dobrodziejstwa” socjalizmu i krachu ideologii realizowanej przez wyznawców marksizmu. Mowa o Janie Pawle II. Gdybyśmy zechcieli przetłumaczyć na język zwykłego śmiertelnika Centesimus annus (1991), najbardziej prorynkową z papieskich encyklik, można byłoby powiedzieć, że Jan Paweł II z jednej strony afirmuje ekonomię rynku, bo stawia ona człowieka i jego wolę w centrum oraz służy zaspokajaniu ludzkich potrzeb, z drugiej zaś strony przestrzega przed postawą bałwochwalczą, która ze wszystkich dóbr chciałaby uczynić towar. Co ciekawe, papież dowartościowując ludzką wolność, także gospodarczą, przypomina, że musi ona zostać podporządkowana prawdzie (także moralnej) i dobru innych (chodzi więc o wolność do, a nie od). Docenia przy tym rolę zysku, ale nie zgadza się, by uznawać go za najważniejszy wskaźnik dobrego funkcjonowania przedsiębiorstwa. Ten, kto spełniał rolę trybika w firmie-maszynie do przynoszenia zysku, podpisze się pewnie pod papieskim stwierdzeniem obiema zapracowanymi rękami. Krótko mówiąc, wolny rynek „tak”, swobodna gra sił rynkowych „nie”. Choć KNS zdecydowanie unika rozwiązań prostych jak cep, nie wolno jej posądzać o pokrętność ideologii spod znaku sierpa. Słusznie bowiem uznaje Kościół wolny rynek za dobre narzędzie, ale już egoizmu władających tym narzędziem nie będzie usprawiedliwiał, jak czynią to naśladowcy Adama Smitha. Nie wolno więc stawiać Kościoła przed wyborem: albo – albo, bo po pierwsze, z innej perspektywy ocenia on systemy gospodarcze, a po drugie, nie daje się wciągnąć w tę „dwusystemowość” na wzór „dwupartyjności”, która wszelkie przekonania porządkuje według sympatii bądź antypatii ideologicznych. Kościołowi zaś chodzi nie tyle o al-
106
Kościół za socjalizmem czy kapitalizmem?
ternatywę ekonomiczną, ile moralną; chodzi o taki system, który najpełniej odpowiadałby dobrze odczytanej naturze ludzkiej oraz Bożej woli. Dlatego Kościół w opozycji do preferowanego przez Smitha indywidualizmu wskazuje na społeczną naturę człowieka i na jego obowiązek dbania o dobro wspólne, a nie tylko o swoje. Z kolei w opozycji do kolektywizmu Kościół akcentuje wolność jednostki i jej prawo do własności, lecz – co ważne – nie traktując własności jako czegoś absolutnego. To wszystko dowodzi, że KNS nie stanowi katalogu gotowych rozwiązań społeczno-gospodarczych, bo taki dopiero muszą wypracować eksperci, mając na uwadze fundament ukazany przez Kościół. O ten filozoficzno-teologiczny fundament, który w refleksji społecznej należy zachować, dba właśnie KNS. Z pozycji strażnika moralności odrzuca więc Kościół zarówno ideologię „czystej ekonomii” skrajnego liberalizmu, jak i błędy socjalistów. Gdyby jednak przycisnąć Kościół do tego muru albo – albo i kazać mu odpowiedzieć, któremu systemowi bliżej do KNS, można by za kardynałem Marxem powiedzieć, że mimo iż KNS jest pośrodku socjalizmu i liberalizmu, to jednak z „«przechyłem» w stronę liberalizmu”. Na szczęście.
107
Zapomniany liberalizm serca Jezusowego
Zapomniany liberalizm serca Jezusowego
Z
katolicką nauką społeczną jest jeden problem – otóż może zostać łatwo wykorzystana przez jej interpretatorów jako potwierdzenie przyjętych przez nich rozwiązań społeczno-gospodarczych niekoniecznie wynikających z KNS. Może to zresztą nie tyle słabość KNS, co właśnie niecne wykorzystanie jej zalet – elastyczności, która pozwala w każdym rozwiązaniu społeczno-gospodarczym nakreślić właściwe do zastosowania wskazówki, oraz dystansu, z jakiego spogląda na konkretne modele ustrojowe, aby dokonywać ich ocen z perspektywy przyjętych przez siebie zasad i wartości społecznych. Jak okazja czyni złodzieja (ale ten odpowiada za swój czyn), tak zalety KNS powodują, że współczesnym, którym wydaje się, że są „na czasie”, podczas gdy pozostają w niewoli „ducha czasów”, niełatwo nie ulec pokusie instrumentalnego potraktowania KNS (ale nie ona jest temu winna). Dziś przejawia się to w nazywaniu KNS – na co zwrócił uwagę kardynał Marx – „marksizmem serca Jezusowego”, i w przyjmowaniu a priori, że społeczne nauczanie Kościoła przekładać się powinno rzekomo na rozwiązania bliższe raczej socjalizmowi niż liberalizmowi gospodarczemu. Ot, weźmy przykład pierwszy z brzegu i najbliższy kieszeni: KNS wymieni elementy „słusznej płacy”, a interpretatorzy od razu wpadają w pułapkę myślenia, że realizacja słusznych postulatów powinna zostać wymuszona socjalistycznymi środkami. Chciałbym do tego „wtrącić swoje trzy grosze z uwzględnieniem stopy inflacji, powiedzmy od razu trzy złote” (© M. Rybiński). Potrzeba moim zdaniem w tej sytuacji „wyobraźni społecznej”, która przynajmniej dopuści myśl, że konkretne rozwiązania prawne, społeczne czy gospodarcze mogłyby wyglądać zupełnie inaczej. Mówiąc hasłowo – należałoby dziś dostrzec w KNS raczej „liberalizm serca Jezusowego”.
110
Zapomniany liberalizm serca Jezusowego
Jakiś czas temu „Gość Niedzielny” we współpracy z Centrum im. Adama Smitha ugościł uczestników debaty zorientowanej wokół tematu polskiej przedsiębiorczości rozpatrywanej z punktu widzenia nauczania Jana Pawła II. Zapis dyskusji podsumowano wszystko mówiącym tytułem Polska bez wolności ekonomicznej. Tytuł jak najbardziej zasadny, jeśli uwzględnić, że polskiemu przedsiębiorcy przychodzi działać w ramach wysokich kosztów pracy, rygorystycznego prawa pracy, przepisów paraliżujących właściwą działalność firmy, praw, w których skomplikowanym gąszczu poruszać się mogą jedynie tarzani-specjaliści. Jednak, co dla mnie bardziej interesujące, wypowiedzi rozmówców potwierdziły moje przypuszczenia: zasady pomocniczości oraz solidarności, dwie ważne zasady porządkujące życie społeczne i gospodarcze, kojarzą się niesłusznie z państwową opiekuńczością. A przecież trudno o większą pomyłkę! Jeśli KNS docenia rolę państwa, to jej nie przecenia – jeśli mówi o zadaniach państwa, to przestrzega przed rolą opiekuńczej niańki czy tym bardziej nadopiekuńczego rodzica. W wyjaśnieniu zasady pomocniczości, oficjalnie sformułowanej przez papieża Piusa XI i rozwijanej przez jego następców, pomóc mogą słowa Jana Pawła II, według którego zasada ta „głosi, że społeczność wyższego rzędu nie powinna ingerować w wewnętrzne sprawy społeczności niższego rzędu, pozbawiając ją kompetencji, lecz raczej winna wspierać ją w razie konieczności i pomóc w koordynacji jej działań z działaniami innych grup społecznych, dla dobra wspólnego” (Centesimus annus). Innymi słowy: państwu nie wolno wyręczać obywateli czy społeczności mniejszych od państwa w tym wszystkim, w czym mogą oni sobie sami poradzić. Tymczasem państwo pcha się wszędzie, gdzie nie powinno, i nie tyle pomaga, tam gdzie trzeba, ile przeszkadza, gdzie nie wolno.
111
Kto porwie Okularnicę?
Czy znajdzie się ktoś, kto porwie Okularnicę? A choć KNS się nie starzeje, jest zawsze, „językiem jazzmenów powiadając: evergreen” (J. Waldorff), to jednak ileż można czekać w bibliotece…
120
Bibliografia
Pismo Święte
Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu w przekładzie z języków oryginalnych, Opracował Zespół Biblistów Polskich z inicjatywy benedyktynów tynieckich, wyd. 5, Poznań 2003. Żywa Tradycja
Benedykt XVI, Encyklika Caritas in veritate o integralnym rozwoju ludzkim w miłości i prawdzie, vatican.va. Benedykt XVI, Encyklika Deus caritas est o miłości chrześcijańskiej, opoka.org.pl. Jan Paweł II, Adhortacja apostolska Christifideles laici o powołaniu i misji świeckich w Kościele i w świecie dwadzieścia lat po Soborze Watykańskim II, opoka.org.pl. Jan Paweł II, Adhortacja apostolska Familiaris consortio o zadaniach rodziny chrześcijańskiej w świecie współczesnym, opoka.org.pl. Jan Paweł II, Encyklika Centesimus annus w setną rocznicę encykliki Rerum novarum, opoka.org.pl. Jan Paweł II, Encyklika Laborem exercens o pracy ludzkiej, opoka.org.pl. Jan Paweł II, Encyklika Sollicitudo rei socialis z okazji dwudziestej rocznicy ogłoszenia Populorum progressio, opoka.org.pl. Jan Paweł II, List apostolski Dies Domini o świętowaniu niedzieli, opoka.org.pl. Jan Paweł II, List do rodzin Gratissimam sane, opoka.org.pl.
121
Bibliografia
Jan XXIII, Encyklika Mater et Magistra o współczesnych przemianach społecznych w świetle zasad nauki chrześcijańskiej, opoka.org.pl. Katechizm Kościoła katolickiego, Poznań 2002. Kodeks prawa kanonicznego. Przekład polski zatwierdzony przez Konferencję Episkopatu, Poznań 2008. Leon XIII, Encyklika Rerum novarum, nonpossumus.pl. Papieska Rada Iustitia et Pax, Powołanie lidera biznesu. Refleksja, tłum. H. Zieleźnik, Kraków 2012. Papieska Rada Iustitia et Pax, Kompendium nauki społecznej Kościoła, tłum. D. Chodyniecki i in., Kielce 2005. Paweł VI, List apostolski Octogesima adveniens z okazji osiemdziesiątej rocznicy ogłoszenia encykliki Rerum novarum, nonpossumus.pl. Pius XI, Encyklika Quadragesimo anno o odnowieniu ustroju społecznego i o udoskonaleniu go według normy prawa Ewangelii, mop.pl oraz opoka.org.pl. Sobór Watykański II, Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes, w: Sobór Watykański II, Konstytucje, dekrety, deklaracje, Poznań 2002, s. 526-606. Stolica Apostolska, Karta Praw Rodziny, Rzeszów [b.r.]. Na poważnie
Bełch K., Katolicka nauka społeczna. Podręcznik dla studentów teologii i nauk społecznych, Kielce 2007. Felicka M., Wolność z wyboru, blogpowszechny.pl. Katolicka nauka społeczna, red. T. Borutka, J. Mazur, A. Zwoliński, Częstochowa 1999. Łoziński B., Polska bez wolności ekonomicznej, gosc.pl.
122
Bibliografia
Majka J., Katolicka nauka społeczna. Studium historyczno-doktrynalne, Rzym 1986. Marx R., Kapitał. Mowa w obronie człowieka, tłum. J. Serafin, Kraków 2009. Mądel K., Pogadanki radiowe o katolickiej nauce społecznej, Lublin 2009 (e-book). Neusner J., Rabin rozmawia z Jezusem, tłum. A. Wojtasik, Kraków 2010. Salij J., Nadzieja poddawana próbom, opoka.org.pl. Słownik języka polskiego, sjp.pwn.pl. Strzeszewski Cz., Katolicka nauka społeczna, Lublin 1994. Śliwonik R., Tylko wzruszenie, „Biblioteka Magazynu Literackiego”, 9, Kraków 1997. Wojciechowski M., Biblia o podatkach, www.ekonomia.opoka. org.pl. Z humorem
Chesterton G.K., Eugenika i inne zło, tłum. M. Reda, Sandomierz 2011. Chesterton G.K., Obrona człowieka. Wybór publicystyki (1909-1920), tłum. Jaga Rydzewska, Warszawa-Ząbki 2008. Chesterton G.K., Pisma wybrane (1874-1974), wybór P. Mroczkowski, tłum. H. Malewska i in., Kraków 1974. Hart D.B., Chrześcijańska rewolucja a złudzenia ateizmu, tłum. A. Gomola, Kraków 2011. Kisielewski S., Felietony, t. 1, Rzeczy małe, Warszawa 2013. Motty M., Listy Wojtusia z Zawad. De omnibus rebus et quibusdam aliis. Felietony z lat 1865-1867, oprac. Z. Grot, T. Nożyński, Warszawa 1983.
123
Bibliografia
Nonsensopedia. Polska encyklopedia humoru, nonsensopedia. wikia.com. Osiecka A., Śpiewające piaski, Warszawa 1990. Rybiński M., Ryba Ludojad, wybór i oprac. D. Zdort, Kraków 2011. Rybiński M., Ryba w czerwonej zalewie. Wybór tekstów do wprowadzenia stanu wojennego, wybór i oprac. G. Eberhardt, Łomianki 2011. Stiller R., Pół wieku na cenzurowanym, czyli rzecz o Wiechu, w: S. Wiechecki „Wiech”, Mąż za tysiąc złotych, czyli opowiadania żydowskie, „Wiech. Opowiadania przedwojenne”, t. 3, zebrał i oprac. R. Stiller, Etiuda, Kraków 2000, s. 281-336. Waldorff J., Uszy do góry, „Jerzy Waldorff. Wybór pism”, 1, Warszawa 1993. Wiechecki „Wiech” S., Mąż za tysiąc złotych, czyli opowiadania żydowskie, „Wiech. Opowiadania przedwojenne”, t. 3, zebrał i oprac. R. Stiller, Etiuda, Kraków 2000. Zatwardnicki S., Katolicki pomocnik towarzyski, czyli jak pojedynkować się z ateistą, Warszawa 2012.
124
Spis treści
Okularnica na wydaniu
---------------------------------------------
5
Ile kosztuje świat bez wartości? Trzask! -----------------------------------------------------------------------
9
Dobro moje, dobro wspólne. Mikrokosmos i wszechświat --------------------------------------
15
Zasada pomocniczości. Gruszki na wierzbie? -------------------------------------------------
21
Uczestnictwo zamiast gnuśnienia. Nie dla wewnętrznych emigrantów
--------------------------
27
------------------------------
33
------------------------------------------------
39
Świat na opak, rodzina na głowie, rzeczywistość wywrócona ------------
45
Zamykanie kobiety w domu. Otwieranie możliwości ----------------------------------------------
49
Ludzik-trybik-niewolnik? ------------------------------------------
55
Drażliwy temat – słuszna płaca
61
Zasada solidarności. Wszyscy jesteśmy muszkieterami Rodziny małodzietne – patologie społeczne
----------------------------------------------------------
Nie przeklinaj, praca to błogosławieństwo
----------------------------------------
67
125
Spis treści
W pocie czoła pracować nad odpoczynkiem ----------------------------------------------------
73
Poszukiwany, poszukiwana: asceta konsumpcyjny -------------------------------------------------
79
KNS niepokoi sumienie (nie tylko) właściciela prywatnego
----------------------------
85
------------------------------------------
91
Sumienie podatnika a państwo bez sumienia?
Kościół miesza się do polityki? Polityka miesza się do Kościoła!
--------------------------------
97
Kościół za socjalizmem czy kapitalizmem? -----------------------------------------------------
103
Zapomniany liberalizm serca Jezusowego -------------------------------------------------------
109
Kto porwie Okularnicę?
--------------------------------------------
115
----------------------------------------------------------------
121
Bibliografia
126
Modlitwa przedsiębiorcy i pracodawcy Boże i Panie mój, * Stwórco i Odkupicielu, * od którego wszystko pochodzi, * dla którego wszystko żyje * i ku któremu wszystko zmierza. * Jestem Twoim dzieckiem. * Obdarowałeś mnie hojnie * i powołałeś do życia w miłości i świętości. * Chciałeś, bym współpracował z Tobą * rozwijając nadal Twoje dzieło stworzenia. * Dałeś mi w tym celu zdolność poznawania, * pasję tworzenia * i wolę cieszenia się tym, * czym mnie obdarowałeś. * Wielbię Cię za to! Panie, dobry Ojcze, * staję przed Tobą z ufnością i w pokorze, * bo chcę zrozumieć prawdę o Tobie, * o moim życiu i powołaniu * oraz o bliźnich, * którzy stoją obok mnie zarówno w domu jak i w pracy. Dziękuję, że moim powołaniem i drogą do świętości * stała się, praca z innymi i dla innych. * Wiem, że biorę na siebie trudną odpowiedzialność za ich los. * Chcę ją podjąć z ufnością i nadzieją, * aby okazać się dobrym gospodarzem w Twojej winnicy. * Podejmuję tę odpowiedzialność także dlatego, * bo ufam, że to jest Twoją wolą, * mój Boże. Udziel mi Twego Ducha Świętego, * od którego płynie wszelka moc, * mądrość, roztropność i męstwo. * Niech On będzie światłem i siłą * w chwilach pokus i zwątpienia! * Niech Jego miłość tak napełnia moje serce, * by nie zakorzeniły się w nim chciwość, * chęć oszustwa, * pokusa osiągnięcia niegodziwego zysku! * Niech nie pozwoli mi nigdy obciążyć się ludzką krzywdą! * Niech napełni mnie mądrością, * aby umiejętność oszczędzania nie stała się skąpstwem, * rozumna przezorność nie stała się wyrachowaniem, * a inicjatywa i przedsiębiorczość * nie stały się dążeniem do sukcesu za wszelką cenę. Tobie, mój Ojcze i Boże, zawdzięczam wszystko * i Tobie też oddaję wszystkie moje talenty. * Tobie oddaję dzieło, którym żyję, * którym się uświęcam * i którym pragnę przyczyniać się do rozwoju powierzonego nam świata. * Niech Ci będzie cześć i chwała * przez Chrystusa Twego Syna a naszego Zbawcę, * w Duchu Świętym * na wieki wieków. * Amen. Imprimatur: Kuria Metropolitalna, Kraków, 14.05.2003 r., Nr 1446/2003
www.DuszpasterstwoTalent.pl
N
ieznana i niekochana – taka jest katolicka nauka społeczna w oczach Sławomira Zatwardnickiego. Ksiąşka jest adresowa-
na do nas wszystkich – „okularników�, którym szkła pobrudziły się stereotypami, a myślenie wpadło w koleiny utartych schematów. ŝywy, a nieraz i ostry język Autora pomoşe nam w wyraźnym dostrzeşeniu problemów współczesności i aktualności społecznego nauczania Kościoła. ks. Przemysław Król SCJ, Duszpasterstwo Przedsiębiorców i Pracodawców „Talent�
P
o. dr hab. Kazimierz F. Papciak SSCC, wykładowca etyki społecznej i politycznej oraz katolickiej nauki społecznej (PWT we Wrocławiu)
K
atolicka nauka społeczna jest dziedziną trudną i powaşną.
Chwała autorowi, şe podjął się jej popularyzacji, pisząc o KNS w sposób nie tylko przystępny, ale i z humorem. Zachęcam do sprawdzenia, jak mu się to udało. red. Bogumił Šoziński, „Gość Niedzielny�
Sławomir Zatwardnicki, teolog, publicysta, autor sześciu ksiąşek. Ostatnio wydał: Pomoc przeciw nieprzyjaciołom Twoim, czyli jak chwalić Maryję i bronić Jej godności (Kraków 2014). Laureat nagrody Pro Redemptione (2014) w kategorii dla młodych teologów, którzy działalnością pisarską przyczyniają się do rozwoju myśli teologicznej. Zaangaşowany w działalność ewangelizacyjno-formacyjną. ŝonaty, ma czwórkę dzieci.
WYDAWNICTWO KSIÄ˜ĹťY SERCANĂ“W
20,00 zł
,6%1
www. wydawnictwo.net.pl
SĹ‚awomir Zatwardnicki
rawdziwa wiedza nie musi mieć marsowej miny. Sławomir Zatwardnicki – posłuszny takiej dewizie – rysuje radosny portret katolickiej nauki społecznej, ukazując ją czytelnikowi jako okularnicę – pannę utoşsamianą z mądrością. Owa mądra panna czeka, aby ją ktoś poznał i pokochał. Jest więc na wydaniu. Warto ulec dobrej pokusie i zdecydować się chociaşby na mały spacer – na lekką, naukową przygodę z Okularnicą na wydaniu. Kaşdy wróci z tej przygody ubogacony i uradowany‌ a moşe nie wróci i pójdzie dalej, juş razem?! Bo przecieş – według zapewnień Autora – panna atrakcyjniejsza jest, nişby się w pierwszej chwili zdawało.
O katolickiej nauce społecznej powaşnie, bo z humorem