Opowiem Wam moją historię... Miałem nadzieję, że to minie, że mnie to nie dotyczy. Może to chwilowa niedyspozycja i przejdzie jak grypa?
Życie nie zawsze układa nam się tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Samo pisze scenariusz, a my jesteśmy tylko przypadkowymi aktorami. Cały czas rzuca nam kłody pod nogi, ale każdy z nas ma jakąś rolę do odegrania. Nie każdy będzie miał tyle szczęścia, żeby na starość powiedzieć: żyłem szczęśliwie. Moja historia zaczyna się tak jak historia tysiąca innych ludzi, biorących udział w wyścigu szczurów. Nie myślą oni o tym, że trzeba się zatrzymać i delektować życiem w danej chwili. Miałem 31 lat. Koledzy namówili mnie na wyprawę nurkową. Przed wyjazdem musiałem pokazać lekarzowi wyniki badań. Wykonałem podstawową morfologię. Pielęgniarka, która przyniosła wyniki, stwierdziła bardzo niską hemoglobinę. Tego samego dnia wylądowałem w szpitalu w mojej miejscowości. Dwukrotnie próbowano wykonać punkcję szpiku, bez rezultatu. Lekarze byli wystraszeni. Zapakowano mnie natychmiast do erki. Wylądowałem na oddziale hematologii we Wrocławiu. Leżałem tu ponad miesiąc. Dziwne uczucie, gdy z ulicy trafiasz na taki oddział, od razu przychodzi siostra, zakuwa wenflon i wiesza nad głową worek z krwią. Wstępnie stwierdzono, że mój organizm nie produkuje krwi w wystarczającej ilości. Dopiero piąta próba pobrania szpiku okazała się udana. Badanie wykazało niedokrwistość, ale nie wykazało przyczyny, dlatego pobrano również wycinek kości. Na wyniki badań trzeba było bardzo długo czekać. Lekarze nie wiedzieli, co mi jest. Czekając na wynik cały czas miałem nadzieję że to nic poważnego. Na oddziale, na którym leżałem, spotkałem ludzi, których los bardzo doświadczył. Większość z białaczką, w trakcie chemioterapii. Część po przeszczepach. Niektórzy z nich przebywali w szpitalu po kilka miesięcy, następnie kilkutygodniowa przerwa i znów kolejna chemia. Gdzie szkoła? Praca? Gdzie normalne życie? Ci ludzie toczą ciągłą walkę z chorobą. Leżąc w szpitalu nie docierało do mnie, że mogę z tego nie wyjść. Miałem nadzieję, że to minie, że mnie to nie dotyczy. Może to chwilowa niedyspozycja i przejdzie jak grypa? Miałem zaplanowane wakacje, przecież zawsze mnie wszystko omijało, to inni łapali jakieś choróbska.
54 Adremida czerwiec 2012