MAGAZYN EWANGELICKIEGO DUSZPASTERSTWA WOJSKOWEGO Rok V nr 5 (28) listopad-grudzień 2012
ROK V nr 5 (28)
LISTOPAD – GRUDZIEŃ 2012
Samotny Bóg Samotny Człowiek Jasne i ciemne oblicza samotności
1
2. Życie liturgiczne Kościoła 3. Słowo od redakcji
ŻYCIE LITURGICZNE KOŚCIOŁA Listopad
– ks. Marcin Orawski Nasi kapelani – ks. ppłk Sławomir Fonfara
Hasło miesiąca: „Myśmy świątynią Boga żywego.” 2 Kor 6,16b 1 listopada: Pamiątka Umarłych, Pamiątka Świętych Pańskich. W tradycji ewangelickiej 1 listopada wspominamy świętych pańskich oraz naszych przodków. 4 listopada: 22. Niedziela po Trójcy Świętej. 11 listopada: Święto Odzyskania Niepodległości oraz 3. Niedziela przed końcem Roku Kościelnego. Rozpoczyna się trzytygodniowy czas poświęcony sprawom ostatecznym. 18 listopada: Przedostatnia Niedziela Roku Kościelnego. 25 listopada: Niedziela Wieczności. Poświęcona przemijaniu, śmierci i sprawom ostatecznym. 30 listopada: Dzień apostoła Andrzeja. Według ewangelii to pierwszy uczeń powołany przez Jezusa, brat apostoła Piotra. Zginął śmiercią męczeńską między 60. a 70. rokiem w greckim mieście Patrai. Rozpięto go na krzyżu mającym kształt litery „X”, stąd krzyż w tej formie został nazwany „Krzyżem św. Andrzeja”.
5
4. 5. 8. 10.
Grudzień Hasło miesiąca: „Powstań, zajaśnij, gdyż zbliża się twoja światłość, a chwała Pańska rozbłysła nad Tobą.” Iz 60,1 2 grudnia: 1. Niedziela Adwentu. Początek Roku Kościelnego. Trwający cztery niedziele Adwent to czas szczególnego oczekiwania na powtórne przyjście Jezusa Chrystusa, a także okres przygotowań do świąt Narodzenia Pańskiego 9 grudnia: 2. Niedziela Adwentu. 16 grudnia: 3. Niedziela Adwentu. 21 grudnia: Dzień apostoła Tomasza, zwanego Bliźniakiem. Zasłynął niedowiarstwem w zmartwychwstanie Jezusa, domagając się dotknięcia ran, które Zbawiciel odniósł na krzyżu. Ostatecznie złożył wyznanie: „Pan mój i Bóg mój”. 23 grudnia: 4. Niedziela Adwentu. 24 grudnia: Wigilia Narodzenia Pańskiego. Liturgicznie należy do Adwentu, ale po zachodzie słońca przeżywana jest jako uroczyste przygotowanie do pamiątki przyjścia Zbawiciela na świat. Pierwotnie dzień ten obchodzono 6 stycznia. Później Kościół uznał noc z 24 na 25 grudnia za pamiątkę Narodzenia Pańskiego. Przyjęto, że od 25 grudnia dzień staje się coraz dłuższy, symbolizując zwycięstwo światłości nad ciemnością. 25 grudnia: 1. Dzień Świąt Narodzenia Pańskiego. 26 grudnia: 2. Dzień Świąt Narodzenia Pańskiego. Uroczystość św. Szczepana Męczennika. Według Dziejów Apostolskich był jednym z pierwszych diakonów pomagających uczniom Jezusa. Zginął męczeńsko około 36 roku ukamienowany przez społeczność żydowską w Jerozolimie. 27 grudnia: Dzień apostoła i ewangelisty św. Jana. Według tradycji chrześcijańskiej to najmłodszy z apostołów, autor czwartej Ewangelii oraz Apokalipsy św. Jana. 28 grudnia: Dzień niewinnych dzieci betlejemskich – pamiątka rzezi dokonanej na rozkaz króla Heroda w Betlejem. 30 grudnia: 1. Niedziela po Narodzeniu Pańskim 31 grudnia: Zakończenie roku
TEMAT NUMERU Samotny Bóg Samotny Człowiek Redaktor naczelny: ks. Marcin Orawski Zastępca redaktora naczelnego: mł. chor. w st. spocz. Andrzej Korus
Kolegium redakcyjne i stali współpracownicy: Grzegorz Mieczkowski, Anna Hopfer-Wola, Piotr Lorek, Karina Hübsch, Rafał Ćwikowski, ks. Adam Malina, Marek Hause, Czesław Dutkowski, Alina Knapik, ks. Andrzej Komraus Na okładce: sxc.hu Adres redakcji: 00-909 Warszawa, ul. Nowowiejska 26, tel.: 22 684 09 60, faks: 22 684 09 40, e-mail: redakcja@wiaraimundur.pl Redakcja nie zwraca tekstów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo do ich redagowania, zmiany śródtytułów i tytułów oraz skracania tekstów. Skład, łamanie, opracowanie graficzne, druk oraz kolportaż: Drukarnia „TONO Bis”, Laski, ul. Brzozowa 75, 05-080 Izabelin. ISSN1898-598X więcej na stronie: www.edw.wp.mil.pl
13. 14.
Relacje z pracy kapelanów ewangelickich i działalności EDW
Wieniec nadziei – Anna Hopfer-Wola
Wydarzenia z Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP – ks. Adam Malina
Żołnierz na misji Gwiazdy ONZ nie ma i raczej nie będzie – mł. chor. w st. spocz. Andrzej Korus
Boże Narodzenie 1914 roku – mł. chor. w st. spocz. Andrzej Korus
Jedynie Słowo Samotny Bóg. Samotny człowiek – Piotr Lorek
15.
Okiem Cywila Małżeństwo w czasach Starego Testamentu – Rafał Ćwikowski Samotność – Marek Hause
16
14
Jasne i ciemne oblicza samotności
8
12.
Rozważanie Słowa Bożego – ks. ppor. rez. Marcin Konieczny
16.
Psycholog Psychoterapia w mundurze – Czesław Dutkowski Bycie w samotności – Alina Knapik
18.
Falerystyka Misja UNEF I – mł. chor. w st. spocz. Andrzej Korus
Konflikty na świecie Dramat Syrii i Syryjczyków – Karina Hübsch
19.
Daty Historyczne – ks. Andrzej Komraus Polecamy – Marek Hause
(Pan) zaś położył na mnie swoją prawicę i rzekł: Nie lękaj się, Jam jest pierwszy i ostatni, i żyjący. Byłem umarły, lecz oto żyję i mam klucze śmierci i piekła. Obj 1,17b-18
Naszej koleżance i pracownicy wyrazy głębokiego współczucia oraz słowa otuchy z powodu śmierci
Taty składają Ewangelicki Biskup Wojskowy, księża kapelani, pracownicy cywilni Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego oraz zespół redakcyjny magazynu Wiara i Mundur
Rok V nr 5 (28) listopad-grudzień 2012
Słowo od redakcji ks. Marcin Orawski Choć za oknem zima, przeżywamy najgorętszy okres roku. Podsumowania, rozliczenia, a do tego stres zakupów, przygotowań, prezentów, Mikołajów. Tu i ówdzie ktoś próbuje zwrócić uwagę, że zbliżające się święta Bożego Narodzenia i poprzedzający je Adwent zatracają duchowy charakter. Ale kto ma czas słuchać? Trudno pozbyć się wrażenia, że dla wielu z nas święta stają się źródłem stresów i utrapień. Coraz większa liczba osób woli się spakować i uciec od świątecznego zgiełku gdzieś za granicę albo przynajmniej dalej od domu i swej rodziny. Nie wiem, czy jesteśmy tak rodzinnym społeczeństwem, za jakie lubimy uchodzić, ale gdy jesteśmy pytani o to, co nas w tym czasie najbardziej stresuje, odpowiadamy, że wybór prezentów oraz …rodzina. Szczególnie ta, z którą w święta „wypada” się spotkać. W naszym tradycyjnym społeczeństwie, ceniącym przede wszystkim wartości rodzinne, portale internetowe roją się od porad typu „jak przeżyć Boże Narodzenie z rodziną”. Na jednym z nich znalazłem wskazówkę następującą: Jeśli na myśl o świętach z rodziną dostajesz gęsiej skórki
Nasi kapelani
ks. ppłk Sławomir Fonfara Czy zastanawialiśmy się nad tym, że ciągle w życiu czegoś szukamy? Lepszej pracy, większego mieszkania, przyjaciół, szczęścia, radości... Myślimy, że stawianie sobie celów i konsekwentne ich realizowanie przyniesie nam spełnienie, zapewni poczucie bezpieczeństwa, sprawi, że poczujemy wewnętrzny pokój w swoim sercu. A jednak jest coś w naszej duszy, co nie daje nam spokoju, każe patrzeć dalej i dążyć do spełnienia, nie tylko w sferze materialnej, lecz również duchowej. Okazuje się, że pragnienie odnalezienia Boga wpisane jest w ludzkie dążenia i poszukiwania. Starotestamentowy werset biblijny przytoczony powyżej rozbudza naszą tęsknotę i nadzieję na doświadczenie Bożej bliskości. Niestety, na drodze ziemskiego pielgrzymowania wiele
– nie panikuj. Obejrzyj np. jakiś śmieszny film o tematyce świątecznej, żeby wprawić się w dobry nastrój. Może „Kevin sam w domu”? Rzecz jasna, nie można zapomnieć, że jak już psychicznie uporamy się z rodziną, należy dobrze zjeść. Niestety, nadmierne jedzenie i picie miewają skutki uboczne, więc niezastąpiony „Wujek Dobra Rada” śpieszy z pomocą: Po rozkoszach stołu przyda ci się dzień wstrzemięźliwości albo jednodniowy detox, żeby odciążyć system trawienny po świątecznej rozpuście. Wygląda na to, że święta powinni obchodzić przede wszystkim masochiści. Najpierw bieganie i przygotowania, mniej więcej od Wszystkich Świętych, potem – nie wiadomo co gorsze – rodzina za stołem czy „Kevin sam w domu”, a na koniec detox. Żyć nie umierać… A na poważnie – czasem ciężko zapracowujemy sobie na rozczarowania, frustracje, poczucie samotności. Przykrych skutków samotności może doświadczyć każdy, bywa, że w rodzinie i wśród bliskich. Bo mimo wszystko, w głębi duszy tęsknimy za bliską więzią z innymi ludźmi, za duchowym doświadczeniem, które pozwoli przeżyć coś więcej niż światełka, choinkowe prezenty czy świąteczny obiad. Samotność, osamotnienie, samotny człowiek, samotny Bóg, dobre i złe strony samotności, to wątki, które przewijają się w bieżącym numerze Wiary i Munduru. Być może staną się przyczynkiem do osobistych przemyśleń. W imieniu redakcji życzę, abyśmy samotności doświadczali tylko wtedy, gdy jej potrzebujemy, nigdy z przymusu. Bóg stworzył nas do życia w więzi z sobą i ludźmi. Tylko w relacji człowiek może mieć poczucie bezpieczeństwa, rozwijać się, doświadczać szczęścia. Warto więc pamiętać, nie tylko w święta, że Jezus Chrystus przyszedł na świat, aby pojednać człowieka z Bogiem i człowieka z człowiekiem.
A gdy mnie będziecie szukać, znajdziecie mnie. Gdy mnie będziecie szukać całym swoim sercem, objawię się wam – mówi Pan. Jr 29,13.14 utraciliśmy ze swojej szczerości, spontaniczności, marzeń, dążeń i ideałów. Nie wykorzystaliśmy wszystkich szans, które się pojawiły. Czy życie może nas jeszcze czegoś nauczyć? Coś ważnego i wielkiego zaoferować? Słowo Boże, które jest jedną wielką obietnicą stwierdza, że dla człowieka pragnącego odnalezienie Boga to tylko kwestia czasu. Trzeba tylko chcieć. Szukać całym sercem. Wtedy On się nam objawi i doznamy ulgi. Otrzymamy oczekiwaną pomoc. Doświadczymy prawdziwego szczęścia i spełnienia. Czasami szukamy Boga bardzo ambitnie, nie zdając sobie sprawy z tego, że On już nas odnalazł. Przyszedł do nas w Chrystusie – swoim Synu, a naszym Zbawicielu. Przyjmując zbawcze dary w Chrystusie odnajdujemy Boga, który staje się rzeczywistością naszego życia.
Ksiądz ppłk Sławomir Fonfara – ur. 23 lipca 1968 r. w Cieszynie. Pochodzi ze Skoczowa, syn Ewy i Waldemara. W roku 1993 ukończył Chrześcijańską Akademię Teologiczną w Warszawie. W następnym roku, 20 listopada w Skoczowie, został wprowadzony w urząd duchownego Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP. Najpierw pracował jako wikariusz w swojej rodzimej parafii, potem jako wikariusz Diecezji Mazurskiej w Kętrzynie, a od 1995 r. jako wikariusz parafii w Ustroniu. Od roku 1999 pełni funkcję proboszcza w Brzegu na Opolszczyźnie. W tym samym roku został powołany do służby w Ewangelickim Duszpasterstwie Wojskowym na etacie kapelana cywilnego. W 2008 r. powołany do czynnej zawodowej służby wojskowej na etacie kapelana Wojsk Lądowych, a od października br. pełni funkcję Dziekana Wojsk Lądowych. Żonaty z Ewą, która także posiada wykształcenie teologiczne. Ma trójkę dzieci – dwie córki w wieku gimnazjalnym oraz syna w pierwszej klasie szkoły podstawowej.
3
Rok V nr 5 (28) listopad-grudzień 2012
ROZWAŻANIE SŁOWA BOŻEGO
Wtedy Jezus wołał w świątyni, ucząc i mówiąc: I znacie mnie, i wiecie, skąd jestem, a przecież sam od siebie nie przyszedłem, gdyż godzien wiary jest Ten, który mnie posłał, a którego wy nie znacie. Ja go znam, bo od niego jestem i On mnie posłał. J 7,28-29 Gdy piszę te słowa za oknem nie bieli się puch na wysokich drzewach. Dzieci nawet nie myślą o tym, aby wyciągnąć sanki z piwnicy. Mimo, że minęło już trochę czasu od Pamiątki Umarłych w sklepach nie znalazłem jeszcze żadnej świątecznej ozdoby, żadnego Mikołaja, żadnej choinki. Słowem jesień w pełni wraz ze wszystkimi swoimi polskimi, pięknymi i mniej urodziwymi atrybutami: kolorowe liście, deszcz, błoto itd. I ja. Zmotywowany napisać rozważanie właśnie świąteczne. Czy taki klimat sprzyja pisaniu rozważania o tak specyficznych świętach jak Boże Narodzenie? Z drugiej strony, czy aura i pogoda są w tych dniach aż tak ważne? Z pewnością nie. Co więcej, spora grupa naszych żołnierzy będących na misjach czytając te słowa będzie daleko od typowych polskich elementów Świąt Bożego Narodzenia. A może jest to szansa, aby spojrzeć trochę z boku na to, co wydarzy się w ostatnich dniach grudnia i skupić się tylko na świątecznym przesłaniu, a nie na tym, co wokół niego się wytworzyło? Ciężko oprzeć się wrażeniu, że sam rozważany tekst również wydaje się być mało świąteczny. Nie ma w nim dzieciątka, starego Józefa i zmęczonej podróżą Marii. Nie ma stajenki, zwierząt, niegościnnych gospodarzy, wszelkiego rodzaju karczm i gospód. Nie ma gwaru, jaki na pewno towarzyszył powszechnemu spisowi ludności. Brakuje nawet pasterzy i aniołów śpiewających pochwalne pieśni. Nie ma nic z tego, co zazwyczaj kojarzy nam się z Bożym Narodzeniem, oprócz samej osoby Jezusa Chrystusa. Ale On w przedstawionym tekście jest już dorosłym mężczyzną. Dlaczego więc nasza agenda liturgiczna proponuje ten tekst do rozważenia w Wigilię Bożego Narodzenia? Odpowiedź jest prosta. Zawiera on przesłanie, które bardzo często umyka nam w świąteczne dni. Oto Jezus mówi skąd przyszedł i od kogo pochodzi. A świat mu zwyczajnie nie wierzy, oburza się, wyciąga armaty oskarżeń o bluź-
4
ks. ppor. rez. Marcin Konieczny
nierstwo, szydzi, a w końcu skazuje na śmierć. Jezus z janowej Ewangelii to nie bezbronne dziecko w stajence, nad którym rozczula się cały chrześcijański świat. To dorosły mężczyzna. To Bóg we własnej osobie. Bóg przynoszący do świata przesłanie, którego wówczas nikt do końca nie rozumiał, a i my dzisiaj bywamy na nie głusi. Obecnie bardziej skupiamy się na zewnętrznych atrybutach świąt, co dla wielu jest powodem nie lada frustracji. Zwłaszcza wówczas, gdy uświadomią sobie, ile pieniędzy będzie trzeba znowu wydać na samą organizację świątecznych imprez, ile czasu i siły będzie trzeba poświęcić, aby to wszystko przygotować. I tym sposobem w Wigilię ludzie już nie mają siły na świętowanie. Nie mówiąc już o głębszej refleksji nad tym, co wydarzyło się w Betlejem i jakie konsekwencje rodzi to w moim prywatnym, rodzinnym, społecznym życiu. Po tak wyczerpujących przygotowaniach, jedyne czego oczekujemy to święty spokój. Jak zgoła odmienna jest optyka tych świąt dla tych, którzy poprzez sytuację zawodową zmuszeni są do przeżywania ich poza domem, z daleka od rodzin, poza całym świątecznym rozgardiaszem i wszystkimi związanymi z tym plusami i minusami. Dla tych osób wigilijno-bożonarodzeniowe przesłanie jest najważniejsze. Mówi o nim Jezus słowami apostoła Jana. Nasz Zbawca zwraca się z nim do ludzi spacerujących po krużgankach świątyni w Jerozolimie. Ci zdumiewali się, że ten, który łamie prawo sabatu, uzdrawia i głosi nową naukę, nie boi się nauczać tam, gdzie wolno to było czynić tylko prawowitym nauczycielom. Odwaga Jezusa sprowokowała myśli, których oni sami się przestraszyli. – A może On jednak jest Mesjaszem, Bożym pomazańcem? To, co mówi na to by wskazywało. To, co robi również. Ale…? To właśnie „ale” nie pozwoliło otworzyć się ludziom wówczas i nie pozwala otworzyć się dzisiaj. Otworzyć na prawdy, jakie płyną z chrześcijańskiego przesłania: miłość, dobroć, odpowiedzialność jednych za drugich. Na wybaczenie tym, którzy nam zawinili, wyciągnięcie ręki do tych, z którymi jesteśmy w konflikcie, do pokoju ze wszystkimi, którzy są wokół nas. Jezus zaryzykował, że tak otwarcie powiedział o swoim pochodzeniu, że odważył się w tak bezpośredni sposób odpowiedzieć na pytania, jakie pojawiły się w myślach tamtych ludzi. Jak duże to było ryzyko, pokazały późniejsze wydarzenia. Uczynił to jednak po to, abyśmy dzisiaj mieli pewność, że wiara w Niego nie tyle upiększa i okrasza miłą historią nadchodzące święta, ale jest najważniejszą informacją, jaką może usłyszeć człowiek. Dlatego obok najlepszych życzeń na nadchodzące święta, chciałbym życzyć nam wszystkim, abyśmy nie przechodzili obok tego przesłania obojętnie. Tak podczas najbliższych dni, jak i wówczas, kiedy po świętach pozostaną wspomnienia.
Rok V nr 5 (28) listopad-grudzień 2012
RELACJE Z PRACY KAPELANÓW EWANGELICKICH I DZIAŁALNOŚCI EDW
dopomóż Bóg. Z okazji jubileuszu została wydana książka opisująca 15 lat działalności ChSW „Korneliusz”. Na podstawie relacji www.korneliusz.org
Kurs dla Młodych Kapelanów Wojskowych Blisko 40 kapelanów różnych wyznań chrześcijańskich z krajów Unii Europejskiej i członkowskich krajów NATO zgromadziło się w Wiśle-Jaworniku na XXI Międzynarodowym Kursie dla Młodych Kapelanów Wojskowych. W dniach 10-14 września zorganizowało go Ewangelickie Duszpasterstwo Wojskowe.
www.edw.wp.mil.pl 15-lecie ChSW „Korneliusz” W dniu 8 września br. w Warszawie odbyła się międzynarodowa konferencja z okazji jubileuszu 15-lecia Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Wojskowego „Korneliusz”. Wśród zaproszonych gości byli m.in. bp płk Mirosław Wola – naczelny kapelan Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego, ks. protodiakon kpt. Andrzej Bieroza z Prawosławnego Ordynariatu Wojska Polskiego, ks. por. rez. dr hab. Mirosław Michalski – kapelan Kościoła polskokatolickiego, prezbiter Gustaw Cieślar – przewodniczący Rady Kościoła Chrześcijan Baptystów w Polsce, a także goście zagraniczni reprezentujący chrześcijańskie stowarzyszenia wojskowe z Anglii, Francji, Niemiec, Szwecji, Rosji, Mołdawii i USA. Na początku konferencji płk rez. Igor Sawicki – przewodniczący ChSW „Korneliusz” opowiedział o najważniejszych wydarzeniach minionych lat działalności, a zaproszeni goście przekazali słowa pozdrowienia. Kulminacyjnym punktem uroczystości było przyjęcie siedmiu członków stowarzyszenia oraz pięciu członków honorowych. Przyjęci otrzymali legitymacje oraz odznaki stowarzyszenia. – Noś tę odznakę i działaj ku chwale Ojczyzny, tej na ziemi i tej w niebie – powtarzał wiceprzewodniczący ChSW mjr rez. pil. Darek Wujciuk, a odznaczeni odpowiadali – Tak mi
Uczestnicy jubileuszu CHSW „Korneliusz”. Fot. www.korneliusz.org
Uczestnicy kursu w 18. Batalionie Powietrznodesantowym w Bielsku-Białej. Fot. archiwum EDW
W trakcie szkolenia odbyły się warsztaty psychologiczno-duszpasterskie, a także wykłady na temat tradycji mundurowych w polskim duszpasterstwie wojskowym oraz zadań duszpasterskich w kontekście profesjonalizacji Sił Zbrojnych w Polsce. W ramach ćwiczeń sportowych kapelani odbyli wycieczkę górską na Czantorię, a po zakończeniu poznawali Śląsk Cieszyński, o którym opowiedział wieloletni dyrektor Muzeum Beskidzkiego w Wiśle Maciej Oczkowski. Jeden dzień został poświęcony na zwiedzanie Krakowa oraz Muzeum Auschwitz-Birkenau. Kapelani byli także gośćmi 18. Batalionu Powietrznodesantowego w Bielsku-Białej, gdzie zostali przyjęci przez dowódcę jednostki ppłk. Mieczysława Bieńka i zapoznali się z zadaniami wykonywanymi przez żołnierzy batalionu. Konferencję zakończono wręczeniem stosownych zaświadczeń oraz kolacją przy ognisku. Na podstawie relacji EDW
Kapelani na przysięgach i promocjach wojskowych W sobotę 8 września, na pokładzie historycznego niszczyciela ORP „Błyskawica”, odbyła się uroczysta promocja na pierwszy stopień oficerski czterdziestu jeden absolwentów i absolwentek Akademii Marynarki Wojennej. Błogosławieństwa promowanym oficerom udzielił ks. kmdr por. Marcin Pilch, Ewangelicki Dziekan Marynarki Wojennej. Tegoroczna promocja odbyła się w roku 90-lecia morskiego szkolnictwa wojskowego. Ks. kmdr por. Marcin Pilch wziął także udział w przysiędze podchorążych w Akademii Marynarki Wojennej w Pucku. Udzielił błogosławieństwa dwudziestu pięciu podchorążym pierwszego roku nauki w akademii oraz zmówił modlitwę w intencji rozpoczętej służby. Z kolei Dziekan Sił Powietrznych ks. ppłk Wiesław Żydel wziął udział w uroczystej przysiędze, która odbyła się w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Lądowych im. gen.
5
Rok V nr 5 (28) listopad-grudzień 2012 Naczelny Kapelan Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego był także gościem obchodów Święta Wojsk Lądowych, które w dniu 16 września br. w Hajnówce zorganizował Prawosławny Ordynariat Wojska Polskiego. Uroczystościom przewodniczył Prawosławny Ordynariusz Wojskowy bp Jerzy (Pańkowski), a oprócz bp. płk. Mirosława Woli do Hajnówki przybyli m.in.: przedstawiciele Ministerstwa Obrony Narodowej, władz wojewódzkich i samorządowych oraz reprezentanci sztabu Generalnego Wojska Polskiego i Podlaskiej Straży Granicznej. Biskupa Polowego WP Józefa Guzdka reprezentował Wikariusz Generalny ks. płk January Wątroba. Na podstawie relacji MON i EDW
Otwarcie Cmentarza Wojennego w Bykowni Ks. ppłk Wiesław Żydel wraz synem Pawłem. Fot. archiwum EDW
Tadeusza Kościuszki we Wrocławiu. Dla dziekana była to szczególnie emocjonalna ceremonia, ponieważ przysięgę wojskową składał jego syn – szer. pchor. Paweł Żydel. Przysięgę, którą przyjął komendant i rektor płk prof. dr hab. Mariusz Wiatr, złożyli przyszli oficerowie rozpoczynający studia na kierunku zarządzanie w ramach korpusu medycznego osobowego oraz studenci rocznego studium oficerskiego. W środę 26 września br. uroczystość przysięgi wojskowej miała miejsce w Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Poznaniu. Przysięgę przyjął Komendant CSWL płk Zbigniew Grzesiczak, błogosławieństwa młodym żołnierzom udzielili ks. por. Grzegorz Bechta, kapelan rzymskokatolicki oraz ks. por. Tomasz Wola z EDW. Na podstawie relacji EDW
W piątek 21 września br. prezydent Bronisław Komorowski wspólnie z prezydentem Ukrainy wziął udział w uroczystości otwarcia i poświęcenia Polskiego Cmentarza Wojennego w Kijowie-Bykowni. Ewangelickie Duszpasterstwo Wojskowe reprezentował bp płk Mirosław Wola. Na cmentarzu spoczywa prawie 3,5 tys. polskich ofiar NKWD zabitych z rozkazu Stalina. Jego otwarcie jest ukoronowaniem wieloletnich wysiłków polskich władz. Prezydent w swoim wystąpieniu w szczególny sposób dziękował
Święto Wojsk Lądowych Tegoroczne obchody Święta Wojsk Lądowych zorganizowane w warszawskiej Cytadeli w dniu 329. rocznicy wiktorii wiedeńskiej miały wyjątkowy charakter. Zbiegły się one bowiem z 15. rocznicą powstania Dowództwa Wojsk Lądowych. Uroczysta zbiórka w dniu 12 września br. rozpoczęła się w samo południe, od złożenia meldunku sekretarzowi stanu Czesławowi Mroczkowi. Zgodnie z ceremoniałem wojskowym na placu stanęły poczty sztandarowe jednostek Wojsk Lądowych oraz kompania honorowa. Ewangelickie Duszpasterstwo Wojskowe reprezentował bp płk Mirosław Wola.
Duchowni różnych wyznań prowadzą modlitwę na cmentarzu w Bykowni. Fot. Paweł Supernak (PAP)
śp. Andrzejowi Przewoźnikowi, Sekretarzowi Generalnemu Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz jego następcy prof. Andrzejowi Kunertowi. Dziękował także prezydentowi Janukowyczowi za zrozumienie i wsparcie polskich działań. W uroczystości otwarcia cmentarza wzięli udział krewni ofiar, m.in. z Federacji Rodzin Katyńskich, którzy podkreślali, że uroczystość w Bykowni jest dla nich „realnym pogrzebem ojców i dziadków”. Na podstawie relacji prezydent.pl
Poligon „Anakonda”
Na uroczystości w Hajnówce przemawia bp płk Mirosław Wola, z prawej bp prof. Jerzy (Pańkowski). Fot. Marta Łuksza
6
We wtorek 25 września br., w ostatni dzień manewrów, żołnierze na Poligonie w Drawsku Pomorskim, przeprowadzili kontrnatarcie. Najpierw przeciwlotnicy niszczyli cele powietrzne przeciwnika, a następnie wykonano niszczenie zapór minowych za pomocą ładunków wydłużonych oraz natarcie pancerne czołgów Leopard 2A4. Ćwiczenia oglądali dowódcy i goście przybyli na zakończenie „Anakondy-12”. Wśród nich byli m.in. gen. Stanisław Koziej, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, Beata Oczkowicz, wiceminister obrony narodowej, gen. Mieczysław Cieniuch, szef Sztabu Generalnego WP, gen. broni Edward Gruszka, kierownik ćwiczeń – dowódca operacyj-
Rok V nr 5 (28) listopad-grudzień 2012 ny sił zbrojnych. Ewangelickie Duszpasterstwo Wojskowe reprezentował ks. por. Tomasz Wola. W „Anakondzie-12”, oprócz Polaków, uczestniczyli także żołnierze z USA i Kanady oraz z Wielonarodowego Korpusu Północ Wschód. Na podstawie relacji EDW
70. rocznica ewakuacji Armii Polskiej z ZSRR Ponad stu żołnierzy gen. Władysława Andersa, kombatantów, weteranów II Korpusu Polskiego, ich potomków oraz przedstawicieli władz państwowych udało się do Iranu, gdzie 5 października br. odbyły się uroczystości 70. rocznicy ewakuacji Armii Polskiej ze ZSRR.
RP Bronisław Komorowski, minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Stanisław Koziej, kadra kierownicza Sił Zbrojnych, przedstawiciele władz samorządowych oraz duchowieństwa. Kościoły ewangelickie reprezentował Ewangelicki Biskup Wojskowy bp płk Mirosław Wola. Na podstawie relacji SG WP
Otwarcie biblioteki Akademii Marynarki Wojennej W poniedziałek 1 października odbyło się uroczyste otwarcie i poświęcenie nowego gmachu biblioteki oraz centrum audytoryjno-informacyjnego w Gdyni. Ze strony Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego aktu poświęcenia dokonał ks. dziekan kmdr por. Marcin Pilch. Otwarta biblioteka to jeden z najnowocześniejszych obiektów tego typu w Polsce. Po uroczystym otwarciu gmachu nastąpiła inauguracja roku akademickiego Akademii Marynarki Wojennej, po raz pierwszy w nowym audytorium. Na podstawie relacji EDW
Pochowano szczątki 601 żołnierzy
Modlitwa na cmentarzu Dulab w Teheranie. Fot OP WP
W trakcie obchodów delegacja odwiedziła cmentarz Dulab w Teheranie oraz Isfahan, gdzie w czasie wojny działało ponad 20 szkół z internatami dla polskich dzieci, a także cmentarz w Bander-e Anzali, do którego statkami ze Związku Radzieckiego przybywali ewakuowani. We wszystkich tych miejscach odmówiono modlitwy, które prowadzili: bp Józef Guzdek, Rzymskokatolicki Ordynariusz Wojskowy, bp płk Mirosław Wola, Ewangelicki Biskup Wojskowy oraz ks. płk Eugeniusz Bojko z Prawosławnego Ordynariatu Wojskowego. Odczytany został także apel poległych z udziałem żołnierzy Batalionu Reprezentacyjnego WP. Na podstawie relacji OP WP
Konferencja psychologów wojskowych Z udziałem blisko 140 osób: psychologów jednostek wojskowych, oficerów wychowawczych oraz przedstawicieli duszpasterstw wojskowych w dniach 9-10 października br. odbyła się w Policach II Konferencja Psychologów WP. Celem zorganizowanej przez Departament Wychowania i Promocji Obronności konferencji było przeprowadzenie analizy funkcjonowania psychologii w Wojsku Polskim. Poruszono także zagadnienie współpracy psychologów z kapelanami wojskowymi. Dwudniowe spotkanie dało możliwość wymiany poglądów, doświadczeń i opinii uczestników konferencji. Ewangelickie Duszpasterstwo Wojskowe reprezentował ks. kmdr Marek Loskot. Na podstawie relacji EDW
Święto Sztabu Generalnego WP W czwartek 25 października br. odbyły się uroczystości 94. rocznicy utworzenia Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Obchody zaszczycili swoją obecnością: prezydent
W piątek 26 października br. na poznańskim Miłostowie, w wojskowym sektorze cmentarza, zostały pochowane szczątki 601 żołnierzy, którzy zginęli podczas II wojny światowej na terenie Wielkopolski. Przed zbiorowym pochówkiem odbyła się ceremonia pogrzebu, w którym wzięły udział m.in. rodziny żołnierzy, których los nie był znany przez kilkadziesiąt lat. Większość pochowanych żołnierzy w czasie wojny walczyło po stronie niemieckiej, ale wśród nich byli Kaszubi, Ślązacy oraz obywatele innych krajów. Część osób udało się zidentyfikować na podstawie nieśmiertelników. Reszta pozostaje bezimienna. Na zakończenie wiązankę kwiatów złożyli m.in. przedstawiciele prezydenta Poznania. Pogrzeb prowadził kapelan Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego ks. mjr Tadeusz Jelinek. Na podstawie relacji EDW
Obchody 11 listopada w kraju i za granicą Przedstawiciele Kościołów: ewangelicko-augsburskiego, rzymskokatolickiego oraz prawosławnego towarzyszyli premierowi Donaldowi Tuskowi w wizycie w Kosowie. W dniu Święta Niepodległości 11 listopada premier odwiedził żołnierzy i policjantów pełniących zadania w ramach misji w Kosowie. Ewangelickie Duszpasterstwo Wojskowe reprezentował bp płk Mirosław Wola, który w czasie mszy świętej w Camp Bondsteel skierował słowo pozdrowienia do żołnierzy kontyngentu KFOR (misja NATO) oraz policjantów służących w misji EULEX (misja Unii Europejskiej) oraz poprowadził modlitwę. W kraju obchody Święta Niepodległości zorganizowała m.in. Parafia Ewangelicko-Augsburska w Bydgoszczy, która zaprosiła mieszkańców miasta na koncert muzyki związanej z historią Polski. Wystąpiła Orkiestra Muzyków Bydgoskich EMBAND pod batutą Ewy Makuli. W słowie skierowanym do uczestników koncertu ks. kmdr Marek Loskot zacytował słowa pieśni ewangelickiej „Pochwal, mój duchu, Mocarza wielkiego wszechświata! Niechaj się w sercu mym prośba z podzięką przeplata”. Podkreślił, że jej przesłanie wpisuje się w Święto Niepodległości, ponieważ w modlitwie dziękujemy za czasy minione i prosimy o przyszłość, jakiej z ręki Bożej pragniemy. Na podstawie relacji premier.gov.pl oraz EDW
7
Rok V nr 5 (28) listopad-grudzień 2012
WIENIEC NADZIEI Anna Hopfer-Wola
Nazywa się go stroikiem lub wianuszkiem. Ma kształt okręgu, jest zaplatany z żywych bądź sztucznych gałązek świerku, jodły albo sosny. Miewa od jednej do dwudziestu czterech świeczek, nie licząc innych ozdób. Niektórzy na wzór skandynawski wieszają go na wstążkach przy suficie, inni umieszczają na stole i zapalają świece w czasie rodzinnych posiłków. Czasem nawet bywa zanoszony na groby bliskich. O czym mowa? O wieńcu adwentowym. Większość ewangelickich rodzin w niedzielę rozpoczynającą Adwent zapala pierwszą z czterech świec na indywidualnie udekorowanym wieńcu z gałązek świerkowych. Pierwszy wieniec wykonał przy pomocy dzieci pastor Johann Hinrich Wichern. W Polsce, poza nielicznymi przypadkami, człowiek zupełnie nieznany, w Niemczech człowiekinstytucja, uznawany za twórcę nowoczesnej diakonii. W dwusetną rocznicę jego urodzin wspomniano słowa prezydenta Niemiec Theodora Heußa, który 1951 r. powiedział o Wichernie: „Nie miał czasu być wybitnym teologiem, ponieważ zbyt mocno był skupiony na praktycznej pomocy potrzebującym” (Uwe Birnstein „Der Erzieher. Wie Johann Hinrich Wichern Kinder und Kirche retten wollte“, Wichernverlag, Berlin 2007). Zapraszam na krótką podróż do Hamburga, do sierocińca zwanego „Rauhes Haus” (istnieje do dzisiaj), gdzie wraz z porzuconymi dziećmi żył i mieszkał twórca tej pięknej symboliki oczekiwania na narodziny Jezusa Chrystusa.
Wichern – złamana kariera Johann Hinrich Wichern urodził się 24 kwietnia 1808 r. w Hamburgu jako najstarszy syn radcy prawnego. Ojciec Johanna, choć pracę zaczynał jako furman, dzięki swoim zdolnościom i pracowitości, osiągnął stanowisko notariusza i tłumacza przysięgłego. Dzięki wykształceniu pokonał wiele szczebli w ówczesnej drabinie społecznej. Jednocześnie dbał o edukację swoich dzieci. Mały Johann chodził do prywatnej szkoły prowadzonej według nowoczesnej wtedy idei pedagogicznej Pestalozziego. W 1818 r. dostał się do gimnazjum Johannneum, założonego w XVI w. przez Jana
8
Bugenhagena, zwolennika reform Marcina Lutra. Chłopiec uczył się dobrze i chętnie i wydawało się, że czeka go wygodne, dostatnie życie urzędnika lub naukowca. Scenariusz był jednak inny. Po długiej i wyczerpującej chorobie płuc umiera ojciec młodego Wicherna. Sytuacja finansowa rodziny z dnia na dzień staje się katastrofalna, a Johann, najstarszy z siedmiorga rodzeństwa, wraz z matką, zostaje współodpowiedzialny za utrzymanie pozostałych sześciorga dzieci. Mimo okoliczności postanawia nie przerywać nauki, a dodatkowo udzielać korepetycji i uczyć gry na fortepianie w domach zamożnych hamburskich przedsiębiorców. Szybko daje się poznać jako wrażliwy, uczciwy, uzdolniony muzycznie, nieco zbyt poważny, jak na swój wiek, młody chłopiec.
Pomiędzy światem elit i nędzarzy Niestety, w 1826 r. musi ze smutkiem opuścić Johanneum ze względu brak możliwości dalszego płacenia za naukę oraz przeciążenie obowiązkami. Podejmuje pracę jako nauczyciel w prywatnej szkole z internatem. Praktyczna praca z dziećmi, przeżywanie codziennych porażek i sukcesów pedagogicznych inspiruje go do pisania pamiętnika. Zaczyna opisywać upływające dni, a przede wszystkim przemyślenia związane z wewnętrznym rozwojem duchowym. Wichern, mimo bardzo skromnych warunków życia, na co dzień otoczony był ludźmi nauki, sztuki, literatury. Uczestniczył w ich życiu, towarzyszył ich dysputom, korzystał z ich gościny. Dla człowieka inteligentnego, wrażliwego na piękno, ale pochodzącego z szarego, brudnego przedmieścia, kontakt z wypielęgnowanymi elitami hamburskich domów to kontrast trudny do uniesienia, ale i wzbogacający. Zaczyna od podszewki poznawać dwa niestykające się ze sobą światy – świat elit oraz świat nizin społecznych. W najgorszej dzielnicy Johann wciąż nie poddaje się w walce o możliwość kontynuowania kształcenia i nadrabia wieczorowo maturę. Nie przestaje też pracować. Zamożni i piastujący wysokie funkcje państwowe pracodawcy Wicherna, przyglądając się jego zaangażowaniu, szczerości, pracowitości oraz w uznaniu dla jego wytrwałości, fundują mu stypendium oraz roczną rentę, umożliwiającą studiowanie teologii. Rozpoczyna studia na uniwersytecie w Getyndze, potem przenosi się do Berlina. Jego praca naukowa nie zostaje wysoko oceniona. Jest postrzegany, jako przeciętny teolog. Biografowie zgodnie przyznają, że Wichern był urodzonym praktykiem. W 1832 r. Wichern obejmuje swoje pierwsze miejsce pracy w Kościele. Niestety, znowu pech. Nie ma dla niego miejsca jako pastora. Pierwszy zwierzchnik Wicherna, pastor Rautenberg, zafascynowany angielskim projektem tzw. „szkółek niedzielnych” powierza zapalonemu, młodemu teologowi z zacięciem pedagogicznym, zorganizowanie
Rok V nr 5 (28) listopad-grudzień 2012 podobnej formy edukacji przykościelnej na gruncie hamburskim. Wichern zostaje oddelegowany do dzielnicy St. Georg. To najgorsza część miasta, wtedy przedmieścia. Siedlisko nędzy, prostytucji, chorób i nieszczęść. Wichern ma za zadanie zorganizować niedzielną naukę czytania i pisania dla dzieci. W tygodniu jest to niemożliwe, ponieważ dzieci muszą pracować na utrzymanie swych rodzin. Otaczają go też sieroty oraz zaniedbane wychowawczo, dziko żyjące, bezdomne wyrzutki społeczne. Podczas swej pracy Wichern nadal, starym przyzwyczajeniem, robi notatki z obserwacji każdego ucznia. Zapisuje postępy, spostrzeżenia co do wyglądu, zachowania, stanu zdrowia, potrzeb. Naukę czytania i pisania określa jako lekarstwo dla oczyszczenia duszy i pierwszy poziom do samodzielności w myśleniu.
Dać szansę dzieciom Po roku pracy w szkółce niedzielnej stwierdza, że nie jest w stanie pomóc dzieciom, jeśli nie wydobędzie ich z mizerii codzienności. Weekendowy trud idzie na marne w ciągu tygodnia. Opracowuje strategię całościowej pomocy dzieciom. Dzięki zdobytej dotacji zakłada pierwszy ośrodek pobytu stałego dla dzieci trudnych wychowawczo w Horn koło Hamburga. 12 września 1833 r. notariusz Sieveking w darowiźnie przekazuje działkę oraz pieniądze na wybudowanie domu dla sierot zwanego „Rauhes Haus”. Wichern wprowadza się tam wraz z matką i siostrą. Podejmuje pracę na rzecz dzieci za niewielkie wynagrodzenie, prawo do mieszkania i żywienia się razem z dziećmi. Po roku żeni się, a świeżo poślubiona małżonka obiecuje zostać etatową mamą. W ten sposób Wichern tworzy pierwszą w Niemczech oraz jedną z pierwszych w Europie strukturę istniejącą i funkcjonującą do dzisiaj – rodzinnych domów dziecka. Do domu przyjmuje przede wszystkim chłopców zagrożonych demoralizacją, trudnych wychowawczo. W czasie pobytu w ośrodku, w którym można było gościć bez ograniczeń czasowych, nawet do osiągnięcia pełnoletniości, dzieci miały zostać odzyskane dla społeczeństwa i zintegrowane w szeroko pojętą rodzinę chrześcijańską. Celem Wicherna było zahartowanie dzieci i przygotowanie ich do niełatwego życia w biedzie, ale z godnością i za środki samodzielnie wypracowane. Żyć nowym, milczeć o starym Przyjęcie do domu było poprzedzone symbolicznym uwolnieniem od wcześniejszego życia. Każde nowe dziecko było kąpane, obcinano mu włosy, dostawało nowe, czyste, schludne ubranie. Zawierano z nim także umowę milczenia na temat wcześniejszego życia i zdarzeń, które doprowadziły do tego, że znalazło się w ośrodku. Chyba że z biegiem czasu dziecko samo chciało o tym opowiedzieć. Była to jego wolna wola. Równocześnie z przekroczeniem progu domu przebaczano wcześniejsze występki i niepowodzenia. Dziecko rodziło się na nowo. Było to podstawą nawiązania nici zaufania między wychowankiem i podopiecznym. Starano się, by jeden wychowawca miał co najwyżej dwóch wychowanków, a najlepiej jednego. Pobyt w domu był dobrowolny. Nie było zamków, krat, kar cielesnych. Wichern dawał dzieciom możliwość wyboru. Uważał, że sukces pedagogiczny osiągnie w momencie, gdy wychowanek z własnej i nieprzymuszonej woli będzie starał się kroczyć drogą dobrego naśladowcy Chrystusa i zechce należeć do jego rodziny. Dzieci uczyły się praktycznych zawodów. Do dyspozycji miały warsztaty szewskie, stolarskie, tkackie, szklarskie,
malarskie, drukarskie i rolnicze. Wytwarzano tam też wszystko, co potrzebne było do życia małej społeczności, tak by była samowystarczalna. Wichern wprowadził rytuał tygodniowych rozmów indywidualnych między nim a wychowankami oraz grupowych rozmów pedagogicznych bez udziału wychowanków. Jeden dzień w tygodniu przeznaczony był na otwarte wylanie żalów, frustracji, wyjaśnienie konfliktów. Raz w tygodniu dzieci szły na nabożeństwo do kościoła w mieście. Codziennie, rano lub przed snem, czytano opowieści biblijne. Zmawiano indywidualne modlitwy przed snem. Urodziny i rocznice przybycia do ośrodka były świętowane wyjątkowo hucznie i osobiście. Wychowanek mógł na ten dzień zaprosić rodzinę i samodzielnie zaplanować przebieg uroczystości. Otrzymywał prezent, o który poprosił, a wszystkie czynności dnia, nabożeństwo, rozważania poświęcone były jubilatowi.
Wychowawcy starali się utrzymywać kontakt z rodziną dziecka. Odwiedzali ją, proponowali pomoc oraz wsparcie wychowawcze. Dzisiaj nazwano by to prognozą rokującą na powrót dziecka. Próbowano, najbardziej jak się da, porządkować relacje rodzinne przed powrotem dziecka do domu. Wychodzono z założenia, że skoro powraca nowy człowiek, to i rodzina musi się odnowić. Prowadzono więc kompleksowy projekt terapeutyczny. W praktyce jednak powrót okazywał się rzadko możliwy.
„Rodzina” na całe życie Gdy wychowanek osiągał wiek dojrzały i opuszczał ośrodek, Wichern poprzez swoje znajomości starał się pośredniczyć w poszukiwaniu pracy i mieszkania dla niego. Dzieci przez całe życie miały należeć do „rodziny” ośrodka. Organizowano dla nich spotkania i święta, tak jak w rodzinach, aby nie tracić kontaktu i w razie potrzeby wesprzeć wychowanka odpowiednio szybko i konkretnie. Wichern pracował według autorskiego konceptu wychowawczego, pełnego symboliki i odniesień biblijnych. Był przekonany, że najlepiej uczy się na przykładach, dlatego wymyślił wieniec adwentowy. Ten pierwszy miał 24 świeczki: dwadzieścia mniejszych koloru czerwonego, na każdy powszedni dzień Adwentu oraz cztery większe, białe, zapalane w niedziele. 24 dni Adwentu, jako czas radosnego oczekiwania na narodziny Jezusa, stały się w ten sposób bardziej czytelne dla dzieci, a ciepłe światło świec dawało nadzieję i szansę na nowy początek, jakie niesie ze sobą nowonarodzony Jezus Chrystus. Anna Hopfer-Wola – prawnik, wolontariusz Punktu Konsultacyjnego Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie w Warszawie.
9
Rok V nr 5 (28) listopad-grudzień 2012
WYDARZENIA Z KOŚCIOŁA EWANGELICKO-AUGS www.luteranie.pl
Nagrody Kulturalne Śląska
Podczas dwudniowych uroczystości 14 i 15 września na Zamku Książ spotkało się około 350 osób związanych z kulturą i działalnością polsko-niemiecką. W czasie spotkania rozdano tegoroczne Nagrody Kulturalne Śląska. Wyróżnienia dla polskich i niemieckich twórców, zasłużonych dla śląskiej kultury w tym roku trafiły do reżyserki Ute Badury oraz historyka sztuki dr. Piotra Oszczanowskiego. Nagroda jest wspólnym przedsięwzięciem niemiecko-polskim, którego celem jest wspieranie pielęgnowania i rozwoju śląskiego dziedzictwa kulturowego.
Forum Ewangelickie
W Wiśle w dniach 15-17 września miały miejsce obrady XVIII Forum Ewangelickiego, którego temat brzmiał: „Rządy autorytetów a kondycja demokracji w Kościołach ewangelickich”. Mottem przyświecającym obradom były słowa prof. Jana Szczepańskiego: „Radzić sobie z przyszłością to znaczy przede wszystkim nie odkładać spraw domagających się rozwiązania dzisiaj”. Inspiracją tak sformułowanego tematu oraz wyboru miejsca Forum była postać bp. Juliusza Bursche.
10
Prezent pod choinkę
Nagroda imienia Matki Ewy
Początkiem października ruszyła akcja charytatywna „Prezent pod choinkę”, która polega na przygotowaniu prezentów świątecznych dla najuboższych dzieci na Ukrainie. To już dwunasta edycja tej ogólnopolskiej akcji charytatywnej, organizowanej przez Centrum Misji i Ewangelizacji Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, przy współudziale Diakonii oraz Stowarzyszenia Joannici Dzieło Pomocy-Oddział Śląski.
Siostra Marta Grudke została pierwszą laureatką Nagrody „Ostoja Pokoju” imienia Matki Ewy. Uroczyste wręczenie wyróżnienia miało miejsce 30 września w parafii w Bytomiu-Miechowicach. Nagroda została ustanowiona wspólnie przez miasto Bytom, samorządy województwa śląskiego, opolskiego i dolnośląskiego oraz luterańską Diecezję Katowicką. Wyróżnienie ma upamiętniać Ewę von Tiele-Winckler oraz dzieło jej życia – dom opieki „Ostoja Pokoju” w Miechowicach. Ma być także uhonorowaniem osób i podmiotów zajmujących
Zjazd młodzieży ewangelickiej
Ogólnopolski Zjazd Młodzieży Ewangelickiej odbył się w dniach od 28 do 30 września w Węgrowie (woj. mazowieckie), w jednej z najstarszych parafii Kościoła. Hasło zjazdu brzmiało: „Kocha, lubi, szanuje...” Na różnorodny w formie i przekazie program składały się koncerty, filmy, czas modlitwy, spotkania, seminaria, warsztaty, wykłady i nabożeństwa.
Fot. luteranie.pl
W dniach 21-23 września br. w Warszawie odbyło się XXI Forum Kobiet Luterańskich. Tematem spotkania były „Nowe-stare wyzwania Kościoła”. W Forum brały udział kobiety reprezentujące parafie ewangelickie z Polski oraz zaproszeni goście z Czech, Rosji i USA. Tematykę zaprezentowano w referatach diakon Aleksandry Błahut-Kowalczyk „Ludzie Biblii wobec życiowych doświadczeń” oraz ks. Marka Londzina „Człowiek współczesny wobec życiowych doświadczeń”. Odbyły się także tematyczne grupy dyskusyjne. Spotkanie zakończono nabożeństwem w kościele Świętej Trójcy.
się działalnością społeczną i charytatywną na rzecz mieszkańców z terenu województw śląskiego, opolskiego i dolnośląskiego.
Powstaje „Senior Residence” w Katowicach
21 września br. roku w Katowicach odbyła się uroczystość wmurowania kamienia węgielnego pod nowy dom dla osób starszych „Senior Residence”, budowany przez Diakonię Neuendettelsau we współpracy z polską firmą Millenium Inwestycje. Nowy obiekt będzie oferował 198 miejsc opieki w dwóch budynkach, w pokojach jedno i dwuosobowych. W uroczystości wzięli udział rektor Diakonii Neuendettelsau prof. Hermann Schoenauer, bp Tadeusz Szurman, władze miasta i przedstawiciele Diakonatu Eben Ezer.
Jubileusz ks. prof. Manfreda Uglorza
W Starym Bielsku, w kościele w którym przez wiele lat był proboszczem, obchodził jubileusz 50-lecia ordynacji ks. prof. Manfred Uglorz. Gratulacje i życzenia przekazali m.in.: ks. prof. Bogusław Milerski, rektor ChAT, senator Marcin Tyrna, przedstawiciele rady parafialnej. Odczytano także list gratulacyjny od Biskupa Kościoła. W wystąpieniu jubilat przypomniał swoją drogę duchownego oraz poglądy teologiczne, a wraz z życzeniami otrzymał dwie publikacje – księgę jubileuszową oraz pierwszy egzemplarz jego najnowszej książki „Izrael ludem Jahwe”. Fot. luteranie.pl
Forum Kobiet Luterańskich
Ekumeniczny Tydzień Biblii
Mottem Ekumenicznego Tygodnia Biblii (1-7 października) były słowa z 2 Listu do Koryntian: „Moc bowiem
Rok V nr 5 (28) listopad-grudzień 2012
BURSKIEGO W POLSCE ks. Adam Malina
osiąga swój cel w słabości”. Wokół głównego hasła skupiała się tematyka spotkań m.in. nabożeństwa młodzieżowego w Żorach, spotkania ze Słowem Bożym w Będzinie oraz sympozjum poświęconego Biblii w Bibliotece Śląskiej w Katowicach. Na przewodnim wersecie homilię oparł także bp Grzegorz Kaszak z Kościoła rzymskokatolickiego. Wygłosił ją na zakończenie Tygodnia, w trakcie ekumenicznego nabożeństwa w Katowicach.
wygłosił rektor uczelni ks. prof. Bogusław Milerski.
Inauguracja roku akademickiego w ChAT
Uroczystości rozpoczęcia roku akademickiego w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie przewodniczył nowy rektor ks. prof. dr hab. Bogusław Milerski. ChAT jest uczelnią
Fot. luteranie.pl
W dniu 6 października w Warszawie podczas ekumenicznej gali „Ubi Caritas” zostały wręczone Nagrody Diakonii Polskiej dla ludzi wyróżniających się w pracy na rzecz potrzebujących. Główną nagrodę – statuetkę Miłosiernego Samarytanina – za rok 2012
otrzymała Kinga Januszko z parafii w Sorkwitach. Wyróżnienia zostały przyznane wolontariuszkom parafii ewangelickiej w Zabrzu: Joannie Głogowskiej i Irmgardzie Wacławik.
Ekumeniczny Uniwersytet Trzeciego Wieku
Dnia 23 października w kościele Świętej Trójcy w Warszawie odbyła się inauguracja pierwszego w Polsce Ekumenicznego Uniwersytetu Trzeciego Wieku (EUTW). Projekt powstał z inicjatywy grupy osób związanych z luterańską parafią Świętej Trójcy i spotkał się z przychylnością oraz wsparciem Polskiej Rady Ekumenicznej oraz Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej (ChAT), która sprawuje nadzór naukowy nad przedsięwzięciem. Okolicznościowy referat pt.: „Ekumeniczny wymiar kształcenia ustawicznego”
Fot. luteranie.pl
Nagrody Diakonii Polskiej
ekumeniczną, kształcącą na wydziałach pedagogicznym i teologicznym. Jest także jedyną państwową uczelnią w Polsce kształcącą duchownych Kościołów chrześcijańskich (poza rzymskokatolickim) na poziomie akademickim – magisterskim i doktoranckim. Uroczystość, odbyła się 9 października, a wzięli w niej udział m. in. zwierzchnicy Kościołów Polskiej Rady Ekumenicznej i władze innych uczelni.
Nagroda „Śląski Szmaragd”
Po raz dziewiąty Rada Diecezjalna Diecezji Katowickiej przyznała Nagrodę „Śląski Szmaragd”. Laureatami zostali: redaktor Tadeusz Kijonka oraz prof. dr hab. Daniel Kadłubiec. Wręczenie nagród odbyło się w czasie nabożeństwa w Święto Reformacji 31 października w kościele ewangelickim w Katowicach. Nabożeństwo miało charakter ekumeniczny i międzynarodowy, a kazanie wygłosił bp Jan Wacławek, zwierzchnik Śląskiego Kościoła Ewangelickiego Augsburskiego Wyznania w Republice Czeskiej. Oprócz tegorocznych laureatów, gości z kraju i zagranicy, w nabożeństwie uczestniczyli laureaci nagrody z poprzednich lat, m.in. abp Damian Zimoń, prof. Jerzy Buzek, prof. Grażyna Szewczyk.
Dziedzictwo protestanckie w Trójmieście
W dniach 21-22 października odbyła się w Sopocie i Gdańsku międzynarodowa konferencja naukowa pod hasłem: „Dziedzictwo protestantyzmu w Gdańsku, Gdyni i Sopocie oraz w perspektywie europejskiej”. Konferencję rozpoczęło niedzielne nabożeństwo oraz otwarcie w Parku Południowym w Sopocie wystawy plenerowej poświęconej wybitnym ewangelikom Trójmiasta. Sesja popołudniowa odbyła się w sopockim ratuszu. W jej trakcie goście wysłuchali pięciu referatów. Obrady kontynuowano 22 października w Gdańsku, w Muzeum Historycznym Miasta Gdańska w Ratuszu Głównym.
Obchody Święta Reformacji
Podczas tegorocznego Święta Reformacji, oprócz nabożeństw w kościołach, odbyło się kilka nietypowych wydarzeń. W Katolickim Uniwersytecie Lubelskim miało miejsce sympozjum ekumeniczne, zaś w Bielsku-Białej młodzież spotkała się na kolejnej „Nocy z Lutrem”. Od wieczora odbywały się średniowieczne animacje, spotkania z ceramiką średniowieczną, nauka tkania, gry i zabawy z tamtego okresu. Spotkanie zakończyło się świątecznym nabożeństwem z Komunią Świętą.
Obradował Synod Kościoła
W dniach od 26 do 28 października br. w Bielsku-Białej odbyło się kolejne posiedzenie Synodu Kościoła. Była to druga sesja XIII kadencji najwyższej władzy Kościoła luterańskiego w Polsce. Zadaniem Synodu w czasie jesiennej sesji było m.in. przyjęcie sprawozdania budżetowego Konsystorza Kościoła oraz uchwalenie preliminarza finansowego Kościoła na rok 2013. Dyskutowano także o programie przygotowaczym do jubileuszu 500-lecia Reformacji oraz nad projektem stanowiska Synodu w sprawie małżeństwa, rodziny i seksualności.
11
Rok V nr 5 (28) listopad-grudzień 2012
Żołnierz na misji Andrzej Korus
Gwiazdy ONZ nie ma i raczej nie będzie W ubiegłym roku pojawiła się wiadomość elektryzująca środowisko „misjonarzy” – będzie Gwiazda ONZ! Na fali euforii sam napisałem tekst opublikowany w jednym z poprzednich numerów Wiary i Munduru (Rok V nr 1, styczeńluty 2012). Od spotkania Zarządu Głównego Stowarzyszenia Kombatantów Misji Pokojowych 16 grudnia 2011 r. minęło już trochę czasu. Zapał opadł, a obserwując perypetie z obecnymi Gwiazdami śmiem wątpić, że Gwiazda ONZ zostanie ustanowiona. Przyjrzyjmy się faktom. Fakt pierwszy: moi przyjaciele, którym „należy się” któraś z Gwiazd, oczekują na jej nadanie średnio dwa lata. Wojskowe Komendy Uzupełnień mają wiele pracy z powiadamianiem o nadaniu Gwiazdy bohaterom Iraku, Afganistanu, Czadu, Konga czy basenu Morza Śródziemnego, czyli tym, którzy są już pod kapeluszem. Zgodnie ze starą – nie tylko wojskową – zasadą, wyróżnianie i karanie powinno się odbywać w jak najkrótszym czasie od zaistnienia zdarzenia. Fakt drugi: 4 maja br. ustanowiono Gwiazdę Załóg Lotniczych. Honorowe odznaczenie głównie dla uczestników misji ORLIK oraz operacji powietrznych NATO. Kontyngenty niewielkie, a więc i nadań będzie niewiele. Fakt trzeci: pomiędzy grudniem 2011 a majem 2012 było wystarczająco dużo czasu, aby opracować materiały niezbędne do ustanowienia Gwiazdy ONZ. Tym bardziej, że wielką pomoc oferowało Stowarzyszenie Kombatantów Misji Pokojowych ONZ. Fakt czwarty: nawet medale za wojnę nadaje się w określonym czasie od jej zakończenia. Jak wyróżnić tych, którzy na misjach UN byli np. w latach sześćdziesiątych? Fakt piaty: bicie Gwiazdy kosztuje. Dla przypomnienia podaję liczbę osób, którym jakakolwiek Gwiazda przysługuje. To około 100 tysięcy osób, wliczając w to Irak, Afganistan, Czad, Kongo, niebo nad m.in. wschodnioeuropejskimi członkami NATO, no i oczywiście Morze Śródziemne, ale tylko „mokre”! Bo Bałkany swojej Gwiazdy też się chyba nie doczekają. Może najwyżej jakieś okucie do Gwiazdy Morza Śródziemnego. Według moich, bardzo niedokładnych, obliczeń wychodzi, że kandydatów do Gwiazdy ONZ byłoby około 60 tysięcy. Co więc z powyższych faktów wynika? Ano to, że na Gwiazdę ONZ raczej nie ma co liczyć. Co powinni zrobić weterani misji ONZ, aby mieć swoją upragnioną Gwiazdę?
12
Jest rozwiązanie. Po pierwsze ustanowić Gwiazdę ONZ z mocą wsteczną od lat sześćdziesiątych. Po drugie zastosować powszechny zwyczaj stosowany w okresie II Rzeczypospolitej – insygnia Gwiazdy osoba odznaczona będzie sama wykupywać w np. Mennicy Państwowej. Śmieszne? Tylko z pozoru. Wykrwawiona w bojach o utrwalenie niepodległości swoich granic II Rzeczpospolita nie miała pieniędzy na bicie medali. Znaleziono rozwiązanie: kapituła odznaczenia występowała np. do Prezydenta RP o nadanie go konkretnej osobie. Odznaczony mógł na podstawie stosownego zaświadczenia wykupić medal i miniaturkę w zakładzie grawerskim. Ceny, w zależności od zakładu, były różne. Jeżeli odznaczonego nie stać było na insygnia lub nie chciał go z innych względów, nie wykupywał. Ja medal Pokojowej Nagrody Nobla z 1988 r. wykupiłem (!) w 2012 r. Jak wyróżniony Gwiazdę sam kupi, to może wtedy ją bardziej uszanuje. Jestem obserwatorem internetowych aukcji. Wielokrotnie widziałem wystawiane na sprzedaż Gwiazdy z legitymacjami na konkretne nazwisko. Ceny różne, od 35 zł za replikę do 750 zł za oryginał nadaniowy z legitymacją. Często pytałem „dlaczego Pan sprzedaje tak honorowe odznaczenie?”. Ci od oryginałów odpowiadali najczęściej: „bo potrzebuję pieniędzy na życie”. Trudno mi to skomentować. Takie jest czasami życie weterana-odznaczonego. Jacek Wolfram w swojej książce „STARS AND STRIPES” napisał o tzw. Medalu Honoru USA – „(…) Jest objęty szczególną ochroną prawa federalnego. (...) Jest dobrem dziedziczonym… W przypadku braku spadkobierców lub zainteresowania ze strony rodziny medal przechodzi w ręce państwa i trafia do muzeum. (..) Nie można go sprzedać na rynku cywilnym. Państwo ma prawo i praktycznie wyłączność pierwokupu (…) przy zachowaniu bardzo wysokich cen rynkowych”. (Jacek Wolfram, „STARS AND STRIPES”, Cerekwica: Siling, 2012).
Projekt Gwiazdy ONZ autorstwa Magdaleny Sąsiadek
Rok V nr 5 (28) listopad-grudzień 2012
Boże Narodzenie 1914 roku Moc bożonarodzeniowej kolędy w szczególny sposób ujawniła się brytyjskim i niemieckim żołnierzom, spędzającym świąteczny czas w okopach Wielkiej Wojny Światowej. Zastygły od miesięcy front wrzucił na dno pokrytych błotem okopów żołnierzy walczących stron. Bezustanne ataki na pozycje nieprzyjaciela, bohaterskie obrony i kontrataki, przelatujące nad głowami pociski oraz codzienna danina krwi i życia, stały się tragiczną rzeczywistością milionowych armii. Umęczeni, zawszeni i brudni żołnierze nie przypominali tych dziarskich mężczyzn z pierwszych tygodni wojny. Otoczeni wilgocią błotnistych ścian okopów, smrodem rozkładających się trupów, tracili nadzieję na rychłe zakończenie wojny i powrót do swoich domów. Przeżyć godzinę, dzień czy tydzień było najwyższym wyzwaniem. Nie wiedząc, że wojna potrwa jeszcze długie lata, wierzyli w jej honorowy przebieg, traktując żołnierzy po drugiej stronie linii frontu jak przeciwnika, ale i człowieka. Nie wroga. Byli nawet w swoisty sposób zaciekawieni swoim wyglądem, odmiennymi mundurami, językiem i tembrem podawanych przez oficerów komend. To przecież dopiero pierwszy rok wojny. Wcielony do armii niemieckiej Stanisław Pacholczyk wykopał saperką w bocznej ścianie okopu niszę, która stała się jego domem na długie tygodnie. Po pewnym czasie przestały już mu przeszkadzać sączące się krople wody, przenikająca wilgoć, zimno, fetor i brud. Wraz ze swoim potężnie zbudowanym kolegą, którego imię i nazwisko pochłonęła niepamięć, pędzili okopowe życie. Byli krajanami. Stanisław z wielkopolskiego Bojanowa, a jego kolega z niedalekiej Lissy. Obydwaj byli niemieckimi poddanymi z polskim rodowodem. Wojenna zawierucha wyrwała ich z rodzinnych domów. Odebrała pracę, bliskich i plany na przyszłość. Wegetowali od wystrzału do wystrzału i od listu do listu. Wieczorem 24 grudnia roku 1914 było zimno. Temperatura spadła kilka kresek poniżej zera i okopowe błoto trochę zamarzło. Stanisław w rozmowie z kolegą zdziwił się, że „dzisiaj kanonów nie słychać, a i w dzień jakoś ciszej było, jakby wystrzałów mniej”. Do ich świadomości dociera cisza na linii okopów. Nikt nie strzela. Wraz z nadchodzącym mrokiem nocy przypominają sobie, że to wigilia Narodzenia Pańskiego. Czas, kiedy w wielkopolskich domach wszyscy siedzą już przy stołach i łamiąc się opłatkiem składają sobie życzenia. Cisza. Stanisław widzi chyboczące ogniki świec zapalanych przez kolegów w okopowych niszach. Sam także wyciąga schowaną w plecaku świeczkę. Po chwili blady ognik odmienia okopową noc. W oddali, z innych okopowych zakamarków dochodzi kolęda „Stille Nacht, heilige Nacht!” Kolega wyciąga organki i cicho, cichuteńko zaczyna grać. Stanisław oczyma duszy widzi twarze bliskich: ojca Marcina, matki Anny, sióstr Jadwigi, Teodozji i małej Agnieszki. Widzi twarz swojej ukochanej Witki Maćkowskiej z pobliskiego Potrzebowa. Przez chwilę jest z nimi. Kolega zaczyna grać głośniej. Nikt nie krzyczy. Feldfeble siedzą wraz ze swoimi żołnierzami i zapatrzeni w ogniki świec powtarzają słowa kolędy. Zdumieni żołnierze słyszą po chwili „swoją” kolędę śpiewaną z nieprzyjacielskich okopów! Nikt nie strzela, nikt nie umiera. Wigilia. O północy modlą się w swoich okopowych norach. Pierwsze promienie słońca oświetlają przedpole. Żołnierze walczących stron wychyleni ponad okopy machają do siebie
Stanisław Pacholczyk z kolegą na froncie we Flandrii (Francja)
przyjaźnie. Nikt nie strzela. Kilkudziesięciokilometrowy front jakby zastygł w oczekiwaniu. Zimno. Po godzinie z okopu sąsiedniego regimentu wychodzi żołnierz. Jest bez broni, trzyma rozłożone ręce. Idzie w kierunku brytyjskich okopów. Przerażenie. Po chwili z przeciwnego okopu wychodzi żołnierz w brytyjskim mundurze. Idzie także z rozłożonymi rękami, bez broni. Stają naprzeciwko siebie. Rozmawiają. Człowiek z człowiekiem. Nie wrogowie. Podają sobie ręce i wracają do swoich okopów. Nikt nie strzela, nikt nie umiera. I tak przez kilka najbliższych, świątecznych dni. Nikt nie padnie rażony pociskiem na dno bombowego leja czy okopu. Są święta Bożego Narodzenia. Nigdy już Stanisław Pacholczyk i jego kolega nie przeżyją podobnej nocy. W wigilię 1915 roku nie będą już tymi samymi ludźmi. Będą bezwolnymi maszynami do zabijania. Zapomną o człowieczeństwie, litości, współczuciu i przebaczeniu. Okrutna wojna zmieni ich dusze. Na piersi Stanisława zawiśnie Eisernes Kreuz. Choć ranny, przeżyje wojnę i włoży mundur polskiego policjanta. Ale tej wigilijnej nocy nie zapomni aż do końca swoich dni na „Nieludzkiej Ziemi”, dokąd w 1939 roku ześle go los. Opowiadać o niej będzie swojej żonie Wiktorii i swoim dzieciom, zaś Wiktoria opowiadać będzie o Wigilijnym Pokoju swojemu wnukowi. A wnuk Wiktorii i Stanisława opowiedział historię Wam, drodzy Czytelnicy. Mł. chor. w st. spocz. Andrzej Korus – były żołnierz 1. Pułku Zabezpieczenia (Warszawa-Oleśnica), Sekretarz Zarządu Koła Stowarzyszenia Kombatantów Misji Pokojowych ONZ we Wrocławiu, członek Komitetu Organizacyjnego Kampanii Społecznej Szacunek i Wsparcie – weterani.pl.
13
Rok V nr 5 (28) listopad-grudzień 2012
Jedynie Słowo Piotr Lorek
Samotny Bóg Samotny człowiek
Fot. Piotr Lorek
Chrześcijanie często podkreślają fakt, że ich Trójjedyny Bóg, w przeciwieństwie do islamskiego Allaha czy żydowskiego Jahwe, nigdy nie był sam. Zanim powstał świat Bój Ojciec, Bóg Syn i Bóg Duch Święty przebywali w doskonałej wspólnocie, zaś Allah czy Jahwe nie mógł mieć z nikim osobowej relacji; był jedynie sam ze sobą. Przyjmując, że doskonałość Boga zakłada brak potrzeby kontaktu z kimś innym, to po stworzeniu człowieka nic się nie zmienia. Zatem żydowski czy muzułmański Bóg nadal pozostaje samotny. Chrześcijański zaś Bóg, choć także nie potrzebuje człowieka do swego szczęścia, to ma siebie samego w trzech osobach.
Ale czy na pewno chrześcijański Bóg nigdy nie zaznał wewnętrznej samotności? Czytając Ewangelię Marka, już w pierwszym rozdziale napotykamy dwie historie, w których Jezus odłącza się od ludzi i samotnie spędza czas z Bogiem, raz podczas 40 dni kuszenia na pustyni (Mk 1,12-13), drugi po intensywnym wieczorze uzdrowień: A wczesnym rankiem, przed świtem, wstał, wyszedł i udał się na puste miejsce, i tam się modlił (Mk 1,35). Te dwie historie nie dowodzą jednakże możliwości doświadczenia wewnętrznej samotności przez Boga. Ukazują tylko fakt, że Jezus jako Druga Osoba Trójcy Świętej chętnie przebywa z dala od ludzi, z Ojcem i Duchem Świętym.
14
Warto jednak zwrócić uwagę na dwie inne historie kończące Ewangelię Marka. W ogrodzie Getsemane Jezus w przeddzień swojej śmierci krzyżowej, przeczuwając cierpienie, odłącza się od uczniów i w samotności prosi Ojca o uniemożliwienie egzekucji. Nie chce umierać i zdaje się na wszechmocnego Boga (Mk 14, 36). Jednocześnie prosi swoich uczniów, by w godzinie jego strachu czuwali. Ci jednak trzykrotnie zawodzą popadając w sen. Jezus więc pozostaje sam w chwili trwogi. Jego samotności dopełnia fakt, że zaraz po pojmaniu wszyscy go opuścili i uciekli (Mk 14,50). Getsemane nie jest jednakże apogeum samotności Jezusa. Wisząc bowiem na krzyżu Jezus woła: Eloi, Eloi, lama sabachtani? Co się wykłada: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? (Mk 15,34). Są to ostatnie słowa Jezusa w tej Ewangelii! Brak w nich Janowego zapewnienia o tym, że na krzyżu wykonał się plan zbawienia (J 19,30) i doszło do pożegnania z najbliższymi (J 19,26). Brak w nich Łukaszowej pewności o pośmiertnym wstępowaniu do raju (Łk 23,43) i spokojnym oddawaniu ostatniego tchnienia Ojcu (Łk 23,46). Markowy Jezus, w najgorszej z możliwych chwil, w chwili śmierci, doświadcza pełnego osamotnienia – opuszczenia, nie tylko przez najbliższych, ale również przez samego Ojca. Jezusa, jako Boga i człowieka, spotyka opuszczenie zarówno przez Boga na krzyżu Golgoty, jak i ludzi w ogrodzie Getsemane. Czy krzyż nie objawia nam nowego odczytania tajemnicy Trójcy, w której Jezusowy lęk przed śmiercią i jednoczesne opuszczenie go przez Ojca rozdziela najdoskonalszą z możliwych wspólnot – wspólnotę w samym Trójjedynym Bogu? Czyż nie jest to zadziwiające, że Jezus, jako Bóg i człowiek, potrzebuje przyjaciół z krwi i kości, gdy modli się w przeddzień swej męki? Czyżby jednak Bóg potrzebował człowieka? Czyżby jednak człowiek rozdzielał Trójjedynego Boga? Skoro Jezus potrzebował człowieka, nie myślmy, że my go nie potrzebujemy. Skoro Jezus potrzebował Boga, nie zakładajmy, że my się bez niego obędziemy. Skoro Jezus został opuszczony przez najbliższych, nie żyjmy przekonaniem, że nas to nie może spotkać. Skoro Jezus doświadczył opuszczenia przez Boga, nie twierdźmy, że my nigdy tak nie będziemy odbierać jego działania względem nas. Samotność ma piękne oblicze – jest nim możliwość przebywania z sobą samym oraz możliwość przebywania sam na sam z Bogiem. Samotność ma jednak i drugie oblicze – jest nim rozpacz opuszczenia przez najbliższych. Pełne doświadczenie człowieczeństwa to stanięcie twarzą w twarz z oboma tymi obliczami.
Dr Piotr Lorek – biblista, teolog, dziekan Ewangelikalnej Wyższej Szkoły Teologicznej we Wrocławiu
Rok V nr 5 (28) listopad-grudzień 2012
Małżeństwo w czasach Starego Testamentu
OKIEM CYWILA
Rafał Ćwikowski
W czasach biblijnych założenie rodziny i posiadanie potomstwa odgrywało ważną, wręcz fundamentalną rolę. Mężczyzna bez własnej rodziny nie mógł liczyć na uznanie współrodaków, a kobieta bez męża i dzieci musiała stawiać czoło wielu niedogodnościom życia w społeczeństwie. W prawodawstwie Izraela kobieta nie była osobą pełnoprawną. Dlatego też pozostawała zawsze pod opieką i władzą mężczyzny (ojca, męża lub dorosłego syna). Biblijne portrety kobiet są nacechowane męskim punktem widzenia autorów. Co prawda często czytamy o takich cechach kobiety jak mądrość, łagodność, skromność, powściągliwość w mowie itp., nie mniej jednak męski punkt widzenia w Biblii przedstawia kobietę jako osobowość o cechach skłonnych do kłótni, często nacechowaną śmiesznością i zarozumiałością. Z czysto prawnego punktu widzenia kobietę zaliczano do posiadłości mężczyzny, podobnie jak inne elementy majątku. Żona niewolnika była sprzedawana razem z nim i razem z nim otrzymywała wolność. W pewnym stopniu na takie postrzeganie statusu kobiety miał wpływ sposób zdobywania żony. Najczęściej należało ją kupić od jej ojca. Mężczyzna zaręczony był zwolniony ze służby wojskowej do czasu ślubu oraz przez pierwszy rok małżeństwa. Oprócz poligamii w Starym Testamencie spotykamy konkubinat, związki z niewolnicami i monogamię. Mężczyzna zwią-
zany z kobietą bezpłodną mógł poślubić niewolnicę. Niewolnica, która została matką nie mogła posiadać tych samych praw co żona. Widzimy to na przykładzie Abrahama. Także patriarcha Jakub miał dwie żony, a każda z nich dała mu jeszcze swoją niewolnicę. Jego brat Ezaw cieszył się towarzystwem trzech żon, a ponadto każda dała mu swoje niewolnice. Poligamia była dozwolona przez Księgę Powtórzonego Prawa, ale już za czasów sędziów i w okresie królewskim następuje odejście od tej tradycji. Brak wierności traktowano bardziej jako naruszenie cudzej własności niż grzech. Przyjście na świat dziecka było zawsze radosnym wydarzeniem. Ojciec nie mógł być obecny przy narodzinach. Pierwszy kontakt z dzieckiem polegał na wzięciu przez ojca dziecka na kolana. Był to akt uznania narodzonego dziecka jako własnego i nadania mu praw pochodzenia. Każdy chłopiec poddany był obrzezaniu, którego nie wolno było unikać ani się go wstydzić. Podobnie ważne znaczenie miało nadanie imienia. Jest godne podkreślenia, że Biblia uznaje rodziców za pierwszych i głównych wychowawców dzieci. Respektowanie tej zasady było błogosławieństwem w praktyce wychowawczej. Rafał Ćwikowski – nauczyciel, teolog, instruktor ZHP
Samotność
Marek Hause
Żyjemy według kalendarza, a cezury w naszym życiu wyznaczają jubileusze, święta, pory roku i wydarzenia kulturalne lub sportowe. Stąd nikogo nie dziwi, że na Święto Pamiątki Umarłych nagle jesteśmy szczególnie zadumani, na Sylwestra bawimy się do szaleństwa, a tuż przed Bożym Narodzeniem przypominamy sobie o samotnym bliźnim. Tymczasem samotny bliźni jest sam przez okrągły rok i jednorazowe akcje charytatywne, które są bardzo potrzebne, nie rozwiązują problemu. W naszym społeczeństwie z roku na rok rośnie liczba samotnych z wyboru, czyli tak zwanych singli. Tak jak nie każdy człowiek żyjący w związku czuje się szczęśliwy, tak i nie każdy singiel jest samotny. Można być osamotnionym mając rodzinę i nie czując się zrozumianym. Można również wieść życie bez partnera i być szczęśliwym. Ale czy rzeczywiście tak jest? Spośród blisko 100 tysięcy berlińczyków mieszkających pojedynczo 80 procent szuka partnera. Polacy, którzy wciąż czerpią wzorce z zachodu, nie zawsze mogą, tak jak mieszkańcy czteromilionowej sto-
licy Niemiec, pozwolić sobie finansowo na ekstrawagancję mieszkania w pojedynkę. Polacy nie są tak zamożni, ale za to bardzo rodzinni. W Boże Narodzenie w Berlinie lub Hamburgu puby i dyskoteki są przepełnione, a jedynym elementem przypominającym o świętach jest często noszona przez gości lub obsługę czapka Mikołaja. Jak bardzo musiałby być samotny przeciętny Polak, aby w czasie tak rodzinnych świąt usiąść przy barze? Polak świętuje przy suto zastawionym stole, w gronie rodzinnym, nierzadko sowicie zakrapiając Narodzenie Pańskie. W tym obżarstwie i pijaństwie nie jesteśmy osamotnieniw Europie. Ale czy naprawdę interesuje nas, czy nasi sąsiedzi nie są samotni i nie potrzebują wsparcia? Czy aby zacząć interesować się na co dzień drugim człowiekiem potrzebujemy „Opowieści Wigilijnej”? Problem samotności dotyczy każdego z nas. Marek Hause – dziennikarz, autor, freelancer
15
Rok V nr 5 (28) listopad-grudzień 2012
Psychoterapia w mundurze
Czesław Dutkowski Koordynator ds. profilaktyki psychologicznej w 11. Dywizji Kawalerii Pancernej w Żaganiu
Już od marca br. około 500 tysięcy Polaków może skorzystać z usług psychologów wojskowych. Nowe Rozporządzenie Ministra Obrony Narodowej z 12 marca 2012 r. nakłada na Ministerstwo Obrony Narodowej obowiązek świadczenia pomocy psychologicznej weteranom i ich najbliższym rodzinom. Zakłada się szacunkowo, że o status weterana i weterana poszkodowanego może ubiegać się około 100 tysięcy osób. Osoby te wraz z rodzinami mogą korzystać z pomocy psychologicznej obejmującej diagnozę psychologiczną, konsultację, poradę, interwencję kryzysową, terapię krótkoterminową. Pomoc jest świadczona w jednostkach wojskowych i wojskowych pracowniach psychologicznych. Istnieje również możliwość wezwania psychologa jednostki wojskowej do wizyty domowej w przypadku osób starszych, chorych, niepełnosprawnych oraz dzieci. Jest to milowy krok w sprawie powinności państwa wobec tych, których wysłano na misje, poczynając od Korei w 1953 r., a kończąc na Afganistanie w chwili obecnej. Pomoc psychologiczna została skierowana głównie do byłych żołnierzy „misjonarzy”, którzy rozstali się już z mundurem, odchodząc z wojska bez nabycia świadczeń emerytalnych. Do tej grupy należy doliczyć żołnierzy odchodzących na emeryturę w wieku dojrzałym, u których często można zaobserwować brak przystosowania się do nowego sposobu życia, jak również brak aktywności społecznej. Bardzo często w tym czasie uaktywnia się mechanizm powodujący ucieczkę w choroby. Następuje tu skupienie się na własnych dolegliwościach i „starości”, a nie na możliwościach dalszego rozwoju osobistego i szukaniu samozadowolenia w urzeczywistnianiu swych marzeń, które ze względu na służbę wojskową nie mogły być wcześniej realizowane.
Bycie w samotności
Alina Knapik Psycholog kliniczny, teolog
16
Samotność niesie ze sobą raczej negatywne uczucia i skojarzenia. Doświadczana jako porzucenie i brak perspektyw na bliskość stanowi ciężar, pod którym wielu ludzi upada. Istnieje jednak taka samotność, której współcześnie nam brakuje, samotność, dzięki której stajemy się bardziej gotowi do bycia z innymi. Noworodek swoje istnienie utożsamia z matką – jedność ta sprawia, że nie odróżnia siebie od matki. Uzyskanie samoświadomości to około dwuletni proces poznawania siebie i świata. Staje się to jednak możliwe dzięki doświadczaniu samotności – bycia bez najbliższego opiekuna nawet na kilka minut. Wraz z wiekiem rodzice coraz częściej znikają z pola widzenia, a dzięki wsparciu innych dziecko czuje się bezpiecznie. Umacnia się natomiast nieświadome przekonanie, że nasza obecność jest bardziej prawdziwa dzięki obecności kogoś bliskiego. W końcu jednak dojrzewający człowiek powinien pozwolić sobie na oddzielenie od rodziny i skonfrontowanie się ze sobą – ze sobą bez innych i ze sobą z innymi, obcymi,
Rok V nr 5 (28) listopad-grudzień 2012
Wszystkie te osoby mogą korzystać z wymienionych już wcześniej usług psychologicznych włącznie z psychoterapią, której nie należy postrzegać tylko i wyłącznie jako metody wspomagającej leczenie dolegliwości psychicznych czy też psychosomatycznych, ale przede wszystkim jako środek pomagający przezwyciężać trudy i niedogodności życia codziennego, pozwalający inaczej spoglądać na otoczenie. Psychoterapia przede wszystkim wspomaga i wzmacnia nasze pokłady odpornościowe, pozwala organizmowi szybciej powrócić do poziomu wyjściowego. W wojskowych gabinetach psychologicznych aktualnie można spotkać psychoterapeutów stosujących wiele nowoczesnych narzędzi psychologicznych. Jednym z nich jest „Krótkoterminowa Terapia Zogniskowana na Rozwiązaniu Problemu” wg Insona Kim Berg i Stivena de Shazera (Brief Solution Focused Therapy – BSFT). Ten rodzaj terapii zakłada, że proces zmian jest nieuchronny i występuje zawsze. W związku z tym BSFT zwraca szczególną uwagę na sytuację, kiedy problem nie występuje. W tych „wyjątkach” znajduje się klucz do rozwiązania. O wiele łatwiej jest powiększyć istniejące drobne zmiany niż stworzyć coś, co zupełnie nie występuje w życiu klienta. Mam nadzieję, iż po przeczytaniu tego krótkiego artykułu wszystkie osoby cierpiące z powodu trudności odnalezienia się w życiu i uzyskania równowagi psychicznej z większym zrozumieniem przyjmą możliwość skorzystania z pomocy psychoterapeutycznej. A tych, którzy potrzebują
jej natychmiast zapraszam do wojskowych gabinetów psychologicznych, których wykaz wraz z adresami i numerami telefonów można znaleźć na stronie internetowej pod adresem: http://mon.gov.pl/pl/artykul/12735
dobrymi i złymi. Dzięki narażeniu się na samotność może odkryć kim jest i czego pragnie. Współczeny rozwój środków łączności oraz styl życia wcale nie ułatwiają tego zadania. Jesteśmy praktycznie stale oblężeni przez innych. Nasze parametry kontaktowe widnieją w setkach baz danych. Otwierając komputer jesteśmy zapsypywani ofertami spotkań, promocjami czy okazjami, którym nie sposób odmówić. Czasami myślimy, że i tak nikogo nie obchodzimy, a innym razem wrzucamy na Facebooka zdjęcia po to, by zobaczyć ile osób dodało komentarz, by poczuć, że jednak ktoś się nami interesuje. Gdy wracamy do domu i wyłączamy komputer, jesteśmy już zbyt wykończeni, żeby zastanawiać się, czy jesteśmy sami, czy jeszcze nie. W naszych myślach echa dnia wybrzmiewają aż do chwili zaśnięcia. Nie zostajemy więc na tyle sami, by mieć szansę na poznanie i rozwój siebie, na wytyczenie granic własnego świata, granic tożsamości czy granic intymności. Brak tych granic sprawia, że zatapiamy się w tłumie i oddajemy mu część władzy nad sobą. Robimy to samo, co inni, aby zy-
skać wrażenie wspólnoty. Odraczamy tym samym pytanie o upragniony kierunek i sens własnych działań. Jesteśmy dorośli, a mimo to pozwalamy, aby jacyś nieokreśleni inni stanowili o tym, kim jesteśmy. Osobom pozbawionym w przeszłości uczucia bliskiej i bezpiecznej ralacji szczególnie trudno jest zdecydować się na tę konfrontację ze sobą – na świadomą samotność oraz na proces akceptacji tego, co było i otwarcia się na zmianę. Trudność ta wynika z zakorzenionego lęku przed odrzuceniem oraz z przekonania, że nic z tym nie można zrobić. Osoby takie często odczuwają również obawy, że ktoś ich zdemaskuje – odkryje ich nieszczęście, dlatego za wszelką cenę starają się udawać zadowolonych, budując jednocześnie dystans. Chronią się, aby ktoś przypadkiem nie wszedł do ich samotnego świata – by się nie wystraszył i nie porzucił tak, jak kiedyś bliscy. Pragnienie bliskości jest jednak na tyle silne, że budujemy relacje niezależnie czy znamy naszą samotność, czy też przed nią uciekamy. Tworząc więzi możemy zaprosić drugą osobę wraz z jej samotnością po to, by razem i na nowo siebie odkrywać lub zaprosić ją do wspólnej ucieczki przed sobą samym i do mocniejszego zagłuszania prawdziwych tęsknot i pragnień. Relacje z dzieciństwa są ważne, jednak dzięki pragnieniu zmiany możemy pokochać samotność – pokochać siebie i bycie ze sobą, co uczyni nas lepszym również dla tych, dla których będziemy tymi pierwszymi i najważniejszymi bliskimi.
17
Rok V nr 5 (28) listopad-grudzień 2012
Falerystyka
Misja UNEF I Od roku 1956 do 1967 Siły Zbrojne ONZ uczestniczyły w operacji rozdzielenia wojsk w spornej strefie Kanału Sueskiego na półwyspie Synaj. Stronami konfliktu były: Wielka Brytania, Francja, Izrael i Egipt. Misja nosiła nazwę United Nations Emergency Force Middle East (Doraźne Siły Zbrojne Narodów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie). Kontyngenty Wojskowe wystawiło dziewięć państw. Falerystyka tej misji, choć bardzo skromna w stosunku do pamiątek filatelistycznych (koperty FDC), jest bardzo
Konflikty na świecie Dramat Syrii i Syryjczyków Przeglądając wydarzenia z Syrii tylko z ostatniego miesiąca, trudno zliczyć starcia, zamachy, bombardowania. Nagłówki mówią same za siebie: „Sytuacja w Syrii wciąż się pogarsza”, „Ponad 36 tysięcy zabitych w Syrii”, „Wybuch bomby nieopodal szyickiej świątyni w Damaszku, ośmiu zabitych”. Półtora roku temu, w marcu 2011 r., rozpoczęły się działania przeciwko reżimowi prezydenta Baszara al-Asada. Scenariusz był podobny jak w innych państwach zmagających się z problemem rządów twardej ręki. Zaczęło się od pokojowych demonstracji, a skończyło na rozlewie krwi. ONZ wydaje się być bezradne. Zaprzestało nawet liczenia zabitych, których liczbę szacuje się na ponad 37 tysięcy, ale należy przypuszczać, że może być ich znacznie więcej. I choć sam Asad ma obecnie pod kontrolą zaledwie ok. 30% kraju, a premier rządu Rijad Hidżab zdezerterował do Jordanii na początku sierpnia br., to końca tego konfliktu nie widać. Codziennie ścierają się rebelianci i bojówki Asada. W bombardowaniach i ostrzałach giną głównie cywile i dzieci. Uchodźcy, w poszukiwaniu bezpieczeństwa i dla ratowania rodzin, próbują znaleźć schronienie w sąsiadującej Turcji. Koczują w przygranicznych obozach, wyczekując otwarcia granic. Ankara nie spieszy się w obawie, że nie poradzi so-
18
Andrzej Korus ciekawa. W moich zbiorach znajdują się trzy eksponaty z tej misji: odznaka beretowa, naszywka naramienna i medal pamiątkowy. Odznaka o średnicy 44,92 mm ma grubość 1,88 mm oraz wagę 13,8 g. Wykonana z blachy (dwuczęściowa) młotkowanej zawiera napis UN EMERGENCY FORCE oraz nakładkę emaliowaną o średnicy 5,48 mm z napisem UNITED NATIONS NATIONS UNIES. Jest przypinana zapinką z blokadą. Na naszywce wykonanej z bawełny z obrębieniem niebieską nitką o średnicy 6,5 cm widnieje napis wykonany techniką sitodruku: UNITED NATIONS i godło UN. Medal ma średnicę 35,39 mm, grubość 3,51 mm, wagę 21,8 g. (ze wstążką i zapinką typu crimp 23 g). Na awersie znajduje się godło UN, a w górnej części napis UNEF, rewers zawiera standardowy napis IN THE SERVICE OF PEACE. Wstążka z jedwabiu (widziałem wersję bawełnianą) posiada kolor żółty z niebieskim pasem (10 mm) pośrodku i paskami: zielonym i granatowym (1,1 mm) po obu bokach. Zawiesie ma średnicę 13,55 mm. Pomimo licznych prób, nie udało mi się ustalić projektantów i wykonawców tych eksponatów. Cóż, czas robi swoje, a od zakończenia misji UNEF – po latach nazwanej „pierwszą” - minęło już ponad czterdzieści pięć lat.
Karina Hübsch bie z tak dużym napływem uchodźców. Obozy po tureckiej stronie i tak już pękają w szwach, a na granicy czeka na przyjęcie kolejnych 10 tysięcy uciekinierów. W sumie, jak podaje turecka Dyrekcja ds. Katastrof i Sytuacji Nadzwyczajnych (AFAD), liczba uchodźców w Turcji przekroczyła już 100 tysięcy. Syryjczycy znajdują schronienie również w Libanie i Jordanii. W kraju dochodzi do wielu rodzinnych dramatów. Wśród uchodźców znalazł się np. dwuletni chłopiec, którego rodzice stracili z oczu, gdy mając pod opieką jeszcze dwójkę dzieci, w pośpiechu uciekali przed walkami w Damaszku. Liczyli, że chłopcem zaopiekowała się dalsza rodzina. Niestety po dotarciu do obozu okazało się, że nikt go nie widział. O powrocie do stolicy w celu poszukiwania syna, w tej sytuacji, nie było mowy. Zrozpaczeni rodzice, chcąc chronić pozostałą dwójkę dzieci, uciekli na Cypr. Po pewnym czasie okazało się, że chłopczyk, błąkając się po ulicach Damaszku, został znaleziony przez syryjskich rebeliantów. W obozie zaopiekowała się nim obca rodzina. Niesamowitym zbiegiem okoliczności ktoś rozpoznał malca i posłał radosną wiadomość na Cypr. Dzięki zewnętrznej pomocy udało się zorganizować przyjazd dwulatka do rodziców. Ojciec chłopca powiedział: – Nie mogę opisać tego, co czułem, gdy go zobaczyłem. Po prostu byłem szczęśliwy, że znów go widzę. W pierwszej chwili nie rozpoznał mnie, ale później objęliśmy się i zaczął wołać „ojcze, ojcze”. (Źródło: konflikty.wp.pl)
DATY HISTORYCZNE
ks. Andrzej Komraus
dził się ks. Tadeusz Wojak, ewangelicki duchowny i publicysta. Po ukończeniu studiów teologicznych na Uniwersytecie Warszawskim w 1931 r. został ordynowany przez bp. Juliusza Burschego i skierowany do pracy wśród polskich ewangelików w Łodzi. Umiejętność pracy z młodzieżą sprawiła, że w 1938 r. został mianowany ogólnopolskim duszpasterzem młodzieży ewangelickiej. Lata wojny przeżył wraz z rodziną w Częstochowie, gdzie proboszczem parafii luterańskiej był jego ojciec ks. Leopold Wojak. Od 1945 r. pracował na Śląsku, odbudowując życie parafialne w Starym Bielsku i organizując działalność ewangelizacyjno-misyjną. Przez wiele lat działał w Synodzie Kościoła, należał też do konsystorskiej komisji egzaminacyjnej. W 1967 r. objął redakcję dwutygodnika „Zwiastun”, przygotowywał kolejne roczniki „Kalendarza Ewangelickiego” oraz czuwał nad wydaniem wielu innych książek. W 1978 r. przeszedł w stan spoczynku, nie przerywając pracy naukowej i publicystycznej. Zmarł w Warszawie 1 maja 2000 r.
20 grudnia 1552 r. w Torgawie zmarła Katarzyna von Bora. Urodziła się 29 stycznia 1499 r. w Lippendorf (Saksonia). Po przedwczesnej śmierci matki została oddana do szkoły klasztornej benedyktynek, a następnie złożyła śluby zakonne. Zapoznawszy się z pismami reformacyjnymi, głównie dziełami Marcina Lutra, zdecydowała się wraz z jedenastoma innymi zakonnicami opuścić zgromadzenie. Schronienie znalazła w rodzinie wittenberskiego pisarza miejskiego Philippa Reichenbacha. Tam poznała Lutra, którego poślubiła 13 czerwca 1525 r. Chociaż nie zajmowała się teologią, przypisuje się jej wpływ na powstanie kilku dzieł Lutra (m.in. „De servo arbitrio”). Po śmierci męża, doświadczana trudnościami materialnymi, troszczyła się o wykształcenie dzieci. Jej zdrowie nadwyrężyły przeżycia związane z wojnami szmalkaldzkimi. Uchodząc przed zarazą, która w sierpniu 1552 r. dotknęła Wittenbergę, poturbowana w wyniku zniszczenia wozu, którym jechała, poważnie zachorowała. Do ostatnich dni życia opiekowała się nią córka Margarete.
się ks. Johann Christoph Schwedler, luterański duchowny i poeta. Studiował teologię na uniwersytecie w Lipsku, gdzie w 1697 r. otrzymał stopień magistra filozofii. W następnym roku został wikariuszem ks. Christopha Adolfa w Wieży k. Gryfowa Śląskiego, a po jego śmierci w 1701 r. objął tę parafię. Zasłynął jako znakomity kaznodzieja i organizator życia społecznego parafii. Opublikował kilka wartościowych prac teologicznych, wydał wiele kazań oraz szereg opracowań o charakterze ewangelizacyjnym. Wielką popularnością cieszyły się jego utwory poetyckie, szczególnie pieśni religijne, ukazujące się w różnych wydaniach zbiorowych. 462 jego pieśni zebrano w publikacji „Die Lieder Mose und des Lammes, oder neu eingerichtetes Gesang-Buch”. Przyjaźnił się z Mikołajem hr. Zinzendorfem i utrzymywał żywe kontakty ze wspólnotą w Herrnhut. Zmarł niespodziewanie w nocy 12 stycznia 1730 r. w Wieży. Pieśni utalentowanego Ślązaka były tłumaczone na różne języki i do dziś można je odnaleźć w kancjonałach.
MUZYKA
FILM
KSIĄŻKA
UB40 Swoją nazwę muzycy wzięli od dokumentu dla bezrobotnych. Jednak na brak pracy nie mogą się uskarżać. Międzynarodowa formacja UB40 z Birmingham istnieje już od roku 1978 i wydała ponad trzydzieści płyt. Właśnie ukazała się czwarta w historii zespołu kompilacja „The Best Of”. Na trzypłytowym zestawie, wśród pięćdziesięciu utworów, umieszczono wiele znanych coverów oraz mnóstwo, niemniej popularnych, kompozycji własnych grupy. Pierwsze CD otwiera najbardziej charakterystyczny dla zespołu utwór UB40 autorstwa Neila Diamonda „Red Red Wine”. Wśród tej pokaźnej dawki reggae nie może oczywiście zabraknąć nieśmiertelnych piosenek, takich jak: „I’ll Be Your Baby Tonight”, „(I Can’t Help) Falling In Love With You” oraz „I Got You Baby”.
Kochankowie z Księżyca Wes Anderson to reżyser nietypowo wizualnie inscenizowanych filmów, przepełnionych postaciami o dziwacznym usposobieniu i nietuzinkowym wyglądzie. „Moonrise Kingdom” pod każdym względem wpisuje się w ten gatunek. Jak zawsze u Andersona, również i tym razem w filmie występują gwiazdy najwyższego formatu, takie jak Bruce Willis, Edward Norton czy Bill Murray. Ten pełen zamiłowania do szczegółów i absurdalny film, przy akompaniamencie starannie dobranej muzyki, opowiada o romantycznej miłości dwojga nastolatków. Nierozumiani zarówno przez swoich rówieśników, jak również odtrąceni przez świat dorosłych, postanawiają uciec. Mimo pozornie banalnej historii film porusza ważne problemy dojrzewania i poszukiwania swojego miejsca w życiu.
Klątwa rock and rolla. Gwiazdy, które odeszły za wcześnie Ponieważ biografie oraz nowości o celebrytach sprzedają się najlepiej, włoski dziennikarz muzyczny Michaele Primi postanowił opublikować sześćdziesiąt trzy historie o kolorowym życiu i nierzadko spektakularnej śmierci gwiazd rocka. Według niego sukces to machina, która może zniszczyć. Dlatego z dużym zainteresowaniem czyta się te fascynujące szczegóły z życia na szczycie kariery. Porażki oraz osiągnięcia wybranych gwiazd rockowych skłaniają do przemyśleń o ulotności życia i jego przemijaniu. Przede wszystkim jednak historie zawarte w książce ukazują bezwzględność show biznesu i odsłaniają próżność ludzką. Jednocześnie opowiadają o samotności młodych ludzi, którzy będąc wielkimi artystami okazywali się mali i bezradni.
POLECAMY
6 grudnia 1907 r. w Brzezinach uro-
21 grudnia 1672 r. w Krobicy urodził
Marek Hause
19
SYCĂ&#x201C;W KoĹ&#x203A;ciĂłĹ&#x201A; Zamkowy w Sycowie poĹ&#x203A;wiÄ&#x2122;cono 29 listopada 1789 roku. Aktu dokonaĹ&#x201A; krĂłlewski kaznodzieja Jan WacĹ&#x201A;aw Zasadius. KoĹ&#x203A;ciĂłĹ&#x201A; otrzymaĹ&#x201A; imiona patronĂłw obydwu ksiÄ&#x2026;ĹźÄ&#x2026;t: Ĺ&#x203A;w. Jana i Ĺ&#x203A;w. Piotra i aĹź do II wojny Ĺ&#x203A;wiatowej utrzymywany byĹ&#x201A; przez ksiÄ&#x2026;ĹźÄ&#x2122;cy rĂłd BironĂłw. Tutaj odbywaĹ&#x201A;y siÄ&#x2122; wszelkie rodzinne naboĹźeĹ&#x201E;stwa, a ostatnim byĹ&#x201A; chrzest ksiÄ&#x2122;cia Michaela w lutym 1944 roku. Projekt koĹ&#x203A;cioĹ&#x201A;a zostaĹ&#x201A; wykonany przez wybitnego architekta i budowniczego Carla Gottharda Langhansa â&#x20AC;&#x201C; projektanta m.in. Bramy Brandenburskiej w Berlinie, natomiast budowniczym zostaĹ&#x201A; Martin Geyer. Ten przepiÄ&#x2122;kny, klasycystyczny budynek do dziĹ&#x203A; zachwyca wspaniaĹ&#x201A;oĹ&#x203A;ciÄ&#x2026; i jednoczeĹ&#x203A;nie prostotÄ&#x2026; formy. NiegdyĹ&#x203A; byĹ&#x201A; poĹ&#x201A;Ä&#x2026;czony z sycowskim zamkiem, teraz stoi jedynie w otoczeniu ksiÄ&#x2026;ĹźÄ&#x2122;cego parku, ktĂłry takĹźe byĹ&#x201A; czÄ&#x2122;Ĺ&#x203A;ciÄ&#x2026; Ăłwczesnego, doskonaĹ&#x201A;ego zagospodarowania terenu. Ĺ&#x161;wiÄ&#x2026;tynia do 1945 roku byĹ&#x201A;a prywatnym koĹ&#x203A;cioĹ&#x201A;em rodu ksiÄ&#x2026;ĹźÄ&#x2122;cego Biron von Curland. W roku 2002, dziÄ&#x2122;ki Ĺ&#x203A;rodkom z Fundacji Polsko-Niemieckiej oraz prywatnym ofiarodawcom, w tym rodziny ksiÄ&#x2026;ĹźÄ&#x2122;cej, Ĺ&#x203A;wiÄ&#x2026;tynia zostaĹ&#x201A;a gruntownie odrestaurowana. W wyniku prac renowacyjnych koĹ&#x203A;ciĂłĹ&#x201A; zyskaĹ&#x201A; formÄ&#x2122; wspanialszÄ&#x2026; niĹź ta sprzed wojny, niczego nie tracÄ&#x2026;c z oryginalnego stanu architektury. WspaniaĹ&#x201A;a akustyka wnÄ&#x2122;trza sprawia, Ĺźe oprĂłcz funkcji kultowej, sĹ&#x201A;uĹźy on takĹźe kulturze poprzez organizowane koncerty. Na wieĹźy koĹ&#x203A;cielnej dziaĹ&#x201A;a uruchomiony niedawno zegar pochodzÄ&#x2026;cy z 1794 roku. Jest on jednym z najstarszych tak zachowanych mechanizmĂłw jednowskazĂłwkowych. ĹŹĆ?Í&#x2DC; ZÄ&#x201A;ĨÄ&#x201A;Ĺł DĹ?ĹŻĹŻÄ&#x17E;Ć&#x152; ÍžĆ?ĹŹĹ˝Ć&#x152;Ç&#x152;Ç&#x2021;Ć?Ć&#x161;Ä&#x201A;ŜŽ Ç&#x152; Ç&#x152;Ä&#x201A;Ć?Ĺ˝Ä?ĹżÇ Ç Ĺ?ĹŹĹ?Ć&#x2030;Ä&#x17E;Ä&#x161;Ĺ?Ä&#x201A;Í&#x2DC;Ĺ˝Ć&#x152;Ĺ?ÍżÍ&#x2022; ĨŽĆ&#x161;Í&#x2DC; DÄ&#x201A;Ć&#x152;Ä&#x17E;ĹŹ <Í&#x2DC; DÄ&#x201A;Ä?Ĺ&#x161;ĹśĹ?ĹŹ
Parafia Ewangelicko-Augsburska Par ka w Sycowie XO 2OHòQLFND Â&#x2021; 6\FyZ Â&#x2021; WHO ID[ H PDLO EUPLOOHU#SWHZ RUJ SO