4 minute read
Lokalni bohaterowie
LOKALNI BOHATEROWIE
Ewangelicka rodzina Łątkiewiczów – trzy pokolenia służby wojskowej
Advertisement
Na warszawskim cmentarzu ewangelicko-reformowanym znajduje się monumentalny grób rodziny Łątkiewiczów. Krótki napis, iż spoczywa tu zmarły w 1905 r. Ludwik Łątkiewicz „pełen generał artylerii” razem z żoną Felicją z Wołodkiewiczów skrywa niezwykle ciekawą historię trzech pokoleń rodziny ewangelicko-reformowanej (kalwińskiej) służącej w trzech armiach na przestrzeni 100 lat.
Ludwik Łątkiewicz (1838–1905) urodził się Białymstoku. Jego ojcem był miejski lekarz Justyn, matką luteranka Luiza z Wernerów. Wychowywany był w polskim duchu: dwaj bracia Leonard i Zygmunt wzięli udział w powstaniu styczniowym (Leonard zakończył życie jako generał armii Królestwa Serbii). Ludwik jednak sam udziału w powstaniu nie wziął. Dlaczego – nie wiadomo. Wzorem wielu Polaków służył w carskiej armii. Droga kariery dla Polaków nie była wcale zamknięta, choć zazwyczaj kierowano ich z daleka od ziem polskich. Tak było i z Ludwikiem: w latach 90. XIX wieku służył we Władykaukazie, potem w Połtawie na Ukrainie, gdzie w tamtejszym kościele ewangelickim ochrzcił swoje dzieci. Ludwik, choć był katolikiem, poślubił w 1879 r. w kościele ewangelickim w Białymstoku Felicję z Wołodkiewiczów (1855–1928). Była ona gorliwą ewangeliczką i w tym wyznaniu wychowała wszystkich synów. Około 1900 r. Łątkiewiczowie przenieśli się do Warszawy. Tam, na cmentarzu reformowanym, w 1904 r. pochowali tragicznie zmarłego syna Tadeusza. Rok później obok syna spoczął generał Ludwik, który zginął, walcząc w wojnie rosyjsko-japońskiej w 1905 r. w dalekiej Mandżurii. Przed śmiercią przeszedł na kalwinizm.
I wojna światowa była dla rodziny Łątkiewiczów tragiczna. Zaraz na początku wojny zginął Leonard (ur. 1885); w 1916 r. poległ służący w rosyjskiej kawalerii Bohdan (ur. 1889), jego nagrobek na cmentarzu luterańskim w Petersburgu zachował się do dziś. Felicja Łątkiewiczowa przebywała w Petersburgu do rewolucji bolszewickiej. Udało jej się stamtąd wydostać ok. 1919 r. Osiadła w Warszawie i tutaj w biedzie zmarła pochowana w grobie rodzinnym.
Losy pozostałych synów Ludwika i Felicji są niezwykle ciekawe. Jerzy Kazimierz (1881–1940) od 1900 r. służył w rosyjskiej marynarce wojennej hołubionej przez carów, a służbę w niej uważano za niezwykle prestiżową. Jerzy był oficerem artylerii morskiej i w randze majora walczył na Dalekim Wschodzie podczas wojny rosyjsko-japońskiej. Po 1914 r. jego służba wojenna nie trwała zbyt długo: 29.10.1914 statek „Purt”, na którym był zastępcą dowódcy, został zatopiony przez niemiecki statek wojenny u wybrzeży Turcji na Morzu Egejskim. Jerzy, który został ciężko ranny, przeżył, ale został internowany przez Turcję i przebywał w niewoli do 1918 r. Czas ten wykorzystał na nauczenie się greckiego i tureckiego. Z jego teczki w CAW wynika, że władze tureckie podejrzewały go o szpiegostwo. W 1919 r. wstąpił do polskiej Marynarki Wojennej w randze komandora.
W tym czasie Wacław Łątkiewicz (1885–1934) walczył jako oficer artylerii w armii carskiej. W 1918 r. wystąpił z wojska rosyjskiego i wstąpił do armii gen. Hallera. Przez Francję powrócił do Polski i w Wojsku Polskim wziął udział w kampanii 1920 r. Przystojny, lubiący alkohol i skłonny do romansów (uwiódł i poślubił swoją bratową!) wystąpił z WP i pracował w firmie ubezpieczeniowej. Umarł w Warszawie i spoczął w grobie rodzinnym. Najmłodszy z braci, Bogumił (1898–1956) do wojska wstąpił późno, bo dopiero w 1920 r., za to od razu do WP. Po kampanii 1920 r., zapewne pod wpływem brata Jerzego (który od 1919 r. służył w marynarce wojennej), zaczął służyć w polskiej marynarce wojennej. Od 1925 r. w randze kapitana, był ekspertem od torped.
Lata międzywojenne dla braci potoczyły się różnie: wszyscy się rozwiedli i pomimo obiecujących początków kariery w WP nie zrobili, choć Bogumił pozostał w służbie czynnej jako ekspert od torped do 1939 r. Jerzy, w latach 1925–27 był m.in. dowódcą polskiej bazy morskiej w Cherbourgu, ale przeszedł na emeryturę w 1930 r. Wybuch II wojny światowej zastał braci w różnych częściach Polski: Olgierd z żoną został wywieziony na roboty przymusowe do Niemiec w 1940 r. Jerzy, który mieszkał w Warszawie, próbował się przedostać do Rumunii – niestety wpadł w ręce Sowietów. Na początku marca 1940 r. został zamordowany w więzieniu we Lwowie przez NKWD. Bogumił ze szczątkami polskiej floty przedostał się przez Szwecję do Anglii. W 1945 r. osiadł na krótko w Argentynie i tam zainteresował się nim amerykański wywiad, który ściągnął go do USA, gdzie zmarł u brata Olgierda.
Kolejne pokolenie Łątkiewiczów-ewangelików reformowanych także zapisało się w historii polskiej armii. Syn Jerzego, Bogdan (1922–2014) odbył kampanię wrześniową w polskiej marynarce wojennej (2. mężem jego matki był komandor Aleksander Hulewicz). Udało mu się przedostać do Anglii, gdzie wstąpił do polskiej armii. Brał udział w lądowaniu D-Day w Normandii. Po 1945 r. osiadł w Kanadzie. Do końca życia pozostał ewangelikiem. Razem z nim wychowywał się jego kuzyn, syn Wacława, Ludwik Wacław (1923–2006). Po 1939 r. znalazł się w Anglii, gdzie w randze porucznika wstąpił do Dywizjonu 300 (bombowego). W 1944 r. został zestrzelony nad Gelsenkirchen i dostał się do niewoli. Po 1945 r. osiadł najpierw w Kanadzie (gdzie się ożenił z Polką i przeszedł na katolicyzm), a potem w USA. Potomkowie obu braci żyją dziś w USA i Kanadzie.
Tak w wielkim skrócie przedstawia się historia Łątkiewiczów – zapomnianej rodziny polskich ewangelików służących w obu wojnach światowych od Londynu po Charbin.
Ludwik Łątkiewicz z rodziną