26 minute read
Wydarzenia z Kościoła Ewangelicko- -Augsburskiego w RP
www.luteranie.pl
Advertisement
ks. Robert Augustyn
Nowy prezes PRE
Zgromadzenie Ogólne Polskiej Rady Ekumenicznej wybrało nowe władze tej organizacji. Prezesem został bp Andrzej Malicki, zwierzchnik Kościoła Ewangelicko-Metodystycznego w Polsce. Wybrano również pozostałych członków Zarządu oraz skład komisji rewizyjnej. Zgromadzenie Ogólne odbyło się 18 br. w siedzibie Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie. Miało charakter sprawozdawczo-wyborczy. Zostało zwołane w związku z upływem pięcioletniej kadencji obecnych władz Polskiej Rady Ekumenicznej (PRE).
Fundacja Anna w Gostkowie otrzymała Nagrodę Kościoła
Uroczystość wręczenia nagrody odbyła się 10 września br. w Warszawie. Spotkanie zgromadziło, prócz nagrodzonych, także przedstawicieli parafii oraz organizacje i osoby działające na rzecz ochrony cmentarzy, zrzeszone w społecznej Inicjatywie „(Nie)zapomniane cmentarze”. Zebranych powitał bp Jerzy Samiec, zwierzchnik Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce. Biskup Kościoła zaapelował o szacunek do przeszłości i nawiązał do działalności społecznej Inicjatywy (Nie)zapomniane Cmentarze, która powstała przy Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. W jej skład wchodzą osoby reprezentujące niektóre Kościoły i związki wyznaniowe, organizacje zajmujące się dziedzictwem różnych wyznań i narodowości, pracownicy naukowi, konserwatorzy i opiekunowie zabytków, społecznicy, nauczyciele i studenci. Inicjatywa podejmuje działania na rzecz zachowania dziedzictwa kulturowego i dbałości o cmentarze, mogiły i groby zwłaszcza te niszczejące, zdewastowane, zapomniane przez lokalne władze i mieszkańców. Nowy proboszcz w Świętochłowicach
12 września br. podczas Zgromadzenia Parafialnego odbyły się wybory na nowego proboszcza parafii w Świętochłowicach. Nowym proboszczem został ks. Sebastian Olencki, uzyskał 42 głosy i był jedynym kandydatem. Od 2019 r. służy w Świętochłowicach jako proboszcz-administrator. Po zatwierdzeniu wyborów przez Konsystorz Kościoła, ks. Sebastian Olencki uroczyście zostanie wprowadzony w urząd proboszcza.
Ksiądz Sebastian Olencki (Fot. luteranie.pl)
3 października br., w parafii w Mrągowie miał miejsce jubileusz 60-lecia poświęcenia kościoła ewangelickiego po powojennej odbudowie. Pamiątka po-
Laudacja (Fot. luteranie.pl) Biskup Jerzy Samiec w trakcie kazania (Fot. luteranie.pl) święcenia kościoła w Mrągowie łączyła się z Dziękczynnym Świętem Żniw. Była to więc podwójna okazja do świętowania. W uroczystym nabożeństwie wzięli udział m.in. bp Jerzy Samiec – zwierzchnik Kościoła, bp Paweł Hause –zwierzchnik Diecezji Mazurskiej, poseł na Sejm Urszula Pasławska, zastępca Burmistrza Miasta Mrągowo Tadeusz Łapka, Przewodniczący Rady Miejskiej Henryk Nikonor oraz przedstawiciele władz Gminy Mrągowo.
Nowy proboszcz w Krakowie
Ksiądz Łukasz Ostruszka został wybrany proboszczem Parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Krakowie. Wybory odbyły się podczas Zgromadzenia Parafialnego w niedzielę 10 października br. Ksiądz Łukasz Ostruszka uzyskał 65 głosów. Drugi z kandydatów – ks. Wojciech Rudkowski otrzymał 53 głosy. Nowy proboszcz obejmie parafię w czasie uroczystości wprowadzenia w urząd, której termin zostanie ustalony po zatwierdzeniu wyborów przez Konsystorz Kościoła.
Ksiądz Łukasz Ostruszka (Fot. luteranie.pl)
Wspomnienie ks. Emila Gajdacza i ks. Karola Kulisza
13 października to nie tylko rocznica wydania Patentu Tolerancyjnego przez Józefa II w 1781 roku (w tym roku mija okrągłych 240 lat), lecz również data pierwszej rocznicy śmierci śp. ks. Emila Gajdacza. Z tej właśnie okazji 13 października odbył się wieczór wspomnieniowy w Dzięgielowie, połączono go z promocją książki „Ukochał Ewangelię i Polskę”, wydanej w 80. rocznicę męczeńskiej śmierci ks. seniora Karola Kulisza. W pierwszej części uroczystości promocyjnej, autor tekstu ks. Jan Badura w brawurowej formie zaznajo-
2 22
ROK JEDNOŚCI
„Jedno ciało – Duch Święty tworzy jedność”
Kaplica Eben-Ezer w Dzięgielowie (Fot.luteranie.pl)
mił obecnych z długoletnimi badaniami spuścizny kaznodziejskiej ks. seniora Karola Kulisza. Następnie ks. Marek Londzin w swoim osobistym słowie wspomnieniowym przybliżył sylwetkę ks. Emila Gajdacza. Do tych wspomnień włączyła się była przełożona diakonatu s. Lidia Gottschalk, której droga służby była przez długie lata związana z działalnością ks. Gajdacza.
Tym razem Ogólnopolski Zjazd Młodzieży Ewangelickiej odbył się w Pszczynie –od 8 do 10 października – i wzięło w nim udział ponad 500 osób. Całość wydarzenia skupiona była wokół tematyki buntu, który został przedstawiony jako potrzebny do budowania swojej tożsamości, ale i nierzadko jako wyrządzający krzywdę. Zjazd rozpoczął się w piątkowy wieczór, był on okazją do przywitania się i przekazania przesłania: „Buntuj się, ale pamiętaj o innych”. Uczestników przywitali ks. dr Marian Niemiec, biskup diecezji katowickiej Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP, ks. Mirosław Czyż, proboszcz parafii ewangelickiej w Pszczynie, pani Barbara Bandoła, starosta pszczyńska i ks. Tymoteusz Bujok, Ogólnopolski Duszpasterz Młodzieży. Ksiądz Paweł Meler, Diecezjalny Duszpasterz Młodzieży diecezji wrocławskiej podzielił się rozważaniem słowa Bożego opartego na przypowieści o synu marnotrawnym. Sobota rozpoczęła się od rozważania przygotowanego przez ks. Łukasza Stachelka, Diecezjalnego Duszpasterza Młodzieży diecezji mazurskiej. Przesłaniem tego dnia było hasło: „Buntuj się, ale pamiętaj, że nie zawsze będzie tak, jak planujesz”. We wspólnym śpiewie poprowadził uczestników zespół E&K+M. Po wspólnym „dzień dobry” rozpoczęła się gra miejska. Popołudnie było czasem seminariów, warsztatów, można było także odwiedzić stoisko księgarni Warto, Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej oraz organizacji Open Doors. Wieczorem odbył się spektakl Znowu razem w reżyserii Jerzego Latosa i koncert zespołu „NSA”. Zjazd zakończył się wspólnym niedzielnym nabożeństwem. Nagrody Diakonii Polskiej 2021
Międzynarodowa sieć współpracy Eurodiaconia i poseł Sławomir Piechota otrzymali tegoroczną Nagrodę Główną „Miłosiernego Samarytanina”, przyznawaną przez Diakonię Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP (Diakonię Polską). Wyróżniony został Zdzisław Olszak. Nagrody i wyróżnienie zostały wręczone podczas ekumenicznej Gali Ubi Caritas 16 października br. sesję. Synod zakończył się w niedzielę w godzinach popołudniowych.
(Fot. luteranie.pl )
Jesienna sesja Synodu Kościoła
W dniach 15-17 października w Centrum Luterańskim w Warszawie odbyła się 11. sesja XIV kadencji Synodu Kościoła. Piątkowe obrady rozpoczęły się od nabożeństwa Słowa Bożego, kazanie wygłosi ks. Marcin Orawski. Obrady przebiegały w następującym porządku: przedstawiono sprawozdanie Rady Synodalnej, Biskupa Kościoła, Konsystorza, przeprowadzono prace nad preliminarzem na rok 2021 i projektem budżetu na rok 2022. Ponadto został przedstawiony raport zespołu ds. urzędu duchownego, odbyła się dyskusja głosowanie nad wnioskami dotyczącymi ordynacji prezbiterskiej kobiet i zasiłków macierzyńskich, tacierzyńskich i chorobowych oraz praca nad wnioskami, które napłynęły na jesienną Ruszyła nowa strona – Kościół w sieci W niedzielę 31 października, w Święto Reformacji, w szczególnym dniu dla luteran na całym świecie, ruszyła nowa strona www.kosciolwsieci.net. Motto, które jej towarzyszy dotyczy wolności: „Żyjemy w sieci, ale jesteśmy wolni, dzięki Chrystusowi”. I nie chodzi tu o życie bez zasad, ale przekonanie, że wolność ma swoje źródło w wierze w Boga, a człowiek jest stworzeniem, które zawdzięcza Mu życie. Zdajemy sobie sprawę, że w Kościele są osoby, które z różnych względów nie mogą uczestniczyć w życiu wspólnotowym, a chętnie wzięłyby udział w nabożeństwie, spotkaniu czy wykładzie biblijnym, dlatego zebraliśmy te działania w jednym miejscu, żeby łatwiej i szybciej można było do nich dotrzeć. Oprócz materiałów zgrupowanych w siedmiu kategoriach tematycznych, są również prezentowane dodatkowe treści, które pozwolą odbiorcom na docieranie do wydarzeń i miejsc jeszcze nieodkrytych w sieci. Pomimo ogólnej dostępności do informacji, ich ilość, jakość i rozrzucenie sprawiają, że można czuć zagubienie, tym bardziej „Kościół w sieci” wydaje się dobrym i potrzebnym miejscem. „Kościół w sieci” to projekt, który został zainicjowany przez duchownych diecezji katowickiej związanych z ChTI, merytorycznie wsparty przez Kościół Luterański w Polsce, a finansowo przez Światową Federację Luterańską i Ewangelicki Kościół Westfalii. Za jego wdrożenie i realizację oraz koordynację jest odpowiedzialne Centrum Misji i Ewangelizacji Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP.
Kościół w sieci (Fot. luteranie.pl )
WyWIAd Z PPOR. ANNĄ MIchAlSKĄ –RZEcZNIK KOMENdy GŁóWNEJ STRAŻy GRANIcZNEJ W WARSZAWIE
Jakie są przyczyny i podstawy sytuacji czy konfliktu, który powstał na granicy białoruskiej?
Nie mamy żadnych wątpliwości, że sytuacja na granicy polsko-białoruskiej jest sterowana sztucznie przez reżim Aleksandra Łukaszenki, który próbuje zdestabilizować sytuację w Polsce. Migracja cudzoziemców nie jest falą naturalną, a emigranci są celowo ściągani na Białoruś, następnie przywozi się ich do granicy i wskazuje im miejsca, gdzie tę granicę mogą przekroczyć. Ta sytuacja jest wytworzona sztucznie, tylko po to, by zdestabilizować sytuację w Polsce i w Unii Europejskiej.
Czym jest wojna hybrydowa i na czym polega?
Jest to szereg różnych działań m.in. działania dezinformacyjne, gdzie strona białoruska próbuje manipulować informacjami, przygotowuje różnego rodzaju filmiki z wydarzeń na granicy i zamieszcza je w sieci, by przekazać zniekształcony obraz rzeczywistości. My tych materiałów staramy się nie komentować, natomiast wszystko to ma jeden cel: obniżyć autorytet polskiej Straży Granicznej oraz innych służb i zdestabilizować sytuację w Polsce. Niestety okazało się, że trafiło to w Polsce na podatny grunt i wpisaliśmy się idealnie w to, co chciał osiągnąć reżim Łukaszenki, czyli skłócenie społeczeństwa. Teraz kiedy stykamy się z największym kryzysem migracyjnym w dziejach Polski, powinniśmy razem się temu przeciwstawić, a nie podważać zasadności działań Straży Granicznej, która wykonuje swoje zadanie od 30 lat, tzn. stoi na straży nienaruszalności granic Polski. My jako formacja nikogo nie będziemy zachęcali do nielegalnego przekraczania granicy, ponieważ to nie są nasze zadania. Nie będziemy też nielegalnych migrantów, którzy chcą przedostać się do Niemiec, przewozili do Berlina, ponieważ to także nie są nasze zadania. Tym, którzy chcą ochrony w Polsce pomagamy i przyjmujemy od nich wnioski.
Czy SG była i jest przygotowana na zaistniałą sytuację na granicy białoruskiej?
Od sierpnia ubiegłego roku, kiedy na Białorusi miały miejsce ważne wydarzenia polityczne związane z wyborami prezydenckimi, zauważyliśmy, że liczba nielegalnych imigrantów na granicy polsko-białoruskiej zaczęła rosnąć. Na początku było to kilka osób, później kilkanaście, na początku tego roku kilkadziesiąt, a w lipcu br. doszło do ponad 200 osób. Jak na ten odcinek granicy jest to bardzo dużo, skoro w ostatnich latach zatrzymywało się tam kilka osób w ciągu roku, a teraz w ciągu miesiąca było ich ponad 200. Od sierpnia sytuacja nabrała rozpędu i z każdym miesiącem jest coraz więcej prób nielegalnego przekroczenia granicy. Dlatego poprosiliśmy już w lipcu o wsparcie żołnierzy i przygotowanie zapór, aby zatamować tę presję migracyjną. My jako formacja mamy także doświadczenie z falami imigrantów z innych granic UE, ponieważ wyjeżdżamy od wielu lat na misje frontexowe, czy też bilateralne na te właśnie odcinki granic, gdzie ta presja jest bardzo duża. To sprawia, że wiemy, jak postępować w takich przypadkach. Natomiast podkreślam, że tam była to naturalna fala migracji, natomiast na granicy ppor. SG Anna Michalska
polsko-białoruskiej mamy do czynienia ze sztuczną i sterowaną migracją.
Skąd pochodzą uchodźcy przebywający w pasie granicznym i skąd się tam wzięli?
W tym roku na 1900 nielegalnych imigrantów, których zatrzymaliśmy, aż 1000 osób byli to obywatele Iraku. Nawet w tym miesiącu mamy ok. 260 nielegalnych emigrantów i 200 z nich to Irakijczycy. Wszystko więc wskazuje na to, że jest ich najwięcej i są największą grupą ściąganą przez stronę białoruską. Jeżeli zaś chodzi o organizację podróży, to jest wiele organizacji turystycznych, które oferują szybie przedostanie się do Niemiec i zachodniej Europy, błędnie informując, że przedostanie się przez polską granicę nie jest żadnym problemem i wręcz zapewniają organizację transportu przez polską granicę. Imigranci płacą za transfer duże pieniądze, a zarabia na nich reżim Łukaszenki, jego linie lotnicze i pseudoorganizacje turystyczne. Po wylądowaniu w Mińsku takie osoby przewozi się na granice i wskazywane im są miejsca, gdzie będą mogli nielegalnie przekroczyć granicę.
Dlaczego uchodźcy chcą przekroczyć granicę Polski zielonymi granicami, w lesie, a nie w miejscach do tego przeznaczonych?
Prawdopodobnie większość z tych osób nie chce czekać na przyznanie statusu uchodźcy w Polsce, ponieważ wiedzą, że procedura będzie trwała około 6 miesięcy i tyle będą musieli pozostać w naszym kraju. Natomiast im zależy na jak najszybszym przedostaniu się do krajów Europy Zachodniej i nie są zainteresowani pobytem w Polsce.
Ile osób – uchodźców według wiedzy SG obozuje po stronie białoruskiej?
Nie wiemy dokładnie ilu cudzoziemców znajduje się po stronie białoruskiej, ale z posiadanych informacji sądzimy, że może być ich tam nawet kilkanaście tysięcy. Przy samej granicy nie mamy stałych koczowisk uchodźców, tylko w Usnarzu Górnym przebywa na stałe około 20 osób. Pozostałe grupy formują się w konkretnych miejscach i próbują sforsować zabezpieczenia na granicy.
Ile osób złożyło dokumenty o pozostanie w Polsce i gdzie ich przyjęto?
W tym roku przyjęliśmy 5600 wniosków o objęcie ochroną międzynarodową, ale to są wnioski od wszystkich osób, czyli również od tych, którzy legalnie przekroczyli granicę – między innymi od obywateli Afganistanu i Białorusi. Jest to jednak dwa razy więcej wniosków niż w roku poprzednim. Takie osoby są weryfikowane i muszą czekać w ośrodkach dla cudzoziemców na decyzję Szefa Urzędu do Spraw Cudzoziemców i jeżeli nie dostaną pozytywnej odpowiedzi, zostają deportowane. Zadaniem Straży Granicznej jest przygotowanie wniosku i przekazanie go do Urzędu do Spraw Cudzoziemców. To on decyduje o wydaniu pozytywnej bądź negatywnej opinii.
Czy można albo nawet trzeba podzielić na różne grupy społeczne osoby przebywające w pasie granicznym?
Osoby, które próbują nielegalnie przekroczyć granicę, to w większości są mężczyźni, obywatele Iraku. Zdarzają się również rodziny i są to zawsze dzieci z rodzicami bądź opiekunami prawnymi. Nie mieliśmy sytuacji by interweniować w stosunku do dzieci poniżej 15 roku życia bez rodziców lub opiekunów prawnych. Trzeba niestety tutaj dodać, że dzieci są wykorzystywane instrumentalnie, aby dostać się nie tyle do Polski, co raczej do Europy Zachodniej, zaś rodzice często narażają zdrowie i życie swoich dzieci, by osiągnąć zaplanowany cel. Większość tych ludzi mówi także otwarcie, że nie uciekają przed wojną czy prześladowaniami, ale chcą poprawić swój status materialny i ekonomiczny.
Absolutnie nie chcą oni złożyć dokumentów o azyl w naszym kraju, tylko przedostać się do Berlina i składają oświadczenie pisemne, w którym stwierdzają, że nie chcą zostać na terenie naszego kraju. Mamy także wiele osób w ośrodkach dla uchodźców, które po rozpoczęciu procedury oświadczyły, że chcą wrócić do Iraku. Jeżeli nie mogą dostać się do Niemiec, to chcą wracać do swojego kraju.
Czy SG ma techniczne możliwości rejestracji osób na granicy – tzn. tłumaczy, służby socjalne oraz zabezpieczenie miejsca ich pobytu?
W Polsce mieliśmy dotychczas 6 ośrodków dla uchodźców, ale ze względu na falę migracyjną utworzyliśmy kolejne 3 w Czerwonym Borze, Wędrzynie i Białej Podlaskiej. Tam dodatkowo zostało delegowanych i pełni służbę 100 naszych funkcjonariuszy. Jeżeli chodzi o kontakt bezpośredni z uchodźcami, to korzystamy z wykwalifikowanych tłumaczy przysięgłych spoza formacji SG, a rozmowy prowadzone są bezpośrednio bądź online. Każdy, kto chce w legalny sposób pozostać na terenie naszego kraju, ma wszystkie dostępne możliwości prawne do swojej dyspozycji. Natomiast nikt nie pyta strony białoruskiej, jak zamierza rozwiązać ten problem. Dziennikarze, aktywiści skupiają się na SG, a nikt nie pyta białoruskich przedstawicielstw dyplomatycznych w Polsce o rozwiązanie tej sytuacji, a przecież są ambasady i konsulaty i to one powinny udzielać informacji, co dalej planują zrobić z tymi ludźmi w lesie. Dlaczego strona białoruska ich ściąga? Dlaczego im obiecują łatwe przekroczenie granicy, narażając ludzkie zdrowie a nawet życie. Są przedstawicielstwa białoruskie, można ich pytać, ale nikt tego nie robi, tylko całą odpowiedzialnością obarcza się Straż Graniczną.
Czy SG potrafi ocenić, na ile służby białoruskie sterują ruchem migrantów na zielonej granicy i w lasach?
Tak. Straż Graniczna obserwuje przez specjalistyczne urządzenia, że uchodźcom pomagają służby graniczne Białorusi. Dowożą ich na granicę, przekazują nożyce do przecinania drutu w pasie granicznym. Są informowani o ruchu patroli po polskiej stronie oraz zaopatrywani w telefony komórkowe. Możemy zatem jednoznacznie stwierdzić, że ruch ten jest sterowany. Poza tym uchodźcy są ściągani na Białoruś na wizy turystyczne, które są im oferowane jako podróż do Niemiec. W pierwszym etapie podróży są przyjmowani do hoteli białoruskich, potem korzystają ze starych placówek białoruskiej straży granicznej w pobliżu granicy i stamtąd są przerzucani na samą granicę, skąd już nie mogą zawrócić. Dlatego możemy ocenić, że ruch jest sterowany siłowo, a uchodźcy są wypychani w stronę naszej granicy. Z bezpośrednich rozmów mamy deklaracje, że wielu chciałoby wrócić do Mińska, a następnie do swojego kraju, ale są informowani, że nie ma powrotu. Ważnym byłoby, aby głos imigrantów wybrzmiał w ich krajach pochodzenia, że to nie jest bezpieczna droga. W ostatnim czasie opublikowaliśmy zeznania Irakijki, która ostrzega swoich rodaków, że podróż, która jest im oferowana, jest bardzo niebezpieczna, a obietnice, które są im składane, są nieprawdą. Dodatkowo na granicy ogłaszamy przez megafony w czterech językach informację, że jeżeli zostanie nielegalnie przekroczona granica z Polską, zostaną zawróceni. Natomiast niezależnie od wypełniania zadań i obowiązków w oddziałach np. podlaskiej SG non stop są organizowane różnie akcje pomocowe takie jak zbiórki odzieży dla osób, które przebywają w ośrodkach, ale także dla tych przywożonych bezpośrednio z granic. Patrole SG wyjeżdżające w teren mają ze sobą kanapki i ciepłą herbatę, żeby w razie potrzeby szybko pomóc i dać znalezionym osobom.
Każdy z nas jako człowiek ma swój kompas moralno-etyczny i czujemy potrzebę wsparcia dla potrzebujących. Wielu ludzi zadaje pytanie: co może zrobić dla cudzoziemców? Czy możemy i jak możemy im pomóc?
Najlepszym rozwiązaniem jest wejście w kontakt z oddziałami SG, gdzie są ośrodki dla cudzoziemców i tam zapytanie jakie są bieżące potrzeby oraz jak w odpowiedzialny sposób zorganizować pomoc. Zdarza się, że w jednym miejscu brakuje butów, w innym kurtek. Poszczególne ośrodki udzielą nam dokładnej informacji. Współpracujemy również z Caritasem, który już rozpoczął udzielanie bezpośredniej pomocy konkretnym ośrodkom. Rzeczowa pomoc jest bardzo potrzebna i z pewnością zostanie właściwie rozdysponowana wśród potrzebujących.
Ostatnie pytanie dotyczy formacji Straży Granicznej. Z pewnością sytuacja na wschodniej granicy wywiera wpływ na Wasze życie, nie tylko to zawodowe ale i prywatne. Jak sobie radzicie z presją i codziennymi trudnościami?
Każdego dnia funkcjonariusze SG spotkają się z uchodźcami, słuchają ich historii życiowych i muszą podejmować różne decyzje, ale wszystko co robimy, musi mieścić się w obrębie regulacji prawnych. Dla nas samych każde DZIĘKUJĘ ma wielką wartość, ponieważ w ostatnim czasie formację zalewa fala hejtu. Niemniej jednak otrzymujemy wiele wiadomości i maili ze zwykłym: TRZYMAJCIE SIĘ, DZIĘKUJEMY i to dodaje nam siły, by każdego dnia na nowo podejmować służbę dla naszego kraju.
Katarzyna Bosowska – psycholog, specjalista psychoterapii uzależnień, wykładowca akademicki SWPS, prezes Fundacji FENIX – Powstań do Życia „Piekło było już prawie całkiem zapełnione, a przed bramą oczekiwało jeszcze wiele osób. Diabeł nie miał wyjścia, musiał zablokować drzwi przed nowymi kandydatami. Pozostało tylko jedno wolne miejsce i tylko dla największego grzesznika. – Czy jest wśród zgromadzonych zawodowy morderca? – zapytał diabeł. Nie usłyszał pozytywnej odpowiedzi i zmuszony był do egzaminowania wszystkich oczekujących. – A ty, co zrobiłeś? – spytał kolejnego kandydata. – Ja nic, jestem uczciwym człowiekiem, a znalazłem się tu przez przypadek. – Niemożliwe. Musiałeś coś jednak zawinić. – Ja starałem się być jak najdalej od zła i grzechu. Widziałem, jak inni krzywdzili drugich, ale nie brałem w tym udziału. Widziałem dzieci umierające z głodu i sprzedawane. Byłem świadkiem wzajemnych oskarżeń i świństw, jakie czynili sobie ludzie, ale sam byłem wolny od pokus i nic nie uczyniłem. – Czy rzeczywiście to wszystko widziałeś i nic nie uczyniłeś? – pytał z niedowierzaniem diabeł. – Jak najbardziej, absolutnie nic nie zrobiłem. – Zatem wejdź do piekła, mój przyjacielu. To ostatnie miejsce należy do ciebie”.
(Opowiadania bożonarodzeniowe, Bruno Ferrero)
W wakacje miałam przyjemność poznać Świętego Mikołaja. Pora trochę nie ta, ale gdy jest taka okazja, to nie ma co wybrzydzać. Sierpniowa Laponia na Kole Podbiegunowym powitała nas paradoksalnym 30-stopniowym upałem, renifery chowały się w lesie, a elfy pewnie zazdrościły mi sandałów. Wioska Santa Clausa surrealistycznie rozbrzmiewała kolędami, wszędzie stały przepięknie ubrane choinki, promienie słońca szły w konkury z blaskiem lampek, a na mikołajowej poczcie pakowano świąteczne paczki... Mikołaj przyjmował podróżnych w swoim prostym skandynawsko-czerwonym drewnianym domu. Zasiadał na masywnym krześle, we wnętrzu jak z bajki, z mnóstwem listów i rysunków dzieci z całego globu na ścianach, ze świątecznym drzewkiem w tle i w klasycznym mikołajowym stroju. Zapytał skąd przybywamy i pogawędził trochę. Powiedział też, że z Polski przychodzi do niego mnóstwo listów z różnymi prośbami oraz, że jesteśmy w czołówce światowych życzeń. Sprawdziłam w Internecie: po Wielkiej Brytanii i Japonii, Polska jest rzeczywiście krajem, z którego Santa Claus corocznie otrzymuje najwięcej listów. Dzieci proszą o wszystkie możliwe prezenty, ale też o dary dla bliskich: zdrowie, miłość i zgodę w rodzinach. Przed oficjalną Pocztą Świętego Mikołaja stoją dwie kolorowe, wąskie skrzynki, wyglądające jak elfie czapki: czerwona przeznaczona jest na listy, które zostaną z Wioski wysłane przed Bożym Narodzeniem, a z żółtej listy wysyłane są na bieżąco.
For Christmas and Now. Na święta i teraz. Inspirujące do przemyśleń, prawda?
W poprzednich artykułach pisałam o samotności i nadziei. Pisząc dziś, wydaje mi się, że grudzień to miesiąc, w którym te tematy się przeplatają i są najbardziej aktualne, a święta Bożego Narodzenia z całym swym pięknem i klimatem radości stają się też wyrazem naszej tęsknoty za tym wszystkim, co w życiu dobre, proste i możliwe. To czas, w którym pomimo zgorzknienia budzi się w nas dziecięca wiara, a samotność idzie w parze z nadzieją na bliskość, akceptację i obecność drugiego człowieka. Chcemy wierzyć w Świętego Mikołaja, dobrze nam słuchać kolęd i wyobrażać sobie gdzieś w śnieżnej zamieci zaprzęg białych reniferów. Tam, w Finlandii, jest symbol naszych marzeń i niewypowiedzianych próśb.
Tam każde dziecko staje się dzieckiem w pełni, a dorosły może się poczuć jak dziecko i bezkarnie zamarzyć o cieple ognia w kominku, skarpetach pełnych prezentów i listach opieczętowanych miłością.
Noworoczne postanowienia poprawy. Opłatki na stole, świece, życzenia. Paczki pod choinką. Mniej lub bardziej wyszukane prezenty. Pięknie zapakowane, kolorowe. Może jakieś dobre słowa, czasem łzy i żal po tych, których brak. Angażujemy się wtedy w tyle spraw: świąteczne paczki i inne charytatywne akcje, odwiedzamy schroniska z gorącymi posiłkami dla ludzi i kocami dla psów, z Owsiakiem zbieramy lub nie na dzieci w szpitalach, sprzedajemy ręcznie wykonane ozdoby, biegamy, szukamy, kupujemy. Zmęczeni rokiem życia zapominamy o tym, że możemy odpocząć. Zostać. Pobyć. Posłuchać. Pomilczeć. Popatrzeć. Dotknąć. Ale jak to zrobić, skoro tego właśnie nie potrafimy. Skąd w nas pomysł, że raz do roku ktoś będzie szczęśliwszy, gdy coś dla niego zrobimy. W dodatku wtedy, gdy wszyscy robią coś dla kogoś. Czy samotna osoba zamknięta w czterech ścianach poczuje się mniej samotna, gdy dostanie paczkę z makaronem, mąką i słodyczami? A może właśnie będzie na odwrót? Może tym bardziej uświadomi sobie swoją rozpacz i pustkę, gdy po symbolicznym geście, często tak potrzebnym dającemu, nie zostanie nic osobistego? Każdego dnia umierają ludzie, dzieci w szpitalach potrzebują specjalistycznego sprzętu, samotni są sami, a chorzy się boją. Codziennie komuś brakuje pieniędzy, ktoś jest prześladowany, krzywdzony, ktoś nie ma domu. Ktoś nadziei. Codziennie. Obok nas. Tak blisko. Codziennie stajemy przed dylematem, codziennie jesteśmy pytani o odpowiedź, proszeni o pomoc, uwagę, czas. Codziennie stajemy przed decyzją: Now or Christmas… Teraz czy w święta?
Okoliczności pomagają nam w udzieleniu odpowiedzi, wyborze postaw, określeniu priorytetów. Ostatni czas pandemii tyle nam pokazał. Po ludzku i nieludzku. Mogliśmy zobaczyć w sobie tyle z Boga i człowieka. Poczuć się jak Łazarz, Piotr, Jan czy Judasz. Albo zacząć jeszcze wcześniej jak Syzyf, Achilles czy Narcyz. Tyle możliwości porównań. Tyle wzorców mitologicznych, biblijnych i świeckich. Tyle podpowiedzi, alegorii wielkich i małych, bajek, opowiadań terapeutycznych, sentencji. Po coś przecież. Mnie na przykład bardzo podoba się ta o Ikarze, symbolizująca wyzwanie rzucone prawom natury i ludziom. Wysoko nad Kretą, ubrany w skrzydła z wosku i ptasich piór unosi się mitologiczny Ikar, by udowodnić boskiemu i ludzkiemu światu, że można pokonać ograniczenia i zatrzeć granice między tym co nieprzekraczalne. Ikar nie zważa na rady ojca, by uważał na ocean i słońce, bo wilgoć pozbawi skrzydła lekkości, a żar wytopi wosk. W szalonej ekstazie i pysze wzbija się coraz wyżej i wyżej, igrając z naturalnymi prawami, które rządzą takimi śmiertelnikami jak on i my. To uczucie boskiej mocy jest jak narkotyk, gwałtowny wyrzut dopaminy, szaleńcza jazda bez trzymanki czy ośmiotysięcznik bez tlenu. Chwila zapomnienia, doświadczenie czwartego wymiaru, moment nieuwagi wystarczą, by zapomnieć, że do zachowania równowagi kluczowy jest lot na umiarkowanej wysokości. Brzmi nudno prawda? Życie pośrodku, bez heroizmu, wielkich wzlotów i bezdennych upadków, bez haju i zjazdu. Brrr. Ale przecież taką właśnie radę dostał Ikar od ojca – wielkiego wynalazcy i mędrca. Taką radę dostajemy od rodziców, gdy uczą nas ostrożności. O tym mówią przepisy BHP w pracy i zasady poruszania się w trudnym terenie w górach, powietrzu, jaskiniach i głębinach mórz. O tym mówi Jezus, gdy chce nam przypomnieć, abyśmy byli czujni każdego dnia, bo nie wiadomo kiedy przyjdzie. Czujni. Gotowi, uważni, ostrożni, cierpliwi, spokojni, myślący, skoncentrowani, biorący pod uwagę codzienne możliwości, potrzeby, okoliczności. Dokonujący wyborów. Każdego, jakby był jedynym czy ostatnim w życiu. Czujni. Mądrzy, rozsądni, roztropni, przewidujący. Nie brzmi to jak lot w palących promieniach słońca ani tym bardziej samobójcza topiel. Ale taka postawa –dojrzała i odpowiedzialna ma ważne zalety. Chroni przed pożarem i utonięciem. Przed pociągnięciem za sobą na dno tych, których kochamy. Przed unicestwieniem w słomianym zapale czy pożodze emocji swojej reputacji, życiowych osiągnięć i godności. Ci wielcy, których znamy z kart historii, do swoich heroizmów docierali twardymi ścieżkami codzienności, a olśniewający blask aureoli wielkich świętych to rewers trawiących ich ciemnych nocy i kroczenia pośród szarych codzienności. Mądrości ludzkie są efektem żmudnej nauki i czasu wykradzionego z życia, a spektakularne odkrycia nigdy nie stają się same. Gdyby Newton nie był geniuszem, mogłaby spaść mu na głowę wywrotka jabłek (nawet antonówek, bo twarde okrutnie) i niczego innego oprócz urazu głowy by nie doświadczył. I abym nie zagubiła się w tym, co zamierzam – napiszę, że chodzi mi o to, że wszystko, co ważne wymaga solidnej pracy i poświęcenia. A ono jest pośrodku. Pomiędzy szczęściem i rozpaczą. Czernią i bielą. Pewnością i strachem. Pokusą doznań łatwych i szybkich, a ofiarowaniem dla codzienności. To jest różnica między celebrytką, a zmęczoną dziewczyną, która uśmiecha się do nas codziennie zza biedronkowej kasy. Między facetem z bicepsami po „odżywkach”, a tym, który na te bicepsy ciężko pracuje i nie ma czasu nawet na sen.
To tak parę słów na ten świąteczny czas. Nie patrzmy w ograniczony sposób, a tym bardziej tak nie działajmy. Bądźmy krytyczni. Do tego co napisałam też. I nie wierzmy, że tylko to, co emocjonujące jest wielkie i ważne. To często pokusa. Tak samo jak pokusą jest uciszanie własnego sumienia przez zaniechanie. Stojąc z boku z założonymi rękami i skarżąc się na zły świat, a raz do roku kupując paczki „ubogim”, nawet samego diabła wkurzamy. Nie możemy stać i się przyglądać. Nigdy. Przenigdy.
Widzisz te dwie skrzynki na listy?
Ta czerwona niech będzie czymś dodatkowym, odświętnym, czymś do celebrowania, dodania do piękna i dobra na co dzień. Bonusem. Zobacz, ona tak pięknie wygląda przy tej żółtej, bo stoi obok. Bo jedna dopełnia drugą. I dlatego są takie wąskie, bo dopiero razem tworzą całość. Takie ciekawe i intrygujące, bo obok siebie. Przecież normalna skrzynka na listy nie wywołuje w nas tylu refleksji.
Na najpiękniejsze święta człowiek pracuje każdego dnia. To takie proste. Zatem cudownych świąt.
OKIEM cyWIlA
MUZycZNE SPOTKANIA
Marek Hause
Minął rok
Zbliżający się koniec roku i święta napawają nas nadzieją i radością, a jednocześnie skłaniają do zadumy nad przemijającym czasem. A czasy mamy niespokojne, pełne emocji i nietypowych zmian społecznych w kraju i na świecie. Choć pandemia nie stoi już w centrum zainteresowania medialnego, to jej skutki są wszechobecne i prowadzą, i będą prowadzić do kolejnych kryzysów małych i dużych. Te pierwsze dotyczą przedsiębiorstw, firm i small biznesów, które częściowo całkiem znikły z naszego otoczenia w ciągu tego roku albo też zostały zastąpione innymi. Do dużych kryzysów minionego roku należy z pewnością błędna europejska polityka migracyjna i azylowa, która bezpośrednio dotyczy granic naszego kraju. Zarówno z punktu widzenia politycznego, jak również chrześcijańskiego w tej kwestii za słowami nie idą czyny. Prawdopodobnie w obliczu nadciągającej zimy oraz świątecznego nastroju przypominającego o miłości bliźniego w najbliższym czasie pojawi się dużo więcej gestów dobrej woli, ale i tak nie zmieni to sytuacji i nie wypleni z narodu powszechnie panującej ksenofobii. W Polsce najważniejszym wydarzeniem mijającego roku były protesty przeciwko zaostrzeniu przepisów aborcji. Innym dominującym medialnym wydarzeniem był protest przeciwko zmianom w polskiej ustawie o radiofonii i telewizji. Wśród pozaeuropejskich zagranicznych przełomowych momentów minionego roku najważniejszym był styczniowy atak na Kapitol Stanów Zjednoczonych, wydarzenie podczas którego tysiące zwolenników ustępującego prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa w proteście przeciwko wynikom wyborów wtargnęło podczas obrad Kongresu do budynku. Protestów wynikających pośrednio i bezpośrednio z pandemii odbyło się w roku 2021 wiele, a wśród nich w Hiszpanii, na Białorusi, Kubie czy w Rosji w obronie Aleksieja Nawalnego. Niektóre z tych demonstracji nic nie wniosły, a inne udowodniły, że przeciętny człowiek ma wpływ na politykę zmieniając bieg historii. Ale nawet jeśli nie interesuje nas polityka, to należy pamiętać, że jej efekty wpływają na nasze życie codzienne. Obyśmy więc w nadchodzącym nowym roku mieli mniej powodów do protestów lub niepokojów wynikających z decyzji politycznych w skali lokalnej i globalnej.
Patriotyzm w kolędach.
„Muzyczne spotkania” w okresie świątecznym zobowiązują, by sięgnąć do jednej z najpiękniejszych tradycji bożonarodzeniowych, jaką jest śpiewanie kolęd.
Nazwa kolędy jako popularnej dziś pieśni związanej ze świętami Bożego Narodzenia pochodzi od łacińskiego „calendae” i oznacza pierwszy dzień każdego miesiąca w kalendarzu juliańskim. Jednakże słowo „kolęda” zyskało dzisiejsze znaczenie dopiero w wieku XVII.
Kolęda jako forma muzyczna przez wieki nosiła różne nazwy: w XV i XVI w. były to rotuły, potem – pieśni, piosneczki, kantyki i w końcu w XIX w. pastorałki, czyli kolędy, które śpiewało się w domach w radosnym czasie Bożego Narodzenia.
W początkach XVII w. powstaje kolęda W żłobie leży będąca najprawdopodobniej dziełem słynnego kaznodziei królewskiego Piotra Skargi, który napisał do niej tekst. Wiek XVII i początek XVIII, to złoty okres polskiej kolędy, w tym czasie ulega ona spolonizowaniu poprzez wprowadzenie rodzimych melodii, lokalnego kolorytu i wątków ludowych.
Z XVIII w. pochodzą dobrze znane i śpiewane również dzisiaj kolędy: Jezus Malusieńki, Gdy śliczna Panna, czy Bóg się rodzi.
W XIX i XX w. pojawiają się w kolędach
wątki patriotyczne i elementy marty-
rologii narodowej. W czasach rozbiorów, powstań i wojen, zarówno w kościołach czy podczas spotkań konspiracyjnych, jak i w domach, na melodię starych kolęd śpiewano teksty patriotyczne.
I chociaż Polska przez wieki była zróżnicowana pod względem kultury, oświaty i rozwoju różnych regionów, jedno łączyło i jednoczyło naszą Ojczyznę – w okresie
świąt Bożego Narodzenia kolęda integrowała Polaków pod każdym wzglę-
dem.
Należy stwierdzić, że kolędy zawierają w swoich słowach cechy naszej narodowej duszy. Są modlitwą, pieśnią, opowiadaniami, są żywym pomnikiem dawnych wieków i tym, co nas łączy
z naszymi przodkami.
Zarówno oryginały jak i przeróbki naszych kolęd, zwłaszcza tych najbardziej znanych, pisane były przez naszych rodaków już od roku 1792, a dotyczyły one walki o wyzwolenie Polski, nadziei na jej odzyskanie, rozpaczy bólu i tęsknoty. Dotyczyły praktycznie wszystkich okresów w dziejach naszej ojczyzny znaczonych zaborami, wojnami, radością z odzyskania niepodległości w roku 1918, rozpaczy z ponownej jej utraty, znowu walki, znowu rozpaczy, znowu nadziei i tak na przemian.
Gdy Karpiński w 1792 r. pisał najgłośniejszą polską kolędę Bóg się rodzi, Polska istniała tylko w sercach ludzkich. Prosił wiec w niej o błogosławieństwo dla ojczyzny: „Podnieś rękę Boże Dziecię Błogosław ojczyznę miłą”. Ostatnia strofa tej kolędy, jakże patriotyczna, spowodowała że wnoszono postulaty, by Pieśń o Narodzeniu Pańskim uczynić hymnem narodowym.
Trudno nie zgodzić się z Hanną i Witoldem Szymanderskimi, którzy dokonali wyboru polskich kolęd patriotycznych po 1830 roku w swojej książce Polskie Kolędy Patriotyczne 1830 – do dzisiaj, kiedy piszą, że teksty kolęd pisali najwybitniejsi poeci. Zaznaczają oni również to, że oprócz tych wielkich, pisywały je setki poetów pomniejszych i setki amatorów ze wszystkich warstw społecznych.
Nie będzie więc przesadą stwierdzenie, że kolęda była i jest formą poezji polskiej obejmującej serca Polaków. Ks. Daniel Ferek